Ktoś taki jak Marek Dochnal, nie powinien tracić głowy. A stracił.
Obmyślona i zrealizowana niemal perfekcyjnie intryga okazuje się żałosną farsą, a lepszych bajek można już spodziewać się po pospolitych przestępcach, kombinujących w sprawie alibi. Strzał rykoszetem, o którym pisałem w poprzednim wpisie, ma to do siebie, że nad wystrzeloną kulą, strzelający natychmiast traci kontrolę.
Tak jest z oskarżeniem, rzuconym przez Dochnala wobec Doroty Kani - strzałem, który tak naprawdę miał być przeznaczony dla polityków PIS-u.
Co też opowiada pan Dochnal i jego małżonka?
„Pani Dorota Kania pożyczyła kilkaset tysięcy złotych od mojej rodziny, obiecując kontakty z politykami Prawa i Sprawiedliwości - mówił Dochnal i dodaje, że po przegranych przez PiS wyborach Kania zwróciła pieniądze.
Kania pożyczyła 22 grudnia 2005r (100 tys.) i 10 czerwca 2006r.(145 tys.), z terminem zwrotu do 31.12.2006r.
Można, więc uważać, że w tym czasie Dochnalowi i jego rodzinie zależało na dotarciu do prominentnych polityków PIS, a szczególnie do ministra Ziobry. Pożyczka, udzielona przez teściową Dochnala, stanowiła przecież formę korupcyjnej przysługi. I tu pojawia się pierwszy problem.
Dochnal chce mówić! - donosi Polska Dziennik, w wywiadzie udzielonym tej gazecie przez Janusza Karczmarka w dniu 19 grudnia 2005r.
„Zdaniem obrońców Marka Dochnala, chce on iść na współpracę z prokuraturą i podać wszystkie okoliczności dotychczas nieznane organom ścigania, dotyczące czynów popełnionych przez niego i inne osoby."- twierdzi Kaczmarek.
http://lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/548786.html
„Dorota Kania z Aleksandrą Dochnal skontaktowała się zimą 2005 roku.(.....) Pani redaktor Kania mówiła mojej żonie, że doprowadzi do skrócenia mojego aresztu dzięki swoim rozległym znajomościom w kierownictwie PiS-u - mówi Dochnal
http://wiadomosci.onet.pl/1699172,448,item.html
Skoro Dochnal chce zeznawać i iść na współpracę z prokuraturą, po co jego żona pomaga red.Kani w uzyskaniu pożyczki od teściowej? To już „zapłata za usługę" czy próba wzmocnienia szans Dochnala na wyjście? Chyba zbyteczna, skoro sam Dochnala decyduje o pójściu na układ z prokuraturą.
Co dziś mówi o tym Karczmarek - „żelazny" świadek Dochnala?
„Redaktorka "Wprost" Dorota Kania skutecznie interweniowała w jego sprawie u mnie i u Ziobry - potwierdza wersję lobbysty w Magazynie 24 Godziny Janusz Kaczmarek.
„Kaczmarek przyznał, że w wyniku interwencji Doroty Kani, ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przyjął w tej sprawie prof. Piotra Kruszyńskiego, natomiast on sam przyjął "panią mecenas". Wymienione osoby, obrońcy Dochnala dowodzili, że "łódzcy prokuratorzy działają źle". - To spowodowało przeniesienie tej sprawy z prokuratury łódzkiej do prokuratury katowickiej."
http://www.tvn24.pl/0,1540337,wiadomosc.html
Co mówił na ten sam temat w grudniu 2005r, pytany, dlaczego przeniósł śledztwo do Katowic?
„Nie chciałem, by były jakiekolwiek wątpliwości, co do bezstronności łódzkiej prokuratury, a podnosili je obrońcy Marka Dochnala. Płynęły one również z mediów, a ostatnio także z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Zdaniem obrońców Marka Dochnala, chce on iść na współpracę z prokuraturą."
Jakie argumenty dotyczące braku bezstronności prokuratury łódzkiej podawali adwokaci Marka Dochnala?
- Zostały one przedstawione w korespondencji między mną, ministrem sprawiedliwości i zainteresowanymi osobami. Nie jestem uprawniony do ich publicznego ujawnienia. Uznałem, że mogą one rodzić wątpliwości co do bezstronności prokuratury w Łodzi, a chcemy poznać całą prawdę o działalności przestępczej Dochnala i innych osób.
http://lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/548786.html
Brzmi inaczej?
Mamy, więc sytuację, gdy Dochnal chce współpracować z prokuraturą, a na skutek interwencji adwokatów, śledztwo zostaje przeniesione do Katowic. Tuż po tej decyzji, 22 grudnia 2005r. Kania pożycza pierwsze 100 tys. zł.
W lutym 2006r., redaktor Witold Gadowski, prosi rzekomo Aleksandrę Dochnal o spotkanie i przekazuje jej, w imieniu swojego kolegi min. Ziobry, propozycję - „Jeśli mąż zgodzi się zostać świadkiem koronnym, prokuratura da mu spokój. Dziennikarz użył sformułowania, że to propozycja "z tamtej strony".
http://wiadomosci.wp.pl/kat,8174,statp,cG93aWF6YW5l,wid,9233746,wiadomosc.html
Pani Dochnal oświadcza również, że to Gadowski namawiał ją, by zwróciła się do Prokuratury Krajowej o przeniesienie śledztwa przeciwko mężowi z Łodzi do Katowic.
Gadowski twierdził, że prokuratura w Łodzi jest "czerwona" i nie zajmie się wszystkimi wątkami dotyczącymi polityków lewicy - mówi. Wtedy posłuchała rady dziennikarza. Adwokaci Dochnala spotkali się z Januszem Kaczmarkiem, i z ministrem Ziobrą. Obaj poparli wniosek adwokatów i prokuratura krajowa przekazała sprawę do Katowic.
Skoro to Gadowski namówił A.Dochnal na to doskonałe posunięcie ze zmianą prokuratury, a ona go posłuchała, - za co teściowa Dochnala, Barbara Pietrzyk pożyczała pieniądze Kani?
W tym czasie, Dochnal już współpracuje z prokuraturą, a śledztwo przeniesione do Katowic zaczyna przyśpieszać, poszerzone o nowe wątki, wynikające z zeznań „lobbysty".
Po co, prokuratorzy mający niemal codzienny kontakt z Dochnalem nie przedstawią mu kuszącej propozycji świadka koronnego, tylko „bawią się' w wysyłanie emisariusza? By dać rodzinie Dochnala argumenty o pozaprawnych naciskach?
Tajemnica wyjaśnia się kilka miesięcy później, w obszernym artykule „Łowca motyli", autorstwa Bogdana Wróblewskiego, zamieszczonym w Dużym Formacie, dodatku GazWyb.
- „Jesień 2005 - Ziobro spotyka się z adwokatami Dochnala. Po dojściu do władzy PiS jesienią 2005 roku Dochnal i jego adwokaci zmieniają taktykę. Trzy tygodnie po zaprzysiężeniu Zbigniewa Ziobry na ministra sprawiedliwości adwokaci piszą do Prokuratury Krajowej.
- W momencie gdy zmienił się układ polityczny, doszliśmy do wniosku: koniec zabawy. Poprosiliśmy o objęcie śledztwa nadzorem, przeniesienie go do innej prokuratury, rozważenie możliwości uchylenia aresztu - mówił wówczas "Gazecie" prof. Piotr Kruszyński.
- To nie były rozmowy o szczegółach ani twarde negocjacje - wspomina uczestnik spotkań w ministerstwie mec. Ołowska-Zalewska. - Nie padło: niech mówi - wyjdzie. Rozmowy toczyły się w duchu: tworzymy nową Polskę, oczekujemy, że pan Dochnal ma jakąś wiedzę, którą się z nami podzieli.
Nowa władza ofertę kupiła. Zima - wiosna 2006 - Dochnal znowu dużo mówi."
http://www.gazetawyborcza.pl/1,76842,4296741.html
Latem 2006r. pani Dochnal skarży się : - To, że zdecydowaliśmy się na współpracę z prokuraturą, było największym błędem .
W artykule jest również mowa o Barbarze Pietrzyk - teściowej Dochnala.
- A 24 listopada dostałam telefon od Aleksandry Dochnal: zabrali moją matkę! - wspomina mec. Natalia Ołowska-Zalewska. - CBŚ wzięło ją z domu o szóstej rano. Przesłuchanie i zarzut: uszczuplenie zobowiązań podatkowych wobec skarbu państwa na śmieszną kwotę. Potem noc na policyjnym dołku z jakąś prostytutką - opowiada mecenas.
Nie całą prawdę mówi pani mecenas o możliwych przyczynach zatrzymania Barbary Pietrzyk. Może śledczym chodziło np o kontakty teściowej Dochnala z Peterem Vogelem vel Piotrem Filipczyńskim - tajnym współpracownikiem służb PRL- u, mordercą, skazanym na 25 lat więzienia, którego ułaskawił A.Kwaśniewski, „kasjerem" i przyjacielem wielu ludzi lewicy?
Kogel kontaktował się z B.Pietrzyk, by zabrać z jej domu dokumenty, pozostawione przez Dochnala.
„ Żona Dochnala, Aleksandra, twierdzi, że już po aresztowaniu jej męża Peter Vogel przyjechał ze Szwajcarii do Polski. "Byłam wtedy w ciąży, mieszkałam w Londynie. Vogel zgłosił się do mojej matki i z naszego warszawskiego domu zabrał mnóstwo dokumentów" - powiedziała DZIENNIKOWI Aleksandra Dochnal.
http://www.dziennik.pl/polityka/article24448/Trzy_miliony_dolarow_lapowki_dla_Millera.html
Ilu ludzi ze służb specjalnych było w otoczeniu Dochnala i jego rodziny? Wiemy, że bliski współpracownik Dochnala, Artur Folaron przyznał się - w odpowiedzi na jedno z pytań sejmowej komisji ds.Orlenu, że był oficerem służb specjalnych.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,55670,2778452.html
Przypomnę jeszcze jeden fakt, prócz opisanych powyżej, by zadać kłam oświadczeniom Dochnala i jego małżonki, jakoby pożyczka dla Kani była formą łapówki za ułatwienie kontaktów z politykami PIS.
W pierwszym postępowaniu karnym przeciwko Dochnalowi, Sąd Apelacyjny w Łodzi przedłużał areszt wielokrotnie: 21 września i 21 grudnia 2005, 8 luty, 10 maja, 21 czerwca, 20 września oraz 6 grudnia 2006r.
Po co Barbara Pietrzyk pożyczała Kani następne 145 tys.\zł w czerwcu 2006r., gdy było wiadomo, że Dochnal z aresztu nie wyjdzie? Po co w ogóle „angażowano" Kanię, skoro adwokaci ( rzekomo za namową Gadowskiego) już wystąpili w grudniu 2005r. do Prokuratury i uzyskali zgodę na zmianę warunków aresztu Dochnala, a on sam podjął współpracę z Prokuraturą?
Po co i za czyją namową Dochnal opowiada bajki dla gawiedzi?
Czy płacąc za wolność już stracił głowę?