„Istnieją powiązania interesów tak przemożne, że nikt nie ma ochoty ich tknąć" - Alexandre de Marenches, b. długoletni szef SDECE, francuskiego wywiadu i kontrwywiadu.
Najnowsze doniesienia prasowe nie pozostawiają wątpliwości, że środowisko specsłużb, skupione wokół rządu Donalda Tuska zdecydowało o demontażu mechanizmów bezpieczeństwa państwa i wywołaniu „wojny służb".
Od dwóch miesięcy obserwujemy jak wracają ludzie związani z „belwederską" odmianą służb specjalnych PRL-u, których patronem był Lech Wałęsa, a „rozprowadzającymi" Mieczysław W. i Jerzy M.
Pisałem o tym w tekście Gwarant układu , więc powtórzę tylko, że już w roku 2004 doszło do faktycznego „sojuszu" między dawnym I i II Departamentem SB, czyli cywilnym wywiadem i kontrwywiadem, ( którego ludzie byli współpracownikami Wałęsy), a środowiskiem WSI, skupionym wokół Kwaśniewskiego. Po strukturalnym demontażu WSI, dokonanym przez PIS, oficerowie i współpracownicy tej służby poszukiwali politycznego „patrona", który dawałby gwarancję zachowania wpływów i realizację grupowych interesów.
Zaplecze takie znaleziono w Platformie Obywatelskiej (utworzonej m.in przez A.Olechowskiego KO „MUST", prowadzony przez G.Czempińskiego), słusznie przewidując, że dwuletni spektakl medialnej dezinformacji, w wykonaniu funkcyjnych dziennikarzy, musi zakończyć się wygraną tej formacji w wyborach parlamentarnych. Sojusz Tuska z Lechem Wałęsą stanowił personalne potwierdzenie tego układu. Nieformalnym wspólnikiem, pozostaje tzw. LiD (reprezentujący Aleksandra Kwaśniewskiego), mający wypełniać rolę „konstruktywnej opozycji".
Ponieważ Platforma jest partią ludzi „ z łapanki", bezideologiczną, podatną na wpływy polityczną masą, było oczywiste, że z chwilą przejęcia władzy, jej działacze zaczną spełniać rolę „słupów", za których działaniem staną faktyczni decydenci. Brak osobowych indywidualności i intelektualna mizeria tej formacji, oraz obecność w jej szeregach wielu tajnych współpracowników - musiały zdecydować o marionetkowym charakterze rządu.
A rachunki trzeba płacić. Ten, wystawiony przez środowisko służb specjalnych wydaje się być najwyższy.
Jedną z podstawowych pozycji w tym rachunku, jest z pewnością obecny kierunek polskiej polityki zagranicznej. Decyzja o dopuszczeniu Łukoilu do przetargu na sprzedaż rafinerii w Gdańsku, uniki w sprawie tarczy antyrakietowej, zaniechanie polityki proukraińskiej, anulowanie kary firmie J&S, „ocieplanie" relacji z Moskwą - to tylko najbardziej widoczne jej przejawy. Jeśli weźmie się pod uwagę, że WSI były przedłużeniem sowieckiego GRU i dawały gwarancję stabilności interesów rosyjskich w Polsce, obecne „parcie na Wschód" staje się w pełni zrozumiałe.
Nie może, zatem dziwić, że Tusk musiał postawił na stary, sprawdzony „aparat" w obsadzie głównych stanowisk w służbach specjalnych.
Ananicz (AW), Hunia (SWW), Bondaryk(ABW), Reszka (SKW) i „szara eminencja" Raduchowski-Brochwicz , dają gwarancję, że układ OS będzie nadal funkcjonalny. Najbardziej spektakularną i charakterystyczną wydaje się nominacja Bondaryka, wobec którego istnieją wielorakie, realne zarzuty. Sytuację Tuska, w związku z tą nominacją trafnie ocenił Antoni Macierewicz :
- Nie wiem, jakie powody kierowały panem premierem Tuskiem żeby dokonać takiego wyboru, czy w jakiej sytuacji pan Tusk się znalazł jako premier, może jako polityk, nie wiem, że uznał, że musi podjąć taką decyzję
http://fakty.interia.pl/kraj/news/to-sie-moze-zle-skonczyc-dla-premiera,1050701,2943
Przypomnę, że tuż przed wyborami, „rozprowadzający" Paweł Graś - szef sejmowej speckomisji zapowiedział połączenie wywiadu wojskowego z kontrwywiadem. Jako kandydata na szefa nowej struktury PO typowało gen.Tadeusza Rusaka, byłego szefa WSI (1997-2001).
- „Gen. Rusak byłby znakomitym kandydatem na przyszłego szefa służb wojskowych. Ma duże doświadczenie i bardzo dobrze zna się na wojsku oraz służbach" - twierdził Graś
http://www.tvn24.pl/0,1522753,wiadomosc.html
Ta zapowiedź, zdradzała faktyczne intencje PO i zwiastowała szybki powrót środowiska WSI.
Obecny, frontalny atak na szefów i funkcjonariuszy służb z okresu rządu PIS-u, ma posłużyć uwiarygodnieniu tezy, że odgrywały one w tym czasie rolę policji politycznej i były wykorzystywane do walki z opozycją. Dodatkowo, może skłonić „opornych" funkcjonariuszy do wyrażenia skruchy i złożenia samokrytyki. Medialny spektakl, jakiego jesteśmy od kilku dni świadkami, precyzyjnie rozpisany na role i głosy, powinien wykazać, że politycy PIS powszechnie łamali prawo i cynicznie wykorzystywali hasła walki z układam. Drugim, niemniej ważnym celem jest próba dyskredytacji procesu likwidacji WSI i rehabilitacja tej szacownej instytucji. Personalne ataki na Macierewicza i dezawuowanie treści Raportu, to tylko preludium do powołania sejmowej komisji śledczej, która rozprawi się z byłym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Świadczy o tym dobitnie wypowiedź Ryszarda Kalisza.
http://www.rp.pl/artykul/87372.html
Na marginesie - o profesjonalizmie prac komisji weryfikacyjnej Macierewicza, niech świadczy fakt, że do chwili obecnej nie ma żadnych przecieków o zawartości II części Raportu z weryfikacji WSI. Pomimo wielu medialnych prowokacji (Dziennik) i nacisków ze strony służb (kontrola MON) nie udało się poznać treści dokumentu. Sytuacja ta najwyraźniej doprowadza do wściekłości decydentów rządu Tuska. Umiejętne „rozgrywanie" przez Prezydenta Kaczyńskiego kwestii publikacji Raportu, może mieć istotne znaczenie w ostudzeniu zapędów „likwidatorów IV RP".
Cyniczne, szkodliwe dla służb wprowadzanie podziałów i atmosferę gróźb, wywołał już w listopadzie ubiegłego roku Paweł Graś, gdy nawoływał funkcjonariuszy ABW do rozsądku, grożąc sankcjami za domniemane przestępstwa oraz nakłaniając do ignorowania rozkazów przełożonych.
http://www.dziennik.pl/polityka/article58394/Gras_Ufam_w_rozsadek_funkcjonariuszy_ABW.html
Pierwszymi działaniem w „wojnie służb" była kontrola ABW, przeprowadzona w jedynej, ocalałej od pogromu personalnego instytucji - CBA. Kolejne tygodnie przyniosły następne szykany wobec szefów służb; nagonkę na Mariusza Kamińskiego, oskarżenia przeciwko Święczkowskiemu, przesłuchania i represje wobec funkcjonariuszy kontrwywiadu wojskowego. Dzisiejsza, ostra reakcja Antoniego Macierewicza, odzwierciedla skalę tych działań.
Za rozpętanie „wojny" odpowiada bezpośrednio Donald Tusk, oficjalnie - jako premier, faktycznie - jako wykonawca woli środowisk specsłużb. Zamierzonym efektem tych działań, ma być odtworzenie układu służb sprzed roku 2006 (również personalnego) oraz powrót do supremacji oficerów i agentów WSI w życiu politycznym. „Wojna" ma również służyć sparaliżowaniu działań kontrwywiadowczych na kierunku rosyjskim oraz pacyfikacji CBA, do czasu rozprawy z tą służbą, poprzez powołanie Policji Finansowej. Łatwo zauważyć, że cały wysiłek został skoncentrowany na tych działaniach i praktycznie żadna ze służb nie wypełnia swojej ustawowej misji.
Będzie to widoczne nawet dla laika, choćby poprzez wgląd na strony internetowe poszczególnych służb.
Strona ABW służy zamieszczaniu kolejnych komunikatów w obronie Bondaryka i próżno od dwóch miesięcy szukać efektów pracy tej służby.
http://www.abw.gov.pl/index@option=com_content&task=blogsection&id=14&Itemid=186.html
Na stronie AW czas zatrzymał się ...24.01.2007r. i od tej daty nie notuje się żadnych zmian.
http://www.aw.gov.pl/pol/zmiany-na-stronie/zmiany-na-stronie.html
Służba Wywiadu Wojskowego zawiera propagandową agitkę gen Huni, choć mógłby napisać ciekawszy tekst, np. o ochronie kontrwywiadowczej spółki J&S.
http://www.sww.wp.mil.pl/pl/powitanie.html
Dopiero witryna CBA przynosi aktualne informacje o działalności tej służby i pokazuje jej sukcesy w walce z korupcją.
http://www.cba.gov.pl/portal/pl/20/Aktualnosci__ARCHIWUM.html
W normalnym państwie służbami kierują politycy. Donald Tusk postanowił nie powoływać ministra koordynatora służb specjalnych i sam przejął odpowiedzialność za ich funkcjonowanie i nadzór. Odpowiedzialność fikcyjną.
W efekcie Polska staje się państwem, w którym służby rozgrywają własny spektakl, a główni reżyserzy wywodzą się ze środowiska, głęboko osadzonego w strukturach państwa komunistycznego.
- Najwyższy już bowiem czas, żeby temat służb specjalnych na dobre zniknął z mediów. Publiczne omawianie ich działalności nie służy ani służbom, ani tym bardziej bezpieczeństwu państwa - pouczał przed wyborami Paweł Graś.
Chyba nie potrafił przewidzieć, że przyjdzie zapłacić tak wysoki rachunek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz