Od co najmniej sześćdziesięciu lat sowieckie specsłużby prowadziły prace nad systemami rozpoznawania ludzkiej mowy oraz przetwarzania nagrań audio i video w taki sposób, by umożliwiały precyzyjną identyfikację osób. Zaawansowane prace nad deszyfracją ludzkiego głosu prowadzono w latach 50. w podmoskiewskim Marfino, gdzie istniała jedna z największych szaraszek – jak w gwarze więziennej nazywano tajne biura doświadczalno-projektowe KGB, w których pracowali więźniowie - naukowcy.
Zdaniem rosyjskich dziennikarzy śledczych, Andreja Sołdatowa i Iriny Borogan, współzałożycieli portalu Agentura.ru, szaraszka w Marfino została przeniesiona z Moskwy do Petersburga, a prace nad nowoczesnymi technologiami inwigilacji kontynuowano w ramach specjalnego wydziału KGB. W latach 70. i 80. ubiegłego wieku współpracował on ściśle z sowieckimi ośrodkami akademickimi i korzystał z najnowszych osiągnięć radzieckiej nauki. W roku 1990, z powodu obcięcia budżetu KGB wydział zajmujący się projektami zlikwidowano, a w jego miejsce powstała firma Speech Technology Center (STС) z siedzibą w Petersburgu, w której nadal pracują ludzie zatrudnieni przez KGB. Spółka – córka o nazwie STC Innowacje działa dziś w Centrum Skołkowo – sztandarowej inwestycji Kremla, mającej ambicje dorównania „Krzemowej Dolinie”, a od września ubiegłego roku prace STC są finansowane przez Gazprombank, zarządzany przez Jurija Kowalczuka – przyjaciela płk Putina.
Systemy rozpoznawania mowy oraz technologii rozpoznawania twarzy produkowane przez STC, są już używane m.in. w Kazachstanie, Meksyku, Kirgistanie, Uzbekistanie i na Białorusi, a firma rozpocznie wkrótce współpracę z Chińczykami. Przed rokiem na syberyjskim Uniwersytecie Federalnym powstało natomiast Centrum Badań Studiów i Zapobiegania Ekstremizmowi, w którym naukowcy, działając na zlecenie służb rosyjskich rozpoczęli badania nad metodami rozpoznawania w tekstach i przekazach audio i video różnorodnych „form zachowań ekstremalnych”.
Przyspieszenie prac nad takimi projektami władze Federacji Rosyjskiej tradycyjnie tłumaczą „zagrożeniem terrorystycznym” i „walką z bandytyzmem”. Rosyjska opozycja nie ma jednak wątpliwości ,do jakich celów są wykorzystane nowoczesne technologie.
Już w roku 2005 płk Putin zapoczątkował projekt „Bezpieczne Miasto”, w ramach którego zainstalowano w miastach rosyjskich tysiące kamer, na dworcach, ulicach, w parkach, kinach i wielu innych miejscach użyteczności publicznej. Rosyjskie organizacje obrońców praw człowieka wskazywały, że program jest wykorzystywany głównie przez FSB do śledzenia działaczy organizacji opozycyjnych wobec Kremla oraz podawały liczne przypadki aresztowań, dokonywanych na podstawie ulicznego monitoringu. Był on szczególnie pomocny w identyfikacji uczestników manifestacji i protestów przeciwko Putinowi. Uzyskiwane w ten sposób dane biometryczne służyły zaś do stworzenia elektronicznego systemu nadzoru nad społeczeństwem.
Jednocześnie bowiem uruchomiono w Rosji prace nad ogromną megabazą danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, nazywając ją "jednolitym systemem informacyjno-telekomunikacyjnym" (EITKS). Miała ona integrować wszystkie dotychczasowe bazy w jednym miejscu oraz umożliwiać natychmiastowy dostęp do każdego rodzaju informacji na temat określonej osoby, w tym: nagrań audio i video, zdjęć, odcisków palców, próbek tekstu, informacji na temat zdrowia czy karalności oraz każdej innej znajdującej się w państwowych zasobach. Kolejnym krokiem było uzyskanie przez FSB pełnego dostępu do baz klientów firm telekomunikacyjnych. Pod lupą FSB znaleźli się również wszyscy rosyjscy dostawcy internetu, a praktyka stosowania przepisów dotyczących sieci wskazuje, że służą one wyłącznie do cenzurowania i kontrolowania przepływu informacji.
Podobne rozwiązania znajdziemy oczywiście w III RP. Od wielu lat grupa rządząca i szefostwo służb specjalnych czerpie inspiracje z rozwiązań kremlowskich i pod pozorem troski o nasze bezpieczeństwo wprowadza przepisy służące inwigilacji i nadzorowi.
Już dziś służba Krzysztofa Bondaryka ma praktycznie nieograniczony dostęp do naszych bilingów i rozmów telefonicznych oraz beż żadnych ograniczeń kontroluje dziesiątki baz danych, m.in.: systemu IP (prokuratura), systemu informacji więziennictwa, ZUS-u, informacji o osobach poszukiwanych, systemu ewidencji pojazdów, rejestru skazanych, rejestru ewidencji gruntów, NIP-u, PESEL-u czy REGON- u, ale także informacji zebranych przez wywiad skarbowy.
Większość z nich miała się znaleźć w megabazie Pesel2 (Powszechnego Elektronicznego Systemu Ewidencji Ludności) funkcjonującej dziś pod nazwą projektu pl.ID. Częścią tego projektu jest elektroniczny dowód osobisty, który miał być wprowadzony od lipca 2013 roku, jednak realizację przesunięto na rok 2015. Celem pl.ID było stworzenie bazy danych umożliwiających „identyfikację, weryfikację i uwierzytelnienie tożsamości obywatela w oparciu o nowy dokument tożsamości w systemach informatycznych jednostek sektora publicznego”, co – jak wskazywano w raporcie sporządzonym przez Instytut Sobieskiego, miało w istocie prowadzić do stworzenia technicznej możliwości pełnego profilowania całej populacji.
Grupa rządząca nie zrezygnowała ze stworzenia odpowiednika rosyjskiego systemu EITKS. Do tego celu wykorzystano organizację Euro2012 i przepisy powstałe pod pretekstem zapewnienia bezpiecznego przebiegu turnieju. Jak napisano w raporcie Fundacji PANOPTYKON „Euro stało się okazją do ulepszania i rozbudowy już istniejących oraz wprowadzenia nowych systemów nadzoru nad osobami przebywającymi w przestrzeni publicznej.”
Już we wrześniu ub. roku uchwalono ustawę o wymianie informacji z organami ścigania państw członkowskich Unii Europejskiej, której tytuł miał niewiele wspólnego z treścią przepisów. Zawarte w niej procedury umożliwiają bowiem zbieranie informacji o polskich obywatelach i ich wymianę z organizacjami międzynarodowymi oraz państwami nie będącymi nawet członkami UE (np. z Rosją, Białorusią czy Chinami) oraz pozwalają na całkowitą dowolność działań służb specjalnych. Na mocy tej ustawy powołano tzw. punkty kontaktowe, w których funkcjonariusze służb III RP mają możliwość bezpośredniego dostępu do wszystkich informacji na temat obywateli. Obejmowały one m.in.: Krajowy System Informacyjny Policji, zbiory PESEL, Centralnej Ewidencji Pojazdów, Centralnej Ewidencji Kierowców, systemu Pobyt, Krajowego Rejestru Karnego, Krajowego Rejestru Sądowego, Rejestru Dowodów Osobistych, Krajowego Rejestru Urzędowego Podmiotów Gospodarki Narodowej, Centralnej Ewidencji Wydanych i Unieważnionych Paszportów, Centralnej Bazy Osób Pozbawionych Wolności, danych udostępnianych za pośrednictwem Krajowego Systemu Informatycznego oraz tzw. danych referencyjnych obejmujących profile DNA.
Natomiast w ustawie o zapewnieniu bezpieczeństwa w związku z organizacją Euro, przemycono zapis pozwalający policji na „uzyskiwanie, gromadzenie, przetwarzanie, sprawdzanie i wykorzystywanie informacji w tym danych osobowych o osobach mogących stwarzać lub stwarzających zagrożenie dla bezpieczeństwa i porządku publicznego”. Choć dane te winny zostać zniszczone po zakończeniu turnieju, ustawa przewiduje, że jeśli okażą się przydatne dla służb ( to zaś będzie kwestią uznaniowości) mogą być w dalszym ciągu wykorzystywane.
Nie ma wątpliwości, że system nadzoru stworzony przed Euro będzie nadal funkcjonował, a narzędzia pozyskane przez służby specjalne zostaną wykorzystane w interesie grupy rządzącej i posłużą do stworzenia megabazy danych.
Monitorowanie przestrzeni publicznej w celu pozyskania informacji biometrycznych stanowi jeden z nieodzownych składników takiej bazy.
Fundacja Panoptykon, podsumowując zagrożenia związane z organizacją Euro, zwróciła uwagę, że nowoczesne systemy monitoringu wizyjnego zostały zainstalowane na stadionach w Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu, a na Stadionie Narodowym zamontowano aż 900 kamer. Wiadomo również, że nowoczesny sprzęt do monitoringu pojawił się w wielu innych miejscach przestrzeni publicznej, m.in. w komunikacji miejskiej. Podkreślono przy tym, że Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich zainteresowało się monitoringiem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, gdzie jakość nagrań pozwala na tak dokładną obserwację, iż możliwe jest nawet odczytanie sms-a z ekranu telefonu komórkowego.
Rozwój tego typu monitoringu jest wspierany przez lokalne samorządy, a wielu esbeckich „ekspertów od bezpieczeństwa” uznaje go za wręcz nieodzowny. Kamery instaluje się zatem w marketach, zakładach pracy, szkołach czy szpitalach – wszędzie tam, gdzie można uzyskać ogromne ilości danych biometrycznych (wizerunku twarzy i próbek głosu). Ale na tym nie kończą się możliwości monitoringu. Nowoczesne rozwiązania technologiczne pozwalają bowiem rejestrować czynniki, takie jak np. temperatura ciała, tempo oddechu, zmiany rytmu serca, śledzić ruch gałek ocznych i inne, szczegółowe parametry biometryczne.
Po to, by takie dane stały się przydatne dla służb potrzebne jest odpowiednie narzędzie umożliwiające ich gromadzenie i analizowanie. Rosyjski STC opracował np. VoiceGrid Nation – ogólnokrajowy system zarządzania bazami danych biometrycznych i ich identyfikacji, czy VoiceGrid RT - umożliwiający analizę poszczególnych głosów, również pochodzących z gwaru ulicznego i rozmów prowadzonych przez telefon. Ponieważ informacje o tych systemach są jawne, a one same znalazły już zastosowanie w różnych zaprzyjaźnionych z Moskwą reżimach, można podejrzewać, że znacznie bardziej zaawansowane są narzędzia produkowane wyłącznie na potrzeby służb FR.
W warunkach III RP rolę takiego systemu może spełniać “projekt naukowo-badawczy” INDECT – “inteligentny system informacyjny wspierający obserwację, detekcję i wyszukiwanie na potrzeby bezpieczeństwa obywateli w środowiskach miejskich” nad którym od stycznia 2009 roku pracuje grono naukowców pod kierunkiem Katedry Telekomunikacji Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Partnerami naukowców jest m.in. Naukowo-Akademicka Sieć Komputerowa (NASK), zarządzana przez pułkownika ABW Michała Chrzanowskiego - byłego dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Teleinformatycznego i Informacji ABW, Europol czy Komenda Główna Policji.
Zdaniem pomysłodawców, projekt ma na celu “stworzenie narzędzi zwiększających bezpieczeństwo obywateli i poufność zarejestrowanych oraz przechowywanych informacji” oraz obejmuje “użycie innowacyjnych metod do wykrywania zagrożeń zarówno w sferze rzeczywistej (inteligentne kamery), jak i wirtualnej (sieci komputerowe, Internet)”. Z oficjalnych informacji wynika, że INDECT ma służyć rozpoznawaniu określonych przestępstw, takich jak: “dziecięca pornografia w Internecie, promowanie zakazanych symboli, handel ludzkimi organami, rozprzestrzenianie niebezpiecznego oprogramowania, jak również akty terroryzmu, bandytyzmu, a następnie wykrywanie źródła zidentyfikowanych przestępstw (na przykład: konkretnych kryminalistów kryjących się za przestępstwami)”.
W praktyce mamy do czynienia z argumentacją identyczną, jak w przypadku uzasadnienia produkcji systemów firmy Speech Technology Center, a zatem o rzeczywistym przeznaczeniu będzie decydowała intencja władz i cel wyznaczony służbom ochrony państwa. W skład projektu INDECT mają wchodzić różnego rodzaju moduły wyszukiwania informacji multimedialnych oraz „szereg metod obserwacji zasobów Internetu, ich analizy oraz wykrywania zagrożeń i czynności przestępczych”.
Wprawdzie w kwietniu br. pojawiła się informacja prasowa o rezygnacji KGP i MSW z uczestnictwa w pracach nad projektem, to miesiąc później odbyła w MSW debata poświęcona INDECT, zorganizowana z inicjatywy ministra spraw wewnętrznych, Jacka Cichockiego. Dyskutowano podczas niej o „możliwości zastosowania narzędzi INDECT w celu zapobieganiu zagrożeniom porządku publicznego”.
Trudno ocenić, czy i jaki wpływ na zmianę decyzji mogło mieć zainteresowanie projektem wyrażone przez prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. W jednym z czerwcowych wydań Tygodnika BBN przywołano temat INDECT i napisano, że „trudno kwestionować użyteczność nowoczesnych technologii wykorzystywanych w celu poprawy bezpieczeństwa obywateli i utrzymania porządku publicznego. Systemy monitoringu nowej generacji stanowią istotne wsparcie dla służb odpowiedzialnych za zapewnienie bezpieczeństwa – umożliwiając ostrzeganie o potencjalnym zagrożeniu,odnajdywanie poszukiwanych osób czy analizowanie stron internetowych pod kątem określonych treści (np. ekstremistyczne fora internetowe).”
W publikacji wspomina się wprawdzie o zastrzeżeniach ekspertów i organizacji praw człowieka wobec tego rodzaju rozwiązaniom inwigilacyjnym, jednak – zdaniem autorów BBN-u – wystarczy „stworzenie odpowiednich mechanizmów demokratycznej kontroli oraz regulacji zapobiegających naruszeniom prawa do prywatności”.
Wsparcie udzielone INDECT przez środowisko Bronisława Komorowskiego może więc okazać się czynnikiem decydującym i znacząco przyspieszyć wdrożenie tego projektu lub skorzystanie z innych rozwiązań. Również inwestycje w nowoczesny monitoring, poczynione z okazji Euro będą skłaniały decydentów do wykorzystania tej rozległej infrastruktury w interesie grupy rządzącej.
Jak każde narzędzie nadzoru pozostające w rękach państwa, INDECT może być użyty w walce z przestępczością lub do kontrolowania naszych zachowań i objęcia społeczeństwa totalną inwigilacją. Niezależnie od intencji przyświecających twórcom tej technologii, o jej przeznaczeniu zdecydują politycy i ludzie służb specjalnych.
W przypadku obecnej władzy, która inspiracje do działań czerpie z Kremla i wielokrotnie dała dowód zamordystycznych zapędów – nie ma cienia wątpliwości, że narzędzie to zostałoby wykorzystane w walce politycznej i posłużyło do budowy zintegrowanej megabazy danych o obywatelach. Postępująca od wielu lat bondaryzacja naszej przestrzeni publicznej, poddawanie jej kontroli i rozmaitym formom ograniczeń, uwidoczni się najpełniej w zamyśle stworzenia takiej bazy.
Każde nasze słowo, gest i zachowanie ujawnione w monitorowanej przestrzeni publicznej (również aktywność w internecie) pozwoliłoby na sporządzenie precyzyjnej wizytówki biometrycznej, która w połączeniu z informacjami przechowywanymi w innych bazach, stanowiłaby kompendium wiedzy o obywatelu. Wobec realnych możliwości, jakie daje taki system kontroli, literackie wizje Orwella wydają się zaledwie niegroźną fantazją.
Artykuł opublikowany w nr 28/2012 Gazety Polskiej
Witam Pana Aleksandra.
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie na uwagę, może nie koniecznie związaną z tematem, chociaz tak mi się wydaje.
W roku chyba 2006, jeszcze przed wprowadzeniem rejonizacji internetu, załozyłem sobie konto na AOL.
Ta wielka wtedy amerykańska witryna dawała (i mnie też) za darmo do ochrony pakiet Kaspersky antyvirus. Chyba nie było wtedy wyraźnie napisane przy rejestracji (tak jak jest teraz), że firma Kaspersky jest własnościa Federacji Rosyjskiej. Być może jest to dobry antywirus, ale obawiam sie, że własność Federacji Rosyjskiej może się chyba rozciagać i na dane uzytkowników tego programu. Ja go w każym razie od dawna nie używam.
Pozdrawiam.
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńNiewolnictwo, pańszczyzna i inne "okrutne i nieludzkie" zniewolenia stosowane w dawnych wiekach - przy tym co jest teraz - to kaszka na mleku, czy inny mały pikuś. Tylko że ludzie tego nie widzą, o tym nie słyszą, to (na razie) "nie boli", więc się nie buntują. Zresztą - przy aktualnym stanie świadomości (ogłupienia) naszego społeczeństwa, wątpię, czy protestowałoby, nawet gdyby nas otoczono drutem kolczastym pod prądem.
To bardzo niebezpieczny etap - etap totalnej abnegacji i atrofii odruchów obronnych! Bronią się tylko nieliczni, (jak chociażby my na tym blogu), a etap ma się prawdopodobnie zakończyć pokorną akceptacją dla hodowli stada ludzkiego, poprzedzoną "pokochaniem Wielkiego Brata". Zresztą i tu ewenementy już były. Tylko nie na skalę globu.
Boję się tylko - i pytam poważnie, (choć tonem ironicznym), czy wystarczy tych wszystkich funkcjonariuszy od inwigilacji? Rozumiem, że 99% roboty wykonają za nich komputery, ale jednak (przynajmniej na razie) one ludzi nie połapią, nie pobiją i do więzień nie powsadzają?! Czy może, jak zwykle, grzeszę naiwnością?
I jeszcze jedno: znacznemu przyspieszeniu uległy opisane przez Pana dążenia do powszechnej inwigilacji po ataku na WTC w 2001 roku, co było zrozumiałe w USA i innych krajach, atakowanych przez terrorystów (wiadomo gdzie szkolonych!).
Zostało to skrzętnie wykorzystane przez komunistów z Układu Warszawskiego (tak będę to nazywać, bo przecież to nigdy nie minęło!) - i doszło do stanu niemal paranoicznego, jeszcze tylko pozostaje wszczepić każdemu z nas przymusowo elektroniczny czip - wtedy do dyscyplinowania niepokornych istotnie wystarczy jeden elektroniczny pastuch i kilka karnych ekspedycji, żeby nas (jak u Orwella) - zdyscyplinować, bądź w przypadkach beznadziejnych (typu: psy Pawłowa, które nie dały w sobie wyrobić odruchów warunkowych) - po prostu "znikać".
Ponieważ niechętnie popadam w czarnowidztwo - przytoczę "Pamiętnik Znaleziony w Wannie" Stanisława Lema, który podobne rzeczy antycypował przeszło 50 lat temu. Tylko, o ile pamiętam (bo dawno nie czytałam), tam została przekroczona masa krytyczna i cała informacyjno - inwigilacyjna cywilizacja - zrobiła wielkie BUM! Czego jej z całego serca życzę. Póki co wielu ludzi potrafi posługiwać się piórem, a informacji nie szuka w wikipedii czy innych googlach - tylko we własnych głowach. W nich nasza nadzieja :)
====
I na koniec ciekawostka: w zeszłym roku natrętnie wpraszał mi się do komputera program Picassa - w końcu pozwoliłam mu się zainstalować. I naturalnie o tym zapomniałam. Ponieważ - jako miłośniczka malarstwa mam zgromadzonych w bibliotece chyba już kilka tysięcy obrazów, po pewnym czasie ze zgrozą zauważyłam, że Picassa utworzyła sobie własną bibliotekę, w której "udoskonalała" moje obrazy, ale w ten sposób, że "wyodrębniała" (i "poprawiała" ) wyłącznie twarze, co dawało, zwłaszcza przy dziełach starych mistrzów, freskach i postaciach z drugiego, trzeciego planu, ba! nawet z tłumu, EFEKT UPIORNY! Natychmiast wyrzuciłam to paskudztwo, a po Pańskim dzisiejszym artykule rozumiem do czego zostało stworzone...
Pozdrawiam serdecznie
=
To, że Kreml idzie w tym kierunku, nikogo z nas zapewne nie dziwi. Problem jednak tkwi w tym, że tzw. "Zachód" robi to samo. Z czerwonego imperium była szansa uciec do wolnego świata. Teraz musimy szukać innego wyjścia.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, na długo przed Orwellem o tej perspektywie pisał ap. Jan i jego księga zakończyła spisane Objawienie.
Pozdrawiam
Paweł Chojecki
I jeszcze wiadomość podawana wczoraj przez Arcana iz Rossiji:
OdpowiedzUsuńDUMA PAŃSTWOWA PRZYJĘŁA PRAWO CENZURUJĄCE ROSYJSKI INTERNET
11 lipca w rosyjskim parlamencie odbyło się drugie i następnie trzecie czytanie poprawek do ustawy „O ochronie dzieci przed informacjami szkodliwymi dla ich zdrowia i rozwoju”.
Zgodnie z nowymi zapisami ustawy federalnej władze będą miały możliwość filtrowania treści znajdujących się na stronach internetowych i umieszczania szczególnie niebezpiecznych, według ich interpretacji, na tzw. „czarnej liście”. De facto od tej chwili w Rosji można zablokować dowolną stronę internetową.
Przeciwnicy nowego prawa uważają, że Duma wprowadziła tak naprawdę cenzurę rosyjskiego internetu. Podnoszą też problem braku szerokich konsultacji społecznych przed przegłosowaniem projektu w parlamencie.
W związku z wprowadzeniem ustawy swój protest ogłosiły największe rosyjskie serwisy z wyszukiwarką internetową Yandex, siecią społecznością „WKontakte” oraz generatorem blogów Live Journal na czele. Kolejny dzień protestuje również rosyjska wersja Wikipedii.
http://www.portal.arcana.pl/Duma-panstwowa-przyjela-prawo-cenzurujace-rosyjski-internet,3048.html
===
No, to już wiemy mniej więcej co nas czeka. Acta/nie-Acta, zablokowane w Europie, na skutek protestów młodzieży (nieważne że ogłupionej - i że dano im się "wyprotestować" ergo spuszczono z nich powietrze), dlatego niepodpisane przez nasze władze - bo formalnie należymy (jeszcze) do UE.
Ale Jak Duma Każe - to spuścimy zasłonę milczenia na odrzucone Acta i pod inną nazwą wprowadzimy cenzurę polskiego internetu. Już Grupa Do Spraw Trudnych (uroczy eufemizm) ma to pewnie na tapecie.
Pozdrawiam
=
Panie Aleksandrze, proszę krócej zawsze. Zawsze czytamy i pozdrawiamy. Prawda zwycięży.
OdpowiedzUsuńPT: A. Ścios, U. Domyślna, P.Chojecki
OdpowiedzUsuńPrzy okazji chciałbym na jedną rzecz zwrócić uwagę.
Praktycznie nigdzie nie mówi się o elektronicznym nadzorze prowadzonym przez sowieckie władze. Za to wiele jest o tym, jak to "zła Ameryka", "UE, która jest be", "syjo-nazistowski Izrael" itp.
Taka postawa nie dziwi w sumie, jeśli idzie o mainstream, ale jest niestety powszechna w tzw. "prawicowych mediach".
JASZCZUR
OdpowiedzUsuńWłaśnie sobie czytam ostatnie "Arcana" a w nich wywiad prof. A. Nowaka ze zmarłym niedawno prof. Wiesławem Chrzanowskim i taki passus w odpowiedzi na pytanie jak sobie (W.Ch.) wyobraża relacje z Rosją:
"(...) Dla mnie problem Rosji jest niezmiernie ciekawy, bo to jednak jest wciąż główne, najpotężniejsze państwo w naszym sąsiedztwie. (...) Pozostaje pytanie, jakiej można szukać płaszczyzny zbliżenia? To jest wielkie zadanie. To już nie jest moim zdaniem miejsce starcia... Ja przynajmniej dzisiaj nie czuję zagrożenia naszego bytu ze strony rosyjskiej. Nie wiem, może to przedwczesne uspokojenie..."
W tym momencie zgrzytnęłam zębami i dałam sobie spokój z resztą tego bełkotu!
Bo tam jeszcze było o tym, że zespolona ze wspólnotą, której centrum byłaby Rosja, Polska byłaby nie prowincją (jak w UE), ale Paryżem tej wspólnoty!
Tu już nawet spokojny prof. Nowak nie wytrzymał i ripostował, że "w obecnej realnej polityce rosyjskiej, Polska nie tylko nie odgrywa roli potencjalnego Paryża, ale żadnej istotnej roli, poza funkcją przeszkody, którą trzeba unieszkodliwić, rozmontować."
Taka to widzisz, polska myśl "prawicowa".
O adresach do Putina ("Przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy...") ideologów prawica.net i konserwatyzm.pl, już kilkakrotnie wspominałam na tym blogu.
Straszna nędza umysłowa! I żeby (po Smoleńsku) podobne rzeczy ogłaszać, trzeba mieć tupet nie lada i okrutnie tej Polski (bez Rosji) nie cierpieć.
Dlatego po wiek wieków w Ameryce murzynów bić będą, choć tam afroafrykanoamerykanin prezydentem jest aktualnie, a w Rosji przeciwników topi się w wychodku (czy jak to tam tow. Putin był sformułował).
Pozdrawiam
=
Szwoleżer,
OdpowiedzUsuńJeśli pamiętać, że Jewgienij Walentinowicz Kasperski jest absolwentem Instytutu Kryptografii, Telekomunikacji i Informatyki Wyższej Szkoły KGB - to podjął Pan słuszną decyzję.
Szczególnie, że po zdarzeniu z kwietnia 2011 roku, gdy syn Kasperskiego (Iwan) został porwany przez kilku bezrobotnych i cudownie uwolniony przez FSB - firma Kaspersky Lab nie sprawia już problemów Putinowi.
Pozdrawiam Pana
Dziękuję,
Usuńchodziło mi bardziej o to, że rosyjska firma tak dobrze sie miała w USA, przynajmniej wtedy (2006r) i cieszyła sie ich zaufaniem. Oko w sercu wroga.
Pozdrawiam serdecznie.
Co do "Kaspersky Lab.", pozwolę sobie na sarkastyczne nieco podsumowanie - tradycja Algera Hissa, Roberta Oppenheimera, Juliusa i Ethel Rosenbergów et consortes zobowiązuje...
UsuńPani Urszulo,
OdpowiedzUsuńFunkcjonariuszy z pewnością wystarczy, bo byli esbecy mają liczne rodziny, a tradycja - rzecz święta. O możliwościach, jakie w dziedzinie inwigilacji stwarza dzisiejsza technika, ich ojcowie i dziadkowie mogli tylko pomarzyć.
Po to zatem, by sprawować skuteczny nadzór nad jakąś grupą społeczną nie trzeba tysięcy funkcjonariuszy. Wystarczą dobrze ulokowane "źródła osobowe" i solidna baza danych. Ta zaś jest najważniejsza, bo pozwala kontrolować każdą formę aktywności oraz budować profil psychologiczny konkretnej osoby. Do tego m.in. potrzebny jest powszechny system monitoringu i tworzenia wizytówek biometrycznych.
Natomiast rosyjska ustawa w sprawie filtrowania treści znajdujących się w internecie, po raz kolejny ujawnia fakt uzależnienia grupy rządzącej Polską putinowskimi inspiracjami. Warto więc zapoznać się z tą ustawą i porównać ją z pomysłami Tuska dotyczącymi tzw. Rejestru Stron i Usług Niedozwolonych.
Pozdrawiam Panią
Paweł Chojecki,
OdpowiedzUsuńOwszem, tzw. Zachód ulega ciągotom zamordystycznym, nadal jednak rządy tamtejszych państw nie mordują przeciwników politycznych i nie włażą z buciorami w każdą sferę aktywności obywatela. Co istotne - służby działają tam pod kontrolą parlamentu, a ich bazy danych nie są wyjęte spod prawa.
To dość zasadnicza różnica.
Myślę, że dostrzegają ją również sami Rosjanie, bo mieszkańcy tego kraju są w czołówce państw, których obywatele składają wnioski o azyl w państwach UE. Według danych Eurostatu najwięcej wniosków złożyli obywatele Afganistanu - kraju w którym toczy się wojna. Na drugim miejscu są jednak Rosjanie, a pod tym względem wyprzedzają nawet Pakistańczyków i Irakijczyków.
Pozdrawiam
Propaganda wykorzystuje i zawsze będzie wykorzystywała słabości, błędy i okazjonalne draństwa szeroko pojętej cywilizacji zachodniej, aby przekonywać, że "wszyscy jesteśmy tacy sami". Obywatele krajów totalitarnych i posttotalitarnych są na nią wyjątkowo podatni. Zastanawiałam się, skąd to się bierze i dochodzę do wniosku, że jest to efekt silnego zainfekowania przekonaniem, że m o ż e być idealnie, że m o ż e istnieć świat całkowicie pozbawiony wad i słabości - tutaj, na Ziemi. Nie tylko komunizm głosił takie mrzonki, ale komunizm i był najbardziej skuteczny we wtłaczaniu ich ludziom do głowy, i miał okazję owego infekowania na wielką skalę, na ogromnych obszarach, praktycznie o zakresie globalnym.
Usuń@Pyzol
UsuńTu jest właśnie pies pogrzebany.
Btw - komunizm nie był skuteczny stosując ten manewr. Komunizm, przeobrażony w neokomunizm, czy też w demobolszewizm, zyskał tu na skuteczności.
Jaszczur,
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga, ale nie należy się temu dziwić, skoro większość z owych "prawicowych mediów" rezonuje propagandowe brednie.
W tym kontekście polecam artykuł prof. Olavo de Carvalho. Co prawda tyczy się realiów amerykańskich, ale jako że tzw. polska prawica jest de facto cieniem prawicy amerykańskiej (czy ogólem - anglosaskiej), bez problemu można znaleźć analogie z naszym podwórkiem.
Usuńhttp://www.theinteramerican.org/commentary/374-the-duping-of-america-how-the-kgb-fsb-has-turned-america-against-herself-read-more-the-duping-of-america-how-the-kgb-fsb-has-turned-america-against-herself.html
@Urszula Domyślna
OdpowiedzUsuń... czy wystarczy tych wszystkich funkcjonariuszy od inwigilacji? Rozumiem, że 99% roboty wykonają za nich komputery, ale jednak (przynajmniej na razie) one ludzi nie połapią, nie pobiją i do więzień nie powsadzają...
Wcale nie trzeba funkcjonariuszy.. Nawet dronów nie trzeba wysyłać, aczkolwiek jedno i drugie można. Wystarczy kilka smsów, maili, kłopoty z kontem lub kartą kredytową. Ponadto szef ma pewnie taki zmysł, że sam wie, kogo należy zatrudniać.
Silentium Universi
OdpowiedzUsuńMa Pan rację, o tym nie pomyślałam :)
A odgadywanie (nawet niewyrażonych) życzeń waadzy, to podstawa utrzymania się na powierzchni. Bo rynkiem tego nazwać nie sposób. Pozdrawiam
=
Aleksander Ścios
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze: bardzo proszę o ostateczne wyjaśnienie.
Po co im portrety psychologiczne nas wszystkich?
Przecież wszystkich do bezpieki i tak nie zapiszą?
Pozdrawiam
=
"Po co im portrety psychologiczne nas wszystkich?"
UsuńA tak na wszelki wypadek. Jak tylko ktoś się uaktywni po "niewłaściwej" stronie - będzie jak znalazł, aby uruchomić akcję oszczerstw i dezinformacji, wspieraną przez bezpośrednie uderzenia w słabe punkty. Każdy z nas jakieś ma, a co gorsza, kiedy próbuje je zneutralizować, sukcesywnie niszczy swoją własną osobowość, zaczyna być coraz bardziej zdezorientowany i popełnia coraz więcej błędów.
Bo część owych słabych punktów jest pochodną wrażliwości i elementarnej etyki: b ę d z i e bolało, kiedy ktoś w nie uderzy. Trzeba się wtedy uczyć radzenia sobie z bólem, bez amputowania w sobie owej wrażliwości i etyki, bo kiedy próbujemy w ten sposób się przed bólem chronić, grozi nam socjopatia - na własne życzenie!
Trudno o jaśniejszy przykład wyjątkowo skutecznego radzenia sobie z takimi mechanizmami BEZ utraty osobowości, wrażliwości i elementarnej etyki, jak dziedzictwo, jakie pozostawili po sobie Anna Walentynowicz i Lech Kaczyński.
Kaśka
Przypominam artykuł Józefa Darskiego pt. "Kontrola strukturalna". Wystarczy, w sposób pośredni, trzymać władzę w kilku strategicznych miejscach, przy pomocy raptem parudziesięciu tysięcy ludzi.
UsuńW połączeniu z nakładającymi się na siebie zjawiskami: zachodniego, demoliberalnego człowieka masowego i "homo sovieticus", łykających systemową dezinformację, żyjących w poczuciu względnej wolności albo nie zaprzątającym sobie głów takimi dylematami, daje to demobolszewizm: komunistyczną treść w liberalnej formie. Totalitaryzm z pozoru łagodniejszy, a paradoksalnie - trudniejszy do nazwania, znalezienia i zwalczania.
Nie wiem na ile wiarygodne jest źródło, ale dla porządku, podaję:
OdpowiedzUsuńWIKIPEDIA ZABLOKOWAŁA MILION POLSKICH INTERNAUTÓW
Adresy IP klientów sieci Play i Orange zostały zablokowane przez Wikipedię. Powód: wandalizm, grożenie, propagowanie nazizmu...
Abonenci tych sieci nie mogą edytować treści haseł tej internetowej encyklopedii w żadnej z jej wersji językowych przy użyciu telefonu komórkowego. Wszystko przez blokadę adresów IP klientów wspomnianych operatorów. Wikiedia tak tłumaczy ten drastyczny krok:Z powodu uporczywych wandalizmów, gróźb karalnych w stosunku do innych użytkowników, licznych wypowiedzi propagujących postawy nazistowskie, gloryfikujących zbrodniarzy, obrażania innych użytkowników, używania w wypowiedziach wulgaryzmów oraz usuwania zawartości stron (zarówno w głównej przestrzeni nazw, jak i na stronach uczestników projektu) dokonywanych z zakresów adresów IP przyznanych usłudze internetu mobilnego i Neostrady sieci Orange oraz internetu mobilnego sieci Play, a także braku reakcji ze strony operatorów na e-maile zwracające uwagę na tę szkodliwą działalność, 12 lipca 2012 roku została zablokowana możliwość edytowania Wikipedii przez niezalogowanych użytkowników korzystających z usług ww. operatorów. Łącznie zablokowano 1 048 576 adresy IP.
Spod blokady wyłączeni są tylko wikipedyści z zarejestrowanymi w tym serwisie kontami.
=
Aleksander Ścios
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze,
polecam Panu (i wszystkim Państwu) doskonałe, 3- częściowe, opracowanie Jaszczura: Operacja "śnieżna rewolucja"
http://jaszczur09.blogspot.com/2012/07/operacja-sniezna-rewolucja-cz3-mozliwe.html
http://jaszczur09.blogspot.com/2012/06/operacja-sniezna-rewolucja-cz2-kontekst.html
http://jaszczur09.blogspot.com/2012/01/operacja-sniezna-rewolucja-cz-1-nep-nr.html
Wczoraj ukazała się część trzecia. Jest ona, jak rozumiem, w pewnych miejscach polemiczna do Pańskich tekstów o tzw. buncie rosyjskiej opozycji, którą J. traktuje jako zwykłą ustawkę, a ja podzielam Jego zdanie.
Pozdrawiam serdecznie
=
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńOstatnio Człowiek O Pomiętej Twarzy (jakby używał jej do... siedzenia?) błysnął esprit mudżahedina, który przedawkował.: "Jeśli uważa, że miał miejsce zamach i doszło do wybuchów, to powinien wytropić zamachowców" – powiedział o Antonim Macierewiczu szef MSZ-etu Radosław Sikorski.
Czy nie zauważył, że AM nie tylko wytropił, ale i zgłosił do prokuratury premiera i ministrów, "którzy dopuścili się kilkudziesięciu działań na szkodę prezydenta i pozostałych osób, które zginęły 10 kwietnia 2010 roku. Zdaniem Macierewicza, ludzi tych pozbawiono ochrony i statusu dyplomatycznego i wysłano świadomie na śmierć."
=