Dla polskiego sądu 27 lat to zbyt mało, by zbrodnię na własnym narodzie nazwać po imieniu.
Ale pewnie i dwa razy tyle byłoby za mało, by środowisko sędziowskie samo dostrzegło rażącą niegodziwość i pospolitą głupotę dzisiejszego postanowienia Ewy Jethon – sędzi Sądu Okręgowego w Warszawie, orzekającej w sprawie odpowiedzialności twórców stanu wojennego.
Działając w imieniu Rzeczpospolitej pani sędzia zażądała, by IPN uzupełnił akta postępowania, wykonując „typowe czynności śledcze”. Do tych czynności sąd zaliczył: zwrócenie się do zagranicznych archiwów (m.in. Rosji i USA) o dokumenty oraz przesłuchanie nowych świadków (m.in. Lecha Wałęsę, ówczesnych - sekretarza KC KPZR Michaiła Gorbaczowa, premier Wlk. Brytanii Margaret Thatcher, kanclerza Niemiec Helmuta Schmidta i doradców prezydentów USA - Zbigniewa Brzezińskiego i Richarda Pipesa). Gdyby przypadkiem IPN – owi udało się dokonać niemożliwego, rezolutna pani sędzia zażądała dodatkowo, by IPN zwrócił się do Rosji o dokumenty dotyczące spraw Polski z lat 1980-1981 oraz do USA, celem uzyskania akt CIA i wywiadu wojskowego oraz o informacji wywiadowczych NATO.
http://www.wprost.pl/ar/129744/IPN-przeslucha-Thatcher-i-Gorbaczowa/
Cel tych absurdalnych poleceń, wydanych pod dyktando adwokatów Jaruzelskiego, jest oczywisty – uniemożliwić uznanie stanu wojennego za nielegalny, a tym samym uchronić komunistycznych zbrodniarzy od odpowiedzialności karnej. IPN powinien być wdzięczny pani Jethon, że nie zażyczyła sobie przesłuchania Leonia Breżniewa i Ronalda Regana.
Zastanawiam się - jak to się dzieje, że sędzią, mającym reprezentować Rzeczpospolitą w jednej z najważniejszych dla Polaków spraw, zostaje człowiek, który z rozbrajającą szczerością stwierdza, że nie jest w stanie dokonać jednoznacznej oceny stanu wojennego, bez konieczności powołania zespołu biegłych. Ponieważ sporządzone dotychczas opinie są, w ocenie sądu nieaktualne (!) i niepełne – pani sędzia życzy sobie powołania całego zespołu biegłych, którzy podpowiedzą jej jak ma ocenić komunistyczną wojnę, wypowiedzianą społeczeństwu !
Mści się na nas okrutnie, brak jakiekolwiek weryfikacji środowiska sędziowskiego, które jako jedyne w III RP nie przeprowadziło w swoich szeregach nawet symbolicznego oczyszczenia. Nadal orzekają w polskich sądach, ludzie wydający drakońskie wyroki w okresie stanu wojennego, nadal o sędziowskich nominacjach decyduje samorząd, w którym zasiadają wierni słudzy komunistycznej dyktatury. Chronieni wyrokami Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego, czują się zwolnieni z odpowiedzialności za krzywdy, jakie wyrządzili własnemu społeczeństwu. W wolnej i niepodległej Polsce stroją się w nienależne im przywileje i immunitety, kryjąc się tchórzliwie za plecami korporacyjnych kolegów.
Warto byłoby zadać pytanie – jaki wpływ na orzecznictwo polskich sądów, w sprawach dotyczących czasów komunizmu, ma zapowiedź IPN z początków ubiegłego roku, że dysponuje już wykazami sędziów i prokuratorów, gorliwie służących bezprawiu stanu wojennego lecz nadal rozważa celowość występowania o uchylenie immunitetów tych osób.
- To jest występowanie przeciwko własnemu środowisku. Nie mam gwarancji, że za kilka lat nie wrócę do zwykłej prokuratury i będę tam sekowany" - mówi jeden z prokuratorów pionu śledczego IPN
Jeśli takie racje decydują dziś o rozliczeniu zbrodni stanu wojennego – kto śmie mówić o istnieniu państwa prawa?
Jeszcze w lutym tego roku, sędzia Rajmund Chajneta - przewodniczący wydziału, w którym rozpatrywana jest sprawa stanu wojennego, wyznawał cynicznie, tłumacząc powołanie trzyosobowego składu sądu – „Ten proces ma odpowiedzieć na fundamentalne dla historii Polski końca XX w. pytanie, czy wprowadzenie stanu wojennego było legalne, czy też nie. Byłoby dziwne, gdyby ocenę miał formułować jeden sędzia”
http://www.ipn.gov.pl/wai.php?serwis=pl&dzial=18&id=6815&sw=1
Okazuje się, że ani jeden, ani trzech, a zapewne i trzydziestu „mędrców Temidy” nie będzie w stanie odpowiedzieć na pytanie, na które odpowiedź zna każdy przyzwoity człowiek.
Dzisiejsza decyzja Sądu Okręgowego, to dosadny i celnie wymierzony policzek, wobec milionów Polaków, którzy nie stracili pamięci z chwilą proklamacji III RP i doskonale wiedzą, czym był stan wojenny i kim byli zdrajcy, którzy go zorganizowali.
Jak wszyscy tchórze, udający polskich oficerów i pospolici przestępcy, mieniący się sekretarzami partii - kryją się dziś za instytucjami prawa, wykorzystując cynicznie mechanizmy, które mieli zawsze w głębokim poważaniu.
Nie może być inaczej, skoro w III RP mają całe stada wiernych wyznawców, których udział w okrągłostołowych libacjach i „władza” z nadania bezpieki, uczyniła dożywotnimi idiotami, gotowymi na każdą podłość, byle zachować swoje licencjonowane miejsce przy korycie. Zamazywanie pamięci i lata kłamliwej propagandy spod znaku „grubej kreski” , dostatecznie ogłupiły polskie społeczeństwo, by bez słowa sprzeciwu uznało orzeczenie pani Jethon za przejaw sędziowskiej „niezawisłości” i pochyliło się z uwagą nad bredniami prawniczych „autorytetów”.
Gdyby racją działania tych ludzi, była praworządność i służba Rzeczpospolitej, towarzysz minister Ćwiąkalski powinien natychmiast wystąpić do Krajowej Rady Sądownictwa z żądaniem wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, wobec przewodniczącej składu orzekającego i gruntownie sprawdzić jej kwalifikacje zawodowe, do pełnienia funkcji sędziego. Jest, bowiem czymś niepokojącym, że wiedza prawnicza sędziego Sądu Okręgowego może być tak rażąco odmienna od wiedzy, jaką dysponują nawet początkujący pracownicy naukowi wydziału prawa. Na takim właśnie wydziale Uniwersytetu Jagiellońskiego, 14 grudnia 1982r. trzech młodych absolwentów - Tadeusz Skrzypczak, Krzysztof Płeszka i Tomasz Studnicki napisało opinię prawną, która stwierdzała, że stan wojenny został wprowadzony nielegalnie. Opinia - „ zawierała w gruncie rzeczy jeden dosyć oczywisty argument – mianowicie w ówczesnym stanie konstytucji Rada Państwa mogła wydawać dekrety tylko w okresie przerwy między sesjami Sejmu. Wtedy sesja Sejmu trwała, a więc Rada Państwa nie miała prawa wydawania dekretu i na tej postawie wydaliśmy opinię, że dekret o wprowadzeniu stanu wojennego jest nielegalny - wspomina Tomasz Studnicki.
http://www.rmf.fm/fakty/?from=rss&id=110057
Tak się składa, że jeszcze do października ubiegłego roku, prof. Tomasz Gizbert – Studnicki i prof. Krzysztof Płeszka byli partnerami ministra Ćwiąkalskiego w Kancelarii SPCG "T. Studnicki, K. Płeszka, J. Górski" Spółka komandytowa w Krakowie i „wyczyn” młodych prawników jest z pewnością znany panu ministrowi. http://www.spcg.pl/prawnicy.html
Czy dzisiejsza „niewiedza” sądu, ta haniebna ucieczka od odpowiedzialności, stanie się przedmiotem zainteresowania ministra sprawiedliwości lub skłoni prawnicze „autorytety” do refleksji? Znając realia państwa III RP – nie mam wątpliwości, że skandaliczne orzeczenie Sądu Okręgowego nie spotka się w tych kręgach z najmniejszą krytyką.
„Niezawisłość” - słowo – wytrych, legalizujące od lat każdą, nawet najbardziej jaskrawą głupotę i niesprawiedliwość i tym razem okaże się użyteczne.
Zapomnijcie o sprawiedliwości, rodacy. Sędziowie III RP mają „historyczny dylemat” – jak ocenić stan wojenny. Zaiste, niełatwe to zadanie, bo jak pisał o tych czasach Stanisław Murzański – „Jedni, jak Adam Michnik, pisali w więzieniu książki, drudzy zbierali na posadzce zęby".
Dzięki za analizę sytuacji. Warto zapamiętać tu podane namiary: nazwę krzywoprzysięznego sądu, nazwisko orzekającej w tej haniebnej hucpie sądowej.
OdpowiedzUsuńAutorowi powodzenia,
Pozdrawiam,
Stein *wilre