Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

czwartek, 6 grudnia 2007

MINISTERSTWO SŁUŻB SPECJALNYCH

Nie ma szczęścia resort sprawiedliwości. Od wielu lat trafiają mu się ministrowie obarczeni zarzutem agenturalności: Bentkowski, Chrzanowski, Jaskiernia, Cimoszewicz.Teraz Ćwiąkalski. A i ci, chyba nie wszyscy, bo w archiwach IPN pojawiaja się nazwisko M.Sadowskiego.

Przypadek to, czy reguła?

W żadnym ministerstwie, w okresie ostatnich 17 lat nie pojawiło się tylu szefów, uwikłanych we współpracę ze służbami PRL -u, choć wydawać, by się mogło, że gdzie jak gdzie ale na posadę ministra sprawiedliwości można znaleźć choć jednego sprawiedliwego. W sposób oczywisty, widać tu efekt braku jakiejkolwiek weryfikacji środowiska prawniczego. Teza, lansowana przez rządy „okrągłego stołu", iż sędziowie, prokuratorzy czy adwokaci sami oczyszczą swoje szeregi z ludzi, związanych z komunistycznymi służbami, okazuje się naiwną i krótkowzroczną.

Wiadomo, że na peerelowskim MSW ciążą zbrodnie popełnione przez funkcjonariuszy. Jedyną instytucją, która może doprowadzić do ich rozliczenia, jest Ministerstwo Sprawiedliwości. W kwestii lustracji i rozliczenia z komunistyczną przeszłością to ministerstwo kluczowe. Czy może to uczynić, kiedy kolejni ministrowie są ze służbami jakoś związani?

Może, więc nominacje ludzi, którzy doskonale spełniają zasady obowiązujące w sieci wzajemnych powiązań i korelacji nie jest dziełem przypadku czy fatum, wiszącego nad MS?

Może w nominacjach na to stanowisko tkwi jakaś reguła?

Zasady, o których mówię ,wyszczególnione zosytały przez prof. Andrzeja Zybertowicza i sprowadzają się do: umoczenia, kooptacji, gry na haki i podczepienia.

1. Zasada umoczenia mówi, że na odpowiedzialne stanowiska nie awansuje się osób, na które nie ma żadnych haków. Mogłyby bowiem w pewnym momencie urwać się z uwięzi i na przykład zacząć konsekwentnie działać na rzecz praworządności.

2. Zasadę kooptacji - nie tylko nowych elit do starych i z powrotem - wyraża zalecenie: podziel się, z kim trzeba, smaczniej będziesz spał.

3. Gdy umoczeni są we wszystkich bodaj ugrupowaniach (to m.in. dziedzictwo agentury SB w "Solidarności") i układach biznesowych, rozwija się gra na haki. My nie ruszamy waszych skandalistów, wy naszych. Mamy więc w Polsce swoisty odpowiednik międzynarodowej doktryny odstraszania jądrowego zwanej MAD (Mutually Assured Destruction - wzajemnie zagwarantowane zniszczenie).

4. Zasada podczepienia sprzyja bezkarności. Gdy odpryski jakiejś afery wychodzą na jaw, przeciw nadmiernej dociekliwości przywołuje się argumenty najcięższego kalibru: interes służb (utożsamiany z interesem kraju), ochrona aktywów, racja stanu, opinia Polski w świecie, autorytet urzędu, premiera, Sejmu (niepotrzebne skreślić). Takie racje "wyższe" trafiają do wrażliwości wielu dziennikarzy, policjantów, prokuratorów, sędziów etc. Gdy trafiają z oporami, wsparte zostają magią pieniędzy.

Zasady te tworzą antyrozwojową sieć interesów, której nie można rozerwać środkami normalnymi, dostępnymi w ramach zinstytucjonalizowanych, oferowanych przez aktualny system prawny praktyk działania. Zasady te dają gwarancję trwania status quo, narzuconego społeczeństwu na mocy ustaleń tzw. okrągłego stołu. W polskiej polityce zasady te obowiązują nadal.

Gdy z tej perspektywy spojrzeć na decyzje kadrowe i procesowe, podejmowane przez ministra Ćwiąkalskiego , okaże się on człowiekiem, jak najbardziej znajdującym się na swoim miejscu. Jestem głęboko przekonany, że na okres obecnych rządów możemy zapomnieć o jakiejkolwiek lustracji, nie tylko środowisk prawniczych, lecz również dziennikarskich. Możemy zapomnieć o autentycznej, nie pozorowanej walce z korupcją, oligarchią i wpływami służb peerelowskich na państwo.

Zasady zobowiązują.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz