Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

sobota, 28 kwietnia 2012

SUKCESORZY

Tak, nie ma nic bardziej haniebnego niż wywoływanie takiej zimnej wojny domowej, z marzeniem o gorącej wojnie domowej z wykorzystaniem śmierci swoich bliskich. Naprawdę, zejdźcie z tej drogi, bo ona prowadzi donikąd. Ona jest groźna nie tylko dla was, jest groźna też dla Polski.” -  Donald Tusk w Sejmie 13 kwietnia 2012 roku.

„Powstrzymajmy wspólnym wysiłkiem widmo wojny domowej. Nie wznośmy barykad tam, gdzie jest potrzebny most.” - Wojciech Jaruzelski przemówienie radiowe i telewizyjne z 13 grudnia 1981 roku

„Na tym polega dzisiaj ten największy polski dylemat, jak uniknąć tego, aby takie użyteczne, takie trywialne interesy polityczne nie zakłócały nam możliwości budowy wspólnoty narodowej, także w cierpieniu, wspólnoty wszystkich bez wyjątku Polaków” -   Donald Tusk w Sejmie 13 kwietnia 2012 r.

„Istnieje nadrzędny cel, jednoczący wszystkich myślących, odpowiedzialnych Polaków: miłość ojczyzny, konieczność umocnienia z takim trudem wywalczonej niepodległości, szacunek dla własnego państwa. To najmocniejszy fundament prawdziwego porozumienia.”- Wojciech Jaruzelski przemówienie radiowe i telewizyjne z 13 grudnia 1981 roku

„Każdego dnia widzimy, jak wielką wartością w czasach trudnych, w czasach kryzysu, jest narodowa zdolność do budowania jedności wokół najważniejszych celów. Podstawą do tego jest szacunek szczególnie w obliczu takiej tragedii do wszystkich, którzy są jej ofiarami”. – Donald Tusk w Sejmie 13 kwietnia 2012 r.

„Wszystkie doniosłe reformy będą kontynuowane w warunkach ładu, rzeczowej dyskusji i dyscypliny. Odnosi się to również do reformy gospodarczej. [...] Przed nami trudny okres. Po to, aby jutro mogło być lepiej, dziś trzeba uznać twarde realia, zrozumieć konieczność wyrzeczeń. Jedno chciałbym osiągnąć — spokój. Jest to podstawowy warunek, od którego zacząć się powinna lepsza przyszłość”. - Wojciech Jaruzelski przemówienie radiowe i telewizyjne z 13 grudnia 1981 roku

„Chcę zapewnić wszystkich Polaków, że wykorzystamy wszystkie możliwości państwa polskiego, aby wyjaśnić wszystkie okoliczności, bez dróg na skróty i bez pokusy, aby wskazać jednego konkretnego winnego, bo taki mielibyśmy interes polityczny.” - Donald Tusk w Sejmie 13 kwietnia 2012 roku.

Sprawa spoczywa w szczególnie dobrych rękach i można być pewnym, że czynione jest wszystko, co możliwe, aby sprawcy zostali odnalezieni, ukarania, a okoliczności porwania wyjaśnione do gruntu”. – Jerzy Urban na konferencji prasowej 25 października 1984 roku poświęconej porwaniu księdza Jerzego.  

„Ofiarami tej tragedii są nie tylko zmarli, nasi bliscy, my wszyscy możemy stać się ofiarami tej tragedii, jeśli pozwolimy, aby nienawiść, pogarda dla innych, brak szacunku wylewały się każdego dnia z ust tych, którzy potrafią tylko krzyczeć w tej sprawie.” - Donald Tusk w Sejmie 13 kwietnia 2012

Porwanie księdza Popiełuszki jest oczywistą próbą wbicia noża w niezabliźnioną do końca ranę.[...] Cios zadany zwolennikowi określonej postawy politycznej miał stworzyć wrażenie, że zamiast proponowanego dialogu, władze dążą do brutalnej likwidacji swoich przeciwników. Mimo oczywistości, że temu właśnie miał służyć zamach, rzeczą smutną jest fakt, że są ludzie, którzy nie czekając na ostateczny wynik śledztwa, z góry przesądzili sprawę i zgodnie z celami prowokacji wzywają do wystąpień, do aktów nienawiści, do działań szkodzących krajowi, ukrywając swe intencje” -  fragment tzw. stanowiska Rady Krajowej PRON z 29 października 1984 roku.

W Polsce powstaje nowy front zimnej wojny wewnętrznej, dlatego celem mojego rządu będzie zapewnienie poczucia bezpieczeństwa wszystkim Polakom, nie tylko wobec kryzysu ekonomicznego, ale także politycznego” -  wypowiedź Donalda Tuska z 19 kwietnia 2012 roku

Dywersyjne ośrodki zagraniczne oraz antysocjalistyczne podziemie zapowiadają i nawołują do poczynań godzących w gospodarkę narodową, podważających proces normalizacji. Najsmutniejsze jednak jest to, że wszystkie tego rodzaju wyczyny sieją tylko niepokój, targają ludzkie nerwy, utrudniają porozumienie, opóźniają przezwyciężanie kryzysu.” – W. Jaruzelski przemówienie na zakończenie obrad X Plenum KC PZPR 28 października 1982 roku.

"Słowa, które padają w ostatnich dniach, mogą mieć swoje konsekwencje i ci, którzy je dzisiaj wypowiadają - mówię o tych twardych słowach czasami pełnych nienawiści i agresji, słowach, które godzą bezpośrednio w serce Polski, w taki jednoznaczny interes narodowy Polski i Polaków - te słowa mogą mieć także niestety swoje praktyczne konsekwencje"- wypowiedź Donalda Tuska z 19 kwietnia 2012 roku

Zrozumiałe są  wątpliwości szerokiej opinii społecznej, oburzenie i niepokój. Ale ostrzegam- niechaj wrogowie naszego państwa, cyniczni gracze nie żerują na tej tragedii. Niech nie pchają podekscytowanej części społeczeństwa do działań grożących nieobliczalnymi konsekwencjami” – z telewizyjnego wystąpienia gen. Czesława Kiszczaka w dn. 29 października 1984 roku.

„Żarty się kończą i głównym zadaniem polskiego rządu będzie zapewnienie takiego poczucia bezpieczeństwa wszystkim Polakom, nie tylko wobec kryzysu, ale także wobec kryzysu politycznego, którego jesteśmy świadkami” - Donald Tusk 19 kwietnia 2012 roku

„Taka jest zagęszczająca się, zaostrzająca rzeczywistość — zarówno jej podskórny, pełzający nurt, jak i ostentacyjna, jątrząca forma. Z tymi zjawiskami władza dłużej współistnieć nie może. Odbudowane i utrzymane być muszą rubieże nadrzędnych interesów i stabilności państwa.” - Wojciech Jaruzelski, przemówienie na XI Plenum KC PZPR 10 czerwca 1981 roku.

„W ten sposób zachowują się politycy, którzy w imię zdobycia władzy podżegają Polaków do wystąpień publicznych i mówią o wojnie.  Apelujemy o zatrzymanie języka agresji - podżeganie do przestępstwa jest przestępstwem” - poseł PO Andrzej Halicki podczas konferencji prasowej w Sejmie w dn.19 kwietnia 2012 roku.

Żerowanie na tragedii jest podłością. Próba czynienia z Polski widowiska dla całego cywilizowanego świata dowodzi zupełnego zaniku patriotyzmu. Godzi się w tradycyjną polską tolerancję, ogłaszając przerażające teksty obwieszczające odpowiedzialność zbiorową za konkretny bandycki czyn konkretnych osób. [...] Polityczne prowokacje usiłujące dyskontować społeczne poruszenie tragedią [...] są groźne. Doprowadzić mogą do konfliktów i starć, do naruszenia w Polsce spokoju” – fragment komentarza PAP „Przeciw prowokacji”  z 26 października 1984 roku

„To, z czym mamy do czynienia to pełzający pucz [...] Wtedy gdy Jarosław Kaczyński mówi o odzyskaniu wolności to jest ta chora, nienawistna wyobraźnia. Mówi o politykach w kraju i za granicą, którzy mieli interes w spisku Milczenie pozwala na szerzenie się najbardziej szalonych hipotez.[...]  To nie chodzi o działaczy PiS, ale o ludzi, którzy uwierzą w ten zamach”  - Aleksander Smolar w TVN, 18 kwietnia 2012 roku.

Podziemie i jego różni polityczni kontrahenci to już nie obolałe dusze, zafascynowane „czystą demokracją" pięknoduchy czy wprowadzeni w błąd, niedoświadczeni ludzie. To najczęściej wysługująca się obcym, przez nich inspirowana i zasilana polityczna agentura. Dziś zarówno szkodliwość, jak i beznadziejność tego postępowania stają się coraz bardziej oczywiste.”  W. Jaruzelski referat Komitetu Centralnego na X Zjazd PZPR, 29 czerwca 1986 roku.

Apelujemy o to, aby organa bezpieczeństwa, organa, które zajmują się porządkiem prawnym, przyjrzały się temu, co czynią liderzy PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele” - poseł PO Andrzej Halicki podczas konferencji prasowej w Sejmie w dn.19 kwietnia 2012 roku.

„Jesteśmy tolerancyjni wobec poglądów i opinii, nawet niesłusznych i krzywdzących. Te można zawsze sprostować i wyjaśnić. Nikt u nas nie jest i nie będzie represjonowany za przekonania. Dziś toczy się walka o przyszłość Polski, o to, czy uda się nadrobić opóźnienia, zapobiec groźbie trwałego pozostawania w tyle, o odzyskanie naszego miejsca w świecie, o sprostanie wyzwaniom współczesności. Dlatego też wobec działań szkodzących Polsce nie możemy być i nie będziemy pobłażliwi.” – W. Jaruzelski referat Komitetu Centralnego na X Zjazd PZPR, 29 czerwca 1986 roku.

To, co mówią politycy PiS, jest haniebne. Prokuratura powinna wyciągnąć z tego wnioski i stawiać zarzuty, kiedy łamane jest prawo. A kłamstwo i agresja w słowach polityków PiS jest łamaniem prawa i tym powinny zająć się państwowe służby „ - Grzegorz Schetyna w Radiu Zet ,19 kwietnia 2012 r.

Nie da się przesłonić widocznego na co dzień „gołym okiem" zanarchizowania i rozwydrzenia. Godzi ono w porządek publiczny, ale w pierwszym rzędzie godzi w spokój, w poczucie bezpieczeństwa każdego obywatela. Zagwarantowanie tego spokoju jest obowiązkiem władzy. Obowiązkiem społeczeństwa jest tym działaniom sprzyjać, docenić i uszanować niełatwy milicyjny trud.” – W. Jaruzelski, przemówienie na XI Plenum KC PZPR 10 czerwca 1981 roku.



Tekst zamieszczony w Warszawskiej Gazecie.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

KATYŃSKI WYROK NA POLSKĘ

To orzeczenie odpowiada interesom naszego kraju” - oznajmił resort sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej w reakcji na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Katynia. Wprawdzie rzadko się zdarza, by oficjalne oświadczenia władz Federacji odpowiadały prawdziwym intencjom Kremla – w tym przypadku możemy jednak uznać, że Putin i jego kamraci mają rzeczywiste powody do zadowolenia.
Satysfakcja Rosjan była tak wielka, że służby  FR już kilka dni przed ogłoszeniem wyroku nie wahały się przekazać do mediów informacji o zawartości sentencji. Tuba propagandowa Kremla "Moskowskije Nowosti" na cztery dni przed  terminem publikacji orzeczenia ogłosiła zatem, że Rosja nie ponosi odpowiedzialności za zbrodnię katyńską.
 Dowodzi to nie tylko sprawności rosyjskiej agentury ulokowanej w instytucjach europejskich, ale raz jeszcze potwierdza, że propaganda to najmocniejsza broń reżimu Putina. Dzień później, główny prokurator wojskowy Rosji Siergiej Fridinski oficjalnie poinformował o oczyszczeniu Stalina z zarzutu zbrodni katyńskiej i przypomniał, że prokuratura FR umarzając w 2004 roku śledztwo „nie sformułowała żadnych zarzutów wobec Józefa Stalina i innych przywódców dawnego ZSRR”.
Europejski Trybunał orzekł wprawdzie, że „Rosja złamała artykuł 3. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka podczas śledztwa ws. zbrodni katyńskiej, który zakazuje nieludzkiego i poniżającego traktowania, ale naruszenie to nastąpiło tylko w odniesieniu do dziesięciu skarżących, a w odniesieniu do pozostałych pięciu skarżących do naruszenia tego artykułu nie doszło".
Trybunał uznał ponadto, że „Rosja naruszyła obowiązek współpracy z Trybunałem w art. 38 Konwencji, a naruszenie to wynika z odmowy rosyjskiego rządu doręczenia na wezwanie Trybunału kopii decyzji o umorzeniu śledztwa katyńskiego.” W orzeczeniu zawarto również kwalifikację prawną zbrodni katyńskiej, określając ją jako zbrodnię wojenną - co oznacza, że nie ulega ona przedawnieniu, a jej sprawcy mogą być nadal ścigani. Jednocześnie Trybunał stwierdził, że "w okresie po ratyfikacji Konwencji przez Rosję nie pojawiły się żadne nowe dowody lub okoliczności związane ze zbrodnią katyńską, a zatem po tej dacie nie powstał na nowo obowiązek dla władz rosyjskich do prowadzenia śledztwa".
Przewagą jednego głosu Trybunał postanowił, że nie może ocenić zarzutu naruszenia przez Rosję art. 2 konwencji w zakresie przeprowadzenia skutecznego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej, bo „Rosja przyjęła Europejską Konwencję Praw Człowieka dopiero w 1998 r., czyli osiem lat po rozpoczęciu śledztwa”. Gdyby Trybunał orzekł, że doszło do naruszenia art. 2 Konwencji, a tym samy do pogwałcenia "prawa do życia", władze Rosji byłyby zobowiązane do ponownego wszczęcia śledztwa i skutecznego jego przeprowadzenia
W kontekście tego orzeczenia - całkowicie niezrozumiale brzmi wspólny przekaz opozycji i grupy rządzącej o rzekomej porażce Rosji oraz wyrażana przez wiele środowisk opinia, jakoby było to orzeczenie  „przełomowe” lub „dawało satysfakcję skarżącym”.
Za korzystne nie można bowiem uznać stwierdzenia, że „Katyń był zbrodnię wojenną”. Jest to w istocie kwalifikacja daleka od zbrodni ludobójstwa, za to zgodna choćby z opinią Stefana Niesiołowskiego, który w 2009 roku negował, iż mordy dokonane przez Sowietów w Katyniu, Miednoje i Charkowie były ludobójstwem i nazywał je zbrodnią wojenną. Podobne stanowisko zajął przed rokiem doradca Bronisława Komorowskiego, Roman Kuźniar, twierdząc, że „według prawa międzynarodowego, zbrodnia katyńska nie spełnia kryteriów definicji ludobójstwa”  i określił ją jako zbrodnię wojenną.
Twierdzenia te tak dalece oburzały wówczas opozycję, że w roku 2009 żądano dymisji wicemarszałka Sejmu Niesiołowskiego oraz gromko krytykowano Kuźniara. Dlaczego zatem dziś, ta sama opozycja postrzega wyrok Trybunału jako porażkę Rosji?
Również w pozostałej części orzeczenie jest ewidentnie korzystne dla reżimu Putina, ponieważ nie nakłada nań żadnego obowiązku w zakresie wznowienia śledztwa lub ujawnienia materiałów z dotychczasowych postępowań oraz w ogóle pomija kwestię odpowiedzialności za zbrodnię z 1940 r.. Co więcej - Trybunał dokonał całkowicie niezrozumiałego rozgraniczenia i uznał, że  „nieludzkie i poniżające traktowanie”  rodzin ofiar katyńskich podczas rosyjskiego śledztwa dotyczy tylko dziesięciu skarżących, a w pozostałych przypadkach do takiego traktowania nie doszło.
Należałoby zatem zapytać: na czy polega rzekoma porażka Rosji i jakie korzyści wyrok przynosi Polakom?
Odzwierciedleniem stanu faktycznego są również reakcje stron procesu. Przedstawiciele rodzin katyńskich już zapowiedzieli apelację, podczas gdy strona rosyjska stwierdza, że jest „usatysfakcjonowana” i nie widzi podstaw do zaskarżenia wyroku.
O rzeczywistych skutkach orzeczenia Trybunału świadczy informacja podana następnego dnia przez agencję  Interfax. Rosjanie ogłosili, iż „niewykluczone jest, że akta śledztwa w sprawie rozstrzelania polskich oficerów w ZSRR w 1940 roku nigdy nie zostaną odtajnione”. Główny prokurator wojskowy Federacji Rosyjskiej Siergiej Fridinski oznajmił natomiast, że „wszystko, co można było przekazać, praktycznie już przekazaliśmy - z wyjątkiem tej części materiałów, które stanowią tajemnicę państwową” i dodał „nie sądzę, abyśmy musieli komukolwiek przekazywać takie dane”.
W istocie więc wyrok Europejskiego Trybunału prowadzi do zamknięcia sprawy zbrodni katyńskiej na etapie rosyjskich fałszerstw i pozwala Rosji na całkowitą bezkarność – łącznie z zaprzeczeniem odpowiedzialności za zamordowanie polskich oficerów. Warto przypomnieć, że już w 2010 roku w oficjalnym stanowisku rządu rosyjskiego skierowanym do Strasburga znalazło się stwierdzenie: „nie udało się potwierdzić okoliczności schwytania polskich oficerów, charakteru postawionych im zarzutów i tego, czy je udowodniono. Nie ma nawet pewności czy Polaków rozstrzelano.”
Wyrok ten wpisuje się wyraźnie w historyczną kontynuację polityki Zachodu wobec sowieckiego/rosyjskiego reżimu. Zgodne ze zbrodniczą logiką narzuconą państwom europejskim jeszcze w trakcie trwania II wojny światowej, depozyt kłamstwa katyńskiego stanowił istotną gwarancję nienaruszalności wpływów Rosji Sowieckiej w Polsce, a ukrywanie prawdy o mordzie założycielskim PRL-u stało się fundamentem pojałtańskiego „ładu w Europie”. Powstały wówczas układ i zmowa milczenia stanęły na przeszkodzie wyjaśnieniu prawdziwych okoliczności zbrodni i na dziesięciolecia zamknęły Polskę w strefie wpływów Kremla. Dlatego na Zachodzie, kłamstwo katyńskie funkcjonowało przez lata, a potępienie rosyjskich ludobójców również dziś nie leży w interesie państw europejskich.
Stratedzy płk Putina doskonale wiedzą, że nadrzędnym celem społeczeństw Zachodu nie jest prawda historyczna czy racje moralne lecz dobrobyt i spokój – i za obie te wartości gotowe są zapłacił każdą cenę. Józef Mackiewicz w „Zwycięstwie prowokacji” przypominał: „Polityka Zachodu podczas wojny kierowała się względami narzuconymi jej przez sojusz z Sowietami; polityka Zachodu po wojnie kieruje się względami narzuconymi jej przez chęć pokojowej koegzystencji z Sowietami.” Prowadzona przez ostatnie lata rosyjska kampania propagandowo - dyplomatyczna sprawiła, że państwo to jest dziś postrzegane poprzez pryzmat potencjalnych korzyści politycznych i ekonomicznych mających płynąć z „ucywilizowania” Rosji. W oczach Zachodu „koegzystencja” z Rosją jest możliwa, jeśli państwo to otrzyma „należną” mu strefę wpływów i zaspokoi swoje mocarstwowe ambicje.
Orzeczenie Trybunału w Strasburgu stanowi również wyraźną przestrogę przed pokładaniem nazbyt wielkich nadziei na stworzenie międzynarodowej komisji w sprawie tragedii smoleńskiej. W tym zakresie, kalkulacje polityków opozycji oraz nadzieje części polskiego społeczeństwa, mogą okazać się płonne. Już pod koniec roku 2010 przewodniczący Komisji Europejskiej  Jose Manuela Barroso oświadczył, że „jest niewiele argumentów prawnych za podjęciem przez Komisję Europejską działań w sprawie śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej”.
Wydaje się oczywiste, że jeśli europejskich trybunałów nie stać dziś na rzetelną ocenę sowieckich  zbrodni sprzed 70 lat – tym bardziej – nie podejmą się obowiązku zbadania współczesnych zbrodni pułkownika Putina. Po raz kolejny może się okazać, że nikt nie będzie umierał za „polską prawdę”.



Tekst zamieszczony w Warszawskiej Gazecie.

piątek, 20 kwietnia 2012

UCIECZKI I DYMISJE. O NOWYM ROZDANIU

W czasach PRL-u, istniała dość niezawodna metoda pozyskiwania informacji o wewnętrznych konfliktach w środowisku komunistycznych kacyków. Pozwalała ona również na ocenę prawdziwego stanu gospodarki, a nawet wskazywała na źródła potencjalnych kryzysów. Wystarczyło z uwagą śledzić, w jakiej kolejności „Trybuna Ludu” wymieniała skład Biura Politycznego i kogo umieszczała na głównych zdjęciach oraz obserwować kolejne roszady i dymisje  partyjnych towarzyszy. Zgodnie z tą wskazówką, przejście kacyka z „odcinka budowlanego” na „spożywczy” oznaczało zwykle zbliżającą się falę kryzysu, zaś „planowe odwołanie” zapowiadało akt niełaski albo tuszowania grubej afery.
Również w tej dziedzinie III RP nie odstaje od swego pierwowzoru i więcej dziś dowiemy się o stanie państwa z tego rodzaju przesłanek, niż z oficjalnych przekazów ośrodków propagandy.
Od kilku miesięcy można zatem obserwować zadziwiającą falę dymisji najwyższych funkcjonariuszy policji i służb specjalnych. Zapoczątkował ją  kpt. Piotr Durbajło, wiceszef Departamentu Bezpieczeństwa Teleinformatycznego ABW, odwołany ze stanowiska w grudniu ubiegłego roku. Dywagowano wówczas, że odejście Durbajły ma związek z korupcją przy przetargach informatycznych w MSWiA.
Kilka dni później – na wniosek szefa MSW, Jacka Cichockiego - odwołano ze stanowiska wiceministra Adama Rapackiego, odpowiedzialnego za nadzór nad Policją, Strażą Graniczną i BOR-em. Rapacki pełnił też funkcję przewodniczącego Komitetu ds. Bezpieczeństwa Turnieju EURO 2012.
Kolejna dymisja dotknęła komendanta głównego policji Andrzeja Matejuka. Na początku stycznia br. zastąpił go Marek Działoszyński, komendant wojewódzki policji z Łodzi. Pierwsza decyzja nowego komendanta dotyczyła natomiast odwołania szefa Biura Łączności i Informatyki Komendy Głównej Policji.
W tym samym czasie, rezygnacje ze służby złożyli komendant stołecznej policji nadinsp. Adam Mularz oraz komendant mazowieckiej policji nadinsp. Ryszard Szkotnicki. Na początku lutego ze służby odszedł komendant dolnośląskiej policji Zbigniew Maciejewski oraz ośmiu naczelników wydziałów. Dymisję złożył również komendant miejski policji we Wrocławiu Mirosław Potocki. Na „wcześniejszą emeryturę” miał udać się także naczelnik sztabu KWP Jacek Mazur, który w dolnośląskiej policji był odpowiedzialny za przygotowanie i zabezpieczenie turnieju EURO 2012.
Do dymisji, zmian personalnych i roszad doszło również w komendach policji w Krakowie, Łodzi, Gdańsku, Olsztynie, Białymstoku, Lublinie i Katowicach, a w miastach tych rozpisano konkursy na stanowiska szefów komend.
Na początku kwietnia dymisję złożył zaś zastępca szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego płk Paweł Białek. Z informacji nieoficjalnych wynika, że z Agencji ma odejść jeszcze jeden zastępca Bondaryka – płk Jacek Mąka, który miałby zostać oficerem łącznikowym w Waszyngtonie.
Przed kilkoma dniami ze stanowiska komendanta głównego Straży Granicznej został natomiast odwołany gen Leszek Elas.
W większości przypadków, oficjalne wyjaśnienia towarzyszące dymisjom były na tyle ogólnikowe i schematyczne, że nie zasługiwały na wiarygodność. Do zdarzeń tych przykładano zatem różne miary, tłumacząc je np. rosnącą pozycją szefa MSW Jacka Cichockiego, który miałby kompletować zespół ludzi dyspozycyjnych, walką z rzekomą „frakcją schetynistów” lub  problemami z organizacją turnieju EURO.
Tymczasem łatwo zauważyć, że w interpretacji tych dymisji nie da się zastosować jednego, niezawodnego klucza, zaś prawidłowa analiza zdarzeń nastręcza niemałe problemy. Ocenianie ich z perspektywy bredni o „pozbywaniu się ludzi Schetyny” jest równie fascynujące, jak opowieści o demokracji III RP.
Sądzę, że warto na te wydarzenia spojrzeć  nieco głębiej niż sugerują to ośrodki propagandy.
Z jednej strony możemy zatem mieć do czynienia z klasyczną taktyką ucieczki z tonącej tratwy – jaką z pewnością okaże się organizacja Euro2012, z drugiej – powodem dymisji i roszad mogą być planowane zmiany systemowe w całej strukturze służb specjalnych.  Nie można też wykluczać, że za niektórymi odwołaniami kryją się sprawy „ukręconych” afer lub intencja pozbycia się ludzi nazbyt skompromitowanych. Tak wyraźna i narastająca tendencja świadczy również, że mamy do czynienia z „nowym rozdaniem”, co – z kolei - oznacza, że w obszarze gry interesów i podziału ról czekają nas mocne przetasowania. 
Dlatego, jeśli nawet w odejściu Adama Rapackiego czy dymisji Andrzeja Matejuka można upatrywać decyzji wyprzedzających, świadczących o tym, że rasowi „gliniarze” zdali sobie sprawę z nadchodzącej katastrofy EURO i chcą jak najszybciej opuścić tonący pokład, to podobna interpretacja w przypadku Pawła Białka czy Jacka Mąki byłaby już mocno wątpliwa.
Sytuacja w ABW może być natomiast rodzajem „papierka lakmusowego”, na podstawie którego wolno przewidywać głębokie zmiany w strukturach służb. Przypomnę, że w czasie pierwszych dwóch miesięcy 2012 roku z Agencji odeszło 200 funkcjonariuszy, podczas gdy  w całym zeszłym roku służbę opuściło 160 osób.
Szczególnie dymisja wiceszefa ABW Jacka Mąki powinna prowokować do pytań, a jej rzeczywiste przyczyny mogłyby nam wiele powiedzieć o sytuacji w tuskowym niby – państwie.  Dotychczas bowiem była to postać „niezatapialna”, której do dymisji nie skłoniły ani sprawa nabytego nielegalnie mieszkania służbowego, o czym w swoim liście otwartym pisał Wojciech Sumliński ani sprawa podsłuchów dziennikarzy Cezarego Gmyza, Leszka Misiaka i Bogdana Rymanowskiego w związku ze śledztwem prowadzonym przeciwko Sumlińskiemu. Stenogramy z podsłuchów zostały następnie wykorzystane przez Jacka Mąkę w prywatnym procesie, który wytoczył „Rzeczpospolitej”. Wówczas Donald Tusk nie znalazł podstaw do zdymisjonowania Mąki, bo – jak stwierdził – „nie otrzymał takiego wniosku ze strony szefów ABW”.
Obaj oficerowie – Białek i Mąka – utracili swoje stanowiska w okresie rządów PiS-u i zostali przyjęci ponownie, gdy do władzy doszła obecna koalicja. Obaj są także członkami Rady Konsultacyjnej Centralnego Ośrodka Szkolenia ABW, w której zasiada również były kierownik w KC PZPR Andrzej Barcikowski.
O szczególnych cechach płk Białka możemy natomiast wnioskować z relacji dotyczącej czystek w czasie rządów tzw. lewicy, w roku 2001. Autorzy publikacji z tamtego okresu zwracali uwagę, że  „podczas czystek najbardziej zasłużyli się, dyrektorzy Zarządu IIA – mjr Nosek oraz jego zastępca kpt. Paweł Białek. Obaj pozbawieni talentów i osiągnięć, przez ostatnie lata znajdowali się pod parasolem ochronnym swego patrona, który ściągnął ich do Warszawy z delegatury w Krakowie.[...]Brak sukcesów nadrobili gorliwością w dyskredytowaniu kolegów – szefów delegatur. Swoją bezradność i brak kompetencji, przejawiające się nieobecnością w działaniach delegatur, „sprzedali” Siemiątkowskiemu jako niezdyscyplinowanie szefów delegatur. Ta dzielna postawa uratowała ich przed utratą stanowisk na jesieni 2001 roku.”
Po roku 2007, Białek zajmował się w ABW przestępczością ekonomiczną, m.in. nadzorując  od dwóch lat śledztwo w sprawie procederu reaktywacji przedwojennych polskich przedsiębiorstw na podstawie akcji kolekcjonerskich oraz związanych z tym poważnych oszustw na szkodę Skarbu Państwa W publikacji „Forbesa” (nr 09/2011) zawarto informacje wskazujące na zadziwiającą nieudolność ABW w zakresie czynności procesowych, w tym na fakt zwolnienia osób podejrzanych o dokonanie oszustw za kaucję wynoszącą zaledwie kilkanaście tysięcy złotych.  W sprawie tej poseł Zbigniew Kozak z PiS złożył niedawno interpelacje, pytając Donalda Tuska o śledztwo nadzorowane przez płk Białka. 
Wydaje się jednak, że istotnym „kluczem” do oceny obu dymisji jest osoba szefa ABW Krzysztofa Bondaryka. Jacek Mąka to były funkcjonariusz UOP delegatury w Białymstoku, w czasie, gdy na jej czele stał Bondaryk. To z jego rekomendacji Mąka miał trafić do Urzędu. Paweł Białek jest zaś kojarzony z tzw. „grupą krakowską”, do której zaliczani są m.in. szef Agencji Wywiadu Maciej Hunia, szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Janusz Nosek, poseł PO Konstanty Miodowicz czy były szef WSI Tadeusz Rusak. „Grupa krakowska” stanowi zaś jeden z filarów wsparcia dla obecnego szefa ABW.
W tym kontekście warto wspomnieć, że zdymisjonowany komendant Straży Granicznej Leszek Elas to również wieloletni funkcjonariusz UOP, kojarzony wyraźnie z „grupą krakowską”, zaś w latach 2002 – 2008 pracował  w przedsiębiorstwach telekomunikacyjnych – TP Internet i Polkomtel SA, w pionach związanych z bezpieczeństwem łączności i ochroną informacji. Niemal w tym samym czasie, Krzysztof Bondaryk pracował dla Zygmunta Solorza (dziś właściciela Polkomtela) w Polskiej Telefonii Cyfrowej - operatorze sieci komórkowych, zajmując tam stanowisko pełnomocnika ds. informacji niejawnych.
Jeśli do odejścia Białka i przewidywanej dymisji Mąki doszło wbrew woli Krzysztofa Bondaryka – może się okazać, że to szef ABW będzie kolejnym na liście funkcjonariuszy opuszczających tę służbę. Wówczas też, niektóre z pozostałych dymisji należałoby rozpatrywać jako wymierzone w „zaplecze” szefa Agencji i służące ograniczaniu jego wpływów.
To zaś dowodziłoby, że minister Jacek Cichocki z coraz większą determinacją dąży do wprowadzenia „systemowej reformy” służb, opracowanej w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, a sama Agencja utraci wkrótce miano największej i najważniejszej formacji specjalnej.
Lektura dokumentów powstałych w BBN-ie nie pozostawia wątpliwości, że dokonany już podział MSWiA oraz zapowiadana przez Cichockiego „zmiana systemu kontroli nad służbami” są autorstwa środowiska skupionego wokół Bronisława Komorowskiego i to on dziś „rozdaje karty” w sprawach służb specjalnych.  Gdy na początku stycznia br Cichocki. przedstawiał pomysły podporządkowania ABW resortowi spraw wewnętrznych oraz anonsował inne „warianty zmian systemowych” – projekty tego typu rozwiązań znajdziemy już w opracowaniu dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego BBN Lucjana Bełzy z listopada 2011 roku.
To tam powstał pomysł utworzenia nowego ministerstwa administracji i cyfryzacji, zbudowanego na bazie wyodrębnienia z ABW i SKW zadań o charakterze administracyjnym wynikających z ustawy o ochrony informacji niejawnych. Tam również zaplanowano połączenie CBA z wywiadem skarbowym i stworzenie pod nadzorem Ministerstwa Finansów jednej struktury uprawnionej do zajmowania się przestępstwami ekonomicznymi i korupcyjnymi. W koncepcji prezydenckiego BBN-u planowane jest także podporządkowanie ABW ministrowi spraw wewnętrznych oraz znaczące  zredukowanie uprawnień tej służby.
Ta perspektywa mogłaby stanowić dziś główną przyczynę masowych odejść z Agencji.
Z połączenia Agencji Wywiadu ze Służbą Kontrwywiadu Wojskowego miałaby zaś powstać nowa, potężna służba podporządkowana ministrowi obrony narodowej. Wszystkie stanowiska dowódcze w tej najważniejszej strukturze bezpieczeństwa byłby – zgodnie z prezydenckim projektem -  obsadzane przez żołnierzy zawodowych, co w praktyce oznacza, że na jej czele mogliby stanąć oficerowie byłych WSI.
Nietrudno zauważyć, że BBN-owska koncepcja „reformy służb” przewiduje wiodącą rolę ośrodka prezydenckiego i powrót do układu funkcjonującego przed rokiem 2006. Ponieważ to prezydent sprawuje zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi za pośrednictwem ministra obrony narodowej – on też będzie faktycznym decydentem w kwestiach bezpieczeństwa, mając również bezpośredni wpływ na działalność potężnej służby specjalnej.
Odtąd już nie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale „odnowiona” wojskowa bezpieka posiadałaby największe kompetencje i spełniała zaszczytną rolę „zbrojnego ramienia” grupy rządzącej. Jeśli ten pomysł zostanie zrealizowany, los Krzysztofa Bondaryka wydaje się przesądzony, a nas czekają jeszcze niejedne zagadkowe dymisje.


Artykuł opublikowany w nr 16/2012 Gazety Polskiej. 

niedziela, 15 kwietnia 2012

NAS TO NIE DOTYCZY

 - Dlaczego miałyby mnie poruszać haniebne słowa Donalda Tuska skoro wiem, że wypowiada je tchórz uciekający przed odpowiedzialnością?
- Czemu miałbym przywiązywać wagę do wypowiedzi Bronisława Komorowskiego, jeśli człowiek ten dał dowody podległości interesom Kremla, a swoją pozycję zbudował na fałszu i nienawiści?
- Czy powinienem reagować na brednie wypisywane przez ciemniaków mieniących się dziennikarzami, gdy wiem, że ich „poglądy” mają wartość judaszowych pensji i niewolniczych kredytów?
- Czy usprawiedliwię komentowanie doniesień ośrodków propagandy - jeśli wiem, że wykonują one tę samą robotę, jaką wypełniały w czasach komuny?
- Co miałoby mnie skłonić do reagowania na nienawistny bełkot platformianych „blogerów” skoro jestem świadomy, że prym wiodą tam funkcjonariusze medialni, a od pozostałych oddziela mnie nieprzekraczalna przepaść aksjologiczna?
- W imię jakich racji miałbym uczestniczyć w zbiorowym akcie amoku i podążać za każdym ochłapem podsuwanym przez małych demiurgów, jeśli mam pewność, że są to tematy służące fałszowaniu prawdy?
Te pytania powinien sobie zadać każdy, kto stając do konfrontacji z obecną rzeczywistością chciałby zachować godność i trzeźwość umysłu.  Dziś zależą one od tego - czy przyjmiemy świadomość głębokiego podziału na My i Oni, potrzebnego dla wyznaczenia granic prawdy i uporządkowania świata wartości.
Bo jeśli w takich sytuacjach nie potrafimy przezwyciężyć „pokusy polemiki” ani dostrzec z kim naprawdę mamy do czynienia  – jaki sens mają nasze zasady i na czym opiera się stałość naszych ocen? 
Czy po to by je wyznawać – wciąż musimy szukać potwierdzenia w "sporze" z Obcymi i obdarzać ich choćby cieniem uwagi ?
Po co deklarować przywiązanie do patriotyzmu i śnić o wolnej Polsce - jeśli nie ma się dość siły, by w całości odrzucić narrację Obcych, a ich samych nazwać po imieniu?
W jakich oparach absurdu i głębokiej schizofrenii muszą tkwić ci, którzy krzycząc o zbrodni smoleńskiej, traktują jej sprawców niczym ludzi godnych rzeczowej polemiki?
To co nas podzieliło – to się już nie sklei” – napisał poeta po 10 kwietnia - bo tylko poeci mają dziś odwagę głosić kolczaste prawdy.
Ta zaś – o dychotomii My i Oni – jest prawdą wyklętą nawet przez najbardziej patriotyczne środowiska i wywołuje sprzeciw wśród najzagorzalszych krytyków obecnego układu. Uciekają przed nią, za zasłonę taniej demagogii i pseudo-politycznego bełkotu.
Ten sam poeta przypomniał rzecz jeszcze straszniejszą: „Mickiewicz tłumaczy nam wyraźnie, że istnieją dwie Polski. Jest Polska rosyjskich kolaborantów, tych, którzy występują w „Salonie warszawskim” z III części „Dziadów”, i jest Polska tych Polaków, którzy chcą pozostać wierni swoim narodowym obowiązkom”.
A jakby tego było mało, poeta dodał:
Nawet nazywać ich nie warto – w ogóle nie warto się nimi zajmować, najlepiej jest uznać, że ich nie ma. Trzeba wychodzić, kiedy wchodzą, odwracać się, kiedy do nas podchodzą. Polska należy do nas, a oni niech sobie gadają w swoich postkolonialnych telewizjach, co chcą, niech sobie piszą w swoich postkolonialnych gazetach, co im się podoba. 
Nas to nie dotyczy.”
Jak więc zrozumieć, że nawet ci, którzy uznali poetę za Człowieka Roku – nie mają dość odwagi by powiedzieć głośno: „nas to nie dotyczy” i odwrócić się tyłem od „salonu warszawskiego”?
Czy powielając bełkot propagandystów i dając posłuch wrzaskom kanalii wierzą, że zasłużą na miano „konstruktywnej opozycji” lub wytargują mniej bolesną agonię?
Jakiej nagrody spodziewają się od tych, którzy darzą ich nienawiścią i w imię jakiej prawdy mówią nam o „mechanizmach demokracji” -  jeśli za przeciwnika mają zdziczałą watahę drwiącą ze śmierci Polaków?
Dziś już nie da się usprawiedliwić takich postaw, a kto by mówił o „potrzebie dialogu” i „strategii perswazji” – jest w najlepszym wypadku wierutnym głupcem, który niczego nie pojął ze smoleńskiego memento.

niedziela, 8 kwietnia 2012

SĄ PRZED NAMI WSZYSTKIE MOŻLIWOŚCI...

Valde mane odprawiliśmy rezurekcję w naszej kapliczce: bez procesji, natomiast z Jutrznią śpiewaną i Te Deum. I te święta spędziliśmy wspólnie: i w kaplicy, i przy stole, i w czasie popołudniowych "posiedzeń". Było wiele śpiewu i radości na piętrze, głęboka cisza i powaga na parterze i na drugim piętrze. Ludzie, których pozbawiono radości religijnych, siedzą jak ptaki z podwiązanymi skrzydłami. Żal nam tych ludzi. Zaryzykowałem powiedzieć dziś zastępcy, który mnie odwiedził: "Życzę Panu wiele pogody i radości". - Odpowiedział szeptem: "Dziękuję". Na dole, schodząc na ogród, powiedziałem "starszemu panu": "Daj Boże, zdrowie". - Usłyszałem też odpowiedź: "Dziękuję". Zatrzymaliśmy się nieco przy stoliku dyżurnego. Zachęcaliśmy go, aby bronił się przed smutkiem, bo nie wypada zwycięzcom, aby mieli takie miny pogrzebowe. Zresztą, na świecie wszystko zmartwychwstaje. Trzeba zachować wolę życia. Uśmiechnął się z aptekarską ostrożnością.

 Moi towarzysze doli są pełni pogody i wesela. Słyszę ich śpiewne głosy. Siostra kręci się po korytarzu i nuci sobie, O Filii et filiæ, Rex cælestis, Rex gloriæ, ex morte resurrexit hodie, Alleluja. - A ksiądz zadowolony, że już jest "w domu", a nie w klinice, podejmuje coraz to nową pieśń Zmartwychwstania. Gdy Chrystus zmartwychwstał, objawił tyle możliwości przed ludźmi, że już jest nam wszystko jedno, w jakiej obecnie jesteśmy sytuacji. Wiemy, że są przed nami wszystkie możliwości. A kto "wszystko może w Tym, który umacnia", nie pamięta o tym, co jest dziś.

10.IV.1955, niedziela. Stefan Kardynał Wyszyński - "Zapiski więzienne"


.................................

Wszystkim Państwu, którzy odwiedzacie mój blog, życzę prawdziwej radości, pogody ducha i wszelkich łask płynących z przeżywania Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.
Odkąd w nasze dzieje wkroczył Bóg – wiemy, że nie wolno nam zatrzymywać się przy Wielkim Piątku. Smutek tego dnia zostawmy „zwycięzcom”. Przed nami są wszystkie możliwości – tak nieograniczone, że symbol hańby i poniżenia zamieniły w znak nadziei, odwagi i braterstwa.
Odkąd „wszystko zmartwychwstaje” życzę Państwu, by  - za słowami Prymasa Tysiąclecia - było „nam wszystko jedno” i żadne z życiowych doświadczeń nie pokonały radości i nadziei Zmartwychwstania.