Długi czas zadawałem sobie pytanie
– co napisać w 30 rocznicę śmierci księdza Jerzego, jakimi słowami wyrazić
myśli towarzyszące tym szczególnym dniom?
Rzecz tym trudniejsza, że podczas
obecnej rocznicy jesteśmy świadkami wyjątkowo nikczemnego spektaklu, który
winien raczej wywołać ostry sprzeciw niż skłaniać do wyważonej refleksji. Czy zatem
reagować na słowa hierarchów i fałszywe gesty lokatora Belwederu, czy też zignorować
je, ze świadomością, że beneficjenci tego państwa nie mogą już splugawić świętości
księdza Jerzego? Polemizować z tezami usłużnych historyków i ludzi mieniących
się dziennikarzami, czy zlekceważyć to marne tchórzostwo, które dla własnych celów
próbuje zadeptać prawdę o zabójstwie Kapelana Solidarności?
On, nawet dziś wybaczyłby tym
ludziom... Ja nie potrafię.
Nie próbuję nawet pytać – jak ten,
który zbudował swoją pozycję na nienawiści i rozpętał walkę z krzyżem, może dziś
zawłaszczać postać Kapłana i ma czelność przywoływać Jego świętość? Jaki dekalog
wyznaje kardynał, który gnębi przyjaciela księdza Jerzego i wspiera rzeczników „pojednania”
z moskiewskimi bandytami?
Nie wiem również, jak miałbym
uzasadnić haniebny wymiar tego spektaklu, skoro większość moich rodaków widzi w
takich postaciach godnych przedstawicieli państwa i Kościoła, a wydarzenia sprzed
30 lat traktuje jako zamknięty „temat historyczny”? Bezmiar fałszu sączonego
dziś Polakom, skłania raczej do postawienia innych pytań: po co nam świadomość,
że poprzez zabójstwo księdza Jerzego władcy PRL-u zrealizowali plan, którego
zwieńczeniem był okrągły stół i tzw. transformacja ustrojowa? Kto zaakceptuje
prawdę, że komunistyczne kłamstwo o śmierci Kapelana Solidarności jest fundamentem
na którym zbudowano III RP, a ci wszyscy, którzy od trzech dekad strzegą
tajemnic mordu założycielskiego i utwierdzają Polaków w farsie „procesu
toruńskiego”, są zakładnikami sprawców i przyjęli brzemię zbrodniczej odpowiedzialności?
„Biada społeczeństwu, którego
obywatele nie rządzą się męstwem!” – wołał ksiądz Jerzy w homilii wygłoszonej
8 października 1984 r. w kościele OO. Kapucynów w Bytomiu i cytując dalej słowa
prymasa Wyszyńskiego, przestrzegał: „Przestają być wtedy obywatelami, stają się
zwykłymi niewolnikami. Jeżeli obywatel rezygnuje z cnoty męstwa, staje się
niewolnikiem i wyrządza największą krzywdę sobie, swej ludzkiej osobowości,
rodzinie, grupie zawodowej, narodowi, państwu, Kościołowi; chociaż byłby łatwo
pozyskany dla lęku i bojaźni, dla chleba i względów ubocznych…”.
Kto twierdzi, że z męczeństwa
księdza Jerzego wyrosło „dobro” III RP, a nie rozumie tych słów – niczego nie
pojął z otaczającej nas rzeczywistości.
„Ale i biada władcom – mówił dalej święty Jerzy - którzy chcą pozyskać obywatela za cenę
zastraszenia i niewolniczego lęku!... Jeśli władza rządzi zastraszonymi
obywatelami, obniża swój autorytet, zubaża życie narodowe, kulturalne i
wartości życia zawodowego…”.
To –biada- rzucone przed trzydziestu laty, niech będzie komentarzem do obecnych
wydarzeń. Ich skala dorównuje jedynie szatańskim zamysłom ludzi, którzy dokonali
tego mordu.
Zawsze utrzymywałem,
że III RP zaczęła się nad grobem księdza Jerzego i skończy wówczas, gdy
tajemnica tej zbrodni zostanie ujawniona. To ona dawała gwarancję bezkarności
komunistycznym oprawcom, z niej uczyniono depozyt wiedzy łączący funkcjonariuszy
bezpieki, ludzi Kościoła i „demokratycznej
opozycji”. Ona sprawiła, że członkowie sowieckiej formacji, nazywanej służbami wojskowymi PRL, stali się właścicielami
nowego państwa i do dziś czerpią profity ze zbrodni założycielskiej. Ujawniając
- kto naprawdę Go zabił i kim byli
ludzie towarzyszący esbeckim porywaczom – III RP zburzyłaby fundament, na
którym wspiera się triumwirat morderców, tchórzy i donosicieli.
Podczas Mszy Świętej
za Ojczyznę, 27 maja 1984 roku ksiądz Jerzy wygłosił kazanie, którego treść
doprowadziła do wściekłości władców PRL-u. Powiedział m.in.:
„W dużej mierze sami jesteśmy winni naszemu zniewoleniu, gdy ze strachu
albo dla wygodnictwa akceptujemy zło, a nawet głosujemy na mechanizm jego
działania. Jeżeli z wygodnictwa czy lęku poprzemy mechanizm działania zła, nie
mamy wtedy prawa tego zła piętnować, bo my sami stajemy się jego twórcami i
pomagamy je zalegalizować”.
Święty Jerzy nigdy nie oskarżał, nie
wypominał i nie potępiał nikogo. Czy można jednak nie dostrzec, że wypowiedziane
wówczas słowa sprowadzają na nas najdotkliwszy akt oskarżenia?
Za państwo, jakie zbudowaliśmy po
1989 roku i za zło, które zatryumfowało w Smoleńsku. Za miernoty, których
nazywamy mężami stanu i za arcyłgarzy
wystrojonych w purpurę i ziemską pychę. Za to, że dając posłuch słowom - zło zwyciężaj dobrem, nie mamy odwagi pamiętać
- nie daj się zwyciężyć złu. Za nadzieję,
że można wygrać nie płacąc najwyższej ceny i za wiarę, że Polska kosztuje tak
niewiele.
Za to wreszcie, że nie chcieliśmy
świętości księdza Jerzego. Bo zbyt wymagająca.
„Ojciec
Święty Jan Pawła II 23 czerwca 1982 roku zwrócił się do Pani Jasnogórskiej w
następujących słowach modlitwy: „O Matko mojego Narodu! Dopomóż, ażeby nie dał
się zwyciężyć złu – ale zło dobrem zwyciężał [por. Rz 12, 21]. Na tym polega
współczesna próba dziejów. Nie pierwsza. W każdej z nich doświadczane jest
sumienie, doświadczane jest serce i wola; aby nie dać się zwyciężyć złu, ale –
zło zwyciężać dobrem.
Dziękuję
Ci, o Matko, za wszystkich, którzy tak postępują, którzy w swoim sumieniu,
sercu i woli znajdują siły, aby wśród doświadczeń i udręk pomnażać i umacniać
dobro. Dziękuję Ci, o Matko, za wszystkich, którzy pozostają wierni swemu
sumieniu, którzy sami walcząc ze słabością, umacniają innych. Dziękuję ci,
Matko, za wszystkich, którzy nie dają się zwyciężyć złu, ale zło zwyciężają
dobrem”.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA. Ścios,
OdpowiedzUsuńniewiele można dodać.
Zadziwjająca jest samoblokada prawicowych mediów w kwestii wyników prac Pana Witkowskiego i innych w sprawie śmierci ks. Jerzego Popiełuszki.
,,Biada społeczeństwu, którego obywatele nie rządzą się męstwem!" - no właśnie, biada.
Jeśli w opozycji do systemu jest ok. 30-35 % ludzi w Polsce, to spośród nich 1/10 może ,,rządzi się męstwem". Wystarczyłoby, gdyby mieli oni przywódców i odrzucili demokrację na rzecz wojny totalnej z bandą morderców, demokratycznie Polacy pójdą dziś zgodnie za dzwoneczkiem, nie przejdą przez drut, nie dotkną go nawet, skoro parzy on prądem.
Straszny jest ten festiwal czy też raczej sabat, podczas którego sojusz sbków, biskupów imedialno-partyjnej hołoty będzie - przepraszam za sformułowanie- ale podcierał sie pamięcia i dorobkiem ks. Jerzego Popiełuszki.
Robi się coraz straszniej
Pozdrawiam Pana
OdpowiedzUsuńKtórzy pozostają wierni swemu sumieniu, którzy sami walcząc ze słabością, umacniają innych...
Dziękuję, Panie Aleksandrze,
Za Pańskie siedmioletnie, niestrudzone umacnianie nas do męstwa. Za ten wspaniały blog, na którym można zaczerpnąć powietrza i oddychać polskością. Za prawdziwe, twarde słowa ukochanego księdza Jerzego, w miejsce czułostkowych rocznicowych wypominków.
Za wszystko.
Pozdrawiam serdecznie
Wojciech Miara,
OdpowiedzUsuńKsiędzu Jerzemu w niczym już nie zaszkodzą. Szkodzą tym, którzy ze strachu, z głupoty lub z wyrachowania, nie chcą widzieć ogromu fałszu i nie rozumieją, że ta zbrodnia jest wciąż żywą rzeczywistością.
To zaś, że robi się straszniej, wydaje się niemal naturalne."Oni wygrają,pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę" - przypominał Poeta.
Pozdrawiam Pana
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za takie słowa. Jeśli nawet nie mnie się one należą.
Ksiądz Jerzy mówił językiem prostym i twardym. Niekiedy zadziwiająco twardym, jak na człowieka o wątłych siłach fizycznych. Może wtedy nie wiedzieliśmy, skąd wypływa ta twardość i gdzie leży źródło siły. Dziś wiemy.
Gdybyśmy kiedykolwiek mieli doświadczyć darów tej świętości, to nie da się tego zrobić rozmiękczając i rozwadniając słowa Kapłana. Tak czyni dziś większość hierarchów Kościoła, gdy ze słów "zło dobrem zwyciężaj" wytycza jedyny znak świętości księdza Jerzego.
Znak prawdziwy, ale równie niepełny, jak wybaczenie bez żalu za grzechy i pojednanie bez pokuty.
Dlatego obowiązkiem tych, którzy nie boją się twardości słów księdza Jerzego jest przypominanie, że po to, by zwyciężyć zło, trzeba wpierw nie dać się złu pokonać.
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńTe słowa należą się właśnie Panu, a księdzu Jerzemu też już dzisiaj powiedziałam, co trzeba. :)
Ponieważ w żadnej mierze nie aspiruję do świętości (wbrew doprowadzającej do szału luzackiej modzie, a la ks. Góra i podobni, typu: "taki mały, taki duży może świętym być") - z całą stanowczością powtórzę za Panem: "ja [też] nie potrafię"!
Nie potrafię (i nie chcę) przebaczyć: katom ks. Jerzego, mordercom i kłamcom smoleńskim, gorszycielom znieprawiającym mój naród oraz rządzącym III RP nędznikom, za to, co uczynili świętemu Księdzu, Polakom i Polsce. Bez względu na to, czy żałują (i pokutują), czy nie.
Pozdrawiam Pana i raz jeszcze dziękuję
Pani Urszulo,
UsuńWszyscy aspirujemy do świętości, dlatego słowa " nie potrafię wybaczyć" są tylko wyrazem słabości. Nie siły. Ale trzeba też pamiętać, że przebaczenie nie może prowadzić do amnezji (jak uczą nas niektórzy hierarchowie) ani obojętności na fakty.
Ludzie, którzy nigdy nie wypełnili testamentu Jana Pawła II - "Kościół nie może dopuścić, by zleceniodawcy zabójstwa księdza pozostali nieznani", a dziś fałszują sens tej ofiary, otrzymają swoją nagrodę. I nie my będziemy ich sędziami.
Raz jeszcze dziękuję za Pani słowa i serdecznie pozdrawiam
http://www.fronda.pl/a/wojciech-sumlinski-lobotomia-30-prymas,42841.html
OdpowiedzUsuńcd.:
http://wojciechsumlinski.salon24.pl/611069,lobotmia-3-0-samotnie-ku-przeznaczeniu
Szanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńBardzo dziekuję za te słowa, trudno o lepsze!
Marsz o którym tak często Pan pisał, ta droga po pustyni ducha, trafia czasem na swoją fatamorganę.
Dzisiaj jest nią fałszywy obraz wynikający z wszechobecnego kłamstwa i zawłaszczania symboli oraz pojęć, tworzacych złudne nadzieje i łudzących obrazem rychłego osiągnięcia celu.
Dlatego tym wazniejsze są duchy prawe, wierne sumieniu, nie ulegajace mirażom, pomimo swoich słabości wskazujące innym właściwy kierunek.
Za takich modlił się świety Jan Pawel II, tacy własnie przenoszą w przyszłość nadzieję na odrodzenie tego narodu.
Pozdrawiam Pana
Stanley Panama,
OdpowiedzUsuńNiewiele rzeczy jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi. W Pańskim komentarzu znajduję jednak treści tak wyjątkowo głupie a jednocześnie straszne, że tylko kilka późniejszych słów uchroniło go od skasowania.
Nie podejmę oczywiście polemiki z Pana tezami na temat III RP i nie spróbuję dociekać, dlaczego nie pojmuje Pan określenia -zbrodnia założycielska III RP. Mam jednak do Pana wielką prośbę.
Proszę, by nigdy więcej na tym blogu nie poważył się Pan stosować tego głęboko fałszywego zestawienia: "Ofiarami Komuny z jej mutacjami w postaci postkomunizmu... padały i inni ludzie, żeby tylko tu wspomnieć, o : księdzu Suchowolcu, księdzu Niedzielaku, Peltlickim, Lepperze ,prawdopodobnie – Szaniawskim, posłem PiS zamordowanymi przez Cybę. itd."
W ten sposób uwłacza Pan pamięci ludzi zamordowanych przez esbeckich bandytów, miesza fakty i elementarne porządki.
Wprawdzie tego typu porównania są chętnie stosowane w obszarze tzw. prawicowej blogosfery, wprawdzie niewiedza i głupota są powszechnie akceptowane, tu jednak nie mają prawa się pojawiać.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSzanowny Panie Zaścianku,
OdpowiedzUsuńDziś Wojciech Sumliński napisał bardzo ważne słowa: "Gdybyśmy poznali prawdę o zabójstwie księdza Jerzego historię ostatnich 30 lat trzeba by napisać na nowo".
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/218675-sumlinski-gdybysmy-poznali-prawde-o-zabojstwie-ksiedza-jerzego-historie-ostatnich-30-lat-trzeba-by-napisac-na-nowo-nasz-wywiad
Myślę, że w tym stwierdzeniu zawiera się odpowiedź na pytanie: dlaczego nasi rodacy nie chcą poznać prawdy i milcząco akceptują kłamstwa esbeckich bandytów?
To nie pierwsza i zapewne nie ostatnia "fatamorgana", stworzona w III RP. Ta jednak ma wymiar kłamstwa założycielskiego i decyduje o kształcie dzisiejszego państwa.
W kazaniu, którego fragmenty cytuję w tym tekście, znalazły się niezwykle ważne słowa. Powinniśmy o nich pamiętać - szczególnie wtedy, gdy wydaje się, że Oni wygrywają, a Nas jest zbyt mało...
"Żyć w prawdzie, to być w zgodzie ze swoim sumieniem. Prawda zawsze ludzi jednoczy i zespala. Wielkość prawdy przeraża i demaskuje kłamstwa ludzi małych, zalęknionych. Od wieków trwa nieprzerwanie walka z prawdą. Prawda jest jednak nieśmiertelna, a kłamstwo ginie szybką śmiercią. Stąd też, jak powiedział zmarły Prymas, kardynał Stefan Wyszyński: „… ludzi mówiących w prawdzie nie trzeba wielu. Chrystus wybrał niewielu do głoszenia prawdy. Tylko słów kłamstwa musi być dużo, bo kłamstwo jest detaliczne i sklepikarskie, zmienia się jak towar na półkach, musi być ciągle nowe, musi mieć wielu sług, którzy wedle programu nauczą się go na dziś, na jutro, na miesiąc. Potem znowu będzie szkolenie na gwałt w innym kłamstwie. By opanować całą technikę zaprogramowanego kłamstwa, trzeba wielu ludzi.
Tak wielu ludzi nie trzeba, by głosić prawdę. Może to być niewielka gromadka ludzi prawdy, a będą oni nią promieniować. Ludzie ich sami odnajdą i przyjdą z daleka, by słów prawdy słuchać…”. Bo w ludziach jest naturalna tęsknota za prawdą. Nie można się zadowalać prawdami łatwymi, powierzchownymi i narzucanymi siłą."
Dziękuję Panu i serdecznie pozdrawiam
@Szanowny Panie Aleksandrze
OdpowiedzUsuńMogę tylko dziękować, za to co Pan robi i co Pan napisał. Dobrze się stało.
Podlinkowałem już bardzo ważne teksty Wojciecha Sumlińskiego, które wnoszą nowe okoliczności - niezwykle poruszające.
Więc jeszcze koniecznie cytat z wypowiedzi ks. Stanisława Małkowskiego:
Jeżeli bł. Jerzy ma stać się patronem narodowego pojednania, trzeba oprzeć się na prawdzie, a nie na jej ukrywaniu. Prawdy nie chcą sprawcy i mocodawcy zbrodni dokonanej na ks. Jerzym i na Polsce.
W imię czego i w myśl jakiego pojednania nie szukają ani nie chcą prawdy o nowej postaci stanu wojennego i publicznego zakłamania ci, którzy oddają cześć ks. Jerzemu jako męczennikowi za wiarę i prawdę, a zarazem chcą widzieć w nim patrona pojednania ofiary z katem bez spełnienia koniecznych warunków?
Czy bł. Jerzy miałby stać się patronem okrągłego stołu i transformacji PRL w III RP?
Czy ma być przedstawiany jako współsprawca tzw. „wyzwolenia” i „odzyskania niepodległości” przez Polskę 25 lat temu?
Dziękczynienie Opatrzności Bożej za wolność i za ks. Jerzego wymaga rozróżnienia podstawowych pojęć i gotowości, aby stanąć w prawdzie. Bogu trzeba dziękować za wszystko; droga do zwycięstwa prowadzi przez krzyż, innej drogi nie ma. Wolności bez prawdy nie ma, ani pojednania bez nawrócenia, ani nawrócenia bez zrozumienia różnicy między ofiarą a katem, między dobrem a złem. Wojciech Sumliński i Aleksander Ścios słusznie uważają zabicie ks. Jerzego za zbrodnię założycielską III RP w oparciu o fikcję narodowego pojednania.
Króluj nam Chryste, ratuj nam Polskę za przyczyną bł. Jerzego i naszych świętych patronów.
Ks. Stanisław Małkowski
http://wirtualnapolonia.com/2014/10/17/ks-stanislaw-malkowski-jakiemu-pojednaniu-patronuje-bl-ks-jerzy/
Przepraszam. Miałem na myśli PRL a nie II RP.
OdpowiedzUsuńPCh24.pl
OdpowiedzUsuńFragment rozmowy ks. Małkowskiego z red. "Polonia Christiana":
"Wokół śmierci księdza Jerzego trwa osobliwa zmowa milczenia, nie ustają zabiegi, by oficjalną wersją porwania i morderstwa pozostał na zawsze scenariusz napisany przez generała Kiszczaka na potrzeby propagandowego przedstawienia znanego jako proces toruński.
- Do wyjaśnienia okoliczności śmierci księdza Jerzego wzywał sam św. Jan Paweł II mówiąc, że prawda o tym męczeństwie powinna być wyjaśniona. Tymczasem nie chcą tego – zresztą z oczywistych względów – władze państwowe a czynniki kościelne przychylają się do stanowiska głoszącego, że to, co wiemy, wystarczy i nie będziemy szukać nowych informacji. Przeważa pogląd, iż można poprzestać tylko na stwierdzeniu, że męczeństwo się dokonało a wersja oficjalna jest trudna do podważenia.
Kim błogosławiony ksiądz Popiełuszko jest dla nas teraz?
- Usiłuje się sprowadzić księdza Jerzego do roli patrona pseudowyzwolenia, które nastąpiło w 1989 roku. W Górsku, gdzie został porwany męczennik, powstało za pieniądze z Unii Europejskiej centrum nazwane jego imieniem. Ma ono być miejscem spotkań, konferencji, prelekcji, być może też rekolekcji, m.in. poświęconych rozważaniu sensu męczeństwa księdza Jerzego. Gdy wchodzi się do tego gmachu pierwszą rzeczą, jaką się widzi jest… fotografia przedstawiająca obrady okrągłego stołu. Ksiądz Jerzy ma więc być ukazywany jako patron Magdalenki, porozumienia tzw. konstruktywnej opozycji z komunistami, patron transformacji ustrojowej utrwalającej PRL w ramach III RP. Byłoby to zakłamanie roli i postaci księdza Jerzego, pomniejszenie sensu jego męczeństwa, sprowadzenie go do roli politycznej potwierdzającej kłamstwo głoszone nieustannie przez tzw. media mętnego nurtu. Narracja o Polsce, która się wreszcie wybiła na niepodległość, ma być właśnie w oficjalnej wykładni potwierdzona przez ofiarę księdza Jerzego.
To męczeństwo jest tymczasem wydarzeniem nieskończenie większym niż jakiś element gry politycznej. Jest zatem kwestią bardzo istotną byśmy pokonali kłamstwo o okolicznościach śmierci księdza Jerzego, zamęczonego nie wtedy, kiedy powszechnie się uważa i nie z tych motywów, które się oficjalnie podaje.
Motywy sprawców to jedna kwestia, zaś motywacja księdza Jerzego – inna. On chciał przede wszystkim dać świadectwo wierności Bogu, Kościołowi, prawdzie, wierze. Chytra, perfidna gra operacyjna prowadzona przez komunistyczne władze wokół Błogosławionego została zresztą krótko po jego pogrzebie radykalnie przestawiona na inne tory. Wówczas z ofertą współpracy i porozumienia do komunistycznych władz PRL zwrócili się Bronisław Geremek i Tadeusz Mazowiecki. Ta oferta została przyjęta, czego wyrazem był zawarty kilka lat później układ. Właśnie na tej podstawie mogą być czynione starania, by ksiądz Jerzy stał się patronem fałszywego pojednania katów z ofiarami. Będzie nam się wmawiać, że obie strony – władze PRL i opozycja – chciały dobrze, obie dążyły w zasadzie do tego samego. I tu, i tu byli patrioci, a że zdarzały się błędy i wypaczenia? Trzeba się z tym pogodzić, a może nawet w pewnym zakresie to rozliczyć."
http://www.pch24.pl/ksiadz-jerzy---apostol-rozanca,31608,i.html
Ksiądz Jerzy Popiełuszko od dawna wydawał mi się w pewnym sensie bliski. Jego postawa, czyli bezkompromisowe sprzeciwianie się złu, imponuje mi i jest punktem odniesienia.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że rozumiem jego przesłanie oraz widzę jak trudne jest ono do zaakceptowania dla ludzi, jak kręcą i lawirują byle nie stanąć w prawdzie.
Dawniej mógłbym powiedzieć, że ksiądz Popiełuszko był moim idolem.
Dlaczego był? Bo ja się obawiam mieć takiego idola, który jest tak wymagający poprzez swoją postawę. Mówiąc wprost: kto chce być męczennikiem.
I jeszcze jedno: Jego postawa, na tym świecie, jest nieskuteczna.
Jest wiele spraw których nie potrafię opisać ale je wyczuwam. Np. to, że ludzie, którzy się o Nim wypowiadają, nawet ci którzy Go znali, robią to jakoś tak dla mnie trochę nieskładnie, jakby Jego wielkość ich przytłaczała.
Chodzi mi też po głowie takie dość brutalne stwierdzenie ale kard. Glemp chyba mógłby (w pewnej zadumie) do Jaruzelskiego powiedzieć:
No, tośmy Popiełuszkę uciszyli…
I dzisiejsi hierarchowie chyba mogą tak powiedzieć do Kiszczaka. Bo cała ta wrzawa wokół „25lat wolności”, żałosny IPN i nowe, pożal się boże „tajne” dokumenty, odgórny dekret o patronowaniu dzisiejszej Solidarności, te zwodzące Naród piruety wykonywane przez Kościół w sprawie Smoleńska, pojednanie ze zbrodniarzem bez kary, świętowanie wolności z rubasznym cynikiem z Belwederu, itp. A przede wszystkim ta nieumiejętność albo niechęć do nazywania zła po imieniu. To wszystko służy do zagłuszenia przesłania księdza Popiełuszki.
Kościół, który nie potrafi wskazać i nazwać zła staje się tylko folklorem. A może się okazać, że więcej mądrości będzie w ludowych przyśpiewkach niż w kazaniu biskupów.
Zwyciężać zło dobrem to zachować wierność prawdzie.
Panie Marcinie,
OdpowiedzUsuńKsiądz Popiełuszko jest od dawna i moim "idolem". Jest mi niezmiernie bliski, kochany, myślę o Nim bardzo często z prawdziwym podziwem i czcią, ale też z wielkim wzruszeniem.
I z niezmierną czułością.
Nie miałam takiego szczęścia, jakie miał pan Aleksander, który znał Księdza osobiście, ale opierając się na tym, co od AŚ przez tych kilka lat "powyciągałam" - jestem niemal pewna, że św. Jerzy nigdy świadomie nie dążył do męczeństwa.
TO PRAWDA, ŻE OSACZANY MIESIĄCAMI przez esbecję, WSW, fałszywych przyjaciół oraz, co było dla Niego najcięższe, przez własny kościół, (w tym mnóstwo kościelnych TW donosicieli) - W KOŃCU ŚLEDZONY JUŻ BEZUSTANNIE: 24 godziny na dobę, szykanowany i zastraszany, MIAŁ W OSTATNICH TYGODNIACH PRZECZUCIE ŚMIERCI - ale to wcale nie oznacza, że do niej dążył! - A już na pewno nie do takiej! /Od 19 - 25 października - siedem dni niewyobrażalnych męczarni w kazuńskim bunkrze/.
Ale kiedy ta śmierć nadeszła, w całym okrucieństwie, mężnie stawił jej czoła, nie zaparł się swojego DOBRA, swojej WIARY i swojej PRAWDY. Do czego chcieli go zmusić oprawcy z GRU. => BO OD POCZĄTKU BYŁ TO CZŁOWIEK ŚWIĘTY!
Ludzi, o których Pan pisze, niekoniecznie przytłacza Jego wielkość. Myślę, że tym co ich przytłacza naprawdę, jest ich własna małość i nierzadko - podłość. Ludzie "czyści", np. ks. Małkowski, podobnie, za życia, Jan Paweł II, nie znają takich ograniczeń, o ks. Jerzym mówią zawsze z wielką prostotą i miłością.
Prymas Glemp - prześladowca Świętego - w moim przekonaniu nie miał nigdy prawa wypowiadać się na Jego temat. Podobnie zresztą jak kardynał Nycz, który usiłuje zbić na Świętym swój (także polityczny) kapitał!
Pozdrawiam Pana
PS. Pan Aleksander często (jeszcze przed beatyfikacją) powtarzał: "nie bójcie się świętości księdza Jerzego". W 2009 napisał nawet tak zatytułowany artykuł.
http://cogito.salon24.pl/77779,nie-bojcie-sie-swietosci-ksiedza-jerzego#
Warto do niego po pięciu latach wrócić, żeby zobaczyć jak ciężko było się przebić z tą świętością przez mur niechęci i obrzydliwości wygłaszanych przez ludzi nikczemnych oraz jeszcze gorszych, tzw. "szczerze zatroskanych". Oni wszyscy stoją teraz (obok Komorowskiego) na czele "obozu pojednania narodowego", którego patronem obwołują Księdza Jerzego. I NIKT, POZA GARSTKĄ NIELICZNYCH, M.IN Z TEGO BLOGA, PRZECIWKO TEMU NIE PROTESTUJE!!! Żaden z "naszych" dziennikarzy nie przypomina jak to było jeszcze przed kilkoma laty, i kto się wtedy, i jak, wypowiadał.
I jeszcze pytanie.
OdpowiedzUsuńCzy rzeczywiście tak trudno jest mówić prawdę i żyć w zgodzie z własnym sumieniem?
Nie potrafię zrozumieć na czym miałaby polegać domniemana trudność...?
I czy rzeczywiście musimy ulegać narzucanemu nam przez ludzi cynicznych i pozbawionych wyższych uczuć bezwzględnemu "przymusowi skuteczności" - za wszelką cenę, per fas et nefas, - nawet kosztem skrzywdzenia innych?
Że tak robią (w dzisiejszych czasach) "wszyscy"? A cóż mnie to obchodzi? Ja nie jestem "wszyscy".
Obłudny, żałosny pseudo-indywidualizm XXI wieku: BĄDŹ SOBĄ, PIJ PEPSI!
- -
Szanowny Panie Kazefie,
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za zamieszczenie słów księdza Stanisława Małkowskiego. Z pewnością nie trzeba ich komentować, bo tak klarowny wywód nie wymaga uzupełnień.
Przyjaciel świętego księdza Jerzego zadał bardzo precyzyjne pytania, demaskując haniebne intencje tych, którzy chcieliby uczynić z Kapelana Solidarności patrona III RP.
Mam głęboką nadzieję, że to nigdy nie nastąpi, bo to państwo jest nie tylko zaprzeczeniem idei Solidarności, nie tylko prześladuje i gnębi (również przy udziale hierarchów) prawych i odważnych kapłanów, ale powstało na fundamencie "ugody" zawartej po zamordowaniu księdza Jerzego. Trudno wyobrazić sobie bardziej perfidny plan, jak ponowne wykorzystanie tej zbrodni i uczynienie z męczeństwa księdza Jerzego wartości uwierzytelniającej sojusz bandytów ze zdrajcami.
Odczuwam wielką wdzięczność wobec księdza Stanisława, że właśnie on zechciał potwierdzić prawdziwość tezy o zbrodni założycielskiej. Tu moje pisanie niewiele znaczy i w tej arcyważnej kwestii mocno polegam na opinii przyjaciela księdza Jerzego.
Pozdrawiam Pana serdecznie i bardzo dziękuję
Marcin Ís,
OdpowiedzUsuńChcę Panu podziękować za to bardzo uczciwe stwierdzenie: "Dawniej mógłbym powiedzieć, że ksiądz Popiełuszko był moim idolem. Dlaczego był? Bo ja się obawiam mieć takiego idola, który jest tak wymagający poprzez swoją postawę. Mówiąc wprost: kto chce być męczennikiem.I jeszcze jedno: Jego postawa, na tym świecie, jest nieskuteczna".
Myślę, że niewiele osób zdobyłoby się na takie wyznanie.
Wprawdzie odpowiedź Pani Urszuli jest wręcz znakomita i doskonale wyjaśnia postawę księdza Jerzego, chciałbym jednak odnieść się do Pana słów o męczeństwie i nieskuteczności.
Ksiądz Jerzy z całą pewnością nie dążył do męczeństwa, nie "planował" go, nie prowokował. Przywołam tu ważne słowa ks. prof. Józefa Naumowicza, patrologa i notariusza procesu kanonizacyjnego księdza Jerzego, który niedawno powiedział:
"Męczeństwo nie jest samobójstwem. Nie można go szukać, ani prowokować. Jeśli ktoś szukałby śmierci, nie mógłby być czczony jako męczennik".
Zatem ksiądz Jerzy nie szukał śmierci i (jak każdy z nas) odczuwał lęk przed ofiarą życia.
Jestem przekonany, że przyjął męczeństwo nie dlatego, że miał naturę cierpiętnika lub wierzył w swoje wyjątkowe posłannictwo, ale dlatego, że tak chciał Bóg. Wszystko, co działo się w życiu księdza Jerzego, było oceniane w takiej perspektywie. Było naturalne, bo prowadziło do wypełnienia woli Bożej.
Wielkość księdza Jerzego polegała na tym zawierzeniu i ufności. Tylko tak mógł pokonać strach, ból, cierpienie.
Ma Pan rację pisząc, że "Jego postawa, na tym świecie, jest nieskuteczna". Z perspektywy ziemskiej racjonalności, oddanie życia jest czynem nonsensownym. Ucina możliwość dalszych działań, kładzie kres ludzkiej aktywności. Ksiądz Jerzy mógł przecież uniknąć śmierci. Mógł wyjechać z Polski, zaprzestać działalności duszpasterskiej, zgodzić się na współpracę z reżimem, poddać woli oprawców. Zapewne byliby tacy, którzy rozgrzeszyliby taki wybór normą ziemskiej skuteczności.
Proszę jednak zauważyć, że nawet w tym wymiarze okazało się, iż ten "szaleńczy" i nieracjonalny czyn okazuje się potrzebny. Tu i teraz. Myślę o tych wszystkich ludziach, którzy dzięki męczeństwu księdza Jerzego doznali nawrócenia, otrzeźwienia, zdobyli się na refleksję, odzyskali wiarę, zostali uzdrowieni, zawrócili ze złej drogi. Sądzę, że takich "ziemskich beneficjentów" tej śmierci znalazłoby się bardzo wielu.
Nie poruszam tu kwestii Bożej logiki i tej normy skuteczności, której nie jesteśmy w stanie ocenić. Ksiądz Jerzy za życia dokonał wielu dobrych rzeczy. Ale jeszcze więcej dokonał ich po śmierci. Jego skuteczność jest dziś nieograniczona, bo oparta o moc samego Boga.
Myślę, że Pan również doznaje darów tej skuteczności ( o czym świadczy choćby ten komentarz) i szczerze życzę, by doświadczał Pan jej jak najwięcej.
Pozdrawiam
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńJak napisałem przed chwilą, Pani odpowiedź udzielona Panu Marcinowi jest wręcz znakomita i przeczytałem ją z wielką radością. Dobrze mieć świadomość takiej wspólnoty myśli :)
Tekst "Nie bójcie się świętości księdza Jerzego" napisałem przed pięcioma laty, przed zamachem smoleńskim. Niektóre z zawartych tam myśli dziś sformułowałbym inaczej, ale z całą pewnością powtórzyłbym słowa zamieszczone na końcu:
"Wiem, że ksiądz Jerzy, jako patron Polski, patron „Solidarności” pomoże nam znaleźć prawdę. Również tę o swojej śmierci".
Nie może być inaczej, bo możliwości księdza Jerzego są dziś nieograniczone - ani ludzkimi zamysłami ani najbardziej pokrętnymi planami.
Mocodawcy tej zbrodni i ludzie od nich zależni, zrobili wiele, by nie dopuścić do beatyfikacji księdza Jerzego. Są aktywni również dziś i będą starali się utrudnić proces kanonizacji.
Myślę, że ci ludzie doskonale przeczuwają, że żadne zabiegi propagandowe czy pseudoreligijne wywody, nie mają wpływu na kult świętego Jerzego.
Oni Go nie "upaństwowią" ani nie zamkną w skansenie. To, co się dzieje, jest na przekór ich intencjom i zamysłom.
Będzie w tym Boża logika, jeśli męczennik, którego śmierć miała otworzyć drogę "porozumienia" katów ze zdrajcami, powróci jako pierwszy Patron wolnej Polski.
Serdecznie Pani dziękuję i pozdrawiam
AŚ
UsuńI ja bardzo się cieszę i serdecznie Panu dziękuję :)
W lutym 2009 nie było mnie jeszcze w "blogowym internecie", ale znam wszystkie Pańskie teksty dotyczące ks. Jerzego. "Nie bójcie się świętości..." - znakomicie przywołuje atmosferę przedsmoleńską i niezwykłą aktywność agentury oraz hien dziennikarskich, głównie z V kolumny.
Myślę, że dzisiaj w pierwszym rzędzie zrewidowałby Pan swoją (w miarę pochlebną) ocenę abp. Nycza. Cóż, czasem wystarczy wydarzenie o skali zamachu smoleńskiego, żeby pewni ludzie odsłonili swoje prawdziwe oblicze...
Pozdrawiam serdecznie
Szanowni Państwo
OdpowiedzUsuńKs. St. Małkowski dla Obrońców Wiary i Tradycji o wizji ks. Jerzego Popiełuszki z 23.04.2012
Dwa dni później uczestniczyłem w Mszy Świętej u Świętego Stanisława Kostki na Żoliborzu z okazji imienin błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki i usłyszałem jego słowa:
,,Pokój wam! Błogosławieństwo dla tych, którzy działają w imię Prawdy i Wolności! Pokój, bo dobro jakim jest modlitwa zwycięża każde zło. Jestem z wami i modlę się z wami, ofiarowuję moją krew z Przenajświętszą Krwią Chrystusa za wolność i wiarę mojej ojczyzny. Zło nie zwycięży niczego, co w swoich rękach ma Maryja Królowa Polski. To Ona zwycięży zło dobrem modlitwy, dobrem różańca. Staszku, jestem z tobą w Krucjacie Różańcowej i wspieram cię, nie lękaj się, bo zwycięstwo jest z Maryją. Błogosławię was –
ks. Jerzy Popiełuszko – chorąży Krucjaty Różańcowej„.
http://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2012/04/30/ks-stanislaw-malkowski-komentuje-nie-oddamy-wam-polski/
Tekst pozostawiam bez komentarza.
Pozdrawiam
Witam Państwa.
OdpowiedzUsuńTen tekst, jest właściwie odpowiedzią na te wszystkie pytania w stylu: „co zrobić Panie Aleksandrze, aby Polska była Polską?”. W tekście i komentarzach jest już wszystko wyjaśnione. Bez osądzenia winnych tej zbrodni, nie ma mowy o tym aby kiedykolwiek Polska była WOLNĄ Polską. Nigdy tak dobitnie jak w tym momencie nie dotarło do mnie, jak ta sprawa jest fundamentalna dla naszego „być albo nie być” jako polskiego Narodu i naszej Ojczyzny.
Chciałam jedynie dodać, że nie tylko ci, co znali bezpośrednio bł. Ks. Jerzego musieli rozumieć, czuć, że to jest człowiek, który w pewnym momencie będzie potrafił się wznieść transcendentnie ponad swoje ludzkie „ja”. Odwagi nie da się przecież wypracować nawet przechodząc cały szlag bojowy Andersa. Nie bez przyczyny męstwo jest darem – darmo dawanym po to by ten, komu Bóg w swojej niepojętej, niewytłumaczalnej łaskawości go daruje, potrafił bronić wartości, a który można otrzymać od Ducha Świętego. Wniosek, zatem, że bez tego daru, nikt po ludzku nie jest w stanie wartości bronić, obronić. Bez tego daru nie mógłby i ks. Jerzy wytrzymać. To musieli z pewnością wiedzieć, przeczuwać, liczyć się z tym i Jego zdrajcy i oprawcy (przecież złe duchu idealnie potrafiły rozpoznać w Chrystusie Mesjasza). Musieli wiedzieć – nawet, jeśli nie początkowo - że mordują kogoś niezłomnego, kogoś dla kogo dusza ludzka jest bezcenna, że ciało ONI mogą sobie zabrać, zrobić z nim, co chcą, (co zresztą zrobili), ale duszy im nie odda! Bł. Ks. Jerzy w swoich kazaniach pokazywał Polakom, że oprócz walki wręcz jest też walka o ducha i wygranie w tej drugiej walce jest i ważniejsze i możliwe nawet, gdy liczebność wroga ma przytłaczającą przewagę. Pewnie tych „bestialców” do szału doprowadziło to, że ks. Jerzy nie był, ani też nie kreował się na komandosa. Oni wiedzieli, że on po ludzku czuł przed nimi strach… no właśnie do pewnego momentu. Aż do… Dlatego ONI tam w kazuńskim bunkrze musieli pokazać prawdziwy „wachlarz” swoich odczłowieczonych metod działania. Gdyby się im tam udało wówczas z tego kapelana zrobić kolaboranta - taką szmatę - na miarę tego „noblisty” (chociaż tego nie trzeba było przecież łamać, sam się napatoczył) i innych „gierojów - gównojedów” mu podobnych. Aby podpisał „to i owo”, aby ostatecznie tak Naród Polski upodlić i pozbawić wszelkich nadziei na to czy można jeszcze znaleźć jednego sprawiedliwego, którego nie złamano w Narodzie polskim. Abyśmy myśleli, że wszystkich można było złamać, że było to tylko kwestią czasu, przy użyciu właściwych, im znanych metod łamania ducha w człowieku. Dobrze pamiętam jak gdzieś w 1993r, przy okazji „Nocnej zmiany” dopiero „wróble zaczęły ćwierkać”, że Wałęsa to TW Bolek. Ilu ludzi co życie chciało za niego oddać, zwyczajnie odpuściło, przestali wierzyć w uczciwość elementarną człowieka. Oto chodziło „ONYM”. Zabić w nas Wiarę, Nadzieję i Miłość. Gdyby się to udało z ks. Popiełuszko, tak dziś byśmy byli chyba wszyscy jak skundlone psy. Bo kto by jeszcze uwierzył w siłę człowieka, bożego człowieka?
CDN...
CD...
OdpowiedzUsuńZ racji wieku nie mogę „wyskoczyć” tu z opowieściami jak to nie działałam podczas pierwszej i jedynej „Solidarności”, ale potrafiłam obserwować i ciekawie wnioskować jak na swój wiek. Któregoś dnia, gdy przyszłam ze szkoły do domu, zobaczyłam w pokoju gościnnym na obrazie „Jezu ufam Tobie” dodatkowe zdjęcie. Obok MB Częstochowskiej i JPII za ramę obrazu wetknięty był proporczyk (przyklejone zdjęcie księdza na czerwonym tle na jakiś kawałek cieniuteńkiej blachy). Kiedy zdecydowałam się zaciekawiona zapytać rodziców, co to za postać, bo nie kojarzyłam zwyczajnie, kim jest ten ksiądz, rodzice, właściwie tato, milczał. Wymienił tylko nazwisko, które mi nic nie powiedziało. Nie wtajemniczył mnie jednak bardziej, bo to było „świeżo” po wprowadzeniu Stanu Wojennego, a jak wspomina moja mama: „Oni tak zasiali w narodzie strach, wydzierali z domów ludzi, zabierali w nieznanym kierunku, albo ktoś wracał ubity jak pies, albo nie wracał wcale, bądź gdzieś go zabitego znajdywano”. Tato obawiał się pewnie, że ja nie świadomie (i pewnie słusznie) coś swoim małym „kuleżankom” chlapnę, a one swoim „dużym” rodzicom…, że te proporczyki rozdawane są na tajnych spotkaniach ludzi solidarności, zaś ludzie, którzy je posiadają to rasowi solidarnościowcy, którzy z pewnością nie będą klękać przed komuchami. Czas pokazał, że nie uklękli. Potem podobny proporczyk zobaczyłam jeszcze u kolegów taty (prostych gości, ale z „kręgosłupem moralnym”, jaki miały elity II RP), u wujostwa, u stryjka.
To skłania mnie do myślenia, że Polacy kochający Ojczyznę prawdziwie w tamtym czasie, (ale i dziś, nadal), prawidłowo odczytali posłannictwo, rolę, jaką miał/ma do odegrania ten kapelan solidarności. Ci zaś, którzy usiłowali umniejszać rangę tej postaci, lub robić z niej jakiegoś „buntownika bez powodu”, kogoś, kto chciał troszkę fermentu robić wokół siebie, to… na równi z oprawcami winni. Dlatego, że „tamci” księdza zakatowali bestialsko, a ci, których powinnością było kapłana bronić, to zrobili wszystko, by kaci go mogli zamordować. Św. JPII musiał nie mieć żadnych wątpliwości, gdy mówił to, co mówił. To tylko pokazuje, że gdy żył, naprawdę słuchało Go tylko, co najwyżej 20% Polaków. Reszta to te zachłyśnięte wolnością ćmoki, ulegające emocjom, wzruszeniom, gdy psy w schronisku są zabiedzone, jakieś żuczki, roślinki są zagrożone, ale absolutnie nie wykształca się ich człowieczeństwo, kiedy chodzi o człowieka (w tym tego nienarodzonego), gdy chodzi o tragedię narodową, w której giną elity.
Zatem prawdą jest, że wszyscy ci, którzy w tamtym czasie i dziś dalej „zabijają (pamięć) tego księdza” są winni tego, w jakim miejscu, czym jest nasza Ojczyzna i Naród. Są wini mordu na księdzu i mordu założycielskiego IIIRP. Akt oskarżenia jest gotów, winni są, bo tych, o których już wiemy wystarczą, by posadzić na ławie (żywi czy martwi, ale są). Kto go odczyta (na tych, co zdawałoby się, że jest to ich powinnością opozycja i hierarchowie, liczyć nie można)? Wciąż brakuje sędziego i tego, kto miałby wykonać ten sprawiedliwy wyrok?
Dziękuję i pozdrawiam.
Halka
@Urszula Domyślna
OdpowiedzUsuń"Czy rzeczywiście tak trudno jest mówić prawdę i żyć w zgodzie z własnym sumieniem?"
Naśladowanie Chrystusa tak jak to robił ksiądz Jerzy wymaga jednak pewnego, może nie męczeństwa ale, heroizmu. Gdyby życie w prawdzie było takie proste chyba ludziom nie potrzebna by była spowiedź.
Ja jestem tzw. zwykłym człowiekiem i odnoszę się do swoich zadań ale ludzie na stanowiskach, wpływowi i z większą mocą sprawczą mają odpowiednio większe zadania i większą odpowiedzialność.
Np. dziennikarz. Czyż Wojciech Sumliński nie wykazuje się heroizmem? A doświadczył już przecież też nękania czyli męczeństwa. Wymagać pełni prawdy od dziennikarzy?: "Koledzy mają kredyty..." - i na tym się heroizm braci dziennikarskiej kończy. Ja to jestem w stanie zrozumieć, każdy chce jakoś "normalnie" żyć (ja też) ale ostatecznie to Sumliński i Ścios mi imponuje. I jeszcze kilku.
"I czy musimy ulegać przymusowi skuteczności"
Ksiądz Popiełuszko nie był politykiem i nie uprawiał polityki. Cóż to za polityk, który mówi całą prawdę i tylko prawdę? :)
Myślę, że pamiętając o ofierze męczenników i powstańców nie ja jeden zastanawiam się jaką z tego wyciągnąć naukę. Żeby zacząć wygrywać nie zza grobu ale tu na ziemi. Może to jest oczekiwanie na jeźdźca na białym koniu, a może na wytrawnego gracza i taktyka.
Jeszcze taka uwaga ogólna. Wydaje mi się, że błąd (grzech) Kościoła w sprawie licznych zbrodni na Narodzie polskim polega na tym, że nie domaga się sprawiedliwości na tym świecie i w ten sposób (to słowa kluczowe) PRZYZWALA na zło i DEMORALIZUJE ludzi. Tylko się jednaj i przebaczaj - to w jaki sposób mam się nauczyć odróżniać dobro od zła?
Zaakceptowanie przez Kościół matactwa, zacierania śladów i farsy zwanej śledztwem smoleńskim jest czymś co przeczy mojemu pojmowaniu tego w jaki sposób człowiek powinien używać rozumu.
(Śledztwa w/s ks. Popiełuszki nie znam zbyt dobrze).
Marcin Is
UsuńNapisał Pan: "Np. dziennikarz. Czyż Wojciech Sumliński nie wykazuje się heroizmem? A doświadczył już przecież też nękania czyli męczeństwa. Wymagać pełni prawdy od dziennikarzy?: "Koledzy mają kredyty..." - i na tym się heroizm braci dziennikarskiej kończy."
I tak sobie pomyślałem o Cezarym Gmyzie... Który kiedyś miał świetne artykuły o aferze hazardowej, na koniec o "trotylu na wraku Tupolewa"... A dziś a to wpadnie do Ronina, a to machnie nożem w TV Republika, a to znów skrobnie coś w "Do Rzeczy"...
A pamiętam jego deklarację sprzed 2 lat, że nie ustanie w zajmowaniu się Smoleńskiem... I chyba jednak ustał... Też kredyt ?
Nie moralizuję, nie oskarżam go - jest to raczej refleksja/pytanie...
UsuńMarcin Ís,
Przepraszam, nie zauważyłam skierowanego do mnie komentarza.:)
Mogłabym Panu odpowiadać bardzo długo, ale w końcu i tak wszystko sprowadzIłoby się do stwierdzenia:
JEŚLI Z POWODU ZROZUMIAŁYCH LUDZKICH OGRANICZEŃ I SŁABOŚCI NIE POTRAFIMY BYĆ TACY, JAK NASI ŚWIĘCI: KS. JERZY I JAN PAWEŁ II => PRZYNAJMNIEJ ICH SŁUCHAJMY!!!
To wystarczy.
Pozdrawiam
@Tomasz Ptak
OdpowiedzUsuńNie wiem czy nie wymagamy od "naszych" by byli za bardzo pomnikowi. Staram się, nauczony przez Pana Ściosa, skupiać na sprawie a nie na osobie i nawet jeśli Sumliński mi imponuje „za sprawę” to pewnie ma swoje wady. Gmyz, pytany kiedyś dlaczego nie solidaryzuje się z Sumlińskim, powiedział coś takiego, że nie do końca w jego sprawie jest wszystko w porządku.
Napiszę co mi się wydaje: może Sumliński jest uważany za trochę za bardzo, jak to się mówi, " nawiedzonego".
Co do C. Gmyza to wprawdzie pukałem się w głowę gdy przeczytałem, że oto rezygnuje z pisania dla onetu [?!?] ale nie dał jeszcze powodu bym utracili do niego zaufanie tak jak do RAZa. Może faktycznie "cnoty nie stracił". Ja tam na takie portale nie wchodzę nawet po linkach by nie robić „klikalności”. Ale gdybym miał wymagać 100% uczciwości od każdego dziennikarza to uważam, że właściwie wszyscy powinni odejść z… "od Rzeczy" po artykule red. nacz. Lisickiego o tym, że zamach to najmniej prawdopodobna hipoteza. Posiadanie takich poglądów, tak jak napisałem wcześniej, przeczy mojemu pojmowaniu tego w jaki sposób człowiek powinien używać rozumu.
Tylko ostatecznie gdzie ci ludzie mają w końcu zarabiać?
I nie chodzi o to czy mi się wydaje, że był zamach albo czy "wierzę" w zamach. Chodzi o sowiecki gwałt na rozumie albo na prawdzie.
P.S. Ja osobiście gotowania na ekranie kompletnie nie trawię, ale to nic złego.
Marcin Is
UsuńNie chodzi mi o ich pomnikowość... Zdaję sobie sprawę, że żyją i pracują w określonym środowisku, że nie funkcjonują tylko wśród dziennikarzy o swoich poglądach ale także tamtej strony, rozmawiają z nimi, spotykają się...
To były raczej luźne dywagacje nt C. Gmyza...
Tak, pamiętam że pewnego razu Gmyz powiedział, że kiedyś wyłuszczył Panu W. Sumlińskiemu co mu się w sprawie jego postępowania w aferze marszałkowej nie podobało - nie wiem co to było...
Ale można by zapytać Pana Cezarego czy w przypadku Wprost wszystko był w porządku, że pobiegli walczyć o wolność słowa i uczestniczyć w spektaklu WPROST-ABW ?
Tak, ma Pan rację - muszą żyć i zarabiać, mi raczej zabrakło po prostu pewnej konsekwencji Pana Cezarego...
Tak - ten felieton Lisickiego był po prostu absurdalny... Przy tych wszystkich kłamstwach i fałszerstwach on gotów stwierdzić, że wersja zamachowa jest najmniej prawdopodobna... Zresztą podobnie impregnowany jest na to RAZ, który ilekroć padnie na temat Smoleńska wspomina o sekcie i "ustaleniach Komisji Macierewicza" i (celowo chyba) udaje, że nie widzi ogromnej pracy grupy niezależnych naukowców...
Myślę, że jak tu wszyscy jesteśmy nie musimy udowadniać sobie niczym spora część mieszkańców naszego kraju czy "wierzymy" w zamach... Jest to optyka idiotyczna wręcz i przeznaczona właśnie dla konsumentów oficjalnej propagandy (wiara - niewiara)...
P.S. Ja też nie...:) C. Gmyz to ponoć dobry kucharz więc niech mu się i na tym polu darzy..;)
OT !!!
OdpowiedzUsuńRozpoczęła posiedzenie Rada Bezpieczeństwa Narodowego.
Głównym tematem dyskusji będzie koncepcja wzmocnienia bezpieczeństwa narodowego.
Jak wyjaśniał szef BBN Stanisław Koziej, chodzi o włączenie w jeden zintegrowany system różnych elementów poza Siłami Zbrojnymi – pozostałych służb mundurowych, organizacji pozarządowych, a także doprecyzowanie zadań bezpośrednio związanych ze „wzmocnieniem strategicznej odporności kraju” dotyczących m.in. Wojsk Specjalnych i reformy Narodowych Sił Rezerwowych.
Członkowie Rady zapoznają się z założeniami Polityczno-Strategicznej Dyrektywy Obronnej oraz Doktryny Cyber-bezpieczeństwa RP. Oba dokumenty mają rozwijać zapisy Strategii Bezpieczeństwa Narodowego, którą wczoraj przyjął rząd i która czeka jeszcze na zatwierdzenie przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.
wg. NDz, Money.pl
= = = = = = =
KUŁAK się zaciska, Panie Aleksandrze?
Rada się już naradziła, co uradziła - nie wiemy.
UsuńNieustępliwych dziennikarzy - od prawa do lewa - nie interesują podobne błahostki, od wczoraj z żarliwością komsomolców nie ustają w "pieprzeniu wieprza" i rozbierają na czynniki pierwsze wrzutkę Radosława S. przy okazji - zatapiają Tuska.
OT 2 !!!
OdpowiedzUsuńZwracam uwagę na bardzo interesujący wpis naszego blogowego Kolegi, Jaszczura, który "Na marginesie" przedstawia 1. część swojego cyklu, pt: "Scenariusze wojenne".
http://jaszczur09.blogspot.com/2014/10/scenariusze-wojenne-1.html
O ile mogę: ciekawy artykuł. Jak postrzegano to coś w grudniu 2000r,NIC http://www.fas.org/irp/cia/product/globaltrends2015/-na końcu cztery scenariusze: 1-Połączony globalizm,2-Złośliwy globalizm,3-Regionalny konkurs,4-Post-polarny świat oraz cztery uogólnienia dotyczące tych scenariuszy.Na to ,jak sądzę,można nałożyć definicję ze str.110 książki o broni utraconej pana A.Ściosa (@michaela).Na to wszystko razem zaś nałożyć-nie wiem do końca,jak precyzyjnie mam wyrazić swoje oczekiwania,może tak: zasady przestrzegania uczciwości w działaniach biznesów globalnych. Co do samej możliwej wojny w Polsce: to raczej będą działania na zasadzie prowadzenia walki o podział wpływów,z wykorzystaniem elementów zewnętrznego nacisku/szantażu,incydentów/prowokacji,manipulacji,dezinformacji itp.Ta "złośliwa globalizacja",która trafia także w Polsce na aprobatę nieuczciwych rządzących,może skończyć się scenariuszem reelekcji "zliftingowanych" z tzw.obozu (nieuczciwej i skompromitowanej) władzy, nad którą dzierży pieczę (a raczej zaciśniętą pięść) poprzez służbowe wpływy ich kohabitant/uzurpator,coś na kształt dealu wiązanego między wspólnikami: ja wam zagwarantuję "porządek",więc róbcie to,czego oczekuję,bo inaczej pogrożę kolejnymi inscenizacjami afer różnych.Taki kształt tej "symbiozy" jest oczywiście na rękę "złośliwej globalizacji",szczególnie niebezpiecznej dla Polski ze strony reżimu Putina.
UsuńDzień dobry.Wg. mnie prawda jest zawsze tylko jedna,choć dróg dochodzenia do tej prawdy może być wiele.Nie akceptuję żadnej polityki lekceważącej lub sprzeciwiającej się fundamentalnej zasadzie prawdy,jakkolwiek trudna dla niektórych by ta prawda nie była. Twarde opowiadanie się za prawdą,szczególnie wtedy,gdy jest niewygodna dla "ogólnego kursu" oficjalnego (zarówno krajowego jak i światowego),wymaga pokonania wielu przeszkód,z których jedną jest bariera strachu,często uzasadniana tzw. pragmatyzmem/realizmem/obłudnym relatywizmem itp. Wielu,jak właśnie śp.ks.Jerzy Popiełuszko,pokonało barierę strachu,a ich odwaga(czyli dawanie świadectwa prawdzie pomimo zdawania sobie sprawy z zagrożenia) wynikała także z chrześcijańskiej wiary.Jak zło atakuje prawdę? Odpowiedź brzmi: podstępnie-przekupstwem,cenzurą,grantami,obmową,podszywaniem się pod symbolikę prawdy ,ze stosowaniem zbrodni włącznie; zgodnie z zasadą wyzwolenia przez prawdę-każdy,kto używa różnych narzędzi przeciw prawdzie,jest tak naprawdę przeciw wolności człowieka. Tak się stało,że daty obchodów 30.rocznicy męczeńskiej śmierci ks.J.Popiełuszki i III Konferencji Smoleńskiej były mniej więcej zbieżne.Uważam,że jest łącznik tych dwóch wydarzeń: tym łącznikiem są pielgrzymi prawdy działający na rzecz wyjaśnienia tych narodowych tragedii,posiadający zdolność żelaznej logiki ,cnotę rzetelności i wiarę. PS:Odnośnie zdarzenia z wczorajszej III KS z godz.ok.18:45 - uznaję prawo do zadawania nawet najbardziej kontrowersyjnych pytań,natomiast nie uznaję lansowania żadnych fałszywych teorii typu "fymowego'; jak to przypomniano: teorię "maskirowki" należy rozbroić. Jednocześnie artykuł http://naszeblogi.pl/50134-grzegorz-braun-chris-cieszewski-w-co-graja,aczkolwiek słuszny pod względem krytyki bzdur @fym-a ,zawiera wg.mnie błędne w świetle dokumentów przedstawionych onegdaj przez prok.krakowskiego IPN Cecylię Kuta (dostępnych zresztą także za pośrednictwem portalu www.lustronauki.wordpress.com) sugestie wobec prof.Ch.Cieszewskiego; po co więc tego typu sugestie pana @K. M-K ? Jednocześnie chcę zaznaczyć,że nie jest to obrona różnych złych faktów,do których doszło przy przyzwoleniu obecnych władz IPN-u/ROPWiM,jak: rugi niewygodnych pracowników,domykanie ważnych śledztw (gen.Sikorski,JP II),sprawa z badaniami prof.Szwagrzyka. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuń
UsuńWystąpienie Grzegorza Brauna podczas III KS - http://www.popler.tv/KonferencjaSmolenska/74183?lang=pl#74183 - (od 42 min.), uważam za skandaliczne. Ten pan chyba nie zauważył, że nie występuje na wiecu politycznym, tylko przed gremium profesorów, którzy od pięciu lat, kosztem wyrzeczeń i często dotkliwych szykan, ze strony zarówno władzy, jak i spacyfikowanych "elit" świata nauki, zajmują się wyjaśnianiem najważniejszej dla każdego uczciwego Polaka sprawy: tragedii smoleńskiej. I że tu trzeba mieć coś ważnego do powiedzenia, poza charakterystycznym dla pana Brauna samonapędzającym się słowotokiem, inwektywami w rodzaju "tubylczy rząd warszawski" i ruskimi wrzutkami typu "maskirowka". Myślę, że pobłażliwa reakcja profesorów była najlepszą odpowiedzią. Co ostatecznie odkrył pod śniegiem prof. Cieszewski - chyba nikt już nie dociecze. Z nim samym włącznie.
Gorąco wszystkim polecam obejrzenie całego podsumowania III Konferencji Smoleńskiej:
http://www.popler.tv/KonferencjaSmolenska/74183?lang=pl#74183
Pozdrawiam
wsojtek
UsuńWypowiedź pana Grzegorza Brauna oceniam bardzo pozytywnie. Widocznie jest "jeszcze za wcześnie za to przypuszczenie(?)", jak to ujął w odpowiedzi pan profesor.
Pani Urszulo,
UsuńNie śledzę wypowiedzi G.Brauna, bo nie sądzę, by ten pan miał cokolwiek ciekawego do powiedzenia. Dopuszczenie go do głosu podczas poważnej konferencji naukowej uważam za gruby błąd i nie rozumiem celowości takiej decyzji.
Nie muszę chyba dodawać, że jakiekolwiek dywagacje nt. dezinformacji, zwanej maskirowką, kompromitują każdego, kto je wygłasza.
Pozdrawiam Panią