Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

środa, 5 lutego 2014

MAKOWSKI I „PROJEKT OKRĄGŁEGO STOŁU” – aneks nr 24


Występy byłego funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa A.Makowskiego w ośrodkach propagandy wywołały już rozliczne reakcje publicystów i polityków. Tym samym, cel tych występów został osiągnięty. Opinia publiczna po raz kolejny utwierdziła się w przekonaniu, że ludzie komunistycznej bezpieki mogą być recenzentami życia politycznego, a nawet mają prawo oceniać działalności organów państwa i w niewybredny sposób ganić i atakować polskich polityków. 
Można wprawdzie pokusić się o refleksję, że taka sytuacja jest niewyobrażalna w żadnym cywilizowanym państwie, jednak w realiach III RP byłaby to czcza uwaga.
Niewielu Polaków zrozumiałoby, że podejmowanie polemiki bądź dyskusji z byłymi esbekami, jest rzeczą niedopuszczalną i zbędną. Legitymizacja takich postaci lub przydawanie ich wywodom waloru wiarygodności, hańbi każdego rozumnego człowieka.  
Trzeba natomiast zastanowić się – dlaczego reżim III RP sięga po pomoc konkretnych „fachowców” z SB i przy pomocy ośrodków propagandy nagłaśnia ich dywagacje? Dlaczego właśnie występy A.Makowskiego mają ułatwić proces reaktywacji układu byłych WSI?    
Być może podpowiedzi trzeba szukać w życiorysie byłego esbeka. Raport z Weryfikacji WSI, który ponownie wywołuje wściekłość obcej agentury, zawiera m.in. aneks nr 24 (str.367 – 374), zatytułowany „Notatka na temat płk Aleksandra Makowskiego”.
W tym krótkim zestawieniu zawarto najważniejsze informacje na temat funkcjonariusza SB. Rozległa skala aktywności Makowskiego, jego kontaktów z czołowymi postaciami koncesjonowanej opozycji oraz „zaangażowanie w projekt „okrągłego stołu” i „eliminacji ‘radykalnych’ działaczy podziemia” sprawiają, że można go uznać za postać szczególnie bliską pewnym środowiskom biznesowym i grupom politycznym III RP. 
Sądzę, że ten dokument i zawarte w nim informacje nie tylko znakomicie ułatwią rozeznanie obecnej gry, ale pozwalają zrozumieć proweniencję tych, którzy zwodzą Polaków esbeckimi opowieściami.



Aneks nr 24
Notatka na temat płk. Aleksandra Makowskiego
Płk dr Aleksander Makowski (ur. 7.02.1951) – w latach 1972-1990 funkcjonariusz Departamentu I MSW:
1972-1975 – Wydział I (amerykański) Departamentu I MSW
1975-1976 – studia podyplomowe na Harvard School of Law (pod legendą doktoranta Instytutu Nauk Prawnych PAN – w ramach wymiany naukowej), interesował się wówczas centralą CIA;
1 XI 1976-28 II 1978 – II Sekretarz Stałego Przedstawicielstwa PRL przy ONZ w Nowym Jorku, przeszedł do pracy w sekretariacie ONZ;
VI 1985-1988 – Naczelnik Wydziału XI Departamentu I MSW;
1988-1990 – pracownik Ambasady PRL w Rzymie;
1990 – zwolniony z MSW;
X 1992 r. –współpracownik Zarządu I UOP (wywiad) do 2001 r.;
przez cały okres od 1990 r. związany z służbami cywilnym i wojskowymi RP (chwali się tym, że jest wykorzystywany jako ekspert i konsultant);
1990-1995 pracownik Inter Comerce Sp. z o.o.;
1995-1998 pracownik Impart Sp. z o.o.;
w 1997 r., kiedy premier Jerzy Buzek chciał powołać Jacka Merkla na Ministra Transportu i kiedy pojawiły się głosy, że współpracował on z SB, Makowski został poproszony przez premiera o wyjaśnienia. Certyfikat niewinności wystawiał Makowski Merklowi kilkakrotnie (m. in. w 1991 r. kiedy Merkel stracił funkcję ministra w Kancelarii Prezydenta RP);
1998-2000 pracownik Inter Comerce Sp. z o.o.;
od 2000 r. współwłaściciel i pracownik Konsalnet S.A. (wspólnie m. in. z Andrzejem Arendarskim i byłym szefem UOP Jerzym Koniecznym);
od VIII 2003 Prezes Zarządu Instytutu Bezpieczeństwa Biznesu Sp. z o.o. (firma należąca do grupy Konsalnet, przewodniczącym Rady Naukowej jest prof. Jerzy Konieczny);
wiele z biznesowych przedsięwzięć realizuje wspólnie z Rudolfem Skowrońskim, który założył Polską Korporację Handlową (m. in. wspólnie z „FMT”, spółką należącą do Grzegorza Żemka). Był (jest?) członkiem do rady nadzorczej PKH;
bliskimi współpracownikami Makowskiego w biznesie są ludzie PRL-owskiej dyplomacji i służb specjalnych odpowiedzialni za szpiegowanie w USA: Wiesław Bednarz (następca Makowskiego w Wydziale XI Dep. I MSW) – Prezes Zarządu Konsalnet S.A., Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, w latach 1980-84 sekretarz Ambasady RP w Waszyngtonie, w latach 1989-92 konsul w Konsulacie Generalnym RP w Nowym Jorku; Tomasz Banaszkiewicz (Dep. I MSW) –Wiceprezes Zarządu Konsalnet S.A., absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego, w latach 1987-91 konsul w Konsulacie Generalnym RP w Nowym Jorku. Współpracuje też ze Sławomirem Petelickim, który był jego zastępcą w Wydziale XI;
niedawno w prasie było głośno o tym, że firma Makowskiego Konsalnet S.A. obsługuje i pomaga Centrum Informacji Aferalnej Andrzeja Leppera;
Makowski uchodzi obecnie za specjalistę od spraw terroryzmu, rzadko występuje w mediach, ale publikuje w prasie (m. in. w „Tygodniku Powszechnym”); przedstawia się jako zaufany człowiek Amerykanów, a na dowód pokazuje dokumenty CIA dot. operacji antyterrorystycznych w Pakistanie sami Amerykanie zdecydowanie się odeń odcinają podkreślając, że jest niewiarygodny a informacje pochodzące od niego są niepewne. Jest to zarówno oficjalne stanowisko CIA jak i najpoważniejszych ekspertów takich jak Romerstein i Rowny związanych obecnie ze Szkołą J. Lenczowskiego.
Informacje ogólne:
płk Aleksander Makowski był jednym ze zdolniejszych oficerów SB. Na przełomie lat 70. i 80. jego pracą interesowali się osobiście kolejni ministrowie spraw wewnętrznych i najważniejsze osoby w państwie: m. in. Stanisław Kowalczyk, gen. Mirosław Milewski, gen. Czesław Kiszczak, gen. Władysław Pożoga i gen. Wojciech Jaruzelski;
płk Aleksander Makowski zasłynął przede wszystkim jako Naczelnik Wydziału XI Departamentu I MSW (powstał w styczniu 1978 r.) – przeznaczony był do walki z „dywersją ideologiczną”, po wprowadzeniu stanu wojennego zyskał nową formułę (był jakby jednocześnie wywiadem i kontrwywiadem) stając się, obok Biura Studiów MSW, „okrętem flagowym” MSW. W latach 80-tych Wydział XI Dep. I MSW prowadził działania na terenie państw zachodnich (głównie Europa Zachodnia, Skandynawia i USA) oraz kraju (zwłaszcza w Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu, Szczecinie i Poznaniu);
bezpośrednim przełożonym płk. Aleksandra Makowskiego był gen. Władysław Pożoga, a efekty pracy Wydziału XI Dep. I przekazywano bezpośrednio KGB;
płk Aleksander Makowski osobiście nadzorował takie sprawy jak:
rozpracowanie Biura Brukselskiego „Solidarności”, w którym plasował swoją agenturę (m. in. Zdzisława Pietkuna ps. „Irmina” – działacz RMP, szef gabinetu politycznego Aleksandra Halla w rządzie T. Mazowieckiego);
poprzez rozpracowanie kanałów łączności pomiędzy organizacjami polonijnymi i emigracyjnymi przedstawicielstwami „S” próbował dotrzeć do centrali CIA dążąc w ten sposób do doprowadzenia do takiej sytuacji, że łącznikiem pomiędzy CIA a krajem (chodziło o odbiór i przerzut pieniędzy dla podziemnej „S”) będzie osobowe źródło informacji MSW (podobno realizacja tego przedsięwzięcia nie w pełni się powiodła);
rozpracowanie TKK i kanałów przerzutu sprzętu i pieniędzy (pomocny okazał się przede wszystkim TW ps. „Irmina”);
prowadził działania zmierzające do przejęcia kontroli nad informatycznym system łączności pomiędzy częścią TKK (grupa Jacka Merkla) a Brukselą (Jerzym Milewskim);
przynajmniej od 1987 r. prowadził dialog operacyjny z Jackiem Merklem, który odpowiadał za finanse i łączność TKK z Brukselą;
w 1986 r. płk. Makowski przejął na kontakt (to częsta praktyka Wydziału XI Dep. I MSW) Grażynę Trzosowską TW ps. „Sara Virtanen”, działaczkę RMP i „S” z Gdańska, którą w 1982 r. Wydział III KW MO w Gdańsku pozyskał do współpracy, a która okazała się tzw. źródłem manewrowym, docierając szybko i zyskując sympatię Jacka Kuronia, Adama Michnika a przede wszystkim Janusza Onyszkiewicza. W 1988 r. została wysłana do Kanady;
znał kulisy i sumy przekazywanych pieniędzy przez Ambasadę USA w Warszawie Bronisławowi Geremkowi, Jackowi Kuroniowi i Januszowi Onyszkiewiczowi;
na przełomie 1984/1985 płk. Makowski był zaangażowany (choć sam w nich nie uczestniczył) w organizacje spotkań i rozmów Jacka Kuronia z gen. Kiszczakiem w MSW przy ul. Rakowieckiej (legenda – wezwania na przesłuchania);
1987/1988 zaangażował się w projekt „okrągłego stołu”, co polegać miało na eliminacji „radykalnych” działaczy podziemia z tzw. głównego nurtu opozycji. Działania operacyjne Wydziału XI zmierzały w takim kierunku, by stało się rękoma znanych i szanowanych działaczy podziemia;
w 1988 r. uznał, że wszystko jest już przygotowane i „poukładane”, powrócił więc do „dyplomacji” i wyjechał na placówkę do Rzymu;
interesował się i nadzorował proces niszczenia dokumentacji Wydziału XI Dep. I (w IPN znajduje się mikroskopijna część tej dokumentacji). W związku z tą sprawą publicznie pozwala sobie na słowa krytyki pod adresem gen. Pożogi, który wyniósł i sprywatyzował sporą część materiałów Wydziału XI, i czasem publikuje dokumenty Wydziału XI (np. w książkach Henryka Piecucha).
Obsada Wydziału XI Dep. I MSW (powstał w styczniu 1978 r.) – przeznaczony był do walki z dywersją ideologiczną, jak też w latach 80-tych prowadził działania na terenie:
· Sławomir Lipkowski (1978-1981)
· Czesław Jackowski (1981-1982)
· Henryk Bosak (1982-1985)
· Aleksander Makowski (1985-1988)
· Wiesław Bednarz (1988-1989)
· Tadeusz Chętko (1989-1990) – potem Chętko został pierwszym konsulem generalnym w Zagrzebiu (w nowopowstałej Chorwacji).

Amerykanie ostrzegają przed kontaktami z Aleksandrem Makowskim, którego uznają za bardzo niebezpieczną postać, która w okresie zimnej wojny wyrządziła Stanom Zjednoczonym wiele szkód.


Tym zaś, którzy chcieliby poznać okoliczności tzw. operacji ZEN i dowiedzieć się o wiarygodności  funkcjonariusza SB A.Makowskiego, polecam lekturę rozdziału 12 Raportu z Weryfikacji WSI (str.152 i nast.), w którym obszernie opisano dokonania tego esbeka.


19 komentarzy:

  1. Panie Aleksandrze,

    Wczoraj, w "Rzeczy o pułkowniku" przedstawił Pan polskiego bohatera, który uratował świat przed zagładą, skazanego na śmierć przez PRL/ III RP (wyrok uchylono, właściwie - umorzono dopiero w 1997, bo był to główny warunek przyjęcia nas do NATO), dziś natomiast - opisuje Pan szpicla i destruktora, który w III RP został obdarzony zaszczytami, orderami i górą złota. A jego zasługi polegają głównie na szpiclowaniu, rozbijaniu i niszczeniu podziemnych struktur "S" oraz eliminacji niekonstruktywnych (trudnokonsensusowych?) działaczy opozycji.

    Czy można powiedzieć, że przedstawił Pan właśnie głównego - obok Kiszczaka - architekta Okrągłego Stołu?

    Dodajmy "zasługi" pookragłostołowe, np. certyfikaty niewinności wystawiane rozmaitym "opozycyjnym" TW, np. Merklowi. klik

    Czy współzakładane interkomersy, konsalnety, PKH i inne esbeckie żyły złota.

    Oraz oplatanie mafijną siecią struktur "nowopowstałego" państwa nazwanego (chyba dla szyderstwa?) III RP!

    [Zabawny przykład TW "Irminy", czyli działacza RMP - Zdzisława Pietkuna, szefa gabinetu politycznego Aleksandra Halla w "NASZYM. PIERWSZYM. NIEKOMUNISTYCZNYM!" rządzie T. Mazowieckiego.]

    I ktoś taki staje się aktualnie autorytetem medialnym!

    Bezczelny, rozzuchwalony bezkarnością esbek ośmiela się, zachęcony przykładem głównego (aktualnie) pryncypała - Komorowskiego (zresztą, czy można do końca wiedzieć, kto w tym układzie jest rzeczywistym rozkazodawcą?) - przypuścić atak na Antoniego Macierewicza, ośmielając "pomniejsze płazy".

    Do tego stopnia, że nawet nieszczęsna "kidawa rządowa" stwierdza dziś w - a jakże! - rmf.fm - "Macierewicza nic już nie uratuje"-, cyt. fragment wywiadu:

    "Pani minister, czy Tusk uratuje Macierewicza?

    Wydaje mi się, że pana Macierewicza już nic nie uratuje, bo to, co robi przez ostatnie lata i ta jego absolutna swoboda w robieniu różnych rzeczy, moim zdaniem wielokrotnie nieprawdziwych, i to, że nie ponosi za to konsekwencji, a mówi to zawsze z uśmiechem przekonując nas, że jak zawsze on ma najlepszą wiedzę, wie wszystko najlepiej, jest bezkarny. No kiedyś to się musi skończyć.

    Pozazdrościć umiejętności retorycznych?

    No tak, ale to są...

    On się nie denerwuje, on nie mówi: nie męczcie mnie tym WSI.

    To są niebezpieczne - wolałabym, żeby czasami zastanowił się, co mówi - bardzo niebezpieczne, dlatego, że on tak naprawdę bardzo skutecznie próbuje demontować system naszego państwa, podważając wszystkie instytucje.

    Pani mówi: "Musi się to skończyć", czyli musi być komisja śledcza? Pani jest jej zwolenniczką?

    To znaczy boję się tej komisji. Boję się tej komisji, ponieważ słuchając i obserwując działania pana Macierewicza, to nie wiem, czy ona pozwoli wyjaśnić jego rolę i udowodnić mu, jak złą działalność prowadził, a będzie to spektakl jednego aktora i pan Macierewicz będzie bezkarnie mówił sobie co chce.

    Czyli pani mówi nie?

    To znaczy ja bym się zastanowiła, jeżeli ta komisja dałaby szansę wyjaśnienia tego, a nie tworzyła aktora Macierewicza, to tak.

    A jak to zrobić?

    To jest właśnie bardzo trudne, dlatego jeżeli pan Macierewicz...

    Przejdzie do głosowania i trzeba będzie podnieść rękę.

    Tak, będzie mówił bezkarnie, bez żadnych dowodów swoje opinie, to będzie to bardzo niebezpieczne."


    Brzmi to wszystko jak groteska, ale, niestety, TO SIĘ DZIEJE NAPRAWDĘ!

    ŚWIAT ODWRÓCONYCH POJĘĆ

    ZABURZONY PORZĄDEK RZECZY


    Pozdrawiam bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Aleksandrze!

    Tusk na dzisiejszej konferencji prasowej wypowiedział się przeciw powoływaniu "komisji antymacierewiczowej", co Pan skwitował krótko na Twitterze:

    Aleksander Ścios ‏@SciosBezdekretu
    Oceniając rzecz w perspektywie planów Belwederu,D.Tusk właśnie wydał na siebie polityczny wyrok
    - http://wpolityce.pl/wydarzenia/73456-donald-tusk-przeciwny-komisji-ds-macierewicza-i-likwidacji-wsi-jako-premier-nie-rekomenduje-jej-powolania-bede-prosil-poslow-po-by-zaglosowali-przeciw …


    Czy rzeczywiście sądzi Pan, że PDT spadnie za to choćby włos z głowy?

    Czy to się opłaca ludziom z "belwederu"?

    A może przyspieszy to początek konstruowania partii "prezydenckiej", którą nazwę roboczo CŻK (Czysta Żywa Komuna), z nieśmiertelnym SLD, palikotowcami = Twój Ruch Rozenek oraz z nawróconymi z PO (czyli całym klubem minus Tusk?)


    Pozdrawiam serdecznie



    PS. Przytoczę fragment konferencji Tuska za wP:

    "Wszystko wskazuje na to, że komisji śledczej zajmującej się Antonim Macierewiczem oraz likwidacją Wojskowych Służb Informacyjnych nie będzie. Donald Tusk na konferencji prasowej zapowiedział, że nie poprze tego wniosku i będzie prosił posłów Platformy Obywatelskiej, by również byli przeciw temu pomysłowi.

    Długo rozmawiałem z szefem MSW i MON, sam miałem wątpliwości tego, co nazwałbym bezpieczeństwem państwa... Nie mam żadnych wątpliwości, że Macierewicz jest i był w przeszłości szkodnikiem. I że temperament, który prezentuje i być może zła wola spowodowały wiele szkód, jeśli chodzi o interesy państwa polskiego

    - mówił Tusk.

    Dodał jednak, że "w interesie państwa polskiego leży możliwie duża dyskrecja".

    Polska nie może być krajem, gdzie co miesiąc lub co kwartał funduje się festiwal w sprawach, które dotyczą powściągliwości

    - podkreślał szef rządu.

    Tusk ocenił, że "niezależnie od ciekawych rzeczy, jakie mógłby powiedzieć Macierewicz", nie poprze wniosku o powołanie komisji śledczej."

    OdpowiedzUsuń
  3. Wprawdzie w SB niewielu było "orłów intelektu", ale nie sądzę, by gnębiły ich tak poważne braki kadrowe, by A.Makowskiego można było nazwać "głównym - obok Kiszczaka - architektem Okrągłego Stołu".
    Wiedziony ciekawością i chęcią skonfrontowania prawdziwości słów: "był jednym ze zdolniejszych oficerów SB", odsłuchałem fragmenty medialnych wypowiedzi tego funkcjonariusza. Przyznaję, że to przykre doświadczenie w najmniejszym stopniu nie przybliżyło mnie do rozwikłania zagadki szczególnych predyspozycji Makowskiego. Sposób wypowiedzi i argumentacji oraz użyte przezeń słownictwo świadczą raczej, że opowieści o "zdolnościach" są - owszem, ale na miarę tych, którzy się owymi przymiotami zachwycali lub nadal zachwycają.
    Kiedyś byli to przełożeni z SB. Dziś -zarządzający TVN-em oraz widownia tego szczególnego miejsca.
    Nie mogą jednak ekscytować ludzi, którzy wyrośli z prawdziwej, czyli polskiej tradycji intelektualnej i kulturowej.

    By rzecz objaśnić, sięgnę po cytat klasyczny, taki, który wiernie oddaje istotę sprawy.
    Gdy w roku 2008 odbywała się sejmowa debata nad odwołaniem Bronisława Komorowskiego z urzędu Marszałka Sejmu, Jarosław Kaczyński w swoim wystąpieniu odniósł się m.in. do peanów, jakie na cześć Komorowskiego wznosił poseł SLD Martyniuk.
    Prezes PiS powiedział wówczas:
    "Pan wynosił pod niebiosa cechy towarzyskie pana marszałka. Można powiedzieć: de gustibus non disputandum. Otóż z punktu widzenia pewnej formacji kulturowej wyrosłej z PRL, która niestety nie doszła do tego momentu, w którym ludzie, którzy nie byli inteligentami, się nimi stają, być może rzeczywiście pan marszałek jest takim wzorem. Ale my tę barierę przebyliśmy już parę pokoleń przedtem i w związku z tym przykro mi bardzo, ale mamy zupełnie inne kryteria."

    Jestem przekonany, że zgodzi się Pani, iż wielu z tych, którzy "są nam dani" jako autorytety, fachowcy, mężowie stanu i wybitni intelektualiści, tylko dlatego może zawłaszczać te cenne przymioty i mamić Polaków, że oceniani są "z punktu widzenia pewnej formacji kulturowej wyrosłej z PRL".
    Gdyby Polacy zaczęli patrzeć własnymi oczami, o... byłby płacz i zgrzytanie zębów.

    Na Pani pytanie: czy rzeczywiście sądzę, że D.Tuskowi spadnie za to choćby włos z głowy, odpowiadam: włos z głowy mu nie spadnie, ale wątpię, by doczekał końca kadencji na stanowisku premiera.
    Układ belwederski nie zrezygnuje z planów pełnej reaktywacji WSI. Jeśli upadnie pomysł speckomisji, będą szukali innych sposobów na "rehabilitacje" tego środowiska. Tusk, który być może pojął, że "przyjazna dłoń" WSI zamienia się w kułak i zamierza zagarnąć wszystkie aktywa, może być przeszkodą w takich planach. Po pierwsze, jako polityk doszczętnie skompromitowany (a zatem nieprzydatny w nowym rozdaniu), po wtóre, jako potencjalna przeszkoda (środki na kampanię) w reelekcji Komorowskiego.
    To dość, by poszukiwano dublera.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. A. Ścios,
    ja jak patrzę na takich Makowskich to zawsze zastanawiam się, czy np. w Irlandii ktoś by takiego typa czy innego sbeka, który skrzywdził mu rodzinę, nie zastrzelił przypadkiem ciemną nocą na zapleczu baru czy nocnym parkingu czy klatce schodowej. U nas chyba faktycznie duch umarł z ostatnimi oddziałami NSZu. jakby w mojej rodzinie kogoś zomo czy sb zastrzeliło, nie odpuściłbym tak łatwo.
    Tusk odpuścił w ostatniej chwili, ale do wycia sfory na Macierewicza dołączyła też w ostatnich dniach tak żałosna postać jak kidawa błońska, czytałem jakiś wywiad z nią, że macierewwicz musi zapłacić za to, co wyczynia w ostatnich latach. niedługo rzecznik praw dziecka będzie domagał się rozliczenia zbrodniczego macierewicza.
    Tuska na [pewno mogą wywalić jednym kopnięceim, tak, jak zakazali mu kandydowania na prezydenturę, ale na razie skutecznie wyniszczył ewentualnych następców. nie widac nikogo, kto byłby w stanie wskoczyć na kierownictwo PO. No chyba, że Gronkiewicz? ta baba jest chyba agentką, bo nie wierzę, że dostałą keirownictwo NBP w swoim czasie bez przyczyny.

    pozdrawiam serdecznie i popieram w każdej publikacji zwalczającej agenturę

    OdpowiedzUsuń
  5. jeszcze parę uwag:

    Koziej i jego wywody kojarzą mi się wybitnie z ,,wykładami" ,,prof." Jacka Gmocha w studio telewizyjnym poprzedzającym mecz. tu udana parodia:

    https://www.youtube.com/watch?v=013WGEs0_LE

    Gotowość poświecenia Polski jako teatru nuklearnego przez ,,koziejów" powinna być non stop wałkwoan przy okazji kuklińskiego. ten argument właściwie mówi wszystko, i chyba byłby jako jeden z nielicznych ,,antykomunistycznych" argumentów zrozumiany przez dużą część społeczeństwa.

    Odnośnie WSI, mało osób, nawet jej krytyków, zwraca uwagę na ciekawy passus w historii tej zasłużonej formacji ( nawet Raport go pominął) - mam na mysli udział WSI Rzeszów i Kraków w rozwaleniu firmy ,,Optimus" Romana Kluski:

    fragment wywiadu z Kluską w ,,Najwyższym Czasie" (źródło: http://nczas.com/publicystyka/jak-urzednicy-rozwalaja-firmy-wywiad-z-romanem-kluska/ ):


    ,,Żona mi mówi, że dzwonił jakiś dobry pan, który chce mi pomóc. Żebym koniecznie do niego zadzwonił, bo to był taki dobry pan, taki życzliwy. Wie, że zostałem oskarżony niesłusznie. Dzwonię do niego. Facet mówi mi, że jest w stanie spowodować, że sprawa zostanie umorzona. Ale jak chcę poznać warunki, to muszę zadzwonić na numer telefonu. I podaje mi numer.

    [nice_info]Zadzwonił pan?[/nice_info]

    Ja nie. Ale przekazałem numer jednemu z najbardziej znanych mediów w Polsce. Dziennikarze zrobili zasadzkę. Podali się za Romana Kluskę.

    [nice_info]Kto odebrał?[/nice_info]

    Agenci WSI. Konkretnie telefon należał do WSI Rzeszów. A warunki, które miałem spełnić, miała przekazać osoba, której telefon należał do WSI Kraków.

    [nice_info]I dziennikarze wydrukowali to?[/nice_info]

    Nie. Mimo że dawali mi 100 proc gwarancji, że ten tekst pójdzie. Redaktor naczelny przestał ode mnie odbierać telefony.

    [nice_info]To jedyny przypadek, że ktoś chciał panu „pomóc”?[/nice_info]

    Nie. Było ich więcej. Później przyszedł do mnie w biały dzień do firmy inny człowiek. Chciał 8 milionów. Też obiecywał zakończenie sprawy.

    [nice_info]Wariat?[/nice_info]

    Podał mi szczegół ze śledztwa, który znałem tylko ja i prokuratura. Wyrzuciłem go za drzwi. Moja sekretarka powiedziała, że go zna. Podała mi jego imię i nazwisko. Złożyłem zawiadomienie na policji.

    [nice_info]A policja?[/nice_info]

    Dziwna sprawa. Na policji moja sekretarka już tego człowieka nie była w stanie rozpoznać. Mimo że chwilę wcześniej znała go bardzo dobrze".

    no właśnie.

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Wojciech Miara,

    Warto sobie uświadomić, że sytuacje, do jakich dochodzi w III RP, byłby niewyobrażalne w cywilizowanym, praworządnym państwie. Pomijając już kwestię proweniencji takich osób jak Makowski czy Dukaczewski, nie zdarza się, by byli funkcjonariusze służb występowali publicznie w telewizjach,lżyli ministrów i urzędników, podważali decyzje organów państwa lub krytykowali sposób wykonywania ustaw. Gdyby coś podobnego przyszło do głowy jakiemuś byłemu pułkownikowi BND czy MI6, zostałby objęty "czułą" opieką służb ochrony państwa i poproszony, by do końca życia niańczył wnuki i pielęgnował ogródek.
    W naszej, polskiej rzeczywistości, publiczna aktywność ludzi megasłużb sowieckich oraz ich brylowanie w ośrodkach propagandy, jest rzeczą haniebną i odrażającą. Widok byłego esbeka, którzy przez całe życie służył okupantowi i prześladował rodaków - to potężny policzek wymierzony wszystkim Polakom. Jest możliwy tylko dlatego, że zrobiono z nas zbiorowisko ludzi zniewolonych, ogłupionych i słabych.
    Gdyby Polska była państwem w pełni wolnym i niepodległym, nie mogłaby inaczej potraktować służby w SB czy w WSW, jak aktu pospolitej zdrady. Znam tylko jeden historyczny przykład właściwego rozliczenia takiego aktu. Przeprowadzili go Norwegowie, podczas powojennej rozprawy z Quislingiem i jego ludźmi. To porównanie uprawnione, nie tylko dlatego, że faszyzm jest młodszą odmianą komunizmu.
    Zapominamy bowiem, że to, co III RP nazywa "służbami specjalnymi PRL" było faktycznie integralnym składnikiem służb sowieckich, a nazwa ta tak ma się do prawdy, jak nazwa komunistycznego potworka. Nie był on ani polski, ani republikański (rzeczpospolity) ani ludowy.
    Wszystkie "służby specjalne" działające w latach komuny na ziemiach polskich wywodzą swoją genezę z ZSRR. Powstały w Sowietach i przez pierwsze lata działalności były bezpośrednio zarządzane przez sowieckich oficerów.
    Każda z nich zastała zaś utworzona wyłącznie w jednym celu - narzucenia Polakom okupacyjnego, zbrodniczego ustroju komunistycznego.

    To cecha szczególna, pozwala bowiem odróżnić komunistyczny aparat represji od właściwych służb specjalnych istniejących w państwach suwerennych, nieokupowanych, a nawet ustrzec się analogii z działalnością jakichkolwiek innych policji politycznych.
    Dla uświadomienia jak ważka jest to różnica, można posłużyć się porównaniem Urzędu Bezpieczeństwa z Gestapo - tajną policją III Rzeszy. Ta ostatnia, choć była zbrodniczą policją polityczną,powstała na mocy suwerennej decyzji niemieckiego ministra spraw wewnętrznych i była organem niepodległego państwa, w którym władzę sprawowali demokratycznie wyłonieni przedstawiciele. Ludzie służący w Gestapo reprezentowali więc interesy Niemiec i pełnili służbę na rzecz narodu niemieckiego.
    UB czy Informacja Wojskowa oraz ich następcy, nigdy nie posiadały takich właściwości. Zostały utworzone przez władze okupacyjne, na mocy decyzji ZSRR, a służący w nich obywatele polscy działali na rzecz okupanta i występowali przeciwko interesom własnego narodu.

    Gdyby taką interpretację prawną przyjęto w państwie mieniącym się praworządnym i niepodległym, ludzi służących w organach represji należałoby konsekwentnie nazywać kolaborantami, a ich „służbę Polsce” – aktem zdrady.
    Ponieważ Polaków haniebnie oszukano, a kilku cwaniaków umówiło się z bandytami w Magdalence, esbecy mogą dziś brylować w reżimowych telewizjach i kreować się na "fachowców" ze służb specjalnych.

    Dziękuję za ten pouczający fragment wywiadu z panem Kluską.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. Czy może Pan napisać jaka może być liczna byłych agentów SB któzy przewerbowałli się do nowych sojuszników? tj. Do BND, Mosadu i FBI czy CIA. Czy moje myślenie jest dobre?: ci zwerbowani agenci są na usługach tamtejszych służ specjalnych i służby tamtych państw rywalizują między sabą w naszym kraju. A wypadkową tego proscesu jest zwijanie się naszego Państwa we wszystkich sferach, Czy to jest poprawne myślenie.
      Poniżej nowa informacja: Sławomir Cenckiewicz ujawnia nazwisko tajnej wtyki komunistów w Watykanie
      link: http://niezalezna.pl/51704-slawomir-cenckiewicz-ujawnia-nazwisko-tajnej-wtyki-komunistow-w-watykanie

      Pozdrawiam

      Paweł Wajda

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie Aleksandrze

    Bardzo dziękuję za ostatnie publikacje, wśród których znalazł się tekst o pułkowniku Kuklińskim. Pozwalają one jasno zdefiniować pojęcie „bohaterstwa”, a także zrozumieć kontekst procesów obecnie zachodzących w Polsce. Warto przypomnieć sobie świetny film „Gry wojenne”, wypowiedzi Józefa Szaniawskiego, żałosne i zarazem jakże znaczące zawirowania wokół izby pamięci Pułkownika.

    Rzeczywiście, w słowniku „ludzi honoru” pokroju Jaruzelskiego i Kiszczaka, którego sejm chce uczcić specjalną uchwałą (http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/67388,laurka-dla-kiszczaka.html) płk Kukliński był „zdrajcą”, natomiast esbek Makowski to „bohater”. Pierwszy „zdradził” PRL, drugi jest mu „wierny” po dziś dzień.

    Ktoś kiedyś słusznie zauważył, że mówienie, iż Jaruzelski et consortes „zdradzili własny naród” jest kompletnym nieporozumieniem. On nigdy nie zdradził swej prawdziwej ojczyzny, którą był komunizm, i temu pozostał wierny do końca. A naród polski to jedynie instrument używany dla zwycięstwa światowej rewolucji; jako mięso armatnie „pierwszego eszelonu” i żywa tarcza „eszelonu drugiego”, przyjmująca na siebie impet nuklearnego odwetu.

    Ma rację pan Wojciech Miara: ten fragment działalności płk Kuklińskiego, odsłaniający prawdziwe przeznaczenie Polaków w planach sowieckiej agresji na Zachód, przeznaczenie ofiar nuklearnego holocaustu, powinien być nieustannie eksploatowany. Wielu niedoinformowanym ludziom otworzyłoby to oczy.

    Pozdrawiam serdecznie


    OdpowiedzUsuń
  9. Panie Aleksandrze!

    Wprawdzie przez trzy lata obecności na tym blogu nauczyłam się sama wiele politycznych puzzli układać, ale to mi już, z Pańskiej strony, zakrawa na jakieś sztuczki czarnoksięskie! :)))

    Proszę się dobrowolnie przyznać, inaczej, słowo daję, wyjdę poza łagodną perswazję!

    Otóż wczoraj, zapytany o los Tuska, odpowiedział Pan z taką pewnością, jakby czytał Pan w jakiejś szklanej kuli lub podobnym akcesorium:

    Na Pani pytanie: czy rzeczywiście sądzę, że D.Tuskowi spadnie za to choćby włos z głowy, odpowiadam: włos z głowy mu nie spadnie, ale wątpię, by doczekał końca kadencji na stanowisku premiera. Układ belwederski nie zrezygnuje z planów pełnej reaktywacji WSI. Jeśli upadnie pomysł speckomisji, będą szukali innych sposobów na "rehabilitacje" tego środowiska. Tusk, który być może pojął, że "przyjazna dłoń" WSI zamienia się w kułak i zamierza zagarnąć wszystkie aktywa, może być przeszkodą w takich planach. Po pierwsze, jako polityk doszczętnie skompromitowany (a zatem nieprzydatny w nowym rozdaniu), po wtóre, jako potencjalna przeszkoda (środki na kampanię) w reelekcji Komorowskiego. To dość, by poszukiwano dublera.

    A dziś ulubiony pluszak premiera, z ust-mu-miód-wiernopoddańczem-wzrokiem-spijający - jeśli wierzyć Niezależnej.pl, po prostu się nań WYDZIERA!

    „Od mówienia, że Macierewicz jest szkodnikiem, to jestem ja. Pan jest od tego, by stać na straży państwa prawa. W tym wypadku niestety pan tego nie zrobił. Uważam to za szkodnictwo”. (Reszta podobno na jego blogu.)

    Pluszaki spuszczono ze smyczy i wreszcie mogą przestać się wdzięczyć i ukazać swoje prawdziwe lisie mordy?

    Więc jednak zębaty =Szetyna?
    Czy też może ktoś inny?


    Pozdrawiam Szachistę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. PS.

    Na domiar złego (i aaabsolutnie przypadkowo) Mme Angieła, którą od lat straszy nas niestrudzenie pan Michalkiewicz, NAGLE ZMIENIŁA ZDANIE i jej z kolei ulubiony pluszak wypadł najwyraźniej z łask!

    Koniec marzeń Tuska o karierze w Brukseli? Kanclerz Niemiec Angela Merkel wsparła kandydaturę byłego premiera Luksemburga na szefa KE.

    Pozostaje pytanie: czyim pluszakiem jest Mme Angieła? :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Relacja z procesu Wojciecha Sumlińskiego z dnia 21.01.2014 r.:

    http://solidarni2010.pl/17765-relacja-z-procesu-wojciecha-sumlinskiego-z-dn-21012014.html?PHPSESSID=3382d048bdfe9856da0bf8f423e60c94

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Linkowałem już do tej ważnej relacji, ale nie zaszkodzi jej przypomnieć.
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. viva cristo rey,

    Gdy słucham różnych wywodów na temat płk. Kuklińskiego myślę, że po raz kolejny stajemy się ofiarami propagandowego terroryzmu i uczestnikami jakiejś koszmarnej aberracji.
    W sprawie polskiego bohatera trzeba postawić rzecz na nogach.
    Naszych, polskich ocen tej postaci NIE WOLNO konfrontować z tym, co na temat płk. Kuklińskiego mówi Jaruzelski, Czempiński czy inny funkcjonariusz reżimu komunistycznego.
    Ich oceny normatywne (moralne) nie mogą mieć żadnego znaczenia i winny być traktowane w identyczny sposób, jak sąd traktuje linię obrony oskarżonego. Ze swojej istoty, taka obrona nie kieruje się zasadą obiektywizmu, ale działania wyłącznie we własnym interesie i dla własnej korzyści. Nie można zatem uznawać jej za równoprawną z procesem dochodzenia do prawdy. Oskarżony ma prawo kłamać, my jednak nie mamy obowiązku przykładać do jego kłamstw normy poprawności, prawdy historycznej, a nawet normy logiki.
    Oczywiście, ta zasada nigdy nie zostanie przyjęta przez ludzi "naszych" środowisk. Z prostego powodu. Uważają oni bowiem, że to co mówi jakiś funkcjonariusz reżimu komunistycznego (bądź ich sukcesorzy) ma wartość poznawczą, jest oparte na jakimś systemie wartości lub wynika z doświadczeń historycznych. Uważają zaś tak, bo dotąd nie zrozumieli - czym był reżim komunistyczny (zwany PRL-em) i kim byli słudzy tego reżimu.

    Przywołany przez Pana pogląd - "mówienie, iż Jaruzelski et consortes „zdradzili własny naród” jest kompletnym nieporozumieniem", ma pewien związek ze wspomnianą przeze mnie zasadą, ale nadal nie chroni przed nadawaniem słowom Jaruzelskiego wartości dyskursywnej. Trzeba zatem wpierw ustalić rzeczywistą ( czyli etyczną,prawną,historyczną) pozycję takich postaci, a dopiero później kształtować swój stosunek do ich słów, wystąpień i zachowań.

    Bardzo Panu dziękuję i serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Aleksandrze

      To jest tak jak z zasadą podwójnego zaprzeczenia logicznego: są ludzie, kobiety i mężczyźni, którzy do końca swoich dni nie są w stanie złapać, która strona jest prawa, a która lewa. Albo - z pozoru niepojęte - nie odróżniają śniadania od kolacji – przysięgam, że znam osobiście takich ludzi :)) Przyznam, że do dziś nie łapię tej zagadki o gościu, który stoi na rozstaju dróg i zapytany, który kierunek jest prawidłowy - zawsze łże. Ale nawet jeśli władze intelektualne mamy takie, a nie inne, to zawsze jest jeszcze sokratejski daimonion i serce - głos sumienia.

      W odniesieniu do komunistów, zawsze trzeba zakładać, że ONI, podobnie jak ten facecik na rozstaju, ZAWSZE kłamią, bowiem kłamstwo jest cechą normatywną tego systemu. I żeby rozpoznać ich łgarstwo należy zdać się na bystrość umysłu, bo oni gdzieś muszą popełnić błąd, nie ma siły.

      Ale, myślę sobie, że można też złapać ich za bandycką, złodziejską łapę kierując się owym daimonionem, czymś na kształt „smaku w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia”. Wystarczy popatrzeć na te oblicza rodem z głusz stepowych, wsłuchać w „parę pojęć jak cepy”, zapytać sumienia, czy ta ich dal jest rzeczywiście horyzontem wieczności, czy może niekończącą się drogą w pustkę.

      Proszę wybaczyć te osobiste wynurzenia. Chcę powiedzieć, że moi Przyjaciele i ja jesteśmy z Panem. Mam nadzieję, że Pan i Pana Przyjaciele - jesteście z nami.

      Niech żyje Wolna Polska!!!

      Usuń
  13. Pani Urszulo,

    Mam do wyboru dwie opcje: albo przypiszę Pani zamiar schlebiania autorowi (podobno jest coś takiego jak "sekta ściosowców"), albo zacznę podejrzewać o nieuważną lekturę dawnych tekstów :)
    Przywołany przez Panią przykład występu Lisa, nie jest niczym "szokującym", jak przedstawia to portal niezalezna.pl. Zwyczajnie - ten pan jest zawsze "w awangardzie".
    Dawno temu, bo w roku 2012, przy okazji tzw. afery Amber Gold mieliśmy do czynienia z interesującym zjawiskiem. Oto ośrodki propagandy zaczęły "podgryzać" Tuska, a nawet ujawniać różne sensacyjne informacje. Trwało to dłuższy czas i jest widoczne do chwili obecnej.
    Nie chcę kompromitować niektórych uznanych komentatorów "naszych" mediów i nie będę przypominał autorów ówczesnych tytułów: o Platformie, która "płonie i rozsadzają ją konflikty”, o rychłych „wcześniejszych wyborach”, czekającym nas wkrótce „nowym rządzie”, „wracającym do gry” Schetynie, itp. banialuk.
    Nikt natomiast nie zastanawiał się, skąd nagle w gremiach funkcjonariuszy medialnych odżyła pasja dziennikarstwa śledczego.
    Zwracałem wówczas uwagę, że nie należy wierzyć, iż po roku 2008 ujawnienie jakiejś afery lub zdemaskowanie wycinka mechanizmów III RP jest efektem dziennikarskiej dociekliwości lub dowodem na sprawność instytucji państwowych. Tymi sprawami nie rządzi przypadek.
    Główne media, wymiar sprawiedliwości oraz państwowe organy nadzoru stanowią przecież integralną część aparatu władzy i w miejsce roli rzeczników społeczeństwa wykonują zadania zlecone przez reżim. W takim układzie, o tematach poruszanych przez media lub podejmowanych przez instytucje decydują zwykle kreatorzy ze środowisk związanych ze służbami i decydentami, to zaś co otrzymujemy jako informację jest spreparowanym i kontrolowanym przekazem.
    Dziś ten mechanizm stanie się jeszcze bardziej widoczny, zaś występ Lisa to prawdopodobnie preludium przed operacją dyscyplinowania D.Tuska. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo tak jak sługa wie, kto jest jego panem, tak każdy funkcjonariusz medialny doskonale wie, skąd wieje wiatr i kto pełni rolę szefa. Z całą pewnością nie jest to premier, choć z odwagą kozy wspinającej się na rachityczne drzewko, tylko jego tropią "nasi" odważni publicyści.
    Odejście Tuska zostanie zatem okrzyknięte "wielkim zwycięstwem demokracji" i odtrąbione jako sukces opozycji. Fakt, że figurant zastąpi figuranta, a reżim prezydencki dokona nowego rozdania i umocni pozycje, umknie uwadze znakomitych analityków.
    Tak, jak wiele innych rzeczy z okolic Belwederu.


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, Panie Aleksandrze Ścios.

      Z głębokim szacunkiem
      Karolina

      Usuń
  14. Dodam jeszcze jedną myśl. Gdy uświadomimy sobie, z jaką ilością poważnych afer mieliśmy do czynienia w latach rządów PO-PSL (a jest to zapewne tylko wierzchołek góry), trzeba zdobyć się na twardą konkluzję: nie ma i nie będzie afery,która byłaby zdolna obalić ten układ.
    Wszystkie opowieści "naszych" publicystów o aferach, które miały zaszkodzić reżimowi, są niewarte funta kłaków. Z prostej przyczyny. Nie żyjemy w państwie demokratycznym i praworządnym, w którym władza jest kontrolowana i poddawana osądowi niezależnych organów.
    Niestety, tej prawdy nigdy nie zaakceptuje opozycja i "nasze" media. Stąd pogoń za tanimi sensacjami i epatowanie czytelników emocjonalnym bełkotem.
    To zaś oznacza, że nie można pokładać nadziei na zmianę sytuacji w "broni wyborczej", bo ona wymaga spełnienia kryteriów nieznanych w III RP.
    Przyznam nawet, że nie potrafię sobie wyobrazić informacji, która mogłaby skutkować natychmiastową dymisją rządu czy rozwiązaniem parlamentu. O pozycji lokatora Belwederu, nie wspomnę.
    Póki więc wyborcy PiS nie zażądają od polityków tej partii jasnej odpowiedzi na pytanie: jak chcą wygrać wybory - będziemy mieli festiwal głupowatych pohukiwań, pustych obietnic i równie próżnych nadziei.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
  15. Panie Aleksandrze,

    W przeciwieństwie do Pana nie muszę dokonywać wyboru między "opcjami", Pan sam dostarczył mi dowodu, że nieuważnie czyta moje komentarze.

    Nigdy nie użyłam terminu "sekta ściosowców", napisałam jakiś czas temu o "Ściosowcach" - czytelnikach/komentatorach autora bloga "Bezdekretu". Tylko tyle.

    Natomiast rozważanie zamiaru schlebiania przeze mnie komukolwiek wolę potraktować jako żart, inaczej musiałabym zacząć się zastanawiać nad zaprzestaniem komentowania na Pańskim blogu - nb. jedynym, na którym komentuję.

    Z Pańską oceną sytuacji politycznej i jej 'rozumieniem' przez naszych wybitnych publicystów zgadzam się całkowicie. Jest tak jak Pan napisał: ta gra od początku toczy się znaczonymi kartami. Kto z państwa redaktorstwa jeszcze tego nie dostrzegł, powinien raczej zmienić zawód, albo przestać udawać i przyznać, że niewiele się różni od celebrytów hołubionych przez III RP.

    Podobnie zresztą powinni zachować się politycy, którzy pragną uchodzić za opozycję. Inaczej wchodzą pomału w "układ" z tymi, których powinni zwalczać.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń