Z rosnącą irytacją i zdumieniem obserwuję cyrk
rozpętany wokół prominentnej postaci PO - Jana Rokity. Nie dziwi mnie, że autorami
spektaklu są dziennikarze portalu „wPolityce” i bliskie im grono „niepokornych”
żurnalistów. Po nagłaśnianiu dywagacji Staniszkis, żenującej inscenizacji z
Gowinem i grze wokół Wiplera – trzeba wielkich pokładów prostoduszności, by upierać
się, że mamy do czynienia z poważnymi „analitykami” życia politycznego lub nie
dostrzegać intencji tego środowiska.
Irytuje natomiast, że ten niewybredny spektakl,
rozgrywany w fatalnej odsadzie i przewidywalnym scenariuszu, znajduje tylu bezkrytycznych
odbiorców, a nawet jest wspierany przez polityków opozycji. W państwie, w
którym tysiące zwykłych obywateli jest krzywdzonych i prześladowanych przez kastę
komorniczą i tzw. wymiar sprawiedliwości, deklaracja Jarosława Kaczyńskiego o
udzieleniu pomocy Rokicie, brzmi co najmniej niemądrze. Byłoby lepiej, gdyby politycy
opozycji miast bawić się w „pijarowskie” zagrywki, twardo walczyli z sądowo-prokuratorskimi
patologiami i wskazali Polakom realne środki na przywrócenie prawa i elementarnej
sprawiedliwości. Mówienie po raz setny o „zagrożeniu demokracji” i potrzebie „działań
naprawczych” – nie należy do arsenału takich środków.
Warto sobie uświadomić,
że czynienie z polityka Platformy osoby prześladowanej przez reżim, to
siarczysty policzek wymierzony tym wszystkim, którzy przez ostatnie lata
zostali doświadczeni podłością, cynizmem i głupotą przedstawicieli „trzeciej
władzy”. Nie przypominam sobie, by prezes Kaczyński deklarował wsparcie
finansowe dla uczestników obchodów tragedii smoleńskiej, ukaranych grzywnami za
„zaśmiecanie miejsca dostępnego dla publiczności” lub chciał pomagać kobiecie,
którą aresztowano w nocy z powodu niezapłaconej
grzywny, a jej dzieci umieszczono w pogotowiu opiekuńczym. Nie słyszeliśmy takich deklaracji w sierpniu
2012 roku, gdy Krzysztofowi Wyszkowskiemu groziło zlicytowanie przez komornika
ani rok wcześniej, gdy warszawska policja zatrzymała i badała na wykrywaczu
kłamstw człowieka, który usunął kwiaty spod pomnika Armii Sowieckiej.
Medialny cyrk wokół Rokity
jest częścią tej samej kampanii, jaką zorganizowano wcześniej w sprawie „konserwatysty”
Gowina. Jak napisałem wówczas - prowadzi ona do zafałszowania polskiej
rzeczywistości i narzucenia nam tematów trzeciorzędnych, skutecznie tumani
wyborców PiS-u, zwalnia ich z głębszej refleksji i nakazu dotarcia do prawdy.
Nie znam publikacji owych żurnalistów, w których
przypomniano by rolę Rokity w obaleniu rządu Jana Olszewskiego lub przedstawiono
realne efekty prac tzw. komisji Rokity, powołanej przez Sejm X kadencji do zbadania
działalności peerelowskiego MSW. Jedna tylko wypowiedź tego polityka dla
komunistycznej „Trybuny” z 20 lipca 1992 roku pozwala ocenić jego intencje.
Odmawiając Olszewskiemu pełnienia roli w życiu politycznym, ówczesny polityk UD
twierdził, że należy środowisko premiera „politycznie izolować” i perorował - ”Ich działalność bowiem, sprowadzająca się
ostatnio do kłamstw, oszczerstw i szantażu, staje się coraz częściej czynnikiem
szkodzącym interesom państwa polskiego, grupy Olszewskiego działają już na
granicy prawa. Jeżeli ją przekroczą, państwo ze swoją siłą powinno im się
przeciwstawić". Rok później, to Rokita zadecydował o posłaniu policji w
celu bezwzględnego rozbicia manifestacji w rocznicę obalenia rządu
Olszewskiego, a jej uczestników nazwał „siłami antypaństwowymi” i
"niekonstruktywną opozycją".
Przy okazji obecnej inscenizacji, nie dowiemy się
nic o wpływach tego polityka na stworzenie tzw. układu krakowskiego w służbach,
występowaniu w obronie Bondaryka czy promowaniu Wojciecha Brochwicza – Raduchowskiego. Nawet
deklaracja Rokity z sierpnia 2007 roku - "dekaczyzacja Polski jest konieczna”, nie wywoła dziś refleksji nad tragicznymi
skutkami owej „dekaczyzacji” i nie sprowokuje do postawienia politykowi
Platformy pytań o jego sprzeciw wobec działań partyjnych kamratów w latach 2008-2013.
Próżno też poszukiwać jedynej sensownej konkluzji
z „casusu Rokity”, a mianowicie, że ma on stanowić łagodne ostrzeżenie dla tych
byłych i obecnych polityków PO, którym przyszłoby do głowy występowanie przeciwko
interesom reżimu lub kusiłoby ich wyjawienie tajemnic grupy rządzącej. Taki
obraz nie pasuje do partyjnych „mechanizmów demokracji”, przy pomocy których
większość żurnalistów opisuje rzeczywistość III RP, bo w miejsce bredni o odcinaniu
„skrzydeł konserwatywnych” wymagałby dogłębnej refleksji i sięgnięcia po terminologię
mafijną.
W publikacjach „wPolityce” można natomiast dostrzec
projekcję poglądu, jakoby ludzi PO należało różnicować - ze względu na
wyznawany system wartości, stosunek do problemów etycznych, ambicje polityczne
czy reakcje wobec opozycji. Za sprawą Rokity, do tego fałszywego katalogu dochodzi
dziś kategoria „prześladowanych” prominentów, którą za kilka miesięcy będzie
można zapełnić kilkoma innymi postaciami. Zdaniem niektórych żurnalistów, wśród
członków Platformy powinniśmy dostrzegać przeciwników dyktatury Tuska,
zdeklarowanych konserwatystów lub światłych liberałów. To z kolei ma prowadzić
do konkluzji, że w łonie grupy rządzącej są ludzie mniej i bardziej zdegenerowani,
a nawet tacy, z którymi należy prowadzić dialog i traktować ich jak
sprzymierzeńców.
Uwzględniając różnice
historyczne i skalę „dokonań” polityków PO, warto zrozumieć, że mamy tu do
czynienia z takim samym mechanizmem, jakim posługiwał się Michnik i ludzie
okrągłego stołu, oswajający Polaków z reżimem komunistycznym i „ludzkim
obliczem” Kiszczaka i Jaruzelskiego. W miejsce prawdy o tych postaciach i
rozliczenia zbrodni reżimu – dano nam relatywistyczny bełkot, zatarto podstawowe
granice i w poszukiwaniu „historycznego konsensusu”, wymieszano dobro ze złem.
To co robią dziś „nasi” dziennikarze -
gloryfikując Gowina i "stygmatyzując" Rokitę – nie jest w istocie niczym innym.
Panie Aleksandrze!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Pan to wreszcie napisał, bo obłąkane artykuły (zwłaszcza redakcji wPolityce) świadczą, że znów jesteśmy ćwiczeni na okoliczność przyjęcia do wiadomości istnienia "dobrej frakcji" w PO - być może też (jak Pan sądzi?) testuje się na nas zawczasu akceptację dla (rezerwowego?) wyrazistszego od Albina G. - przywódcy partii władzy, który jako UW-ita zadowoli wielu, kto wie, czy nie z partią prezydencką? Choć uważam, że podobnego bufona i kabotyna nawet gen. Koziej nie ścierpi.
Jednak nie wykluczałabym w tym wypadku konieczności szybkiego przykrycia życiowej porażki Wiecznego Pretendenta Tuska - czyli addio dla marzeń o "taburecie" w Unii. (Jak przed 4 laty - marzeń o żyrandolu w Pałacu...)
JAK PAN MYŚLI???
[ Nawiasem...
Czy pamięta Pan, że podobne niespełnienie czekało 4 wieki temu - królową Marysieńkę Sobieską - z domu margrabiankę d'Arquien - której Ludwik XIV nieba by przychylił, ale "taburetu" w Wersalu nie dał! :) TAKI BYŁ NIEUŻYTY!!! ]
ALE AD REM!
Parę tygodni temu w artykule "OD ALBINA DO GOWINA" - dał Pan świetne entrée, cyt.:
"Gdyby na miano ludzi prawych zasługiwali ci, których wyrzucano z reżimowej ferajny, musielibyśmy je przyznać Bucharinowi i Zinowjewowi – usuniętym z partii bolszewickiej za „opozycyjność” i „prawicowe odchylenie”. W realiach PRL-u powinniśmy nimi obdarzyć Gierka i Jaroszewicza, których nie tylko wykluczono z komunistycznej zgrai, ale internowano i próbowano sądzić."
Rokity długo (6 lat!) nie wyrzucano, dopiero teraz... za składki! I zaraz nań się rzucił drapieżny komornik! (Tylko cisza o jego Nelly, "konserwatystce" z NRD wychowanej w Zw. Radzieckim.)
Znów dygresja: Pamiętam swoje niebotyczne zdumienie, z radości PiS-u po "odbiciu" tejże z PO. Już wtedy pomyślałam, że tam ktoś musiał zostać "mocno przez rozum cięty..."
MAMY WIĘC CD CYRKU:
Po Akcie I - OD ALBINA DO GOWINA...
Akt II - OD GOWINA DO RYWINA
! Przy "Rywinie", pamiętajmy, odkurzono po raz pierwszy Jana Marię Władysława!
MIANOWANY ZOSTAŁ przez gen. Czempińskiego i Sp. PREMIEREM Z KRAKOWA!!! I ZOSTAŁBY NIM - GDYBY NIE BRACIA KACZYŃSCY!
Czyli tak jak napisał Pan w Zakończeniu wszystko wróciło do NARRACJI PIERWOTNEJ, czyli DO MICHNIKA! Co świadczy o nędzy intelektualnej środowiska, które naiwni? (niestety także i z PiS) uważają za poważne i nie tylko czytają, komentują, ale i dają się wciągać w produkowane przez "umyślnych" DYRDYMAŁY
WNIOSEK ALBO-ALBO:
1. Pamięć jętek jednodniówek.
2. Chcą się dawać nabierać. NIESTETY!
Pozdrawiam najserdeczniej,
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńMusiałem o tym napisać, bo sytuacja zaczyna przypominać teatr obłąkańców. Gowin i Rokita to zaledwie pierwsi z aktorów tego ponurego spektaklu. Myślę, że znajdą się kolejni, skoro istnieje silne parcie na szukanie "konsensusu" i "sprzymierzeńców" po stronie reżimu. W awangardzie tych poszukiwań są właśnie ludzie z "naszych" mediów.
Od razu powiem, że byłaby to niegłupia taktyka, gdyby przed nią szły jasne i twarde deklaracje dotyczące rozliczenia okresu rządów PO-PSL. Tak, by przechodzący na "prawą" stronę ludzie wiedzieli co czeka. Próżno jednak szukać takich deklaracji. W zamian Polacy dostają mowę-trawę w wykonaniu "premiera" Glińskiego i mgliste opowieści o "programach naprawczych".
Jeśli więc istnieje zamysł szukania porozumienia z częścią ludzi PO - czy opozycja nie powinna poinformować swoich wyborców, że nie zamierza przeprowadzać radykalnych rozwiązań, a tym bardziej, nie chce rzetelnego rozliczenia praktyk reżimu?
Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie przecież wierzył, że rządowa hybryda złożona z sympatyków nieboszczki UW, "konserwatystów" Platformy i polityków PiS-u, będzie w stanie skutecznie rozbić obecny układ.
Jeśli dowiadujemy się o prowadzeniu rozmów z Gowinem i słyszymy deklaracje Kaczyńskiego o pomocy dla Rokity - trzeba pytać polityków PiS-u - co to konkretnie oznacza i jaką to makiaweliczną grę prowadzą wybitni stratedzy?
W tekście wyraziłem też otwarcie opinię o środowisku "wPolityce" i "Sieci".Żałuję, że tak późno, bo należało to zrobić znacznie wcześniej. Już przy okazji tekstu o Gowinie i wcześniejszego "O FAŁSZYWYCH PROROKACH I ZŁUDNYCH NADZIEJACH", zwracałem uwagę, jakie szkody przynosi opisywanie polskich spraw przez ludzi zachłyśniętych rzekomą "niepokornością". Te rzeczy trzeba nazwać po imieniu.
Mój głos wprawdzie niewiele znaczy, ale może czytelnicy sami zechcą spojrzeć na produkty tych żurnalistów z perspektywy nieco dalszej niż jednodniowa. Jak już pisałem - tylko amnezji odbiorców większość z tych panów zawdzięcza funkcjonowanie w roli "analityków" politycznych. Gdyby skonfrontować ich wywody ze stanem rzeczywistym i sięgnąć do "analiz" sprzed dwóch, trzech lat, mielibyśmy prawdziwy choć przygnębiający obraz.
Pozdrawiam serdecznie
Cytat: "Byłoby lepiej, gdyby politycy opozycji miast bawić się w „pijarowskie” zagrywki, twardo walczyli z sądowo-prokuratorskimi patologiami i wskazali Polakom realne środki na przywrócenie prawa i elementarnej sprawiedliwości. Mówienie po raz setny o „zagrożeniu demokracji” i potrzebie „działań naprawczych” – nie należy do arsenału takich środków."
OdpowiedzUsuńObawiam się, że to oczekiwania zbyt idealistyczne. Gdyby politycy opozycji "twardo walczyli z sądowo-prokuratorskimi patologiami i wskazali Polakom realne środki na przywrócenie prawa i elementarnej sprawiedliwości" to nie mielibyśmy takich problemów z "państwem prawa", jakie mamy ...a Polska nie byłaby Polską.
iwona,
UsuńJeśli nazwie tak Pani stawianie wysokich wymagań partii, która posługiwała się hasłem - "Polacy zasługują na więcej"- to niech to będzie idealizm.
Ja nazywam to realizmem politycznym i miejsce Pani twierdzenia - gdyby politycy opozycji "twardo walczyli z sądowo-prokuratorskimi patologiami i wskazali Polakom realne środki na przywrócenie prawa i elementarnej sprawiedliwości" to nie mielibyśmy takich problemów z "państwem prawa, wolę powiedzieć, że gdyby elektorat PiS miał odwagę stawiania wysokich wymagań i żądał ich realizacji , nigdy nie doszłoby do hańby wyborów prezydenckich z 2010 roku i równie haniebnej przegranej z roku 2011.
Kto chce powtórzyć ten scenariusz, niech nadal milczy, czyta "niepokornych" analityków i wierzy w mądrość partyjnych strategów.
Prawda o przegranych wyborach prezydenckich z 2010 roku (i przegranej z 2011) jest taka, że znaczna część elektoratu (można ich nazwać słowami Ziemkiewicza - Polactwem) zagłosowała na partię zdrady z powodu lęku przed nadmiernym ich zdaniem eksploatowaniem przez PiS tematu Smoleńska (zwłaszcza gdyby ta partia wygrała wybory) oraz ogólnie, z powodu niechęci do Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Ten typ wyborców (i typ Polaków) wolałby zagłosować na samego diabła, czy nawet wybrałby Putina na przywódcę Polski, byle do władzy nie dopuścić PiS, Kaczyńskiego i Macierewicza. A temat Smoleńska wyjątkowo wtedy dźwięczał im w uszach, gdy słuchali mediów.
UsuńTo jest ta Polska, o której piszę... To ci Polacy przeważyli szalę zwycięstwa PO.
Smoleńsk skonsolidował wszystkich dawno nawróconych na prawicę wyborców. Dopiero "pusta micha" otwiera oczy lemingom. Dlatego Kaczyński posłuchał rad doradców, którzy nawoływali do większego zainteresowania się problemami ekonomicznymi Polaków.
Powiem więcej, gdy PiS wygra następne wybory, ale nie poprawi sytuacji ekonomicznej Polaków (i nie naprawi instytucji państwowych), przegra kolejne na rzecz, być może partii narodowych lub innych skrajności na scenie politycznej.
Chyba najważniejsza jest w tej chwili ekonomia. Wiem to, bo czytam wiele wypowiedzi sflustrowanych Polaków na forach internetowych. Wśród nich są często osoby nawrócone, które przestały wierzyć Platformie.
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńTeraz już tylko poważnie i pytania do Pana, bo mimo wszystko uważam postać Rokity za znacznie groźniejszą od ciastowatego Gowina - i kto wie jak silnie "umocowaną" tam gdzie trzeba.
1. Nie mam znów przy sobie - egzemplarza świetnej książki Pana red. Wojciecha Sumlińskiego: "TERESA. TRAWA.ROBOT". Dlatego nie mogę przytoczyć stosownego fragmentu, opisującego ODMOWĘ ROKITY, PODÓWCZAS (r. 1990?) SZEFA sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do Zbadania Działalności MSW, która badała archiwa SB - PRZYJĘCIA OD RÓŻY PIETRUSZKOWEJ (żony płk Pietruszki, który musiał "dać się posadzić" ws. ks. Popiełuszki) MATERIAŁÓW ZW. ZE SPRAWĄ UPROWADZENIA I MORDU NA KS. JERZYM, KTÓRE OBCIĄŻAŁY KISZCZAKA I WŁADZE KOMUNISTYCZNE. Było to swoiste "zabezpieczenie" rodziny i "osadzonego" - i musiało zawierać ważne informacje, skoro, mimo 7 letniej, nieustannej inwigilacji, rodzinę zostawiono przy życiu, choć bez przerwy byli szantażowani przez Kiszczaka.
DLACZEGO SZEF KOMISJI, OPOZYCJONISTA (z krakowskiego WiP) ODMÓWIŁ PRZYJĘCIA TAKICH MATERIAŁÓW?
----- skądindąd z WiP wywodzi się wielu tzw opozycjonistów II pokolenia, z których niektórzy okazali się postaciami bardzo nieciekawymi. Jak choćby Konstanty Miodowicz, Bogdan Klich...
2. Czy prawdą jest, że jako szef gabinetu Hanny Suchockiej (w ówczesnych realiach - faktyczny rządzący) ODMÓWIŁ WYDANIA ZGODY na przyjazd do Polski płk Ryszarda Kuklińskiego?
Przypomnę: PŁK KUKLIŃSKI odwiedził III RP dopiero w roku 1998!!!
Pozdrawiam
Panie Aleksandrze!
OdpowiedzUsuńCieszy mnie bardzo iż wreszcie wskazuje Pan na głupotę,lekkomyślność(oby nie zaszła potrzeba surowszych określeń)postępowania naszego Prezesa.Nie tak przecież dawno twierdził Pan stanowczo iż tylko Prezes i jego (nasza partia?)może posprzątać ten bałagan i skończyć z antynarodową polityką.
No więc jak w świetle tych oczywistych faktów-nie protestowania tam,gdzie protest był potrzebny,braku obrony tych,którzy tej obrony najbardziej oczekiwali i potrzebowali(w zamian deklaracja pomocy uczestnikowi tzw.Nocnej Zmiany),można pokładać nadzieję ,jakąkolwiek nadzieję?
Wiem,że w sytuacji wielkiego zagrożenia nie można krytykować,raczej należy pomagać wyjść z kryzysu,ale jak długo można udawać,że się popiera przewodnika,który nieraz pokazał iż prowadzi nas w złą stronę?
Co do tytułowego bohatera,jak nisko trzeba upaść,aby w tak krótkim czasie zapomnieć o jego roli w Nocnej Zmianie?
Lekkomyślnoscią , nawet głupotą odznacza się ten,który deklaruje pomoc temu -na szczęscie -niedoszłemu Premierowi z Krakowa.
Pozdrawiam serdecznie.
P.S. Dzisiejszy Pana wpis jest jednym z najlepszych jakie czytałem.
Panie Jerzy,
Usuńz całym szacunkiem i najzupełniej poważnie: kogo Pan proponuje popierać?
Pozdrawiam
Pani Urszulo;
UsuńBardzo poważnie odpowiem,że nie mam żadnej propozycji.Jestem zbyt długo poza Krajem,abym czuł się upoważniony i kompetentny w tej sprawie.
Natomiast chciałbym,aby ci,którzy tam zamieszkują i mają jakikolwiek wpływ na sytuację Rodaków i ich pomyślność,nie popełnili tego błędu co my ,ludzie "pierwszej Solidarnosci".Daliśmy się ograć jak dzieci.
Być może z tego powodu jestem aż nadto ostrożny w ocenach,ale przecież na przestrzeni ostatnich 200-300 lat ileż to razy dawaliśmy się wprowadzić w maliny.
Z tego też powodu ostrożnosci nigdy za wiele.
Pani Urszulo,jeśli pomyślność naszego Państwa i Narodu leży w gestii jednego Prezesa,to -żle się dzieje w Państwie Polskim.
Pozdrawiam serdecznie.
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńMuszę powiedzieć, że nie zamieściłem tego tekstu po to, by rozmawiać o Rokicie. Ma Pani rację wskazując na zachowania tego polityka z lat 90. ( a sam dodałbym wiele innych ciekawych rzeczy) ale nie odczuwam potrzeby dokonywania takiej retrospekcji.
Pan Rokita został kiedyś trafnie nazwany "jasiem wędrowniczkiem" , bo w swojej politycznej karierze zaliczył obecność w NZS-ie, Ruchu Wolność i Pokój, Komitecie Obywatelskim przy Lechu Wałęsie, Ruchu Obywatelskim Akcja Demokratyczna , Unii Demokratycznej, Unii Wolności , Inicjatywie Trzy Czwarte , Stronnictwie Konserwatywno-Ludowym i AWS-ie, by po tych wyczerpujących wędrówkach wylądować na koniec (?) w Platformie. Wszystko, co musimy wiedzieć o tej postaci ogranicza się do stwierdzenia, że do chwili obecnej był on członkiem PO.
Po 10 kwietnia 2010 nie znam gorszej rekomendacji.
W tekście natomiast podkreśliłem, że Rokita miał wielkie zasługi w wypromowaniu Wojciecha Brochwicza i był podporą tzw. krakowskiego układu w służbach. Układ ten ma na koncie ciekawe osiągnięcia i do dziś zachował wpływy. Można by nawet sądzić, że ten kto zdecydował o postraszeniu Rokity, musi nie lubić cywilnego rozdania "chłopców z Krakowa".
W kwestii Pani pytań, przytoczę słowa śp. prof. Józefa Szaniawskiego, który tak opisuje kulisy niedoszłej wizyty w Polsce płk.Kuklińskiego:
"To wprawdzie Amerykanie - Departament Stanu oraz CIA - przekonali pułkownika, aby nie leciał do Polski, ale na Amerykanów zupełnie niesłychaną wywarł presję ówczesny rząd Hanny Suchockiej i ugrupowania z nim związane, głównie Unia Wolności. Ambasada USA w Warszawie otrzymała kilka nieoficjalnych sugestii oraz oficjalną interwencję od szefa Urzędu Rady Ministrów ministra Jana Rokity, że rząd polski będzie uważał wizytę pułkownika Kuklińskiego za prowokację polityczną, a sam pułkownik może zostać aresztowany na lotnisku Okęcie, nadal bowiem ważny jest wyrok sądu i listy gończe za nim ze stanu wojennego. Potwierdził to publicznie minister sprawiedliwości i prokurator generalny Jan Piątkowski."
http://www.videofact.com/bober/list_kuklinskiego.htm
Pozdrawiam
Wbrew pozorom, Panie Aleksandrze, i ja O NIM nie piszę.
UsuńIlustruję tylko przy pomocy tej 'reanimowanej' z niebytu postaci
bardzo ograniczone (bez pomocy wydarzeń typu Smoleńsk) pole
manewru, także ze strony przeciwnika.
Pozdrawiam
To "pole manewru" jest rzeczywiście ograniczone, bo w identyczny sposób rządzący układ rozgrywa opozycję od dwóch dekad. Zawsze są to te same metody - budowanie "trzeciej siły", promowanie różnych reanimowanych postaci lub tworzenie "nowych przywódców".
UsuńTrzeba się jedynie dziwić, że to nadal działa.
Pozdrawiam
Wie Pan, dlaczego to działa?
UsuńBO NIE NAZYWA SIĘ RZECZY PO IMIENIU!
Wytrwale, dzień po dniu, nie zniechęcając się "opiniami" terrorystów medialnych
i "słupkami" opłacanych sondażowni. A już najmniej własnym "imidżem"!
Tak jak robi to od lat Antoni Macierewicz.
I Pan, na tym blogu.
Głęboko wierząc w to, że:
First they ignore you,
then they laugh at you,
then they fight you,
then you win.
Pani Urszulo,
UsuńWprawdzie to nie do mnie, ale tym wierszykiem wprowadziła mnie Pani w świetny nastrój ( dziękuję),szkoda,że nadchodzi pora do snu.
Temu o kim ten wierszyk, życzę wytrwałosci.
Pozdrawiam.
A. Ścios,
OdpowiedzUsuńNiezbyt odkrywczo, ale podsumowująco:
Cały problem polega na tym, że Rosja w następnych wyborach liczy się ze względną wygraną PiSu i zapewne nie uważają tam wariantu ,,koalicji wszystkich dla ratowania państwa" przed Pisem za najlepszą opcję. Boją się zbyt wyraźnego podziału na rządzącą bandę i opozycję, który w takim układzie mógłby stać się już zbyt czytelny dla społeczeństwa i doprowadzić faktycznie za jakieś 6 lat do wariantu węgierskiego. Moskwa chce, a idzie to w parze z dążeniami Berlina, ustawić tu nowy układ na lata - i to mocny,gdyby Amerykanie zmienili za jakiś czas podejście do środkowej Europy. Wciągnięcie Kaczyńskiego w jakąś kompromitującą go koalicję byłoby wyjściem do rozważenia (stąd te ruchy na nową partię ,,dobrych i konserwatywnych" Powców-Uwuków). Kaczor broniąc się przed taką grą stawia się przy tym w trudnej sytuacji - bo jeśli znowu nie będzie rządził, jaka reakcja go czeka z jego zaplecza i od konkurencji? A przy tym Kaczyński jest chyba świadom kwestii swojego wieku. Dziś jest sprawny - a za 6 lat?
Poza tym, dążenie do objęcia urzędów i uchwycenia w końcu rzeczywistej władzy wykonawczej może u Pisowców przeważać już w tej chwili nad chłodną kalkulacją.
Tak czy inaczej, źle jest.
A Rokita to błazen, ale chyba nie aż tak głupi, żeby nie zrozumiał gry (na przedstawienie go jako kolejnej ,,ofiary")? Jeśli bierze w niej udział (o ile robi to świadomie), to nowa partia ,,konserwatystów" czeka nas za najbliższym zakrętem.
pozdrawiam
Jurek z Chicago,
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie Jerzy,
Może Pan oczywiście dowolnie interpretować mój tekst, ale nadal podtrzymuję twierdzenie, że tylko Prawo i Sprawiedliwość jest zdolne do pokonania obecnego reżimu i tylko z tą partią powinniśmy wiązać swoje nadzieje.
Moja ocena nie ma podłoża emocjonalnego, nie wynika z sympatii bądź antypatii lecz jest oparta na realistycznych przesłankach, z których wiara w polityczną ostrość ludzi PiS-u, byłaby jedną z ostatnich.
Pan Kaczyński popełnił zaś i popełnia wiele błędów, co w żaden sposób nie zmienia faktu, że na polskiej scenie politycznej nie ma (i długo nie będzie) postaci tego formatu i tylko on jest w stanie zainicjować budowanie fundamentów wolnej Polski.
Rzecz jednak nie polega na tym, byśmy bezkrytycznie i bezrefleksyjnie przyjmowali wszelkie działania PiS-u. Trzeba otwarcie mówić o błędach, o głupocie lub złej woli, trzeba piętnować idiotyczne pomysły "pijarowców", a od polityków PiS wymagać wysokich standardów, skłaniać do ciężkiej pracy, rozliczać ze słów i deklaracji. Trzeba tym ludziom przekazywać nasze oczekiwania i wymagać by o nie walczyli. Po to są naszymi reprezentantami na scenie politycznej.
Taka postawa musi nas odróżniać od stada wyznawców PO, którym do samozadowolenia wystarczy nienawiść wobec PiS-u i polityczny "święty spokój".
Dziękuję Panu i pozdrawiam serdecznie
Szanowny Panie Aleksandrze;
UsuńDziękuję uprzejmie za odpowiedz na mój komentarz i po raz kolejny określenie w sposób zdecydowany swojej wiary iż tylko Pan Kaczyński i Jego Partia jest liczącym się na scenie politycznej przeciwnikiem reżimu.
Dla jasnosci, ja zawsze, kiedy mogłem, głosowałem na Pis i Pana Kaczyńskiego.
Teraz moja krytyka tej partii i jej prezesa wynika z trzeżwej oceny ich wieloletniej działalnosci.
Doprawdy nie wiem kto byłby w dzisiejszych czasach w stanie pokonać reżim i poprowadzić Kraj w dobrym kierunku.Jeśli nie ma drugiego takiego ugrupowania, to żle to świadczy o moich Rodakach.
Czyż już zawsze będziemy skazani na wybór "mniejszego zła"?
Głosowanie w następnych wyborach na Pis uważam za mniejsze zło.
Przykro sie robi, jak się słyszy w TV Trwam (Rozmowy Niedokończone) Pani Profesor Hryniewiecka(przepraszam jeśli zrobiłem pomyłkę w nazwisku)czy Ojciec Tadeusz Rydzyk, właśnie mówią, że nasi rodacy w znakomitej większosci "stoją z boku".Nie interesują się co ich przedstawiciele w Sejmie, czy w Senacie robią, czy wywiązują się należycie ze swoich obowiązków.
Jeśli te wypowiedzi są prawdziwe, a nie mam powodu by sądzić iż nie są, Pana niestrudzone nawoływanie do rozliczania i wymagania od naszych polityków wysokich standardów i skłaniać ich do ciężkiej pracy nie odnoszą i nie odniosą prawie żadnego oddżwięku.Dlaczego tak jest?Być może niektórzy, ci bardziej aktywni wyborcy, którym się chce interesować tzw.polityką,zniechęcili sie w końcu.Może w końcu doszli do wniosku,że mówienie o "...błędach, o głupocie lub złej woli...",przestało mieć jakikolwiek sens?
Pozdrawiam Pana serdecznie.
Jurek z Chicago,
UsuńTakie nawoływania nie odniosą skutku, jeśli będą głosem "wołającego na puszczy". A będą wówczas, gdy zrezygnujemy z nich, tylko dlatego, że inni "stoją z boku". Niech stoją. Każdy odpowiada za siebie, a powinnością tych, którzy nie zamierzają "stać z boku" jest walka z sowiecką mentalnością.
To bowiem, co Pan opisuje jest efektem zsowietyzowania Polaków - wieloletniego procesu zastraszenia, otumanienia, zniechęcenia do działania i samodzielnego myślenia. Nie jesteśmy społeczeństwem dojrzałym, nie mamy żadnej kultury politycznej, nie znamy swoich praw i nie potrafimy ich bronić.
Proszę więc zauważyć, że ci wszyscy, który tumanią dziś Polaków i sugerują zakaz krytykowania opozycji, przymykania oczu na ewidentne błędy lub głupotę polityków PiS-u, umacniają i wykorzystują te patologiczne mechanizmy. Podobnie rzecz wygląda w przypadku oceny postępowania hierarchów polskiego Kościoła. Tam również obowiązuje tabu, a każdy głos trafnej krytyki odbierany jest jako "atak na Kościół". W ten sposób niektóre środowiska bronią własnych interesów i pod osłoną "wyżej racji" sankcjonują rozliczne błędy, zaniechania, patologie.
Taka optyka nie różni się w istocie od zachowań wyznawców PO. Tam przecież obowiązuje poprawność myślenia, dogmat "jedynie słusznej linii", intelektualny marazm i lęk przed samodzielnością.
To są postawy, które trzeba zdecydowanie zwalczać. Niezależnie - czy pochodzą z prawej czy lewej strony, ich geneza tkwi w komunistycznej mentalności.
Pozdrawiam serdecznie
Wojciech Miara,
OdpowiedzUsuńJeśli wspomina Pan o woli Moskwy, to przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że gwarantem jej interesów jest ośrodek prezydencki.
Dlatego jakiekolwiek roszady na scenie politycznej, bez rozbicia tego ośrodka, będą zaledwie kosmetyką i nie zagrożą interesom Kremla.
Obecny proces wymiany Tuska na mniej zużyty model jest również nadzorowany i inspirowany przez Belweder.
Nie wiem, czy Jarosław Kaczyński pozwoliłby się wciągnąć "w jakąś kompromitującą go koalicję". Nie sądzę. To co obecnie obserwujemy jest z jednej strony motywowane intencjami PiS-owskich "pijarowców", zabiegających o "ludzkie oblicze" Kaczyńskiego, z drugiej, ma podłoże w grupie szukającej "konsensusu" z politykami PO. Bez wątpienia, taka grupa ma dziś wpływy w PiS i próbuje doprowadzić do bezbolesnej wymiany Tuska. Być może tym panom się wydaje, że później ograją Komorowskiego i na przekór Moskwie stworzą silny, samodzielny rząd. Jeśli tak myślą, to zdają się nie dostrzegać obecnych działań związanych z budowaniem reżimu prezydenckiego (służby, armia, gospodarka) i nie wiedzą z kim mają do czynienia.
Pozdrawiam
A. Ścios,
Usuńmam nadzieje, że ma PAn rację odnośnie tego, że Kaczyński nie da się wciągnąć w taką grę.
Co do Komorowskiego, to cytując/parafrazując za Łysiakiem (,,Statek"), walka opozycji z układem ma coś z ,,Hamleta", w którym na specjalne życzenie publiczności pomija się postać Hamleta.
pozdrawiam Pana
"Być może tym panom się wydaje, że później ograją Komorowskiego i na przekór Moskwie stworzą silny, samodzielny rząd. Jeśli tak myślą, to zdają się nie dostrzegać obecnych działań związanych z budowaniem reżimu prezydenckiego (służby, armia, gospodarka) i nie wiedzą z kim mają do czynienia."
UsuńMyślę, że "tym panom" tak właśnie się wydaje.
Tylko nie pojmuję jak można nie dostrzegać (po Smoleńsku)
pozycji namiestnika i jego rosnącej popularności także wśród
zwolenników PiS.
Pozdrawiam
Nie wolno zapominać o słowach Komorowskiego z listopada 2010 roku:
Usuń"„Wyobrażam sobie PiS bez Kaczyńskiego. Nawet nie przychodzi mi to ze specjalną trudnością. Odnoszę wrażenie, że coraz większa grupa członków PiS także wyobraża sobie PiS bez Kaczyńskiego.[...] „Na szczęście świat nie kończy się na Jarosławie Kaczyńskim i na PiS. Są obywatele, są wyborcy i oni oceniają kto jest warty nagrody, a kto kary za zdolność do współpracy lub jej brak. Wierzę, że doczekamy takiego momentu współpracy i bardzo tego chcę. Z Jarosławem Kaczyńskim lub bez Jarosława Kaczyńskiego.”
Pozdrawiam
I ciekawej "przepowiedni" z lutego br, wyraźnie nawiązującej do cytowanych powyżej słów:
Usuń"Nikt nie wie, co będzie do 2015 r., co się stanie w PiS, z PiS, z Jarosławem Kaczyńskim."
http://www.bbn.gov.pl/portal/pl/2/4419/Alfabet_prezydenta__wywiad_dla_quotPolitykiquot.html
Myślę, że słynne zdolności profetyczne B. Komorowskiego może utrudniać fakt, że Kaczor ma niezłą obstawę - byłych GROMOWCów.
UsuńA w ogóle to już widzę rajwach, który by się podniósł, gdyby ktoś zaczął spekulować tak o Komorowskim (nikt nie wie, co się stanie z Komorowskim do 2015, może gdzieś poleci i problem sam się rozwiąże?).
pozdrawiam
Wojciech Miara,
UsuńTo nie tylko zdolności profetyczne, ale możliwość realizacji planów.
Zaledwie w styczniu 2010 roku Komorowski wyznał - „Chciałbym skrócić zły okres prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Okres konfliktu i braku współpracy z rządem", a trzy miesiące później jego życzenie się spełniło.
Pozdrawiam
A. Ścios i Wojciech Miara!
UsuńWidać dość konkretne działania zmierzające do rozmontowania osobistej obstawy J.K.
Jako pewnik należy przyjąć tezę, że bez tej postaci wszelkie próby powstrzymania obecnego układu upadną.
Druga z postaci istotnych - A. Macierewicz - nie będzie sama w stanie wypełnić tej luki.
Automatycznie, pokolenie obecnych "dojrzałych" polityków obozu patriotycznego nigdy już nie będzie w stanie przewodzić, a walka o sukcesję zdezorganizuje i najprawdopodobniej rozbije całą formację.
Te i inne obawy z pewnością towarzyszą J.K od dawna.
Tym większy szacunek i podziw za niezłomność (choć nie raz są zachowania których nie rozumiem, albo wręcz mam pewność, że są błędne).
Pozdrawiam
KOLEJNA REWELACJA!!!
OdpowiedzUsuńCi, którzy Tuska wynieśli do władzy, chcą się go pozbyć, dlatego konsoliduje on tajne służby i ogłasza rezygnację z kariery w Brukseli.
http://wpolityce.pl/artykuly/55862-janecki-dla-wpolitycepl-ci-ktorzy-tuska-wyniesli-do-wladzy-chca-sie-go-pozbyc-dlatego-konsoliduje-on-tajne-sluzby-i-oglasza-rezygnacje-z-kariery-w-brukseli
Dawno nie czytałem takich banialuk. To smutne, że ludzie, ogłaszający dziś "rewelacje", o których pisaliśmy na tym blogu przed rokiem, są uznawani za głównych "spindoktorów" PiS-u.
UsuńWięcej: którzy w "sztabie" PiS w sprawie mediów "dzielą i rządzą".
UsuńZaścianek,
OdpowiedzUsuńMyślę, że we współczesnym świecie polityki nie ma postaci granitowych i nigdy naszych nadziei i oczekiwań nie powinniśmy opierać na jednym człowieku.
Jestem też przekonany, że Antoni Macierewicz jest tym politykiem, który udźwignąłby każdy ciężar odpowiedzialności.
Pozdrawiam Pana
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAleksander Ścios,
UsuńMam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do sytuacji w której życie zweryfikuje te poglądy.
Podzielam przekonanie co do osoby Antoniego Macierewicza.
Być może to największy mąż stanu jaki był dany Polsce po wojnie!
Ale nie wierzę w zdolność do współpracy z nim większości jego własnego ugrupowania!
Jest osobą ekstremalnie prawą, ma niebywałą łatwość odkrywania u swoich rozmówców najlżejszych nawet nutek fałszu. Udowadniał to wielokrotnie.
A to budzi odruchowy, choć starannie ukrywany, wstręt wielu "politycznie" nastawionych do życia posłów jego ugrupowania.
I co równie ważne.
W oczach wielu naszych rodaków, niestety widzę to wkoło, zawsze już pozostanie "oszołomem" i postacią z "Polskiego Zoo".
Wcale nie dlatego by na to w jakimkolwiek stopniu zasługiwał, ale dlatego, że nasze społeczeństwo jest kalekie, chore, od pokoleń pozbawione prawdziwych elit i nie zdolne do ich identyfikacji.
A on własnie, jak mało kto inny, zasługuje na takie określenie.
Książki Prof. Legutko, pańskie publikacje i moje, dość intensywne ostatnio, prywatne obserwacje, pozbawiły mnie złudzeń co do naszych (i tu zaczynam mieć kłopot z określeniem!) rodaków.
Z wyrazami szacunku
Zaścianek
Zaścianek,
Usuń"Jest osobą ekstremalnie prawą, ma niebywałą łatwość odkrywania u swoich rozmówców najlżejszych nawet nutek fałszu."
To bardzo ważne i bardzo prawdziwe stwierdzenie.
Pozdrawiam Pana
Szanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńCzesto czytam Pana blog i uwazam go za najlepszego w sieci. Tematy i glebia wiedzy przyciaga mnie do Panskiego bloga. Mam takie pytanie, ktore mam nadzieje Pan potraktuje powaznie.... Czesto czytajac Pana wpisy, przychodzi mi na mysl (1) czy ma Pan jakas wiadomosc, czy Jaroslaw Kaczynski, lub ktos wysoko postawiony w PiS czyta Panskie wpisy? (2) Czy probowal Pan sie skontaktowac z PiS w celu doradzcy?
Zadaje te pytania nie znajac Pana, lub Panskiego zaangazowania w polityke, oprocz pisania na ten temat. Rozumie ze moze Pan byc niezainteresowany taka wspolpraca z zadna partia i to szanuje. Takze chcialbym zapewnic Pana ze nie jestem zwiazany z PiS jak kolwiek, oprocz glosowania na ta partie.
Pozdrawiam, PiS be with you
PiS be with you,
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzliwe słowa. Na Pańskie pytanie mogę odpowiedzieć tylko poważnie.
Nie wiem zatem, czy Jarosław Kaczyński lub "ktoś wysoko postawiony w PiS" czyta moje teksty. Wnioskując z kręgu osób obserwujących mnie na twitterze oraz z faktu, że od kilku lat publikuję w GP, mogę przypuszczać, że przekaz ten trafia do prominentnych polityków opozycji. Mam takie sygnały. Nie sądzę jednak, by czytał moje teksty prezes Kaczyński. Myślę, że w tej kwestii opiera się na opinii zaufanych współpracowników, o czym może świadczyć fakt, że swego czasu zwrócił uwagę na wpisy "prawicowej blogerki" kataryny na S24. Wątpię, czy zrobiłby to ponownie, gdyby sam sięgnął po teksty tej pani. To jednak dowodzi, jakiego rodzaju twórczością blogerską są zainteresowani ludzie z otoczenia Kaczyńskiego i jak potrafią ocenić intencje "prawicowych" blogerów.
Na drugie Pańskie pytanie, odpowiedź wydaje się oczywista. Ludziom, którzy głoszą poglądy podobne do moich, nie proponuje się doradztwa w sprawach strategii partyjnej. Byłoby to zbyt bolesne dla niektórych członków PiS oraz "pijarowców" przegrywających kolejne wybory.
Ja zaś - wbrew twierdzeniom głupców i agentury skrywanej pod mianem "blogerów" - nie współpracuję z żadną partią i nie jestem "na sprzedaż".
Pozdrawiam Pana
Panie Aleksandrze!
UsuńOdnoszę wrażenie, że tym, który dokonuje screeningu informacji (zwłaszcza internetowych) dla Jarosława Kaczyńskiego jest wspominany już tutaj redaktor Janecki - o długiej i barwnej drodze redakcyjnej. Jak jego czerwone buty.
Pan ten od dawna lansuje tzw. blogerów POPIS-owców (kamuflaż: w istocie wszyscy to zwolennicy PO!).
Fakt natrętnego promowania "carycy" kataryny świadczy o nim jak najgorzej. Każdy, kto spędził choć krótki czas na S24 - wie doskonale, że współpracownica Jankego i stajni Michnika nie zasługuje na najmniejsze zaufanie. Jest fałszywą monetą, podrzucaną kiedy trzeba "prawicowej braci blogerskiej", wśród której zresztą dawno temu została zdekonspirowana co do rzeczywistych intencji... Nie wierzę, aby fakt ten umknął uwadze red. Janeckiego - w końcu: starego 'fachowca'. Jeżeli ktoś taki staje się 'doradcą medialnym' partii, nie dziwię się jej wielu fatalnym posunięciom.
Inna sprawa:
Zawsze zadziwiało mnie, że np. Antoni Macierewicz jest zwykle doskonale poinformowany i nie potrzebuje do tego pośrednictwa żadnych ex - redaktorów z Wprost. Jeżeli ma lepszych doradców medialnych: tylko pogratulować i życzyć, aby ci zdobyli zaufanie także i Prezesa PiS.
Choć, między nami, myślę, że w wielu sprawach AM zawierza swojej wiedzy, rozeznaniu i instynktowi politycznemu.
A od "doradców" trzyma się z daleka.
I tak jest chyba najlepiej!
Pozdrawiam
Urszula Domyślna,
Usuńmoże AM należy do tych rzadkich postaci w polityce, które po prostu same coś czytają. I nie potrzebuje wtedy doradców.
z wyrazami szacunku
Pani Urszulo,
UsuńNie byłem zaskoczony tym, że pan Janecki jest "doradcą medialnym" PiS-u. Wystarczy ocenić decyzje podejmowane przez władze tej partii w sprawach medialnych. Myślę, że jeśli partia Jarosława Kaczyńskiego nie wygra wyborów, będzie to wielka zasługa tego rodzaju doradców.
Pozdrawiam
Jeśli Rokita nie weźmie tej fuchy, to znajdzie się inny. Chętnych nie brak.
OdpowiedzUsuńPytanie jest inne: czy aby na pewno Gowiny i Rokity są ślepe? Nie widzą tego? Bo jeśli widzą, to czemuż by mieli tego nie widzieć spindoktorzy PiS? Głupsi? A jeśli nie, nie są wcale głupsi, to dlaczego nie widzą? Nie chcą widzieć, chcieliby być w tym miejscu, w którym możliwe jest zostać "liderem trzeciej siły"?
Jeśli widzą i chcieliby, to zadanie przed PiS jest daleko większe, niż tylko zwalczanie przerzutów raka w postaci PO, czy klik sędziowskiej i prokuratorskiej. Te przerzuty są zresztą efektem raka będącego poza zasięgiem możliwej chemioterapii PiS.
No bo jak się nazywa w medycynie taki stan organizmu, w którym zdrowe komórki koniecznie chcą się przekształcić w nowotworowe? Autoimmunoagresja?
W PiS nie tyle chodzi o zmianę lidera, ale o przebudowę jego otoczenia, uzupełnienia o ludzi niewahliwych i niekalkulujących osobistych, politycznych korzyści.
UsuńŚwięta racja, Panie Przemku, z tymi "nowymi", nie grającymi na siebie tylko pracującymi ku chwale Ojczyzny!
Tacy są, tylko - widzi Pan - nie chcą kandydować, żeby potem nie móc się nawet wypowiedzieć i zamiast walczyć z przeciwnikiem, przebijać się przez intrygi zasiedziałych od wielu kadencji "kolegów z partii".
To samo często spotyka nazbyt wybijających się POSŁÓW. Są natychmiast "przyziemiani". Nawet kogoś takiego jak Macierewicz "pijarowcy" w trosce o słupki, (zresztą diabli wiedzą do końca w trosce o co) - potrafią skutecznie wycofać i wyciszyć! Nie zauważył Pan?
Pozdrawiam
PS. A wiersza nie ma Pan jakiegoś nowego? Ale koniecznie na miarę poprzedniego? :)
mam taki dawny wiersz, mimo wszystko ahistoryczny, wrzucam - mając nadzieję, że nie robię kreciej roboty Gospodarzowi - specjalnie dla Pani:
Usuńw drodze do rzymu
pepik chce myśleć o bogu z właściwym nastawieniem.
może właśnie dlatego pomiędzy żwirem i przepierzeniem
zawarło się, z wyprzedzeniem, tajne przymierze dające prymat
dyskusji wierzę, nie wierzę nad milczeniem, które słowa wytrzyma.
powściągliwiej zbiera się kra na rzece i spojrzenie na biel.
nad młodym imperium zbijają się w stada te chmury,
które rozbiegły się po upadku starego, niekiedy błyśnie kieł
prognozy, gdzieniegdzie reguły grzbiet szarobury.
pepikowi się marzy, że stoi na palowanym przyczółku
jak publiusz horacjusz kokles, z dwoma towarzyszkami,
że powstrzymuje całą armię najeźdźców, aż spalą mosty
sprzymierzeńcy, a on choć ranny rzuci się przez rzekę
w pełnej zbroi i przepłynie na swoją stronę lub, według
innej wersji, utonie.
Gospodarz jest - jak może zdążył Pan zauważyć, także miłośnikiem dobrej poezji.
UsuńA Pańska - przynajmniej ta, prezentowana na blogu - jest najwyższej próby.
Jestem zachwycona 'dawnym' wierszem.. I proszę o nowe.
Bardzo Panu dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie
PS. I jeszcze prośba o nie zaniedbywanie talentu, bo nie wolno marnować takich darów...
Dobry wieczór,
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze, nie wiem, czy Pan też się z tym zgodzi, ale według prof. Zybertowicza, fakt, że polska jest źle rządzona przez rząd, jest winą femmes fatales PO: imiennie - Mmes: Kopacz, Kudryckiej, Muchy i Szumilas!!!
Profesor radzi premierowi Tuskowi: Platformę pogrążają femmes fatales. By ją ratować - trzeba się ich pozbyć!
POTOPIĆ???
Wiadomo, baba z platformy, koniom..,sorry, piłkarzykom - lżej!!!
==
Poważnym "Miłośnikom Whisky i Cygar" jest zdaje się wszystko jedno - zresztą są zapewne zaopatrywani przez "firmę" Woytka F.!
Pan namiestnik, jakby się tak tej swojej strasznej żony nie bał, też pewnie byłby ZA ABSOLWENTKAMI AKADEMII PANA WOYTKA!!!
==
Gwoli uczciwości profesor Zybertowicz dodaje, że usunięcie ff - dałoby tylko efekt wizerunkowy, i - cyt.: " takie posunięcie, choć niezbędne, samo nie wystarczy do poprawy notowań. Dlatego, by zmniejszyć dystans do PiS - Donald Tusk powinien zacząć wreszcie... rządzić. (!!!)
====
Nie wiem w jakich kategoriach traktować to "doradztwo", Panie Aleksandrze? Jeżeli poważnie - natychmiast przywodzi na myśl Mme Staniszkis z jej radami dla PiS...
A już rada "zaczęcia rządzenia" - po prawie 7 latach nieprzerwanych rządów formacji p. Tuska - rozbawiła mnie do łez!
Pozdrawiam serdecznie
przemek łośko,
OdpowiedzUsuńJedno jest pewne. W tej sprawie ślepi mają być wyborcy. Rzecz bowiem jest obliczona na marny efekt "pijarowski", a ludzie, którzy doradzili prezesowi Kaczyńskiemu by deklarował pomoc Rokicie, mają kiepskie mniemanie o elektoracie tej partii.
Przypomnę zatem ( bo nie wszyscy wykazują amnezję), że w wywiadzie dla Wprost z maja 2007 roku, Jarosław Kaczyński na pytanie dziennikarza -
"Czasem jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że stosujecie podwójną miarę. Z jednej strony, wprowadzacie dekomunizację, z drugiej - komendantem policji mianujecie Konrada Kornatowskiego, wymienianego w raporcie Rokity jako prokuratora zwalczającego opozycję" - odpowiada:
"W tej sprawie natychmiast powołaliśmy specjalną komisję, która przebadała wszelkie dokumenty. Nie ma wątpliwości, że Kornatowski nie ma nic wspólnego z przypisywanym mu tuszowaniem zabójstwa Tadeusza Wądołowskiego na komisariacie milicji w 1986 r."
Na co dziennikarz -
"A Rokita w 1990 r. podstępnie wpisał go do raportu, przewidując, że 17 lat później zaszkodzi w ten sposób PiS?! "
I Kaczyński -
" Aż tak genialny nie jest. Raczej naiwny. Bo tę sprawę badał dla niego prokurator Józef Gurgul, wieloletni członek PZPR, robiący prokuratorską karierę w czasach PRL. Mając do wyboru, czy śmiercią Wądołowskiego obciążyć swoich partyjnych kolegów po fachu, czy wskazać, że winnym był nieznany nikomu młody asesor, wybrał to drugie. W tej chwili badana jest rola Kornatowskiego w śledztwie z 1991 r., które miało wyjaśnić nieprawidłowości w całej sprawie. Jeśli jednak chodzi o same wydarzenia z 1986 r., z całą pewnością żadnych nadużyć z jego strony nie było."
http://media.wp.pl/kat,1022939,page,4,wid,8860423,wiadomosc.html?ticaid=110c96
Ze słów prezesa PiS wynika zatem, że Rokita został słusznie skazany za postawienie Kornatowskiemu zarzutu iż brał on udział w tuszowaniu śmierci Tadeusza Wądołowskiego. Gdzież zatem prezes PiS znajduje podstawę by dziś twierdzić, że "ludzi pokrzywdzonych w ten sposób, co Rokita jest bardzo dużo" i robić z polityka PO ofiarę systemu sądowego?
Pozdrawiam Pana
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńPo doświadczeniach ostatnich lat, ocenę tego reżimu wolno sprowadzić do jednego słowa: precz! To zaś co pisze pan Zybertowicz brzmi po prostu infantylnie, jest zbędną i pozbawioną sensu sofistyką, która nic nie oznacza i niczego nowego nie wnosi.
Po co prof.Zybertowicz daje takie "rady" - nie chcę nawet dociekać, bo szkoda na to czasu.
Przyznam szczerze, że po tym, jak usłyszeliśmy od tego pana słowa - "Tak, prawda może być szkodliwa. Tak, prawda może paraliżować." - nie spodziewam się już wiele.
Dla porządku odnotuję, że opozycja i "nasze" media przespały dziś ważne wydarzenie - posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, na którym zdecydowano o powierzeniu Komorowskiemu kolejnego, ważnego obszaru władzy.
http://www.bbn.gov.pl/portal/pl/2/4684/Posiedzenie_Rady_Bezpieczenstwa_Narodowego.html
Pozdrawiam serdecznie
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńWiem, ze szkoda czasu, i że wartość ma jedynie to, co Pan teraz zalinkował z BBN-u, o zagarnięciu przez BK także "władzy nad bezpieczeństwem energetycznym",
ale...
wpisałam tego "michałka" - bo nie samymi imponderabiliami człowiek żyje, i musi się czasem choćby pośmiać, (napisałam: pośmiać, a nie "rozrechotać", jak na występach hałastry, która z kolei zagarnęła dumne miano: kabaretu).
Wie Pan: zawsze po powrocie z Francji, czy Włoch - rzucam się z dziką rozkoszą na schabowego z kapustką i normalnymi kartofelkami z koperkiem. I popijam zsiadłym mlekiem. Po tych wszystkich pulardach, langustach, wermujach i papawerdach zakrapianych.... vin de table (przepraszam za odstępstwo od Pańskiego ulubionego cytatu z Witkacego :) - niebo w gębie!!! :))) Też Pan tak ma?
Pozdrawiam serdecznie, marząc o młodych ziemniaczkach... :)))))
Niezwykle ważne i klarowne świadectwo:
OdpowiedzUsuńWspomnienia Lecha Zborowskiego o kulisach wybuchu strajku w Stoczni Gdańskiej i Gdyńskiej w sierpniu 1980.
https://wzzw.wordpress.com/2013/05/25/jak-doszlo-do-sierpniowego-strajku-czyli-oddzielmy-prawde-od-klamstwa/
Trochę ogólniej!
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł o ex-agencie KGB J. Bezmienowie i sztuce zwyciężania bez walki wg. Sun Tzu:
http://www.fronda.pl/a/czy-nasz-kraj-dazy-do-demoralizacji-i-destabilizacji,28897.html
Gdy spojrzeć z tej perspektywy, wszystko układa się w logiczną całość.
Pozdrawiam
Zaścianek
A JEDNAK....
OdpowiedzUsuń"- Jeśli Tusk jest przerażony tym, co się dzieje i zdecyduje się na wcześniejsze wybory, to PiS jest za. Profesor Gliński jest naszym kandydatem na premiera rządu technicznego. To kwestia dogadania się. Rząd techniczny powstanie w okresie przejściowym i dokona nowego otwarcia - mówi Joachim Brudziński w Kontrwywiadzie RMF FM. - Dogadajmy się i zróbmy wcześniejsze wybory. Proponujemy innym partiom politycznym zgłoszenie swoich kandydatów do rządu technicznego - mówi Brudziński i twierdzi, że oferta ta jest skierowana także do "niezadowolonych z rządów Tuska członków PO"."
DLACZEGO TAK NAGLE?
1. Poseł Wipler "bada" finanse PO. Dzielnie sekundują mu "SIECI" LINK
2. Newsweek i GW robią to samo, z tym, że "badają" także finanse PiS (zwłaszcza wydatki na ochronę JK.) Gromy na platformę!!! Tusk skruszony przeprasza, jak to ma w zwyczaju. LINK
3. CEL OSIĄGNIĘTY: "Po artykule „Newsweeka” premier Tusk chce zmienić finansowanie partii politycznych"
"- Zwrócę się do klubu PO o ponowne przygotowanie projektu ustawy znoszącego finansowanie partii politycznych z budżetu państwa i mam nadzieję, że tym razem przeprowadzenie tej ustawy znajdzie akceptację większości."
4. Musztarda po obiedzie. Pan Wildstein gromi "bębny władzy", trafnie konkludując:
"Rozliczenia funduszy partyjnych pokrywały się kurzem od marca. Nagle dzielne dziennikarki „Wyborczej” uznały je za niezwykle aktualne. To zrozumiałe. Sytuacja staje się alarmująca. PO coraz wyraźniej przegrywa z PiS. Trzeba sięgnąć po ostateczną broń: odciąć partię Kaczyńskiego od funduszy i wykorzystać wszystkie rezerwy do obrony status quo. Dziennikarscy moraliści nadają się do tego w sposób szczególny."
Tylko co z tego - skoro już zaistniał pkt. 3...???
Ale pobębnić zawsze można. Zwłaszcza po obiedzie!
TYMCZASEM ...
OdpowiedzUsuńINICJATOR "ZAMIESZANIA" SZCZERZE WYZNAJE:
Jan Rokita: przymierzam się do Strasburga
..........
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńGdy przed tygodniem przeczytałem pierwsze doniesienia funkcjonariuszy medialnych na temat "wydatkowania środków" przez PiS, napisałem na tt - "Zgodny chór funkcjonariuszy rozpoczął właśnie przedwyborczą kombinację -"likwidujemy finansowanie partii z budżetu".
Cel tej akcji wydawał się aż nadto widoczny. Co zatem w tej sytuacji zrobiły "nasze" media i jak zachowała się partia opozycyjna? Otóż, zamiast natychmiast zdemaskować i nagłośnić intencje funkcjonariuszy, a sprawę zdusić w zarodku, włączono się ochoczo w kampanię i zaczęto ujawniać niecne praktyki PO rozpisując się, jak to politycy tej partii wydawali publiczne środki "na garnitury, futbol i wino".
Pięknie, tylko piramidalnie głupio, bo w takiej rozgrywce nie chodzi o to "kto kogo", lecz wyłącznie o to, by nagłośnić temat i wykorzystać go jako pretekst. Dlatego wszelkie publikacje i wypowiedzi związane z akcją funkcjonariuszy medialnych doskonale służyły celom kombinacji.
Mogliśmy się o tym przekonać dziś, gdy Donald Tusk przepraszając Polaków, że w jego partii "dochodzi czasem do nierozsądnych wydatków" (to dopiero ludzki pan i demokrata) stwierdził - "Wydaje się, że ta sytuacja, która dotyczy wszystkich partii politycznych - (...) we wszystkich partiach wydawanie tych pieniędzy publicznych nie zawsze odpowiada prawdziwym potrzebom partii politycznych - to być może jest idealny moment, aby wrócić w sposób zdecydowany do idei zakazu finansowania partii politycznych z budżetu państwa".
Wyraźnie widać, że "kontra" wyprowadzona z "naszych" mediów niespecjalnie poruszyła opinię publiczną, a jeszcze mnie samego Tuska, zaś ewentualne straty wizerunkowe swojej partii odrobił już tymi "ujmującymi przeprosinami". Ważne, że winę za niewłaściwe wykorzystanie pieniędzy ponoszą wszystkie partie i taki przekaz pozwala sformułować "słuszny" wniosek o likwidację finansowania partii z budżetu. Tusk ma teraz mocne i nośne argumenty, bo kto podważy opinię, że oto ten skromny i uczciwy człowiek chce walczyć z rozpasaniem członków własnej partii?
Wygląda na to, że po raz kolejny, przy współudziale naszych dzielnych publicystów, funkcjonariusze medialni rozegrali udaną kombinację. Ta jest szczególnie groźna, bo chyba nie trzeba wyjaśniać, co oznacza likwidacja finansowania partii opozycyjnej na dwa lata przed wyborami.
Gdy widzę dobór tematów, jakimi karmią nas "nasze" media, mam pewność, że będziemy świadkami jeszcze wielu tak udanych rozgrywek.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńMam nieodparte wrażenie, że one wcale nie są nasze te niby nasze media. To co wypisuje ostatnio niezależna.pl - kiedy w kraju dzieją się naprawdę bardzo ważne rzeczy - woła o pomstę do nieba. Na razie przypisuję to głupocie "redaktorów wydania", ale jeszcze parę takich wydań i zacznę się poważnie zastanawiać, czy to aby nie sabotaż.
Natomiast wchodząc do "Sieci" czuję się tak jakby mnie usypiano propagandą sukcesu... PiS, który to sukces OGROMNY - tuż tuż, już za rogiem, a zatapiana platforma lada moment wyzionie ducha. Teraz np. przewaga PiS nad PO urosła do 13% !!!
"Kolejny sygnał alarmowy dla Platformy. Uliczny sondaż wskazuje na ogromną - bo niemal trzynastoprocentową - przewagę PiS."
Ludzie to czytają i wydają triumfalne okrzyki. Bo kto by doczytał, że to sondaż uliczny, "przeprowadzony przez serwis ewybory.eu" (słyszał Pan w ogóle o czymś takim???). Ważne, że już po Tusku. A Tusk właśnie pokazuje zęby, i nic o czym piszą "nasi", nie ma najmniejszego odzwierciedlenia w rzeczywistości.
To jest wyjątkowo podła manipulacja "usypiaczy". Owszem, sprytna, ale podła do obrzydliwości.
Pozdrawiam serdecznie.
Pani Urszulo,
UsuńStroną niezalezna.pl zarządzają młodzi ludzie, których wiedza o świecie wydaje się jeszcze niedostateczna. Stąd pogoń za tanią sensacją i nagłaśnianie trzeciorzędnych tematów. Można się jedynie zastanawiać, o czym informowałoby to forum, gdyby nagle zabrakło depesz PAP-u, wypowiedzi Niesiołowskiego i doniesień gazety Michnika? To jest taka forma niezależności, która nie potrafi funkcjonować bez oparcia w przekazie przeciwnika.
Jeśli chodzi o "grę sondażową", to rozumiem, że ma być ona elementem integrowania elektoratu i służy "pokrzepieniu" serc. I bardzo pięknie, tylko uczestnicy tej gry nie zastanawiają się, co powiedzą odbiorcom, gdy "sondaże" wykażą spadek notowań PiS-u. A stanie się tak z całą pewnością, gdy dojdzie do decydującej rozgrywki lub PiS sięgnie po radykalną retorykę.
Jeśli przez miesiące nagłaśniało się sondażowe brednie, jak wówczas wytłumaczyć czytelnikom, że załamanie notowań nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i jest elementem "pijarowskich" zagrywek? Dlatego ta sondażowa hucpa służy wyłącznie interesom ośrodków propagandy. Nie tylko je uwiarygadnia ale sprawia, że PiS staje się zakładnikiem kilku tzw. sondażowni.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Aleksandrze
OdpowiedzUsuńKomunikat o. T. Rydzyka jest bardzo klarowny. Wygląda na to, że ojciec Tadeusz jest w posiadaniu wiedzy dlaczego i kto pogrążył abp. Wielgusa. Mnie ciekawi ten fragment:
"Na temat tamtych działań pana redaktora można dowiedzieć się więcej z książki pana Sebastiana Karczewskiego „Zamach na Arcybiskupa”. Książka oczywiście została przemilczana, ale wywołała reakcję:
http://ekai.pl/diecezje/x67212/oswiadczenie-plockiej-kurii/
Książki jeszcze nie czytałem, ale recenzje są dobre. Jedną z najciekawszych znalazłem tu:
http://www.konserwatyzm.pl/artykul/10211/sebastian-karczewski-zamach-na-arcybiskupa-kulisy-wielkiej-m
Patrząc na to wszystko w perspektywy czasu oraz na to jasne opowiedzenie się środowiska Radio Maryja po stronie Arcybiskupa Wielgusa, mam wątpliwości, że wydarzenie z przed kilku lat, były ewenementem w skali III RP, jeśli chodzi o uczciwą lustrację środowiska księży biskupów. Jeśli założymy, że w III RP takie rzeczy się nie dzieją, to dlaczego ta jedna rzecz się stała?
Wracając do powyższego od kilku tygodni wokół tej sprawy dzieją się dziwne rzeczy:
OdpowiedzUsuń1. Informacja Radio Wnet o znajomości kardynała S. Dziwisza ze szpiegiem T. Turowskim
2. Wymiana redakcji Fronda, w tym Pana Terlikowskiego( przypomnę, że dokładnie 10.04.2010 r. był powołany na to stanowisko)
3. Artykuł Ks. prof. Czesław S. Bartnika "Wzrost antyklerykalizmu" w Naszym Dzienniku, w którym zostało pomówione KAI. Pana wpis na twitterze.
4. Artykuł "Gender Na KUL"
http://www.radiomaryja.pl/kosciol/gender-na-kul/
Może nie wszystko jest jakoś powiązane, ale można odnieść wrażenie, że ze środowiska Radio Maryja wychodzą pewne ważne sygnały, które są skierowane do jakby innego obozu w obrębie jednej hierarchii katolickiej w Polsce.
W kontekście koncesji na multipleksie warto przypomnieć, że obecną siedzibę KRRiT dzierżawi od Episkopatu Polski, więc biorąc ten prosty fakt pod uwagę, koncesja dla TV Trwam już dawno powinna być.
Wygląda więc na to, że środowiska RM nie udało się spacyfikować. A po ostatnich artykułach i dzisiejszym komentarzu o. Tadeusza wychodzi na to, że z tego całego zamieszania wokół koncesji, środowisko RM wyjdzie o wiele bardziej wzmocnione i potężniejsze. Co mnie osobiście cieszy.
Patrycjusz Patrykowski,
OdpowiedzUsuńWprawdzie poruszony przez Pana temat ma niewiele wspólnego z treścią wpisu, to rozumiem, że nawiązuje do mojego porannego twetta.
Rzecz wydaje się prosta, choć odniesienie do wszystkich poruszonych spraw wymagałoby osobnego tekstu.
Oświadczenie ks.Rydzyka, a szczególnie słowa "nie zgadzam się na współorganizację między innymi marszów dla Telewizji Trwam z podmiotami związanymi z panem redaktorem Tomaszem Sakiewiczem" wydają się dowodzić, że TV Trwam dostanie wkrótce koncesję i środowisku RM niepotrzebne jest już wsparcie Klubów GP.
Dywagacje Rydzyka nt. abp. Wielgusa trzeba pominąć litościwym milczeniem, bo albo dyrektor RM zapomniał, że sam Wielgus przyznał się do współpracy z SB i świadczą o niej liczne dokumenty, albo ma odbiorców za ludzi pozbawionych pamięci.
Linkowane przez Pana oświadczenie biskupa płockiego w sprawie łgarstw zawartych w książce, na którą powołuje się o.Rydzyk, pozwala nam ocenić wartość tej publikacji. Więcej nie trzeba.
Dodam jedynie, że w moim przeświadczeniu, sprawa abp. Wielgusa stanowi jedynie pretekst do wyprowadzania ataków na środowisko GP. Powodem istotnym jest natomiast działalność TV Republika i rosnące znaczenie GP. Można się też spodziewać, że wkrótce toruńskie media będą wspierały Ruch Narodowy.
W kontekście zachowań o.Rydzyka całkowicie niezrozumiałą dla mnie rzeczą jest powielanie w internecie opinii jakoby "ktoś" chciał skłócić ze sobą środowiska medialne GP i RM. Kim jest ten tajemniczy "ktoś", jeśli to sam Tadeusz Rydzyk podpisuje się pod kolejnymi atakami? W tym wypadku trzeba się odważyć na samodzielną ocenę intencji środowiska RM i nie poszukiwać jakiś zewnętrznych nieprzyjaciół.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńDywagacji o. Rydzyka na temat abp Wielgusa ja nie pomijałabym litościwym milczeniem, bo świadczą o co najmniej nieroztropności dyrektora Radia Maryja.
Abp Wielgus został odwołany przez O. Św. Benedykta XVI; kwestionowanie Jego decyzji przez zakonnika jest dla mnie
czymś niewyobrażalnym.
Natomiast stwierdzenie, że KGP nie były współorganizatorami marszu w obronie TV Trwam jest najzwyklejszym kłamstwem.
I myślę, że o. Rydzyk dobrze o tym wie.
Dziękuję za Pańskie świadectwo prawdy. Na tym blogu to zresztą reguła. Dlatego tylko tu komentuję.
Pozdrawiam serdecznie
oczywiście odwołałem się to pana tweeta, bo uważam to za ważną wiadomość. Pana pytanie o intencje jest ciekawe. Osobiście myślę, że RM chce iść samodzielną drogą. Myślę, że słusznie,gdyż uważam że środowisko GP może lub od jakiegoś czasu jest mocno infiltrowane. Przypomnę casus pana Pawla Lisickiego lub finansowanie TV Republika przez pana Barełkowskiego.
OdpowiedzUsuńMyślę rownież , że mogłoby to w przyszlości stanowić swoistą drogę ewakuacyjną dla skompromitowanych dziennikarzy czy też konserwatywnych odszczepieńców z PO. takie mam wrażenie. a na koniec czy mógłby pan rozwinąć myśl o sojuszu RM z Ruchem Narodowym. dziękuję.
Patrycjusz Patrykowski,,
OdpowiedzUsuńWolno Panu wyprowadzać dowolne wnioski, ja jednak nie wiem, co wspólnego z GP ma pan Lisicki ani jaki związek z "infiltrowaniem" GP miałoby finansowanie TV Republika przez pana Barełkowskiego. Pan chyba myli różne wątki i tematy. Niezależnie zaś co Pan rozumie pod pojęciem "mocne infiltrowanie" warto pamiętać, że tylko środowiska agenturalne wolne są (a też nie zawsze) od aktów dywersji i infiltracji.
W sprawie, o której rozmawiamy, sytuacja jest oczywista. Obrona agentury to rzecz naganna, podobnie jak kłamstwo w ustach zakonnika. Nie ma tu "dzielenia włosa na czworo". Pisząc zaś te słowa - "nie zgadzam się na współorganizację między innymi marszów dla Telewizji Trwam z podmiotami związanymi z panem redaktorem Tomaszem Sakiewiczem" - o. Rydzyk zachował się haniebnie. Po tym co kluby GP zrobiły na rzecz RM i TV Trwam, takie stawianie sprawy jest wyjątkową podłością.
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńTu oczywiście nie ma o czym dyskutować. Wielgus to TW Grey i ujawniając tę prawdę, GP zrobiła to co do niej należało.
W odpowiedzi na atak ks. Rydzyka, niezalezna przytacza dziś treść oświadczenia Kościelnej Komisji Historycznej z 2007 roku, w którym napisano m.in.
"Komisja stwierdziła, że istnieją liczne, istotne dokumenty potwierdzające gotowość świadomej i tajnej współpracy ks. Stanisława Wielgusa z organami bezpieczeństwa PRL. Z dokumentów wynika również, że została ona podjęta".
Powtórzę raz jeszcze - o.Rydzyk cynicznie rozgrywa sprawę abp.Wielgusa. Ta bowiem nie ma dziś najmniejszego znaczenia dla postawy dyrektora RM. Chodzi o kasę, wpływy i zagrożenie interesów.
Proszę natomiast zobaczyć, jaki poziom świadomości reprezentują osoby komentujące te zdarzenia na niezalezna.pl. To festiwal głupoty i obłudy, w którym nawoływania do "spokoju na prawicy" mieszają się z bredniami o celowym "dzieleniu" środowiska RM i GP.
Nie wolno tak fałszować rzeczywistość i uciekać od odpowiedzialności. Jeśli w takiej sprawie brakuje odwagi do uczciwej refleksji i jasnych ocen - jak możemy w ogóle marzyć o odzyskaniu wolnej Polski?
Dziękuję Pani i serdecznie pozdrawiam.
Myśląc o infiltracji nie chodziło mi stricte o agenturę. Miałem na myśli pana artykuł " Groźny mit Pawła Lisickiego". Kiedyś pan pisał, że jedną z groźniejszych tendencji w narodzie jest zbiorowa amnezji co do czynów, słów mówionych i pisanych. A korzystają na tym różnego rodzaju pisarscy renegaci i odczepieńcy polityczni. To groźne zjawisko. Co do finansowania mediów to chyba można pytać, co się stało, że osobie blisko związanej z panem Solorzem, przychodzi na myśl pomoc finansowa w tworzeniu mediów niezależnych. Oczywiście może to być kaprys biznesmena. nie bez znaczenia jest tu również przejęcie Frondy przez środowisko GPC.
OdpowiedzUsuńByć może chodzi o stworzenie potężnego ośrodka medialnego w przededniu zmiany systemu na prezydencki. Na pewno bedzie to silny i konkurencyjny dla RM ośrodek, o ile nie wpuści pod swojego skrzydła renegatów, co to się pomylili. Podobnie jak Pan, dla mnie papierkiem lakmusowym dla dziennikarzy i polityków, jest 10.04. Srodowiska GP i RM wiele łączy, ale i jak widać dzieli. Myślę, że jest jeszcze czas i miejsce do rozmów. Nie pokusiłbym się dziś o takie stanowcze stanowisko, jak Pan przyjął. Nie sądze, aby o. Rydzykowi chodziło o kasę i wpływy. To ma i tak bez tej całej szarpaniny. Uparł się, że wyciągnie sprawę abp Wielgusa, ale nie zrobiłby by tego ani bez zgody samego abp, jak i przywoleniq biskupów. Dlatego myślę, że sprawa się szybko nie zakończy i może jeszcze wiele rzeczy naród usłyszy w najbliższym czasie.
Patrycjusz Patrykowski,
OdpowiedzUsuńJa nadal nie wiem,co Pan chce zasugerować. Jeśli posiada Pan istotne informacje w sprawie abp. Wielgusa, które podważają ustalenia GP i oświadczenie Kościelnej Komisji Historycznej, proszę się nimi podzielić. Jeśli nie ma Pan takich informacji, nie rozumiem, skąd sugestie, iż o.Rydzyk miałaby działać w tej sprawie za "przyzwoleniem biskupów". Głos jednego z nich - biskupa płockiego, już Pan sam zalinkował i nie jest to głos przychylny dywagacjom toruńskiego zakonnika.
Może Pana razić, że dosadnie nazwałem obecne intencje księdza Rydzyka, ale wolę w tej kwestii zachować zdrowy rozsądek niż bawić się w nieuprawnione spekulacje.
Środowiska GP i RM z pewnością wiele łączy, jednak postawa dyrektora RM wskazuje, że postanowił on wykopać szeroki rów miedzy tymi środowiskami. Ponieważ następuje to w szczególnym momencie (osłabienie reżimu Tuska, pojawienie się projektów "trzeciej siły", wzrost znaczenia wolnych mediów, szansa na uzyskanie koncesji przez TV Trwam) a ksiądz Rydzyk nie jest szaleńcem - proponuję raczej skupić się na poszukiwaniu odpowiedzi, dlaczego tak się dzieje? Skąd ten atak i dlaczego dyrektorowi RM zaczęła nagle ciążyć pomoc Kubów GP, które przez wiele miesięcy wykonywały ogromną robotę na rzecz TV Trwam?
Proponuję zaczekać na rozwój wypadków, bo z pewnością najbliższe tygodnie przyniosą rozwiązanie tej zagadki.
Witam.
UsuńPodpinam się do dyskusji dot. „konfliktu RM z GP”.
19 czerwca 2013, godz. 14:30
Próba instrumentalnego wykorzystania Radia Maryja przez środowisko Gazety Polskiej
Radio Maryja
o. Tadeusz Rydzyk CSsR, Dyrektor Radia Maryja i TV Trwam
Podaje link http://www.radiomaryja.pl/multimedia/proba-instrumentalnego-wykorzystania-radia-maryja-przez-srodowisko-gazety-polskiej/ z „Aktualności dnia” gdzie o. Rydzyk mówi to co myśli o tym wszystkim.
Jeśli chodzi o abp. Wielgusa.
Na chwilę obecną nie potrafię wskazać źródła, ale widziałam przed laty – nie mam, co do tego żadnych wątpliwości - film dokumentalny albo na YT (skany dokumentów) albo w którejś z tych TV (może TRWAM, POLONIA, HISTORIA), w którym pokazane były dokumenty (z IPN) i narrator wyraźnie wskazywał, że te rzekomo podpisane ręka abp. Wielgusa to fałszywki. Jednym słowem TV GREY to nie abp. Wielgus.
Dlatego teraz mnie zdumiewa ta cała dyskusja.
Jak to w końcu jest?! Współpracował, nie współpracował? Fałszywe, nie fałszywe? Czym nalezy sie sugerować? Jaki jest klucz do poznania prawdy? Kogo słuchac? Kto tu do pierona cieżkiego jasnej jest wiarygodny?!
A po za tym słuchali/ czytali Państwo kiedy kolwiek abp. Wielgusa nt kościoła i generalnie o otaczającej rzeczywistości? Od siebie powiem. Pierwszorzędne. Genialne. A tak!
P.S. Jedno co pewne to, to, że CI co wydali taki nakaz, rozkaz werbunkowy na Wielgusa, ci co werbowali, chcieli werbować... musieli wiedzieć z całą pewnością, że jak udupią, umoczą Wielgusa to zdegradują jego piękne wewnętrzne, wielka mądrość, czyniąc wieką krzywde kościołowi, a jego filozofie bezwartościowym chłamem. I o to chodziło... demonowi.
Pozdrawiam.
Halka
Panie Aleksandrze
UsuńNie posiadam żadnych nowych istotnych informacji dot. sprawy arcybiskupa. Wszystkie dokumenty są jawne i może je przeczytać. Myślę, że wyciągnięcie przez o. Tadeusz Rydzyka tej sprawy jest jego osobistą decyzją. Jeśli jednak do tej pory nie pojawił się żaden komunikat ze strony KEP( ten z kurii płockiej dotyczy książki) mam podstawę sądzić, że jest na to milczące przyzwolenie. O intencje o. Rydzyka trzeba spytać samego ojca. Na pierwszy rzut oka faktycznie można odnieść wrażenie, że ojciec Tadeusz Rydzyk zagrał bezdusznie sprawą abp Wielgusa w niecnych celach. Okoliczności, które Pan wymienił pasują do tego znakomicie. Ja jednak myślę, że ojciec Tadeusz Rydzyk wykorzystuje te okoliczności do zgoła innego celu. Chce za wszelką cenę wciągnąć tą sprawę na powrót do dyskusji i widać, że to mu się już udało. Ale też nie posądzam go o naiwność czy też blef. Ja podobnie jak Pan poczekam na rozwój wypadków. Nie wierzę też w żadną tajemną siłę mającą skłócić środowiska GP i RM.
A jak czytam coś takiego:
OdpowiedzUsuń„Z dokumentów do których dotarła ,,Gazeta Polska" wynika niezbicie, że nowy metropolita warszawski, arcybiskup Stanisław Wielgus przez ponad 20 lat współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa, nosił kryptonim TW ,,Adam". Jak wynika z dokumentów, oficer prowadzący chwalił jego oddanie i pełną dyspozycyjność. Zachowania obecnego metropolity nie zmienił ani stan wojenny, ani męczeńska śmierć ks. Jerzego Popiełuszki. Dziś abp. Wielgus jest jednym z największych krytyków lustracji. Szczegóły w środowym numerze ,,Gazety Polskiej".
Redaktor naczelny Tomasz Sakiewicz
To chcę zobaczyć te dokumenty, z ktorych to wynika NIEZBICIE. Chce mieć dowód, ale nie w postaci UBEK’a, ktory je tam grafomanił podczas oddawania kału w WC tuż po godzinach pracy, by mu nadgodziny leciały.
Jak zagooglowć to tylko „Wskos”, „GW” pręży w tej sprawie muskuły i jakieś demiurgi dziennikarskie wpełzujący w kompetencje sądu. Czyniac sie wyrocznią pana M.
Dopiero jak wewaliłam „żywcem” kwerendę to wyskoczyło mi to:
http://wpolityce.pl/dzienniki/dziennik-lukasza-adamskiego/30221-wyznaje-dzis-przed-wami-ten-popelniony-przeze-mnie-przed-laty-blad-tak-jak-wyznalem-go-juz-wczesniej-ojcu-swietemu
A gdyby mi się tak „zamarzyło” te dokumenty na własne oczy zobaczyć i usłyszeć jak Wielgus to mówi. To co by mi Państwo polecili?
Pozdrawiam
Halka
Dokumenty na podstawie których "zniszczono" abp Wielgusa są dostępne tu:
Usuńhttp://bi.gazeta.pl/im/3/3828/m3828843.pdf
Można przeczytać i samemu ocenić. Radziłbym zwracać szczególną uwagę na daty, podpisy oraz "ręczne dopiski" np. raport z dnia 16.10.1973 r.(strona 9). oraz tzw. słownictwo SB.
Pani Halko, dowody są sporządzone ręką tylko UBEK'a oprócz jednego, który jest napisany odręcznie przez abp Wielgusa strona 26-27. Wszystkie inne są podpisywane albo Adam Wysocki albo Grey.
Halka/ Patrycjusz Patrykowski -
OdpowiedzUsuńWybraliście Państwo fatalne miejsce do obrony wieloletniego tajnego współpracownika bezpieki Stanisława Wielgusa. Ten pyszny i próżny człowiek uczynił dość zła naszej ojczyźnie i proszę nigdy więcej nie przywoływać jego imienia na moim blogu.
Hańbą okrywa się każdy, kto broni tak fałszywej postaci, kto podważa fakty i przeczy rzeczom oczywistym.
Witam Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńz wielką uwagą obserwuję Pana bloga i jestem bardzo wdzięczny za wnikliwą i bezkompromisową analizę. Choć nie czuję się merytorycznie przygotowany do komentowania na Pańskim blogu pozwolę sobie podzielić się z Panem swoim odczuciami. Myślę, że w chwili obecnej sytuacja wygląda tak. Pan Prezes doskonale zdaje sobie sprawę z ograniczeń jakim podlega jeśli chodzi o sytuację polityczną jego partii zarówno w wymiarze gry przeciwników politycznych - układu pookrągłostołowego, oraz indoktrynacji medialnej wyborczej gawiedzi. Zdaje sobie również sprawę, że wygranie wyborów bezwzlędną większością graniczy z cudem (w ostateczności przecież serwery są w rasij). Myślę, że gra polega na tym by wygrać tak by móc stworzyć większość z jednynym możliwym do zmiany układu koalicjantem. Nie wymienię jakim by nie odkrywać tego rozwiązania. Wiem, że układ w postaci obozu prezydenckiego i tak będzie mógł mocno szkodzić, ale w chwili obecnej tylko w takim rozwiązaniu widzę jakąś nadzieję na zmianę i... zabranie się za Smoleńsk. Bo co do tego, że tylko taka taktyka może coś zmienić nie mam żadnej wątpliwości.
Pozdrawiam.