Ekipa Donalda Tuska coraz częściej musi doświadczać
poczucia zagrożenia, jeśli w wypowiedziach członków rządu pojawiają się
bezpośrednie sugestie na temat rosyjskich intryg. Słowa szefa MSW o traktowaniu
sprawy zwrotu Tupolewa jako „przełącznika
do temperatury wewnętrznej w Polsce” wskazują, że grupa rządząca ma
świadomość gry prowadzonej przez kremlowskich „przyjaciół”. Gry tak
zaawansowanej, że nie warto już pytać - czy Rosjanie zmienią nam premiera, lecz
– kiedy to nastąpi i jak w tej sytuacji powinna zachować się opozycja?
Od wielu miesięcy w działaniach Kremla można
dostrzec intencję pozbycia się nazbyt skompromitowanego wspólnika oraz zamysł
wykreowania grupy, która potrafi sprostać nowym, strategicznym planom Kremla.
Podgrzewanie atmosfery wokół wraku, prowokacyjne wypowiedzi kremlowskich
decydentów, publikacja zdjęć ofiar tragedii czy blamaż Tuska w rozgrywce
jamalskiej – to tylko niektóre z elementów rosyjskiej strategii. Obrazu
dopełniają kąśliwe publikacje rosyjskich mediów i coraz bardziej krytyczne
oceny polskojęzycznych rezonatorów, „podszczypujących” premiera i jego
ministrów.
Rosja wie, że obecna ekipa nie tylko traci
poparcie Polaków, ale staje się coraz słabszym i bezwolnym przedmiotem w
europejskich rozgrywkach. Nagromadzenie rozlicznych patologii związanych z
funkcjonowaniem tej ekipy sprawia, że coraz trudniej radzi sobie z własnym
społeczeństwem i nie potrafi zadowolić Moskwy w roli rosyjskiego konia trojańskiego.
Niemniej ważną przesłanką jest fakt, że ludzie
obecnego reżimu współdziałali z Putinem przeciwko polskiemu prezydentowi i
stali się zakładnikami kłamstwa smoleńskiego. Współpraca ta, nazwana w
zeznaniach ministra Arabskiego „grą równoległą”, miała wyeliminować Lecha
Kaczyńskiego z polityki zagranicznej i ośmieszyć go na arenie międzynarodowej.
Wiedza o tych działaniach daje Rosjanom potężne narzędzia nacisku i może być
wykorzystana w obecnej rozgrywce. Spotkania z wysłannikami Putina czy ustalenia
dotyczące współpracy, szczególnie w obszarze służb specjalnych, są jednak mocno
niewygodnym depozytem. Oczywiście - nie dlatego, iżby Tusk i spółka odważyli
się wykorzystać tę wiedzę lub próbowali uwolnić od kurateli Moskwy. Jest to
raczej kłopot, jaki sprawia skompromitowany i wyeksploatowany wspólnik, dla
przestępcy, który zaplanował przejście z szarej strefy do legalnego biznesu.
Taki zamysł Kremla można dostrzec w związku z
ofensywną polityką „marszu na Europę”, szukaniem dostępu do unijnych pieniędzy
i oczekiwaniem na zawarcie umowy o współpracy między Unią Europejską a Rosją.
Niedawna deklaracja Putina o „nieodwracalnym
wyborze Rosji na korzyść demokracji” oznacza również tyle, że sprawa
Smoleńska staje się kłopotliwym bagażem w procesie „europeizacji” kremlowskiego
reżimu i w perspektywie kilkunastu miesięcy Rosja może dążyć do zamknięcia
śledztwa i wyciszenia tematu.
W takiej konfiguracji - słaby i nieudolny Tusk,
rozdarty między moskiewskimi powinnościami, apetytem na unijną posadę i rolą
„chłopca do poklepywania” dla Merkel – jest nie tylko uciążliwym, ale mało
wydajnym pomocnikiem.
Nie można wykluczyć, że obecna ekipa, świadoma
celów rosyjskiej gry, będzie próbowała przyjąć medialny wizerunek „oblężonej
twierdzy” i przekonać Polaków, że rząd Tuska stał się przedmiotem rosyjskich
knowań. W takim scenariuszu, premier może kreować się na tego „co Moskwie się
nie kłania” i odwołując do antyrosyjskich nastrojów podjąć próbę ratowania
swojej pozycji. Byłaby to rozgrywka va banque, obliczona na zachowanie władzy,
wybielenie wizerunku i obnażenie intencji przeciwników, w tym głównego
decydenta na polskiej scenie politycznej – Bronisława Komorowskiego.
Nie ma wątpliwości, że w rozdaniu obowiązującym po
10 kwietnia 2010 roku, to lokator Belwederu i budowany przezeń reżim
prezydencki mają być najmocniejszymi gwarantami rosyjskich interesów.
Hierarchia została ustalona na początku 2010 roku i ówczesna rezygnacja Tuska z
ubiegania o prezydenturę, nadal determinuje ten podstawowy podział.
Dlatego przyjęcie tezy o rosyjskiej grze na zmianę
premiera, oznacza przede wszystkim uwzględnienie roli Belwederu - jako
środowiska obdarzonego szczególnym zaufaniem Moskwy i realizującego dziś
scenariusz „nowego rozdania”. Od wielu miesięcy jest on już dokonywany w
obszarze polityki bezpieczeństwa narodowego, funkcjonowania sił zbrojnych i
służb specjalnych. Wymiana ekipy rządzącej będzie wieńczyć dzieło, zaś rok
2015, ogłoszony „rokiem Polski w Rosji i
Rosji w Polsce” wydaje się datą graniczną i nieprzypadkową.
Przyjęcie takiej tezy musi prowadzić do konkluzji,
że „grupa zastępcza”, powołana pod kuratelą Moskwy i Belwederu– niezależnie od
jej składu i politycznych konotacji, będzie ekipą kolejnych figurantów,
konserwujących patologie III RP i umacniających hegemonię Kremla.
Dlatego wszelkie symulowane zmiany, w tym wymiana
Tuska na mniej skompromitowany „model”, nie może leżeć w interesie opozycji,
zaś współdziałanie w tym zakresie z lokatorem Belwederu (co sugerują niektórzy
medialni doradcy PiS-u), byłoby wręcz szaleństwem. Podobnie trzeba oceniać
próby „poszerzania elektoratu” - poprzez różnego rodzaju umizgi do koalicyjnej
partii reżimowej czy poszukiwanie „konsensusu” z rywalami Tuska w PO. Takie konfiguracje nie przyniosą żadnego przełomu
i zostaną wykorzystane w planach Moskwy.
Rosyjski scenariusz jest bowiem wymierzony w
dążenia całego obozu patriotycznego: ma zamknąć sprawę Smoleńska, „oczyścić”
atmosferę polityczną, spacyfikować niezadowolenie społeczne, wzmocnić pozycję
Komorowskiego i dać Polakom zwodniczy substytut wolności i demokracji.
Powodzenie scenariusza zależy w dużej mierze od
tego, jak zachowa się partia Jarosława Kaczyńskiego i w jakim zakresie będzie
zdolna przeciwstawić się wspólnej grze Kremla i Belwederu. Zadanie to tym
trudniejsze, że dla pokonania przeciwnika nie wystarczy już krytyka pod adresem
Tuska, wiara w sondaże i pokładanie nadziei w wynikach wyborów parlamentarnych.
Rządzący Polską układ perfekcyjnie opanował medialne inscenizacje „demokracji
kontrolowanej”, zaś ostatnie wybory obsługiwane przez serwery rosyjskiej firmy
Internet Partners pokazały, że opozycja nie ma żadnego wpływu na „gry wyborcze
w technologii IT”. Można się spodziewać, że w przypadku realnego zagrożenia
zwycięstwem PiS-u, takie środki zostaną ponownie użyte. W posiadaniu Komorowskiego
są także niezwykle skuteczne narzędzia, zawarte w ustawie o stanie wojennym.
Pozwalają one zablokować lub zmienić każdy wynik wyborczy i w dowolnym momencie
wprowadzić stan wyjątkowy.
Świadomość tej gry, powinna więc skłonić opozycję
do podjęcia elementarnych działań prewencyjnych, w tym: pokazania opinii
publicznej głównych uczestników spektaklu, ich intencji i rzeczywistych celów,
podkreślenia szczególnej roli Belwederu i zagrożeń związanych z budowaniem
reżimu prezydenckiego, rezygnacji z nieskutecznych półśrodków, w postaci
tworzenia „programów naprawczych”, kierowania wotum nieufności, wniosków
personalnych i praktykowania tym podobnych „mechanizmów demokracji”, dzięki
którym PiS marnuje czas, energię i społeczny potencjał. Uwiarygodnianie fałszywych
mechanizmów nie leży w interesie opozycji i w tym zakresie nie powinna mamić
Polaków złudnymi nadziejami. Jeśli bowiem Rosja planuje nam „wymienić
premiera”, dokona tego nie w wyniku spektakularnych przewrotów lecz przy pomocy
karty wyborczej i wykorzystania fikcyjnych „procesów demokracji”. Stając się
uczestnikiem tej mistyfikacji, opozycja skazuje się na bolesną porażkę.
Tekst, który miał się ukazać w Gazecie Polskiej.
Spod poprzedniego tekstu przenoszę komentarz Pana Zaścianka i zgodnie z obietnicą odpowiadam.
OdpowiedzUsuńZaścianek 22 maja 2013 14:22
Szanowny Panie Aleksandrze,
Trudno komentować Pańskie teksty bez popadania w wazeliniarstwo lub okazywania niewiedzy czy głupoty.
Lektura tych z ostatnich lat uczy, że należy podchodzić do nich z najwyższą uwagą i poważnie traktować wszelkie prognozy jako wysoce prawdopodobne!
Myślę, że pojawia się właśnie, zresztą nie po raz pierwszy (również w dyskusji pod tym wpisem) inne, ważne a może nawet kluczowe dziś pytanie.
Kto tak autentycznie reprezentuje nasz interes narodowy, kto traktuje go jak platformę odbicia (wybicia?) dla swych własnych celów, kto robi za poczciwego użytecznego idiotę, kto jedynie z lekka błądzi?
Najbliższą mi postawę prostymi słowy wyraził W. Cejrowski: " W Polsce trzeba zresetować cały system. Przemawia do mnie tylko całkowita sanacja ..." (http://www.fronda.pl/a/cejrowski-przemawia-do-mnie-tylko-calkowita-sanacja,28289.html).
Wiem, że jest to w pewnym sensie również Pańska ocena.
Nie sposób jednak nie dostrzegać takich "mieszanych" propozycji jak ta ostatnia prof. Glińskiego wyrażona na łamach GPC ( http://gpcodziennie.pl/19856-dokad-powinna-zmierzac-polska.html?utm_source=niezalezna&utm_medium=strona&utm_campaign=media#.UZyp56JSjko).
W szczególności początek, aż do wyrażenia opinii o "... przynajmniej symbolicznym rozliczeniu z historią" w sposób naturalny rodzi zrozumienie i aprobatę.
Czujność i dystans budzi się dopiero po chwili refleksji, a pytanie o intelektualną elitę Polski pozostaje nadal otwarte.
Naturalny proces ścierania się i ewolucji postaw będzie stale rozpraszany i bełtany "republikańskimi" wołaniami o JOW-y, oportunistycznymi zachętami do współpracy z "katolickimi aktywistami PO" np. posła Wiplera, trudną do jednoznacznej oceny postawą publicystów zgromadzonych wokół TV Republika (http://www.fronda.pl/a/ewa-stankiewicz-o-tv-republika-nie-stoja-za-nami-potezne-srodki-sluzb-ani-grup-wladzy,28311.html) , a dodatkowo przeciąganiami pomiędzy mediami Sakiewicza i ojca Rydzyka.
Przykład obrony TV Republika przez cenioną przez wielu za odwagę E. Stankiewicz zmusza do autentycznego zastanowienia!
To kłębowisko postaw, interesów i idei wymaga sporo pracy przy każdej próbie uporządkowania.
Nie będę chyba odosobniony w swej opinii jeżeli powiem, iż wielu z odwiedzających ten blog liczy tu na potwierdzenie własnych przemyśleń, ewentualnie na (czasem bolesną) konfrontację z twardą logiką analityka.
Za co z góry dziękuje!
Z wyrazami szacunku
Zaścianek
Szanowny Panie,
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ten ważny komentarz. Ma Pan rację, że słowa Wojciecha Cejrowskiego odzwierciedlają również mój pogląd na sprawy polskie. Przedstawiam go w wielu tekstach, próbując racjonalnie uzasadnić swoje stanowisko.
Rzecz bowiem wygląda niezwykle prosto i trzeba doprawdy złej woli lub intelektualnej ślepoty, by nie dostrzegać dziś potrzeby radykalnych rozwiązań.
III RP już dawno przekroczyła pewną masę krytyczną, poza którą następują gwałtowne reakcje rozpadu, przestają istnieć więzy społeczne, zanikają funkcje państwa, dewaluują pojęcia narodu czy patriotyzmu. Od trzech lat widzimy, że ten twór i reprezentujący go reżim, ma tylko jeden cel i jest nim demontaż i likwidacja polskiej państwowości.
Nie wynika to bynajmniej z jakiś "systemowych błędów", zaniechań bądź aberracji, lecz jest jak najbardziej świadomym i racjonalnym wyborem, dokonywanym z determinacją i żelazną konsekwencją. Powiedziałbym, że likwidacja naszej państwowości jest ostatecznym celem III RP - ideą, dla której ten magdalenkowy bękart został powołany. I nie może być inaczej, skoro
u źródeł tego państwa leżała zdrada, kłamstwo i nienawiść do Polski.
Jeśli zatem ktoś mówi - reformujmy, poprawiajmy, walczymy o demokrację i wskazuje środki zaradcze w ramach obecnego systemu, to albo nie zdaje sobie sprawy z celów do jakich zmierza III RP i jest wówczas politycznym głupcem, albo haniebnie oszukuje Polaków i zasługuje na ocenę znacznie sroższą.
Takich mędrków trzeba pytać - co mamy reformować, które ze składników tego systemu są dobre, funkcjonalne i służące Polakom? Jak poprawić nigdy nie istniejące "mechanizmy demokracji", jak odbudować nieobecną "komunikację społeczną" lub wzmocnić iluzoryczne "społeczeństwo obywatelskie". To są mrzonki "budowniczych na gruzach", intelektualnych wydmuszek, ludzi niezdolnych do otwartej walki i odważnej refleksji. Takie pomysły niosą w istocie zapowiedź kolejnych "okrągłych stołów", są politycznym kuglarstwem i oszustwem obliczonym na niewiedzę Polaków.
Tylko niewielu z nas wie, że problemem tego państwa nie są nieszczelne drzwi, odpadające tynki i wybite okna. Problemem jest fundament, na którym je zbudowano, zmurszały i doszczętnie przegniły, którego nie da się naprawić żadnymi zabiegami. Półśrodki i kompromisy w ramach obecnego systemu służą wyłącznie jego twórcom i prowadzą do kontynuacji drogi donikąd.
Jeśli więc pyta mnie Pan o ocenę pomysłów ludzi takich jak Gliński i podobni mu "unioniści" - to właśnie ją przedstawiłem. Historia PiS-u usłana jest trupami fatalnych decyzji personalnych i jestem gotów pójść o każdy zakład, że "projekt Gliński" zakończy się podobną porażką.
Nie odważyłbym się sformułować takich ocen przed 10 kwietnia. Dziś jednak, po doświadczeniach ostatnich lat nie wolno szukać usprawiedliwienia dla postaw konformistycznych a tym bardziej tolerować politpoprawny bełkot. Polski nie zmienią stowarzyszenia i kluby dyskusyjne, a takich pomysłów nie tłumaczy żadna "taktyka partyjna" czy wydumane zasady pseudomakiawelicznych gierek. Jak nie da się pogodzić dobra ze złem, tak nie sposób odbudować zdrowej państwowości na fundamencie III RP. Od tej myśli trzeba zacząć drogę. Pora też sobie uświadomić, że Polacy nie mają wspólnych spraw z Onymi, o czym zresztą Oni przekonywali nas boleśnie przez ostatnie lata.
Rachunek jest więc prosty: albo zaakceptujemy Onych i wraz z nimi roztopimy się w antynarodowym bezkształcie, albo ich pokonamy i odzyskamy Polskę.
Myślę, że pan Gliński i jego pomysły nam w tym nie pomogą.
cdn
cd.
OdpowiedzUsuńTrafnie Pan zauważył, że mamy dziś do czynienia z "kłębowiskiem postaw, interesów i idei". Ale powinien Pan też wiedzieć, że konfrontowanie ich z "twardą logiką" jest zajęciem tyleż niewdzięcznym, co niebezpiecznym.
Każda krytyczna ocena to pokonywanie kolejnych stopni prowadzących na szczyt "wieży z kości słoniowej" - wprawdzie wzniosłej i godnej, ale gwarantującej wykluczenie i całkowitą samotność.
W sprawie, o którą Pan pyta, mogę jedynie powiedzieć, że jedno z polskich nieszczęść polega na rozpaczliwym poszukiwaniu autorytetów i środowisk "krzepiących ducha" i "umacniających nadzieję". To rzeczy same w sobie dobre i potrzebne, a jednak zabójcze dla tych, którzy stoją w obliczu zagłady.
Takie poszukiwanie dotyczy społeczności słabych i chwiejnych, które nie doczekały się dojrzałej elity i znajdują jej namiastki w ludziach mówiących to co chcemy usłyszeć. W ten sposób koi się lęki i uspokaja sumienia. Znosi wymóg własnej aktywności intelektualnej i usprawiedliwia łaskę niewiedzy. Tworzy złudne poczucie wspólnoty i zapewnia sobie erzac bezpieczeństwa. Z tej przyczyny wielu z nas uczyniło sobie "małych bożków" i stawia na granitowy piedestał rozmaitych polityków, redaktorów naczelnych, naukowców czy dziennikarzy. Z tym ludźmi utożsamiamy nasze myśli i na ich ocenach budujemy obraz rzeczywistości. Najczęściej- nie dlatego, iż wymagają od nas wysiłku lub odkrywają niewygodne prawdy, ale z tej przyczyny, że zaspokajają ogromny deficyt nadziei, niespełnionych oczekiwań i potrzeb.
Gdy przychodzi chwila konfrontacji, tylko niewielu chce zrozumieć, że za tym "kłębowiskiem idei" nie zawsze kryje się niezależność i służba prawdzie, a najczęściej pieniądze, ambicje i interesy rozmaitych środowisk. Wprawdzie większa doza trzeźwości i realizmu ocaliłaby nas przed "rozterkami" i "zawiedzionym zaufaniem", ale też zmusiła do krytycznego spojrzenia i wymogła zastąpienie cudzych myśli własną refleksją. Nie każdy tego chce.
Na moim blogu widnieje hasło - "Nie uznaję autorytetów ani prawd objawionych III RP". Gwarantuję, że nikt nie poniesie szkody, jeśli potraktuje te słowa wprost i zastosuje we własnym życiu.
Serdecznie pozdrawiam
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńczy nie wydaje się Panu, że PiS już popełnił kardynalny błąd, ogniskując smoleńskie oskarżenia na Tusku, a zapominając (to był chyba świadomy wybór) o roli Bronisława K.? I kto wie, czy nie jest już za późno na jego naprawienie?
Bo oto dziś Bronisław K. ma znakomity "odbiór w społeczeństwie", które może czuć się utwierdzone w tej postawie przez fakt, że nawet opozycja patriotyczna nie zgłasza do Bronisława K. zbytnich pretensji.
A przecież nawet przed Smoleńskiem nie potrzeba było wielkiej przenikliwości, żeby przewidzieć, że Bronisław K. może być w przyszłości znacznie groźniejszym przeciwnikiem niż Tusk. Bo gdyby nawet w 2015 r. stał się cud i PiS wygrał wysoko wybory, to przecież druga kadencja Bronisława K. wydaje się przesądzona, a on już zostanie odpowiednio wprawiony w ruch, żeby pokrzyżować zamiary PiSu.
Tak że wydaje się, iż na kremlu mają zawczasu opracowane warianty postępowania na każdą ewentualność, zapewne również na wypadek nieoczekiwanego zwycięstwa PiS. Oni dobrze wiedzą, że muszą wykorzystać czas prezydentury Obamy na stworzenie faktów dokonanych, bo druga taka okazja nieprędko im się trafi.
Pozdrawiam
Wąż Wystygły,
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi na Pańskie pytanie mogę jedynie powtórzyć to co napisałem niedawno w tekście "WĘGIERSKI EPILOG AFERY MARSZAŁKOWEJ":
"Kluczem do zrozumienia szeregu procesów zachodzących w ostatnich latach jest osoba Bronisława Komorowskiego. Wydarzenia z udziałem tego polityka – począwszy od afery marszałkowej, poprzez farsę „prawyborów” i kampanię prezydencką, aż po skutki tragedii smoleńskiej – spina spójna i logiczna klamra. Sens tych wydarzeń wyznacza zaś kierunek, w jakim obecnie zmierza III RP.
Gdyby afera marszałkowa została rzetelnie wyjaśniona, a jej mechanizmy ujawniono społeczeństwu, zablokowałoby to karierę Bronisława Komorowskiego, uniemożliwiło mu start w wyborach prezydenckich i oszczędziło Polakom wielu bolesnych doświadczeń i upokorzeń. Odsłonięcie patologicznych relacji już w roku 2008 uchroniłoby nas od niebezpieczeństw wywołanych wpływem Rosji na polskie życie polityczne, zapobiegło obcym knowaniom w ramach konfliktu rząd-prezydent, a w rezultacie – o czym jestem przeświadczony - udaremniło pułapkę smoleńską i tragedię z 10 kwietnia. Nie trzeba tworzyć alternatywnej historii, by zrozumieć, że płacimy dziś cenę za zignorowanie tego największego zagrożenia."
Dziś (co zrozumiałe) lokator Belwederu znajduje się pod szczególną ochroną ośrodków propagandy, ale też korzysta z łaskawości "naszych" mediów. Ocena tej postaci ogranicza się do zwykle do wytykania błędów językowych czy popełnianych przezeń faux pas i prowadzona jest w prześmiewczej, całkowicie nieadekwatnej konwencji.
Tego nie da się wytłumaczyć, bo w relacji Tusk-Komorowski istnieje potężna asymetria. Powoduje ona, że atakowanie tego pierwszego i przemilczanie "dokonań" Komorowskiego przypomina próbę burzenia konstrukcji poprzez jej demontaż od góry. Tymczasem to Komorowski jest fundamentem obecnego układu,jego najmocniejszym wspornikiem.
Ma Pan oczywiście rację, że gdyby nawet jakimś cudem PiS miał wygrać wybory, to pozostawiając w Belwederze Komorowskiego funduje sobie polityczną "drogę przez mękę".
Pozdrawiam
Niestety .
OdpowiedzUsuńMoje przeczucia ,chyba znowu się sprawdzają .
Aleksander Ścios :
OBCA GRA
Stając się uczestnikiem tej mistyfikacji, opozycja skazuje się na bolesną porażkę.
Tekst, który miał się ukazać w Gazecie Polskiej.
====================================================
Może ,kiedyś Wyborcza szybciej takie teksty będzie drukowała :)
- niż obecnie gazeta o nazwie GAZETA POLSKA się tego obawia .
Pozdrawiam Pana .
A. Ścios,
OdpowiedzUsuńCoś niedobrze, że takie teksty nie idą w ,,Gazecie Polskiej", nie wiem, co o tym myśleć. Tzn, chyba wiem, ale na razie powstrzymam się od komentarza w tej materii.
Obawiam się, że chociaż ma Pan rację odnośnie konieczności ,,wykorzenienia" III RP, zamiast prób jej ,,oswojenia" itd., to takie poglądy są akceptowalne tylko przez nieliczne grono ludzi, którzy ze względu na cechy intelektualne oraz niezależność finansowo-życiową od feudalnego systemu ekonomicznego - w ramach którego funkcjonuje też duża część strony niezadowolonej z aktualnych rządów - mają odwagę, żeby tą kwestię tak postawić. Wspomniany W. Cejrowski, S. Michalkiewicz i jeszcze paru innych. Reszta publicystów żyje razem z dużą częścią elektoratu w safandulstwie, bo pozwala to im usprawiedliwić i okłamać przed samym sobą własne tchórzostwo. Wielu z nich na dnie duszy ma świadomość tego, o czym Pan napisał. Tym mocniej muszą w sobie ten niepokój zagłuszyć.
,,Klasa opozycyjna" tymczasem jest moim zdaniem organicznie niezdolna do działań poza systemem. Liczy na wymianę poprzez wybory i odnowę państwa odgórnie, poprzez władzę w urzędach. Przypomina działania obozu patriotycznego w czasach stanisławowskich, który zakładał, że można zreformować państwo bez realnej walki. Wtedy, podobnie jak teraz, owszem, udało się przejąć władzę i przyjąć reformy, ale natychmiastowa reakcja ówczesnego ,,układu" wspartego przez zagranice wymagała walki, do jakiej ci ludzie nie byli zdolni, i prze... Polskę. Mam na myśli fakt, że w czasie wojny w 1792 r. stronnictwo patriotyczne - Potocki, Kołłątaj i inni - wykazali się taką determinacją, że po zdradzie ,,woszczennej kukły" mimo propozycji wojskowych i odważnej postawy armii - nie odważyli się stanąć na czele realnej walki o państwo, ale histerycznie pakowali walizki, by przeczekać zły czas w Saksonii. Ci ludzie, podobnie jak dzisiejsza opozycja, myśleli, że zreformują, odbiją państwo w sposób ,,oświeceniowy". Nie stawiając wszystkiego na jedną kartę... Hahahahahahahahaha.... Gorzki to śmiech. Państw nie tworzą najmądrzejsi i najlepszej woli nawet ,,pończosznicy', chcący wrócić po udanej naradzie u Kołłątaja czy obiadku czwartkowym do spokojnego majątku i tam odetchnąć, ale wikingowie, gotowi jak Łokietek ukrywać się w razie czego w jaskini.
Polska jest dziś w takiej sytuacji, że potrzebuje kogoś właśnie a la Łokietek czy Piłsudski, a nie ,,strategów" sejmowo-demokratycznych, bo ci ostatni poruszają się z wielkim namaszczeniem przestawiając figury na szachownicy, którą ich przeciwnik podrzuca, kręci, składa, rozsypuje figury, a potem układa je od nowa...
Szkoda słów. bez ,,skopania tyłków" tu nic się nie zmieni. a na razie u nas ,,prosimy o pieczywko".
A jeśli chodzi o Komorowskiego, to wyczuwam dziwną niechęć do krytyki tego osobnika u opozycji, i nawet wiem, dlaczego. Pamiętacie Państwo tego dziennikarza, Pawła Mitera? Kto chce dostać w zęby na jakimś parkingu? Wiec proszę o pieczywko i pan Komorowski jest dobrotliwym misiem.
Panie Ścios, Gratuluję Panu determinacji w obranym kierunku - i choć mam jako czytelnik pewne zastrzeżenia do niektórych Pańskich twierdzeń (raczej szczegółowych - kiedyś pozwolę sobie tutaj coś w tej mierze napisać), to w moim przekonaniu wnosi Pan generalnie jakość odmiennej klasy od większości polskich publicystów. Życzę Panu jak najszerszej recepcji społecznej.
Pozdrawiam Pana
Pozdrawiam Pana
Panie Aleksandrze;
OdpowiedzUsuńRadko zabieram głos na Pana Blogu,z powodów jakie bardzo rzeczowo w początku swojego komentarza wyłożył Pan Zaścianek.
Jednak - jak każdy Polak Patriota-chciałbym w jakikolwiek sposób przyczynić się do odzyskania prawdziwej niepodległości i dobrobytu naszej Ojczyzny.
Gdybym był w Kraju,to sam w pojedynkę bym powielał Pana teksty w formie "bibuły" i roznosił pod strzechy.
Pozdrawiam Pana i pańskich Komentatorów.
WiW,
OdpowiedzUsuńNie znam przyczyn nieopublikowania tekstu, zatem nie mogę nic więcej powiedzieć. Informację na ten temat odnotowuję "dla porządku".
Pozdrawiam Pana
Wojciech Miara,
OdpowiedzUsuńIlość osób, które wyrażają akceptację dla podobnych poglądów, nie jest istotna, tak jak nieistotna jest norma demokracji w ocenie prawdy. Nie sądzę, by decydował o tym status życiowy, choć z pewnością decydują cechy intelektualne.
Dziękuję za celny przykład historyczny i bliską mi refleksję o wyższości wojowników nad strategami. Ponieważ nie możemy dziś liczyć na pojawienie się postaci pokroju Piłsudskiego, trzeba opierać się na tych, którzy wykazują wolę walki i nie uciekają przed odpowiedzialnością.
Nie chcę wdawać się w szczegóły, muszę tylko wspomnieć, że w ocenie pana Michalkiewicza i Mitera różnimy się głęboko. Ponieważ byłby to temat daleki od przesłania tekstu, nie ma potrzeby jego kontynuowania.
Dziękuję za życzliwe słowa i pozdrawiam.
A. Ścios,
Usuńfaktycznie to niewiele wnosi, ale tylko zaznaczę, że Miter jest mi zupełnie obojętny, nie mam żadnego o nim zdania - tyle, że został pobity po akcji uderzającej w Belweder, co jest jeszcze jednym kamyczkiem w układance. Natomiast rzeczywiście Michalkiewicz cieszy się moim szacunkiem.
Pozdrawiam Pana
Jurek z Chicago,
OdpowiedzUsuńPanie Jerzy,
Niewykluczone, że moje teksty będą zasługiwały tylko na kolportaż w formie bibuły. Wówczas Pańska deklaracja nabierze szczególnego znaczenia :)
Dziękuję Panu i pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńkremlowski reset idzie szerszą falą. W Niemczech kreuje się na nowego przywódcę przewodniczącego SPD Sigmara Gabriela, równocześnie "podgryzając" Merkel.
W polsko-rosyjskich "Wiadomościach" TV pokazano dziś materiał prezentujący Polakom Gabriela i przedstawiajacy go w konwencji "męża stanu". W przeciwieństwie do Merkel, ma on mieć ugruntowane poglądy (Merkel wg telewizyjnych "znawców" potrafi tylko lawirować), a Polacy powinni go kochać już teraz, bo w sobotnim finale piłki kopanej kibicuje "polskiej" Borusii (Merkel tymczasem nie potrafiła wskazać komu kibicuje). Całe wiadomości były piłkarskie, Boniek załatwił finał ligi europejskiej na stadionie w Warszawie, przypomniano lemingowe święto czyli Euro2012. Sukces "załatwienia" przypisano prezesowi PZPN, aż dziwne że nie ogrzano przy tej okazji wizerunku Tuska...
Koniecznie przypomnieć trzeba tekst, który skomentował Pan tweetując słowami: "prorok z Belwederu". Chodzi o fragment wywiadu Komorowskiego dla "Polityki" z 20 lutego b.r.:
Panie prezydencie, czy zauważył pan jakieś zmiany w postępowaniu Jarosława Kaczyńskiego, który był i może będzie pańskim kontrkandydatem?
Nikt nie wie, co będzie do 2015 r., co się stanie w PiS, z PiS, z Jarosławem Kaczyńskim. (...) Mówiłem już: co będzie w 2015 r., nie wiemy. Ale dość dobrze wiemy, co trzeba zrobić do tego czasu.
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta/wywiady/art,176,alfabet-prezydenta-wywiad-dla-polityki.html
----
"Rok 2015 w kontaktach polsko-rosyjskich będzie znamienny". Ma dojść do wymiany "Rosji w Polsce, Polski w Rosji"... ("Głos Rosji" (wersja polska) z 26.01.2013 r.)...
Kazef,
Usuńtakie profetyczne wypowiedzi Komorowskiego przypominają tą, że : ,,Prezydent gdzieś poleci i ...". Ciekawe, czy ten osobnik nie kontroluje się czy po prostu grozi?...
Pozdrawiam
@Wojciech Miara
UsuńProfetyzm, albo coś innego...
Pod jedną z poprzednich notek Pana Aleksandra przypomniałem słowa Komorowskiego o św. Franciszku i papiestwie wypowiedziane na rok przed abdykacją Benedykta XVI i wyborem nowego papieża Franciszka.
I co o tym myśleć? Przypadkowy słowotok, przypadkowo sprawozdawca PAP akurat na to zwracił uwagę?
http://bezdekretu.blogspot.com/2013/05/wegierski-epilog-afery-marszakowej.html
kazef,
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie Kazefie,
Oczywiście trudno byłoby posądzać Komorowskiego o zdolności profetyczne, myślę zatem, że mamy do czynienia ze zjawiskiem refluksu słownego.Ten pan ma problem z utrzymaniem języka za zębami i często zdaje się wyjawiać rzeczy zasłyszane od innych osób.
Tak mogło być w przypadku londyńskiej wypowiedzi na temat gazu łupkowego, zadziwiająco identycznej z późniejszą o dwa dni wypowiedzią rosyjskiego ministra, czy ze słowami o wyjściu Polski z NATO, uznawanymi za kolejny, miły lapsus językowy.
Przypomnę też, że trzy miesiące przed smoleńską tragedią, Komorowski wyraził szczególne życzenie - „chciałbym skrócić zły okres prezydentury Lecha Kaczyńskiego”. Te słowa nie są dziś przypominane, a należałoby robić to często, zadając przy tym pytanie: skąd u marszałka Sejmu wziął się tak niezwykły w polskich realiach pomysł o skróceniu kadencji urzędującego prezydenta?
Stosunek Komorowskiego do Lecha Kaczyńskiego wiernie oddają też słowa wypowiedziane 13 listopada 2009 roku - "Póki jest ten prezydent, nie da się dobrze rządzić”.
Data 2015 nie jest z pewnością przypadkowa, bo dojdzie wówczas do wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Jeśli Rosja ogłasza ten rok "Rokiem Polski w Rosji i Rokiem Rosji w Polsce", można sądzić, że ma być to "czas żniw", w którym relacje polsko-rosyjskie zostaną wprowadzone na wyższy szczebel "przyjaźni i pojednania". Wymiana premiera, jak napisałem w tekście, jest już rzeczą przesądzoną i ta kontrolowana roszada zostanie dana Polakom jako namiastka demokracji.Dzisiejsza "złota myśl" Komorowskiego - "w systemie demokratycznym zmiany w rządzie są rzeczą naturalną, normalną", potwierdza jedynie kierunek działań.
Nie mam złudzeń, że przez wielu komentatorów i "naszych" publicystów rozwiązanie to zostanie okrzyknięte ogromnym zwycięstwem i uznane za tryumf opozycji. Tymczasem dla Rosji "numerem jeden" i gwarantem wpływów jest przede wszystkim środowisko Belwederu i póki ta prawda nie zostanie uwzględniona w działaniach opozycji, nie powinniśmy liczyć na żaden przełom.
Pozdrawiam Pana
Zachęcam wszystkich do wysłuchania "Rozmów Niedokończonych" cz I i II z dnia 23.05.2013r.
OdpowiedzUsuńJak to się wszystko doskonale spina klamrą.
Gdyby się uprzeć to - kto wie czy ONI nie planowali czegoś na podobieństwo "Smoleńska" podczas Okragłego Stołu? Wszak ONI + sowieci mają strategie na 20-30 lat i to by tak wypadało. Czy można mieć jeszcze wątpliwość, że bracia Kaczyńcy byli IM "niewygodni"?
"Prawda a propaganda historyczna cz. IRadio Maryjadr hab. Sławomir Cenckiewicz - historyk, publicysta
http://www.radiomaryja.pl/multimedia/prawda-a-propaganda-historyczna-cz-i/
Pozdrawiam
Halka
Panie Aleksandrze!
OdpowiedzUsuńRząd III RP - DUM(R)NY "koń trojański Moskwy" - w ruskiej szarży na struktury UE (zwane Europą) - został zajeżdżony niemal na śmierć i przedstawia aktualnie rozpaczliwy widok dychawicznej szkapy.
Dlatego - jak Pan słusznie zauważył - stanowi obecnie raczej kłopot, „jaki sprawia skompromitowany i wyeksploatowany wspólnik, dla przestępcy, który zaplanował przejście z szarej strefy do legalnego biznesu.”
Teraz obwieszona złotem i brylantami, prostacka "elita moskiewska", złożona głównie z kagebistów, z kagebistą na czele państwa i kagebistą na czele cerkwi, już nie potrzebuje pośredników!
Zaczadzone/zaszantażowane/zlewaczałe/ I PRZEAŹLIWIE GŁUPIE!!! /Społeczeństwa Zachodu/ (ostatnio GB i nawet USA!) – dobrowolnie gotowe padać plackiem i oddawać pokłon barbarzyńcom.
Bo - jak pisał Kawafis w natchnionym wierszu: "barbarzyńcy to zawsze jednak jakieś rozwiązanie” - LINK
A "współpraca” z Niedźwiedziem zakończyła się dla naszego rządu jak w pewnym niesmacznym dowcipie...
JEDNAK NIE WOLNO ZAPOMINAĆ, ŻE:
"OBCA GRA" - czyli frymarczenie (nominalnie) polskim rządem i jego premierem jest możliwa wyłącznie dzięki wcześniejszemu zainstalowaniu w Belwederze głównego decydenta na polskiej scenie politycznej - Bronisława Komorowskiego i jego środowiska - „obdarzonego szczególnym zaufaniem Moskwy i realizującego dziś scenariusz „nowego rozdania”.
"Od wielu miesięcy jest on już dokonywany w obszarze polityki bezpieczeństwa narodowego, funkcjonowania sił zbrojnych i służb specjalnych. Wymiana ekipy rządzącej będzie wieńczyć dzieło, zaś rok 2015, ogłoszony „rokiem Polski w Rosji i Rosji w Polsce” wydaje się datą graniczną i nieprzypadkową."
==============================
OPOZYCJA – NASZA OSTATNIA NADZIEJA - o ile nie dojdzie do wojny lub pan-rewolucji - powinna, zamiast toczyć zastępcze, podjazdowe wojenki i podszczypywania nic nieznaczących Tuska & Co, które tylko ogłupiają porządnych ludzi:
– WSKAZYWAĆ IMIENNIE, PEŁNYM GŁOSEM – najgroźniejszych dla Polski i narodu polskiego: BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO I KOMUNISTYCZNYCH APARATCZYKÓW (często o rodowodzie KPP, WSI/GRU) Z JEGO OTOCZENIA.
Przypomnijmy, jak skuteczne okazało się, powtarzane przy każdej okazji przez A. Leppera:
BALCEROWICZ MUSI ODEJŚĆ!!!
(I odszedł w niesławie, a próby reanimacji pozostały bezskuteczne!)
Dlatego w miejsce 1538 rezolucji, 7287 konferencji, dodatkowego 1,5 kg "programu" itd., wystarczyłyby trzy słowa:
KOMOROWSKI MUSI ODEJŚĆ!
I ujawnienie kto jest kim w belwederskiej konstelacji, na której opierają się sowieckie rządy!!!
Nie liczyłabym tu przesadnie na media. Dochodzę do przekonania, że NASZYCH MEDIÓW po prostu nie ma! Wszystkie zahipnotyzował kurdupel z Kremla, i nikt z "redaktorów" nawet nie piśnie o złowieszczej - od wielu lat - z apogeum po Smoleńsku - roli Bronisława Komorowskiego!
Jakby wszyscy z gazet i RTV założyli nagle (na jeden gwizdek? SMS?) - końskie okulary!
Mogą najwyżej powydziwiać nad sprofanowanym ORŁEM.
Ale tego KTO DOKONAŁ PROFANACJI: DOTKNĄĆ SIĘ NIE OŚMIELĄ!
I niedługo wyrzucimy Tuska, zostawimy Ruska, i dalejże się jednoczyć nad trumną Polski. Już nas do tego zresztą zachęcają!
I ci z Republiki i ci z Torunia!
By żyło się lepiej. Wszystkim!
==============================
Dlatego nie dziwi odrzucenie przez Gazetę (z Polską w nazwie...) akurat tego Pańskiego artykułu.
Przypomnę Panu: "są granice, których przekraczać nie wolno".
Nawet tym, którzy, jak na urągowisko, mają wpisane jako leitmotiv - DUMNE:
"My informujemy – oni kłamią" ...........................................
Pozdrawiam serdecznie
Wysłuchałem "Rozmów niedokończonych" z Cenckiewiczem, który jak zwykle jest w znakomitej formie. To jeden z moich ulubionych autorów, warto go słuchać. Natomiast z przykrością słuchałem wypowiedzi ojca Rydzyka na antenie. Ponieważ była m.in. mowa o materiałach obciążających Wałęsę, ojciec Rydzyk bronił go i nawoływał, żeby tylko "nie skrzywdzić pana Wałęsy"(!) A przecież chodzi o fakty - czy trzeba je zatem ukrywać albo tuszować?
OdpowiedzUsuńDziwna jest ta pobłażliwość ojca Rydzyka wobec Wałęsy, który przecież właśnie o nim wygadywał różne obrzydlistwa, albo zażarta obrona wbrew faktom biskupa Wielgusa, zwłaszcza w zestawieniu z nieprzejednaną ostatnio postawą wobec Gazety Polskiej.
Pozdrawiam
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńW środowisku dziennikarskim istnieje potężna obawa przed pisaniem na temat Komorowskiego. Żaden inny polityk nie ma tak szczelnego parasola medialnego i nie korzysta z takiej łaskawości żurnalistów.
Ale też żaden inny nie wydał dziennikarzom tak precyzyjnych dyrektyw. Bez wątpienia zostały one dobrze zapamiętane, a casus Wojciecha Sumlińskiego został właściwie odczytany.
Przypomnę kilka takich wypowiedzi. W roku 2008, po przeszukaniu dokonanym przez ABW w mieszkaniu Piotra Bączka, które zrelacjonowali dziennikarze "Misji specjalnej", Komorowski perorował:
"Dziennikarze chcieli być ponad prawem. Akurat ci konkretni z programu ściśle związanego z Antonim Macierewiczem. Chcieli być ponad prawem. Dziennikarz ma prawo szukać informacji, ma prawo starać się o dobre zdjęcia, ale jak jest wezwanie funkcjonariusza, który prowadzi czynności śledcze, w imię interesu bezpieczeństwa państwa polskiego musi się dziennikarz do tego zastosować."
Trzy miesiące później, gdy rola Komorowskiego w rozpętaniu afery marszałkowej została już naświetlona, marszałek Sejmu skierował do środowiska dziennikarskiego kolejny apel:
„Ja bym sugerował dużą wstrzemięźliwość w okazywaniu solidarności zawodowej dziennikarskiej, no bo sprawa nie dotyczy docierania czy łamania tajemnicy państwowej przez dziennikarza śledczego, co bym rozumiał, nie akceptował, ale rozumiał, ale dotyczy podejrzenia o korupcję, po prostu o korupcję, o pomoc w korupcji. I to w takim obszarze bardzo delikatnym, wrażliwym z punktu widzenia interesów państwa, jak służby specjalne. Więc sugerowałbym ogromną wstrzemięźliwość tutaj...”
Powtórzył go kilka dni później:
„Ja uważam, że tutaj jest jakaś głęboka przesada w okazywaniu solidarności korporacyjnej przez niektórych... a może środowiskowej takiej, bo co może Komisja ds. Służb Specjalnych w kwestii tego, czy prokuratura ocenia i sąd, że należy osobę podejrzaną o korupcję izolować czy nie? No, to jest kwestia znajomości pewnej... pomysłu na śledztwo, prawda? Oraz pewnej specyfiki danej sprawy. No, jeżeli trzeba izolować, to się wsadza do aresztu.”
Gdy w styczniu 2010 media relacjonowały sprawę senatora Piesiewicza, Komorowski wyznał, że jest przeciwny "rozwałkowywaniu" tematu i pouczył dziennikarzy: „Uważam, że tam gdzie nie ma bezpośredniego zaangażowania politycznego, czy są jakieś mroczne fragmenty życia prywatnego, dziennikarze powinni zachować dystans. Wydaje mi się, że w polskim zwyczaju jest, że się nie wnika w prywatność.”
27 marca 2010 roku opublikowałem na blogu tekst zatytułowany "KTO ZATRZYMA BRONISŁAWA K. ?" Tekst kończy się słowami:
"Pisząc kiedyś o tchórzostwie Bronisława Komorowskiego, przytoczyłem słowa Bułhakowa, iż "tchórzostwo nie jest jedną z ułomności, ono jest ułomnością najstraszliwszą”. Na każdego, kto za wszelką cenę starał się ukryć swoją przeszłość i okazywał lęk przed jej ujawnieniem przychodzi chwila, gdy na odwagę jest już za późno. Wówczas - tchórz staje się postacią tragiczną, bo przeświadczoną o własnej wielkości i nietykalności.
Myślę, że Bronisław Komorowski jest bliski tej chwili. Gdy ona nastąpi – dla nas będzie za późno."
Jeśli dziś media przemilczają rolę Komorowskiego i nie chcą dostrzegać zagrożeń związanych z budowaniem reżimu prezydenckiego, oznacza to, że jest za późno. Strach sparaliżował myśli i słowa, a postać necandusa stała się "granicą, której nie wolno przekroczyć".
Pozdrawiam serdecznie
Wąż Wystygły,
OdpowiedzUsuńNie mam cienia wątpliwości, że broniąc przed laty tajnego współpracownika bezpieki o ps. Grey, ksiądz Rydzyk uczynił Polakom zasłuchanym w Radio Maryja, ogromną krzywdę. Jeśli dziś broni kogoś takiego jak Wałęsa, czyni ją ponownie.
Takich postępków nie wolno usprawiedliwiać, ponieważ Tadeusz Rydzyk doskonale wie co czyni.
Nie warto też w ataku na TV Republika dopatrywać się znamion "podpuszczenia", działania jakiś niezidentyfikowanych wrogów, którzy chcą poróżnić nasze media. Gdyby tak istotnie było, należałoby dyrektora RM oceniać jako postać bezwolną i łatwo ulegającą obcym wpływom. W zgodzie ze zdrowym rozsądkiem warto przyjąć, że za słowa księdza Rydzyka odpowiada tylko on sam.
Pozdrawiam Pana
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńZgadzamy się więc, że dla wszystkich dziennikarzy ("gender" i afiliacja nieważne) granicą nieprzekraczalną i człowiekiem - paralizatorem, jest - wyłącznie!!! [DLACZEGO???] - ex marszałek Sejmu III RP, aktualnie awansowany do funkcji prezydenta tejże, mgr historii, Bronisław Komorowski.
Tabu zaczęło działać (czyt. dziennikarze zaczęli się go bać) od początków BK na urzędzie. Najwyraźniej doskonale pojęli zakamuflowane, przytoczone przez Pana pogróżki - i tak się ich przerazili, że właściwie milczą do dzisiaj!
I teraz proszę o wyjaśnienie: dlaczego inni politycy, zdawałoby się znacznie groźniejsi i ważniejsi, dysponujący także realną siłą, nigdy nie wywoływali aż tak zwierzęcego strachu mediów (przecież istniejących po to, aby "patrzeć na ręce władzy"), choć grozili, wytaczali procesy, niszczyli kariery?!
Czyżby "żurnaliści" (nasi wasi i bezpłciowi) byli obdarzeni szóstym zmysłem, umożliwiającym dostrzeżenie granicy, poza która tylko: "RATUJ SIĘ, KTO MOŻE"?
I CZY TO NIE TOTALITARYZM W STANIE CZYSTYM ???
Dlaczego nikt nie protestuje? dlaczego po "zneutralizowaniu" pana Sumlińskiego żadne z "naszych" mediów nie angażuje się w monitorowanie Jego procesu? Uwzględniając, że znajdowali się odważni NAWET W STANIE WOJENNYM - jest to dla mnie niepojęte i dowodzi, że w tym fachu nie ostał się nie tylko żaden prawdziwy dziennikarz, ale i żaden PRAWDZIWY mężczyzna!!!
I NA KONIEC: DLACZEGO MILCZY OPOZYCJA??? CZYŻBY TEŻ SIĘ BAŁA???
Czy też i oni "czekają na barbarzyńców"???
Pozdrawiam serdecznie
Doskonała ilustracja powyższego:
OdpowiedzUsuń- dzisiejsza wypowiedź prominentnego ( z tych "wybijających się") - posła PiS.
OTO W KIM PAN SZCZERSKI DOPATRUJE SIĘ ZAGROŻENIA DLA "POLSKIEJ DEMOKRACJI":
(przytoczę sam tytuł, bo szkoda czasu na czytanie)
"Wyborcza" ma rację, polska demokracja jest zagrożona. Zagraża jej jednak nie faszyzm, a dalsze rządy ekipy Donalda Tuska"
O KOMOROWSKIM ANI SŁOWA!
ON, JEGO DZIAŁANIA, NAJWYRAŹNIEJ "DEMOKRACJI" NIE ZAGRAŻAJĄ?!!
Zimno się robi...
Panie Aleksandrze,
UsuńZimno się robi i ogarnia złość: co trzecie dziecko w Polsce głodne, 50% absolwentów wyższych uczelni nie znajduje pracy, wokół wszystko się wali, ba! nawet tak oględni w wypowiedziach socjologowie jak prof. Andrzej Zybertowicz otwarcie przyznają, że - cyt.: "wpływ Rosjan na polską politykę przekracza granice przyzwoitości. Jesteśmy traktowani jak kraj wasalny" ----- A DLA POSŁA OPOZYCJI NAJWAŻNIEJSZA JEST NIENARUSZONA CNOTA DEMOKRACJI!!!
I POLEMIKA Z GW!
..........................................................
Czas płynie, a pomysłu na to, co robić, nie ma.
UsuńMimochodem tylko - obecnie studia wyższe w większości kształcą miernie, niewiele ponad poziom gimnazjum. Oczywiście, to jest wielki problem, że ci ludzie nie znajdują pracy, problem biorący się ze strukturalnej i bezczelnej biurokracji, nakierowanej na zniszczenie przedsiębiorczości oraz warstwy średniej.
Jerofiejew wskazał Szarego, jako źródło wszelkiego zła w Rosji. W Polsce za wszelkie zło odpowiada Pan Błoto. Komorowski jest personifikacją tego piątego żywiołu.
UsuńPiąty żywioł - BŁOTO - czyli "uduszenie bezkształtem"...
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńMoże w przypadku Komorowskiego, żurnaliści doskonale wiedzą, kto stoi za tą postacią i jakiego środowiska jest on patronem?
Ludzie byłych WSI, którzy z entuzjazmem (porównywalnym jedynie z radością Moskwy), przyjęli prezydenturę Komorowskiego, niespecjalnie ukrywają, że nie podoba im się pisanie o ich politycznym patronie. Szczególnie w kontekście reaktywacji wpływów środowiska WSI.
Przed kilkoma miesiącami, autor z forum stowarzyszenia SOWA podpisujący się jako "Stanisław Wiór
absolwent jednego kursu GRU, dwóch kursów w USA i sześciu kursów NATO" popełnił krytyczny tekst na okoliczność mojego artykułu "Pod patronatem WSI". Na końcu swojego wywodu, ów kursant armii wszelakich uprzejmie napisał:
"Przepraszam autora, że nie odniosę się do jego analizy i tezy na temat odbudowy polskiego przemysłu zbrojeniowego przedstawionych w rozdziałach: „Staniszkis z lotu ptaka, czyli czy ludzie WSI są zaletą Komorowskiego” i „Orbita wpływów moskiewskich”.
Może los sprawi, że spotkamy się i będziemy mogli osobiście wymienić poglądy w tej sprawie, tak jak to los sprawił w przypadku wybitnego śp. kryptologa, któremu wielu młodych i zdolnych adeptów w tej interesującej dziedzinie zawdzięcza złamanie zawodowej kariery – oni wypełnili spoczywający na nich ustawowy obowiązek weryfikacji, ich starszy kolega z pracy nie."
Dotąd "los nie sprawił" ale kto wie.
O postawę opozycji wobec Komorowskiego nie warto już pytać, bo rzeczywisty stosunek do tej postaci poznaliśmy podczas kampanii prezydenckiej. Przez pewien czas miałem nadzieję, że prezes PiS-u wyciągnął naukę z ówczesnych zdarzeń. Dziś tej nadziei nie mam.
Natomiast pana Szczerskiego, który nadal nie chwali się dokonaniami swojego parlamentarnego spec zespołu, warto byłoby zapytać - o jakiej "polskiej demokracji" mówi i jakiej demokracji chce bronić?
Tej uchwalonej w Magdalence i opiewanej dziś rocznicowo przez Komorowskiego i Michnika? Tej, która doprowadziła do rozpętania medialnej kampanii nienawiści, do zwycięstwa PO i elekcji lokatora Belwederu? Czy może tej, która pozwala szumowinom mienić się "autorytetami", a bandytów nazywa "ludźmi honoru" i "mężami stanu"?
W III RP nie znamy przecież innej "demokracji", a w życiu publicznym nie mamy innych standardów.
Jeśli pan Szczerski staje w jej obronie, niech ma odwagę powiedzieć wyborcom PiS - co kryje się za tym układnym bełkotem i jaką demokrację ma na myśli.
Pozdrawiam serdecznie
Aleksander Ścios
OdpowiedzUsuń"...Informację na ten temat odnotowuję "dla porządku"."
Ja, też dla "porządku" przypomnę i potwierdzę .
http://ludwikdorn.salon24.pl/340495,inwazja-jezolisow
Ludwik Dorn :
/Dlatego popieram inne jeżolisy na listach PiS: choćby Krystynę Pawłowicz, Pawła Szałamachę, Krzysztofa Szczerskiego i Pawła Zołoteńkę./
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/33564,moja-potyczka-z-tvn-em.html
/Muszę powiedzieć, że nie był to przyjemny dzień, ale nauczył mnie też pewnych działań. Po pierwsze, że trzeba uważać na dziennikarzy, szczególnie z TVN24/
http://wpolityce.pl/wydarzenia/54399-dopiero-jak-wlaczyli-te-maszyny-ja-zobaczylam-ze-tam-kuzniar-siedzi-prof-pawlowicz-o-wypowiedzi-na-temat-marszu-szmat-dla-tvn
/"Dopiero jak włączyli te maszyny, ja zobaczyłam, że tam Kuźniar siedzi!" Prof. Pawłowicz o wypowiedzi na temat Marszu Szmat dla TVN/
Panie Aleksandrze .
Zanim przed ostatnimi wyborami Jarosław Kaczyński poszedł do Lisa (On przed pójściem do Lisa doskonale wiedział do kogo idzie . Ciekawe ,kto Go namówił ?) wspominając (delikatnie)prawdziwą historię życia A.Merkel ,to już dawno na Pańskich blogach gwarzono - "Nie pchać się w sidłą,bo wykorzystają "
Obserwuję ,widzę i wiem ,że Pani "prof." Krystyna Pawłowicz zachowała się podobnie jak Sztubak Krzysztof Szczerski w rozmowie z Agnieszką Kublik .
Coś mi się wydaję ,że oni doskonale komponują się w OBCĄ GRĘ .(Mogę się mylić.)
Jestem w 100 % pewny ,że obydwoje Państwo swoją wiedzę i swoim ilorazem inteligencji przewyższają mój iloraz inteligencji - zwykłego montera różnych stoczni .
Pytania .
Jeśli ja to widzę ,to czemu profesorowie nie widzą ?
A jeśli widzą ,to czemu to robią ?
Te sprawy dla mnie... już w strajkach 1988 były bardzo zastanawiające i niepokojące ...i do tej pory one w nie mniejszym stopniu mnie intrygują .
WiW
"Powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem"
OdpowiedzUsuńDrogi Panie Aleksandrze!
Przyznam, że wstrząsnęła mną Pańska wczorajsza odpowiedź - 25 maja, 21:03.
Na co dzień – żeby się nie zamartwić - usiłuję nie pamiętać, z jakimi konsekwencjami wiąże się Pańska niestrudzona praca dla Polski. Przytoczone pogróżki tchórzliwego nędznika, (a wiem przecież, że podobnych muszą być dziesiątki), uświadomiły mi na nowo, jaki jest koszt Pańskiego pisania w internecie. I że to nie zabawa, bo tu często idzie o życie!
Dlatego zechce Pan przyjąć - wraz z wyrazami najwyższego szacunku i podziwu - wiersz, który sam będąc Arcydziełem Piękna, opisuje inne Arcydzieło.
Bo:
"Jeśli tematem sztuki
będzie dzbanek rozbity
małą rozbita dusza
z wielkim żalem nad sobą
to co po nas zostanie
będzie jak płacz kochanków
w małym brudnym hotelu
kiedy świtają tapety”
W PODARUNKU DLA PANA:
klik
klik
Wit Stwosz: Uśnięcie NMP
"Jak namioty przed burzą marszczą się złote opończe
przybór gorącej purpury odsłania piersi i stopy
cedrowi apostołowie unoszą ogromne głowy
nad wysokością zawisa broda ciemna jak topór
Kwitną snycerskie palce. Cud się dłoniom wymyka
więc kładą je na powietrzu - powietrze się burzy jak struny
Gwiazdy się mącą na niebie z gwiazd jest także muzyka
lecz nie dosięga ziemi i trwa wysoko jak luna.
A Panna Maria usypia. Idzie na dno zdziwienia
trzymają ją w wątłej siatce umiłowane oczy
upada coraz wyżej jak strumień przez palce przenika
a oni schylają się z trudem nad wstępującym obłokiem"
======
Pozdrawiam najserdeczniej - i jestem zaszczycona, mogąc komentować
Pańskie artykuły, które przywracają Prawdę i Polskę naszych marzeń,
na przekór Światu i duszącym bezkształtem potworom zsyłającym śmierć.
Urszula
POPRAWIAM ŹLE WPISANY OBRAZ:
UsuńKLIK
KLIK
Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZa tt AŚ
Mamy zapowiedź roku 2015 - "roku Polski w Rosji i Rosji w Polsce":
Członkowie PKW pojechali na szkolenie do Moskwy
http://niezalezna.pl/41713-jak-szef-polskiego-pkw-uczyl-sie-w-moskwie-organizacji-wyborow
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, nie pomyślałem, że cytat z elaboratu kursanta armii wszelakich może zostać odebrany w ten sposób. Zapewniam Panią, że nie są to rzeczy, które spędzają mi sen z powiek:)
Niemniej, bardzo dziękuję za Pani słowa i prześwietne podarunki.
Pozdrawiam serdecznie
!!!
UsuńI widzi Pan co z Pana wyszło?
MĘSKI SZOWINISTA, któremu do głowy nie
przyjdzie, że istnieją różne rodzaje wrażliwości!
Jeszcze parę takich numerów i zapiszę się do
jakichś feministek, albo co? Tylko że nie lubię
chodzić brudna - i nigdy nie założyłabym
podartych pończoch. Ale może to nie jest
obowiązkowe? Jak Pan myśli?
Pozdrawiam refleksyjnie
Panie Aleksandrze
OdpowiedzUsuńJeszcze korki od szampana nie opadły w namiestnikowskim dwarcu po ogłoszenie Białek Księgi,a już SP chce rozpoczęcia prac nad zmianami w konstytucji.
http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/706782,solidarna-polska-chce-rozpoczecia-prac-nad-zmiana-konstytucji.html
A tu rekomendacje SPBN:
"gdyby ewentualna nowelizacja Konstytucji RP zmierzała do zmiany obecnego modelu ustrojowego na prezydencki lub gabinetowy, należałoby:
– w modelu prezydenckim – zmienić formułę Rady Bezpieczeństwa Narodowego z organu wyłącznie doradczego na konstytucyjny organ doradczo-koordynacyjny albo przekształcić w takowy Radę Gabinetową;
– w modelu gabinetowym – w ogóle zrezygnować z konstytucyjnego usytuowania Rady Bezpieczeństwa Narodowego."
http://www.spbn.gov.pl/portal/sbn/668/4624/Wnioski_i_rekomendacje_SPBN.html
Szybko idą. Ciekaw są też rekomendacje co do wojny:
"usunięcie niejasności konstytucyjnej co do podległości Sił Zbrojnych RP w czasie wojny ministrowi obrony narodowej;
• jednoznaczne, bezwarunkowe określenie organu kierującego obroną państwa w czasie wojny. Kompetencje w tym zakresie nie powinny być dzielone z innym organem (zasada jednolitości kierowania w warunkach wojny);"
Ciekawe o jakiej wojnie piszą wsioki?
Patrycjusz Patrykowski,
OdpowiedzUsuńZwróciłem dziś uwagę na tt na słowa gen.Kozieja z ostatniego wywiadu dla "Rzeczpospolitej. Szef BBN powiedział:
"Naszą słabością w czasie wojny byłby podział władzy w Polsce między rząd i prezydenta. Dla bezpieczeństwa państwa lepszy byłby jeden ośrodek."
Jaki to ośrodek, nie trzeba chyba pytać. Na tym właśnie polega istota wszystkich zmian legislacyjnych, do jakich dąży obecnie Belweder. Jesteśmy świadkami procesu, w którym następuje wymiana głównego wspornika układu IIIRP. Dotychczas wspornikiem tym była partia założona przez oficerów komunistycznej bezpieki i zarządzana przez kilku cepowatych osobników.
Obecnie gwarantem trwałości układu (a przede wszystkim wpływów Moskwy) będzie reżim prezydencki, zarządzający armią i służbami specjalnymi.
Może najważniejszym,charakterystycznym rysem tej zmiany, jest fakt, że odbywa się ona przy wsparciu partii opozycyjnej. Jej stratedzy uwierzyli, że osłabienie Tuska i wzmacnianie "podziałów" w PO jest najlepszą drogą do zwycięstwa. Informacja o spotkaniu Kaczyńskiego z Gowinem i dzisiejsza wiadomość o udziale reprezentanta PiS-u w "konsultacjach" u Komorowskiego potwierdzają ten kierunek działań.
Jeśli pyta Pan - o jakiej wojnie oni myślą, to odpowiedź jest stosunkowo prosta. Wrogami każdego esbeka z cywilnej lub wojskowej policji politycznej PRL,byli Polacy. Ten kto służył Moskwie musi dogłębnie nienawidzić Polski i zrobi wszystko by wepchnąć ją w łapy okupanta.
Gdyby partia Jarosława Kaczyńskiego zechciała uwzględnić, że pierwszą inicjatywą ustawodawczą Komorowskiego była nowela ustawy o stanie wojennym oraz o kompetencjach Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych i zasadach jego podległości konstytucyjnym organom Rzeczypospolitej Polskiej, oszczędziłoby to złudzeń opozycyjnym strategom.
W noweli Komorowskiego znalazł się zapis:
"„W sytuacji szczególnego zagrożenia konstytucyjnego ustroju państwa, bezpieczeństwa obywateli lub porządku publicznego, w tym spowodowanego działaniami o charakterze terrorystycznym lub działaniami w cyberprzestrzeni, które nie może być usunięte poprzez użycie zwykłych środków konstytucyjnych, Rada Ministrów może podjąć uchwałę o skierowaniu do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wniosku o wprowadzenie stanu wyjątkowego”.
O tym, co stanowi „szczególne zagrożenie” dla ustroju państwa lub czym są „działania w cyberprzestrzeni” będzie decydować Rada Ministrów w oparciu o prawo, które nie zawiera żadnej precyzyjnej definicji. Decyzja RM będzie całkowicie fakultatywna i zależna od swobodnej interpretacji zagrożeń. Ich wywołanie nie stanowi zaś żadnego problemu.
"Może najważniejszym,charakterystycznym rysem tej zmiany, jest fakt, że odbywa się ona przy wsparciu partii opozycyjnej. Jej stratedzy uwierzyli, że osłabienie Tuska i wzmacnianie "podziałów" w PO jest najlepszą drogą do zwycięstwa. Informacja o spotkaniu Kaczyńskiego z Gowinem i dzisiejsza wiadomość o udziale reprezentanta PiS-u w "konsultacjach" u Komorowskiego potwierdzają ten kierunek działań."
Usuń1. WERSJA OPTYMISTYCZNA:
PiS oszalał, albo grzeszy pychą, myśląc może, ze najpierw zniszczy Tuska przy pomocy BK, a potem "przechytrzy" (ZASTĄPI?) układ belwederski. To może by się i udało, gdyby nie fakt że układ ten jest zaledwie moskiewską ekspozyturą, a na Moskwę - PiS (przy jasno dawanym do zrozumienia desinteressement - zarówno ze strony sił wewnętrznych (Kościół) jak i "zachodnich sojuszników" (NATO, UE) - jest za cienki w uszach!
2. WERSJA PESYMISTYCZNA:
Wszystko dzieje się na poważnie. Pod pozorem "ratowania Polski" - przystępujemy do Układu - czyli mamy OS II i władzę wojskowej bezpieki z Necandusem, który jak mu nakażą, ogłosi SW i po prostu PiS wyaresztuje!
Pozdrawiam
/WiW
OdpowiedzUsuń"Pytania .
Jeśli ja to widzę ,to czemu profesorowie nie widzą ?"/
Proszę Pana bardzo ,aby Pan też m/innymi przyjrzał się dokładniej postaci Andrzeja Urbańskiego.
Ja tylko spekuluję .
A może On ma zastąpić :
Jarosława Gowina ?
Zbigniewa Ziobro ?
Marka Migalskiego ?
Jana Rokitę ?
Jana Rokitę (mającego też nazwę MARIA)
Piotra Dudę (być może następnego BOLKA)
A może jeszcze inny jeszcze LIŻOLIS ...WYSKOCZY ?!
/Prezydent przyjął dymisję Andrzeja Urbańskiego
PAP | aktualizacja 2006-06-02 (21:25)/
A miedzy innymi polecam (dla przypomnienia )
http://www.rp.pl/artykul/109329.html?print=tak&p=0
/Prezydentowa – tajna broń obosieczna
Jednak ton w Pałacu próbuje nadawać właśnie Michał Kamiński. To jego pomysłem było wyeksponowanie w mediach roli pierwszej damy. Maria Kaczyńska jednak okazała się niepokornym ambasadorem swojego męża./
P.S.
Maria Kaczyńska ,też zginęła w błocie SMOLEŃSKIM.
....
WiW.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń
UsuńPanie Wiesiu...???
==
'Urszula Domyślna27 maja 2013 20:10
UsuńPanie Wiesiu...???
==/
Pani Urszulo .
Maria Kaczyńska - wbrew pozorom była bardziej rozsądna i ostrożna niż bracia Kaczyńscy .
Podejrzewam ,że dużo ... bardzo dużo nauczyła się życia od swojej teściowej Jadwigi Kaczyńskiej.
Pewny nie jestem ...ale być może m/innymi właśnie przez to umieścili Ją na liście Lotu Śmierci 154 M do Smoleńska .
Dawno nie cytowałam Głosu Rossiji, nadrabiam:
OdpowiedzUsuńW czyim interesie leży współpraca NATO i Rosji? /PYTANIE RETORYCZNE :)/
Zagrożenie dla bezpieczeństwa obecnie jest jednakowe dla wszystkich państw. Przezwyciężyć je da się jedynie w drodze współpracy międzynarodowej – oświadcza się w NATO. W trakcie obrad międzynarodowej konferencji w sprawie europejskiego bezpieczeństwa, która odbyła się w Moskwie, zastępca szefa przymierza północno-atlantyckiego Dirk Brengelmann z optymizmem potraktował koncepcję zbliżania się NATO i Rosji. W jakiej mierze poważnie da się ocenić podobne oświadczenia? Przecież jak dotychczas doświadczenie Moskwy we współpracy z przymierzem północnoatlantyckim miało raczej charakter negatywny – podkreślają analitycy.
Założona prawie 65 lat temu [...] NATO zmierzała do jednego dokładnie sformułowanego celu, jakim było ewentualne prowadzenie wojny przeciwko Związkowi Radzieckiemu i jego satelitom z obozu socjalistycznego. Jednakże Związek Radziecki już nie istnieje, (hi, hi!) blok socjalistyczny w Europie rozpadł się, (hi, hi!) a wczorajsi sojusznicy radzieckiej Moskwy przystąpili do przymierza północnoatlantyckiego. Zmienił się też zakres zainteresowań NATO – od samego początku lat 90-tych nasilają się wpływy przymierza skierowane na wschód. Równocześnie rozszerzenie strefy odpowiedzialności wyraźnie osłabiło organizację, w pierwszej kolejności ze względów natury gospodarczej. Jednakże nie należy oczekiwać jej szybkiego krachu.
Ta organizacja zachowa się na długo. Równocześnie byłoby niesłuszne mówienie o jakiejkolwiek poważniejszej jedności wewnątrz NATO. Poważnie sygnalizują swoje stanowiska nowi członkowie przymierza – kraje Europy Wschodniej, które zajmują stanowiska, niekiedy przeciwstawne z intencjami Zachodu. Zachowanie NATO będzie faktem dokonanym, jednakże jedność będzie rozluźniać się.
Jednakże mimo obecnego – nie najlepszego – stanu przymierza północnoatlantyckiego, zachodni politycy nie pozwolą na jego ostateczną degradację. Wręcz odwrotnie. Zachód będzie podejmować wszystkie niezbędne próby dla jego dalszego rozwoju.
NATO jest organizacją wojskową cywilizacji zachodniej, faktycznie jest to narzędzie do ratowania elit zachodnich. Zakładam, że NATO będzie dalej się rozwijać, doskonalić się i umacniać, stając się bardziej skutecznym środkiem na realizację geopolitycznych interesów Zachodu, niż dotychczas.
Trzeba powiedzieć, że doświadczenie współpracy Moskwy z NATO, która sięga początkami lat 90-tych minionego stulecia, nie pozostawia po sobie lepszych wrażeń. Natychmiast po rozpadzie bloku Warszawskiego zawarte zostały porozumienia przewidujące, że przymierze północnoatlantyckie nie będzie rozszerzać się w kierunku Wschodu. Mimo to, na przełomie XX i XXI wieku doszło do prawdziwej parady nowych członków NATO – przystąpiły tam prawie wszystkie kraje Europy Wschodniej, i bazy natowskie znajdują się w pobliżu granic rosyjskich. Tym nie mniej Moskwa nie odrzuca prawdopodobieństwa współpracy. Obecnie Rosja zapewnia korytarz tranzytowy poprzez swoje terytorium dla dostarczania ładunków o przeznaczeniu militarnym międzynarodowych sił sprzyjania bezpieczeństwu. Wojskowi amerykańscy kupują od nas śmigłowce transportowo-bojowe, idealnie odpowiadające warunkom wykorzystania ich w Afganistanie.
Natomiast co NATO zapewni w zamian za to, oprócz nowych zagrożeń w postaci baz obrony przeciwrakietowej w Europie? I kiedy w ogóle może to zrobić?
http://polish.ruvr.ru/2013_05_24/W-czyim-interesie-lezy-wspolpraca-NATO-i-Rosji/
==========
Ci to potrafią odwrócić kota ogonem!
Ach! Gdzież kowboje I Rambo od Reagana?
Gdzie nasi ułani z Grudziądza?
Wszyscy wyginęli?
Gołos Rossiji -continued
OdpowiedzUsuńKOLEJNI "ODZYSKANI"???
Petr Nečas: Rosja głównym i kluczowym partnerem Czech
„Rosja jest głównym i kluczowym partnerem dla Czech, przy czym nie tylko w polityce i gospodarce, ale również w sferach inwestycji, handlu i polityki bezpieczeństwa” – powiedział czeski premier na podstawie wyników rozmów z szefem rządu Rosji, Dmitrijem Miedwiediewem.
Jako kluczową sferę współpracy dwóch krajów Nečas wymienił energetykę. Przypomniał on, że Czechy od 2013 roku są podłączone do Gazociągu Północnego. „Kolejnym kierunkiem współpracy w branży gazowej jest stworzenie na terytorium Czech podziemnych magazynów gazowych” – powiedział premier. Podczas rozmów podjęto również temat udziału Rosji w dobudowie dwóch bloków energetycznych elektrowni atomowej Temelín.
http://polish.ruvr.ru/2013_05_27/Petr-Ne-as-Rosja-glownym-i-kluczowym-partnerem-Czech/
Panie WiW,
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny i ostatni kieruję do Pana uprzejmą prośbę: proszę przemyśleć swoje komentarze.Przed zamieszczeniem na moim blogu.
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńi pomyśleć, że kiedy Bronisław K. oświadczył, że ma już strategię wyjścia z NATO, wszyscy gruchnęli śmiechem uznając to za przejęzyczenie. A tu proszę, z samego Kremla ogłaszają: "Nowi członkowie przymierza – kraje Europy Wschodniej - zajmują stanowiska niekiedy przeciwstawne z intencjami Zachodu".
Jak tak dalej pójdzie, to nie będziemy nawet musieli wychodzić z NATO, bo nas stamtąd po prostu wyrzucą.
Pozdrawiam
Wąż Wystygły,
UsuńOd wielu miesięcy tow,Koziej przygotowuje nas do tej myśli. Przyznam, że robi to bardzo umiejętnie.
Panie Wężu!
Usuń:-) Wyrzucą jak amen w pacierzu! Tylko co wtedy poczną z:
- Czechami
- Bułgarią
- Rumunią
- innymi z UW?
Hurtem nas będą wyrzucali???
:)) Pozdrawiam serdecznie
Nie muszą wyrzucać. Polska przewodzi grupie państw "niezadowolonych" i z całą pewnością grupa ta zostanie wykorzystana do demontażu NATO.
Usuńhttp://www.bbn.gov.pl/portal/pl/2/4647/Grupa_Wyszehradzka_na_rzecz_bezpieczenstwa_europejskiego__spotkanie_w_Juracie.html
Panie Aleksandrze!
UsuńWszystko można (po oczyszczeniu) zmontować na nowo!
"Afroafrykaninowi" zostały tylko 2 lata, a potem: kto wie?
Czy ktoś się np. spodziewał Reagana?
:)
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńPonieważ nie chcę zaśmiecać bloga sowieckim bełkotem, odwzajemnię się tylko linkiem do tekstu "Deficyt agentury szpiegowskiej na tle inflacji" -
http://polish.ruvr.ru/2013_05_17/Deficyt-agentury-szpiegowskiej-na-tle-inflacji/
Kończy się on bezcenną myślą - "Można więc zakładać, że w Rosji grono zdrajców maleje, dlatego są oni tak wysoko cenieni…"
Pozdrawiam serdecznie
Panie Aleksandrze!
UsuńVETO!!!
À propos "zaśmiecania":
Też tak myślałam - ale tylko do pewnego czasu.
Ale teraz po wstępnym "przetworzeniu": typu czytanie na opak,
albo miedzy wierszami) - uzyskuję z tego źródła znacznie więcej
informacji, niż z "naszych" mediów.
Poza tym: te przynajmniej informacje pochodzą: "z pierwszej ręki"!!!
Pozdrawiam serdecznie
Kiedyś Panu napisałem
OdpowiedzUsuń...z pamięci ..
Ja idę przez życie z otwartą przyłbicą .
Coś niepojętego to hasło: „rok Polski w Rosji i Rosji w Polsce”. Kiedyś to Imperium Zła powinno się przepędzić w głąb Azji, tak jak to mówi słynna przepowiednia z Tęgoborzy a miejsce po tym kraju zdezynfekować...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mentalność Polaków i ich "wybrańców" się zmieni. Ale stanie się to chyba po jakichś tragicznych wydarzeniach.
Odnośnie reformy Sił Zbrojnych, wprowadzenie systemu prezydenckiego, konsolidacji wywiadów, do zmiany Konstytucji potrzebne jest 307 mózgów. Tak się jednak składa, że bez PIS i SP, jest ich w cyrku tylko 305. Tak więc w przypadku przeciągnięcia Ziobry, sprawa wydaje się przesądzona i możemy już niedługo obserwować festiwal zmian.
OdpowiedzUsuńPatrycjusz Patrykowski, Aleksander Ścios
OdpowiedzUsuń"Tak więc w przypadku przeciągnięcia Ziobry, sprawa wydaje się przesądzona i możemy już niedługo obserwować festiwal zmian."
To bardzo ciekawe spostrzeżenie.
Widzę tu jeszcze dodatkową grę, prowadzoną przy udziale, ostatnio aż nadaktywnej, Jadwigi Staniszkis. Która dzisiaj znów instruuje PiS, nakazując mu wyciągnięcie ręki w kierunku, cyt. "obu prawicowych odprysków", a nie ich "upokarzanie"! Ponadto - jak katarynka - powtarza cztery nazwiska: Kluza, Wipler, Szczerski, Szałamacha. Na ich młode, nieskażone, ideowe ( i uśmiechnięte?) twarze ma postawić PiS, a nie na potwory w rodzaju Macierewicza czy Fotygi. Których powinno się natychmiast "ukryć" (pozbyć się?).
Obrywają właściwie wszyscy z kierownictwa, więc jak rozumiem: Jarosław Kaczyński rozprawia się z PO (o Belwederze JS taktownie milczy) wyłącznie z czterema "nieskażonymi" muszkieterami wraz z bezcennymi "odpryskami" z SP i PJN!
Aha! I koniecznie: "nie należy dać się prowokować" Smoleńskiem!!!
http://wpolityce.pl/wydarzenia/54586-prof-staniszkis-mlode-pokolenie-w-pis-to-ideowi-profesjonalisci-platforma-partia-oportunistow-nasz-wywiad
====
Ciekawe, czy JK nakaże wreszcie milczenie tej kobiecie?
I zabroni jej używania legendy "zwolenniczki PiS" ?
Czy może tak ma się właśnie stać - i dlatego znów niezależna.pl
z sympatią wypomina kolejną "wielką gafę", naszemu dobrodusznemu
misiowi o małym rozumku, który pomylił Piłsudskiego z Korfantym,
czy jakoś tak.
http://niezalezna.pl/41769-wielka-gafa-prezydenta-znowu
Pozdrawiam
Spindoktorzy raz już byli. Kluzik z tego wyszedł.
UsuńNie mogę zrozumieć, dlaczego jednoczący i możliwy do wygęgania z siebie głos - "Komorowski musi odejść" - zastępowany jest niemilknącym, aluwialnym pluskiem głosików. Wszystkie dotyczą spraw daleko mniejszej wagi, a to obyczajowości, a to in vitro, to z kolei bzdetów o Amber Gold, o Schetynach i Gowinach, i że "proszę pani, proszę pani, bo Tusk powiedział".
Nie buduje się na wodzie. Jarosław Kaczyński więcej zrobi dla Polski, jeżeli zdecyduje się na otwartą konfrontację z Komorowskim, niż unikając tej walki. Wszystko bowiem, co może zyskać, to rolę Konrada Wallenroda - posadę Tuska. Więc lepiej, żeby nawet przegrał, ale z wyrazistym przesłaniem dla większości Polaków. Maszynki policzą, oczywiście, głosy tak jak nauczył Gorbunow, ale przesłanie pozostanie i da niezbędne świadectwo tym, którzy być może pełną niepodległość wywalczą.
Wszystko, co działo się w Polsce w ostatniej dekadzie stało się wyraziste: niszczenie klasy średniej, a co za tym idzie, obywatelskiej refleksji, pauperyzacja intelektualna, budowa tępej, pasożytniczej klasy urzędniczej - posłusznej, wiernej i wrednej - promowanie złodziejstwa jako "zdolności biznesowej" (patrz praktyki wielkich firm budowlanych i energetycznych), utrzymywanie w dyspozycyjności i deprawacji policji, utrzymywanie sfory służebnych prokuratorów-pośredników, etc., etc. Te działania nie tylko niszczą państwo i obywateli. Te działania niszczą przede wszystkim system wartości obywatelskich w sposób trwały i na wiele pokoleń. Odbywa się to nie na poziomie etycznym, bo ten nadal odwołuje się do dekalogu. Dzieje się to na poziomie estetycznym, na którym następuje reinterpretacja zasad etycznych przy zachowaniu pierwotnej treści.
Polska osuwa się w burą zawiesinę. Nie będzie żadnej wielkiej wojny, najazdu Ruskich. Utoniemy w indukowanym błocie i duchowym bezprawiu. Nasi wnukowie będą łudząco podobni do Ruskich.
Więc do cholery trzeba teraz głośno mówić: Komorowski musi odejść! I to właśnie Kaczyński musi robić. I Staniszkis też. To ciastko, w smaku obrzydliwe, trzeba zjeść. A nie gadać z nim.
iwona,
OdpowiedzUsuńDlatego autentyczna rosyjska opozycja, ma tylko jeden postulat. Więzień polityczny Borys Stomachin w przemyconym niedawno z więzienia artykule "Z rosyjskiego piekła" napisał wprost:
"Władze Federacji Rosyjskiej powinny zostać wyeliminowane, wymazane z mapy świata.(...) głównym, najważniejszym zadaniem każdego wierzącego w wolność, zarówno w Rosji, jak i wśród rosyjskiej emigracji, powinno być całkowite i bezwarunkowe zniszczenie Federacji Rosyjskiej."
http://ipvnews.org/nurnberg_article24052013.php
To jest postulat,który powinien być bliski każdemu, kto w dzisiejszej FR dostrzega kontynuację Rosji Sowieckiej.
Uważam, że doświadczenia "tragicznych wydarzeń" zostały nam już dane. Nie zmieniły i nie zmienią Polaków.
Wszystko przed nami. Takich bodźców może dostarczyć historia. Nieprzewidziany zwrot akcji prowadzący do fundamentalnych zmian na mapie geopolitycznej świata. A te pociągną za sobą wzrost aspiracji Rosji i popełnienie błędów, które słono będą ją kosztować. Na razie sobie tego nie wyobrażamy (poza niektórymi analitykami czy jasnowidzami...).
UsuńPatrycjusz Patrykowski,
OdpowiedzUsuńTo trafna uwaga, przy czym warto założyć, że Ziobro i jego formacją są już całkowicie "przeciągnięte"
Na marginesie:
OdpowiedzUsuńMam serdecznie dość cyklicznego "ukrywania" Smoleńska i Antoniego Macierewicza, niestrudzonego w wyjaśnianiu sprawy, zdawałoby się dla PiS najważniejszej: zamachu na Prezydenta Polski i towarzyszącej Mu elity w drodze na uroczystości katyńskie 10. 04. 2010.
Czy śmierć Prezydenta Lecha Kaczyńskiego może być "rozmieniona" na jakiekolwiek kunktatorskie sztuczki i układy?
Mnie to się nie mieści w głowie!!!
--
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńWypowiedzi Jadwigi Staniszkis są warte odnotowania tylko dlatego, że trzeba w nich widzieć medialny "pas transmisyjny" między środowiskiem Belwederu, a częścią "konstruktywnej" opozycji.
Nazwiska, które wymienia ta pani to najsłabsze ogniwa PiS-u - potencjalni kandydaci na kontrolowane opuszczenie partii przy okazji kolejnych przegranych wyborów.
Nie sądzę by Kaczyński mógł zabronić pani profesor występowania w roli "eksperta" i "zwolennika" PiS-u. Na to stanowisko namaściły ją przecież ośrodki propagandy i grupka "niepokornych" żurnalistów.
Pozdrawiam serdecznie
Zabronić nie może, ale mógłby krótko i zwięźle powiedzieć, co sądzi o jej "ekspertyzach".
UsuńBo przecież chyba się z nimi nie zgadza?
Pozdrawiam
Trudno byłoby się zgadzać, bo nie znam żadnej trafnej "ekspertyzy" pani Staniszkis.
Usuń"Nazwiska, które wymienia ta pani [ Kluza, Wipler, Szczerski, Szałamacha ] to najsłabsze ogniwa PiS-u - potencjalni kandydaci na kontrolowane opuszczenie partii przy okazji kolejnych przegranych wyborów."
UsuńNie trzeba było czekać do wyborów, Panie Aleksandrze...
Ile warte jest słowo Wiplera? Dwa lata temu zapewniał „jeśli odejdę, złożę mandat”
KTO NASTĘPNY???
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńja także przeczytałem dziś wywiad z panią Staniszkis i flaki mi się wywróciły od tego. Ale po namyśle stwierdziłem, że damulka owa może być znakomitym doradcą PiSu - tylko trzeba zawsze postępować odwrotnie niż ona mówi.
Pozdrawiam
Wąż Wystygły,
OdpowiedzUsuńWarto dostrzec jakie środowisko dziennikarskie nagłaśnia "ekspertyzy" prof. Staniszkis. To istotna wskazówka.
Te same środowisko opublikowało dziś wywiad z płk Grzegorzem Małeckim "o reformie służb". Pan pułkownik forsuje pomysły "reformy" ABW zawarte w dokumentach BBN-u i zdaje się nie wiedzieć, kto jest prawdziwym autorem owej "reformy".
http://wpolityce.pl/wydarzenia/54587-uprawnienia-dochodzeniowo-sledcze-abw-budza-uzasadnione-watpliwosci-plk-grzegorz-malecki-o-reformie-sluzb-nasz-wywiad
Pozdrawiam
Rzeczywiście!!!
UsuńDotąd JS miała zarezerwowany stolik eksperta w mediach "pokornych",
głównie na wp.pl. Dopiero od niedawna stała się specjalistką od PiS
na portalu "wPolityce" więc pewnie i w "Sieciach"? - nie wiem, bo nie kupuję.
Jak na moje oko wszelka rzekomo "wojna" w PO to absolutna bzdura. Tych ludzi łączy jeden łańcuch kłamstwa smoleńskiego. Dziś prawdopodobnie niektórzy politycy opozycji, świadomie lub nie zadymieni kwestią kompromisu słyszą intratne propozycje wejścia do salonu. Być może obecna władza chce się jednak trochę podzielić ale tylko za cenę knebla smoleńskiego- to moja osobista myśl. Ziobro już od dawna siedzi w BBN. Na początku myślałem, że JK go wysłał na zwiady, ale teraz sprawa wydaje się klarowna.
OdpowiedzUsuńDziś można również zaobserwować oto jeszcze gorsze zjawisko. Oto platformerska ameba wśród bólu i goryczy rodzi tzw. konserwatywną adnogę i próbuje nią sparaliżować(skutecznie) najbardziej liberalnych, młodych i ambitnych posłów PIS:
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polityka-adam-hofman-rosnie-w-sile-zostanie-nastep,1,5528092,wiadomosc.html
Ilu sparaliżuje czas pokaże. W tym kontekście, po ww. zmianach w Konstytucji i przejściu na system prezydencki, rok 2015 będzie faktycznie rokiem koronacji Putina w Polsce.
Dzień dobry, Panie Aleksandrze i Przyjaciele z Bezdekretu!
OdpowiedzUsuńDziś mam trochę czasu, więc nadrobię wczorajsze zaległości blogowe :-)
Ad. AŚ - 27 maja 2013 20:44
Czy zna Pan "Opowiadania o Leninie" Michaiła Zoszczenki?
Info o "ludziach radzieckich", którzy z czystego patriotyzmu i mimo niebotycznych pokus finansowych, nie dają się zwerbować wrażym agencjom wywiadowczym, żywo przypomina opowiadanie: "O tym jak Leninowi podarowano rybę". Wtedy jednak sytuacja była napięta, cyt.: "bo (patriotyczne) ryby, nie mogąc się doczekać radzieckich sieci, odpływały (niestety) na wody angielskie".
:)))))
Zresztą co mi tam! Odżałuję 10 minut i przepiszę dla Państwa całe opowiadanie, nad którym (i wszystkimi innymi ze zbiorku) nieodmiennie płaczę ze śmiechu :)
Pozdrawiam serdecznie
==
OdpowiedzUsuńO TYM JAK LENINOWI PODAROWANO RYBĘ
Pewnego razu Włodzimierz Iljicz Lenin siedział w swym gabinecie na Kremlu i pracował. Na biurku stała szklanka herbaty, na spodku leżał suchar.
W owych latach panował straszny głód. I ludzie jedli, co się tylko dało. Jedli owies i obierki kartoflane. A co się tyczy chleba, to każdy otrzymywał po kawałku na cały dzień.
Oczywiście, dla towarzysza Lenina można byłoby znaleźć najlepszą żywność, ale Lenin zabronił tak robić. Nie mógł sobie pozwolić na dostatnie życie, kiedy cały kraj głodował. Lenin nawet herbatę pił bez cukru.
No więc siedzi Włodzimierz Iljicz Lenin, pracuje, a podczas przerwy je śniadanie: pije herbatę i gryzie suchar.
Drzwi się otwierają, wchodzi sekretarz.
Sekretarz mówi do Lenina:
- Przyjechał z Piotrogrodu kierownik rybołówstwa.
Koniecznie chce widzieć się z wami.
Lenin odpowiada:
- Zgoda. Niech wejdzie.
I oto wchodzi kierownik rybołówstwa.
Jest to zwykły rybak. Rewolucja postawiła go na wysokim stanowisku, by ulepszył stan przemysłu rybnego. I wziąwszy sobie do serca powierzone mu zadanie, przyjechał do Lenina, aby mu opowiedzieć, dlaczego połowy są tak słabe. Potrzebne są pieniądze na remont łodzi i na zakup sieci. Bo ryby, nie mogąc się doczekać radzieckich sieci, odpływają na wody angielskie.
Więc kierownik wyjaśnia Leninowi, dlaczego połowy są takie słabe. Stoi przed biurkiem Lenina i nie siada, chociaż Lenin dwukrotnie pokazywał mu krzesło i prosił, żeby usiadł.
Lecz kierownik nie mógł usiąść. Trzyma za plecami wielką paczkę. W tej paczce znajduje się wędzona ryba. To prezent dla Włodzimierza Iljicza.
Kierownik rybołówstwa sam wędził tę rybę. I specjalnie przywiózł ją do Moskwy, by podarować Leninowi.
Oczywiście marzył o tym, żeby natychmiast po wejściu do gabinetu Lenina ofiarować mu ten prezent. Właśnie dlatego trzymał paczkę za plecami, by zaskoczyć Lenina niespodziewanym podarunkiem. Ułożył nawet słowa, które miał wypowiedzieć podczas wręczania daru: "Oto, że tak powiem, coś dla was, drogi Włodzimierzu Iljiczu. Mała wędzona rybka. Jedzcie na zdrowie i poprawiajcie się".
Lecz kiedy wszedł do gabinetu, stropił się nieco, zakłopotał, wszystkie przygotowane słowa wyleciały mu z głowy i postanowił wręczyć prezent po rozmowie urzędowej. Dlatego trzymał wciąż paczkę za plecami.
I oto stoi w nader niewygodnej pozie, z wędzoną rybą za plecami i przedstawia Leninowi przyczyny słabych połowów.
Lenin mówi:
- Damy wam pieniądze. I spełnimy wasze wszystkie prośby. Ale wy postarajcie się łowić więcej ryb, by ludzie mieli więcej żywności.
Lenin pożegnał się z rybakiem. A rybak, zdobywając się na odwagę, położył swoją rybę na biurku i mówi:
- To dla was, Włodzimierzu Iljiczu... złowiliśmy rybkę... Uwędziliśmy ją znakomicie...
Nagle rybak widzi, że Włodzimierz Iljicz jest bardzo niezadowolony. Nawet nachmurzył się.
Rybak zmieszał się jeszcze bardziej. Wymamrotał:
- Skosztujcie, Włodzimierzu Iljiczu... Przyjmijcie podarunek...
Lecz Lenin nie wziął ryby. Powiedział surowo:
- Dziękuję wam, towarzyszu, ale nie mogę przyjąć od was tej ryby. Dzieci w naszym państwie głodują. Niepotrzebnie przywieźliście mi tę rybę.
Rybak stropił się zupełnie. Mamrocze:
- Skosztujcie, Włodzimierzu Iljiczu. Wyjątkowo smaczna ryba. Prosto z wody...
I nagle rybak spostrzegł, że Lenin zadzwonił.
"Mamusiu kochana – pomyślał rybak – co teraz będzie?"
Po chwili przyszedł sekretarz. Lenin mówi do niego:
- Mam taką sprawę. Weźcie tę rybę, poślijcie ją do domu dziecka.
I widząc, że rybak jest zmieszany w najwyższym stopniu, Lenin podał mu rękę i rzekł:
- Dziękuję wam w imieniu dzieci za podarunek.
Rybak pożegnał się z Leninem i opuścił gabinet, mamrocząc:
- Mamusiu kochana, zdarzyła się pomyłka...
M. Zoszczenko "Opowiadania o Leninie"
==
--
OdpowiedzUsuńAd. A. Ś. - 25 maja 2013 21:03
W nawiązaniu do postaci "kryptologa" którego - w słowach, kierowanych do Pana -, wspomina kursant S. Wiór (Ociosany?) - z WSI:
Wczoraj na blogu p. Danuty pojawił się interesujący wpis, który też kopiuję, dla porządku!
Mam nadzieję, że Autorka się nie obrazi :)
CZY MAMY LEGALNIE WYBRANY RZĄD?
We wrześniu ubiegłego roku informacje o możliwej ingerencji rosyjskiej w polskie wybory zawarte w raporcie Profesora Jerzego Urbanowicza zostały skrzętnie przemilczane przez tzw. główne media. Nagła śmierć Profesora dzień po ujawnieniu Raportu przez posła PiS Maksa Kraczkowskiego została zaledwie wspomniana i szybciutko przykryta śmietnikowymi „newsami”.
Od paru miesięcy kwitnie współpraca pomiędzy Centralną Komisją Wyborczą w Rosji a PKW w Polsce. W czerwcu przybył z bratnią pomocą Władimir Czurow, oskarżany przez rosyjską opozycję o fałszowanie wyborów [...]. Przed kilkoma dniami pojawiły się informacje o szkoleniach, jakie członkowie PKW odbyli w Moskwie. Rzecz jasna, zbagatelizowane przez główne media w Polsce. [...]
Świat się nie zawalił, nie powołano żadnej komisji śledczej, sprawą posła Gowina zajęto się tak rzetelnie, że ani sekunda czasu antenowego np. Telewizji Publicznej(!!) nie pozostała na poinformowanie Polaków, jak i przez kogo analizowane są ich głosy.
A problem jest ogromny i dotyczy nie tylko liczenia głosów, ale i bezpieczeństwa państwa.
Oto fragment Raportu Profesora J. Urbanowicza, pracownika SKW w latach 2006 – 2008, odpowiadającego tam za kryptografię i teleinformatykę, współpracującego z Zespołem Parlamentarnym przy wyjaśnianiu okoliczności tragedii smoleńskiej :
Raport pt. „Państwowa Komisja Wyborcza uzależniona od rosyjskich serwerów”
„W przedstawionym materiale, opartym na monitoringu sieci PKW, rozpatrujemy kilka hipotez wartych chyba przemyślenia. Wydaje się, że sfałszowanie ostatnich wyborów było możliwe i stosunkowo proste. Nie twierdzimy, że zostały sfałszowane, ale że była taka możliwość.
Wiedzieliśmy jakiś czas przed wyborami (z dużym prawdopodobieństwem, gdyż aż do wyborów trwały prace nad konfiguracją systemu), że sieć PKW będzie obsługiwana również przez serwery DNS firmy (do niedawna rosyjskiej) Internet Partners (IP) wchodzącej w skład większej firmy rosyjskiej GTS, działającej w Europie Wschodniej (w Polsce pod nazwą GTS- Energis Polska).
Firma GTS-Energis Polska dysponuje ogólnopolską siecią telekomunikacyjną ulokowaną wzdłuż traktów kolejowych. Internet Partners obsługiwał przez wiele lat Wojskowe Służby Informacyjne i kilka ważniejszych instytucji państwowych.
Nasi eksperci obejrzeli z zewnątrz sieć DNS-ów, które brały udział w agregacji danych wyborczych. DNS-y są własnością Krajowego Biura Wyborczego. Jeden serwer znajdował się w firmie Internet Partners, drugi w firmie ATM. Firma ATM zbudowała rejestrator (tzw. czarną skrzynkę) dla Tu-154 M. Potem wygrała przetarg w PKW na obsługę wyborów (GTS przegrała przetarg). Znając polskie realia, przypuszczaliśmy przed wyborami, że GTS dysponująca nieporównanie większą siecią niż ATM będzie faktycznym zwycięzcą tego przetargu. I tak się stało.
O rzetelności firmy ATM może świadczyć szeroko obecnie dyskutowana afera łapówkarska na najwyższych szczeblach władzy związana z kontraktem informatycznym z MSWiA na budowę infrastruktury związanej z telefonem 112 wartym ok. 500 mln zł. Wątpimy, czy ATM wspólnie z rosyjską firmą Internet Partners mogą gwarantować nam rzetelność wyborów?
Nasuwa się inne zasadne pytanie: skąd się wzięła w PKW była firma rosyjska Internet Partners, jeśli przetargi na obsługę wyborów wygrały inne firmy? Czy informacja ta jest na stronie PKW? Jeśli nie, to dlaczego PKW usiłowała ukryć ten fakt?
CDN
CD
OdpowiedzUsuńNie wiemy, który serwer był podstawowy, czy może była jeszcze inna konfiguracja, ale nie zmienia to zagrożenia. Zdaniem naszych ekspertów, serwer Internet Partners był w wyborach serwerem podstawowym z prawdopodobieństwem 90 proc.
Nasi eksperci ostrzegali przed wyborami, że jeśli ten stan się nie zmieni, mogą nas czekać w czasie wyborów rozmaite niespodzianki, z padnięciem sieci włącznie. Są to rozmaite zagrożenia, m.in. przekierowanie ruchu na inne adresy, „ubicie” dowolnego serwera w systemie, zorganizowanie „wirtualnych wyborów” itd.
Monitorowaliśmy sieć PKW również podczas wyborów. Powszechnie wiadomo, że serwery są widoczne również z zewnątrz i do takiego monitoringu, zgodnego zresztą z prawem, wystarczy jedna osoba z laptopem. Dzień przed wyborami sprawdziliśmy, jaka jest ostateczna konfiguracja sieci PKW.
Bezpośrednio przed wyborami pojawił się nowy serwer w PKW. Nie podejrzewamy, że na tym serwerze były zaprogramowane wirtualne wybory, ale kto wie? Udział dwóch firm ATM i Internet Partners w wyborach źle rokuje. Zdajemy sobie sprawę z tego, że lista zagrożeń niepochodzących od firmy Internet Partners, ale od innych firm obsługujących wybory, może być równie długa. W najbardziej prymitywnym przypadku mogło to być zaszycie szkodliwego oprogramowania w oprogramowaniu wyborczym dostarczonym przez małe dyspozycyjne firmy, które wygrały zapewne nie do końca rzetelne przetargi.
Czy ktoś zweryfikował oprogramowanie wyborcze – przeczytał kody źródłowe krok po kroku? Weryfikacja taka jest zadaniem trudnym i wymaga dużo czasu. Aby rozwiać całkowicie nasze domniemania i zamknąć temat, najlepiej byłoby, aby PKW dopuściła niezależnych ekspertów do obejrzenia sprzętu i oprogramowania biorącego udział w wyborach.(…)"
http://niezalezna.pl/32759-czy-rosjanie-sfalszowali-wybory-w-polsce
Jeśli śmierć Profesora była spowodowana wyłącznie chorobą serca, to trzeba przyznać, że obecnym zarządcom Polski los wyjątkowo sprzyja. Tym bardziej, że kilkudziesięciu ich oponentów i świadków w sprawie Smoleńska opuszczało ten świat zawsze w momentach kluczowych dla śledztwa albo decydujących o obecnych zarządców przyszłości. I prawie zawsze dokonywano tego przez „samobójstwo”…
Zarówno w obliczu ww. Raportu, jak i działań PKW, nie widzącej nic złego w „wymienianiu się wiedzą i doświadczeniami” z cudotwórcami kremlowskimi, PKW bez żadnych oporów ujawniającej w Moskwie dane "o szczegółach organizacji pracy systemu komisji wyborczych różnych szczebli w Polsce" - najwyższy czas zadać dwa pytania:
1. Czy PKW pełni rolę służebną wobec Polski?
2. Czy mamy legalnie wybrany rząd?
http://naszeblogi.pl/38638-czy-mamy-legalnie-wybrany-rzad
=====================================
PRZYPOMINAM, ŻE PODOBNE WĄTPLIWOŚCI ZGŁASZAŁAM NIEDAWNO NA TYM BLOGU - WOBEC LEGALNOŚCI AUTO-AWANSU MARSZAŁKA B. K. NA P/O PREZYDENTA - W CZASIE, KIEDY NIE TYLKO ŻE NIE ZOSTAŁA POTWIERDZONA ŚMIERĆ PREZYDENTA KACZYŃSKIEGO, ALE NAWET NIE ODNALEZIONO NA POBOJOWISKU - JEGO CIAŁA!!!
DLATEGO UWAŻAM, ŻE NIELEGALNIE OBWOŁANY P/O - NIE MIAŁ PRAWA STARTOWAĆ W WYBORACH PREZYDENCKICH!
Pozdrawiam serdecznie
A to antidotum na wsioką Białą Księgę:
OdpowiedzUsuńhttp://kraczkowski.info/wp-content/uploads/2011/04/demonta%C5%BC.pdf
Dziękuję za link. :)
UsuńPrzeczytałam, polecam.
--
--
OdpowiedzUsuńNASTĘPNY!!!
Larry King został prezenterem Russia Today.
Jeden z najsłynniejszych amerykańskich prezenterów Larry King rozpoczął pracę na kanale RT.
Program będzie nazywać się Larry King Now. Zdjęcia będą kręcone w waszyngtońskim studiu RT.
Larry King pracuje w dziennikarstwie ponad 56 lat. W tym czasie przeprowadził on ponad 50 tysięcy wywiadów z prezydentami, aktorami, muzykami, politykami i działaczami społecznymi. Rosyjscy widzowie zapamiętali Larry’ego Kinga z wywiadu z prezydentem Władimirem Putinem w 2000 roku.
http://polish.ruvr.ru/2013_05_29/Larry-King-zostal-prezenterem-Russia-Today/
I może jeszcze świeży artykuł o polskiej firmie TechLab2000, twórczyni systemu kodującego SYLAN:
OdpowiedzUsuńhttp://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktualnosci/kraj/1273818-drogie-komorki-w-cba.html
Ręce się same zaciskają, jak to czytam.
--
UsuńPanie Patrycjuszu!
Dla stałych czytelników tego bloga to żadna nowina.
(Choć, istotnie, ręce się same zaciskają!)
Pan Ścios pisze o tym nieustannie od 2009 roku!!!
Niżej tylko kilka przykładów spod tagu SYLAN:
TAJNE ŁĄCZA, TAJNE INTERESY – CZYLI W CO GRA ABW?
25 Lis 2009
Ale prawdziwą dumą firmy jest System Sylan - kompleksowe rozwiązanie służące zapewnieniu poufności łączności głosowej, a w szczególności telefony szyfrujące GSM. System może być używany w sieciach telefonii ...
Aleksander Ścios - Bez Dekretu: „CZYŻ NIE DOBIJA SIĘ KONI”?
18 Gru 2009
Czy będzie to prywatyzacja ENEI, afera stoczniowa, sprawa Tech Lab i systemu tajnej łączności Sylan – we wszystkich łatwo dostrzec działania służb, operujących na styku biznesu i polityki. W czasie, gdy władzę w Polsce ...
Aleksander Ścios - Bez Dekretu: TAJNE KODY, JAWNE PYTANIA
03 Cze 2010
Sylan to system niejawnej łączności, stosowany w telefonach szyfrujących, w których poufność przekazywanych informacji zapewniana jest dzięki nowoczesnym technikom kryptograficznym. Z wypowiedzi oficera ABW, ...
Aleksander Ścios - Bez Dekretu: W SIECI
08 Wrz 2011
W listopadzie 2008 MON zawarło z TechLab 2000 umowę na dostawę urządzeń szyfrujących systemu Sylan, a konkretnie telefonów szyfrujących ISDN Cygnus Titanium (+) Plus. Jak wynikało z opinii wydanej przez Służbę ...
TAJNE ŁĄCZA, TAJNE INTERESY – W CIENIU SMOLEŃSKA (2)
31 Sty 2011
Chciałbym przypomnieć teksty trzech artykułów z listopada 2009 roku, w których przedstawiłem sprawę spółek TechLab2000 i Biatel S.A. oraz systemu SYLAN służącego zapewnieniu tajnej łączności głosowej. Był on ...
TAJNE ŁĄCZA, TAJNE INTERESY–W CIENIU SMOLEŃSKA (3).
01 Lut 2011
Istotną okolicznością – mogącą świadczyć, że w sprawie konfliktu wokół dokumentacji Sylan mamy do czynienia z działaniami celowymi - jest fakt, iż informację o „pożyczce pod tajny system” ujawniono mediom i ...
Aleksander Ścios - Bez Dekretu: PODSŁUCHY W KANCELARII ...
09 Lut 2011
Chodzi o sprawę spółki TechLab2000 i produkowany przez nią system kryptograficzny Sylan (System Łączności Niejawnej), oferujący rozwiązania dla analogowych, cyfrowych i bezprzewodowych sieci telefonicznych.
itd.
Pozdrawiam
Rzeczywiście sporo, ale tylko na tym blogu niestety. A gdzie przekaz z mediów niemętnego nurtu? Znów będzie mądry Polak po szkodzie. Jak temat pojawi się w ścieko-mediach, będzie już za późno. Szczerze mówiąc temat nikomu nie siedzi. A przecież sprawa jest w toku i nie wiadomo co się dzieje. Rok Putina już za niecałe 2 lata. Czy nie warto posypać im piaskiem po oczach już teraz?
Usuń--
OdpowiedzUsuń"Polska protestuje przeciwko nowemu filmowi o tragicznej śmierci Kaczyńskiego"
Polska protestuje przeciwko nowemu filmowi fabularnemu o tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego – pisze The New York Times. Chodzi o film „Smoleńsk” reżysera Antoniego Krauze. Jego wejście na ekrany zaplanowano na 2014 rok.
Jak podkreśla gazeta, projekt wywołał burzliwą dyskusję w polskim społeczeństwie, w tym także wśród działaczy kultury. Na przykład niektórzy czołowi aktorzy kraju odmówili udziału w "Smoleńsku", a minister kultury Polski Bogdan Zdrojewski oświadczył, że jest jeszcze za wcześnie na tworzenie filmu o tej katastrofie lotniczej.
Z kolei 73-letni Krauze przyznaje, że jego poglądy nie są zbieżne z oficjalnym punktem widzenia odnośnie wydarzeń. „Moim zdaniem powinienem zrealizować ten film, nawet jeśli okaże się, że jestem sam przeciwko wszystkim. Zamierzam pokazać prawdę” – powiedział reżyser.
Głównym bohaterem „Smoleńska” jest dziennikarz, prowadzący śledztwa. Odkryje on, że przed społeczeństwem zatajono ważną informację i wszystko w rzeczywistości wyglądało inaczej. Krytycy ostrzegają, że „Smoleńsk” może stać się oświadczeniem politycznym, udającym fakt.
http://polish.ruvr.ru/2013_05_29/Polska-protestuje-przeciwko-nowemu-filmowi-o-tragicznej-smierci-Kaczynskiego/
================
Dla "Gołosa Rossiji" i jego USA-ńskiego odpowiednika: "NYT" - "POLSKA" - to PO-wski min. kultury, małżeństwo Wajdów + Hollandowa z córką, oraz paru aktorskich cwaniaków/oportunistów, którzy dobrze wiedzą, kto dzieli kasę i "zatwierdza" tytuły, a że chcieliby jeszcze pograć - poprą /albo zaprotestują jak im nakażą "aktorskie sumienia", czytaj: Wajdowie z kasą + niejaka Odorowicz - dziw nad dziwy w "polskim" przemyśle filmowym.
--
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńHistoryjka o rybie i Leninie (chyba w tej kolejności) przednia, odwzajemnię się zatem anegdotą z książki Aleksandra Zinowiewa “Homo sowieticus". Bardzo trafnie oddaje ona tło sowieckich rozgrywek w kwestii sterowanego "antysemityzmu" toczonych w Sowietach w latach 30-40 XXw. Myślę jednak, że z powodzeniem można ją zastosować do realiów III RP i działalności tropicieli "antysemityzmu" rodem z GW. Zinowiew napisał:
“Dwóch Żydów sowieckich spotyka się na ulicy w Moskwie. Pierwszy pyta drugiego:
— No i jak ci się powodzi?
— N—nnn—nie—nie z—zza d—d—doo—brze — odpowiada drugi silnie się jąkając.
— Ale dlaczego? Co się stało?
— Z—z—złooo—złożyyłem p—p—pp—poodanie o p—p—praacę ja—jaako s—sss—spii—spiiker w t—t—te—telewiiizz—zji s—sss—so—sowieeckiej i n—nnn—niee wziee—wzięli mmmmmnie, b—bb—boo je—jeestem Ż—Żżży—ydem.”
Dziękuję, że przypomniała Pani treść raportu śp. profesora Urbanowicza. Jest rzeczą wielce zastanawiającą, dlaczego ten dokument nie został w żaden sposób wykorzystany przez opozycję, dlaczego nad tak ważnymi ustaleniami zaciągnięto kurtynę milczenia?
Nie skorzystano z nich nawet po to, by uświadomić Polakom fikcyjny charakter pseudodemokracji III RP i już dziś uchronić wyborców od wiary w jej miraże.
Wybory prezydenckie i parlamentarne musiały zakończyć się klęską PiS-u , bo w żaden sposób nie zadbano o należyte zabezpieczenie procesu wyborczego. Choć partia opozycyjna obiecała przeprowadzić rzetelną kontrolę procesu wyborczego i powołała w tym celu Korpus Ochrony Wyborów, wspierany przez obywatelską inicjatywę „Uczciwe wybory”, w praktyce nie dopilnowano większości lokali wyborczych i zmarnotrawiono zapał wolontariuszy. Zapomniano również o najważniejszym.
Pozwolę sobie przypomnieć, że już w lipcu 2011 opublikowałem w nr 29 GP artykuł "GRY WYBORCZE W TECHNOLOGII IT" -
http://cogito.salon24.pl/326224,gry-wyborcze-w-technologii-it
w którym zwracałem uwagę na nieprawidłowości związane z przetargami organizowanymi przez PKW i wyborze firmy ATM S.A, która miała zapewnić łącza do sieci publicznej i infrastrukturę techniczną dla Krajowego Biura Wyborczego. Również druga z firm obsługujących wybory - spółka cywilna Pixel Technology, nie zasługiwała na zaufanie.
Artykuł kończył się konkluzją:
"Partia opozycyjna nie ma obecnie możliwości, by na jakimkolwiek etapie skontrolować prawidłowość danych przekazywanych drogą elektroniczną. Za tę, szczególnie odpowiedzialną czynność odpowiadają bowiem pełnomocnicy ds. obsługi informatycznej, nadzorujący pracę operatorów obsługujących obwodowe komisje wyborcze. Nawet dysponując danymi od wolontariuszy z Korpusu Ochrony Wyborów, PiS nie będzie w stanie zweryfikować wyników przesyłanych do PKW z obwodowych komisji, a tym bardziej nie będzie mógł uzyskać informacji na temat funkcjonowania systemu zarządzanego przez spółkę Pixel Technology.
Warto byłoby wykazać zainteresowanie procedurą wyłonienia firm odpowiedzialnych za organizację elektronicznej obsługi wyborów oraz zadbać o obsadę stanowisk pełnomocników ds. obsługi elektronicznej. Jeśli dopuszczamy scenariusz, w którym grupa rządząca dokonuje fałszerstwa wyborczego, jest jeszcze czas na podjęcie konkretnych działań."
Niestety, ten tekst, podobnie jak kilka innych dotyczących zabezpieczenia procesu wyborczego, nie został dostrzeżony przez polityków opozycji.
Przypomnę, że tuż po przegranych przez PiS wyborach, szef komitetu wykonawczego Joachim Brudziński stwierdził, że „Biura Ochrony Wyborów PiS nie wykryły większych nieprawidłowości wyborczych. Nie mamy sygnałów o próbach drastycznego naruszenia ordynacji”.
Gdy mówi się takie rzeczy, nie można później twierdzić, że mogło dojść do sfałszowania wyborów.
Pozdrawiam serdecznie
Patrycjusz Patrykowski,
OdpowiedzUsuńTwórcy Białej Księgi SPBN nie zajmują się takimi szczegółami, Jak przystało na wybitnych strategów patrzą szeroko i daleko.
Przedsięwzięcie zwane SPBN opisałem już przed dwoma laty, a teksty na ten temat znajdzie Pan pod tagami "Komorowski" lub "BBN".
Natomiast sprawę systemu Sylan i spółki TechLab2000 uważam za jedno z najważniejszych zdarzeń poprzedzających tragedię smoleńską. Jestem przekonany, że wyjaśnienie okoliczności towarzyszących ówczesnym decyzjom ABW, pozwoliłoby pełniej zrozumieć istotę pułapki smoleńskiej.
Niektóre z tytułów przypomniała już Pani Urszula, dodam zatem, że sprawie tej poświęciłem trzy obszerne teksty opublikowane w listopadzie 2009 roku, pod wspólnym tytułem "TAJNE ŁĄCZA, TAJNE INTERESY – CZYLI W CO GRA ABW?"
http://cogito.salon24.pl/tag/35519,tajne-lacza
Nikt z publicystów ani polityków opozycji nie zainteresował się wówczas tym tematem.
Nawiązując wprost do tragedii smoleńskiej i sprawy podsłuchiwania urzędników Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przypomniałem je ponownie w styczniu 2011 roku.
Artykuł śp. profesora Urbanowicza, który Pan zalinkował, był zaś punktem wyjścia do dwóch publikacji zatytułowanych "BEZPIECZEŃSTWO NA SPRZEDAŻ " z lipca 2011 roku zamieszczonych w Gazecie Finansowej:
http://cogito.salon24.pl/321743,bezpieczenstwo-na-sprzedaz-1
http://cogito.salon24.pl/325923,bezpieczenstwo-na-sprzedaz-2
Chciałbym przy tym zwrócić uwagę, że operacja polegająca na wyprowadzeniu na zewnątrz skarbu państwa całej infrastruktury sieci telekomunikacyjnych, była możliwa tylko dzięki Bronisławowi Komorowskiemu.
To on, zaledwie dwa dni po tragedii smoleńskiej, jako p.o. prezydenta podpisał ustawę z dn.18 marca 2010 o szczególnych uprawnieniach ministra właściwego do spraw Skarbu Państwa oraz ich wykonywaniu w niektórych spółkach kapitałowych lub grupach kapitałowych prowadzących działalność w sektorach energii elektrycznej, ropy naftowej oraz paliw gazowych.
Ustawy tej nie chciał podpisać prezydent Lech Kaczyński.
Pozdrawiam
"ABW stworzyła nowy system łączności dla najważniejszych osób w państwie. Kosztował 18 mln zł.System bezpiecznej łączności mobilnej CATEL został przygotowany z myślą o objęciu przez Polskę 1 lipca prezydencji w Unii Europejskiej.
OdpowiedzUsuńPierwsze wersje tego systemu, którego przygotowanie kosztowało 18 mln zł, były testowane przez Centrum Antyterrorystyczne (CAT) ABW. Stąd zresztą pochodzi nazwa CATEL.
Jednak płk Mieczysław Tarnowski, były wiceszef ABW, uważa, że system nie jest w pełni zabezpieczony. – System oparty o niecałkowicie polskie rozwiązania, np. aparaty telefoniczne, nie może być w pełni bezpieczny – podkreśla. CATEL korzysta z infrastruktury jednego z operatorów komórkowych. Czy więc nie niesie to ze sobą ryzyka podsłuchów? – Operator widzi tylko strumień danych, nic więcej – przekonuje Durbajło."
hmmm...
Czy ten CATEL jest odpowiednikiem systemu SYLAN?
Czy ABW to służba, która może tworzyć takie systemy(przecież potem je certyfikuje)?
Czy bardziej zasadne wydaje się pytania, komu ABW zleciła stworzenie tego systemu?
http://www.rp.pl/artykul/686484-Szyfrowane-rozmowy-urzednikow.html
Niestety informacji o twórcy są niedostępne w sieci.
OdpowiedzUsuńPatrycjusz Patrykowski,
OdpowiedzUsuńCATEL nie ma oczywiście nic wspólnego z polskim systemem Sylan, bo nie po to pozbyto się tak dobrej technologii, by do niej wracać. Jako ciekawostkę przypomnę, że już w marcu 2009 roku informowano, iż rządy takich państw jak Rosja, Białoruś, Turcja, czy Chiny wprowadziły u siebie zakazy stosowania metod szyfrowania opartych na systemie Sylan. Powód? Służby tych państw nie były w stanie złamać algorytmu szyfrującego zastosowanego w Sylanie.
Natomiast system CATEL działa na infrastrukturze sieci Plus - czyli spółki Polkomtel Zygmunta Solorza, z którym pana Bondaryka łączą szczególnie bliskie związki.
http://www.forumcdma.pl/tag/catel/
Panie Aleksandrze!
OdpowiedzUsuńKiedy czytam wymianę zdań między Panami, przeklinam w żywe kamienie całą tę przeklętą komunę i jej "patriotów"- miłośników bandyckiego Kraju Rad - ich jedynej i prawdziwej ojczyzny! Którzy usiłują na powrót pojęcie patriotyzmu utożsamić z umiłowaniem i służeniem ojczyźnie proletariatu, jakkolwiek by się teraz nie nazywała!
I marzy mi się, aby ruskopolacy zostali wreszcie i na zawsze, wykopnięci z Polski, choćby ich w naszej Ojczyźnie była nawet połowa!
Jaki to mógłby być wtedy piękny, bogaty i szczęśliwy kraj! Tylu tu przecież szlachetnych i mądrych ludzi, świetnych artystów, utalentowanych badaczy, inżynierów, fachowców, pracowitych i kochających swą pracę rolników, robotników, tyle jeszcze zasobów, bogactw, pamiątek i pozostałości wspaniałej przeszłości.
Wolni ludzie w wolnym kraju, nie kłaniający się "obcym"!
Ileż moglibyśmy wtedy wspólnie dokonać. Dla Polski i dla swoich rodzin.
Ech, łza się w oku kręci!
A przecież była na to szansa! Bojkot OS, albo uznanie za ważne PRAWDZIWYCH WYNIKÓW WYBORÓW z 4 czerwca 1989! Kiedy wyrzucono z list CAŁĄ KOMUNĘ!!! BO TAKA BYŁA WOLA NARODU!
Niestety, sprzedawczycy - geremkoidzi - nawymyślali (ONI NAM!!!) od homosowietikusów i swoimi "pacta sunt servanda" na kolejne ćwierćwiecze związali z komuną, wpędzając na powrót w moskiewskie poddaństwo!
Protestujących (którzy widzieli ku czemu zdrajcy zmierzają) na zawsze określono oszołomami, troglodytami, (co to nie chcą iść z postępem), złymi chrześcijanami (wszak Kościół pobłogosławił OS!), mącicielami, itd.
Dzisiaj zbieramy tego żniwo: - szczyt upodlenia przez obce państwo - odwiecznego wroga i okupanta, od którego, po trzech latach nie jesteśmy w stanie wyegzekwować nawet zwrotu polskiego samolotu, w którym zginęli pierwszy po wojnie POLSKI PREZYDENT i przyszła ELITA NARODU!
Ale wierzę, że bylebyśmy tylko wytrwali, i duchem się nie poddali: wygramy!
Bo NASZA JEST TA POLSKA! A IM OD NIEJ WARA, RUSKIM PACHOŁKOM!
Pozdrawiam i dobrej nocy życzę.
Pani Urszulo,
UsuńPoniżej link do ciekawego i dość już wiekowego tekstu korespondującego z (nie tylko!) Pani marzeniami:
http://salonowcy.salon24.pl/271686,nabrani-przez-redaktora
Być może w swej ogólnikowości odbiega od poziomu wysycenia konkretami do jakiego przyzwyczaił nas Gospodarz, ale przystępnie i w zgodzie z moimi obserwacjami tłumaczy sprzeczną ze zdrowym rozsądkiem obecną postawę wielu naszych tzw. "normalnych" sąsiadów i znajomych.
Pozdrawiam
P.S
UsuńPoglądy pana Pasierbiewicza w niektórych sprawach mijają się z moim widzeniem rzeczywistości, ale sądzę, że sposób w jaki opisał mentalność tych ludzi zasługuje na uwagę.
Dziękuję za link, Panie Zaścianku :)
UsuńPrzyznaję, że o ile pierwsze akapity tekstu trafnie opisują tzw. elity z komunistycznego awansu społecznego: w uproszczeniu: "chłoporobotników" i kierujących nimi niedobitych przez Stalina aparatczyków z KPP oraz ich potomstwo, aspirujące - w drugim pokoleniu do "nowych ruskich", - o tyle z resztą publikacji (począwszy od słów "Bezsprzecznie genialny redaktor pewnej gazety" - tu aż się wzdrygnęłam!) - zdecydowanie się nie zgadzam. Poczytywałabym sobie za ujmę aspirowanie do takich "salonów", a biadania autora nad byciem zapraszanym na imieniny do pańć krakowskich - w II turze, kwituję wzruszeniem ramion. Obca jest mi też mizdrząca się do młodzieży profesura i postawa "radosnej spolegliwości" wobec samozwańczej elity "nowych polskich".
Pozdrawiam serdecznie
PS. Doskonałym przykładem lumpen-inteligenta jest "chytra baba z ratusza" robiąca karczemną awanturę - z groźbami włącznie! - strażnikowi parku w Wilanowie, który ośmielił się wymagać od niej biletu wstępu (za 5 zł!).
http://wpolityce.pl/wydarzenia/54783-chytra-baba-z-ratusza-gronkiewicz-waltz-pozalowala-5-zl-na-bilet-do-wilanowskich-ogrodow-zbesztala-straznika-bo-nie-chcial-jej-wpuscic-na-gape
Nawiasem: podobne do opisanej, "handlary" płci obojga wyrosły w III RP nader obficie - ale chyba kończy się ich dobra passa! Szykuje się triumfalne entrée reaktywowanych klanów bezpieczniacko-wojskowych!
Pani Urszulo,
UsuńZgadzam się w ocenie wielu poglądów autora wypowiedzi.
Mnie zdecydowanie bardziej interesuje jednak zrozumienie postaw zwykłych ludzi. Sąsiadów, znajomych i rodziny. I na ten wątek zwróciłem uwagę.
W trakcie jednej z dyskusji na tym blogu uzyskałem od Gospodarza bardzo istotną wskazówkę. Chodziło właśnie o nasz wpływ na najbliższe nam otoczenie.
Odnosząc się z wielkim szacunkiem i uznaniem do zachowań "... pokonywania kolejnych stopni prowadzących na szczyt "wieży z kości słoniowej" - wprawdzie wzniosłej i godnej, ale gwarantującej wykluczenie i całkowitą samotność" w wykonaniu osób formatu Gospodarza, poszukuję własnej metody i narzędzi do walki z wszechobecnym obok zaprzaństwem i konformizmem. Bardzo chcę zrozumieć dlaczego tak bardzo się pomiędzy sobą różnimy!
Proszę zatem pokornie o wybaczenie moich ostatnich drobnych prowokacji :)))
Pani, moje, nasze marzenia spełnić się mogą tylko po tym jak, wielu wykona swoje a Pan Bóg pobłogosławi!
Śledzę codzienne doniesienia i o "babie z ratusza" jak i innych rewelacji towarzysko - finansowo - mafijnych. Oni mogą imponować tylko podobnym sobie!
Pozdrawiam
--
OdpowiedzUsuń"ROBOTNIK MŁOTEM WYKUWAJĄCY SIERP" - CZYLI DYSTYNGWOWANA POLEMIKA GENERAŁA K.
Za Niezależna.pl:
Koziej - i wszystko jasne. Po publikacji "GP" szef BBN atakuje dziennikarkę.
Dorota Kania w tekście „Służby PRL-u u Komorowskiego” ujawniła m.in., że wśród autorów „Białej Księgi Bezpieczeństwa Narodowego” wymienia się Krzysztofa Liedla, obecnie zastępcę dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Pozamilitarnego Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz dyrektora Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas. Krzysztof Liedel od lat jest przedstawiany jako „ekspert z zakresu terroryzmu”, a w przeszłości ochotnik, który wstąpił do Milicji Obywatelskiej i trafił do Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej, czyli ZOMO.
7 września 1989 r. na mocy rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych ZOMO przestały istnieć, a miesiąc później Liedel został słuchaczem Wydziału Bezpieczeństwa Państwa Akademii Spraw Wewnętrznych im. Feliksa Dzierżyńskiego w Legionowie. Przebieg jego dalszej kariery jest tajny – jak czytamy w katalogach Biura Lustracyjnego IPN – akta Krzysztofa Liedla zanonimizował poprzedni ich dysponent.
Zresztą nie chodzi tylko o Liedla, bo szefem zespołu redakcyjnego jest szkolony w Moskwie gen. Stanisław Koziej, a jego zastępcą Zdzisław Lachowski (w dokumentach Służby Bezpieczeństwa figurujący jako tajny współpracownik o ps. Zelwer). Przewodniczącym Zespołu Systemu Bezpieczeństwa Narodowego jest z kolei dr Andrzej Karkoszka (w aktach komunistycznej bezpieki zapisany jako tajny, wieloletni współpracownik o ps. Eta, Karaś i Markowski). Jest też Roman Kuźniar, bliski współpracownik prezydenta.
„Wśród tajnych dokumentów zniszczonych w Departamencie I MSW znajduje się protokół zniszczenia z 18 stycznia 1990 r. Czytamy w nim, że urodzony w 1953 r. Kuźniar został zarejestrowany jako kontakt operacyjny „Uniw” pod numerem 16645” – przypomina Dorota Kania, która wymienia zresztą więcej nazwisk.
Po publikacji tekstu D. Kani na reakcję szefa BBN gen. Stanisława Kozieja nie trzeba było długo czekać. Na stronie internetowej Biura Bezpieczeństwa Narodowego ukazał się tekst zatytułowany: „Komentarz szefa BBN: "Kania – i wszystko jasne. Czyli o zatrutym patrzeniu na bezpieczeństwo Polski". Pełnym inwektyw, mało wyszukanych aluzji, momentami pisany wręcz prostackim językiem. Zacytujemy dwa fragmenty:
„A dla wzbogacenia zdartego już trochę repertuaru dodałbym jeszcze, że jeśli nie z pewnością, to z Pani podejrzenia i insynuacji, powinienem być agentem także służb amerykańskich, niemieckich, francuskich, belgijskich, włoskich i – o zgrozo – nawet NATO-wskich (jeśli takowe są, a Pani redaktor zapewne w to nie zwątpi), bo tam też, podobnie jak w Moskwie, kończyłem różne przeszkolenia, staże i kursy operacyjne i strategiczne. Sam tego nie wiem, więc liczę na Pani skrupulatność i dociekliwość. A może uda się Pani nawet znaleźć jakiś ślad Mosadu lub konszachtów z Jamesem Bondem. To byłby dopiero sukces. Ale Pani redaktor na taki zasługuje” – napisał Stanisław Koziej.
Nawiasem mówiąc, ciekawe o czym marzyła wówczas Pani redaktor, jeśli marzyła. A ponieważ fascynuje się dziś supertajnymi sprawami, to po cichu i w wielkiej tajemnicy zdradzę Pani redaktor, że – pst.! – służby pracują nad odczytywaniem myśli i marzeń. Ale to nie wszystko! Już są zaawansowane programy odczytywania naszych dawnych myśli (już zawczasu robię rachunek sumienia swoich marzeń i proponuje zrobić to samo).
TU <= link do jeneralskiej polemiki z artykułem red. Doroty Kani.
--
OdpowiedzUsuńA TERAZ:
Uprzejmie proszę o obejrzenie dwu fragmentów "Rozmów kontrolowanych"; filmu S. Chęcińskiego z 1991r.:
1. SCENKA: WIZYTA U GENERAŁA.
-- WYSTĘPUJĄ: Płk Molibden & gen. Zambik
http://www.youtube.com/watch?v=LR35s1acLG4
2. BAL U SEKRETARZA, czyli "TO SIĘ ODBUDUJE” - proszę oglądać od 1:23:05 – do końca :)
http://www.youtube.com/watch?v=cvdoMzXI98Y
RADA MA (gratis):
Sugeruję, aby Pan gen. K. zamiast czarować polotnym wojskowym dowcipem, dobrze rozejrzał się wokół siebie. A nuż i na niego zaczaja się jakiś oberszter Molibden? I co wtedy?
Korzenioplastyka ???
Tkanina artystyczna ???
UŁAN BATOR ??? !!!!!
Może więc lepiej nie straszyć dziennikarzy, tylko zlustrować własne szeregi?
====
A płk Liedel (od pacholęcia ochotniczo w ZOMO) - czyżby to jeden z tych dwóch z pałkami, spod Pałacu Kultury im. Stalina? - patrz film: 1 : 25 : 23
Jeśli tak, to budujący przykład początku pięknej kariery!!!
--
OdpowiedzUsuńA.Ś na tt:
Gdybym nie dostrzegł gdzie ukazał się ten tekst, przypisałbym go analitykom albańskim -
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/34285,reforma-skrojona-pod-tuska.html
====
Cóż, sam tytuł "Reforma skrojona pod Tuska?" - w świetle tego, co wie nawet najgłupszy "mediant", że nie da się już udawać nieznajomości Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego - "krojonego" wszak wyłącznie pod Belweder!! - po prostu oszołamia i jest kpiną z czytelników. A przecież "Nasz Dziennik" to poważna redakcja?! Co się dzieje, Panie Aleksandrze?
I jeszcze teksty sprzed dwóch dni - z "wPolityce":
"Płk Grzegorz Małecki o reformie służb"
"Rewolucja w służbach specjalnych. Na znaczeniu straci ABW. Powstanie nowy organ kontrolujący tajne operacje"
====
Kamuflaż? Dezinformacja? Utrzymywanie mitu Tuska jako rozgrywającego?
Swoją drogą: czy p. Sienkiewicz zdaje sobie sprawę z tego jak okrutnie się ośmiesza???
Pozdrawiam serdecznie
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń--
OdpowiedzUsuńNJU JORK TAJMS - CZYLI O MIĘDZYNARODÓWCE MEDIÓW 'WIODĄCYCH'
Panie Aleksandrze,
Parę dni temu zauważyłam w Głosie Rossiji opinię o nowo powstającym filmie "Smoleńsk" przytaczaną przez ruskie medium za 'bratnim' NYT - i skrupulatnie ją tu odnotowałam (29 maja 2013 17:00). Dzisiaj widzę, że afera ma drugie, a nawet trzecie dno, dlatego przytaczam za GPC wypowiedź Macieja Pawlickiego - producenta filmu:
===========================
Skoro „New York Times" zajmuje się „Smoleńskiem", to znaczy, że robimy bardzo ważny film - z Maciejem Pawlickim, producentem filmu „Smoleńsk", rozmawia Jan Pospieszalski.
W „New York Timesie" pojawił się tekst o konflikcie w środowisku polskich artystów po katastrofie smoleńskiej. Autor odnotowuje m.in. sukces filmu Anity Gargas „Anatomia upadku", jednocześnie niewybrednie atakując powstający film „Smoleńsk". Nazywa go polityczną maskaradą. Cytowane są wypowiedzi m.in. Borysa Lankosza – polskiego reżysera filmów dokumentalnych i krótkometrażowych – że film jest niebezpieczny, bo bazuje na kłamstwie, albo Juliusza Machulskiego, który proponuje, by o Smoleńsku opowiedzieć w formie parodii, w konwencji Monty Pythona. Dlaczego ważna amerykańska gazeta zajmuje się polskim filmem, który dopiero powstaje?
To, że „Gazeta Wyborcza" ma gotowe recenzje książek czy filmów, które jeszcze nie powstały, to już wiedziałem. Dziwi mnie natomiast, że także „New York Times" zastosował tę samą metodę. Myślę, że to rzadki wypadek. „NYT", pozorując obiektywizm, wydrukował jednostronny, napastliwy tekst o filmie, nad którym praca dopiero się zaczęła. Czujemy się wyróżnieni, bo mało jest filmów, które na rok przed premierą mają płomienne i gwałtowne omówienia w najważniejszym opiniotwórczym dzienniku na drugiej półkuli. Znaczy, że robimy bardzo ważny film.
Czy autor tekstu zwrócił się do osób pracujących przy tym filmie, czy rozmawiał z reżyserem Antonim Krauzem i z Panem?
Rozmawiał ze mną, nawet dość długo. Pierwsze pytania brzmiały trochę tak, jakby napisała je redakcja „Gazety Wyborczej", ale mimo to odniosłem też wrażenie, że jest człowiekiem otwartym, wręcz dziwił się, dlaczego mamy tak niski budżet, bo przecież to ważny temat. Zachowywał się jak normalny dziennikarz, pytał o ekipę, o finansowanie, o formę filmu, fabułę, dystrybucję, o podejście do wydarzeń...
Ale czy pytał o to, co się stało w Smoleńsku? Czy miał Pan wrażenie, że interesuje go to, co naprawdę się stało?
Pytał, czy przyjmujemy wersję oficjalną, czy teorie spiskowe. Pytał, czy pokażemy zamach. Opowiedziałem mu dokładnie, jakie jest nasze podejście. Będziemy opierali się na faktach – na ustaleniach naukowców, profesorów, amerykańskich, australijskich, kanadyjskich i polskich, nie stawiając żadnej gotowej tezy. Nie my od tego jesteśmy, żeby ustalać prawdę. Śledczy powinni to wreszcie zacząć robić. Chcemy opowiedzieć o emocjach, o podzielonej Polsce, o tym, co nazwano katastrofą posmoleńską. O ludzkich losach. On z uwagą słuchał, dopytywał.
Czy coś z tego, co mu Pan opowiedział, znalazło się w tekście.
Znalazła się tylko informacja o budżecie i nic więcej. (!!!)
Ale znalazły się też opinie o filmie: Borysa Lankosza i Juliusza Machulskiego.
Mówił, że film budzi kontrowersje. Zapytałem go, czy wy w „NYT" piszecie recenzje przedstawień na Broadway, czy filmów, które pojawią się dopiero za rok. – Nie, no skąd, zaśmiał się. – Tego samego oczekujemy od branży i prasy. Obaj uznaliśmy, że jeżeli ktoś wygłasza bardzo negatywne zdanie o filmie na rok przed premierą, to sam sobie wystawia świadectwo. Przekazałem mu wiele argumentów, dlaczego chcemy ten film zrobić. Żaden z tych argumentów nie znalazł się w artykule. Natomiast znalazły się miażdżące opinie reżyserów Lankosza i Machulskiego.
CDN
Skoro nowojorska gazeta tak interesuje się polskim filmem (który jeszcze nie powstał), to może sukces w Hollywood murowany?
UsuńCD
OdpowiedzUsuńCo go bardziej interesowało – sam film czy to, co stało się w Smoleńsku?
Pytał raczej o film. Czy będziemy przedstawiali wyłącznie wersję zamachu,czy też jesteśmy otwarci i ciągle szukamy? Gdybym tak skonstruował tekst, zostałbym z hukiem wyrzucony.
Lankosz, zanim film powstał, zarzuca kłamstwo, a Machulski szydzi z tragedii. Reżyser to raczej ktoś ciekawy świata. Stawiający pytania, poszukujący...
Jeżeli ktoś ma jakieś niezwykłe dokonania w opowiadaniu o współczesności Polaków, o niezwykle ważnych zjawiskach, to może sobie na pewne ostrzeżenia pozwalać. Borys Lankosz chyba jeszcze do takich artystów nie należy. Natomiast wypowiedź Machulskiego, że właściwa metoda opowiadania o Smoleńsku to jest Monty Python i „Borat", traktuję jako przejaw gwałtownej potrzeby opowiadania dowcipów.
Dowcipów? Biorąc pod uwagę rozmiar tragedii…
Każdy ma własne prawo do autokompromitacji. Filmu jeszcze nie ma, więc wypowiedzi Lankosza i Machulskiego są opowieściami o nich, a nie o tym filmie.
[...] Chcą film zdezawuować, odebrać mu widownię, zapobiec jego powstaniu. Smutne.
Czy należy spodziewać się jakiejś reakcji ze strony twórców filmu?
Napiszę list do „New York Timesa" jako producent, ale również jako były dziennikarz amerykański. Wyrażę zdumienie, że „NYT" bierze udział w kneblowaniu wolności mediów.
http://niezalezna.pl/41903-o-smolensku-w-usa-rozmowa-z-maciejem-pawlickim-producentem-filmu
==============
!!!!!!!!!!
--
OdpowiedzUsuńRift Over Air Crash Roils Poland’s Artists
By DAN BILEFSKY
Published: May 28, 2013
WARSAW — On a foggy April morning in 2010, the Polish president’s plane crashed over Smolensk in western Russia, killing him and 95 other members of Poland’s political and military elite, traumatizing the nation and opening a bitter political divide over what caused the disaster. Now the fissures have spread to the cultural realm, as filmmakers, writers and artists fiercely debate how — or even whether — to portray this still-visceral history.
A portrait of Lech Kaczynski, the Polish president killed with 95 other officials in a 2010 crash, and his wife, Maria, at a commemorative event in Warsaw.
Some leading Polish actors have refused to participate in “Smolensk,” a feature film to be released next year, and Antoni Krauze, its patrician 73-year-old director, fears that his views challenging the official version of events, and suggesting a cover-up, could cost the movie millions of dollars in state financing.
The makers of a decidedly sober National Geographic documentary, “Death of the President,” have been accused of being pro-Russian propagandists, while a satirical underground comic book has drawn the wrath of cultural officials for its allusion to the anti-Russian mania of those who blame the Kremlin for the crash. Its antihero, Likwidator, goes on a killing spree whose targets include Vladimir V. Putin, the Russian president.
And Jacek Adamas, a leading street artist here, said he had been unable to find a gallery or museum willing to display his installation of black steel sculptures of human figures with targets on their chests, suggesting that the crash was an assassination. “Being an artist involves honesty, and in the current discourse in Polish arts, I’m not allowed to be honest,” he said.
At the root of this culture war is intense disagreement about exactly what caused the disaster that day, when Lech Kaczynski, the Polish president, and his delegation were traveling to an official commemoration of the Katyn Massacre of 1940, when the Soviet secret police executed 22,000 Polish officers. For decades the Soviet government denied responsibility for the killings, which to Poles had become a symbol of Russian domination.
In the crash investigation, Russian and Polish investigators concluded in separate official inquiries that poor visibility and human error were to blame. But skeptics have variously insisted that it was an assassination, a declaration of war against Poland by Russia or perhaps an elaborate coup attempt.
The range of conspiracy theories is dizzying. So-called truthers accuse the Kremlin of pumping artificial fog over the runway, planting explosives on the plane and doctoring and then sewing victims’ bodies back together in fake autopsies. Some even contend that the Kremlin murdered Kaczynski because he had traveled to Georgia in 2008 to support that country in its war with Russia.
The crash investigation was so fraught that a military prosecutor, Mikolaj Przybyl, apparently distraught over criticism of his tactics, shot himself in the head in January 2012 during a news conference. (He survived.)
Mr. Krauze has rarely shied away from politics or controversy in his film career. His previous film, “Black Thursday,” which depicted the violent 1970 crackdown on striking shipyard workers by a Polish Communist government, was popular, but it also roiled emotions in a country coming to terms with its oppressed past.
The plot of “Smolensk” will center on an investigative journalist who slowly reveals a vast cover-up. Mr. Krauze said he has set out to demystify what he called a lie-riddled official narrative, and invoked “Zero Dark Thirty,” Kathryn Bigelow’s Oscar-nominated film about the American search for Osama bin Laden, as a role model. But just as “Zero Dark Thirty” was pilloried by some for taking liberties with real-life events and for implying that torture is an acceptable antiterrorist tool, so critics here warn that “Smolensk” threatens to become a political statement masquerading as fact.
“It hurts me when people try to politicize this tragedy,” said Pawel Deresz, a journalist whose wife, a leading leftist politician, died in the crash. He said he feared that fiction would be mingled with fact in the name of artistic freedom.
OdpowiedzUsuńBorys Lankosz, a filmmaker whose 2009 film, “Reverse,” depicted Polish life in the 1950s, said that conservative artists were adroitly tapping into deep-seated feelings of victimhood formed during centuries of occupation and subjugation. And he argues that supporters of the previous president are intent on mythologizing him.
“It’s a cultural sickness,” he said. “We are always taught that we are the messiah nation. This cult of martyrdom, reflected in films like ‘Smolensk,’ is dangerous because it is based on a lie.”
Others, including the Polish culture minister, Bogdan Zdrojewski, have warned that it is still too early to portray the events surrounding the plane crash. “It’s hard to get rid of an impression and fear that this will be a movie with a strong political message,” he told the Polish news channel TVN24.
But Mr. Krauze says he is undeterred, even if making the film costs him lifelong friends and requires him to make do with a modest $3.5 million budget. “I feel I need to make this film, even if it is me against everyone else,” he said. “I intend to show the truth.”
Mr. Krauze said he drew inspiration from evidence challenging the official explanation of the crash, including the film “Anatomy of a Fall.” That documentary’s emotive crash images and breathless narration attracted a large audience of more than three million viewers when it was shown by the state television channel TVP on April 8, two days before the third anniversary of the crash.
The documentary’s creator, the investigative journalist Anita Gargas, interviewed dozens of witnesses, including local Russians who said they saw pieces of metal falling to the ground in the last seconds before the Russian Tupolev Tu-154M plane crashed, suggesting a possible explosion onboard. “I am fighting against disinformation and propaganda,” she said in an interview.
Before the broadcast, the left-leaning newspaper Gazeta Wyborcza called the film a dangerous misrepresentation that threatened to divide the country into “good and bad patriots.” The station countered that it was committed to showing all sides of the investigation.
“Anatomy of a Fall” was preceded the same evening by National Geographic’s “Death of the President,” which hews closely to the official reports by the Polish and Russian authorities, citing the actions by the Polish pilots, including their decision to attempt a perilous landing in dense fog.
Members of the opposition party Law and Justice called the National Geographic documentary “scandalous,” and Ms. Gargas suggested that it had been bankrolled by Moscow.
Ed Sayer, commissioning editor at the National Geographic Channel’s international arm, said that “Death of the President” was financed solely by National Geographic and that it stuck to the facts. “We were very aware of the strong feelings connected to this event,” he said.
Such is the hysteria surrounding “Smolensk” that Juliusz Machulski, a leading Polish comedy director, said the only film that could do justice to the crash would be a parody.
“If anything, one could make a movie à la ‘Borat’ or Monty Python about a bumptious president of a moderately significant country in Central Europe who insists on landing in fog on a potato field,” he said.
Joanna Berendt contributed reporting from Warsaw. ( !!!!!!!!!!! )
http://www.nytimes.com/2013/05/29/movies/polands-divide-over-smolensk-film-on-2010-air-crash.html?pagewanted=all&_r=0
--
UsuńPanie Aleksandrze & PT Czytelnicy i Komentatorzy!
Ponieważ Mr Dan Bilefsky przytacza w artykule dumne słowa wydawcy National Geographic Channel, cyt.:
"Ed Sayer, commissioning editor at the National Geographic Channel’s international arm, said that “Death of the President” was financed solely by National Geographic and that it stuck to the facts. “We were very aware of the strong feelings connected to this event,” he said."
- sprawdźmy może ile warte są te oświadczenia.
====
28.01.2013r. w artykule: "FILM POLITYCZNIE ZAANGAŻOWANY – czyli kto wyłożył pieniądze?" napisał Pan:
Film "Śmierć prezydenta" wyprodukowany przez kanadyjską firmę Cineflix nie mógł być niczym więcej, jak „politycznie zaangażowaną” agitką. Szukając odpowiedzi na pytanie – dlaczego film upowszechnia rosyjską wersję wydarzeń i wygląda jak dzieło stworzone na polityczne zamówienie, słusznie wskazuje się na okoliczności związane z działalnością firmy Cineflix na rynkach Europy wschodniej Ta produkcja ma przede wszystkim „podobać się” rządom III RP i Rosji i zapewnić firmie dalsze, lukratywne kontrakty. Sprawa ma jednak nieco szerszy kontekst.
Zwracałem już uwagę, że producenci serii „Air Emergency” współpracowali z firmami rosyjskimi przy produkcji niektórych odcinków, np. o locie Tu 154M Baszkirskich Linii Lotniczych z Moskwy do Barcelony, a trójka autorów "Death of President" zrobiła przed kilkoma laty film o zestrzeleniu przez Sowietów w 1983 roku koreańskiego samolotu pasażerskiego. Ilość fałszerstw i błędów, jakie zawierał tamten „dokument”, dorównuje obecnemu dziełu na temat tragedii smoleńskiej. Propagandowe lukrowanie rosyjskiej rzeczywistości, obecne w niemal wszystkich tego typu produkcjach, jest zabiegiem tym dziwniejszym, że jeden z autorów i scenarzysta „Śmierci prezydenta”- Greg Gransden, na początku lat 90. był korespondentem w Moskwie. Jest autorem wielu publikacji nt. Rosji i można sądzić, że zna realia tego kraju. Gdzie zatem poszukiwać przyczyn powstania tak makabrycznej agitki? Z pewnością - w relacjach finansowych, choć w wymiarze wykraczającym poza zyski czerpane z dotychczasowej współpracy ze wschodnimi odbiorcami: sprzedaży 225 godzin programów stacjom rosyjskim, czy 179 godzin telewizjom na Ukrainie.
Myślę, że istotną okolicznością musi być fakt, że 24 kwietnia 2012 roku podpisano w Los Angeles umowę inwestycyjną między firmą Participant Media LLC, a spółką Cineflix Media, Inc.
Participant Media jest dużą korporacją finansującą produkcje filmowe i dokumentalne. Korporacją szczególną, bo wykładającą pieniądze wyłącznie na produkcje „politycznie zaangażowane”, powstające w ramach hollywoodzkich „kampanii społecznych”. Dotyczą one takich obszarów jak: ochrona środowiska, ochrona zdrowia, prawa człowieka, pokój i tolerancja, sprawiedliwość społeczna i ekonomiczna – czyli tego wszystkiego, czym sowiecka, a później rosyjska agentura wespół z milionami użytecznych idiotów karmi od lat światową opinię publiczną.
Participant Media były m.in. dystrybutorem dzieła Michaela Moore'a „Fahrenheit 9/11”, finansowały „geopolityczny thriller o globalnych wpływach przemysłu naftowego” - „Syriana” oraz wyprodukowały film Al Gore „Niewygodna prawda” na temat „globalnego ocieplenia”. Najnowszym dziełem Participant Media jest film „Promised Land” („Ziemia obiecana”), ukazujący „mroczną stronę eksploatacji gazu łupkowego”. Jego światowa premiera odbyła się przed kilkoma dniami – przypadkowo, w tym samym czasie, gdy w USA rozpoczęła się wielka debata o złożach łupkowych. Obraz, w którym główną rolę gra gwiazdor Hollywood Matt Damon, ma „przestrzegać przed zagrożeniami społecznymi związanymi z eksploatacją łupków”.
cdn
W planach jest sfinansowanie „zaangażowanego” filmu o „przywracaniu demokracji” w Chile po roku 1988.
UsuńInnym „zaangażowanym” dziełem, na które Participant Media wyłoży pieniądze będzie film o pupilku płk Putina, twórcy WikiLeaks - Julianie Assange. Z pewnością, nakręcenie propagandowego obrazu o gwieździe państwowej telewizji Russia Today wymaga dobrych kontaktów z partnerami rosyjskimi. Niewykluczone też, że Rosjanie będą uczestniczyć w tej produkcji. Film już jest zapowiadany jako „wielkie wydarzenie”, choć należy wątpić, by na jego podstawie można było rzetelnie ocenić misję prokremlowskiego „obrońcy wolności”.
Nie ma natomiast wątpliwości, że inwestycja kapitałowa w firmę Cineflix, musi być opłacalna dla Participant Media. Finansowo i politycznie. Tu kryje się klucz do odczytania intencji ostatniego dzieła National Geographic. Wówczas jednak nie należy się dziwić, że film o tragedii smoleńskiej, wyprodukowany za „politycznie zaangażowane” pieniądze jest zwyczajnym propagandowym humbugiem.
http://bezdekretu.blogspot.com/2013/01/film-politycznie-zaangazowany-czyli-kto.html
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńPonieważ rozmawiamy pod tekstem "Obca gra", odniosę się do ważnego, przywołanego przez Panią tematu.
Artykuły w ND i wPolityce łączy wspólny mianownik. Zdaniem autorów i wypowiadających się ekspertów, tzw. reforma służb jest pomysłem Tuska, ma doprowadzić do ograniczenia aktywności ABW (głównie w sferze tropienia afer rządowych) oraz przygotować grunt do "kontrolowanego oddania władzy".
Otóż, nie chcę się nawet zastanawiać - czy ludzie wypowiadający te androny robią to z niewiedzy, czy z wyrachowania? Nie wiedzą, czy nie chcą wiedzieć kto jest autorem owych reform i komu mają one służyć?
Ważne, że w obu przypadkach mamy prezentację stanowiska, pod którym mogliby podpisać się ludzie ABW. I na to proszę zwrócić uwagę. Ważne, że tego typu oceny są całkowicie niezgodne ze stanem faktycznym i prowadzą do nielogicznych, a wręcz absurdalnych wniosków.
Niestety, pomiędzy moimi tekstami ,a wypowiedziami takich ekspertów, jest podstawowa różnica. Ja próbuję swoje tezy udowadniać i uzasadniać faktami, ci panowie mówią to, co im ślina na język przyniesie, mając też świadomość, że odbiorcy łatwo zapomną ich dzisiejsze oświadczenia.
Tymczasem nie ma wątpliwości, że wszystkie założenia obecnej reformy służb są autorstwa ludzi prezydenckiego BBN-u , a D.Tusk i jego ministrowie wykonują zadania zlecone im przez ośrodek belwederski.
W nr 20 kwartalnika Biura Bezpieczeństwa Narodowego z listopada 2011 roku, znalazło się opracowanie Lucjana Bełzy zatytułowane „Pozycja szefów służb w sferze bezpieczeństwa pozamilitarnego”. W nim zaś zawarto projekty dotyczące gruntownych zmian w zakresie kontroli nad służbami specjalnymi. Są tam pomysły uznawane dziś za "projekty Tuska". Dość sięgnąć i przeczytać.
Nie można też nie wiedzieć, że kilka dni po zakończeniu prac Komisji Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN), prowadzonych pod kierunkiem belwederskich „ekspertów ds. bezpieczeństwa”, sejmowe Kolegium ds. służb specjalnych zajęło się wytycznymi SPBN dotyczącymi „propozycji zmian organizacyjnych i legislacyjnych w służbach specjalnych”.
7 września 2012 niejawny raport SPNB trafił do Bronisława Komorowskiego, a już 18 września podczas obrad Kolegium sejmowej komisji ds.specsłużb, Donald Tusk zapowiedział powołanie „zespołu roboczego do spraw zmian organizacyjnych i legislacyjnych w systemie służb specjalnych” oraz wykorzystanie rezultatów zawartych w pracach ekspertów SPBN. Tyle fakty.
Kto zatem twierdzi, że mamy do czynienia z projektami rządowymi, wykazuje niewiedzę lub próbuje oszukać odbiorców.
Zmiany dokonywane obecnie w służbach w żaden sposób nie mogą służyć grupie Tuska. Ta bowiem opierała się na "zbrojnym ramieniu" ABW, układach z oligarchami i "bondaryzacji" służb, podczas gdy belwederskie projekty zmierzają do osłabienia formacji cywilnych i przeniesienia najważniejszych uprawnień na służby wojskowe, zarządzane przez zawodowych oficerów. Jak w tej sytuacji usprawiedliwić absurdalne twierdzenie - "Reforma skrojona pod Tuska?". Co zyska na tej reformie Tusk, który do tej chwili był jedynym decydentem wszystkich tajnych formacji, a obecnie musi oddać je ministerialnym "słupom" nad którymi opiekę sprawuje Belweder?
Za szczególnie szkodliwe uważam też wszelkie próby obrony rzekomego "dorobku" ABW i dywagacje o zagrożeniach spowodowanych odebraniem uprawnień tej służbie. Z optyki prezentowanej przez „naszych” analityków i autorów takich tekstów wynika, jakoby Agencja była służbą szczególnie profesjonalną i wartościową, a udzielane jej przez ostatnie 5 lat uprawnienia służyły bezpieczeństwu państwa i obywateli.
To teza głęboko nieprawdziwa.
cdn
cd.
OdpowiedzUsuńPanów powtarzających tego rodzaju dyrdymały należałoby poprosić, by wymienili te szczególne osiągnięcia ABW i wskazali, które z dodatkowych uprawnień (a było ich wiele) zostały spożytkowane przez Agencję dla dobra państwa. Jakie afery na szczytach władzy wykrył Bondaryk, w jakim zakresie chronił bezpieczeństwo Prezydenta, jak wykazał się w sprawie Smoleńska, do jakich spraw stosował podsłuchy i prawo do inwigilacji obywateli? Które ze strategicznych przedsiębiorstw uchronił przed przejęciem przez obcy kapitał, jak wykonywał ochronę kontrwywiadowczą polskich spółek skarbu państwa?
Czytając tego typu wypowiedzi, odnoszę nieodparte wrażenie, że ich celem jest nie tylko obrona wizerunku ABW, ale są one dyktowane lękiem przed "opcją zerową" - jedynym rozwiązaniem, które warto brać pod uwagę w odniesieniu do wszystkich służb III RP.
Gdy zaś chodzi o "polemikę" gen Kozieja, na którą zwróciłem uwagę na tt (cieszę się, że dostrzegła to też niezalezna) to nie powinna być zaskoczeniem. Myślę, że jej treść i merytoryczny poziom w pełni odpowiada predyspozycjom intelektualnym i mentalnym tego pana.
Obecnie pan Koziej wykazuje wręcz niewiarygodne "parcie" na majstrowanie przy sprawach bezpieczeństwa europejskiego i wraz ze swoim pryncypałem woła o przeprowadzenie "strategicznego przeglądu bezpieczeństwa europejskiego".
Jestem niezmiernie ciekaw, jak pomysły Kozieja zostaną odebrane przez profesjonalistów i jak zakończy się ta europejska misja byłego członka egzekutywy PZPR.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńJak więc potraktuje Pan dzisiejszy tekst w NDz: "Pohukiwania za SKW" ?
Jako próbę "rehabilitacji"?
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/34404,pohukiwania-za-skw.html
Pozdrawiam serdecznie
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńW ogóle nie potraktuje, bo nie odczuwam potrzeby komentowania każdej publikacji ND na temat służb. Tym bardziej, gdy dotyczy opinii wyrażanych z całkowicie odmiennych stanowisk.
Pan płk Kowalski stwierdził przecież - "Nie można w demokracji odmówić opozycji, która reprezentuje liczny elektorat, prawa do stawiania nawet najtrudniejszych pytań i zarzutów...." itd.
A pewnie,że nie można. Tylko co z tego wynika? I jak długo można bajdurzyć o demokracji i rozbijać sobie łeb o beton? Niechże więc pan Kowalski dalej ocenia "polskie służby" w ramach tejże demokracji.
Pozdrawiam
O kurczę!
UsuńWkurzył się Pan? :)
Ja tę "demokrację" prawdę mówiąc, przeoczyłam :)
Widocznie skoro nie zauważam jej w realu,
przestaję dostrzegać także w druku! :))
Pozdrawiam serdecznie
Urszula Domyślna .
OdpowiedzUsuń/Panie Aleksandrze,
Jak więc potraktuje Pan dzisiejszy tekst w NDz: "Pohukiwania za SKW" ?
Jako próbę "rehabilitacji"?/
Jeśli można się wtrącić ...
Od dłuższego czasu (może ok. roku)rzadko tam ,,znajduję interesujące mnie tematy .
Osobiście staram się (może mi to nie wychodzi ale się staram :)) zbyt mocno z emocjami nie podchodzić do znaczących sygnałów pochodzących z m/innymi z Radia Maryja .
Podaję tylko jeden przykład z ostatnich dni :
http://www.radiomaryja.pl/informacje/insynuacje-goscia-niedzielnego/
Atmosfera w środowisku " prawicy " i również w środowisku "hierarchów" KK robi się coraz ciekawsza - przykład "nagonka na Dziwisza"..patrona PO.
Nie wiem .Tak się zastanawiam .
Może Plewy same się już odsiewają i już się gotują we własnym kotle ?
To są tylko moje lekkie spostrzeżenia .,
Zobaczymy ,co będzie dalej .
Plus delikatne (miękka siła między wierszami, skąd to znam?..) pohukiwanie na NDz, że oto "my tu popieramy starania w.s. multipleksu, a wy tak, prawda, niewdzięcznie..."
UsuńPozdrawiam serdecznie
Autora,
Komentatorów
i Czytelników!
Ogólnopolskie Spotkanie Młodych na Lednicy odbywa się po raz siedemnasty, tym razem pod hasłem "W imię Ojca". Gościem specjalnym był a jakże Komorowski.
OdpowiedzUsuńPrezydenta młodzież przywitała gromkim śpiewem: - Niech zatańczy. Prezydent nie dał się długo prosić i kilka minut tańczył z góralką do rytmów pieśni Siewców Lednicy "Tak, tak Panie".
Jakoś tak samorzutnie pobrzmiewa mi w oddali- Olek, Olek... na prezydenta tylko Ty.
Ach jaki ten prezydent porządny katolik. Tak się zastanawiam. Prawie 100 % narodu kocha prezydenta Bronisława przecież, a ten Ci jeszcze na Lednicę przyjeżdża.
http://m.poznan.gazeta.pl/poznan/1,106517,14020310,50_tys__mlodych_przyjechalo_na_Lednice__Czekaja_na.html
Pan prezydent po ciezkiej pracy w sluzbie bezpieczenstwu wreszcie moze poswiecić czas na przyjemności, odświeżanie kontaktów i uwiarygadnianie wśród rodaków. Wczoraj Gniezno i Lednica, dziś o świcie głęboka myśl teologiczna:
OdpowiedzUsuń" I ja uważam, że dzisiaj trzeba dopilnować ściśle zasady, która służy i państwu polskiemu, i Kościołowi, a nawet wszystkim Kościołom w Polsce, zasady ścisłego rozdziału między państwem a Kościołem, byle był to rozdział przyjazny a nie wrogi" - powiedział prezydent. A już po południu jak przystało na prawdziwego patriotę, w
Warszawie witający św. Andrzeja Bobolę:
"Powinniśmy także siebie samych nawzajem uczyć okazywania wdzięczności, okazywania wdzięczności Panu Bogu, okazywania wdzięczności Ojczyźnie, okazywania wdzięczności sobie nawzajem, a nawet samemu sobie za pracę, za wytrwałość w rozwiązywaniu kłopotów, za osiągnięcia i za to, że po prostu jesteśmy i jesteśmy razem".
http://wpolityce.pl/artykuly/54908-co-robi-prezydent-w-chwili-gdy-brutalnie-atakuja-kard-dziwisza-umywa-rece-i-mruga-znaczaco-trzeba-sie-bylo-kopac-samemu-gdy-sie-rzadzilo
http://wpolityce.pl/wydarzenia/54924-bronislaw-na-procesji-opatrznosc-boza-to-istotny-element-sprzyjajacy-utrzymaniu-polskich-marzen
Czy ten prezydent zwariował, czy to efekt tajnego aneksu do rekomendacji BBN?
Witam.
UsuńA ja Panie Patrycujszu chciałabym aby Jahwe w końcu wcielił w teraźniejszość te oto słowa "„Jahwe wobec przewrotnego jest przebiegły, z tym, kto jest podstępny, podstępnie walczy” (Ps 18,27).
Bo takiemu przewrotnemu wywrotowcowi jakim jest ówczesny rezydent III PR (PiARu)należy sie w końcu to... na co od dawna zasługuje!
A jeśli zabrał sie już za bezczeszczenie swą obecnoscią sw. A. Boboli to jestem przekonana, że długo nie trzeba bedzie czekać jak ten "Terrorysta Pana Boga"* wkroczy do akcji.
*'Terrorysta Pana Boga" - film dokumentalny o sw. A. Boboli. Polecam bo jest bardzo dobrze udokumentowany, a przez to wiarygodny. Emisja była 3 czerwca 2013r o godz. bodajze 8:30 na TVP Historia.
Pozdr.
Halka
Wypowiedź dla Radia Maryja ks. prof. Pawła Bortkiewicza z 3 czerwca 2013:
UsuńJest mi bardzo trudno oceniać zachowanie prezydenta. Chodzi tutaj bowiem o stronę psychiczną, a to nie leży w moich kompetencjach. Jednak z laickiego punktu widzenia dostrzegam wyraźną niespójność słów i czynów.
Warto zwrócić uwagę na konsekwencję wypowiedzi pana prezydenta. Prezydent mówił o zróżnicowanym świecie, w którym nie istnieje jedno Prawo Boskie. Mamy tutaj bardzo wyraźną sugestię, że istnieje wiele podmiotów Prawa Boskiego. Istnieje, zatem wielu bogów.
Jak to w takim razie pogodzić z wyznawanym i deklarowanym światopoglądem pana prezydenta? To jest po prostu nie do pogodzenia. Problem jest jednak bardzo poważny, ponieważ pan prezydent swoją pielgrzymką do grobu św. Wojciecha, w cudzysłowie pielgrzymką, spotkaniem z Tercio Milenio, następnie spotkaniem na Lednicy, wreszcie wczorajszym udziałem w procesji relikwii św. Andrzeja Boboli, w sposób bardzo ostentacyjny i zarazem nachalny manifestuje swoje przywiązanie do Kościoła.
Jednocześnie dystansuje się w sposób pozornie – jak sądzę w jego mniemaniu – delikatny od całkowitego utożsamienia się z nim. Trzeba powiedzieć, że takim wyrazem pozornego dystansowana się – podkreślam słowo „pozornie” – delikatnego, a w gruncie rzeczy bardzo ostrego były słowa o pluralizmie porządku moralnego. To są słowa, które absolutnie nie są do pogodzenia z tradycją chrześcijańską, a nawet ze zdrową tradycją naszej cywilizacji euroatlantyckiej.
To jest bardzo poważny problem nachalności zewnętrznych postaw. Jednocześnie bardzo radykalnego odcinania się od chrześcijaństwa. Poza tym charakterystyczne dla tej kadencji są niezliczone wypowiedzi, poczynając od kampanii wyborczej, a kończąc na ostatnich wypowiedziach, które bardzo wyraźnie kolidują z doktryną Kościoła katolickiego.
Warto przypomnieć, że pan prezydent jest za in vitro, że jest częściowo za aborcją, ale to nie przeszkadza mu twierdzić, że w tej konfiguracji jest za życiem. Jest za legalizacją spraw, które wywołują najdelikatniej mówiąc ogromne kontrowersje itd. Mamy więc do czynienia z bardzo skomplikowaną sytuacją, która ma, mówiąc bardzo banalnie, jedno wytłumaczenie. Mianowicie pan prezydent próbuje umocnić swój image i jednocześnie image tej formacji politycznej, która się sypie na naszych oczach. Tylko, że jest to manipulowanie Kościołem i Panem Bogiem. A tego czynić się nie godzi.
Musimy mieć świadomość tego, że osoba, która reprezentuje takie poglądy sama siebie wyklucza ze wspólnoty. Zauważmy zresztą rzecz bardzo banalną i zarazem bardzo czytelną. Jeżeli ktoś w sprawach zupełnie mniejszej rangi w ugrupowaniu politycznym deklaruje poglądy niezgodne z poglądami Boga, czy z poglądami ideologii partyjnych, zostaje natychmiast zawieszony w prawach członka tej partii, albo zostaje z niej wykluczony, albo staje się persona non grata. Obserwujemy to niemal, na co dzień w sytuacjach różnych sporów i konfliktów światopoglądowych.
Dlaczego zatem niektórym z nas tak trudno uwierzyć, że ktoś taki – w sprawach o wiele wyższej wagi, jaką jest kontestacja nauczania moralnego i doktrynalnego Kościoła w sprawach wiary i moralności – miałby być nadal członkiem wspólnoty?
On sam siebie wyklucza, dlatego, że odrywa się od tożsamości, od źródeł tej przynależności. Przynależność tutaj nie jest przynależnością czysto formalną, na zasadzie podbicia legitymacji, ale organiczną na zasadzie związku z Chrystusem, który żyje w swoim Kościele, i który wyraża ten związek także poprzez swoją naukę moralną.
Nie można mieć najmniejszych wątpliwości, że taki człowiek jest poza wspólnotą Kościoła i przystępowanie przez niego do sakramentów świętych jest w tym wypadku przystępowaniem po prostu świętokradczym.
http://www.radiomaryja.pl/polecamy/niespojnosc-slow-i-czynow-prezydenta/