Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

czwartek, 10 stycznia 2013

POWRÓT LUDZI W BRĄZOWYCH BUTACH


Odejście Krzysztofa Bondaryka nie jest żadną niespodzianką. Można się jedynie dziwić, że szef ABW tak długo ostał się na stanowisku i dopiero teraz został „poproszony” o ustąpienie. Pośpiech, z jakim to zrobiono, nie zasięgając nawet opinii sejmowej komisji ds. służb specjalnych, przypomina natomiast tryb, w jakim przed pięciu laty powołano Bondaryka – bez przeprowadzenia konsultacji, nie czekając na opinię prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Antoni Macierewicz skomentował wówczas tę decyzję słowami, które wydają się odpowiednie również do obecnej sytuacji – „nie wiem, jakie powody kierowały panem premierem Tuskiem żeby dokonać takiego wyboru, czy w jakiej sytuacji pan Tusk się znalazł jako premier, może jako polityk, że uznał, że musi podjąć taką decyzję”.
Powołanie wówczas na szefa największej służby specjalnej właśnie Krzysztofa Bondaryka – człowieka związanego z postkomunistyczną oligarchią, uwikłanego w niejasne interesy i owładniętego pasją gromadzenia komprmateriałów – było decyzją optymalną, zapewniającą układowi rządzącemu realizację celów politycznych i biznesowych. Nie miało nic wspólnego z profesjonalizmem kandydata, a tym bardziej z dobrem służb specjalnych lub bezpieczeństwem państwa. Gwarantowało natomiast nienaruszalność interesów oligarchii i wpływów ludzi peerelowskich służb. Trzeba pamiętać, że późniejsze regulacje prawne w sferze bezpieczeństwa, zmierzały w kierunku zbliżonym do rozwiązań rosyjskich i dotyczyły m.in. centralizacji specłużb, przeprowadzonej zgodnie z sowieckim modelem „kułaka” – czyli „zaciśnięcia” wszystkich formacji wokół jednej struktury działającej na wzór KGB. Przez ostatnie pięć lat, rolę tę doskonale spełniała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wyposażona w potężne instrumenty nadzoru nad procesami gospodarczymi i przepływem informacji. Wszystkie regulacje łączył wspólny mianownik - prowadziły do zwiększania uprawnień służb oraz rozbudowy systemu kontroli nad społeczeństwem.
Wydaje się, że podpisując przed pięcioma laty nominację Bondaryka, a dziś przyjmując jego rezygnację, Donald Tusk wypełniał jedynie rolę notariusza. Prawdziwych decydentów i mocodawców należało bowiem szukać w innych obszarach.
Gdy w kwietniu 2012 roku, na łamach „Gazety Polskiej” opisywałem falę masowych odejść z ABW i policji, stwierdziłem, że los Krzysztofa Bondaryka wydaje się przesądzony i w najbliższej przyszłości należy spodziewać się jego dymisji.
Od wielu miesięcy mamy bowiem do czynienia z ofensywą środowiska Belwederu, zmierzającą do gruntowej przebudowy systemu bezpieczeństwa, w tym - do odebrania Agencji zaszczytnego miana „zbrojnego ramienia” grupy rządzącej i wykreowania nowej formuły reżimu prezydenckiego.
W nr 20 kwartalnika Biura Bezpieczeństwa Narodowego z listopada 2011 roku, znalazło się opracowanie Lucjana Bełzy zatytułowane „Pozycja szefów służb w sferze bezpieczeństwa pozamilitarnego”. W nim zaś zawarto projekty dotyczące gruntownych zmian w zakresie kontroli nad służbami specjalnymi. Widnieją tam postulaty: utworzenia ministerstwa administracji i cyfryzacji – w drodze przekazania z ABW i SKW zadań o charakterze administracyjnym wynikających z ustawy o ochrony informacji niejawnych; stworzenia w ministerstwie finansów jednej struktury uprawnionej do zajmowania się przestępstwami ekonomicznymi i korupcyjnymi, poprzez połączenie CBA z wywiadem skarbowym; podporządkowania ABW ministrowi spraw wewnętrznych i redukcji uprawnień tej służby; utworzenia jednej Agencji Wywiadu z wyodrębnionym pionem cywilnym i wojskowym (z połączenia Agencji Wywiadu ze Służbą Wywiadu Wojskowego) oraz jej podporządkowania ministrowi obrony narodowej, z zastrzeżeniem, że stanowiska dowódcze mają być obsadzane przez żołnierzy zawodowych. Po dokonaniu tych zmian, wyłania się model służb, w którym wiodącą rolę (ze względu na uprawnienia) będzie pełniła Agencja Wywiadu osadzona w Siłach Zbrojnych RP i dowodzona przez zawodowych żołnierzy. W praktyce, oznacza to powrót do koncepcji sprzed 2006 roku, funkcjonującej w oparciu o układ personalny byłych Wojskowych Służb Informacyjnych. W tej koncepcji – wspartej również rekomendacjami Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN), prezydent sprawujący zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi za pośrednictwem ministra obrony narodowej, będzie nie tylko faktycznym decydentem w kwestiach bezpieczeństwa, ale uzyska realny wpływ na działania potężnej służby specjalnej.
Lektura dokumentów prezydenckiego BBN-u oraz późniejsze działania ośrodka prezydenckiego nie pozostawiają wątpliwości, że dokonany już podział MSWiA oraz zapowiadana przez ministra Cichockiego na początku stycznia 2012 roku „zmiana systemu kontroli nad służbami” -  są autorstwa środowiska skupionego wokół Bronisława Komorowskiego. Podstawą tych procesów będzie ustawa o zmianie struktury służb specjalnych, opracowana w ramach SPBN.
Już wówczas było oczywiste, że rządowi Donalda Tuska przypisano rolę wykonawcy dyrektyw Pałacu Prezydenckiego, a dyspozycyjność w tym zakresie wydawała się decydująca dla przyszłość rządu. W tej perspektywie, sprawa Amber Gold jawi się jako wyraźne ostrzeżenie, przynosząc środowisku premiera rodzaj propozycji „nie do odrzucenia”. W ramach tej „oferty” proponuje się m.in. odstąpienie od wzmacniania służb cywilnych i wykreowanie nowego rozdania, w którym wiodącą rolę odegrają ludzie wojskowej bezpieki.  Warto zauważyć, że 7 września 2012 roku  niejawny raport SPBN trafił do Bronisława Komorowskiego, a zaledwie kilka dni później,  18 września zwołano obrady kolegium sejmowej komisji ds. specsłużb, podczas których Donald Tusk zapowiedział natychmiastowe powołanie „zespołu roboczego do spraw zmian organizacyjnych i legislacyjnych w systemie służb specjalnych” oraz wykorzystanie rekomendacji zawartych w SPBN. Oznaczało to zgodę na ograniczenie kompetencji ABW i pełne podporządkowanie planom Belwederu.
Kilka dni temu, szef BBN gen. Stanisław Koziej, komentując odejście Bondaryka mógł zatem uznać, że „obrany kierunek zmian jest zbieżny z wnioskami ze Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego”, i „w obecnej chwili nie ma różnic w tym zakresie pomiędzy ośrodkiem prezydenckim a strukturami rządowymi”.
Dymisja szefa ABW jest jedynie konsekwencją dokonanych już przetasowań i została wymuszona w ramach procesu „reorganizacji” systemu bezpieczeństwa. Gdy gen. Koziej mówi o „integracji i koordynacji” służb, oznacza to zmianę dotychczasowej koncepcji „kułaka” i powierzenie tej roli nowej formacji podległej ośrodkowi prezydenckiemu. Dlatego odejście Bondaryka nie jest aktem swobodnej decyzji bohaterów tego spektaklu, nie ma nic wspólnego z „inną wizją reformy” czy rzekomą „wojną Tuska z ABW”. To nie premier rządu zdecydował o przeprowadzeniu „rewolucji w służbach specjalnych”, lecz został zmuszony do szybkiej amputacji „zbrojnego ramienia partii” i pozbycia się człowieka nieprzydatnego dla nowego rozdania.
Na działania te warto natomiast spojrzeć z perspektywy wyzwań czekających grupę rządzącą i ocenić je w świetle wspólnych interesów Pałacu Prezydenckiego i rządu Donalda Tuska, definiowanych poprzez strategię utrzymania władzy. Dymisje i roszady personalne są zaledwie zapowiedzią działań, które pozwolą rządzącym przetrwać najtrudniejszy okres kryzysu ekonomicznego oraz umożliwią zneutralizowanie zagrożeń wynikających z wybuchu protestów społecznych bądź aktywności środowisk opozycyjnych. Przejęcie inicjatywy przez ośrodek prezydencki wyraźnie dowodzi, że podstawą tej strategii będą „propozycje legislacyjne” w sprawach bezpieczeństwa zawarte w prezydenckim SPBN oraz oparcie reżimu na strukturach siłowych – armii i wojskowej bezpiece.


Artykuł opublikowany w nr 2/2013 Gazety Polskiej 

64 komentarze:

  1. Panie Aleksandrze, co mogę sobie pomyśleć o opozycji polskiej czytając Pana artykuł? Że sam Macierewicz będzie odwalał za resztę „śpiących rycerzy” robotę?
    Uznać pana za proroka czy opozycjonistów za tchórzliwą masę, która trzeba rozpędzić?
    Kiedy już my (czytelnicy pańskiego bloga) znaliśmy tę „TAJEMNĄ” wiedzę o „mordach w brązowych trepach?” No, kiedy? Kiedyśmy to wiedzieli jeszcze ONI nie mieli odwagi wrócić, a dzis? WRACAJĄ!
    A opozycja śpi.
    I jeszcze.
    Tak bardzo podobały mi się pańskie noworoczne życzenia. AMEN.

    I notkę o hierarchach skomentuje tutaj.
    Dobrze Pan opisał zachowanie hierarchów KK. Tak trzeba było zrobić. Katolicy muszą mieć świadomość faryzejskich postaw wielu hierarchów w Polsce. Tu nie ma dyskusji.
    Szkoda tylko, że znowu "delikatne gęsi" zaatakowały Pana bo nie zrozumiały przesłania przybierając tym samym postawę zwolenników Piotr dalej srającego ze strachu, nie przyznającego się ani przed sobą, ani przed Bogiem i ludźmi, że do cholery jasnej miał trzykrotne "ZATWARDZENIE"!
    Do was Gęsi. Myślcie o konsekwencjach dalszej zdrady Polski i Narodu polskiego przez hierarchów oraz ich brnięcia w zaprzaństwo, a potem gorszcie się na potęgę, aż was obedrą z piór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Protestuję przeciw niesprawiedliwemu potraktowaniu Piotra.
      Gorzko zapłakał nad swoją winą, i to natychmiast gdy zrozumiał, co zrobił. Ubliża mu zrównywanie z zaślepionymi tchórzami, którzy żądają prawdy od innych, a boją się prawdy o sobie i swoim kościele.

      W-aG-a

      Usuń

    2. Co? Kolejna „gęś/ gęsior”? A protestuj! Wejdź nawet na płot i piej jak kogut. Nie zapomnij tylko w razie czego zaprotestować jak ci będą wypalać znamię bestii na uprzednio obdartym z pierza kuprze. Bo do tego zmierza w prostej linii to co wyprawiają „ci” hierarchowie.
      WYJAŚNIENIE do mojego komentarza.
      Nie idzie tu sprawa o to czy Piotr wylał wiadro łez, czy dwa, czy cała „stągwię kamienną przeznaczona do żydowskich oczyszczeń”. Nie chodzi tu o żałowanie Piotra jako takie.
      O zwolenniczkach Piotra pisałam w taki „deseń”.
      „Gęsi” są tak bezkrytyczne i przewrażliwione na punkcie każdego człowieka, który „Mi mówi Panie, Panie” [Mt 7,21], że aby smród nie rozszedł się po gaciach - czytaj - nie poszedł w świat gotowe są Piotrowi zakneblować usta by nie mógł wykrzyczeć: „MIAŁEŚ RACJE JEZU!!! ZAPARŁEM SIĘ CIEBIE PANIE 3 RAZY!” Pal licho jakby to jeszcze Piotra chciały chronić, ale one robią tylko i wyłącznie dla siebie. Robią to by nie stracić swojej i tak „słabej wiary” (bo w kogo/co by wtedy wierzyły?) i jednocześnie przyznają się do „nieznajomości dziejów Kościoła”, że zasłonie się tu słowami autora.
      Dalej chcesz protestować?
      Zresztą przeczytaj pan/ pani odpowiedz, jaka mnie dał P. Ścios i albo to przyjmij albo gęgaj, a bacz by cie lisek w pole nie wywiódł…
      Tylko wiedz, że Jezus nie mógłby po twoich protestach ani tych tkliwych gęsi powiedzieć: „TU ES PETRUS!”. Rozumiesz? „Gąsko Balbinko”, o co tu rzecz idzie?



      Usuń
    3. Halko! Jakże mi Ciebie brakowało na blogu! Jak dobrze, że jesteś z powrotem.
      Wejdzie taki "protestant", uczepi się szczegółu, i będzie go rozdymał, rozdymał,
      aż zasłoni właściwy przekaz. To jedna z ich metod. Inną wyprodukował anonim,
      z grupy misz-maszowców=dezinformatorów (podgrupa: rozbawieni).

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    4. Ależ Urszulo ja nigdzie nie wyjeżdżałam, abym miała powracać. Zawsze się gdzieś bliżej lub dalej, ale kręcę w około tego bloga. Czasem (bo czasem nie!) tylko czytam w milczeniu, bo nawet gdybym chciała skomentować to moje myśli są tak niecenzuralne, że nie nadają się kompletnie do publikacji. Nawet przy tak ogromnej wyrozumiałości, jaką darzy mnie autor tego bloga.
      Ale staram się systematycznie czytać i artykuł komentarze i rzadko, kiedy mam obsuwę w aktualnościach.

      A ‘gęsiom’ trzeba było wytknąć ich niewdzięczność i tchórzostwo. Za to, że niby z nami są, jakoś tam przygęgują, a jak trzeba wykazać dojrzałość w przyjmowaniu prawdy to pokazują nam zwyczajnie „gęsi kuper”.
      Ja sobie tego nie wymyśliłam. To Rej pisał "Iż Polacy nie gęsi..." :-)

      Usuń
  2. Pani Halko,

    Bardzo dziękuję za te słowa. Ze mnie zaś - żaden prorok ani wyrocznia. Jestem przekonany, że gdyby ludzie opozycji i "naszych" mediów porzucili świat medialnych miazmatów, krąg fałszu i zabobonnych opinii, musieliby również dostrzec to, o czym rozmawiamy na blogu od prawie dwóch lat.

    Jeśli zaś chodzi o postawy osób broniących się przed uczciwą oceną działań niektórych hierarchów, pisałem już kiedyś, że przypominają jakąś formę bałwochwalstwa i są efektem słabej wiary oraz nieznajomości dziejów Kościoła.
    Nasz Kościół nie opiera się na ludziach - choćby byli papieżami i biskupami - i nie wolno utożsamiać jego obrony z akceptacją dla postaw poszczególnych hierarchów. Tym bardziej, jeśli dotyczą one kwestii politycznych, a ich konsekwencje mogą się okazać tragiczne dla narodu.
    W dziejach naszego Kościoła są tysiące przykładów najgorszego zaprzaństwa i zgorszeń czynionych przez jego pasterzy i - jeśli Kościół nie upadł i nigdy nie upadnie, to tylko dlatego, że ożywia go moc Chrystusa, a nie nieomylność i potęga ludzi. Trzeba ogromnej i wręcz szatańskiej pychy, by wierzyć, że krytyka postawy tego, czy innego hierarchy, jest tożsama z atakiem na Kościół.
    Gdybyśmy choć na chwilę przyjęli optykę takich katolików, musielibyśmy dojść do absurdalnego wniosku, że podstawowym obowiązkiem wiernego KK jest posłuszeństwo wobec hierarchów.
    Otóż tak nie jest i trzeba zadawać sobie pytanie - czy dostrzegając złe postawy i błędy ludzi Kościoła mamy prawo je oceniać i głośno o nich mówić, czy też powinniśmy milczeć, rezygnując z darów rozumu i głosu sumienia, na rzecz nadrzędnie pojmowanego posłuszeństwa?
    To pytanie można nawet postawić w konkretnej perspektywie historycznej i zastanowić się - gdzie powinien znaleźć się katolik w dramatyczną noc 1794 roku, gdy warszawscy mieszczanie wieszali na Krakowskim Przedmieściu targowiczan, a wśród nich - biskupów naszego Kościoła? Czy obrona wiary i Kościoła nakazywałby stanąć wówczas w szeregu targowiczan? A jeśli ktoś uważa, że jest to przykład nieprzystający do obecnej sytuacji - nic nie zrozumiał z historii ostatnich lat.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze,

      Myślę, że bardzo znamiennym mechanizmem sterowanym z Moskwy, jest tworzenie "nowych elit". Mechanizm ten jest doskonale opisany w książce, "The New Nobility", która niestety nie pojawiła się po Polsku.

      Tworzenie mitów o kompetencjach i zdolnościach ludzi służb rodem z PRLu i wykształconych w "elitarnych szkołach wywiadu", to cały system pragmatycznej ideologii sączonej do głów Polaków. Jest to metoda funkcjonująca w Putinadzie od lat.

      Pod tym względem "obóz prezydencki" jest jedynie realizatorem tego putinowskiego pragmatyzmu.

      Warto podjąć ten temat.

      Usuń
  3. Panie Aleksandrze,

    Czy zgodzi się Pan z Józefem Darskim, który od dłuższego czasu pisze, że mamy do czynienia ze zmianą geopolitycznego statusu PRL-bis - z kondominium sowiecko-niemieckiego na wyłączną strefę wpływów Moskwy? Być może to jest kolejny kontekst, w którym powinniśmy widzieć reaktywację i restytucję środowisk komunistycznej "wojskówki".

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Aleksandrze,

    Ostatnie zamieszanie w bezpiece 3RP uzmyslawia jak wielka destruktywna sila tkwi nadal w bezpieczniackich trepach. Na tym wlasnie tle widac, ze Sejm w 2006 wyposazyl Antoniego Macierewicza w narzedzia niewystarczajace do demontazu trepowskiej bezpieki. Byla to wyprawa z korkowcem na brunatnego niedzwiedzia.
    Sila trepow nie wynika z ich ponadprzecietnych cech przywodczych, wizjonerstwa i inteligencji. W wiekszosci sa to wioskowe obiboki i wałkonie, a ich dzisiejszą sile zawdzieczają wyjatkowo parszywej kondycji spoleczenstwa.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [...] wyprawa z korkowcem na brunatnego niedzwiedzia.

      Und da ist der Hund begraben! A przydałaby się polska wersja "Operacji Condor" plus obozy internowania w Kiejkutach Starych, z instruktorami z Gitmo i więzienia Nadzwyczajnej Komisji ds. Walki z Występkiem i Promowania Cnoty w Jeddah.

      Usuń
  5. Wszedzie tam gdzie w sposob realny likwidowano komunizm potrzebne byly srodki nadzwyczajne, w Hiszpanii gen. Franco, w Chile gen. Pinocheta i w Ameryce senatora McCarthy.
    Panskie szyderstwo jest wyjatkowo niestosowne, widze ze spotkalem zwolennika przyznania komunistycznym bandytom praw czlowieka i pelni praw demokratycznego panstwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [...] widze ze spotkalem zwolennika przyznania komunistycznym bandytom praw czlowieka i pelni praw demokratycznego panstwa.

      Źle mnie Pan zrozumiał! Powyżej wcale nie szydziłem!

      Usuń
    2. No Panie Viilo, tak się na Jaszczurze nie poznać? Przy Pańskim poczuciu humoru?
      Chyba jakaś kanadyjska grypa Pana łapie?
      Jaszczur jest od zawsze ekstremą tego blogu i za to właśnie go lubimy! :))
      On to pisał zupełnie poważnie. I ja się, przyznam , cieszę, że ktoś tak myśli, bo to oznacza, że nie wszyscy mężczyźni wyginęli w naszym, nieprawdaż, umęczonym kraju!

      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Panie Aleksandrze,

    Najpierw może przekleję spod poprzedniego wpisu moją wczorajszą
    uwagę i Pańską (dzisiejszą) odpowiedź. Dla porządku :)

    ======

    Urszula Domyślna9 stycznia 2013 21:57

    Czytałam Pański "artykuł tygodnia" w GP. Pewnie jutro da go Pan na blog?

    Ale już teraz napiszę, że świetny, I WSZYSTKO WYJAŚNIAJĄCY, dlatego zapytam redakcję Gazety Polskiej, a zwłaszcza portalu Niezależna.pl:

    Czy nie można było tak od razu, Panowie? Poprosić o komentarz eksperta, tym łatwiej, że pisującego do GP? Aleksandra Ściosa, a nie jakichś niedoinformowanych i nie znających się na tematyce służb - amatorów? Nawet jeżeli "zasiadają" tu i ówdzie! Uniknięto by przez to zbędnego szumu informacyjnego!!!

    Ale jak widać... na układy nie ma rady. :)


    Aleksander Ścios10 stycznia 2013 09:10

    Pani Urszulo,

    Zamieściłem już tekst artykułu z GP. Późnym wieczorem znalazł się na niezalezna.pl, ale dziś trudno go już odnaleźć.
    W związku z opowieściami rozpowszechnianymi na tym portalu - o "wojnie Tuska z Bondarykiem" czy propaństwowych ciągotach szefa ABW, byłoby dobrze, gdyby autorzy tych "analiz" zastanowili się nad konsekwencjami wynikającymi z przyjęcia podobnych tez.Próba czynienia "ofiary" z szefa ABW jest co najmniej rzeczą dalece kontrowersyjną. O innych konsekwencjach przemilczę.


    ----------------------------------------------------------------------------------------------------------

    I teraz uwaga ogólna: czy zauważył Pan, że nasze rozmowy dotyczące portalu niezależna.pl zaczynają powoli (acz nieintencjonalnie) przypominać te, które toczyliśmy na temat portalu Salon24???

    Co tam się, na litość, dzieje? Tego, co jest aktualnie na SG nie powstydziłby się Super Express!

    "Sypią się stadiony, drogi i lotniska
    Pogrzeb śp. Pawła Paliwody
    Strzelanina w Sanoku. Trwają negocjacje
    Węgry: 10-proc. obniżka cen energii
    Janusz Kamiński nominowany do Oscara
    Lasek unika debaty z ekspertami
    Rządowy bus wozi córkę ministra
    Konflikt w Polskim Związku Bokserskim
    Propaganda i  nowe podatki rządu
    Twórca Antykomora.pl ponownie przed sądem
    Ziobro traci kolejnego posła"

    I jako lead - reklama filmu red. Gargas - z (podobno) całkiem nowymi rosyjskimi świadkami ze Smoleńska oraz ex-salonowiec Wołodźko z odgrzewanym kotletem z Gierka. Przedtem był Wszołek, też z Salonu (ze stajni Leskiego), nie pamiętam o czym, więc pewnie o niczym.

    Artykułu tam nie uświadczysz. A już oryginalnego...

    Pozdrawiam



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszulo,

      Akurat Wołodźko słusznie prawi - nie może być zgody na mit Gierka. Tym bardziej, że od coraz więcej osób deklarujących się jako "prawica", "patrioci", "antykomuniści" słychać jest jakieś rozdzielanie włosa na siedmenaście części - że Gierek to "komunistyczny patriota", że "lepszy od Jaruzela i Tuska", "mniejsze zło", "robił tyle, ile mu sowieci pozwalali" itp.

      Usuń
    2. Jaszczurze, ale to przecież banały. Odgrzewane kotlety.
      Widzisz jakiegoś Gierka na horyzoncie? Albo choć gierkopodobnego?
      A teraz rezonować (jak na S24) dyskusję o niczym, czyli o miciegierka,
      kiedy naprawdę są poważniejsze sprawy, to, wybacz, paranoja.
      Albo "narracja zastępcza". Żeby zasłonić prawdziwe problemy!

      Chcesz wiersz przykładowy? Proszę bardzo! Masz Wojaczka:

      Sól w nasze rany, cały wagon soli
      By nie powiedział kto, że go nie boli

      Piach w nasze oczy, cały Synaj piasku
      By nie powiedział kto, że widzi jasno


      Dalej nie cytuje, bo jest jeszcze okropniejsze.

      I O TO WŁAŚNIE CHODZI. ŻEBYŚMY "NIE WIDZIELI JASNO"!!!
      Ale żeby na NIEZALEŻNEJ???

      Usuń
    3. Owszem, niby to banały. Gierka na horyzoncie nie widzę. Ale za to trwa bitwa w rozpętanej przez komunistów wojnie kulturowej, bitwa na narracje i narzucenie tych narracji przeciwnikowi. W tym wypadku wydaje mi się, że próbuje się wcisnąć PiS-owi właśnie mit "Gierka - patrioty". Być może przez skłonienie kogoś z góry tej partii do pożądanej wypowiedzi.

      Że są sprawy o wiele ważniejsze od "mitugierka" - pełna zgoda. A także z tym, że mamy do czynienia z czerwonym szumem informacyjnym. Red noise...

      Ale jeszcze jedna rzecz. Wołodźko nie wprost formułuje tezę, że dzisiejszy PRL-2 vel 3 RP został niejako poczęty właśnie w tzw. "epoce Gierka": Pół żartem, pół serio można stwierdzić, że Gierek był pierwszym, który zaproponował Polakom „ciepłą wodę w kranach” jako model modernizacji. Warto posłuchać uważnie songów Jana Krzysztofa Kelusa – znajdziemy w nich odbicie w krzywym zwierciadle sarkazmu ówczesnych tęsknot i marzeń Polaków.

      [...] samowładna, rozbestwiona brakiem społecznej kontroli PZPR-owska nomenklatura uczyła się wówczas powoli, ale systematycznie, łączyć władzę milicyjnej pałki z władzą pieniądza. By wreszcie w czasach Okrągłego Stołu zamienić jawne i tajne wpływy SB w kontrolę nad prywatyzowanymi przedsiębiorstwami, na wysokie kredyty w nowo powstających bankach itp. Bo kto za Gierka był młodym aparatczykiem, ten za bardzo późnego Jaruzelskiego mógł być „pionierem kapitalizmu” (z kwitami na tych, którzy ewentualnie nie chcieliby mu pomóc w biznesowej karierze).


      Usuń
    4. A co do niezaleznej, to raczej nie robią umyślnie szumu informacyjnego. Raczej wychodzą z założenia, że poprzez częściową "tabloidyzację" i dryf do centrum, przyciągną więcej czytelników...

      Usuń
    5. Oj, to się przeliczą!
      Tak jak PiS z "Rządem Tymczasowym" prof. Glińskiego.
      Chyba, że OS II już dogadany i teraz tylko przedstawienie
      dla "przypadkowego społeczeństwa" się odbywa.

      PS. O podobieństwie rządów DT do rządów EG, w skrócie: PO = PZPO
      czytałam już ze 3 lata temu, więc cytowane to typowy zapychacz o niczym.

      Usuń
  7. A teraz ad meritum:

    Dokonałam krótkiego podsumowania artykułu, proszę ocenić ;)
    ----------------------------------------------------------------------------

    Mamy "jasność w temacie":

    W listopadzie 2011 wszystko już było zaplanowane (opracowanie L. Bełzy) i pewnie nawet rozpisane na role:

    - ministerstwo administracji i cenzury (kryptonim: cyfryzacja) dla TW Znaka, ściągające część "administracyjną" ABW i SKW - tj. informacje "niejawne" o społeczeństwie

    - CBA potraktowane jak "skarbówka" w jednym pionie Min. Finansów a więc rozłożone na łopatki

    - resztkówka po ABW udająca służby cywilne - w ministerstwie spraw wewnętrznych

    - "wywiad" ABW (lepsze goście?) dołączony do wywiadu wojskowego w ministerstwie obrony przed narodem - oba dowodzone przez wojskowych - czyli wraca Kiszczak, przepraszam, Komorowski, który jako prezydent ma to wszystko trzymać w zaciśniętej garści - inaczej kułaku.

    Aaaaaa Tuuuuuusk? TUSK PLUSK! Ma słuchać i wykonywać. SMIRNO!!!

    Może być?

    ----------------------------------------------------------

    A teraz pytanie:

    Jak Pan sądzi, czy Bondaryk (generał było nie było!!!) może wspomagać reaktywowane WSI w rozmontowywaniu byłego zbrojnego ramienia Układu = ABW, czy też jak zapowiada dzisiaj, wybierze się jednak (od lipca) na emeryturę?

    Trudno mi uwierzyć aby nowe centrum zrezygnowało z tej skarbnicy informacji o wrażym społeczeństwie - ale i pewnie "o naszych towarzyszach", którym wprawdzie "chwała", ale na wszelki wypadek dobrze jest mieć "punkt podparcia":)

    Już Archimedes wynalazłszy dźwignię wołał: dajcie mi punkt podparcia, a poruszę Ziemię- to co dopiero teraz?!!! Niebo pewnie zechcą poruszyć :))

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie Aleksandrze .

    "DROGI ZŁA" zawsze były ,są i będą dalej .
    Są też sytuacje ,że przychodzi ...POWRÓT LUDZI W BRĄZOWYCH BUTACH.

    Ale ,gdy Ci "ludzie "... W BRĄZOWYCH BUTACH - żądzą ,to też i przychodzi czas Najwyższy Czas na to :

    /Nie lękajcie się



    „Nie lękajcie się!". Tak brzmiały pierwsze słowa przesłania, jakie 16 października 1978 roku skierował do świata nowo wybrany Papież - Jan Paweł II./

    Potem może być :

    /„Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”/

    Dalej musi być :

    /Sursum corda/!!!!

    Panie Aleksandrze .

    Nie wiem co będzie dalej .

    Jednak - jestem pewny - tak samo już nie będzie !

    A dalej? - jestem pewny ,że bez WIARY - ponownego ...WYZWOLENIA(Wyspiański) - Polski...
    - Nie Będzie !





    OdpowiedzUsuń
  9. Panie Jaszczurze,

    Trudno byłoby nie zgodzić się z oceną pana Darskiego. Nie jestem jedynie przekonany, czy można mówić o "zmianie geopolitycznego statusu PRL-bis", ponieważ status sowieckiego dominium jest czymś całkowicie immanentnym i trwałym dla bytu III RP. Powiedziałbym nawet, że stanowi fundament tego państwa - zbudowanego przez agenturę i donosicieli z nadania megasłużb sowieckich.
    Bywały okresy gdy status ten był mniej lub bardziej widoczny lecz od blisko trzech lat stał się na tyle wyrazisty, że nie sposób mieć jakichkolwiek wątpliwości. Być może istniały zakusy "handlowe" uczynienia z III RP kondominium sowiecko-niemieckiego, jednak zostały porzucone po 10 kwietnia, gdy rosyjskie służby zastawiły smoleńską pułapkę. Jest ona rodzajem pieczęci i gwarancji istnienia dominium.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Panem, a pisząc o "zmianie geopolitycznego statusu PRL-bis" użyłem skrótu myślowego. Zbyt dużego.

      Być może istniały zakusy "handlowe" uczynienia z III RP kondominium sowiecko-niemieckiego

      Chodziło mi właśnie o podział wpływów - część gospodarki dla Niemiec i pozapaństwowych międzynarodowych podmiotów (np. korporacji), część i władza polityczna - dla Rosji Sowieckiej. Od 10 kwietnia 2010 sowieci biorą wszystko.

      Usuń
  10. Jarosław Kaczyński :

    /"Rozpoczynamy nowy rok naszego marszu przez ten trudny posmoleński czas, marszu ku prawdzie, ku sprawiedliwości, którego celem jest przyczynienie się do tego, by Polska była taka, jaka powinna być, by smoleńska ofiara nie poszła na marne. Żebyśmy żyli w kraju, w którym jest demokracja, w którym obowiązuje prawo, zasada równości obywateli, wolności słowa i wolności religii" - powiedział Jarosław Kaczyński./

    http://niezalezna.pl/37070-jaroslaw-kaczynski-smolenska-ofiara-nie-poszla-na-marne


    Sursum corda!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam, Panie Aleksandrze, po dłuższej przerwie...
    Powrót do modelu, o którym Pan pisze wydaje się koniecznością dla władzy. Nie można przebąkiwać o wprowadzeniu "nadzwyczajnych środków" jeśli nie dysponuje się odpowiednim zapleczem w formie, która już się sprawdziła. Ale jest też drugie dno. Władza robi wszystko aby nie dopuścić do przedwczesnego wybuchu niezadowolenia społeczeństwa, zanim jeszcze nie zorganizuje odpowiedniego "aparatu bezpieczeństwa" Stąd zapewne prowadzone są działania, które prewencyjnie mają nie dopuszczać do jednoczenia grup , powiedzmy, prawicowych i zapewne dotyczy to nie tylko największej opozycyjnej partii politycznej, ale również tzw niezależnych mediów. Taka destabilizacja służy temu samemu, czym służyła po sierpniu 80, gdy władza musiała się liczyć z siłą Solidarności i nie była w stanie powstrzymać tego olbrzymiego ruchu społecznego. A więc teraz trzeba "mącić", napuszczać jednych na drugich, siać ziarno niezgody i nieufności. Patrzę na to z pewnej perspektywy i po prostu taki obraz teraz widzę. Zastanawiam się ilu jeszcze z tych 50 tys TW z tamtych czasów działa na rzecz układu..Przecież wszyscy nie umarli, ani nie przeszli na emerytury, a Wałęsa i Kwaśniewski już wcześniej zadbali, by nie stała im się krzywda i by mogli cieszyć się z nowej rzeczywistości..

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. viilo,

    Zgadzam się z Panem, że "siła trepów nie wynika z ich ponadprzecietnych cech przywodczych, wizjonerstwa i inteligencji", jednak prócz fatalnej kondycji społeczeństwa, które pozwala i chce być wykorzystywane, wskazałbym jeszcze jedną przyczynę - brak realnego przeciwnika.
    Mam na myśli fakt, że przez dwie dekady III RP nie zbudowano żadnego środowiska, grupy lub instytucji, którą można byłoby przeciwstawić niewielkiej społeczności "miłośników cygar i whisky". Z każdym rokiem, szansa na stworzenie takiego przeciwnika jest coraz mniejsza.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  13. Pani Urszulo,

    Opracowanie L.Bełzy tworzy pewne ramy, w których realizowane są obecne reformy. Ich końcowy, ostateczny efekt nie jest nam jeszcze znany.
    Jedno jest dla mnie pewne - sprawa „integracji i koordynacji” służb została przesądzona. W tej kwestii panuje całkowita zgoda. Jest ona tak dalece widoczna, że minister obrony narodowej, w ramach konsultacji społecznych zaprosił żołnierzy ze stowarzyszenia „SOWA” do prac nad założeniami do projektu ustawy o zmianie ustawy o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego i Służbie Wywiadu Wojskowego. Nowelizacja ma zapewnić osobom „pokrzywdzonym” Raportem z Weryfikacji WSI uzyskanie odpowiednich gwarancji proceduralnych przez wprowadzenie prawa dostępu do akt, możliwości składania wyjaśnień oraz uruchomienie sądowej kontroli decyzji o podaniu do publicznej wiadomości danych osobowych objętych raportem.
    Pisałem też, że niewykluczone, iż niedawna inicjatywa Kancelarii Prezydenta - rozsyłanie pism do urzędów i służb podległych premierowi z pytaniem o lokalizację materiałów badanych przez Komisję Weryfikacyjną WSI, ma również związek z ochroną interesów środowiska WSI.
    Jestem przekonany, że to ono wyjdzie "z tarczą" z obecnego rozdania.

    Jeśli chodzi o Bondaryka, zastanawiam się, czemu miała służyć dość kuriozalna informacja jakoby szef ABW miał objąć stanowisko w BBN. Uważam ją za wielce nieprawdopodobną, a po spotkaniu Bondaryk-Koziej, zapadła cisza. Szkoda, bo jeśli taki pomysł gdzieś się pojawił, mogłoby to oznaczać, że ktoś jeszcze zechce skorzystać z predyspozycji szefa ABW.
    W przeciwnym wypadku - trzeba wróżyć panu Bondarykowi długą i owocną emeryturę.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Niewesoło, Panie Aleksandrze!

    SOWA zamiast siedzieć w dobrze zakratowanej dziupli - konsultuje w MON jak zdezawuować ex post werdykt Komisji Weryfikacyjnej, i zapewne pała żądzą odwetu. Pewnie niedługo będzie jej to umożliwione, podobnie jak zniszczenie materiałów Komisji, na co wskazują listy kancelarii prezydenta.

    Ma pan rację (w odpowiedzi p. Viilo), że umożliwia to "brak realnego przeciwnika", a "fakt, że przez dwie dekady III RP nie zbudowano żadnego środowiska, grupy lub instytucji, którą można byłoby przeciwstawić niewielkiej społeczności "miłośników cygar i whisky"- jest bezsporny. Jak również to, że "z każdym rokiem, szansa na stworzenie takiego przeciwnika jest coraz mniejsza."

    Czyli najgorsze wciąż jeszcze przed nami.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. fotoamator,

    Chciałbym zwrócić uwagę na pewien znamienny fakt. Otóż szefowie ABW czy BOR byli przez ostatnie pięć lat ludźmi "nietykalnymi". Nie zaszkodziła im żadna afera, a nawet skrajna nieudolność w obliczu tragedii smoleńskiej. Nie zdymisjonowano ich za błędy i niekompetencje, nie usunięto za brak ochrony głowy państwa, rozliczne nadużycia władzy, inwigilowanie prezydenta i dziennikarzy.
    Warto więc sobie uzmysłowić - jakaż to siła czy mechanizm sprawił, że nagle, jak za dotknięciem niewidzialnej ręki, ludzie ci potulnie opuszczają swoje stanowiska i podają się do dymisji?
    Wiara, że taką moc posiada urzędujący premier, który przez pięć lat nie kiwnął palcem, nadzorując rzekomo służby specjalne - jest całkowicie pozbawiona podstaw.
    Tu właśnie trzeba stawiać pytania o faktycznego decydenta tych "reform" i analizując fakty nie bać się wskazywać na środowisko Belwederu. Piszę - nie bać, bo w tej materii istnieje potężny lęk i opór.
    Nie jestem natomiast do końca przekonany, czy można powiedzieć, że ta władza nie posiada obecnie "odpowiedniego aparatu bezpieczeństwa".
    On był tworzony od końca roku 2007 i opiera się nie tylko na środkach technicznych, głębokiej inwigilacji społeczeństwa i wielorakim nadzorze, ale przede wszystkim na mechanizmach samokontroli - znacznie sprawniejszych niż pałka czy podsłuch.
    Obawiam się, że te mechanizmy będą coraz bardziej widoczne po "naszej" stronie i sprawią, że budowa reżimu prezydenckiego będzie postępowała bez zakłóceń.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykształcanie przez władzę namiestniczą, (belwederską)* mechanizmów samokontroli, ale i odpowiedni system kar i nagród. Dla mnie największym urągowiskiem był awans dowodzącego BOR ex kierowcy Wachowskiego, do stopnia generała. Bezpośrednio po Smoleńsku.

      To, że żaden z szefów "służb" nie podał się po 10.04.2010 do dymisji, nie zdziwiło mnie wcale. Trudno wymagać takich zachowań od ludzi bez honoru; a fakt, że nie zostali zdymisjonowani mówi wszystko o rządzących III RP.

      * powiadają, że przeprowadzkę do Belwederu wymusiło "sztywne łącze" z położoną o rzut beretem ambasadą Rossiji.

      Usuń
    2. Rzeczywiście, jest to fakt znamienny. Ja analizuję ostatnio powiązania biznesowe i widzę bardzo duże umocnienie tych środowisk. To wprost niesłychane, w jaki sposób opanowały one kluczowe dla Polski sektory gospodarcze. Wygląda to jak wielka sieć zależności, gdzie nitki od różnych mniejszych firm prowadzą do większych, a potem pojawiają się ciągle te same nazwiska. Przeglądam KRS-y i widzę prezesów firm, lub członków rad nadzorczych, którzy studiowali w Moskwie. Pojawiają się także nazwiska, których życiorysów próżno szukać w sieci. Nie ma żadnych, nawet najmniejszych przejawów ich internetowej aktywności - ludzie widma, którzy zarządzają największymi spółkami.
      Ostatnio zajmowałem się informatyzacją sektora ochrony zdrowia - konkluzje są zatrważające - to jedna wielka sitwa, która kontroluje sektor informatyczny w przestrzeni publicznej - a nazwiska ? Oczywiście te same, co w sektorze paliwowym i energetycznym, oraz medialnym. Zapewne domyśla się Pan o kogo chodzi. Dzieci generałów WSI mają już swoje miejsce w tym świecie.
      Na marginesie - byłem kiedyś mimowolnym świadkiem spotkania "przyjaciół" pewnego środowiska. Przy wódce dzielili się wspomnieniami i planowali przyszłość - czyli kto kogo gdzie "wkręci" i pod kogo jest "podwieszony". A jeszcze kiedyś miałem okazję przekonać się jak działa układ - jeden telefon wystarczył, by firma, którą kiedyś reprezentowałem miała "preferencyjne" warunki rozwoju w całym regionie - z korzystnymi rozstrzygnięciami przetargów, możliwością prezentacji na zamkniętym konwencie. To mi po raz pierwszy otworzyło oczy.
      Szkoda, że większość społeczeństwa nie zdaje sobie z tego sprawy.

      serdecznie pozdrawiam Panie Aleksandrze.

      Usuń
  16. Pani Urszulo,

    Przepraszam, ale wcześniej nie dostrzegłem zdania, które Pani napisała w odpowiedzi Panu Jaszczurowi - O TO WŁAŚNIE CHODZI. ŻEBYŚMY "NIE WIDZIELI JASNO".
    Zdania szalenie ważnego i doskonale opisującego stan, w jakim się dziś znajdujemy. Zacytowany przez Panią fragment wiersza Wojaczka , dopełnia tej diagnozy.
    Rozmawialiście Państwo o postawie "naszych" mediów, o podążaniu za tematami zastępczymi i walce kulturowej. Nie muszę chyba dodawać, że bliższa mi jest postawa Pani Urszuli, bo uważam, że podążanie za wytworami propagandy (a nie mamy dziś do czynienia z informacją) jest wielkim błędem niezależnych mediów i wynika z nierozpoznania przeciwnika.
    Ta wojna nie dotyczy sfery poglądów, kultury czy tradycji. Na celowniku Onych są nasze myśli i sumienia - obszar, który decyduje o człowieczeństwie. Przyjmując jakikolwiek wytwór tych ośrodków, obdarzając go uwagą, a nawet nadając mu wartością dyskursywną - "zaszczepiamy" się jadem, na który nie ma skutecznego antidotum. Krążąc wokół narzuconych spraw, dyskutując o nich i zaprzątając nimi uwagę, prędzej czy później staniemy się ofiarą Golema. Wobec tego zagrożenia nie ma silnych ani mądrych, nie ma wybitnych strategów i uodpornionych "wojowników".
    Jeśli tylko przyjmiemy tę antyrzeczywistość - przegraliśmy, bo Onym nie chodzi o przekonywanie czy polemikę. Nawet nie o kłamstwo, Chodzi o "drobną" skazę - o to żebyśmy nie widzieli jasno. To wystarczy.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Szanowny Gospodarzu,
      Ta wojna zawsze dotyczyła sumień.
      Kto choć raz spróbował tej gry z złym ten wie, że zawsze się przegrywa!

      Nie mam złudzeń!
      Pańska ocena przedstawia jedyny możliwy wybór przed którym musi stanąć każdy Polak marzący o Polsce, Praworządności i Prawdzie.
      Tu nie ma innej opcji. Albo, albo!

      I choć stanie się tak wbrew Pańskiej woli ("...Wyborcom PO i apatrydom – by nikt się nad nimi nie pochylał, niczego im nie tłumaczył i nie otwierał im drzwi...") to jestem przekonany, że kiedyś dla części z tych zaszczepionych jadem ofiar Golema, właśnie Pan i jednoznaczny przekaz tego bloga będą wskazówką i rachunkiem sumienia.
      Czego im w duchu chrześcijańskim życzę!

      Na zakończenie chcę podziękować za świąteczny wpis z 23.12.2012 i życzenia Noworoczne.
      Bardzo żałuję, że nie mogłem w tym czasie Panu i wszystkim tu bywającym również z serca (co niniejszym czynię) życzyć radości, pokoju i Bożego błogosławieństwa.

      Z wyrazami szacunku,
      Zaścianek


      Usuń
  17. "Dymisja szefa ABW jest jedynie konsekwencją dokonanych już przetasowań i została wymuszona w ramach procesu „reorganizacji” systemu bezpieczeństwa"

    "Już wówczas było oczywiste, że rządowi Donalda Tuska przypisano rolę wykonawcy dyrektyw Pałacu Prezydenckiego, a dyspozycyjność w tym zakresie wydawała się decydująca dla przyszłość rządu. W tej perspektywie, sprawa Amber Gold jawi się jako wyraźne ostrzeżenie, przynosząc środowisku premiera rodzaj propozycji „nie do odrzucenia”. W ramach tej „oferty” proponuje się m.in. odstąpienie od wzmacniania służb cywilnych i wykreowanie nowego rozdania, w którym wiodącą rolę odegrają ludzie wojskowej bezpieki."

    Cytuje powyzsze dwa fragmenty poniewaz mam problem ze zrozumieniem. Jezeli nie ma i nie bylo konfliktu pomiedzy Tuskiem a Komorowskim, o czym wczesniej Pan parokrotnie wspominal, to czemu musiano dyscyplinowac Tuska ? To znaczy, ze mial on jednak jakies wlasne zapedy w kierunku wzmacniania sluzb cywilnych i niechetnie chcial pozbyc sie tej tarczy ochronnej Bondaryka dla jakichkolwiek tam interesow, ktore sobie koncypowal w obliczu otworzenia sie przed nim perspektywy i apetytu, po wygranych wyborach, piastowania premierowstwa przez nastepne 4 lata.
    Czy ma to tez cos moze wspolnego z tym, ze Bondaryk reaktywowal bylych SB-kow i tym samym jemu (i tej jego grupie) bylo troche w niesmak podporzadkowanie sie "wojskowce". Byc moze przekazanie calej jego zmudnie archiwizowanej "pracy" tymze wojskowym nie przychodzi mu latwo. Troszeczke nie moge w to uwierzyc, ze nie odbylo sie to bez konfliktow interesow. W koncu taka redukcja uprawnien ABW i "...oraz jej podporządkowania ministrowi obrony narodowej, z zastrzeżeniem, że stanowiska dowódcze mają być obsadzane przez żołnierzy zawodowych" blokuje droge do awansu itd. dla tych "cywilnych".
    Choc oczywiscie az nazbyt wyraznie widac, ze oboz Komorowskiego jest silniejsza strona i to jego wola sie wypelnia. I to bez gadania.

    Poza tym rozumiem to tak (tak w skrocie), ze po rozwiazaniu WSI i przezytym w zwiazku tym szoku, zaczeli sie zbierac i jeszcze lizac rany, podjeli ataki gdzie sie da (m.in. przeciwko członkom KW i przeciwko Antoniemu Macierewiczowi) ale jednoczesnie zaczeli goraczkowo pracowac nad planem powrotu i to z nowymi silami. Potrzebowali przede wszystkim uwiarygodnionego politycznie ("czystego") czlowieka. I znalezli go w osobie Komorowskiego a byc moze byl z nimi zawsze i w tym celu byl hodowany. W miare realizacji kolejnych etapow planu, pojawialy sie kolejne mozliwosci. PO doszla do wladzy i dostala ochrone, bo to bylo jednoczesnie gwarancja ich dojscia do wladzy w przyszlosci. Jeszcze ciagle przeszkadzal im Lech Kaczynski, czesc opozycji, no i oczywiscie generalowie NATO-wscy.
    I nagle tragiczny "przypadek", Smolensk 10/04/10, otworzyl wrecz zaklete wrota niezmierzonych mozliwosci. Zaczynaja dzialac szybko i sprawnie, przy jakby calkowitym porazeniu bezwladem opozycji, ktora nie widziala i nie widzi potrzeby wczesnego ostrzegania Polakow. Oprocz oczywiscie pana Macierewicza.

    Ta forma wladzy stojaca przeciw spoleczenstwu a nie w jego interesach potrzebuje oczywiscie silnej oslony sluzbami. Zeby sie jednak nie wystawiac na ryzyko kontroli przez te sluzby, musi byc jednoczesnie osrodkiem decyzyjnym tych sluzb, tym "kulakiem" czy "zacisnieta piescia". Co sie wlasnie dopelnilo.

    Tak to rozumiem, troche moze naiwnie sformulowalam ale probuje spojrzec troche z gory, z pominieciem detali. Zeby zrozumiec najpierw zasade.

    Pozdrawiam Pana serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Panie Aleksandrze,

    Napisał Pan, (w odpowiedzi p. Fotoamatorowi), że "środki przymusu" obecnej władzy, "tworzone od końca roku 2007 opierają się przede wszystkim na mechanizmach samokontroli - znacznie sprawniejszych niż pałka czy podsłuch".

    To prawda: celem komuny (a czymże stają się "ich" rządy?), zawsze była (auto)cenzura nie tylko słów, ale i myśli. Oraz "przeorywanie" (anihilacja) sumienia.

    Charakterystyczne dla całego modernistycznego - czytaj: komunizującego - świata, są szczególnie niebezpieczne dla nas. Bo prowadzą do czegoś na wzór łagrowego "zmuzułmanienia" (odsyłam do Herlinga).

    Życie na poziomie pierwotnym: ograniczone do zaspokajania potrzeb fizjologicznych i ciężkiej, wyniszczającej pracy, pod okiem nadzorców, którzy pracowników traktują jak park maszynowy.

    Podobnie jak Pan obawiam się, "że te mechanizmy będą coraz bardziej widoczne po "naszej" stronie i sprawią, że budowa reżimu prezydenckiego będzie postępowała bez zakłóceń". Bo "walczący o byt" ludzie, którzy będą się bali nawet pomyśleć, żeby nie popełnić "myślozbrodni" i kierujący się instrukcją "donieś pierwszy!" - nie stanowią żadnego zagrożenia.

    *

    Pamiętam, jak na początku swego blogowania, jeszcze przed Smoleńskiem, pytałam - jak Pan sobie wyobraża "nasze" zwycięstwo - takie rzeczy jeszcze wtedy jawiły się jako oczywistość :) - skoro my przecież "czołgów" nie mamy?! I Pan mi wtedy odpowiedział: "może nie na czołgi przyjdzie nam walczyć".

    Dzisiaj widzę, że Pan już wtedy wiedział, przewidywał to, co mamy teraz: walkę o nasze wolne myśli, o nasze ludzkie sumienia. Żeby nas ich, dranie, nie pozbawili, żeby nam ich nie splugawili, każąc uczestniczyć w codziennej hucpie odwróconych pojęć, propagandowego, medialnego terroru udającego informację, rozpasania władzy, demoralizacji niemal od przedszkola!

    Jest to dzisiaj po stokroć groźniejsze, bo nasz Kościół instytucjonalny przestał być OPOKĄ, miejscem do którego można było zawsze uciec, odwołać się, odnaleźć porządek rzeczy.

    Po raz pierwszy w historii Polski - cała hierarchia PRZESZŁA NA STRONĘ ZWYCIĘZCÓW!!!
    A my - zostaliśmy sami.


    Dlatego postanowiłam dziś zacytować wiersz Rafała Wojaczka, nie ograniczając się do czterech początkowych wersów. Bo trzeba wreszcie spojrzeć prawdzie w oczy, jakakolwiek by nie była. To warunek sine qua non naszego wyzwolenia.

    *

    Sól - Rafał Wojaczek

    Sól w nasze rany, cały wagon soli
    By nie powiedział kto, że go nie boli

    Piach w nasze oczy, cały Synaj piasku
    By nie powiedział kto, że widzi jasno

    Głód w nasze trzewia, suche kromki głodu
    By nie powiedział kto, że nie wiem co głód

    But w nasze krocza, kopniaków choć tysiąc
    By nie powiedział kto, że spłodziłby co

    Knut w nasze głowy, sto pałek umyślnych
    By nie powiedział kto, że sobie myśli

    Strach w nasze serca, tyle grozy gęstej
    By nie powiedział kto, że nie zna lęku

    I salwę w płuca czy tez sznur na szyję
    By nie powiedział kto, że jeszcze żyje


    *

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  19. Zaścianek -

    Serdecznie Panu dziękuję za życzenia i dobre słowa. Wprawdzie nie wierzę, by jakikolwiek z wyznawców obecnej władzy był zdolny do cienia refleksji, byłbym rad, gdyby w tej sprawie racja była po Pana stronie.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  20. Kocislaw,

    Ten "brak wiedzy" decyduje również o tym, że zdecydowana większość "naszych" mediów - zwykle wbrew temu co piszą ich publicyści, traktuje rzeczywistość III RP jako całkowicie normalną.
    Owszem - ułomną, pełną patologii, błędów i złych decyzji, ale mieszczącą się w ramach demokracji i państwa prawa. W podobny sposób ludzie ci patrzą na reżimowe media i ich przedstawicieli.
    Powszechne jest używanie określeń -dziennikarz, publicysta, w stosunku do funkcjonariuszy propagandy oraz podejmowanie polemiki z wytworami reżimowych gadzinówek.
    Nazwałem to schorzenie schizofrenią polityczną.
    Dopiero porzucenie tej optyki i rezygnacja z zabobonu "demokracji" III RP stwarza szansę na prawidłową diagnozę rzeczywistości i prowadzi do odrzucenia przekazu propagandy. To jednak rodzi już poważne problemy i wyzwania.
    Myślę, że Pańska uwaga, iż "naszym mediom zależy na zysku" jest najbliższa prawdzie.

    OdpowiedzUsuń
  21. stara matka,

    Jeśli piszę o braku konfliktów na linii premier-prezydent, mam zawsze na myśli dwie przesłanki:
    skuteczność i powszechność stosowania strategii nożyczek oraz istniejącą od 2010 roku hierarchię, umocnioną skutkami tragedii smoleńskiej.
    Trzeba pamiętać, że została ona wyraźnie ustalona w styczniu 2010 roku, gdy dotychczasowy kandydat PO na prezydenta nagle zrezygnował z ubiegania się o to stanowisko na rzecz Bronisława Komorowskiego.
    Do dziś nie wyjaśniono przyczyn tej rezygnacji, a to ona była decydująca w kwestii nowego rozdania.
    Bez wątpienia - w grupie rządzącej istniały i będą istnieć różnego rodzaju wewnętrzne tarcia i jednostkowe akty niesubordynacji. Podobnie, jak mają one miejsce w stadzie drapieżników.
    To zaś wymusza stosowanie bodźców dyscyplinujących, a czasem środków eliminujących, ostatecznych.
    Jest jednak hierarchia nienaruszalna,niezmienna od 2010 roku i warto obecne zdarzenia oceniać z tej perspektywy.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  22. Pani Urszulo,

    W nawiązaniu do Pani refleksji powiem, że dla mnie jedną z najgorszych informacji ostatnich dni była wiadomość, że kandydatem PiS w wyborach prezydenckich mógłby zostać prof. Piotr Gliński. Podobnie oceniam kandydaturę tego pana na stanowisko premiera.
    To bowiem świadczy, że mechanizm politycznej samokontroli i samoograniczeń został już nakręcony i w najbliższym czasie nie powinniśmy spodziewać się przełomu.
    Nie warto ukrywać, że taka decyzja będzie miała istotne konsekwencje, również w obszarze "naszych" mediów, w sposobie narracji oraz inicjatyw ze strony opozycji.
    Ja zaś myślę, że nie powinniśmy bać się żadnej z form "wojny" - nawet nie czołgów, aresztowań czy represji. Powinniśmy natomiast obawiać się ciszy, przemilczeń i kompromisów.

    Serdecznie Panią pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  23. Panie Aleksandrze,

    Ja też słyszałam o tym pomyśle, dlatego obawiam się, że wyszło "na najgorsze" i OS II jednak się odbędzie (może nawet już się odbył?), a niczego gorszego nie potrafię sobie wyobrazić od takiej ZDRADY.

    Zdrady tych, którzy zginęli w Smoleńsku, i nas, od lat walczących o Polskę, i zawsze pamiętających, że nie wolno się poddawać, ani wchodzić w konszachty z szatańskim imperium i jego wysłannikami, jak uczynili latem hierarchowie KK.

    Proszę spojrzeć TU.

    To ci, i im podobni, będą teraz "dla nas" pisali, robili telewizję, kręcili filmy, etc. Słowem: tworzyli jedynie słuszny "obóz patriotyczny"*, żeby od żelaznego elektoratu PiS jeszcze trochę pieniędzy wydoić. Niedobrze się robi od takiego zakłamania i sprowadzania na bruk naszych ideałów!

    Pozdrawiam serdecznie

    * do prawicy OS II przyjęto człowieka (FYM), który pisał o pakcie Tuska z Kaczyńskim, tworzącym Polskie Państwo Podziemne, żeby zwalczyć "Maciorę - Macierewicza", oraz jego kasynowego apologetę, Rolexa. O prawicy.net i innych "uczestnikach" nie chce mi się nawet pisać!


    OdpowiedzUsuń
  24. Pani Urszulo,

    Nie wiem doprawdy - o czym miałoby świadczyć powołanie kolejnego, jednego z dziesiątków portali używających w nazwie słowa "prawica", ale z pewnością nie o II OS.
    Inicjatywy idiotów lub agentury mogą jedynie dowodzić, że nasila się dezinformacja i toczy ostra walka o "rząd dusz", ale nie dają podstaw do uogólniających wniosków. Podobnie jak zachowania poszczególnych publicystów, którym czasem "bije na głowę". W przypadku miejsca, do którego Pani linkuje,sprawa jest oczywista.
    Po NE i kilku innych "prawicowych" inicjatywach nie można chyba okazywać zdziwienia.
    Myślę też, że to od nas i naszej postawy będzie zależało, w jakim kierunku pójdą działania opozycji. Jeśli nie potrafimy lub nie chcemy wyrażać swoich opinii o inicjatywach PiS-u i traktujemy je niczym rzeczy objawione, a ludzi tego ugrupowania jak "święte krowy" - nie można później mieć pretensji, że zadziała system samoograniczeń, a nasi przedstawiciele zejdą na polityczne manowce. Rzeczowa i mądra krytyka jest cechą ludzi wolnych i odpowiedzialnych, ma również świadczyć o tym, że "zasługujemy na więcej". Nie wolno się jej bać lub, jak w przypadku "prawdziwych katolików", utożsamiać z atakiem na opozycję i postawą antypatriotyczną.
    Jestem przekonany, że jeśli zrezygnujemy z takich ocen, upodobnimy się do stada wyznawców PO i wyrządzimy sobie i naszym politycznym reprezentantom wielką krzywdę.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
  25. Witam,

    a może Polakom się zwyczajnie nie chce zajmować tą całą, skorumpowaną i brudną polityką? Może do tego stopnia lisopodobne chamy zohydziły temat polityki, że ludzi gówno obchodzi co się dzieje? Nie ważne kto, co, ile i gdzie kradnie - ważne że ja mam na utrzymanie, spłatę kolejnej raty, opłaty, wakacje itd. i ogólnie jakoś sobie radzę.

    Może o to właśnie chodzi. Jeśli tak, to są naprawdę skuteczni.


    Orlicki

    OdpowiedzUsuń
  26. Panie Aleksandrze,

    Ciekawa jestem jak Pan oceni - moim zdaniem świetny! - artykuł dr Żurawskiego vel Grajewskiego w GPC!!! Ponieważ (podobnie jak Pańskie - zawiera myśli, a nie sieczkę "czarnecką") był krótko tylko eksponowany w internecie, na Niezależna.pl. Dlatego umieszczam go na najlepszym blogu "ludziom na pożytek".

    Pozdrawiam serdecznie



    „SKAZUJĘ WAS NA WIELKOŚĆ. BEZ NIEJ ZEWSZĄD ZGUBA”

    Istnieje pilna konieczność popularyzacji republikańskiego dziedzictwa kulturowego Rzeczypospolitej. Rozumianego nie tylko jako czas przeszły, ale i jako reguła, od której ze względów pragmatycznych abstrahować nie wolno.

    W „Rzeczpospolitej” z 8 stycznia br. ukazał się niezwykle ważny artykuł prof. UJ Arkadego Rzegockiego „Brakujący fundament III RP”. Autor słusznie wskazuje w nim na potrzebę powrotu do pamięci i dumy z osiągnięć cywilizacyjnych Rzeczypospolitej Obojga Narodów i uczynienie z nich fundamentu nie tylko polskiej, ale i środkowoeuropejskiej polityki, której celem, podzielanym przez wszystkie państwa naszego regionu, winna być konsolidacja ich potencjału dla obrony i promocji ich wspólnych interesów. Wezwanie to zasługuje na pełne poparcie. Istnieje pilna konieczność popularyzacji republikańskiego dziedzictwa kulturowego Rzeczypospolitej i świadomości wspólnoty losów historycznych przestrzeni post-jagiellońskiej, rozumianych nie tylko jako czas przeszły dokonany, ale i jako reguła, od której ze względów pragmatycznych – tzn. z uwagi na geopolitykę – abstrahować nie wolno. Wspólnota owych losów nie jest bowiem jedynie wspomnieniem, ale i współczesnością. Narody nasze wspólnie traciły niepodległość w XVIII w., wspólnie ją odzyskiwały (lub przynajmniej po nią sięgały – jak Białorusini i Ukraińcy) w latach 1918–1921, znów wspólnie traciły w latach 1939–1945 i wspólnie odrzucały sowieckie jarzmo w latach 1989–1991. Razem też wchodziły do NATO (1999–2004) i do UE (2004). Nie ma powodu sądzić, że nasze losy w przyszłości pobiegną odmiennymi torami.

    Nadzieja małych krajów


    Punktem wyjścia do sformułowania takiego programu właśnie teraz jest wezwanie skierowane do Polski 8 grudnia 2012 r. przez prezydenta Estonii Toomasa Hendrika Ilvesa z okazji jego wizyty w Krakowie na jubileuszu 20-lecia Instytutu Studiów Strategicznych. Ilves zaapelował do Rzeczypospolitej, by ta wzięła na siebie odpowiedzialność za losy Europy Środkowowschodniej. „Polska to nadzieja dla wszystkich małych krajów” – powiedział estoński przywódca. Rzegocki cytuje także zdanie premiera Węgier Viktora Orbána, który stwierdził: „Kiedy w lewicowej prasie węgierskiej czytam krytykę pod adresem Polski, że ma aspiracje, by na nowo stać się regionalną potęgą Europy Środkowej, to wtedy głośno mówię do siebie: No wreszcie!”.

    Cytaty te warte są powtórzenia i nagłośnienia, gdyż polskie ambicje odgrywania wiodącej roli w Międzymorzu często zwalczane są przy użyciu tezy, że narody, w których imieniu chcielibyśmy bronić naszych wspólnych z nimi interesów, wcale sobie tego nie życzą. Otóż życzą sobie i mają w tym rację.

    Romantyzm, szaleństwo czy konieczność?


    Poparcie, jakiego w 2003 r. udzieliły wszystkie państwa naszego regionu interwencji USA w Iraku, nie wynikało ani z ich zamiłowania do zamorskich ekspedycji wojennych, ani z obawy przed bronią chemiczną Saddama Husajna, ani z woli budowy demokracji w Mezopotamii. Nie wynikało też z amoku, ni szaleństwa. Było funkcją poszukiwania przez nasze kraje amerykańskiej ochrony wobec wciąż odczuwanego zagrożenia powrotem rosyjskiej dominacji. Przylot pięciu przywódców obszaru post-jagiellońskiego (Estonii, Łotwy, Litwy, Ukrainy i Polski) do Tbilisi w chwili rosyjskiego najazdu na Gruzję też nie był, jak chcieliby przeciwnicy jego organizatora – śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego – skutkiem jakiejś paranoi. Byłaby ona zresztą dziwnie zaraźliwa. Trudno głosić tę tezę i mieć się za inteligenta.
    CDN

    OdpowiedzUsuń
  27. Wszak kraj, który rozstrzeliwuje z armat czołgowych swój parlament, burzy przy użyciu bomb i artylerii „swoje miasta” i eksterminuje ludność „swojej prowincji”, a potem najeżdża sąsiada, musi wywoływać obawy innych swoich sąsiadów. To, że na wezwanie Warszawy odpowiedziały Tallin, Ryga, Wilno i Kijów, było więc rzeczą naturalną. Któż inny miał ich do tego wezwać? Kto mógł zastąpić Polskę? Niemcy budujący obecnie Rosjanom centrum szkolenia wojsk lądowych w Mulino pod Nowogrodem Niżnym czy może Francuzi sprzedający rosyjskiej flocie nowoczesne okręty desantowe?

    Posłuchajmy Estonii – stańmy na własnych nogach

    Przytoczona opinia Orbána zapewne nikogo nie dziwi, natomiast prezydent Ilves i jego kraj mniej są w Polsce znani. Estonia zaś jest najlepiej zorganizowanym państwem w naszym regionie Europy. Jest to niestety jednocześnie państwo najmniejsze. Ciężko doświadczone sowiecką niewolą, świeżo ostrzeżone sterowaną z Moskwy próbą destabilizacji wewnętrznej podjętej wobec Estonii w 2007 r., ma silne elity państwowe i zbudowane po 1991 r. na zasadzie opcji zerowej sprawne służby specjalne (polecam roczniki estońskiej Policji Bezpieczeństwa – http://www.kapo.ee/eng/annual-reviews). Jest ono, jak żadne inne, świadome szybko zmieniających się realiów bezpieczeństwa w naszym regionie.

    Zmiany te skłaniają zaś do uznania, że musimy stanąć na własnych nogach. Amerykanie się wycofują, Unia Europejska jako struktura bezpieczeństwa nie istnieje, a kryzys strefy euro i niemiecko-francuskie przywództwo wykluczają, by powstała ona w tym charakterze i na dodatek była użyteczna jako osłona przed Rosją (grupy bojowe UE mogą służyć do straszenia milicji plemiennych w subsaharyjskiej Afryce, ale nie do obrony kogokolwiek przed Moskwą). Ośrodkiem konsolidacji Międzymorza zaś może być tylko Polska, pod warunkiem przyjęcia przez nią odpowiedzialności za obronę interesów nie tylko własnych, ale i swoich sąsiadów oraz wykazania gotowości zapłacenia za to niezbędnej ceny.

    Polska pod rządami PO nie jest w stanie podjąć się tej roli, ale czas nie czeka. Przestrzeń post-jagiellońska albo zorganizuje się w samodzielną siłę polityczną zdolną, jak chce Ilves, wpływać na NATO i UE, a jeśli trzeba radzić sobie sama, albo będzie przedmiotem rozgrywki między ościennymi potęgami.

    Jak pisał Kazimierz Wierzyński w wierszu „Wyrok pośmiertny” z 1936 r.: „Skazuję was na wielkość. Bez niej zewsząd zguba”.

    Autor: Przemysław Żurawski vel Grajewski

    http://niezalezna.pl/37149-skazuje-was-na-wielkosc-bez-niej-zewszad-zguba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Estonia jest moim zdaniem całkowicie zdominowana przez Wolnomularzy rytu francuskiego, co nie powinno być wzorcem dla Polski. Raczej nauki JP II są dobrym kompasem dla Polski.

      Usuń
  28. Szanowny Panie Aleksandrze,

    Proszę wybaczyć pytanie nieco na marginesie istoty rzeczy ale w kontekście zmian w służbach ciekawa jestem Pańskiej opinii o ministrze MSWiA Jacku Cichockim i jego roli w tym procesie.

    Piszę na marginesie bo wydaje mi się że jest to "słup" pozbawiony raczej mocy sprawczej ale wdzięczna będę za Pańską opinię w tej sprawie.

    Pozdrawiam serdecznie,
    KM

    OdpowiedzUsuń
  29. Pani Urszulo,

    Czytałem artykuł pana Grajewskiego i bardzo dziękuję za jego popularyzację.
    Każda myśl, która odwołuje się do polskiej tradycji jest dziś na wagę złota, bo w państwie rządzonym przez szuje i miernoty trzeba przypominać o naszej dumie i wielkości.
    Mam jednocześnie świadomość, że idea uczynienia z naszego kraju "nadziei dla wszystkich małych krajów" jest dziś równie niedosięgła, jak pamięć o Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Miną pokolenia nim uda nam się odbudować zniszczenia poczynione przez ostatnie pięć lat i przywrócić Polsce należne miejsce w Europie. Myślę też, że obecnie nikt nie jest w stanie oszacować, jak daleko cofnęliśmy się cywilizacyjnie i kulturowo. Takich strat nie odrabia się w kilka lat.
    Dlatego pierwsza i nieodzowna myśl w kierunku jakichkolwiek pozytywnych zmian powinna prowadzić do wniosku - trzeba obalić obecny układ, zburzyć jego fundamenty. Nie poprzez polityczną kosmetykę, "reformy" i "programy naprawcze", lecz w drodze odrzucenia wszystkiego co kojarzone jej z III RP.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Miną pokolenia"?

      Nie jest to aby czarnowidztwo i "negatywna narracja", hmm ??? :))

      Najgorsze, że istotnie, jeżeli widać jakiś sprzeciw, to jest on cząstkowy,
      a opozycja chyba porzuciła myśli o obaleniu Układu. Gdzież piękne
      czasy z 2005 i słynny stolik z przemówienia Jarosława Kaczyńskiego!
      Teraz w opozycji przeważa opcja demokratycznych łataczy, że tak
      to ujmę.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Pani Urszulo.

      Moja odpowiedź na to Pani pytanie:

      "Gdzież piękne
      czasy z 2005 i słynny stolik z przemówienia Jarosława Kaczyńskiego!"

      Jest taka:

      - Po wygranych w 2005 dublowo wyborach dołączyła chmara chamstwa i lokai wcześniej służącym wszelakim TW Bolkom.

      - Po wygranych wyborach w 2005 niektórzy usłużni idioci i doradcy TW Bolka jakoby się nawrócili i ponownie dokleiła, a wręcz wskoczyli na grzbiety rączych wolnych koni, ponownie opierając się czasem na fałszywej i zakłamanej legendzie, te okiełzane przez nich wolne i myślące mustangi dały się zapędzi do kolejnej zagrody.

      - Po wygranych wyborach 2005 roku oraz po zamachu smoleńskim kolejni lokaje i klakierzy TW Bolków dołączyły do tzw. oburzonych, a właściwie od dawna siedzących okrakiem na barykadzie, którzy z jednej strony odgrywają oburzonych, a z drugiej nadal szczycą się swoimi zasługami i swoim udziałem w OS i tym co Polsce i Polakom upichcili w Magdalence i przy OS.

      Ci ostatni są najgorsi, bo chcą zamazać i zapomnieć swoje przewiny, a jednocześnie nie chcą wracać do historii, która jest dla tej grupy usłużnych i lojalnych lokai układu III RP porażająca i haniebna.

      Jedną ręką podpisują i piszą petycje, protesty, listy otwarte i zamknięte, a drugą wciskają swoje książki o zasługach e Magdalence i przy OS.

      Niestety tej hipokryzji i tego ich cynizmu Polacy nie dostrzegają i dziś, na którym oni bazują już od prawie ćwierćwiecza.

      W taki sposób doprowadzili do kolejnego porozumienia ponad głowami Polaków szykując Nam kolejną Magdalenkę, i kolejny najbardziej kanciasty okrągły stół, po którym Polaka już się nie pod dźwignie.

      Obym to piszący te słowa nie miał racji, Boga o to proszę.

      Pozdrawiam,
      Obibok na własny koszt


      PS
      Pozdrawiam Gospodarza, Komentatorów i czytelników tego bloga.
      Onwk.

      PPS
      @MM (Nurni)- Rzecz jasna, że pamiętam i serdecznie pozdrawiam.Zaglądam i czytam od dechy do dechy, a gdzie indziej ganiam te WRONie pticy jak fymy, białasy czy jego piejące koguty.
      Onwk.

      Usuń
  30. kmam,

    Nigdy nie ukrywałem, że pana Cichockiego uważam za wręcz klasyczny przykład "słupa" powołanego wyłącznie w celu przeprowadzenia belwederskich "reform". Podobną pozycję zajmuje minister obrony narodowej, a zmiana na obu tych stanowiskach zapoczątkowała proces budowania reżimu prezydenckiego.
    Z tej perspektywy trzeba oceniać wcześniejszą grę Komorowskiego na utrącenie Klicha i zastąpienie go Tomaszem Siemoniakiem, trafnie nazwanym przez Stanisława Janeckiego „panną nikt”.
    Chchocki - równie równie bezbarwny i niekompetentny, jest idealnym człowiekiem do wykonywania poleceń Belwederu.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

  31. Aleksander Ścios ‏@SciosBezdekretu

    Jak bardzo upodlono Polaków,że pospolitych chamów nazywają politykami i pozwalają panoszyć się szantażystom i krzywdzicielom sierot.

    ====

    Kto tak Panu podpadł, Panie Aleksandrze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo

      Nie wiem, co tak wkurzyło Pana Aleksandra?
      Wiem co ubodło tysiące ludzi otrzymujących Świadczenie pielęgnacyjne, którzy z Nowym 2013 Rokiem zostali przez łotrów i łobuzów nazywających siebie politykami kolejny raz upodleni i poddani segregacji ludzi i tak skrzywdzonych i przez życie i los, a teraz kolejny raz przez pozbawionych empatii kanalie i to z różnych według mnie opcje polityczne.

      Jakoś nikt także z tzw. "naszej" strony nie pochylił się nad tematem, gdy tymczasem opiekunowie sprawujący opiekę nad chorymi wymagającymi stałej całodobowej opieki walczą całkowicie osamotnienie.

      Pani Urszulo, tym ludziom należy się nie tylko wdzięczność chorych lecz także ich opiekunom, którzy w znaczący sposób odciążają budżet państwa i samorządowy.

      Pomagam, lecz jest to pomoc i walka z wiatrakami.

      Pozdrawiam,
      Obibok na własny koszt,

      .... którego podatki są marnotrawione na gamoni z rządu, sejmu, sądów,itd. itp. cynicznych drani ......., dla których 17.000 złotych łapówka doktora B. nie powinna być nawet podstawą do wszczynania śledztwa przez CBA i prokuraturę ( taką opinię raczył były wygłosić w TiVi-zorowni były PG i MS Kaczmarek, znaczy rozchełstany Laluś z 40 piętra hotelu w W-wie).

      PS
      Czy to nie jest upadły człowiek, łajdak, łobuz i drań?

      Usuń
  32. Pani Urszulo,

    Trzeba podziwiać odwagę owych żurnalistów, bo również pytania o wąsy mogą okazać się tendencyjne, a nawet zawierać groźne insynuacje.
    Dobrze się stało, że lokator Belwederu pozbył się tej męskiej ozdoby. Uczynił to w czasie karnawału, podczas którego sztuczne wąsy i brody zawsze pełniły rolę przydatnych i pożądanych akcesoriów, zdejmowanych jednak po zakończeniu balu. Odmiana jest możliwa i zależna od fantazji zainteresowanego.
    Trzeba też mieć na uwadze, że dotychczasowy image lokatora Belwederu mógł nasuwać wielce fałszywe i politycznie nieuprawnione skojarzenia z postacią pewnego powojennego prezydenta, który nie tylko nosił podobne wąsy i lubił pozowane fotografie, ale uwielbiał polowania w gronie zaprzyjaźnionych radzieckich towarzyszy.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
  33. Panie Aleksandrze,

    Ja i tak patrzeć na niego nie mogę, ale z dwojga złego wolałam nie patrzeć na opcję z wąsami.
    Z Pańskich karnawałowych asocjacji wnoszę, że raczej "koniec balu, panno Lalu"?
    A niech to!

    Co do BB to przepraszam, znam jego zdjęcie z sarenką TU i aż nie chce mi się wierzyć, że mógł polować. Taki łagodny, uśmiechnięty towarzysz.

    OdpowiedzUsuń
  34. Mnie bardziej od wąsów gajowego martwi to:
    http://niepoprawni.pl/blog/3787/rosyjsko-bialoruskie-manewry-pod-polska-granica-zachod-2013-inwazja-stan-wojenny-czyli-tzw

    Wykluczony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wykluczony -

      Ciekawe, treść w komentarzu jeszcze lepsza.
      Przeoczyłem więc dziękuję za link!
      Z wyrazami szacunku dla Pana i Gospodarza
      Zaścianek

      Usuń
  35. Panie Aleksandrze PILNE!

    CO SIĘ DZIEJE?
    Ruskie chcą potwierdzić, że był zamach?
    I wkręcić w to Tuska & all?
    Czy kogoś innego? KOGO?

    Wczoraj "przecieki" pijarowca MAK-u do Gazety Oławskiej, podbite natychmiast przez wirtualną polskę - że w MAK wymyślili alkohol we krwi generała Błasika, żeby się wersja o pancernej brzozie, pijanym generale w kokpicie i "ląduj dziadu" - lepiej sprzedawała na konferencji prasowej określającej przyczyny (i sprawców) "wypadku lotniczego".

    A dzisiaj Tusk - otwartym tekstem:

    "- Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że podkreślanie wówczas, scenariusz konferencji MAK-owskiej miał kontekst polityczny. Zarówno termin, sposób i treść ówczesnej konferencji i zaprezentowanie raportu MAK-u był oczywiście próbą sformułowania rosyjskiej tezy, jeśli chodzi o zamach. To co dla nas najistotniejsze, to oprócz tej bulwersującej opinii na temat generała Błasika, to zaniechanie ze strony rosyjskiej odpowiedzialności czy współodpowiedzialności za katastrofę. Tutaj nie ma żadnych wątpliwości".

    "Nie mieli wątpliwości"!!! I przez trzy lata nie tylko, że się z tym nie ujawniali, to jeszcze obwołali nas "sektą smoleńską", wytworzyli raport MAK-bis - tzw. Millera, prześladowali Rodziny, rechotali nad dokonaniami ZP Antoniego Macierewicza - I TERAZ PRZYZNAJĄ, ŻE O WSZYSTKIM WIEDZIELI?!!! I ŻE TO BYŁ ZAMACH???

    I "ONI" RZĄDZĄ POLSKĄ!
    Nie ma kary na takich zaprzańców!

    Pozdrawiam




    OdpowiedzUsuń
  36. SPOJRZAŁAM NA TWITTERA:

    Dziś w nocy napisał Pan:

    "Występy kremlowskiego prestidigitatora Mintusowa dowodzą,
    że na 2013 r. Putin sposobi nam "nowe rozdanie" i odremontowaną ekipę".


    No to po Tusku?
    A kto w zamian?
    I czy według Pana dopuszczą do votum nieufności? Bo że do nowych wyborów - w to nie wierzę!
    Czy realny jest rząd Glińskiego? Ja wiem, że jak Putin każe, to będzie realny, ale czy nie spróbują najpierw innego zestawu "koalicyjnego"?
    Wiem, że nie lubi Pan spekulować, ale może ...trochę?

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  37. PS. A główny "macher" w KPRM...

    http://niezalezna.pl/37280-niemal-pewne-arabski-zostanie-ambasadorem?utm_source=wydarzenia&utm_medium=tytul3&utm_campaign=glowna

    Tylko: czy zdąży? Jeżeli zdąży - będzie chyba znaczyło, że miał zdążyć?

    OdpowiedzUsuń
  38. Pani Urszulo,

    Zamieściłem dziś krótki tekst, a w nim dwa pytania. Może próba odpowiedzi na nie wyznacza również drogę do wyjaśnienia Pani pytań.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  39. cyt.Kolejny priorytet – „wzmocnienie” Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa UE przyspieszy natomiast tendencje dezintegracyjne NATO i znakomicie ułatwi proces „wypchnięcia” Stanów Zjednoczonych z Europy, o co usilnie zabiegają Niemcy i Francja"
    Oczywiście „wypchnięcie” Stanów Zjednoczonych z Europy jest w interesie Niemiec i Fancji, ale tak jak pisałem w poście, który Pan prosił żebym usunął, to wypchnięcie miało miejsce w 2009 roku w Sochi w Rosji, gdzie prezydent Izraela Simon Perez obiecał to prezydentowi Rosji Miedwiedewowi w zamian za to że Izrael nie zaatakuje Iranu (oczywiście nie w nieskończoność, bo już Rosjanie się wycofali z Syrii i były ataki na cele w Syrii, ale Syria to nie główny cel Izraela, tylko Iran). Ale co do tematu do Stanów już nie ma Europie i nie będzie przez najbliższe lata prezydentury Obamy. Tzn. USA będzie "przyjacielem" Polski wtedy gdy Polska będzie wypłacała Żydom amerykańskim odszkodowania w wysokości 60 mld (nie wiem czy dolarów czy złotych - chyba złotych)

    OdpowiedzUsuń