Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

czwartek, 20 września 2012

CO DALEJ ?

Po raz pierwszy zadałem to pytanie na początku bieżącego roku, gdy opinia biegłych krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych obaliła koronną tezę putinowskich łgarstw powielanych przez polskojęzycznych rabów – o naciskach na pilotów i pijanym generale winnym katastrofy smoleńskiej. Napisałem wówczas, że nie mam wątpliwości iż pogarda dla faktów i arogancja wobec prawdy, nadal będą wytyczały granice naszej rzeczywistości.
Tak było po prezentacji tez białej księgi zespołu parlamentarnego PiS, po obaleniu przez prof. Biniendę teorii „pancernej brzozy”, po ujawnieniu roli gen. Benediktowa i zadań moskiewskiego sztabu nadzorującego lot tupolewa, po szokujących wnioskach z ekshumacji zwłok  Zbigniewa Wassermanna. Każda z tych informacji – a po nich doszły następne - była kamieniem milowym w procesie burzenia smoleńskich fałszerstw i każda miałaby moc obalenia obecnego rządu – gdyby choć przez chwilę III RP była państwem prawa, a jej mieszkańcy świadomymi obywatelami.
Dziś do bagażu tej wiedzy doszła wiadomość wstrząsająca, poprzedzona równie szokującym przebiegiem ekshumacji Anny Walentynowicz. Państwo Tuska i Komorowskiego potraktowało bohaterkę Solidarności w sposób skandaliczny i nieludzki, dopuszczając do matactw i zamiany zwłok. Funkcjonariusze tego państwa nie tylko nie poczuwają się do żadnej odpowiedzialności, ale pozwalają sobie na arogancję i butę, próbując obarczyć rodziny winą za błędną identyfikację.  Ujawnienie przerażającej skali fałszerstw i błędów związanych z ustaleniem tożsamości ofiar Smoleńska, oznacza, że również pozostałe rodziny czeka piekło związane z ekshumacją ich bliskich. 
Trzeba byłoby zapytać  - co jeszcze musimy wiedzieć i jak koszmarne poznać tajemnice, by uświadomić sobie ogrom zbydlęcenia osób mieniących się politykami, funkcjonariuszami czy dziennikarzami tego państwa? Po której odsłonie tych tajemnic pojawi się świadomość, że rządzą nami ludzie odpowiedzialni za śmierć polskiej elity, za bezczeszczenie zwłok polskich obywateli, za tysiące kłamstw i niegodziwości?
Wraz z tymi pytaniami pojawia się pewność, że dopóki władzę w Polsce będzie sprawował obecny układ - nikt z tych ludzi nie odpowie za swoje czyny, a nawet najbardziej haniebne postępki zostaną ukryte lub zakrzyczane. Jest to pewność oparta na wiedzy, że ten rząd i wasalne wobec niego media uczyniły z patologii miarę własnej skuteczności i na niej zbudowały antypolski system władzy. Dlatego żadna, najbardziej wstrząsająca prawda nie wpłynie na wybory dokonywane przez Polaków i nie zakończy czasu upodlenia.
By tak się stało – trzeba by nie tylko zniszczyć przyczynę patologii, ale z przypadkowej populacji zamieszkującej kraj nad Wisłą uczynić autentyczny naród. Dziś nie wystarczy już ujawnienie prawdy ani doniosłość racji moralnych, jeśli nad językiem przekazu panują kłamcy i kanalie, a o polskich wyborach decydują oszuści i obce mocarstwa.
Pytanie – co dalej – trzeba zatem stawiać wszystkim, którzy mają jakikolwiek wpływ na kształtowanie opinii publicznej, na reakcje społeczne i stan świadomości Polaków. To oni muszą zmierzyć się z prawdą płynącą z ujawnionych faktów i na nich spoczywa odpowiedzialność za naszą przyszłość.
Trzeba pytać - co dalej - politycy partii opozycyjnej, brylujący w rządowych mediach i salonach „warszawki”? Czy nadal wierzycie w mechanizmy demokracji i cudowną moc karty do głosowania? Czy pokładacie nadzieję w ponadpartyjnym „rządzie fachowców” i podziałach na złych i dobrych polityków grupy rządzącej? Czy zdobędziecie się na odwagę  powiedzenia Polakom, w jak zniewolonym kraju żyją i z kim naprawdę mają do czynienia?
Co dalej – księża biskupi, ślący podziękowania za „życzliwość i wrażliwość rosyjskiego ludu”, składający homagium lokatorowi Belwederu i  jednający się z agentem zbrodniczego reżimu? Czy Polacy broniący krzyża smoleńskiego nadal będą „fanatyczną sektą” i „ludźmi zadymionymi PiS-em”? Czy usłyszymy wasz głos potępienia dla nieludzkich praktyk obecnej władzy? Czy staniecie w obronie rodzin ofiar Smoleńska, haniebnie oszukanych i wydanych na pastwę prokuratorskich hien?
Co dalej – zacni panowie publicyści i „nasi” eksperci,  pouczający „lud pisowski” o potrzebie głębokich reform i demokratycznych przemian, dywagujący o zagrożeniach demokracji i wolnych mediach? Czy nadal będziecie podążać za każdą brednią rzuconą przez medialnych terrorystów i drżeć przed ich ocenami? Kiedy zrezygnujecie z mitologii „wspólnoty narodowej” i zdobędziecie na rzetelne opisanie polskiej rzeczywistości, bez koniunkturalnych światłocieni i środowiskowych uzależnień?

Pytanie - co dalej  - musi być zadane. Nim ogrom upodlenia uczyni z nas bezmyślnych niewolników. 

37 komentarzy:

  1. I co z tego pisania Panie Aleksandrze?
    Kogo Pan chce przekonać? Nas przekonanych od dawna?
    W tej sytuacji słowa już nie wystarczą, demokracja nie istnieje i demokratycznymi metodami nie uda nam sie wyzwolić Polski.
    Przywódcy nie widać na horyzoncie, więc pozostaje partyzantka- tak jak zawsze.
    I to może jest jakaś nadzieja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mocne słowa Panie Aleksandrze!

    Przypomniałam sobie taki artykuł w którym Marian Zdziechowski. 10 października 1925 roku, w wykładzie skierowanym do młodzieży wileńskiego uniwersytetu, pisał:

    …dla Rosji sowieckiej już nie ujarzmienie nasze, lecz znicestwienie jest koniecznością, warunkiem jej istnienia. Tylko po trupie Polski bolszewizm dostać się może na zachód i nim zawładnąć.

    [...]… mówiąc o tem, nie odbiegam od przedmiotu, bo przed kim, jeśli nie przed młodzieżą zwierzać się mamy z troski naszej o przyszłość ojczyzny i waszą, słowa zaś moje – podkreślam to najwyraźniej – nie mają żadnego związku z polityką dnia dzisiejszego. Politykiem nie byłem, nie będę. Jestem uczonym i profesorem, należę do świata idei, ale to wiem, że idee rządzą światem… [...]

    Otóż ów kolos wschodni jest potęgą nie rosyjską tylko, lecz międzynarodową… [...] A co jest potęgi tej celem, ideą? Walka z Bogiem, zniszczenie idei Boga, innemi słowy, zniszczenie idei człowieka, jako istoty, co myślą i duszą sięga ponad materję, a zatem wyplenienie z duszy jej pierwiastków idealnych. Powiem to dobitniej: mózg, który jest organem myśli, zastąpić brzuchem, czyli zbestjalizować człowieka, oto ostatnie słowo nauki Marxa… [...]

    Zdawałoby się, że idea bestjalizacji czy machinizacji człowieka, najpodlejsza, jaką człowiek kiedykolwiek się kierował, powinna wywołać potężną, zdrową reakcję. Ale nie. Z uczuciem głębokiego bólu stwierdzam w Polsce wszędzie, od góry aż do dołu, rozpaczliwy brak odporności i moralnej i intelektualnej. Jesteśmy w stanie jakby hypnozy.'

    http://wydawnictwopodziemne.com/2012/02/05/rubikon-rzeczywistosci/#more-678

    Pozdrawiam!
    Barbara L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Barbaro,

      Doskonały artykuł. Autora przepraszam za reklamę "WP", ale polecam również te:

      http://wydawnictwopodziemne.com/2012/08/04/zwyciestwo-prowokacji-50-lat-pozniej/
      http://wydawnictwopodziemne.com/2012/08/28/zwyciestwo-prowokacji-50-lat-pozniej-czyli-wracajmy-do-mackiewicza/
      http://wydawnictwopodziemne.com/2012/09/06/wolodia-putin-aparatczyk-z-gutaperki-i/
      http://wydawnictwopodziemne.com/2012/09/12/wolodia-putin-aparatczyk-z-gutaperki-ii/

      Usuń
    2. Dziękuję Jaszczurze.
      Czytam na bieżąco.
      Równiez tutaj:

      http://www.scribd.com/doc/48404677/President-Kaczynsky-jet-crash-in-Smolensk-background-of-long-term-strategy-by-JASZCZUR

      i tutaj:

      http://jaszczur09.blogspot.com/

      Pozdrawiam
      Barbara L.

      Usuń
  3. sintarano,

    Do niczego Pana nie przekonuję, bo sztuka zadawania pytań jest trudniejsza od zdolności udzielania głupich odpowiedzi.
    Proszę mnie koniecznie poinformować gdy założy Pan partyzantkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zadałem te pytania, a Pan udzielił tych odpowiedzi.
      Nie zrozumiał Pan moich intencji.
      Nie napisałem,ze to ja mam zainicjować działania partyzanckie.
      Podziwiam Pana wiedzę i cenię Pana zaangażowanie od bardzo dawna, ale muszę przyznać ,że czasami jest Pan bardzo arogancki.

      Usuń
    2. Po prostu chodzi o to, żebyśmy coś robili konkretniejszego poza pisaniem i gadaniem. Tylko, co? Partyzantka?

      Usuń
  4. Barbara L. -

    Jeśli w roku 1925 Zdziechowski diagnozował "rozpaczliwy brak odporności i moralnej i intelektualnej", dziś nie znalazłby właściwych słów dla opisania stanu polskiego społeczeństwa.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Panie Aleksandrze,

    Przepraszam za odległy, i zapewne nie licujący z powagą wpisu off-top: co Pan sądzi o tezach wyrażonych przz Bartłomieja Radziejewskiego w tym artykule? http://niezalezna.pl/33051-rewolucja-w-armii

    Zapewne pytanie jest retoryczne, ale o co może chodzić? O etaty i żer dla starych trepów od Jaruzela i z WSI, a przy okazji powiększenie liczby wojska na wypadek stanu wyjątkowego? A może słynna "freudowska" pomyłka Komuchowskiego i jej konsekwencje - integracja polskiej armii z "Blokiem Eurazjatyckim"?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaszczur,

    Przyznam, że dawno nie czytałem takich bredni, jak zawarte w artykule pana Radziejowskiego.
    Jeśli ten pan sądzi,że inicjatywy zbrojeniowe Komorowskiego są wywołane obawą przed Rosją lub wynikają z intencji obrony Polski na "kierunku wschodnim" - niewiele rozumie z naszej rzeczywistości.
    Ponieważ pod tym tekstem nie przewiduję dyskusji na tak odległe tematy, pozwolę sobie jedynie przypomnieć, że o planach zbrojeniowych i projektach Komorowskiego pisałem wielokrotnie. Np.tu:
    http://cogito.salon24.pl/371763,witajcie-w-ukladzie-warszawskim
    http://bezdekretu.blogspot.com/2012/08/polska-tarcza-rosyjski-poligon.html
    http://bezdekretu.blogspot.com/2012/09/nadlatuja-drony.html
    http://bezdekretu.blogspot.com/2012/07/putinpekinpolska-czyli-strategiczny.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli moje intuicje pokrywają się z Pańskimi ustaleniami...

      Usuń
  7. Panie Aleksandrze!
    Pana pytanie „co dalej?” budzi moje przerażenie. Wydawać by się mogło, że wszystkie granice zostały już dawno przekroczone, a okazuje się, że tak niestety nie jest. Czego będziemy jeszcze świadkami? Kolejnych mordów politycznych? Bezczeszczenia zwłok? Palenia świątyń katolickich? Strzelania do manifestujących? W którym momencie nastąpi przesilenie? Czeka nas – wolnych Polaków - naprawdę Długi Marsz i to chyba jest właściwa odpowiedź na Pana pytanie. Odpowiedź, której Pan jest autorem i do której wracam, żeby nie stracić nadziei. Serdecznie Pana pozdrawiam. Marcin W.

    OdpowiedzUsuń
  8. For poetry makes nothing happens - pisał kiedyś Auden. Ale, skoro pozwalam sobie tu na aluzję poetycką, jeszcze dosadniejszy będzie komentarz tego wiersza:
    http://www.poets.org/viewmedia.php/prmMID/15546
    (tłumaczenie Barańczaka znajdą Państwo tu: http://www.buldog.pl/forum/topic87-co-chcielibysmy-uslyszec-w-wykonaniu-buldoga.html)

    Nic się nie zdarzy. I to jest przerażające. Pulpa pozostanie pulpą, aż ulegnie rozkładowi.

    Zmienić może to wyłącznie nowa siła polityczna, działająca ponad klasycznymi podziałami polskiej sceny politycznej na chrześcijańską endecję, chrześcijańskich socjalistów, partie chłopskie i wreszcie wszelakie partie zdrady narodowej, głównie komunistyczne, ruso- lub germanofilskie. Partia, która chce zmienić obecny stan rzeczy musi odwoływać się do estetyki i etyki wyborów życiowych i społecznych, nie do wyznawanej wiary lub obyczaju. To, oczywiście, tylko moje zdanie.

    Społeczeństwo wymaga szokowej edukacji, bo przecież nie możemy czekać na zmianę ewolucyjną, która zajmie kolejne siedemdziesiąt lat. No i to jest ta trudność - nowoczesna partia, o której myślę, w pierwszej pięciolatce swojego działania może liczyć na bardzo mikry elektorat. Życie małych niedźwiadków, że wspomnę definicję Jensa Bjoerneboe, zawsze przebiega w hipokryzji, cieple i zdradzie. Kryterium uliczne, z tych samych względów, nie wchodzi w grę.

    Przemek Łośko



    OdpowiedzUsuń
  9. Marcin W. -

    To pytanie nie może wzbudzać przerażenia i nie taka jest moja intencja. Nie chodzi bowiem o przewidywanie przyszłych zdarzeń, ale o refleksję wykraczającą poza bieżące kalkulacje. Pora, by to pytanie zadać ludziom, których uznajemy za naszych reprezentantów, za wyrazicieli naszych dążeń i poglądów.
    Każdy z ujawnionych ostatnio faktów powinien zmuszać do gruntownej rewizji ocen oraz do wytyczenia nowej i realnej drogi w przyszłość. Jeśli ma być to długi marsz, to nie wolno jej opierać na mrzonkach o wygranych wyborach lub mówić o walce toczonej w ramach demokracji. Nie wolno też traktować ludzi z grupy rządzącej jako polityków, mężów stanu i partnerów do rozmowy, a instytucji tego państwa jak struktur wolnych i kompetentnych.
    To trzeba wprost powiedzieć Polakom.
    Środowiska mieniące się opozycją, które sankcjonują taką fikcję i mówią o mechanizmach demokracji - wyrządzają ogromną krzywdę tym, którzy im zaufali.
    Jeśli jeszcze i w czymkolwiek możemy mieć wpływ na sprawy polskie, trzeba zadawać tym ludziom twarde pytanie - co dalej - i oczekiwać konkretnych, wyczerpujących odpowiedzi. Może w ten sposób zmusimy ich do poważnej refleksji i podjęcia skutecznych działań.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Przemek Łośko,

    Ponieważ polskie realia byłby natchnieniem tylko dla turpistów, nie próbujmy opisywać ich językiem poezji.
    W III RP nie powstania żadna nowa partia polityczna. Tę mrzonkę skutecznie rozwiewa wiedza o funkcjonowaniu układu rządzącego, roli ludzi służb specjalnych oraz triumwiracie III RP. Możemy mówić tylko o kontrolowanych i inicjatywach, mniej lub bardziej udających niezależne.
    W takich warunkach, powołanie wolnej od zobowiązań partii politycznej lub wykreowanie autentycznego lidera, zakrawa na nonsens.
    W najlepszym wypadku kończy się to medialną kampanią nienawiści i oszczerstw, w najgorszym - fizyczną likwidacją przedstawicieli opozycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja. A z drugiej strony ręce opadają, kiedy przychodzi oglądać strategiczną niemoc, wąskie horyzonty środowiskowe i bierność PiSu.

      Sądzi Pan, że niezależne i czujnie izolowane przed infiltracją oraz kontrolą przedsięwzięcie polityczne narażone jest, na obecnym etapie świadomości sitwy, na fizyczną likwidację? Taką bez parawanów, z "przypadkowymi", licznymi zgonami, masowymi skierowaniami do lecznictwa zamkniętego?

      Jeśli rzeczywiście jesteśmy już w tym stadium rozkładu, to mimo wszystko jedynym rozwiązaniem jest kryterium uliczne. Co będzie potem, tego nikt nie jest w stanie przewidzieć, pozostanie przecież masa agentów, beneficjentów okrągłego teatru.

      Jednak wyprowadzenie ludzi na ulicę w dzisiejszych realiach jawi się utopią. ACTA pokazała, że jest to, w pewnej skali,możliwe. Ale skala, która jest potrzebna do odsunięcia obecnej władzy jest stukrotnie większa.

      Nie rozpieszcza Pan przed snem. Pozdrawiam,
      Przemek Łośko


      Usuń
  11. Przemek Łośko,

    Powołanie takiej partii jest nierealne. Pozostaje PiS i tylko z tą formacją można łączyć realne szanse. Trzeba jednak wywołać w tej partii potężny wstrząs, wyrwać ją z miraży pseudodemokracji i gorsetu partyjniactwa oraz żądać tego co nam obiecano - "Polacy zasługują na więcej". Tym więcej powinna być m.in. budowa ogólnopolskiego ruchu obywatelskiego, złożonego ze środowisk opozycyjnych wobec reżimu. Ruchu otwartego i niesformalizowanego, z PiS-em jako koordynatorem i polityczną reprezentacją. Formą walki - uliczne manifestacje i strajki, akcje obywatelskiego nieposłuszeństwa, kampanie informacyjne w kraju i zagranicą, tworzenie własnego systemu ochrony i obiegu informacji.
    Mówiąc wprost - PiS musiałby stać się opozycją antysystemową, wypowiadając pakt okrągłego stołu i inicjując ruch sprzeciwu wobec obecnego układu. Dlatego pytanie - co dalej, może być szansą dla nas i dla PiS-u.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się ten pomysł. Jak go przeprowadzić?

      Przemek Łośko

      Usuń
  12. Przedwczoraj pisałem na Niezaleznej o zamknięciu kierunku polityczno-partyjnego po 10.04."17 WRZEŚNIA i 10 KWIETNIA – CO ŁĄCZY TE DATY?" - http://naszeblogi.pl/32272-17-wrzesnia-i-10-kwietnia-co-laczy-te-daty

    By nie popadać w rezygnację, proponuję rozpocząć działania w mikroskali. Trochę się zdziwiłem, ze tekst wzbudził tak nikłe zainteresowanie, a jednocześnie GP drukuje brednie w stylu "Rewolucja w polskiej armii".

    Pozdrawiam

    Paweł Chojecki

    OdpowiedzUsuń
  13. Panie Aleksandrze. Jeśli miałbym sie czegoś 'czepić' to uważam że nie należy określać Zespołu Parlamentarnego (z całym dalszym ciągiem jego długiej nazwy) - zespołem parlamentarnym PiS!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. --------------------------------------------------

    SZANOWNY PAN ALEKSANDER ŚCIOS


    Dziękuję za ten tekst, najlepszy, najmądrzejszy i najbardziej poruszający ze wszystkich, jakie zdarzyło mi się przeczytać w prasie i na blogach. Zwłaszcza w ostatnich miesiącach, kiedy padają ostatnie, zdawałoby się, niewzruszone bastiony oporu, a hasłem przewodnim, niegdyś "niezłomnych", dziś - szczurów opuszczających polski okręt, staje się: "Ratuj się, kto może!!!" Co przekłada się na nawoływania do emigracji, względnie ... co zupełnie szokujące: do pójścia na ustępstwa wobec apatrydów ze zbrodniczego układu - i oszukańczego, haniebnego, budowania z nimi jakiegoś....???...POROZUMIENIA ????

    RZĄDU "FACHOWCÓW" !!?

    KONSTRUKTYWNEJ OPOZYCJI??????



    Dwa i pół roku po Smoleńsku - nie następuje przebudzenie Polaków, Panie Aleksandrze!
    Przeciwnie, nawet wśród ELEKTORATU PiS, "NASZYCH" PUBLICYSTÓW I NASZYCH POSŁÓW OPOZYCJI (poza kilkoma wyjątkami, które na życzenie wyliczę) - coraz mniej mężczyzn, gotowych podjąć walkę o Polskę, a coraz więcej - "małych, rozbitych duszyczek, z wielkim żalem nad sobą."



    Swoje pierwsze "CO DALEJ" opublikował Pan przed ośmioma miesiącami.

    Pański artykuł nie został dopuszczony do łamów Gazety Polskiej, która uznała, że był zbyt... ?? prawdziwy??? A PRAWDĘ postanowiono (już wtedy?) odmierzać nam po aptekarsku, żebyśmy się nią, broń Boże, nie zachłysnęli, i nie zaczęli się jej domagać na każdym kroku: i od polityków i od dziennikarzy!

    Dzisiaj na publikację nie ma najmniejszych szans. To też pewne signum temporis i wskazówka dokąd, tak naprawdę, zmierzają media, które przywykliśmy uważać za nasze, polskie, patriotyczne.

    Oczywiście JESZCZE relacjonują zbrodnie systemu, ale ich nie analizują, nie przeciwstawiają się, nie walczą. To już nie jest dziennikarstwo. To niemy film!



    Pod tamtym tekstem było (natychmiast) ponad 120 komentarzy! Dziś jest ich ... osiemnaście!!!

    To z kolei obrazuje kompletną degrengoladę "naszej" - jak nam się wydawało, prawicowej blogosfery. Nie różniącej się obecnie [CHOĆ TEŻ SĄ WYJĄTKI!] od onetowej czy pudelkowej, gdzie byle pyskówka, nieznośne "popisywanie się", czy pożałowania godna "walka" z celowo napuszczanymi prowokatorami, albo wzajemne picie sobie z dzióbków i krzyżowa reklama redaktorskich, beznadziejnie marnych książek. Żeby jeszcze trochę grosza załapać!

    ====================================

    Nie muszę chyba dodawać, że utożsamiam się z każdym słowem Pańskiego tekstu.

    TAKŻE ZE SWOISTYM PROGRAMEM POLITYCZNYM,
    KTÓRY ZAWARŁ PAN W ODPOWIEDZI KOMENTATOROWI!

    "Pozostaje PiS i tylko z tą formacją można łączyć realne szanse. Trzeba jednak wywołać w tej partii potężny wstrząs, wyrwać ją z miraży pseudodemokracji i gorsetu partyjniactwa oraz żądać tego co nam obiecano - "Polacy zasługują na więcej". Tym więcej powinna być m.in. budowa ogólnopolskiego ruchu obywatelskiego, złożonego ze środowisk opozycyjnych wobec reżimu. Ruchu otwartego i niesformalizowanego, z PiS-em jako koordynatorem i polityczną reprezentacją. Formą walki - uliczne manifestacje i strajki, akcje obywatelskiego nieposłuszeństwa, kampanie informacyjne w kraju i zagranicą, tworzenie własnego systemu ochrony i obiegu informacji.

    Mówiąc wprost - PiS musiałby stać się opozycją antysystemową, wypowiadając pakt okrągłego stołu i inicjując ruch sprzeciwu wobec obecnego układu. Dlatego pytanie - co dalej, może być szansą dla nas i dla PiS-u."



    Pozdrawiam Pana serdecznie

    --

    OdpowiedzUsuń
  15. -----------------------------
    PANIE ALEKSANDRZE,

    Z tamtego pierwszego (styczniowego) "CO DALEJ" postanowiłam przytoczyć dwa komentarze:

    Pana Xel4 (szkoda, że już nie komentuje!) oraz nieskromnie...swój.

    Bo tak się, jeszcze kilka miesięcy temu u Pana komentowało! Zanim ogłuszeni wrzaskiem blogerów - akwizytorów własnych dokonań, oraz takichże samochwałów sejmowych, nie pospuszczaliśmy trochę nosów na kwintę. Wobec nasilającego się chamstwa, prostactwa, i - co najgorsze - złej woli tych, którym powierzyliśmy Polskę, często opuszczamy ręce. A że tego robić nie wolno - Pan jest najlepszym przykładem!

    ======

    Zacytuję człowieka, który ocalił swój kraj. Źle mu za to odpłacono. Ale to już inna historia...

    „Nigdy się nie poddawajcie, nigdy, przenigdy – w żadnej sprawie, wielkiej czy małej, doniosłej czy błahej – nigdy nie poddawajcie się niczemu z wyjątkiem honoru i zdrowego rozsądku” Winston Churchill

    ======

    > p. Aleksander Ścios
    W świetle tragedii smoleńskiej jeszcze bardziej wyraźne są nasze słabości, o których Pan pisze. Nawet, a może przede wszystkim tu, wśród konserwatywnych, patriotycznych w gruncie rzeczy blogerów pańska teza o "długim marszu" wydaje się być przeraźliwie uzasadniona.

    Wobec powagi i wymiaru tragedii smoleńskiej, jej ofiar, ich rodzin, ale także sporej części narodu władza popełniła do tej pory chyba wszystkie możliwe szubrawstwa, a skala kłamstw, manipulacji i bezczelności przypomina czasy mordu na ks. Popiełuszce. I mimo tego wszystkiego u wielu tutejszych blogerów istnieje jakaś, dla mnie niezrozumiała, skłonność do prowadzenia "dyskusji" ze zwykłymi skurwielami, którzy wielokrotnie swoimi wpisami, czy komentarzami udowodnili, że w niczym nie są lepsi od tych, których tu wspólnie przeklinamy. Poza nielicznymi, nikt nie decyduje się na konsekwentne blokowanie mentalności rodem z palikociarskiego rynsztoka. Czyżby w imię zgody i rozmowy ponad podziałami, która miałaby nas przybliżyć do prawdy?

    Następna sprawa to naiwność, z jaką duża część z nas nadal traktuje możliwości zmian jakościowych w obrębie istniejącego obecnie systemu. Tu "zdroworozsądkowy" ochłap rzuci nam pan Seremet, tam jakiś groteskowy pajac strzeli (?) sobie w policzek a gdzie indziej napisze dwa łaskawe zdania jakiś funkcjonariusz mainstreamowych mediów, rzucony na odcinek chwilowego wygładzania fal społecznej ciekawości (tak, tak - nie wzburzenia, ale ciekawości) i już zaczynamy mieć nadzieję. Zapominamy, że prawda o Smoleńsku jest tylko jedna i trzeba się na nią zdecydować: albo to, co się stało z Polakami 10.04.2010 było wypadkiem, zbiegiem nieszczęśliwych okoliczności, a wszystko, co się od tego czasu wokół tej sprawy dzieje, jest mniej więcej tym, czego w europejskim kraju obywatel może oczekiwać od urzędników i instytucji państwowych, albo to, czego jesteśmy świadkami nie jest ani mniej, ani więcej, tylko jednym szyderczym rechotem zaprzeczającym wszelkim prawom boskim i ludzkim. A jeśli wybieramy prawdę, to kłamstwo należy odrzucić w całości, po prostu zapomnieć o dzisiejszej systematyce: o Trybunale Stanu, przed który jakoby zaciągniemy Tuska, o Prokuraturze, która od dwóch lat "gromadzi" materiały, o wyborach, które następnym razem możemy wygrać, jeśli Kaczyńskiemu ktoś czegoś w ostatniej chwili nie doradzi, itd., itp.

    Ma Pan rację: marsz będzie długi. Chciałoby się powiedzieć: polski Pinochet odszedłby dziś raczej na wypracowaną emeryturę, aniżeli powiedział słowo niezgody na niszczenie Ojczyzny, a studenci co najwyżej zjedzą popcorn oglądając w znudzeniu film o swoich równolatkach z lat 70-tych w RFN-ie. "Toute proportion gardée" - oczywiście.

    Pozdrawiam Pana serdecznie.
    XEL4 04996 | 20.01.2012 20:25

    OdpowiedzUsuń
  16. ALEKSANDER ŚCIOS - zamiast komentarza...refleksja.

    Koniec października 2006 roku.
    Cały "postępowy i demokratyczny" świat szumnie obchodzi 50 rocznicę powstania na Węgrzech, bestialsko stłumionego (po miesiącu walk) przez sowiety i czerwoną armię.

    Do Budapesztu, przed pomnik powstańców zjeżdżają z czterech stron świata monarchowie i prezydenci, "mędrcy Europy" i "elity" całego globu. Składają hołd powstańcom 1956. Zapalają wielkie znicze, układają wieńce.

    A temu wszystkiemu - transmitowanemu na cały glob przez setki stacji TV - przyglądają się, ściśnięci na ulicach, odgrodzeni od możnych tego świata, kordonami policji i żelaznymi barierami, WĘGRZY. Setki tysięcy W Ę G R Ó W z setkami (niedobitych, cudem ocalałych) autentycznych bohaterów powstania 1956r, stojącymi w pierwszych szeregach. NA ULICACH!

    Ich bowiem złodziejski i łajdacki rząd ówczesnego premiera Ferenca Gyurcsány nie dopuścił do pomnika. Bał się rozruchów, które trwały już od wielu tygodni. Dlatego współcześni "mędrcy świata-monarchowie", zamiast składać pokłon żyjącym bohaterom, kłonili głowy przed ...kamieniem. Podczas gdy tamci stali TUŻ OBOK, za kratą, - w milczącej desperacji.

    Patrzyłam na to ze ściśniętym sercem.

    Bohaterowie oddzieleni kratą i policją - i obłudny "świat" czczący ... kamień.

    Wielkie odrażające pomieszanie pojęć i wartości - bo kimże byli "hołdownicy" w porównaniu z tłoczącymi się starymi ludźmi, którzy przed 50 laty rzucili "na stos" swoje młode życia i wydali walkę wyzwoleńczą sowieckim okupantom?

    Możni woleli ich czcić per procura; żywi - byli wszak dla większości z nich - tylko niebezpiecznym motłochem, i psuli swą obecnością starannie wyreżyserowany spektakl. A przecież to dla tych "odgrodzonych" ów spektakl ponoć urządzono???!

    Płakałam nad nimi, jednocześnie dziękując Bogu, że u nas, w Polsce, wyglądałoby to zupełnie inaczej. Bo polskim Prezydentem był wówczas Lech Kaczyński. Premierem - Jego brat Jarosław. Ludzie, którzy nigdy nie pozwoliliby na poniżanie bohaterów. Nawet gdyby (ich) miało to kosztować nie tylko urząd, ale i ...życie.

    ====

    Po niecałych 4 latach od tamtych wydarzeń zjeżdżających na Wawelski pogrzeb pierwszego polskiego Prezydenta po 1939 roku - witał z oddali szyderczy banner "Zimny Lech"! Poczułam się tak, jak czuć się musieli ONI, poniżona i upokorzona.

    =====

    I dlatego nie życzę sobie, ŻADNYCH PRZEPROSIN, ani obłudnych pokajań od obecnie rządzących. Podobnie jak dla Pana - także i dla mnie, są oni - oraz głosujący na nich, - wyzutymi z ojczyzny apatrydami.

    O cynicznych, bezczelnych gębach, rozbieganych oczach - drżącymi na myśl o niełasce "dawców mocy" - tych samych od trzech wieków, którzy zamordowali mojego Prezydenta i prawdziwą polską elitę 10 kwietnia 2010!!!


    Szczurze piski - "A co? Mamy wypowiedzieć Rosji wojnę?" traktuję tak jak na nie zasługują. Czasem tylko - gdy ktoś pyta nie ze złej woli - odpowiadam: A CZEMU NIE MIELIBYŚMY TEGO UCZYNIĆ? A po raporcie MAK podżyrowanym przez "polskiego" MSWiA - dopowiadam: NA POCZĄTEK ZERWAĆ STOSUNKI DYPLOMATYCZNE.

    =====

    Marzę, aby naszej Opozycji wystarczyło mądrości, siły i determinacji, żeby to całe plugastwo przetrwać, nie ugiąć się ... I WYGRAĆ!!!

    Tak wysoko, żeby "się podłe zadziwiło i zlękło!"
    I pierzchło - w popłochu - na wody eksterytorialne!

    Ale choć my - 4,5 milionowy elektorat Wolnych Polaków pozostajemy wierni, potrzebujemy przywódców!!! Dlatego z wielkim smutkiem patrzę na "naszych" w parlamencie. Ich chaotyczne, nieskoordynowane, nieprzemyślane działania nie napawają, niestety, otuchą. Obudźcie się, Panie i Panowie posłowie i senatorowie! I znajdźcie wreszcie drogę do 50% niegłosujących. Może tam nie wszyscy są obojętni na losy Ojczyzny, a tylko zniechęceni szerzącym się złem i łajdactwem!!!

    Pozdrawiam, Panie Aleksandrze,
    i dziękuję za Pański dzisiejszy wpis, którego skomentować aż nie sposób; jest doskonały!
    Stąd ta moja "refleksja" :)


    URSZULA DOMYŚLNA 04367 | 21.01.2012 00:44

    OdpowiedzUsuń
  17. ---------------------------------------------------------
    I JESZCZE SPRAWA "MARSZU 29 WRZEŚNIA"

    Marszu o wolne media i TV Trwam.

    Okazuje się, że metropolita warszawski zgodę (na na Mszę Św.) wydał, "ale jednocześnie wskazał osobę mającą wygłosić homilię - proboszcza jednej z warszawskich parafii. Jest to dla organizatorów trudne do zaakceptowania."

    Dlaczego poseł A. Jaworski (członek "Komitetu SOS dla telewizji Trwam") uważa, że tylko homilia wygłoszona przez biskupa (!!!) nadałaby odpowiednią oprawę uroczystości?
    Najistotniejsza jest przecież wspólna msza protestujących. W stanie wojennym Msze za Ojczyznę wygłaszał święty Jerzy Popiełuszko, ksiądz-biedaczyna, wbrew woli prymasa Glempa.

    Nam nie trzeba purpuratów do godnego przyjęcia Chrystusa.
    A poseł-organizator woli zrezygnować z mszy dla spodziewanych kilkuset tysięcy wiernych, jeżeli nie odprawiałby jej biskup.

    Przecież to najczystsza herezja!

    --

    OdpowiedzUsuń
  18. Pani Urszulo,

    Nie muszę chyba pisać, że w pełni podzielam Pani oceny i refleksje. Ale nie mam wątpliwości, że pytanie - co dalej, zawiśnie w próżni. Nie ma dziś woli, by rzetelnie zmierzyć się z takim wyzwaniem.
    Od wielu miesięcy partia opozycyjna i sympatyzujące z nią środowiska drepczą w miejscu, nie potrafiąc znaleźć sensownej i skutecznej odpowiedzi na rzeczywistość kreowaną przez układ rządzący. Reakcje ad hoc oraz cała dotychczasowa retoryka, okazują się całkowicie nieprzydatne. To nie jest metoda prowadzenia walki. To kompletna amatorszczyzna, rażąca tym mocniej, że po drugiej stronie stoją ludzie pozbawieni zasad, gotowi na każde draństwo w obronie swoich zdobyczy.
    Jedynym, pozytywnym czynnikiem są dokonania zespołu smoleńskiego, ale nie można zapominać, że wykorzystanie efektów tej pracy również zależy od decyzji szefostwa partii.

    Wielokrotnie pisałem o objawach politycznej schizofrenii, ujawniającej się wśród polityków PiS, blogerów i publicystów.
    Dziś te objawy stają się permanentne, bo jakże inaczej oceniać działania podejmowane przez tę partię "w ramach państwa prawa i demokracji", jeśli każdy dzień przynosi nam przerażające akty pogardy - nie tylko dla prawa i demokracji, ale pogardy dla człowieka. Nawet po śmierci.
    Nie inaczej wygląda "zadziwienie" nad zachowaniem ośrodków propagandy i ludzi z grupy rządzącej. Pod tym względem społeczeństwo PRL-u wykazywało ogromną mądrość, bo nikogo nie dziwił fakt, że media kłamią, a kacykowie kradną. Dlatego nikt rozsądny nie próbował opisywać mechanizmów PRL-u, używając do tego wzorców demokracji i prawa.

    Coraz bardziej staje się oczywiste, że ludzie, którzy zawierzyli partii opozycyjnej, którzy pokładają w niej nadzieje, mają też prawo wiedzieć: co zrobią politycy PiS za miesiąc, dwa, za rok? Co zrobią, gdy pojawią się kolejne odsłony polskiego piekła? Jak chcą przeżyć trzy lata oddzielające nas od następnej farsy wyborczej i jak pokierują swoim elektoratem?
    Ci ludzie mają też prawo pytać - w jaki sposób opozycja chce odebrać władzę grupie rządzącej, jaki scenariusz przewiduje i co zrobi, gdy pojawi się szansa na wolną Polskę?
    Mam pewność, że póki te środowiska nie otrząsną się z groźnych mrzonek i nie odrzucą całego porządku III RP, z jej mediami,instytucjami i postaciami - nie doczekamy się żadnych zmian. Będą kolejne odsłony dramatu i uporczywe mielenie tych samych frazesów i myśli. Będą puste deklaracje i wielkie słowa. Aż do wypalenia resztek zaufania i nadziei.
    Dlatego napisałem, że pytanie - co dalej - jest szansą dla opozycji, bo stwarza jej możliwość wyjścia ze ślepego zaułku i podjęcia roli politycznego przywództwa.

    Najmocniej Pani dziękuję za wyśmienite komentarze oraz za wszystkie życzliwe i dobre słowa.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  19. Stanisław Soluch,

    Dziękuję za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pani Urszulo,

    Warto dodać słowo do Pani komentarza w sprawie odmowy odprawienia Mszy św. przez arcybiskupa warszawskiego. Myślę, że mamy do czynienia z jednym z pierwszych owoców "pojednania" z wysłannikiem Putina. Taka tendencja może się nasilać, a w krytycznym momencie przybrać nawet formę zakazu sprawowania Mszy św. podczas manifestacji patriotycznych, np. związanych z tragedią smoleńską.
    To nie przypadek, że abp. Nycz w ten sposób potraktował prośbę organizatorów.
    Oni sami wykazują oczywiście moc kompleksów i brak wiary w działanie Ducha Świętego, jeśli obawiają się, że liturgia sprawowana przez księdza diecezjalnego będzie miała mniejszą wagę. Przywołany przez Panią przykład księdza Jerzego jest niezwykle trafny.

    Pozdrawiam raz jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  21. Domagam się,za rodziną Anny Walentynowicz,powołania niezależnego od prokuratury
    eksperta,który zbada ekshumowane zwłoki.
    W sytuacji tych wielkich matactw,pośpiechu i uległości wobec sowieckich
    decydentów o których pisze Marek Pyza,uważam,że jest to jeden z pierwszych kroków do zniszczenia kłamstwa.


    http://wpolityce.pl/artykuly/36728-co-sie-dzialo-w-wojskowej-prokuraturze-10-i-11-kwietnia-2010-roku-chronologia-sekcyjnej-obstrukcji-i-zadziwiajaca-buta-sledczych

    Pani Urszulo,płakałam czytając Pani słowa...

    Pozdrawiam serdecznie.
    Barbara L.

    OdpowiedzUsuń
  22. Wrogowie Polski działają na wszystkie sposoby: zamachy, kłamstwa, morderstwa, oszustwa, terror ale również powolne drążenie i wydeptywanie ścieżek do ludzkiej świadomości i podświadomości, powolne i konsekwentne lansowanie swoich interesów.
    Jak w takich warunkach walczyć o polskie sprawy?
    Zamachu i morderstw zdrajców i wrogów Polski nie będzie. Może więc tak jak np. homoseksualiści: jeszcze nie dawno nie zająknęli się nawet o adopcji dzieci. Teraz narzucają swoje normy całym krajom. Z poniżanej i krzywdzonej, chorej mniejszości stali się triumfującą wyrocznią.
    Czyli nie wstrząs, tąpnięcie tylko metoda małej łapy.
    Może PiS wychodzi z założenia, że ludzie nie są gotowi na prawdę? Bo przecież nie są.
    Słabość PiSu jest irytująca: Rząd jest słaby, są afery, zepsucie państwa – nic tylko obalać takich pajaców. Tymczasem to właśnie słabość środowisk patriotycznych jest gwarantem tego, że w Polsce nic się nie zmienia.
    Z czego ta słabość wynika? Myślę, że z osobowości lidera. Lider się nie zmieni bo może nie ma lepszego. Chyba jednak nie ma. Zbigniew „Zero” Z. ostatecznie udowodnił, że nie ma na prawicy bardziej wiarygodnego lidera niż Kaczyński. A że Kaczyński nie jest Piłsudskim to nie jego wina. Więc może zbyt wiele wymagamy od opozycji w warunkach totalnej okupacji informacyjnej?

    Wszechobecna ośmiornica wkrada się do naszych domów z każdym wydaniem, Wiadomości, Informacji, Faktów itp., wkrada się przez g0wniane gazety, wkrada się już nawet do kościołów. Są tylko oazy w internecie do których trudno trafić i do których trudno namówić uśpionych ludzi.
    Nie zdołałem namówić nawet własnych rodziców do podpisania w internecie petycji o międzynarodowe śledztwo, nie zdołałem przekonać ich, że „pojednanie” z Cyrylem jest zdradą prawdy.

    OdpowiedzUsuń
  23. Panie Aleksandrze,

    zdaje Pan sobie sprawę, że na dzień dzisiejszy nie ma odpowiedzi na pytanie: co dalej?

    Myślę, że nie chodzi o samą odpowiedź, a raczej o kształt Polski i Polaków za 5, 20 czy 50 lat.

    Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia - to jest źródło tych wszystkich wewnątrz-polskich kłótni i chamstwa. Dzięki ciągle utrzymywanym podziałom między warstwami społecznymi, grupami zawodowymi , wewnątrz Kościoła itd. nie ma czasu na wspólną refleksję nad przyszłością. "Co będzie to będzie", "jakoś to będzie", "pożyjemy, zobaczymy" - to takie polskie. Reakcja przyjdzie wtedy, gdy będzie już bardzo źle, np. strajki w 1981 roku nie były spowodowane arogancją władzy, a brakami towarów w sklepach. Nie chodziło masom ludzi o cenzurę, pobicie 3 działaczy po sesji WRN (tzw. wydarzenia bydgoskie), czy brak realizacji porozumień. Na półkach sklepowych nie było: mydła, mleka w proszku, proszku do prania, brakowało jedzenia.

    Dziś taka sytuacja jeszcze nam nie grozi i stąd takie przyzwolenie szerokich mas społecznych na kolejne hańbiące wydarzenia posmoleńskie. Aż mnie ciarki przechodzą na myśl o skali pogardy dla ludzkiego życia i godności.


    Chciałbym, aby opublikował Pan swoją odpowiedź na tytułowe pytanie. Chcę poznać Pańską wizję, a także Pani Urszuli, Pani Barbary L., Jaszczura i innych na temat przyszłości Polski. Ale nie za 5 czy więcej lat. Chcę zobaczyć kształt Polski w Jej najlepszym świetle.


    Pozdrawiam serdecznie

    Ryszard Orlicki

    OdpowiedzUsuń
  24. Dziekuje Panie Aleksandrze!
    Nie jest latwo bez Wolnej Polski

    OdpowiedzUsuń
  25. Ryszard Orlicki,

    Panie Ryszardzie,

    Jest odpowiedź na pytanie - co dalej? Nie należy jej jednak oczekiwać od blogerów. I nie dlatego, że ich głos byłbym mniej wartościowy, ale dlatego, że to nie oni decydują o strategii opozycji i nie oni - w wymiarze społecznym i politycznym, będą odpowiadać za przyszłe decyzje PiS-u. Jak już napisałem, uważam, że tylko ta partia daje realną szansę na dokonanie zmian w Polsce.
    Mamy też dość mądrych ludzi wspierających PiS, którzy są w stanie podjąć się zadania odpowiedzi na to pytanie.
    Ja swoje poglądy głoszę nieodmiennie od wielu lat - również dotyczące strategii, jaką powinna przyjąć opozycja. Z tego powodu nie zaskarbiłem sobie przyjaciół, ale też nie spotkałem się z radykalnym odrzuceniem pewnych koncepcji.
    Nie jestem jednak zaskoczony, że partia opozycyjna trwa w dotychczasowym marazmie, a winnych tego stanu rzeczy upatrywałbym właśnie w środowiskach opiniotwórczych, kojarzonych z PiS. Ci ludzie - w ogromnej części - nie reagują na najbardziej kardynalne błędy i zaniechania opozycji, a jakąkolwiek formę krytyki uznają za niedopuszczalną i osłabiającą partię Jarosława Kaczyńskiego. Podobnie wyglądają relacje z niezależnymi mediami, które rzadko kiedy są zdolne do artykułowania samodzielnych refleksji czy postulatów.
    To sprawia, że działacze PiS-u nie odczuwają żadnej społecznej presji i czują się zwolnieni z obowiązków wobec elektoratu.To wywołuje polityczną schizofrenię, której jeden z podstawowych objawów polega na komunikowaniu się z Polakami poprzez ośrodki propagandy.
    Mówiąc wprost - myślę, że partia opozycyjna nie potrzebuje dziś klakierów ani biernych potakiwaczy, ale potężnego "kopa", który wyzwoli jej energię i potencjał. Im wcześniej, tym lepiej. Dlatego pytanie - co dalej - trzeba kierować do tych, z którymi Polacy wiążą swoje nadzieje i oczekiwania.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  26. Anonimowy z 02:43,

    Ja również dziękuję za wizytę.

    OdpowiedzUsuń
  27. http://polacy.eu.org/2734/no-to-zmieniajmy-ten-swiat-/
    http://polacy.eu.org/1664/wspolna-sprawa/
    z góry dziękuję za to samo co na salonie, ale co tam, pozostaję z życzliwością bo może komuś pomysły dadzą do myślenia

    OdpowiedzUsuń
  28. Szanowny Panie Aleksandrze
    Pełna zgoda z Pana świetną diagnozą, wydaje mi się, że trzeba społeczeństwu uświadomić to czego dziwnym trafem było świadome w czasach prl-u... i nie oglądało DTV...człowiek czerpiący swą 'wiedzę' z mediów to biedny człowiek, a właściwie tylko marionetka...klucz do sukcesu leży w wywołaniu pędu do wiedzy, aby wiedzieć, a nie co mi ta wiedza da! Niestety nie mam pomysłu jak to zrobić by ludzie byli głodni wiedzy, tylko dla samej wiedzy...chociaż w dzisiejszych czasach wydaje się, ze informacja równa jest władzy...Szeroki temat.
    Pozdrawiam
    reaktor

    OdpowiedzUsuń