Projekt tej ustawy wpłynął do Sejmu 1 sierpnia 2011 roku i już po pięciu dniach został skierowany do pierwszego czytania. 11 sierpnia ustawa została pozytywnie zaopiniowana przez Prokuratora Generalnego. Obradująca nad projektem sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych przedstawiła swoje sprawozdanie już 29 sierpnia, zaś Senat uwinął się z pracą do 15 września. Ostateczny tekst Ustawy „o wymianie informacji z organami ścigania państw członkowskich Unii Europejskiej” został uchwalony przez Sejm w dniu 16 września br.
Powstały w błyskawicznym tempie totalny bubel prawny, może stać się jednym z najgroźniejszych narzędzi wymierzonych w polskich obywateli i stanowi kolejne, realne zagrożenie dla naszych praw obywatelskich.
Rząd Donalda Tuska uzasadniając projekt ustawy użył zwyczajowej formuły – wytrychu o „dostosowaniu prawa krajowego do unijnych standardów” oraz „wdrażaniu do polskiego systemu prawnego zasad wynikających z kilku decyzji ramowych Unii Europejskiej”. To tylko część prawdy, zaś nadany ustawie tytuł ma niewiele wspólnego z jej treścią.
Z założenia - ten akt prawny ma określać „zasady i warunki wymiany informacji z organami ścigania państw członkowskich Unii Europejskiej w celu wykrywania i ścigania sprawców przestępstw lub przestępstw skarbowych oraz zapobiegania przestępczości i jej zwalczania oraz przetwarzania informacji, a także podmioty uprawnione w tych sprawach”.
Tymczasem do projektu włączono liczne zmiany w ustawach, które miały dawać nowe uprawnienia - Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Straży Granicznej, Żandarmerii Wojskowej, Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu, Agencji Wywiadu, Służbie Wywiadu Wojskowego i Służbie Kontrwywiadu Wojskowego, a szczególnie Policji - do pozyskiwania w uproszczony sposób, a więc bez decyzji sądu, informacji dotyczących osób podejrzanych o dokonanie przestępstw. Dopiero sprzeciw opozycji oraz medialne nagłośnienie intencji rządu zdecydowały o wycofaniu najbardziej kontrowersyjnych zapisów. Pierwotny projekt przewidział np. stworzenie nowego systemu danych pod nazwą Elektroniczny System Odzyskiwania Mienia (ESOM)- zapewniającego policji i służbom dostęp do baz danych banków czy biur maklerskich.
Obecny kształt ustawy nadal musi budzić poważne zastrzeżenia. Jej przepisy rozciągają bowiem procedury wymiany informacji o polskich obywatelach na organizacje międzynarodowe oraz państwa nie będące członkami UE i pozwalają na całkowitą dowolność działań służb. Sugestia zawarta w tytule ustawy, nie ma nic wspólnego z jej rzeczywistą zawartością.
Ustawa przewiduje utworzenie „punktu kontaktowego” w którym funkcjonariusze służb specjalnych III RP będą mieli bezpośredni dostęp do wszystkich baz danych na temat obywateli. Zadania „punktu kontaktowego” ma wykonywać Komendant Główny Policji, Komendant Główny Straży Granicznej oraz Szefowie ABW i AW. „Punkt kontaktowy” ma służyć wymianie informacji z organami ścigania państw członkowskich UE oraz organami „państw trzecich” poprzez kanały komunikacji wykorzystywane w międzynarodowej współpracy policyjnej, w szczególności udostępnianymi przez: INTERPOL, Europejski Urząd Policji – EUROPOL oraz biura SIRENE. Informacje mogą również przekazywać oficerowie łącznikowi lub „inni przedstawiciele podmiotów uprawnionych”.
„Punkt kontaktowy” będzie miał bezpośredni dostęp m.in. do: Krajowego Systemu Informacyjnego Policji, zbiorów danych PESEL, Centralnej Ewidencji Pojazdów, Centralnej Ewidencji Kierowców, systemu Pobyt, Krajowego Rejestru Karnego, Krajowego Rejestru Sądowego, Rejestru Dowodów Osobistych, Krajowego Rejestru Urzędowego Podmiotów Gospodarki Narodowej, Centralnej Ewidencji Wydanych i Unieważnionych Paszportów, Centralnej Bazy Osób Pozbawionych Wolności, danych udostępnianych za pośrednictwem Krajowego Systemu Informatycznego oraz tzw. danych referencyjnych obejmujących profile DNA.
Na podstawie uchwalonej ustawy - wszystkie informacje zawarte w tych systemach, mogą być przekazywane do dowolnego państwa świata, praktycznie bez czyjejkolwiek zgody i wiedzy. Taką możliwość wyraźnie przewiduje art.18 ustawy, pozwalający „w przypadkach niecierpiących zwłoki, jeżeli jest to niezbędne do zapobieżenia bezpośredniemu i poważnemu zagrożeniu bezpieczeństwa lub porządku publicznego” przekazywać informacje według uznania służb, a dopiero po ich przekazaniu informować „organ właściwy do udzielenia zgody”. Co więcej - służby nie mają obowiązku powiadamiania osoby o przetwarzaniu jej danych osobowych, czyli przekazują zagranicę dane bez jej zgody i wiedzy.
W praktyce oznacza to, że najbardziej poufne informacje o obywatelach polskich mogą bez przeszkód trafić do takich państw jak: Chiny, Kuba, Rosja, Wietnam czy Białoruś – wszystkie one bowiem są członkami międzynarodowej organizacji policyjnej INTERPOL oraz należą do „państw trzecich”, o których mowa w ustawie. Niedawny przypadek haniebnej denuncjacji białoruskich opozycjonistów, byłby zatem pod rządami nowej ustawy w pełni umotywowany. Można przyjąć, że po jej uchwaleniu, takie incydenty staną się stałą praktyką, zaś „wymiana informacji” – czyli donoszenie na własnych obywateli, również organom państw totalitarnych, będzie się odbywać w majestacie prawa.
Dzięki przyjęciu nowej ustawy Policja i służby specjalne, dzięki działalności „punktów kontaktowych” uzyskują wręcz nieograniczony dostęp do każdej informacji na temat obywateli. Zapisy zawarte w art.27 umożliwiają zaś Policji przetwarzanie tych danych „w innym celu” niż ten, w którym zostały uzyskane. Wystarczy, że uzna, iż „jest to niezbędne do realizacji zadań ustawowych Policji”.
Dziś jeszcze trudno przewidzieć wszystkie negatywne skutki, jakie może przynieść ustawa o zwodniczej nazwie. Poseł Tadeusz Woźniak z PiS, prezentując stanowisko Klubu Parlamentarnego stwierdził, że wynikające z tej ustawy „praktyki obozu rządzącego Polską mogą być niebezpieczne zarówno dla obywateli polskich, jak i miłujących wolność obywateli innych państw”.
„Mamy nadzieję - dodał Woźniak, „że po tegorocznych wyborach parlamentarnych Platforma Obywatelska będzie odsunięta od władzy i możliwości podstępnego przepychania niekorzystnych z punktu widzenia obywateli rozwiązań.”
25 września 2011 przejdzie do historii Białegostoku.
OdpowiedzUsuń"Miał być sympatyczny spacer i rozmowy po białostockim rynku i rozmowy mieszkańcami zachwyconymi faktem, że odwiedziły ich znane osoby. Za sprawą kibiców Jagielloni minister Radosław Sikorski, który przyjechał do Białegostoku „Tuskobusem” na długo zapamięta ten pobyt.
Na rynku dominowali bowiem kibice Jagielloni Białystok. Trzymali oni transparent „Sikorski, to ty jesteś narodową katastrofą”. Skandowali „9 października wrzuć Platformę do śmietnika”, „Sikorski frajerze, chwały bohaterom nikt nie odbierze”, „Donald matole, twój rząd obalą kibole”, „Sikorski zdrajca narodu”, „Żądamy wolności słowa” i „Precz z komuną”
Lokalni działacze PO przepłoszeni zostali z rynku hasłami „Byłem w ZOMO, byłem w ORMO, teraz jestem za Platformą”, „Kto nie skacze, ten za Tuskiem” oraz „Idźcie do domu, my nie powiemy nikomu”.
W przeciwieństwie do Tuska, próbującego przy takich okazjach przyćmić kibiców elokwencją, Sikorski ograniczył się do uwag rzucanych na użytek dziennikarzy. „Mamy już prawdziwe bojówki”, „Prosimy o poparcie naszych kandydatów, żeby ci panowie nie rządzili”, „Ja tak podejrzewam, że żaden z nich w Afganistanie nie był, a do wrzasków pierwsi” – mówił."
Linki do video na http://niezalezna.pl/16697-sikorski-ty-jestes-narodowa-katastrofa