Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

sobota, 13 listopada 2010

SZPIEDZY GRU. GRUZIŃSKI KLUCZ DO NATO

Reżim Michaiła Saakaszwilego cierpi na chroniczną manię szpiegowską na tle antyrosyjskim. Zatrzymane w Gruzji osoby nie mają żadnego związku z rosyjskimi służbami specjalnymi. (...) Gruzja wykorzystuje tak zwane „rosyjskie zagrożenie” w celu podtrzymania w państwie antyrosyjskich nastrojów.” – można było przeczytać w komunikacie rosyjskiego MSZ wydanym w reakcji na informację o zatrzymaniu przez gruzińskie służby kilkunastu osób podejrzanych o działalność szpiegowską na rzecz Rosji.
Pod zarzutem szpiegostwa Gruzini zatrzymali 13 osób, w tym 4 obywateli rosyjskich i 9 gruzińskich. Poinformował o tym 5 listopada wiceszef departamentu kontrwywiadu MSW Szota Ordżonikidze. Wśród zatrzymanych, których nazwiska podano do publicznej wiadomości, są gruzińscy piloci i biznesmeni. Zarzuca się im gromadzenie i przekazywanie rosyjskiemu Głównemu Zarządowi Wywiadu Wojskowego (GRU) tajnych informacji wojskowych, m.in. o zakupach broni, o stanie osobowym i wyposażeniu armii, o poziomie wyszkolenia i zasobach mobilizacyjnych sił zbrojnych, o ćwiczeniach i inspekcjach, o sytuacji w lotnictwie wojskowym i planach lotów, a także inwigilację gruzińskich funkcjonariuszy państwowych. Ordżonikidze ujawnił, że zatrzymań dokonano w październiku. Podstawą operacji kontrwywiadowczej miały być informacje uzyskane od kilkudziesięciu osób współpracujących z rosyjskimi służbami specjalnymi, które dobrowolnie przyznały się do szpiegostwa (co gwarantuje im uwolnienie od odpowiedzialności karnej).
Operację rozpracowywania siatki rozpoczęto przed czterema laty. Gruzińskie MSW napisało w komunikacie, że w wyniku dużej operacji kontrwywiadu zdemaskowano w sumie kilkadziesiąt osób pracujących dla GRU. Gruzińskie służby wywiadowcze przyznały również, iż umieściły byłego oficera sowieckiej armii w GRU. Oficer "zdobył zaufanie rosyjskiego wywiadu wojskowego i zaczął pracować dla tej agencji jako oficer łącznikowy". Rosjanie udostępnili mu sprzęt i programy do kodowania informacji. Agent przekazał sprzęt gruzińskiemu kontrwywiadowi, co pomogło rozpracować mechanizmy funkcjonowania rosyjskich służb. Ulokowanie w GRU gruzińskiego „kreta” oznacza, że wiele ważnych informacji rosyjskiego wywiadu wojskowego znalazło się w posiadaniu Gruzinów, a służby rosyjskie czeka wielomiesięczna praca związana ze zmianą procedur i kodów.
            Rozbicie siatki szpiegowskiej w Gruzji to jedna z największych i najbardziej spektakularnych klęsk wojskowego wywiadu Rosji. Zresztą, nie jedyna w ostatnim okresie. W lutym 20010 roku sąd w Tibilisi skazał na 20 lat więzienia gruzińskiego dyplomatę Wachtanga Maisaia za szpiegostwa na rzecz Rosji. Maisaia - analityk wojskowy - został aresztowany w maju 2009 roku pod zarzutem przekazywania Rosji informacji na temat gruzińskich zakupów broni i ruchów oddziałów wojskowych w czasie kilkudniowej wojny Gruzji i Rosji w roku 2008.
Można przypuszczać, że z likwidacją siatki GRU czekano jedynie na dogodny moment. Zapewne taką okazję dawała wizyta sekretarza generalnego NATO Andersa Fogh Rasmussena w Gruzji, gdy na początku listopada br.  podczas  otwarcia w Tbilisi nowego biura łącznikowego NATO w regionie Kaukazu Południowego padła deklaracja, że Gruzja zostanie przyjęta do  sojuszu. Jedną z kluczowych kwestii omawianych podczas spotkania z Rasmussenem były stosunki z Rosją. „NATO jest zainteresowane poprawą stosunków z Rosją, ale sekretarz generalny jasno powiedział, że nie dojdzie do tego kosztem interesów Gruzji ani zasad prawa międzynarodowego” – oświadczył wówczas przewodniczący parlamentu Gruzji. Niewątpliwie likwidacja rosyjskiej siatki stanowi dla NATO ważny dowód skuteczności działań służb gruzińskich, a niewykluczone, że wiedzą uzyskaną w trakcie rozpracowywania rosyjskich szpiegów Gruzini podzielili się już ze służbami sojuszu.
Sukces gruzińskiego kontrwywiadu przyczyni się zapewne do pogorszenia i tak mocno napiętych stosunków z Rosją. Od czasu ataku wojsk rosyjskich na Gruzję w sierpniu 2008 roku i wojny o Osetię Południową państwa te nie utrzymują ze sobą żadnych kontaktów dyplomatycznych. Rosjanie nadal okupują zajęte tereny, wcześniej ogłaszając niepodległość Osetii Płd. i Abchazji, separatystycznych republik gruzińskich. Minister spraw zagranicznych Rosji Ławrow w grudniu ubiegłego roku przyznał wprost, że Rosja uważa Gruzję i Ukrainę za „terytoria znajdujące się w przestrzeni postsowieckiej” i zapowiedział, że Moskwa ma zamiar odzyskać nad nimi kontrolę.
Podpisane 2 lata temu porozumienia zobowiązywały Rosję do wycofania żołnierzy z terytorium Gruzji. Do dziś jednak rosyjska armia – przy całkowitej bezczynności państw europejskich nadal stacjonuje w Abchazji i Osetii Południowej, a żołnierze rosyjscy dopuszczają się aktów terroru na ludności gruzińskiej.
Doskonałym posunięciem prezydenta Saakaszwiliego było podpisanie przed kilkoma tygodniami dekretu o ruchu bezwizowym, na podstawie którego obywatele Rosji z republik kaukaskich będą mogli przekraczać granicę Gruzji i pozostawać w tym kraju do 90 dni. Nowe przepisy dotyczą Czeczenii, Inguszetii, Osetii Północnej, Kabardo-Bałkarii i Adygei. Decyzję taką podjęto, kiedy okazało się, że w jedynym legalnie działającym punkcie granicznym między Rosją a Gruzją mieszkańcy tych regionów, aby dostać się do Gruzji, musieli starać się o wizę w Moskwie.
Rosjanie natychmiast okrzyknęli prezydencki dekret prowokacją i „posunięciem propagandowym”, a niedawna wizyta  rosyjskiego prezydenta Miedwiediewa w Abchazji była swoistym „aktem odwetu” i zdaniem Gruzinów miała na celu destabilizację sytuacji na Kaukazie i eskalację napięcia między Tbilisi a separatystycznymi regionami.
Jednym z kluczowych projektów  gruzińskiego prezydenta jest odrodzenie łączącego Gruzję, Ukrainę, Azerbejdżan i Mołdawię bloku GUAM, który Rosjanie określają jako strukturę "powstałą w 1999 roku pod patronatem USA” i uważają  za antyrosyjską. Działania w tym kierunku liderzy Gruzji i Mołdawii podjęli już w sierpniu br. , a prawdopodobnie jeszcze w tym roku dojdzie do zwołania szczytu organizacji. Saakaszwili nie wyklucza, że zaprosi do niej również Białoruś. Zdaniem rosyjskiego "Kommiersanta" Kreml "na razie nie widzi zagrożenia we wznowieniu działalności GUAM", licząc głownie na wypadnięcie z tej struktury Ukrainy, która pod rządami Wiktora Janukowycza zbliżyła się do Moskwy i nie przejawia chęci okazywania wparcia politycznego GUAM. Zdaniem dziennika, właśnie z tego powodu przywódcy Gruzji i Mołdawii próbują Ukrainę "zastąpić Białorusią, będącą w konflikcie z Rosją".
Twierdzenie Rosji, iż „na razie nie widzi zagrożenia” świadczy, że Moskwa poważnie traktuje groźbę integracji państw „przestrzeni postsowieckiej” i dostrzega dziś w Tibilisi głównego patrona w procesie budowy tej wspólnoty. Dotychczas, taką rolę Rosjanie przypisywali Prezydentowi Kaczyńskiemu, którego działania, choćby w ramach projekt energetycznego Odessa – Brody stanowiły realne zagrożenie dla interesów Rosji. Wizja korytarza energetycznego prowadzącego przez kraje Kaukazu, Ukrainę, do Europy była dla Moskwy nie do przyjęcia, ponieważ  zapewniała dywersyfikację dostaw nośników energii.
 Rurociąg miał umożliwić pompowanie do Polski i innych krajów Europy kaspijskiej ropy z Azerbejdżanu. Państwo to deklarowało chęć uczestnictwa w projekcie i zapewniało dostawy ropy. Niewykluczone, że zamiar zaproszenia do GUAM Białorusi może wynikać z deklaracji złożonej  przez prezydenta Łukaszenkę w listopadzie ubiegłego roku, gdy w wywiadzie dla telewizji Azerbejdżanu białoruski dyktator oświadczył, że  jego kraj chce uczestniczyć w projekcie rurociągu Odessa - Brody.
"Absolutnie bez problemu możemy dostarczyć do rafinerii w Mozyrzu ropę azerbejdżańską wysokiej jakości w celu przerobienia jej w białoruskich przedsiębiorstwach rafineryjnych" – stwierdził wówczas Łukaszenka.
Próba  odnowienia działalności organizacji GUAM stanowiłaby zatem nawiązanie do wizji politycznej polskiego Prezydenta, który współpracę państw „przestrzeni postsowieckiej” i wspieranie ich dążeń ku Europie postrzegał jako priorytet naszej polityki wschodniej.
Na sukces gruzińskich służb specjalnych warto więc spojrzeć w perspektywie strategicznych planów prezydenta Saakaszwiliego – przyjaciela i żarliwego zwolennika Lecha Kaczyńskiego., pamiętając również, że po 10 kwietnia Gruzja utraciła największego sojusznika w procesie integracji z NATO.
W kilka dni po wyborze Bronisława Komorowskiego moskiewska "Izwiestija" z satysfakcją odnotowała, że „Polska rewiduje stosunki ze swoim byłym sojusznikiem strategicznym”. Organ Gazpromu poinformował, że „Komorowski faktycznie zamknął całą epokę w polityce zagranicznej Warszawy, kiedy to Tbilisi było uważane za niemal głównego sojusznika strategicznego" i ocenił, że „ideologicznym podtekstem przyjaźni Saakaszwilego z Kaczyńskim była konfrontacja z Moskwą, a obrona „młodej gruzińskiej demokracji” przed „rosyjskim imperializmem” stała się natrętną ideą dyplomacji Lecha Kaczyńskiego". Swój wywód „Izwiestija” oparła na zdaniu wypowiedzianym przez Komorowskiego w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, w którym padły słowa: „nie pojadę na granicę tylko dlatego, że wymyślił to sobie prezydent Gruzji” – nawiązujących w sposób oczywisty do reakcji Lecha Kaczyńskiego na atak wojsk rosyjskich na Gruzję i odważnej podróży polskiego Prezydenta.
Odtąd zatem Gruzja nie może upatrywać w Polsce sojusznika, a po odrzuceniu przez Komorowskiego „natrętnych idei” została zdana na własne siły i pozostawiona w strefie władzy Kremla. Tym większego znaczenia nabiera fakt likwidacji rosyjskiej siatki szpiegowskiej. O wadze tego wydarzenia może świadczyć niezwykle nerwowa reakcja Rosjan, którzy nie ograniczyli się do zwyczajowego zaprzeczenia i wypowiedzi o „prowokacji”, ale posunęli do gróźb pod adresem Gruzji, w związku z rzekomym szykanowaniem obywateli rosyjskich.
Wściekłość Moskwy wzbudzają też wypowiedzi gruzińskich ekspertów, którzy otwarcie mówią o poważnym kryzysie służb rosyjskich i dotkliwym ciosie, zadanym Rosji przez kontrwywiad. Upokorzona Rosja będzie zapewne poszukiwać pretekstu do akcji odwetowej, mając świadomość, że likwidacja siatki szpiegowskiej zostanie przez Gruzję wykorzystana na drodze zbliżenia do struktur euroatlantyckich.


Artykuł opublikowany w nr.45/2010 Gazety Polskiej 

3 komentarze:

  1. Próba włączenia Białorusi do Paktu Międzymorza to błąd. Białoruś może rozwalić go od środka.

    Gołym okiem widać, że "konflikt" Białorusi z Rosją Sowiecką to klasyczny konflikt pozorowany, rozgrywany wedle wzoru opisanego przez Anatolija Golicyna. W podobny sposób rozgrywano za pierwszego sowieta "konfliktem" sowiecko-rumuńskim czy sowiecko-albańskim.

    Ba! Nie trzeba brnąć przez dwie "cegły" Golicyna (długie, ale w żadnym wypadku nie nudne!), by zauważyć, że w sprawach o znaczeniu taktycznym są jakieś sprzeczności interesów Moskwy i Mińska, które jednak tracą znaczenie w sprawach strategicznych: faktycznej zależności białoruskiego aparatu władzy (zwłaszcza KGB-KDB) od Rosji Sowieckiej oraz jednolitego frontu w pewnych sprawach międzynarodowych.

    Z drugiej strony, Moskwa ma na podorędziu ekipę zapasową, na czele z Milinkiewiczem (białoruskim Bolkiem) i koncesjonowanym BNF-em Wiaczorki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nu da. Rossija konczatsa. Zbrodniarze zostali ,,odcięci'' od pieniędzy przez byc może w tym celu ,,odpalony'' kryzys i teraz już tylko rożne blefy pozostały jak już wiele razy to bywało. Pamietacie jak szczególnie Amerykanie trzęśli się, ze Rosjanie mają ponad sto samojezdnych wyrzutni rakiet balistycznych. w końcu się okazało w latach 90-tych, że było tego tuzin a reszta z dykty. A atomowe łodzie podwodne. Też liczono je w setkach aż przyszedł sztorm i w bazie na Oceanie Północnym wyrzucił parę na brzeg. Jedna zgięła się w rogal bo była z gumy. Takie to mocarstwo. Niczego sensownego nie mają czego nie ukradli. Jeden blef. Kacapionki. Na zakończenie przypomnienie jak z nimi rozmawiać zeby dobrze pojęli o co chodzi. W 1949 angielski minister spraw zagranicznych, lewak, który ,,przejrzał'', Ernest Bevin powiedział Mołotowowi cyt.: 'Do you want to get Austria behind your Iron Curtain? You can't do that. Do you want Turkey and the Straits? You can't have them. Do you want Korea? You can''t have that. You are putting your neck out and one day you will have it chopped off'

    OdpowiedzUsuń
  3. @kaz pacyno (i P. Aleksander też)

    Przypomniała mi się w tym kontekście postać jednego z Bogów Wojny - generała Curtisa Le May'a :)

    Oj, przydałby się taki dziś. A najlepiej z pięciu. :D

    OdpowiedzUsuń