Bełkot zatroskanych „przyjaciół” i przestrogi głupców są dostatecznym dowodem, że Jarosław Kaczyński podjął trafną decyzję wywalając z partii dwie „lewitujące” panie. Trafną, choć mocno spóźnioną, bo przez ostatnie dni zdążyły zabłysnąć inwencją i intelektem w kilku prorządowych ośrodkach propagandy.
Proces oczyszczania PiS-u z różnej maści frustratów - politologów i jednodniowych gwiazdek medialnych należało rozpocząć tuż po wyborach prezydenckich, gdy stało się jasne w jakim kierunku będą zmierzały osoby zawiedzione w swoich politycznych ambicjach. Ponieważ wielu z nich zdaje się marzyć o karierze renegata Sikorskiego, nie ma potrzeby zamykania przed nimi wrót do raju.
Dzisiejsza decyzja o wykluczeniu Rostkowskiej i Jakubiak nie byłaby warta nawet krótkiej notki, gdyby nie fakt, że w jazgocie, jaki podniósł się po jej ogłoszeniu pojawił się jeden, szczególnie groźny i wyjątkowo perfidny argument podnoszony przez rozemocjonowanych publicystów. Argument nienowy i niespecjalnie wyrafinowany, przez co łatwo trafiający do dużej grupy odbiorców.
Sprowadzić go można do stwierdzenia, że dowodem na błędną „strategię wojenną” Kaczyńskiego mają być wyniki badań opinii publicznej oraz rezultaty wyborów powszechnych. Skoro Kaczyński wyborów nie wygrał, a Polacy nie rezygnują ze wspierania Platformy i nie zrażają się do tej partii – mamy dowód na nieskuteczność polityki prezesa PiS i błędną koncepcję „taktyki wojny”.
Innym słowy: „Partia prowadząca taką politykę nie może odnieść sukcesu, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że społeczeństwo nie chce takiej polityki.”
Po pierwsze: perfidia tego argumentu polega na immanentnym, semantycznym oszustwie, narzuconym odbiorcy w sposób sugerujący, że chodzi o stwierdzenie rzeczy oczywistej, nie podlegającej refleksji. Nikt w sposób rzeczowy i nieodparty nie jest w stanie wykazać, że zachowania prezesa PiS-u to rzekoma „taktyka wojny”, a nie uprawnione, zgodne z regułami demokracji działanie lidera partii opozycyjnej. Wypowiedzi Kaczyńskiego w niczym bowiem nie odbiegają od setek innych wystąpień przywódców opozycji atakujących rząd w najostrzejszych słowach. Taka jest rola opozycji w całym cywilizowanym świecie i tylko czcicielom płk Putina może się wydawać inaczej. Gdybym miał przypomnieć wypowiedzi Donalda Tuska czy Bronisława Komorowskiego z czasów, gdy byli w partii opozycyjnej okazałoby się, że słowa Kaczyńskiego są zaledwie bladym odbiciem retoryki tych postaci. Na czym miałaby polegać szczególna „wojowniczość” Kaczyńskiego i jego „taktyka wojny” żaden mędrek wskazać nie potrafi, co nie przeszkadza im szermować tym terminem bez opamiętania.
Problem byłby wówczas, gdyby Kaczyński stosował ostrą retorykę bezpodstawnie, atakując rząd za niepopełnione winy i niedokonane błędy, czyniąc z niej oręż propagandową, ale czy ktokolwiek z tych publicystów jest w stanie wykazać taką właśnie sytuację? Łatwiej zatem przyjąć jako dogmat tezę, że wszystko co powie Kaczyński i zrobi PiS wynika ze szkodliwej „strategii wojennej”.
Po wtóre: argument odwołuje się do rzekomych ocen opinii publicznej, upatrując w nich niezawodny miernik wartości i skuteczności polityków. Trudno o większą bzdurę i bardziej kłamliwe kryterium. Pomijając już walor poznawczy tzw. sondaży, (mieliśmy okazję ocenić je w okresie wyborczym) wskazujących rzekomo na spadek poparcia PiS-u po każdej, ostrzejszej wypowiedzi Kaczyńskiego, trzeba sobie jasno powiedzieć, że sympatie i wybory polityczne Polaków mają tyle wspólnego z wolnym i świadomym wyborem, ile prawda z „Правда”.
Dzieje się tak na skutek uśmiercenia podstawowego wymogu demokracji, jakim jest prawo obywatela do posiadania pełnej i rzetelnej wiedzy na temat zdarzeń politycznych i osób kandydujących w wyborach powszechnych. W III RP nie obowiązuje zasada, zgodnie z którą obywatele mają prawo znać istotne okoliczności towarzyszące działaniom grupy rządzącej. Polacy nie posiadają podstawowych informacji o mechanizmach decyzji politycznych i ich skutkach, nie mają wiedzy o przeszłość osób pretendujących do najwyższych stanowisk w państwie, nic nie wiedzą o ludziach nazywanych politykami.
Z tego powodu, ogromna większość Polaków została skazana na dokonywanie przypadkowych i bezrozumnych wyborów, w oparciu o wyselekcjonowaną, ocenzurowaną wiedzę przekazywaną przez ośrodki propagandowe, zależne od różnych grup interesów i politycznych wpływów.
Winę za ten stan rzeczy ponoszą ci sami publicyści i dziennikarze, którzy tak chętnie sięgają po fałszywy argument i powołują się na „wybór społeczeństwa”.
Trzeba zapytać: jakiego wyboru można się spodziewać, jeśli ukrywa się przed społeczeństwem prawdziwe skutki rządów Donalda Tuska, bezustannie atakuje opozycję i otumania Polaków bełkotem tematów zastępczych? W jaki sposób moi rodacy mają dokonać sprawiedliwej oceny rządów, skoro nie ma w Polsce dziennikarzy gotowych na stawianie władzy niewygodnych pytań, tropienie nadużyć i korupcji, prowadzenie śledztw dziennikarskich? Kto z tych dziennikarzy wyjaśnił Polakom, na czym polegała „afera marszałkowa” i jakie były jej skutki, czym była „afera stoczniowa” i kto na niej zarobił? Kto zadał choćby jedno z pytań skierowanych do Bronisława Komorowskiego i zainteresował się prawdziwym obliczem tego polityka? Czy ktoś z owych mędrków drążył temat fałszywych zeznań prominentów Platformy w sprawie „afery hazardowej”, prześwietlił bilingi premiera i obecnego marszałka Sejmu, pytał o wspólne interesy z przestępcami?
Kto rozpytywał tych polityków o wielomiesięczną grę przeciwko polskiemu prezydentowi, prowadzoną wspólnie z przedstawicielami obcego mocarstwa? Czy zadano pytania o przyczyny pośpiechu z jakim Komorowski przejmował Kancelarię Prezydenta, czy pytano o powody ustępliwości wobec Rosjan, gdy ważyły się losy śledztwa w sprawie katastrofy? Może ktoś z nich „dopadł” Waldemara Pawlaka i przepytał go wnikliwie na temat umowy gazowej z Rosją lub poinformował Polaków skutkach zaniechań rządu w sprawie blokady portu w Świnoujściu?
Jeśli tych i setek innych pytań nigdy nie postawiono i nie dochowano podstawowych wymogów rzetelnego dziennikarstwa – jakim prawem ludzie mieniący się „czwartą władzą” powołują się na rozstrzygnięcia demokracji i czynią z niej fałszywego „bożka”? Nie ma demokracji bez wolnego wyboru, a ten nie istnieje bez wolnych mediów i odważnych, sumiennych dziennikarzy.
Jeśli przez lata tchórzliwie uciekano od patrzenia władzy na ręce, od drążenia tematów trudnych, od pytań o rzeczy istotne - nie można wyborów i sympatii politycznych Polaków oceniać w kategoriach praw demokracji. Są zaledwie rezultatem kampanii dezinformacji i gier propagandowych oraz tragicznym wskaźnikiem dziennikarskich zaniechań i lęków.
Argument, jaki stosuje się dziś, by oskarżać prezesa PiS-u i dywagować na temat szkodliwości „taktyki wojennej” jest zatem wyrazem niesłychanego cynizmu i pogardy dla społeczeństwa, sprowadzonego do stada bezrefleksyjnych przeżuwaczy medialnej papki. Stanowi konstrukcję wspartą na fałszu semantycznym i posługuje się żałosną fikcją demokracji, by przykryć nieudolność i nierzetelność dziennikarskiej kasty.
Strach i korupcja, to recepta władzy PO.
OdpowiedzUsuńPiS powinien się pozbywać ludzi skłonnych do zdrady.
Doświadczenia z Kaczmarkiem, Lepperem, Sikorskim i td nauczyły, że trzeba dokładniej analizować "kręgosłupy "etyczne" ludzi zaufanych.
Doskonała decyzja, że te dwie pozbawione rozsądku histeryczki zostały wykluczone, bo szkodziły tylko.
Rarytas , Panie Aleksandrze! Kolysze letargicznym salonem24, kiedy wchodzi Pan w takie baraze;).
OdpowiedzUsuńDziekuje,argumentacja w samo sedno, jak zwykle.
"Niewolnik" podobnie zabral glos w sprawie demagogii Janke - celnym przeslaniem dla PiS :"Wsluchujcie sie w rady waszych wrogow i postepujcie dokladnie odwrotnie".
Pozdrawiam cieplo,
zoom
Poziom dziennikarzy w POstPRL-u jest po prostu żenujący. Łatwiej uganiać się za Palikotem niż zadawać trudne pytania rządzącym politykom, bo jeszcze można się narazić i nie polecieć w podróż zagraniczną z premierem. Na usprawiedliwienie 'dziennikarzy' dodam, że może gdyby porządnie zarabiali (nie tyle co Lis z Lisową, ale chociaż 2 x pensja minimalna jako podstawa), to bardziej by siebie szanowali?
OdpowiedzUsuńWinni są też sobie politycy - w tym przypadku politycy PiS-u. Po jaką cholerę biegają oni po telewizjach, a szczególnie po wrogich sobie mediach? Gdy PiS swego czasu bojkotował TVN, to TVN klęknął i jego programy przestały (także TVN24) być ciekawe. Wiało wtedy nudą. Nie to co teraz: dzień w dzień jakieś tanie sensacje.
Wystarczy więc zakaz występowania polityków jednej z głównych partii w paru programach i stacjach a jest szansa na zmianę atmosfery politycznej w tym kraju. Dziennikarze w końcu musieliby biegać po konferencjach prasowych i słuchać krytycznych argumentów opozycji w stosunku do rządu, a nie żyć głównie medilanym sparingiem fundowanym kilka razy dziennie w TVNach, Polsatach, TOK FMach, itd. itp.
Gdyby polityków PiS-u obowiązywał zakaz pielgrzymowania po wszelakich mediach (jak wcześniej w przypadku TVN-u), a do tego funkcjonowałby zakaz komentowania wszelkich bzdurnych wydarzeń i odpowiadania na pytania dziennikarzy na korytarzu sejmowym, a partia kontaktowała się z mediami poprzez komunikaty prasowe i konferencje prasowe, to przekaz byłby spójny i jasny. A tak PiS, jak jakiś kompletnie nieprzytomny osobnik, daje się wciągać w bijatyki medialne, czyli tanią sensację na użytek podnoszenia oglądalności wszelkich mediów i umacniania ich publiczności w przekonaniu, że jest partią agresywną (bo w odczuciu otumaniałej gawiedzi kłóci się 'mniej ładnie' niż takie PO).
Kluzik-Rostkowska też nie poszłaby ani do 'Kropki nad i', ani do żadnej innej kropki nad ż... i nie byłoby powodu, żeby ją w takim tempie wykluczać za głupie gadanie (chyba że właśnie ten zakaz by złamała - wtedy powód wykluczenia byłby też jasny, a tak to wszyscy płaczą, że w PiS brakuje demokracji, tak jakby w PO demokracji było nadmiar.).
Nie wiem, kto doradza PiS-owi, że ten musi być obecny ciągle w mediach, nawet w roli głupka do okładania po gębie? Milczenie nie jest złotem w przypadku partii politycznej (pamiętacie dawnego premiera Pawlaka?), ale bezsensowna paplanina i pyskówki w programach radiowych lub telewizyjnych NICZEGO na korzyść PiS-u nie zmienią. To publicyści i politolodzy właśnie są od politycznego paplania w mediach, a nie politycy! Politycy powinni udzielać długich, wyczerpujących wywiadów i uczestniczyć w konferencjach prasowych partii (nie własnych) o tyle, o ile to konieczne (nie należy bowiem przeginać w drugą stronę, jak robił to swego czasu minister Ziobro).
mazur
Powody wyrzucenia obydwu Pań są dla mnie jasne. Kobiety lubią się pokazać i gadać (jak człowiek jest zdrowy, to musi mówić:). Chyba teza JKM, że kobiety nie powinny być dopuszczane do polityki jest słuszna i jakiś chwalebny wyjątek (np. Margaret Thatcher) nie zmienia tej reguły.
OdpowiedzUsuńCzy to nie jest przygotowanie do delegalizacji PiS? PO nie odda władzy po dobroci. Za dużo mają za uszami.
OdpowiedzUsuńTekst który przywraca porządek rzeczy.
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze, ma Pan rację.
OdpowiedzUsuńTematem nie warto byłoby się zajmować, gdyby nie jazgot medialny o "taktyce wojny" JK.
Po dwóch dniach jeszcze lepiej widać trafność Pana wypowiedzi, w mediach jest tylko jedno wielkie,
wykrzykiwane pytanie:
dokąd zmierzasz Jarosławie Kaczyński?
Pisze Pan:
"Nie ma demokracji bez wolnego wyboru, a ten nie istnieje bez wolnych mediów i odważnych, sumiennych dziennikarzy."
Ma Pan świętą rację, że dla ludzi mediów społeczeństwo to stado bezrefleksyjnych przeżuwaczy medialnej papki.
I zgodnie z tym założeniem działają: ogłosimy stadu, że ich własnym (stada) zdaniem (co pokazują sondaże),
JK zagraża pokojowemu życiu stada, stado to łyknie, bo to przecież jego zdanie.
Jednak to, że mamy "... żałosną fikcją demokracji", nie wynika głównie z "nieudolności i nierzetelności dziennikarskiej kasty".
Moim zdaniem kluczem do wszystkich zagadek jest odpowiedź na pytanie, kto jest właścicielem mediów i jakie ma interesy.
Przcież to nie jest tak, że nie ma dziennikarzy poważnie traktujących swój zawód. Tylko gdzie oni mają publikować?
Nawet z TVP wyrzuca się tych bardziej myślących, bo właściciel potrzebuje tych mniej myślących.
Właściciele koncernów medialnych wybierają sobie dziennkarzy wg własnych potrzeb i my tylko takich widzimy.
To oni, właściciele mediów chcą ukształtować nasz świat. To oni mają wolność wyboru a my mamy ich media, oni zatrudniają dziennikarzy jakich chcą ( właśnie słucham M.Olejnik w radiu ZET) jazgot przykładowy.
Dobrze, że jest internet i tacy ludzie jak Pan i wielu innych sumiennych ludzi.
IVA
Tym razem zamiast komentarza link do dwóch tekstów innego autora-wspaniale uzupełnienie Aleksandra.
OdpowiedzUsuńhttp://toyah.pl/Pawel:ta kampania to była fikcja
http://toyah.pl/Moze trochę świeżego powietrza dla miłych Państwa
Polecam autora tego blogu również
Rodak z Kanady
@ IVA:
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej problemem współczesnej Polski jest brak godnego przeciwnika dla Agory i innych TVNów.
Uważam, że należy stworzyć fundację-koncern medialny, taką kontr-Agorę, który zapewni pracę dziennikarzom wywalanym z powodu ich prawicowych i konserwatywnych przekonań (istnieje niebezpieczeństwo, że wkrótce w grupie tej znajdą się też dziennikarze i publicyści 'Rzepy'). Jedynie silne i niezależne (od kapitału) konsorcjum jest w stanie konkurować z medialną PAPKĄ made in TVN lub Gazeta Wybrocza. Na jego czele widziałbym np. takiego Bronisława Wildsteina.
Co do TVP, to powinna ona mieć tylko jeden główny program telewizyjny (a niszowe Kultura i Historia również mogłyby zostać), który nadawać powinien głównie programy dla dzieci i młodzieży do lat 14-stu, prognozy pogody i sport. Newsy tylko krótkie, tzn. nie więcej niż 5 minut, i nie częściej niż co dwie godziny.
Radio, i owszem, mogą być nawet 4 programy publiczne: należy je jednak publicystycznie podzielić pomiędzy partie zasiadające w Sejmie i uzupełnić o jeden program dla opozycji pozaparlamentarnej. Przy czym w przypdaku wszystkich programów część publicystyczno-informacyjna nie powinna przekraczać 4 na 24 godzinny.
Wtedy byłaby szansa na powstrzymanie procesu KLONOWANIA POstPRLowskich WYKSZTAŁCIUCHÓW. Bo WYKSZTAŁCIUCHÓW nie produkują wbrew pozorom polskie uczelnie średnio-wyższe (nie nazywam ich wyższymi, bo poziom trochę zbyt niski), ale właśnie POstPRLowskie media z GW i TVN na czele.
mazur
@ IVA, mazur,
OdpowiedzUsuńMarginalnosc mediow nieagenturalnych i konserwatywnych daje sie nam srodze we znaki. Byc moze zawazy lub juz zawazylo na przyszlosci Polski. Zmagamy sie z syndromem "leminga", a przeciez to jest manufakturalny wytwor medialnej demagogii , skierowanej na zaszczepienie relatywizmu postaw tak moralnych jak i obywatelskich.
Kiedy doda sie do tego czynnik obcy, ktory wykazuje zainteresowanie stworzeniem "nowego ladu" w Europie, a zamach stanu zapoczatkowany Katyniem II, nie wybudza spoleczenstwa z letargu, staje sie drastycznie jasnym, ze osiagneli cel lub sa na ostatnich etapach jego realizacji.
Opozycja , jaka nam zostala, posiada ciagle atuty, z moralnym mandatem (uswieconym martyrologia jej czlonkow) do zaangazowania wszelkich srodkow zwlaczajacych III RP we wszystkich jej przejawach, szczegolnie demoralizacja , korupcja i kolaboracja z Putinowskim rezimem.
Maja rece pelne roboty. Widzimy. Ale, teraz albo nigdy!
Czas na wsparcie konsolidacji wolnych mediow!
Takie posuniecie zwielokrotni ich sile oddzialywania, jakosc przekazu (nie beda postrzegane przez mlode pokolenia jako "obciagowe" poprzez fakt dostepnosci i znaczacej SILY opiniotworczej), doda odwagi i wyzwoli energie 'nieprawilnej' czesci spoleczenstwa.
Przypomne, ze nagonki zewnetrzne i wewnetrzne na prace ksiedza Rydzyka trwaja juz druga dekade, nie stanelo to jednak na przeszkodzie stworzenia IMPERIUM MEDIALNEGO, zupelnie od podstaw.
Potrzeba takiego samego wysilku o swieckim charakterze i manifescie. Jako ze czas nagli, na poczatek trzeba szybkiej KONSOLIDACJI 'stanu posiadania', doinwestowania, agresywnej strategii rozpowszechniania i profesjonalnej mulimedialnosci przekazu(tj.expl.:niezalezna.pl powinna wygladac jak onet, a "GP" powinna byc dziennikiem).
Czy zdazymy, zanim represje opozycji zamkna i te droge?
Pozdrawiam,
zoom
@ zoom:
OdpowiedzUsuń'Nasz Dziennik' wydaje się być coraz lepszy (słabo znam) i podchodzi do dziennikarstwa coraz poważniej, gdyż jest coraz częściej cytowany przez inne media. Jest jednak gazetą katolicką, a nie konserwatywną. Dodatkowo nie rozumiem, jak można mieć tak graficznie przestarzałą stronę WWW? Kilka wieków temu kościoły były w awangardzie sztuki wizualnej, a dziś nie ma zdolnych grafików, żeby zrobić porządną i funkcjonalną stronę internetową?
'Gazeta Polska' najlepsze dni miała, gdy była w opozycji do Kaczyńskich (przed Katastrofą Smoleńską). Jednak gazeta, która bezwarunkowo popiera jakąś partię lub jej polityka/polityków jest, niestety, niewiarygodna.
Na tym polega siła GW i innych TVNów, że media te nie stosują metody 'łopatologicznego' wspierania bliskiej im opcji politycznej. One robią to w sposób subtelny (chociaż wpadki, owszem, miały miejsce) - stąd tak duża ich popularność u WYKSZTAŁCIUCHÓW (wykształciuchy traktują w/w media jako 'obiektywne' - nie rozumiejąc, że obiektywizm po prostu nie istnieje i każdy Michnik ma swoją własną agendę).
mazur
@ mazur,
OdpowiedzUsuńZastanowmy sie...
Wedle mojej wiedzy, "ND" i "GP" robia dobra robote, kazde w swojej niszy dzialania. Problematyczne zas jest glownie ich DRASTYCZNE niedofinansowanie w zestawieniu z mainstream (ktora to nazwa nie wywodzi sie z powszechnosci nurtu opinii i ich akceptacji spolecznej,ale duzej SKALI PROPAGACJI).
W kontrascie mozna zobaczyc prawdziwe zrodlo sukcesu "GW-na" i TVNow - budowaly fundamenty przez 20 lat - wchodzac na wyposzczony rynek na fali euforii po upadku PRL-owskiej machiny propagandowej, przy czym "GW-no" przez lata mylone bylo ze srodowskiem patriotyczno-solidarnosciowym. Po latach dowiadujemy sie o zawlaszczeniu majatku zakladowego, srodkach z budzetu panstwa, decyzjach zalozycielskich Kiszczakow i Urbanow, i wspolpracownikach agentur kierujacych tymi mediami.
Dlatego, wybacz, mazur, skora cierpnie , kiedy mowiasz, ze uprawiaja swoja polityke "subtelnie".
Nie ma nic subtelnego w przekazie, ktoty zeruje na zaszczuwaniu przeciwnikow politycznych, kreuje pseudo-fakty i opinie w obliczu nieslychanej smierci 96 prominentnych Polakow, z urzedujacym Prezydentem na czele, w dziwnej smolenskiej mgle; mowi o "katastrofe" nawet wbrew prawom fizyki, nie reaguje na "sledztwo", ktorego zadaniem jest ukrywanie FAKTOW SPISKU przed opinia publiczna, nie kontestuje przejecia wladzy w panstwie o znamionach zamachu stanu, nie ostrzega przed korupcja, ktora w kwestii umow z Gazpromen siega zdrady stanu.
Warto wiedzec , ze ludzie ci wywodza swoj warsztat tworczy z tego samego zrodla, co Urban. I z wierzcholkow swoich "autorytetow" (i fortun)pluja nam wszystkim w twarz! Te media nie sa IV wladza, sa tuba rezimu, skladowa systemu, ktora ma ciagle te same zadania: dezinformacje i propagande.
zoom
@ zoom:
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoje odczucia i emocje. Jednak ja nie chcę rozmawiać o emocjach, jakie w czytelnikach ND i GP wywołują redaktorzy TVN lub GW.
Porozmawiajmy o faktach. Fakty są, z konserwatywnego punktu widzenia, smutne: przestrzeń medialna w POlsce opanowana jest przez media lewicowo-liberalne. Media konserwatywne, z wyjątkiem "Rzczeczpospolitej" (co powoduje chęć i próby pacyfikacji tego dziennika), nie liczą się, a gdy zaczynają się liczyć, to popadają w uwielbienie jednej partii (a brak dystansu powoduje skrzywienie ideologiczne. Dziennikarz skrzywiony ideologicznie jest funkcjonariuszem i najlepiej zarabia mu się w TVN lub GW).
Powtórzę więc, co napisałem powyżej:
Problemem współczesnej Polski jest brak godnego przeciwnika dla Agory i innych TVNów.
Uważam, że konkurować z nimi można tylko poprzez odważne (nie mylić z bezczelnym) i rzetelne dziennikarstwo [czyli jakość] oraz poprzez odpowiedni, inteligentny marketing. Na jakość dziennikarstwa i marketingu trzeba mieć środki finansowe. Tak się dziwnie składa, że te są w rękach POstPRLowskiego establishmentu. Establishment Solidarnościowy jest biedny jak przysłowiowa 'mysz kościelna'.
Skąd więc brać środki na stworzenie koncernu medialnego na miarę anty-Agory? Z ciegiełek, patriotycznego abonamentu, z czasowego zaangażowania prywatnych funduszy inwestycyjnych, z datków, z zagranicy??? Nie wiem.
Krzysztof Skowroński próbuje sam z Radiem Wnet. Parę tygodni już nie słuchałem, ale pamiętam, że muzka grana w tonie nostalgii i lat minionych (często zastanawiam się, czy konserwatyzm rzeczywiście musi być nudny???) powodowała, że odpadałem od mojego internetowego radioodbiornika. Widzę jednak, że obecnie ramówka jakby uległa zmianie i może zrobiło się nawet trochę ciekawiej? Trzeba będzie to sprawdzić, czyli najlepiej posłuchać: www.radiownet.pl/sluchaj
mazur
@ mazur
OdpowiedzUsuńNie ma sporu zatem. I zgadzam sie -konserwatyzm nie musi byc nudny i.. moze byc laicki!
Moj argument zmierza do tego , ze poniewaz nie ma w zanadrzu potencjalu finansowego do przeciwstawienia sie dominacji Agory czy TVN, najszybszym (czytaj: najskuteczniejszym) srodkiem na probe zbalansowania sil bylaby KONSLIDACJA tego co juz istnieje.
Zamiast pracy rozdrobnionych redakcji w mysich norkach i przy komputerach babuni, ktore sila istnienia prowadza ze soba niezamierzona konkurencje, mielibysmy media , ktore maja strukture, dostatek talentow, pracujacych w danym momencie nad spojnym programem. Poprawia sie jakosc, czytelnosc przeslania, dystrybucja, ktorej skala grawitacyjnie wzmacnia pozycje opiniotworcza danego medium. Przyklad: zamiast 3 tytulow - 1, z wieksza czestotliwoscia, w wiekszym nakladzie, lepszy warsztatowo; przez sam fakt istnienia bedzie najczesciej cytowany i dyskutowany, ale tez manifest takiego medium bedzie bardziej czytelny dla spoleczenstwa.
Poza tym nawet lemingi rozumieja sile;) , a taka powinna przyniesc KONSOLIDACJA.
Pozdrawiam,
zoom
Panowie, pozwolicie, tylko dwa słowa wtrętu,
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: taka dyskusja jest tym czego nam potrzeba,
powinna się toczyć na wszystkich ważniejszych forach,
tylko, czy właściele tego by sobie życzyli, wszak mówimy o własności de facto,
narazie Pan Aleksander nas gości, za co dziękujemy
Po drugie: to ja zaprenumeruję GP, żeby nie tylko tak przy okazji kupować,
oczywiście zanim ktoś (z udziałem naszych cegiełek również) nie zacznie KONSOLIDACJI
Po trzecie: to wszystko jest okropnie wnerwiające, bo my wymyślamy skąd wziąć pieniądze,
a właściwie przydaliby się nam dobrzy prawnicy, bo
a) GW - nasze pieniądze darowane jej wydawcom w 1989r.
"Gazeta Wyborcza powstała zgodnie z uzgodnieniami Okrągłego Stołu, jako dziennik mający
reprezentować solidarnościową opozycję"
b) o ITI pisał niedawno Pan Aleksander.
Tam są nasze pieniądze.
Pozdrawiam
IVA
błąd? powinno być "na razie" a nie "narazie" ...
OdpowiedzUsuńale za to BIAŁO-CZERWONA już łopocze na wietrze, to tak gwoli przypomnienia.
IVA
@ IVA,
OdpowiedzUsuńNieprzypadkowo toczymy te dyskusje w goscinnych progach Pana Aleksandra, bo jesli On zechce podjac temat ...no coz, Jego slowo ma moc sprawcza;).
Pozdrawiam,
zoom
@ all
OdpowiedzUsuńZnacie? To poczytajcie!
(za blogerka contessa):
Przychodzi Michnik do lekarza.
Lekarz - Co panu dolega?
A orzel z klapy marynarki:
- Panie doktorze, GWno jakies mi sie do d... przykleilo.
...Jako przyczynek do tego, zeby patriotyczne i konserwatywne nie bylo tetrycznie nudne;)
zoom
P.S.(d... czytaj: derriere;);))
@ zoom & All:
OdpowiedzUsuńTen orzeł, to rozumiem z Orderu Orła Białego ;)))
mazur
@ mazur,
OdpowiedzUsuń..nie inaczej ;)
zoom