Są słowa niezmiennie ważne i aktualne, których ani upływ czasu, ani zmiana sytuacji nie potrafi pozbawić wartości. Gdy zastanawiałem się, w jaki sposób przekazać życzenia wielkanocne pomyślałem, że moje, ułomne słowa i tak nie oddadzą tego, co stanowi istotę Tajemnicy Męki i Zmartwychwstania Chrystusa.
Mogą to zrobić tylko słowa kogoś, kto własnym życiem i śmiercią dał świadectwo tej największej tajemnicy chrześcijaństwa.
Słuchałem tych słów w roku 1982 – w czasie zupełnie innym od naszej dzisiejszej rzeczywistości:
Dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa symbol hańby i poniżenia stał się symbolem odwagi, męstwa, pomocy i braterstwa. W znaku krzyża ujmujemy dziś to, co najbardziej piękne i wartościowe w człowieku. Przez krzyż idzie się do zmartwychwstania. Innej drogi nie ma. I dlatego krzyże naszej Ojczyzny, krzyże nasze osobiste, krzyże naszych rodzin muszą doprowadzić do zmartwychwstania, jeżeli łączymy je z Chrystusem, który krzyż pokonał.
Nasze cierpienia, nasze krzyże możemy ciągle łączyć z Chrystusem, bo proces nad Chrystusem trwa. Trwa proces nad Chrystusem w Jego braciach. Bo aktorzy dramatu i procesu Chrystusa żyją nadal. Zmieniły się tylko ich nazwiska i twarze, zmieniły się daty i miejsca ich urodzin. Zmieniają się metody, ale sam proces nad Chrystusem trwa. Uczestniczą w nim ci wszyscy, którzy zadają ból i cierpienie braciom swoim, ci, którzy walczą z tym, za co Chrystus umierał na krzyżu. Uczestniczą w nim ci wszyscy, którzy usiłują budować na kłamstwie, fałszu i półprawdach, którzy poniżają godność ludzką, godność dziecka Bożego, którzy zabierają współrodakom wartość tak bardzo szanowaną przez samego Boga, zabierają i ograniczają wolność.
Czy 28 lat później, „proces nad Chrystusem w Jego braciach” został zamknięty, czy też trwa nadal, budowany nieodmiennie na kłamstwie i fałszu? Wtedy jednak wiedzieliśmy, że :
Krzyż to brak prawdy. Prawda ma w sobie znamię trwania i wychodzenia na światło dzienne, nawet gdyby starano się ją skrupulatnie i planowo ukrywać. Kłamstwo zawsze kona szybką śmiercią.. Prawda jest zawsze zwięzła, a kłamstwo owija się w wielomóstwo.
Krzyżem jest brak wolności. Gdzie nie ma wolności, tam nie ma miłości, nie ma przyjaźni, zarówno między członkami rodziny, jak i w społeczności narodowej czy też między narodami.
Proste słowa. Tak proste, że poprzez oczywistość niedostępne dla tych, którzy wielomóstwem próbują usprawiedliwić i zastąpić brak wolności. Czy dziś nadal zrozumiałe dla nas, którzy jej pragniemy?
Każdy z nas tu stojących mógłby wymienić nie kończącą się liczbę krzyży, które przeżył lub których był świadkiem. [...] Te wszystkie krzyże życia naszego osobistego i społecznego muszą doprowadzić do zmartwychwstania Ojczyzny w pełni wolnej i sprawiedliwej. Od chwili, gdy Chrystus poniósł śmierć na krzyżu, już nas nie może hańbić żadne cierpienie ani poniżenie. Hańba przychodzi na tych, którzy są jej przyczyną.
Trzeba było mieć wówczas wielką wiarę, by wypowiedzieć te słowa. Nie brakowało jej ani temu, które je głosił, ani nam, którzy ich słuchaliśmy. Była tak naturalna, tak prosta jak prawda o Zmartwychwstaniu. Była.
Chciałbym życzyć wszystkim, którzy odwiedzają mój blog – znanym i nieznanym mi Przyjaciołom, by nigdy nie utracili tej prostoty wiary, płynącej ze świadomości Krzyża i Zmartwychwstania. Nawet, gdyby wydawało się, że przyszłość to nadal „proces nad Chrystusem w Jego braciach”.
Za księdzem Jerzym, którego świętość można dostrzegać tylko w perspektywie śmierci i Zmartwychwstania: Prosimy Boga o nadzieję, bo tylko ludzie silni nadzieją są zdolni przetrwać wszelkie trudności. Prosimy o wewnętrzną radość, bo jest ona najgroźniejszą bronią przeciwko szatanowi, który smutny jest z urodzenia. Prosimy o wolność od zemsty i nienawiści, o tę wolność, która jest owocem miłości.
Ksiądz Jerzy Popiełuszko – kazanie z 26 września 1982 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz