Od chwili, gdy towarzysz generał Gromosław Czempiński zagroził emigracją z Polski, jeśli III RP odważy się zabrać mu esbeckie przywileje emerytalne, czekam z nadzieją na zrealizowanie tej obietnicy. Nadzieja jest raczej znikoma, tak jak znikoma jest wiarygodność słów każdego z funkcjonariuszy policji politycznej PRL.
Gdy w tekście ESBECY III KATEGORII - WYWIAD PRL wskazałem na kłamstwa, jakie bezkarnie rozpowszechnia towarzysz Czempiński, opowiadając bzdury na temat rzekomej odrębności Departamentu I MSW (wywiad) od struktur Służby Bezpieczeństwa, obiecałem również uzasadnić wybór kierunku wschodniego, jako stosownej drogi emigracyjnej dla Czempińskiego i wszystkich innych esbeków, którzy zechcieliby uwolnić mój kraj, od ich męczącej obecności.
„Działaliśmy dla kraju, dla narodu.” (…) Narażałem życie dla tego kraju i teraz mam być traktowany, jako obywatel trzeciej kategorii.” – żalił się niedawno Czempiński, opowiadając o swoje heroicznej pracy dla Polski w czasach PRL-u. Niechby się chwalił, licząc na niewiedzę polskiego społeczeństwa, któremu przez 20 lat zapomniano powiedzieć, z kim i czym miało do czynienia w osobach „agentów wywiadu PRL” – tego jednak było za mało towarzyszowi z bezpieki. Zafundował, zatem słuchaczom kłamstwo tak ordynarne, że możliwe tylko w ustach kogoś, kto sam siebie nazywał „czwartym współtwórcą Platformy Obywatelskiej.”
„[…]myśmy w wywiadzie zrobili wiele dobrego. A teraz przyrównuje się nas do sługusów Moskwy. Dla oficera wywiadu nie ma nic gorszego. Byliśmy dumni, każdy wiedział, że polski wywiad chodził własnymi ścieżkami.(…) skoro jesteśmy przy Rosjanach, to jedno chcę podkreślić. Nikt z naszego wywiadu nie sprzedawał im informacji. To wszystko byli patrioci. Totalną bzdurą jest też opowiadanie, że rozkazy dla nas przychodziły z Moskwy. Jak daleko sięgam pamięcią, a w wywiadzie jestem od 1972 r., nie było takich rzeczy.”
Ponieważ temat - związki PRL- owakiej bezpieki z Sowietami – to motyw na całą książkę, a nie tylko wpis na blogu, ograniczę się jedynie do wskazania kilku źródeł i dokumentów, zadających kłam twierdzeniom funkcjonariusza Departamentu I MSW.
Choć w świadomości wielu z nas obecny jest pogląd, że struktury bezpieczeństwa PRL były podległe służbom Związku Radzieckiego, przedstawienie dowodów na istnienie takich związków, w przypadku Departamentu I nie jest sprawą łatwą.
Przypomina o tym Piotr Gontarczyk, w cytowanym już w tekście ESBECY III KATEGORII - WYWIAD PRL artykule, z 5-6/2006.Glaukopisu, zatytułowanym – „Departament I Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Opracowanie dotyczące genezy i zmian organizacyjnych komunistycznego wywiadu cywilnego 1944-1986”: „Ze względu na specyfikę jego działalności, a także ze względu na brak wyraźnego (przede wszystkim kadrowego) odcięcia się współczesnych polskich służb wywiadowczych od spuścizny z czasów PRL, wiele dokumentów dotyczących komunistycznego wywiadu pozostaje poza zasięgiem naukowców. W związku z tym historycy mają dziś poważne kłopoty z identyfikacją struktur wywiadu MSW, a także z opisem metod jego działalności.”
Zacznijmy najpierw od ogólnej, lecz istotnej uwagi, korzystając z innego opracowania Piotra Gontarczyka, zamieszczonego w Glaukopisie 2-3/2005 - „Zadania Służby Bezpieczeństwa Aparat represji w PRL wyjaśnienie pojęć i modus operandi” Czytamy tam m.in.: „Policja polityczna jest jednym z najważniejszych narzędzi sprawowania władzy państwa totalitarnego. Komunistyczne organa represji w Polsce zostały utworzone w 1944 r. na skutek decyzji politycznych czynników kierowniczych Związku Sowieckiego, a za ich powstawanie odpowiedzialne były organa NKWD. Polska bezpieka powstawała w miejsce suwerennych organów władzy Rzeczpospolitej Polskiej reprezentowanych przez Rząd Polski na Wychodźstwie i jego organa w okupowanym kraju. Nie reprezentowała więc ona interesów społeczeństwa polskiego, tylko interesy sowieckie.
Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego i podlegle mu urzędy zapełnili ludzie formalnie lub nieformalnie podlegli NKWD, mający te same cele i stosujący te same metody, co NKWD. Stąd też do końca istnienia tej formacji w jej kancelarii obowiązywała terminologia przeniesiona z organów represji ZSRS. Przykładowo działalność operacyjną nazywano „rozpracowaniem” (ros. rozrabotka), wykonywano jà w ramach „sprawy” (ros. dieło), agentów często nazywano „źródłem” (podobnie jak istocznik w NKWD); „teczka” (ros. papka) zastąpiło używane w Polsce przed wojnà francuskie dossier. Ale związki polskiej bezpieki nie dotyczyły tylko kwestii języka. Wprawdzie zmieniły się nazwy, struktura organizacyjna komunistycznego aparatu represji, ale jedno pozostawało niezmienne. Podmiotem działań UB-SB nie było społeczeństwo, tylko komunistyczna ideologia („obrona socjalizmu”), miejsce Polski w obozie komunistycznym podległym Moskwie („dbanie o trwałość sojuszy”) i ochrona czasem zupełnie przyziemnych, drobnych interesów władców PRL-u.”
Te ostatnie, podkreślone przeze mnie zdania są kluczem, do zrozumienia istoty działalności całej służby bezpieczeństwa w PRL. Było to przecież jedno z najważniejszych narzędzi utrzymywania komunistycznej dyktatury w Polsce. W latach 70-tych i 80-tych jej działania operacyjne regulowała „Instrukcja o pracy operacyjnej Służby Bezpieczeństwa resortu spraw wewnętrznych” stanowiąca załącznik do Zarządzenia nr 006/70 Ministra Spraw Wewnętrznych z 1 lutego 1970 r. Preambuła tego dokumentu mówiła, iż głównym zadaniem SB jest ochrona „budownictwa socjalistycznego i komunistycznego” i zwalczanie wrogów Polski Ludowej: „kapitalistów”, „imperialistów”, Kościoła katolickiego, „trockistów”, „syjonistów”, „rewizjonistów” oraz wszelkich innych poglądów i przejawów działalności, które mogą stanowić zagrożenie dla systemu komunistycznego w Polsce.
Departament I MSW, zajmujący się wywiadem, był integralną częścią SB i realizował te same cele, służące ochronie systemu komunistycznego, wyznaczane przez partię sowieckich kolaborantów. Mówienie zatem, o „działaniu dla kraju, dla narodu” stanowi ordynarne kłamstwo. Warto przypomnieć, jak wyglądała struktura Służby Bezpieczeństwa. W latach 1944-1957 komunistyczna policja polityczna stanowiła oddzielną strukturę organizacyjną – najpierw Resort (do polowy 1945), potem Ministerstwo, a w latach 1954-1957 Komitet do Spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Po zmianach politycznych 1956 r. tzw. bezpieczeństwo zostało ukryte przed społeczeństwem i, wchodząc w skład Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w znacznej mierze działało „pod przykryciem” MO. W drugiej połowie lat osiemdziesiątych, u schyłku istnienia SB, jej struktura przedstawiała się następująco:
Departament I – wywiad;
Departament II – kontrwywiad;
Departament III – Służba Bezpieczeństwa;
Departament IV – Kościoły i związki wyznaniowe;
Departament V – zabezpieczenie operacyjne przemysłu;
Departament VI – zabezpieczenie operacyjne rolnictwa;
Biuro „B” – obserwacja (inwigilacja);
Biuro „C” – kartoteka i archiwum;
Biuro „T” – technika operacyjna (podsłuchy, dokumentacja fotograficzna itp.);
Biuro „W” – kontrola korespondencji.
Co wiemy o obecności „sowieckich” w MSW w latach osiemdziesiątych? Przytoczę fragment artykułu Iwony Jurczenko, „Powrót czerwonego smoka” z „Prawa i Życia”, nr 17, 27.04.91, s. 6 : „Oficerowie KGB do połowy lat osiemdziesiątych dysponowali stałymi przepustkami do gmachów MSW. Swobodnie poruszali się gdzie chcieli i jak chcieli. Każdy departament miał swego „opiekuna” z głosem doradczym, który utrzymywał codzienne, robocze kontakty. Do jego obowiązków należało między innymi opiniowanie działalności funkcjonariuszy SB. Przedstawiciele KGB mieli dostęp do wszystkich materiałów w „podopiecznych” departamentach, dostawali na przykład stenogramy z podsłuchów najważniejszych obiektów, mieli prawo sięgania do archiwów MSW, nawet najtajniejszych. Korzystali z lokali konspiracyjnych MSW, samochodów i kierowców. (...)W połowie lat osiemdziesiątych usiłowano zablokować swobodny dostęp KGB do informacji. Wprowadzono zasadę, że tajne „Informacje dzienne” wskazujące aktualne strategie i najważniejsze polskie problemy będą przekazywane rezydenturze KGB wyłącznie za pośrednictwem Gabinetu Ministra. Codziennie więc przygotowywano pakiet dla KGB, selekcjonując informacje i znacznie je ograniczając, nie dołączano już wszystkich „załączników” do „Informacji dziennej”. Nie wszystkie jednak departamenty, zwłaszcza te, które od lat łączyła z KGB szczególnie bliska współpraca (departamenty III, IV, V) zastosowały się do nowych zasad współdziałania. (...)
Ważne potwierdzenie ścisłego współdziałania Departamentu I MSW z KGB znajdziemy w opracowaniu historyków IPN Andrzeja Grajewskiego, Pawła Machcewicza i Jana Żaryna – „Raport. Sprawa ojca Konrada Hejmo. Działania Służby Bezpieczeństwa przeciwko Kościołowi katolickiemu w latach 1975–1988.” Przypomnę, że O. Konrad Hermo był prowadzony przez funkcjonariuszy Wydziału III, a konkretnie rezydenta wywiadu przy ambasadzie PRL przy Kwirynale ps. „Pietro”, oraz funkcjonariuszy Wydziału XIV, który pełnił rolę nadrzędną. Bezpośrednim „opiekunem” „Hejnała” pozostawał por. Ryszard Emczyński, inspektor, a następnie starszy inspektor Wydziału XIV Departamentu I MSW.
Informacja ta jest o tyle ważna, że wskazuje również na jeden z najważniejszych „kierunków” zainteresowania PRL –owskiego wywiadu, jak nazywa to Czempiński - owej „pracy dla kraju i narodu”.
„Jak wynika z ujawnionych dokumentów, jednym z priorytetów operacji zagranicznych SB w czasie pontyfikatu Jana Pawła II stało się rozbudowywanie agentury wśród Polaków w Rzymie i w Watykanie. 16 czerwca 1980 r. warszawska rezydentura KGB meldowała Centrali: „Nasi przyjaciele (SB) dysponują silną pozycją operacyjną (agenturą) w Watykanie, co umożliwia im bezpośredni dostęp do papieża i do kongregacji rzymskiej. Oprócz doświadczonych agentów, do których Jan Paweł II jest osobiście dobrze nastawiony i którzy mogą uzyskać audiencję w dowolnym momencie, nasi przyjaciele pozyskali zasoby agenturalne wśród przywódców katolickiego ruchu studenckiego, którzy są w stałych kontaktach z kołami watykańskimi i mają możliwości operacyjne w Radiu Watykańskim oraz w sekretariacie papieskim”(…)
„Otwartym pozostaje pytanie, czy informacje uzyskiwane przez SB od o. Hejmy były przekazywane KGB. W świetle ówczesnych relacji między tymi służbami taką możliwość należy uznać za wysoce prawdopodobną zwłaszcza, że jedną z osób, która uczestniczyła w tej grze operacyjnej był gen. Jan Słowikowski, w resorcie odpowiedzialny za kontakty z KGB”
(Jan Słowikowski był Dyrektorem Departamentu I MSW w od 25 stycznia 1974 do 1 listopada 1981r). Autorzy cytowanego, opracowania powołują się przy tej informacji na publikację Ch. Andrew, W. Mitrochina, „Archiwum Mitrochina. KGB w Europie i na Zachodzie”, Warszawa 2001, str.899 i 897.
Warto dodać, że w latach 1980 – 1988 o. Konrad Hejmo był prowadzony przez Wydział XIV Departamentu I, za pośrednictwem agenta „Lakara”, mieszkającego w tym czasie wraz z rodziną w Kolonii. Praca i szczegóły operacyjne Wydziału XIV były szczególnie utajnione, także przed pozostałymi oficerami Departamentu I. Mieścił się on poza budynkiem MSW, posiadał także własną łączność. Zgodnie z zarządzeniem dyrektora I Departamentu MSW z 15 I 1971 r. Wydział ten został powołany „do organizowania, prowadzenia i koordynowania działalności wywiadowczej z pozycji nielegalnych”. Wydział nie korzystał zatem w swej pracy w sposób bezpośredni z polskich instytucji zagranicznych oraz rezydentur przy placówkach dyplomatycznych; tworzył natomiast samodzielne grupy wywiadowcze (tzw. „rezydentury nielegalne”) lub działał w oparciu o samodzielnie działających wywiadowców, zwanych „punktami nielegalnymi”. Wydział XIV koncentrował swoją pracę na terenie wroga ideologiczno - politycznego, czyli „na typowanych obiektach przeciwnika w Niemieckiej Republice Federalnej oraz w głównych krajach NATO na terenie Europy”. Zgodnie z par. 5, ust. 2 wspomnianej instrukcji z 1971 r., Wydział mógł prowadzić działalność wywiadowczą także poza wyznaczonymi rejonami, a zatem także w Watykanie. Był traktowany przez dyrekcję Departamentu I jako priorytetowy; pozostałe jednostki (w tym Wydział III) miały służyć mu pomocą.
Na zakończenie, chciałbym przypomnieć fragment sejmowego wystąpienia Antoniego Macierewicza z dn.07.11.2001r., podczas debaty nad projektem ustawy o zmianie ustawy o ujawnieniu pracy lub służby w organach bezpieczeństwa państwa lub współpracy z nimi w latach 19441990 osób pełniących funkcje publiczne. Warto te słowa przypomnieć, bo w obecnej sytuacji, wobec kłamstw, rozpowszechnianych przez utytułowanych esbeków III RP nic nie straciły na aktualności.
„Czyż może być zatem dalej idąca pochwała praktyk komunistycznych niż aprobata dla tej tarczy i miecza systemu sowieckiego, samego rdzenia i istoty tego aparatu, jakim były wywiad i kontrwywiad, składające się z ludzi najbardziej zaufanych, najlepiej wyszkolonych, najwierniejszych, ale dodajmy do tego najbezwzględniejszych i najlepiej opłacanych z całego aparatu w imperium sowieckim? Służby te nie zajmowały się ochroną państwa polskiego ani jego obywateli. Przeciwnie, zajmowały się zwalczaniem wszystkiego, co polskie, wszystkiego, co niosło nadzieję odbudowy niepodległego państwa polskiego. Przypomnijmy instrukcję pracy wywiadu SB PRL przygotowaną przez KGB w 1980 r., zgodnie z którą prowadzono wspólnie KGB i SB długofalowe działania operacyjne w celu: wywierania wpływu na papieża, pogłębiania różnic poglądów między Watykanem a Stanami Zjednoczonymi, pogłębiania wewnętrznych różnic w Watykanie, analizowania, planowania i prowadzenia działań operacyjnych szkodzących watykańskim planom umocnienia kościołów i rozwoju nauki religii w krajach socjalistycznych, wykrywania kanałów, którymi Kościół katolicki w Polsce zwiększa swe wpływy i podsyca działalność Kościoła w Związku Sowieckim. To były zadania, które KGB m.in. stawiała przed wywiadem SB i które wywiad SB realizował.
Oczywiście działania tego wywiadu do tego się nie ograniczały. Istnieje przecież bogata dokumentacja werbowania działaczy polonijnych czy prób zastraszania organizacji i gazet polskich, np. w Stanach Zjednoczonych, w Wielkiej Brytanii, w Szwecji, współpracujących m.in. z niepodległościową opozycją w Polsce, ale istnieje też bogata dokumentacja działań zbrodniczych, organizowania przez wywiad SB zamachów na działaczy politycznych czy też szerokiej, bandyckiej akcji rabunkowej, w ramach której mordowano ludzi, napadano na sklepy w Szwecji i w Niemczech, a zrabowane w ten sposób kosztowności i dobra luksusowe przewożono potajemnie do centrali i zasilano nimi fundusz wywiadu, a częściej kieszenie partyjnych dostojników. Mówię między innymi, bo to jest jedna z wielu, najlepiej udokumentowana obecnie, której ślady są po dzień dzisiejszy w archiwach, sprawa tzw. żelaza. Twórcy i współpracownicy tych zbrodniczych operacji żyją dostatnio po dzień dzisiejszy w Polsce. Działają społecznie i politycznie oraz zgodnie z propozycją pana prezydenta mieliby być chronieni przed działaniem ustawy lustracyjnej. A więc pytam: W imię jakich racji proponuje pan, panie prezydencie, by panowie Janoszowie byli zwolnieni z ustawy lustracyjnej, w jakim celu? A przecież to skromny wycinek problematyki obejmującej wspieranie międzynarodowego terroryzmu, tworzenie na terenie Polski, ale i w Europie baz wsparcia dla bojówek IRA, terrorystów włoskich, niemieckich, z Czerwonych Brygad i RAF-u, a wreszcie grup bojowych arabskich, kubańskich czy nikaraguańskich. A wreszcie istniała też cała gama działań, do których trenowani i przygotowywani byli agenci wywiadu PRL, o których tak mówiła instrukcja z 1972 r.”
Powyższy wpis, sygnalizuje jedynie temat, związany z działalnością PRL- owskiego wywiadu i jego związkom z sowieckim okupantem. Kłamstwa rozpowszechniane przez przedstawicieli establishmentu III RP, wymagają jednoznacznych odpowiedzi, zatem do tego wątku wkrótce powrócę.
Źródła:
http://k.com.pl/index.php/content/view/1347/1/
http://www.glaukopis.pl/index.php?menu_id=3&id=10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz