Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

niedziela, 13 lipca 2008

ZNAMIĘ KAINA

Gdy przed 17 laty likwidowano Układ Warszawski, nikt z rządzących wówczas w Polsce polityków nie zechciał powiedzieć społeczeństwu, że Porozumienie o Rozwiązaniu Układu zawierało zapis stanowiący, iż „dokumenty otrzymane przez Polskę od Zjednoczonego Dowództwa Układu Warszawskiego nie mogą być przekazywane państwom trzecim i publikowane, chyba że sygnatariusze podpiszą kolejne porozumienie w tej sprawie”.
Jak stwierdził późniejszy minister obrony narodowej Bronisław Komorowski.- „Wtedy warto było zapłacić taką cenę za gładkie rozwiązanie Układu Warszawskiego”.
Zapomniał dodać, że „takiej ceny” nie musiały płacić rządy innych państw – członków UW, a Polska była tu niechlubnym wyjątkiem. Czesi, Niemcy czy Bułgarzy dawno już udostępnili swoim historykom wgląd w dokumenty UW, pozostawiając tajną tylko niewielką, kilkuprocentową część, dotyczącą zwykle lat 80 –tych.
W roku 1999 roku amerykański historyk czeskiego pochodzenia prof. Vojtech Mastny zwrócił się do polskiego ministra obrony Janusza Onyszkiewicza o udostępnienie wyznaczonym polskim historykom niektórych wojskowych dokumentów sprzed kilkudziesięciu lat. Jego prośba wywołała wówczas prawdziwą burzę. Trzeba przypomnieć, że był to czas, gdy Polska wchodziła do NATO i możliwość odtajnienia akt UW wydawała się oczywista. Jednak odpowiedzi „czynników oficjalnych” nie pozostawiały złudzeń:
"Nieprzestrzeganie przez Rzeczpospolitą Polską procedur związanych z realizacją porozumień międzynarodowych mogłoby zostać uznane przez partnerów zagranicznych za brak wiarygodności oraz nasuwać obawy co do postępowania w przyszłości" - napisał do profesora Mastnego przedstawiciel MON, płk. Henryk Porajski z Zarządu Ogólnego Sztabu Generalnego.
Sam Onyszkiewicz miał identyczne zdanie: „Klauzuli z dokumentów, o które prosi prof. Mastny nie można zdjąć, bo to jest umowa międzynarodowa. Można ją zignorować, ale niesie to ze sobą określone konsekwencje. - Jesteśmy jednak porządnym państwem i jeśli nie ma nadzwyczajnego uzasadnienie, nie powinno się od takich umów odstępować”
Jak twierdzili wówczas polscy historycy, opór ministra obrony narodowej miał jednak trochę inne podłoże, niż dbałość o wizerunek „państwa prawa”. Na straży archiwum UW stały bowiem Wojskowe Służby Informacyjne. Pierwszą, negatywną oczywiście odpowiedź, udzielił prof.Mastnemu, szef WSI – Marek Dukaczewski. Jak twierdził wówczas prof.Andrzej Paczkowski – „Wojsko mocno strzeże dostępu do materiałów archiwalnych, a cywilne kierownictwo resortu to akceptuje”.
Pod koniec swojego urzędowania na stanowisku ministra ON, Bronisław Komorowski postanowił odtajnić dokumenty wojskowe, dotyczące sierpnia 1980 roku. Dokumenty ujawniono i zaprezentowano na konferencji prasowej, ale wobec Komorowskiego WSI wszczęły natychmiast postępowanie. Nie wiemy, czym zakończone.
Jeszcze w sierpniu 2005r. Marek Dukaczewski, czując się jedynym depozytariuszem tajemnic wojskowych, w liście do redaktora naczelnego WPROST mógł sobie pozwolić na bezczelne kłamstwo twierdząc :
„Nieprawdą jest, że IPN, Rzecznik Interesu Publicznego oraz sędziowie lustracyjni nie dostali z WSI materiałów archiwalnych z lat 1944-1990 dotyczących byłych wojskowych organów bezpieczeństwa państwa i mają do nich ograniczony dostęp, gdyż, zgodnie z ustawą o IPN oraz tzw. ustawą lustracyjną, WSI przekazały wszystkie takie materiały. Prezes IPN, Rzecznik Interesu Publicznego i sędziowie lustracyjni, mają pełny wgląd w zasoby archiwalne IPN, w tym zgromadzone w tzw. zbiorze zastrzeżonym. (…)Nieścisła jest wiadomość, że duża część zasobu archiwalnego przekazanego przez WSI do IPN znajduje się w tzw. zbiorze zastrzeżonym. W rzeczywistości do zbioru tego trafiło zaledwie około 6% z wszystkich przekazanych materiałów.”
Jak wyglądała prawda o przekazywaniu materiałów przez WSI, mieliśmy okazję dowiedzieć się na przykładzie zablokowania przez Dukaczewskiego generalskiej nominacji płk. Tarnowskiego, później zaś na podstawie Raportu z Weryfikacji WSI.
Do odtajnienia dokumentów Układu Warszawskiego doszło w listopadzie 2005r.. Tego „historycznego” kroku dokonał nie, kto inny, a minister ON w rządzie PIS-u Radosław Sikorski. Trzeba podkreślić, że nie udostępniono wówczas historykom całości archiwum wojskowych, gdyż nadal pozostawała tajna część należąca do tzw. zbioru zastrzeżonego. Do tego zbioru należą dokumenty, którym klauzulę tajności nadają szefowie służb specjalnych.
W okresie rządów PIS-u możliwy był dostęp historyków do znaczącej części tych dokumentów. Nie wiadomo niestety, w jakim zakresie obecny szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego utajnił akta wojskowe.
Dzięki decyzji z roku 2005 możliwe były np. postępy w śledztwie IPN-u prowadzonym w sprawie udziału funkcjonariuszy państw komunistycznych w związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu między innymi pozbawienie życia Karola Wojtyły, gdyż prokuratorzy Instytutu mieli dostęp do materiałów archiwalnych dotyczących Zarządu II Sztabu Generalnego WP z latach osiemdziesiątych. Możliwe było również poznanie dokumentów, wskazujących jednoznacznie na fakt współpracy Wojciecha Jaruzelskiego z Informacją Wojskową ( Biuletyn IPN 1-2 styczeń-luty 2007r.) i wiele innych cennych publikacji historycznych.
Przed kilkoma dniami Donald Tusk zapowiedział, że jego rząd pracuje nad ustawą o otwarciu archiwów IPN –u. Znając dotychczasowe stanowisko Platformy w sprawach lustracji, a szczególnie wobec prac historycznych, opartych na archiwach komunistycznych służb, należałoby z wielką rezerwą podchodzić do tej deklaracji.
Obawiam się, że ustawa, autorstwa tego rządu spowoduje raczej powstanie większych, niż dotychczas utrudnień w dostępie do najważniejszych okresów naszej najnowszej historii, a jeśli nie będzie obejmowała dostępu do archiwów wojskowych, nie zmieni niczego w obecnym stanie rzeczy. Działania tego rządu, w związku z reaktywacją agenturalnego układu WSI, nakazują domniemywać, że wojskowe służby nadal pozostaną jedynym depozytariuszem tajemnic PRL-u.
Tymczasem, można bez najmniejszej przesady powiedzieć, że prawdziwa wiedza o czasach naszego zniewolenia znajduje się właśnie w archiwach wojskowych. Sądowa farsa procesów Jaruzelskiego czy Kiszczaka jest możliwa również dlatego, że III RP strzeże dostępu do tajemnic komunistycznych zbrodni, zawartych w tych archiwach.
Jeszcze w roku 1998 pułkownik Ryszard Kukliński podczas jedynej wizyty w Polsce, domagał się odtajnienia „dokumentów z lat 60-tych i 70-tych, które jego zdaniem potwierdzają całkowite uzależnienie Ludowego Wojska Polskiego od ZSRR i służalczość niektórych generałów LWP wobec Sowietów. Chodzi o udostępnienie polskiej opinii publicznej jednostronnych zobowiązań wojennych PRL na rzecz Związku Radzieckiego: między innymi znanych Sztabowi Generalnemu Ludowego Wojska Polskiego wojskowych planów operacyjnych dotyczących ofensywy radzieckich sił zbrojnych na Zachodnią Europę.”
(…)Nie chcę niczego podpowiadać, ale to właśnie Sejmowa Komisja Obrony, na czele, której stoi poseł AWS Bronisław Komorowski, może wystąpić do Ministerstwa Obrony Narodowej z wnioskiem o otwarcie archiwów sztabu generalnego.”
Komisja mogła, ale nie chciała spełnić prośby pułkownika.
Kukliński twierdził wówczas, że „ z dokumentów, które powinny być jak najszybciej ujawnione, wyłania się tragiczna prawda o kompletnym braku zainteresowania Jaruzelskiego i jego towarzyszy broni losami własnego narodu. Im chodziło wyłącznie o dobrą opinię w oczach Kremla.”. (…)Ci ludzie nadal bronią własnych życiorysów i zaciemniają prawdę historyczną. Właśnie dlatego postsolidarnościowe elity III Rzeczypospolitej powinny doprowadzić do ujawnienia dokumentów Sztabu Generalnego LWP z lat 60-tych, 70-tych i 80-tych. Trzeba wreszcie głośno powiedzieć to, czego część społeczeństwa tylko się domyśla, a reszta ulega urokowi generała Jaruzelskiego i wierzy w jego dobre intencje.”
Gdy dziś toczy się w Polsce dyskusja na temat instalacji „tarczy antyrakietowej” i padają mocne słowa piewców minionego systemu o rzekomym zagrożeniu, jakie ma Polsce przynieść amerykańska obecność, warto przypomnieć następujące słowa płk. Kuklińskiego :
„Pakt Północno-atlantycki miał zawsze charakter obronny i powstał jako odpowiedź na agresywne dążenia Związku Sowieckiego, który po wchłonięciu Polski i państw Europy Środkowej, dążył do podboju całej Europy, a nawet świata. Temu celowi podporządkowana była cała koncepcja Układu Warszawskiego, który w istocie nie był układem warszawskim, lecz moskiewskim. Choćby dlatego, że jego dowództwo mieściło się w Moskwie, a na jego czele stali sowieccy marszałkowie i generałowie. Niektórych z nich znałem osobiście. Wiedziałem, że stoją na czele największej, najpotężniejszej i najbardziej nieludzkiej machiny wojennej, jaką znały dzieje ludzkości. Wiedziałem, jakie cele ma Armia Czerwona, i zdawałem sobie sprawę, że tym ludobójczym, zaborczym i agresywnym planom mogą się przeciwstawić tylko Stany Zjednoczone i to w ramach sojuszu atlantyckiego. Wysiłek Stanów Zjednoczonych spowodował, ze kilkakrotnie świat uniknął atomowego holocaustu, który Moskwa przewidywała w swych strategicznych planach.(…) Rosyjska dyplomacja dąży konsekwentnie do usunięcia jednostek amerykańskich z Europy, a przecież stanowią one gwarancje bezpieczeństwa, dzisiaj także gwarancje dla Polski. Wielu rosyjskich polityków nadal nie może się pogodzić z tym, że Polska definitywnie - po 123 latach zaborów i po 50 latach przynależności do imperium sowieckiego - stała się III Rzeczpospolitą.”
Krzyki, jakie podnoszą dziś „patrioci”, służący ongiś wiernie sowieckim okupantom, dotyczą rzekomo obaw o nasze bezpieczeństwo. Podziela je rząd Tuska, okłamując Polaków, co do faktycznych przyczyn swojego stanowiska. Na wszelkie ich „argumenty” związane z „zagrożeniem amerykańską instalacją”, wystarczy ta konstatacja, że płk. Kukliński powziął postanowienie nawiązania kontaktów z Amerykanami pod wpływem lektury planów strategicznych i operacyjnych Układu Warszawskiego, z których jednoznacznie wynikało, że Polskę czeka nuklearna zagłada już w pierwszych dniach III Wojny Światowej, planowanej przez Sowiety jeszcze w połowie lat 80-tych.
W dokumentach Układu Warszawskiego, aktach Informacji Wojskowej, Wojskowej Służby Informacyjnej i innych, ocalałych po „pogromach” roku 1989, zawarta jest najstraszniejsza prawda o najnowszej, polskiej historii. Jej ujawnienie jest konieczne, by odrzucić komunistyczną przeszłość i „odkupić” grzech założycielski III RP – jako państwa opartego na sojuszu katów z „reprezentantami” ich ofiar. Odtajnienie tych akt i umożliwienie historykom nieograniczonego do nich dostępu, będzie miało większą „siłę rażenia” niż dziesiątki politycznych „rewolucji”.



Źródła:
http://64.233.183.104/search?q=cache:5X_K5cQfah8J:www.mon.gov.pl/pliki/File/zalaczniki_do_artykul_sprostowania_i_polemiki/spros_i_polem_1360_WPROST_sprostowanie.doc+%22Marek+Dukaczewski%22+filetype:doc&hl=pl&ct=clnk&cd=1&gl=pl&client=firefox-a
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34317,3036553.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,5445185,Tusk__Przygotowujemy_projekt_otwarcia_archiwow_IPN.html?skad=rss
http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje09/text16p.htm
http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje09/text13p.htm

http://64.233.183.104/search?q=cache:rXFtS30CansJ:www.php.isn.ethz.ch/services/declassification/documents/Rzeczpospolita_030725.pdf+%22Bronis%C5%82aw+Komorowski%22+filetype:pdf&hl=pl&ct=clnk&cd=43&gl=pl&client=firefox-a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz