Gdyby zapytać zwolenników Platformy czy zależy im na tym, by Polska była krajem słabym i skorumpowanym, w którym rządzący politycy będą jedynie wykonawcami woli ukrytych mocodawców, krajem rządzonym metodami służb specjalnych, zależnym od woli obcych agentur – zapewne odpowiedzieliby przecząco. Ci sami ludzie, zareagowaliby oburzeniem na zarzut, że wspierają władzę sowieckiej agentury nad Polską i rządy esbeckich, przestępczych układów. A jednak nie sposób inaczej ocenić tej części społeczeństwa, która ulegając manipulacjom i dezinformacji mediów obdarza zaufaniem rząd, reaktywujący najbardziej szkodliwy dla Polski mafijno-agenturalny układ - jak rzeszą ludzi, których nie obchodzi dobro własnego kraju i społeczności.
Jeśli ktoś czuje się oburzony takim stawianiem sprawy – niech świadomie, we własnym sumieniu oceni, czy ma dość wiedzy historycznej i politycznej świadomości, by zrozumieć obecne działania tego rządu? Czy zdaje sobie sprawę z konsekwencji rozwiązań prawnych, przyjętych wobec zlikwidowanych Wojskowych Służb Informacyjnych, czy wie, czym była w III RP ta formacja, jaką rolę spełniała – a wreszcie, czy wie, kim są ludzie, wywodzący się ze środowiska wojskowych służb komunistycznych, stanowiący elitę tej formacji?
Jeśli dysponuje taką wiedzą i ma dość odwagi intelektualnej – niech przyzna, że godzi się świadomie na Polskę rządzoną przez komunistyczną agenturę, na przestępczy, bo wyłączony z państwowego nadzoru układ mafijno – esbecki, na niszczenie i grabież polskiej gospodarki, na władzę ludzi o mentalności sowieckich sługusów. Jeśli godzi się ze strachu – jest tchórzem. Jeśli z wyrachowania i dla własnych interesów – jest kanalią. Jeśli czyni tak z niewiedzy, z głupoty i umysłowego lenistwa – jest idiotą, szkodliwym dla siebie i innych.
Przestańmy oszukiwać samych siebie, że żyjemy w społeczeństwie dojrzałym, mądrym i demokratycznym, które kształtuje swoje wybory w sposób racjonalny. Nie mamy nic wspólnego z takim wzorcem. Zaledwie niewielki procent ludzi wypowiadających się na tematy polityczne, ma poglądy ukształtowane jako wynik własnych, świadomych wyborów. Większość bezmyślnie i bezrefleksyjnie powtarza opinie zasłyszane, popularne. Nikt przez ostatnie 18 lat nie podjął trudu edukacji politycznej Polaków, nikt nie nauczył nas postaw obywatelskich, odpowiedzialności za wybór, za słowo. Historia własnego kraju; wiedza o zbrodniczym systemie komunizmu, o mechanizmach rządzących PRL- em, o zdradzie i hańbie narodowej – to nadal biała karta w świadomości milionów moich rodaków.
Karta, którą od wielu lat wykorzystują środowiska wywodzące swoje pochodzenie z komunistycznej przeszłości, wszelkiej maści „fachowcy”, „specjaliści”, „biznesmeni”, którzy po sytych latach niszczenia własnego społeczeństwa, dziś nadal korzystają z przywilejów wolnej Polski. I nadal ją niszczą – tym razem za społecznym, rzekomo demokratycznym przyzwoleniem.
Proste, elementarne prawdy są dla wielu dobrem niedostępnym. Gdyby, bowiem zapytać zwolenników tego rządu czy uznają za możliwe, by ludzie, którzy zdradzali swój naród w czasach komunizmu, służąc sowieckiemu hegemonowi, mogą dobrze służyć wolnej i niepodległej Polsce – usłyszymy „poprawny” bełkot o niezgodzie na zbiorową odpowiedzialność, prawach człowieka, zmianach mentalności itp. argumenty, niemające nic wspólnego z wiedzą o czasach PRL-u, o ludzkiej kondycji, doświadczeniu życiowym.
Wielkim, historycznym „zwycięstwem” komunizmu, było zaszczepienie w świadomości Polaków przekonania, jakoby okres PRL był czasem normalnej (choć ograniczonej) państwowości, a ludzie, służący temu systemowi – służyli Polsce. Być może na tym zwycięskim kłamstwie, opiera się społeczne przyzwolenie na obecność w życiu wolnej Polski ludzi i struktur z czasów naszej największej hańby. Obojętności, jaką wykazują Polacy na swobodną działalność całej rzeszy beneficjentów komunizmu, pospolitych zdrajców, przestępców i cwaniaków, nie da się niczym usprawiedliwić. Nawet niewiedzą. Tym bardziej, że nie jest to niewiedza niezawiniona. Kto chce poznać - czym była Polska Ludowa i kim byli ludzie jej służący, może tę wiedzę uzyskać - choćby korzystając z bezcennej działalności IPN –u, z setek publikacji opisujących ten okres. Kto zaś odrzuca wiedzę naukową i rzetelne, obiektywne poznanie rzeczywistości, opierając swój pogląd na przesłankach i sympatiach politycznych - lub co gorsza, kierując się opiniami samych zainteresowanych, popełnia grzech zaniechania i ignorancji. Ludzie dojrzali i świadomi, ponoszą odpowiedzialność za swoje słowa i wybory.
Nic nie tłumaczy poglądów osób twierdzących, jakoby likwidacja wojskowych służb i ujawnienie przestępczego środowiska WSI była dla Polski złem. W zdecydowanej większość twierdzą tak osoby, które nigdy nie zdobyły się na zdobycie rzetelnej wiedzy na ten temat. Niczym bezmyślne „przekaźniki” powtarzają zasłyszane slogany i hasła – niemające związku z faktami. Pozbawione podstaw, nacechowane emocjami zarzuty jakie wysuwa się przy tej okazji wobec ludzi, broniących Polski przed komunistyczną mafią, wystawiają jak najgorsze świadectwo ich autorom. Gdy czytam wypowiedzi tych „krytyków”, odnoszę wrażenie, że zachowują się niczym ślepcy.
Pisząc od wielu miesięcy na ten temat, miałem ostatnio okazję prześledzić wszystkie wypowiedzi „obrońców WSI”. Tych „profesjonalnych” i tych amatorów. Nie znalazłem ani jednego rzeczowego argumentu, ani jednej wypowiedzi, opartej na faktycznej wiedzy o działalności wojskowych służb, ani jednego, w którym emocje polityczne nie mieszałaby zmysłów.
A jednak większość zwolenników tego rządu nie chce nawet przyjąć do świadomości, że przeprowadzany obecnie proces reaktywacji i rehabilitacji środowiska WSI uczyni wkrótce z Polski państwo mafijne, oparte na nieformalnych układach i strukturach, w którym kierunek rozwoju będzie determinowany przez ludzi komunistycznych służb, a politycy staną się zakładnikami i marionetkami w ich rękach. Kto poniesie odpowiedzialność za tę sytuację?
Niech ludzie twierdzący inaczej, odpowiedzą sobie na proste pytania lub odważnie przemyślą oczywiste fakty.
Dlaczego, z jakiej przyczyny ten rząd przywiązuje tak wielką wagę do spraw Wojskowych Służb Informacyjnych; dlaczego ta właśnie, a nie żadna inna stała się priorytetem działań ministra obrony, premiera, szefów służb? Z jakich powodów politycy, którzy w poprzedniej kadencji sejmu poparli rozwiązanie WSI, po zdobyciu władzy dążą do przywrócenia status quo, krytykując decyzję, której sami byli autorami? Dlaczego od chwili wygranych wyborów, wszystkie wypowiedzi tych polityków uległy nagłej metamorfozie i stali się gorliwymi piewcami zasług ludzi WSI? A wreszcie - dlaczego nikt z wyznawców tego rządu, nie próbuje dociec - jakie związki łączą, jednego z najważniejszych polityków Platformy Bronisława Komorowskiego z wojskowymi służbami? A są to związki zażyłe i wieloletnie.
Jeśli zwolennicy tego rządu nie potrafią udzielić uczciwych odpowiedzi na te pytania – niech, chociaż mają tyle przyzwoitości, by nie być „użytecznymi narzędziami” w rękach politycznych arcyłgarzy. I niech milczą - skoro nie stać ich odwagę.
Right on.
OdpowiedzUsuń