Najlepsze interesy robi się za cudze pieniądze. Tę prostą zasadę do perfekcji opanowało EUREKO, kupując 20% akcji PZU, w sytuacji, gdy samo miało na koncie skromny 1 mln euro.
Niedawno spółka chciała powtórzyć ten sam manewr, zamierzając przekroczyć magiczny próg 33 proc. akcji posiadanych w PZU, poprzez zakup kolejnych 3,13 proc. od Manchester Securities Corporation. Za akcje EUREKO chciało zapłacić środkami z przyszłej dywidendy, pobranej z PZU.
Na przeszkodzie stanęła decyzja Komisji Nadzoru Finansowego, która nie wyraziła zgody na transakcję, gdyż spółka nie miało na nią środków własnych. Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który wczoraj oddalił skargę Eureko na brak zgody nadzoru finansowego na przekroczenie poziomu 33 proc. akcji PZU.
http://ubezpieczenia.wp.pl/hor,3,ver,w,wid,9900338,najnowsze_tresc.html
Gdyby ktoś nie pamiętał – EUREKO to firma, która domaga się od nas przed sądem arbitrażowym w Londynie odszkodowania w wysokości 35,6 mld zł. W styczniu br. w roli wybawcy naszych kieszeni wystąpił minister Grad, podpisując z tą firmą tzw. memorandum negocjacyjne, czyli akt ogromnej, wielomiliardowej darowizny na rzecz Eureko, które, dzięki pośrednictwu EBORU ma wkrótce stać się właścicielem pakietu większościowego PZU.
Pisałem o tym obszernie w EUREKO - AFERA W 100 DNI .
Wczorajszy wyrok WSA potwierdza znaną już od dawna tezę, że EUREKO, w „cudowny” sposób dokonało zakupu akcji PZU, nie dysponując własnymi pieniędzmi. Jak mała, nikomu nieznana firma zdołała zakupić akcje warte ok. 500 mln euro, nie mając na to własnej kasy – pozostaje słodką tajemnicą. Znaną w Polsce jeszcze kilku osobom.
Jakby na potwierdzenie, że nieszczęścia chodzą parami, EUREKO spotkała również porażka w procesie o ochronę dóbr osobistych firmy, jaki wytoczyło ono Zdzisławowi Montkiewiczowi. Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił wczoraj w całości apelację spółki.
Sprawa jest o tyle ważna, że były prezes PZU zarzucał EUREKO, że podczas prywatyzacji PZU w 1999 r. firma nie miała środków własnych na zakup 20 proc. akcji PZU za kwotę około 2 mld zł, a zatem doszło do złamania ustawy ubezpieczeniowej. Ponadto Montkiewicz utrzymywał, że Eureko złamało również warunki przetargowe, ponieważ nie będąc firmą ubezpieczeniową, nie miało prawa stawać do przetargu na akcje PZU. Przed sądem Montkiewicz przedłożył sprawozdania finansowe i bilanse EUREKO z lat 1999-2000, z których wynikało, że w 1999 r. miało ono zaledwie 1 mln euro wolnych środków, zaś PZU kupiło za 500 mln euro. Szef Eureko Ernst Jansen przyznał przed sądem, że Eureko nie było firmą ubezpieczeniową ani nawet finansową. Określił, że jest to „spółka celowa, zawiązana w celu skupowania akcji. Jej statut nie zawiera sformułowania, że jest to spółka ubezpieczeniowa.”
http://www.iap.pl/index.html?id=wiadomosci&nrwiad=207899
W świetle wczorajszych wyroków zarzut, stawiany przez przedstawicieli poprzedniego rządu, że EUREKO złamało umowę ze Skarbem Państwa staje się zrozumiałym. Spółka, która nie miała własnych środków na zakup akcji i nie była firmą ubezpieczeniową - w ogóle nie powinna zostać dopuszczona do przetargu na zakup akcji PZU. Jak widać na przykładzie wczorajszych wyroków, wykazanie tego przed polskim sądem jest możliwe.
Dlaczego zatem strategia działań rządu Tuska polega na oddawaniu pola spółce, której nawet nie stać na zakup akcji - o które toczy zacięty bój? Ugoda, podpisana przez ministra Grada jest przecież aktem kapitulacji i gwarantuje EUREKO możliwość zakupu PZU, według najbardziej dla nas niekorzystnej koncepcji Jacka Sochy.
Dlaczego nie próbuje się wykorzystać przeciwko spółce oczywistych argumentów prawnych i dążyć do unieważnienia umowy ze Skarbem Państwa?
Bez wątpienia natomiast, EUREKO potrafi rozgrywać swoje słabe karty niemal tak dobrze, jak rząd Tuska umie przekonywać społeczeństwo, że ma pomysły na rządzenie. Wie również, jakie znaczenie ma dobra propaganda .
Tego samego dnia, gdy sądy wydały niekorzystne dla spółki wyroki, pan Gerard van Olphen, wiceprezes EUREKO udzielił wywiadu „RzP” , w którym przypomniał, że „naszym celem jest odnalezienie polubownego rozwiązania, które będzie satysfakcjonujące dla obu stron” . http://www.rp.pl/artykul/126902.html
By wzmocnić swoje racje w oczach ministra Grada, pan Olphen nie zapomniał dodać, że „Nigdy nie byliśmy przekonani, co do profesjonalizmu poprzedniego zarządu. Zawsze mówiliśmy o tym otwarcie, że pan Netzel był może i irytujący, ale tak naprawdę z punktu widzenia całego sporu nie był istotny”
Można przypuszczać, że podobnie pan prezes mógł oceniać również poprzedników Jaromira Netzla. Nie te umizgi są jednak istotne w wypowiedziach wiceprezesa EUREKO.
Mówiąc o tajnych rozmowach z ministrem Gradem, pan Olphen stwierdza – „Powtórzę też, że naszym celem jest znaleźć polubowne rozwiązanie, które będzie satysfakcjonujące dla obydwu stron. Jesteśmy zainteresowani każdą propozycją, która spełni te kryteria.”
Trzeba przyznać, że taka deklaracja brzmi dość interesująco w ustach przedstawiciela spółki, która jeszcze niedawno chciała od Polaków 35 mld zł odszkodowania. Czy pan Olphen udzielając wywiadu znał już wyrok sądu administracyjnego, czy może tylko antycypował przyszłe wydarzenia?
I czy nie należy się wkrótce spodziewać, że premier Tusk wzmocni swoją jakże oryginalną politykę miłości – szczególnie wobec pewnej holenderskiej spółki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz