Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

czwartek, 27 marca 2008

„OD POLAKÓW MASZ ZNAK KAINA „

Jak przystało na dobrego agenta NKWD, towarzysz Jaruzelski, do ostatnich swoich dni bronił będzie tezy, że stan wojenny w Polsce był wyborem „mniejszego zła" i reakcją patriotów spod znaku sierpa i młotka, na zapowiedź sowieckiej interwencji. Tezy tak prawdziwej, jak prawdziwy jest oficjalny życiorys Jaruzelskiego vel „Wolskiego".

Kłamstwo o groźbie sowieckiej interwencji, powtarzane i rozpowszechniane przez media wolnej Polski, ma zapewne tylu zwolenników, że nawet wyznanie tego pozbawionego honoru człowieka, złożone na łożu śmierci, nie byłoby w stanie obudzić świadomości polskiego społeczeństwa. Gdy widzę jak po raz kolejny, twórcy stanu wojennego bronią się przed sądem wolnej Rzeczpospolitej dyrektywą, wymyśloną przez sowieckich zbrodniarzy, jak kłamstwo to jest powtarzane i przyjmowane przez wielką część mojego społeczeństwa - mam wrażenie, że szatański chichot historii będzie nam towarzyszył jeszcze przez lata.

W dzisiejszym procesie przed Sądem Okręgowym w Warszawie, Jaruzelski złożył wniosek, by w celu uwiarygodnienia tezy o interwencji powołać na świadków Gorbaczowa, Thatcher, Helmuta Schmidta, Aleksandra Haiga. Obrona chce również dokonać analizy setek dokumentów.

http://www.rp.pl/artykul/112010.html

Oczywiście, można się cieszyć, że ten, który odmawiał prawa do uczciwego procesu tysiącom skazanym w stanie wojennym, dziś korzystając z prawa do obrony, nie chce pozywać na świadków Regana czy Breżniewa. Można też udawać, jak czyni to sąd w niepodległej Polsce, że prawda o stanie wojennym jest rzeczą historyków i archiwistów.

Zamiast analizy setek dokumentów i haniebnych, idiotycznych wniosków dowodowych, za których sformułowanie broniący Jaruzelskiego adwokaci, powinni zostać wywaleni z palestry na zbity pysk - proponuję przypomnienie tylko jednego dokumentu, obecnego i dostępnego w Polsce.

Gdy w sierpniu 1993r. przyjechał do Polski Borys Jelcyn, przekazał Wałęsie w podarunku grubą teczkę z prac tzw. komisji Michaiła Susłowa. Powołana decyzją Politbiura 25 sierpnia 1980r. komisja pod przewodnictwem Susłowa miała jasno określony uchwałą cel - „" (...) aby uważnie śledziła sytuację kształtującą się w PRL i systematycznie informowała Biuro Polityczne o stanie rzeczy w PRL i o możliwościach działania z naszej strony".

W skład komisji, prócz Susłowa wchodzili: A.A. Gromyko, J.W. Andropow, D.F. Ustinow, K.U. Czernienko, M.W. Zimianin, I.W. Archipow, L.M. Zamiatin, O.B. Rachmanin.

Materiały te zawierają dokładną ocenę wydarzeń w Polsce w latach 1980-81 i są zapisem sowieckich przedsięwzięć, podejmowanych w związku z tą oceną.

Z wielu znanych już i cytowanych fragmentów archiwum Susłowa, przypomnę te tylko, które jednoznacznie wskazują na kłamstwa Jaruzelskiego, a jednocześnie stanowią dowód jego wiernopoddańczej postawy wobec sowieckiego okupanta.

Z dnia 3 września 1980r. pochodzi takie „zalecenie" Politbiura KC KPZR - „"...przygotować kontratak i wrócić na utracone pozycje w klasie robotniczej, w społeczeństwie." (...) „W dziedzinie środków masowego przekazu i propagandy skoncentrować wysiłki na dalszym umacnianiu kierownictwa partyjnego i kontroli ich działalności (...) Przy pomocy środków masowego przekazu wykazywać, że wydarzenia w Polsce wywołane są nie przez wady systemu socjalistycznego, lecz przez błędy i przeliczenia oraz przez pewne przyczyny obiektywne (kłęski żywiołowe i in.)".

Wszyscy członkowie komisji są zgodni - interwencja byłaby niewskazana, niekorzystna dla ZSRR. 10 grudnia 1981r. J. Andropow stwierdza wręcz: "Nie możemy ryzykować. Nie zamierzamy wprowadzać wojska do Polski. To jest słuszne stanowisko i musimy przestrzegać go do końca. Nie wiem, jak będzie z Polską, ale nawet, jeśli Polska będzie pod władzą "Solidarności", to tylko jedna sprawa. A jeśli na Związek Radziecki rzucą się kraje kapitalistyczne, a oni już mają odpowiednie uzgodnienia o różnego rodzaju sankcjach ekonomicznych i politycznych, to dla nas będzie to bardzo ciężkie. Powinniśmy przejawiać troskę o nasz kraj, o umacnianie Związku Radzieckiego. To jest nasza główna linia".

Równie, jednoznaczne jest stanowisko A. Gromyki, który stwierdza: "... będziemy musieli postarać się jakoś stłumić oczekiwania Jaruzelskiego i innych przywódców Polski odnośnie wprowadzenia wojsk. Nie może być żadnego wprowadzenia wojsk do Polski. Myślę, że w tej sprawie możemy dać polecenie naszemu ambasadorowi, by udał się do Jaruzelskiego i go o tym poinformował".

Komisja Susłowa „zaleca" jednak polskim towarzyszom, by - „ w maksymalnym stopniu wykorzystywać czynnik powstrzymujący kontrrewolucję, wiążący się z obawami reakcji wewnętrznej i imperializmu międzynarodowego z powodu tego, że Związek Radziecki może wprowadzić do Polski swoje wojska. W oświadczeniach dotyczących polityki zagranicznej należy podkreślać wypowiedziane przez towarzysza L.I. Breżniewa na XXVI zjeździe KPZR nasze zdecydowanie, że Polski w biedzie nie pozostawimy i nie pozwolimy obrażać".

To na tym zaleceniu, Jaruzelski i jemu podobni „ludzie honoru" zbudowali, przy mocnym wsparciu komunistycznej agentury tezę, o rzekomym zagrożeniu sowiecką interwencją. Kłamstwo, uknute przez sowieckich starców, miało posłużyć manipulacji opinią publiczną w Polsce i w krajach zachodnich, jako „czynnik powstrzymujący kontrrewolucję".

W protokole nr. 7 Biura Politycznego KPZR z 23 kwietnia 1981 r. zachęca się władze PRL do straszenia opozycji i Zachodu groźbą, że Związek Radziecki może wprowadzić swoje wojska do Polski. Jednocześnie zaleca się, by "kierownictwo polskie stale troszczyło się o stan armii i organów MSW, ich stabilność moralno-polityczną i gotowość wykonywania swych obowiązków obrony socjalizmu".

Jeżeli dziś jeszcze, ktokolwiek serio traktuje łgarstwa Jaruzelskiego i spółki o groźbie interwencji, staje się świadomym lub przypadkowym wykonawcą dyrektyw sowieckiego Politbiura i powtarza kłamstwa, szerzone przez komunistyczną agenturę.

Na rękach Jaruzelskiego jest krew Polaków, którzy ponieśli śmierć w haniebnych latach 80 -tych ; na skutek wprowadzenia stanu wojennego, wieloletnich represji i morderstw politycznych. Nigdy zapewne nie dowiemy się, ilu Polaków zginęło przez współpracę Jaruzelskiego z NKWD, gdy jako żołnierz Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego zajmował się mordowaniem polskich patriotów. W latach osiemdziesiątych społeczeństwo doceniło „zasługi" Jaruzelskiego, wyróżniając go w krótkim wierszu:

Dał ci Czernienko Order Lenina,

Gdyś mu na Kremlu czołem bił,

A OD POLAKÓW MASZ ZNAK KAINA

I z takim piętnem będziesz żył.

Proces przed warszawskim Sądem ma więcej niż dwie strony procesowe. Reprezentujący oskarżyciela prokurator IPN - u jest również moim pełnomocnikiem, jak i pełnomocnikiem całego polskiego społeczeństwa, a nawet tej jego części, która pamięć o zdradzie Jaruzelskiego zamieniła na posłuch michnikowskiej propagandzie, nakazującej w sowieckim pachołku upatrywać polskiego oficera i człowieka honoru. Sądząc twórców stanu wojennego, sądzi się prawdę o tamtych latach, prawdę o zdradzie, zbrodni, nikczemności.

Dlatego nie może być nikomu obojętne, gdy w niepodległej Polsce pozwala się na sądowe spektakle, oparte na sowieckiej manipulacji, a rzekomo wolne media dywagują o historycznym osądzie, jakim winien podlegać stan wojenny i przyczyny jego wprowadzenia.

Otóż nie ma żadnej „historycznej" alternatywy, ani „historycznego osądu".

Zdradę nazywa się po imieniu, a zdrajcę skazuje i wymazuje z pamięci narodu. Kto tego nie rozumie, kto temu przeczy - niech sam nosi piętno Kaina.

4 komentarze:

  1. Z tym Kainem to chyba niezbyt trafne ;)

    A o Charakterze narodowym made in Vatican to jeszcze coś będzie?

    OdpowiedzUsuń
  2. How about Quisling instead of Kain?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mierzę czas niebadziewiem albo z krainy Brytów - rolex.salon24.pl: " Generał Jaruzelski ma się nijak do obydwu przywołanych. Był jednym z setek dowódców wielkiej sowieckiej armii stacjonującej od Sachalina po Łabę. Pewnego splendoru może mu dodawać fakt, że dowodził kluczowym odcinkiem. Tym, na który - za jego wiedzą i przyzwoleniem - miał spaść odwetowy atak nuklearny Zachodu. Znaczy - chłop miał silne nerwy, bo nawet jesli w tym samym czasie na czele LWP zakładałby obozy koncentracyjne w Danii, to wiedza z zakresu współczesnych broni masowego rażenia powinna mu podpowiedzieć, że wraz ze swoimi oddziałami musiałby pracować wydajnie, żeby zdażyć wykonać rozkaz przed własną (i własnych żołnierzy) śmiercią.

    Generał Jaruzelski był dobrym żołnierzem armii Imperium Sowieckiego. Myslę, że generał Jaruzelski jest wzorowym komunistą (czytaj: wzorowym członkiem szajki bandytów). Jego kariera przebiegała równie wzorowo. Od Bieruta i Moczara, przez Gomułkę, Spychalskiego, Gierka, Kanię piął się po szczeblach wojskowej kariery do czasu, kiedy Kreml powierzył mu rolę głównodowodzącego całym odcinkiem terytorium Imperium. Nigdy Kremla nie zawiódł i nigdy (do dzisiaj) go nie zdradził. Był zołnierzem wykonującym rozkazy i zawsze w takim stopniu w jakim było to konieczne dla osiągnięcia celu, bez zbytecznego rozlewu krawi.

    W grudniu 1970 zabił tylu robotników wybrzeża ile było trzeba, żeby społeczeństwo zastraszyć. W sierpniu 1980 radził, jako wytrawny wykonawca akcji policyjnych, czekać. W grudniu 1981 podjął działania po uprzednim zinfiltrowaniu i opanowaniu ruchu Solidarności od wewnatrz (inny człowiek honoru - gen. Kiszczak wielce się zasłużył). Pytanie, czy generał Jaruzelski Polskę uchronił, czy też nie przed interwencją sowiecką jest bezsensowne. Jesli w interesie Imperium byłoby sowieckie zaangażowanie, to by je doradzał, jesli z powodów geopolitycznych i wojskowych lepiej było załatwić to oddziałami tubylczymi, a generał widziałby szansę powodzenia, doradzałby taką właśnie akcję, jaką doradził. Z zadania wywiązał się znakomicie, zlikwidował tylu ludzi, ile było absolutnie niezbędne, uratował prestiż imperium, które dostało jeszcze kilka lat na zdychanie połaczone z "przemianami własnościowymi".

    Naród nad którym generał namiestnictwo objął z woli swoich dowódców stracił dzisięć lat rozwoju. Nie sądzę, żeby wiele to generała obeszło. Na swój sposób zna pojęcie honoru i swoją służbę wykonywał zawsze zgodnie ze złożoną Kremlowi przysięgą, z taką samą pracowitością i bez wyrzutów sumienia, z jaką donosił na swoich podwładnych jako agent Informacji Wojskowej (polskojęzyczne ramię NKWD) o pseudonimie "Wolski".

    Paraleli pomiędzy generałem Jaruzelskim a Piłsudskim, Franco czy Pinochetem być nie może, bo to druga strona barykady, a i poziom zupełnie nie ten. Dwaj pierwsi byli przywódcami swojego narodu, on był namiestnikiem narodu obcego. Inaczej należy też liczyć ofiary. Każda ofiara wojny domowej w Hiszpanii służyła uratowaniu kraju przed ludobójstwem o wiele potężniejszym, każda ofiara operacji policyjno-miltarnej w Chile zmierzała do uchronienia tego kraju przed znalezieniem się w jednym obozie z Koreą Północną, Kubą, Wietnamem i Rosją - a więc poza nawiasem cywilizacji. Jakiejkolwiek. Wszystko co zrobił generał Jaruzelski zmierzało do przedłużenia okresu komunizmu w Polsce, zwiększało więc rany, które leczyć będziemy przez dziesięciolecia, jesli będzie nam dane.

    Generał Jaruzelski jest idealistą. Jego Ojczyzną były, są i będą Sowiety. Pomimo dysponowania pełną wiedzą wojskową, policyjną i wywiadowczą (albo wiedzą bardzo obszerną, jako że cieszył się zaufaniem Kremla) nie uczynił nic, aby w wyświetleniu prawdy pomóc. Nie uczynił kroku, aby ujawnić pozostającą po 1989 roku w Polsce niezwykle groźną sowiecką agenturę. Jest Polakiem tak samo jak Polakiem był Dzierzyński czy Wanda Wasilewska. To prawdziwy syn Światowej Ojczyzny Proletariatu, niech więc tam stawiają mu pomniki."

    OdpowiedzUsuń
  4. "Wspomniany już generał Pożoga opisuje, jak wyglądało to w 1982 r. Szef WRON składał meldunki szefowi KGB na Polskę:

    'Generał Jaruzelski przekazywał w mojej obecności ważne informacje generałowi Pawłowowi, szefowi radzieckiej rezydentury KGB w Polsce. Dotyczyły one walki z opozycją i klerem.

    Zdumiała mnie agresywność wypowiedzi generała, brutalne traktowanie politycznych przeciwników i hierarchii kościelnej. Przekazał przedstawicielowi KGB nazwiska czołowych opozycjonistów, szczegółowo ich scharakteryzował, podkreśliwszy słabe i mocne strony. Szeroko rozwodził się o działalności poszczególnych osób, wskazując na ich antyradzieckość.

    Omówił nasze zamiary wobec opozycji, poinformował, jakie kompromitujące materiały mamy o poszczególnych osobach. W podobny sposób przedstawiał sprawy związane z Kościołem. Nawet dla mnie nie była to sympatyczna informacja. Przedstawianie w tak czarnym świetle opozycji i Kościoła wydawało mi się przesadzone, a nawet szkodliwe. Irytowała mnie skrupulatność, z jaką generał Pawłow notował każde słowo.'"

    OdpowiedzUsuń