Wolna Rzeczpospolita III Generacji jest państwem troskliwym i miłującym sprawiedliwość. Pochyla się nad niedolą swoich obywateli, dbając o zachowanie ich praw i respektując słuszne ich roszczenia.
Rzeczpospolita III Generacji ze szczególnym szacunkiem i troską traktuje sędziwych generałów, rozpatrując w majestacie obowiązującego prawa czy byli oni czy też nie byli zbawcami narodu, wprowadzając stan wojenny przeciwko swoim rodakom?
Sędziowie z orłem III RP na piersiach są ludźmi wielkiego serca i nieco mniejszego rozumu, więc z całą powagą dywagują nad tajemnicą najnowszej historii, roztrząsając moralne dylematy dobrodusznych generałów, działających zawsze w „stanie wyższej konieczności".( http://www.rp.pl/artykul/112010.html)
Rzeczpospolita III Generacji ma w żywej pamięci słowa swego największego z synów, który wiedziony miłością i zaufaniem, zechciał wytyczyć naszą drogę w niepodległość w prostych, żołnierskich słowach - odpieprzcie się od generała!
Wie, zatem Rzeczpospolita, że powinna z rozwagą i umiarem traktować ludzi, którzy w latach PRL- u nie chcieli słuchać rad „sumienia narodu" i nie odpieprzyli się od pana generała, a nawet próbowali zepchnąć Polskę z drogi postępowych idei.
Uchwalona przez kaczystowski reżym ustawa z 19 września 2007 r. o zmianie ustawy o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego nakazuje, by ludziom represjonowanym w PRL-u wypłacano odszkodowania. Nie chcąc narażać ich na pokusę bogactwa, ustawodawca zakreślił wysokość roszczeń do kwoty 25 tys. zł i zawęził krąg osób mogących ubiegać się o odszkodowanie. W trosce o aktywizację ludzi starszych zdecydował również, że mają oni rok czasu na wystąpienie do sądu z odpowiednim wnioskiem.
Gdy uda się już zgromadzić niezbędną dokumentację, dokona opłat i wyczeka na wokandę, droga do sprawiedliwości wydaje się otwarta. Rzeczpospolita III Generacji jest przecież państwem prawa i każdą ustawę nawet, gdy pochodzi z nieprawych rąk pokornie wykona.
Ale też pojawia się przecież historyczny dylemat - była czy też nie była PRL państwem wolnym, niepodległym i praworządnym? Ponieważ dylemat ten rozwiązać mogą tylko historycy, etycy i niektórzy redaktorzy ogólnopolskich dzienników - słusznie nakazuje Rzeczpospolita, by starający się o odszkodowanie udowodnili, że działali na rzecz niepodległego państwa.
http://www.polityczni.sgl.pl/index.php?pokaz=informacja_pokaz&stan=modyf&idmodyf=130
Wielkoduszni i nieco mniej rozumni sędziowie RP proszą, zatem by delikwent, chcący wzbogacić się za państwową kasę jasno i przekonująco wykazał, że jego działalność w opozycji antykomunistycznej, w wolnym związku zawodowym, podziemnej organizacji, była prowadzona na rzecz niepodległości Polski.
Ta logiczna i jakże zgodna z linią poglądową największego syna, praktyka sądowa powoduje, że świadkami strony powodowej stają się esbecy, agenci komunistycznych służb, kapusie i donosiciele. Kto inny przecież, jak nie ci „ludzie honoru" mogą poświadczyć, czy wyrok więzienia lub wyrzucenie z pracy miało związek z działalnością opozycyjną? Na kim innym, jak nie na opinii sprawdzonych towarzyszy może polegać sąd Rzeczpospolitej?
Nie musi przecież - a nawet nie powinien sąd wiedzieć, czy opozycja demokratyczna przyczyniła się czy nie przyczyniła do niepodległości Polski? A jeśli tamta PRL- owska Polska tak całkiem i do końca nie była podległa, to i jakaż to zasługa?
Nie od dziś wiadomo, że koncesja na opozycję dawno została wydana i każdy, siedzący za stołem z tow.Kiszczakiem mógł ją odebrać osobiście, kwitując odbiór wspólnym toastem. Kto wówczas się nie załapał, ten sam sobie winien, a wyciągając dziś łapę po pieniądze niech udowadnia kim jest, co robił i po co.
Czasy przecież niepewne i nie wiadomo, co ustalą historycy.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz