Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

piątek, 28 marca 2008

CHŁOPU PAŃSZCZYŹNIANEMU

Wzruszony jestem dogłębnie czynem grupy 600 osób, które pod światłym przewodnictwem prof. Krzemińskiego wystosowały list przebłagalny do dwóch przedstawicieli gatunku ludzkiego, zwanych gejami. Jak wszyscy wiemy, honor Polski i jej dobre imię w świecie zostało zbrukane słowami Prezydenta RP, który w trakcie telewizyjnego orędzia dopuścił się haniebnej manipulacji, wykorzystując zdjęcia dwóch, bezbronnych gejów.

Ratując honor narodu polskiego, 600 prawdziwych patriotów, w gorących słowach przeprosiło panów Faya i Moultona, zapewniając ich o swojej miłości, i internacjonalistycznym poparciu.

Homofobiczne treści, zawarte w wystąpieniu Prezydenta znalazły mocny i jednoznaczny odpór, a zdrowe jądro polskiego społeczeństwa, reprezentowane przez grupę samotnych śmiałków, zdecydowanie odcięło się od ksenofobicznej i wstecznej mniejszości.

http://www.dziennik.pl/polityka/article143991/Przepraszaja_gejow_za_prezydenta.html

Zainspirowany tym nadzwyczajnym aktem odwagi i moralnej tężyzny, postanowiłem kontynuować dzieło ekspiacji za obraźliwe wypowiedzi polskich polityków, a szczególnie za słowa Jarosława Kaczyńskiego, który wypowiedzią: „polscy dziennikarze są trochę jak kiedyś polscy chłopi pańszczyźniani" , dokonał krzywdzącego i nikczemnego porównania.

Przepraszam, zatem w imieniu wszystkich obywateli i całego narodu polskiego. Czuję się zażenowany i zgorszony.

Przepraszam - każdego prawdziwego chłopa pańszczyźnianego, żyjącego teraz i w przeszłości za uwłaczające i kłamliwe porównanie do polskiego dziennikarza.

Tylko człowiek złej woli, bez elementarnej, historycznej wiedzy, mógł zdobyć się na takie zestawienie.

Jest przecież rzeczą ogólnie znaną, że pańszczyzna polegała na przymusowej, bezpłatnej pracy na roli ( choć również w innych usługach) i była świadczona przez chłopów na rzecz pana, w zamian za zezwolenie na użytkowanie przez nich ziemi. Rzeczpospolita Szlachecka – ten pierwowzór burżuazyjnego wyzysku, zepchnęła chłopów do najniższej warstwy społecznej i zmusiła do tzw. wtórnego poddaństwa w sferze osobistej, gruntowej i sądowniczej. Uczyniono to na podstawie szeregu aktów prawnych, jak Statut warcki, Statuty piotrkowskie lub za pomocą kolejnych konstytucji z 1501, 1503, 1532, 1543 roku.

Wynika stąd niezbicie, że chłop pańszczyźniany do swoich obowiązków wobec pana został przymuszony, na podstawie obowiązującego, legalnego prawa.

Jak zatem można przyrównywać przymus pańszczyźnianego chłopa do dobrowolnej, samodzielnej i suwerennej działalności polskiego dziennikarza?

Czyż istnieje jakikolwiek akt prawny, przepis czy dyrektywa nakazująca pracownikowi mediów pisać lub mówić w zatwierdzony odgórnie sposób? Czy polskie prawo nakłada na dziennikarza obowiązek świadczenia usługi na rzecz rządu, państwa, suwerena? Czy zmusza go do poddaństwa, przywiązuje do tytułu, ogranicza sądownie, ingeruje w życie osobiste?

Nie – nie ma takiego przepisu i próżno go szukać w polskim ustawodawstwie.

Polski dziennikarz sam dla siebie jest panem i suwerenem.

Polski dziennikarz ma prawo, a nawet obowiązek, nałożony zawodem zaufania publicznego, by kierować się prawdą, rzetelnością i dobrem społecznym. Nie ma takiej możliwości, by nagiąć polskiego dziennikarza do bezpłatnej i przymusowej pracy, by skłonić go do kłamstwa, do pochlebstwa. „Być wolnym, to móc nie kłamać” – pisał Albert Camus. Polski dziennikarz jest wolny.

Nic nie ogranicza wolności polskiego dziennikarza – pisze co chce, myśli jak chce. Gdy jego białoruskim kolegom, totalitarne państwo knebluje usta, zastrasza i zamyka – polski dziennikarz ma luksus życia w państwie ludzi wolnych i korzystania ze wszystkich wolnościowych praw.

Lecz nie chce. Sam i z własnej woli – nie chce.

Uparł się, bowiem polski dziennikarz, by ustanowić własnego pana, słuchać go i na jego rzecz codziennie pracować. Nie znajdując legalnego prawa , które go ogranicza, sam to prawo wymyślił i usankcjonował. Sam mu się poddaje i według niego postępuje.

Postanowił polski dziennikarz, że jego panem i suwerenem stanie się „Salon”. Kimkolwiek on jest - jest to pan feudalny, zaborczy i bezwzględny, więc wymyślając go i poddając się jego władzy, stał się dziennikarz niewolnikiem „Salonu”.

Wszystko, co odtąd czyni polski dziennikarz, czyni wsłuchany w słowo swojego pana. Czy pisze, czy mówi , daje baczenie, by suwerena swojego nie urazić i jak najwierniej przekazać jego wolę społeczeństwu.

Salon, jako dzieło zbiorowej imaginacji, nie ma swojego miejsca dworu czy zamku. A jednak każdy polski dziennikarz wie, że iluminacją Salonu jest gazeta, zwana „Wyborczą”, a jej naczelny stał się szafarzem prawdy i wykładnią woli Salonu.

O ile, więc chłop pańszczyźniany zmuszany był spełniać wolę swojego pana z nakazu prawa, o tyle polski dziennikarz sam ustanowił prawa, nakazujące mu posłuszeństwo i wypełnianie woli „Salonu”. Mając prawo po swojej stronie, mając narzędzia wolnego państwa, sam nałożył na siebie obowiązek świadczenia pracy na rzecz pana i poddał mu się bez przymusu.

Ktokolwiek więc porównuje, pańszczyźnianego chłopa do kasty polskich dziennikarzy, niech ma świadomość, jak bardzo krzywdzi stan chłopski i jak wielkiego nadużycia się dopuszcza.

Słusznie należą się chłopu pańszczyźnianemu przeprosiny i słusznie, niesprawiedliwe porównanie Jarosława Kaczyńskiego wzburzyło wielu ludzi.

Chłop, choć zniewolony pańszczyźnianym prawem nigdy przecież niewolnikiem nie był, więc porównywanie go do stanu, który dobrowolnie przyjął niewolnictwo, jest haniebne i kłamliwe. Choć zmuszony pracować „na pańskim”, wracał przecież na swoje pole, na którym siał i zbierał, co sam zechciał.

Chłop, choć wypełniał obowiązek pańszczyzny, nie był zmuszony bać się swojego pana, ani we wszystkim kierować się jego wolą i nakazem, podczas gdy polskim dziennikarzom, strach przed słowem „Salonu” odejmuje głos i miesza myśli.

Dlatego proszę i wzywam wszystkich ludzi dobrej woli, by wyrazili zdecydowany i mocny protest przeciwko słowom Kaczyńskiego i przypomnieli mu, że polski dziennikarz przez własną głupotę i tchórzostwo stał się niewolnikiem „Salonu”, a chłop polski, choć pańszczyźniany - panem jest. I basta!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz