Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

wtorek, 10 stycznia 2023

MY CZY ONI? KLĄTWA ORWELLA



Po trzech latach ponawiam pytanie zadane na tym blogu – My czy Oni? Ponawiam, bo tę kwestię uważam dziś za najważniejszą, a jej odrzucenie za błąd kardynalny.
Jeśli nie przyjmiemy prawdy o dychotomii My-Oni i nie nazwiemy po imieniu gromady Obcych, nie mamy szans na obalenie sukcesji komunistycznej i odbudowę wolnej państwowości.
Jeśli tego nie uczynimy natychmiast, los Polaków zostanie przesądzony.

    Prawdy o tej dychotomii nie znajdziemy w podręcznikach historii. Nie usłyszymy o niej od przedstawicieli ”elit”, ludzi nauki i kultury. Nie powiedzą nam o tym z ambon i nie wyjawią w listach pasterskich.
Prawda o genezie tego państwa i trwałym podziale na Polaków i Obcych nie pojawi się w słowach polityków, w partyjnych programach i deklaracjach. Przemilczają ją publicyści i dziennikarze – zawsze w służbie którejś z partii i koterii. Nie ma dla niej miejsca w przestrzeni publicznej i nie zaistnieje w świadomości naszych rodaków.
Została wyklęta tak głęboko, że nie wolno o niej wspominać i tak tchórzliwie, że wyłączono ją z publicznych dyskusji, a kto chciałby uczynić z niej przedmiot refleksji, musi liczyć się wykluczeniem , cenzurą i prześladowaniem.
    Dychotomii My-Oni nie stworzyły „kwestie polityczne”, nie wyznaczył jej światopogląd ani różnice w ocenie spraw polskich.
Jest spuścizną półwiecza okupacji sowieckiej i trzech dekad sukcesji komunistycznej, pod nazwą III RP. Jest efektem zainfekowania polskości obcym tworem komunizmu i narzucenia nam fałszywej wspólnoty z Obcymi. Pokłosiem zbrodni nierozliczonych i historii pokrytej fałszem.
Wynika z przekleństwa „skazy pierworodnej” - czasu okupacji sowieckiej, gdy zgraję degeneratów i zdrajców, przywiezionych tu na ruskich czołgach, kazano uznawać za przedstawicieli państwa polskiego i obdarzono nienależnym mianem Polaków. Odtąd przyjęcie fałszywej normy – jakoby Polakiem był ten, kto posługuje się językiem polskim lub posiada polskie obywatelstwo, determinuje oceny dotyczące przynależności do wspólnoty narodowej.
Wraz z fałszem państwowości skażonej okupacją, III RP odziedziczyła strukturę społeczną, opartą na przymusowej integracji Polaków z Obcymi.
Funkcjonariusze sowieckiego reżimu – esbecy, partyjniacy, sędziowie, stali się „elitą” tego państwa, zaludnili jego instytucje i zawłaszczyli życie publiczne. Zainfekowali je nie tylko swoją obecnością, ale wprowadzeniem następców - dzieci i wnuków agentury, potomstwem kanalii i sługusów reżimu oraz niezliczonym mrowiem pomniejszych sukcesorów, złączonych wspólnotą interesu, więzami zawodowymi i towarzyskimi.
    Stało się tak, ponieważ większość z nas dawno zrezygnowała z dostrzegania dychotomii My-Oni i wyzbyła się świadomości, że komunizm jest tworem obcym i wrogim polskości.
Stąd, był tylko krok do potraktowania Obcych jako rodaków i nazywania Polakami.
To ich największe zwycięstwo, bo fałsz „pojednania” i „zgody narodowej” jest naturalną bronią Obcych, podstępnym orężem okupantów i wrogów polskości. Ta załgana retoryka ujawniała intencję oszukania Polaków, ale też zamysł przymusowej integracji polskości i komunizmu.
Tą metodą Obcy wdarli się w strukturę polskiego społeczeństwa i zmusili je do stworzenia sztucznej wspólnoty. Oni wiedzą, że ukazanie różnic dzielących My od Oni i wytyczenie ostrej granicy, byłoby dla nich zabójcze. Dlatego obsesyjnym dążeniem komunistów było tworzenie rozmaitych „frontów jedności narodu”, „rad narodowych” itp. fikcyjnych „wspólnot”, w których czynnikiem integrującym miały stać się hasła niesione na czerwonych sztandarach. Bliźniacza obsesja, wsparta kazuistyczną retoryką towarzyszy też każdej grupie rządzącej III RP.
Ujawnia lęk przed dychotomią My-Oni i przed wytyczeniem kanciastych podziałów, w których pojęcia „swój” i „obcy” nabierają elementarnego znaczenia i decydują o dokonywanych wyborach.
Pozostawienie Obcych „poza wspólnotą żyjących”, wyrzucenie za granicę naszej uwagi, pozbawia ich niemal ontologicznej podstawy, skazuje na pustkę i spycha w otchłań zapomnienia. W reakcji obronnej Obcych ujawnia się lęk pasożyta, który utracił organizm żywiciela, lęk herbertowskiej „czystej negatywności”, której odmówiono „ontologicznego statusu”.
    Dekady „oswajania” z komunizmem, a dziś – budowania „wspólnoty” z jego bękartami, zatarły w nas zdolność takiego postrzegania i to, co było naturalne dla naszych przodków i decydowało o zachowaniu tożsamości narodowej, stało się dziedzictwem dawno utraconym.
Świadomość, że czyny popełnione przez sukcesorów komuny, wykluczają z polskiej wspólnoty i są dowodem wrogości tych środowisk – jest obca większości moich rodaków.
Obca również dlatego, że ci, od których winniśmy wymagać prawdy o realiach III RP i wypełnienia obowiązku ukarania zdrajców, okłamują nas parcianą retoryką i wiodą do kolejnego etapu „zgody budującej”.
    Uznawanie Obcych za jakąś „opozycję”, nadawanie im praw honorowych, celebrowanie ich słów i traktowanie z polityczną atencją – jest więcej niż głupotą i aberracją.
Jest zbrodnią fałszu, dokonywaną na otumanionych i niezdolnych do obrony Polakach.
Kto tę zbrodnię popełnia, sam wpisuje się na listę wrogów polskości i w takich kategoriach traktuję dziś grupę rządzącą moim krajem.
Ordynarne kłamstwo o „podziałach między Polakami” – szerzone przez ludzi partii rządzącej, fałszuje genezę historycznego konfliktu i obarcza nas niepopełnioną winą. Ci politycy mają czelność stawiać znak równości między II Rzeczpospolitą i sukcesją PRL-u i przekonywać nas, że naród winien „wznieść się ponad niepotrzebne podziały i spory”.
Nie usłyszymy od nich, że nie Polacy są dziś podzieleni i nie poglądy polityczne nas różnią. Nie dowiemy się, że nie naszą winą jest stan „wojny”, bo wrogami polskości są tutejsi Obcy.
Nikt też nie przyzna, że jedynym „dialogiem” z antypolską zbieraniną, winna być infamia, banicja i kara więzienia.
    ”Patriotyzm” rządzących ogranicza się zatem do amoralnego koniunkturalizmu, w którym „prowadzenie polemik” i ujadanie w rytm narzuconych tematów, ma dowodzić odwagi i intelektualnej sprawności. W istocie – owi politycy i publicyści związani z grupą rządzącą, działają w interesie Obcych i swoją tchórzliwą postawą zwodzą miliony Polaków.
Fakt, że po 7 latach ich rządów, Obcy zachowali pełnię przywilejów, a ten, który winien odbywać wieloletni wyrok więzienia jest kreowany na „przywódcę opozycji” i przyszłego prezydenta, okrywa hańbą Kaczyńskiego i jego kamratów.
    Perspektywa, w jakiej ludzie obecnej władzy oceniają sprawy polskie – nic mnie nie obchodzi.
Ich podległość wobec dyktatu Obcych, troska o mit „demokracji”, fałsz języka i pojęć, zbyt są odrażające, by warte uwagi.
Gdy najbliższa farsa „wyborów” zmieni to rozdanie, a ludzie PiS przejdą do tzw.”opozycji”,nastąpi też zmiana retoryki. Nastąpi po to, by pseudo-patriotycznym pustosłowiem oszukać nowe pokolenia i na „pojednaniu” z Obcymi budować fundament kolejnej sukcesji komunistycznej.
Niewielu z moich rodaków potrafi przyjąć prawdę, że nie ma dziś groźniejszych nawoływań, od postulatu”zgody narodowej”, osiągniętej za cenę naszych dążeń i prawdy o realiach III RP.
Niewielu też nie rozumie, że ci, którzy w obliczu agresji i nienawistnej kampanii Obcych bełkoczą o „porozumieniu i dialogu”, są zdrajcami sprawy polskiej.
    Nie można bowiem budować Niepodległej na „kompromisie” Obcych z Polakami.
Nie można stworzyć społeczności ludzi wolnych, wraz z tymi, którzy noszą piętno niewolnictwa. Kto próbuje takiego kuglarstwa– nie tylko nie ocali niewolników, ale zgubi ludzi pragnących wolności.

    Czas wojny na Ukrainie bezwzględnie obnażył prawdę o postawach Obcych, skupionych wokół tzw.”opozycji”. Nie tylko w wymiarze ich pro-rosyjskości, chwilowo tłumionej ”dyskomfortem” zbrodni rosyjskich, ale poprzez wspieranie pro-niemieckiej polityki unijnej i nienawiści do wszystkiego, co prowadziłoby do wzmocnienia Polski.
Nie jest to i nie może być zaskoczeniem, bo już przed 13 laty ludzie rozumni powinni dostrzec, z kim mają do czynienia.
    Wojna na Ukrainie sprawiła, że również rządzący III RP mogą stroić się w szaty „przeciwników Putina” i pobrzękiwać propagandową szabelką. Choć przez lata prowadzili politykę zgodną z interesem Moskwy i Berlina, a dziś sprzedają resztki naszej suwerenności za unijne kredyty, słusznie liczą na głupotę i brak pamięci moich rodaków.
Wiedzą przecież, że gdy wychowa się stado baranów, nie należy się obawiać, że zachowają się jak wilki.
A skoro w dwóch poprzednich tekstach: „SZANSA” i „RUCH 12 MAJA” szczegółowo omówiłem kwestie pro-rosyjskości tych środowisk, nie chcę do niej powracać.

    W walce z Obcymi, nie liczę zatem na żadną „większość”, na reakcje zbiorowe i sprzeciw powszechny. Nie liczę na tzw. „konserwatystów” i samozwańczych „patriotów”, którzy w czas okrutnej wojny dobra ze złem tropią ”amerykańsko-syjonistyczne spiski”, bełkoczą o „ukraińskich banderowcach” i nie razi ich smród ruskich onuc w środowiskach pseudo-prawicy.
Tym bardziej – nie można liczyć na wszelkiej maści „pragmatyków” , piewców „nieulegania prowokacji” i wyborców „mniejszego zła”, których postawie zawdzięczamy eskalację pogardy ze strony Obcych i dekady patologii III RP.
Wiem też, że zdolność percepcji moich rodaków trafnie zdefiniował onegdaj Orwell w tym znanym cytacie: „Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim.”
Wiara, że człowieka od świni odróżnia przynależność partyjna, werbalny patriotyzm lub sprawne posługiwanie schematem prostackich „poglądów”, jest w tym państwie budulcem historycznych mistyfikacji i sprawia, że większość z nas „nie może się połapać”.
Dar rozpoznania jest tym tym trudniej dostępny,że odrzuciliśmy lekcję smoleńskiego memento, a ofiary tej zbrodni na dekady zakopano w rosyjskim błocie.
Gdybyśmy tego nie uczynili, zbędny byłby ten tekst, a przyjęcie dychotomii My-Oni ocaliłoby nas od obecnego losu.
    W tej twardej konkluzji, w wyborze My czy Oni, liczę więc na garstkę ludzi wolnych, na tych, nielicznych już „szaleńców”, którzy nie wyzbyli się „anachronizmu” prawdy i honoru, a w swoich sądach kierują rozumem i sumieniem.
Tylko tacy wiedzą, że to nie My potrzebujemy Obcych i nie My znajdujemy się na obcej ziemi.
Tylko tacy rozumieją, że to nie Polacy czerpią z „dziedzictwa” Onych i nie podług ich miary musimy się identyfikować.
Budowanie wspólnoty narodowej nie odbywa się w konfrontacji z Obcymi, ale poprzez rozpoznanie więzi łączących nas z polskością. Kto nie chce poznać takich więzi, kto nie potrafi ich przyjąć, sam stawia się poza wspólnotą narodu.
Nie wolno dziś ukrywać, że w granicach tego państwa żyje grupa apatrydów, nie mających żadnych związków z polskością. Grupa wroga i nienawidząca wszystkiego, co związane z naszą tradycją i kulturą.
Ich wskazanie i wykluczenie z narodowej wspólnoty, jest obowiązkiem ludzi wolnych.
    Nie z pragnienia „zemsty” i nie z „nienawiści”, ale dlatego, że oni sami, każdym słowem i czynem potwierdzają znamiona obcości i sami dokonali wyboru.
Nie ma powodu, by tym, którym polskość jawi się jako „nienormalność”, odbierać prawo do odrzucenia takiego ciężaru. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by ludziom, którzy w euro-unijnym bagnie chcieliby "zakopywać Polskę aż po sam czubek głowy, razem z tym czakiem ułańskim, razem z czapką krakuską” - zabraniać „integracji” tak doskonałej, że prowadzącej ich do zatracenia i anihilacji.
To ich sprawa. Nas nie dotyczy.

    Powinnością ludzi wolnych jest natomiast troska, by nie dokonało się „wielkie zamazanie” i nie pogrzebało żywych razem z upiorami. W tej trosce zawiera się obowiązek wytyczenia granicy, która położy kres rozmywaniu odpowiedzialności i relatywizowaniu postaw.
Uświadomienie sobie, że jesteśmy My i są Oni - to sposób na ożywcze, śmiałe spojrzenie na sprawy polskie. Na perspektywę, która daje poczucie wolności i wyzwala z ograniczeń stawianych przez establishment III RP.
Zachęcam do tej świadomości i takiej perspektywy, bo w logice dychotomii My-Oni - zawsze związanej z poczuciem tożsamości, mieści się prawda, że Polska należy do nas.
By ogół moich rodaków nie dopadła orwellowska klątwa - „nie można się połapać, kto jest kim”, tej prawdy trzeba dziś bronić.






MY I ONI”– tekst z 1 maja 2010r.

https://bezdekretu.blogspot.com/2010/05/my-i-oni.html


 




3 komentarze:

  1. 1. „nie można się połapać, kto jest kim”,
    to będzie myśl przewodnia mojego kometarza proszę Państwa.

    Truizmem jest pisanie w tym miejscu o konieczności czytania ze zrozumieniem. Bezdekretu od zawsze stawia przed swoimi Czytelnikami ten wymóg i od zawsze wiadomo – co deklarował sam Gospodarz -, że nie ma On ambicji trafienia “pod strzechy”. Teksty Pana Aleksandra mają za zadanie formować postawy ludzi idących w “długim marszu” po elity dla Niepodległej. Robi to wytrwale od wielu lat na niezwykle wysokim poziomie pomimo trudności ze strony “reprezentantów narodu” nastających na jego anonimowość. Niestety nasze wsparcie dla Niego jest tak mizerne, że blog ten zaczyna zamierać z przyczyn prozaicznych aczkolwiek dla Niego nie do pokonania: koszty zachowania swojej anonimowości w sieci. To z kolei dla Niego pozostaje poza dyskusją: musi pozostać anonimowy w “wolnej, niepodległej i samorządnej IIIRP” z ogromną “strefą wolnego słowa” przydupasów waaadzy.

    Tyle tytułem wstępu. Uważam bowiem, że absolutne minimum z naszej strony wobec Autora, to wyraz naszej tutaj obecności w postaci komentarzy i nie chodzi o sztubackie schlebianie, tylko o dyskusję jaka niestety od pewnego czasu zamiera, a była myślotwórcza, czyli była myślozbrodnią. Komentarze żaś stanowiły wartość samą w sobie tak Autora i jak wielu Czytelników.

    Proponuję takie ćwiczenie, które sam często robię.
    1. Skopiować tekst do komputera.
    2. Czytając (ze zrozumieniem);-) podkreślać, lub bogrubiać zdania/paragrafy z których treścią się utożsamiam/zgadzam/przekonują mnie/wniosły coś nowego...
    3. Gdyby nasunęła się jakaś refleksja, to zapisać ją pod danym fragmentem czcionką pochyłą lub innym kolorem.
    4. Przejrzeć całość raz jeszcze pod kątem zanotowanych refleksji i spróbować ją/je rozwinąć w komentarz.

    Osobiście pogrubiłem cały tekst. Jedno zdanie - choć doceniam jego ważkość dla całości – pominąłem:
    “A skoro w dwóch poprzednich tekstach: „SZANSA” i „RUCH 12 MAJA” szczegółowo omówiłem kwestie pro-rosyjskości tych środowisk, nie chcę do niej powracać.”
    Wszystko inne, każde słowo i zdanie stanowią dla mnie ogromną wartość poznawczą, dydaktyczną i intelektualną. Mam więc problem z komentarzem, bo znacznie łatwiej jest się odnieść do jakiegoś fragmentu niż do wielu myśli o różnych kontekstach.
    Mam świadomość “zafiksowania” na DemoKreację i z uporem nie odstępuję od wskazywania przyczyny wszystkich naszych nieszczęść jaką jest obowiązujący syftem. Przyczy nie jedynej, ale zasadniczej.

    Będę zatem wklejał tylko krótkie fragmenty teksu do których się odniosę, a czytający w razie wątpliwości będą niestety musieli zerknąć do tekstu. W przeciwnym razie musiałbym wkleić całość z wstawionymi moimi zdaniami.
    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  2. 2. “Odtąd przyjęcie fałszywej normy – jakoby Polakiem był ten, kto posługuje się językiem polskim lub posiada polskie obywatelstwo, determinuje oceny dotyczące przynależności do wspólnoty narodowej.”
    Jakoby Polakiem był ten, kto na “tej ziemi” się urodził. Na “tej ziemi”, którą kala swym urodzeniem i po niej stąpaniem. To Polacy z przypadku jakim jest miejsce urodzenia za którym to faktem nie następują żadne polskie działania, ani nawet deklaracje.

    “Pozostawienie Obcych „poza wspólnotą żyjących”, wyrzucenie za granicę naszej uwagi, pozbawia ich niemal ontologicznej podstawy, skazuje na pustkę i spycha w otchłań zapomnienia.”
    Czy jesteś gotów wyjść, gdy ONI wchodzą?

    “Świadomość, że czyny popełnione przez sukcesorów komuny, wykluczają z polskiej wspólnoty i są dowodem wrogości tych środowisk – jest obca większości moich rodaków.”
    “jest obca większości moich rodaków”. Słowo “większość” ponuro pobrzmiewa w tym tekscie kilkakrotnie. Ponuro, bo to właśnie ta syftemowa “większość” i jej reprezentanci organizują nam życie i urządzają nasz Kraj.

    “... okłamują nas parcianą retoryką i wiodą do kolejnego etapu „zgody budującej”.
    Dlaczego im zawierzamy, legitymizujemy ich i leziemy na smyczy „zgody budującej”? Bo jest nas za mało na bunt? Nie, bo akceptujemy syftemowe “realia”. Realiści. To oni wespół z Kiszczakiem zafundowali Polakom IIIRP obalając skrzynki wódy.

    “traktowanie z polityczną atencją – jest więcej niż głupotą i aberracją.”
    Aberracja to: „kuku na muniu, fiksacja, opętanie, nieprawidłowość, hyś, wariactwo, anomalia, osobliwość, zwyrodnienie, patologia, paranoja, wynaturzenie, obłąkanie, bzik, fiks, zwichnięcie, odchylenie, szaleństwo, skrzywienie, dewiacja, obsesja, fioł, mania, obłęd, zaburzenie... “ Aż tyle i więcej słów odnosi się do możliwości intelektualnych i merytorycznych “suwerennego ludu”. Autor ukrył je za jednym: aberracja.

    “jedynym „dialogiem” z antypolską zbieraniną, winna być infamia, banicja i kara więzienia.” Kto ponosi winę za ten stan rzeczy? “Reprezentanci suwerena”, czy suweren, który ich do tej roboty najął?

    “W istocie – owi politycy i publicyści związani z grupą rządzącą, działają w interesie Obcych i swoją tchórzliwą postawą zwodzą miliony Polaków.”
    “Zwodzą miliony Polaków”. Jaką jakość prezentują owe “zwodzone miliony” dzięki których postawie oni sami, pozostali obywatele i “ta ziemia” cierpią? Czy nie jest zbrodnią wobec byłych pokoleń, historii i państwowości polskiej oddawanie – choćby tylko propagandowej, zakłamanej – władzy legitymizowania repów przez zwiedzionych?

    “...okrywa hańbą Kaczyńskiego i jego kamratów.”
    Okrywa hańbą brata bliźniaka mojego Prezydenta, który go “zostawił w smoleńskim błocie”.

    “by pseudo-patriotycznym pustosłowiem oszukać nowe pokolenia i na „pojednaniu” z Obcymi budować fundament kolejnej sukcesji komunistycznej.”
    To syftemowe perpetum mobile dające benefity “wybrańcom” na “tej ziemi”,na ich żerowisku i cmentarzysku naszych polskich dążeń i marzeń nie popartych żadnym działaniem.

    “Niewielu z moich rodaków potrafi przyjąć prawdę...”
    Niewielu w tym syftemie zawsze ulegnie tzw. “większości”. Do czasu, aż będzie ich “garść”, która zwinie się “pięść” i mocą swego ducha, determinacji, mądrości i siły da odpór “ludzkim zasadom syftemu” wprowadzając boskie prawa przywracające równowagę w życiu społecznym i państwowym zachowując tolerancję, a wypierając obowiązek akceptacji(!) sił i ideologii niszczycielskich.
    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  3. 3. “Nie można stworzyć społeczności ludzi wolnych, wraz z tymi, którzy noszą piętno niewolnictwa.”
    Najpierw trzeba stworzyć “społecznośc ludzi wolnych”, którzy będą potrafili dostrzec, że Niepodległej nie ma, że żyją w erzacu Polski, że czeka ich wreszcie znój i bój, bo wolność i niepodległość “krzyżami się mierzy”, a nie 'małpkami” i “brudziami”.

    “słusznie liczą na głupotę i brak pamięci moich rodaków”.
    “Głupota i brak pamięci” są jedynym prawdziwym “filarem” tego syftemu. Są gwarantem sukcesów “wybrańców” i klęsk “wyborców”.

    „Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim.”
    Tenże Orwell powiedzaił także, że “Ludzie głosujący na nieudaczników, złodziei, zdrajców i oszustów nie są ich ofiarami, są ich wspólnikami.” To o “suwerennych” mówił! Jakaś odpowiedzialność? Kara?

    “...większość z nas „nie może się połapać...”
    Ale ta sama większość legitymizuje “świnie”. Na jakiej podstawie?

    “Gdybyśmy tego nie uczynili, zbędny byłby ten tekst, a przyjęcie dychotomii My-Oni ocaliłoby nas od obecnego losu.”
    Niezbędny “jest ten tekst” jak wszystkie poprzednie i przyszłe. Oby dobry Bóg dał Panu siłę i zdrowie, a nieliczni darczyńcy i “maszerujący w długim marszu” nie żałowali swego wsparcia bez którego obecność Pana Aleksandra w sieci będzie wręcz niemożliwa dzięki “kamińszczakom”, sforze gończej “zwodzących”.

    “Ich wskazanie i wykluczenie z narodowej wspólnoty, jest obowiązkiem ludzi wolnych.”
    Ilu moich rodaków, Polaków znajdzie w sobie siłę i determinację zerwać więzy z Obcymi bez względu na koligacje, zależności, perspektywy i konsekwencje?

    “Nie ma powodu, by tym, którym polskość jawi się jako „nienormalność”, odbierać prawo do odrzucenia takiego ciężaru.”
    Ale to MY, Polacy musimy “golić łby” i głośno krzyczeć, że “tylko świnie siedzą w kinie”. Nikt za nas tego nie uczyni.

    “...tej prawdy trzeba dziś bronić...”
    Aby nie dopuścić do jej “zamazania”. Trzeba doprowadzić do tego, żeby Obcy pryskali w popłochu, kiedy MY wchodzimy. Sprawy muszą znowu stanąć na nogach. To MY będąc u siebie musimy dominować, a Obcy muszą mieć tego świadomość, bo to ONI sa niechcianymi gośćmi, których Gospodarze w każdej chwili mogą złapac za kołnierz i wyrzucić na “zbity pysk” za drzwi. Mogą to zrobić bez względu na sarkanie “brukselczyków”, czy innych “stolic”.


    I na koniec.
    Jak nie Soros, to Schwab, albo inny Gates, czy Musk zagrażają światu, a mówią to demokracjusze wyznawcy syftemu DemoKreacji. Pojedynczy ludzie są zagrożeniem w opinii zwolenników "władzy ludu", "władzy większości". Weźcie się wreszcie ogarnijcie utrwalacze niemożności. Jeden człowiek i może, a miliardy "suwerennych" nie mogą? Ano nie mogą? Czas najwyższy ten niezaprzeczalny fakt uznać i spisać na straty chory syftem. Ilość "ludu" nigdy nie będzie wartością. Wartością zawsze będzie jakość, a ta zawsze będzie w mniejszości "suwerenni głupcy". Zatem albo abdykacja "ludu", albo rządy głupców przez "lud" legitymizowanych i na końcu to ów "suwerenny lud" zawsze bierze w d..ę. “Na poczatku było słowo”. “Długi Marsz” idzie po jakość, która przyniesie czyn!

    Pozdrawiam Gospodarza i Państwa

    OdpowiedzUsuń