Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

środa, 24 grudnia 2014

POLSKIE WIGILIE


I

To było w sobotę 23 grudnia 1939 roku w Wigilię Bożego narodzenia, zgodnie z prawem kanonicznym, jeśli dzień Wigilii przypadał na niedzielę, przesuwano go na sobotę. Skuleni i otuleni czym się dało więźniowie szybko schodzili z nakazanego spaceru. W celach od rana trwały przygotowania do wieczornej, wigilijnej kolacji. […]Na dziedzińcu Niemcy ustawili dużą choinkę ― więc i oni przygotowywali się do świąt. Wysunęliśmy na środek stół, nakryliśmy czymś białym, było sianko i opłatek. […] O godzinie 17.00 wywołanych z cel dziesięciu więźniów wyprowadzono bez rzeczy osobistych i cieplejszego odzienia do ciężarowego auta. Podróż w eskorcie nie trwała długo. Do kirkutu było zaledwie kilkaset metrów. Podprowadzono ich do wcześniej wykopanych dołów. Egzekucję oświetlały reflektory ciężarowego samochodu. Echa wystrzałów dotarły nie tylko do Zamku, ale i gmachów starego miasta. Nazajutrz rano polscy strażnicy nie ukrywali prawdy. Wśród przetrzymywanych zakładników powiało grozą. Prawie już nikt nie miał nadziei na ocalenie...

Ksiądz Michał Słowikowski

Na placu apelowym hitlerowcy ustawili choinkę oświetloną elektrycznymi lampkami. Pod drzewkiem zostały złożone ciała więźniów zmarłych w czasie pracy oraz zamarzniętych na apelu. Lagerführer Karl Fritzsch określił leżące pod choinka zwłoki mianem "prezentu" dla żyjących i zabronił śpiewania polskich kolęd.

Karol Świętorzecki – Wigilia w Auschwitz - 24 grudnia 1940 roku


II

Szykowaliśmy się do wieczerzy wigilijnej, gdy prawie równocześnie z serią karabinową i dźwiękiem sygnaturki usłyszeliśmy ujadanie psów i podejrzane hałasy w pobliżu naszego domu. […] Chciałem uciekać przez pokój na wschód, ale okazało się, że drzwi do pokoju były zamknięte. Matka wcześniej odruchowo zamknęła je na klucz, który schowała w kieszeni, o czym w panice zapomniała. A na stole w zamkniętym pokoju leżała moja broń ...
O naszym życiu decydowały sekundy. Mordercy szli od południa więc szybko otworzyłem okno w kuchni wychodzące na północ. Wypychałem wszystkich kolejno. Zdążyliśmy. Wyskoczyłem jako ostatni i jeszcze przymknąłem za sobą okno. Z naszego podwórka uciekliśmy przez dziurę w płocie do obejścia sąsiada Ukraińca. Bez jego wiedzy skryliśmy się na strychu obory. Gdy wszyscy znaleźli się już na górze, wciągałem za sobą drabinę. [...]
W tej samej chwili wszystko się wyjaśniło. Łomem i siekierami napastnicy zaczęli rozbijać drzwi domu. Wdarli się do środka i szukali przede wszystkim domowników. Uratowało nas zamknięte okno, bo szukali tylko wewnątrz budynku. Słyszeliśmy ich głosy:
- Zdieś ich niet i zdieś ich niet.
Słyszalność tego wieczoru była doskonała. Słowa, odgłosy, strzały niosły się daleko z powodu zmrożonej pokrywy śnieżnej i kilkustopniowego mrozu. Słyszeliśmy jak bandyci szukając nas na strychu w sianie zaczepiali o blachę dachu, jak do siebie mówili.
W tym czasie z plebani dochodziły do nas wyraźne odgłosy rozbijanych drzwi i okien. Walenie siekierami przeplatało się z trzaskiem wyłamywanego drewna. Po jakimś czasie usłyszeliśmy straszliwy lament kobiet od Białowąsów „Głąbów”. Była tam babcia, matka, trzy córki i mieszkająca z nimi zaprzyjaźniona nauczycielka z Cebrowa. W czasie napadu uciekły na strych zamykając za sobą właz. Teraz paliły się żywcem, gdyż Ukraińcy podpalili ich dom. Tego wołania Boga i ludzi o pomoc opisać nie potrafię. To był jakiś koszmar. Chwilami dłońmi zatykałem uszy. Do końca życia nie zapomnę ich przerażonych, wręcz oszalałych z bólu krzyków. Kobiety te doznały piekła na ziemi.

Mieczysław Albert Krąpiec O.P.- Krwawa Podolska Wigilia w Ihrowicy w 1944 roku.

III

W nocy z 23/24 grudnia po ostrym pukaniu, ojciec otworzył drzwi naszego domu. Weszło dwóch uzbrojonych żołnierzy i UB-owiec w mundurze wojskowym. Doskoczyli do mnie, krzycząc, że jestem "bandziorem". Kazali się ubierać. Pożegnałem się z rodzicami i wyprowadzono mnie na drogę. Wtedy dopiero zobaczyłem, że dom otaczało kilkunastu żołnierzy. Do "Riwiery" byłem prowadzony pod lufą rewolweru UB-owca, za którym podążali żołnierze. Gdy mnie doprowadzono zauważyłem pilnowanego przez wartownika Szymka Stasika. Po pewnym czasie wzięli go na przesłuchanie. Po nim miałem iść ja. Przed wejściem zapytałem go czy biją. Odpowiedział mi tylko: "co sie bois, kiedyś po misjak!".
Na wstępie pouczono mnie, że mam trzymać ręce na kolanach i siedzieć spokojnie. Po spisaniu personaliów UB-owiec rozpoczął od pytania kto przylepił ulotkę i po co. Po kilku pytaniach ponownie wrócił do sprawy, ale już sugerując, że zrobiłem to ja. Zaprzeczyłem. Począł się odgrażać. Zza pieca wyciągnął "brocoka" czyli obłupionego z kory kija, kazał zrzucić kożuch i kłaść się na podłogę. Zawiązał mi głowę w kożuch i wsadził ją między swoje nogi. Zaczął mnie okładać kijem od kolan w górę. Nie pamiętam dokładnie, ale było około 15 uderzeń. Kiedy mnie uwolnił ponownie groził, że dostanę jeszcze lepiej, jak nie przyznam się do zarzutu. Jeden z żołnierzy śmiał się. "Masz ty twardą dupę" - powiedział. Leżałem potem na brzuchu, na gołej podłodze i nie mogłem zasnąć do rana. Tak rozpoczęła się moja Wigilia.

Franciszek Chowaniec Suchowion – Bukowina Tatrzańska 1946


IV

Po pochmurnym poranku rozbłysnęło cudnie
nad więzienną warownią jasno popołudnie.
Zimne, grudniowe słońce, rozgarnąwszy chmury
złoci zamczyste bramy, niedostępne mury,
szare plamy dziedzińców. I krwią strop pstrokaty
zbrojny wieżyczkami, uzbrojony w kraty –
posępnych tłum budynków mokotowskiej kaźni.
Dziś wigilia... Wigilia! Cała mocą jaźni
wybiegam poza kraty, mury, poza straże
w świat wspomnień. Wkoło siebie widzę drogie twarze,
choinkę w cackach, słyszę kolędowe pienia...
„Masz tytoń?” – pyta sąsiad, i płoszy wspomnienia.
Pierzchają spod powieki obrazy kochane,
jestem w celi, przy kracie... Oparty o ścianę
chłonę obraz nieszczęścia, ryję go w pamięci. –
Pośrodku tłum skłębiony w kieracie się kręci,
huczy stugębny pogwar rozmów i stunogi
łoskot drewnianych trepów o deski podłogi.
Cisza! Przerwać kolędę! tam w oknie Dziesiątki
światło – śledczy odprawia wigilijne świątki.
Narożna cela, blisko. – Widzicie? – otwiera
okno. Gwiżdże wesoło melodię szlagiera.
Przejmujący szczęk klucza w barierę. Ktoś z dołu
na badanie. Gwizd ustał. Słychać szurgot stołu
i krzesła. Rozmawiają. Podniesione głosy.
To – kobieta „Aaa” – krzyczy. Ciągnie ją za włosy!
Rynsztok z ust oficera. Znów głośna rozmowa.
Znów krzyk. Razy uderzeń! Męskie kroki. Słowa:
„Oddziałowy” – i – „karcer”. Pchnięte okno trzasło.
Szczęk klucza o barierę. Cisza. Światło zgasło.
I w tamtym oknie widno. Czy też przesłuchanie?
Nie. Głos jeden. Mężczyzna. Półgłośne wołanie,
nieprzytomne spazmem: „Mamo, mamo!”.
To – ze stójki. Na mrozie, nago, w wilię samą...
Którą noc stoisz, bracie? – Pod oknem na śniegu
skrzyp kroków. Przeszło kilku w mundurach. Ten z brzegu
– naczelnik. Reszta – obcy. Pewno mróz na dworze,
bo kryją twarz w kołnierze. „Śpieszą chyłkiem. Boże!!
Znamy ten orszak. To – mordercy! Dzisiaj z celi
wzięci Zygmunt i Lucjan. Obaj KS mieli sto dni już minęło... Bracia! Między nami –
Śmierć! Wpijam chciwie oczy w półmrok za oknami.
zza chmur błysnęła pierwsza gwiazda. Teraz w domu
biorą w rękę opłatek... Ścieram po kryjomu
niemęską łzę z policzka. Huknął strzał! Tam, w tyle,
przy szpitalu, „Trzynastka”, gdzie zawsze. Za chwilę
strzał drugi! Głucha cisza mózg do bólu wierci.
Nad więzieniem ku miastu przemknął Anioł Śmierci,
Rodzinom wigilijny niesie upominek
– od Moskwy.
Szepczę prędko „Wieczny odpoczynek”.

Tadeusz Maciński - Mokotów 1947 – Wigilia w celi śmierci.

V

Na mocy dyrektywy nr 001 z 30 maja 1951 r., wydanej przez szefa Głównego Zarządu Politycznego WP gen. Naszkowskiego w sprawie "polepszenia metod walki z naciskiem klerykalizmu w wojsku, w sprawie pracy nad krzewieniem naukowego światopoglądu wśród żołnierzy oraz postępowania w stosunku do wierzących żołnierzy” – zdjęto krzyże z sal żołnierskich, nie wydawano żołnierzom przepustek w niedziele i święta, zakazano urządzania wigilii, śpiewania kolęd, stawiania choinek w czasie świąt Bożego Narodzenia.

VI

Grudzień 1970 roku był pełen napięć i nerwowej atmosfery. Od 14 do 22 grudnia, w całej Polsce mamy apogeum wieców, strajków i demonstracji. W Polsce trwa bunt robotniczy. Główne centrum strajków to Szczecin, Gdynia i Gdańsk. Wszelkie wyjazdy i przepustki już dawno zostały wstrzymane. Około 20 grudnia, w WAT pojawiła się kolumna ciężarówek wojskowych przygotowana do przewozu wojska. Docierają do nas informacje, że mamy zadanie ochraniać obiekty ośrodka Telewizji Polskiej w Warszawie. Opiekun naszej grupy szkoleniowej, kpt. Ryszard Kurnatowski, przeprowadza z niektórymi z nas dziwne testy i zadawał dziwne pytania. Zadawał szereg pytań sytuacyjnych takich jak: „Co byście zrobili, gdy ochraniacie most i zbliżają się robotnicy”. Najwyraźniej sondował nasze nastroje. Po pierwszych przesłuchaniach, pytania były coraz mniej drastyczne. Wyczuwał wyraźną niechęć z naszej strony do tej formy sondażu nastrojów podchorążych. Ostatecznie wycofał się z dalszego prowadzenia tego typu rozmów z nami.
Czekamy z godziny na godzinę na kolejne wydarzenia. Wreszcie przełom, 20 grudnia Władysław Gomułka zostaje odsunięty od władzy. Pierwszym sekretarzem KC PZPR zostaje Edward Gierek. W WAT nastąpiła odwilż w napiętej atmosferze i wypuszczono nas do domu. Zdążyliśmy na Wigilię 1970 roku.

płk rez. Zbigniew Przęzak

VII

Upychają nas do cel. Znalazłem się wraz z dwoma kolegami z Fadromy (Stagraczyński i Mikuła) i Markiem z młyna Różanka, w małej czteroosobowej celi. Cela nr 7 na parterze. Usiadłem na pryczy i zaczęło się rozmyślanie. Co to dalej będzie ... Po chwili jednak zwróciłem się do współtowarzyszy niedoli. „Panowie, toż to przecież wigilia, (była godzina około 20:00) - więc czas na wieczerzę”. Ale jak zrobić wieczerzę w takich warunkach, nic nie mając ? Jeden z nas postawił pustą aluminiową miskę na stole. Sięgnąłem do kieszeni i znalazłem tam dwa małe okruszki od opłatka, który przyniosła mi żona, i który zostawiłem kolegom wychodząc z celi na Kleczkowskiej, a okruszki w kieszeni zostały. Inny kolega znalazł w kieszeni kawałek chleba. Położyliśmy więc te okruszki opłatka i ten chleb na misce. Więcej niestety nic nie było. "Czas zaczynać wieczerzę" - rzekłem. Pomodliliśmy się, podzielili opłatkiem składając sobie życzenia, wyściskaliśmy się, podzieliliśmy się tym małym kawałkiem chleba. "Po wigilii czas na kolędy" - powiedział któryś z nas. I zaczęliśmy śpiewać. Po chwili okazało się, że nie tylko my śpiewamy kolędy, ale także inni koledzy w celach, też zaczęli śpiewać. Śpiewaliśmy głośno aż do północy, a dookoła więzienia zebrał się tłum ludzi, który idąc na pasterkę zatrzymał się, żeby posłuchać kto tak pięknie w więzieniu śpiewa. Tego bowiem jeszcze nie słyszeli. Piękna to była wigilia w więzieniu w Grodkowie roku Pańskiego 1981.

Jerzy Malinowski – Wigilia w Grodkowie.

VIII

W pierwszą Wigilię stanu wojennego przyszli do nas z parafii św. Stanisława Kostki, że wszędzie szukają księdza Jerzego. Co się okazało: Jurek wziął opłatki i jeździł po Warszawie, dzielić się z żołnierzami, którzy klękali na śniegu, spowiadali się, płakali, całowali po rękach, że ich nie potępia, tylko przychodzi z dobrym słowem...
Anna Szaniawska

Mówię - słuchaj teraz w październiku może byś pojechał do Kosarzysk, odpowiedział - Październik mam strasznie zajęty, ale w grudniu na święta, to bym bardzo chciał przyjechać. Na Wigilię on zawsze musiał być sam, nigdy nie przyjął żadnego zaproszenia, powiedział, że Wigilię spędza tylko sam. Miał ukochaną siostrę Jadzię, która zmarła; od tej pory we Wigilię nie chciał być z nikim, nie wiem dlaczego, czy ona zmarła właśnie w tym dniu?
Danuta Szaflarska - wspomnienia o księdzu Jerzym -miesięcznik „Znad Popradu”

– Pogodziłam się z tym cierpieniem... Widocznie tak Bóg chciał. Jako młoda dziewczyna przed zamążpójściem miałam sen, który zrozumiałam dopiero po męczeńskiej śmierci Księdza Jerzego. Widziałam w nim dwie lilie. Pierwszą z nich była moja córeczka Jadwiga, która zmarła w wigilię Bożego Narodzenia mając rok i 10 miesięcy. Druga z lilii to męczeńska ofiara życia syna-Kapłana. Widziałam w trumnie Jego umęczone ciało... –
Marianna Popiełuszko

IX

21-letni Damian Lecyk spod Lubina nie spędzi świąt Bożego Narodzenia razem z rodziną. Na podstawie zeznań dwóch policjantów Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał go na trzymiesięczny areszt zapobiegawczy „za czynną napaść na policjanta”. Świadkowie wydarzeń z 11 listopada 2014 roku: przyjaciele, organizatorzy marszu i kierowca autokaru, z którego policja wyciągała osoby, przybyłe do stolicy by uczcić Narodowe Święto Niepodległości, są przekonani, że Damian jest niewinny. W wyniku zeznań policjantów Damian pozostanie w areszcie do lutego. Prokurator Tomasz Kuziak z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga-Południe odmówił Damianowi widzenia z najbliższą rodziną.
Prokurator nie wziął pod uwagę tego, że Damian jest poważnie chory i musi przestrzegać restrykcyjnej diety, na luty ma wyznaczony termin operacji – mówi Bogusława Lecyk, mama zatrzymanego chłopaka.

 „Gazeta Polska Codziennie” z 23 grudnia 2014r.

X

Wielka tajemnica Bożego samouniżenia, dzieło odkupienia rozpoczynające się w słabości — ta prawda nie jest łatwa. Zbawiciel narodził się w nocy — w ciemności, w ciszy i ubóstwie betlejemskiej groty. „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło” — ogłasza prorok Izajasz (9, 1). To miejsce zaznało „jarzma” i „pręta ciemięzcy”. Ileż razy krzyk niewinnych rozlegał się na tych ulicach? Nawet wielka świątynia zbudowana na miejscu narodzin Zbawiciela wznosi się niczym forteca nękana przez dziejowe burze. Żłóbek Jezusa leży zawsze w cieniu krzyża. Milczenie i mrok betlejemskich narodzin zlewają się w jedno z mrokiem i cierpieniem śmierci na Kalwarii. Żłóbek i krzyż należą do tej samej tajemnicy odkupieńczej miłości; ciało, które Maryja złożyła w żłobie, jest tym samym ciałem, które zostało złożone w ofierze na krzyżu.

Jan Paweł II - Msza św. na Manger Square — Betlejem 2000


***

Tekst „Polskie Wigilie” zamieściłem na blogu przed sześcioma laty – życząc wszystkim, byśmy nigdy więcej, podczas Świąt Bożego Narodzenia nie musieli przeżywać polskich, narodowych tragedii. Przypominam go dziś i ze smutkiem uzupełniam o informację, która wstrząśnie każdym, kto pamięta, czym jest Wigilia spędzona poza rodzinnym domem.
Przypominam, bo chciałbym, żebyśmy na przekór czasom hańby wytrwali w nadziei płynącej z tajemnicy Bożego samouniżenia. Nikt lepiej nie powinien rozumieć słów świętego Jana Pawła II -  Żłóbek Jezusa leży zawsze w cieniu krzyża - jak ci, którzy w dziejach narodu wciąż doświadczają tej samej tajemnicy odkupieńczej miłości.





Wszystkim, którzy odwiedzają mój blog życzę błogosławionych darów Bożego Narodzenia – radości, pokoju w sercu, ducha wiary i światła nadziei.
Niezłomnej pewności, że „choćby ciemność zdawała się nieprzenikniona, jeszcze silniejsza jest nadzieja na zwycięstwo Światłości, która w Świętą Noc zajaśniała w Betlejem”.
Życzę Państwu szczęśliwych chwil w rodzinnym gronie, we wspólnocie bliskich, przyjaznych osób. 
Życzę przeżywania zdrowych, spokojnych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku.
Bóg się rodzi – moc truchleje !



8 komentarzy:

  1. Myślę,że przesłanie tego tekstu w przeddzień Świąt Bożego Narodzenia najlepiej zilustruje 'Kolęda dla nieobecnych' pani Beaty Rybotyckiej http://www.youtube.com/watch?v=cAHmINtZEP4 (autor klipu pani Maryla S.) . Pozdrowienia dla wszystkich polskich patriotów i rycerzy prawdy,szczególnie dla pana A.Ściosa ,W.Sumlińskiego i ks.St.Małkowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Welmanowa dzisiaj w tvn złożyła wszystkim życzenia z wyjątkiem Jacka Kurskiego, za to że 'obraził prezydenta' w wywiadzie u Olejnik. Jeszcze pod koniec programu roztrząsali ten problem a ona stanowczo odmówiła życzeń dla Kurskiego, argumentując tym że 'jak można obrażać Prezydenta'. Rzucono publice przekaz podprogowy że ten człowiek jest nietykalny i tak wyglada cała ta gra. Nikt ludziom nie uzmysłowił jeszcze dosadnie, że Ci ludzie w mediach są głównymi scenarzystami zachowań wyborców i to jedna wielka klika która jest jak układ naczyń połączonych, jedni bez drugich przestaną funkcjonować. Wesołych Świąt.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za życzenia, do których się przyłączam. Wszystkiego dobrego z okazji Święta Bożego Narodzenia życzę autorowi oraz czytelnikom. Pamiętajmy, że opinie mogą nas różnić, ale niezależnie od tego - piękna tradycja i dbałość o wspólne dobro narodowe powinny nas łączyć, na kursie do odrodzenia Rzeczpospolitej. I to nie tylko w te szczególne dla Polaków dni - lecz także przez wszystkie kolejne w roku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję i również pragnę życzyć Panu i pańskim gościom pełnych błogosławieństw Świąt, oraz wszystkiego dobrego w Nowym Roku..

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego dobrego dla gospodarza tego bloga na Święta Bożego Narodzenia i na Nowy Rok 2015.
    Dziękuję za przywracanie słowom ich wagi. Dziękuję też za zwracanie mojej uwagi na sprawy istotne oraz za zwiększenie mojej odporności na wszechobecny wrzask, zamęt, kłamstwo i zniewolenie umysłu.
    Zaprawdę, przekazuje Pan czytelnikom trochę światła prawdy i mądrości. Nie zakopał Pan swoich talentów.

    Pozdrawiam również komentatorów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanowni Państwo,

    Serdecznie dziękuję za odwiedziny, za życzenia świąteczne i wszystkie dobre słowa.
    Życzę, by cząstka tego wyjątkowego nastroju Bożego Narodzenia towarzyszyła Państwu przez cały przyszły rok, a prawda zawarta w słowach - Bóg się rodzi,moc truchleje - dawała siłę i umacniała nadzieję.

    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Szanowny Panie Aleksandrze,

    Bardzo Panu dziękuję za życzenia. bożonarodzeniowe.

    Zapraszam Pana i Pana Gości do obejrzenia ruchomej szopki oraz wnętrza gdańskiego kościoła pod wezwaniem Św. Trójcy oraz wysłuchaniem kilku kolęd.

    Ruchoma szopka w kościele Św Trójcy w Gdańsku w dniu 27 grudnia 2014 roku.

    https://www.youtube.com/watch?v=t7fqSYX9JeA

    Obibok na własny koszt.

    OdpowiedzUsuń
  8. Porównując PKB Polski i Niemiec od 1925 (od kiedy zaczęto mierzyć wogóle w Polsce, 1938 i na koniec roku 2014 wynosi:
    1925r(z ang. wikipedii w mil. uwczesnych USD):Niemcy-45002, Polska-7325, stosunek: 6,14 razy niemieckie PKB wieksze od polskiego.
    1938: Niemcy-77148, Polska-12885, stosunek: 5,99 razy niemieckie PKB wieksze od polskiego.
    2013(w mld. obecnych USD):Niemcy-3636, Polska-516, stosunek: 7,04 razy!! niemieckie pkb wieksze od polskiegoem
    2014: Niemcy-3794, Polska-545, stosunek:6,96 razy! niemieckie wieksze od polskiego.
    Dlaczego w przeciągu 89 lat mimo ciągłej propagandy sukcesu i euforii jak to 'gonimy' Europę, nikt nie podjął tego tematu, iż nie wyrównujemy do naszego sąsiada wogóle dystansu gospodarczego. Od co najmniej 89 lat nieustannie jesteśmy 6 razy mniejsi ekonomicznie, a tylko 2.2 razy ludnościowo? Czyż to nie jest fenomen światowy?

    OdpowiedzUsuń