Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

piątek, 24 października 2014

SZPIEDZY TACY JAK MY...


Kampania medialna towarzysząca tzw. aferze szpiegowskiej, to jedna z podstawowych przesłanek wskazujących na propagandowy wymiar „akcji kontrwywiadowczej”. Upatrywanie w tym wydarzeniu jakiejś zmiany jakościowej w pracy służb III RP, lub nadawanie mu rangi „walki z rosyjską agenturą”, byłoby poważnym nadużyciem.
W przypadku aresztowania dwóch osób współpracujących ze służbami Putina, nie może być również mowy o jakimkolwiek „sukcesie”. Pośpiech, z jakim kontrwywiad przeprowadził operację świadczy raczej o kompletnej amatorszczyźnie i pozwala przypuszczać, że mamy do czynienia z widowiskiem obliczonym na potrzeby sceny krajowej i zagranicznej.
Wybrano bowiem moment, w którym inscenizacja mająca potwierdzić skuteczność i profesjonalizm SKW, stała się wyjątkowo potrzebna.
Pod koniec września br. sejmowa komisja ds. służb specjalnych (przy głosach wstrzymujących posłów PiS) przegłosowała dezyderat w sprawie zwiększenia o 23 mln zł budżetu SKW w roku 2015. Przewodniczący komisji stwierdził wówczas, że propozycja większych pieniędzy dla kontrwywiadu wojskowego „ma związek z sytuacją na Wschodzie” i „z aktywnością różnych służb specjalnych na terenie Polski. (…) Musimy budować system zabezpieczenia w ten sposób, byśmy byli przekonani, że będzie zrobione wszystko, co możliwe. To wiąże się z pieniędzmi przede wszystkim na cele operacyjne".
Nie można wykluczyć, że w tak pomyślnej perspektywie, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, mogła być szczególnie zainteresowana ogłoszeniem spektakularnego sukcesu. Tym bardziej potrzebnego, że mamy do czynienia z formacją, której szef, tuż po zamachu  smoleńskim podpisał tajną umowę o współpracy z rosyjską Federalną Służbą  Bezpieczeństwa. Umowę obowiązującą do dziś, o czym może świadczyć pozytywna opinia sejmowej speckomisji, wydana w maju br. Stwierdzono w niej, iż „zdaniem Komisji, na podstawie posiadanej przez nią wiedzy, współpraca Służby Kontrwywiadu Wojskowego, na wzór współpracy krajów NATO ze służbami specjalnymi innych krajów, w tym Federacji Rosyjskiej, jest zgodna z polskim prawem i polską racją stanu".
Złapanie „rosyjskich szpiegów” byłoby zatem kombinacją wyjątkowo korzystną dla SKW. Wprawdzie nadal współpracuje ona z FSB, ale w chwili zagrożenia „naszych interesów” okazała się zdolna do działań „zgodnych z polską racją stanu”. Sukces odtrąbiony we wszystkich ośrodkach propagandy i nagłośniony przez polityków reżimu, stanowiłby dostateczny argument za zwiększeniem budżetu kontrwywiadu. Jestem przekonany, że już dziś szefostwo SKW może planować wykorzystanie tych dodatkowych milionów.  
Warto przy tym zauważyć, że osłona propagandowa „afery szpiegowskiej” jest wyjątkowo szczelna i w żadnym ze środowisk tzw. fachowców od służb nie pojawiły się opinie podważające ów „niebywały sukces kontrwywiadowczy”. Tymczasem wytypowanie i aresztowanie dwóch (zapewne niewiele znaczących) osób, świadczy co najmniej o braku profesjonalizmu, a w najgorszym wypadku może być uznane za niezwykle groźny w skutkach błąd.
O efektywności działań moglibyśmy mówić tylko wówczas, gdyby zlikwidowano całą grupę (siatkę) wywiadowczą, wraz z jej kierownictwem, lub wtedy, gdyby doszło do przewerbowania agentów pracujących na rzecz Rosji. Jeśli aresztowanie następuje już po dwóch miesiącach obserwacji i nie prowadzi do zatrzymania wszystkich osób współpracujących z rezydentami GRU, w żaden sposób nie może być nazwane sukcesem. Takie działanie powinno być ocenione raczej jako rażący błąd, skutkujący m.in. ostrzeżeniem agentury rosyjskiej i zmianą zasad pracy operacyjnej obcego wywiadu. Konsekwencją błędu może być zatem utrudnienie lub nawet zablokowanie działań kontrwywiadowczych w przyszłości.  
Mówiąc wprost: po tak „udanej” akcji, rosyjscy szpiedzy mogą spokojnie prowadzić swoją działalność, zaś służby III RP spocząć na „zasłużonych laurach”. Bardzo trafnie ów „sukces kontrwywiadowczy” podsumował Antonii Macierewicz, mówiąc, iż „prawdziwym, większym zagrożeniem, są ci szpiedzy, którzy nie zostali złapani, a o których organy państwa dowiedziały się i to lekceważą”.
Jest wielce prawdopodobne, że „afera szpiegowska” ma jeszcze jedno dno, o którym nie wspomną reżimowi decydenci i ich media.
Zatrzymanie „rosyjskich szpiegów” poprzedziły bowiem wydarzenia związane z wrześniowym szczytem NATO oraz zapowiedzią kontraktów zbrojeniowych i sprzedażą Polsce amerykańskiego uzbrojenia.  
Byłoby oczywiście nonsensem uważać, że obiecana nam „szpica NATO” jest czymś więcej niż symbolicznym gestem. Prawdziwe oblicze NATO ma dziś twarz lewaka Jensa Stoltenberga, którego kontakty z majorem KGB Borysem Kiriłłowem zaowocowały nadaniem norweskiemu politykowi kryptonimu „Stiekłow”. Organizacja militarna, która w obliczu agresji rosyjskiej powołuje na swojego szefa „przyjaciela KGB”, nie może być uznana za wiarygodną.
Nie sposób natomiast wykluczyć, że podczas szczytu NATO, na którym III RP występowała w tradycyjnej roli petenta, doszło do rozmów na temat zabezpieczenia kontrwywiadowczego wschodniej flanki. Dotychczasowa, prorosyjska polityka reżimu oraz nieudolność służb III RP, stawiają bowiem pod znakiem zapytania kwestię obecności wojsk sojuszniczych, a tym bardziej zaangażowania na naszym terytorium zaawansowanych technologii wojskowych.  Nie sądzę, by wyżsi dowódcy NATO nie wiedzieli o zachowaniach funkcjonariuszy służb w sprawie Smoleńska, lub nie byli w stanie ocenić zagrożeń związanych z obecnością rosyjskiej agentury i katastrofalnym stanem wojskowego kontrwywiadu.
Jeśli nawet sugestia „oczyszczenia” sił zbrojnych III RP z osób współpracujących z Rosją, nie wyszła z kręgu natowskich generałów, z całą pewnością politycy reżimu mogli ją usłyszeć od Amerykanów.    
Od wielu miesięcy, w ramach tzw. modernizacji sił zbrojnych, prowadzone są rozmowy na temat wielomiliardowych kontraktów zbrojeniowych. Głównym partnerem w tych przedsięwzięciach, byłaby administracja amerykańska i firmy ze Stanów Zjednoczonych. Również w sprawie tarczy przeciwlotniczej (programu wartego ponad 16 mld zł) - MON wskazuje firmy pochodzące z USA. Jeden z największych kontraktów dotyczy zaś zakupu pocisków manewrujących dalekiego zasięgu.
M.in. o tych sprawach, podsekretarz stanu Robert Kupiecki rozmawiał podczas wizyty w USA, w sierpniu br. z amerykańskim wiceministrem obrony Derekiem Cholletem. Z kolei we wrześniu br. minister Tomasz Siemoniak spotkał się z sekretarzem sił lądowych USA Johnem McHugh'em. Z komunikatu wynikało, że rozmowa dotyczyła „zaangażowania Stanów Zjednoczonych w podnoszenie poziomu  bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO  poprzez lokowanie stałych rotacji komponentów armii amerykańskiej w Polsce.”
Dwa tygodnie przed ogłoszeniem tzw. afery szpiegowskiej, Departament Stanu USA zatwierdził sprzedaż Polsce 40 pocisków manewrujących dalekiego zasięgu powietrze-ziemia typu JASSM. Zezwolono także na sprzedaż oprogramowania do samolotów F-16, oprzyrządowania, części zamiennych, pakietu szkoleń i wsparcia logistycznego. Wartość zamówienia ma wynieść 500 mln USD.
To nie byle jaki kontrakt i niepospolita transakcja. Pociski JASSM są uważane za broń strategiczną, a ich eksport wymaga zgody rządu i Kongresu. Decyzję Kongresu poprzedziło też wydanie specjalnego certyfikatu przez amerykańską Agencję ds. Współpracy Obronnej (DSCA). Po tych rozstrzygnięciach, nowoczesne pociski dalekiego zasięgu mogą trafić do polskiej armii już za kilkanaście miesięcy.
Nie można wykluczyć, że podczas rozmów z amerykańskimi partnerami, padły sugestie dotyczące zabezpieczenia kontrwywiadowczego transakcji zbrojeniowych. Zapewne Amerykanie chcieliby mieć pewność, że sprzedawane dla armii III RP technologie nie trafią w niepowołane ręce. Niewykluczone również, że obserwując rekonstrukcję układu WSI i powrót ludzi związanych z tymi służbami, przypomnieli sobie nie tylko o moskiewskich szkoleniach szefów WSI, ale o innych dokonaniach owych „wybitnych fachowców”.
Jak choćby z roku 2004, gdy żołnierze WSI „wyprzedzając terrorystów” kupili w Iraku 17 rakiet wypełnionych rzekomo gazami bojowymi. Kiedy szefostwo służb i politycy SLD odtrąbili już „ogromny sukces wywiadu wojskowego”, Amerykanie ustalili, że rakiety były puste lub nie zawierały niebezpiecznych ładunków. Rok wcześniej, profesjonaliści z WSI błędnie odczytali oznaczenia na odnalezionych w Iraku rakietach „Roland2” i na podstawie liczby 2003 przypisali ich produkcję Francuzom. Gdy rozpętała się dyplomatyczna burza, okazało się, że rakiety wyprodukowano w 1984 roku, zaś liczba 2003 oznaczała… rok przeglądu technicznego w instytucie w Mosulu.
Służby amerykańskie mogły więc z dużym niepokojem odnotować informację, podaną przed dwoma laty przez sekretarza stanu w MON Czesława Mroczka, z której wynikało, że w okresie od października 2006 r. do 31 grudnia 2011 r. na stanowiska służbowe w jednostkach organizacyjnych MON wyznaczono 195 byłych żołnierzy WSI, spośród których 141 nadal pełni służbę. W tym samym czasie do Służby Wywiadu Wojskowego skierowano 264, a do Służby Kontrwywiadu Wojskowego - 461 byłych żołnierzy WSI. Łącznie na stanowiska służbowe wyznaczono lub skierowano w celu wyznaczenia 920 byłych żołnierzy WSI.
W tej sytuacji, kontrwywiad III RP potrzebowałby jakiegoś efektownego sukcesu, którego wydźwięk nie tylko utwierdziłby Amerykanów w profesjonalizmie polskich służb, ale dał dowód prowadzenia walki z rosyjską agenturą ulokowaną w siłach zbrojnych.
Jeśli służby wojskowe, wzorem rządzącego reżimu, postawiły w tej kwestii „na pijar”, nie sądzę, by udało się przekonać amerykańskich kontrahentów. Fachowa analiza działań SKW w ramach „afery szpiegowskiej” ujawni zapewne błędy lub zaniechania wojskowego kontrwywiadu, a „wielki sukces” może okazać się niewystarczający dla zabezpieczenia kolejnych kontraktów zbrojeniowych.
O wiele lepiej perspektywy takiego sukcesu kształtują się na scenie krajowej, gdzie wsparcie ośrodków propagandy i  tradycyjny rezonans „naszych” mediów, pozwalają wykreować dowolne mity i wyobrażenia.

36 komentarzy:

  1. Jeśli amerykańskie państwo zdecydowało się na sprzedaż Polsce broni strategicznej to znaczy, że ma pewność, że ta broń nie trafi w rosyjskie ręce. Nie jest możliwe, że nie wiedzą o wymienionych wyżej przez pana faktach. Konkluzja może być jedna. Cała ruska agentura do tego czasu ma zostać wyprzątnięta lub przewerbowana. Jeśli tak się nie stanie tzn., że amerykanie oddadzą za friko swoją technologię Rosjanom za pośrednictwem ich agentury w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KSIĄDZ ROBAK,

      To chyba zbyt śmiała teza, bo gdyby "cała ruska agentura do tego czasu miała zostać wyprzątnięta", kto zarządzałby III RP?
      Mogę jedynie przypuszczać, że w związku z podjęciem bardziej zaawansowanej współpracy w zakresie uzbrojenia, pojawiły się naciski dotyczące ochrony kontrwywiadowczej. A ponieważ nie wierzę w przypadki (a z pewnością nie w obszarze służb), a tym bardziej powątpiewam w propaństwowe funkcje służb III RP, ta sytuacja może tłumaczyć nagłe obudzenie "na odcinku wschodnim".

      Usuń
    2. Aleksander Ścios
      Domyślam się, że zostało to już uzgodnione. Teza może jest śmiała, ale nie ma innego logicznego wniosku. Jeśli ma tu być amerykańska broń strategiczna, to na pewno nie będzie tu ruskich agentów. Pytanie tylko, kto będzie tego gwarantem?

      Usuń
  2. A. Ścios,
    nie tak dawno izraelski dziennik wzmiankował (niestety nie mogę w tej chwili odnaleźć linka), że rosyjskim szpiegiem w Warszawie jest osoba ze szczytu polskiej giełdy, chyba papierów wartościowych (zarządu). Ta dająca do myślenia wiadomość przeszła w Polsce bez echa.
    Zgadzam się co do oceny ostatnich wydarzeń jako totalnej ,,ściemy". Pańskie przypuszczenia odnośnie potrzeby uwiarygodnienia przed Amerykanami są bardzo wysoce prawdopodobne, chociaż możliwą przyczyną może być także chęć uwiarygodnienia PO tuż przed wyborami jako siły broniącej realnie przed Rosją. Jednio drugiego zresztą nie wyklucza.
    WSI we wszystkich swoich mutacjach jest przeze mnie i tak z góry uważane za genetycznie niezdolne do jakiejkowliek walki o polskie interesy, nie tylko z Rosją.


    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Aleksandrze,

    III RP-owscy ruscy szpiedzy łapiący (aż dwóch!) III RP-owskich ruskich szpiegów - dla uspokojenia Amerykanów sprzedających III RP broń strategiczną, - to nie jest dla mnie inscenizacja trudna do wyobrażenia. Trudna stanie się dopiero wtedy, kiedy "służby" amerykańskie dadzą się na to nabrać. No, chyba że i tam paru ważnym panom od broni doradzają podobni do naszych ruscy szpiedzy. Nie wolno też zapominać o znanej przynajmniej od czasów imperium rzymskiego maksymie: "pecunia non olet".

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. OT - odnoszący się do poprzedniego wpisu.

    Wspierając mój wywód dotyczący wystąpienia G. Brauna podczas III KS, napisał Pan:

    "Nie śledzę wypowiedzi G.Brauna, bo nie sądzę, by ten pan miał cokolwiek ciekawego do powiedzenia. Dopuszczenie go do głosu podczas poważnej konferencji naukowej uważam za gruby błąd i nie rozumiem celowości takiej decyzji. Nie muszę chyba dodawać, że jakiekolwiek dywagacje nt. dezinformacji, zwanej maskirowką, kompromitują każdego, kto je wygłasza."

    Uprzejmie proszę zajrzeć na czołówkę portalu TVR. Od kilku godzin widnieje tam "skompromitowany" dywagator, i z upodobaniem powiela, a nawet (przy biernej postawie red. Rachonia) twórczo rozwija swoje "teorie smoleńskie".

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Wojciech Miara,

    Podobnie, jak komuniści i "fachowcy" z SB przeistoczyli się nagle w eurodemokratów i strategów bezpieczeństwa narodowego, tak ich protoplaści bez najmniejszego problemu staną dziś w awangardzie opcji proamerykańskiej.
    "Uwiarygodnienie PO tuż przed wyborami jako siły broniącej realnie przed Rosją" jest motywem odgrywanym od wielu miesięcy, a na czele pochodu stoi lokator Belwederu i jego najbardziej prorosyjskie środowisko. Jest to możliwe dzięki kompletnej bezradności opozycji i słabości tzw. naszych mediów, skupionych wciąż na gonitwach za króliczkami.
    Warto jednak przyjąć, że operacja łapania "ruskich szpiegów" nie jest wygodna dla reżimu. Jeśli kombinacja ma wyglądać na wiarygodną, konieczne będzie wydalenie kilku Rosjan, a to oznacza akcję odwetową i uszczuplenie obsady ambasady RP w Moskwie.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  6. Pani Urszulo,

    W zakończeniu tekstu napisałem, że moim zdaniem, Amerykanie nie dadzą się nabrać na tak prymitywną zagrywkę i jeśli nawet odnotują jej aspekt propagandowy, służby będą wiedziały swoje. W tej sprawie nie chodzi też o jakieś kolosalne pieniądze, przynajmniej w kontekście amerykańskich operacji handlu bronią. Nie sądzę więc, by czynnik finansowy był najważniejszy. Przynajmniej dziś. Ma on natomiast znaczenie w perspektywie długofalowej strategii firm zbrojeniowych, które przez wiele lat będą czerpały zyski z tych transakcji.
    Administracja Obamy (podobnie jak struktury NATO) nie jest z pewnością wolna od rosyjskiej agentury. Mam jednak nadzieję, że Amerykanie wreszcie otrzeźwieją i po ośmiu latach rujnowani ich polityki zagranicznej, wreszcie przegnają tę najgorszą administrację.

    W sprawie pana Brauna i jego wystąpień, mogę jedynie dodać, że nigdy nie zaglądam na czołówkę portalu TVR. Czego miałbym tam szukać?

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odżywania - zdawałoby się pogrzebanego na dobre - upiora maskirowki.
      Był Pan onegdaj bardzo zaangażowany w tej sprawie.

      Tylko dlatego o tym wspominam.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Pani Urszulo,

      Rozumiem Pani intencje, ale nie sądzę, by rozmowa na ten temat była w ogóle potrzebna. Z ową "teorią maskirowki" jest bowiem taki kłopot, że wielu poważnych (wydawałoby się) ludzi, z nieznanych mi powodów, nadaje jej cechy jakiegoś racjonalnego wywodu.
      Ci ludzie wydają się zapominać nie tylko o wymogach związanych z takim dowodzeniem, ale również o tym, że największy cios "maskirowce" zadał jej twórca - bloger FYM.
      I na tej konkluzji należałoby litościwie opuścić zasłonę.
      Jest bowiem tak, że od chwili pewnych zachowań tego blogera, każdy, kto wraca do tematu powinien liczyć się co najmniej z zarzutem śmieszności.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
  7. Publicznie ujawnienie faktu ujęcia rosyjskich szpiegów ma swoją "wagę" medialną, ponieważ negatywnie usposabia Polaków do Rosji (abstrahując od skali samego sukcesu, choć podano że ten prawnik węszył w branży energetycznej).

    Jeszcze wczoraj planowano Rok Rosji w Polsce, a teraz łapią szpiegów z Rosji, choć ciekawe czy wydalą rosyjskich dyplomatów-oficerów prowadzących.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tymoteusz Bojczuk,

      Nie jestem przekonany o takiej "wadze" owego wydarzenia. Głownie dlatego, że przez ostatnie siedem lat, ze strony reżimu i jego ośrodków propagandy, Polacy nie słyszeli o jakichkolwiek zagrożeniach ze strony Rosjan.
      Od czterech lat są zaś solidnie utwierdzani w duchu "przyjaźni" i "pojednania" z Moskalami. Obojętność na wojnę na Ukrainie, jest jedną z cech tego procesu.
      Obawiam się również, że świadomość realnych zagrożeń nie rodzi się z dnia na dzień ani pod wpływem tak enigmatycznych (dla większości) incydentów. Ponieważ tę zdolność zabito w naszym społeczeństwie, nie oczekiwałbym dziś żadnych pozytywnych reakcji.

      To zaś, że "wczoraj planowano Rok Rosji w Polsce, a teraz łapią szpiegów z Rosji" jest wyłącznie efektem cynicznej "mądrości etapu". Reżim może sobie na nią pozwolić, tylko dlatego, że w III RP nie ma silnej opozycji ani wolnych mediów.

      Usuń
  8. Amerykanie póki co jedyną (chyba) broń (bo pomysł z tarczą antyrakietową przestała mieć rację bytu, gdy w Polsce władza zmieniła wektor) jaką nam sprzedali to F16 – co mogą startować z lotniskowca, którego nie mamy, a na których – o czym nie należy NIGDY zapominać – latał już w 1986 sam bożyszcze kobiet Tom Crouse w „TOP GUN”).
    Sięgam pamięcią do tego filmu „Spies like us” i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że te machiny oblężnicze wielkie jak stodoły – rakiety balistycznych pewnie te SS-18 Satan służące do przenoszenia ładunków nuklearnych,(które rok rocznie – do dziś - zwożone są na plac czerwony w Moskwie od 30 lat jako szczyt zbrojeniowej myśli sowieckiej, a pokazywane przez polskojęzycznych, przerażonych do granic możliwości reporterów, to te same, które w 1985r pokazano w filmie, a które to mieli zniszczyć w Duszanbe „dwaj szpiedzy”.
    Panie Aleksandrze czy jest możliwie, że Amerykanie jak 80% społeczeństwa polskiego utracili broń – antykomunizm, wymazali z pamięci „zimną wojnę”? Bo przecież przyjąć, że szpieg i zdrajca (liczone w tysiącach) w IIIRP będzie miał usunąć sam siebie, to S-F. Kto by wtedy rządził IIIRP?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Halko,

      Fakt, F-16 nie są nowością, ale za to solidnym sprzętem. Dodam, że owe pociski JASSM są przeznaczone właśnie do tych samolotów.
      Dziękuję, że zwróciła Pani uwagę na tytuł mojego tekstu, bo w oczywisty sposób nawiązuje on do filmowych przygód dwóch nieudaczników, zwanych "szpiegami". W wydarzeniu ogłoszonym "aferą szpiegowską" role są nieco poodwracane, ale wydaje mi się, że wspólny pozostaje kontekst scenariusza: robimy coś na pokaz, by ukryć rzeczy znacznie ważniejsze.
      Na zadane mi pytanie, odpowiedziałbym oczywiście twierdząco.
      Poprzez dwukrotny wybór najgorszego prezydenta USA, przez uległość wobec zaczepek różnych satrapów i rezygnację z twardej polityki mocarstwowej, Amerykanie wykazują, że utracili nie tylko zdrowy rozsądek, ale tracą również instynkt samozachowawczy. A to już najgroźniejsza choroba cywilizacyjna.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    2. Dobry wieczór.Raczej: "dell'arte",gdzie wszystkim aktorom przyporządkowano maski; jak mawiał mój śp. profesor od matematyki: "komedia w życiu jest tragedią".W skrócie: 1)zakładki oficjalnej strony firmy Unizeto pokazują szeroki zakres możliwej penetracji ,ale zarazem i współpracy (np. Wincor-Nixdorf),2)polskie służby specjalne dawały wielokrotnie dowody swojej słabości wobec strzeżenia polskiej racji stanu,od gospodarki po Smoleńsk,3)decydujący wpływ na polskie służby specjalne osiągnęło środowisko skupione wokół BK-b.specyficzne środowisko powiązane z prosowieckimi tradycjami ,ale grające jednocześnie na blichtr tzw. zachodu,postępujące nie w imię polskiego interesu narodowego,ale w imię wymiernych grantów dla "swoich" beneficjentów,chwiejne jak chorągiewka w zależności od "światowych trendów": obowiązywał w propagandzie prosowiecki reset-były za resetem,obowiązuje propagandowy wzrost sprzeciwu wobec polityki sowieckiej- potrzeba propagandowych "antysowieckich gestów",więc zróbmy akcje "antyszpion". W sumie to nic innego,jak ubieranie użytecznych masek na rzecz uwiarygodnienia patronów pojednań i orędowników (a zarazem usprawiedliwiaczy) polityków "utraconej broni". Pozdrowienia.

      Usuń
  9. A. Ścios,

    przepraszam za wprowadzenie wątków odrębnych od tematu artykułu, ale:

    1. Sprawa francuskiego ,,Falcona" będzie dodatkowym argumentem przeciwko bzdurom Komorowskiego i Tuska o tym, że śledztwo smoleńskie było prowadzone w sposób prawidłowy, a zwłaszcza pewnemu rodzajowi tłumaczenia ze strony PO, że ,,wiecie, może i było dużo zaniedbań, ale tak jest z Rosjanami: nic nie można z nimi zrobić." Teraz okaże się, że w Rosji śledztwo w sprawie katastrofy lotniczej może być poprowadzone sprawnie, szybko i bezwzględnie wobec podsądnych, winnych czy nie.

    Już porównanie tych dwóch poniższych wypowiedzi daje do myślenia:


    ,,Już teraz jest ewidentne, że przyczyną zdarzenia nie był jedynie tragiczny zbieg okoliczności, jak próbują przekonywać przedstawiciele lotniska, ale zbrodnicza pobłażliwość osób odpowiedzialnych, które nie były w stanie zabezpieczyć zgodnego działania pracowników lotniska" – oświadczył gen. Władimir Markin, rzecznik Komitetu Śledczego.
    http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/mak-na-wnukowie

    „W katastrofie smoleńskiej najważniejsze było to, że podjęto próbę lądowania w warunkach klimatycznych (…) braku widoczności, w których absolutnie ta próba lądowania nie powinna mieć miejsca. Wszystkie inne kwestie są to sprawy dodatkowe. One mogły (…) utrudnić sytuację. Ale to jest podstawowy powód i radziłbym nie szukać jakiś ekstra nadzwyczajnych wytłumaczeń, bo niestety – w moim przekonaniu – sprawa jest w sposób arcybolesny prosta” - B. Komorowski.

    Jakże różne podejście!

    2. Podoba mi się Pański wpis na Twitterze odnośnie sędziów (zakaz komentowania orzeczeń). Sądy polskie to nie tylko upolitycznione, skorumpowane, nepotyczne, i zagentruralizowane środowisko, ale także szalenie niekompetentna banda, i to od sądów rejonowych do SNu. W razie potrzeby, jestem gotowy przytoczyć tutaj odpowiednie argumenty.
    W tej sytuacji dążenie tego środowiska o mentalności świetych krów do ,,kształtowania odbioru medialnego" poprzez własną ,,politykę medialną" są zupełnie słuszne, bo skoro nie można ukształtować odpowiedniego wizerunku merytoryczną pracą, coż pozostaje?


    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  10. To byli podwójni agenci :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wojciech Miara,

    To różne podejście wydaje się efektem sytuacji, w której, z jednej strony mamy osobnika myślącego "po rosyjsku" (abstrahując od cech tego myślenia), z drugiej zaś kogoś, kto próbuje naśladować takie myślenie. Wniosek jest taki, że rosyjski generał znajduje się na swoim miejscu, zaś lokator Belwederu pomylił siedzibę polskich prezydentów z Kremlem.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  12. Cytaty :
    1. "Wczoraj, 26 maja 2010 w koszarach 16. Batalionu Zmech. 20. Brygady Zmech. nastąpiło oficjalne powitanie amerykańskiej baterii systemu Patriot. Bateria nie ma rakiet i nie może używać radiolokatora. Pobyt w Polsce ma charakter promocyjny."
    2. "Polska posiada obecnie 48 sztuk myśliwców bojowych F-16. Problem w tym, że w sytuacji kryzysowej mogą one nie posiadać pełnej zdolności bojowej. Po pierwsze: mamy ograniczony dostęp do kodów systemu "swój-obcy" (Friend of Foe), bez którego niemożliwe jest rozpoznanie samolotów wroga / sojusznika. Obecnie kody do tego systemu dla polskich F-16 są układane za granicą. Za każdą zmianą musi do Polski przyjeżdżać amerykański serwisant, by wgrać aktualizację. Po drugie: nasze F-16 nie mają w swoim uzbrojeniu rakiet dalekiego zasięgu AGM-158 JASSM, które pozwalają precyzyjnie likwidować cele naziemne oddalone do 370 km (polskie F-16 mogą likwidować cele oddalone jedynie do 70 km). "

    Nie sądzę , żeby Amerykanie bezwarunkowo sprzedali Polsce niezbędne wyposażenie.
    Myślę, że zdaja sobie sprawę z tego, że nie nadzorując tego wyposażenia, szybko znajdzie się w Moskwie.
    Jeśli złapanie dwóch ruskich szpiegów, miałoby zmienić zdanie amerykanów co do tego, że Polska jest wystarczająco zabezpieczona przed sowiecką agenturą, to chyba grubo się mylą.
    Do tej pory nie rozumiem po co nagłośniono te sprawę, bo ani Amerykanie tacy głupi, ani Polacy tacy mądrzy....

    OdpowiedzUsuń


  13. Dawno nie czytałam tekstu równie obrzydliwego jak "J'accuse" - na miarę red. Skwiecińskiego.

    Upraszczając: antykomuniści (de facto: rewizjoniści) - z J. Mackiewiczem na sztandarach, nie dają się nacieszyć redaktorowi z jego dumy bycia Polakiem. W PRL i III RP. "Na razie bez pomocy obcych bagnetów".

    Cytat:

    "...całą swoją duszą potępia się obecnych Polaków za brak odpowiedniego stopnia radykalizmu. Za to, że w większości wolą Polskę nie do końca zdekomunizowaną. Za to, że jakoś sobie żyli w PRL, w duchu pogardzanego „polrealizmu”. Że nie byli skłonni ulec hasłom twórcy tego epitetu, Józefa Mackiewicza, i nie spalili się wszyscy w ogniu zbrojnej antykomunistycznej rebelii. Że nie pojęli, iż lepiej, by cały naród zginął, niż miałby stracić duszę."

    ...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://wpolityce.pl/historia/219542-skwiecinski-nie-o-prawde-polskim-rewizjonistom-chodzi-tylko-o-jakas-nowa-pierekowke-dusz

      Usuń
    2. Ten facet bredzi.
      Jak w piosence Jacka Kaczmarskiego:

      "Wojtek w Szwecji w porno-klubie
      Pisze: dobrze mi tu płacą za to, co i tak wszak lubię
      Za to, co i tak wszak lubię..."

      Gorzej, jeśli on tak na serio...

      Usuń
  14. Dobry wieczór. W artykule 'Policja nadal poza kontrolą' [ http://www.politico.com/magazine/story/2014/10/the-police-are-still-out-of-control-112160.html pan Frank Serpico formułuje 6 zasad dot. poprawy jakości policji amerykańskiej:1)wzmocnienie procesu selekcji ,w tym psychologicznej,dla rekrutów,2)ciągłe szkolenie oparte na symulacji,w tym szczególnie pokazywanie policjantom,jakich zachowań się od nich oczekuje,3)wymagane zaangażowanie społeczności [na rzecz] zrozumienia działań i empatii,4)egzekwowania prawa wobec wszystkich,w tym wobec funkcjonariuszy,5)wspieranie 'dobrych facetów' rozumiane jako promowanie mówiących prawdę uczciwych i zachowujących się wzorowo funkcjonariuszy,6) policja nie może sama się pilnować,w związku z czym trzeba opracować stałe niezależne platformy recenzujące przypadki korupcji i brutalności [funkcjonariuszy],a potem dobrze je finansować i publicznie wspierać. Uważam,że w moim kraju wdrożenie tych zasad i rozciągnięcie ich na wszystkie służby,wraz ze zmianą źle stanowionego prawa,mogły by pomóc w odbudowie państwa. W odniesieniu do uczciwych służb w Polsce: była próba stworzenia takiej uczciwej nowej służby (CBA),pozbawionej złych wpływów ,wcześniej podobną próbę podjęto w szerszym wymiarze w stosunku do b.WSI - wysiłki te zostały jednak zniweczone z powodów,które wielokrotnie opisywał m.in.pan A.Ścios. W skrócie za te powody uważam odejście od stanowienia,przestrzegania i egzekwowania prawdy na wszystkich szczeblach funkcjonowania państwa,kontynuowane po zbrodni założycielskiej III RP kompromisem ze złem przy okrągłym stole. Ten zaś otworzył drogę bezkarności patologiom ("gruba kreska"), które trwają do dziś ,a nawet udają pozytywne zmiany ,aby zmanipulować ludzi pod swoją wersję "jedynie słusznej uległości" wobec dalszych ograniczeń polskiej suwerenności; by to zmienić potrzeba także radykalnej presji prawdy. Jeśli krakowskie targi http://www.niezalezna.pl/60766-targi-ksiazki--pod-wawelem-az-80-wystawcow-z-zagranicy zapominają o W.Sumlińskim czy A.Ściosie,to wg. mnie oznacza to co najmniej reglamentację prawdy. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  15. Aleksander Ścios

    Panie Aleksandrze, takie pytanie: gdy sprawdza się jakiś system, to aplikuje się weń impuls, który albo przechodzi bez przeszkód, albo zatrzymuje gdzieś na uszkodzonym elemencie/tach systemu (tak mi się to arkadowo-cybernetycznie skojarzyło).

    Może Amerykanie, którzy dla własnego bezpieczeństwa muszą przecież w jakimś zakresie infiltrować kraje europejskie (vide święte oburzenie cnotliwych Niemców), puścili taki impuls w Przywiślańskim Kraju i czekają na reakcję?

    Wydaje się wielce prawdopodobne, że mają oni znacznie lepsze rozpoznanie rosyjskiej agentury niż "nasze rodzime" służby. Ich impuls brzmi zatem: "wiemy who is who, a wy myślcie co z tym zrobić" i adresowany jest do ruskich, ale przede wszystkim "naszych polskich ruskich".

    Pozdrawiam serdecznie -
    stały czytelnik

    OdpowiedzUsuń
  16. Za niezależna.pl:

    Polski dziennikarz Konrad Piasecki zaprosił do studia RMF FM rosyjskiego dziennikarza Leonida Swiridowa. Tego samego, któremu MSZ odebrał (na wniosek ABW) akredytację korespondenta zagranicznego.

    Zgodnie z przewidywaniami Swiridow wykorzystał czas antenowy do przedstawienie siebie jako ofiary nagonki, na którą ktoś się uwziął. O Rosji i Putinie nie chciał rozmawiać. Zaprzeczył, aby miał kontakty z oficerem Wojska Polskiego i prawnikiem, którzy niedawno usłyszeli zarzuty szpiegostwa. Pochwalił się, że miał propozycję współpracy ze służbami specjalnymi, "ale nie z Rosji". No i że był już bohaterem skandali na Białorusi, w Czechach, a teraz w Polsce. Był też fragment o znajomości z polskimi politykami.

    Po rozmowie ze Swiridowem, Konrad Piasecki zamieścił komunikat:

    "Po wielkim wzmożeniu prawdziwych znawców tego, z kim należy rozmawiać, został sflaczały balonik. Śmieszne. I straszne".

    = = = = = = = = =

    "Szpiedzy tacy jak my", prawda, panie Kondziu?

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzień dobry. Sprawę,o której pisze Pani @UD 27.10,13:03 skomentował także dr R.Brzeski http://www.youtube.com/watch?v=eRu2N-Agx6M mówiąc o "luce pokoleniowej"; czasem mam wrażenie,że Polska jest chora właśnie na lobotomiczną lukę pokoleniową,która umożliwia szerzenie kłamliwej propagandy w miejsce prawdy,przy czym wykorzystuje w tym symbolikę prawdy,w tym symboliki dotyczącej wiary. To,co przedstawił pan W.Sumliński w czasie tego spotkania http://www.blogmedia.pl/node/20051 potwierdza opór hierarchii w sprawie prawdy. dzisiejszy tego przykład: http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,3055,muzeum-historii-zydow-polskich-wazne-w-relacjach-polsko-zydowskich.html (z Kulczykiem w tle) oraz http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,3057,prezydent-polski-i-izraela-o-daleko-idacej-wspolnocie-pogladow.html . Rozpatrując powyższe jednak łącznie z umową między rządem III RP a rządem izraelskim podpisaną w Jerozolimie 24.02.2011r (J.Cichocki-A.Kain) i potwierdzoną oświadczeniem rządowym z 31.01.2012r (R.Sikorski) oraz z sejmowym głosowaniem nr79 z 24.01.2014r ,ze sprawą "kaliningradzkich sympatii" firmy Duon,z "tradycjami" MOSTowiaków-a raczej izraelską "wieczną wdzięcznością" -zamiast wobec Polski,to wobec skompromitowanych służb i ich obecnego patrona,stawiaczy pomników polskim "wyzwolicielom" http://www.jewish.org.pl/index.php/izrael-mainmenu-61/4978-putin-w-izraelu.html (2011r),piewcom bezkarności m.in.takich ,jak zbrodniarz Bauman,czy też kryjący przestępców pod pretekstem azylu,jak Gąsiorowski. Wszystko musi być dopowiedziane zawsze do końca i zawsze w prawdzie,jakkolwiek gorzka by ta prawda nie była,bez jednak hołdowania szowinizmowi. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko racja, Panie W(s)ojtku, ale czy słyszał Pan kiedykolwiek, żeby w komunizmie, czy w postkomunie cokolwiek dopowiedziano do końca i "w prawdzie"? Przecież to sprzeczne z doktryną! :)

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Nie; komuna to patologia i pasożyt, a obecne "tęsknoty" (w tym obiecanki przedwyborcze,dziwne sojusze wyborcze itp.) to tylko kolejne mutacje tej patologii [zdefiniowanej celnie przez blogera @michael i przedstawionej szerzej w książce o 'broni utraconej' Autora]. Jeszcze jeden obrazek/cytat dotyczący prawdy z artykułu http://www.wpolityce.pl/historia/219874-tylko-u-nas-prok-czerwinski-oskarzyciel-kiszczaka-w-koncu-uda-sie-go-prawomocnie-skazac (...)Pyt.dziennikarza M.W.: Dlaczego sąd jest tak konsekwentnie nieskuteczny w sprawach dotyczących osób takich jak Kiszczak czy Jaruzelski? Odp. prok.IPN B.C.: Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie (...). ; Czyli dalej "prawo na lewo" i płatna grantami etapowa ściema w służbie niedopowiedzeń,( z tekstu bynajmniej nie odczytałem ewentualnego sarkazmu tej odpowiedzi,aczkolwiek wykluczyć takowego też nie mogę). A mają przecież dosłownie podany na tacy logiczny ciąg faktów,mają doskonały wzór choćby w osobie prok.A.Witkowskiego (by sięgnąć tylko do osób o wykształceniu prawniczo-śledczym)...Jak to mówią: ryba psuje się od głowy i m.in. IPN trzeba odzyskać dla prawdy. Tyle ok.godz.19:00,widzę więc kolejne komentarze Pani @Urszuli Domyślnej (jest godz.22:10) : ad.1): w skrócie: żaden immunitet nie powinien chronić przed bandytyzmem,a ten na literę N. powinien solidarnie zostać skazany na infamię/ostracyzm przez CAŁE środowisko dziennikarskie i to nie tylko za kapowanie swojej narzeczonej w przeszłości ,ale za kontynuację działań szerzących nienawiść w warunkach recydywy (wobec pana red.Sumlińskiego, wobec pani red.Stankiewicz wcześniej i obecnie wobec pani red. Lichockiej); przecież w każdym innym kraju zachodnim pana N. by zeżarli wszyscy niejako "z automatu"- to najbardziej łagodna z łagodnych moja opinia o tym skandalu. ad2): no cóż,pan prok.F.Westerbreke skręca w niewłaściwą stronę (w świetle znanych zdjęć i równie znanych aktów terroryzmu reżimu Putina i rosyjskiej inspiracji agresji na Ukrainę),natomiast prok.niemiecka w sprawie śmierci swoich obywateli w locie MH17 zachowuje się trochę inaczej ; nie mam wiedzy na temat tego,czy ostateczny komunikat będzie w pewnym sensie wypadkową wszystkich działań śledczych w tej sprawie czy też nie,więc nie mogę dokonywać przesądzających ocen żadnych działań śledczych. Powszechnie znane są też przykłady tzw. pragmatycznych zachowań wobec reżimu Putina od politycznych po gospodarcze i militarne,w tym zarówno holenderskich jak i niemieckich,także francuskich,dzięki którym m.in. EU zasłużył sobie na nazwę eurokołchoz.Z polskiego mojego punktu widzenia : dyskryminacja Polaków w Niemczech jest faktem i to nie tylko ws. niemieckiego orzecznictwa ws. polskich dzieci ,ale także np. w sprawie tolerowania osób jawnie sprzyjających b. WSIokom,jak np. tych spod znaku "kłiksnejk" (fonetycznie); można by tak jeszcze wyliczać długo-np. wspomnieć o antypolskiej koncepcji Prus Wschodnich,o przeszłości kanclerz Merkel, o bracie krzyżackim b.kanclerzu K.Adenauerze, o pakcie Ribbentrop-Mołotow; oby w sprawie lotu MH17 nie zagrała współczesna "czerwona orkiestra" Treppera. Co do jednego mam pewność: nie można wszystkich wrzucać do jednego złego worka,także Niemców. Pozdrowienia.

      Usuń
  18. Panie Aleksandrze, Szanowni Koledzy!

    Trochę pod prąd trendowi wyznaczonemu na tym blogu przez programowe: "MY i ONI" - oraz często przytaczanemu zdaniu Rymkiewicza "Nawet nazywać ich nie warto - w ogóle nie warto się nimi zajmować, najlepiej jest uznać, że ich nie ma. [..] niech sobie gadają w swoich postkolonialnych telewizjach, co chcą, niech sobie piszą w swoich postkolonialnych gazetach, co im się podoba. Nas to nie dotyczy" - jednak napiszę i "dam wyraz" temu, czego już ścierpieć nie mogę.

    Otóż: wariat, nie wariat, ignorujemy, nie ignorujemy - jednak myślę, że tych "PiS-owskich śmieci" ani PiS, ani pani Joanna Lichocka i GP nie mogą (!) zostawić bez reakcji. Czy nie widzicie Państwo, że ludzie się z nas śmieją w kułak, bo dajemy aż tak sobą poniewierać?!

    Czyżby nadchodziła druga fala bezkarnego, obłąkanego szczucia, na podobieństwo doświadczanej przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego? Czy będą nas poniżać, "odczłowieczać" - a my będziemy się temu tylko przyglądać?

    Uważam, że GP w imieniu JL powinna wystąpić do sądu - może od razu do Strasbourga (przecież to arcy-mobbing!), a PiS - w miejsce pozorowanych i żałosnych dzisiejszych - powinien podjąć realne, twarde kroki w stosunku do Niesiołowskiego.

    Jak zauważyła red. Dorota Łosiewicz z 'wP' - nb chyba jedyna dziennikarka, która stanęła w obronie ciężko obrażonej koleżanki (panowie dżentelmeni pewnie uznali, że są ponad to?) - ten naprawdę niebezpieczny człowiek może niedługo zacząć do nas strzelać.

    Czekam też na reakcję SDP, zwłaszcza nowo wybranego przewodniczącego Krzysztofa Skowrońskiego. Niech wreszcie pokaże jaki to on "nasz"!

    Panie i panowie z PiS! Ciężko jest głosować na mięczaków. Zauważam (i ostrzegam), że wokół nawet "beton PiS-owski" zaczyna się kruszyć. Bo ileż w końcu można tych plwocin z siebie ścierać? Uśmiechając się "pijarowo"? Było już bydło, dorzynanie watahy, teraz są śmiecie! Niedługo zaczną nam od podludzi wymyślać!


    Pozdrawiam niewesoło,

    OdpowiedzUsuń
  19. !!!

    Za TVR wiadomość, którą czytałam dwukrotnie, bo oczom nie mogłam uwierzyć.

    Holenderski prokurator Fred Westerbeke badający katastrofę samolotu malezyjskich linii lotniczych w lipcu na Ukrainie powiedział „Spieglowi”, że nie dysponuje dowodami, które pozwoliłyby na wyciągnięcie wniosków co do przyczyn tragicznego wydarzenia.

    – Podczas lektury gazet powstaje wrażenie, że nie ma wątpliwości co do tego, co stało się z samolotem i kto jest winny. Aby postawić sprawcę bądź sprawców przed sądem, potrzebujemy jednak dowodów - czegoś więcej niż tylko nagranej rozmowy z internetu lub zdjęć z miejsca upadku maszyny – powiedział Westerbeke w wywiadzie dla najnowszego wydania niemieckiego tygodnika Der Spiegel.

    Jak dodał, prokuratura rozpatruje „nie jedną, lecz kilka wersji wydarzeń”. Zabiega też o uzyskanie od USA zdjęć satelitarnych.

    Westerbeke powiedział, że nadal uważa wersję mówiącą o zestrzeleniu samolotu przez rakietę ziemia-powietrze za najbardziej prawdopodobną. – Nie zamykamy jednak oczu na sugestię, że (katastrofa) mogła mieć inny przebieg – wyjaśnił prokurator, odpowiadając na pytanie, czy uważa za możliwe, że samolot – jak twierdzi strona rosyjska – został zestrzelony przez ukraiński myśliwiec.
    ........

    Boeing 777 linii Malaysia Airlines został zestrzelony 17 lipca na wschodzie Ukrainy, najprawdopodobniej rakietą ziemia-powietrze odpaloną z terenów opanowanych przez prorosyjskich separatystów. W katastrofie maszyny lecącej z Amsterdamu do Kuala Lumpur zginęli wszyscy pasażerowie i cała załoga - łącznie 298 osób, w tym 193 obywateli Holandii, 43 Malezyjczyków, 38 Australijczyków i czterech Niemców. Niemiecka prokuratura generalna wdrożyła śledztwo w związku z podejrzeniem o zbrodnię wojenną.

    = = = = = = =

    Dobrze, że i niemiecka prokuratura prowadzi to śledztwo, bo holenderską raczej możemy sobie odpuścić. Obrzydzenie ogarnia, kiedy się pomyśli o tych tchórzach, którzy ze strachu przed Putinem gotowi (jak nasza komisja Laska/Millera) przystać na dowolne ruskie łgarstwo.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pani Urszulo,

    Zaledwie wczoraj domagała się Pani reakcji w sprawie występów posła Stefana S., a już dziś pojawił się "apel" wielce niezależnych dziennikarzy - "wyrzućcie Niesiołowskiego z PO".
    http://niezalezna.pl/60907-dziennikarze-apeluja-wyrzuccie-niesiolowskiego-z-po-partia-broni-go-do-upadlego
    Rozumiem, że nie nie jest to odzew, na jaki Pani liczyła, zwracam jednak uwagę, że tego rodzaju żądania są równie bezskuteczne jak nonsensowne. Żaden sąd III RP nie skaże posła Stefana S., zaś partia, której jest członkiem nie pozbędzie się tak cenionego towarzysza.
    Ludzie, którzy wyprodukowali ów głupi apel najwyraźniej nie rozumieją, że poseł S. jest jak najbardziej na swoim miejscu i nie można żądać, by PO pozbywała się "produktów flagowych". Ta grupa nie po to generowała przez lata wszelkiej maści frustratów, renegatów i najprzeróżniejsze miernoty, by pozbywać się ich z tak błahego powodu. Są najważniejszym składnikiem rządów PO. Bez ludzi takich jak Palikot, Sikorski, czy Niesiołowski, PO nie mogłaby istnieć. Nie są tam żadną "patologią", lecz logiczną normą.
    Nienawiść jest bowiem głównym narzędziem tej władzy i jeśli po 10 kwietnia ktoś tego nie zrozumiał,nie powinien sobie zawracać głowy polityką ani tumanić ludzi takimi "apelami".
    Wielu takich mędrków nie chce pamiętać, że od 2005 roku jedyną idee fix środowiska Platformy, jedynym „credo”, wokół którego integrowano wyznawców, była antynomia wobec PiS-u , przybierająca z czasem postać autentycznej nienawiści.
    Ci ludzie, wręcz po mistrzowsku (jak zawsze, gdy dotyczy to postaci prymitywnych) wyzyskują społeczne "zapotrzebowanie na nienawiść". Jak to możliwe, wytłumaczył przed 40 laty Leszek Kołakowski:
    „Potrzebują jej nie tylko, by zapewnić sobie pożądaną gotowość do mobilizacji i nie tylko, a nawet nie głównie po to, by skanalizować, przeciwko innym obrócić i tak we własną broń przekuć ludzkie zrozpaczenie, beznadziejność i nagromadzone masy agresywności. Zapotrzebowanie na nienawiść wyjaśnia się tym, że niszczy ona wewnętrznie tych, co nienawidzą, że czyni ich bezbronnymi wobec państwa, że równa się duchowemu samobójstwu, samozniszczeniu, a przez to wydziera korzenie solidarności również między tymi, co nienawidzą”.

    Nie zgadzam się więc z tezą, że w reakcji na nienawiść przedstawicieli PO winniśmy produkować żałosne "apele" lub zawiadamiać reżimową prokuraturę. To całkowicie bezcelowe.
    Jedyna, właściwa reakcja polegałaby na wyprowadzeniu ludzi na ulicę i zainicjowaniu masowych protestów. By tak się stało, trzeba jednak dwóch warunków: dojrzałego społeczeństwa albo prawdziwej opozycji. W III RP to mrzonka.
    Gdyby partia opozycyjna chciała rzeczywiście zawalczyć o władzę, powinna dziś patrzeć na Węgry. Bynajmniej nie wychwalając Orbana i organizując pielgrzymki do tego najwierniejszego sojusznika Putina, lecz biorąc przykład z postawy węgierskiego społeczeństwa. Tam, idiotyczny pomysł opodatkowania Internetu wywołał natychmiast manifestację ponad 10 tys. osób. W III RP reżim może robić dowolne rzeczy, ponieważ wie, że istnieje "konstruktywna" opozycja i bierne, ogłupione społeczeństwo.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry wieczór. Zasługą Orbana,którego rządów nie akceptuję m.in. za promoskiewski zwrot,jest wychowanie Węgrów gotowych bronić swoich interesów. W styczniu 2012r było tak: http://www.tvp.info/6097815/informacje/swiat/wegry-protesty-przeciw-kostytucji-nie-ustaja ,a w październiku 2014r jest tak :http://www.dobreprogramy.pl/Wegrzy-nie-chca-podatku-od-Internetu-wyszli-na-ulice,News,58786.html . Polska potrzebuje katalizatora podobnego oporu i ,być może,takim katalizatorem może być "środowisko słowa prawdziwego",które potrafiło by postawić przed sobą ambitny cel i zjednoczyć wielu by obalić system III RP; tak odczytałem intencje pani @UD,skoro "konstruktywni" wciskają kit,sugerując mityczność "ruskich serwerów" http://www.wpolityce.pl/polityka/219958-pkw-zmienila-kuriozalna-decyzje-przewodniczacego-sprzed-wyborow-do-pe-powstala-realna-szansa-na-sprawdzenie-wynikow-glosowania . Pozdrowienia.

      Usuń
  21. Panie Aleksandrze,

    Pozostaję przy swoim zdaniu. Nie można wciąż milczeć. Bo także Pan i ja, i wszyscy głosujący na Prawo i Sprawiedliwość, zostaliśmy nazwani "PiS-owskimi śmieciami".

    Poczułam się osobiście znieważona i będę protestować. Nawet jeżeli to się okaże nieskuteczne.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Proszę pozostać przy swoim zdaniu i protestować. Ja, dla porządku przypomnę, że w ostatnich dwóch latach zachowania Stefana S. wywołały kilka mocniejszych reakcji. Takich, o jakie Pani postuluje.
      W każdym przypadku: za porównanie hasła PiS "Obudź się, Polsko!" do hitlerowskiego "Deutschland, erwache!", za słowa skierowane do S.Pereiry -"z pisowską propagandową szmatą nie rozmawiam" oraz za stwierdzenie, że Zuzanna Kurtyka chciała ekshumacji męża - ten człowiek nie poniósł żadnych konsekwencji lub został zwolniony od odpowiedzialności przez tzw. wymiar sprawiedliwości III RP.
      Nie mam podstaw sądzić, by tym razem mogło być inaczej. To, co proponuję w udzielonej Pani odpowiedzi, uważam za dalece bardziej realne od mrzonek związanych z "państwem prawa i demokracji".
      Proszę także pamiętać, że politycy PiS nie widzą najmniejszych przeszkód, by nie przebywać w towarzystwie tego pana przed kamerami tv. Najwyraźniej więc nie czują się obrażeni.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    2. A. Ścios,

      odnośnie wpisu poczciwego Pana Janeckiego o ,,miękkim zamachu stanu", muszę Panu uczciwie przyznać, że jest Pan w dziwnej sytuacji - z jednej strony zamilczany, z drugiej, nie chcę powiedzieć wprost: plagiatowany, ale może: cichcem podpatrywany i post factum przerabiany. Z jednej strony dobrze inspirować, z drugiej, czemu te media nie biorą po prostu Pańskich tekstów, tylko z opóźnieniem wstawiają teksty ewidentnie wzorowane na Pańskich głównych tezach (a czasem i szczegółowych)???

      To dobrze, że Pan Janecki opublikował swój artykuł, w którym twórczo rozwinął tezy postawione przez Pana nieco wcześniej; źle, - moim zdaniem jako osoby czułej na kwestie dorobku intelektualnego - że nie wskazał Pańskich wcześniejszych na ten temat rozważań. Jestem pewien, ze je zna.

      Panie Ścios, teraz czekam na jakiś artykuł o tym, że PiS przegra wybory, bo odpuścił sobie Komorowskiego. Oczywiście, nie Pański, tylko jakiegoś prawicowego dziennikarza. Myślę, ze doczekamy się takowego już w przyszłym roku, w okolicach kwietnia/maja.

      pozdrawiam Pan

      Usuń
    3. post scriptum:
      końcowe pytanie Pana Stanisława Janeckiego:
      ,,kto tak właściwie był reżyserem „miękkiego zamachu stanu”, który przeprowadzono m.in. przy użyciu taśm"? - wydaje się być jednak cokolwiek zbyt ostrożne i zachowawcze,m skoro w swoim tekście wyraźnie wskazuje na Belweder.
      Czyżby bał się wymienić Bronisława Komorowskiego z imienia i nazwiska? A może boi się wymienić Marka Dukaczewskiego?
      Skąd ten strach??? Skąd ta bladość?

      Usuń