Jedno
z największych nieszczęść tzw. środowiska patriotycznego polega na rozpaczliwym
kreowaniu autorytetów, których
wypowiedzi i płynące z nich konkluzje miałyby prowadzić do umocnienia wiary w mechanizmy demokracji, a w konsekwencji
do "pokrzepienia ducha" i
"wzbudzenia nadziei".
To
wartości same w sobie dobre i potrzebne. Prowadzą do mobilizacji społecznej, budują
pozytywne myślenie, dają poczucie bezpieczeństwa. Są niezbędne na czas walki i
historycznych doświadczeń.
Dla
tych jednak, którzy stoją w obliczu zagłady i ze wszystkich sił nie chcą dostrzec
grozy własnego położenia - stają się zabójcze i prowadzą w przepaść całkowitego
zniewolenia.
Dążność
do poszukiwania podobnych impulsów, dotyczy bowiem społeczności słabej i zdezorientowanej,
która nie doczekała się autentycznej elity i próbuje znaleźć jej namiastkę w
ludziach mówiących to, co większość chciałaby usłyszeć. W realiach III RP – w ten
sposób koi się lęki i uspokaja sumienia. Znosi wymóg własnej aktywności i
usprawiedliwia łaskę niewiedzy. Tworzy złudne poczucie spokoju lub oddala myśl
o rzeczywistych zagrożeniach.
Wielu
z nas ulepiło sobie medialnych „cielców" i na granitowych piedestałach postawiło
rozmaitych polityków, publicystów, ludzi nauki i pióra. Z ich wypowiedziami
utożsamiamy własne przekonania, na ich ocenach budujemy obraz polskiej rzeczywistości.
Oni są politycznym drogowskazem lub punktem odniesienia w kwestiach historycznych,
stanowią moralny wzorzec i powszechnie akceptowane źródło mądrości.
Nie byłoby w tym nic złego, gdyby owa mądrość nie została sprowadzona
do jakiejś pokracznej „narracji sienkiewiczowskiej” i zastąpiona kuracją uśmierzającą,
w której przekaz pozytywny pełni rolę
uspokajającego medykamentu.
Pytanie
– jak to możliwe, że tylko opowieści o rychłym zwycięstwie, wsparte na
rachubach demokracji i wynikach tzw.
sondaży, mogą dziś liczyć na akceptację i poklask większości – nie zostanie
nigdy zadane. Również dlatego, że tam
gdzie odmienna narracja odkrywa niewygodne prawdy lub wymaga rewizji postaw – jest
ona odrzucana i powszechnie przemilczana.
Niezrównany
logik, ojciec Józef Bocheński w "Lewica, religia, sowietologia"
napisał: "Zwalczając komunizm trzeba
najpierw pobudzić ludzi do myślenia, aby widzieli rzeczywistość, a tym samym
wyzwolić ich spod władzy emocji. Jest to jednak często zadanie trudne,
zwłaszcza w wypadku ludzi prymitywnych, powodujących się uczuciem i nie wprawionych
w myśleniu krytycznym”.
Bocheński
pisał o tych, którzy brali komunizm „nie
za to, czym jest, ale za coś zgodnego z ich własnymi poglądami”, a ta
przypadłość dotyczyła niemal wszystkich intelektualistów, którzy zetknęli się z
owym tworem i jego mutacjami.
O
ile więc trudniejsze musi być pobudzanie
ludzi do myślenia, gdy mamy do czynienia z rzeczywistością, w której większość
Polaków wyznaje wiarę, że komunizm umarł bezpotomnie, a III RP jest wolnym państwem
prawa i demokracji.
Pytając
- "jak jest możliwe, że ludzie
wykształceni i myślący stali są zwolennikami ruchu opartego na tak prymitywnym
uproszczeniu? - Bocheński odpowiadał - "jest tak albo dlatego, że nieświadomi są, czym naprawdę jest komunizm,
albo też dlatego, że powodują nimi emocje wykluczające wszelki rozsądek".
Wprawdzie
wielu arbitrów środowiska patriotycznego
dostrzega wyjątkowy prymitywizm „elit” III RP oraz patologiczne uproszczenie,
jakim podawane są wszelkie obszary życia publicznego, wprawdzie mówią oni o „powrocie
do PRL-u” i dywagują nad „pensum postkomunizmu”, w żaden sposób refleksja ta
nie prowadzi do konkluzji, w której dostrzega się nierozerwalną więź łączącą komunizm
z dzisiejszym państwem.
Ten
poznawczy dysonans rozwiązano w sposób prosty, acz niewybredny, wymyślając na
potrzeby obecnej państwowości termin „postkomunizm” - jako definicję
przejściowego okresu, który nastąpił po upadku komunizmu i nie ma bezpośredniego
związku z niechlubnej pamięci tworem Marksa i Stalina. Mówiąc o rzeczywistości postkomunistycznej,
zakłada się bowiem, że komunizm w istocie umarł, a obecnie doświadczamy jego
niektórych, zmodyfikowanych oznak. Wywodzą się one z komunizmu, mogą mieć
związek z jego „ideologią” lub tradycją, są jednak tylko rodzajem aberracji,
rysy, powstałej na zdrowym fundamencie państwowości.
Jarosław
Marek Rymkiewicz doskonale dostrzegał ten problem, gdy pisał – „Kiedy mówimy: postkomuna, postkolonializm,
państwo postnarodowe czy posteuropejskie, a społeczeństwo posthistoryczne – w
tym miejscu wychodzi też na jaw nasza rozpaczliwa bezradność językowa (a zatem
i duchowa) wobec tego, co stało się w ostatnich trzech dziesięcioleciach i co
teraz dzieje się w Polsce. Nie potrafimy nazwać obecnej Polski, ustalić, co to
jest za twór, opowiedzieć, jaka jest nasza tutejsza sytuacja.”
Nie potrafimy zaś, bo mitologia
demokracji i powiązana z nią pokrzepiająca
narracja, wykluczają myśl o siostrzanej
więzi PRL i III RP i każą nam pokładać wiarę w mirażach i niedorzecznościach.
Podobnie
jak komunizm był kompletną niedorzecznością - nawet w swojej strukturze
formalnej, tak jego hybryda, zwana III RP, jest niedorzecznością w obszarze
zjawisk politycznych, etycznych bądź prawnych. Nie da się ich zdefiniować przy
pomocy racjonalnej metodologii, bo przedstawiciele tego państwa traktują demokrację,
moralność i prawo w identyczny sposób, jak złodziej używa wytrychu do otwarcia
zamkniętych drzwi, zaś morderca korzysta z noża do zadźgania ofiary. Nikt przy
zdrowych zmysłach nie będzie jednak twierdził, że sięgając po wytrych złodziej staje
się ślusarzem, a posługujący się nożem bandyta wykonuje zawód kucharza.
Tym
większa wina owych mitologów, którzy zgraję
cwaniaków ubrali w szaty demokratów, a agresywnych, twardogłowych typów obdarzają
przymiotami rozumu.
To,
co środowiskom patriotycznym proponują ludzie korzystający dziś z miana autorytetów, sprowadza się w istocie do uwierzytelnienia
owych niedorzeczności miarą własnych wyobrażeń: na temat demokracji, moralności
i prawa, a w konsekwencji musi prowadzić do fałszowania i manipulowania rzeczywistością.
W efekcie,
mamy do czynienia z fuzją postawy, której nawet Józef Bocheński nie mógł
przewidzieć: nieświadomością, czym naprawdę jest komunizm i emocjami
wykluczającymi zdrowy rozsądek.
Ponieważ
„zarządzanie" emocjami należy do najbardziej skutecznych technik
komunistycznej indoktrynacji, ta grupa mitologów
demokracji, nigdy nie będzie postrzegana
jako przeciwnicy reżimu, za to zawsze może liczyć na upowszechnianie swoich
myśli.
Wielokrotnie podkreślałem, że moje teksty nie są i nie będą pisane
"ku pokrzepieniu" i kto
poszukuje takiej narracji, nie powinien zaglądać w to miejsce. Odpowiedzialność
za słowa nie pozwala mi sięgać do prostackiej kazuistyki ani opisywać spraw
polskich według jedynie słusznych dogmatów.
Kto
chce budować gmach nadziei na wywodach mitologów
demokracji lub prognozować z fusów i słów polityków opozycji – jego sprawa
i nie do mnie należy prostowanie ścieżek wiodących na manowce. Kto jednak
chciałby odmówić moim poglądom cech racjonalności lub sprowadzić je do epitetu „mieszania
ludziom w głowach” – niech ma odwagę zmierzyć się z logiką prezentowanych tu
ocen i stawić w szranki rzeczowej dyskusji.
To
bowiem, co proponują dziś autorytety
środowiska opozycyjnego, nie może być dłużej okrywane płaszczem patriotycznych
haseł, chronione tytułem naukowym lub pustym przymiotnikiem „nasze”. Każdy
dzień przedstawiania realiów III RP poprzez projekcję niedorzecznych bredni na
temat demokracji, jest nie tylko stracony, ale przybliża nas do nieuchronnej
klęski.
Być
może są tacy, w których moje pisanie „zabija
nadzieję”. Jeśli ma być to nadzieja oparta na regułach owej mitologii i wyobrażeniach
o rzeczywistości - niech zginie. Nie jest nic warta i nie przybliży nas do
wolnej Polski.
Wystarczy,
że pozostaną ludzie, którzy nadziei nie muszą szukać w słowach polityków i mętnych
wywodach autorytetów. Wystarczy, że
będą tacy, których nie przeraża diagnoza, lecz złe lekarstwo, nie przygniata
ich prawda, lecz jej brak.
Myśle, Panie Aleksandrze, że chodzi raczej o przeszłość niż o przyszłość (i nadzieje). Problem tkwi w 89 roku. Wiele autorytetów i doradców opozycji, że tak powiem, zwiazanych jest z wyborem dokonanym w tamtym czasie. Była tylko garstka ludzi- ,,Gwiazdozbiór'', która nie miała zludzeń i nie zgadzała się na ,,brak prawdy''. Inni musieliby dzisiaj powiedzieć sobie coś, cego słyszeć nie chca. Wie Pan, w dniu pogrzebu Pani Ani Walentynowicz, po mszy w kościele, siedzieliśmy w pewnej kuchni. Joanna i Andrzej palili papierosy. Ktoś przybiegł i w wielkich emocjach zapytał: ,,Andrzej, Andrzej, co teraz zrobimy'', a Andrzej Gwiazda spokojnie palił wyjął z ust papierosa i powiedział: ,,Jak zwykle, bijemy Czerwonego''. Właśnie wtedy Andrzej Gwiazda powiedział, że Smoleńsk to Jałta II. Czy nie jest to prawda? Było to 4 lata temu. Ale tacy ludzie zawsze spychani są na bok. Choć dla niektórych są wspaniałymi autorytetami:))
OdpowiedzUsuńDobry wieczór. Pojedynczy obrazek http://www.niezalezna.pl/59959-jaroslaw-kaczynski-burzy-narracje-kopacz-i-gratuluje-tuskowi czasem mówi więcej,niż największa liczba słów-szczególnie po serii "ponadnarodowych zgód": koncesjonowana opozycja jak koncesjonowany protest "gwarków" ,czyli reglamentowana pseudodemokracja IIIRP. A nadzieja? - może właśnie w publikowaniu PRAWDY ,którą właśnie czytam 'podwójnie'. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńwsojtek,
UsuńTen ponury obrazek skomentowałem już na tt, przypominając, że pan Kaczyński, reagując w taki sposób na"kontrfaktyczną tezę" wykazał, że nie pamięta własnych słów z 2007 roku:„merdanie ogonem w odpowiedzi na agresję nic nie da”.
Ponieważ wydaje się, że lider opozycji znajduje się w stanie, w którym nie pamięta się wielu innych ważkich słów, nie chcę kontynuować tematu.
Pozdrawiam
Beata Kuna,
OdpowiedzUsuńPrawda, przeszłość ma tu ogromne, jeśli nie decydujące znaczenie i wielu z tych, którzy żyrowali oszustwo OS, należy dziś do awangardy mitologów demokracji III RP. Co oznacza, że broniąc jej, bronią w istocie własnych błędów i życiorysów.
Warto pamiętać, że fałszywe określenie "postkomunizm" zostało utrwalone i zaliczone do kanonu intelektualnego III RP za sprawą pracy "Postkomunizm. Próba opisu", autorstwa Jadwigi Staniszkis. Fakt, że kariera naukowa pani profesor przebiegała po kierunkiem Zygmunta Baumana czy Włodzimierza Brusa i była szczególnie związana ze środowiskiem tzw. komandosów, jest raczej dość istotny.
Bardzo Pani dziękuję za przywołanie tak sugestywnej sceny. Jeśli ludzie tej miary, jak Andrzej Gwiazda znajdują się dziś na marginesie życia publicznego III RP, zawdzięczamy to w m.in. propagowaniu mitologii demokracji. W jej obszarze, nie ma miejsca dla osób prawych i bezwzględnie uczciwych, którzy swoim sprzeciwem burzą fałszywą narrację.
Pozdrawiam Panią
A może powinniśmy się cieszyć, że Jarosław nie objął Donalda? Albo że Donald się nie uśmiechnął i nie zacisnął przy okazji pięści? Bo wtedy przypominałoby to pewne zdjęcia smoleńskie...
OdpowiedzUsuńChociaż mnie i tak się tamte obrazy przypomniały. To była Jałta II - jak powiedział przywołany tu Pan Andrzej Gwiazda.
Brak słów na dzisiejsze "prowadzenie się" Kaczyńskiego, niemoc, bezradność.
Nie obejrzałem dziś w telewizorze tego obrazka, nie przeczytałem żadnego info. Zatrzymałem się na poziomie tutułów w internecie. Wystarczy.
Pozdrawiam Gospodarza i komentatorów
Panie Kazefie,
UsuńWprawdzie w odpowiedzi udzielonej Panu wsojtek napisałem, że nie zamierzam kontynuować tematu, to użyte przez Pana określenie "brak słów" nadaje dzisiejszemu wydarzeniu wyjątkowe znaczenie i wręcz wymusza refleksję.
Nie kieruję jej do tych, którzy zawsze mają w gębie slogan o "medialnej strategii" i "potrzebie pragmatyzmu", lecz do tych, którym słowo nie kojarzy się tylko z bełkotem.
"Nie będę współpracował z nikim, kto był nie w porządku wobec mojego brata i innych poległych. Bo zachowania wobec nich były haniebne, one politycznie i moralnie wykluczają współpracę. Absolutnie wykluczam mój udział we współpracy do czasu jakiejś daleko posuniętej ekspiacji z ich strony” – powiedział Jarosław Kaczyński w roku 2010, dwa dni po przegranych wyborach prezydenckich.
"Współpraca z premier Kopacz trwa cały czas. Znaczna część głosowań jest taka ,że decyzje podejmujemy wspólnie. To stereotyp medialny, że my zawsze jesteśmy przeciw PO. (...) tam, gdzie są merytoryczne podstawy do współpracy, tam współpracujemy i będziemy współpracować" - stwierdził Kaczyński w dniu dzisiejszym.
Szczęśliwi muszą być wyborcy PiS, którzy w czasie tych czterech lat stali się świadkami ekspiacji ze strony polityków PO.
Pozdrawiam Pana
Bardzo, bardzo Panu dziękuję. Za te słowa o Andrzeju Gwieździe. Dla mnie jest to najuczciwszy człowiek, jakiego znam. Ma ,,gen uczciwości'':)) (Przed laty w gazecie czytałam o wiosce we Włoszech w której u mieszkańców wyodrębniono właśnie gen uczciwości:)))
OdpowiedzUsuńW 2010, w piątek przed ciszą wyborczą w Gdańsku miało miejsce spotkanie z dr Fedyszak- Radziejowską i prof. Krasnodębskim. Prosiłam wtedy o odpowiedź na pytanie, które z sformułowań jest prawdziwe: dr Fedyszak zawsze pisała o ,,zagrożeniu demokracji'', prof. Krasnodębski o Postkomunizmie (o karierze naukowej pod kierunkiem Baumana prof. Staniszkis nie wiedziałam, dziękuję), a FYM pisał wtedy o neokomunizmie.
Całkowicie zgadzam się z Panem. Potrzebna jest opozycja antysystemowa. Sowietyzacja kraju jest tak głęboka, że bez pokazania drogi dobra i prawdy ludzie sami jej nie odnajdą.
Beata Kuna,
OdpowiedzUsuńMoja opinia o Andrzeju Gwieździe nie może być inna, bo jest on jedną z nielicznych postaci, które prawdziwie cenię i poważam. Powiedzenie, iż posiada "gen uczciwości", jest w tym wypadku w pełni prawdziwe.
Przypomniała Pani o przesławnym określeniu "zagrożenie demokracji", które bywa najchętniej używane przez autorytety opozycyjne. Zgodnie z tym (utrwalonym już) dogmatem, wszelkie poczynania reżimu oraz złe praktyki władzy stwarzają sytuację "zagrożenia" zdrowej tkanki demokracji III RP.
Ludzie używający tego określenia są zatem przeświadczeni, że owa demokracja rzeczywiście istnieje, choć w chwili obecnej doznaje uszczerbku i podlega różnym deformacjom. Jeśli taka postawa skojarzy się komuś z hasłem "komunizm tak, wypaczenia nie" -nie będzie daleki od prawdy.
Ci, którzy mówią Polakom: reformujmy, poprawiajmy, walczymy o demokrację i wskazują środki zaradcze w ramach obecnego systemu - albo nie zdają sobie sprawy z celów do jakich zmierza III RP i są wówczas politycznymi głupcami, albo oszukują Polaków i zasługują na ocenę znacznie sroższą.
W odpowiedzi udzielonej pani dr Fedyszak-Radziejowskiej napisałem, że obecny stan tego państwa nie jest żadną patologią lub „deformacją demokracji” lecz logicznym zwieńczeniem państwowości III RP. Ludzie PO-PSL nie pojawili się znikąd. Są „szczytowym osiągnięciem” procesu tzw. transformacji ustrojowej, w którym wyhodowano współczesną odmianę sukcesorów komunizmu, zaś sposób sprawowania przez nich władzy, w niczym nie odbiega od reguł „demokracji socjalistycznej".
To państwo nie zostało nagle zepsute przez reżim PO-PSL. Było chore już w chwili poczęcia, zaś rzekome patologie są stanem całkowicie naturalnym dla tworu magdalenkowego.
Ludzi, którzy głoszą dyrdymały o "potrzebie reform" i dywagują o "zagrożeniu demokracji", trzeba pytać: co mamy reformować, które ze składników tego systemu są dobre, funkcjonalne i służą Polakom? Jak poprawić nigdy nieistniejące mechanizmy, jakim sposobem odbudować nieobecną "komunikację społeczną" lub wzmocnić iluzoryczne "społeczeństwo obywatelskie"?
Tylko niewielu dopuszcza myśl, że problemem tego państwa nie są nieszczelne drzwi, odpadające tynki czy wybite okna. Problemem jest fundament, na którym je zbudowano; doszczętnie zmurszały i przegniły, którego nie da się naprawić żadnymi korektami.
Półśrodki i kompromisy w ramach obecnego systemu, zawsze będą służyły jego twórcom i beneficjentom. Nie poprawią losu Polaków i nie przybliżą nas do wolnej Polski.
Szanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńPozwoli Pan, że odrabiając "zaległości blogowe" - powrócę przede wszystkim do Pańskiego Opus Magnum i oddam Strategowi co strategiczne. :)
W znakomitym dyptyku "NUDIS VERBIS" dokonał Pan wnikliwej analizy politycznej Polski AD 2014, postawił precyzyjną diagnozę przyczyn upadku III RP i zaproponował niezbędną terapię, która pozwoliłaby na powrót naszej Ojczyzny do grona państw liczących się w Europie i na świecie, przy czym nie zawahał się Pan nawet przed użyciem słowa "mocarstwo"!
W największym uproszczeniu: "terapia" miałaby się sprowadzać do zerwania z przeklętymi zabobonami wmawianych nam od dziesięcioleci tzw. "konieczności dziejowych" oraz "ograniczeń geopolitycznych" - głównych przyczyn naszej stagnacji i "podczepiania się" pod trzęsące Europą Niemcy i Rosję.
Zaproponował Pan budowanie polskiej strategii bezpieczeństwa w oparciu o nasze własne siły, przy czym wyróżnił Pan 2 filary oparcia: silną polską armię i silną gospodarkę.
Polską racją stanu, którą zabezpieczył Pan dwustronnym, strategicznym sojuszem z USA - (z wykluczeniem opanowanych przez Niemcy i Rosję "ponadnarodowych": UE i NATO) - miałaby się stać zarówno nasza antyniemieckość jak i antyrosyjskość - i to one determinowałyby polskie wybory polityczne.
Powyższe śmiałe wizje zostały przyjęte z wielkim entuzjazmem przez Pańskich komentatorów i tych z czytelników, którzy zachowali zdolność racjonalnego i samodzielnego myślenia. Nie ukrywam, że także przeze mnie.
Pokłon i podziękowanie, Strategu Aleksandrze! :)
Żeby nie było przesadnie podniośle :)
UsuńTeatrzyk Zielona Gęś ma zaszczyt przedstawić:
"Dymiący piecyk"
Występują:
Chór Polaków
Dymiący piecyk
Osiołek Porfirion
i Dzwony
Chór Polaków
basem, wierszem
My tu od wieków stoimy,
a ten piecyk ciągle dymi.
Czy to w lecie, czy też w zimie
piecyk dymi, piecyk dymi,
ach, geopolitycznymi
racjami jesteśmy wyni*
*szczeni
Dymiący piecyk
O, biedny, biedny jam piecyk,
od wieków te same rzeczy.
Od tej ściany do tej ściany
cały piec zaczarowany,
więc czy to w lecie, czy w zimie
dymem natrętnym dymię
i nic się, ach, nic nie zmienia,
a ci Polacy modlą się i grają Szopena,
och!
Chór Polaków
Cudu! Cudu!
"Jak jarmużu bedłki",
tak cudu pragnie lud!
Osiołek Porfirion
z narzędziami
Nic nie rozumiem. Nie ponimaju.
I do not understand. Wynosi popiół,
czyści rury, czyli wykonuje kilka
prostych czynności zduńskich
Piecyk
przestaje dymić
Chór Polaków
natychmiast z radości pogrąża się
w pijaństwo i dzwoni w dzwony.
Dzwony
Bum-buum tedeum!
Chór Polaków
konkluzja:
Nasz piecyk cudem zreperowany,
lecz Osiołek Porfirion to gość podejrzany.
Biją Porfiriona.
K U R T Y N A
.................................
OdpowiedzUsuńA teraz, cóż, - z niechęcią, przechodzę do wdrukowanej w polskie umysły szkodliwej mitologii tzw. "demokracji". Według mnie - ustroju, w XXIw. (a może zresztą nigdy?) nieistniejącego, stanowiącego wygodne określenie maskujące - stosowane przez parweniuszowskich "oligarchów" i groźniejszych od nich opętańców, pożądających nie tylko mamony, ale przede wszystkim nieograniczonej władzy.
Nie chcę się rozwodzić nad nieśmiesznymi bajkami, w 100% podpisuję się pod tym, co napisał Autor, z jednym wszakże zastrzeżeniem: zakończenia.
CYT.
"Wystarczy, że pozostaną ludzie, którzy nadziei nie muszą szukać w słowach polityków i mętnych wywodach autorytetów. Wystarczy, że będą tacy, których nie przeraża diagnoza, lecz złe lekarstwo, nie przygniata ich prawda, lecz jej brak."
UWAGA!!! Teraz będzie osobiście. :)
Nie przeraża mnie diagnoza, przyjmuję ją (i miraże demokracji) podobnie do Pana, jako dopust boży. I nie przygniata mnie prawda przywracająca sens i godność człowiekowi i "tak-tak, nie-nie" - jego mowie.
Przeraża mnie co innego: ŻE SIĘ NIE DOCZEKAMY!
I ŻE SIĘ PO PROSTU UDUSIMY W TEJ PRZEKLĘTEJ OGÓLNOŚWIATOWEJ "GLĄTWIE" POPRAWNOŚCI POLITYCZNEJ, SZYDERSTWA ODWRÓCONYCH POJĘĆ, ZAKŁAMANIA BEZ GRANIC, NIEPRZESTRZEGANIA TABU -> ODWIECZNEGO BEZPIECZNIKA CYWILIZACJI Homines Sapientes!
Dla osób o ponadprzeciętnej wrażliwości (z nerwami "na słupkach"), także tej artystycznej (pozdrowienia, panie Przemku!), do których często bywam zaliczana - istnieje jeszcze jedno zagrożenie": ŻE OSZALEJEMY! :)))
Pozdrawiam Pana Aleksandra i wszystkich Przyjaciół BEZDEKRETU.
PS. Ładnie Pan to wszystko przekomponował graficznie (SAM???)
Na blogu jest elegancko, uroczyście i przejrzyście. :)) Gratulacje!
...
UsuńI TU NIECH NIE ZABRAKNIE ADEKWATNEGO PRZYPISU W MOWIE WIĄZANEJ, wielokrotnie zresztą przywoływanego na blogu: "POTWORA PANA COGITO":
ZBIGNIEW HERBERT
Potwór Pana Cogito
1
Szczęśliwy święty Jerzy
z rycerskiego siodła
mógł dokładnie ocenić
siłę i ruchy smoka
pierwsza zasada strategii
trafna ocena wroga
Pan Cogito
jest w gorszym położeniu
siedzi w niskim
siodle doliny
zasnutej gęstą mgłą
przez mgłę nie sposób dostrzec
oczu pałających
łakomych pazurów
paszczy
przez mgłę
widać tylko
migotanie nicości
potwór Pana Cogito
pozbawiony jest wymiarów
trudno go opisać
wymyka się definicjom
jest jak ogromna depresja
rozciągnięta nad krajem
nie da się przebić
piórem
argumentem
włócznią
gdyby nie duszny ciężar
i śmierć którą zsyła
można by sądzić
że jest majakiem
chorobą wyobraźni
ale on jest
jest na pewno
jak czad wypełnia szczelnie
domy świątynie bazary
zatruwa studnie
niszczy budowle umysłu
pokrywa pleśnią chleb
dowodem istnienia potwora
są jego ofiary
jest dowód nie wprost
ale wystarczający
2
rozsądni mówią
że można współżyć
z potworem
należy tylko unikać
gwałtownych ruchów
gwałtownej mowy
w przypadku zagrożenia
przyjąć formę
kamienia albo liścia
słuchać mądrej Natury
która zaleca mimetyzm
oddychać płytko
udawać że nas nie ma
Pan Cogito jednak
nie lubi życia na niby
chciałby walczyć
z potworem
na ubitej ziemi
wychodzi tedy o świcie
na senne przedmieście
przezornie zaopatrzony
w długi ostry przedmiot
nawołuje potwora
po pustych ulicach
obraża potwora
prowokuje potwora
jak zuchwały harcownik
armii której nie ma
woła -
wyjdź podły tchórzu
przez mgłę
widać tylko
ogromny pysk nicości
Pan Cogito chce stanąć
do nierównej walki
powinno to nastąpić
możliwie szybko
zanim nadejdzie
powalenie bezwładem
zwyczajna śmierć bez glorii
uduszenie bezkształtem
...
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńWitam Panią po długiej nieobecności i bardzo dziękuję za tak życzliwą ocenę "Nudis Verbis".
Pozwolę sobie jedynie zauważyć, że nie dostrzegłem, ale też i nie spodziewałem się entuzjazmu dla zawartych w tym tekście tez. Uważam to za naturalne, bo zbyt daleko odbiegają od wszelkich dotychczasowych koncepcji i trzeba cezury czasu, by znalazły akceptację.
Rozumiem też, choć nie podzielam Pani obaw zawartych w drugim z komentarzy. Być może nie spodoba się Pani moja odpowiedź, ale myślę, że to czy nasze pokolenie doczeka tej lepszej rzeczywistości, nie ma większego znaczenia. Nie ma w wymiarze spraw, o których rozmawiamy, choć z całą pewnością jest ważne dla nas samych.
Proszę wziąć pod uwagę, że mówimy o procesach historycznych, które mogą trwać przez wiele pokoleń. Jako realista, nie mogę zakładać, że bagaż geopolitycznych obciążeń, które narzucono Polakom od 1945 roku, zostanie zrzucony w ciągu kilku lub kilkunastu lat.
To nie jest tylko kwestia woli politycznej i akceptacji społecznej, ale obecności elit, których dziś nie posiadamy.
Tekst, pod którym rozmawiamy ma przecież uświadomić, jak daleka czeka nas droga. Również w tym zakresie.
Bardzo Pani dziękuję za satyryczne i poetyckie przerywniki :)
Pozdrawiam serdecznie
Ależ naturalnie, że nie podoba mi się Pańska odpowiedź! :) Nie potrafię myśleć "pokoleniowo" i nie mam inklinacji misjonarskich (brrrr!). "Moje za grobem zwycięstwo" - nie interesuje mnie wcale. A "procesy historyczne" niebezpiecznie kojarzą się z "koniecznościami dziejowymi". I wymagają za wiele cierpliwości, której nie posiadam. Jak to nie-szachistka. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie
AŚ
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Pańskie tweety, Sir Alexander!
I ja bardzo się cieszę, że ma Pan prawdziwego sprzymierzeńca w Panu redaktorze Bogdanie Zalewskim. To jeden z nielicznych (2-3 ?), którzy nie obawiają się otwartym tekstem wspierać Pańskiej "obrazoburczej" :), prawdziwie niezależnej publicystyki WOLNEGO CZŁOWIEKA!
Ponieważ od lat komentuję tylko na tym blogu, pozwoli Pan, że tutaj zamieszczę podziękowania dla kogoś, kto w pełni zasługuje na (niegdyś) zaszczytne miano POLSKIEGO DZIENNIKARZA.
Za to kiedy - po 6 godzinach od pojawienia się Pańskiego tt o szefie NATO, (od dawna znanego jako "przyjaciel braci Moskali"- była o tym zresztą mowa na blogu), a teraz, jak się okazuje, także moskiewskim agencie, - na niezależna.pl ukazuje się rozwodniona epistoła oparta wyłącznie na Pańskich linkach - naturalnie bez wzmianki o źródle informacji, nawet nie musiałam czytać podpisu "autorki". W ciemno rzuciłam (mam świadka!) - "Olga Alehno". To przykład ANTY-DZIENNIKARSTWA obowiązującego powszechnie w III RP!
Pozdrawiam
Pani Urszulo,
UsuńTekst Pan Bogdana Zalewskiego sprawił mi wielką radość, bo nieczęsto się zdarza, by recenzent tak trafnie odczytał logikę eseju, iż jego tekst stanowi doskonałe uzupełnienie i rozwinięcie myśli autora. Tak właśnie jest w tym przypadku.
Ale Pan Zalewski zadziwił mnie jeszcze jedną rzeczą. Są bowiem w jego tekście dwa zdania: "Neokomunizm to wielowymiarowa diaboliczna struktura władzy zawierająca elementy ideologii geopolitycznej, ekonomicznej, oraz obyczajowo-kulturowej, której celem jest opanowanie suwerennych narodów i państw, aby utrzymać za wszelką cenę to absolutne panowanie. Władza dla sprawowania władzy, czysta dominacja, pozbawiona wszelkich zasad hegemonia, zdolna do porzucania wcześniejszych wyznaczników dla utrzymania monopolu sterowania masami, to jest najważniejsza cecha tego pasożytniczego tworu" - o których mogę powiedzieć tylko tyle, że żałuję, iż to nie ja jestem ich autorem. Ta definicja spełnia nie tylko wymogi logiki, ale ujmuje rzecz w sposób najgłębszy i opisuje komunistyczną sukcesję jako rzeczywistość wciąż żywą i groźną.
Ponieważ nie udało mi się umieścić komentarza na blogu Pana Zalewskiego (dotąd nie wiem dlaczego), chciałbym tu podziękować mu serdecznie za tak wyśmienitą, wartościową robotę. Są jeszcze w Polsce dobre pióra i dobrzy dziennikarze.
Z całą pewnością, na drugim biegunie dziennikarstwa stoi praktyka pani Olgi Alehno, która przeczytała likowane na tt materiały i na ich podstawie wyprodukowała tekst.
Nie ma oczywiście obowiązku wskazywania na tweety Aleksandra Ściosa, jednak dobry obyczaj nakazywałby poinformować czytelników ,skąd czerpało się tak szczególną wiedzę.
Ponieważ nie po raz pierwszy pani Alehno sięga po podobne praktyki, w warunkach recydywy, staje się to mocno niesmaczne. Tylko dlatego zwróciłem dziś uwagę na wykorzystanie moich tt.
Pozdrawiam Panią
A skoro rozmawiamy o tekście Pana Zalewskiego, warto, a nawet trzeba wskazać odpowiedni link:
Usuńhttp://www.rmf24.pl/news-prawda-panstwa,nId,1529489
Napisał Pan: "Być może są tacy, w których moje pisanie „zabija nadzieję”." - więcej jest takich którym otwiera oczy
OdpowiedzUsuńDla zabicia nadziei wystarcza widok Kaczyńskiego gratulującego w sejmie Tuskowi...
Szanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńBardzo Panu dziękuję za jednoznaczną nową odsłonę na Pańskim Blogu, z którą się identyfikuję w każdym zasianym nimi ziarnie prawdy.
Pozdrawiam serdecznie Pana i Pana Gości.
Obibok na własny koszt
PS
I coś specjalnego ode mnie dla Gospodarza i Wszystkich Gości.
Na dobry początek jako zwiastun od Archaniołów, którzy sprawili mi taki oto prezent:
http://obiboknawlasnykoszt.blogspot.com/2014/10/wasnie-runa-ostatni-mur-tw-bolka-w.html
Onwk
PPS
Szanowny Panie Aleksandrze informuję,że w gdańskiej Bazylice Mariackiej była wystawa poświęcona Pułkownikowi R. Kuklińskiemu której fotografie można zobaczyć w moim albumie pt.
"Mój kolejny polski dzień w Gdańsku"
https://plus.google.com/photos/101418654546084380754/albums/6053074046617405489
Zapraszam go obejrzenia nowych fotografii w mojej galerii:
https://plus.google.com/u/0/photos/108910137865025242278/albums
oraz klipów filmowych na kanale YT, w tym spod pomnika, ECS i bramy nr 2 z dnia 29.09.2014 r. - najazd Ukraińców i szwabów.
https://www.youtube.com/user/Obiboknawlasnykoszt
Onwk.
Aberracja z najwyższej półki, bo oto "polska nienormalność" ma według prezesa zadbać o sprawy polskie:
OdpowiedzUsuń"Szef Prawa i Sprawiedliwości był pytany również o nowe europejskie stanowisko Tuska. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego założyciel Platformy pełnić będzie dość ważną funkcję, ale nie tak istotną, jak przedstawiają to prorządowe media. Tusk, według lidera PiS, powinien wykorzystać nowy urząd do publicznego podejmowania spraw kluczowych dla bezpieczeństwa Polski. Jak powiedział Jarosław Kaczyński - Tusk powinien też dbać o kwestie związane z "prawdą dotyczącą naszej przeszłości, rozliczeniami z nią, fałszerstwami historii"."
http://niezalezna.pl/60061-jaroslaw-kaczynski-w-tv-republika-platforma-jest-niezdolna-kulturowo-do-rzadzenia
Tak mówi jakby dopiero się dziś urodził.
Już się gubię, bo nie wiem co lub kogo należy dziś leczyć?
Według mnie leczyć należy ludzi bredzących, a nie rzekomą demokrację pod mianem III RP, którą zapewne dostrzega w swoich zwidach prezes i jego dwór z ulizanym gogusiem z pomazanym brylantynę brylantyną łbem, w który się bulgocze nicość i pycha.
Donek nie po to rozwalał i niszczył "polską nienormalność" - za co został nagrodzony przez Anielę ze STASI, by dziś zabiegać o sprawy tej jego "polskiej nienormalności".
Co innego, jeśli szłoby o jego rodzinny Faterland dziadków po mieczu z wermachtu (oby z wermachtu) i po kądzieli, którego sam Adolf Hitler w Wilczym Szańcu po policzku pogłaskał.
Gdy w Gdańsku rusza pełną para samorządowa kampania wyborcza na koszt Polaków, to PiS zajmuje się kłębkiem nici rzuconym przez okupacyjne media.
http://obiboknawlasnykoszt.blogspot.com/2014/10/w-gdansku-kampania-wyborcza-ruszya-na.html
PS
Łapka w łapkę było. Zabrakło jedynie misiaczków i z całusków języczkiem.
Widziałem ten żenujący sejmowy spektakl i jego kontynuację, który Polakom, tym myślących, odebrał ostatnie resztki nadziei.
Fotocanon,
OdpowiedzUsuńW żaden sposób widok pana Kaczyńskiego, gratulującego w Sejmie Tuskowi, nie może zabijać nadziei. Jeśli w takich kategoriach ktoś odbierałby ów głupi gest prezesa PiS, dałby tylko dowód słabości przekonań i udowodnił, że nigdy nie posiadał ani wiary ani nadziei.
Nie wolno tych wartości pokładać w człowieku, choćby najsilniejszym i najbardziej prawym. Niestety, jest to bardzo powszechną praktyką wśród elektoratu opozycji. Dlatego napisałem w tekście, że wielu z nas ulepiło sobie różnych „cielców" i oddaje im cześć niewspółmierną do zasług, znaczenia, pozycji.
Panu Kaczyńskiemu wolno robić co tylko zechce i nawet codziennie jednać się z Tuskiem lub Komorowskim. Dla ludzi, którzy nie ulegają bałwochwalstwu, to rzecz bez większego znaczenia. Warta odnotowania tylko dlatego, by wykazać kolejny objaw schizofrenii politycznej, która jest schorzeniem demokratów III RP.
Był czas, gdy ludzi, którzy co innego robili, co innego mówili, a jeszcze inaczej myśleli, nazywano wprost - komunistami. Dziś, ta postawa ma wiele innych określeń.
Pozdrawiam
Aleksander Ścios
UsuńW kwestii ulepiania sobie 'cielców' to oczywista oczywistość, niestety...
Pisząc o zabijaniu nadziei miałem na myśli nadzieje - chyba większości patriotycznego elektoratu -związane z PiS i jego Prezesem jako siłą, która obali zarówno władzę 'posmoleńską', jak też całą Republikę Okrągłego Stołu. Reakcje znacznej części 'naszych' na sejmowy gest tylko potwierdzają, że 'cielec' przesłania im rzeczywistość ("wspaniały gest Kaczyńskiego", "Tusk skonfundowany i wystraszony", itp itd.). Sądzę, że większość społeczeństwa - jego w miarę aktywnej, patriotycznej części - potrzebuje (może podświadomie) przywódcy, autorytetu, a tu i teraz praktycznie nie ma wyboru..
Właściwie przepraszam za to zajmowanie się PiSem; jeśli Polska bez PiS nie miałaby istnieć, to już naprawdę byłaby pora umierać :)
Ale dodam jeszcze jedno: skoro Kaczyński gratuluje i życzy powodzenia (w czym?) Tuskowi, to przeciwko komu wygłasza swoje miesięcznicowe przemówienia pod Pałacem Prezydenckim? komu grozi, że prawda wyjdzie na jaw i zwycięży? kogo obiecuje rozliczać za Smoleńsk? Oto prawdziwy dysonans poznawczy dla tych, którzy widzą coś więcej, niż 'cielca'...
Dziś tych, których kiedyś nazywano komunistami, można i trzeba nazywać inaczej - np. schizofrenikami, pragmatykami, realistami..
Dziękuję i przepraszam.
Pozdrawiam
.
Fotocanon,
UsuńWe wczorajszej odpowiedzi, pozwoliłem sobie wykorzystać Pański komentarz do powtórzenia myśli o politycznych i medialnych "cielcach". Dwa pierwsze zdania odnoszą się zatem do tej groźniejszej, bo destrukcyjnej formy "pokładania nadziei" w działaniach jakiegoś polityka, autorytetu.
Nie wiem jak z obecną, a prawdopodobnie i przyszłą postawą pana Kaczyńskiego poradzą sobie wyborcy PiS. Podejrzewam, że margines jest tu bardzo szeroki, a dzięki postawie różnych publicystów i tzw. "naszych" ekspertów, będzie jeszcze szerszy. Ci ludzie już wytłumaczyli wyborcom, że gest Kaczyńskiego jest wyrazem jego geniuszu i dobrej woli. Wielu z nich powołało się przy tym na kolejny mit funkcjonujący w obszarze tzw. politrealizmu: "Nie mamy zapasowej Polski, ani zapasowych Polaków.Trzeba jakoś zasypać te rowy".
Takie "zasypywanie rowów" praktykowano po roku 1945 i po 1989, Jest zatem duży bagaż doświadczeń i wzorców.
Bardzo mi się podoba zadane przez Pana pytanie: komu (Kaczyński) grozi, że prawda wyjdzie na jaw i zwycięży? kogo obiecuje rozliczać za Smoleńsk?
Warto przy tym zauważyć, że przemówienia z okazji miesięcznic są budowane według jednakowego wzorca i nie podlegają większym zmianom. Tam co miesiąc mówi się to samo. Może dlatego, że nikt nie ma odwagi zapytać: co dalej? Miałem kiedyś pomysł, by zestawić cytaty z tych wystąpień, od 2010 do chwili obecnej. To bardzo frapująca lektura. Przyznaję, że zaniechałem tego z obawy przed mianem "wroga PiS-u".
Jeśli zaś chodzi o tych, którzy pokładają nadzieję w partii Pana Kaczyńskiego, mogę jedynie zaproponować postawę, którą sam praktykuję: wybór z rozsądku. Broń Boże, z konieczności.
Wybór bez złudzeń i nadmiernych oczekiwań, podyktowany świadomością, że przez długi czas nie będzie w Polsce opozycji antysystemowej. Nie wiem, na ile taka postawa sprawdziłaby się u innych, jednak w moim przypadku, pozwala zachować konieczną (i zdrową) rezerwę oraz jasność myśli.
Pozdrawiam Pana i dziękuję.
Szanowny Panie Aleksandrze,
UsuńZ uwagą, ale i pewnym juz znużeniem obserwuję zachowania tych na których "z rozsądku", jak Pan sam to nazwał, należało by głosować.
Nieczęsto się to zdarza, ale w tym przypadku nie wiem czy na pewno ma Pan rację pisząc w dalszych słowach ..." Broń Boże, z konieczności. Wybór bez złudzeń i nadmiernych oczekiwań, podyktowany świadomością, że przez długi czas nie będzie w Polsce opozycji antysystemowej."
Przyznam, że nie widzę już za bardzo sensu dalszego wspierania/budowania pozycji Prawa i Sprawiedliwości w świetle sekwencji wydarzeń ostatnich miesięcy.
Skoro nie widać już praktycznie żadnej szansy na realizacje hasła "Polacy zasłuhują na więcej", skoro coraz bardziej widać, że ten wybór to jedynie wybór "mniejszego zła", że miesięcznice nie niosą za sobą realnych działań na poziomie strategii partii, nie widzę konieczności dalszego budowania pozycji aparatczyków z jakich coraz bardziej składa się "awangarda" PiS-u..
Jednoczesnie jestem przerażony zawłaszczaniem, w tym samym czasie, symboli i pojęć patriotycznych przez środowisko Belwederu, przy kompletnie biernej postawie tej partii, a czasem nawet przy umiarkowanym wsparciu.!
Oczywiście, jest Antoni Macierewicz.
Ta postać i może jeszcze kilku, zasługują na każdą sekundę naszej uwagi.
Tyle, że to nie oni nadają obecnie ton działaniom partii, ich praca i oddziaływanie na Polaków i rzeczywistość realizuje się niejako obok głównego nurtu, czasem w wewnętrznej z nim sprzeczności. Myślę, że niestety niebawem dojdzie do ich marginalizacji, wypychania poza obszar decyzyjny i w konsekwencji separacji.
Ale to w tym środowisku polityków upatruję jeszcze nikłą nadzieję na zmiany, których doczeka moje pokolenie.
Mam przy tym pełną świadomość faktu, że by to się mogło spełnić musi zajść tyle różnych zdarzeń, tak bardzo świat zewnetrzny, warunki geopolityczne muszą ulec zmianie a wszystko to tak dalece wykracza poza wolę i możliwości sprawcze tych osób, że słusznym jest posługiwanie się pojęciem "czynnika nieoznaczonego".
Biorąc jednak pod uwagę prawdopodobieństwo, sensowne dla mnie jest teraz wszystko to co pozwoliło przetrwać Polsce w sercach i tradycji w okresie 150 lat niewoli i niebytu. Każde działanie, które niesie ładunek patriotyzmu i przenosi w przyszłość nadzieję na wolną Polskę. Dodaję, od siebie, tłumaczenie i udowadnianie, że to sie najzwyczajniej również będzie opłacać w sensie materialnego bytu narodu. Czynnika materialnego w rozmowach z młodymi ludźmi nie wolno w żadnym przypadku pomijać.
Uważam, że należy to wszystko robić po to, by mogło się kiedyś powtórzyć "zmartwychwstanie narodu" jak w czasach II RP.
I temu poporzadkowuję od pewnego czasu moje działania.
Bez grzechu zaniechania, ale i bez większego przekonania o sensie wspierania obecnej opozycji.
z wyrazami szacunku
Zaścianek
Obibok na własny koszt,
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za linki do zdjęć z wystawy o pułkowniku Kuklińskim i do innych fotografii.
Pozdrawiam serdecznie
Szanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńmuszę coś napisaś odnośnie procesów historycznych, "zwycięstwa nad grobem", nadziei, jej braku etc.
W 1915 roku 24-letnia Zofia Trzcińska-Kamińska kupuje mundur, kawaleryjskie buty i czako, obcina piękne, długie włosy "na zero" u lubelskiego fryzjera. Jako “Zygmunt Tarło” zapisuje się do II Brygady Legionów Polskich. Zaniepokojony mąż, który nie odważył się wstąpić do Legionów, rozpoczyna poszukiwania, ale ona jest już na legionowym szlaku. Obciążona ekwipunkiem, z karabinkiem w ręku walczy m.in. na Wołyniu.
Miała talent artystyczny. W 1916 roku wyrzeźbiła monumentalną postać Beliniaka stojącego w zadumie nad grobem Ojczyzny. Odlana w brązie rzeźba została zaprezentowana na zorganizowanej w Lublinie w 1917 roku wystawie Legionów. Podobne ekspozycje tworzono w innych miastach.
"Beliniak" wyrażał powszechne wówczas przeświadczenie o daremności dwuletniej legionowej walki. Powstawał w czasie trwającej miesiącami okupacji ziem poskich.
Co było dalej? Rok po lubeskiej wystawie Polska odzyskała niepodległość. Powstała Niepodległa II Rzeczpospolita. Walka nie była daremna.
Po 1945 r. przez lata wmawiano Polakom, że zbrojny opór jest zbyteczny, walka bezcelowa, zryw niepotrzebny. Jako gwarant "niepodległości" stał "przyjaciel" i "sojusznik" - Związek Sowiecki, poza oficjalnym obiegiem używany jako straszak. Organizowano pseudo-dyskusje, w których starannie dobrani adwersarze prowadzili pseudo-spory, gdzie z góry planowany był wynik i dobór argumentów. Historyczna tradycja walki o Niepodległą, dziedziczona przez kolejne pokolenia polskich patriotów (w tym przez autorkę "Beliniaka"), była z całą mocą tępiona. W ramach tejże dyskusji zabrała głos Szymborska, tworząc kolejny rodzaj votum separatum wierszem "Nic dwa razy" (tomik "Wołanie do Yeti" z 1957 r.).
Tymczasem nic nie jest przesądzone. Nic nie może, jak Pan napisał, "zabić nadziei".
Pozdrawiam serdecznie
Rzadko komentuję ale zgadzam się z wpisami gospodarza.
OdpowiedzUsuńWpisy „Nudis verbis 1 i 2” podsumowują również moje przemyślenia. Także wpis Pana Przemka Łośko o tym, że „trzeba wyrzec się dobra” by dobrze funkcjonować w IIIRP koresponduje z moimi obserwacjami i doświadczeniami, głównie zawodowymi.
Sformułowania o tym, że dla Polski byłoby lepiej gdyby Niemcy były słabe a Rosja w obecnym kształcie wręcz zniknęła mogą na początku być trudne do przyjęcia ale wystarczy zadać sobie pytanie czy Niemcy i Rosja są naszymi przyjaciółmi albo czy są chociaż neutralne względem nas.
Czy Niemiec może życzyć sobie by Polska była słaba bo jest to korzystniejsze dla jego kraju? Czy Rosjanin może życzyć sobie by Polska zniknęła z mapy świata – za to takie pytania wydają się jak truizmy. Przecież tak właśnie jest i wydaje się to zupełnie naturalne. Dlaczego więc nawet osoby, które rozumieją tę grę globalnych interesów nie potrafią odwrócić sytuacji i na pierwszym miejscu w swojej głowie postawić interesy (albo „obowiązki”) polskie?
Napisał Pan o Kaczyńskim, że „wydaje się, że lider opozycji znajduje się w stanie, w którym nie pamięta się wielu innych ważkich słów”. Może to skutek starości prezesa, może choroby, albo po prostu słabości. Ja tylko dodam, że oprócz tego, że wywołany do tablicy zaczął chodzić jak po sznurku to zaprezentował klasyczne „udowadnianie, że nie jest wielbłądem”.
Obserwuję też takie kwiatki jak kompletne fiasko Pana dyskusji z Panią Fedyszak-Radziejowską albo to, że nawet prof. Andrzejowi Nowakowi wyrwie się coś takiego, że zaczyna felieton do Gościa Niedzielnego słowami: „Cieszymy się, że Donald Tusk objął prestiżowe stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej.”
Czy wielu jest ludzi, którzy podobnie myślą o sprawach polskich jak czytelnicy tego bloga? Ze statystyk ale też obserwacji mojego bliższego i dalszego środowiska stwierdzam, że to są promile, pojedyncze osoby, z którymi można poważnie porozmawiać.
Jeśli jakieś reżimowe mendy tu zaglądają to muszą mieć tę satysfakcje, że to jest absolutna nisza.
Ale dziękuję za to o(t)rzeźwiające źródełko.
Nudis Verbis o prawdziwie wolnej Polsce:
OdpowiedzUsuń„Nie pragniemy Polski tej lub owej partii, chcemy Polski wyzwolonej od podziałów, chcemy Polski, która by była Rzeczpospolitą, wszystkich, naszą, nie jednego klanu. Na sztandarach Orzeł (z koroną i krzyżem), w sercach Krzyż, w myślach Ewangelia”.
„Polacy! Macie Boga w sercach?.. Macie krew w żyłach?.. Macie dosyć niewoli i cierpienia?.. Podnieście się! Do powstania! Musi to być ruch nie krwawy, lecz pobożny, olbrzymi, nie destruktywny, lecz namiętny, twórczy. Potrzebny jest najwyższy wysiłek! Trzeba napiąć wszystkie energie i najidealniejsze namiętności! Musimy urządzić ostatnie powstanie, powstanie przeciw sobie, przeciw naszym błędom, swym grzechom!”
z pamiętnika ks. kard. A.Hlonda
KSIĄDZ ROBAK,
UsuńTo były słowa na miarę Polaka. Dziś ( i to zestawienie powinno przerażać) mamy słowa na miarę polityka:
"Trzeba sobie odpowiedzieć na pytania co zmienić w naszej ojczyźnie, by Polacy, polskie rodziny, nasza wspólnota narodowa była bezpieczna, by Polacy byli coraz zasobniejsi, bezpieczniejsi.(...) Jest proszę warunek realizacji tego o czym mówiłem,
Tym warunkiem jest naprawa naszego aparatu państwowego, Naprawa która jest bezwzględnie konieczna. Która musi dotyczyć niemal wszystkich dziedzin, organizacji rządu, procesu legislacyjnego, aparatu sprawiedliwości, aparatu fiskalnego. Musimy naprawić polskie państwo. Bo bez tego te cele będą nierealne."
Szanowny Panie Kazefie,
OdpowiedzUsuńPrzywołał Pan piękny przykład i wzorzec. A następnie sam odpowiedział na pytanie - dlaczego dziś takie postawy wydają się nierealne.
Jesteśmy społeczeństwem rozbrojonym - z woli walki, z myśli, pragnień, a nawet - z honoru i wprawdzie kultywujemy pamięć o ludziach II Rzeczpospolitej, to jest jest ona podobna do zachwytów nad obcą cywilizacją.
Nietrudno zauważyć, że idea zbrojnego oporu (przeciwko okupantom, najeźdźcom, wrogom wewnętrznym) została nam wydarta wraz ze śmiercią ostatnich żołnierzy Niepodległości, nazywanych dziś Żołnierzami Wyklętymi. Wraz z nimi zginął również autentyczny antykomunizm, postawa nierozerwalnie związana z oporem zbrojnym.
Wielu dziś przyznaje się do takiej tradycji, ale ilu mogłoby powtórzyć za Mackiewiczem:
"My musimy komunizm wyniszczyć, wyplenić, wystrzelać! Żadnych względów, żadnego kompromisu! Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyść. Musimy zastosować ten sam żelazno-konsekwentny system. A tym bardziej posiadamy ku temu prawo, ponieważ jesteśmy nie stroną zaczepną, a obronną!".
Jak kiedyś napisałem, te mocne słowa są echem tradycji, którą utraciliśmy w czasie hańby komunizmu. Echem polskiej dumy z posiadania własnej ojczyzny i narodowych świętości. Nie nawołują do nienawiści, lecz mają źródło w zrozumieniu grozy komunizmu i jego antypolskich celów. Należałoby dodać, że dla dzisiejszych piewców demokracji III RP, są to słowa całkowicie puste, a nawet wrogie.
Jeśli zaś "nic nie jest przesądzone", jak zechciał Pan napisać, to może tylko dlatego, że żyją jeszcze Polacy, którzy rozumieją, że musi przyjść czas, gdy słowa już nie wystarczą i trzeba będzie większej daniny.
Pozdrawiam serdecznie
Marcin Ís,
OdpowiedzUsuńPrzedstawił Pan rzecz w bardzo celnym ujęciu. O ile powszechnie zgadzamy się ze stwierdzeniem, że polskie interesy narodowe mogą być sprzeczne z interesami innych państw, to już wynikająca stąd teza "niech Niemcy będą słabe, a Rosja zniknie z mapy świata", nie mieści się w kanonie takich różnic. Dlaczego?
Otóż wmówiono nam, że tzw. pokojowe współistnienie, jest dziś wartością nadrzędną, dla której trzeba poświęcić nawet interes narodowy. Wprawdzie ci, którzy rozpowszechnili ów fałsz (a mam na myśli państwa paktu jałtańskiego) i później nad nim pracowali (różne międzynarodowe gremia powoływane przy współudziale KGB) nie praktykują nigdy owej wartości, to została ona narzucona państwom słabszym i zależnym.
W ten sposób, Rosja i Niemcy mogą bezkarnie czynić zakusy na interesy polskie, my zaś pozostajemy obezwładnieni dyktatem ładu jałtańskiego.
To, o czym pisałem w "Nudis Verbis" prowadzi w istocie do podważenia tego antypolskiego porządku. Trzeba tego dokonywać, wpierw w sferze myśli i idei, co już jest bardzo trudne, potem zaś w obszarze konkretnych działań politycznych.
Nie wiem, jak wielu jest ludzi, którzy odważą się myśleć w takich kategoriach, ale jestem przekonany, że każdy z nich jest na wagę żołnierza Pierwszej Kadrowej.
Bardzo Panu dziękuję i pozdrawiam
GOSSUDARSTWO WSI
OdpowiedzUsuńNagle - gwizd!
Nagle - świst!
Para - buch!
Koła - w ruch!
Najpierw -- powoli -- jak żółw -- ociężale,
Ruszyła -- maszyna -- po szynach -- ospale,
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,
I dudni, i stuka, łomoce i pędzi,
A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las,
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to , tak to to, tak to to.
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nie ciężka maszyna, zziajana, zdyszana,
Lecz fraszka, igraszka, zabawka blaszana.
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha,
Że pędzi, że wali, że bucha buch, buch?
To para gorąca wprawiła to w ruch,
To para, co z kotła rurami do tłoków,
A tłoki kołami ruszają z dwóch boków
I gnają, i pchają, i pociąg się toczy,
Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy,
I koła turkocą, i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!...
Panie Aleksandrze,
Skończyły się chyba przyczajone sowie i neonowe portaliki wojskowych sierot po PRL-u, labidzących nad dolą swą sierocą i wyklinających bezlytosnych weryfikatorów w rytm "kto znał Antka ten miał mojrę..."
Poszła para w ruch i ruszyli ławą chłopcy-radarowcy, łoj, sorki!, elytarne jednostki WSI, czyli było nie było - OCZY I USZY Rzeczypospolitej Ludowej, co to przez całe życie żadnego szpiega nie złapały, a już zwłaszcza rosyjskiego!
Nie czekajom na ustawe. Wracajom!
Pod auspicjami wodza z Ruskiej Budy opanowujom kolejne przyczółki, przejmujom "patriotyczne organizacje paramilitarne" typu "Strzelec", wkraczajom do NATO i do kół gospodyń wsiowych, niedługo wszyscy zapiszom się do AK!
Już nie "orliki", a strzelnice!
Bo "dość tych kabaretów politycznych, tych kawałów abstrakcyjnych, tych sztuczek podejrzanych, tych absurdalnych kojarzeń i całego tego memłania."
Skończyły się polskości-nienormalności, gry i zabawy piłkarzyków i inne takie!
HASŁEM NAM PATRIOTYZM BĘDZIE I OJCZYZNA NASZA!
(DO KOŃCA NASZEGO LUB JEJ!)
Znów będą Psy, Linde z Lindą i Oficyjery. I rozprawa z cywil - bandą!
BÓG WYBACZA - ONI NIGDY!
(DUMNE) KLIK!!!
Pozdrawiam służbiście! Jak mus, to mus! :)
Szanowny Autorze !
Czytając zbiór artykułów Marka Jana Chodakiewicza zatytułowany ,, Transformacja czy niepodległość'' trafiłem na publikację pt. ,,Człowiek Solidarności'', która moim zdaniem koresponduje z tym o czym Pan pisze, a zwłaszcza z ,,Nudis verbis''. Tytułowy bohater to intelektualista, poeta, dziennikarz, publicysta, działacz opozycji demokratycznej internowany w Białołęce, który po 1989 r. usłyszał od A. Michnika: ,, Ty, Skórzyński nie istniejesz i nie zaistniejesz''. Gwoli przypomnienia ten były ,,komandos'' walczący pryncypialnie z odchyleniem od dogmatycznie słusznej linii komunizmu swego czasu powiedział wg. Eberhardta w ,,Pisarzu dla dorosłych'': ,,Józef Mackiewicz?! Po moim trupie''.
Sądzę, że nie wszyscy słyszeli o ś.p. Piotrze Skórzyńskim i jego książce, dlatego pozwalam sobie przytoczyć M.J. Chodakiewicza. Urywek trochę długi ale ciężko jest cokolwiek pominąć.
,, Ta książka to również wyprawa samouświadamiająca. Piotr Skórzyński w bardzo bolesny sposób się uczy, badając i pisząc o zimnej wojnie i sprawach z nią związanych. A jest to nauka specyficzna, nauka emancypującego się niewolnika. O ile bowiem człowiek urodzony i wychowany na wolności po prostu dokłada do istniejącej już wiedzy i zasobów doświadczeń własnych nowe rzeczy, które przyswaja przy okazji projektu badawczego, o tyle PRL-owiec musi najpierw zrzucić z siebie jarzmo zniewolonego umysłu, aby wpasować prawdziwą wiedzę w ramy swojego bytu intelektualnego, duchowego i psychicznego. Inaczej można oszaleć. Dysonans między prawdą a propagandą jest zbyt wielki.
Wpasowywanie nowej wiedzy jest bardzo bolesne. Dlaczego? Bowiem nasze jestestwo składa się też z pokładów kłamstw zaabsorbowanych bezwiednie z propagandy komunistycznej. I to trzeba, jak pasożyta, zedrzeć z duszy. A pasożyt ten, zniewalający umysły, tak zadomowił się, tak wgryzł się w nasz organizm, że uznajemy niemal za swojego.
Ilu ludzi ,,Solidarności'' np. przejęło za dobrą monetę kłamstwa moczarowskie powtarzane przez michnikowszczyznę o Żołnierzach Wyklętych, a szczególnie o Narodowych Siłach Zbrojnych? Mieli to być ,,polscy hitlerowcy''. Ponieważ nikt tego nie mógł w naukowy sposób skorygować, to niewolnik PRL po prostu taką propagandę zaabsorbował. Wydawało mu się, że wystarczy odrzucić jej najbardziej ekstremalne wątki, a zostanie z tego jakiś wyważony obraz. Otóż nie. Tak samo z naszymi wyobrażeniami o Zachodzie i zimnej wojnie.
Wojna światów'' może człowieka zdołować. Autor dochodzi do przerażających wniosków. Po pierwsze Zachód miał środki ( broń atomową ), aby wyzwolić Polaków i setki milionów innych z niewoli komunistycznej, ale tego nie zrobił, bo zadowolony był z układu jałtańskiego. Po drugie z powodu sowieckiej okupacji nastąpiło zerwanie ponad tysiącletnich kontaktów intelektualnych i gospodarczych między Europą Środkowa a Zachodnią. A było to możliwe dzięki zupełnej obojętności ludzi Zachodu. Po prostu mieli nas w nosie, zostawili na pastwę losu, zajęli się swoimi sprawami. Po trzecie na całym świecie zwyciężyła lewica, szczególnie intelektualnie i kulturowo, co pomogło Sowietom trzymać Polaków i innych w zniewoleniu i i rozprzestrzeniać komunizm.
UsuńPiotr Skórzyński pisze: ,,Zimna wojna trwała tak długo przede wszystkim dlatego, że idea socjalizmu okazała się duchowym odpowiednikiem syfilisu.. Nauczono się ograniczać jego skutki, a nawet leczyć pacjentów chętnych poddaniu się kuracji, lecz wciąż młodzi ludzie łapią jej bakcyle. Trudno ich za to potępiać, skoro często od pierwszego roku do ukończenia studiów pozostają w środowisku patogennym, a w wypadku absolwentów wydziałów humanistycznych często obejmuje to też miejsca pracy''. Nie dziwi, że Skórzyńskiego nie chcieli publikować w ,,Gazecie Wyborczej''.
Wnioski są od dawna dostępne ludziom żyjącym na wolności. W Polsce taka brutalna prawda mogła się objawić dopiero po 1989 r. Dlaczego? Dlatego, że każdy niewolnik chce mieć nadzieję, że ktoś o nim na wolności myśli, że zbliża się wyzwolenie. A prawda była taka, że Polskę i Polaków wszyscy prawie mieli w nosie. To samo odnosi się do reszty niewolników w świecie komunistycznym.
Jasne jest, że ,,Wojna światów'' zabijała jej autora, pogłębiała jego depresję. Pomogła mu ostatecznie zrozumieć, że układ okrągłostołowy jest wpisany w system ogólnoświatowy, żyrowany przez Zachód. Dlatego tuż przed tym, jak odebrał sobie życie, Piotr Skórzyński skasował książkę na swoim komputerze. Udało się uratować niniejszą wersję dzięki wdowie , pani Joannie Waliszewskiej-Skórzyńskiej oraz dzięki pani Teresie Bochwic. Chwała im.
,,Tygodnik Solidarność'' nr 12/2012, 16 marca 2012 r.
cdn
Dawno już temu zdjąłem tzw. różowe okulary, ale nudis verbis ciągle ,,jeżą włos''. My rozprawiamy o geopolityce, procesach społecznych, czy historycznych gdy historia świata tak naprawdę to jedna wielka ,,teoria spiskowa''. Światem rządzą ,,deal''-e. Jeśli ktoś myśli, że Tragedia Smoleńska to samowolny wyskok nieobliczalnego watażki, to nadal żyje w Matrix-ie. Na innym poziomie, ale wciąż tam jest.
UsuńOtacza nas wyrachowane, bezwzględne i cyniczne sk.....stwo. Nie ma co oglądać się na innych. Przestańmy walczyć wreszcie o ,,Waszą'', a zacznijmy wreszcie o ,,Naszą'' wolność, bo ci inni nigdy tego nie robili, nie robią i nie będą robić.
Pan Aleksander jasno postawił cel, sytuacje , do której należy dążyć. Co robić? Przestać wciągać na cokoły wątpliwych bohaterów, a zacząć wyciągać wnioski z naszych klęsk. Ograniczać mitologię do tzw. maluczkich, bo oni bez tego nie potrafią żyć, ale elita powinna stawić czoła prawdzie. Zdobywać wiedzę i przekazywać ją innym pokoleniom. Przygotowywać siebie i innych, abyśmy byli gotowi. Tylko tym razem, to my musimy wybrać moment, to my mamy zadecydować kiedy. Tym bardziej, że znowu coś się szykuje. Dawno nas nie wyrzynali. Nie dajmy znowu zrobić z siebie ,,mięsa armatniego'' w cudzym interesie. I nie chodzi tu o interes nawet tych tzw. drugich, ale o ,,trzecich'' czy nawet ,,czwartych'' itd., którzy jak zwykle będą chcieli nami dyrygować zza naszych albo i nawet cudzych pleców. Nie zwalniajmy tak łatwo miejsca tym, którzy już przebierają nogami, aby tu przyjść.
Na koniec, nazywanie rzeczy to jedno, a co ze środkami? Jeśli jesteśmy otoczeni zbirami z pałami w garściach, to jeśli chcemy podjąć z nimi jakiekolwiek negocjacje, to też musimy się zaopatrzyć w taką samą, a najlepiej w jeszcze większą pałę. Mamy wielu bardzo mądrych naukowców. Choć rozrzuceni po świecie, to na pewno wielu z nich poczuwa się do bycia Polakiem, bo polskość to nie sztuczna ideologia, czy nawet mitologia, tylko specyficzne spojrzenie na świat, specjalny odbiór otaczającej nas rzeczywistości. Po prostu polskość to rodzaj kultury, naszej kultury.
Tak więc wszystko jest, wszystko mamy. Potrzebny tylko ośrodek decyzyjny. Potrzebni są ludzie z charyzmą i intuicją Piłsudskiego oraz intelektem Dmowskiego. Tylko tyle i aż tyle.
Oczywiście, jeśli mamy się zacząć organizować to nie należy zapominać , jak pisze Wojciech Sumliński, że jeżdżą ciężarówki ze żwirem. Od samego początku musi być ochrona kontrwywiadowcza.
W Polakach tkwi olbrzymi potencjał, trzeba go tylko wyzwolić.
Pozdrawiam
John Smith,
UsuńPrzypomniał Pan o postaci Piotra Skórzyńskiego, człowieka, który (jak ktoś trafnie napisał) nie godził się na nikczemnienie świata. W III RP, to postać wręcz symboliczna, o symbolice podobnej do tej, jaka towarzyszyła twórczości Józefa Mackiewicza w czasach PRL-u. Ten jednak przeżył. Może dlatego, że, jak sam wspominał, widział rzeczy, przy których śmierć wydaje się zaledwie ucieczką.
Napisał Pan, że ,,Wojna światów'' zabijała jej autora, pogłębiała jego depresję" i była książką, która "może człowieka zdołować". Jest w tej ocenie prawda, nie tylko o tragicznych losach Skórzyńskiego, ale o odczuciach wielu z nas - niepogodzonych z rzeczywistością tego państwa, przygniecionych brzemieniem świadomości, zatroskanych o losy kraju.
"Przerażające wnioski", to rzecz, której wielu boi się bardziej, niż trwania w błędzie i stanu błogiej nieświadomości. Jeśli dopada ludzi takich jak Piotr Skórzyński - zabija... lub czyni z nich proroków. Innych, przestraszy tak mocno, że zaczną szukać "pokrzepienia" i "nadziei", nawet na najdalszych manowcach.
Trzeba pamiętać, że to państwo nie wybaczyło Skórzyńskiemu nawet po śmierci. Przed rokiem Księgarnia Multibook informowała, że otrzymała list z pewnej kancelarii z Trójmiasta wraz z wyrokiem sądu, który nakazywał natychmiastowe wycofanie ze sprzedaży pamiętników Piotra Skórzyńskiego pt. "Człowiek nieuwikłany". Poinformowano również, że w każdej chwili może zapaść wyrok nakazujący wstrzymanie sprzedaży "Wojny światów".
Bardzo dziękuję za komentarze i pozdrawiam
Dobry wieczór. Za najlepszą ocenę podstaw tzw. demokracji III RP,a przynajmniej jej istotnego fragmentu, uważam wspólną odsłonę faktów ,zawartą w 395-stronicowej 'Lobotomii 3.0' pana W.Sumlińskiego i w 78-stronicowej 'Zbrodni założycielskiej III RP.Zabójstwo Ks.Jerzego Popiełuszki' Pana autorstwa,choć (wg. mojej subiektywnej oceny) dostrzegłem ,że pomimo mniejszej ilości stron zasługuje na miano syntezy tego tematu ze względu na większą liczbę powiązanych faktów; uważam,że najlepiej obie te książki czytać w bezpośredniej bliskości czasowej. Nie zgadzam się,że prawda nie daje nadziei-wręcz przeciwnie: właśnie nią jest,jak zapowiedź książki 'Prezydent'. Jeszcze w kwestii tzw. demokracji i PiS: nie uważam,że 1) niezmiernie ciężko ,gdy z jednej strony jest się za wszystkim tym,co reprezentuje swoją osobą pan A.Macierewicz,z drugiej zaś strony dostrzega się to,w co brnie PiS-na przykład: wciąż na oficjalnej stronie (z 25.07.2014r) figuruje jako elbląski kandydat PiS Jerzy Wilk http://www.pis.org.pl/article.php?id=23188 ,którego wcześniejsza aktywność wyglądała m.in.tak: 27.05.2014r http://www.elblag.eu/index.php?option=com_content&view=article&id=6247:jubileusz-wspolpracy-elblaga-i-kaliningradu&catid=1:miasto&Itemid=2 ("Uważam też,że nie powinniśmy szukać miast partnerskich na innych kontynentach,bo te najbliższe są nam przyjazne i życzliwe"-powiedział J.Wilk) ,30.05.2014r http://www.tvp.pl/tvp-regionalna/aktualnosci/spoleczenstwo/elblag-i-nowogrod-wielki-podpisaly-porozumienie-o-wspolpracy , 12.06.2014r http://www.pb.pl/3731198,7775,prezydent-elblaga-z-wizyta-w-acronie ("Jestem przekonany,że nowe relacje będą się tylko umacniać"- powiedział wtedy pan J.Wilk.) Czym więc ów kandydat PiS w wyborach samorządowych różni się od innych proputinowskich orędowników ,na przykład od takich: http://www.satel.pl/pl/art/280/Szkolenie-ARMO-SATEL-kolejna-wizyta-gosci-z-Rosji-w-Gdansku . TO ma być reprezentant propolskiej formacji opozycyjnej ?! ; chciałbym wiedzieć,o czym rozmawiano w takim razie podczas styczniowej wizyty w Elblągu http://www.jerzywilk.pl/anna-fotyga-odwiedzila-elblag/#more-1700. Tolerowanie tego rodzaju zachowań wg. mnie będzie mieć negatywny skutek dla wizerunku PiS jako opozycji (bo do antysystemowości to raczej im daleko)-czego poniekąd już sondażowe odzwierciedlenie,chociaż sondaże to mam "w głębokim poważaniu". Dlaczego to robią swoim wyborcom?; to przestaje być normalne ,nawet jeśli się dopuszcza stosowanie dezinformacji przeciwnika jako rodzaj broni. Coś się komuś pomyliło,jeśli myśli,że uda się wcisnąć ściemę na temat pożytków ze współfinansowania reżimu putinowskiej komuny przez wspólne z nim geszefty,np. z okręgiem kaliningradzkim; w tym aspekcie nie zgadzam się z opinią,że "należy głównie popierać Jarosław,Królewiec,Nowogród i inne okręgi wobec centralizatorskich zapędów Moskwy".(źródło: 12.06.2012r http://www.nczas.com/publicystyka/chodakiewicz-rosja-jak-kontrolowac-surowcowa-potege/ ) ; ja uważam,że tylko eskalacja sankcji i inne zdecydowane reakcje oraz wspieranie rosyjskich dysydentów antyputinowskich może dać oczekiwany efekt. Inaczej: niedobita hydra zawsze się odrodzi,szczególnie ta carsko-sowiecka. PS: GP z 1.10.2014r zawiera artykuł pt.'Niedyskretny urok reżimu prezydenckiego',opatrzony m.in. Pana logo i zgodny z przekazem Pana blogu. Ze względu na znane mi przypadki cenzury Pana artykułów na GP nie mogę jednak nie przyjąć,że i ten artykuł potraktowano "skrótowo"; stemplem jakości będzie pojawienie się tego artykułu na Pana blogu. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńwsojtek,
UsuńBardzo dziękuję za to uprzejme zestawienie książki Wojciecha Sumlińskiego z moją, skromną pozycją. Praca Sumlińskiego to rzetelne dziennikarstwo śledcze, poparte ogromną wiedzą autora na temat mordu założycielskiego III RP. Moja książka jest tylko osobistym świadectwem. Złożonym Człowiekowi, którego słuchałem i podziwiałem.
Tekst zamieszczony w Gazecie Polskiej ukaże się niedługo na moim blogu. Nie sądzę, by odbiegał od wydania gazetowego.
Pozdrawiam Pana
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńCzy nie uważa Pan, że wiadomość (podobno nieprawdziwą) o wyrażonej przez Jarosława Kaczyńskiego woli ustąpienia z przywództwa PiS w razie przegranych wyborów parlamentarnych partia i sam Prezes POWINNI NATYCHMIAST SPROSTOWAĆ?!!!
To zbyt ważna (i poważna) sprawa, żeby ot tak sobie pozostawić ja odłogiem i pozwolić hasać życzliwym (jak zwykle) mediom "nie-naszym". ("Nasze" MILCZĄ!!!)
Coraz nachalniej uaktywnia się za to (we własnej sprawie) europoseł Ryszard Czarnecki, który wbrew temu, co (podobno) ustalono podczas obrad komitetu politycznego prze do "prawyborów" w PiS i stręczy swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich, co gdyby zostało zrealizowane, skutkowałoby natychmiastową anihilacją PiS.
Pozdrawiam serdecznie
PS. Bardzo proszę nie zbywać mnie odpowiedzią, że to są już sprawy nieistotne. Żyjemy tu i teraz, a nie w jakiejś wyimaginowanej za 100 lat przyszłości - i MIMO WSZYSTKO WYBIERAMY PiS, prawda? Bo JEDNAK lepsze mniejsze zło od tragedii jaka nas czeka niewątpliwie w wypadku podwójnego zwycięstwa PO - WSI (Komorowski).
Podaję linki:
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/471626,jaroslaw-kaczynski-odejdzie-po-przegranych-wyborach-do-sejmu-politycy-nie-wierza.html
http://polska.newsweek.pl/jaroslaw-kaczynski-pis-wybory-parlamentarne-polityka-newsweek-pl,artykuly,349166,1.html?utm_source=newsletter&utm_medium=email&utm_campaign=newsletter_Newsweek
http://www.rp.pl/artykul/738666,1146521-Kaczynski-zapowiada-odejscie-po-przegranych-wyborach.html
http://wpolityce.pl/polityka/216858-ryszard-czarnecki-o-pis-owskich-prawyborach-moj-start-jest-bardzo-prawdopodobny
...
OdpowiedzUsuńPoza tym bardzo mnie niepokoi sprawa, że kiedy za kilka tygodni czekają nas WYBORY SAMORZĄDOWE, kto wie, czy nie najważniejsze, aparat PiS zamiast skoncentrować się na kampanii wyborczej, która daje, a przynajmniej do niedawna dawała, cień szansy na wygraną, zajmuje się ... już sama nie wiem czym się zajmuje?!!
Bo żadnej kampanii nie widzę, a platforma, po fortunnym pozbyciu się Tuska, przy takiej postawie przeciwników ma właściwie wygraną w kieszeni.
Pozdrawiam
A wtedy zrobią z nami - Polakami, prawdziwy porządek, tak jak to uczyniono dzisiaj z 96-letnim kombatantem NZS z Ciechanowa, panem Stanisławem Adamczykiem, którego za domaganie się sprawiedliwego wyroku dla oprawcy z UB (katował więźniów, m.in wkładając im nogi do pieca!) - właśnie zamknięto w psychiatryku!
UsuńSkąd go już zapewne - jako niepoczytalnego, co wkrótce orzeknie zapewne "niezawisły" sąd - już nie wypuszczą!
http://niezalezna.pl/60140-chcial-ukarania-bestii-z-ub-trafil-do-psychiatryka-tak-potraktowano-96-letniego-kombatanta-nsz
SKŁAD KOMITETU POLITYCZNEGO PIS:
OdpowiedzUsuń1. Jarosław Kaczyński - Przewodniczący, Prezes PiS
2. Mariusz Błaszczak - Przewodniczący KPPiS
3. Beata Szydło - Wiceprezes PiS
4. Adam Lipiński - Wiceprezes PiS
5. Mariusz Kamiński - Wiceprezes PiS
6. Antoni Macierewicz - Wiceprezes PiS
7. Joachim Brudziński - Przewodniczący Komitetu Wykonawczego
8. Stanisław Karczewski - Wicemarszałek Senatu
9. Marek Kuchciński - Wicemarszałek Sejmu
10. Ryszard Czarnecki
11. Marek Gróbarczyk
12. Dawid Jackiewicz
13. Wiesław Janczyk
14. Wojciech Jasiński
15. Krzysztof Jurgiel
16. Karol Karski
17. Stanisław Kostrzewski
18. Leonard Krasulski
19. Zbigniew Kuźmiuk
20. Marcin Mastalerek
21. Krzysztof Michałkiewicz
22. Stanisław Ożóg
23. Tomasz Poręba
24. Elżbieta Rafalska
25. Marek Suski
26. Wojciech Szarama
27. Krzysztof Tchórzewski
28. Ryszard Terlecki
29. Kazimierz Michał Ujazdowski
30. Elżbieta Witek
31. Jarosław Zieliński
32. Adam Hofman
33. Henryk Kowalczyk
34. Andrzej Duda
http://www.pis.org.pl/bip/index.php?page=doc&id=15
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńSzczerze radzę, by z dużym dystansem przyjmować doniesienia reżimówek. Jak zapewne Pani wie, nie komentuję rzeczy ukazujących się w ośrodkach propagandy i każdemu radzę przechodzić obojętnie wobec takich sensacji. Nas to nie dotyczy.
Gdyby jednak pan Kaczyński miał zrezygnować z przywództwa w partii, byłby to oczywiście krok zabójczy dla PiS-u. O takie rozwiązanie zabiegali mocodawcy zamachu smoleńskiego, o to proszą funkcjonariusze medialni, o tym marzył Komorowski i Tusk. Przegrana PiS-u w wyborach, to z pewnością dostateczny argument za rezygnacją i nie byłbym zaskoczony taką decyzją.
Dziś jednak, podobna informacja ma zupełnie inny wydźwięk i działa na niekorzyść partii Kaczyńskiego. Mogę jedynie spekulować, że wyszła ona z kręgów zbliżonych do "młodych działaczy" (przy czym ten przymiotnik jest wielce dyskusyjny), którzy już od dawna przerabiają nogami "za wadzą". Dzisiejsze bleblanie pana Czarneckiego to widoczna oznaka tego nerwowego dreptania. Komentując słowa tego pana, napisałem na tt, że całkowicie popieram jego prezydencką kandydaturę. Jeśli ma być kabaret,niech przynajmniej będzie śmieszny.
Ponieważ Czarnecki dysponuje nieograniczonym dostępem do pewnego "prawicowego" medium, jego walka o prezydenturę byłaby rzeczywiście imponującym spektaklem satyrycznym.
Mając na uwadze stan tzw. kabaretów III RP, ten spektakl przyniósłby spełnienie wyborczej obietnicy PiS - Polacy zasługują na więcej.
Czytałem o sprawie 96- letniego kombatanta. Przerażające jest to, że przywykliśmy do takich aktów komunistycznego draństwa. Dzieją się niemal codziennie, przy całkowitym milczeniu "naszych" środowisk. Mitologom demokracji, o których jest mój tekst, zadałbym pytanie: o czym świadczą takie (i setki innych) wydarzeń, którym obszarom demokracji III RP zagrażają, jakie "instytucje demokratyczne" zajmują się tymi draństwami i gdzie obywatel "wolnej i demokratycznej" III RP ma szukać ratunku przed upaństwowionym bestialstwem i podłością? Zamiast pleść głupoty na różnych "patriotycznych" panelach i zebraniach TWA, winni wyjaśnić ludziom, do jakiej demokracji mają się odwoływać.
Obawiam się jednak, że nawet widok ludzi katowanych i mordowanych na ulicach, nie otrzeźwiłby zgrai mitologów. Jeśli ci ludzie nie pojmują, że rzekoma patologia jest stanem naturalnym tego państwa (komunistycznego w treści i bandyckiego w zasadach), zasługują na to, by na własnej skórze doświadczyli dobrodziejstw owej demokracji.
Pozdrawiam Panią