Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

piątek, 15 sierpnia 2014

WYGRAĆ - BY OBALIĆ III RP


Z tekstem pani profesor Barbary Fedyszak-Radziejowskiej „Wygrać tak, by nie przegrać” (Gazeta Polska z 6.08.br.), mam pewien kłopot. Jak zawsze, gdy wypada zmierzyć się z opiniami osoby, która do realiów III RP przykłada miarę demokracji i podług jej mechanizmów próbuje definiować scenariusze polityczne. Problem polega na tym, że wprawdzie diagnoza wydaje się trafna, a wnioski brzmią sensownie – jednak tylko wówczas, gdybyśmy rozmawiali o opozycji parlamentarnej we Francji, Niemczech lub w Holandii.
Bo choć miło jest wierzyć, że przed 25 laty Polacy odzyskali wolność i na jej fundamentach budują dziś państwo prawa i demokracji, trudniej zastąpić wiarę racjonalną refleksją i rozprawić się z zastrzeżeniami na temat funkcjonowania ustroju. Jeszcze trudniej, sprostać wiedzy o genezie tego państwa i jego nieprawym pochodzeniu.
Ponieważ w III RP nigdy nie podjęto takiej refleksji, a z doświadczeń ostatniego ćwierćwiecza płyną wnioski sprzeczne z dogmatami ustrojowymi, skłaniam się ku twierdzeniu, że opisywanie dzisiejszych realiów przy pomocy pojęć właściwych dla demokracji jest nie tylko błędem metodologicznym, ale poważnym zabobonem, którego konsekwencje odczuwamy tym boleśniej, im bardziej mu ulegamy.
Nie żyjemy w państwie, w którym moglibyśmy toczyć akademicką dyskusję o narzędziach demokracji i wyższości sondaży nad zdrowym rozsądkiem. Te pierwsze okazują się nieskuteczne w starciu z aparatem reżimowym i propagandą,  drugie zaś zostały po stokroć skompromitowane i poddane politycznym regulacjom.
Zdumiewać się, że reżim ignoruje głos obywateli i traktuje opozycję jako zagrożenie, może tylko ten, kto nie odrobił lekcji historii i dotąd nie zrozumiał, że „system Tuska” to nie patologia i „deformacja demokracji”, lecz logiczne zwieńczenie państwowości III RP. Ludzie PO-PSL nie pojawili się znikąd. Są „szczytowym osiągnieciem” procesu tzw. transformacji ustrojowej, w którym wyhodowano współczesną odmianę sukcesorów komunizmu, zaś sposób sprawowania przez nich władzy w niczym nie odbiega od reguł „demokracji socjalistycznej”.
Definicję dzisiejszego państwa zbudowano przed ćwierćwieczem. W „załączniku do informacji dziennej” z dnia 7 kwietnia 1989 r, SB przedstawiła komentarze różnych środowisk po zakończeniu obrad okrągłego stołu. Czytamy tam m.in.:
 Dominuje pogląd, że wynikiem rozmów jest stworzenie nowego, zreformowanego systemu społeczno- politycznego, którego podstawą będzie społeczeństwo obywatelskie, funkcjonujące w państwie socjalistycznej demokracji parlamentarnej.
Określenie to niezwykle trafnie oddaje charakter obecnego ustroju. Posiada on fasadowe cechy parlamentaryzmu, dopuszcza działalność partii politycznych i (nominalnie) niezależnych instytucji. Zachowuje szyldy praw obywatelskich, w tym wolność wypowiedzi i zrzeszania. Celebruje mitologię karty wyborczej oraz „rządy prawa”, oparte na niezawisłym (od rozumu) sądownictwie. Zza tej fasady działają prawdziwi decydenci, żerują grupy interesu i polityczno-agenturalne mafie. To znamienne, że właśnie byli esbecy i kapusie, członkowie kompartii oraz przedstawiciele koncesjonowanej opozycji PRL, są dziś najgorętszymi orędownikami systemu. Od kiedy „wolny świat” uwierzył w śmierć komunizmu i uznał demokrację za rodzaj lewackiego antidotum, erzac tego ustroju stanowi bezpieczną przystań dla rzeszy zamordystów, łajdaków i miernot.
Obecny reżim z niezwykłą łatwością wmówił Polakom, jakoby archaiczna konstrukcja okrągłego stołu była jedyną, na której można budować państwowość. Próba podważenie tego fundamentu jest traktowana niczym zamach na Polskę. Wywołuje histeryczne oburzenie „elit” i prowadzi do miotania najcięższych oskarżeń.
Źródła tych zachowań nieomylnie zdradzają rodowód obecnej władzy. Dążeniem komunistów było tworzenie „frontów jedności narodu”, „kolektywów” i fałszywych wspólnot, w których  czynnikiem integrującym miały być hasła niesione na partyjnych sztandarach. Podważanie fundamentów „socjalistycznego państwa” lub  próba rewizji systemu okupacyjnego, była niedopuszczalna. Ta sama bliźniacza obsesja, wsparta kazuistyczną retoryką, towarzyszy od lat działaniom grupy rządzącej. Ujawnia ona rzeczywisty lęk przed dychotomią My-Oni, przed wytyczeniem ostrych podziałów, w których pojęcia „swój” i „obcy” nabierają elementarnego znaczenia i decydują o dokonywanych wyborach.
Prawdziwa twarz „demokracji socjalistycznej” ujawnia się w momencie zagrożenia interesów tych środowisk. Pojawia się cenzura i represje sądowo-policyjne, mnożą akty przemocy, wzmaga propaganda i dezinformacja. Jeśli to nie wystarcza, w zanadrzu są narzędzia stanu wyjątkowego, instytucje "seryjnych samobójców", mordy polityczne i prowokacje. Od 2010 roku zbyt często doświadczaliśmy takich praktyk, by zamykać na nie oczy.

Opozycja, która zamierza obalić układ rządzący, nie może sankcjonować fikcji i nazywać jej demokracją. Nie może przyjmować narracji przeciwnika i legalizować jego kłamstw. Nie leży to w interesie opozycji, lecz tych, którzy wykorzystują owe mechanizmy dla własnych łajdactw.
Gdy prezes Prawa i Sprawiedliwości nawołuje do „obrony demokracji”, zaś politycy jego partii dywagują o „psuciu” obecnego ustroju i „wypaczaniu” jego istoty, pojawia się pytanie: jakiej demokracji chcą bronić? Jeśli tej, stworzonej przez III RP- są to apele autoryzujące fikcję. To państwo nie zostało nagle zepsute przez reżim PO-PSL. Było chore już w chwili poczęcia, zaś dzisiejsze patologie są stanem całkowicie naturalnym dla magdalenkowej „demokracji socjalistycznej”. 
Prof. Fedyszak – Radziejowska pisząc, iż „warto się zastanowić, nie „czy”, ale „jak” wygrać najbliższe wybory, pochyla się nad arytmetyką sondażowo-wyborczą i proponuje opozycji konsolidację, ostrożność i „ciułanie” głosów. Uważam to za program minimalistyczny i nieprzydatny. Wbrew zdaniu autorki: „w opinii Ściosa tkwi przekonanie, że wynik demokratycznych wyborów nie jest ważny”, ja także utrzymuję, że wybory 2015 będą najważniejszym wydarzeniem. Pod tym wszakże warunkiem, że byłyby one rzeczywiście wolne i demokratyczne. W państwach realnego komunizmu ( tu jest pole do definicji IIIRP), to niemożliwe.
Realizm nakazuje oceniać szanse wyborcze w kontekście faktów, nie zaś wyobrażeń o nieistniejących zasadach ustrojowych. Fakty są zaś takie, że opozycja przegrywa wszystkie wybory, niezależnie od wcześniejszych prognoz i scenariuszy i nic nie wskazuje, by tym razem miało stać się inaczej. Faktem jest, że opozycja nie potrafi kontrolować procesu wyborczego i nie może zapewnić jego bezwzględnej uczciwości. Faktem jest również, iż ta władza wywiera propagandową presję na wyborców, pozbawia ich możliwości dokonywania świadomego wyboru, wykorzystuje instytucje i organy państwa dla celów partyjnych oraz stwarza sytuacje sprzyjające fałszowaniu wyniku wyborczego.
Realizm zmusza więc do rewizji dotychczasowych postaw: w tym rezygnacji z huraoptymizmu i pokładania nadziei w niepewnej arytmetyce wyborczej. Mądra opozycja powinna sięgnąć po oręż przeciwnika i wykorzystać go w walce politycznej. Skoro reżim chełpi się swoim demokratycznym sznytem i przed „wolnym światem” opiewa zdobycze III RP, użyjmy narzędzi skutecznych, acz niewygodnych dla rządzących. 
Nie trzeba więc wezwań do "obrony demokracji" ani troski o sondażowe wyniki, lecz wezwania do obalenia układu rządzącego i zniesienia „republiki” IIIRP. To prawdziwy cel opozycji. By go osiągnąć, ma prawo stosować wszystkie środki, w szczególności zaś, odwoływać się do aktywności obywatelskiej i demokracji bezpośredniej. Mądra opozycja nie będzie traciła czasu na parlamentarne przepychanki i farsę „wotum nieufności”. Nie będzie uganiać się za mitycznym „centrum” ani nawracać wyznawców PO, lecz postawi na potencjał milionów swoich zwolenników i na nich zbuduje swoją pozycję.  Oznacza to obowiązek organizowania manifestacji i ulicznych protestów, prawo do nękania reżimu strajkami i kierowania wezwań do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Tylko w ten sposób opozycja policzy szeregi zwolenników i zerwie zasłonę fałszywej demokracji.
Jeśli opozycyjność ma znaczyć więcej niż werbalny sprzeciw i prowadzić do kreowania nowej rzeczywistości, musi też odrzucać wszystko co proponuje III RP: z jej mediami, establishmentem i samozwańczymi elitami. Nie tylko ze względu na intelektualną marność i semantyczne zaprzaństwo, ale dlatego, że niemożliwe jest budowanie społeczności ludzi wolnych wraz z tymi, którzy noszą piętno niewolnictwa. Kto próbuje takiej sztuki, nie tylko nie ocali niewolników, ale zgubi ludzi pragnących wolności.
W ramach obecnej postawy opozycji, nie ma miejsca na „ostre widzenie świata”, wytyczenie granic polskości i nazwania po imieniu obcych. Nie ma miejsca na podważenie filarów, na których wspiera się karykatura obecnej państwowości.
Taka postawa - zamiast twardej negacji i bezkompromisowej walki, przynosi Polakom miraże pseudodemokracji i karmi nasze nadzieje populistycznym placebo. Nie jest ozdrowieńczym serum podawanym mieszkańcom Oranu, lecz usypiającym narkotykiem, po którym przyjdzie bolesne przebudzenie lub nastąpi śmierć. 


Tekst został opublikowany w nr 33/2014 Gazety Polskiej

51 komentarzy:

  1. Panie Aleksandrze dziękuję bardzo za celny, aktualny i niezwykle potrzebny wpis.
    Napisał Pan..."Mądra opozycja nie będzie traciła czasu na parlamentarne przepychanki i farsę „wotum nieufności”. Nie będzie uganiać się za mitycznym „centrum” ani nawracać wyznawców PO, lecz postawi na potencjał milionów swoich zwolenników i na nich zbuduje swoją pozycję. Absolutnie tak i jestem pewien, że PIS używając jasnego i konkretnego w przekazie języka dotrze do pewnej części elektoratu, która nie głosuje.
    Na poparcie mojej tezy posłużę sie przykładem ze Stanów.
    W 2010 roku w wyborach do Kongresu wzięło udział 6 milionów Amerykanów więcej niż cztery lata wcześniej. Republkanie odnieśli druzgocące zwycięstwo, zdobyli 63 mandaty więcej niż mieli wcześniej, a demokraci stracili 63. Analitycy oceniają, że wpływ na ten wynik miała duża ilośc kandydatów startujących w wyborach z poparciem Tea Party co się przełożyło na zwiększoną frekwencję i ostateczny sukces.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aleksander Ścios

    Nie znam realiów tzw. "warszawki", ale chyba dostrzegają Pana na salonach? Takie są, proszę Szanownego Autora, skutki siania fermentu, któren spokój kierownikom nawy i ich doradcom zaburza :-)

    Podoba mi się Pański program dla opozycji, inny nie ma szans powodzenia. No i żeby nie gadali, że Ścios jeno defetyzmem plwa – proszę, oto program pozytywny dla tych, którzy chcą wygrać, którzy czują się na siłach wygrać, którzy odważą się ponieść zwycięstwo na barkach, jak brzemię, jak krzyż, bo czas taki właśnie.

    Ostatnio częściej czerpię informacje ze wschodu (u nas tylko Pański blog i kilka innych stron - dziękuję za bieżące tweeterowe wskazówki dotyczące aktualnych pozapolskich publikacji), tam kipi życie, wola walki, determinacja. Kalkulacja w polityce jest niezbędna, jednak w chwili narodowego być-nie być nie ma wyjścia, trzeba postawić na szalę wszystko w jednym momencie. Tamtejsi ludzie to doskonale wiedzą, a tylko ślepiec nie jest w stanie zauważyć, że taka chwila stoi przed Polską.

    Ale ludziska się budzą, zaczynają rozumieć co się naprawdę święci. Trzeba temu procesowi dopomóc. Wchodzenie i posługiwanie się zakłamaną, zafałszowaną „narracją” systemu, to dawanie pola, uwiarygodnianie kolejnych czekających nas manipulacji, kombinacji/operacji socjotechnicznych na społeczeństwie, których celem będzie uśpienie, odwrócenie uwagi, może i przerażenie. Obowiązkiem opozycji jest głosić narodowi prawdę, a nie da się jej wyrazić za pomocą załganego kodu opisującego fałszywą, podstawioną rzeczywistość – trzeba zerwać czerep mierzwy i dokuć się do źródeł języka.

    Bardzo dziękuję za ten tekst, bo jest optymistyczny i napawa nadzieją. Tak właśnie, nie inaczej: optymizm i nadzieja.

    Pozdrawiam serdecznie

    PS. Ruski „konwój humanitarny” już na Ukrainie, prawdopodobnie też pojazdy wojenne „mirotworców”. Jakież to fizycznie uobecnione zło jest w Rosji.


    OdpowiedzUsuń
  3. Sagittarius,

    W poprzednich wyborach parlamentarnych, na PiS głosowało ponad 4 mln Polaków, co dawało opozycji wynik w granicach 30 proc. Biorąc pod uwagę dzisiejsze notowania, ta liczba nie jest z pewnością mniejsza.
    Cztery miliony, a niechby i dwa, "twardego" elektoratu, to wielka, realna siła, którą można i trzeba wykorzystać. Nie do szturmu na Belweder, lecz do uciążliwych dla reżimu protestów ulicznych i wielkich manifestacji, do przeprowadzenia akcji bojkotu reżimowych gadzinówek, do organizowania strajków i aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa.
    Tymczasem partia opozycyjna, w ogóle nie próbuje sięgać do tego potencjału. Woli zadowalać się parlamentarną błazenadą i żenującym "ciułaniem" głosów kanapowych partyjek. W tych działaniach ujawnia się zabobonna wiara w tzw. sondaże i moc karty wyborczej. Wiara kompletnie pozbawiona podstaw, o czym powinny przekonywać nas doświadczenia ostatnich siedmiu lat. Niestety, opozycji nie przekonują.
    Mógłbym zacytować przedwyborcze wypowiedzi polityków PiS z lat 2010-2012 oraz teksty "naszych" publicystów i doradców, w których pobrzmiewają identyczne prognozy i zapowiedzi wygranej. Pytanie: co z nich pozostało, nie pada tylko dlatego, że wyborców karmi się wciąż tym samymi banialukami.
    Całkiem poważnie obawiam się, że politycy Prawa i Sprawiedliwości odczuwają potężny lęk przed poważnymi zadaniami i próbują ominąć takie wyzwania.
    Może boją się, że próby sięgnięcia po demokrację bezpośrednią zakończą się fiaskiem i wykażą niezdolność Polaków do takiej formy aktywności? Tylko - czy wówczas mają prawo liczyć na wyniki wyborów i wsparcie elektoratu?
    Może mają świadomość, że realny sprzeciw uruchomi reakcje reżimu i wywoła falę prześladowań? Tylko - czy wtedy powinni nam opowiadać bajki o demokracji III RP i mamić Polaków jej erzacem?
    Dziękuję Panu za pozytywną opinię o tekście. W odniesieniu do przykładu amerykańskiego, pozwolę sobie zauważyć, że w naszych realiach istnienie ruchu społecznego (podobnego Tea Party) byłoby niemożliwe. To kwestia braku demokracji, ale też niepodjęcia takiej próby przed kilkoma laty.
    Już po wyborach 2011 roku pisałem, że PiS powinien zainicjować budowę powszechnego ruchu społecznego. Bez partyjnych konotacji i odgórnych dyrektyw. W oparciu o lokalne inicjatywy, grupy sympatyków, organizacje społeczne. Takie rzeczy buduje się latami, a do ich stworzenia jest konieczne przestawienie priorytetów lokalnych działaczy partyjnych, bo to oni stanowią główną siłę hamującą.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi


    1. 1. Czy nie odnosi Pan wrażenia, że kierownictwo PiS po prostu boi się własnego elektoratu?

      Boimy się najczęściej tego, czego nie znamy. PiS - przynajmniej w moim odczuciu - był i pozostaje partią zdecydowanie niepopulistyczną, co ma swoje dobre strony, ale myślę, że trochę więcej znajomości i zaufania do własnego elektoratu bardzo by się przydało.

      Inna sprawa, że akurat tym powinny się zająć rzesze socjologów żerujących w środowisku PiS, one jednak tyle razy się skompromitowały w swych pseudoanalizach i fatalnych prognozach, że kompletnie nie rozumiem ich niezmiennej obecności w charakterze doradców.

      2. Czy nie sądzi Pan że "inicjowane ruchy społeczne" to jednak contradictio in se i nijak się mają do autentycznych inicjatyw społecznych?

      O tych oddolnych inicjatywach wciąż słyszę, że nie są specjalnie lubiane przez "aparat" PiS - i zostają albo bezlitośnie "wyciszane", albo wtłaczane w ramy partii - przez co pozbawiane niezależności. Przykład KGP, które - początkowo w miarę autonomiczne -, stały się obecnie grupą już nie zwolenników, ale coraz bardziej zapiekłych "wyznawców" PiS, mówi sam za siebie.

      3. Sterowane ruchy obywatelskie to specjalność służb specjalnych. (W III RP - głównie WSI + "obywatel" Soros). Czy takim ruchem nie okazała się np. Platforma Obywatelska, a przedtem, na mniejszą skalę, RS "Samoobrona"?


      Tyle, na razie, tytułem komentarza, bo Pański znakomity tekst ZASŁUGUJE NA WIĘCEJ, że posłużę się hasłem wyborczym PiS! :)))))

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Pani Urszulo,

      Nie nazwałby tego lękiem przed elektoratem, lecz niewiarą w jego potencjał i obawą przed ciężką pracą. Środki demokracji bezpośredniej wymagają przecież innych metod i sposobów organizacji niż zabawa w parlamentaryzm i składanie "konstruktywnych wotum nieufności".
      Pani uwagi o sterowanych ruchach społecznych są oczywiście prawdziwe i takiego niebezpieczeństwa nie można wykluczać. Co nie oznacza, że trzeba przyjmować je za pewnik i nie podejmować żadnych prób. To jednak wymaga zmiany myślenia działaczy i odrzucenia partyjniackiej retoryki. Trzeba mieć na to czas (PiS już go nie ma) i wytworzyć pewien rodzaj "osłony kontrwywiadowczej ", chroniącej taki ruch od prób przekierowania lub przejęcia.
      Przykład KGP jest świetną ilustracją, jak partia opozycyjna nie powinna ingerować w tego typu przedsięwzięcia, by nie tworzyć z nich partyjnych przybudówek. Bezkrytyczność wobec poczynań opozycji, nie jest bowiem normą patriotyzmu, lecz raczej obojętności i politycznej ślepoty. Znamienna była np. reakcja p. Anity Czerwińskiej, szefowej KGP w Warszawie na mój tekst "In memoriam". Po jego lekturze, na tt napisała: i co z tego?
      Mając więc na myśli ruchy społeczne, z pewnością nie mówię o poddanych partyjnej dyscyplinie.
      W tekście pani profesor Fedyszak-Radziejowskiej, znajduje się jedna, ciekawa rada dla "prawicowych i niezależnych dziennikarzy". Autorka pyta: "jak uruchomić demokratyczny mechanizm wywierania presji na rząd i posłów przez opinię publiczną bez ich udziału?" i stwierdza, iż "dziennikarze odmówili wsparcia" parlamentarnej hucpie z tzw.konstruktywnym wotum nieufności.
      Ponieważ taka postawa wobec "naszych" mediów jest dość popularna w kręgu ekspertów i intelektualistów związanych z PiS, warto zwrócić na nią uwagę i zapytać: a dlaczegóż to "wolne media" miałyby wpierać i rezonować bezkrytycznie każde działania opozycji? To nie ich rola i powinność. Kłóci się to nie tylko z samą definicją niezależności, ale prowadzi wręcz do jej zanegowania.
      Obawiam się, że takimi "pretensjami" buduje się właśnie media partyjne i chroni partię pana Kaczyńskiego od rzeczowej krytyki. Jeśli na tym ma się opierać mechanizm "pozytywnych zmian", to nie dostrzegam tu żadnej różnicy z praktykami reżimu. PiS musi być poddane ciągłej kontroli i krytyce. Nie po to, by deprecjonować działania opozycji i "siać defetyzm" ale dlatego, by mogła ona reprezentować nasze interesy i zwyciężyć.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Panie Aleksandrze,

      Zgadzam się, że niechęć do "demokracji bezpośredniej" i codziennych, a nie tylko odświętnych, kontaktów z wyborcami - wypływa głównie z lenistwa (właściwiej: rozleniwienia) niekontrolowanych społecznie polityków (lokalnych i centralnych), o panach i paniach posłach w ogóle nie wspominam, bo to są PANISKA, dla których stanowimy ciemną masę wyborczą, bez cech indywidualnych.

      Jest to zresztą zjawisko typowe dla polityków wszystkich partii III RP = PRL-2, przyzwyczajonych do relacji polityk : obywatel "jak za PZPR" - w PRL-1.

      Dochodzi nawyk bezstresowych działań rutynowych oraz istotnie: żywiołowe unikanie codziennej ciężkiej pracy. Czy nie przyjemniej puszyć się w TV, albo uprawiać gry i podchody "gabinetowe" w sejmie, radach i sejmikach?

      Ci ludzie nie przetrwaliby miesiąca rutynowej pracy partyjnej na Zachodzie, a w USA wymiękliby po tygodniu! Tam, zwłaszcza w okresie wyborczym, to już nie praca, a zwyczajna harówka.

      Od końca ubiegłego roku, aż do późnej jesieni 2015 - mamy okres wyborczy w III RP. Czy ktoś widział zaharowanego posła (z wybranymi do PE włącznie), senatora, radnego, działacza terenowego PiS? (INNE PARTIE MNIE NIE INTERESUJĄ!)
      _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

      Pani Czerwińska to nie jest osoba warta Pańskiej uwagi; prawdę mówiąc, odkąd wdzięcząc się do Urbana prosiła go o podpisanie petycji ws. usunięcia "pomnika 4 śpiących", podejrzewam ją o znaczne deficyty umysłowe. Pańskiego tekstu zapewne w ogóle nie pojęła. Dlatego odgryzła się na swoim zwyczajnym poziomie.

      Tak, też wyłapałam 'curiosum medialne' w artykule prof. F- R, które wynika chyba z infantylnego pragnienia, "żeby mieć wszystko jak ma platforma".

      Nigdy też nie zapomnę, jak oberwało się (od J. Kaczyńskiego!) Gazecie Polskiej, którą prezes obarczył współodpowiedzialnością za przegranie wyborów. Aż mi żal było pani Hejke, która miała autentyczne łzy w oczach! :)

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    4. PS. Nieznośną manierą staje się wypisywanie przez coraz większą liczbę posłów PiS rozmaitych truizmów na blogach; tu nie do przebicia jest piszący wszędzie i o niczym, (ostatnio głównie o sobie) - europoseł Czarnecki.

      Usuń
  4. viva cristo rey,

    Dziękuję Panu za zwrócenie uwagi, że jest to tekst optymistyczny i napawający nadzieją.
    Bardzo chciałbym, by tak właśnie był postrzegany.
    Jeśli od wielu miesięcy przedstawiam krytyczne uwagi na temat opozycji, to tylko po to, by skłonić czytelników - wyborców PiS, do odważnej, samodzielnej refleksji. Nie mam wpływu na to, co zrobi pan Kaczyński lub Hofman, ale wierzę, że ci ludzie muszą brać pod uwagę głos swoich wyborców. Choćby podczas spotkań z nimi, w trakcie lektury listów czy internetowych komentarzy. Tych form nacisku może być wiele.
    Napisał Pan, że "ludziska się budzą, zaczynają rozumieć co się naprawdę święci. Trzeba temu procesowi dopomóc". Podzielam taką opinię i to co piszę jest próbą takiej pomocy.
    Gdy głosy "obudzonych" osiągną pewną "masę krytyczną", zostaną dostrzeżone.
    Wprawdzie cały przekaz na linii "nasze" media-eksperci-doradcy-PiS, odbywa się w pewnym zamkniętym kręgu i zamiast siły argumentacji opiera na mocy autorytetu deontycznego, wierzę, że politycy opozycji mogą zostać zmuszeni (nie znajduję innego określenia) do zmiany dotychczasowej strategii.
    Mówiąc wprost - optymizm i nadzieję wiąże bardziej z reakcją wyborców PiS, niż z rewolucją zachowań polityków tej partii. Nie powinniśmy zapominać, że to my mamy znacznie więcej do stracenia.

    Bardzo Panu dziękuję i serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Petro Poroszenko, tłit sprzed 7 minut:

    Znaczna część techniki [wojskowej], która weszła na terytorium Ukrainy, została zniszczona nocą przez ukraińską artylerię. Nie pozwolimy rozpocząć wtargnięcia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie Aleksandrze,

    Obawiam się, że zarówno posłowie jak i eksperci PiS, zajęci partyjnymi przepychankami, ustalaniem kolejności miejsc na listach, sondażami, spotami i pijarem, zapominają: O CO NAPRAWDĘ CHODZI W TYCH WYBORACH !!

    Że gra idzie nie o zwycięstwo tej, czy innej partii, lecz prawdopodobnie o być albo nie być dla suwerennej POLSKI, która MOŻE stać się wolnym, demokratycznym państwem, na podobieństwo Francji, Szwecji, czy Hiszpanii, ale też - jeżeli po raz kolejny wygra tandem PO <-> Komorowski - może zamienić się z powrotem w kraj sowiecki, rządzony autorytarnie przez monopartię i tajne służby (reaktywowane WSI).

    I że czeka nas wtedy nieuchronny, może nawet gwałtowny, rozbrat z Europą, która nawet ze wszystkimi swymi idiotyzmami, genderami, parytetami i polityczną poprawnością - jest rajem, w porównaniu z piekłem komunizmu i autorytaryzmu. Gdzie życie ludzkie nie ma żadnej wartości, gdzie można bezkarnie, dla obłąkanej żądzy władzy wysadzać w powietrze budynki wraz z mieszkańcami, zabijać ludzi głodem, tresować jak zwierzęta, niszczyć i cenzurować wszelką wolną myśl. Wszystko to przerabialiśmy w PRL przez niemal pięćdziesiąt lat. Od 1989 żyliśmy JEDNAK (!) w przedsionku wolności, z nogą w drzwiach do normalnego świata. I z nadzieją na normalność.

    "Nasi" z PiS chyba nie do końca wierzą, że to wszystko może nam zostać nagle odebrane, i że w związku z tym to właśnie na nich - naszej ostatniej nadziei - spoczywa tak wielka, jak nigdy przedtem, odpowiedzialność. Od której nie wolno im uciec, ani się przed nią uchylić. Bo zawierzyło im kilka milionów wolnych Polaków.

    Dlatego ma Pan oczywistą rację odpowiadając Pani prof. Fedyszak-Radziejowskiej już samym tytułem publikacji: nie idzie o to, żeby "wygrać tak, aby nie przegrać", trzeba "wygrać po to, aby obalić III RP" ! Tę fasadową atrapę państwa, której nie wolno nobilitować traktowaniem tak, jak państwo demokratyczne. I wymagać podobnego traktowania od ludzi, którzy, jak Autor tego bloga, nie zaklinają rzeczywistości, nie uprawiają oszustw semantycznych, nie znieczulają Polaków unikaniem twardych, ale prawdziwych określeń tego, czym jest i czym może się stać III RP!

    Bo, do cholery, tu nie o żadną "demokrację", ani o PiS idzie,
    tylko O POLSKĘ! A tę odzyskamy dopiero po zburzeniu III RP.


    Być może wielu polityków PiS o tym zapomniało, ale ja dobrze pamiętam, że w 2005, po zwycięskich wyborach, obiecano nam OBALENIE UKŁADU III RP (wówczas Jarosław Kaczyński nie obawiał się nazywania rzeczy po imieniu!!) oraz zbudowanie wolnej od komunizmu Polski.


    Pozdrawiam Pana najserdeczniej i raz jeszcze dziękuję
    za ten prawdziwy do bólu, ale - tu zgadzam się z p. VCR -
    w sumie optymistyczny artykuł "programowy".

    OdpowiedzUsuń
  7. Pani dr Barbary Fedyszak-Radziejowskiej przedstawiać chyba nie trzeba.

    Mam przed sobą od kilku dni Materiały Konferencyjne z II Konferencji Smoleńskiej. Tamże znakomity referat pani doktor : Ingerencje władzy w autonomię nauki.
    Serdecznie polecam.

    Mam, ale już tylko w bardzo dobrej pamięci, zawsze ciekawe wykłady pani Fedyszak-Radziejowskiej.
    Zawsze ciekawe, choć (przepraszam za tę uwagę) wiecej w sieci, w przestrzeni publicznej, jest akurat kompromitujących uwag osoby która ZAWSZE się myli, a przy tym zdecydowanie nadużywa szminki.

    Pani Barbara Fedyszak-Radziejowska pisała również o otoczeniu przywódcy opozycji. I to jest jasne że pisała to z pozycji osoby której owa opozycja jest naprawdę droga.

    Chce napisać tylko tyle że bardzo cieszy mnie tak ta polemika jak i miejsce w którym się odbywa czyli łamy Gazety Polskiej.

    Przeciwnik jest już tak dobrze opisany że wiadomość o tym że oto ukradziono nam kolejne 5 czy 25 miliardów zupełnie nic nie zmienia.

    Za to wszystko zmienić może stosunek jedynej realnej dziś opozycji do systemu, który naprawdę bardzo potrzebuje by być uważany za władzę LEGALNĄ.

    Pisałem o tym nieraz.
    Gdyby prezydent Janukowicz miał przed sobą taka opozycje jak ta pisowska byłby prezydentem do dziś. Bez żadnych wątpliwości.
    Nie wiem czemu Jacyniuk zamiast zgłaszać jakieś wotum nieufności, najlepiej jedno po drugim, powoływać komisje które ratowały by janukowiczowską demokracje, zamiast łazić do stacji medialnych w pełni kontrolowanych przez władzę, po prostu wykorzystał szansę.

    Szansę jaką są ludzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Szansę jaką są ludzie."

      Otóż to!

      Serdecznie pozdrawiam

      PS. I mnie cieszy ta polemika, a prof. Fedyszak-Radziejowską zawsze ceniłam za wiedzę, odwagę (pamiętny nr "Arcanów" :) i rzeczowość. Przy tym - autentyczną skromność, w przeciwieństwie do wzmiankowanej przez Ciebie "ekspertki od wszystkiego" i jej... mignons :)

      Usuń
  8. OT

    Panie Aleksandrze,

    Pod koniec maja, w artykule opublikowanym przez GP pisał Pan: "TRZEBA ZAMKNĄĆ GRANICĘ Z KALININGRADEM".

    http://bezdekretu.blogspot.com/2014/05/trzeba-zamknac-granice-z-kaliningradem.html

    Czy nie uważa Pan, że pozostawienie jej otwartej, po dzisiejszym, potwierdzonym przez NATO, "wtargnięciu rosyjskim" na Ukrainę, będzie dowodem na jawne działanie na szkodę państwa polskiego przez sprawujących władzę w III RP?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Pani Urszulo,

    To zdanie streszcza moje intencje perfekcyjnie: "tu nie o żadną "demokrację", ani o PiS idzie,
    tylko O POLSKĘ! A tę odzyskamy dopiero po zburzeniu III RP."
    Nic więcej nie potrafiłbym dodać do Pani wyśmienitego komentarza.
    Mogę jedynie liczyć, że wyborcy zrozumieją wagę sytuacji i zechcą zadbać o własne interesy.
    Po przegranych wyborach, politycy PiS tego nie zrobią.
    Nie potrafię powiedzieć, jak wówczas będzie wyglądała sytuacja (Tusk prawdopodobnie pójdzie w odstawkę), jednak kolejne cztery lata reżimu doprowadzą do bezwarunkowego wepchnięcia Polski w łapy Putina. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
    Dziś Komorowski i Tusk odgrywają teatr na potrzeby euroidiotów i tej części społeczeństwa, która wierzy w polskie oblicze reżimu. Gdy sytuacja się ustabilizuje, wrócimy do roli rosyjsko-niemieckiej wycieraczki. Nadal otwarta granica z Kaliningradem, potwierdza taki scenariusz.Tym chętniej witany na Zachodzie, że na pewien czas zaspokoi roszczenia Kremla.

    Uważam za oczywiste, że obalenia układu III RP nie można dokonać na drodze wyborów parlamentarnych, przeprowadzonych i nadzorowanych przez ludzi reżimu. To państwo nie powstało z woli narodu, w drodze "demokratycznych przemian", lecz na skutek fałszu i spisku samozwańczych "elit", które zadrwiły z naszych marzeń o Niepodległej.
    Nie da się go pokonać inaczej, jak zmuszając tych ludzi do odejścia. Ponieważ ciąży na nich zbrodnia smoleńska, nie mogą oddać władzy bez ryzyka poniesienia odpowiedzialności.
    Kto wierzy więc w "mechanizmy demokracji", musi też odpowiedzieć na pytanie: jak pogodzić naszą dzisiejszą wiedzę o zachowaniach tych ludzi przed, w trakcie i po zamachu smoleńskim, z perspektywą dobrowolnej rezygnacji z władzy? Ja nie potrafiłbym uzasadnić takiej sprzeczności.

    Serdecznie Pani dziękuję za ten komentarz i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Mariusz Molik,

    Podjąłem temat z dwóch powodów: ze względu na osobę autorki i wagę najbliższych wyborów. Uważam, że trzeba dziś prowadzić taką dyskusję i nie bać się głosów choćby najbardziej krytycznych wobec PiS-u. Jeśli płyną z troski o sprawy polskie i są rzeczowo uzasadnione - muszą być wzięte pod uwagę. Najgorsza i najgłupsza jest postawa bezrefleksyjnej akceptacji dla wszystkiego, co robi opozycja. Po niej można poznać głupca, lub człowieka obojętnego.

    Gdy jednak czytam teksty zamieszczane w "naszej" części internetu i odkrywam wypowiedzi polityków opozycji, uświadamiam sobie coraz wyraźniej, że taka dyskusja nie może się odbyć.
    Zbyt wiele jest bezwartościowej sieczki, demagogii i pospolitego wodolejstwa, by zajmować się rzeczą tak nudną, jak taktyka opozycji. Rady "wybitnych" żurnalistów już znamy. bo są niezmienne od wielu lat. Krąg ekspertów i doradców pozostał ten sam, zatem i tu nie należy spodziewać się sensacji.
    Jeśli więc na kogoś liczę, to tylko na zdrowy rozsądek samych czytelników i to, że potrafią "zarazić" innych. Mam bowiem przeświadczenie, że ani ten tekst ani wnioski z niego płynące nie zostaną dostrzeżone po "naszej" stronie.

    Bardzo Ci dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Realizm zmusza więc do rewizji dotychczasowych postaw […] Opozycja, która zamierza obalić układ rządzący, nie może sankcjonować fikcji […] „ostre widzenie świata”, wytyczenie granic polskości i nazwania po imieniu obcych […] obalenia układu rządzącego i zniesienia „republiki” IIIRP. To prawdziwy cel opozycji. By go osiągnąć, ma prawo stosować wszystkie środki, w szczególności zaś, odwoływać się do aktywności obywatelskiej i demokracji bezpośredniej. Mądra opozycja nie będzie traciła czasu na parlamentarne przepychanki i farsę „wotum nieufności”. Nie będzie uganiać się za mitycznym „centrum” ani nawracać wyznawców PO, lecz postawi na potencjał milionów swoich zwolenników i na nich zbuduje swoją pozycję. Oznacza to obowiązek organizowania manifestacji i ulicznych protestów, prawo do nękania reżimu strajkami […] są to apele autoryzujące fikcję [bo] Nie leży to w interesie opozycji, lecz tych, którzy wykorzystują owe mechanizmy dla własnych łajdactw […] Te pierwsze okazują się nieskuteczne w starciu z aparatem reżimowym i propagandą, drugie zaś zostały po stokroć skompromitowane i poddane politycznym regulacjom […] zbyt często doświadczaliśmy takich praktyk, by zamykać na nie oczy […] Taka postawa - zamiast twardej negacji i bezkompromisowej walki, przynosi Polakom miraże pseudodemokracji i karmi nasze nadzieje populistycznym placebo. Nie jest ozdrowieńczym serum podawanym mieszkańcom Oranu, lecz usypiającym narkotykiem, po którym przyjdzie bolesne przebudzenie lub nastąpi śmierć.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze w sobotę na innym portalu gwarzyłem sobie z jego twórcą o tym, że PiS nie podejmuje tematu powiązania (i jego konsekwencji) B. Komorowskiego z WSI... Że zajmują się truchłem politycznym D. Tuska a nie najważniejszym przeciwnikiem... Nie upłynęły 24 godziny i temat sam wypłynął...:)
    Oczywiście wydaje się, że celem artykułu jest uderzenie w likwidatorów WSI i bezpośrednio w A. Macierewicza a inicjatywa mogła powstać właśnie w SOW-ie (ale nie tej od taśm). Tyle, że czytając artykuł nie ma się wrażenia, że jest to ciężkie oskarżenie w stosunku do Komisji Likwidacyjnej. Artykuł moim zdaniem robi B. Komorowskiemu niedźwiedzią przysługę bo wokół tej sprawy wolał on zapewne ciszę aniżeli taką "pomoc".
    Kto wie czy przyjaciele z SOW-y nie przestrzelili - ale chyba Bronek chciałby rzec - "chroń mnie Panie od takich przyjaciół".
    Tak jak Pan pisze na Twitterze - PiS ma obowiązek podjąć temat i wobec tych oskarżeń w stosunku do Komisji Likwidacyjnej żądać upublicznienia (o ile to możliwe) aneksu do raportu a żurnaliści "niepokorni" wszelkiej maści grzać temat od rana do wieczora i przede wszystkim wspierać W. Sumlińskiego, który ma obok A. Macierewicza niepoślednie zasługi w ujawnianiu patologii wokół WSI i ich reprezentanta w Belwederze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomasz Ptak,

      Opozycja ma obowiązek informować Polaków o rzeczywistych dokonaniach Komorowskiego. Również tych sprzed lat.
      Gdyby czyniła to rzetelnie od początku kadencji, lokator Belwederu nie miałby szans na reelekcję i nie pomogłyby nawet lukrowane sondaże. Tyle teoria.
      Ponieważ partia pana Kaczyńskiego nie zamierza walczyć o prezydenturę, nie będzie też przełomu w sprawie najważniejszego decydenta. Od strony opozycji Komorowskiemu nie zagrażają najmniejsze przeszkody.

      Usuń
    2. Cóż, obawiam się niestety że ma Pan rację co do opozycji... A przecież artykuł we Wprost (a czytałem go) nie zawiera żadnych ciężkich oskarżeń wobec Komisji Likwidacyjnej i A. Macierewicza - posługuje się raczej twierdzeniami typu likwidatorzy czegoś nie udowodnili, słabo się tym a tym zajęli... Jest nawet momentami wartościowy jeśli chodzi o opisywanie WSI-owych patologii co zresztą poruszył sam poseł Macierewicz...
      Oczywiście nie podjął najważniejszego - afery marszałkowej - gdyby to opisał choćby z grubsza zastanawiałbym się nawet czy już nie jest tak, że po kompromatach na D. Tuska przyszedł czas na podobne odnośnie B. Komorowskiego na zasadzie jakiegoś ostrzeżenia w postaci artykułu...
      Artykuł we Wprost jest dla PiS-u okazją do tego aby uderzyć w B. Komorowskiego - jeżeli tego nie zrobią (a mam tu po dzisiejszym dniu podobne spostrzeżenia jak Pan) to zasadnym wydaje się pytanie - po co w ogóle są ?

      Usuń
    3. Tomasz Ptak,

      Tekst Wprost ma dwie podstawowe tezy. Obie precyzyjnie ukierunkowane:
      Pierwsza brzmi: „Wprost” ma ściśle tajne dokumenty komisji Antoniego Macierewicza, która pisała raport z weryfikacji WSI. Materiały, w których negatywnie opisywany jest obecny prezydent, wyciekły już w 2007 r" - co ma wskazywać na źródła przecieku i sugerować, że wiedza pochodzi z aneksu.
      I druga teza: "Z dokumentów widać, że weryfikatorzy WSI próbowali dobrać się do skóry Bronisławowi Komorowskiemu" - co ma dowodzić, że opozycja zbierała fałszywe haki na obecnego lokatora Belwederu.
      Tyle mają zrozumieć czytelnicy i prokuratorzy.

      Usuń
    4. Ma Pan rację...
      Taki jest cel tego artykułu dokładnie a więc uderzyć w A. Macierewicza... Z tym, że pod tym względem jest słaby... Tzn. nie mam wątpliwości, że znajdzie się i już znalazło mnóstwo czytelników, którzy zrozumieli ten artykuł w oczekiwany przez inicjatorów sposób... Jednakże nie jest on pod żadnym względem ani porażający (jakby być może chcieli piszący i ich mocodawcy) ani nie odkrywa Ameryki jeśli chodziło o zarzuty względem likwidatorów...
      Jednak mimo wszystko bardziej porażające są tam fragmenty dotyczące działalności WSI a przecież to tylko niewielki fragment tejże...
      Przyznając Panu rację powtórzę jeszcze raz swoją tezę przy której się co prawda nie upieram ale co mi szkodzi być umiarkowanym optymistą - mimo wszystko artykuł ten wg mnie może zaszkodzić B. Komorowskiemu bo jeżeli autor jednego z artykułów w dzisiejszym Wprost C. Bielakowski pisze, że sam fakt, że WSI przez cały okres swojej działalności nie zlokalizowały ani jednego rosyjskiego szpiega wystarczy aby je zlikwidować to może znajdzie się procent czytelników, którym zaświeci się lampka w postaci pytania: czemu więc tylko B. Komorowski w klubie PO głosował p-ko likwidacji WSI ?
      Nie wiem czy tak będzie ale moim zdaniem o wiele więcej gorszego szamba wylano już na samego A. Macierewicza a z prawnego punktu widzenia nie widzę tu zagrożenia jeszcze z tych powodów:
      - że wyciek nastąpił z komisji trzeba udowodnić (aneks znajduje się jeszcze w Belwederze i w SKW) a udowodnienie oznacza konieczność ujawnienia źródła informacji przez dziennikarzy - do tego raczej nie dojdzie...
      - A. Macierewicz stwierdził (nie mam powodów aby mu nie wierzyć), że te 47 kartek nie pochodzi z aneksu - a skoro tak, to może się okazać że Latkowski zaprezentował lipę, którą mu podsunięto ale jednocześnie opisując szerszej publice wycinek działalności WSI coś dobrego uczynił...
      Może jestem optymistą zbyt wielkim ale mimo oczywistych intencji autorów i ich mocodawców dzisiejsze artykuły Wprost aż tak bardzo w Macierewicza nie uderzają
      -

      Usuń
    5. Tomasz Ptak,

      Artykuł zaszkodziłby Komorowskiemu, gdyby na jego podstawie opozycja przystąpiła do mocnego kontrataku, a temat związków BK ze środowiskiem WSI nie schodził przez miesiąc z łam "naszych" mediów.
      Doskonale Pan wie, że niełatwo jest przełamać barierę ochronną rozciągniętą nad lokatorem Belwederu. Nie da się tego zrobić kilkoma wypowiedziami. Trzeba działać systematycznie, przez wiele miesięcy, by wykruszyć choć parę cegieł z muru kłamstwa i dezinformacji.
      Owszem, tekst "Wprost" mógłby stanowić dobry przyczynek do podjęcia takich działań. Czy tak się stanie - zależy również od nacisku wywieranego na polityków opozycji.
      Dostrzegam natomiast inną, dobrą stronę tej publikacji. Zwróciła ona uwagę na sprawę Wojciecha Sumlińskiego i toczący się od trzech lat proces w sprawie afery marszałkowej. Ponieważ do tej chwili "nasze" media nie dostrzegały tego procesu, jest szansa, że to się zmieni.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  13. Panie Aleksandrze!

    Obawiam się, że w sprawie esbeckiej* gry pt.: "ANEKS - REAKTYWACJA" - jednak nie wystarczą Pańskie twitterowe wskazówki, ani odsyłanie do wcześniejszych tekstów!

    Trudno, Mistrzu, chce się Panu, czy nie, ale i tak będzie chyba trzeba raz jeszcze to wszystko wyłożyć, najlepiej w osobnym wpisie, a na razie choćby w komentarzu do mojego apelu.

    Wytłumaczyć, niechby w punktach, o co w tym wszystkim chodzi, kto gra - i CO CHCE W TEN SPOSÓB OSIĄGNĄĆ!

    Domyślam się, że nie wywoła to Pańskiego entuzjazmu, ale... jak mus, to mus!!!

    Dlaczego?

    Otóż: jeżeli tylko w samym internecie już pojawiło się mnóstwo zaciemniaczy z dezinformacją w zębach, to wyobrażam sobie, jak to musi wyglądać w telewizji i innych mediach stricte służbowych. Natomiast nie pojawił się (chyba że przeoczyłam) - nie tyko żaden głos opozycji, ale też żadna sensowna mediana kontra "naszych" dziennikarzy. I TO JEST KARYGODNE!

    Pozdrawiam serdecznie

    *esbeckich sensu WSIowych. W końcu WSIarze, choć pozują na coś lepszego (np. na ludzi, "którzy naprawdę rządzą tym krajem"), to taka sama ordynarna esbecja jak każda inna.

    OdpowiedzUsuń
  14. .
    OT - PayPal na BEZDEKRETU!!!

    Panie Aleksandrze, Szanowni Koledzy - Czytelnicy!

    Po dwudniowej nieobecności w internecie z radością zauważam nowość na blogu AŚ => w postaci przycisku umożliwiającego wpłacanie pieniędzy przeznaczonych na pomoc Autorowi w utrzymaniu i rozwoju bloga.

    Ponieważ, zapewne jak większość Państwa - czytelników i komentatorów, zupełnie nie wyobrażam sobie internetu bez tego JEDYNEGO-NA-ŚWIECIE BLOGA, z radością przyczynię się do jego utrzymania. I o to samo, w postaci, niechby niewielkich, ale regularnych wpłat, apeluję do wszystkich Państwa!

    Myślę, że jeżeli Aleksander Ścios zdecydował się na takie posunięcie, musiały zaistnieć poważne i realne przesłanki ograniczenia (albo nawet zaprzestania) Jego aktywności blogowej.

    Stąd mój apel do wszystkich: WSPIERAJMY "BEZDKRETU" - jedno z nielicznych miejsc w internecie, w których możemy się cieszyć prawdziwą wolnością i niezależną od politycznej koniunktury, niecenzurowaną dyskusją!

    Pozdrawiam serdecznie Państwa i Pana Aleksandra,

    OdpowiedzUsuń
  15. Pani Urszulo,

    Proszę mi wybaczyć, ale nie planuję niczego wykładać w osobnych wpisach. Musiałbym bowiem powtarzać to, co piszę od wielu lat: rzeczywistym decydentem jest lokator Belwederu, a celem - reaktywacja i rewalidacja układu WSI i wsparcie na nim reżimu prezydenckiego.
    Jak Pani zapewne wie, tego rodzaju opinie są postrzegane przez "naszych" publicystów jako "obsesje" i "mieszanie w głowach czytelników" (cytaty oryginalne). Z kolei, politycy PiS w ogóle nie interesują się postacią Komorowskiego i w żadnej sytuacji nie przypisali mu intencji, o których wspomniałem.
    Ponieważ zdecydowana większość wyborców PiS daje wiarę tym ludziom, chce gonić za Tuskiem i postrzegać w Komorowskim "niegroźnego misia" i "safandułę",nie widzę powodów,bym miał dodatkowo przekonywać do swoich racji. Tym bardziej, gdy staje się to wyjątkowo niebezpieczną "obsesją".
    Obecna kombinacja operacyjna z udziałem "Wprost", nie jest oczywiście niczym zaskakującym, bo po zdyscyplinowaniu Tuska i uzyskaniu szansy na sejmową speckomisję w/s likwidacji WSI i zapowiedzi zwiększenia budżetu MON (jedne z efektów tzw. afery podsłuchowej), przyszła pora na dyscyplinowanie prokuratury i rozprawę z Antonim Macierewiczem. Sens tej kombinacji jest prosty i wyjawiła go dziś szefowa Kancelarii Prezydenta:
    "Należy oczekiwać, że prokuratura tym razem, w przeciwieństwie do wcześniejszych skandali związanych z raportem, podejmie odpowiednie działania.(...)
    W kontekście artykułu „Wprost” jeszcze większe wątpliwości budzi bierność prokuratury w sprawach związanych z raportem WSI".
    Reakcja też jest prawidłowa, o czym świadczy informacja prokuratury "o wszczęciu śledztwa w sprawie ujawnienia informacji niejawnych o klauzuli „ściśle tajne”.
    http://www.warszawa.po.gov.pl/pl/main/komunikat/id/316/alias/informacja_o_wszczeciu_sledztwa_w_sprawie_ujawnienia_informacji_niejawnych_o_klauzuli_„scisle_tajne”.html
    Nie wykluczam, że to śledztwo może stać się taranem uderzającym w ministra Macierewicza i ludzi z Komisji Weryfikacyjnej WSI. Intencja nie jest skrywana.
    W samej publikacji Wprost nie ma zaś żadnych nowości ani sensacji i została ona zbudowana według identycznej kalki dezinformacyjnej, jak wcześniejsze (z 2007 i 2008) brednie "Dziennika". Dla porządku przypomnę, że obecna odsłona afery marszałkowej jest rozgrywana przez tych samych pracowników spółek medialnych: Majewskiego i Latkowskiego. Do kompletu brakuje Marszałek i Reszki.
    Na tym etapie rzecz nie wydaje się warta większej uwagi i należą ją odnotować jako kolejny element potwierdzający tezę o rozgrywkach w interesie wojskówki i przygotowaniach do reelekcji BK.
    Polecam natomiast opinię Antoniego Macierewicza na temat "ściśle tajnych" dokumentów:
    "Żadne z nich nie mają cech dokumentu i na pewno nie są częścią aneksu.(...) Publikacja „Wprost” została napisana na podstawie już dawno wydrukowanych materiałów. Np. o działalności byłego ministra obrony narodowej, także o nielegalnym handlu bronią, wiadomo od dawna."
    http://niezalezna.pl/58470-specjalnie-dla-nas-antoni-macierewicz-o-dzisiejszej-publikacji-wprost

    Na marginesie warto dodać, że tzw. nasi dziennikarze, bardzo udanie uwiarygodnili panów z Wprost.Spodziewam się, że wkrótce po raz kolejny będą wspólnie bronili demokracji i "wolności słowa". Czego im szczerze życzę.

    Serdecznie Pani dziękuję za zwrócenie uwagi na przycisk PayPal. Zapewniam, że nie była to łatwa decyzja. Ponieważ utarło się, że na tym blogu nie rozmawiamy o sprawach nazbyt osobistych, pozwoli Pani, że wyjaśniając przyczynę owej decyzji, posłużę się Pani słowami: musiały zaistnieć poważne i realne przesłanki ograniczenia (albo nawet zaprzestania) aktywności blogowej.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Panie Aleksandrze,

    Bardzo dziękuję za wyczerpujące wyjaśnienia i linki,
    wciąż jednak mam nadzieję na osobny wpis. :)

    Pod wieczór jednak drgnęło w naszych mediach: TVR publikuje nagranie z konferencji prasowej Antoniego Macierewicza: "Dostęp do tajnych dokumentów miał prezydent i Kontrwywiad. Tam należy szukać źródła przecieku."

    https://www.youtube.com/watch?v=NiDSChly7R8 --- WARTO POSŁUCHAĆ!

    Podobnie Niezależna.pl:

    SPECJALNIE DLA NAS: Antoni Macierewicz o dzisiejszej publikacji "Wprost".

    A TV Trwam, (Polski Punkt Widzenia) przeprowadziła bardzo ciekawą rozmowę z Piotrem Woyciechowskim - członkiem Komisji Weryfikacyjnej:

    http://www.radiomaryja.pl/multimedia/polski-punkt-widzenia-18-08-2014/

    = = = = = = = = = = = = = = = = = =

    Dlatego, podobnie jak Pan Tomasz, jakoś optymistyczniej patrzę na to wszystko!

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  17. OCZOM NIE WIERZĘ, Panie Aleksandrze!

    Niezależna.pl, wprawdzie po północy, ale jednak rzetelnie i bez skrótów publikuje jako czołówkę Pańską polemikę z prof. Fedyszak-Radziejowską!

    http://niezalezna.pl/58479-wygrac-obalic-iii-rp-polemika-z-barbara-fedyszak-radziejowska

    No, no!

    OdpowiedzUsuń
  18. http://niezalezna.pl/58490-rzecznik-mon-polski-samolot-wojskowy-przekroczyl-granice-rosji

    Jeżeli czytam takie tytuły i zestawiam je z treścią artykułu to odechciewa mi się oczekiwać czegokolwiek od tych "naszych" mediów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uwierzy Pan, ale idiotyzm o "wystrzałowym" tytule dotąd tkwi na czołówce portalu!

      Po artykule pana Ściosa nawet ślad zaginął, za to obok twita z MON widzimy marsowe oblicze "dobrodzieja" Czarneckiego, pozującego na męża stanu, używającego słowa "hańba", etc. etc.

      Bardzo to grubymi nićmi szyte!

      Pozdrawiam

      Usuń
  19. Pani Urszulo,

    Cieszę się, że ten tekst ukazał się na niezaleznej.pl (nocą,bo nocą), a szczególnie cieszy mnie treść komentarzy. Wskazują one, że zdecydowana większość odbiorców podziela taki sposób widzenia spraw polskich i oczekuje od opozycji bardziej zdecydowanych i skutecznych działań.
    Jeśli zaś chodzi o kombinację operacyjną z udziałem tyg."Wprost", to z przerażeniem patrzę na opinie zamieszczane w "naszych" mediach. Przykładem - tekst pani Kani zatytułowany -"Uderzenie wprost w prezydenta". Bo wprawdzie można w takich kategoriach oceniać publikację "Wprost", ale tylko wówczas, gdyby opozycja potrafiła przekierować jej ostrze i wymierzyć w Komorowskiego. Jeśli tego nie chce lub nie potrafi - są to próżne dywagacje.
    Dziękuję za kolejną zachętę do napisania tekstu, ale myślę, że skoro nawet wypowiedzi Antoniego Macierewicza nie były w stanie otrzeźwić owych publicystów, tym bardziej moje teksty pozostaną bez wpływu.

    Wiele gier i kombinacji wymierzonych w opozycję, można było przekierować i obrócić przeciwko funkcjonariuszom medialnym i ludziom w brązowych butach. Nie były to nazbyt skomplikowane operacje. Warunkiem jednak, jest dostrzeżenie autorstwa prowokacji, prawidłowe zdefiniowanie celów oraz umiejętna ocena okoliczności.
    Jeśli tego brakuje, pozostajemy bezbronni.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kompletnie nie pojmuję o co chodzi pani Kani i dlaczego pisze ona takie rzeczy!

      Tym bardziej, że na niezależna.pl można równocześnie znaleźć tekst, który napisała 7 lat temu, będąc (wówczas) dziennikarką... "Wprost".

      http://niezalezna.pl/58475-komorowski-i-wsi-dorota-kania-pisala-juz-o-tym-w-2007-roku-we-wprost

      Pozdrawiam serdecznie,

      PS. Nadal namawiam Pana na artykuł, ponieważ myślę, że szykuje się cover story na najbliższe tygodnie i "kontrolowanego zamętu" będzie jeszcze więcej! Większość ludzi się w tym pogubi.

      Poza tym Pan nie pisze dla "publicystów" tylko dla nas!

      Usuń
    2. Warta odnotowania wypowiedź prof. Zybertowicza dla wP:

      http://wpolityce.pl/polityka/209922-zwiazki-komorowskiego-z-wsi-prof-zybertowicz-naroslo-mnostwo-watpliwosci-ktore-powinny-byc-wyjasnione

      ORAZ KRÓTKI FRAGMENT FILMU "Niosła go Polska" (o Prezydencie Lechu Kaczyńskim), GDZIE W DWIE MINUTY WYJAŚNIA SIĘ (dzięki wypowiedziom wybitnych ekspertów) "DLACZEGO ZLIKWIDOWANO WSI". (!!!)

      https://www.youtube.com/watch?v=CG2rp0Q8aL0

      Usuń
  20. Niestety ma Pan rację - milczenie opozycji w sytuacji kiedy publikacje Wprost stanowią dla niej taki złoty róg jest skandalem.

    OdpowiedzUsuń
  21. Panie Aleksandrze,

    Z TAKIM "PiS" NIE CHCĘ MIEĆ NIC WSPÓLNEGO. NIGDY I ZA ŻADNĄ CENĘ!

    Rp.pl

    Czarnecki: Chciałbym być prezydentem, ale jeszcze nie teraz.


    Europoseł PiS Ryszard Czarnecki dementuje plotki o planach startu w wyborach prezydenckich. O pomyśle PiS wystawienia byłego polityka Samoobrony jako kandydata na prezydenta donosił w tym tygodniu m.in. Newsweek. Sam zainteresowany zdecydowanie odrzuca jednak te pogłoski.

    - W przyszłości, może kiedyś, chciałbym być prezydentem. W tych wyborach jednak nie wystartuję - zadeklarował na antenie TVP Info.

    Jednocześnie potwierdził, że zgłosił w partii pomysł, by kandydata PiS wybrać w prawyborach, podobnie jak zrobiła to PO 5 lat temu.

    - Ja zgłosiłem pomysł prawyborów. Trzeba skorzystać z świetnego amerykańskiego patentu, aby pokazać bogactwo intelektualne i potencjał, jaki ma PiS. Byłaby to dobra okazja, aby zaprezentować nasz dobry i realistyczny program - powiedział Czarnecki.

    http://www.rp.pl/artykul/15,1134115-Czarnecki--Chcialbym-byc-prezydentem--ale-jeszcze-nie-teraz.html

    = = = = = =

    Teraz czekam, aż "rewelacyjny" pomysł, kto wie, może nawet kandydaturę przedsiębiorczego cwaniaka po 10 partiach, widać nie przypadkiem wybranego "na funkcję" w PE, podchwyci Niezależna.pl. Musi się przecież odwdzięczyć przewodniczącemu Rady Nadzorczej spółki wydającej GPC.

    Na razie przytomna kontra posła Ujazdowskiego w rozmowie w TVR. Tam nie sięgają macki europosła Richarda Henry'ego z Wrocławia?

    Ujazdowski: Jestem przeciwny prawyborom w PiS. Sugerowałyby słabość opozycji


    http://telewizjarepublika.pl/ujazdowski-prawybory-sugerowalyby-slabosc-opozycji,10558.html

    OdpowiedzUsuń
  22. FRUKTA AFERY TAŚMOWEJ?

    Polska Grupa Zbrojeniowa będzie mogła przejąć osiem spółek z sektora obronnego. Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał zgodę na koncentrację związaną z realizacją strategii rozwoju systemu bezpieczeństwa Polski.

    Kontrolowana przez Skarb Państwa PGZ ma skupiać wszystkie kluczowe przedsiębiorstwa pracujące na rzecz obronności. Do PGZ należeć będzie około 30 spółek sektora obronnego.

    Wniosek PGZ o zgodę na koncentrację wpłynął do UOKiK w 2014 roku. Koncentracja polega na objęciu kontroli nad ośmioma spółkami zajmującymi się projektowaniem lub produkcją oraz serwisowaniem sprzętu wojskowego. Są to: Mesko w Skarżysku-Kamiennej, PCO w Warszawie, PIT-Radwar w Warszawie, Zakłady Mechaniczne Bumar-Łabędy w Gliwicach, Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Urządzeń Mechanicznych OBRUM w Gliwicach, Cenzin w Warszawie, Cenrex w Warszawie oraz Stomil-Poznań w Poznaniu.

    http://www.naszdziennik.pl/polska/92237,zgoda-na-koncentracje-sektora-obronnego.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      O planowanej konsolidacji zbrojeniówki pisałem m.in.w tekście "OFFSET – CZYLI JAK ZAROBIĆ NA DRUGĄ KADENCJĘ". Pośpiech jest wskazany, bo wróble ćwierkają, że wszystkie najważniejsze przetargi zbrojeniowe są już rozstrzygnięte, a MON dostanie jeszcze dodatkową kasę na zmarnowanie. Tak należy nazwać ten cel, bo wiele wskazuje, że tzw. modernizacja sił zbrojnych zostanie ograniczona do zwiększonych zakupów sprzętu z zagranicy. Polskim zakładom zbrojeniowym pozostanie "przykręcanie śrubek".
      Ponieważ na takiej kooperacji można nieźle zarobić ( o czym ludzie byłych WSI doskonale wiedzą), będziemy mieli propagandowe spektakle o "rosnącym znaczeniu polskiego przemysłu zbrojeniowego".

      Usuń
  23. Aleksander Ścios,

    polemika ukazała się na Niezaleznej.pl późnym wieczorem - ale akurat znając obyczaje redaktorów tego portalu uważam że stało się dobrze.

    Dzieki temu wisiał na absolutnej jedynce jedynek całą noc. Czyli przez cały biały dzień polska Polonia mogła przeczytać tekst który jest zrozumiały dla ludzi którzy mieszkają w krajach wolnych.

    Mam identyczne obserwacje co do tego jak marnotrawi się energię przy okazji wszelkich operacji medialnych, w tym nawet i tych które zwykło nazywać się operacjami kombinowanymi.
    Myślę że wielu, w tym i porządnych dziennikarzy, ma dziś dużego kaca przy okazji manifestacji w siedzibie Wprost Sylwestra Latkowskiego. To jest pewna nauczka. Najważniejsze by .... umieli wybaczyć tym którzy od początku mieli racje:)

    Spoczywa na nich zdecydowanie większa odpowiedzialność niż na tzw "blogerach".

    Może kiedyś będą wzywać by stawić się nie tyle w redakcji pisma Wprost, co bliżej mieszkań przywódców III RP.

    Ukraiński Majdan, jego początki, były rachityczne.

    OdpowiedzUsuń
  24. Pani Urszulo,

    Przed czterema laty PO uraczyło nas spektaklem pod nazwą "prawybory". Jak Pani może pamięta, był on z przejęciem relacjonowany przez "naszych" żurnalistów.
    Ponieważ decyzja o kandydaturze Komorowskiego zapadła dużo wcześniej, mieliśmy do czynienia z inscenizacją znaną z demokracji socjalistycznej, gdy namaszczony przez partię towarzysz, otrzymywał asystę jednego czy dwóch "konkurentów".
    W ten sposób uprawiało się fikcję demokratycznych wyborów.
    Obawiam się, że Czarnecki proponuje nam taką samą hucpę, bo w realiach III RP powoływanie się na wzorce amerykańskie, brzmi jak kiepski żart. Ponieważ z ust tego człowieka nie słyszałem jeszcze sensownego pomysłu, nie jestem zdziwiony, że to on jest autorem tej bredni.
    To bardzo źle, gdy polityk o tak marnych predyspozycjach intelektualnych i moralnych staje się głosem opozycji.
    Obawiam się również, że Czarnecki, podobnie jak grono żurnalistów dywagujących nad rozmaitymi kandydaturami, jest gotów zrobić bardzo wiele, by nie dopuścić do realizacji najbardziej sensownego scenariusza - zgłoszenia kandydatury Jarosława Kaczyńskiego.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha! I tu Pana mam!

      Czy nie wie Pan, że już kilkanaście dni temu ogłoszono (profilaktycznie?) w naszych mediach, że ktokolwiek zaproponuje kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego, ten "nasz najgorszy wróg", źle życzący prezesowi, PiS-owi i "polskiej demokracji"??!

      I co teraz?

      Usuń
    2. Pani Urszulo,
      Wiem o tym i dlatego z premedytacją twierdzę: jedynym kandydatem na stanowisko prezydenta powinien być Jarosław Kaczyński.
      Dyrektywy "palaczy kandydatur" niewiele mnie obchodzą.

      Usuń
  25. Mariusz Molik,

    Nie zauważyłem tego dziennikarskiego "kaca", ale życzę im, by miał jak najcięższy przebieg. To, co zrobiono w redakcji "Wprost" zasługiwało na miano hiper-kompromitacji i gdyby ci ludzie mieli odrobinę godności i honoru, prosiliby czytelników o wybaczenie.
    Na wybaczanie tym, co mieli rację - nie liczę.

    OdpowiedzUsuń
  26. Panie Aleksandrze!

    Jak dobrze, że nie ma Pana w najnowszej (nr 34) Gazecie Polskiej!
    Redakcyjny grafik projektujący okładki wyłącznie szkaradne, tym razem przeszedł samego siebie i wyprodukował totalne okropieństwo, KLIK.

    Nie rozumiem, dlaczego GP nie tylko, że wychodzi dotąd w starożytnym formacie, na zgrzebnym, brudzącym papierze, to na dodatek "przyozdobiona" zostaje podobnymi "twórczościami" budzącymi odrazę.

    Ale nie o tym chciałam...

    Otóż w spisie treści zauważyłam fragment odpowiedzi Pani dr (!) Fedyszak-Radziejowskiej na Pańską polemikę z 14 sierpnia. Ku mojemu żalowi, tym razem szanowna polemistka wykazała się nie tyle przymiotami naukowca, ile drobiazgowością, drażliwością i zwykłym czepialstwem. Główny zarzut wobec Pana dotyczy bowiem niewłaściwego tytułowania Jej samej i naszego - jakby napisał Michalkiewicz - nieszczęśliwego kraju!

    Cyt.:

    "1. Aleksander Ścios dwukrotnie tytułuje mnie w swojej polemice „profesorem”, mimo iż wyraźnie napisałam, że „wchodzę w rolę przemądrzałej, niehabilitowanej (!) sowy”. Więc albo czytał pobieżnie, albo jest złośliwy…"

    Konia z rzędem temu, kto na podstawie wzmianki o niehabilitowanej sowie wyciągnie wniosek, że dotyczy ona pani doktor; ja to np. odebrałam (bez najmniejszej złośliwości) dokładnie odwrotnie, sądzę, że podobnie jak Pan!

    To drobiazg. Istotną sprawą jest przypisywanie Panu poglądów, które nigdy nie zostały wyrażone! Chodzi, rzecz jasna, o "reżim Tuska". Wg polemistki miałby Pan uważać DT za "twórcę oryginalnego systemu politycznego." Skąd podobne ekstrapolacje - nie mam pojęcia, ale jestem jednak nimi zażenowana.

    Tyle o polemice. Muszę jeszcze zapytać Pana o rzecz, której pojąć nie potrafię. Skąd bierze się, według Pana, paniczna wręcz obawa, zarówno dziennikarzy GP (poza jednym może red. Targalskim), jak i naukowców tam piszących, przed użyciem słowa "reżim" wobec systemu politycznego III RP?

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  27. Wg portalu TVR:

    Latkowski dostarczył prokuraturze pendrive' a z dokumentami ws. WSI

    Tym razem nie tylko nie bronił własną piersią, jak pamiętnego laptopa z nagraniami afery taśmowej, ale sam zaniósł "w zębach" do prokuratury.

    Skąd taka różnica w podejściu do dwóch afer, Panie Aleksandrze?
    Że ta druga dotyczy WSI i Budy Ruskiej?

    I skąd "nasi" dziennikarze wiedzieli, że tym razem nie trzeba krzyczeć o zamachu na demokrację, ani osłaniać własnymi ciałami red. Latkowskiego, w końcu - nie dopuścić do wrogiego przejęcia pendriva? Skąd oni wiedzą takie rzeczy? Z SMS-ów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Ja także jestem zdziwiony brakiem reakcji i dlatego zakomunikowałem na tt: jestem zaskoczony,że żurnaliści z "naszych" mediów nie stanęli dziś w "obronie demokracji",czyli pendrive'a Latkowskiego.
      Najwyraźniej ludzie ci doskonale wiedzą, że obrona laptopa z "podsłuchami kelnerów" jest aktem heroizmu i przejawem wolności mediów, natomiast obrona pendriva z "dokumentami ws.WSI", byłaby tylko aktem szaleństwa.
      "Nasi" żurnaliści dobrze wyczuwają tę zasadniczą różnicę.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
  28. Pani Urszulo,

    Ktoś postanowił, że okładki GP mają przyciągać uwagę. Więc przyciągają. Ludzi o kiepskim guście, szukających taniej sensacji. Może to dobry "target".

    Z dzisiejszą artykułem pani Fedyszak-Radzejowskiej mam natomiast jeszcze poważniejszy kłopot. Z poprzednim tekstem można było sensownie polemizować i potraktować go poważnie. Z tym, co autorka napisała obecnie - nie da się i bardzo żałuję, że w owej polemice nie znalazło się żadne odniesienie do moich argumentów.
    Wprawdzie pani doktor stwierdza na wstępie, że polemika ta sprawiła jej radość, to dalsza część tekstu utrzymana jest raczej w mało przyjaznej atmosferze.

    Jak Pani trafnie zauważyła, przypisywane mi są poglądy, których nigdy nie wyraziłem, zaś inne z moich stwierdzeń, są odbierane opacznie. Nie to jednak jest najsmutniejsze.
    Okazuje się bowiem, że pani doktor nie zna najnowszego Programu Prawa i Sprawiedliwości 2014 (co samo w sobie nie jest niczym nagannym). Użyty przeze mnie zwrot "system Tuska" pochodzi bowiem z tego dokumentu i powstał w gronie doradców PiS. Nie ja jestem jego autorem, a tym bardziej daleko mi do przypisywania Tuskowi jakiejkolwiek mocy sprawczej. Wyjaśniałem to wielokrotnie w moich tekstach.
    Jeśli więc pani Fedyszak-Radziejowska stawia mi zarzut: "przypisywanie Donaldowi Tuskowi autorstwa „systemu” uważam za nadmiar szacunku i uprzejmości…" to trzeba go odnosić do tych doradców PiS, którzy wymyślili ów niefortunny zwrot.

    Na zadane przez Panią pytanie: "skąd bierze się, paniczna wręcz obawa, zarówno dziennikarzy GP (poza jednym może red. Targalskim), jak i naukowców tam piszących, przed użyciem słowa "reżim", znajduję jedno wyjaśnienie: może z nieznajomości słownika języka polskiego?
    Reżim oznacza w pierwszej kolejności uporządkowany system rządów, dyscyplinę i rygor. W tym znaczeniu, każdy rząd może zostać nazwany reżimem, nie zaś tylko ten charakteryzujących się używaniem przemocy wobec własnego społeczeństwa. Gdybyśmy jednak chcieli definiować III RP również w tym kontekście, określenie "reżim" bezbłędnie pasuje do obecnej formy rządów, opartej na przemocy semantycznej, medialnej, propagandowej i (coraz częściej) sądowo-policyjnej. Dlaczego środowiska opozycji nie chcą używać słów adekwatnych do rzeczy - nie potrafię odpowiedzieć.

    cdn,

    OdpowiedzUsuń
  29. cd.

    Jak już napisałem, z obecną polemiką pani doktor mam naprawdę poważny kłopot. A to z powodu zakończenia i zdania umieszczonego w postscriptum. Autorka stwierdziła bowiem: „Kim jestem, wiadomo. Może Aleksander Ścios „zerwie zasłonę” anonimowego publicysty?”
    Poniższe uwagi nie dotyczą oczywiście osoby pani doktor, ale pozwolę sobie je zamieścić w kontekście takich stwierdzeń. Jest bowiem tak, że, gdy wiele lat temu, kilku utytułowanych lewackich mędrków, zaczęło na Salonie 24 wywijać argumentem „z anonimowości” i doszło do wniosku, że trzeba wpierw wiedzieć, kto, nie zaś co pisze, takie dictum traktuję jako zachętę do zakończenia rozmowy.
    Prawdą jest, że pani doktor występuje pod własnym nazwiskiem, ja zaś jestem anonimowych blogerem. Ma to swoje złe i dobre strony. W czasie siedmiu lat mojej obecności w sieci, podejmowano już próby „zdarcia tej zasłony”, przy czym efekty pracy esbeckiej latorośli niekiedy mnie zaskakiwały. Dowiadywałem się o sobie rzeczy, których nigdy bym się nie spodziewał.
    Po tych siedmiu latach, mogę raz jeszcze powtórzyć: nie mam najmniejszego zamiaru ujawniania nazwiska. Nawet na prośbę pani doktor Fedyszak-Radziejowskiej.
    Nie zrobię zaś tego, bo III RP nie jest państwem prawa i demokracji, a ja doświadczyłem na własnej skórze różnych aktów zainteresowania i „wdzięczności” ze strony reżimu. Dla każdego, kto ma jakieś pojęcie o sieci internetowej, jasne jest również, że moja anonimowość to rzecz wielce problematyczna.
    Mam prawo nie ufać temu państwu i do takiej nieufności namawiam każdego. Moje prawo do nieufności wynika z doświadczenia życiowego oraz wieloletniej obserwacji życia publicznego III RP. Mam prawo mu nie ufać, bo realną władzę w tym państwie sprawują ci sami ludzie, którzy ścigali mnie w latach komuny i oszukali moich rodaków w roku 1989. Mam prawo mu nie ufać, bo ten twór jest zaledwie „państwem socjalistycznej demokracji parlamentarnej” i nigdy nie będzie zasługiwał na miano wolnej Polski.
    Jeśli więc pani Fedyszak-Radziejowska uważa, że potyczka na rzeczowe argumenty wymagałaby „zerwania” mojej anonimowości, odbieram to jako wyraz kolejnego zabobonu. Dość powszechnego wśród intelektualistów.
    Warto bowiem zadać sobie pytanie: czy przekaz ma znaczenie ze względu na to KTO mówi, czy też - CO mówi? To poważny problem, bo jeśli wartość przekazu jest przede wszystkim związana z osobą autora(posługującego się nazwiskiem), to treść tego przekazu nie ma większego znaczenia i stanowi element wtórny. Wierzymy temu, który mówi, nie zaś, w to, co mówi. Jeśli natomiast doniosłość przekazu opiera się na jego treści, osoba autora ma znaczenie tylko o tyle, o ile sam przekaz jest wartościowy.
    Chcąc pozostać w zgodzie z logiką, trzeba przypomnieć zwolennikom pierwszej opcji że, dopuściłby się semantycznego absurdu, bowiem stosunek treści do podmiotu, który je wyraża, staje się wówczas marginalny, a to uniemożliwia komunikację i rzeczową wymianę argumentów. Mówiąc inaczej: każdy autor używający własnego nazwiska, a w szczególności ten, kto rości sobie miano autorytetu, mógłby pisać i mówić dowolne głupstwa. Wartością „samą w sobie” byłaby jego osoba, nie treść przekazu. Dotykamy tu zagadnień związanych z autorytetami epistemicznymi i deontycznymi, ale nie warto tak dalece komplikować komentarza.

    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  30. cd.

    Zwolenników „zdzierania zasłon” należałoby więc zapytać: czy mając świadomość, że autor umieszcza przed nazwiskiem kilka tytułów naukowych, traktowaliby jego wypowiedzi z większą uwagą i szacunkiem? Jeśli odpowiedzą twierdząco, nie zasługują na to, by ujawniać prawdziwe nazwisko.
    Nie chodzi im przecież o spór na argumenty ani o dotarcie do prawdy, lecz o rzecz znacznie mniejszej wagi, której nie zamierzam przedkładać nad własne dobro i bezpieczeństwo.

    Pozdrawiam Panią serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  31. Odpowiedź pani Barbary Fedyszak-Radziejowskiej w mojej opinii sprowadza się do informacji że dyskusja o naprawdę fundamentalnych celach opozycji jest najwidoczniej wg pani doktor albo przedwczesna, albo nawet niepoważna.

    Jestem zdziwiony i przyznaje że rozczarowany.

    Tym bardziej że praktycznie każdy dzień rzeczywistości państwa zarządzanego dziś przez Komorowskiego i Tuska, przynosi i przynosił będzie (niestety) kolejne już tysiące dowodów na to że utrzymywanie mitu demokracji pełnej "błędów i wypaczeń" służy wyłącznie reżimowi.

    OdpowiedzUsuń
  32. Z pompą i podniesionymi głowami!!!

    Panie Aleksandrze,

    Przytaczam za portalem wPolityce:

    "Ukraińcy przygotowują się do obchodów Dnia Niepodległości. Główne uroczystości odbędą się 24 sierpnia, w niedzielę, na Placu Niepodległości w centrum Kijowa. Będzie godnie i uroczyście.

    Ulicami miasta przemaszerują żołnierze ukraińskich sił zbrojnych, Gwardii Narodowej oraz uczestnicy walk z rebeliantami na wschodzie kraju. Pamięć poległych zostanie uczczona minutą ciszy. "


    NO I BARDZO DOBRZE!!!

    A DZIELNYM LUDZIOM NA UKRAINIE I ICH ŻOŁNIERZOM, KTÓRZY NIE STRACILI DUCHA, POMIMO WIELOMIESIĘCZNEJ, SAMOTNEJ WALKI PRZECIWKO SOWIETOM (ale i przeciwko "dyplomatom" ze starej i nowej Unii, w tym - o wstydzie! - z III RP) - CZEŚĆ I CHWAŁA!

    Bardzo bym chciała, aby ktoś, kto jest teraz na Ukrainie, przekazał walczącym o wolność nasze wyrazy solidarności i podziwu. I żeby opisał nam, jak oni wytrzymują to wszystko, jak mimo zmasowanego ataku i podłych podstępów wroga oraz równie podłych "mediatorów" z Niemiec i Francji, (którzy każą im np. "oszczędzać" oprawców ze Specnazu!) nadal trwają i zwyciężają!

    Dlaczego nie ma takich programów w naszych mediach? Dlaczego nie ma relacji Telewizji Republika, specjalnych wysłanników i bezpośrednich przekazów "naszych portali", itp.?

    Bo fakt, że dotąd nie pojechała na Ukrainę TV Trwam - chyba tłumaczy to, co poniżej (podkreślenia moje).

    Z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy Konferencja Rzymskokatolickich Biskupów tego kraju wydała oświadczenie, wzywające do modlitw o jak najszybszą stabilizację państwa oraz o jego rozwój duchowy, moralny i materialny. Dokument podpisał przewodniczący episkopatu łacińskiego, metropolita lwowski abp Mieczysław Mokrzycki.

    Brak porozumienia i zgody między Ukraińcami i zakusy ze strony sąsiadów, wewnętrzne walki bratobójcze oraz działania wojenne w kraju – wszystko to dodatkowo skłania nas do szczególnej modlitwy za Ukrainę, jej mieszkańców i sąsiadów— napisali biskupi.


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  33. .
    W błazeństwie dziel udanych, w komedii wiecznej prób,
    ja się rumienię, wstydzę, wstyd biorę wasz do lic...


    A u nas pełna histeria, Panie Aleksandrze, bo... wybory samorządowe wyznaczono na 16 listopada, a to przecież PROWOKACJA!!! - jak wrzeszczy nagłówek informacji na niezależna.pl.

    Dlaczego prowokacja? Bo wybory kilka dni po Marszu Niepodległości!

    http://niezalezna.pl/58573-przedwyborcza-prowokacja-wybory-samorzadowe-kilka-dni-po-marszu-niepodleglosci

    Człowieka ogarnia szewska pasja!

    Bo gdyby wybory wyznaczono tydzień wcześniej, czytalibyśmy zapewne:

    PODŁA PROWOKACJA! Wybory na 2 dni przed Marszem Niepodległości!!!


    Kiedy tę rozwrzeszczaną histerię, to bezustanne,
    bezpłodne "wzmożenie" porównuję z męstwem
    Ukraińców, to tak mi wstyd za moich rodaków,
    że aż słów brakuje.

    Ale od czego poezja?

    Wy, a wy - co wy jesteście:
    wy się wynudzicie w mieście,
    [...]
    a ot, co z was pozostało:
    lalki, szopka, podłe maski,
    farbowany fałsz, obrazki;
    niegdyś, gdzieś tam, tęgie pyski
    i do szabli, i do miski;
    kiedyś, gdzieś tam, tęgie dusze,
    półwariackie animusze:
    kogoś zbawiać, kogoś siekać;
    dzisiaj nie ma na co czekać.
    Nastrój? macie ot nastroje:
    w pysk wam mówię litość moję.


    OdpowiedzUsuń
  34. Panie Aleksandrze,

    Jak podaje portal TVR:

    "Europa ma szansę na uniezależnienie się od rosyjskiego gazu? Iran zabiera głos."

    Być może szansa jest i to nawet wielka. Rurociąg Nabucco mógłby oznaczać kres nowej ruskiej hegemonii (już ponad dziesięcioletniej!), a dla Polski być prawdziwym wybawieniem.

    Jednak pewnie nic z tego (przynajmniej dla Polski) nie będzie:

    1. Nie pozwoli Rossija, a jak Rossija to i Germanija.
    2. Wspomaganie swego śmiertelnego wroga na pewno zablokuje Izrael, a jak Izrael, to i USA!

    Czy dobrze rozumuję, Sir?

    ______________________________________________


    Portal TVR przypomniał ciekawostkę "przysięgową" wicepremiera Piechocińskiego z PSL:

    "Minęło ultimatum Piechocińskiego dla rządu. Będą przedterminowe wybory?"

    25 czerwca [..] wicepremier Janusz Piechociński zapowiadał, że doprowadzi do przedterminowych wyborów, jeżeli afera taśmowa nie zostanie wyjaśniona do... 20 sierpnia. Afery nie wyjaśniono, po zapowiedziach szefa PSL słuch zaginął.

    – Do 20 sierpnia afera ma zostać całkowicie wyjaśniona przez aparat państwa. Jeśli nie, to doprowadzę do przedterminowych wyborów i mówię to jako lider współkoalicyjnej partii – zapowiadał pełnym troski tonem Janusz Piechociński w wypowiedzi dla reportera TVN24.

    Pytany o to, czy w dwa miesiące państwo ma szansę z teoretycznego stać się praktycznym, odpowiadał enigmatycznie: – To od nas też zależy, od was, mediów, w jaki sposób będziemy definiować to, co dzisiaj jest najważniejsze. I czy będziemy pamiętać, że mamy pewną lekcję do odrobienia.

    Co się więc stało od końca czerwca, że wicepremier spuścił z tonu i zrezygnował ze zrealizowania swojej obietnicy?

    http://telewizjarepublika.pl/minelo-ultimatum-piechocinskiego-dla-rzadu-beda-przedterminowe-wybory,10650.html

    = = = = = = = = = =

    Znów punkt do wykorzystania dla opozycji, i znów ciiiiiiiiiszaaaaa, zero akcji.


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń