Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

środa, 14 listopada 2012

TAKTYKA „NA ORMO”


Szef MSW Jacek Cichocki, odpowiadając dziś na zarzuty wobec policji o prowokacyjne działania i brutalne interwencje podczas Marszu Niepodległości, stwierdził, że funkcjonariusze działali „z planem, pomysłem, ze strategią”. Pytany o zadania wykonywane przez policjantów w kominiarkach Cichocki odpowiedział:
Taka była taktyka policji. Zresztą to nie było pierwszy raz. To nie była taktyka pierwszy raz wykorzystana w ten sposób. Ona się sprawdziła w czasie Euro, a głównym celem było to, żeby wyłapać tych chuliganów, którzy atakują policję, a także stwarzają zagrożenie dla zwykłych uczestników marszu i proszę pamiętać, że w takiej sytuacji nie można wprowadzać ludzi w tłum, który stoi na ulicy, zwartych pododdziałów policji, bo by oni sami wtedy stanowili zagrożenie. (…) Policja zachowywała się właściwie, działała według procedur.”
Szef reżimowego aparatu bezpieczeństwa podzielił się z nami niezwykle ważną informacją, mówiąc o „taktyce” i „procedurach” stosowanych przez policję. Jako człowiek dość młody, Jacek Cichocki może nie wiedzieć, że takie działania podejmowane przez funkcjonariuszy „bijącego serca partii”, mają w Polsce długą i niechlubną tradycję. To zaś, czego dokonywali w niedzielę jego „ludzie w kominiarkach” świadczy, że są to tradycje nadal żywe i praktykowane przez służby III RP.
Jackowi Cichockiemu i jego partyjnym kamratom trzeba przypomnieć - skąd wywodzi się dzisiejsza „taktyka” i według jakich „procedur” działają funkcjonariusze Policji Obywatelskiej.
Dowiedzą się o tym z akt o sygnaturze S. 2/08/Zk warszawskiego oddziału śledczego IPN. Dotyczą one śledztwa prowadzonego przez IPN w sprawie „przekroczenia uprawnień służbowych przez osoby pełniące kierownicze funkcje w warszawskich strukturach Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej polegającego na utworzeniu i kierowaniu w okresie od 1982 do 1989 r. zorganizowanym związkiem, w skład którego wchodzili członkowie tej organizacji mającym na celu popełnianie przestępstw na szkodę uczestników manifestacji patriotycznych
W toku tego postępowania ustalono, że w ramach ORMO zorganizowano specjalną grupę składającą się z młodych, sprawnych fizycznie osób. Członkowie grupy wyposażeni byli w tzw. środki przymusu bezpośredniego w postaci pałek, granatów i miotaczy gazowych oraz kajdanek. W opisie śledztwa można przeczytać:
Tak wyposażeni udawali się w rejony, gdzie odbywały się manifestacje patriotyczne z okazji rocznicy 3 Maja, 31 Sierpnia, 11 Listopada itp. Najczęściej było to Stare Miasto i okolice kościoła św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, gdzie msze za Ojczyznę gromadziły tysiące ludzi. Tam młodzi ORMO-wcy ubrani po cywilnemu przenikali w tłum i obserwowali uczestników zgromadzeń. Ich zadaniem było zwracanie uwagi na liderów demonstracji, osoby niosące transparenty, wznoszące okrzyki, rozrzucające ulotki oraz na fotoreporterów. Po zlokalizowaniu takich osób członkowie specjalnej grupy ORMO dokonywali ich zatrzymania i doprowadzenia do umundurowanych funkcjonariuszy Milicji. Niejednokrotnie dochodziło przy tym do brutalnego użycia przemocy wobec uczestników manifestacji poprzez szarpanie, bicie i kopanie po całym ciele. W śledztwie odnotowano przypadki pobicia przez członków ORMO fotoreportera i przypadkowej kobiety.
Inną formą działania opisanej grupy było prowokowanie oddziałów Milicji do interwencji wobec demonstrantów. Polegało to na wznoszeniu w tłumie okrzyków antyreżimowych, podżeganiu do aktów wandalizmu oraz wzniecania zamieszek. Ustalenia śledztwa wskazują na to, że wyżej przedstawione operacje wykonywane były co najmniej za wiedzą i akceptacją sił porządkowych, albowiem członkowie ORMO biorący w nich udział otrzymywali znaczki rozpoznawcze i hasła umożliwiające im swobodne przechodzenie przez kordony Milicji.”

Jeśli ludzie obecnego reżimu żyją w błogim przeświadczeniu, że ich postępki i łgarstwa zostaną kiedyś zapomniane, a oni sami, po długim i dostatnim życiu unikną jakiekolwiek odpowiedzialności – trzeba powiedzieć, że taka wiara w głupotę Polaków i w popełnienie po raz drugi zbrodni  „okrągłego stołu” – jest bezpodstawna.
Procedury - „na ORMO”, „na Kiszczaka” czy „na Urbana”, zostały już wymyślone, a dzisiejsi  sukcesorzy, mogą je tylko powielać. Zwykle z kiepskim skutkiem, bo każde naśladownictwo jest gorsze od pierwowzoru i nawet najsprawniejszy bastard nie dorówna oryginałowi.

Nie wymagam zbyt wiele od przedstawicieli tego reżimu – pomny, że arogancja nigdy nie zastępuje inteligencji. Być może potrafią sobie jednak wyobrazić, że za kilka lub kilkanaście lat śledztwa w takich sprawach nie będą przedawniane. 

43 komentarze:

  1. Panie Aleksandrze,

    wprawdzie od przybytku głowa nie boli, ale takie wpisy - dzień po dniu - BEZ UDZIELENIA ODPOWIEDZI NA KOMENTARZE spod poprzedniego trochę mnie deprymują.

    Dlatego najpierw poproszę o stosowne odpowiedzi na ważne pytania zadane Panu pod "Dobrze się stało", a potem będziemy rozmawiać tutaj.

    Choć w sumie rozmowa o panu Cichockim jawi mi się równie porywająco, jak jego słowa o "bijącym ramieniu partii": - funkcjonariusze działali „z planem, pomysłem, ze strategią”.

    Szkoda, że nie dodał jeszcze "z polotem"!!!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Przykro mi, że tak częste wpisy Panią deprymują. Obiecuję pisać tak, by nie wywoływać tego stanu.
      Dzisiejszy tekst zamieściłem o g.19.32. Pani komentarze pod poprzednim wpisem ukazały się zaś o 20:21.
      Jak zawsze - doceniam te wypowiedzi, ale pozwoli Pani, że nie będę wracał do wcześniejszych tekstów.
      Proszę zauważyć, że w moich dwóch wczorajszych odpowiedziach znalazły się uwagi o zagrożeniu "trzecią siłą". Powtórzę jedynie, że nie podzielam obaw wywołanych aktywnością niektórych środowisk.
      Są one i pozostaną marginesem na polskiej scenie politycznej. Jak wielokrotnie podkreślałem - tylko PiS jest siłą zdolną zagrozić obecnemu układowi. Nie widzę powodów, by miało się to zmienić.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze!

      Tyle razy Panu mówiłam, że mój RSS ma czasem i godzinne opóźnienie.
      Kiedy zaczynałam pisać swój komentarz Pańskiego tekstu w ogóle nie widziałam.
      Więc skomentowałam stary.

      I proszę nie stosować "sztuczek słownych". :) Deprymują mnie nie Pana codzienne teksty,
      tylko fakt, że Pan nie odpowiada na komentarze. Ludzie się starają (ja też), a Pan to tak
      odłogiem zostawia... :(

      Niemniej serdecznie Pana pozdrawiam, dodaję link do tych od "planu pomysłu i strategii", czyli od przebiórki w kominiarki i naparzania się policji z policją, żeby wyszły "zamieszki" dla TVN i żeby można było się oburzać na faszystów. Na nieszczęście dla nich - teraz i ONI są filmowani. I łatwo dekonspirowani. Ludzie świadomi czerpią informację z internetu - i z prowokacji nici.

      https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=P3L4XOfY4-M#

      Usuń
    3. Byłem przekonany, że RSS już Pani wyregulowała i wskazuje prawidłową godzinę. Zapewniam, że Pani komentarze zawsze witam z radością, nawet te spóźnione.
      Dokumentacja z manifestacji to mocna broń przeciwko łgarzom. Trzeba jej tylko umieć używać, a z tym są niekiedy problemy. Zalecałbym np. dużą ostrożność w traktowaniu materiałów rozpowszechnianych przez portal NE. Tamtejsze "standardy dziennikarskie" mocno odstają od prawicowych.

      Usuń
    4. Wiem :)

      Czytałam MarkaD o fałszywce z dziecięciem redakcyjnym.

      http://naszeblogi.pl/33888-marsz-niepodleglosci-sprostowanie

      "Standardy dziennikarskie" łażących łgarzy z NE odstają od wszelkich standardów,
      nawet murzyńskich.

      PS. RSS SIĘ NIE DA wyregulować, bo niby jak?

      Usuń
  2. Ale widzę, że zalinkował Pan na twitterze art. Konrada Matyszczaka (NDB 2010), który bardzo mnie zainteresował jeszcze na Naszychblogach.pl, stanowiąc ripostę na żenującą autokompromitację ex- rednacza Rzplitej, Tomasza Wróblewskiego:

    http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Amw46EdkAdg

    Od 17min 19s

    "(...)Cały czas nie dawało nam spokoju w redakcji co tak naprawdę wykryły czujniki w Smoleńsku. jaki to był rodzaj materiału wybuchowego. W pierwszej wersji pojawił się trotyl C4, coś co nie istnieje. Czarek nie potrafił tego wyjaśnić, powiedzieliśmy idź, sprawdź, doprecyzuj"(...) Po 22.00 Czarek wrócił ze spotkania z prokuratorem, powiedział "tak to był trotyl".


    WIĘC GO TUTAJ WKLEJĘ

    ZA "wPOLITYCE":

    C4 - Heksogen (RDX) w Tu-154 M - pieczęć Putina i FSB. Obecność takiego materiału na miejscu zbrodni jest swoistym podpisem danej służby i osoby

    W poprzednim swoim tekscie zwróciłem uwagę, że jedne ze zródeł Cezarego Gmyza informowały, że w Smoleńsku wykryto C4.

    http://wpolityce.pl/artykuly/40384-ladunek-c4-w-tu-154-material-wybuchowy-c4-bylby-idealnym-ladunkiem-do-uzycia-w-smolensku

    Co prawda redaktor naczelny RzP, Tomasz Wróblewski od razu podważył mozliwość wystąpienia takiego materialu jednak jest to jeden z materiałów wybuchowych, który najlepiej nadawał sie do zastosowania w Smoleńsku ze względu na jego plastyczność (możliwość wciśnięcia w każdą szczelinę) oraz doskonałe działanie w niskich temperaturach.

    Ładunek wybuchowy C4 jest nazywany uplastycznioną formą Heksogenu (RDX) gdyż, ładunek C4 składa się w 91% +/- 1 % z RDX czyli heksogenu. Heksogen (RDX) jest także często mieszany z trotylem (TNT) tworząc inne ładunki, które różnią się proporcjami jednak składniki są podobne [1].

    1999 - Baza FSB w Perm - zaginiony heksogen

    Dawid Setler [2] wieloletni korospondent w Moskwie i znawca ZSRR i Rosji napisał w swojej książce "The Rise of the Russian Criminal State", że w 1999 z zakładów i tajnej bazy FSB w Perm "zaginęły" nie określone dotąd ilości Heksogenu (RDX).

    1999 - Zamachy bombowe na bloki mieszkalne - I wojna Czeczeńska - Putin dochodzi do władzy

    To właśnie Heksogen został użyty w tym samym roku do serii zamachów w Rosji, które były pretekstem do wojny z Czeczenią i wyniosły nikomu nieznanego W. Putina, ówczesnego szefa FSB do władzy. Poprzez śmierć ponad 300 osób i potędze strachu W. Putin porzucił stanowisko szefa FSB i w 1999 roku objął stanowisko premiera rozpoczynając swoje rządy, które trwają do dziś [3]. Co ciekawe w Ryzaniu udaremniono zamach dzięki urządzeniu podobnym do tych, które używali polscy biegli w Smoleńsku gdyż urządzenie obsługiwane przez szefa lokalnej policji natychmiast wykryło Heksogen (RDX) [4].

    Heksogen (RDX) był wykorzystywany jeszcze wielokrotnie w zamachach związanych z Rosją w latach 2000-2012. Tutaj wypiszę tylko najważniejsze.

    2004 - Wysadzenie rosyjskich samolotów pasażerskich - wyniki znane po kilku dniach

    24 sierpnia 2004 roku miały miejsce dwa zamachy terrorystyczne na rosyjskie samoloty pasażerskie.

    Lot 1303 linii Volga-AviaExpress do Wołgogradu (samolot Tu-143) spadł po eksplozji około 180 km od Moskwy. Zginęło wtedy 34 pasażerów i 9 członków załogi. Z kolei lot 1047 Siberia Airlines (samolot Tu-154) do Soczi zakończył się tragicznie ok. 9 km od wsi Glubokoye. Zginęło wtedy 38 pasażerów i 8 członków załogi.

    Co ciekawe już po kilku dniach rzecznik prasowy FSB ogłosił, że katastrofy samolotów nastąpiły w wyniku zamachu terrorystycznego przy użyciu...Heksogenu (RDX).

    http://wiadomosci.wp.pl/title,Obie-katastrofy-rosyjskich-samolotow-wynikiem-ataku-terrorystow,wid,5667241,wiadomosc.html?ticaid=1f84e


    OdpowiedzUsuń
  3. (...)W obu rosyjskich samolotach, które rozbiły się we wtorek wieczorem łącznie z 90 osobami na pokładzie, znaleziono ślady materiału wybuchowego

    - wynika z wypowiedzi rzecznika Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).
    Siergiej Ignatczenko powiedział agencji Interfax, że także we wraku drugiego z samolotów, tego, który rozbił się w obwodzie tulskim, znaleziono heksogen, zwany też RDX. To jeden z najsilniejszych materiałów wybuchowych. Dzień wcześniej rosyjskie służby twierdziły, że odkryły heksogen we wraku pierwszej z maszyn, która niemal jednocześnie z drugą, spadła na ziemię pod Rostowem nad Donem. (...)

    2010 - zamachy na moskiewskie metro

    W tym zamachu również użyto Heksogenu i również FSB była zdolna do natychmiastowego wykrycia śladów materiałów wybuchowych i ich jednoznacznego określenia.

    (...)Przybyli na miejsce zdarzenia oficerowie FSB szybko stwierdzili, że w zamachach wykorzystano heksogen, jeden z najsilniejszych materiałów wybuchowych(...)[5]

    Praktycznie przy wszystkich materiałach wybuchowych można określić producenta i co za tym idzie użytkownika.

    W związku z tym widać więc, że Heksogen (RDX) z którego jest zbudowany ładunek C4 nie na darmo jest nazywany "pieczęć FSB i Putina" gdyż użycie tego materiału z powodu "tajemniczej kradzieży" z bazy FSB w 1999 roku ogromnej ilości Heksogenu (RDX) daje "alibi", które już wielokrotnie było wykorzystywane przez Putina i jego służby pomimo zeznań świadków, że to FSB i Putin używają tego materiału aby mordować ludzi.
    Obecność takiego materiału na miejscu zbrodni jest swoistym podpisem danej służby i osoby.


    Nie zaskakuje także fakt, że stwierdzenie czy na miejscu zbrodni doszło do wybuchu oraz precyzyjne określenie materiału wybuchowego zajmuje chwilę (badania mobilnymi urządzeniami) lub kilka dni (badania laboratoryjne).

    Wmawianie, że w przypadku Smoleńska nie da się tego zrobić jest kłamstwem, skandalem i najprawdopodobniej przestępstwem.

    Bibliografia.

    [1] http://www.globalsecurity.org/military/systems/munitions/explosives-compositions.htm
    [2] Satter, David (2003), Darkness at Dawn: The Rise of the Russian Criminal State, Yale University Press, ISBN 0-300-09892-8
    [3] http://en.wikipedia.org/wiki/Russian_apartment_bombings
    [4] Satter, David (2003), Darkness at Dawn: The Rise of the Russian Criminal State, Yale University Press, ISBN 0-300-09892-8
    [5] http://www.wprost.pl/fakty/?F=85

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo ważny artykuł i warto się z nim zapoznać.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  5. WiW,

    Na czoło każdej manifestacji i marszu, opozycja powinna kierować ludzi z solidnym doświadczeniem nabytym w latach 80. Nie po to, by urządzać geriatryczne przechadzki, ale dlatego, że metody działań tuskowej milicji w niczym nie różnią się od taktyki ZOMO i SB.
    Znać rękę "fachowców".
    Takie rozwiązanie zapobiegłoby też wielu głupim sytuacjom - gdy młodzi ludzie i niektórzy posłowie wykazują bezradność i nie wiedzą, w jaki sposób ugryźć problem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie Aleksandrze-stara metoda prowokacji nie udała się.

    Tłum zareagował prawidłowo,a spokojni ludzie w nim idący na pewno zapamiętają
    jak ich potraktowano i w odpowiednim momencie będą potrafili zadziałac na
    rzecz obalenia mocodawców'ormowców'

    Pozdrawiam serdecznie
    Barbara L.

    ps.
    Pani Urszula słusznie zwróciła uwagę na dalsze dochodzenie w sprawie materiałów
    wybuchowych na Tu-154...
    Przyglądam się jeszcze tym dziwnym manewrom Rosja-NATO.
    Co one mogą oznaczac dla przyszłości?

    OdpowiedzUsuń
  7. Barbara L.,

    Tłum zareagował prawidłowo, bo posłuchał służb porządkowych, nie policji. Gdyby chciano wykonać jej polecenia, doszłoby do masakry, bo nakaz cofnięcia się mógł wydać tylko idiota lub bandyta.

    Wspólne manewry NATO-Rosja wcale mnie nie dziwią, bo pakt od dawna staje się pacyfistyczną organizacją polityczną, a wobec Putina zachowuje żenującą uległość.
    Cieszy mnie natomiast bardzo nerwowa reakcja Moskwy na scenariusz NATO-wskich manewrów Cyber Coalition-2012. Wirtualnym przeciwnikiem NATO jest tam wprawdzie jakiś nieokreślony kraj afrykański, ale Rosja trafnie odczytała, że chodzi o nią. Dlaczego? Może dlatego, że w scenariuszu jest mowa o zaatakowaniu przez wirus komputerowy urządzeń pokładowych samolotu NATO. Na skutek ataku, samolot zostaje unieruchomiony i dochodzi do katastrofy, w której ginie cała załoga.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. O tak!Ta reakcja Moskwy nie dziwi.

      Dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam.
      Barbara L.

      Usuń
  8. Byłem dziś na spokaniu z Panem Antonim Macierewiczem w Czeladzi.

    Pan Antoni nawiązał m.in. do tektu C. Gmyza i do propagandowych wrzutek o żołnierzach z Afganistanu latających tupolewem itp. Oczywiście wyjaśnił, że dla każdego rozsądnego człowieka, było od początku jasne, że samolot nie mógł się rozbić na tysiące kawałków i na takiej wielkiej przestrzeni po uderzeniu w ziemię. Mówił, że wiemy już co się stało, wiemy że jest 700 śladów materiału wybuchowego na szczątkach samolotu, na poszyciu, na skrzydłach... A przeciez ci żołnierze z Afganistanu nie mogli siedziec na skrzydle... Ani razu Pan Antoni nie wymienił nazwy "trotyl", tylko zawsze "ładunek", "materiał wybuchowy.
    Podkreślił też, że jesteśmy na początku drogi. Wiemy co się stało, ale nie znamy szczegółów, nie wiemy jak do tego doszło, nie wiemy nic o sprawcach. Czeka nas jeszcze wiele pracy. Zespół pracuje w tej chwili m.in. nad kwestią paliwa. Dlaczego paliwo się nie zapaliło. Podane zostały dwie hipotezy - nie podejmuję się powtórzyć, bo tu trzeba mieć precyzję szefa parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej.
    Niedługo mamy się dowiedziec czegoś więcej w tej sprawie.


    Było gorąco, widać, że ludzie są wypełnieni emocjami. Pełna sala, nabita po brzegi.

    Pozdrawiam Gospodarza i komentujących

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnie dwa akapity wlewają w serce nadzieję, że sprawiedliwości stanie się zadość. Bo chyba najbardziej boli poczucie bezradności wobec niesprawiedliwości, dziejącej się na naszych oczach, i to w 'majestacie prawa'...
    Cieszę się, że odkryłam ten blog.
    Pozdrawiam Pana serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Panie Kazefie,

    Uprzejmie dziękuję za tę bezpośrednią relację.
    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szanowna Pani Anno,

    Dokument IPN opisuje zachowania ormowców w latach 80. Na pewno żaden z nich nie dopuszczał nawet myśli, że kiedyś może zostać oskarżony, stanąć przed sądem,ponieść karę.
    Było to dla nich równie niewyobrażalne, jak dzisiejsze butne przeświadczenie decydentów z PO-PSL.
    Już tylko ta prawidłowość pozwala mieć nadzieję, że przyjdzie na tych ludzi czas, gdy będą musieli zapłacić - również za brak wyobraźni.
    Trzeba jedynie pilnować, by nigdy nie powtórzono farsy OS i nie dopuszczono do takiego rozgrzeszenia bandytów, jak ma to miejsce w III RP.

    Bardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Szanowny Panie Aleksandrze,

    Jest Pan mistrzem znajdowania analogii między PRL a III RP, choć te analogie są już w tej chwili coraz bardziej widoczne, nawet dla mniej wprawnego, niż Pańskie, oka.
    Nie pamiętam Stanu Wojennego, choć w 1987 r. jako dziecko, miałam okazję, obserwować prowokację SB i MO w Krakowie, przy okazji pielgrzymki Jana Pawła II. Pamiętam strzały,gaz, kordony milicji uzbrojonej po zęby, panikę i strach tłumu. W poprzednim tekście napisał Pan, ze taka lekcja dla młodych, jak ta z 11.11. bywa bezcenna, tak to prawda. Dla mnie lekcja z 1987 była ważna, wryła się mocno w pamięć i choć miałam wówczas kilka lat, dobrze ją zapamiętałam.

    Tacy ludzie, jak pan Cichocki, choć nie przeżyli świadomie PRL - u,nie zdążyli "nasiąknąć" komunistycznymi praktykami,to z racji faktu, iż III RP stała się de facto kontynuacją PRL, szczególnie jeśli chodzi o sposób myślenia o państwie, o interesie narodowym, o komunistycznych elitach, stali się mimowolnymi spadkobiercami całego sowieckiego dziedzictwa. Dlatego też teraz, w chwili, gdy obecna władza, niczym załoga na tonącym okręcie, musi uszczelniać pokład, by za szybko nie pójść na dno pod ciężarem Smoleńska, takie osoby nagle z zadziwiającą łatwością wchodzą na drogi dawno już wydeptane przez towarzyszy spod sierpa i młota. Jedyne na co ich stać, przy braku jakichkolwiek argumentów na swoją obronę, to tępa przemoc.
    Smoleńsk jest ich gwoździem do trumny, to już wiedzą. Wiedzą też, że ostatnio szef PiS zaczął mówić tak, jak już dawno powinien to robić: bez światłocieni, bez gładkich słówek: tak, to była zbrodnia.

    I wtedy ogarnęło ich przerażenie: "terroryści medialni" poczuli, że ich główna broń - ocieplanie wizerunku Prezesa - została im wytrącona!
    Tak, oni boją się podziału, bo wtedy zostaną po jednej stronie z ZOMO, oni boją się jasnych przekazów, bo wtedy będą musieli stanąć pod reflektorem prawdy.
    Należy też przyznać, ze to, co się obecnie dzieje w sprawie Smoleńska, jest zasługą Antoniego Macierewicza, jego niezłomnej i odważnej postawy. Gdyby nie jego praca i upór, sprawa zamachu zostałaby już dawno "zamieciona".
    Ten człowiek obronił godność i honor Rzeczypospolitej, z czego chyba niewielu zdaje sobie sprawę.

    Dziękuję za wyśmienity tekst.

    Pozdrawiam serdecznie

    Martynka

    OdpowiedzUsuń
  15. "Na czoło każdej manifestacji i marszu, opozycja powinna kierować ludzi z solidnym doświadczeniem nabytym w latach 80. (...) Takie rozwiązanie zapobiegłoby też wielu głupim sytuacjom - gdy młodzi ludzie i niektórzy posłowie wykazują bezradność i nie wiedzą, w jaki sposób ugryźć problem".

    To jak powinno się w sytuacji takich prowokacji reagować?

    Pozdrawiam,

    Anwad

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - nie zdekonspirowano prowokatorów, z podaniem ich nazwisk i ew. przydziałów policyjnych,
      - nie sporządzono właściwej dokumentacji mogącej posłużyć do procesów sądowych,
      - negocjacje z policją trwały zbyt długo, w tym czasie wielu ludzi opuściło marsz,a ośrodki propagandy uzyskały pożądane materiały filmowe.

      Usuń
    2. Dziękuję. Myślę, że powinny powstać jakieś poradniki/instrukcje, jak postępować w podobnych sytuacjach, bo pewnie będzie ich więcej. Ja zawsze myślałam, że trzeba się podporządkowywać poleceniom Policji, by zachować spokój. Nie brałam jednak pod uwagę, że Policja może prowokować na szkodę uczestników manifestacji... I podczas tego, i podczas Marszu w zeszłym roku przecież kazano np. ludziom się rozejść, jednocześnie blokując im drogi wyjścia...

      Ja szłam w grupie klubów "Gazety Polskiej" (z tchórzostwa, bo wiedziałam, że oni potrafią zadbać o bezpieczeństwo ludzi i nie działają chaotycznie). Trochę zdziwiła mnie stanowczość Anity Czerwińskiej, która kierowała tym marszem i niepodporządkowywanie się zaleceniom Policji - najpierw nie zgodziła się na ogłoszenie konieczności rozejścia się ludzi, gdy wydawało się, że marsz jest rozwiązany, a później nie zgodziła się na podział Marszu na 200-osobowe grupy (którym pewnie łatwiej byłoby uniemożliwić dotarcie do celu). Tak, kierować takimi zgromadzeniami powinni ludzie asertywni i o dużym poczuciu własnej godności.

      Anwad

      Usuń
  16. Szanowna Pani Martynko,

    Ja zaś dziękuję Pani za to podkreślenie roli Antoniego Macierewicza. Polska nie doceniła tego człowieka - ani w roku 1992,gdy odważył się rzetelnie wykonać ustawę lustracyjną, ani w 2007, gdy przygotował Raport z Weryfikacji WSI. Te wydarzenia, a szczególnie likwidacja "rosyjskiego peryskopu" były na miarę wolnej Polski.
    Nie mam cienia wątpliwości, że sprawa smoleńska jest życiowym zadaniem Antoniego Macierewicza i do tego zadania "dorastał" przez lata swojej działalności dla Polski. Przyszłe pokolenia będą wspominać tę postać z należytym szacunkiem i stawiać ją w gronie największych Polaków.

    Od kilku tygodni obserwuję, jak na portalu ludzi byłych WSI narasta "antymacierewiczowska" histeria. Ci ludzie prawdziwie go nienawidzą i jest to nienawiść nędznych postaci, połączona z zabobonnym strachem. Oni wiedzą, że wyjaśnienie tajemnicy zbrodni smoleńskiej oznacza koniec III RP. Ich koniec.

    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Aleksandrze,
      Zasługi i rolę Antoniego Macierewicza w odzyskiwaniu, kawałek po kawałeczku, niepodległości przez Polskę należy podkreślać zawsze i wszędzie. Podjęcie przez Niego próby ratowania honoru i godności Polski po kwietniowym zamachu, jest prostą konsekwencją jego wcześniejszej działalności.
      Nie dał się złamać bezpiece, nie udało się zniszczenie go po 89', Macierewicz stał się przekleństwem dla różnej maści agentury i b. funkcjonariuszy WSI, SB. Janusz Molka, były esbek i TW, w rozmowie z Rymanowskim szcsególnie podkreśla jedno: jedyną osobą, której panicznie bali się w podziemiu agenci bezpieki, był Macierewicz.

      Dlatego pozostaje im przemoc, pomówienia i prowokacje, jak ta, która miała miejsce w czasie spotkania w Czeladzi. Szkoda, ze ludzie znający przecież czasy PRLu i metody wówczas stosowanych prowokacji, tak łatwo zaczynają "tańczyć" pod melodię prowokatorów, a wystarczyłoby przecież kilak celnych słów, zupełnie na zimno ministra Macierewicza i z taniego prowokatora zostałyby przysłowiowe wióry.
      Pozdrawiam serdecznie
      Martynka

      Usuń
    2. http://naszeblogi.pl/33968-sympatyk-ruchu-palikota-na-spotkaniu-z-macierewiczem-w-czeladzi

      Usuń
  17. Ci, którzy czytali akta IPN wiedzą, czym były "grupy dezintegracyjne". To już nie inwigilacja, nawet nie dezinformacja, a czysty terror, brutalne bicie (nawet na śmierć) i tortury.. Inna sprawa, że sprawcy PRL-owskich zbrodni, a co gorsza - ich zleceniodawcy są nadal bezkarni. Dożywają starości, a "humanitaryzm" każe ich oszczędzać...Pewnie nie zmieni się to dopóki, dopóty będzie istniała III RP (PRL bis). Żyejemy w państwie policyjnym i, mam nadzieję, kiedyś rozliczymy pookrągłostołowych przestępców. Kiedyś trzeba zacząć, żeby wreszcie... skończyć. Zanim zbrodniarze zgrzybieją i zaczną domagać się litości (zostawiając spadkobiercom łupy).

    OdpowiedzUsuń
  18. bardzo rzadko się z Panem nie zgadzam, ale dziś znowu to nastąpiło. Nie wiem, na jakiej podstawie utrzymuje Pan, że "że taka wiara w głupotę Polaków i w popełnienie po raz drugi zbrodni „okrągłego stołu” – jest bezpodstawna"?

    Kto został sprawiedliwie ukarany z zbrodnie stanu wojennego? Jest to więc dobra podstawa, by dzisiejsi siepacze żyli w przeświadczeniu, że jakoś to się zamataczy, przedawni, zachoruje itp.

    Nie zgadzam się też w ocenie intelektualnej przedstawicieli reżimu - jak dotąd, to nasi wpadają w pułapki przez nich zastawiane (z wyjątkiem posła Macierewicza i niewielu innych).

    Pozdrawiam

    Paweł Chojecki

    OdpowiedzUsuń
  19. Panie Aleksandrze, jeśli choć jednej osobie Pana tekst otworzy oczy na podobieństwo pomiędzy kiedyś a teraz, to warto było go napisać. Zwłaszcza w czasie, gdy oczy tak wielu są jak u konia klapkami ograniczone.

    OdpowiedzUsuń
  20. Paweł Chojecki,

    Jeśli dobrze zrozumiałem, Pański sprzeciw opiera się na ocenie realiów III RP - państwa, które usankcjonowało zbrodnie komunizmu, nie rozliczyło bandytów i zdrajców, a swoją "rację stanu" wywodzi z sojuszu katów z samozwańczymi reprezentantami narodu.
    Ja zaś z tej samej przesłanki wywodzę wniosek całkowicie odmienny. Historia nie powiela bowiem tych samych schematów, a jej lekcje bywają pouczające nawet dla głupców. Powtórzenie sekwencji, która doprowadziła do OS jest niemożliwe, zatem koniec tego państwa będzie inny, niż wyobrażają to sobie dzisiejsi decydenci.
    Gdybyśmy nawet przyjęli, że PiS przejdzie kiedyś na pozycje koncesjonowanej opozycji, przedłuży to tylko agonię III RP, ale jej nie zatrzyma. Zbyt zgniłe są fundamenty tego państwa, zbyt wielki gniew narasta wśród Polaków, zbyt wielu ludzi otwiera oczy - by po raz kolejny mogło dojść do kompromisu ze złem.
    Ochroną przed nim jest właśnie pamięć o skutkach OS i doświadczenia nabyte w ostatnich dwóch dekadach.
    Dlatego ujawnienie prawdy o tragedii smoleńskiej, w połączeniu z głęboką zapaścią gospodarczą (a to tylko kwestia czasu) - zmiecie nie tylko polskojęzycznych wspólników Putina, ale obali cały porządek III RP.
    Jeśli zaś chodzi o ocenę predyspozycji intelektualnych, cieszę się, że dostrzegł Pan chwalebne wyjątki. "Nasi" wpadają w pułapki zastawiane przez Onych, jednak nie dlatego, że są one po mistrzowsku opracowane.Znacznie poważniejsze gry prowadził Kiszczak i Jaruzelski, a dzisiejsi sukcesorzy nie dorastają do pięt tym mistrzom zbrodni.
    Skuteczność pułapek wynika przede wszystkim ze słabości opozycji, z lęku przed konfrontacją, z pospolitego tchórzostwa i koniunkturalizmu, z ulegania zabobonom pseudodemokracji.
    Historia uczy nas, że realne zmiany dokonują się poprzez działania jednostek. Trzeba więc, by o kształcie nowej Polski decydowali ludzie pokroju Macierewicza, by oni wytyczali strategię działania i byli wzorcem dla innych. Tak już się dzieje, bo praca tego polityka i ludzi zaangażowanych w działania zespołu smoleńskiego jest decydująca dla naszej przyszłości.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Dominique,

    Wskazywanie tych podobieństw jest dziś rzeczą łatwą, bo reżim niespecjalnie skrywa źródła inspiracji. Można wskazać dziesiątki przypadków, gdy mali zamordyści czerpią wprost z tradycji komunistycznej.
    Trzeba jedynie, by takiej refleksji towarzyszyła żelazna konsekwencja, by prowadziła ona do dokonywania mądrych wyborów. Jeśli mówi się, że dzisiejsze państwo to PRL-bis - nie wolno później majaczyć o demokracji, traktować serio wytworów ośrodków propagandy lub oczekiwać od ludzi reżimu troski o sprawy polskie.
    Taka niekonsekwencja i związana z nią polityczna schizofrenia jest dziś podstawową przeszkodą w obaleniu rządu PO-PSL.

    OdpowiedzUsuń
  22. Autor

    "Na czoło każdej manifestacji i marszu, opozycja powinna kierować ludzi z solidnym doświadczeniem nabytym w latach 80."

    Najważniejsze z comiesiesiecznych Marszów Pamieci w W-wie to marsze nie tylko koordynowane przez bardzo sprawne słuzby porzadkowe klubów GP, ale i przez postaci dobrze nam znane z historii starszej i bliższej.

    http://grafik.rp.pl/grafika2/374985,383605,9.jpg

    MM (n)

    OdpowiedzUsuń
  23. Kreśli Pan bardzo piękny obraz przyszłości. Mam jednak nadal wątpliwości, co do podstaw tego optymizmu.

    AS - "Historia nie powiela bowiem tych samych schematów, a jej lekcje bywają pouczające nawet dla głupców. Powtórzenie sekwencji, która doprowadziła do OS jest niemożliwe"

    Skąd ta pewność? Przykładowo w naszej historii mamy takie powtarzające się lekcje - np. powstania narodowe wywoływane w momentach najbardziej dogodnych dla zaborców, opieranie naszego bezpieczeństwa na sojusznikach itp. Dlaczego więc nie może się powtórzyć okrągły stół?

    AS: "Dlatego ujawnienie prawdy o tragedii smoleńskiej, w połączeniu z głęboką zapaścią gospodarczą (a to tylko kwestia czasu) - zmiecie nie tylko polskojęzycznych wspólników Putina, ale obali cały porządek III RP"

    To, że PRL-bis jest tworem tymczasowym jest dla mnie oczywistością. Pan jednak zakłada, że potem nastanie Wolna Polska. Oczywiście chciałbym, by to Pan miał rację, ale oduczyłem się karmienia iluzjami, więc jak na razie pozostaję sceptyczny. W moim przekonaniu bardziej prawdopodobny jest wariant rozbiorowy lub jeszcze gorszy reżim. Jakie widzi Pan nowe symptomy w narodzie wskazujące, że wywalczymy wolność? A co z geopolityką? Komu silna Polska ma być na rękę?

    Co do naszego wspólnego Bohatera, nie uważa Pan, że bez mediów praca ZP jest skazana na podobne gry, jak z trotylem? Po drugie, prawda o Smoleńsku to jedno, a siła do przejęcia władzy to drugie.

    Dziękuję za poprzednią obszerną odpowiedź i pozdrawiam,

    Paweł Chojecki

    OdpowiedzUsuń
  24. Paweł Chojecki,

    Poruszył Pan tyle różnych i ważnych spraw, że moja odpowiedź musiałaby mieć objętość osobnego artykułu.
    Nie podzielam Pańskiej oceny sytuacji, choć zgodzę się, że kolejna odsłona polityczna wcale nie musi prowadzić do odrzucenia porządku OS. To jednak nastąpi - choćbyśmy mieli odbyć męczący i długi marsz. Pisząc o wolnej Polsce mam zawsze na myśli państwo, które powstanie po upadku obecnej hybrydy.
    Pozwoli Pan, że odniosę się do głównego pytania - dlaczego powtórzenie sekwencji OS uważam dziś za niemożliwe?
    Z dwóch podstawowych powodów.
    Po pierwsze - ta władza nie ma (i nie będzie miała) partnera do rozmów, a przez cały okres III RP nie wypracowała sobie grupy koncesjonowanych opozycjonistów. Musieliby oni posiadać duży potencjał zaufania społecznego i mieć realny wpływ na zachowania Polaków. Przyzna Pan,że poza PiS-em, nie ma dziś innej grupy, a próby jej utworzenia będą skazane na porażkę.
    Po wtóre - istnieje bardzo negatywne doświadczenie okresu "transformacji ustrojowej", wzmocnione o okres rządów PO-PSL i tragedię smoleńską. Jest ono obecne wśród niemal wszystkich zwolenników opozycji i coraz powszechniejsze wśród ludzi młodych.
    Stanowi wręcz naturalne antidotum na jakąkolwiek formę "dogadywania" się z reżimem i zakusy konserwacji obecnego status quo.

    Pozdrawiam Pana



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostańmy więc przy głównym wątku.

      Ad 1 Przyznam oczywiście, że "poza PiS-em, nie ma dziś innej grupy, a próby jej utworzenia będą skazane na porażkę". Dostrzegam jednak w tej formacji duży potencjał do rokowań. Niedawno opisałem w "idź POD PRĄD" sytuację w Lublinie, gdzie PiS po bezprecedensowym zwycięstwie - bezwzględna większość w Radzie Miasta - (przy niewielkim wsparciu także moim i sławnego dziś Mariana Kowalskiego, który "uratował Marsz", a który PiS-owi nie wydał się do niczego przydatny na dłuższą metę) podzielił się na frakcję współpracującą z PO (większość) i resztę. Nie wydaje mi się, by kadry w innych województwach znacząco odbiegały ideowością od lubelskiej. Sam JK dał fatalny przykład spotykając się w knajpie z Pawlakiem i deklarując gotowość rozmów z Tuskiem o rządzie fachowców. Argument, że "ta władza nie ma (i nie będzie miała) partnera do rozmów" uważam więc za nieuzasadniony. Może to tylko dziennikarska plotka na rozbicie PiS, ale w czasie ogłoszenie misji prof. Glińskiego mówiło się, że posłowie Macierewicz i Fotyga idą w odstawkę. Jeśli z kimś wiązałbym nadzieje, to właśnie z takimi ludźmi, ale oni zdaje się stanowią mniejszość.

      Ad 2 Doświadczenie można łatwo zmienić. Nie będę tu pisał, jak - by nie zasilać arsenału naszych wrogów. Wspomnę tylko, że porównując sierpień 80 i listopad 81, mamy dwa inne obrazy społeczeństwa. Jeśli wtedy się udało, dlaczego teraz miałoby się nie udać?

      Podobno podstawową zasadą walki jest nie lekceważyć przeciwnika.

      Pozdrawiam serdecznie,

      Paweł Chojecki

      Usuń
  25. `
    MACIEREWICZ: Prokuratura od początku nie chce wyjaśnić sprawy

    Za Stefczyk Info:

    Proszę wyjaśnić na czym konkretnie miało polegać niedopełnienie obowiązków przez prokuratorów wojskowych w Smoleńsku?

    Niedopełnienie obowiązków przez prokuraturę wojskową jest oczywiste. Nie przeprowadzono sekcji zwłok, co więcej prokuratorzy nie wzięli udziału w sekcjach, mimo, że mieli ku temu pełne możliwości, zarówno fizyczne, bo przecież prokuratorzy byli na miejscu w Rosji, jak i formalne. Podczas narady prokuratorów z prokuratorem Bastrikinem z jednej strony i prokuratorem Parulskim z drugiej strony, w nocy z 10 na 11 kwietnia, strona rosyjska wydała na to zezwolenie. Jednak mimo to, polscy prokuratorzy nie podjęli w tej sprawie decyzji. Do wniosku, który został w tej sprawie złożony można by jeszcze dodać, że konieczne byłoby przesłuchanie ówczesnego ministra Krzysztofa Kwiatkowskiego. On wydawał instrukcje polskim prokuratorom. Nie wiemy jednak jak one brzmiały. Wiemy tylko, że Kwiatkowski spotkał się z prokuratorami w Smoleńsku i wydawał im polecenia. Być może właśnie te polecenia wpłynęły na niedopełnienie obowiązków przez prokuratorów, a wręcz na działanie przeciwko wyjaśnieniu tragedii smoleńskiej. Niedokonanie sekcji zwłok jest jednoznaczne z nie ustaleniem przyczyn śmierci. Przecież w takiej sytuacji podstawowym celem sekcji jest ustalenie przyczyn zgonu. Polscy prokuratorzy zaniechali fundamentalnej zasady postępowania. Co więcej ciągle się przed tym wzbraniają. Wciąż twierdzi się, że będą dokonywane sekcje zwłok tylko tych ofiar, co do których prokuratura ma przesłanki, że ich ciała zamieniono. Czyli i w tym postępowaniu nie dąży się do ustalenia przyczyn śmierci, a tylko do ustalenia tożsamości. Zresztą te błędy z identyfikacją także bezpośrednio obciążają prokuraturę. Błąd początkowy pokazuje, że od zarania sprawy była zła wola ze strony prokuratury wojskowej. Dlatego moim zdaniem rację ma pełnomocnik Jarosława Kaczyńskiego, mec. Piotr Pszczółkowski domagając się zmiany prokuratury i prokuratorów, którzy odpowiadają za to śledztwo. Nadzorujący to śledztwo, w tym prokurator Szeląg, są tak uwikłani w działania przeciwko postępowaniu, że nie dają żadnej nadziei na uczciwe wyjaśnienie sprawy.

    Kogo z prokuratury szczególnie by pan obciążył odpowiedzialnością za niedopełnienie obowiązków?

    Nie uważam, żebym był osobą właściwą do hierarchizowania. Na pewno ta sprawa nie obciąża prokuratorów bezpośrednio prowadzących postępowanie, czyli prokuratorów referentów, bo oni są najmniej winni. Dostają decyzje, w ich imieniu wypowiadają się ich przełożeni, a oni sami są stawiani w obliczu faktów dokonanych. Spójrzmy za to na działania prokuratora Szeląga, który dokonuje propagandowego zabiegu, formułując w pierwszym zdaniu tezę, że nie stwierdzono materiałów wybuchowych, a następnie po pół godzinie, w tej samej wypowiedzi potwierdza, że stwierdzono i są one poddawane badaniu. Mówi to trudnym, zawikłanym, pseudo technicznym, niekompetentnym językiem, pełnym dodatkowych matactw. W efekcie media mogą używać pierwszego zdania dla celów propagandowych oraz politycznych. Pan prokurator Szeląg działa w imieniu i w interesie politycznym tej strony, która jest współodpowiedzialna za tragedię smoleńską. Prokurator Szeląg jest niewiarygodny. Od początku świadomie i systematycznie szkodzi temu postępowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  26. `
    NA WYPADEK, GDYBY KOMUŚ TO UMKNĘŁO: PRZYPOMINAM:

    Ex minister sprawiedliwości - Krzysztof Kwiatkowski tak wypowiadał się dzisiaj w TVN:

    Policja miała prawo użyć broni gładkolufowej, kiedy podczas Marszu Niepodległości doszło do burd - uważa były minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski z PO. Jak powiedział w programie "Jeden na jeden", wyraźnie mówi o tym ustawa o policji.

    Kwiatkowski mówiąc, że nie ma zastrzeżeń do pracy policji podczas Święta Niepodległości, podkreślił, że funkcjonariusze musieli zdecydowanie reagować, bo na czele Marszu Niepodległości była grupa kilkudziesięciu "bandytów".

    - Policja ma nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek, by dbać o bezpieczeństwo obywateli, którzy w spokoju, zgodnie ze swoimi konstytucyjnymi prawami, przychodzą demonstrować swoje poglądy - powiedział były minister sprawiedliwości.

    Jego zdaniem, skuteczne wyłowienie z tłumu "bandytów", pozwoliło zapewnić bezpieczeństwo innym uczestników pochodu.

    - Jeśli mam uwagi do działań policji, to nie z tego, ale zeszłego roku, że wtedy to działanie było zbyt łagodne, zbyt zachowawcze, statyczne - stwierdził Kwiatkowski.

    W jego opinii, nie ma podstaw, by kwestionować legalność działań policji. Przypomniał, że ustawa o policji precyzuje, w jakich sytuacjach może ona użyć broni gładkolufowej czy gazu.

    Chodzi np. - jak wymienił Kwiatkowski - o rzucenie kostką brukową, kamieniami w funkcjonariuszy. - A dokładnie to miało miejsce - zaznaczył były minister sprawiedliwości.

    I dodał: - Jeśli ktoś dziś mówi, że w wyniku interwencji policji byli zagrożeni zwykli uczestnicy marszu, to niech sobie przypomni, co się działo w zeszłym roku. Tutaj policja szybko zatrzymała stu kilkudziesięciu zadymiarzy, bo tylko to słowo jest słowem adekwatnym do tych osób, które zostały zatrzymane.

    Dzięki temu - jak zaznaczył Kwiatkowski - inni uczestnicy marszów mogli demonstrować swoje poglądy i nie doszło do bijatyki między uczestnikami poszczególnych marszów.

    - Marzy mi się, aby w przyszłym roku działania policji były jeszcze bardziej skuteczne - przyznał polityk PO.
    !!!!!!!!!!!!

    Kwiatkowski nie zgodził się też z krytyką, że w policyjnej akcji wzięli udział funkcjonariusze CBŚ w kominiarkach.

    - Jeżeli ktoś to święto, które jest świętem wszystkich Polaków, próbuje zakłócać, to jest to dla mnie osoba wyjątkowo marnego asortymentu i dlatego uzasadnionym jest użycie tych najlepiej wyszkolonych policjantów, żeby Polska 11 listopada mogła powiedzieć (...): jesteśmy dumni ze swojego Święta Niepodległości - powiedział były minister sprawiedliwości.

    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/kwiatkowski-policja-miala-prawo-uzyc-broni,288583.html

    ====

    I pomyśleć, że ten człowiek był swego czasu wiceszefem NZS, istnej, jak się okazało, wylęgarni talentów.
    Warto przeczytać o jego osobistych kontaktach z policją za rządów Millera, w 1997. Wtedy śpiewał jakby na inną nutę...

    http://wpolityce.pl/wydarzenia/17999-wehikul-czasu-trzynascie-osob-zatrzymanych-w-tym-wiceprzewodniczacy-nzs-krzysztof-kwiatkowski-tak-ten-kwiatkowski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha!

      I jeszcze: ta kostka jakoby "wyrwana" z bruku, którą rzucano bezlitośnie w Policję Obywatelską,
      leżała, czyściutka, ładnie poukładana "w kostkę", gotowa do użycia, na chodniku i pod drzewkami.

      Wiele osób zauważyło, ciekawe, czy ktoś sfilmował?

      Usuń
  27. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  28. Dobry wieczór panie Aleksandrze....tylko raz ..kiedyś pozwoliłem sobie na komentarz. ..zdaje się na tzw "salonie"...chodziło o sw.ks.Jerzego...pewnie nie doczekam Prawdy...pewnie nie doczekam sprawiedliwości. ..moje dzieci "pakuje w dlugi marsz"....ja powoli wysiadam. Wie pan ze życie jest piekne? Bez tv
    ...trudno reagować niepolitycznie....;-)) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń