Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

wtorek, 21 grudnia 2010

KOCIOŁ PUTINA

Co się stało z premierem Donaldem Tuskiem, którego zawsze uważano za wzór powściągliwości i zdrowego rozsądku wśród polskich polityków?" – pyta dzisiejsza "Komsomolskaja Prawda" i podsuwa czytelnikom intrygującą odpowiedź:  „Czyżby tak przestraszył się kolejnych oskarżeń pod swoim adresem ze strony brata zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego - Jarosława?"
W tym samym czasie inna rosyjska gazeta - "Izwiestija" zauważyła że "na gruncie smoleńskiej tragedii w Polsce powstały najbardziej nieprawdopodobne wersje spiskowe". By nie pozostawiać wątpliwości, kto rozpowszechnia szkodliwe teorie gazeta precyzuje: "Do wyborców aktywnie próbuje je donieść partia Prawo i Sprawiedliwość, której lider Jarosław Kaczyński stracił brata-bliźniaka. Rządzącą Platformę Obywatelską oskarża on otwarcie o zdradę interesów narodowych".
W rosyjskich warunkach, tego rodzaju wystąpienia najważniejszych ośrodków propagandy ("Komsomolskaja Prawda" jest tubą Putina, „Izwiestia” organem Gazpromu) nie są oczywiście dziełem przypadku ani wynikiem dziennikarskiej refleksji, zaś zawarty w artykułach przekaz powinien być odebrany jako stanowisko Kremla. Również dlatego, że znajdujemy w nim te wszystkie elementy, które od wielu miesięcy wyznaczają strategię działania  władz rosyjskich wobec grupy rządzącej. Warto na słowa umieszczone w rosyjskich gazetach zwrócić uwagę, bo ich ciężar znacząco zaważył na skuteczności działań zmierzających do pułapki smoleńskiej oraz sposobie prowadzenia „polskiego śledztwa” w sprawie katastrofy.
Nie jest to strategia nazbyt skomplikowana, a o jej podstawach pisałem już wielokrotnie. Nieczęsto jednak  się zdarza, by Rosjanie w sposób tak spektakularny wskazywali na zasadniczy  składnik wielopiętrowej konstrukcji, na której opiera się władza układu rządzącego Polską.
Zbudowano go od dnia przegranych przez PO wyborów parlamentarnych, w roku 2005, po porażce Donalda Tuska w wyborach prezydenckich. To wówczas, podstawowym czynnikiem integrującym środowisko Platformy stała się nienawiść do wszystkiego co związane z partią Kaczyńskich. Ludzie PO żyjący w ideowej pustce musieli znaleźć formułę, która pozwoliłaby im dotrzeć do społeczeństwa. Ponieważ nie byli w stanie przedstawić koncepcji pozytywnej, pozostało odwołanie się do negatywnych skojarzeń i najniższych instynktów, tworzenie fałszywych obrazów, irracjonalnych fobii i lęków. Na nich zbudowano „pozycję startową” Platformy Obywatelskiej, wmawiając społeczeństwu, że wybór Tuska i spółki uchroni Polaków przed straszliwą katastrofą „kaczyzmu”. Okres rządów PiS - głównie dzięki pracy ośrodków propagandy, upłynął na pogłębieniu tych lęków. Pojawił się również nowy, groźny dla establishmentu element, wywołany obnażeniem i częściową likwidacją układu środowiskowego WSI. Wielu polityków PO, biznesmenów, dziennikarzy i ludzi życia publicznego odczuło zagrożenie możliwością ujawnienia ich kontaktów i interesów prowadzonych pod dyktando wojskowej bezpieki. Naturalną reakcją był kolejny wybuch kampanii nienawiści, pomówień i kłamstw. Wkrótce też, nagromadzenie pod szyldem Platformy wszelkiego rodzaju renegatów, frustratów oraz „skrzywdzonej” rządami PiS-u agentury uczyniło z tego środowiska prawdziwy skansen agresywnych, twardogłowych typów złączonych wspólną nienawiścią i żądzą odwetu.
Zwiastunem późniejszych działań były słowa politycznego reprezentanta tego środowiska - Bronisława Komorowskiego z kwietnia 2007 roku, gdy padła wyraźna zapowiedź: „po zmianie władzy rozliczymy za raport o WSI”.
Zwycięstwo wyborcze z roku 2007 otworzyło przed obecnym układem drogę do zagarnięcia jak największych obszarów władzy. Rosja powitała je słowami przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Rady FR senatora Michaiła Margielowa: „Problemów w stosunkach rosyjsko-polskich przy Jarosławie Kaczyńskim nagromadziło się wiele, a ich likwidacja będzie wymagać czasu”.
Fakt, iż aneksję rozpoczęto od służb specjalnych wskazuje na rzeczywiste mechanizmy rządzące III RP. Szybko postępująca bondaryzacja sprawiła, iż model funkcjonowania służb specjalnych – jako „zbrojnego ramienia” grupy rządzącej oraz wspornika gwarantującego nienaruszalność jej interesów stał się „podstawą programową” ekipy Donalda Tuska. Jednocześnie zadbano o przywrócenie wpływów „rosyjskiego peryskopu” -  ludzi zlikwidowanych WSI oraz reaktywację układu stworzonego przez to środowisko.
Oparcie koncepcji istnienia Platformy na antynomii do PiS-u i nienawiści do uosabiających ideę IV RP braci Kaczyńskich, musiało prowadzić do świadomego niszczenia i dezintegracji struktur państwa, do zrywania więzów społecznych , brutalizacji języka politycznego, tworzenia trwałych i coraz głębszych podziałów, do walki z prawdą historyczną i propagowania zachowań antypaństwowych i amoralnych. Forsowano każdą brednię i niegodziwość, byle zbudować nieprzekraczalny mur między Polakami. Walczono ze  wszystkim, co mogło się kojarzyć z ideą budowania silnego i suwerennego państwa. Czy Rosja mogła nie wykorzystać tej sytuacji?
Bezpośrednim obrazem zabójczej koncepcji były ciągłe ataki na osobę Lecha Kaczyńskiego, ignorowanie jego pozycji i projektów politycznych, spory o reprezentacje i stanowiska. Towarzysząca im medialna kampania oszczerstw i nienawiści wzbudzała w Polakach najniższe instynkty i generowała antypaństwowe postawy. Jej kwintesencją będą ponownie słowa Bronisława Komorowskiego z 13 listopada 2009 roku: „ Póki jest ten prezydent, nie da się dobrze rządzić” i wypowiedziane na trzy miesiące przed smoleńską tragedią życzenie „chciałbym skrócić zły okres prezydentury Lecha Kaczyńskiego”.
Na czym więc putinowska Rosja mogła oprzeć strategię podporządkowania  III RP, jeśli nie na grze antypisowską histerią i na kogo mogła postawić, jeśli nie na marionetki owładnięte nienawiścią do Prezydenta? Co mocniej mogło zintegrować interesy płk Putina z intencjami grupy rządzącej, niż obawa przed skuteczną polityką Lecha Kaczyńskiego i lęk przed utratą władzy na rzecz PiS-u?  Wykorzystanie gotowego schematu, na którym opierało się życie publiczne „elit” III RP było najprostszym i wręcz genialnym posunięciem kremlowskich strategów. Rozgrywanie przez Rosję politycznych antynomii i sporów  pozwoliło na rozbicie najważniejszych dla Polaków uroczystości katyńskich i doprowadziło do zamknięcia w jednym samolocie – pułapce osób, których działalność i wizja Polski stały na przeszkodzie zamysłom Kremla, mogły je opóźnić lub zniweczyć.
Konsekwencja tej strategii była szczególnie widoczna po katastrofie smoleńskiej, gdy polskojęzyczne ośrodki propagandy przyjęły wszystkie dezinformacyjne tezy Moskwy i bez wahania sięgnęły po paraliżującą retorykę kłamstw. Bez trudności wmówiono Polakom, jakoby prawda o śmierci naszych rodaków miała być groźna dla spokoju społecznego, zagrażać „debacie publicznej”, nieść zło i konflikty. Uprawnioną i konieczną w każdej demokracji krytykę rządzących sprowadzono do „złych emocji”, „gry tragedią” lub przekraczania „cienkiej, czerwonej linii”. To, co w każdym państwie należy do zakresu niezbywalnych praw obywateli nazwano „politycznym awanturnictwem” i okrzyknięto zagrożeniem dla spokoju społecznego. Zatryumfowały kazuistyczne tezy, jakoby żądanie wyjaśnienia tragedii miało prowadzić do „wojny” i „pogorszenia stosunków z Rosją”, było „błędną strategią” i „eskalacją konfliktów” ,a domaganie się prawdy stwarzało zagrożenia dla państwa lub stanowiło przejaw „politycznych obsesji”. Przeciwstawianie „mądrej” polityki PO „awanturnictwu” Kaczyńskich było aż nadto widocznym motywem rosyjskiej propagandy. Po wyborze Komorowskiego na prezydenta szef komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy Konstantin Kosaczow mógł powiedzieć: „Z Polską, gdzie prezydentem jest pan Komorowski, a rządem kieruje pan (Donald) Tusk, będzie się nam udawać, jak sądzę, znajdować punkty styczne i porozumienie znacznie bardziej konsekwentnie i konstruktywnie niż działo się to dotychczas w warunkach stałego współzawodnictwa prezydenta i rządu.”
Rosja nie zaprzestała gry antypisowską kartą. Wszystkie brednie rozpowszechniane przez polityków PO i tzw. media  znajdują swoje korzenie w rosyjskich inspiracjach. Już 22 kwietnia br. deputowany do Dumy Państwowej Siergiej Markow wyraził w "Komsomolskiej Prawdzie" obawę że „Jarosławowi Kaczyńskiemu, gdyby zdecydował się kandydować, pomogłaby fala współczucia w związku ze śmiercią brata”. Dlatego Markow uznał, że „katastrofa pod Smoleńskiem i tragedia katyńska będą wykorzystane w kampanii wyborczej, co po raz kolejny nastroi zwykłych Polaków przeciwko Rosji i ochłodzi dwustronne relacje”. O rusofobii Kaczyńskiego ostrzegała w maju "Wremia Nowostiej”, gdy w relacji z inauguracji kampanii wyborczej lidera PiS napisano, iż „stronnicy Jarosława Kaczyńskiego znów krytykują Rosję”. Nie zabrakło też oceny działań sztabu wyborczego: "wizerunek nieprzejednanego i konfliktowego Jarosława Kaczyńskiego jego sztab w pocie czoła próbuje zmienić, a jako początkową datę metamorfozy patrona podaje tragedię 10 kwietnia.”
We wrześniu ta sama "Wriemia Nowostiej" upewniła „polskich przyjaciół”, że "opozycja upolitycznia tragedię pod Smoleńskiem". Zdaniem gazety, za "rozważaniami lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego na temat przyczyn katastrofy Tu-154M kryją się polityczne pobudki i emocje". Poinformowano również, że  "działania rządu Polski po tragedii Jarosław Kaczyński określił jako skandal, pełną kapitulację i serwilizm wobec Moskwy".
Gdy toczył się spór o obecność krzyża na Krakowskim Przedmieściu, "Wriemia Nowostiej" natychmiast wyjaśniły jego genezę - ”Katastrofa smoleńska podzieliła Polaków na dwa wrogie obozy: jedni chcą położenia kresu dochodzącej do szaleństwa permanentnej żałoby, inni podgrzewają rozbieżności, wykorzystując do tego religijne symbole”. Powołanie przez PiS parlamentarnego zespołu ds. zbadania tragedii z 10 kwietnia również spotkało się z odpowiednią wykładnią rosyjskiej prasy, skwapliwie wykorzystaną przez zwolenników Platformy: "Opozycjoniści nawet stworzyli samodzielną komisję parlamentarną do zbadania przyczyn katastrofy. Przypomina ona raczej sektę" - pisała "Wriemia Nowostiej" dodając, że "kultywowana jest teoria spisku Warszawy i Moskwy, na którego czele jakoby stoją premierzy Donald Tusk i Władimir Putin".
Dlatego – zdaniem gazety -  opozycja w postaci partii Prawo i Sprawiedliwość, której liderem jest brat-bliźniak zmarłego prezydenta Jarosław Kaczyński, już wydała swój werdykt, obarczając winą za katastrofę obecną siłę rządzącą - Platformę Obywatelską i czołowych polityków".
            Jeśli Rosja, po raz kolejny sięga dziś po „polskie podziały” i otwarcie kpi z Tuska, iż „przestraszył się oskarżeń Jarosława Kaczyńskiego” – czyni to w przeświadczeniu, że argument ten zostanie odebrany jako przypomnienie o groźbie powrotu „kaczyzmu” i znajdzie pełne zrozumienie wśród establishmentu III RP. Rozgrywanie lęków grupy rządzącej przychodzi tym łatwiej, że dotyczy środowiska, które swój stan posiadania zawdzięcza szerzeniu nienawiści wobec braci Kaczyńskich i współpracy z rosyjskim reżimem.
Płk Putin ma prawo tak sądzić, bo prowadzona przez niego piekielna gra pozwalała dotychczas skutecznie mieszać w polskim kotle.

9 komentarzy:

  1. Szanowny Panie, trudno oprzeć się wrażeniu, że te kpiny z Tuska, jakoby "przestraszył się oskarżeń Jarosława Kaczyńskiego" to kolejny element pokrętnej gry Rosji i polskich władz. łatwość Rosji w mieszaniu w polskim kotle od zawsze trafia na miękki grunt. Z wyrazami szacunku

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Aleksandrze,
    Świetny artykuł i niestety sama prawda. Moskwa realizuje krok po kroku swoją strategię, a wielu Polaków wciąż śpi uznając ośrodki propagandy, będące powtarzaczami ośrodków rosyjskich, za prawdziwe media. Co w tej sytuacji czynić? Jakich argumentów użyć wobec osób zaślepionych? Jeżeli nawet Smoleńsk kogoś nie obudził, czy cokolwiek jest w stanie to zrobić?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Tytułem komentarza przytaczam fragment z książki ”Wojna Hitlera” Davida Irvinga:

    Po kilku dniach od ataku połączonych sił niemieckich na Rosję, Szwecja, w której gestii znalazło się reprezentowanie interesów ZSRR w Rzeszy i okupowanej Europie, udzieliła Niemcom dyskretnego pozwolenia na przeszukanie budynku ambasady radzieckiej w Paryżu. Do gmachu wdarła się grupa ekspertów sądowych ze służb bezpieczeństwa Heydricha, dowodzona przez generała majora policji. Oto fragment raportu Heydricha skierowanego do Ribbentropa:

    „Wewnątrz znajdowało się dwudziestu sześciu Rosjan. Pięcioro z nich (czterech mężczyzn i kobieta) zabarykadowało się w kilku chronionych pomieszczeniach, zaopatrzonych w stalowe drzwi wzmocnione pancernymi płytkami; palili oni pośpiesznie dokumenty oraz inne materiały w znajdujących się wewnątrz specjalnie przeznaczonych do tego celu czterech piecach. Nie można było temu zapobiec, ponieważ – gdyby nawet nasi ludzie użyli sprzętu specjalistycznego – sforsowanie drzwi zajęłoby kilka godzin”. (…)

    Ribbentrop pokazał ów raport Hitlerowi, ten wiedział już jednak o szczegółach znaleziska od Canarisa, ponieważ jeden z szefów wydziału urzędu admirała również brał udział w przeszukaniu ambasady. Oto fragment raportu, jaki następnie złożył:

    „Całkowicie izolowane od reszty budynku skrzydło ambasady, w którym znajdowały się biura GPU oraz izby tortur, można określić mianem perfekcyjnie wyposażonego technicznie warsztatu zbrodniarzy i morderców; na makabryczne wyposażenie tych sal składały się dźwiękoszczelne ściany, ciężkie stalowe drzwi zamykane elektrycznie, ukryte otwory służące do inwigilacji znajdujących się w pomieszczeniach osób, specjalne urządzenia zainstalowane w ścianach umożliwiające ostrzelanie obecnych z sąsiedniego pokoju, piec elektryczny, oraz wanna, w której ćwiartowano zwłoki; ponadto odnaleźliśmy sprzęt do włamań, kapsułki z trucizną i inne podobne przedmioty. Wedle zatem wszelkiego mniemania wielu nieostrożnych ‘białych’ emigrantów i francuskich przeciwników reżimu radzieckiego zniknęło w tych czeluściach – ‘wylecieli oni kominem’ w dosłownym znaczeniu tego słowa”. (…)

    Hitler nakazał również przeszukanie budynku ambasady radzieckiej w Berlinie. W siedzibie radzieckiej misji handlowej przy Listensburgenstrasse 11 odkryto podobne opancerzone pomieszczenia i podobne piece krematoryjne, jak również zasoby broni i amunicji. Cynik Goebbels zapisał w swoim dzienniku: „Ambasady te są w rzeczywistości bazami wypadowymi i schronieniem bandytów. Gdy do władzy dojdzie banda kryminalistów, prowadzą oni politykę, posługując się takimi właśnie środkami. (…)”

    David Irving – „Wojna Hitlera”, tłum. Bartłomiej Zborski, wydawnictwo Arkadiusz Wingert, www.tropy-historii.pl

    (Powyższe akapity usunięto bez wiedzy i zgody autora z pierwszego, niemieckiego wydania książki „w obawie, iż ambasada radziecka podejmie kroki prawne zmierzające do wycofania publikacji”)

    przytoczył asso

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Aleksandrze, prawie nigdy nie umieszczam w komentarzach tak długich cytatów jak ten powyżej. Tu zrobiłem wyjątek, bo czytam akurat tę książkę i owy fragment wywołał we mnie wstrząs. Jakoś dziwnie to współczesne i jakby bliskie. Co znajduje się we współczesnych rosyjskich ambasadach?? Środki niewiele się zmieniły, może tylko zmalała nieco skala..

    Jeśli zdecyduje się Pan nie usunąć mojego powyższego komentarza, proszę o zgodę umieszczenia go również na pana blogu w S24.

    Sam w nowym roku spróbuję skontaktować się z panem Irvingiem i poprosić o zgodę na szerokie rozpowszechnianie tego przydługiego cytatu.

    pozdr. serd.
    asso

    OdpowiedzUsuń
  5. asso - Dziękuję za zamieszczenie tego cytatu. Jeśli bandyci Hitlera poczuli się zaskoczeni skalą sowieckiej technologii zbrodni, potwierdza to tylko tezę, że komunizm znacznie przewyższa pod tym względem faszyzm. Choć tylko ten ostatni został potępiony przez tzw. społeczność międzynarodową.
    Pamiętajmy, że obozy koncentracyjne i zaawansowane ludobójstwo są pomysłem Rosjan.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego nie ma Pana na salonie 24 z artykułem Kocioł Putina . Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. obozy koncentracyjne i zaawansowane ludobójstwo nie są pomysłem Rosjan, tylko eskimosów z rytualnymi ofiarami, a pisze o tym Rosjanin, więzień i noblista Sołżenicyn. Beria i Jeżow nie byli Rosjanami, a my nie jesteśmy Irokezami.

    OdpowiedzUsuń
  8. fragment książki Waldemara Łysiaka "Milczące psy" - wystarczyłoby podstawic tylko inne, współczesne nazwiska i mamy powtórkę (którąś z kolei) RUSKIEGO MATRIXA
    https://docs.google.com/viewer?a=v&pid=explorer&chrome=true&srcid=0Bxndg9Me6AS4NzAyZDlmMGEtMjkxNy00Y2NkLWJkZmQtODY2ZjM4MzFhOTM1&authkey=CPL-4NsI&hl=pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Nienawisc PO do Kaczynskich mozna uzasadniac tak jak czyni autor psychologia, a wiec niechecia moralnego zera do prawego czlowieka. Ja jednak traktuje to bardziej jak socjotechnike doswiadczonych specjalistow od wojny ideologocznej, ktorzy sa integralna czescia sztabu kierujacego politykami, administracja oraz gospodarka III RP. Tu zgadzam sie z analiza prof. Zybertowicza:

    http://www.youtube.com/watch?v=DFShlnpTF7o

    choc obie analizy sie oczywiscie uzupelniaja. Po "transformacji" prezydentami byli: TW Wolski, TW Bolek, TW Alek, az tu nagle przyszedl Lech Kaczynski i nie bylo go czym szantazowac. Wiec trzeba go bylo opluc, oswinic i zrobic z niego potwora. Specjalisci zaplanowali scenariusz, oficerowie frontu ideologicznego wykonali, a narod w przewazajacej czesci kupil. I tyle...
    Jasiu z Hameryki

    OdpowiedzUsuń