Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

piątek, 13 sierpnia 2010

NIE BĘDZIE BARDZIEJ BOLAŁO.

Historia prześladowań kapłanów, historia mordów dokonywanych przez esbeckich oprawców jest zawsze historią krzyża.
Takim Kapłanom Niezłomnym poświęcona była  konferencja zorganizowana w Belwederze 9 grudnia 2009 r. przez Kancelarię Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Instytut Pamięci Narodowej. Prowadzący konferencję prof. Jan Żaryn, podkreślił wówczas, że odbyła się  ona z inspiracji Anny Walentynowicz: - „To z głowy i serca Pani Anny, wyszła ta inicjatywa. Spotykamy się tu, by przywrócić naszej wspólnej pamięci niezłomnych ludzi Kościoła, których jest tak wielu. Winniśmy im z perspektywy państwa oddać cześć i szacunek, bo zawdzięczamy im niepodległość”.
Prezydent Lech Kaczyński uhonorował wielu Kapłanów najwyższymi odznaczeniami, m.in.: księdza Jerzego Popiełuszkę – Orderem Orła Białego, księży Kazimierza Jancarza, Romana Kotlarza, Stefana Niedzielaka, Stefana Miecznikowskiego – Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, księży Władysława Gurgacza, Stanisława Suchowolca, Sylwestra Zycha – Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, księdza Józefa Wójcika - Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. 
Elżbieta Szmigielska-Jezierska,  w relacji z konferencji  przypomniała, że ksiądz Sylwester Zych  trafił na listę SB już w latach 70,  z adnotacją „wikary Zych jest niebezpiecznym zwolennikiem przywrócenia krzyży w szkołach".
Podobnie esbecja zaczęła szczególnie prześladować księdza Stefana Niedzielaka, gdy w roku 1977 rozpoczął razem z Wojciechem Ziembińskim budowę Sanktuarium Poległych na Wschodzie. Dzięki niemu wmurowano w ścianę świątyni pomnik-krzyż i blisko 1000 tabliczek ku czci ofiar zbrodni katyńskiej, pamiątkowe tablice poświęcone dowódcom Armii Krajowej na Kresach Wschodnich, a w głównym ołtarzu kościoła umieszczono replikę obrazu Matki Bożej Kozielskiej. Ksiądz Niedzielak został zamordowany w styczniu 1989 roku i uznany za „ostatnią ofiarę Katynia”. 
Spośród wielu przykładów heroicznych postaw obrońców krzyża, warto przypomnieć księdza Józefa Wójcika, który w roku 1958, już w trzy miesiące po święceniach kapłańskich znalazł się w więzieniu. Był wówczas wikariuszem parafii Ożarów koło Ostrowca Świętokrzyskiego. W reakcji na rozporządzenie ministra oświaty o przestrzeganiu świeckości szkoły, za którym poszło zdejmowanie krzyży, młody wikary Wójcik powiedział w niedzielnym kazaniu:
 „ Dzieci, Polska to nie Rosja… Jeżeli tam dzieci uczą się bez krzyży, to nie znaczy, że i wy macie uczyć się bez krzyży w klasach. Konstytucja PRL gwarantuje nam wszystkim prawo do wolności sumienia i wyznania. Jeżeli te prawa zostały pogwałcone, to moim obowiązkiem jest domagać się sprawiedliwości, domagać się tego, aby wasze uczucia religijne zostały uszanowane”.
Następnego dnia dzieci nie chciały wejść do klas. Stały wszystkie na podwórku szkolnym. Gdy kierownik szkoły zapytał: - Dlaczego nie wchodzicie? - Otrzymał odpowiedź: - My w chlewie nie chcemy się uczyć.
Z pomocą dzieciom przyszły matki. Przyniosły młotek i gwoździe. Wszystkie krzyże, pozdejmowane wcześniej przez nauczycieli wróciły na swoje miejsca. Kierownik szkoły zawiadomił milicję. Ksiądz Józef Wójcik został oskarżony o „nawoływanie do rewolucji” i wezwany do wojewódzkiej prokuratury w Kielcach. Oskarżono go o publiczne nawoływania z ambony do przeciwstawienia się zarządzeniom ministra oświaty o przestrzeganiu świeckości szkoły. Prokurator odczytał mu zeznania świadków. Jedna z nauczycielek zeznała: - „Ksiądz powiedział: - Dzieci, wy powinniście być rewolucjonistami Bożej sprawy”. Ksiądz Wójcik został aresztowany. Przesłuchujący go ubek skomentował całą sytuację: - Potrzebne to było księdzu? My krzyże zdejmujemy i będziemy zdejmować i ani ręka nam nie uschła, ani noga nam nie uschła”.
Ksiądz Józef Wójcik podczas uroczystości pogrzebowych śp. Przemysława Gosiewskiego przypomniał słowa Jana Pawła II , wypowiedziane w Kielcach 3 czerwca 1991 podczas homilii w czasie Mszy św. na lotnisku w Masłowie, gdy Papież wzywał do zrobienia rachunku sumienia u progu III Rzeczypospolitej. Mocne, najmocniejsze słowa, jakie usłyszeliśmy z ust polskiego Papieża:
Może dlatego mówię tak, jak mówię, ponieważ to jest moja matka, ta ziemia! To jest moja matka, ta Ojczyzna! To są moi bracia i siostry! I zrozumcie, wy wszyscy, którzy lekkomyślnie podchodzicie do tych spraw, zrozumcie, że te sprawy nie mogą mnie nie obchodzić, nie mogą mnie nie boleć! Was też powinny boleć! Łatwo jest zniszczyć, trudniej odbudować. Zbyt długo niszczono! Trzeba intensywnie odbudowywać! Nie można dalej lekkomyślnie niszczyć!”
Po przypomnieniu słów Papieża,  ksiądz Wójcik powiedział:
Te słowa musiały tu paść, bo niestety nie przejęliśmy się wtedy tymi słowami Ojca Świętego, nie bolało nas to, że niektóre rzeczy w Polsce, że Polska idzie w złym kierunku. Nie bolało nas to, że pana Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Polskiej, pana profesora Lecha Kaczyńskiego tak znieważano i obrażano, tak ukrywano tę prawdę o jego wielkości, jego wartości, jak ukrywano prawdę o Katyniu. [...] Nie bolało nas to, że Polsce podcina się korzenie tożsamości, nie bolało nas to, że podcina się Polsce korzenie na których stała od tysiąca lat. Wierna krzyżowi.
I widocznie słabe były te słowa naszego ukochanego Ojca Świętego. Trzeba było jeszcze mocniejszych słów. I one przyszły. One przyszły spod Smoleńska, kiedy naród zawołał „O Boże, co się stało”. A stało się i wtedy żeśmy zaboleli, wtedy ból doszedł aż do kości szpiku i zrozumieliśmy, że te ofiary przemawiają, te ofiary potrząsają nasze sumienia, te ofiary pokazują nam prawdę o nas, prawdę o Polsce!”

Nie wiem, jak zakończy się sprawa krzyża smoleńskiego. Dzisiejszy apel Episkopatu o przeniesienie krzyża „po decyzji władz o uczczeniu katastrofy smoleńskiej” świadczy, że tę władzę i tych hierarchów nic „nie zabolało”. I nic już nie zaboli, aż do godziny śmierci.
Nie będzie mocniejszych słów, poza tymi, które padły. 
I nie będzie bardziej bolało.


 


2 komentarze:

  1. Witam
    Przepraszam że się wtrącam ale na liście duchownych odznaczonych przez pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego znajdziemy nazwisko ojca Stefana Miecznkowskiego a nie ojca Stefana Miechnikowskiego. Ojciec Miecznikowski był przez lata ikoną Łodzi. Bez niego w 1990 to miasto by nie odżyło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że ta postawa biskupów jest pokłosiem braku rozliczenia się ich z przeszłością. Sprawdza się niestety przewidywanie ks. Isakowicza-Zaleskiego, że ta sprawa odbije się negatywnie na Kościele. A pewien czcigodny arcybiskup, którego nazwiska z litości nie wspomnę, a który był w owym czasie władny doprowadzić do lustracji (czytaj oczyszczenia)w Kościele ale wolał nazywać ks. Isakowicza-Zaleskiego "nadubekiem" i marzyć o zabetonowaniu akt na lata ma teraz o czym rozmyślać na emeryturze.

    OdpowiedzUsuń