Gdy w marcu 2008 roku doszło w Ministerstwie Gospodarki do samo rozwiązania Departamentu Dywersyfikacji Dostaw Nośników Energii –symbolika tego zdarzenia dobitnie wskazywała, że obecny rząd zrezygnował nawet z pozorowania działań zmierzających do dywersyfikacji dostaw gazu do Polski i postawił na utrwalenie monopolu rosyjskiego. Kierujący ministerstwem wicepremier Waldemar Pawlak, wykazał tym samym godną podziwu konsekwencję, sięgającą lat 90-tych.
To przed 15 laty, w dniu 18 lutego 1995 roku ustępujący już rząd Waldemara Pawlaka podpisał umowę gazową z Rosją. Na mocy tej umowy, na wyraźny wniosek Gazpromu i jego ówczesnego prezesa Rema Wiachiriewa, do firmy EuRoPol Gaz został włączony trzeci akcjonariusz, Gas-Trading, którego udziałowcem był Bartimpex Aleksandra Gudzowatego. Wówczas też ustalono strukturę Gas Trading, w którym 43 proc. udziałów należy do PGNiG, 36 proc. do Bartimpexu A. Gudzowatego i blisko 16 proc. do Gazprom Export.
Od tego zdarzenia minęło wiele lat, a przetasowania rządowo – mafijne w Rosji doprowadziły do powstania nowych układów i poszukiwania nowych sojuszników. Niezmienna jedynie pozostała zasada, według której decyzje polskiego rządu w sprawach związanych z dostawami gazu, są podejmowane na mocy dyrektyw rosyjskich dysponentów. Wierny tej zasadzie rząd Donalda Tuska, przyjął zatem jako rzecz całkowicie naturalną, że jedno zdanie rosyjskiego premiera ma moc wiążącą. Przypomnę, że zdanie to, wypowiedziane przez Władymira Putina w dn.2.09.2009r. podczas konferencji prasowej brzmiało:
„W swoim czasie wybudowaliśmy system gazociągów przez Polskę i w porozumieniach międzyrządowych napisane jest, że własność tego systemu musi być podzielona między polską a rosyjską firmą 50 do 50 proc., a tu nagle się okazało, że fizyczna osoba z polskiej strony ma 4 proc., chociaż praktycznie w 100 proc. Gazprom finansował cały ten projekt. Nie chcę tutaj nikogo winić i myślę, że po prostu trzeba spojrzeć na korupcyjność tej decyzji”
Wolą Kremla było, by rurociąg jamalski należał odtąd do Gazpromu i PGNiG, a Gas Trading miał zniknąć z akcjonariatu EuRoPol Gazu – firmy zarządzającej polskim odcinkiem rurociągu. Od tej chwili - rząd Tuska musiał dostrzegać „korupcyjność” decyzji sprzed 15 lat, a nikt bardziej, niż ówczesny premier - „winowajca” nie był predysponowany do naprawienia błędu.
Wiemy, że od 2009 roku trwały polsko-rosyjskie negocjacje w sprawie nowej umowy gazowej. Ich rozpoczęcie wymusił Gazprom, kiedy na początku roku z kontraktu na dostawy gazu dla Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa przestało wywiązywać się RosUkrEnergo, szwajcarska spółka rosyjskiego koncernu. W takiej sytuacji o warunkach dodatkowych dostaw gazu PGNiG powinno rozmawiać bezpośrednio z Gazpromem, jednak rosyjski koncern w zamian za handlowe porozumienie zażądał politycznych ustępstw, czyli renegocjacji umowy rządów Polski i Rosji z 1993 r. I choć podpisanie gazowego kontraktu zapowiadano już na wrzesień 2009 r, podczas wizyty Putina w Polsce, strona rosyjska przedłużała negocjacje, stawiając wciąż nowe warunki.
Wykluczenie firmy Gas Trading z EuRoPol Gazu - do którego należy gazociąg jamalski, miało doprowadzić do zwiększenia wpływów Gazpromu na zarządzanie tą firmą. Obecnie, jeśli zarząd EuRoPol Gazu nie podejmie decyzji zwykłą większością głosów, o wyniku głosowania rozstrzyga prezes nominowany przez PGNiG. W myśl rosyjskiej dyrektywy - kluczowe decyzje mają zapadać na zasadzie jednomyślności, co ułatwi Rosjanom forsowanie własnego stanowiska. Dotyczy to zwłaszcza kwestii wysokości opłat za transport gazu. Rosjanie domagają się bowiem, by opłaty były jak najniższe, i kwestionując taryfy zatwierdzane przez Urząd Regulacji Energetyki, już od czterech lat nie uiszczają w pełni rachunków za usługi EuRoPol Gazu ustalanych według taryf zatwierdzonych przez URE. Jest zatem oczywiste, że wykluczenie firmy Gas Trading nie powinno leżeć w interesie Polski, a przyjęcie dyrektywy Putina skazuje nas de facto na dyktat Gazpromu i pełne uzależnienie w kwestii cen za dostawy gazu.
Tymczasem - już 26 października 2009 r. konkretną propozycję zmian w strukturze EuRoPol Gazu przedstawił w formie ulimatum wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew. Poinformował również, że dzień wcześniej odbyły się negocjacje ministra gospodarki Waldemara Pawlaka z ministrem energetyki Rosji Siergiejem Szmatko, podczas których uzgodniono, że PGNiG i Gazprom będą miały po 50 proc. akcji EuRoPol Gazu. Obie spółki otrzymały zadanie ustalenia szczegółów nowego podziału akcji – czyli pozbycia się udziałów Gudzowatego.
– Porozumieliśmy się w głównych sprawach dotyczących zarządzania spółką. Struktura akcjonariatu powinna być 50 na 50 – stwierdził Sergiej Szmatko po spotkaniu z Waldemarem Pawlakiem. Nie wiadomo, jakie inne rozstrzygnięcia zawarto w kwestii EuRoPol Gazu, bo ani strona rosyjska, ani polska nie podały szczegółów. Wcześniej Moskwa naciskała na zmianę statutu tej spółki, w której głos decydujący miał prezes mianowany przez PGNiG. Ponieważ Rosjanie od zgody na zmiany w EuRoPol Gazie uzależniali podpisanie umowy na dodatkowe dostawy gazu, uzgodnienie między Pawlakiem, a Szatko zapowiadało szybkie podpisanie kontraktu gazowego.
Okazało się jednak, że wicepremier Pawlak zbyt wcześniej „podzielił skórę na niedźwiedziu”, a spełnienie moskiewskich dyrektyw natrafiło na istotną przeszkodę. Tą przeszkodą okazał się sam Aleksander Gudzowaty zapowiadając, że nie da się wyrzucić z EuRoPol Gazu. Do zmiany decyzji nie skłoniła go nawet wspaniałomyślna propozycja Pawlaka, który zapowiedział, że w przypadku rezygnacji Gudzowatego z 36 proc. akcji Gas-Trading, rząd pozwoli na budowę gazociągu Bernau – Szczecin, – o co Bartimpex zabiegał od 10 lat. Jednocześnie, chęć wykupu udziałów Gudzowatego w EuRoPol Gazie należących do Gas Tradingu zadeklarował prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwo Michał Szubski.
Przy okazji Gudzowaty ujawnił, że według posiadanych przez niego informacji, to rząd Donalda Tuska zabiegał u Putina o pozbycie się Gas Trading i zapowiedział powiadomienie prokuratury o sprzecznych z interesem Polski działaniach urzędników państwowych.
Wcześniej, również prezes Gas Trading Krzysztof Laskowski zapowiedział, że spółka nie ma zamiaru wychodzić z EuRoPol Gazu.
Od tego momentu możemy obserwować grę, jaką wokół kontraktu gazowego rozpoczął wicepremier Waldemar Pawlak. Pytaniem otwartym pozostaje – czy jest to gra samego Pawlaka, czy jest on tylko współuczestnikiem rządowych manewrów?
Wydaje się, że gdy wicepremier zdał sobie sprawę, iż nie jest w stanie wykonać wytycznych generała Putina i doprowadzić w krótkim czasie do osłabienia polskich udziałowców w EuRoPol Gazie, rozpoczął medialną kampanię odejścia od dotychczasowych ustaleń. Warto prześledzić niektóre wypowiedzi ministra gospodarki, by zdać sobie sprawę z rzeczywistych intencji tych działań.
4 grudnia br. wicepremier Pawlak przyznaje, że „przyczyną opóźnienia porozumienia w polsko-rosyjskich negocjacjach dotyczących kontraktu gazowego jest rozszerzenie zakresu rozmów przez stronę rosyjską; w tej sytuacji także strona polska może wprowadzić do rozmów nowe propozycje” I dodaje „ Jest bardzo potrzebne, żeby to porozumienie było dobre, żebyśmy znaleźli dobry kompromis. Jeżeli ze strony rosyjskiej jest propozycja rozmów na temat przeszłych rozliczeń, to z naszej strony przedstawimy propozycję dotyczącą przyszłych rozliczeń, żeby w sposób zbalansowany szukać porozumienia, które byłoby korzystne dla obu stron”.
8 grudnia - wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska zapowiada kolejną rundę polsko-rosyjskich negocjacji w Moskwie i mówi „90 proc. spraw zostało omówionych. Niemniej jeszcze zostały pewne szczegóły, zwłaszcza należące do tej dziedziny, która wymaga uzgodnień między firmami PGNiG i Gazpromem, które skłaniają nas do tego, żeby była jeszcze jedna runda rozmów. Odnosząc się do porozumienia międzyrządowego, zaznacza, że "chodzi o kwestie technicznej konstrukcji zapisów oraz pewnych prawnych kwestii odnośnie tego, czy to ma być protokół dodatkowy do porozumienia, czy do aneksu".
11 grudnia Pawlak twierdzi już, że „umowa gazowa z Rosjanami jest "zbalansowana" i zabezpiecza interesy obu stron”. Cena za gaz w umowie ma być uzależniona od ceny ropy, choć Pawlak nie wyklucza rozmowy o upuście w przyszłości. „Kiedy Rosjanie zaproponowali rozszerzanie dyskusji na porozumienia przeszłe, my zaproponowaliśmy możliwość powrotu do 10-procentowego upustu sprzed 2006 roku „ - informuje wicepremier.
Pytany o to, kiedy można spodziewać się podpisania porozumienia, Pawlak odpowiada, że musi być ono ratyfikowane przez polski rząd i podpisane przez premiera lub osobę przez niego upoważnioną. Taką ratyfikację poprzedzają procedury administracyjne.
- „Po przetłumaczeniu przez tłumaczy przysięgłych przygotowuje się umowę do procesu ratyfikacji. MSZ przedkłada dokument Radzie Ministrów i po jej akceptacji - pan premier lub osoba upoważniona, podpisuje taką umowę” - wyjaśnił.
Jednak w tydzień później – 18 grudnia 2009 roku Pawlak ma już całkowicie odmienne zdanie, co do przyszłości kontraktu. Dowiadujemy się, że „wynegocjowane już międzyrządowe porozumienie w sprawie dostaw gazu z Rosji do Polski nie trafi na posiedzenie rządu, zanim nie będzie wiążących uzgodnień między firmami - PGNiG i Gazpromem” Wicepremier podkreśla, że nie wniesie polsko-rosyjskiej umowy gazowej pod obrady Rady Ministrów i apeluje, by po stronie polskiej w negocjacjach firm zachować wspólne zdanie. –„Bardzo ważną sprawą jest uporządkowanie spraw po stronie polskiej. Nie może być tak, że poszczególne osoby, spółki, doradcy, występują w różnych orkiestrach. - Jeśli ktokolwiek dąży do tego, żeby nie było bezpośredniego porozumienia między PGNiG z Gazpromem, niech to zrobi otwarcie. Jeżeli ma pośrednika, który dostarczy do Polski 1,5 mld m sześc. gazu, to zapraszam, niech go przyprowadzi do PGNiG - mówił Pawlak na konferencji.
Dodaje również, że osoby, które podawały nieprawdziwe dane dotyczące cen i rozliczeń gazowych zostały zwolnione. W rozmowie z PAP Pawlak twierdzi, że chodzi o osoby z PGNiG. Jak mówił, w ich sprawie prowadzone jest dochodzenie i śledztwo, ponieważ było to działanie na szkodę interesu państwa i wprowadzanie opinii publicznej w błąd.
W dwa dniu później – 20 grudnia – Pawlak nie ma już żadnych wątpliwości, że to najbliższe otoczenie premiera Tuska odpowiada za fiasko kontraktu gazowego i nazywa działania urzędników premiera sabotażem. „Doszło do sabotażu, odpowiedzialne za niego osoby zostały już usunięte, teraz zajmie się nimi prokurator - grzmi Pawlak
Zdaniem dziennika "Polska" – „Pawlak ma na myśli m.in. Grzegorza Markiewicza, byłego już dyrektora departamentu pozyskiwania gazu w PGNiG, który wcześniej negocjował m.in. dostawy gazu z Kataru. W koncernie gazowym Markiewicz uchodził za osobę blisko związaną z doradcą energetycznym premiera Maciejem Woźniakiem. Niechęć między szefem PSL a doradcą Donalda Tuska jest podobno tajemnicą poliszynela. To właśnie jemu Pawlak publicznie zarzucił wczoraj rozgrywanie własnej gry przy okazji rozmów z Rosją. Rozgrywka miała polegać na tym, że Markiewicz dostarczył negocjującym w Moskwie z Gazpromem ludziom Pawlaka zawyżone rzekomo dane na temat ceny, jaką za gaz płacą Niemcy. Miało to skompromitować naszych negocjatorów, których strategia opierała się na argumencie, że Polska nie może płacić więcej niż Niemcy. Wiceszef Gazpromu Aleksander Miedwiediew zakwestionował dane i cała strategia naszej ekipy się posypała. Stąd lakoniczny komunikat o zakończeniu rozmów i zwłoka z przedstawieniem umowy do akceptacji rządowi. Według osób z otoczenia wicepremiera teraz, negocjując po raz kolejny umowę, będziemy stać na gorszej pozycji niż do tej pory. „
Nie sposób dać wiarę wyjaśnieniom wicepremiera, jakoby negocjacje z Rosjanami- prowadzone przez urzędników Ministerstwa Gospodarki – zostały zniweczone z powodu przedłożenia nieprawdziwych danych. To tłumaczenie mało logiczne i niewiarygodne, zważywszy, że dane takie podlegają weryfikacji i musiały być wielokrotnie używane w dotychczasowych negocjacjach. Jeśli rozmowy na temat kontraktu toczą się od blisko roku, trudno uwierzyć, by to właśnie teraz – między 11, a 18 grudnia sabotażyści z kancelarii premiera przedstawili fałszywe dane w kwestii tak łatwej do sprawdzenia, jak cena, jaką za rosyjski gaz płacą Niemcy. Tłumaczenie Pawlaka wygląda na typowy, medialny wykręt, mający usprawiedliwić brak porozumienia w sprawie kontraktu.
Jeśli wicepremier twierdzi, że będzie blokował ratyfikację umowy do czasu, gdy PGNiG i Gazprom nie uregulują swoich sporów, warto przypomnieć, że zgoda Pawlaka na wyeliminowanie Gudzowatego i spółki Gaz Trading miała właśnie na celu zalegalizowanie monopolu władzy Gazpromu i uzależnienie Polski od cen dyktowanych przez Rosjan. Jeśli od 4 lat Gazprom kwestionował wysokość taryf EuRoPol Gazu (zatwierdzanych zgodnie z polskim prawem), a Rosjanie nie płacili w całości rachunków za tranzyt gazu do Niemiec i nawet doprowadzili do unieważnienia przez sądy taryf EuRoPol Gazu z kilku lat – zgoda Pawlaka na rosyjską „zasadę jednomyślności” w spółce EuRoPol Gaz, nie była niczym innym jak przyzwoleniem na rosyjski dyktat cenowy. Trudno uwierzyć, że Pawlak dopiero teraz zdał sobie sprawę z konsekwencji wyrażenia zgody na dyrektywę generała Putina.
Można się oczywiście zastanawiać – jaki związek z decyzją wicepremiera miała informacja z 18 grudnia o zablokowaniu przez urząd skarbowy kont bankowych należących do PSL? Podobne rozważania mogą dotyczyć akcji ABW wobec pięciu osób - urzędników resortów rolnictwa i gospodarki oraz Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, zatrzymanych 10 grudnia br. pod zarzutami korupcyjnymi. Czy był to element nacisku na Pawlaka, czy też rzecz nie mająca związku ze sprawą?
Wolno również domniemywać, że wpływ na decyzję wicepremiera mogła mieć zapowiedź PiS- u, że jeśli rząd zaakceptuje kontrakt gazowy z Rosją, złożony zostanie wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu premiera Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka. Nawet, jeśli zapowiedź taka wydaje się dziś jedynie medialną deklaracją – może mieć w przyszłości całkiem realne podstawy, gdy dostrzeżemy faktyczne konsekwencje działań obecnego rządu. Zawarty w rządowej umowie zapis o „uregulowanych sporach” mógłbym bowiem zostać skutecznie użyty, do sformułowania oskarżenia o złożenie przez rząd fałszywego oświadczenia.
Niewykluczone również, że w kontekście sprawy kontraktu gazowego można podjąć próbę analizy zdarzenia, które równie gwałtownie zniknęło z obszaru mediów, jak gwałtowną wywołało reakcję. Myślę tu o niespodziewanej śmierci Grzegorza Michniewicza, dyrektora generalnego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a jednocześnie od czerwca 2008 roku członka rady nadzorczej PKN Orlen, zgłoszonego przez Skarb Państwa. Grzegorz Michniewicz został 13 czerwca 2008 r powołany przez radę nadzorczą PKN ORLEN do Komitetu ds.Strategii i i Rozwoju oraz do Komitetu ds.Ładu Korporacyjnego. Można pytać, – w jakim celu do największej spółki paliwowej nominowano specjalistę ds. ochrony informacji niejawnych i ochrony danych osobowych? Jaką rolę miał spełniać Grzegorz Michniewicz w czasie, gdy w płockim koncernie dokonywano wielu istotnych zmian i planowano nowe kontrakty? Część z nich ORLEN przeprowadził, tuż przed końcem ubiegłego roku. Myślę, że gwałtowna reakcja służb ochrony państwa, które natychmiast podjęły blokadę wszystkich informacji dotyczących Michniewicza – powinna skłonić, co odważniejszych publicystów do bliższego zainteresowania sprawą. Warto będzie do niej powrócić.
Obecnie - wygląda na to, że rząd Donalda Tuska, a osobiście wicepremier Waldemar Pawlak usilnie poszukuje pretekstu, dającego mu możliwość wycofania się z kompromitujących uzgodnień z Rosjanami. Jak sam stwierdził w jednym z wywiadów „Rosjanie są mistrzami gry na krawędzi”, zatem gra, którą podjął Pawlak musi być równie ryzykownym przedsięwzięciem. Czy rzeczywiście to ryzyko ponosi wyłącznie obecny minister gospodarki i czy prowadzona przezeń gra dotyczy interesów Polski? Trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy raczej do czynienia z mało finezyjną próbą „obejścia” umowy gazowej, wywołaną problemami prawno – formalnymi, związanymi z pozbyciem się udziałowców Gaz Trading i Aleksandra Gudzowatego. W prasie rosyjskiej pojawiła się również sugestia, jakoby porozumienie gazowe między Polską, a Rosją było hamowane z tego powodu, iż Rosja i Unia Europejska nie porozumiały się w innej kwestii - politycznej. Nie wyjaśniono jednak, o jaką kwestię mogłoby chodzić.
Myślę, że już najbliższe dni powinny przynieść rozstrzygnięcie sprawy umowy gazowej. Warto obserwować - co i w jaki sposób zdecyduje o ostatecznym kształcie tego kontraktu? Te same przyczyny będą bowiem świadczyły – jak dalece polski rząd uległ rosyjskiej „grze na krawędzi”.
Źródła:
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,4990050.html
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,6878502,Gazprom_w_Polsce_wypelni_budzet_Rosji_.html
http://www.rp.pl/artykul/67299,357283_Spolka_Gas_Trading_przeszkadza_Kremlowi.html
http://www.rp.pl/artykul/383433_Polska_i_Rosja_przelamaly_impas_w_sprawie_gazu.html
http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,7267018,Gudzowaty__Nie_dam_sie_wyrzucic_z_EuRoPol_Gazu.html
http://www.nettg.eu/Aktualnosci/Energetyka/Kraj/Pawlak-o-dostawach-gazu-z-Rosji-,13022,3
http://www.rp.pl/artykul/408252_PSL_ma_zablokowane_konta.html
http://www.tvn24.pl/12690,1634391,1,1,tusk-z-pawlakiem-przed-trybunal-stanu,wiadomosc.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz