Układ zawył. W momencie, jak zawsze nieprzypadkowym i głosem, jak zwykle niezawodnym. Gdy tylko na horyzoncie sejmowej komisji ds. zabójstwa Olewnika pojawił się Antoni Macierewicz, nienawiść wzburzyła umysły i splątała słowa. Pozostał skowyt – prawdziwy język sfory. Kto potrafi go usłyszeć, odkryje z kim ma do czynienia…
„Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, gdy tylko Prawo i Sprawiedliwość do komisji zgłosiło kandydatury Macierewicza i Zbigniewa Wassermanna, powiedział że kandydatura tego pierwszego nie wchodzi w grę. Zdaniem marszałka Macierewicz nie posiada certyfikatu dostępu do informacji tajnych”.
Fakt, że szef kontrwywiadu wojskowego, wykonując dyrektywę polityczną ukarał Macierewicza odebraniem certyfikatów, w odwecie za likwidację WSW/WSI, po to, by marszałek sejmu - wierny obrońca tej służby mógł znaleźć dogodny pretekst, urasta do rangi symbolu hipokryzji. Czy rację ma Macierewicz, twierdząc, że jego uprawnienia są aktualne – czy prawomocnie uprawnienia już utracił – jest w tej sytuacji bez znaczenia, skoro sprawa certyfikatu ma jedynie walor politycznego wykrętu.
Ale marszałek polskiego sejmu, powiedział dziś sejmowej reporterce I programu radia rzecz, wobec której motyw certyfikatu wydaje się prostodusznym wybiegiem. Komorowski stwierdził bowiem, że jeśli klub PiS-u nie wycofa kandydatury Macierewicza, powołanie komisji stanie pod znakiem zapytania. A przecież czekają na nią Polacy, czeka rodzina Olewników – dodał Komorowski.
Prymitywna perfidia „argumentu” marszałka sprowadza się do szantażu – albo komisja, albo Macierewicz. Perfidia aluzyjna zdaje się wskazywać – albo pozwolicie nam urządzić medialny spektakl i zaspokoić wścibstwo cyrkowej gawiedzi kilkoma „pionkami”, rzuconymi „na żer”, albo chcecie dociekać rzetelnie prawdy o układzie stojącym za zabójstwem Olewnika i roli, jaką służby III RP odegrały w tej sprawie.
Gdy przed kilkoma tygodniami w tekście KRĘGI PIEKŁA przedstawiłem potencjalny krąg wzajemnych powiązań i relacji; począwszy od sierpeckich gangsterów i Grzegorza Korytkowskiego, poprzez Andrzeja Piłata, Andrzeja Celińskiego, po wojskowo -bezpieczniacką spółkę „Megagaz” i interesy mafii paliwowej, napisałem, że „jeśli w powyższym wywodzie zawarte, choć „ziarno prawdy” i za sprawą porwana i zabójstwa płockiego biznesmena stoją ONI, nie należy liczyć na żadną komisję sejmową ani rzetelne wyjaśnienie sprawy. Ani teraz, ani w przyszłości”. Podtrzymuję tę opinię. Handel sowiecką stalą czy miliardowe interesy z płockim ORLENEM stanowią dostatecznie wysoką barierę.
Warto jednak z obecnej sytuacji wyciągnąć wnioski. Bezbłędny test, jakiemu klub Prawa i Sprawiedliwości poddał Platformę, proponując Macierewicza do komisji, obnażył już dziś rzeczywiste intencje polityków tego ugrupowania. Skowyt –w miejsce gładkich słów. Agresywny lęk przed Macierewiczem nie da się uzasadnić inaczej, jak czyni to sam „kontrowersyjny” polityk – „Rozumiem, że skala tego ataku jest wprost proporcjonalna do skali skuteczności mojego działania”.
Gdyby ktoś miał wcześniej ufność, że rząd Platformy odważy się ujawnić tajemnicę zabójstwa Olewnika i wskazać na faktycznych mocodawców zbrodni, niech rozstanie się z tą nadzieją. Skuteczność, to ostatnia cecha, której potrzebują członkowie sejmowej komisji.
Wypada liczyć, że klub Pis-u nie ugnie się przed szantażem Komorowskiego i konsekwentnie będzie forsował kandydaturę Macierewicza – głośno zadając pytanie – kto i dlaczego boi się skutecznego działania?
Pisałem kiedyś - Słuchajcie Pana Marszałka. Słuchajcie. Szczególnie wówczas, gdy odczuwa lęk.
http://wiadomosci.onet.pl/1919033,11,1,1,,item.html
http://www.rmf.fm/fakty/?id=151614
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz