Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

czwartek, 6 listopada 2008

ZABIĆ RAZ JESZCZE...

Społeczne przyzwolenie na kłamstwo. Zobojętnienie wobec draństwa. Zgoda na rządy miernot, sterowanych przez agenturalną mafię. Dość, by „nieznani sprawcy” poczuli się bezkarni...

WPROST zamieścił dziś sensacyjnie brzmiącą informację – „Nieznani mężczyźni, powołujący się na Kurię Arcybiskupią w Białymstoku, wymusili na rodzinie Popiełuszków cofnięcie pełnomocnictwa dla reprezentującego ją do tej pory Romana Giertycha. (...) Do Popiełuszków przyjechali dwaj wysocy mężczyźni – opowiada bliska znajoma rodziny, która była świadkiem zdarzenia. – Zażądali wprost, aby wycofać pełnomocnictwo dla Romana Giertycha. Powoływali się na polecenie kurii. Mówili, że działania Giertycha szkodzą procesowi beatyfikacyjnemu księdza i jego bracia będą się smażyć w piekle, jeśli tego pełnomocnictwa nie odwołają. W końcu podpisali pismo.”

Przypomnę, że w lipcu br. Kuria w Białymstoku powiadomiła prokuraturę o próbach zastraszenia rodziny księdza Jerzego Popiełuszki. Od grudnia 2007 r, (kiedy pełnomocnikiem rodziny Popiełuszków został Roman Giertych) tajemnicze osoby wielokrotnie straszyły najbliższych zamordowanego kapłana. Domagały się wycofania pełnomocnictw dla Giertycha oraz rezygnacji z zabiegów o ponowne wszczęcie śledztwa w sprawie uprowadzenia i zamordowania kapłana. Ludzie odwiedzający rodzinę Popiełuszków twierdzili, że działają na polecenie kurii arcybiskupiej, która obawia się zaszkodzenia procesowi beatyfikacyjnemu kapłana. Pisałem o tych działaniach obszernie w tekście POWRÓT "NIEZNANYCH SPRAWCÓW"

Dzisiejsza informacja WPROST świadczy, że „tajemniczym osobom” powiodła się próba zastraszenia rodziny księdza Jerzego i wymuszenia cofnięcia pełnomocnictw. Do rangi koszmarnego symbolu urasta fakt, że sprawcy dokonali czynu w czasie, gdy wspominaliśmy 24 rocznicę zabójstwa Kapłana. Zdarzenie to stanowi jeszcze jedno, dobitne potwierdzenie, że sprawa księdza Jerzego nie należy do historycznych, zamkniętych i skończonych, że w III RP jest sprawą aktualną, za którą stoją ludzie z obecnego establishmentu, posiadający realne wpływy i możliwości. Ta sprawa dzieje się tu i teraz.

Można oczywiście zastanawiać się; co robiła prokuratura od chwili zawiadomienia, jakie czynności procesowe podjęto, by ustalić sprawców, jak mogło dojść do kolejnych ich wizyt w sytuacji, gdy powiadomione były organa ścigania? Obawiam się jednak, że mnożenie podobnych pytań świadczyłoby jedynie o infantylności pytającego. Jeśli żadna z instytucji powołanych do ścigania przestępstw, nie jest zainteresowana wyjaśnieniem tajemnicy zabójstwa księdza Jerzego, a polski sąd, posiłkując się marną kazuistyką nakazuje „zamknięcie gęby” niewygodnym oskarżeniom wobec agenta, wiozącego księdza na śmierć – próżno oczekiwać, by tzw. organa wykazały się w tej sprawie skutecznością.

Wolno jednak zastanawiać się, – kim mogli być ludzie odwiedzający Popiełuszków i czy rzeczywiście działali z czyjegoś polecenia? Kuria Arcybiskupia zdecydowanie zaprzecza, by miała cokolwiek wspólnego z wysłannikami, a fakt złożenia zawiadomienia o przestępstwie powinien odsunąć podejrzenia o inspirację. Z drugiej strony wiemy, że wśród ludzi Kościoła dość powszechny jest pogląd, jakoby działania prokuratora Witkowskiego i innych osób, domagających się weryfikacji oficjalnej, „toruńskiej” wersji zdarzeń z października 1984 roku, były działaniami na szkodę Kościoła i opóźniały proces beatyfikacyjny księdza Jerzego.

- „To wszystko rzeczy nieprawdziwe, wyssane z palca! Bzdury wierutne! Proces beatyfikacyjny przebiega, prace trwają w Kongregacji. Żadnych terminów wolałbym jednak nie podawać - ks. dr Tomasz Kaczmarek, postulator procesu beatyfikacyjnego księdza Jerzego Popiełuszki, nie kryje niechęci do dwóch osób związanych ściśle ze sprawą ks. Jerzego. Chodzi o prokuratora Andrzeja Witkowskiego, który z przerwami od 1990 r. zajmował się sprawą uprowadzenia i zamordowania kapłana, oraz dziennikarza, Wojciecha Sumlińskiego, który najważniejsze ustalenia śledztwa ujawnił w książce „Kto naprawdę Go zabił?” – mogliśmy przeczytać w Expresie Bydgoskim z listopada 2007 roku. Książka Sumlińskiego wydana w 2005 r. emocje wzbudza do dziś, szczególnie wśród księży. Podczas programu w telewizyjnej „Jedynce” z roku 2007, na temat beatyfikacji ks. Jerzego absolutnie odmienne stanowiska o ustaleniach Witkowskiego, prezentowanych w książce Sumlińskiego, przedstawili ks. Stanisław Małkowski, przyjaciel Popiełuszki, i ks. prof. Jan Sochoń. Pierwszy chwalił autora za rzetelność, drugi odrzucał publikację w całości.

Postulator procesu beatyfikacyjnego, ks. Kaczmarek wielokrotnie miał twierdzić, że „można się domyślać sił, stojących za nagłośnieniem burzących ustalony w 1985 r., podczas pamiętnego procesu toruńskiego, klarowny - jego zdaniem - obraz porwania i morderstwa: - W tę sprawę zaangażował się „Polsat” i „Wprost”, chyba nie muszę nic więcej dodawać...”. Warto wspomnieć, że wcześniej w „Gazecie Wyborczej” pojawiła się oszczercza notatka autora anonima, że Witkowski i Sumliński działają na zlecenie... Piotrowskiego, by wybielić morderców. Gdy prokurator Witkowski skierował przeciwko GW zawiadomienie o przestępstwie znieważenia prokuratora, pojawiła się jej łagodniejsza wersja, że obaj dali się złapać na esbeckie fałszywki.

Spotkałem się z ważnymi ludźmi Kościoła, którzy prosili mnie, by sprawy już nie ruszać, bo to tylko może opóźnić proces beatyfikacji, a chyba wszystkim zależy, by nastąpiła ona jak najszybciej – twierdził przed rokiem Wojciech Sumliński.

Działanie sprawców wymuszenia świadczy, że Roman Giertych jako pełnomocnik Popiełuszków skuteczne wypełniał swoją rolę.. Na tyle skutecznie, że okazało się to groźne dla ludzi kryjących tajemnicę śmierci Kapłana. Zuchwałe postępowanie sprawców pozwala przypuszczać, że ostatnie wnioski Giertycha, kierowane do prokuratury musiały być niezwykle celnie sformułowane.

Staje się oczywiste, że ludzie, którzy wymusili na rodzinie Popiełuszków wycofanie pełnomocnictw działali w poczuciu pełnej bezkarności. Po zawiadomieniu złożonym przez Kurię i medialnym nagłośnieniu sprawy, ponowne odwiedziny „tajemniczych osób” wiązały się przecież z ryzykiem ujawnienia ich personaliów. Czy mieli świadomość, że policja nie prowadzi obserwacji miejsca zamieszkania Józefa i Stanisława Popiełuszków? Czy Popiełuszkowie wiedzieli, że „wysłannicy” nie reprezentują Kurii, czy ktoś z Kurii powiadomił ich o tym?

Jakim czynnikom należy przypisać tak jawną arogancję sprawców wymuszenia?

Pytania w tej sprawie można mnożyć i byłoby dobrze, gdyby białostocka Kuria Arcybiskupia wykazała zainteresowanie szczegółowym wyjaśnieniem zdarzeń, które doprowadziły do cofnięcia pełnomocnictw Romanowi Giertychowi. Powołujący się na nią sprawcy, uderzyli w polski Kościół. Mocno i celnie. Mogli to zrobić, ponieważ III RP uczyniła ze śmierci księdza Jerzego „kamień węgielny”, na którym zbudowano atrapę niezawisłej państwowości i karykaturę państwa prawa. Od 24 lat ten „kamień” wciąga nas w otchłań.

http://www.wprost.pl/ar/143615/Kto-zastrasza-rodzine-Popieluszkow/

http://www.wprost.pl/ar/133248/Policja-zajmie-sie-zastraszaniem-Popieluszkow/

http://www.express.bydgoski.pl/look/article.tpl?IdLanguage=17&IdPublication=2&NrIssue=748&NrSection=80&NrArticle=82880&IdTag=591

http://www.wprost.pl/ar/134090/Giertych-przyspieszy-sledztwo-ws-matactw-IPN/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz