- Nie chcemy rozgłosu, ale też nie pozwolimy by nas lekceważyła „hałastra cienkoszyich, łysiejących wodzów”. Hasła: „Przede wszystkim człowiek”, powszechna i skuteczna Obronność Rzeczypospolitej – stanowią siłę nośną naszego Stowarzyszenia. Nie będziemy: -Prosić!; Meldować się !; Awanturować!; Korzyć!; Pełzać! -
Tymi słowami byli oficerowie Ludowego Wojska Polskiego zwracają się do nas – obywateli wolnej Polski. Na stronie internetowej Stowarzyszenia PRO MILITIO, skupiającego m.in. towarzyszy broni z Wojskowych Służb Informacyjnych , znalazł się tekst odezwy, będący odpowiedzią władz stowarzyszenia na „nieprzychylne w swoich treściach informacje” zamieszczone w gazetach. Jak twierdzą członkowie PRO MILITIO, redakcje gazet odmówiły publikacji tej odpowiedzi.
Wychodząc naprzeciw żądaniom oficerów LWP, chcących przedstawić społeczeństwu swoje stanowisko - publikuję cały tekst ich odezwy:
„ To, że inicjatorami Stowarzyszenie PRO MILITO okazali się „wpływowi” Obywatele Rzeczypospolitej Polskiej (głównie Oficerowie WP, sterani służbą i pracą, będący w rezerwie i w stanie spoczynku) – jest zjawiskiem naturalnym, n o r m a l n y m! (im bowiem nie w głowie pielęgnowanie nowalijek w ogrodach działkowych). W istocie każdy z nich był kiedyś „Oficerem wpływowym” (zaangażowanym, pełnym inicjatywy). Chcę atoli zauważyć, że przeważnie ludzie „wpływowi” bywają przedsiębiorczy; to oni bowiem są inicjatorami nowych pomysłów i „rzeczy”; oni wypracowują wartości, dają energię i moc.
To, że niektórzy Oficerowie WP znaleźli się na „jakiejś liście” wzbudzając podejrzenie i rzekome „zażenowanie” – nie jest, i nie może być, dowodem obciążającym (ba – dla ich funkcji, nazwisk i stopni wojskowych stworzono >>akta…<<). Jest to zawłaszczenie (łac. „occupatio”) naszego prawa do obrony (ubezwłasnowolnienie nas ). Domagamy się respektowania naszych potrzeb, a w przypadku ich pogwałcenia – podjęcie środków zaradczych. My w młodości – i przez całe życie – zobowiązaliśmy się bronić Ojczyzny, a według Starożytnych - „zobowiązanie jest węzłem prawnym, który zmusza nas do świadczenia pewnej rzeczy według praw naszego państwa” (łac. „obligatio est iuris vinculum, quo necessitate adstringimur alicuius solvendae rei secundum nostrae civitatis iura”). Wszyscy z powagą i oddaniem służyliśmy Ojczyźnie, i Narodowi. Tymczasem politycy (i politykierzy) osądzają nas o najgorsze, choć żadnemu żołnierzowi zawodowemu nie udowodnili zdrady, która przynosi hańbę! Przypomina to: >>hermetyczność intelektualną<
Stowarzyszenie PRO MILITO - jako zadanie główne - ma bronić tych wszystkich, którzy czują się pomówieni, skrzywdzeni, oszukani, porzuceni, a których wciąż się dyskredytuje!
Warto zauważyć, że to politycy zdegradowali znaczenie słów >>żołnierz – Oficer<<, poprzez ośmieszanie żołnierzy zawodowych – synów i cór Narodu Polskiego – Patriotów. Dla nas (osób związanych z Wojskiem Polskim) – jest rzeczą niezrozumiałą, że do służby, której ranga jest pierwszoplanowa , przygotowania kandydatów trwały tylko 17 dni, po czym – o zgrozo – nadano im stopnie oficerskie (zatem niecałe 3 tygodnie trwała >>jakaś edukacja<
Deklaracja >>osoby znaczącej<<, że działalność PRO MILITO będzie „monitorowana” oznacza, że spece od inwigilacji, podsłuchów etc. - „niczego się nie nauczyli i niczego nie zrozumieli”. Podobnie snać rozumieją oni istotę Demokracji.
Hasło iluminata: „wraca stare” - pozostaje w sprzeczności z takimi chociażby zmiennymi osobowościowymi, jak: „ postrzeganie czasu; perspektywa czasowa”. Nijak natomiast nie przystaje ono do reguł wynikających ze społecznej nauki Kościoła. Obywatele Rzeczypospolitej – Rodacy - dobrze wiedzą, że „dwa razy nie wchodzi Człowiek do tej samej rzeki”. Tak więc, każdy z nas pozostaje >>sobą<<.
Nie dopuścimy, aby nasze potrzeby były fiksowane, a żołnierskie biografie bezczeszczone.
Nie chcemy rozgłosu, ale też nie pozwolimy by nas lekceważyła >>hałastra cienkoszyich, łysiejących wodzów<<. Hasła: „Przede wszystkim człowiek”, powszechna i skuteczna Obronność Rzeczypospolitej – stanowią siłę nośną naszego Stowarzyszenia. Nie będziemy: -Prosić!; Meldować się !; Awanturować!; Korzyć!; Pełzać!
Jesteśmy otwarci na owocną współpracę ze wszystkimi, którym przyszłość Polski i Narodu leży na sercu. Polska bowiem jest naszą Matką, a my u Niej pozostajemy na ordynansach, gdyż tylko Jej zawierzyliśmy. Będziemy kontenci i szczęśliwi jeśli nasi wnukowie oglądać będą >>białego Orła cień<< - od Karpat po Bałtyk, i od Bugu po Odrę. Z Bogiem! „
Komenda Główna
( pisownia oryginalna)
Przypomnę – o czym pisałem już w tekście ONI WRÓCILI , że władze stowarzyszenia tworzą najwierniejsi z wiernych janczarów, których zasług dla utrwalania komunizmu nie sposób przecenić. Znajdujemy tam; tow.gen. Tadeusza Wileckiego, absolwenta Akademii Sztabu Generalnego ZSRR, tow.gen. Marka Dukaczewskiego – szefa byłych WSI, absolwenta sowieckich kursów i szkoleń GRU. Znajdujemy: tow.gen.Zenona Poznańskiego – absolwenta Akademii Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych ZSRR im. Klimenta Woroszyłowa w Moskwie, jednego z fundatorów polsko-radzieckiej instytucji pod nazwą fundacji "Współpraca-Nauka-Kultura" założonej przy KC KPZR., wiceadmirała Marka Toczka - byłego dowódcę Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych w Warszawie, przeniesionego do rezerwy za zbieranie podpisów żołnierzy za kandydaturą Lecha Wałęsy przed wyborami prezydenckimi, tow.gen.Leszka Ulandowskiego – sekretarza Rady Klubu Generałów WP, tow.gen. Juliana Lewińskiego – byłego dowódcę Warszawskiego Okręgu Wojskowego, płk Jana Oczkowskiego - byłego szefa Biura Bezpieczeństwa Wewnętrznego WSI i wielu innych tzw. oficerów LWP.
Ci ludzie rozpoczynali swoje kariery wojskowe w najgłębszych czasach PRL-u, czasach „zimnej wojny”, gdy tzw. Ludowe Wojsko Polskie było militarnym gwarantem trwałości władzy sowieckiego okupanta nad Polską. Każdy z nich, przysięgając wierność „socjalistycznej ojczyźnie” stawał po stronie zdrajców narodu i swoją wierną, długoletnią służbą na rzecz „bratniego Związku Radzieckiego” występował przeciwko własnemu społeczeństwu. Wmawianie dziś, jakoby LWP było wojskiem polskim, broniącym naszej suwerenności, stanowi gigantyczne kłamstwo. Nie wdając się w uzasadnienia historyczne, dość wspomnieć o udziale tego wojska w tłumieniu wszelkich zrywów wolnościowych w Polsce i Czechosłowacji, mordowaniu polskich patriotów w okresie stalinizmu, walce z niepodległościową opozycją, a wreszcie - „stanie wojennym”, gdy odegrało, przypisaną mu przez Sowietów rolę pacyfikatora słusznych dążeń narodu. To prawdziwa „tradycja” panów oficerów LWP.
W normalnym, niepodległym państwie polskim, los tych ludzi zależałby od niezawisłych sądów, a wielu z nich winno ponieść odpowiedzialność identyczną, jaką stosuje się wobec zdrajców w wojskowych mundurach.
To, co najbardziej razi w odezwie „Komendy Głównej” to język, oparty na przywłaszczonej, „bogoojczyźnianej” retoryce. Staropolszczyzna i łacina nigdy nie była językiem generałów LWP. Tak, jak przywłaszczyli sobie w III RP miano „ludzi honoru”, tak kradną obecnie słowa, obce ich mentalności i intelektualnej formacji.
Każdy, kto choć raz miał okazję spotkać się z oficjalnym językiem „ludowego wojska”, musiał dostrzec, że cechował go ideologiczny bełkot, używanie rusycyzmów i niezwykła wprost niezborność. Ślady tych cech, mimo starań autora odezwy, można zauważyć również obecnie.
Oszustwo semantyczne, płynące ze wszystkich wystąpień stowarzyszenia PRO MILITIO, zawarte nawet w jego nazwie – stanowi dostateczny dowód, że dopuszcza się ono manipulacji i dezinformacji społeczeństwa, a deklarowane cele działalności stanowią zasłonę celów rzeczywistych.
Znacznie groźniejszym od nadużyć semantycznych, jest jednak sens tej publikacji.
Nie wolno zlekceważyć słów - „Nie będziemy: -Prosić!; Meldować się !; Awanturować!; Korzyć!; Pełzać! „ , nie wolno przejść obojętnie wobec jawnego ataku na zasadę cywilnej kontroli nad armią, na pogróżki wobec polityków i dziennikarzy. Bezczelna buta tego tekstu, chamskie wyzwiska pod adresem konstytucyjnych władz – ujawniają rzeczywiste intencje twórców stowarzyszenia. Takie sformułowania, użyte przez wpływowych, wyższych oficerów armii, są aktem buntu i tylko tak mogą zostać odebrane. W ten sposób rodzą się wojskowe junty.
Słowa to nieprzypadkowe. Mają na celu zastraszenie słabego rządu, wymuszenie posłuszeństwa, są czytelnym przekazem, skierowanym do cywilnych władz ministerstwa obrony. Nie sposób sobie wyobrazić, by ludzie ze stowarzyszenia PRO MILITIO, mieli czelność formułowania podobnych żądań za czasów poprzedniego rządu.
Wprost stawia się postulat „rozliczenia polityków i politykierów”, wskazując, że „ci, którzy to zaakceptowali – ponoszą odpowiedzialność prawną za skutki swych decyzji.”. Podważa się prawomocność urzędowych dokumentów gdy, mając na uwadze prawdopodobnie Raport Komisji Weryfikacyjnej WSI, stwierdza się - „ To, że niektórzy Oficerowie WP znaleźli się na „jakiejś liście” wzbudzając podejrzenie i rzekome „zażenowanie” – nie jest, i nie może być, dowodem obciążającym”.
Wyraźnym przesłaniem dla obecnego rządu są słowa: „Domagamy się respektowania naszych potrzeb, a w przypadku ich pogwałcenia – podjęcie środków zaradczych”, formułując jednocześnie przestrogę - „Nie dopuścimy, aby nasze potrzeby były fiksowane, a żołnierskie biografie bezczeszczone”.
Już w poprzednim wpisie ONI WRÓCILI zwracałem uwagę, że stowarzyszenie buduje w garnizonach wojskowych sieć struktur terenowych, że utworzono siedemnaście okręgów, których podział odpowiada mapie administracyjnej Polski, a rzeczywistym celem działalności wydaje się budowa tajnych struktur w polskiej armii.
Chciałoby się zapytać – gdzie są służby kontrwywiadu wojskowego, jakie czynności podjęto wobec oficerów, sygnujący tekst odezwy, co na ten temat ma do powiedzenia minister obrony III RP? Można by - gdyby pytania takie nie stanowiły dowodu zbyt oczywistej naiwności.
Jeśli w kontekście tych słów, spojrzeć na dotychczasowe dokonania rządu Tuska; zniszczenie służb wojskowych, personalne czystki, przywracanie do służby nie zweryfikowanych żołnierzy WSI i faktyczną rehabilitację tej formacji – możemy obecnie, dość precyzyjnie zlokalizować „ośrodek decyzyjny” tego rządu i zrozumieć, skąd płyną dyrektywy dla polityków Platformy.
Choć od przejęcia władzy upłynęło ponad pół roku, w czasie których z haniebną konsekwencją niszczono dzieła poprzedników, przywracając władzę mafijno-agenturalnych środowisk, nie widać końca destrukcji państwa.
Obecnie nadchodzi czas zemsty i odwetu.
Tak, bowiem należy odbierać sens przekazu „Komendy Głównej” stowarzyszenia PRO MILITIO i dyspozycje w nim zawarte. Zdarzenia ostatnich tygodni, związane z Komisją Weryfikacyjną WSI i dzisiejsze, bezprawne zagarnięcie akt tej komisji, potwierdzają najgorsze obawy.
Za niewybaczalne i karygodne uważam, iż do tej pory władze partii Prawa i Sprawiedliwości nie dostrzegły niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą powstanie stowarzyszenia i nie podjęły adekwatnych do wagi sprawy, działań politycznych i prawnych. Na polskiej scenie politycznej tylko ta partia, daje gwarancje obrony narodowych interesów, dlatego tylko wobec niej można formułować taki postulat.
Jeśli polskie społeczeństwo, nadal nie zrozumie znaczenia słów „odezwy” i zagrożeń, wynikających z działalności PRO MILITIO – następnym argumentem „skrzywdzonych” może być „strzał w tył głowy”. Wszak panów oficerów LWP sowieckie „noblige” zobowiązuje.
Źródło:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz