Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

piątek, 20 czerwca 2014

GRA PUTINA CZY OFENSYWA BELWEDERU ?


Od początku tzw. afery taśmowej pojawiają się opinie, że mamy do czynienia z „rosyjską grą”, a  rzeczywistych mocodawców tej kombinacji należy poszukiwać za wschodnią granicą. Według tej koncepcji, tłem obecnych rozgrywek miałaby być sprawa Azotów, w której strona rosyjska szuka sposobów na przejęcie polskiego przedsiębiorstwa i próbuje skłonić Tuska do ustępstw. Wprawdzie tego typu opinie nie są poparte racjonalną argumentacją, zdobywają jednak coraz większą popularność i utwierdzają odbiorcę w przeświadczeniu, że ma do czynienia z grą obcego wywiadu.
Warto zatem zauważyć, że ktokolwiek wymyślił tak absurdalną hipotezę oraz jej pochodne (np. rosyjska zemsta za stanowisko Tuska w sprawie Ukrainy) lub daje wiarę podobnym pomysłom, musi też przyjąć przynajmniej dwie przesłanki: ekipa Tuska stanowi zagrożenie dla strony rosyjskiej i jest przeciwna rosyjskiej ekspansji na nasz przemysł chemiczny.
Rosyjska gra przeciwko Tuskowi byłaby racjonalna tylko wówczas, gdyby działania tego rządu istotnie zagrażały interesom Kremla lub były z nimi sprzeczne. Tymczasem takiej przesłanki nie da się obronić, ponieważ dotychczasowe działania reżimu nigdy i w niczym nie zagrażały stronie rosyjskiej.
W kontekście sprawy Azotów przypomnę fakty:
1.      W kwietniu 2013 r. Donald Tusk zdymisjonował ze stanowiska szefa resortu skarbu, Mikołaja Budzanowskiego. Oficjalnym powodem dymisji miało być „wzmocnienie nadzoru nad spółkami strategicznymi, tak by interesy naszego kraju nie doznały uszczerbku”. Z żądaniem dymisji Budzanowskiego wystąpił PiS, zaś odejście ministra odnotowano jako sukces opozycji.
2.      Miesiąc później alarmowano, że rosyjscy inwestorzy posiadają już w Grupie Azoty 9,7 procent głosów, podczas gdy skarb państwa zmniejszył swoją kontrolę nad Grupą z 45 na 33 procent głosów. Wiceminister skarbu państwa Paweł Tamborski uspokajał wówczas, że jego resort nie pozwoli na przejęcie pakietu kontrolnego Grupy Azoty.
Skarb Państwa miał wówczas zabezpieczyć swoje interesy w taki sposób, że wykonywanie prawa głosu z posiadanych akcji zostało ograniczone do 20 procent.
3.      W tym samym czasie „Rzeczpospolita” poinformowała o wizycie w Moskwie polskiej delegacji parlamentarnej pod kierownictwem Schetyny i Cimoszewicza. Odbyła się w lutym 2013 r. Opisano, jak Rosjanie - z szefem Acronu Wiaczesławem Kantorem na czele, w sposób bezpośredni zażądali dymisji ministra Budzanowskiego. Gazeta przytaczała słowa szefa zagranicznej komisji Rady Federacji Michaiła Margiełowa, który wypomniał Schetynie: „Dyskryminujecie rosyjski kapitał. Zablokowaliście inwestycję Wiaczesława Kantora w Azotach”. Podano również, że wieczorem polscy goście zostali zaproszeni na kolację. Byli zaskoczeni, bo obok rosyjskich polityków spotykali W. Kantora. Otwarty lobbing i domaganie się wyrzucenia ministra skarbu były głównymi tematami wieczoru.
4.      Po koniec 2013 r. pojawiły się doniesienia, że  Acron pośrednio posiada już ponad 15 procent akcji Grupy Azoty SA. Okazało się również, że mimo wprowadzonych w statucie Grupy zmian uprzywilejowujących skarb państwa i ograniczających prawo głosu innych dużych akcjonariuszy, wrogie przejęcie Azotów jest nadal możliwe, ponieważ Rosjanie mogą skutecznie zaskarżyć zmiany, jako niezgodne z prawem unijnym. Szef Acronu W.Kantor poinformował, że jego spółka będzie dążyć do uzyskania poziomu przynajmniej 20 procent akcji.
5.      W maju br. minister skarbu oznajmił, że rząd chce dokonać operacji, które doprowadzą do zwiększenia wartości Grupy Azoty. Deklaracja ta padła tuż po dokonaniu olbrzymiego zakupu 1,2 mln akcji tej spółki o wartości 91 mln zł do jakiego doszło 16 maja 2014 r. Wiele wskazuje, że nabywcą był Wiaczesław Kantor, który realizuje swoje zakupy przez wynajęte fundusze inwestycyjne.
 Jest wielce prawdopodobne, że Rosjanie już dysponują lub wkrótce będą dysponowali 20 procentami akcji Grupy Azoty, co pozwoli Akronowi umieścić swojego przedstawiciela w Radzie Nadzorczej Grupy oraz uzyskać wiedzę o wszelkich jej działaniach i planowanej strategii. Po przejęciu tych udziałów, Rosjanie mogą zaskarżyć w Trybunale Sprawiedliwości UE zapisy w statucie Azotów, które uprzywilejowują pozycję ministerstwa skarbu. Jak podkreślają eksperci, firma Kantora ma realne szanse na wygranie sądowej batalii.
Warto zatem zadać pytanie: czy w kontekście obecnej sytuacji, służby Putina rozpoczynałyby tak ryzykowną kombinację operacyjną wymierzoną w rząd Donalda Tuska? Ryzykowną również z tego powodu, że potencjalny upadek gabinetu nie daje Rosjanom żadnej gwarancji przejęcia Grupy Azoty i wiąże się z ogromnym ryzykiem przechwycenia władzy przez opozycję.  Gdyby zaś rząd Tuska ugiął się dziś pod presją i ułatwił Kantorowi przejęcie Azotów, byłoby to strategia wręcz samobójcza, a za względu na czytelne okoliczności - szyta zbyt grubymi nićmi.
Trzeba zatem przyjąć, że gra taśmami zmierzałaby jednak do destabilizacji sytuacji politycznej i przeprowadzenia przedterminowych wyborów. Wówczas decyzja w sprawie Azotów należałaby do kolejnego rządu, co oznacza, że Rosjanie musieliby zapewnić sobie nie tylko wpływ na skład nowego gabinetu, ale poparcie dla własnych projektów. Biorąc pod uwagę, że przynajmniej od 2009 roku grupa Tuska jest bezwzględnie podporządkowana interesom rosyjskim i nigdy nie wykazywała woli zerwania tych więzów, trudno sobie wyobrazić, by próbowano ją zastąpić nieznaną i wielce niepewną ekipą.
W zasadzie, te argumenty powinny być wystarczające dla obalenia tezy o „rosyjskiej grze”. Tezy szkodliwej również dlatego, że fałszuje stan rzeczywisty i zawiera implikację, jakoby Tusk był tym, który nie tylko „Rosjanom się nie kłania” ale posiada zdolności do obrony polskiej racji stanu.  
Wydaje się oczywiste, że kombinację zmierzającą do zdyscyplinowania grupy Tuska lub do wymiany obecnej ekipy, może podjąć tylko taki ośrodek władzy, który dysponuje realnymi narzędziami wpływu oraz potrafi uruchomić mechanizmy bezpiecznego przeprowadzenia „nowego rozdania”. Bezpiecznego, a zatem takiego, które nie doprowadzi do niekontrolowanego upadku triumwiratu „grupy trzymającej władzę” (politycy-oligarchowie-służby) i nie zagrozi fundamentom III RP.
W tym państwie istnieje tylko jeden ośrodek posiadający takie predyspozycje i konstytucyjne umocowanie. Od dawna też wskazuję, że to ośrodek belwederski ma dostatecznie ważne powody, by nakłonić grupę Tuska do określonego zachowania oraz wymusić decyzje korzystne dla reżimu prezydenckiego. Wskażę tylko trzy z takich powodów:
- sprawę tzw. reformy służb, przeprowadzonej wprawdzie według projektu prezydenckiego BBN-u, w której jednak rząd Tuska próbuje nie dopuścić, by w nowym organie ds. kontroli służb - Komisji Kontroli Służb Specjalnych zasiadał przedstawiciel prezydenta. W konsekwencji takiego rozwiązania Komorowski zostałby pozbawiony wpływu na decyzje dotyczące służb oraz możliwości uzyskiwania istotnych informacji;
- sprawę dodatkowych pieniędzy na zbrojenia (w ramach tzw. doktryny Komorowskiego) oraz „konsolidacji przemysłu zbrojeniowego” (na ten temat pisałem w poprzednim tekście) ;
- sprawę nowelizacji ustawy o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego oraz ustawy o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego, w której przewiduje się „ustanowienie mechanizmów zapewniających osobom zainteresowanym odpowiednich gwarancji proceduralnych przez wprowadzenie prawa dostępu do akt, możliwości składania wyjaśnień oraz uruchomienie sądowej kontroli decyzji o podaniu do publicznej wiadomości danych osobowych objętych raportem z weryfikacji WSI”.
Ta ustawa, w połączeniu z orzeczeniem Sądu Najwyższego, do którego trafiło zapytanie w kwestii odpowiedzialności Antoniego Macierewicza za sporządzenie raportu, mogłaby stanowić podstawę działań zmierzających do pełnej rehabilitacji byłych WSI oraz  rewalidacji wpływów tego środowiska.
Gdyby partia opozycyjna oraz „nasi” publicyści zechcieli poważnie potraktować taki scenariusz, jest jeszcze szansa, że na tej „wojnie dwóch pałaców” można ugrać polski interes. Jeśli bowiem mamy do czynienia z wewnętrzną inspiracją obecnego kryzysu, hasła „obrony demokracji” itp. komunały, wpisują się jedynie w plany Belwederu i nie przynoszą żadnej nowej jakości. To nie jest walka o naszą wolność ani naszą demokrację.
Bronisław Komorowski nie jest zaś „malowanym prezydentem” i przez pierwszą kadencję potrafił zadbać o umocnienie swojej władzy. Dość prześledzić ustawowe prerogatywy w zakresie wprowadzenia stanu wyjątkowego bądź decyzji personalnych w armii i służbach oraz dostrzec wpływy Belwederu w mediach, by zrozumieć, że wizja utraty kontroli nad procesami powyborczymi jest wielce problematyczna. To ośrodek belwederski rozdaje dziś karty i będzie to robił również po wyborach. By wygrać na obecnym zamieszaniu, trzeba zdecydowanie rozszerzyć działania opozycji, wyjść poza cele wytyczone kombinacją i zaatakować  tam, gdzie rezyduje prawdziwy decydent.       

80 komentarzy:

  1. Panie Aleksandrze,

    Zdaję sobie sprawę, że nie lubi Pan dywagacji niepopartych twardymi dowodami, ale może jest tak, że jedno nie wyklucza drugiego? Tym bardziej, że Komorowski, a właściwie skupiona wokół niego komunistyczna bezpieka wojskowa i trepownia od Jaruzela to sowieccy funkcjonariusze a Tusk i środowiska wywodzące się z KLD to pośledniej jakości agenci i osoby po prostu "podwieszone" pod komunistyczne struktury.

    I czy Pana zdaniem ma miejsce całkowite wyparcie wpływów niemieckich znad Wisły, jak twierdzi chociażby Darski?

    Tak czy siak, nawet jeśli obserwujemy przejmowanie pełni władzy przez "długie ramię Moskwy" to nie znaczy to, że Moskwa nie musi choćby przyklaskiwać Informacji Wojskowej i Komorowskiemu.

    Co do proponowanej taktyki PiS - ta po pierwsze wzmocniłaby Komorowskiego, bo decydenci tej partii a) sprzeciwiają się rządom PO (Tuska w szczególności), a nie "dużemu pałacowi", b) nie negują PRL-bis jako takiej, c) nie ma kadr, mogących w krytycznym momencie przejąć władzę - albo karierowicze, albo rozhisteryzowani i rozemocjonowani tzw. "patridioci" i endekoidzi wierzący w masońsko-iluminackie spiski (i katechona Putina, który ochroni nas przez gejami i Reptilianami). I c) - ten konflikt co najwyżej skończy się dla Tuska politycznym niebytem, w najgorszym razie odsiadką w jednym z ośrodków, w którym żywią lepiej, niż w niejednym szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj Ludwik Dorn powiedzial, ze Prezydent jest jedynym politykiem,ktory zachowuje sie racjonalnie w tej calej sytuacji i ze jezeli Tusk poprosi go o pomoc,to pod pewnymi warunkami on mu teh pomocy udzieli, i wspolnie z Prezydentem zazegnaja temu kryzysowi instytucji panstwowych...
    Normalny czlowiek sie gubi w tej aferze!

    OdpowiedzUsuń
  3. @Dana
    Za to Ludwik Dorn znakomicie się odnalazł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Trzeci bliźniak", Panie Kazefie, zwykle okazuje się jakimś fałszywym mutantem. :)

      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Panie Aleksandrze,

    Podobnie jak Jaszczur mam wątpliwości i czegoś tu jednak nie rozumiem. Od wielu lat, a już od czterech to na mur, pisze Pan, że zarówno komorro, jak i cały tzw. wielki pałac (do szału mnie doprowadza to określenie, znacznie odpowiedniejsza byłaby buda ruska!), wraz z gumnem należącym do WSI - to zaledwie ekspozytura interesów moskiewskich. I nic ponadto. Po cóż więc wprowadza Pan teraz takie drobiazgowe rozróżnienie? Chyba że zakłada Pan, że BK ma pewną swobodę ruchów wewnątrz guberni, ale i tak nie uwierzę, że nie jest pod ścisłą kontrolą Kremla!

    Czy dobrze myślę, że uszczegółowił Pan, aby zdusić tu i ówdzie pojawiające się głosy "zaciemniaczy", że "rozgrywani" (przez tow. Putina) są obaj: zarówno Tusk jak i Komorowski - co ma odwrócić uwagę publiczności od inspiratora aktualnego "przemeblowania"?

    Natomiast za nic nie rozumiem końcowego akapitu, wg którego gdzieś tu jeszcze można ugrać "polski interes". JAK???????? Jak Pan to sobie wyobraża??????

    Proszę o odpowiedź w miarę konkretną (i możliwie szczegółową), - bo moim zdaniem (a zakładam, jak Pan, inspirację wewnętrzną) - to, niezależnie od tego, czy opozycja będzie nadal modliła się do świętej demokracji, (z "taktycznym" pomijaniem udziału budy ruskiej w całej hecy), czy nawet - w co nie wierzę! - zdecyduje się na wskazanie palcem Złego Bronisława, to i tak jest na to o wiele za późno i zda się dokładnie na nic. Bo tzw. ogół po prostu NIE UWIERZY!

    Ponadto PiS, który od 10 lat "poszerza" elektorat - choćby pękł - nie przekroczy wyznaczonych 30-35%. BO NIE!

    A chyba nie wierzy Pan w trwałe sojusze z drobnicą typu: Gowin i jemu podobni (np. zdrajcy z PJN czy odszczepieńcy z SP), zresztą to i tak za mało na rząd większościowy, a mniejszościowy, - przy 99% WSI-owych mediach - moim zdaniem doprowadzi błyskawicznie do anihilacji PiS, a jej rolę przejmie wyznaczona przez ruską budę część PO.

    PiS nie ma chyba już w tej chwili żadnego dobrego ruchu. Dodatkowo, trzeba pamiętać o bezwarunkowym wsparciu władzy namiestniczej przez hierarchię Kościoła. Dlatego - myślę - jedyne na co możemy liczyć, to zmiana koniunktury światowej - choć i tu "władza", która zabezpieczyła się udanym zwodem ukraińskim - ma znaczną przewagę.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. .
    I jeszcze:


    Napisał Pan: "[...] potencjalny upadek gabinetu nie daje Rosjanom żadnej gwarancji przejęcia Grupy Azoty i wiąże się z ogromnym ryzykiem przechwycenia władzy przez opozycję."

    - naprawdę Pan wierzy w to, że takie "ryzyko" istnieje?


    Na jakiej podstawie tak Pan uważa?

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobry wieczór. Uważam,że akurat popieranie odejścia min.Budzanowskiego,który swego czasu na forum UE zgłosił veto wobec planów redukcji CO2,było jednym z błędów wizerunkowych opozycji. Co do Acron - zgoda,natomiast co do roli tworzonej modyfikacji w formie partii prezydenckiej za miernik,oprócz sprawy przejmowania Azotów, uznaję sprawę przejęcia opieki nad technologią grafenu przez polski koncern zbrojeniowy; skonsolidowany polski koncern zbrojeniowy to realizacja prezydenckiego doradcy gen.Kozieja. W tym sensie wydaje mi się,że nie można wykluczyć takiej "opieki" nad grafenem,która z jednej strony zapewni jakieś wymierne w pieniądzach korzyści partii prezydenckiej,w tym np. handel grafenem z obcymi.I niewykluczone,że będzie to "handlowy pragmatyzm" z Rosją,analogiczny do niezamkniętego do dziś małego ruchu granicznego z okręgiem kaliningradzkim. Jest też np. firma Duon SA (29,85% Galiver Ltd,17,94%RIT Capital Partners PLC,7,57%Capital Partners) i jej otwarcie na sprowadzanie LNG z okręgu kaliningradzkiego (ogłoszone w czasie trwania ukraińskiego Majdanu i amerykańskich sankcji przeciw reżimowi Putina ,czyli firma uderzająca w dywersyfikację dostaw gazu,w tym w świnoujski opóźniony znacznie gazoport; i tu-jak sądzę-widać "prorosyjski trend". Sumując: z jednej strony Kantor i jego Acron,z drugiej strony np. R.Wilczyński (http://www.kto-kogo.pl/Rafał_Wilczyński) i Duon SA ,ale kierunek "analogicznie pragmatyczny",a zarówno DT jak i BK są równie poddańczo "pragmatyczni" wobec obcych. Nie bardzo też akceptuję stwierdzenie o 'międzypałacowej wojnie'. Uważam,że tzw. afera podsłuchowa może wykreować nowe rozdanie,ale dotychczasowe doświadczenie z rządzącą koalicją (i jej prezydentem) choćby w kryciu ponad 2100 mniejszych i większych afer (zliczonych m.in. przez blogera MarkD) raczej dowodzi przeciwnej ,niż antynomia interesów obu pałaców,praktyki. Pełna zgoda co do tego,że dawanie sygnałów o uznaniu BK za "arbitra eleganckich zmian" było by katastrofalnym błędem kanalizującym opór. Skorygowany marsz byłby właściwą odpowiedzią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wsojtek,

      "Trendów prorosyjskich" można wskazać znacznie więcej. Np. przed rokiem Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał zgodę na przeprowadzenie transakcji, w wyniku której rosyjska grupa Kermas przejęła 99,62 procent kapitału zakładowego Zakładów Chemicznych Alwernia. Z kolei Novatek Polska, spółka zależna rosyjskiego Novateku kupiła od Statoil Fuel & Retail Polska instalacje zbiornikowe LPG. Dwa lata wcześniej ta sama spółka przejęła 100 procent udziałów w firmie Intregaz-System, jednego z największych dystrybutorów LPG w Polsce południowo- wschodniej.
      Na marginesie obecnych dywagacji o "rosyjskiej grze" w sprawie Azotów, dodam, że nie znam żadnych sytuacji, w których grupa Tuska przeciwstawiła się interesom rosyjskim. "Pragmatyzm" w relacjach z Putinem doprowadził nas do katastrofy politycznej i ekonomicznej, dlatego tym bardziej fałszywie brzmią opinie o rosyjskim sprawstwie.
      Ta grupa jest skompromitowana w oczach Polaków i niedyspozycyjna wobec środowiska Belwederu. To dość, by została usunięta, jeśli nawet dla Rosjan (i nie tylko) byłaby właściwym partnerem.

      Usuń
  7. Nie widzę jakichkolwiek sygnałów wskazujących na to że na kłótni gangów ktoś chciałby skorzystać.

    Rząd techniczny - czyli desygnowany przez Komorowskiego!!!! - to pomysł który już nie śmieszy, to pomysł który zwyczajnie irytuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie Jaszczurze,

    Gdybyśmy oceniali rzecz w kontekście relacji Komorowski-Rosjanie, z pewnością można byłoby powiedzieć, że jedno nie wyklucza drugiego. To człowiek najbliższy Moskwie i trudno przypuszczać, by zamysł takiej kombinacji nie był znany ludziom Putina. Szczególnie, gdybyśmy chcieli dopatrywać się tu ręki ludzi wojskowej bezpieki.
    Dla zobrazowania różnicy wskazałbym analogię z Jaruzelskim i wprowadzeniem stanu wojennego. Wprawdzie był to projekt wspierany przez Rosjan i konsultowany z nimi, to jego wykonawcą był "polski generał" oraz ludzie zwani polskimi komunistami.
    Obecnie mamy relację na tyle podobną, że choć Rosja nadal miesza w naszym politycznym kotle, to gry i kombinacje operacyjne są dokonywane rękami rodzimych kreatorów. Stawianie tu znaku równości byłoby nieuprawnione i prowadziło do zafałszowania obrazu.
    Wymiana ekipy Tuska na mniej skompromitowany model może być przeprowadzona przy udziale "miejscowych sił" i nie trzeba do tego angażować moskiewskich przyjaciół. Dość, by oni wspierali i akceptowali takie działania.
    Proszę też zauważyć, że w koncepcji "ruskiej gry" kryje się szczególnie wredna sugestia. Bo jeśli to Moskwa inspiruje obecną hucpę, w doskonałym świetle stawia to ekipę Tuska, jako tych, którzy są dla Moskwy niewygodni.
    Wówczas też należałoby zarzucić opozycji i "naszym" publicystom ogromną niekonsekwencję i brak logiki. Bo skoro za aferą czają się Rosjanie, którym chodzi o obalenie obecnego rządu - jak można wspierać i rezonować te działania? I po co uczestniczyć w "ruskiej grze"?
    Obawiam się jednak, że tak daleko nie sięga refleksja naszych przedstawicieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymiana ekipy Tuska na mniej skompromitowany model może być przeprowadzona przy udziale "miejscowych sił" i nie trzeba do tego angażować moskiewskich przyjaciół. Dość, by oni wspierali i akceptowali takie działania.

      Dokładnie o to mi chodziło. A może to nie wymiana, tylko takie prewencyjne "przeczołganie" Tuska, żeby w krytycznym momencie wiedział, skąd mu nogi wyrastają?

      Usuń
    2. Jaszczur,

      Wybór pomiędzy "prewencyjnym przeczołganiem" a likwidacją zależy od tego, na ile Tusk okaże się "elastyczny" wobec dyspozycji płynących z Belwederu. Nie sądzę, by chodziło o definitywne rozbicie "systemu Tuska", bo wygodniej mieć skruszonego lennika niż narażać układ na niepewność nowego rozdania.

      Usuń
    3. Ad "niepewności nowego rozdania".

      Być może GTW musi podjąć takie ryzyko, a przynajmniej prognozuje, że musi w sytuacji nadchodzącego krachu gospodarczego, który wiadomo, że nadejdzie, nie wiemy tylko, jaki będzie jego wymiar.

      Mamy prawdopodobnie do czynienia z zarządzaniem poprzez kryzys. Trzeba (patrząc z perspektywy GTW, również sowieciarzy) podjąć się ryzyka sprokurowania kryzysu, zanim przyjdzie prawdziwy, który niesie o wiele większe ryzyko zarówno dla "systemu Tuska" i jego ludzi, dla "budy ruskiej", dla Ubekistanu oraz sowieciarzy.

      Jeżeli - jak Pan sam zresztą pisze - rząd (być może techniczny) będzie znajdował się w rękach PiS (wykrwawionego i osłabionego), natomiast ośrodek prezydencki w rękach ubekistanu, to jak Pan myśli, czy w perspektywie średnioterminowej będzie to stanowić ryzyko dla grupy trzymającej faktyczną władzę i dla centrali na Kremlu-Łubiance? Po prostu byłaby to taktyczna defensywa, w czasie której "rząd techniczny" powołany z inicjatywy Kaczyńskiego będzie działał w sytuacji "oblężenia", zapewne podminowany przez "fachowców" z pozostałych partii, a w międzyczasie (rok? Półtora roku?) zostanie obarczony winą za wszystkie błędy i niepowodzenia, obojętnie czy zmyślone, czy faktyczne.

      Usuń
  9. A. Ścios,

    sam pomysł wcześniejszych wyborów parlamentarnych, obojętnie, czy z Tuskiem czy innym draniem w roli przygotowującego je gospodarza, jest ideą strasznie pogorszającą, czy wręcz wykluczającą , szanse opozycji systemowej na utworzenie rządu po wyborach. Tylko kolejność 1.wybory prezydenckie, które muszą byc wygrane, 2. wybory parlamentarne daje cień szansy na rząd PiSu, być może z KNP.. W interesie opozycji byłoby zarządać wcześniejszych wyborów, ale prezydenckich, a to z powodu skandalicznego braku nadzoru prezydenta nad działalnością służb w Poslce - obojętnie, obcych czy własnych. Osobiście uważam Jarosława Kaczyńskiego za zbyt głupiego, aby podnosić takie argumenty, PiS będzie wiec śpiewał w chórze.

    W sprawie danych, o których Pan pisze w związku z e wzrastającym udziałem Rosjan w Akronie, to nadawałaby się na Komisję Sejmową.


    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. oczywiscie udziału Acronu w Azotach, przepraszam za pomyłkę

      Usuń
    2. W sprawie danych, o których Pan pisze w związku z e wzrastającym udziałem Rosjan w Akronie, to nadawałaby się na Komisję Sejmową.

      Nie tylko w tej sprawie, ale wszystkich, w których sowieci (polskimi rękami) trzymają/uzyskują pakiet kontrolny nad Polską.

      Nadaje się owszem, ale nie na Komisję Sejmową, tylko do Berezy Kartuskiej albo obozu w Tucholi.

      Usuń
    3. Wojciech Miara,

      Wielokrotnie zwracałem uwagę, że bez wygrania wyborów prezydenckich, PiS nie ma szans na przejęcie władzy. Jej centrum znajduje się w Belwederze, zatem nawet błąd "ruskich serwerów" nie daje gwarancji wygranej.
      Lokator Belwederu już przed wyborami 2011 roku podkreślał, że to on „wybierze premiera” i będzie decydował o ostatecznym kształcie rządu. Wówczas nie było takiej potrzeby, ponieważ grupa rządząca trafnie przewidziała wynik wyborczy i nawet na moment nie utraciła kontroli. Gdyby takie zagrożenie pojawiło się w roku przyszłym, plan „wyboru premiera” stanie się koniecznością. To z kolei oznacza, że jeśli pierwsze z wyborów 2015 roku nie pozbawią Komorowskiego prezydentury, próżne staną się rachuby opozycji.
      Szansa na realne zmiany pojawi się tylko wówczas, gdy lokator Belwederu będzie musiał rozstać się ze stanowiskiem.

      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Pani Urszulo,

    Zaledwie przed miesiącem pewna oburzona komentatorka napisała na blogu: "Myślę, Panie Aleksandrze, że wbrew najgorszym, choć prawdopodobnie realnym prognozom, dotyczącym najbliższej przyszłości Polski, jednego nie wolno robić. Nawet Panu! Nie wolno odbierać ludziom nadziei!"
    Był to zarzut szczególnie dotkliwy, ale pomyślałem, że wielu czytelników ma prawo tak właśnie odbierać niektóre z moich stwierdzeń.
    Gdybym dziś miał zastosować podobną miarę do Pani słów: "bo moim zdaniem - to, niezależnie od tego, czy opozycja będzie nadal modliła się do świętej demokracji, (z "taktycznym" pomijaniem udziału budy ruskiej w całej hecy), czy nawet - w co nie wierzę! - zdecyduje się na wskazanie palcem Złego Bronisława, to i tak jest na to o wiele za późno i zda się dokładnie na nic. Bo tzw. ogół po prostu NIE UWIERZY! Ponadto PiS, który od 10 lat "poszerza" elektorat - choćby pękł - nie przekroczy wyznaczonych 30-35%. BO NIE!" - musiałbym powiedzieć: proszę nie odbierać nadziei. Ani sobie ani innym. Nawet wówczas, gdy nie od nas zależy scenariusz wydarzeń.

    Kilka miesięcy temu, gdy PiS kompromitował się wsparciem polityki Tuska wobec Ukrainy, napisałem na blogu: moje uwagi wobec partii Jarosława Kaczyńskiego nie są efektem ulegania pokusie krytykanctwa bądź ambicjonalnych mrzonek, lecz wynikają z rozważnej i racjonalnej postawy: to środowisko uznaję za reprezentantów polskiej racji stanu, a wielu przedstawicieli tej partii, za ludzi prawych i oddanych sprawie polskiej. Uważam więc, że jeśli mamy celnie kierować swoje postulaty, to tylko do tych, których możemy obdarzyć szacunkiem i zaufaniem. Nigdy zaś wobec tych, którymi gardzimy.

    Jeśli dziś piszę o możliwości ugrania polskiego interesu na tej kombinacji, to swoje uwagi mogę kierować tylko do ludzi PiS-u. Napisałem je otwartym tekstem - trzeba zaatakować tam, gdzie siedzi faktyczny decydent i przez najbliższe kilkanaście miesięcy (jakie dzielą nas do wyborów) doprowadzić do zburzenia belwederskiej fasady propagandowej. Polacy muszą wiedzieć, kim jest lokator Belwederu i czego dokonał w ostatnimi ćwierćwieczu. Przede wszystkim muszą poznać, że nie jest to łagodny "strażnik żyrandoli" ani koncyliacyjny "mąż stanu", lecz postać wyjątkowo niebezpieczna, głęboko zanurzona w odmętach ambicji i żądzy władzy.
    Uważam, że jest to możliwe, ponieważ opozycja dysponuje szczegółową wiedzę na temat dokonań tej postaci. Brakuje jedynie woli politycznej i odwagi, by wiedzę tę wykorzystać.
    Jeśli PiS natychmiast nie rozpocznie takiej kampanii, nie ma cienia szansy na wygraną w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Przyznaję, że podjęcie takiego wyzwania oznacza totalną wojnę, w której nie można liczyć na "mechanizmy demokracji". Dziś stanowią one doskonałą zasłonę, zza której działa lokator Belwederu. Gdyby opozycja skutecznie zaatakowała, ta maska natychmiast spadnie.Nastąpią reakcje, które doszczętnie skompromitują środowisko Belwederu i ujawnia jego prawdziwe oblicze.
    Mogę jedynie wierzyć, że opozycja dostrzeże taką możliwość i potrafi jej sprostać.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A. Ścios,

      napisał Pan (przepraszam, że wchodzę Państwu w wątek):

      ''podjęcie takiego wyzwania oznacza totalną wojnę, w której nie można liczyć na "mechanizmy demokracji"


      I własnie dlatego nic z tgeo nie będzie. Każdy Hofman ma swoją żonę i dzieci, którym nie jest potrzebny stres, każda Szczypińska lubi zatańczyć z różą w zębach i napić się od czasu do czasu... Oczywiście , są jeszcze nielicznie ludzie jak Macierewicz czy Kamiński, którzy mogliby z siebie coś wykrzesać, ale mam swoje zdanie na temat tego, czy przeważą na Radzie politycznej PiSu.


      Na marginesie, jako, że poza Pisem też jest jeszcze kawał Polski, warto zwrócić uwagę, ze słuszny w formie, choć słaby, spacyfikowany protest narodowców z ostattnich dni wskazuje, że popełniają oni podobny błąd, ukierunkowując ostrze ataku na Tuska. Zamiast na Komorowskiego i bandę Koziejów i Dukaczewskich.

      Pozdrawiam Pana


      Usuń
    2. Wojciech Miara,

      Zdaję sobie sprawę, że większość polityków opozycji nie jest zdolna do podjęcia takiego ryzyka. Ci ludzie wierzą ( a może tylko udają taką wiarę), że można odzyskać Polskę bez otwartego konfliktu z układem III RP.
      Należałoby zrobić im lekcję historii i przypomnieć, że to, co rodziło się z przemocy, z morderstw i rozlewu krwi, nigdy nie zostało pokonane w drodze "procesów ewolucyjnych" lub "demokratycznych przemian". To jest mitologia dla głupców.
      Po to, by pokonać komunizm i jego hybrydy, trzeba dużo, dużo więcej.
      I jeśli kogoś przerażają słowa Mackiewicza: "My musimy komunizm wyniszczyć, wyplenić, wystrzelać! Żadnych względów, żadnego kompromisu! Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyœć. Musimy zastosować ten sam żelazno-konsekwentny system. A tym bardziej posiadamy ku temu prawo, ponieważ jesteśœmy nie stroną zaczepną, a obronną!" - niech nie zawraca sobie głowy walką o Polskę i nie bredzi o pokonaniu komunizmu.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
    3. Szanowny Panie Aleksandrze

      Napisał Pan:
      Uważam, że [ukazanie prawdziwej twarzy BK jest] możliwe, ponieważ opozycja dysponuje szczegółową wiedzą na temat dokonań tej postaci. Brakuje jedynie woli politycznej i odwagi, by wiedzę tę wykorzystać.

      Pozwolę sobie na domysł, że miał Pan na myśli również, a może nawet przede wszystkim, wiedzę zawartą w utajnionym Aneksie do Raportu nt. likwidacji WSI. Czy jednak nie jest czasem tak, że ta wiedza paraliżuje opozycję do tego stopnia, że nie są w stanie zrobić użytku nawet z faktów powszechnie znanych, nie wymagających łamania tajemnicy państwowej, a tym samym nie pociągających za sobą komplikacji prawnych i "ryzyka wizerunkowego"?

      Jak słusznie Pan zauważa, nawet tak idealna do wykorzystania w celach "propagandowych" (w dobrym znaczeniu) okazja jak proces w aferze marszałkowej, leży odłogiem w "naszych" mediach. Nie chce mi się wierzyć, żeby wynikało to tylko z lenistwa, braku zainteresowania itp. dziennikarzy - podejrzewam, że nie obyło/nie obywa się bez mniej lub bardziej wyraźnych sygnałów zniechęcających ze strony największej partii opozycyjnej.

      Jeżeli tak by było, to jaką zawartość niesie ze sobą ten Aneks, skoro opozycja jak ognia unika pójścia na "totalną wojnę" i woli gnuśne trwanie zadowolona jako takim poparciem i przyzwoitą liczbą mandatów...?

      Usuń
    4. Pablo,

      Aneks, czyli uzupełnienie do raportu z Weryfikacji WSI jest dokumentem tajnym i ta wiedza nie powinna być przedmiotem rozgrywek. Wbrew temu, co głosili funkcjonariusze medialni i ich promotorzy, treść aneksu nigdy nie została "sprzedana" ani ujawniona. To doskonały miernik wiarygodności i rzetelności Antoniego Macierewicza oraz środowiska, które pracowało nad dokumentem.
      Wiemy jednak, że przedstawiciele reżimu, a w szczególności Bronisław Komorowski, byli ogromnie zainteresowani zawartością aneksu.
      W roku 2007 autor słów „muszę zobaczyć aneks przed publikacją” stał się uczestnikiem kombinacji operacyjnej, którą nazwałem aferą marszałkową, zaś trzy lata później był już dysponentem wiedzy zawartej w tym dokumencie.
      Pisząc o szczegółowej wiedzy na temat Komorowskiego, mam raczej na myśli te informacje, które są jawne i dostępne lecz przemilczane i pomijane. Przedstawiciele opozycji znają przecież dokonania tego pana na stanowiskach ministerialnych i sejmowych, wiedzą o jego działaniach po 10 kwietnia i mają świadomość, że prezydentura Komorowskiego to czas największych klęsk i upokorzeń. Począwszy od roli tego człowieka na stanowisku p.o. prezydenta, po pierwsze decyzje personalne, inicjatywy ustawodawcze, SPBN, kontakty zagraniczne, projekty dotyczące armii i służb specjalnych. Jest z czego wybierać i o czym mówić.
      Proces w sprawie afery marszałkowej stwarza zaś wręcz idealne warunki do eksploatacji tego tematu i powinien znajdować się w centrum uwagi opozycji i "naszych" mediów.

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Szanowny Panie Aleksandrze

      Zgadzam się, że proces w aferze marszałkowej powinien znaleźć się w centrum uwagi opozycji. Ale się nie znajduje. Stąd moje dywagacje nt. tego, czy czasem wiedza (będąca przecież udziałem J. Kaczyńskiego i A. Macierewicza) o zawartości Aneksu nie wpływa z jakiegoś powodu paraliżująco na poczynania PiSu w zakresie wykorzystania nawet informacji powszechnie znanych i skutkuje unikaniem poważniejszych konfrontacji z BK.

      Oczywiście nie mam wątpliwości, co do rzetelności osób pracujących nad tym dokumentem. Przyznam jednak, że Pańskie słowa o "totalnej wojnie" zinterpretowałem jako wezwanie do wykorzystania również tej broni. Z Pańskich publikacji wyciągam bowiem wniosek o braku uznania dla systemu ustrojowego IIIRP, zatem i "tajność" służąca utrzymaniu tegoż nie powinna być uznawana za kategorię niepodważalną. Rozumiem, że w tym przypadku decyzję o utajnieniu podjęły "nasze" władze, czy jednak trzymanie się tego nie przypomina frazesu o "dotrzymywaniu umów"? Oczywiście zakładam,że ujawnienie tych informacji przyniosłoby więcej korzyści niż strat sprawie niepodległości Polski, bo jeżeli w ocenie JK i AM jest inaczej, to jest to oczywiście inna kwestia.

      W swojej publicystyce często w ironiczny sposób odnosi się Pan np. do deklaracji opozycji odnośnie uznawania demokratycznych reguł gry itp. Pana postawa "legalistyczna" w kwestii tajności Aneksu jawi mi się w tym świetle jako pewien brak konsekwencji...

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    6. Pablo,

      Szanowny Panie,

      W kwestii wiary w "cudowną moc" informacji znajdujących się w aneksie,proponuję refleksję nad społecznymi skutkami publikacji Raportu z Weryfikacji WSI. Został on ujawniony w Monitorze Polskim w lutym 2007 roku. Kilka miesięcy później PO wygrało wybory, zaś Komorowski (którego nazwisko pojawia się ponad 60 razy na kartach raportu) został marszałkiem Sejmu.
      Dokument ten funkcjonariusze medialni poddali gruntownej "obróbce" medialnej, w wyniku której Polacy otrzymali zbiór kompletnych bredni i łgarstw. Ponieważ dziś sytuacja jest stokroć gorsza, ujawnienie informacji pochodzących z aneksu wywołałoby jedynie falę represji wobec przedstawicieli opozycji, a w szczególności wściekły atak na Antoniego Macierewicza. To cena, której nie należy płacić za kilkudniową sensację i zadowolenie próżnej ciekawości. Nie spodziewałbym się innych efektów.

      Obawiam się też, że Pan najwyraźniej myli krytykę wierności "mechanizmom demokracji" z nawoływaniem do łamania prawa. Ponieważ po raz pierwszy pojawia się Pan na moim blogu, informuję, że dość trudno nakłonić mnie do takich deklaracji.

      Usuń
    7. Szanowny Panie Aleksandrze
      Idąc tym torem, wszelka aktywność opozycji jest z góry skazana na niepowodzenie "bo media". Skoro sytuacja obecnie jest 100-kroć gorsza, to może przejawem zwykłej racjonalności jest odpuszczenie przez PIS sprawy afery marszałkowej i drążenia związanych z nią faktów powszechnie znanych...? Nic z tego i tak nie dotrze do ogółu, a i na represje można się narazić...
      Pragnę również wyjaśnić, że nie było moim zamierzeniem nakłanianie Pana do jakichkolwiek deklaracji. Ot, po prostu podjąłem wątek, który zakończył Pan kropką, a po którym wg mnie powinno być kropek trzy...

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  11. Mariusz Molik,

    "Rząd techniczny" to najgłupszy pomysł, na jaki wysiliła się opozycja. Nie tylko nie miałby on realnego wpływu na sytuację polityczno-gospodarczą i nie mógł przeciąć obecnych patologii, ale ze względu na potencjalny skład ( wyznawcy udecji plus tzw. bezpartyjni fachowcy) oraz umocowanie, byłby całkowicie zależny od Komorowskiego i pracował na jego drugą kadencję. Nie wspomnę już o takim szczególe, jak odstąpienie od rozliczenia obecnej ekipy.
    Widać wyraźnie, że opozycja nie ma pomysłu na ten kryzys, nie wierzy we własne siły i nie potrafi ocenić sytuacji.
    Rewelacjami wPolityce nie będę zaskoczony, ponieważ to środowisko dziennikarskie ma wielkie zasługi w budowaniu belwederskiej "tarczy osłonowej". Mogę jedynie dziwić się, że czytelnicy "niepokornych" żurnalistów wykazują równie wielką amnezję i niewiedzę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szanowny Panie Aleksandrze!

    Nie miałam zamiaru odbierać nikomu nadziei. Przeciwnie: sądziłam, że wykazując słabe punkty mojej argumentacji, gdzie najważniejsza była jednak konkluzja: "PiS nie ma chyba już w tej chwili żadnego dobrego ruchu" - Pan tę nadzieję (mnie i innym) przywróci.

    Wymienił Pan niezbędne posunięcia, o których oboje wiemy, że PiS ich nigdy nie spełni.

    Przeciwnie: kolejnymi ruchami - od nieszczęsnego, uwiarygodniającego adresata - listu Jarosława do Bronisława, po fatalny pomysł rządu technicznego, opozycja udowadnia, że pogodziła się z prezydenturą Komorowskiego i nie zamierza przeciw niemu występować.

    QED

    Pozdrawiam

    (–) Pewna Komentatorka

    PS. "Oburzona" nie bywam. To przywilej pań Dulskich oraz rozhisteryzowanych małolatów, którym movimientos indígenas KLIK organizują ci co zwykle i w tym samym, co zwykle, celu. KLIK.

    OdpowiedzUsuń
  13. DLA PRZYPOMNIENIA:

    RZĄDY "TECHNICZNE" W III RP:

    Za Wiki:

    Pierwszy rząd Waldemara Pawlaka

    Trwająca nieco ponad miesiąc misja Waldemara Pawlaka dotycząca sformowania gabinetu zakończyła się niepowodzeniem. 7 lipca 1992 Waldemar Pawlak podał się do dymisji. Prezydent Wałęsa przyjął dymisję i złożył w Sejmie wniosek o powołanie na stanowisko premiera Hanny Suchockiej. Została ona powołana przez Sejm na stanowisko premiera 10 lipca 1992. Już dzień później zrealizowała powierzoną misję tworzenia nowego rządu.

    W czasie urzędowania Premier Pawlak urlopował kierownika Ministerstwa Obrony Narodowej, Romualda Szeremietiewa, p.o. ministra spraw wewnętrznych Antoniego Macierewicza oraz p.o. szefa Urzędu Rady Ministrów Wojciecha Włodarczyka.


    Pierwszy rząd Marka Belki

    Powołany przez prezydenta Kwaśniewskiego 2 maja 2004 po zapowiedzianej dymisji rządu Leszka Millera.

    Belka wygłosił exposé programowe 14 maja 2004 po czym nie uzyskał w Sejmie wotum zaufania. Za głosowało 188 posłów m.in. z klubu parlamentarnego SLD, przeciw m.in. PO, PiS, SdPl, LPR, PSL. Prezydent przyjął dymisję Rady Ministrów i powierzył jej sprawowanie obowiązków do czasu powołania nowego gabinetu.

    Skład rządu w dniu powołania (2 maja 2004)

    Marek Belka (SLD) - prezes Rady Ministrów
    Jerzy Hausner (SLD) - wiceprezes Rady Ministrów, minister Gospodarki i Pracy
    Izabela Jaruga-Nowacka (UP) - wiceprezes Rady Ministrów
    Włodzimierz Cimoszewicz (SLD) - minister spraw zagranicznych
    Jerzy Szmajdziński (SLD) - minister obrony narodowej
    Ryszard Kalisz (SLD) - minister spraw wewnętrznych i administracji
    Marek Sadowski (bezpartyjny) - minister sprawiedliwości, prokurator generalny
    Andrzej Raczko (bezpartyjny) - minister finansów
    Jacek Socha (bezpartyjny) - minister skarbu państwa
    Krzysztof Opawski (bezpartyjny) - minister infrastruktury
    Wojciech Olejniczak (SLD) - minister rolnictwa i rozwoju wsi
    Krzysztof Pater (bezpartyjny) - minister polityki społecznej
    Wojciech Rudnicki (bezpartyjny) - minister zdrowia
    Mirosław Sawicki (bezpartyjny) - minister edukacji narodowej i sportu
    Waldemar Dąbrowski (bezpartyjny) - minister kultury
    Michał Kleiber (bezpartyjny) - minister nauki i informatyzacji, przewodniczący KBN
    Jerzy Swatoń (SLD) - minister środowiska
    Sławomir Cytrycki (SLD) - minister-członek Rady Ministrów (szef Kancelarii Premiera)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam za moje OT, lecz sprawa jest według mojej opinii dość ważna.

    Proszę obejrzeć klip z wypowiedzią Docenta, nagrany w ramach Naszej wspólnej działalności edukacyjnej po zakończonej manifestacji jaka odbyła się w dniu 20.06.2014 roku pod pomnikiem Poległych Stoczniowców w grudniu 1970 roku w Gdańsku na Placu Solidarności:

    https://www.youtube.com/watch?v=RlXPcJwXjYw

    Kto i jak kradł pieniądze zebrane na budowę pomnika Poległych Stoczniowców w Gdańsku w dniu 31.08.2014 r. tj. tuż po podpisaniu porozumienia gdańskiego w Sali BHP Stoczni Gdańskiej im. Lenina - o tym mówi m.in. Docent, naoczny świadek.
    Nagranie powstało na moją wyraźną prośbę, gdyż przerwałem wypowiedź Docentowi i poprosiłem by rozpoczął jeszcze raz od początku o tamtym wydarzeniu, którego On był naocznym świadkiem.
    POLECAM i zachęcam go obejrzenia. Coś o Heńce Łamistrajku Krzywonsowej.

    Oraz trzy filmy dotyczą samej manifestacji pod gdańskim pomnikiem w dniu 20.06.2014 r.:

    https://www.youtube.com/watch?v=_n9fyzFOB5g

    https://www.youtube.com/watch?v=VcwboNl2sws

    https://www.youtube.com/watch?v=OdY3qPFGFoM

    Fotografie:

    https://plus.google.com/u/0/photos/103496042747550098779/albums/6027105217629627681

    Pozdrawiam.

    Obibok na własny koszt

    OdpowiedzUsuń
  15. Pani Urszulo,

    Czytałem chyba wszystkie teksty, w których autorzy wskazywali na sprawstwo Rosjan. Mają jedną wspólną cechę: są pozbawione merytorycznych argumentów i oparte na swobodnej interpretacji wydarzeń. Nazywanie takich tekstów "analizami" to grube nadużycie.
    Mylą się panowie Wyszkowski i Gadowski, przy czym ten ostatni nie tylko nie przytacza żadnych faktów na poparcie swojej hipotezy, ale odwołuje się (jak robi to często) do jakichś niejasnych skojarzeń i jemu tylko znanej wiedzy. Nie ma to oczywiście nic wspólnego z analizą i przypomina zbiór powierzchownych dywagacji, rzuconych ku uciesze gawiedzi.
    Warto przy tym zauważyć, że nikt z autorów "naszej" strony rozprawiających o "ruskiej grze", nie chce lub nie potrafi zaprezentować konsekwencji takiego rozumowania. Mamy tu do czynienia z żenującą ucieczką przed logicznymi wnioskami.
    Zwracałem już na to uwagę w tekście, bo przecież nietrudno dostrzec, że jest to narracja zgodna ze stanowiskiem funkcjonariuszy medialnych, którzy również dywagują o rosyjskich inspiracjach. Żurnaliści "wSieci", którzy wytropili taki ślad rezonują zatem to, co mówią ośrodki propagandy i wespół z GW i itp. tworzą front obrony reżimu. Czy im się to podoba, czy nie.
    Nie sposób nazwać tego inaczej, ponieważ teza o "ruskiej grze" (gdyby potraktować ją poważnie) powinna sprawić, że nikt już nie zaatakuje Tuska i nie zechce współuczestniczyć w obcej operacji. Jak pogodzić taką tezę z żądaniem ustąpienia gabinetu PO-PSL? Jeśli przyjmiemy że w naszych, polskich sprawach miesza kremlowski bandyta i to on jest inspiratorem tzw. afery podsłuchowej, w jak doskonałym świetle stawia to polityków reżimu. Czy wolno wówczas opozycji przyłączyć się do "ruskiej gry", czy powinni robić to "niepokorni" (acz do bólu konstruktywni) żurnaliści? Nie wiemy przecież, o co chodzi w takiej grze i czy usunięcie Tuska (a zatem wykonanie ruskiego planu) nie skończy się poważniejszą zawieruchą.
    Sugerowałem już na tt, ale powtórzę dobitnie: gdyby Tuska chciał umknąć przed skutkami tej zagrywki, powinien głośno krzyczeć o sprawstwie Putina i wskazując palcem na poszczególne postaci mediów i opozycji, przedstawiać ich jako uczestników brudnej, obcej gry.
    Zarobiłby nie tylko na miano bohatera i "tego co się Ruskim nie kłania", ale rozbroiłby tę pułapkę, wytrącił argumenty z rąk opozycji (choć nie ma ich ona zbyt wiele) i definitywnie zamknął temat. Ci, którzy tak chętnie perorują o Azotach i "ruskiej grze" byliby ukontentowani własną głupotą.
    Jestem pewien, że jeśli Tusk jeszcze tego nie zrobił (choć pojawiały się takie sugestie), to nie z powodu strachu przed Putinem, lecz z obawy przed partyjnym kolegą z Belwederu i jego "zapleczem".
    My wciąż zapominamy, że tuż przed 10 kwietnia 2010 roku, szef PO, w sposób nagły i dotąd niewyjaśniony musiał rozstać się ze swoimi marzeniami o prezydenturze. Odpowiedź na pytanie: dlaczego to zrobił i "odstąpił" na rzecz Komorowskiego, byłaby arcyważnym kluczem do obecnej sytuacji.
    Warto też dostrzec dzisiejsze oświadczenie lokatora Belwederu, wydane po rozmowie z Tuskiem. Świadczy ono, że sprawa przyszłości koleżki z PO nie została jeszcze rozstrzygnięta i nadal trwają negocjacje. Komorowski wykpił przy tym PiS i zasugerował opozycji najgorsze (a przez to bezpieczne dla układu) rozwiązanie: zgłoszenie konstruktywnego wotum nieufności wobec rządu. Już na tym etapie wolno przyjąć, że PiS pogodził się z dominacją środowiska belwederskiego i będzie cierpliwie czekał na końcowe efekty tego geszeftu. Przyznaję, że jak dotąd nie odnotowałem żadnego zachowania ani żadnej wypowiedzi, która korespondowałaby z próbą ugrania naszego, polskiego interesu.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
  16. Panie Aleksandrze,

    Mam także możliwość obserwacji na bieżąco tego kociokwiku i - niestety -, nie da się nie zauważyć, że "targi" najwidoczniej przebiegają pomyślnie i Tusk może ujść cało nawet z takiej megaafery. Więcej: wyobrażam sobie, że NIKT z jego rządu nie zostanie zdymisjonowany. Ani Sikorski, ani Sienkiewicz. O nieusuwalnym z prezesury NBP Marku B. w ogóle nie wspominam, bo otrzymał on od prokuratury status poszkodowanego (!) ponieważ "śledczy nie dopatrzyli się znamion przestępstwa" w jego rozmowie z Bartłomiejem S.

    Jeżeli takie bagno PiS chce osuszyć przy pomocy rządu technicznego to pogratulować samopoczucia. Zresztą z tego pomysłu i tak nici, bo przecież prezes Piechociński jeszcze nie oszalał i owszem, wspomina, że jeśli "do jesieni" nie będzie wyjaśnione [UWAGA!!!] "nielegalne nagrywanie polityków" - to powinien może powstać nowy rząd. Pewnie też chce coś utargować do tej jesieni, ale myślę, że jak się będzie za bardzo stawiać, to prędko pojawią się "taśmy" na PSL.

    Na koniec nie mogę nie przytoczyć słów rzecznika opozycji, który naśladując Chiraca oświadczył, że cyt. "wielu publicystów traci okazję, by pomóc."

    Zresztą warto zapoznać się z całą wypowiedzią Mariusza Błaszczaka, która... Nie! Powiedziałam sobie: ani słowa więcej! Podam tylko link:

    http://wpolityce.pl/polityka/201836-mariusz-blaszczak-o-krytyce-postawy-pis-w-ostatnich-dniach-przez-niektorych-publicystow-prawicowych-wielu-traci-okazje-by-pomoc

    Może jeszcze z ciekawszych rzeczy dodam, że ambasador USA S. Mull oznajmił na twitterze, że nie będzie komentować nielegalnie nagrywanych prywatnych rozmów (skąd wie, że nielegalnie?) i dodatkowo zapewnił, że sojusz polsko-amerykański jest bardzo mocny.

    Bą-mot ambasadora wykorzystał (i powtórzył niemal słowo w słowo) "rozjemca" Komorowski, którego "bólem" napełnia... słownictwo podsłuchiwanych.

    I dalej już mi się nie chce pisać o tym cyrku, szkoda mi tylko Polski, o której wprawdzie "prawnuk Henryka" twierdzi, że nie istnieje, ale ja obstaję przy tym, że przeciwnie: nie istnieje on ani reszta hołoty zwanej rządem III RP, a prawdziwa Polska jeszcze im kiedyś wystawi rachunek.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  17. .
    "W świat" poszły dziś dwie depesze Reutera, powielające wersję "rządową", tak smakowite, że je przytoczę w całości:


    (Reuters) - Poland's government said on Monday it was under attack from a criminal conspiracy after a magazine published a new round of secretly recorded conversations that have embarrassed officials and left Prime Minister Donald Tusk under pressure to quit.

    The opposition has said the government should step down over the recordings, which included the central bank chief discussing ways to help the ruling party avoid election defeat, and the foreign minister calling Polish-U.S. ties worthless.

    Attention in Poland has also turned to who could have carried out illegal surveillance on such a scale: the recordings took place at at least two Warsaw restaurants over an extended period and captured on tape more than a dozen officials, politicians and company bosses.

    "The government has come under attack from an organized criminal group," Foreign Minister Radoslaw Sikorski said in comments broadcasts by the TVN24 station.

    "We don't know who is behind this, we are not sure about that. It is being studied, I hope that the justice system will establish the identity of these people and their masterminds, that they will be identified and punished."

    Excerpts from the secret recordings were published in the weekly news magazine Wprost. The government has said that the remarks of the officials who were secretly recorded were taken out of context, and that they had not broken the law.

    (Reporting by Adrian Krajewski; Writing by Christian Lowe; Editing by Jeremy Gaunt)

    = = =

    (Reuters) - Polish Prime Minister Donald Tusk said on Monday the secret recording of over a dozen senior officials and businessmen is an attempt to destabilise the country.

    Tusk, speaking at a news conference in the Baltic Sea port of Gdansk where he was meeting his Spanish counterpart Mariano Rajoy, said he will not be forced by the illegal eavesdropping into making changes in his government line-up.

    (Reporting by Adrian Krajewski; Writing by Christian Lowe)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mala adnotacja do punktu 5 o zakupie pakietu akcji przez Acron. Nie będzie sytuacji, w której Acron wprowadzi czlowieka do rady nadzorczej: http://www.parkiet.com/artykul/1377258.html

    W praktyce Acron nie ma szans na uzyskanie fotela w nadzorze – i nie chodzi tu o żadne sztuczki prawnicze, lecz o mechanizm obsadzania rady w trybie głosowania grupami. Jak mogłoby to eleganckie zablokowanie wyglądać w praktyce?
    Walne zgromadzenie musi najpierw ustalić, ilu członków ma liczyć rada – zgodnie ze statutem może to być od pięciu do dziewięciu osób.
    – Gdyby liczba członków rady została ustalona na pięć, to dwa fotele z mocy ustawy o komercjalizacji przypadają przedstawicielom pracowników. Do obsadzenia w drodze głosowania grupami zostałyby wówczas trzy miejsca. Należałoby więc utworzyć grupę dysponującą 33,3 proc. akcji, by wybrana przez nią osoba uzyskała mandat – mówi Radosław Kwaśnicki, partner w kancelarii RKKW, który omawiał zawiłości głosowania grupami w ramach seminarium Polskiego Instytutu Dyrektorów.

    OdpowiedzUsuń
  19. Aleksander Ścios,

    Czy Pan także zauważył, że po dzisiejszym podwójnym "Roma locuta", dogłębne analizy oraz "wstrząsające" śledztwa dziennikarskie skończyły się jak ręką odjął?

    Wygląda na to, że śledzić (i karać - wg zapowiedzi "prime minister") będą teraz wyłącznie śledczy z rządu oraz niezależnej jak Seremet prokuratury.

    Za to mamy zalew dogłębnych krytyk (głównie dotyczących słownictwa tej szulerni), wypowiadanych jest mnóstwo mądrych słów i rytualnych zaklęć. A mafia już wróciła do siebie po kilkudniowym szoku, czego najlepszym dowodem jest Stefan N. zionący oskarżeniami jak za najlepszych czasów, cyt."Państwo polskie zostało bardzo brutalnie, podle zaatakowane. Ten atak trwa!"

    Na koniec tytuł z Niezależnej, który sprawił, że wyłączam komputer pokładając się ze śmiechu:

    "W Sejmie o podsłuchach. Rząd w środę będzie tłumaczył się przed posłami."



    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  20. Pani Urszulo,

    Panu Błaszczakowi coś się pomyliło. Dziennikarze (nawet "prawicowi publicyści") są od tego,żeby dokonywać ocen krytycznych, nie zaś, by "wspierać partię". Natomiast politycy dostają pieniądze i głosy wyborców za skuteczność, nie zaś za "pragmatykę polityczną" i "cudowne strategie", które wiodą do klęski wyborczej.
    Nie jestem zaskoczony tym, że Błaszczak mówi jak typowy partyjniak, któremu marzą się partyjne media i dziennikarze realizujący linię partii. Sami sobie jesteśmy winni.
    Wprawdzie nawet nie wiem, o jakiej krytyce prawi ten człowiek (nie dostrzegłem żadnych tekstów celnie punktujących PiS) jednak widać, że nawet jakaś niewielka dawka niekorzystnych opinii jest postrzegana w partii opozycyjnej jako niedopuszczalna. To objaw słabości i niemocy PiS-u.
    Ponieważ znam doskonale ten mechanizm wypierania krytyki, tym lepiej rozumiem, dlaczego istnieją trwałe "zapisy" na teksty i nazwiska.

    W zasadzie nie ma potrzeby komentowania reakcji opozycji, bo są one całkowicie chybione i niedostrzegalne.
    Gdybyśmy mieli prawdziwie wolne media, ich przekaz wobec PiS brzmiałby treściwie: skoro sami nie potraficie obalić tego układu, pozwólcie to zrobić Polakom. Zamiast tkwić w sejmowym matriksie, wyjdźcie do swoich wyborców, organizujcie manifestacje i strajki, wyciągnijcie Polaków na ulice i powiedzcie im, że dłużej nie mogą znosić upokorzeń i hańby.
    A jeśli i tego nie umiecie lub boicie się stracić marne przywileje - nie zawracajcie nam głowy idiotyzmami, zmieńcie profesję i zajmijcie się czymś pożytecznym. Nikt przecież nie jest zmuszony być politykiem, a skoro przyjmuje to "brzemię", niech przyjmie też odpowiedzialność.

    Bardzo trafnie Pani zauważyła, że "po dzisiejszym podwójnym "Roma locuta", dogłębne analizy oraz "wstrząsające" śledztwa dziennikarskie skończyły się jak ręką odjął". To jest objaw mądrości etapu, w której "nasi" publicyści są szczególnie zaprawieni.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
  21. A. ŚCios,

    ten artykuł:

    http://niezalezna.pl/56643-fsb-chyba-nie

    wygląda mi, jakby autor delikatnie mówiąc, inspirował się wcześniejszym Pańskim tekstem.



    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojciech Miara,

      To raczej powód do satysfakcji.Choć umiarkowanej.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  22. Udawane państwo,udawany prezes,udawana opozycja,udawane dziennikarstwo.Jedna wielka gra pozorów.Jedynie Polska przecieka nam między palcami naprawdę.Potrzebna jest naszemu krajowi nowa,nieuwikłana w przeszłe i obecne układy formacja polityczna z silnym liderem.Co do obecnej tzw.opozycji,już dawno straciłem złudzenia .Po pierwsze nie są zainteresowani zwycięstwem w wyborach gdyż wiązałoby się to przejęciem pełnej odpowiedzialności za państwo które jest w każdej dziedzinie życia społecznego,gospodarczego i politycznego w stanie rozkładu.To się im nie opłaca .Gdyby jednak jakimś cudem udało się formacji Kaczyńskiego wygrać wybory i stworzyć samodzielnie rząd,nie będą w stanie (tak jak teraz nie potrafią być prawdziwą opozycją)dokonać niezbędnych dla ratowania naszego państwa fundamentalnych zmian.Będą tylko pudrować rzeczywistość.Myślę że czekają nas ciężkie czasy,a wydobycie Polski z bagna,będzie nas b.drogo kosztować.Obym się mylił.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jan Woskowski,

      Udawanie jest najważniejszą cechą naszej rzeczywistości. Jeśli dostrzegamy ten rys, nie warto poddawać się zniechęceniu.
      To raczej powód, by odkrywać rzeczy, o których inni nie chcą mówić, by formułować jasne i precyzyjne sądy oraz nazywać po imieniu to, co zostało zafałszowane i zakłamane.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  23. Proponuję czytać PO, jako skrót od Policja Obywatelska.

    Myslę, że to odpowiada rzeczywistości.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Aleksander Ścios.

    To wystarczy za najgorszą z możliwych wizytówek w III RP:

    "Wieloletni dziennikarz telewizji TVN....."
    [...]

    "Do maja 2010 pracował w TVN w Krakowie."

    Oraz to:

    "Od 10 maja 2010 do 12 października 2010 szef telewizyjnej "Jedynki"[1]."

    Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Witold_Gadowski

    Witold Gadowski podobnie jak Krzysztof Wyszkowski nie powinni brać się za komentowanie beżączki, bo nie mają odpowiedniego rozeznania bieżącej sytuacji.
    Najwyraźniej naśladuje pewną salonową panią z tytułem z czerwoną bardzo jaskrawą pomadą, której aż nieprzyjemnie jest czytać i słuchać, a oglądać tym bardziej.

    Ponadto wSieci lub wPolityce to to orłów nie było i nie będzie, bo to są takie naśladowcze rezonatory GW Michnika i Rzepy Hajdarowicza.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obibok na własny koszt,

      Nie oceniam pan Gadowskiego w kontekście jego wcześniejszej działalności, choć przyznaję, że jest to istotna okoliczność. Chodzi raczej o to, że nie czytałem żadnej "analizy" autorstwa tego pana, która znalazłaby potwierdzenie w faktach.
      Ludzie, którzy mają pamięć nieco dłuższą niż odległość do ekranu tv, powinni spróbować odnaleźć jakikolwiek merytoryczny tekst Gadowskiego na temat tragedii smoleńskiej. Merytoryczny, czyli taki, w którym nie ma opowieści o tajemnej wiedzy autora czy dywagacji nt. lotniska Siewiernyj jako "ważnego punktu na mapie czarnego handlu bronią." Warto też zapytać tego pana o produkcję filmu na temat Smoleńska, który miał powstać przy współudziale wybitnych znawców służb lub o przepowiednię z 2011 roku, w której stanowisko premiera miał objąć Aleksander Kwaśniewski.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  25. Aleksander Ścios/ ONWK

    Pan ONWK właśnie mnie, jak widzę, uprzedził (serdecznie pozdrawiam, Panie Obiboku :), bo też się zabierałam za szalejącego reportera z Krakowa. Pomimo wszystkich bzdur i rewelacji trzeciej świeżości, do jakich od lat nas przyzwyczaił, jednak nie przyszłoby mi do głowy, że to po prostu dziennikarz TVN i ex-szef TVP1. Zawsze przedstawiał się jako jako free-lancer i światowiec, a tu zatęchła telewizja, no no.

    Portal 'wP' postanowił dać odpór i udowodnić, że dalej drąży temat dziennikarskiego śledztwa ws podsłuchów, więc WG zebrał do kupy wszystkie "wstrząsające" odkrycia plus analizę p. Piotra Bączka (jakby nie wiedział, że dla "pewnych kręgów" PB to Ścios), i - trudno, Panie Aleksandrze - wyszło mu, że tylko Rossija, a z Pana jest wymądrzający się mędrek, który dodatkowo przewiduje ruchy gwiazd, czy coś w tej poetyce, nie czytałam dokładnie, bo fatalny styl i chaos wypowiedzi to uniemożliwiają.

    O poziomie (zresztą może celowym?) analiz Gadowskiego zaświadcza najlepiej ten fragment: "[...] Bronisław Komorowski nie ma charakteru, by przeprowadzić taką akcję, ani nie jest tak dalekowzroczny. To jest zwykły urzędas, który nie może sterować taką akcją. Również jego środowisko nie jest w stanie tego robić, choć jest mocniejsze intelektualnie niż on sam."

    I właściwie nie trzeba niczego więcej dodawać, bo wszystko staje się jasne, a WG - jako wzorcowy dziennikarski analityk - niewątpliwie doczeka się orderu. Kto wie, może nawet dwóch, jeżeli tow. Putin się dołoży?

    Pozdrawiam serdecznie

    PS. Z nieskrywanej zajadłości z jaką WG pisze o "prawnuku Henryka" nabieram podejrzeń, że chyba się kiedyś nie załapał do kuźni kadr UOP, czyli ruchu WiP z Krakowa, któremu to ruchowi młodzieżowemu v/min. MSW Kozłowski z UD (podległy wówczas chyba Kiszczakowi, prawda?) - w "pierwszym antykomunistycznym" rządzie Mazowieckiego powierzył budowanie UOP. Amatorszczyznę i nieudolność nowych służb i ich twórców świetnie podsumowuje w niedawnym wywiadzie dla Vod GP prof. Sławomir Cenckiewicz. Naprawdę warto posłuchać:

    http://vod.gazetapolska.pl/7400-sienkiewicz-niemczyk-i-inni-nieprofesjonalni-profesjonalisci-z-tajnych-sluzb

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Aleksandrze!

      Bardzo proszę żeby mimo wszystko nie upadał Pan na duchu!
      Przecież mógłby Pan też spróbować, prawda? Pisać lekko, ekhm, barwnie, bez nadmiernego zawracania sobie głowy faktami oraz elementarną logiką - i wyszedłby Pan na ludzi!

      Kto wie, może wtedy także portal "wPolityce" zaproponowałby Panu stałą rubrykę? Widniałby Pan na portalu obok takich gwiazd reportażu śledczego, że się ich nawet wymienić nie ośmielę oraz światowców, jak red. Gadowski ...? Więc jak?

      Proszę to przemyśleć!

      ŻYCZLIWA

      Usuń
  26. .
    Inna sprawa, Panie Aleksandrze,

    Czy nie sądzi Pan, że wybitni "prawicowi publicyści" (wg wczorajszego określenia pana Błaszczaka z PiS), żeby "nie stracić okazji, żeby pomóc" (PiS) - a dodatkowo, żeby nie narażać się na śmieszność, powinni może choć trochę uzgadniać między sobą te analizy?

    Bo według "artykułu tygodnia" (plus okładka) KLIK najnowszej Gazety Polskiej, napisanego przez jej wybitnego stratega, analityka oraz redaktora naczelnego, Tomasza Sakiewicza - ZA PODSŁUCHAMI STOJĄ... nie zgadnie Pan, bo tego chyba jeszcze nie było - AMERYKANIE!!!

    Przytaczam fragment dostępny w internecie:

    Afera podsłuchowa \ Czy Stany Zjednoczone szykują u nas zmianę władzy?
    Czy za taśmami mogą stać USA?
    Tomasz Sakiewicz

    Nie mamy wiedzy, kto był realnym wykonawcą, inspiratorem i mocodawcą afery taśmowej. Nie da się wykluczyć, że nie ma ona wcale większych międzynarodowych uwikłań. Być może rację ma premier Tusk i większość publicystów, sugerując, że za aferą stoją Rosjanie. Jednak patrząc na to, kto dzisiaj może zostać beneficjentem tej afery, wiele wskazuje na to, że wywołało ją jakieś lobby działające na rzecz USA

    Kto traci na aferze taśmowej? Przede wszystkim lobby niemieckie. Uderza ona bardzo mocno osobiście w premiera, ministra spraw zagranicznych i wielu polityków z najbliższego otoczenia Donalda Tuska. Taśmy ujawniają i kompromitują proniemieckie sympatie Radosława Sikorskiego (przy okazji też najbardziej prorosyjskiego szefa MSZ od wejścia Polski do NATO), pokazują, że rzekoma proamerykańska polityka rządu jest zwykłą fikcją.
    Jeszcze więcej na aferze może stracić Rosja. Czeka ją prawdziwa katastrofa, jeżeli polski rząd zrezygnuje ze wspierania polityki Berlina polegającej na wyhamowywaniu sankcji wobec Moskwy. Werbalnie już zrezygnował, w praktyce jednak realizuje ją dalej. Najistotniejsza dla Rosji zmiana może jednak polegać na skompromitowaniu prorosyjskich elit i dojściu do władzy PiS-u mającego prosty plan redukcji wpływów Kremla w naszym regionie.
    Skąd nagła zmiana.

    http://www.gazetapolska.pl/30762-czy-za-tasmami-moga-stac-usa

    Słowem: po co wynajmować dezinformatorów?
    Nikt tak (dobrowolnie) nie namąci jak "nasi niepokorni".
    Plus fałszywi free-lancerzy.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  27. Jeśliby ktoś poszukiwała restauracji z najlepszą akustyką w Warszawie, to polecam tą:

    http://tabloidonline.files.wordpress.com/2014/06/sowa-140616-1000.jpg?w=639&h=357

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam jest taka akustyka, że nawet na zewnątrz wszystko słychać!

      O czym zapewniali ci, którzy podobno właśnie z zewnątrz nagrali huczne urodziny pani v/premier E. Bieńkowskiej urządzane w "restauracji od podsłuchów".

      http://www.fakt.pl/tak-swietowano-50-urodziny-wicepremier-elzbiety-bienkowskiej,artykuly,442917,1.html

      http://niezalezna.pl/56376-w-restauracji-od-podsluchow-robila-urodziny-bienkowska-byli-nowak-i-gras

      Usuń
    2. Najzabawniejsze to, co wczoraj na niezależnej przeczytałem
      Obibok na własn..., wt., 24/06/2014 - 23:53

      Cytuję:



      "Będzie pan dochodził swoich praw w tej sprawie?

      Jak wszystko się skończy, zażądam wyjaśnień oraz podania podstaw ewentualnego założenia mi podsłuchów oraz wykorzystania moich bilingów. Jak na razie mam podejrzenie, że mnie ktoś inwigiluje, patrzy z kim się kontaktuję, kogo znam, sprawdza czy pasuje do koncepcji i wybiera jak klocki. Jeśli okaże się, że tak naprawdę jest, to wówczas mielibyśmy do czynienia ze złamaniem wszelkich reguł działających w państwie prawa jakim jest Polska."

      Koniec cytatu za: http://niezalezna.pl/56704-tylko-u-nas-abw-w-pospiechu-zatrzymala-nie-te...

      Uwaga: wytłuszczenie w cytowanym tekście - by Onwk.

      Serdecznie Panią pozdrawiam.

      Usuń
  28. To jeszcze lepsze niż taśmy! Doradca rządu Tuska ukradł portfel Niemcowi

    Doradca w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa, generał Marek A. został zatrzymany w Słubicach. Powód? Wziął wczoraj portfel, który należał do obywatela Niemiec. Marek A. przyznał się do winy - informuje rmf24.pl

    Generał Marek A., doradca Rządowego Centrum Bezpieczeństwa usłyszał prokuratorski zarzut przywłaszczenia portfela. Miało do tego dojść wczoraj w hotelu w Słubicach.

    Mężczyzna przyznał się do winy. Przyznaje, że żałuje tego co zrobił, ale nie potrafi wyjaśnić, dlaczego wziął cudzy portfel. Należał on do obywatela Niemiec i były w nim tylko drobne pieniądze. W portfelu nie brakowało za to dokumentów i kart kredytowych. Zdarzenie zarejestrował hotelowy monitoring.


    http://niezalezna.pl/56733-jeszcze-lepsze-niz-tasmy-doradca-rzadu-tuska-...

    Wydziały Rządowego Centrum Bezpieczeństwa

    1. Doradcy

    Doradca: Maria Wągrowska

    Doradca: Witold Skomra

    Doradca: Anna Cuch

    Doradca: Bogdan Jakubik

    Doradca: Marek Adamczyk od dziś Marek A.

    I wszytko jawne.

    Złodziej na złodzieju i złodziejem POgania, nawet na gościnnych i służbowych występach zagranicznych u koleżanki Tuska Makreli z DDR.

    OdpowiedzUsuń
  29. Pani Urszulo,

    Szanse, bym "wyszedł na ludzi" są już raczej niewielkie, bo jako bloger "mieszający ludziom w głowach"( © Gadowski) mam zamkniętą drogę do grona niepokornych żurnalistów. Ponieważ nie wzbudza to we mnie głębszego żalu, tym słuszniejsze jest to wykluczenie.
    Nie chcę jednak zajmować się kompleksami kilku smutnych panów, bo nie są to rzeczy warte uwagi.
    Chciałbym natomiast podkreślić, że zwolennicy hipotezy o "ruskiej grze" (w tym p. Gadowski) odnieśli właśnie efektowne zwycięstwo. Przed dwoma dniami napisałem w jednym z komentarzy:
    "Gdyby Tusk chciał umknąć przed skutkami tej zagrywki, powinien głośno krzyczeć o sprawstwie Putina i wskazując palcem na poszczególne postaci mediów i opozycji, przedstawiać ich jako uczestników brudnej, obcej gry.
    Zarobiłby nie tylko na miano bohatera i "tego co się Ruskim nie kłania", ale rozbroiłby tę pułapkę, wytrącił argumenty z rąk opozycji (choć nie ma ich ona zbyt wiele) i definitywnie zamknął temat. Ci, którzy tak chętnie perorują o Azotach i "ruskiej grze" byliby ukontentowani własną głupotą."
    Przyznam, że nie sądziłem, iż to ukontentowanie nastąpi tak szybko. Gdy Tusk przestrzegał dziś opozycję przed "wchodzeniem w obcą grę", powiedział m.in.:
    "Tło jest szerokie, bo dotyczy kilku zdarzeń, które mieli państwo obserwować w ostatnich miesiącach. Są one bezpośrednio lub pośrednio związane z aktorami tego dramatu. Mają związek z osobami, które działały w dziedzinie połączeń gazowych między Polską a Rosją".

    http://wpolityce.pl/polityka/202304-donald-tusk-sklada-wniosek-o-wotum-zaufania-dla-rzadu-z-powodu-afery-sugeruje-watek-rosyjski-i-ocenia-czy-w-polskim-sejmie-bedziemy-podnosic-reke-zgodnie-ze-scenariuszem-ktory-powstal-nie-wiadomo-gdzie

    W tej sytuacji powinniśmy pogratulować Gadowskiemu tezy o "ruskiej grze" ( potwierdził ją przecież sam premier i jego służby) oraz zastanowić się: czy to wybitny reporter i grono "niepokornych" żurnalistów okazało się wyśmienitymi analitykami i trafiło w "10", czy może Donald Tusk skorzystał z okazji i przystosował swoje wyjaśnienia do hipotez owych żurnalistów? Wiemy już, że zdaniem premiera mamy do czynienia z knowaniami Rosji.
    Byłoby doskonale, gdyby zwolenników tej tezy zapytać o samopoczucie oraz poprosić o prognozę: co dalej, jakie będę konsekwencje tak zgodnej narracji?
    Nie udzielę odpowiedzi na to pytanie, tylko dlatego, że nie chcę ułatwiać zadania wybitnym żurnalistom.

    cdn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeszcze trzecia opcja, Maître!

      NAPISANO, CO KAZANO.

      A kto kazał, to i Pan wie, i ja wiem, i wszyscy, którzy mają
      oczy do patrzenia i rozum do myślenia, n'est-ce pas?

      Pozdrawiam serdecznie

      PS. Dobrze trafiłam z tymi orderami, swoją drogą... :)

      Usuń
  30. cd:

    Dla pewnej równowagi, chciałbym natomiast wskazać fragment wywiadu pana Bogdana Zalewskiego z płk Andrzejem Kowalskim - byłym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
    Padło tam pytanie o moją hipotezę na temat środowiska inspirującego obecną kombinację. Odpowiedź brzmiała:
    "Myślę, że jest w tym dużo prawdopodobieństwa, dlatego że także wcześniejsze różnego rodzaju wydarzenia pokazywały, iż są takie pola, na których szczególnie zależy środowisku pana prezydenta. Tutaj nie włączałbym w to osobiście pana prezydenta, bo wydaje mi się, że tu chodzi o środowisko, które jest wokół niego, czy raczej skupione pod jego parasolem.(...)
    Jeżeli przypuszczenia blogera Aleksandra Ściosa są słuszne, jeśli to, co się w tej chwili wytworzyło, taka sytuacja polityczna, nie tylko wewnętrzna, ale też w wymiarze zewnętrznym Polski, jest autorstwa grupy ludzi, która wykracza poza kelnera i jakiegoś biznesmena, to mam wrażenie, że mamy do czynienia z sytuacją bardzo groźną. Chociaż, tak jak powiedziałem na samym początku, to nie jest żadne odkrycie, to jest tylko odsłona czegoś, co istniało już od wielu, wielu lat w Polsce."
    http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/bogdan-zalewski/blogi/news-drukowanie-banknotow-i-wynikow-wyborow,nId,1447942

    Jest w tym wywiadzie zdanie bardzo ważne: "Obywatele powinni zdecydowanie więcej czytać i starać się więcej zrozumieć z tej rzeczywistości, która nas otacza, bo grozi nam wszystkim to, że po kolejnych wyborach nic się w Polsce nie zmieni."

    Widzę dziś wiele wysiłku ze strony różnych postaci, w tym również "naszych" mediów, by obywatele niewiele zrozumieli z obecnej sytuacji. Część tych zabiegów można wytłumaczyć pospolitą głupotą lub zagubieniem. Po raz kolejny jednak (uczyniłem to już kilka dni temu) przestrzegam przed opiniami o "ruskiej grze". Gdy takie opinie się pojawiają, trzeba stawiać bardzo konkretne pytania i żądać rzeczowych odpowiedzi. Warto włączyć samodzielne myślenie. Z wielu, bardzo wielu względów jest to dziś najgroźniejsza hipoteza, której konsekwencje możemy odczuć za kilka miesięcy.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  31. Mają swoją "kartkę" jako dodatek do "wartości demokratycznych" : http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsfagent.xsp?symbol=glosowania&NrPosiedzenia=70&NrGlosowania=1 Nie do zrozumienia,dlaczego w to jeszcze wierzą; to publiczne drwiny z wyborców.Potem się wszyscy dziwią,że przytłaczająca większość ok.80%(ostatnio w eurowyborach,ogloszonych jako sukces opozycji) ma gdzieś taką "demokrację". PS: Konto pana G na fb zawiera w pozycji /co lubię/ książkę 'Z mocy bezprawia' (nie ma tam jednak 'Z mocy nadziei' ).Więc to,co ostatnio wypisywał ów pan na portalu wpolityce.pl jest albo dezinformacją (co do zrozumienia sensu tej książki),albo akcesem do klubu(klubów?) BK,albo emanacją zwyklej zawiści.

    OdpowiedzUsuń
  32. Panie Aleksandrze,

    Przede wszystkim serdeczne gratulacje! Pan płk Andrzej Kowalski to jest rzeczywiście KTOŚ, i choć nieczęsto bywa w mediach, zawsze słucham z wielką uwagą tego co mówi (a słowa waży, podobnie jak Pan), a i patrzę z przyjemnością, bo zachowuje przy tym uprzejmy spokój, dystans... i lekkie rozbawienie wobec tokujących dziennikarzy, albo permanentnie "wzmożonych" polityków. Bardzo przyjemny, choć rzadko spotykany, jest taki spokój u mężczyzny. A już zwłaszcza u oficera kontrwywiadu. Kiedy się potem słucha i ogląda towarzyszy gienierałów ze "służb powracających" - śmiech pusty, a zarazem zgroza ogarnia.

    Jednak życzeniu pana pułkownika nie stanie się zadość.

    Obywatele czytać więcej nie będą, bo trwale odwykli, i pewnie niedługo trzeba znów będzie zwalczać analfabetyzm.

    Natomiast mam przekonanie, graniczące z pewnością, że wszystkie media mieszają, kłamią i mącą - czasem z głupoty, ale niestety, głównie - z założenia. Natomiast dziennikarze przede wszystkim gwiazdorzą i celebrytują. Wyjątki - do policzenia na palcach (jednej ręki). Bardzo ciężko będzie to naprawić. Moim zdaniem: i tu należałoby zastosować opcję zerową.

    Ale to już całkiem inna bajka...

    Raz jeszcze gratuluję i serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  33. DZIESIĘCIU POSŁÓW PiS NIEOBECNYCH PODCZAS
    GŁOSOWANIA NAD WOTUM ZAUFANIA DLA RZĄDU:


    1. Zbigniew Girzyński
    2. Adam Hofman
    3. Krzysztof Jurgiel
    4. Mariusz Antoni Kamiński
    5. Jerzy Materna
    6. Adam Rogacki
    7. Małgorzata Sadurska
    8. Krzysztof Tchórzewski
    9. Witold Waszczykowski
    10.Łukasz Zbonikowski

    PLUS ŻENUJĄCE TŁUMACZENIE MARIUSZA KAMIŃSKIEGO:

    Za TVP.Info:

    "Wśród nieobecnych byli rzecznik partii Adam Hofmann, czy Mariusz Antoni Kamiński. Mariusz Kamiński wytłumaczył nieobecność posłów PiS. „Sześciu posłów pojechało do Strasburga, podczas gdy posłowie PO, również reprezentujący parlament w Radzie Europy, zostali w Warszawie” – powiedział."

    = = = =

    Ponieważ nie potrafię odnaleźć informacji, kto z PiS reprezentuje parlament w RE, nie mogę wskazać czterech posłów PiS, którzy nigdzie nie pojechali, a mimo to nie było ich w sejmie. Zresztą sama nie wiem co gorsze: niefrasobliwość (oby tylko?) tych czterech, czy idiotyzm tych sześciu, którzy po tym wszystkim, czego się ostatnio dowiedzieliśmy - i od czego - według rzecznika partii, Hofmana: "trup Tuska miał spłynąć Wisłą" (sic!) - liczyli na to, że posłowie z PO zachowają się fair i pojadą - jak oni - do Strasbourga.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Ta nieobecność może sugerować, że panowie z PiS nie traktują serio swoich działań i doskonale wiedzą, że "demokratyczne kontredanse" to gra mająca pozorować aktywność opozycji. Aż nadto widać, że w kwestii obalenia reżimu Tuska, opozycja nie ma nic do powiedzenia.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Aleksander Ścios,

      Przepraszam, że się wtrącam.

      Na Blogmedia24 tę absencję posłów PiS skomentowałem tak:

      "POzory i POzerzy"

      http://blogmedia24.pl/node/68135

      oraz zamieściłem grafikę po małej edycji BULowwego oryginału:

      https://lh5.googleusercontent.com/-dnJuypXmZ8I/U6xs_HX8eKI/AAAAAAAAchs/N1lBqppf7Q0/w480-h388-no/25+lat+wolno%25C5%259Bci+-+PO+zornej.jpg

      Pozdrawiam.

      Usuń
  34. Pani Urszula Domyślna,

    Pani poseł Małgorzata Sadurska odmówiła mi pomocy w czasie prezydenckiej kampanii wyborczej podobnie jaki poseł Mariusz Antoni Kamiński, tłumacząc się m.in. tym, że są na posiedzeniach sejmowej komisji.
    Pani Małgorzata Sadurska dodała też bardzo dobitnie, że ona nie jest w sztabie wyborczym Jarosława Kaczyńskiego i nie zamierza zajmować się kampanią wyborczą, która jak mi oświadczyła w czasie rozmowy telefonicznej "jej nie dotyczy".
    Było to w czerwcu 2010 roku w czasie wizyty Jarosława Kaczyńskiego w Siedlcach, gdy nie mogłem telefonicznie skontaktować się z Pawłem Poncyliuszem, bo ten miała wyłączony telefon.
    Posiadam zapisy moich bilingów z rozmów telefonicznych za okres maj-lipiec 2010, które przeprowadziłem w sprawie kampanii wyborczej z różnymi ludźmi - nie tylko z PiS.
    Jak się później okazało, że gro z tych ludzi, którzy byli zaangażowani w kampanię wyborczą JK po prostu zdradziła w dwóch etapach - PJN i SP.
    Pośród wymienionych przez Panią wyżej są według mojej subiektywnej opinii kolejni, którzy mogą zdradzić przed wyborami prezydenckimi lub parlamentarnymi.
    Źle, bardzo źle to wróży Polsce i Polakom na niedaleką przyszłość - wybory lokatora Belwederu i komuszo-wsiowo-esbeckiej ferajny do parlamentu.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  35. Jestem w najwyższym stopniu zaniepokojony działaniem prokuratury – cały materiał dowodowy przekazała w ręce ABW i CBŚ, czyli w ręce rządu, a sama nie zrobiła żadnych kopii. Nagrania są w niebezpieczeństwie – mówił na antenie Telewizji Republika Cezary Gmyz. Gmyz uznał ponadto, że najprawdopodobniej nie dojdzie już do publikacji kolejnych nagrań.– Wątpię, żeby pokazały się nowe nagrania, teraz są one analizowane przez ludzi, którzy chcą, żeby nie ujrzały światła dziennego – stwierdził.

    Kilkadziesiąt osób na nagraniach
    Według obecnego stanu śledztwa można stwierdzić, że
    podsłuchiwanych było kilkadziesiąt osób. Są to osoby z kręgu polityki,
    biznesu, a także byli i obecni funkcjonariusze publiczni - powiedziała
    rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur.

    http://www.naszdziennik.pl/polska/83300,kilkadziesiat-osob-na-nagraniach.html

    Wprost, Latkowski i jego obrońcy nie po to byli najęci by wszystkie nagrania były upublicznione, co było od początku wiadome dla tych, którzy zachowali rozsądek i powstrzymali chore emocje.

    OdpowiedzUsuń
  36. RECHOT

    Kiedy już przegrano wszystko, co dało się przegrać - na pobojowisku III RP odbywa się festiwal złorzeczeń. Politycy opozycji mobilizują się, odgrażają i zapowiadają niedzielny desant na każdą gminę pod hasłem: CZAS NA ZMIANY. Nasze-Media groźnie wymachują pięściami znad redakcyjnych klawiatur. DAJEMY ODPÓR!

    Zwycięski Samogonny Mefisto dorzuca do pieca.

    Bluźniercza Golgota Piknik rozlewa się po całym kraju, kanalizując przy okazji gniew ludu.

    KURTYNA

    OdpowiedzUsuń
  37. Ten to tylko Słoń się nazywa gdy tymczasem jest nad podziw obrotnym prelegentem i lektorem partyjnym.
    Cytuję:

    "Słoń Krzysztof

    30 czerwca;

    Godz. 16.00; Jędrzejów, Centrum Kultury, Jędrzejów Al. J.Piłsudskiego 3

    godz.17.00; Kielce, OMPiO Kielce, ul. Zamkowa 3 "

    http://niezalezna.pl/56817-czas-na-zmiane-w-niedziele-setki-spotkan-politykow-pis-w-calej-polsce-gdzie-kiedy-z-kim

    Zapewne teleportuje się z miejsca na miejsce, bo nawet amerykańskie wahadłowce by nie podołały przemieszczać się z prędkością światła.

    Pańszczyznę za to odrobią za siedem lat wstecz i siedem lat w przód.

    OdpowiedzUsuń
  38. Niestety faktycznie wygląda to na odfajkowanie sprawy: "no przecież zareagowaliśmy! 300 spotkań to nie w kij dmuchał!". Tylko dlaczego spotkania w biurach poselskich itp., a nie np. 300 wieców... Bo pod dachem łatwiej ukryć marną frekwencję...?

    OdpowiedzUsuń
  39. Pani Urszulo,

    Akcja protestacyjna związana z tym spektaklem wygląda na typowy temat zastępczy.Po klęsce poniesionej w parlamencie i pozorowanych działaniach w sprawie tzw.afery podsłuchowej, PiS potrzebuje wydarzenia, w którym można byłoby odtrąbić sukces.Tym większy, że związany z "troską" hierarchów. Tylko to tłumaczy niewspółmierną do tematu skalę reakcji.
    Niestety, w sprawach naprawdę ważnych dla Polski, opozycja nie potrafi zmobilizować elektoratu i nie ma odwagi przerwać farsy "mechanizmów demokracji". Medialne pogróżki polityków PiS oraz idiotyczne występy "naszych" żurnalistów służą dziś maskowaniu klęski i mają zastąpić realne działania.
    Rzeczą niezwykle charakterystyczną jest przemilczenie roli niektórych żurnalistów w napompowaniu i rzuceniu koła ratunkowego dla Tuska. Tak przecież należy traktować tezę o "ruskiej grze", która posłużyła premierowi do zduszenia skutków kombinacji operacyjnej.
    Ci ludzie (nie po raz pierwszy) wykonali doskonałą robotę dla reżimu. Dzięki głupocie i amnezji czytelników, nie przeszkadza im to nadal stroić się w szaty opozycyjnych krytyków i analityków.
    Z uwagi na rozliczne wrzutki i tematy zastępcze oraz niechęć "naszych" mediów do samodzielnej roboty, wątpię, by Polacy dowiedzieli się o skutkach obecnej kombinacji - czyli skojarzyli najbliższe decyzje rządu (w sferze legislacyjnej i finansowej) z potrzebami i postulatami Belwederu.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  40. Dziś gdy zajrzałem na niezależną, to w jej teleskopie astronomicznym ujrzałem lewitującego w przestrzeni międzygalaktycznej Tomasza Sakiewicza.
    TOTALNIE i TOTALITARNIE nadredaktor GP zaprezentował się jako unoszący się obiekt w wyniku oddziaływania potężnych sił bezrozumnych, które uniemożliwiają nadredaktorowi utrzymanie kontaktu z jakimkolwiek podłożem ziemskim w czasie TU I TERAZ.
    Co wiemy o lewitacji? - W Wiki piszą tak:

    "Lewitacja – w parapsychologii zdolność do swobodnego unoszenia własnego ciała dzięki sile woli. Istnienie zjawiska lewitacji nie jest udowodnione naukowo i dlatego zalicza się je do pseudonauki[1]. Zwolennicy niektórych guru i innych indyjskich mistrzów duchowych twierdzili, że ich mistrzowie potrafią lewitować. Chrześcijaństwo uznaje lewitację za łaskę mistyczną i odróżnia ją, jako rzeczywistość wiary, od zjawisk paranormalnych, należących do nurtu ezoterycznego."

    Tomasz Sakiewicz udowodnił po raz kolejny, że posiadł zdolność lewitacji, której dotychczas nikt nie potrafił dowieść naukowo, bo napisał takie oto brednie o totalnym zdobyciu władzy przez PiS wespół z lokatorem Belwederu z inspiracji USA.
    Podczas dzisiejszej lewitacji potrafił wskazać na ślad amerykański w aferze podsłuchowej WSIoków.

    "Czy za taśmami mogą stać USA" - autorstwa Tomasza Sakiewicza.

    http://niezalezna.pl/56824-czy-za-tasmami-moga-stac-usa

    PS
    Teraz już wiem dlaczego Rychard Czarnecki należy do ścisłej świty "intelektualnej" rzekomo "naszego" nadredaktora - lewitującego Tomasza Sakiewicza.

    OdpowiedzUsuń
  41. Panie Aleksandrze jak już wcześniej napisałem udawane itd.dodam jeszcze w ramach promocji żałosny kabaret.Ten chocholi taniec będzie trwał dopóki naród niepowstanie z kolan i wykopie to całe szemrane towarzystwo na orbitę(proponuję orbitę Saturna,mam nadzieję że to dostatecznie daleko)Jeśli zaś chodzi o sprawstwo kierownicze tzw.afery podsłuchowej proponuję tu zastosować starą rzymską maksymę ''ten to uczynił kto odniósł z czynu korzyści''Poczekamy zobaczymy.Pani Urszulo dzięki za RECHOT nic dodać nic ująć.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  42. Potwierdzenie,że rządząca targowica kontynuuje zakopywanie prawdy "na metr głęboko": http://www.fakty.interia.pl/polska/news-prace-budowlane-w-sejmie,nId,1450285...

    OdpowiedzUsuń
  43. TEATRALNE POZY, TEATRALNE GESTY,

    I ośmieszające "zdziwienia". Że "nie osobiście",
    że "nie potępił", że "wspiera sitwę".

    Tak oto (żałośnie) kończy się osławiona "wymiana listów".
    Oraz usiłowanie odnalezienia w ex-członku PO, w człowieku
    Kremla i WSI sprawiedliwego "rozjemcy", eo ipso: kreowanie
    go na osobę bezstronną i uwiarygadnianie.

    http://wpolityce.pl/polityka/203011-kancelaria-bronislawa-komorowskiego-odpowiada-na-list-jaroslawa-kaczynskiego-pis-prezydent-jednak-zamierza-bronic-sitwy

    OdpowiedzUsuń
  44. Panie Aleksandrze,

    Czyżby Stany Zjednoczone, za pośrednictwem swojej ambasady, postanowiły wesprzeć alternatywną historię Polski?

    On July, the 4st - ambasador S. Mull uhonoruje tegoroczną Nagrodą Wolności im. Jana Karskiego Komitet Obrony Robotników. Jednak nagrody nie odbiorą założyciele KOR: Antoni Macierewicz i Piotr Naimski lecz marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.

    "Do pytań, dlaczego właśnie Borusewicz będzie odbierał nagrodę odniósł się na Twitterze ambasador USA w Polsce. "Bo on jest marszałkiem Senatu" - odpowiedział Stephen Mull.

    http://www.rp.pl/artykul/15,1121957-Amerykanie-uhonorowali-KOR--Nagrode-odbierze-Borusewicz.html

    OdpowiedzUsuń
  45. Przytoczę za Pańskim tekstem: "ODZYSKAĆ KOR" dwa fragmenty zamieszczonych w nim raportów esbeckich:

    1.

    „Z trzech istniejących grup w KSS-KOR liczą się faktycznie dwie: grupa Michnika, składająca się w większości z osób pochodzenia żydowskiego [„ugodowcy”] i grupa skupiona wokół Macierewicza i Naimskiego, ku którym skłania się J.Kuroń i J.J. Lipski [„radykaliści”]. Zarysował się zatem podział programowo- narodowościowy. Trzeba stwierdzić, że radykalny ruch Macierewicza i Naimskiego zakłada podejmowanie bardziej agresywnych akcji antysocjalistycznych i dlatego może być w przyszłości groźniejszy. Ponieważ nie należy wykluczać rozłamu w KSS-KOR, powinno się już obecnie wytypować i przygotować osobowe źródła informacji z żądaniem wejścia w skład grupy Macierewicza”.

    Tego rodzaju informacje zawierał m.in. raport SB z rozmowy Jacka Kuronia ze Stefanem Staszewskim z jesieni 1977 roku. Kuroń pozostający wówczas w sporze z Michnikiem, co do przyszłości KOR konsultował się ze środowiskiem byłych działaczy komunistycznych. Przywódcą tego środowiska był Stefan Staszewski - były sekretarz Komitetu Warszawskiego PZPR, który rozważał przystąpienie do tworzonego przez Kuronia Ruchu Demokratycznego.


    2.

    W tym kontekście, warto przytoczyć fragment instrukcji (przygotowanej przez bezpiekę), z którą 17 września 1976 roku ( a więc na tydzień przed oficjalnym powołaniem KOR-u) zapoznano rektorów i I sekretarzy komitetów uczelnianych ośmiu największych polskich uczelni. Przytacza ją Łukasz Kamiński w nr.2 (4) 2003 pisma „Pamięć i Sprawiedliwość”, w publikacji zatytułowanej „Władza wobec opozycji 1976-1989”. Ten opracowany przez komunistów program przeciwstawiania się działalności opozycyjnej na poszczególnych uczelniach, był z powodzeniem stosowany również w przypadku zawłaszczania innych, naturalnych ruchów społecznych. W instrukcji czytamy m.in.:

    „Podstawową zasadą działania jest stworzenie politycznej alternatywy dla grup organizujących opozycyjną działalność w samym środowisku studentów i młodej kadry. Oznacza to czynne uruchomienie grup aktywu, które podejmą walkę polityczną środkami i formami zbliżonymi do form i metod ataku przeciwnika. Chodzi o to, aby walka polityczna toczyła się nie między grupą opozycyjną a władzą, a między dwoma grupami przeciwstawnymi, z których zaangażowana po naszej stronie ma przewagę w operatywności, środkach technicznych, informacji i pomocy merytorycznej ze strony doświadczonego aktywu”.

    http://cogito.salon24.pl/137358,odzyskac-kor

    OdpowiedzUsuń
  46. .
    Natomiast osobę Bogdana Borusewicza najlepiej charakteryzuje LIST ANDRZEJA I JOANNY GWIAZDÓW, zamieszczony w Pańskim "Liście w sprawie Borusewicza" z 2008:

    http://cogito.salon24.pl/77668,list-w-sprawie-borusewicza

    Pozdrawiam serdecznie



    OdpowiedzUsuń
  47. "Minister spraw wewnętrznych domyka właśnie plan obsadzenia swoimi ludźmi zarządu spółki Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych - informuje tvn24.pl. Jak pisała tydzień temu "Gazeta Polska Codziennie" od czasu słynnej rozmowy z prezesem NBP, Markiem Belką na temat możliwości dodruku nawet 10 mld złotych, Bartłomiej Sienkiewicz działa niezwykle intensywnie na rzecz przejęcia kontroli nad spółką drukującą pieniądze ."

    [...]

    "....w poniedziałek rano na polecenie ministra Sienkiewicza dokonano zmian w zarządzie spółki, przez którą rocznie przepływa około 800 milionów zł. - W efekcie poleceń ministra, nowym prezesem spółki został Marek Siwiec, dotychczasowy przewodniczący Rady Nadzorczej. Tak jak szef MSW, nowy prezes jest byłym oficerem Urzędu Ochrony Państwa - informuje serwis. Kolejne stanowisko, wiceprezesa PWPW ma trafić do Rafała Magrysia, jednak już pojawiły się kontrowersje przy tej kandydaturze.

    Magryś trzy tygodnie temu został odwołany z funkcji wiceministra spraw wewnętrznych, gdzie nadzorował spółkę PWPW, a zgodnie z art. 7 ustawy antykorupcyjnej, urzędnicy którzy wydawali decyzje dotyczące danej spółki, nie mogą w niej pracować "przed upływem roku". By były wiceszef MSW otrzymał wymarzoną funkcję, musi mu pomóc premier Donald Tusk. Ustawa pozwala na podjęcie pracy urzędnikowi, mimo zapisów ustawy antykorupcyjnej, jeśli pozytywną decyzję wyda specjalna trzyosobowa komisja, którą powołuje osobiście premier."

    Za: http://niezalezna.pl/56901-kontrola-dodruku-pieniedzy-rok-po-dealu-z-belka-sienkiewicz-przejmuje-papiery-wartosciowe

    Stare SB po makijażu w UOP i ich TW/KO/OŹI w ofensywie na lukratywne państwowe trony z pełnym żarcia korytem.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  48. Czy za tym stał i stoi tylko OSKAR z byłego STASI dziś BND??

    http://niezalezna.pl/56900-niemcy-znaja-tasmy-od-miesiaca-do-nagran-dotarli-byli-nrd-owscy-funkcjonariusze-stasi

    Komsomołka z DDR na stołku kanclerskim i pastor z koloratką znający tajemnicę lochów STASI na stołku prezydenckim był i jest Naszym, Polaków i Polski największym nieszczęściem.

    OdpowiedzUsuń
  49. Tymczasem kopnął Nas niezasłużony zaszczyt na europejskich salonach.

    http://niezalezna.pl/56927-ryszard-czarnecki-wiceprzewodniczacym-parlamentu-europejskiego

    Chyba, że ktoś uważa ten wybór za polski sukces?

    OdpowiedzUsuń
  50. KOMOROWSKI Z WOJSKIEM - CZYLI KTO RZĄDZI III RP

    01.07. Warszawa (PAP) - Doświadczenia z dowodzenia misjami zagranicznymi należy wykorzystać w przygotowaniach do obrony własnego terytorium - powiedział prezydent Bronisław Komorowski, który we wtorek wziął udział w obchodach 10. rocznicy powołania Dowództwa Operacyjnego.

    Prezydent poinformował o skierowaniu do Sejmu projektu ustawy, która określi kompetencje naczelnego dowódcy na czas wojny. "Trzeba uzbroić państwo polskie w skuteczny system nie tylko dowodzenia siłami zbrojnymi, ale również skuteczny system kierowania państwem polskim w wypadku zagrożenia i kryzysu wojennego" - mówił prezydent. Dodał, że przesunięciem akcentów na obronę własnego terytorium i konieczność budowania nowoczesnego systemu kierowania państwem potwierdzają wydarzenia na Ukrainie.

    Dowódca operacyjny gen. broni Marek Tomaszycki przypomniał, że Dowództwo początkowo przejęło dowodzenie siłami wydzielonymi do misji w Iraku i Afganistanie, z czasem jego zadaniami stało się przygotowanie do połączonych ćwiczeń różnych rodzajów sił zbrojnych, a obecnie odpowiada ono także za wsparcie administracji cywilnej w sytuacjach kryzysowych i dowodzenie w razie zagrożenia wojennego.



    Fragment komentarza z lizusowskiego "prezydenckiego" portalu "wP": KLIK

    "Prezydent Bronisław Komorowski swoją zapowiedzią, być może nieświadomie, kolejny raz pokazał Polakom, że krajem rządzą nieodpowiedzialni chłopcy z zapałkami, których działalność w każdej chwili może sprowadzić na Polskę ogromne niebezpieczeństwo."

    = = = =

    Jak to dobrze, że mamy odpowiedzialnego "męża stanu" w Belwederze,
    który dopilnuje, aby "niegrzeczni chłopcy" z rządu nie podpalili kraju
    i (przy okazji) wszystkiego nie rozkradli! A i ustawę kompetencyjną na
    wszelki wypadek wprowadzi!


    Pozdrawiam, Panie Aleksandrze,
    coś długo się Pan nie odzywa...?

    PS. Kiedy Pan się pojawi, proszę o krótkie wyjaśnienie wprowadzające jakiś "ład w temacie", bo przyznaję, że pogubiłam się kompletnie w tych ustawach i nie wiem, czy dobrze to sobie zinterpretowałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  51. .
    Komorowski gromi, a echo iz Maskwy mu odpowiada/podpowiada...?

    Za TVR:

    Ambasador Rosji do Putina: Polska będzie musiała zmienić swój punkt widzenia ws. Ukrainy

    – Polska będzie musiała zmienić swój punkt widzenia w sprawie wydarzeń na Ukrainie i uwzględnić korzyści ze współpracy z Rosją – powiedział w Moskwie na spotkaniu z prezydentem Władimirem Putinem ambasador Rosji w Warszawie Aleksandr Aleksiejew.

    – Ukraina, tak jak Białoruś, są oceniane jako sfery szczególnych interesów dla naszej polityki. Jestem absolutnie przekonany, że nasi polscy partnerzy będą musieli prędzej czy później zmienić swój punkt widzenia. Będą musieli wrócić do kwestii korzyści, jakie mogą czerpać ze współpracy z Rosją w sferze politycznej i gospodarczej, przy uwzględnieniu naszej bliskości etnicznej i kulturowej – powiedział dyplomata, cytowany przez ITAR-TASS.

    Aleksiejew zapewnił, że pracownicy ambasady i innych rosyjskich instytucji "świetnie zdają sobie sprawę z tej perspektywy" i pracują "spokojnie i pewnie, z całkowitą świadomością własnej słuszności".

    http://telewizjarepublika.pl/ambasador-rosji-do-putina-polska-bedzie-musiala-zmienic-swoj-punkt-widzenia-ws-ukrainy,8766.html

    = = = =

    Cóż, pewnie "będziemy musieli", nawet jeśli wbrew słowom ruskiej władzy z tym ethnosem i kulturą nic prawie się nie zgadza.

    Żal Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tak odległe, niebezpieczne tematy nasze-media raczej się nie zagłębiają.

      Drugi tydzień tłuką taśmy oraz tzw. rozmowy koalicyjne. Np. tow. Millera z prezydenckim błaznem P. lub PiS z "partiami prawicowymi".

      I GRA SIĘ KOMEDYJA...

      Usuń
  52. Wiem że ten wykład trwa aż prawie 2 godziny, ale obiecuje że nie są to godziny wyjęte z życiorysu:

    http://blogpress.pl/node/19465


    Wydaje mi się że profesor należy i do czytelników niniejszego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  53. An­to­ni Ma­cie­re­wicz o wręczeniu pożeraczowi KORy borsukowi:

    [...]

    A jak w ogóle powstał Komitet?

    - Komitet Obrony Robotników założyli członkowie I Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. Romualda Traugutta, czyli „Czarnej Jedynki”. To oni podjęli akcję pomocy, zorganizowali strukturę działania, napisali „Apel do Społeczeństwa”, wymyślili nazwę Komitetu i doprowadzili do jego powołania po trzech miesiącach samotnej walki.

    Oni wreszcie redagowali jedyne oficjalne pismo KOR-u – „Komunikat”. Spośród czternastu sygnatariuszy „Apelu…” – dokumentu z 23 września 1976 r. powołującego KOR – żyje już tylko dwóch mieszkających w Polsce: Piotr Naimski i ja oraz od lat przebywający w USA Stanisław Barańczak.

    W imieniu KOR-u nagrodę ma odebrać marszałek Senatu Bogdan Borusewicz. To dobry wybór?

    - Przyjmuję do wiadomości decyzję pana ambasadora Stanów Zjednoczonych, że nagrodę przyznaną Komitetowi ma odebrać pan Borusewicz, gdyż jest marszałkiem Senatu.

    Rzeczywiście spośród założycieli-sygnatariuszy KOR-u nikt nigdy nie zdecydował się działać w rządzącej Platformie Obywatelskiej lub wspierać tę partię. Nie będę więc tej decyzji komentował.

    Tylko?

    - Bardzo bym chciał, aby właściwego uznania doczekała się działalność młodzieży wywodzącej się z polskiego harcerstwa niepodległościowego. To oni od czerwca do września 1976 r., a więc wtedy, kiedy wiązało się to z najwyższym ryzykiem i wymagało pokonywania największych trudności, prowadzili akcję pomocy na rzecz robotników. Byliśmy wtedy całkiem sami.

    Instytucje tworzą ludzie, a w I Warszawskiej Drużynie Harcerzy im. Traugutta mieliśmy głęboką świadomość, że robotnicy – organizując strajki i wychodząc na ulice – walczyli o niepodległość Polski.

    Mieliśmy także świadomość, iż solidarność narodowa wymaga podjęcia działań w obronie protestujących i kontynuowania ich walki w wymiarze publicznym i jawnym. Do takiego właśnie działania przygotowywaliśmy się przez lata. Dzięki temu mogliśmy wraz z Piotrem Naimskim, Wojciechem Onyszkiewiczem, Wojciechem Fałkowskim, Dariuszem Kupieckim i innymi natychmiast podjąć akcję pomocy a później, doprowadzić do powstania KOR-u.

    Kogoś z tego środowiska szczególnie by Pan wyróżnił?

    - W tamtym czasie osobą, która rzeczywiście nas wspierała, był mecenas Jan Olszewski. Stał przy nas przez cały czas i w istocie był jednym z nas. To u niego w domu 17 lipca 1976 r. odbyła się pierwsza narada, podczas której dokonaliśmy podziału zadań pomiędzy poszczególne zespoły. To on wskazywał adwokatów, którym można było zaufać i on organizował kontakty z ludźmi Armii Krajowej i podziemia antykomunistycznego.

    Bez niego niepodległościowa linia w Komitecie Obrony Robotników byłaby nieporównanie słabsza."

    cdn.

    OdpowiedzUsuń
  54. cd.

    "Jak ostatnie lata przysłużyły się pamięci o KOR-ze?

    - Przez ubiegłe 25 lat byłem świadkiem kreowania fikcyjnych wydarzeń i rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, a potem prób pożytkowania ich przez ludzi, którzy nie mieli nic, albo prawie nic wspólnego z założeniem KOR-u. Pokazywano ich, jako osoby niesłychanie zasłużone i ważne dla opozycji. Uzyskali nawet wsparcie usłużnych historyków oraz liberalnych mediów.

    Wtedy, kiedy nasze działania wiązały się z największym ryzykiem i dotkliwymi represjami – utratą pracy, wyrzuceniem ze studiów, uwięzieniem – wielu dzisiejszych „twórców” Komitetu w ogóle nie działało jako opozycjoniści.

    Historia opozycji niepodległościowej – a zwłaszcza historia KOR-u – systematycznie przedstawiana jest w fałszywym świetle. Wstyd mi, gdy nazwa i dorobek Komitetu służą do usprawiedliwiania polityki antyrobotniczej, antypolskiej i antyniepodległościowej. Nie po to zakładaliśmy KOR, aby po latach atakować „Solidarność”, nazywać Jaruzelskiego i Kiszczaka ludźmi honoru, usprawiedliwiać zbrodnię smoleńską.

    Ma Pan pretensje do niektórych byłych działaczy opozycji?

    - Niektórzy uczestniczyli w pracach KOR-u tylko po to, aby zaraz po zwycięstwie przejść na drugą stronę. Przez ostatnie 25 lat systematycznie wspierali ludzi bezpieki i komunistycznego aparatu władzy chroniąc ich przed odpowiedzialnością i umożliwiając powrót na scenę polityczną.

    Mówiąc krótko: zdarza się, że dawni opozycjoniści traktują obecnie swoje zasługi, jako uzasadnienie prawa do korzystania z przywilejów władzy. To niemoralne i niedopuszczalne. I nieuczciwością jest przedstawianie tych ludzi w mediach i podręcznikach historii jako reprezentantów KOR-u oraz polskiego ruchu niepodległościowego.

    Ludzie, którzy zmienili wartości, którym służą z chwilą, gdy osiągnęli władzę, nie są – moim zdaniem – ludźmi opozycji niepodległościowej. Są tylko koniunkturalnymi beneficjentami zakrętów historii i pozostaną w pamięci narodu jako hochsztaplerzy polityczni bez względu na to, jakimi orderami będą nagradzani."

    Łasy ten kontraktowy borsuk na każdą KORę, prawda?

    OdpowiedzUsuń