Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

wtorek, 17 czerwca 2008

KUROŃ i „BOLEK” – PIERWSZY „ZAMACH STANU”

Przed pięcioma laty młody historyk IPN-u Robert Spałek zamieścił w biuletynie „Pamięć i sprawiedliwość” (nr.2 (4) 2003r) interesujący artykuł pt. „Gracze” – Komitet Obrony Robotników w propagandzie PRL, stereotypach oraz dokumentach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych”. W oparciu o materiały z archiwum MSW, pozostałe po sprawie o kryptonimie operacyjnym „Gracze” – będące zapisem rozpracowania działalności Komitetu Obrony Robotników, autor przedstawił historię tej organizacji od roku 1977 do chwili oficjalnego rozwiązania w roku 1981.

Na stronach 102-103 tego opracowania możemy przeczytać o niezwykle interesującym wydarzeniu z roku 1980, które w kontekście zapowiadanej publikacji, na temat agenturalnej współpracy Wałęsy, nabiera szczególnego charakteru. Mowa próbie pozbawienia Wałesy władzy nad NSZZ „Solidarność”. Zdarzenie to jest tym ciekawsze, że osobą, która opiera swój plan działania na przeszłości „Bolka” i chce dokonać „zamachu stanu” jest Jacek Kuroń.

Spałek pisze:

„Jacek Kuroń od pierwszych chwil po opuszczeniu aresztu 1 września 1980 r. podważał pracę doradców. Na urodzinach Mirosława Chojeckiego „obrzucił Mazowieckiego stekiem wyzwisk”. Dokumenty SB wyraźnie poszerzają krąg osób nieufnych wobec niego. Młodzi inteligenci z Ruchu Młodej Polski w wizytach Kuronia na Wybrzeżu dopatrywali się prób usunięcia ich z „Solidarności”. Zaniepokojony tymi przyjazdami był Krzysztof Wyszkowski , organizator i szef bazy poligraficznej Związku, który spodziewał się, że Niezależna Oficyna Wydawnicza NOWA może przejąć kierowaną przez niego sieć. (…)

„W dokumentach SB zapisano bowiem, że Kuroń i Bogdan Borusewicz „postanowili wydalić Wyszkowskiego z NSZZ”. I dalej: „Wpływ na podejmowane [przez kierownictwo „Solidarności”] decyzje KSS »KOR« zamierza zapewnić sobie poprzez powierzenie B[ogdanowi] Borusewiczowi funkcji sekretarza NSZZ”. Podobna wiadomość dotarła do samych zainteresowanych. Wybuchła wielka awantura, Kuroń opisał ją we wspomnieniach. W czasie narady RMP Krzysztof Wyszkowski zadzwonił do Tadeusza Mazowieckiego z informacjà, że Kuroń z Borusewiczem przygotowują zamach stanu. „Ma on polegać na tym, że Borusewicz przejmie jako dyrektor »Solidarność« w Gdańsku”, a Kuroń zostanie „szefem ogólnopolskim, bo chodzi o to, by korowcy zostali dyrektorami”. To wywołało wielką wściekłość niedoszłego „dyrektora”. Publicznie, przy ludziach z RMP, dał temu wyraz. Wyszkowski zareagował zdziwieniem, a swoje postępowanie tłumaczył tym, że słyszał jak Kuroń mówił , iż „może Bogdan mógłby – z jego organizacyjnym talentem – zostać szefem komisji związków zawodowych”.

Konsekwencje pomówienia (nieporozumienia) były znaczące. Gdy wiadomość o przygotowywanym „zamachu” na kierownictwo NSZZ „Solidarność” dotarła do Mazowieckiego, narobiła szkód większych niż wcześniejsze spory o poszerzenie grona ekspertów. Wzajemny kontakt jeszcze się pogorszył. Co więcej, usztywnił się także Wałęsa. „Od tej pory – pisze Kuroń – zaczęła w Lechu narastać nieufność wobec mnie”. Konflikty wewnątrz opozycji były wygraną władz. Praca Służby Bezpieczeństwa w znacznej mierze nastawiona była na to, by „wykorzystywać i pogłębiać istniejące rozbieżności pomiędzy poszczególnymi grupami antysocjalistycznymi, operacyjnie inspirować rywalizację´ poszczególnych grup o dominacje wpływów na NSZZ [...]”

Robert Spałek, powołuje się na dokumenty z archiwum MSW:

AIPN, 0204/1205, t. 16, Konflikty i rozbieżności w łonie KSS „KOR”, 11 X 1980 r., k. 246

AIPN, 0204/1205, t. 16, Meldunek operacyjny..., [11 X 1980 r.], k. 251.

Wkrótce po tej publikacji, w nr.2(6)2004r.( str.401-407) tego samego biuletynu „Pamięć i Sprawiedliwość” Krzysztof Wyszkowski zamieścił sprostowanie do cytowanego powyżej fragmentu opracowania, twierdząc, że jego nazwisko znalazło się w pracy historyka w „fałszywym i uwłaczającym kontekście.” Z relacji Wyszkowskiego wyłania się inny scenariusz zdarzeń, związanych z „zamachem”:

„Jednak pełny przebieg wydarzeń z początku września 1980 r. wart jest dokładnego omówienia i zbadania przez zawodowych historyków. W tym miejscu pragnę przypomnieć, że Jacek Kuroń przyjechał do Gdańska z planem dokonania puczu wewnątrz rodzącego się ruchu. Warto też wiedzieć, że w naradzie, podczas której Kuroń przedstawił plan puczu, uczestniczyli: Bogdan Borusewicz, Joanna Duda-Gwiazda, Andrzej Gwiazda, Lech Kaczyński, Jerzy Kmiecik, Andrzej Kołodziej, Bogdan Lis, Helena ¸Łuczywo, Jerzy Sikorski, Anna Walentynowicz, Błażej Wyszkowski i Krzysztof Wyszkowski.

Plan puczu wyglądał, najogólniej biorąc, następująco:

1. Ogłoszenie Lecha Wałęsy agentem SB i usuniecie go z funkcji przewodniczącego MKZ.

2. Odejście wszystkich członków Prezydium MKZ do pracy zawodowej.

3. Przekazanie kierowania związkiem aparatowi złożonemu z działaczy ze środowiska Kuronia (np. Bogdan Borusewicz miał zostać dyrektorem biura MKZ, Helena ¸Łuczywo redaktorem naczelnym pisma „Solidarność”, a Jacek Kuroń oficjalnie miał pozostać przy zdobytej za sprawą zręcznej mistyfikacji funkcji członka zespołu doradców, ja natomiast miałem pozostać szefem wydawnictw).

4. Zrzeczenie się przez związek swych statutowych uprawnień na rzecz planowanych „zgodnie z rozwiązaniami przyjmowanymi w pierwszych latach powojennych” rad zakładowych, a sam Kuroń miał zająć się „oceną nowych stanowisk pracy […] dla stwierdzenia, czy spełniają one wymogi bezpieczeństwa i higieny, […] żądaniem] takich zmian w prawie pracy, aby przywrócić równorzędność pozycji pracownika i pracodawcy”.

5. Zrzeczenie się przez Związek na rzecz rad zakładowych również prawa do strajku, które miało rzekomo stanowić wielkie niebezpieczeństwo anarchizacji produkcji oraz niekontrolowanych konfliktów z władzami

Jacek Kuroń chciał, by zebrani przyjęli jego plan i następnego dnia, korzystając z posiadania większości głosów w Prezydium MKZ Gdańsk, zaczęli go realizować. Jestem dumny z tego, że stawiając Kuroniowi opór przez cały czas nocnej narady, już nad ranem dostrzegłem wreszcie prawdziwy cel jego dążeń i rzuciłem mu w twarz oskarżenie, że mówi o dobru robotników, ale chodzi mu tylko o władzę Kuroń zapadł się w fotelu i nic nie odpowiedział

Z tekstu Spałka natomiast dowiedziałem się, że zamiast rezygnacji z puczu zaplanował zemstę: „Kuroń i Bogdan Borusewicz postanowili wydalić Wyszkowskiego z NSZZ”.

Słusznie też Krzysztof Wyszkowski, jest oburzony tym fragmentem publikacji Roberta Spałka, w którym zwraca on uwagę na wykorzystywanie przez SB wewnętrznych konfliktów:

„Uwagi o dezintegracyjnych celach SB, sąsiadujące z wcześniejszym opisem czy wręcz wynikające z niego, mogą sugerować esbeckie inspiracje w moich działaniach. Umieszczając taki komentarz, Spałek zachował się nie jak historyk pracujący w szanowanej instytucji, ale jak felietonista brukowej gazety”

Nie ten jednak aspekt obu publikacji jest dla mnie najważniejszy.

Dowiadujemy się, bowiem, że już w roku 1980 istniało w środowisku ówczesnej opozycji przekonanie o agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy. Było ono na tyle sile, że Jacek Kuroń nie wahał się wykorzystać tej informacji do odsunięcia Wałęsy od pełnienia funkcji związkowych i pozbawienia go wpływu na Związek. Jak wynika z relacji Wyszkowskiego, jedynie jego reakcji zawdzięcza Wałęsa, że nie został wówczas ogłoszony agentem bezpieki.

Niemniej interesująca jest postawa Jacka Kuronia, który proponując nocny „zamach stanu” chce przejąć władzę nad ruchem „Solidarności” i wepchnąć go w ramy struktur państwa komunistycznego. Rezygnacja z prawa do strajku i innych uprawnień statutowych „Solidarności” oraz powołanie „rad zakładowych” zmieniłoby związek na wzór leninowskich „rad pracowniczych”. Jeśli weźmie się pod uwagę, że o planach Kuronia miał nie wiedzieć nestor KSS „KOR” prof. Edward Lipiński oraz sposób, w jaki Kuroń chciał dokonać puczu, można postawić zasadne pytanie o źródło inspiracji takich działań. Czy wynikały one wyłącznie z ambicji politycznych przejęcia przez KOR (Kuronia) władzy nad Związkiem, czy też były działaniami inspirowanymi z zewnątrz?

Doświadczenia kolejnych lat dowiodły, że aspiracje środowiska Jacka Kuronia, by przejąć rolę głównej siły opozycyjnej nigdy nie osłabły i znalazły swój punk kulminacyjny podczas przygotowań do obrad „okrągłego stołu”. Można powiedzieć, że plan Kuronia został zrealizowany w latach 1988-89, choć wówczas zrezygnowano już z usunięcia Wałęsy, powierzając mu rolę papierowego „przywódcy narodu”. Jeśli w roku 1980 Kuroń ograniczał swoje pierwotne plany do kwestii związkowych, pracowniczych, o tyle osiem lat później, jego środowisko zdołało narzucić całemu społeczeństwu polityczny wymiar „ugody okrągłego stołu” i przypieczętowało pakt z komunistami.

Interesujące jest, że do chwili obecnej, bohaterowie wydarzeń, z jesieni 1980 roku nie ujawniają jego kulisów. Krzysztof Wyszkowski w cytowanej publikacji wyjaśnia przyczynę swojego zachowania:

Przez lata uważałem, że sprawa puczu nie powinna zostać ujawniona, naiwnie sądząc, że władze (SB) nic o niej nie wiedzą i, kierując się obawą o możliwość wykorzystania tych brudów przez propagandę komunistyczną, nie mówiłem o niej publicznie. Dzisiaj natomiast, po prawie ćwierwieczu od wydarzeń z września 1980 r., powinno się je należycie zbadać i wyjaśnić. Uczestnicy narady milczeli w trakcie omawiania spisku i milczą aż do dzisiaj. To wieloletnie milczenie zrobiło wrażenie zmowy i Jacek Kuroń mógł myśleć, że nikt nie będzie chciał mojej relacji potwierdzić. Dzisiaj jestem przekonany, że historycy IPN, dysponując wiarygodnymi dokumentami i mając możność prowadzenia rozmów, są w stanie dokładnie sprawę przebadać i wykazać prawdę. Dlatego przekazuję swoje wyjaśnienia do sprawdzenia badaczom IPN i ich profesjonalnemu warsztatowi. Swoim czynem nie chwaliłem się publicznie, ale też nigdy mi przez myśl nie przeszło, że znajdzie się polski historyk, który będzie potępiał mnie za to, z czego jestem dumny.”

Myślę, że dziś, dla większości społeczeństwa rzetelne wyjaśnienie wydarzeń związanych z „zamachem stanu” z roku 1980, nie byłoby rzeczą interesującą. Cóż, bowiem, powie ktoś, może mieć wspólnego ze współczesnością, epizod sprzed 28 lat? Czemu miałby być ważny, skoro nie wyjaśniono dotąd tyle ważniejszych zdarzeń najnowszej historii?

Gdy jednak przyjrzeć się pewnej logice zachowań ludzi, wywodzących się ze środowiska KOR, związanych z osobą Jacka Kuronia czy Adama Michnika, nietrudno dostrzec, że celem ich dążeń było przejęcie „rządu dusz”. Michnik, na co wskazuje w swojej pracy Robert Spałek, choć zarzucał Kuroniowi „zapędy dyktatorskie”, określał go mianem „przywódcy narodowego na miarę Piłsudskiego, którego działalność ma charakter bezprecedensowy”. O postrzeganiu roli Wałęsy przez Michnika i Kuronia Spałek pisał:

„Jednocześnie Wałęsa dość szybko zaczął być postrzegany przez KOR jako czynnik gwarantujący względna stabilność i umiar polityczny. Współpraca okazała się korzystna dla obu stron. W październiku 1981 r., już po I Zjedzie NSZZ „Solidarność”, Adam Michnik nie ukrywał, że „wraz z Kuroniem „gra na Wałęsę” i tym samym obowiązuję ich pewien dworski układ” (ibidem, t. 16, Meldunek operacyjny..., 17 X 1981 r., k. 14). Wałęsa natomiast nie zapomniał o pomocy, jaką otrzymywał od Komitetu w okresie bezrobocia, a jego liderów cenił za doświadczenie, mądrość i bezpośredniość ; zob. m.in. L. Wałęsa, Droga nadziei, Kraków 1989, s. 186. „

R. Spałek . str.103

Osoba Lecha Wałęsy była i nadal jest traktowana przez środowisko michnikowskiego „salonu” jako ‘użyteczne narzędzie”, przydatne o tyle, o ile służy celom, stanowionym przez te środowisko. Jak kukiełka w rękach sprawnego prestidigitatora, raz odgrywa rolę zdrajcy, by wkrótce pojawić się na scenie jako bohater. W roku 1980 dla Jacka Kuronia , przywódca strajku Lech Wałęsa był agentem bezpieki, którego należało się pozbyć, dokonując nocnego „zamachu stanu”.

W 28 lat później najbliższy przyjaciel Kuronia i kontynuator jego politycznych wizji – Adam Michnik, urządza żałosne, medialne widowisko w obronie tego samego Wałęsy, nawołując „wszystkich obywateli o przeciwstawienie się wymierzonej przeciwko Lechowi Wałesie kampanii nienawiści i zniesławień, która niszczy polska pamięć narodową”.

Czyją „pamięć narodową” – chciałoby się zapytać?

Jeśli „intelektualiści III RP” mają na uwadze pamięć ogłupionego, oszukiwanego od lat społeczeństwa – zgoda. Ukazanie historycznej prawdy o „przywódcy narodu” zniszczy tę „pamięć dla idiotów”, wytworzoną przez samozwańczą elitę.

Co jednak stanie się z pamięcią Adama Michnika, który przecież musi wiedzieć, co na temat Lecha Wałęsy sądził jego przyjaciel – „przywódca narodowy na miarę Piłsudskiego”? Czy tej pamięci Michnik już bronić nie zamierza? Czy broniąc dziś Wałęsy, będzie w stanie przyznać, że jego przyjaciel – Kuroń, oskarżając Wałęsę o współpracę z SB był „gwałcicielem prawdy”i „policjantem pamięci” – jak chętnie nazywa historyków IPN- u? A może był człowiekiem „inspirowanym” z zewnątrz i próbując dokonać puczu, wykonywał czyjeś dyrektywy?

Jak Adam Michnik i środowisko jego wyznawców, mogą wytłumaczyć społeczeństwu ten swoisty dualizm, który pozwala „intelektualnym elitom” narodu traktować prawdę jak narzędzie, a własne społeczeństwo jak przedmiot historii?

Nie mam złudzeń, że Michnik, czy ktoś z jego wyznawców, rozdzierający dziś szaty nad „krzywdą Lecha Wałęsy” zechce rozwiązać tę historyczną i etyczną zagadkę. Przodujący „intelektualiści” III RP nie zaprzątają sobie głowy tak przyziemnymi dylematami, a okłamując przez lata innych, sami stali się ofiarami schizofrenicznej pamięci.

Zdarzenie sprzed 28 lat, stanowi jeszcze jeden dowód, że Wałęsa jest zakładnikiem własnej przeszłości i jeśli nie zdobędzie się na akt cywilnej odwagi, pozostanie w historii Polski, jako przykład postaci tragicznej i marionetkowej. Gra „Bolkiem” trwa nadal.


Źródła:

http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/236/3736/nr_2_42003_8211_cena_2900_zl.html

http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/236/3738/nr_2_62004_8211_cena_2600_zl.html

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,5233880.html?skad=rss

http://bi.gazeta.pl/im/9/5235/m5235689.pdf

FUNDACJA OBRONY REPRESJONOWANYCH

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz