Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

poniedziałek, 8 lutego 2016

CZY STAĆ NAS NA PRAWDĘ O SMOLEŃSKU ?

To był rzeczywiście bardzo nieprzyjemny film, lecz jeszcze bardziej nieprzyjemne jest to, że reportaż ten pokazuje wiernie, co mogłoby się stać lub co nasi wrogowie mają na myśli” – stwierdził prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili, po emisji reportażu telewizji Imedia, w którym pokazano potencjalny scenariusz ponownej napaści armii rosyjskiej na Gruzję.
13 marca 2010 roku, w czasie największej oglądalności o godzinie 20.00, w gruzińskiej telewizji ukazał się wstrząsający przekaz. Mimo, że przed rozpoczęciem emisji, jak i po jej zakończeniu lektor poinformował, że przedstawione zdarzenia są fikcyjne, to obraz wzburzył opinię publiczną Gruzji i wywołał wściekłe reakcje zachodnich przyjaciół Putina.
W reportażu przedstawiono scenariusz, z którego wynikało, że rosyjskie oddziały zostały wezwane do Tbilisi przez gruzińską opozycję. Oparto go na informacji, iż kilka dni wcześniej dwójka liderów opozycji, w tym była przewodnicząca parlamentu Nino Burdżanadze, rzeczywiście spotkała się z premierem Rosji Putinem.
W półgodzinnym filmie wykorzystano autentyczne zdjęcia z roku 2008, z napaści Rosjan na Gruzję. Jedna z kluczowych scen filmu dotyczyła prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Nasz prezydent miał lecieć do Gruzji, by swoją obecnością wesprzeć walczących. Dziennikarz telewizji Imedia informował, że służby rosyjskie dokonały zamachu na prezydencki samolot. Na pokładzie maszyny nastąpiła eksplozja bomby, a wszyscy pasażerowie zginęli.
            Przypominam o emisji tego reportażu, ponieważ jest wielce prawdopodobne, iż scena z zamachem powstała na podstawie informacji zgromadzonych przez służby gruzińskie.  Ponieważ w tym czasie służby te miały doskonałe kontakty z partnerami amerykańskimi, nie można wykluczyć, że był to przekaz sygnowany również przez wywiad amerykański.
Nie ma wątpliwości, że Gruzini mogli posiadać wiarygodne informacje o rosyjskich planach. Kilka miesięcy po Smoleńsku, w listopadzie 2010 roku kontrwywiad gruziński zlikwidował największą siatkę szpiegowską, aresztując trzynaście osób, w tym czterech obywateli rosyjskich i dziewięciu Gruzinów (operacja „Enwer”). Była  to  najbardziej  spektakularna  klęska  rosyjskiego  wywiadu  wojskowego, po której Rosjan czekała m.in. wielomiesięczna praca związana ze zmianą procedur i kodów szyfrowych. Również jesienią 2010 w Gruzji rozbito inną grupę GRU, organizującą serię kilkunastu zamachów bombowych na terenie kraju.
Operację rozpracowywania siatki rozpoczęto pięć lat wcześniej, a w trakcie akcji zdemaskowano  w  sumie  kilkadziesiąt osób pracujących dla GRU. Służby Saakaszwilego przyznały wówczas, że ulokowały swojego agenta w rosyjskim wywiadzie wojskowym. Oficer ten zdobył zaufanie przełożonych z GRU i zaczął pracować jako oficer łącznikowy. Rosjanie udostępnili  mu sprzęt  i  programy do kodowania informacji. W całości trafiły one w ręce Gruzinów. Tak celne ulokowanie „kreta” oznaczało, że wiele ważnych informacji rosyjskiego wywiadu wojskowego znalazło się w posiadaniu Gruzinów.
Istnieje zatem prawdopodobieństwo, że wśród pozyskanych informacji znalazły się również dane świadczące o przygotowaniach do zamachu na prezydenta Kaczyńskiego. Wykorzystanie ich w scenariuszu reportażowej fikcji, wydawało się sensownym rozwiązaniem. Taki przekaz nie tylko sugerował Rosjanom, że ich plany zostały rozpoznane, ale mógł stanowić ostrzeżenie dla służb III RP.
Pojawia się jednak intrygujące pytanie – dlaczego służby gruzińskie (lub amerykańskie) nie przekazały tego ostrzeżenia bezpośrednio, dlaczego nie wykorzystano kanałów istniejących między służbami specjalnymi?
Choć próba odpowiedzi na to pytanie jest obarczona ryzykiem spekulacji, warto pochylić się nad takim zadaniem. Dotykamy tu bowiem kwestii podstawowej dla oceny wydarzeń z 10 kwietnia, a mianowicie -czy służby III RP mogły brać udział w przygotowaniach do zastawienia pułapki smoleńskiej? Jaką rolę należy przypisać tym służbom przed, w trakcie i po zamachu? Czy  była  to  rola  biernych  acz  nieudolnych  wykonawców  poleceń wydawanych  przez  polityków,  czy  może  rola  ukrytych  inspiratorów i rzeczywistych decydentów?
Już w roku 2012, w książce zatytułowanej „Smoleńsk. Pułapka tajnych służb?” próbowałem zmierzyć się z takimi pytaniami. Dziś, gdy rządy w III RP objęła partia Jarosława Kaczyńskiego, zaś minister Antonii Macierewicz wznowił działalność Komisji Badania Wypadków Lotniczych, wyjaśnienie prawdziwych okoliczności zamachu smoleńskiego wydaje się tylko kwestią czasu.
Sądzę, że scenariusz reportażu TV Imedia oraz sposób przekazania ostrzeżenia przez Gruzinów, stanowi jedną z istotnych wskazówek dotyczących roli służb specjalnych III RP. Jeśli służby gruzińskie zdecydowały się na wysłanie sygnału w takiej formie, może to sugerować brak zaufania do polskich funkcjonariuszy, ale też świadczyć o właściwym (dogłębnym) rozpoznaniu pozycji tych służb.
Niewykluczone, że Gruzini uznali, iż przekazanie takich informacji kanałami służbowymi okazałoby się nie tylko nieskuteczne, ale mogło zagrozić operacji kontrwywiadowczej związanej z rozpracowywaniem rosyjskiej siatki szpiegowskiej. Gdyby wiadomość o przekazaniu służbom III RP informacji pochodzących z depesz GRU trafiła w ręce Rosjan, otrzymaliby mocny sygnał o źródłach przecieku i mogli zablokować akcję Gruzinów.  Wydaje się zatem, że na początku roku 2010 służby zarządzane przez Donalda Tuska były traktowane jako niewiarygodne lub zgoła współpracujące z Rosjanami. Czy była to opinia uprawniona?
Trzeba pamiętać, że w latach 2008-2009, gdy szef FBI Michael McConnell porównywał aktywność służb Federacji Rosyjskiej do okresu zimnej wojny, zaś wywiady Czech, Gruzji, Słowacji i Łotwy alarmowały o wzmożonej aktywności rosyjskiej agentury, jedynie państwo zarządzane przez Platformę i PSL oraz służba kontrwywiadowcza Krzysztofa Bondaryka nie wykazywały  najmniejszych  oznak  niepokoju  o  bezpieczeństwo  Polski.  Główna troska ABW dotyczyła wówczas znalezienia materiałów kompromitujących ludzi Komisji Weryfikacyjnej oraz inwigilacji i działań operacyjnych wymierzonych w prezydenta Polski. Już zachowanie służb III RP w sprawie zamachu gruzińskiego (rok 2008) dowodziło więcej niż braku profesjonalizmu i orientacji propaństwowej. Fakt, że ABW wykorzystała zamach,  by otoczyć środowisko prezydenta siecią inwigilacji i podsłuchów, doskonale obrazuje rzeczywisty status tych służb i ich stosunek do Lecha Kaczyńskiego. Jeśli przyjąć, że w 2008 roku nie istniały jeszcze sprecyzowane koncepcje „ostatecznej rozprawy” z niewygodnym dla Rosji Kaczyńskim, to w ówczesnych działaniach ABW można dostrzec wyraźną wrogość wobec głowy państwa. Jest ona szczególnie widoczna w kontekście podatności służb III RP na tezy rosyjskiej propagandy oraz  pasywnej postawy wobec zagrożeń ze strony reżimu Putina. Po „teście gruzińskim” służby Federacji Rosyjskiej uzyskały dostatecznie wiele dowodów nieudolności i słabości polskiego systemu bezpieczeństwa. Wiedziały również, jak zareagują służby ochrony prezydenta oraz poznały „zdolności analityczne” polskiego wywiadu.
Warto wspomnieć, że wówczas, gdy służby państw zachodnich ostrzegały o aktywności Rosjan  w NATO, a prestiżowy tygodnik „The Economist” przynosił informację o obsadzeniu rosyjskimi szpiegami przedstawicielstwa Rosji przy Pakcie Północnoatlantyckim, jedynie służby III RP nie dostrzegały zagrożeń płynących z ekspansji rosyjskich dyplomatów i podejmowanych przez nich zabiegów o rozdzielenie wizyt prezydenta i premiera w Katyniu.     
Raport ABW za rok 2010 nie zawierał żadnych informacji o cyberatakach na polską sieć informatyczną  (z kwietnia 2010) oraz całkowicie przemilczał skutki potężnej awarii, do jakiej doszło w MSZ na pięć dni przed zamachem smoleńskim. Informacji na ten temat nie znajdziemy również w corocznym raporcie CERT Polska –  zespołu  działającego  w  ramach  Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej. Gdybyśmy  stan  bezpieczeństwa  państwa  oceniali  na  podstawie ówczesnych raportów służb specjalnych – rok 2010 był czasem spokojnej i niczym niezmąconej szczęśliwości, zakłócanej sporadycznie zdarzeniami o niewielkiej wadze.
Tymczasem o rzeczywistej roli służb III RP w kontekście Smoleńska, świadczy nie tylko brak ochrony kontrwywiadowczej podczas remontu Tu-154 w Samarze czy brak weryfikacji warunków bezpieczeństwa dostępu do lotniska wojskowego Okęcie, ale przede wszystkim status byłego pułkownika SB Tomasza Turowskiego.  Powrót  Turowskiego  do  dyplomacji  i  skierowanie  go  15 lutego 2010 roku na placówkę w Moskwie, musiały dokonać się za wiedzą (a niewykluczone, że z inspiracji) polskiego wywiadu. Trudno sobie wyobrazić, by funkcjonariusz lub współpracownik Agencji Wywiadu podjął misję na terenie obcego mocarstwa bez związku z dotychczasowym charakterem swojej pracy. Rodzaj  powierzonego  mu  zadania  trzeba  oceniać  w  zgodzie z zasadami rządzącymi światem służb specjalnych, a zatem uznać, że Turowski mógł pojechać do Moskwy tylko w charakterze łącznika ds. kontaktów ze służbami FR. Oficjalna funkcja kierownika wydziału politycznego ambasady III RP dawała mu dogodną pozycję do utrzymywania kontaktów z ludźmi z administracji Putina, zaś bliskie związki z sowiecką uczelnią MAEiP oraz działalność na rzecz zacieśniania współpracy z polskimi uczelniami, gwarantowały dobre przykrycie misji łącznikowej.
Nie ulega również wątpliwości, że cały proces „pojednania polsko-rosyjskiego” (rozpoczęty w roku 2008) musiał być poprzedzony kontaktami ludzi specsłużb na wielu poziomach. Takie kontakty nawiązywano w związku z wizytą Tuska w Moskwie (2008) i Putina na Westerplatte w roku 2009 czy negocjowaniem kontraktu gazowego.
Warto się zastanowić – czy i na ile wiedza o  misji ambasadora Turowskiego mogła mieć wpływ na intencję współpracy służb zachodnich w zakresie wyjaśnienia przyczyn zamachu smoleńskiego? Jeśli dostrzegano, że polski wywiad nawiązuje tego rodzaju relacje ze służbami Federacji Rosyjskiej, zaś przygotowania do wizyty prezydenta Kaczyńskiego przebiegają według scenariusza rosyjskiego – nie powinna zaskakiwać postawa, jaką wobec tragedii z 10 kwietnia zajęły służby NATO. W języku służb, wysłanie Turowskiego do Moskwy było wyraźnym sygnałem, że rząd III RP prowadzi z Rosjanami wspólną grę.
Sądzę, że tak właśnie oceniały ówczesną sytuację służby prezydenta Saakaszwilego i ocena ta zaważyła na wyborze formy, w jakiej przekazano informację o planowanym zamachu. Można przypuszczać, że gdyby Gruzini zdecydowali się na inny sposób przekazania ostrzeżenia, nie miałoby to większego wpływu na zachowania służb III RP. Taką tezę uprawdopodabnia wiadomość, iż służby te zignorowały informację służb czeskich z 9 kwietnia 2010 roku. Materiał pochodzący z czeskiego biura systemu SIRENE mówił o możliwym zagrożeniu jednego z lotnisk kraju Unii Europejskiej, groźbie ataku na samolot lub próbie uprowadzenia. Potwierdzeniem wspólnej moskiewsko-warszawskiej gry, byłaby także świadomość, iż 13 kwietnia 2010 rząd D.Tuska odrzucił propozycję pomocy złożoną przez przedstawicieli USA i NATO.
Nakreślony w tym tekście obraz ma ukazać skalę problemu, przed jakim stoi dziś rząd Prawa i Sprawiedliwości. Z konieczności jest to obraz niepełny, ograniczony tylko do niektórych aspektów przedsmoleńskiej rzeczywistości. Jednakże analiza zachowań służb III RP po 10 kwietnia, całkowicie potwierdza przypuszczenia dotyczące współpracy polsko-rosyjskiej na poziomie służb specjalnych. Przyjęcie takiej optyki oznacza, że nie wolno nam pokładać nadziei w działaniach aparatu III RP. Już w roku 2012 pisałem, że wszystko co otrzymujemy ze strony reżimowych instytucji, musi być traktowane z najwyższą rezerwą. W tym obszarze nie istnieją żadne zróżnicowania, zaś intencje służb III RP trzeba oceniać wyłącznie w kontekście kremlowskiej strategii dezinformacji.
Jeśli istnieje dziś wola wyjaśnienia okoliczności zamachu smoleńskiego, to najpoważniejszą przeszkodą w takich dążeniach wydaje się stan służb specjalnych III RP oraz stan polskiej armii. W kształcie pozostawionym przez reżim PO-PSL, nie tylko nie są one zdolne do profesjonalnych działań, ale nie sposób liczyć na ich lojalność i wiarygodność.  
Ujawniona przez szefa MON informacja o zniszczeniu meldunków dotyczących sprawy smoleńskiej, które napływały do Sztabu Generalnego WP, jest z pewnością szokująca, ale nie powinna zaskakiwać. Ta wiadomość potwierdza, że poprzedni reżim dążył do zatarcia istotnych dowodów i nie cofał się przed działaniami przestępczymi. Również reakcja na ujawnienie tej informacji, ukazuje prawdziwy stosunek wyższych dowódców WP do sprawy smoleńskiej.
Zdaniem ppłk. rez. Sławomira Komisarczyka, który natychmiast „zameldował” się na łamach jednego z portali – „Dziennik Działania Dyżurnych Służb Operacyjnych Sił Zbrojnych RP nic nowego do sprawy nie mógł wnieść, a wydając decyzję o jego zniszczeniu nikt nie podjął się tego z powodu chęci ukrycia dowodów katastrofy smoleńskiej.”
 Powstaje zatem pytanie – jak można dojść do prawdy o zamachu smoleńskim, posługując się narzędziami pozostawionymi przez wspólników Putina? Jaką pomoc mogą świadczyć służby, które przed i po Smoleńsku wywiesiły białą flagę i stały się gwarantem rosyjskich łgarstw?
„Nie ma podstaw, aby wątpić w wiarygodność działań Rosjan. W tej chwili nie ma potrzeby używania służb, dlatego że poziom zaufania w tej konkretnej sprawie jest na tyle wysoki, że można pytać o wszystko” – to „fachowe” pouczenie M. Dukaczewskiego z roku 2010 najpełniej wyraża stosunek służb III RP do sprawy zamachu smoleńskiego.  Dla nich „temat Smoleńska” skończył się 10 kwietnia, zaś kolejne lata upływały na rozlicznych matactwach i uwiarygodnieniu wersji moskiewskiej.  
Jeśli nawet niektóre z zachowań można  tłumaczyć  brakiem  profesjonalizmu,  słabością bądź nawet lękiem przed konfrontacją z Rosją – nie sposób w tych kategoriach interpretować całego toku wydarzeń mających miejsce przed i po 10 kwietnia.
Wcześniej czy później muszą paść pytania – czy ludzie służb III RP współdziałali z Rosjanami w zastawienia pułapki smoleńskiej i zabójstwie naszych rodaków? Jaki rodzaj odpowiedzialności ponoszą szefowie ABW, BOR, SKW czy SW, w związku z tym zamachem?
Świadomość takich kwestii, musi prowadzić do konkluzji, że warunkiem koniecznym dla rozwiązania zagadki smoleńskiej jest dogłębna, całościowa reforma służb specjalnych. Reforma, której nie sposób przeprowadzić inaczej, jak poprzez zastosowanie tzw. opcji zerowej i konstruowanie organów bezpieczeństwa od podstaw. Taki zamysł można dziś dostrzec w działaniach szefa MON, w zakresie podległych mu Służb Wywiadu i Kontrwywiadu Wojskowego.  Niestety, podobnych działań nie widać ze strony premiera rządu ani ministra spraw wewnętrznych. Dobre, lecz zaledwie kosmetyczne pomysły, polegające na wzmocnieniu roli CBA, przy jednoczesnym ograniczeniu uprawnień ABW do działań typowo kontrwywiadowczych, mogą okazać się niewystarczające. Ta ostatnia służba winna być zlikwidowana, a na jej miejsce powołana całkowicie nowa formacja.
Po trzech miesiącach od powołania rządu PiS wydaje się, że nie tylko nie ma on pomysłu na radykalną przebudowę polskiego systemu bezpieczeństwa, ale nie wykazuje woli takich działań. W tym kontekście warto przywołać tekst Sławomira Cenckiewicza z listopada ub. roku, w którym autor przypomniał, że  szczególnie ryzykowne politycznie reformy są zazwyczaj możliwe w krótkim czasie od objęcia urzędu” i jako przykład wskazał ustawy likwidujące WSI. Zostały one przygotowane niespełna po trzech miesiącach od zaprzysiężenia Lecha Kaczyńskiego na prezydenta RP.
Cenckiewicz zwracał również uwagę na istotną rolę ośrodka prezydenckiego i twierdził, że „Jeśli stałby się (prezydent) zakładnikiem grup interesów lub nawet notariuszem unikającym zdecydowanych działań, to mógłby pogrzebać ideę głębokich reform. Pasywna i demobilizacyjna postawa prezydenta może również negatywnie oddziaływać na większość parlamentarną nawet wówczas, kiedy wywodzą się oni z jednego politycznego obozu.”
Bez wątpienia, bierna postawa prezydenta Dudy oraz kompletna bezczynności prezydenckiego aparatu bezpieczeństwa (BBN), czynią z tego środowiska raczej przeszkodę niż wspornik w reformie służb specjalnych.
 Pozostawienie służb III RP w niezmienionym kształcie (również personalnym), nie tylko uniemożliwi dotarcie do prawdy o Smoleńsku, ale zdecydowanie ograniczy możliwość prowadzenia takich działań na arenie międzynarodowej. Tu nie wystarczą pseudo reformy i zabawa w „demokrację parlamentarną”.  
Jeśli miałoby dojść do odblokowania współpracy polskich służb ze służbami USA, Izraela czy państw NATO oraz ujawienia władzom III RP informacji wywiadowczych na temat Smoleńska, nastąpi to wówczas, jeśli służby te staną się partnerem wiarygodnym i pewnym. Póki ocena tych formacji nie odbiega od analiz wywiadu gruzińskiego z roku 2010, nie powinniśmy liczyć na  ścisłą współpracę.  
Nie mogę sobie wyobrazić, by wywiad amerykański przekazał zdjęcia wykonane przez wojskowe satelity ludziom, którzy 10 kwietnia 2010 roku uczestniczyli w libacji zorganizowanej w siedzibie SKW. Trudno przypuszczać, by podjęto współpracę ze służbami, których funkcjonariusze prześladowali prokuratora Pasionka za kontakty z „obcym wywiadem”.
Trzeba sobie uświadomić, że droga do prawdy o Smoleńsku wymaga czegoś więcej niż kosmetycznej polityki „dobrych zmian”. Jeśli USA (czy wywiad innego kraju) posiadałyby wiedzę na temat przyczyn katastrofy, jej ujawnienie jest zdeterminowane kwestiami czysto politycznymi i zależne od globalnych interesów mocarstw. Ta wiedza nie tylko zaszkodziłaby stosunkom z putinowską Rosją, ale miała wpływ na relacje wewnątrz NATO i Unii Europejskiej. Przedstawienie prawdziwego przebiegu zdarzeń z 10 kwietnia musiałoby zasadniczo zmienić układ sił w Europie i na świecie oraz zagrozić wywołaniem konfliktów, których wiele państw chciałoby uniknąć.
Taki ciężar może udźwignąć tylko państwo całkowicie wolne i suwerenne, oczyszczone z dominacji wrogiej agentury, dysponujące sprawnymi służbami i silną armią. Jeśli rząd PiS potrafi zlikwidować ruiny III RP i zbudować takie państwo, dotrze też do prawdy o Smoleńsku. Jeśli nie zamierza tego robić i chciałby nadal reanimować magdalenkowego trupa – czeka nas bolesne rozczarowanie i klęska.

36 komentarzy:

  1. Szanowny Panie Aleksandrze,

    to bardzo potrzebny tekst. Wyjątkowy na tle zalewu słów kłamliwych, dezinformujących, płytkich i głupich. Oddzielający ziarna od plew, tj. jasno wskazujący główne przesłanki i najistotniejsze problemy i zadania stające przed władzą.
    Mam nadzieję, że najważniejsze osoby w państwie wezmą go pod uwagę.

    Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Kazefie,

      Jestem przekonany, że rządzący zdają sobie sprawę ze skali problemów związanych z wyjaśnieniem tragedii smoleńskiej.
      W tekście wskazałem tylko te, które uważam za najpoważniejsze.
      Rzecz nie dotyczy więc diagnozy, ale zastosowania prawidłowej terapii. To zaś wymaga dużej odwagi, determinacji i konsekwencji.
      W działaniach PiS-u nie dostrzegam tych cech, a zakres stosowanych środków uważam za dalece niewystarczający.
      Sądzę, że należałoby uświadomić naszym rodakom, iż próba wyjaśnienia okoliczności zamachu smoleńskiego musi (podkreślam) prowadzić do eskalacji wielu konfliktów i wywołania "wojny" z całym establishmentem III RP.
      Nie ma innej drogi.
      Jeśli był to zamach, w którym maczali palce politycy i ludzie służb III RP, nie sposób liczyć na spokojną reakcję.
      Gdy zatem słyszę zapewnienia, że "PiS nigdy nie wypowie nikomu wojny", mam prawo przypuszczać, że traktuje się nas niepoważnie lub planuje jakąś mistyfikację.

      Dziękuję Panu za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  2. Szanowny Panie Aleksandrze,
    podobne wątpliwości nurtują także mnie.Od dawna wiadomo,że aby rozpocząć budowę rzeczywistego wolnego państwa,musimy dojść do prawdy o Smoleńsku i zabojstwie Bł. Księdza Jerzego.Bez tego możemy zapomnieć o Polsce, o jakiej marzyli wszyscy wielcy patrioci.Kiedy oddałam swój głos na PiS i PAD, to równiez dlatego,że wierzyłam,iż te dwie zbrodnie wreszcie zostaną ukazane takie jak były i co za tym idzie, winni zostana sprawiedliwie osądzeni.Co prawda Jaruzelski i Kiszczak przed innym juz stoja sądem, ale w każdym razie oczekiwałabym,że ich sprawstwo zostanie nazwane po imieniu.Mam jeszcze nadzieję,ze tak się stanie, bo wierzę głęboko w mądrość pana Antoniego Macierewicza.Niestety, rzeczywiście MSW nie jest skore do głebokich zmian,co napawa obawą. Jakoś nie możemy dojść do tej opcji zerowej, prawda? A to już chyba ostatnia taka szansa...
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętając o Popiełuszce nie wolno zapominać o równie zapomnianych przez sprawiedliwość Suchowolcu, Zychu, Niedzielaku.

      To, jaki mamy stosunek jako Państwo, do tych, którzy głosili prawdę i miłość bliźniego - bezinteresownie, bez względu na przeciwności, słabości i pokusy - wyraża nas samych. Co musimy zrobić, jako ludzie, żeby zachęcić całe społeczeństwo do sprawiedliwości? Czym jest sprawiedliwość? Czy ona dzieje się sama?

      Oczywiście, nie dzieje się sama. Nikt nie pamięta już jak sprawiedliwie umarli Jaćwingowie. I nikt nie będzie pamiętać jak sprawiedliwie świat zmiecie Polaków ze sceny narodów. Czy to oznacza, że aby być sprawiedliwym, trzeba mieć siłę?

      Tak, trzeba mieć wielką siłę. Siłę duchową ale taką, którą można przełożyć na poparcie społeczne, na działanie.

      Dlaczego zatem nie mamy siły, aby zadbać o sprawiedliwość dla Popiełuszki, dla Suchowolca, dla Zycha, z którego tak obrzydliwie szydził Urban, dla Niedzielaka - wychowawcy wielu prawych ludzi. Dlaczego uczniowie tych wielkich ludzi nie mają dość siły aby dojść do sprawiedliwości?

      Dlatego, że siła, która potrzebna jest aby dojść do sprawiedliwości topnieje z każdym małym kompromisem. Jeśli chcemy oddać Jerzemu, Stanisławowi, Sylwestrowi i stefanowi sprawiedliwość musimy mieć siłę, aby rozliczyć winnych ich smierci, musimy mieć siłę, aby poznać wszystkie okoliczności tych zbrodni i je osądzić.

      I teraz zadam bardzo proste pytanie. Skoro nie umiemy oddać sprawiedliwości tym pięknym ludziom, kiedy ich zabójcy, wrogowie są już w dużej mierze pozbawieni realnej władzy, są starzy, ale i tak są ponad nasze siły, to jakże chcemy oddać sprawiedliwość tym, którzy zginęlo w kwietniu 2010 roku? Kiedy ich zabójcy są nadali silni, a może nawet potężni, w dobrym zdrowiu i znakomitej kondycji majątkowej?

      Ale to jeszcze nie jest największy problem. Skoro nasz wewnętrzny głos nie nakazuje nam ze wszystkich sił wyjaśnić zbrodnie popełnioną na kapłanach, to jakiej jakości to musi być głos? I czy wolno oczekiwać, że głos takiej jakości wystarczy do wyjaśnienia tego, co stało się w Smoleńsku?

      Ludzi pięknych od zwykłych nie dzieli wyznanie deklarowane, tylko wyznanie wiary w wartości. Nam przyszło jedynie dać świadectwo prawdzie po zbrodni, a nie dać świadectwo prawdy w obliczu smierci. A i tak to nas przerasta.

      Usuń
    2. Agnieszka Moitrot,

      Zgadzam się całkowicie, że te dwa śledztwa - w sprawie zbrodni smoleńskiej i zbrodni założycielskiej III RP - są fundamentalne dla zbudowania nowego państwa.
      Bez rozwiązania tych spraw, nie możemy marzyć o wolnej Rzeczpospolitej.
      W obu przypadkach, musi pojawić się temat służb specjalnych III RP oraz pytania o zakres ich odpowiedzialności w związku z tymi zbrodniami.
      Jeśli pamiętać, że owe służby powstały na fundamencie (strukturalnym i personalnym) tzw. służb specjalnych PRL, nie będzie nadużyciem obarczanie ich odpowiedzialnością za wieloletnie matactwa związane ze zbrodnią na księdzu Jerzym.
      W przypadku zbrodni smoleńskiej, rzecz wydaje się tym bardziej klarowna, bo służby te nie tylko zostały doszczętnie skompromitowane, ale istnieje uzasadnione podejrzenie, iż ich przedstawiciele brali udział w rosyjskiej kombinacji.
      To już nie byłyby klasyczne "błędy i patologie", lecz świadome współdziałanie z obcym mocarstwem przeciwko władzom III RP.
      W normalnych czasach za takie rzeczy trafiało się na stryczek.
      Jeśli zatem skonfrontujemy działania służb w latach 2008-2015 z ogromem afer, przestępstw i zaprzaństwa tego okresu, musi pojawić się pytanie - jak głębokie muszą nastąpić zmiany (reformy) w obszarze bezpieczeństwa, byśmy mogli stworzyć formacje godne wolnej Rzeczpospolitej?
      Tzw. opcja zerowa wydaje mi się jedynym rozwiązaniem.
      Jeśli ludzie, których można posądzać o znajomość tematu twierdzą, iż „służby specjalne, a raczej byli ludzie służb mają udział w większości afer w Polsce” oraz "służby specjalne dziś są instytucjami na tyle silnymi, by zaszkodzić potencjalnym konkurentom, natomiast są zbyt słabe i zdemoralizowane, by odpowiadać na wyzwania, jakie stoją przed Polską w XXI w."( P.Woyciechowski), trzeba pytać o realną terapię.
      I tu pojawia się problem, bo choć śledzę uważnie wypowiedzi ludzi związanych z PiS-em, nigdzie nie znalazłem spójnej, sensownej koncepcji. Bo takie rzeczy, jak zmiana kierownictwa (acz nie do końca), wzmocnienie kontroli sejmowej, ograniczenie uprawnień ABW i podporządkowanie Agencji szefowi MSW czy ujawnienie zbioru zastrzeżonego, wydają się zaledwie półśrodkami. Obliczonymi raczej na "modernizację" i "naprawę" niż na budowę nowych, profesjonalnych formacji.
      Jest tu wyraźnie widoczny lęk przed użyciem określenia "opcja zerowa". A przecież kiedyś trzeba to zrobić. Tak, jak uczynił to prezydent Kaczyński likwidując "peryskop,za pomocą którego Rosjanie pozyskiwali wiedzę o mechanizmach funkcjonowania naszego państwa" i Antoni Macierewicz, budując od podstaw Służbę Kontrwywiadu Wojskowego.
      Dziś nie ma tak odważnych koncepcji. Każe nam się czekać na wyniki audytów i medialne przecieki na ten temat.

      Szalenie niepokojące jest natomiast stanowisko pani premier w kwestii służb specjalnych. Rozumiem, że Beata Szydło nie musi znać się na tematyce bezpieczeństwa, ale jest czymś absurdalnym i groźnym dla Polaków, jeśli kilka dni po objęciu stanowiska, ta pani publicznie oświadcza, iż "Polacy mogą czuć się bezpieczni,biorąc pod uwagę zaangażowanie i pracę naszych służb".
      Świadomość, że ta hiper brednia pochodzi z ust polityka PiS i zawiera ocenę służb uwikłanych w Smoleńsk (i Bóg wie jakie jeszcze przestępstwa), powinna budzić sprzeciw.
      Jakby na zaprzeczenie tej demagogicznej tezie, w tym samym dniu, prof. Ryszard Machnikowski z UŁ (ekspert ds.terroryzmu) w jednym z wywiadów stwierdził - "Polski system antyterrorystyczny jest wyłącznie na papierze".
      Nikt jednak nie zapytał- czy miło wyglądająca pani, która wciąż zapewnia nas o dbałości o bezpieczeństwo Polaków, ma w ogóle świadomość, w jakim stanie są służby III RP i jakich wymagają środków?

      Bardzo dziękuję za Pani komentarz i pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Panie Przemku,

      Zadał Pan bardzo mocne pytanie - "Skoro nie umiemy oddać sprawiedliwości tym pięknym ludziom, kiedy ich zabójcy, wrogowie są już w dużej mierze pozbawieni realnej władzy, są starzy, ale i tak są ponad nasze siły, to jakże chcemy oddać sprawiedliwość tym, którzy zginęło w kwietniu 2010 roku?"
      Przed kilkoma laty, gdy pisałem o zbrodni założycielskiej III RP, zadałem pytanie podobne.
      Takie pytania są konieczne. Nie po to, by "podcinać skrzydła" i "siać defetyzm" ( o co wielu głupców mnie oskarża)ale dla uświadomienia sobie hierarchii tych spraw oraz skali czekających nas wyzwań.
      Jeśli będziemy uciekali od takich pytań lub zbywali je tchórzliwym "wierzę i mam nadzieję", nie mamy szans na odzyskanie Polski.
      Nie mam wątpliwości, że ci sami politycy, którzy milczą dziś w sprawie zabójstwa księdza Jerzego lub zaciągają zasłony nad mordami "okrągłego stołu"(księża Suchowolec, Zych, Niedzielak), nigdy nie będą w stanie dotrzeć do prawdy o Smoleńsku.
      Te sprawy spinają okres III RP niczym zbrodnicza, logiczna klamra.
      Od zbrodni założycielskiej - zabójstwa księdza Jerzego, poprzez morderstwa "okrągłego stołu", po zamach smoleński - jako kulminację i zwieńczenie patologii tego państwa.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
  3. Panie Aleksandrze,

    czy nie wydaje się Panu, że coś wspólnego ze zbrodnią smoleńską mogła mieć wcześniejsza katastrofa lotnicza w Mirosławcu ze stycznia 2008 r.? Czy to nie wygląda jak próba generalna do Smoleńska, w której mogły zostać przetestowane możliwości tubylczych służb specjalnych?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wąż Wystygły,

      Temu tematowi poświęciłem tekst ZABÓJCZE MODERNIZACJE „PANÓW W MUNDURACH” z września 2011 roku, opublikowany w nr 38/2011 Gazety Polskiej-
      http://bezdekretu.blogspot.com/2011/09/zabojcze-modernizacje-panow-w-mundurach.html

      Przyznam, że nie dostrzegam tu prostych analogii. Widzę natomiast te same postaci oraz uderzające podobieństwo w zakresie śledztwa.

      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Witam. Tym, którzy nie czytali, polecam google i"zamach warszawski" oraz "zamach.eu"!!!

      Usuń
  4. Hm, a czemu Gruzini nie ostrzegli bezposrednio prezydenta Kaczynskiego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. halah76,

      A na jakiej podstawie możemy o tym wnioskować?
      Nie poruszam tej kwestii, ponieważ nie sposób określić, czy takie ostrzeżenie nie zostało wysłane.

      Usuń
    2. Dziekuje za odpowiedz.

      Usuń
  5. Panie Aleksandrze,

    doskonały tekst pod względem analitycznym, gdzie punkt po punkcie wyłożył Pan wiele informacji, które są pewnym logicznym ciągiem, dla mnie jako osoby, która kocha taktykę kryminalistyczną i takie analityczne myślenie to wspaniały artykuł, choć nie chciałbym go czytać, bo wolałbym, by mój kraj był wolny od takich zdarzeń.

    Dodam tylko do tego tę nową informacją o rzekomych instrukcjach wytworzonych na potrzebę ewentualnych pytań o zdarzenie w Smoleńsku i weryfikację WSI, gdzie takie instrukcje miały zostać odnalezione w CEK. Pisze o tym dzisiaj serwis w polityce.pl http://wpolityce.pl/polityka/280953-polityczno-wojskowy-uklad-z-gigantycznym-budzetem-i-rosyjskimi-sluzbami-w-tle-wsieci-opisuje-kulisy-dzialania-cek-nato-prywatny-folwark

    Moim zdaniem już sam fakt tworzenia takich instrukcji dyskwalifikuje tych ludzi nie tylko jako żołnierzy, funkcjonariuszy, ale jako ludzi.

    Zacznę od tego: zmiana służb, całkowita likwidacja ABW teraz.

    Nie da się tego teraz zrobić, nie ma mowy o opcji zerowej > Światowe Dni Młodzieży, wizyta Papieża.

    Stać nas jednak intelektualnie na to, by takie służby budować na ludziach porządnych (tu pełna zgoda, jestem za tym), których nie brak w Polsce.
    Nie wiem, czy Pan wie, ale byli, są i będą fantastycznie uczciwi ludzie, którym pewnych pojęć nie trzeba tłumaczyć, bo doskonale rozumieją czym jest honorowa postawa, rzetelność, staranie się przez lata, by być uczciwym człowiekiem.

    Proszę mi wierzyć - przez lata rządów PO i PSL tacy ludzie jak Pan Bondaryk, Wojtunik takich ludzi, którzy są tymi potencjalnymi kandydatami do tej pracy (pracy śledczej, analitycznej, operacyjnej) traktowali jak powietrze.

    A mamy lepsze charaktery i umysły od tych ludzi do tej roboty, nikt nam za darmo nie dał opinii od światowych sław kryminalistyki, to my żyliśmy za 20zł na 2 tygodnie przez ostatnie 8 lat, ale nie narzekaliśmy, walczyliśmy w necie, trwaliśmy.

    Nie muszę już dodawać, że tacy kandydaci do tej pracy dysponują także szeroką wiedzą z takich dziedzin jak kryminalistyka, taktyka kryminalistyczna, medycyna sądowa (vide brak całościowego zabezpieczenia miejsca zdarzenia w Smoleńsku pod względem kryminalistycznym i medyczno-sądowym), kryminologia oraz z innych dziedzin, posiadają doskonałe umysły analityczne, tych ludzi jest naprawdę bardzo ciężko oszukać, okłamać, zmanipulować.

    Tacy kandydaci do pracy/służby nie mieli szans na żadną tego typu pracę, żadnych szans z wiadomych względów - nie są związani z nikim, z niczym, z żadnym biznesem, z żadnymi starymi służbami, z żadnym środowiskiem politycznym, biznesowym, innym.


    I dlatego tak bardzo są niewygodni, bo stanowią ogromne zagrożenie dla tych ludzi, których działania Pan opisał powyżej.

    Ja osobiście uważam, że tacy ludzie byli celowo blokowani do tej pracy z tych powodów, bo są mądrzy, za uczciwi, za bardzo przenikliwi, a w dodatku kochają swój kraj.

    Pisałem o tym przez 5, 6 lat na blogu w Opera Unite, gdzie ten blog został zamknięty przez Operę w kwietniu 2013 roku.

    I na koniec powiem jedynie Panu, że gdybym tak nie kochał tych dziedzin, mojego kraju, choć jestem totalnym biedakiem do innych ludzi, ostatnie 8 lat mam zniszczone przez nepotyzm, nie miałem nawet jednej szansy nie tylko na pracę w zawodzie, ale nawet nie miałem jednej szansy, by z mądrym człowiekiem porozmawiać o tej robocie przez 5 minut, bo tyle każdej ze stron wystarczy, by wiedzieć, czy ten człowiek ma mózg, charakter etc., czy też nie ma tego to już dawno wyjechałbym za chlebem do innego kraju, ale trwam ,jestem tutaj, zniosłem już wszystko, co tylko może znieść człowiek, którego marzeniem było tylko zdobyć uczciwie pracę w tym, co kocha i być w swoim kraju.

    I za ten Pana tekst w imieniu takich jak ja chcę bardzo podziękować, dziękuję Panu za te słowa o tych koniecznych zmianach w służbach, o zatrudnianiu nowych ludzi. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PasjonatLeonaWachholza,

      Dziękuję za tak życzliwą ocenę tego tekstu, szczególnie zaś za wspomnienie, iż "byli, są i będą fantastycznie uczciwi ludzie", którzy mogą i powinni pracować w polskich służbach.
      Jestem przekonany, że takich funkcjonariuszy można znaleźć dziś w każdej formacji i mimo zaprzaństwa lub pospolitej głupoty swoich przełożonych, nadal chcą dobrze wykonywać swoje obowiązki.
      Jeśli przyjmiemy założenie, iż służby wolnej Rzeczpospolitej trzeba budować od podstaw, podstawowym priorytetem w doborze kandydatów, powinna być ich postawa patriotyczna i obywatelska. To dlatego tak wyśmiewano Antoniego Macierewicza, że zamiast wyleniałych koniunkturalistów i nierobów, chciał zatrudniać w służbach owych "harcerzy" - ludzi młodych i ideowych, nieuwikłanych w żadne układy i zależności.
      Jednym z najstraszniejszych mitów III RP jest bowiem rzekomy profesjonalizm byłych esbeków i ruskich sługusów. Obaleniu tego wyjątkowego kłamstwa poświęciłem książkę "Bezpieka. Mitologia służb specjalnych PRL".

      Dlatego obowiązkiem rządu, który odwołuje się do polskich tradycji, jest oczyszczenie z takich ludzi służb specjalnych. Ani byli esbecy ani ich wychowankowie,ludzie z "grupy krakowskiej" czy "sieroty" po Kozłowskim i Milczanowskim, nie powinni nigdy więcej zajmować się bezpieczeństwem Polaków.

      Dziękuję Panu i pozdrawiam

      Usuń
  6. Myślicie, ze teoria o "My nie ruszamy waszych, Wy nie ruszacie naszych" istnieje ?. Opcja zerowa PiSu łamała by tą zasadę... czekamy więc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. atb,

      Gdyby nawet taka teoria istniała, została już obalona.
      Zachowania Onych dowodzą,że nie tylko "ruszają" Naszych, ale otwarcie dążą do odzyskania władzy.
      Jeśli za kombinacją operacyjną pt."bronimy demokracji III RP" kryją się ludzie służb, byłby to dowód anulowania (ewentualnych) wcześniejszych ustaleń.

      Usuń
  7. Jak mnie drażnią wpisy w stylu "nie ze wszystkim się zgadzam, ale warto czytać", które tylko sieją zamęt i chaos oraz wprowadzają podświadomą nieufność u czytelnika. Jeżeli ktoś się nie zgadza niech napisze z czym i uzasadni, aby czytający mógł wysłuchać argumentów obu stron i zdecydować, z którą się zgadza. W przeciwnej sytuacji jest to tylko tworzenie zamieszania, a nawet rodzaj delikatnego sabotażu. Mógł Pan tego nie retweet'ować, bo już dawno przestałęm śledzić bełkot ludzi wolnych mediów na twitterze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariusz Kostosz,

      Prawda. Tym bardziej, gdy za stwierdzeniem "nie ze wszystkim się zgadzam", kryje się zarzut dotyczący kwestii, której nie ma w moim tekście.
      Zapytany - z czym się nie zgadza, C.Gmyz odpowiedział - "nie zgadzam się,że w służbach podległych Kamińskiemu nie idą zmiany. Idą."
      Ponieważ w moim tekście nie ma wzmianki o Kamińskim ani o planowanych przez niego reformach (nic o tym nie wiem), po co czynić z tego zarzut? Piszę wszak o "opcji zerowej", nie zaś o "zmianach".
      Skwitowanie mojego tekstu kompletnie gołosłownym "idą", jest na tyle niepoważne, że niegodne uwagi. Być może pan Gmyz posiada wiedzę na temat głębokich zmian, ale miast podzielić się z nią czytelnikami, woli pustą retorykę.
      Nie dziwi mnie natomiast, że ta "riposta" C.Gmyza zdobyła spore uznanie na tt. Dowodzi to nie tylko całkowitej obojętności elektoratu PiS na kwestie bezpieczeństwa, ale żywotności jednego z najbardziej zgubnych zabobonów - nie ważne co, lecz kto mówi.

      Usuń
    2. Niestety, ale największą zaletą większości elektoratu PiSu jest to, że nie głosują na PO i inne antypolskie partie. Z przykrością i zażenowaniem stwierdzam, że szczytem ich wymagań wobec swoich posłów jest zwolnienie kraśki, tadli czy lisa z tvp. Wtedy są w siódmym niebie i wszędzie można przeczytać "Kaczor się rozpędza". Może to zabrzmi kontrowersyjnie, ale jednak PO i komorowskiemu coś się udało. Obniżyli nasze polskie ambicje do poziomu byc/nie być lisa w tvp i poczucia dumy z tego, że A. Duda nie czyta z kartki.

      Usuń
  8. Panie Aleksandrze.
    Na postawione w tytule pytanie , można i należy odpowiedzieć jedynie kolejnym pytaniem: Ile nas jako naród i jako państwo będzie kosztowało bezkarne kłamstwo smoleńskie?
    Wszystko, prawda? W sprawie smoleńskiej zbrodni idzie o wszystko.
    Widzi Pan, nie mam nawet procenta Pańskiej wiedzy, analitycznych zdolności. Dla mnie w obecnej sytuacji to wyjątkowo ułatwia sprawę. Za przeproszeniem, g mnie obchodzi co rządowi jest niezbędne w tej sprawie. Jako obywatel domagam się sprawiedliwości, wskazania winnych, wyroków. Po prostu sprawiedliwości. Chce widzieć, jak sprawiedliwość zaczyna się tam gdzie musi, czyli w Smoleńsku.
    Na końcu chcę widzieć jak sprawiedliwość, jest wymierzana za brak wiedzy i profesjonalizmu, za marnotrawienie naszych pieniędzy, choćby za źle położone tory szybkiego tramwaju w moim mieście.
    Płace państwu wszystkie daniny, choć to mordęga, zatrudniam na pełne umowy, jestem uczciwym obywatelem. Dlatego mam prawo wymagać sprawiedliwości i robię to z lekkim sercem.
    Jeśli tego rządu nie stać na determinację, odwagę i czego jeszcze mu trzeba do wymierzenia sprawiedliwości za Smoleńsk, to Polski, mojej Ojczyzny nie stać na taki rząd.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Meewroo,

      To postawa, którą całkowicie podzielam - racjonalna i uczciwa.
      Gdyby większość wyborców PiS miała podobny stosunek do działań polityków, może mielibyśmy szansę na obalenie III RP.
      Bardzo dziś brakuje tak podstawowej świadomości, odwagi w formułowaniu żądań, szacunku dla siebie i własnych poglądów.
      W jej miejsce zaszczepiono nam mentalność komunistycznych rabów, bałwochwalstwo wobec dyktatu partyjnych mędrków oraz serwilistyczny stosunek do "elit patriotycznych".
      Czym to się różni od owej "lemingowatości" wyborców PO - nie potrafiłbym powiedzieć.
      Bardzo Panu dziękuję za świadectwo wolnego człowieka.

      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Jeśli rzeczywiście służby gruzińskie miały wiedzę o możliwym zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, dlaczego do wymiany informacji nie wykorzystały przyjacielskich stosunków między prezydentami Polski i Gruzji, omijając w ten sposób postsowieckie służby? Z licznych wypowiedzi ministra Macierewicza wynika, że Lech Kaczyński doskonale zdawał sobie sprawę, że jest otoczony sitwą zdrajców i politycznych przestępców, czy Pana zdaniem prezydent Kaczyński mógł w tamtym czasie podjąć jakieś skuteczne kroki żeby całkowicie rozbić ten zbrodniczy układ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wojciech sz,

      W tej kwestii udzieliłem już odpowiedzi powyżej.
      Nie wiem (i nie sądzę, by ktokolwiek miał o tym wiarygodne informacje) czy prezydent Gruzji przekazał taką informację Lechowi Kaczyńskiemu.
      Ponieważ rozważania na ten temat są obarczone całkowitą dowolnością, uważam je za bezprzedmiotowe.

      Nie potrafię przypomnieć sobie żadnej wypowiedzi ministra Macierewicza, w której padłoby stwierdzenie, "że Lech Kaczyński doskonale zdawał sobie sprawę,że jest otoczony sitwą zdrajców i politycznych przestępców".
      Jeśli znam Pan takie wypowiedzi, chętnie się o nich dowiem.
      Natomiast najbardziej skutecznym krokiem w kierunku "rozbicia zbrodniczego układu", była likwidacja WSI.

      Usuń
    2. "Ta mafia jest do wszystkiego zdolna, ty sobie nie wyobrażasz, do jakich rzeczy są zdolni”. Wielokrotnie, na różnych spotkaniach Antoni Macierewicz przytacza te słowa, jako słowa wypowiedziane przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, z tego co pamiętam jest to początkowy okres pracy komisji likwidacyjnej WSI.
      Wszystkiego dobrego.

      Usuń
  10. Witam serdecznie Szanownego Autora,

    Kiedy czyta się takie teksty o Smoleńsku, jakie Pan popełnia, Panie Aleksandrze, w rozpaczy niemocy choć ta w sercu tli się nadziei migocząca iskierka, że jeszcze w nas nie zabito wolnej-polskiej myśli. I że – jak po wielokroć bywało – z tej myśli się odrodzimy i przywrócimy Polskę światu suwerennych i niepodległych narodów.

    Historia nie zawsze wraca farsą, a dzieje naszej Ojczyzny dowodzą, że dawne grzechy przodków często lustrzanym, a nad miarę złowieszczym odbiciem powtarzają się w czynach ludzi (?) nam współczesnych. A my tych grzechów, tego zaprzaństwa, tej podłości nie dostrzegamy. Ale czasem jest inaczej i z ręki Narodu winnego spotyka kara.

    Wczoraj była 65 rocznica zamordowania przez Rosjan w polskich mundurach mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Rzeczywistego grobu – w patosie, honorach i czci – ten Wielki Polak doczeka 24 kwietnia tego roku. Po 65 latach. W kwietniu.

    Jeszcze nieskromnie o moim widzeniu pewnych aspektów Smoleńska: http://www.blog-n-roll.pl/pl/cz%C5%82owiek-sikorskiego-jak-ludzie-gestapo#.VrpNJ1jhDIU

    Dobrej nocy życzę,
    Warszawa1920


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arek Cisek,

      Moje pokolenie będzie już powoli schodziło na "wieczną wartę". O tym, jak będą myśleli nasi rodacy i czy z tej myśli "odrodzimy i przywrócimy Polskę światu suwerennych i niepodległych narodów", zdecydują już ludzie młodzi -następne pokolenia.

      Przywołał Pan postać wielkiego Żołnierza, wielkiego Polaka.Postać formatu, jakiego dziś próżno szukać.
      Bo choć istnieje atmosfera czci i podziwu dla Żołnierzy Niezłomnych, jesteśmy bardzo dalecy od praktykowania (ale też zrozumienia) takich postaw.
      Przypisujemy sobie tradycję, od której oddziela nas nieprzebyta, historyczna bariera. Myślę, że próby odwoływania się do dziedzictwa powojennego antykomunizmu, przy jednoczesnej negacji obowiązku wytyczenia „kanciastej granicy”, prowadzą nie tylko do zafałszowania prawdy o polskich bohaterach, ale stanowią ogromne nadużycie.
      Bo nie jesteśmy dziś zdolni do buntu ani stawienia czoła wrogowi. Nikt też nie zaakceptuje prawdy, że hybrydy komunizmu nie upadają pod ciosami demokracji, a tym bardziej, nikt nie uwierzy, że wolnej Polski nie da się kupić za cenę partyjnego kuglarstwa i medialnego bełkotu, że trzeba twardej, bezwzględnej wojny, w której nie ma miejsca na kompromis.
      Dlatego łatwiej nam podziwiać takie postaci, niż przyjąć świadomość ceny, jaką trzeba płacić za prawdziwą wolność.

      Pozdrawiam


      Usuń
  11. off topic ale bardzo ważny

    Wczoraj we wszystkich mediach arabskich info, że Polska wyśle wojska do Syrii, Polska idzie na wojnę z ISIS. Zaraz antypolskie media podchwycą temat, który jest moim zdaniem bardzo czuły dla ogromnej ilości Polaków. Na stronach ludzi piszących o konfliktach bliskiego wschodu ogromna fala krytyki pod adresem Antoniego Macierewicza w komentarzach użytkowników. Ludzie wolą zrezygnować z baz NATO niż zgodzić się na zaangażowanie Polski w walkę z państwem islamskim. Zobaczymy co będzie się działo w najbliższym czasie, ale jak to pójdzie w złym kierunku to krytyka za likwidacje WSI będzie dla AM niczym w porównaniu z tą krytyką, która może nadejść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariusz Kostosz,

      Co jakiś czas na moim blogu pojawiają się komentatorzy "ukierunkowani" na określony rodzaj tematyki.
      Czasem są to zwolennicy spisków żydowsko-masońskich, innym razem pryncypialni krytycy anonimowości lub zadeklarowani piewcy potęgi Rosji. Zwykle rozmawiamy sobie miło, a przynajmniej do czasu, gdy natręctwo wiodącego tematu nie stanie się zbyt męczące.
      Obawiam się, że Pan ma dość poważny kłopot z ministrem Antonim Macierewiczem. Ta postać i krytyczna ocena działań szefa MON pojawia się w większości Pana komentarzy. Co więcej - uważa Pan ten temat za "bardzo ważny" i wkleja na moim blogu informacje kompletnie niezwiązane z tematem wpisu.
      Chcę Pana zapewnić, że śledzę na bieżąco większość wydarzeń i aktywność ministra Macierewicza nie umyka mojej uwadze. Nie ma zatem potrzeby przypominania o "newsach dnia". Tym bardziej, nie jestem zainteresowany opiniami "ludzi piszących o konfliktach bliskiego wschodu", z których większość spełnia rolę pożytecznych rezonatorów moskiewskiej dezinformacji.
      O krytykę pod adresem szefa MON proszę się nie martwić.
      Antoni Macierewicz radzi sobie z tym doskonale od kilkudziesięciu lat.
      Proponuję natomiast, by w ramach ćwiczenia samodzielnej refleksji zechciał Pan zastanowić się nad następującą kwestią - dlaczego jednym z priorytetów B.Komorowskiego i jego środowiska było ograniczenie aktywności Sił Zbrojnych na wszelkich misjach zagranicznych? Czemu tak bardzo podkreślano, że Polska nie powinna angażować się w żadne "obce konflikty" i miał się skupić wyłącznie na własnym bezpieczeństwie?

      To,co robi dziś minister Macierewicz będzie kompletnie niepojęte dla zwolenników "georealizmu" oraz dla ludzi, którzy nigdy nie odważą się myśleć o zbudowaniu polskiej potęgi militarnej. Droga do takiego celu wiedzie m.in. poprzez naszą aktywność polityczną lub militarną w najważniejszych światowych konfliktach. Jeśli sami chcemy otrzymać pomoc od USA i stać się partnerem dla największych graczy, nie wolno unikać takiej odpowiedzialności.
      Na marginesie - nie jest prawdą, że "Polska wyśle wojska do Syrii". Nie wiem nawet, skąd uzyskał Pan taką wiadomość.
      Proszę przeczytać, co na temat naszego zaangażowania w wojnę z terrorystami mówi szef MON:
      "Będziemy na pewno uczestniczyli w działaniach, których celem będzie wspomaganie w dostarczaniu informacji. Na pewno w szkoleniach, na pewno we wszystkich tych wspomagających działaniach, które są niezbędne wtedy, gdy wojska są narażone i muszą podejmować tak trudną walkę z terrorystami. Ale nie ograniczamy tego. Nie zostało to wszystko jeszcze do końca sprecyzowane. Wstępnie mówiliśmy o działaniach rozpoznawczych, wstępnie mówiliśmy o działaniach szkoleniowych. Jak to się ostatecznie ukształtuje zdecydujemy w najbliższych tygodniach".
      http://mon.gov.pl/aktualnosci/artykul/najnowsze/2016-02-10-spotkanie-ministrow-obrony-panstw-nato/

      Usuń
    2. Mam dla Pana dobrą informację. Przez pół godziny formułowałem obszerną odpowiedź na Pana komentarz, jednak kiedy kliknąłem "Opublikuj" okazało się, że nie jestem zalogowany i wszystko się usunęło. W takich momentach złość osiąga epicentrum i minie co najmniej tydzień zanim ochłonę, więc na pewno przez tydzień ma Pan spokój z moimi komentarzami. A może i dłużej, bo moja euforia po zwycięstwie PiSu z każdym kolejnym dniem coraz szybciej przechodzi w fazę rozczarowania. Wrócę jak prok.Witkowski będzie miał przywrócone śledztwo, chociaż i tutaj są złe sygnały. Witkowski w wywiadzie dla Radia Wnet DWUKROTNIE powiedział wprost - na tą chwilę szczerze wątpi aby takie decyzje zostały podjęte.

      Usuń
    3. Zmieniam zdanie. Wrócę jak upadnie III RP.

      Do zobaczenia w nowej Polsce.

      Usuń
  12. Historia kołem sie toczy? Podczas II wojny swiatowej i zaraz po niej Hierearchowie Watykanu też wspomagali Nazistów, ułatwiali im ucieczkę po wojnie bo myśleli, że tamci też byli obroncami chrzescijanstwa. Teraz w ich miejsce weszła imperialistyczna Rosja. Ciekawe na ile Watykan robi to z powodu agentury, a na ile z powodu niewiedzy lub udając że nie widzą, co sie naprawdę dzieje na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Panie Aleksandrze,

    Panowie ministrowie Bartosz Kownacki i Tomasz Szatkowski z "cud - ekipy" MON [do wyściskania w całości, z szefem - AM na czele ;) ] ostro zalicytowali w USA w sprawie uzbrojenia dla polskiego wojska. Czy stare pierniki z USA przypominają nam teraz o "demokracji" w ramach licytacji (money, money), czy po prostu z czystej głupoty?
    Jak pan sądzi?

    Pozdrawiam serdecznie

    PS. Domyślam się (nick zobowiązuje :), że jest Pan teraz zajęty paktem Gundiajew - Bergolgio, ale liczę, że zauważy Pan komentarz i może załapię się na odpowiedź?

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapomniałam o linkach!

    - do licytacji:
    http://dziennikzbrojny.pl/aktualnosci/news,1,9869,aktualnosci-z-polski,minister-kownacki-o-kluczowych-programach-zbrojeniowych

    - do "pierników":
    http://telewizjarepublika.pl/trzech-amerykanskich-senatorow-w-liscie-do-szydlo-dzialania-polskiego-rzadu-psuja-wizerunek-kraju,29526.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Tych 3 senatorów należało by zapytać jak bedzie wyglądał proces wyboru ichsiejszego Sedziego Sądu Najwyższego, po wczorajszej śmierci Antoina Scalia. Podobno już Republikanie twierdzą, że nie poprą żadnego kandydata wysuniętego na to stanowisko przez Obamę w roku wyborczym, gdyż powinien go wyłonic nowy prezydent, a u nas cwaniaki z PO stwierdzili, że to normalne, że stary sejm desygnuje kandydatów i to jeszcze "na zapas" i użyli to jako argument do ataku na zewnątrz kraju. Ta sytuacja ma wiele wspólnego z naszym TK, tyle że tam nikt nie wybiera sędziów "do przodu" i to aż kilka miesiecy, jak u nas, tylko prezydent desygnuje kandydata, a Senat ma go przeglosować, a jak go nie przegłosuje to nie jest on sędzią i prezydent szuka nowego kand.! U nas różne mędrki twierdziły, że to co wybrał "do przodu" parlament, to juz jest sędzia, nawet bez podpisu prezydenta, co jak widać jest kłamstwem, na przykładzie najstarszej demokracji. Trzeba to nagłaśniać szczególnie za granicą jako paralelę do tego co sie tu dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam.Mój pogląd na prawdę o 100410 oraz na wszystkie priorytety związane z osobą min.A.Macierewicza,jest jednoznaczny.Zawrę go w takiej oto sugestii: MON to na razie jedyna przestrzeń,w której -dzięki osobie min.A.Macierewicza-rozpoczęto właściwe działania ważne dla całej Polski.W drodze ku suwerenności nie ma zmiłuj,liczą się tylko interesy i tak oceniam pewne decyzje MON dotyczące działań przeciw daesh,zaś jako błędne decyzje (ale ze strony innych resortów "siłowo-politycznych")uważam np. brak zamknięcia granic na import nachodźców w bezpośrednim powiązaniu z zagrożeniami terrorystycznymi daesh/"zielone ludziki"/mafie. Przestrzegałbym także przed zbyt łatwym uleganiem antyamerykańskiej fobii pod wpływem "listu trzech":protest i owszem,ale rozbudowane krytykanctwo to już raczej na rękę rusofilskiej agenturze,eurokołchoźnikom i międzynarodówce prawaków/lewaków/świętoszków.Na zasadzie "prawdziwa cnota krytyk się nie boi":środowisko PAD & PiS powinno poprawić koordynację działań,a nie obrażać czy zasklepiać w swej nieomylności,a posiadając w dodatku krótką ławkę fachowców pokroju szefa MON. Wspomniałem o świętoszkach nieprzypadkowo,bo w związku z międzynarodowymi analogiami dotyczącymi czasów konferencji monachijskiej 1938r i późniejszego paktu Ribbentrop-Mołotow: wcześniej był tzw. "Reichskonkordat",czyli "światowe" usprawiedliwienie narodowego socjalizmu-jak to tłumaczyła"demokratycznym Niemcom" ówczesna niemiecka propaganda,zaś obecnie jest symetrycznie-tylko ze strony "30 punktów" "pojednania" Cyryl/Bergoglio na "neutralnym" gruncie przy jednoczesnych brudnych grach politycznych ze strony "świętoszków" z NATObis/FR w osłonie równie "światowych" co "świętoszkowatych" socpropagandzistów z hierarchii KRK i tzw."laikatu pojednanych". Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  17. Pułkownik Sławomir Berdychowski, co Pan sądzi o tej nagłej śmierci? Wygląda na to, że tracimy najlepszych, a jeszcze nikt nie wypowiedział nam oficjalnie wojny.

    OdpowiedzUsuń