Nie byłoby „pojednania zrodzonego z krwi” i
upokarzających aktów wdzięczności wobec Putina, gdyby nie patronowali mu polscy
hierarchowie.
Te wypowiedzi :
- Tomasza
Turowskiego z 23 marca 2010 roku dla KAI:
„Dokonuje
się forma ekumenicznego pojednania ze strony zarówno katolickiej jak i
prawosławnej i to w tak symbolicznym miejscu jak cmentarz w Katyniu. Ogrom krwi
narodu rosyjskiego, tych którzy zginęli podczas represji rosyjskiej, ze strony
Kościoła prawosławnego miesza się tam z krwią polską. To jest testament dla
przyszłych pokoleń polskich i rosyjskich, żeby krew przelana poprzez tych
samych katów, poprzez tych, którzy wykonywali wyroki i na swoich
współobywatelach i na Polakach - była zaczynem realnej przyjaźni i realnego
pojednania między Polska i Rosją"
- T. Turowskiego
dla rosyjskiego radia FINAM FM z 12
kwietnia 2010:
„I Rosja, i
Polska należą do tej samej ogromnej judeo-chrześcijańskiej tradycji, a wielkie
rzeczy w tej tradycji zawsze rodziły się we krwi. I jestem pewien, że z tej
krwi wyrośnie to, na co my wszyscy czekamy - nowe, dobre stosunki pomiędzy
Polską i Rosją”.
- abp Życińskiego
z homilii wygłoszonej w lubelskiej katedrze 15 kwietnia 2010 roku:
„Krew
naszych rodaków, która wsiąkła w ziemię rosyjską, na tym terenie, gdzie przedtem
wsiąkała krew bohaterów rozstrzelanych za miłość do ojczyzny – niech z tej
gleby wyrosną dojrzałe kłosy rodzące chleb pojednania”.
- prymasa
Henryka Muszyńskiego z homilii podczas mszy żałobnej w intencji Marii i Lecha
Kaczyńskich z 17 kwietnia 2010 roku:
„Dramat,
który rozegrał się na rosyjskiej ziemi – jak nigdy dotąd – połączył Polaków i
Rosjan, których podzieliła na dziesiątki lat zbrodnia na polskich oficerach
dokonana w Katyniu w 1940 roku. Teraz jednak, po tragicznej katastrofie
prezydenckiego samolotu 10 kwietnia br., przekonujemy się, że krew przelana
przed 70 laty, potrafi łączyć zarówno polityków, jak i zwykłych szarych ludzi.
[...] Z perspektywy 70 lat widać wyraźniej niż kiedykolwiek, że niewinnie
przelana krew ofiar tego samego, nieludzkiego systemu, która wsiąkła w tę samą
ziemię i dzieliła nas przez pokolenia, nie musi koniecznie dzielić, a może
także łączyć.”
- wiąże nie tylko wspólna retoryka i fałszywa symbolika,
ale od dnia tragedii smoleńskiej wytyczają one kierunek „religijnej” i
„historycznej” interpretacji tego wydarzenia. Zgoda hierarchów na zawłaszczenie
przez Cerkiew miejsca kaźni polskich oficerów w Katyniu i wybudowania tam przez
Rosnieft tzw. Zespołu Memorialnego, czy ulokowanie Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu
i Porozumienia w biurowcu należącym do Archidiecezji Warszawskiej – są również wyrazem
relacji łączących władzę państwową i kościelną w kwestii zadekretowania
„pojednania” z Rosją.
Nie byłoby procesu „pojednania”
polsko-rosyjskiego, gdyby od września 2009 roku nie wspierali go polscy
hierarchowie. Zaledwie kilka dni po wizycie Putina, przybyła do naszego kraju
delegacja Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, by rozpocząć rozmowy o wspólnym
dokumencie dotyczącym „pojednania obu narodów”. „Delegację Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej przyjmujemy z radością –
zapewnił wówczas sekretarz generalny EP bp Stanisław Budzik - „Mamy nadzieję także na to, że Kościoły
pomogą w pojednaniu polsko-rosyjskim”. Gdy 17 sierpnia 2012 roku na Zamku
Królewskim w Warszawie, patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl - Gundiajew oraz
przewodniczący KEP abp Józef Michalik podpisywali „Wspólne Przesłanie do Narodów Polski i Rosji” - nazwano ten akt „najważniejszym wydarzeniem
2012 roku”. Polscy hierarchowie nie ustawali w peanach na cześć Cyryla, określają
go „mężem opatrznościowym dla świata,
Kościoła prawosławnego i naszych wspólnych kontaktów” oraz „świadkiem i prorokiem”, z którym Kościół
„podejmie wspólne dzieło ewangelizacji
Europy”. Również ta gloryfikacja przedstawiciela Putina, znajduje źródło w
jeden z wypowiedzi T. Turowskiego z 23
marca 2010 r.: „Nie do przecenienia jest
rola, jaką w wymiarze pojednania narodów pełni obecnie Rosyjski Kościół
Prawosławny, a zwłaszcza Cyryl I, patriarcha Moskwy i Wszechrusi. To osobowość
charyzmatyczna”.
Referując biskupom rozmowy z Cyrylem i podpisanie „przesłania”
abp Michalik twierdził, że wydarzenie to spotkało się powszechnie z pozytywną
reakcją ludzi, prócz zachowania "marginalnych
środowisk, krańcowo narodowych, politycznych". Przeciwników i krytyków
„przesłania” abp. Michalik nazwał wówczas „marginesem”.
Nie byłoby propagandowej wizji Bronisława
Komorowskiego jako „konserwatysty”, „katolika” i „męża stanu”, gdyby nie
postawa polskich hierarchów. Wyraża ją m.in. niezwykłe w dziejach Kościoła
homagium - list Prezydium Konferencji Episkopatu Polski z 5 lipca 2010 roku. Wtedy,
gdy opluwanych i bitych przez motłoch obrońców krzyża, biskupi nazywali „fanatyczną sektą” i „ludźmi
zadymionymi PiS-em”, do Komorowskiego pisano: „Wyrażając uznanie dla odniesionego sukcesu, pragniemy życzyć, aby
podjęta odpowiedzialność owocowała działaniami realizowanymi w duchu
najwyższych wartości. Niech dobry Bóg daje Panu Prezydentowi potrzebne siły i
konieczne łaski dla owocnego wypełnienia tego zaszczytnego zadania. Polecamy Bogu osobę Pana Prezydenta, Jego
Rodzinę i wszystkich współpracowników, życząc obfitości Bożych darów na lata
szczególnej odpowiedzialności za Ojczyznę i wszystkich jej obywateli.”.
Zamieszczenie „Przesłania” Komorowskiego w
śpiewniku uczestników Orszaku Trzech Króli w Warszawie, czy zaproszenie lokatora
Belwederu na XVII Spotkanie Młodych Lednica 2000 – wyznaczały kolejne akty haniebnego
serwilizmu.
Nie byłoby fałszowania prawdy o ludobójstwie na
Wołyniu i nazywania tej zbrodni "czystką etniczną", gdyby nie wspólne
stanowisko Episkopatu i Belwederu oraz „polsko - ukraińska deklaracja o
pojednaniu”, podpisana w czerwcu 2013 r.
przez Przewodniczącego Konferencji EP abp. Michalika i Metropolitę
Kijowsko-Halickiego Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Zawarto w niej
słowa o „ofiarach zbrodni i czystek
etnicznych” oraz prośby o wybaczenie za „postawy tych Polaków, którzy wyrządzali zło Ukraińcom i odpowiadali
przemocą na przemoc.”
Nie byłoby kampanii nienawiści wobec ofiar
Smoleńska, ataków na rodziny i walki z pamięcią o zmarłych, gdyby przeciwstawili
się im polscy hierarchowie i równie mocno, jak bronią dziś praw rodziny
Jaruzelskiego, stanęli w obronie rodzin poległych na „nieludzkiej ziemi”. Dziesiątki
wypowiedzi: rzecznika EP, arcybiskupów Życińskiego, Kowalczyka, Muszyńskiego,
Nycza czy Michalika, dowodzą, że ludzie ci w sposób szczególny zabiegają o
wyciszenie zbrodni smoleńskiej, piętnują tych, którzy podważają wersję Moskwy i
w każdej, konfliktowej sytuacji stają po stronie reżimu. Słowa:
- „Na śmierci brata, siostry czy ojca nie
możemy zbijać pseudokapitału politycznego, bo to jest pogarda dla zmarłych, dla
wartości ich życia i dla ich pracy, którą wnieśli dla naszego wspólnego
dobra",
- „Cmentarz
nie może stać się naszą świątynią, ani naszym domem. Nie pomożemy zmarłym
zatrzymując się w nieskończoność przy grobie. Zamiast więc rozpaczać nad tym,
że nie da się cofnąć czasu, ani unieważnić dokonanego zła i jego skutków,
trzeba raczej z całą żarliwością zwrócić się ku Bożemu miłosierdziu”,
- „To nie jest spór religijny, tylko
polityczny. Mamy krzyż jako zakładnika, który jest niemym świadkiem tego, co
się przed nim dzieje. Jeśli spojrzymy na znajdujące się tam kartki, to nie ma
tam wątków religijnych, jest Katyń, jest tło polityczne.”
- „Modlącym się pod krzyżem na Krakowskim
Przedmieściu zwracamy uwagę, że w zaistniałej sytuacji stają się, mimo swej
najlepszej woli, politycznym punktem przetargowym stron konfliktu.”
- „Kościół nie
potrzebuje takich obrońców. (…)„żadnego obywatela nie wolno oceniać w sposób,
jaki to uczynił Kaczyński”
- „Cała ta
legenda o zamachu, o morderstwie jest po prostu śmieszna.”
- są tylko
przykładem rozlicznych wystąpień, które składają się na społeczne „nauczanie”
hierarchów w sprawie Smoleńska.
Nie byłoby hańby „honorowego pochówku” Jaruzelskiego,
obrony Baumana, czczenia komunistycznych bandytów i promowania zdrajców, gdyby nie postawa hierarchów i
wsparcie, jakiego udzielają „elitom” III RP.
Przez 25 lat nie zdobyto się na odwagę, by powiedzieć Polakom, jak
okrutnie oszukano ich w czasie „transformacji ustrojowej”, jak zakpiono z ich
nadziei i marzeń o Niepodległej. Przez 25 lat nie dopuszczono do
przeprowadzenia lustracji, nie pozbyto się z organizmu Kościoła setek tajnych
współpracowników, ulokowanych na najwyższych urzędach i stanowiskach. Wielu z
nich ma na rękach krew współbraci w kapłaństwie, wielu donosiło na Jana Pawła
II i księdza Jerzego.
Przez 25 lat polscy hierarchowie nie znaleźli dość
odwagi, by wypełnić testament polskiego papieża, który nakazał: "Kościół nie może dopuścić, by
zleceniodawcy zabójstwa księdza pozostali nieznani". Za ich przyzwoleniem ukryto zbrodnie
komunistów i nie dopuszczono do rozliczenia okresu okupacji sowieckiej. Wielu
ludzi Kościoła stało się akuszerami fałszywego „pojednania” i piewcami „historycznego
kompromisu”, uwiarygadniając państwo powstałe na niegodziwym przymierzu katów i
ofiar.
Nikt z hierarchów nie wskazał Polakom: na czym
polega donosicielstwo i zdrada, nie potępił biskupów zaprzańców, pedofilów i
gorszycieli, nie pokazał palcem sprzedajnych polityków, nie wytyczył wyraźnej
granicy dobra i zła.
Nie było ich, gdy rozpętano kampanię nienawiści
wobec Lecha Kaczyńskiego, gdy niszczono życie publiczne i oczerniano imiona
prawych Polaków. Nie było ich, gdy bito i lżono obrońców krzyża, a człowiek
wybrany prezydentem rozpętał wojnę z symbolem chrześcijaństwa. Nie słyszeliśmy
ich głosu, gdy wrzaskiem prymitywnych typów rozsiewano moskiewskie łgarstwa i
zabijano pamięć o polskich bohaterach.
Jeśli tylu Polaków nie potrafi dziś odróżnić dobra
od zła i dokonywać wyborów w zgodzie z Dekalogiem, jest w tym ogromna wina
polskich hierarchów, którzy przykładem własnych postaw zatarli jasne kryteria
zasad moralnych i odstąpili od twardego obowiązku głoszenia prawdy. Jeśli
przywołują dziś głos sumienia – ten szczególny dar rozsądzania dobra i zła –
jak chcą go odnaleźć we współczesnych Polakach? Skąd chcą wydobyć pokłady
prawdy, skoro przez lata III RP nie potrafili zasiać jej ziaren? Do jakiej
odwołują się moralności, jeśli sami byli przyczyną potwornego zgorszenia?
Nic niewarte są dzisiejsze tyrady „naszych” mediów
i głosy ludzi oburzonych pochówkiem zdrajcy – jeśli nie dostrzegają oni tej
najgroźniejszej i złowrogiej strony polskiej rzeczywistości. Fałszują one obraz
w taki sam sposób, jak czynią to ośrodki propagandy, a są groźniejsze, bo wielu
z nas przyznaje im miano „niezależnych”. Żenujące spektakle sprzeciwu odbywają
się na jakimś makiawelicznym pograniczu prawdy i kłamstwa, ukazując grę, w
której chodzi wyłącznie o to, by piętnując zło „obce”, nie dostrzec zła „własnego”.
Nie przypadkiem przecież, śmierć sowieckiego
dyktatora wywołała zgodny chór obrońców „postaci tragicznej” i ujawniła troskę
ludzi Kościoła o „godne przeżywanie’ tego wydarzenia.
Nie to jednak decyduje
o grozie obecnej sytuacji. W naszej historii zdarzali się sprzedajni i
tchórzliwi hierarchowie. Byli i tacy, którzy zapisali się najcięższą zdradą. Wierzę,
że wczorajszy wywiad kard. Nycza i równie haniebne wystąpienia innych
hierarchów, zostaną kiedyś ocenione, jako miara naszego upadku i
upodlenia.
Zło nie należy jednak do istoty mojego Kościoła,
nie wynika z jego natury, lecz ma źródło w niewierności wobec Ewangelii i
przekraczaniu tego, co jest misją Kościoła. Jeśli zło uderza, jeśli rozzuchwala
się i panoszy – pochodzi zawsze z wiarołomstwa, z zaniechań ludzi Kościoła, ale
też z naszego tchórzostwa i słabości. Zawsze więc znajdowali się ludzie, którzy
mieli odwagę dostrzec te zagrożenia, potrafili napiętnować postawy hierarchów i
nazwać je po imieniu. To chroniło przed przekroczeniem granicy, poza którą jest
przepaść szatańskiego pomieszania i fałszywy świat prymatu „posłuszeństwa” nad
wiernością Bogu i Jego przykazaniom. Bywało, że ta granica wytyczała nasz byt
państwowy i narodowy. Doskonale rozumieli to nasi przodkowie, gdy w majową noc
1794 roku nie bali się dostrzec zaprzaństwa prymasa i biskupów.
Dziś stoimy wobec niebezpieczeństwa, że wielu
polskich hierarchów nie zna granicy, poza którą powinno być twarde „non
possumus". Nie zna zaś, bo nie ma w Polsce środowisk, które miałyby odwagę
powiedzieć „dość” i wezwać tych ludzi do opamiętania. Każde kolejne wydarzenie,
podczas którego usilnie staramy się zamykać oczy na postawy ludzi Kościoła,
przybliża nas do chwili, gdy na otwarcie oczu będzie już za późno.
Chciałbym wierzyć że wydarzenia ostatnich dni będą jakimś przebudzeniem.
OdpowiedzUsuńUwikłanie się - nie jestem zresztą pewien czy to właściwe słowo - hierarchii w przekonywanie że Jaruzelskiemu należy się pogrzeb państwowy (czyli z honorami) to przekroczenie Rubikonu.
Wystarczyło trudny dziś jeszcze do potwierdzenia fakt nawrócenia łotra ograniczyć do całkiem potrzebnego przesłania o Bożym Miłosierdziu. A byłoby o czym mówić.
Tymczasem nie sposób odnieść wrażenie że celem wszystkich biskupów było przekazanie nam WYŁACZNIE informacji iż Jaruzelski zasługuje na pogrzeb wiążący się z państwowymi honorami i jakieś swoiste ocieplanie wizerunku postaci która w najlepszym razie powinna umrzeć w więziennym szpitalu a nie otoczona do ostatnich swych dni tak opieką lekarską na najwyższym poziomie, jak ochroną osobistą tego co nazywa się dziś "państwem polskim".
Mariusz Molik,
OdpowiedzUsuńWiesz równie dobrze jak ja, że to nie jest i będzie Rubikon. O reakcjach lub ich braku decyduje interes i strach. Oba - równie ważne, bo według ich miary toczy się nasze życie publiczne.
O postawie hierarchów nie pisną "nasze" media i w najgłębszych "analizach" nie dostrzegą jej wybitni publicyści. Pozwolenie na atakowanie obejmuje tylko Tuska i kończy się na progu Pałacu Prezydenckiego. To są te same osoby i środowiska, które z każdym rokiem wyrażają coraz większe zdziwienie, że staczamy się po równi pochyłej.
Na moje pisanie, ci ludzie mają nawet odpowiedni argument. Znam wypowiedzi, w których twierdzi się, że "Ścios może pisać co zechce, bo jest anonimowy i w niczym się nie naraża".
A. Ścios,
Usuńna ten argument można by odpowiedzieć, że Ścios nie bierze grubej kasy i nie zażywa splendorów publicznych. Publicyści, o których mówimy, poruszają się w cieniu tematycznym PiSu, nie przekroczą go nigdy sami. Tymczasem dzisiejsza obrzydliwa ceremonia stanowi drugi po Ukrainie pomost do zaatakowania Komorowskiego. Przeszłość Jaruzela jest wystarczająco jasna, zwłaszcza 1970 r. , nie zapominajmy o nim wobec lat 80., że Kaczyński mógłby tutaj jasno wskazać na obrzydliwe charknięcie, które Bronisław Komrowski przeznaczył dziś np. matkom, które trzymają do dziś w domu przestrzelone hełmy swoich synów stoczniowców, co nigdy nie wrócili do domu w grudniu 1970. Może Kaczyński powinien z takim hełmem w ręku zapytac Komorowskiego w Sejmie o jego dzisiejszą hańbę. Ale wiem, że to fikcja.
Jeśli chodzi o biskupów, to moim zdaniem Pańska sugestia, żeby na nich naciskać nic nie da. Nie naciskali ludzie w czasach ks. Popiełuszki? Sam Pan to opisywał. Chyba pełna lustracja tego srodowiska jest jedynym rozwiązaniem.
Pozdrawiam serdecznie
W pełni zgadzam się z Pańskim opisem sytuacji. Wypada tylko dodać, że śp. Kardynał Wyszyński w grobie się zapewne niestety przewraca, kiedy to wszystko widzi. Szkoda, bo Kościół był do niedawna ostoją wolnej Polski. Tak szybko i tak smutno się "stoczył". Szkoda. Pana serdecznie pozdrawiam, bo dzięki takim ludziom, jak Pan jest jeszcze cień nadziei, że to całe paskudztwo nas nie zaleje do reszty.
OdpowiedzUsuńAleksandrze,
OdpowiedzUsuńpo pierwsze proponuje wysłać ten ten tekst.
Warto chyba zaznaczyć że jeśli redakcja postanowi opatrzyć go grubą czcionka z informacją że poglądy niniejsze są poglądami naszego publicysty, to owa gruba czcionka nie naruszy Twoich praw autorskich.
Na pewno trzeba to zaznaczyć.
A po drugie wydaje mi się że czas jest najlepszy. Już jutro czy pojutrze ci którzy namawiali nas do pochylenia głów nad "państwowym pogrzebem" zbrodniarza postanowią być postrzegani jaki ludzie jakichkolwiek tam zasad.
Serdecznie pozdrawiam,
MM
Mariusz Molik,
UsuńNie mogę tego zrobić. Tekst zamieściłem i blogu i nie może ukazać się w gazecie. To świadomy wybór, bo nie sądzę, by tego rodzaju artykuł spotkał się z życzliwym przyjęciem.
Od nas zależy, co i ile zapamiętamy z obecnych wydarzeń.
Pozdrawiam serdecznie.
Rozumiem.
UsuńPozdrawiam,
MM
klamar1946,
OdpowiedzUsuńKościół zawsze będzie ostoją polskości, bo nie tworzą go tylko biskupi i kardynałowie. Ci - jak każdy z nas, mogą zbłądzić, ale wówczas obowiązkiem katolika jest o tym głośno mówić i nie godzić się na trwanie w błędzie. To jest postawa, która wymaga dojrzałości i poczucia odpowiedzialności za Kościół.
Dziękuję Panu i serdecznie pozdrawiam
Wojciech Miara,
OdpowiedzUsuńSzanowny Panie Wojciechu,
Ja nie sugeruję, by naciskać na hierarchów. Nie znajduję formy, w której takie naciski mogłyby okazać się skuteczne. Większość tych ludzi trwa w oddaleniu od spraw codziennych, wielu jest nadto pysznych, ceni zaszczyty i otoczenie pochlebców, by mógł przedrzeć się głos krytyczny. A jeśli nawet dotrze, jest traktowany niczym "atak na Kościół".
Wiem natomiast, że wiele dobrego przyniosłoby uwolnienie "naszych" mediów od lęku przed pisaniem o rzeczach tak oczywistych. Jeszcze więcej zaś obudzenie autentycznych środowisk intelektualnych. To w obszarze ich aktywności i przekazu dokonuje się największe spustoszenie i zafałszowanie. Doskonale widać to w dniu dzisiejszym, gdy w zgodnym chórze oburzenia nie odezwał się żaden głos, w którym usłyszelibyśmy ocenę postawy hierarchów.
Tak być nie może, jeśli mamy poważnie mówić o wolnych i niezależnych mediach.
Gdyby takie głosy były dość liczne i pochodziły ze środowisk powszechnie szanowanych, musiałyby zostać dostrzeżone przez ludzi Kościoła. Nie chodzi przecież o atak lecz o zwrócenie uwagi na zgorszenie i jego skutki. Efekt nie byłby natychmiastowy, jednak takie obudzenie musi się dokonać.
Nie wolno traktować działań poszczególnych hierarchów niczym "ziemi świętej", po której nie ma prawa stąpać noga profana. Sprawy, o których mówią ci ludzie i stanowiska, jakie zajmują w sprawach publicznych, dotyczą nas wszystkich. Co więcej - dotyczą przyszłości naszego kraju.
Tymczasem większość Polaków nie rozumie, że skomentowanie głupiej lub podłej wypowiedzi biskupa, nie jest atakiem na Kościół - jak przedstawiają nam to "nasze" media i środowiska opiniotwórcze. Kościołowi i Polsce szkodzą ci, którzy w takich sytuacjach milczą, w poczuciu źle pojmowanej wierności, ze strachu, wygody lub koniunkturalizmu.
Pozdrawiam serdecznie
Cytat:
OdpowiedzUsuń"„Krew naszych rodaków, która wsiąkła w ziemię rosyjską, na tym terenie, gdzie przedtem wsiąkała krew bohaterów rozstrzelanych za miłość do ojczyzny – niech z tej gleby wyrosną dojrzałe kłosy rodzące chleb pojednania”.
Obawiam się, że duchy "bohaterów rozstrzelanych za miłość do ojczyzny", których krew "wsiąkła w ziemię rosyjską" mogą chcieć zza grobu raczej kary Bożej na wielowiekowych oprawcach, powtarzających swoje napaści na inne narody, gardzących pamięcią swoich ofiar, niż pojednania.
Ja wierzę w coś takiego, jak profetyzm naszej literatury narodowej:
"Pieśń ma była już w grobie, już chłodna, -
Krew poczuła - spod ziemi wygląda -
I jak upiór powstaje krwi głodna:
I krwi żąda, krwi żąda, krwi żąda.
Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga,
Z Bogiem i choćby mimo Boga!
(Chór powtarza)
I Pieśń mówi: ja pójdę wieczorem,
Naprzód braci rodaków gryźć muszę,
Komu tylko zapuszczę kły w duszę,
Ten jak ja musi zostać upiorem.
Tak? zemsta, zemsta, etc, etc,
Potem pójdziem, krew wroga wypijem,
Ciało jego rozrąbiem toporem:
Ręce, nogi goździami przybijem,
By nie powstał i nie był upiorem.
Z duszą jego do piekła iść musim,
Wszyscy razem na duszy usiędziem,
Póki z niej nieśmiertelność wydusim,
Póki ona czuć będzie, gryźć będziem.
Tak! zemsta, zemsta,etc. etc."
Polski wieszcz narodowy Adam Mickiewicz kontra agent Turowski...
Witam Państwa.
OdpowiedzUsuń1. Po słowach prawdy – opisie i podsumowaniu zachowań hierarchów, z pewnością do innych epitetów - kalumnii, jakie już na autorze tego bloga wywieszano, teraz pewnie dojdzie „łata” – największego antyklerykała IIIRP (przyszło mi to na myśl po usłyszeniu, że ks. D. Oko, jako zwalczacz gender – został okrzyknięty, jako największy homofob wśród już nawet nie tylko księży, ale wśród Polaków), gdzie Palikot nie mieści się nawet w pierwszej dziesiątce. Niewykluczone, że to autor tego bloga zasłuży sobie w końcu na ekskomunikę.
2. ZDRADA. 100/12% = 8,3 % - Tyle procent zdrady, stanowił Judasz wśród apostołów. Można powiedzieć, że to niewiele, ale jednak. Wspominany przeze mnie ks. Oko stwierdził, że „czarne owce” – „nadmuchane Judasze” przesłaniający prawdę, siejący chwasty, zgorszenie, zdarzają się wszędzie, a więc czemu nie wśród hierarchów? Z własnych obserwacji i różnych doświadczeń, sytuacji życiowych mam szereg dowodów na prawdziwość tych słow. Zawsze gdzieś „pałętał się” Judasz w moim otoczeniu i kapował, zdradzał, dezinformował, oszukiwał, kolaborował. Jeśli wśród TOP hierarchów można wyodrębnić przynajmniej kilku TW (dowiedzione i udokumentowane) to i na tej płaszczyźnie, moje spostrzeżenia mają uzasadnienie.
3. To szumne nawrócenie zbrodniarza. Nie mnie się spowiadał, więc nie wiem. Nie wiem tez czy kapłan, który go spowiadał, jest wiarygodny czy nie? Kto go tam wie czy nie jest w tych 8,3%? Ale grono kapłanów, jakim się otaczają „elity IIIRP”, a którzy uwiarygadniają swoją obecnością i postawą „na klęczkach przed komuchami” te wszystkie podłości wobec Narodu polskiego, każe mi powątpiewać w wiarygodność ich posługi i słów, które potem wygłaszają w postaci płomiennych, moralizatorsko – oskarżających przemówień – odezw do katolików. Komorowskiego też się spowiadał, przyjmował komunię sw. Co absolutnie mu nie przeszkadzało, zaraz potem usuwać znak krzyża (walczyć z Tym), którego uprzednio przyjął do swego serca. Dr. W. Półtawska w swoich wykładach nie raz wspomina sytuację, w której podczas swojej 60-letniej praktyki lekarskiej jako psychologa, „odsyła do poprawki (do spowiedzi poprawkowej)” pacjentów, którzy to mówili, że się szczerze wyspowiadali, natomiast taki drobny niuans pominęli, bo im się to nie wydawał żadne grzech cudzołóstwa, że bez ślubu sobie tam panienkę swoją „khym khym tego tam”, - ona sama chciała, ja jej nie zmuszałem, w końcu się kochamy”. I Półtawska wtedy mówi, że do poprawki kieruje takiego zdziwionego, zaskoczonego, naburmuszonego delikwenta. Zauważam, że przy Jaruzelskim nikt takich wątpliwości nie miał, nie tylko do poprawki nie odesłał, ale nawet nie przyszło nikomu na myśl by powątpiewać w cudowne nawrócenie. Taką niezachwiana wiarę mają w nawrócenie Jaruzelskiego – i to jest arcyciekawe -zwłaszcza największe podłoty. Czysty jak łza. Ale nawet, jeśli do sakramentu spowiedzi ten grzesznik – zbrodniarz przystąpił, to ja nie zauważyłam, żadnej zmiany tego „nawróconego”. M.in. warunkami dobrej (a wiec ważnej, ale i skutecznej) spowiedzi jest żal za grzechy i zadośćuczynienie.
CDN...
4. NAWRÓCENIE - TO BY MNIE MOGŁO PRZEKONAĆ (może). Jeśli nastąpiłaby w tym człowieku autentyczna (a nie tylko przemiana za pomocą kłamstw mediów na usługach IIIRP) metanoja to wyobrażałam sobie to tak. Dziaduniu tak jak wówczas w 1981 roku, (ale tym razem bez polskiego munduru, mógłby się odziać w sowieckie łachmany) siada w studio TV i wygłasza mowę: coś w stylu. „Narodzie Polski, skrzywdziłem Cię! I tu zaczyna się wyliczanie wszelkich draństw i nazwisk draniów, którzy z nim spółkowali od 1944…. Po 2014. I wydawanie poszczególnych faktów, ujawnianie tajemnic mordu na ks. Popiełuszce, przekazanie archiwum całego z dowodami na ręce Pana Macierewicza, jedynego człowieka, któremu właściwie jeszcze ufam w tej IIIRP, bo absolutnie nie hierarchom czy opozycji gdzie pałęta się takie cuś jak Czernecki, Lipiński i takie tam… Dalej. Przepraszam cały polski Naród. Proszę o wybaczenie każdą polska rodzinę, którą skrzywdziłem swoją zdrajecką współpracą na rzecz sowieckich władz. Przepraszam i proszę o wybaczenie, że jako sowiecki namiestnik przyczyniłem się do mordów politycznych, śmierci fizycznych cywilnych największych patriotów Polskich. Tak! To dzięki mnie był możliwy „Zamach smoleński”. To wszystko są przyczyny i skutki tego, że ja Jaruzelski nie zostałem nigdy rozliczony ze swego krzywdzącego postępowania wobec Polaków, ani osądzony i nazwany zdrajca, największym szkodnikiem Narodu polskiego. Tak! Płk., Kukliński jest WASZYM bohaterem, a ja WASZYM zdrajcą! To dzięki mnie Polska i polski Naród jest dziś w miejscu, w którym jest, tym czym jest, a wiec w większości: zgrają apatrydów, homosovieticusów, ludzi bez moralnego kręgosłupa. To mnie Naród Polski zawdzięcza to ciągłe i wciąż narastające upodlenie. Dzięki mnie jesteście niewolnikami we własnym kraju. Dzięki mnie rządzą wami kanalie, a media oszukują was całą dobę, dzień po dniu. To również dzięki tym wszystkim kłamstwom okrągłego stołu masz Narodzi polski teraz, jako prezydenta kolejnego namiestnika sowieckiego. Niebawem pójdę pod Sąd Najwyższego Boga, przed tym Sądem już się nie wywinę, tak jak to robiłem przez dekady tu na ziemi, dlatego przyznaję się tu jeszcze na ziemi do tych wszystkich zbrodni, aby Dobry Bóg zachował dla mnie swe miłosierdzie jak będzie mnie sądził sprawiedliwie. Przepraszam Cię Narodzie polski, przepraszam cię Polsko!” Powinna być ta odezwa do Polskiego Narodu drukowana wszędzie na jego koszt. W każdej gazecie, nawet największym szmatławcu, a który czytają szmatławi ludzie. Każda telewizja, radio powinny to „puszczać” przez miesiąc, aby dotarło nawet do najbardziej opornego łba. Po czym powinna nastąpić degradacja tego zdrajcy do szeregowca w Wojsku Polskim, ruskie insygnia to niech sobie z nimi zrobi co chce. Jak chce niech odda Ruskom – włącznie z tym orderem Lenina. Autentyczność tej skruchy miałyby potwierdzić dowody uzyskane na podstawie tego archiwum i … sądownictwo, ale wolnej Polski, bo przecież nie takie Tuleye np.
OdpowiedzUsuńCDN...
OdpowiedzUsuń5. POKUTA - NAWRÓCENIE – Przyjrzałam się dokładnie drodze nawrócenia, jaka przechodzili grzesznicy nawracający się w P.Św. I etapom przebaczenia, których jest pięć. Przykro mi rzekome nawrócenie Jaruzelskiego ma się do tego ni srak, ni siak. Mam sporą wyobraźnię, ale nie potrafię sobie wyobrazić w jednej loży „Żołnierzy Niezłomnych”, co, do których nie mam np. wątpliwości, że ginęli śmiercią męczeńską – zatem niczym św. Szczepan i tego zbrodniarza Narodu polskiego. Bóg jest miłosierny ale i sprawiedliwy. Piekło też istnieje i puste nie jest. To można wyczytać z „Dzienniczków” św. s. Faustyny. No ktoś tam w końcu „ląduję”. Kto?
6. Po takim oświadczeniu – przeprosinach, przyznaniu się do win, nie musiałabym słuchać nigdy więcej kretynów typu:
- „on nie miał innego wyjścia, urodził się w takich a nie innych czasach”,
- „jaki on miał wybór, albo być zabitym przez UB albo zostać żołnierzem LWP, czy to dziwne ze wybrał to drugie, każdy chciał żyć po wojnie”,
- „nie czepiaj się starego dziadka, daj już mu spokój, niech Bóg go osadzi, nie nam sądzić człowieka”,
- „on nie miał wyjścia. Wprowadził Stan wojenny inaczej ruskie by weszli do nas i nas wymordowali”,
- „ale z ciebie chrześcijanka, nad grobem człowieka syczysz z nienawiści”.
To są wypowiedzi wszystkich tych łachudr, którym nawet włos z dupy nie spadł bezpośrednio na skutek możnowładztwa Jaruzelskiego, a nie wiedzą, że to, iż są w tej chwili matołami i sowieckimi rabami zawdzięczają temu, nad, którym się litują. Znamienne jest to, ze do „zostawienia w spokoju tego zbrodniarza” nawołują ci, którzy nie potrafią puścić płazem, jak ktoś niechcący im zajedzie drogę samochodem, zajmie „ich miejsce na parkingu”, które oni sobie upatrzyli, zabierze wózek w hipermarkecie, a oni chcieli mieć akurat ten, nadepnie w autobusie, itd. Wytaczacza cudzych win lekką ręką. W czyimś imieniu, za kogo to oni by przebaczyli wszystko i wszystkim, ale spróbujcie im „na odcisk nadepnąć” – dosłownie, to się dowiecie, jakie miłosierdzie nad wami roztocza. Będą pomstować ze dwadzieścia lat. To są ci, którzy wychodzą z założenia, że jak usprawiedliwia zbrodniarza, to znaczy, ze są miłosierni i świeci, a przez to wybielą swoje własne plugastwa.
7. Kretyni – ci wszyscy, co robili afery, że Trymkiewicza nie chcą za sąsiada, bo im dzieci wygwałci i wymorduje. A Jaruzelski przyczynił się do wymordowania tylu i co? Zostawcie tego starego i schorowanego człowieka w spokoju – dopieprzacie się od generała. I kto tam głos podnosił, że nie chce mieszkać w sąsiedztwie generała – nie słyszałam.
8. Jest taka pieśń „DAJENU” – tłumaczy się to słowo „To by wystarczyło”.
Pozwoliłam sobie tak zmodernizować nieco te pieśń pod aktualności. „Gdyby Jaruzelski nie został osądzony publicznie, a zrobił to, co w pkt 4. „To by wystarczyło nam. To by już nam wystarczyło. Dajenu, Dajenu, Dajenu!”
Pozdrawiam.
Witam Pani Halko,
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ciekawy komentarz. Myślę też, że przez lata pisania o postępkach hierarchów ugruntowałem sobie pozycję antyklerykała. W kontekście sytuacji, w jakiej znajduje się III RP, to nie najgorszy epitet, a jeśli ktoś myli wierność Kościołowi z posłuszeństwem wobec hierarchów - jego sprawa.
Przyznam natomiast, że temat spowiedzi WJ w ogóle mnie nie interesuje. Nie wnikam - czy i kiedy w tym człowieku dokonało się nawrócenie. To rzecz między nim, a Bogiem i nie nam rozstrzygać w takich kwestiach. Każdy i nawet największy łotr może dostąpić przebaczenia win. Wiemy o tym od chwili, gdy nasz Zbawiciel odezwał się na krzyżu do jednego z łotrów.
Tu jednak mamy do czynienia z ocenami moralnymi, politycznymi i historycznymi. Ocenami, które dotyczą postaci wyjątkowo jednoznacznej i jednowymiarowej, na której ciążą setki poważnych zarzutów. Ponieważ oceny te nie są prawdziwe, a głoszący je hierarchowie nadużywają swojej pozycji i narzucają własne poglądy (do których wszakże mają prawo) ludziom wierzącym - wolno nam, a nawet mamy taki obowiązek, powiedzieć twarde "nie".
Tam, gdzie abp.Nycz mówi o szacunku dla zmarłych, gdzie wspomina o warunkach chrześcijańskiego pochówku - nie mam nic do powiedzenia. Gdy jednak nazywa WJ "postacią tragiczną" lub "kontrowersyjną", gdy sugeruje nam współczucie dla rodziny, gdy wzywa do powstrzymania się z ocenami do czasu otwarcia moskiewskich archiwów (!) - głosi rzeczy horrendalne i głęboko fałszywe. I nie chodzi o potępienie osoby zmarłego, o wykrzyczenie nad trumną jego win, lecz o jednoznaczną ocenę, o powiedzenie, że to, co robił zmarły, jego czyny, zachowania, wybory - były złe. Nie ma tu miejsca na relatywizowanie. Jest prosty nakaz: tak lub nie. Tymczasem abp.Nycz i wielu innych hierarchów przypisują sobie rolę sędziów i arbitrów oraz dokonują ocen, do których nie mają żadnego prawa. Ich rzeczą jest nazwać zło po imieniu, nie zaś dzielić je na czworo i usprawiedliwiać. To zachowanie tym bardziej niegodne, gdy przypomnimy sobie, jak ci sami ludzie zachowywali się w obliczu śmierci ofiar Smoleńska.
Pozdrawiam serdecznie
Dobry wieczór. W mojej subiektywnej opinii TO się zaczęło jednak chyba dużo wcześniej, a ciąg faktów,które Pan opisał,w mojej subiektywnej ocenie potwierdzają i są następstwem obłudnego przyzwolenia na zło w czasie magdalenkowej ustawki.To wtedy doszło do pierwszych manipulacji środowiska człowieka z obrazkiem w klapie; wtedy nieliczni wiedzieli,kto zacz 'człowiek z teczki'.To był i jest ich symbol wiary w okrągłostołowy "szczyt demokracji",zaś hierarchia,poza nielicznymi wyjątkami,trwa wiernie przy tym zgniłym kompromisie.Dlaczego? Bo skoro raz zaczęła zbliżenie z tą władzą,skoro już raz hierarchia okazała dezaprobatę w stosunku do własnej lustracji,to raczej będzie zwolennikiem środowisk wrogich lustracji-czyli mniej więcej przedstawicieli środowisk-uczestników mszy żałobnej WJ. Drugi aspekt mszy żałobnej WJ to symbolika.Uważam (to mój subiektywny pogląd),że użyto śmierci WJ dla wykreowania swego rodzaju mitu założycielskiego(symbolu) czegoś bardzo groźnego,czegoś,przed czym Pan i inni wielokrotnie ostrzegali: dyktatury 'w stronę reżimu prezydenckiego' (Bronisława K). Mam wrażenie,że spektakl pt. "pogrzeb towarzysza generała" służy,jak to u reżimów totalitarnych na ogół bywa(np. casus "Gott mit uns" na wojskowych pasach),"wyświęceniu" na swój ("dyktatury prezydenckiej") użytek "wybaczonego"(więc już godnego uznania za człowieka honoru) symbolu. Jest też dla mnie oczywiste,że hierarchia wciąż pozostaje uwikłana w deal z tronem także ze względu na inne pozalustracyjne sprawy,o których Pan pisze. PS: odnoszę też nieodparte wrażenie,że to raczej narracja niektórych hierarchów KK,w tym ta związana zarówno z projektami "pojednań" jak i narracją tychże hierarchów ws. pochówku WJ nasila szkody wśród wiernych,wręcz ośmiesza Kościół ,którego jednym z aksjomatów zawartych w przykazaniach jest prawda. Daj Boże takich "antyklerykałów" stojących w prawdzie jak Pan. Pozdrowienia i szacunek.
OdpowiedzUsuńALEKSANDER ŚCIOS
OdpowiedzUsuńI znów Historia powracająca jako farsa...
I te same gorzkie pytania...
Czy Kościół jeszcze katolicki, czy już "pojednany" = "obywatelski"?
Czy księża jeszcze katoliccy, czy - jak w latach 40-50-tych - wchodzimy w epokę "księży patriotów"?
Co do hierarchów - point de rêveries, mesdames et messieurs (pardon! - citoyens et citoyennes!) - jeżeli istnieją nawet sprawiedliwi - występują w znakomitej mniejszości i są niezwykle spolegliwi. Rządzą niewidzialni "ekumeniczni". Ewoluujący od 17 sierpnia 2012 - czyli od dnia podpisania cyrografu z KGB-Cyrylem - w stronę nieuchronnej Targowicy.
klik
klik
W miarę jak umacnia się i przejmuje niepodzielną władzę w III RP tzw. SPOŁECZEŃSTWO OBYWATELSKIE*, utworzone po 1989r. przez resortową "zatokę czerwonych świń", (z jej częścią udającą "konstruktywną opozycję") wraz ze "stroną kościelną", gadzinówką okupacyjną i pomniejszymi komunistycznymi płazami - następuje triumfalny powrót komuny z jej nowym "WSI - solidarnościowym" przywódcą, Bronisławem Komorowskim.
TW: Wałęsa, Kwaśniewski, Miller, oberherszt Kiszczak (89), czy oberprop. Urban (81) dobrzy są jako uczestnicy czerwonych mszy i pogrzebowych sabatów, jak ostatnio przy pochówku krwawego kata Polaków (i innych nacji), ale porządzić to sobie już nie porządzą. Ich czasy minęły. Wraca NOWE!
4 CZERWCA br. Nowa Jałta zostanie nazwana Polskim Independence Day i "obywatele" znów zakwiczą ze szczęścia! A "pojednany" Kościół wszystko to pięknie pobłogosławi. Zdziwiłoby mnie, gdyby z tej okazji nie zagrzmiał dzwon Zygmunta...
Pozdrawiam
* wg nomenklatury Sorosa - tzw. "społeczeństwo otwarte" - po 30 latach wiemy, że otwarte przede wszystkim na wszelką niegodziwość, dewiację i "pomieszanie dobrego i złego".
wsojtek,
OdpowiedzUsuńGenezy obecnych relacji reżim III RP- hierarchowie trzeba poszukiwać w latach 80. ubiegłego wieku, a dokładniej, w roku 1984 i wydarzeniach związanych z mordem założycielskim III RP - zabójstwem księdza Jerzego.
Na ten aspekt naszej rzeczywistości zwracałem wielokrotnie uwagę, ponieważ zabójstwo kapelana Solidarności było zdarzeniem wyznaczającym początek drogi do „okrągłego stołu”. Nie byłaby ona możliwa, gdyby nie wsparcie hierarchów polskiego Kościoła. Ich ówczesnej postawy wobec tego mordu, nie da się wytłumaczyć "brakiem rozeznania". Dziesiątki faktów i wypowiedzi dowodzą, że mamy do czynienia z przyjęciem świadomej postawy współdziałania z reżimem komunistycznym (nie tylko w obszarze relacji TW-SB) oraz intencją ukrycia prawdy o śmierci księdza Jerzego.
Wielu hierarchów, którzy przywołują dziś postać świętego kapłana, tylko po to, by tumanić wiernych (dobitny przykład abp.Michalika, który przyrównywał swoje rzekome "prześladowania" do zła, jakiego doświadczał ksiądz Jerzy) chciałoby żebyśmy zapomnieli o prawdzie historycznej, ale też, żebyśmy nie dostrzegli dzisiejszych relacji ludzi Kościoła ze środowiskiem Belwederu.
Jeśli ci ludzie mają czelność czynić z wroga krzyża wzór dla młodzieży, zapraszać go do głoszenia "homilii", włączać jego bełkot do śpiewników kościelnych i słać doń wiernopoddańcze homagium - jakim prawem kreują się na prześladowanych i atakowanych?
Zamiast zwracać się do narodu, którym tak srodze wzgardzili, niech apelują raczej do swojego patrona, w którego rękach są wszystkie instrumenty prawne i propagandowe. Wystarczy przecież jedno słowo Komorowskiego do jego przyjaciela na stołku szefa TVP, by zaniechano wszelkich medialnych "ataków na Kościół". Wystarczy jedna lub druga inicjatywa ustawodawcza Belwederu, by uregulować kwestie finansowania Kościoła lub położyć kres promocji lewackich ideologii.
Szkoda, że nikt nie ma odwagi zapytać hierarchów odwiedzających Belweder lub brylujących w towarzystwie Komorowskiego: a czemu to nie zwrócicie się z apelem do tego wzorowego katolika, ojca narodu, konserwatysty i męża stanu, dlaczego dygacie przed nim dwornie i ślecie mu uprzejme uśmiechy, podczas gdy nam opowiadacie o krzywdach, prześladowaniach i atakach na Kościół?
Dziś właśnie byliśmy świadkami kolejnego aktu budowania "kościoła państwowego" pod przywództwem lokatora Belwederu. Tego człowieka zaproszono na mszę św. w Świątyni Opatrzności Bożej i wysłuchiwano jego "podziękowań dla Kościoła za zasługi dla wolności".
Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło, lecz dokonała przy tym znaczącego postępu.
W roku 1948 to księża-patrioci odwiedzali prezydenta w Belwederze, dziękując mu za wolność i demokrację, dziś zaś, sam prezydent odwiedza zgromadzenie patriotycznych hierarchów i dziękuję im za "udział w organizowaniu polskiej wolności".
Dziękuję Panu i pozdrawiam
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńKościół jest nadal katolicki, a nasi kapłani - w znakomitej większości - służą Bogu i Polsce. Nie ma co do tego cienia wątpliwości. W takich kwestiach nie wolno nam generalizować ani rozciągać zła na obszary, których ono nie obejmuje.
Mówimy o postawach niektórych (choć najważniejszych w polskim Kościele) hierarchów. Mówimy o ogromnej pysze, prywacie, tchórzostwie i zaprzaństwie. Mówimy o zjawiskach, które były i będą obecne w Kościele, lecz nigdy nie doprowadzą do jego upadku.
Nie można również obrażać się na Boga lub na Kościół, tylko dlatego, że są w nim ludzie słabi i grzeszni. Byli zawsze. Problem polega na tym, byśmy mieli odwagę dostrzec to zło i odważyli się o nim głośno mówić. Nie przeciwko Kościołowi - lecz tym, którzy sieją zgorszenie, nosząc na sobie fiolety i purpury. Kto nie rozumie, że nie chronią one przed grzechem i błędami - ten jest więcej niż schizmatykiem.
Jeśli z tego obowiązku zrezygnujemy i wzorem "naszych" polityków i mediów będziemy tchórzliwie milczeli, zło się rozprzestrzeni i skutecznie zagrodzi nam drogę do Niepodległej.
Pozdrawiam Panią
Ja to rozumiem, Panie Aleksandrze!
OdpowiedzUsuńAle żeby ukazać niebezpieczeństwo, trzeba czasem i uogólniać i przejaskrawiać.
Bo, przyzna Pan, niebezpieczeństwo jest tak wielkie, przed jakim polski Kościół jeszcze chyba nie stawał: od przeszło 30 lat rozprzestrzenia się w nim (niewykorzeniona autolustracją) - ZDRADA.
Pewni swej bezkarności, butni hierarchowie (wielu z pseudonimami nadanymi przez SB) - narzucają wiernym jako przywódców politycznych FAŁSZYWYCH, FARBOWANYCH KATOLIKÓW.
Komuna bolszewicka (lata 1944-56) długo w podobnym kamuflażu nie wytrzymała. Po rozprawieniu się z PSL i premierem Mikołajczykiem, zaczęły się prześladowania Kościoła. Że nie doszło u nas - jak w Sowietach - do masowego burzenia i profanacji świątyń zawdzięczamy nieugiętej postawie jednego człowieka: prymasa Stefana Wyszyńskiego. To on uratował polski kościół, i - choć mógł spodziewać się nawet męczeńskiej śmierci - nie wycofał pamiętnego NON POSSUMUS, wypowiedzianego w imieniu katolickiej Polski.
Teraz - zwłaszcza po śmierci Jana Pawła II - wkraczamy w epokę wymuszonych strachem pojednań, odwróconych pojęć i fałszywych proroków, kiedy "diabeł się w ornat ubiera i ogonem na mszę dzwoni". Wtedy to udziela się ślubów kościelnych zadeklarowanym ateistom (progenitura tow. Kwaśniewskich) lub odprawia msze żałobne za prześladowców Kościoła. Komunistów do ostatniego tchnienia, jak pochowany w piątek sowiecki generał w polskim mundurze. Zadziwiające, że w tym celu (czyżby ćwiczenia?) wykorzystuje się głównie Katedrę Polową WP!
Teraz - wzorem Putina i Cerkwi KGB - NECANDUS i wszyscy jego "KOZIEJE" - zaczynają być (przez hierarchów w rodzaju abp. Nycza, Dziwisza i im podobnych), przedstawiani narodowi jako obrońcy wiary i Kościoła. Od 18 kwietnia 2010 (pamiętna Msza Żałobna w Bazylice Mariackiej), po dzień zaprzysiężenia, Komorowskiemu KK składa OFICJALNE HOŁDY, choć dobrze wiemy (I ONI TO WIEDZĄ!), kim jest ten człowiek i jego otoczenie - i w jaki sposób (zamachem stanu, przy pomocy przyjaciół Moskali) - wyrąbał sobie drogę do władzy.
Na szczęście, także dzięki Panu, "spisane zostały czyny i rozmowy", i dobrze pamiętamy - my MARGINES i SEKTA SMOLEŃSKA, kto i na czyje polecenie profanował, a potem usuwał Krzyż i płonące znicze z KP, kto wreszcie od czterech lat nawołuje do FAŁSZYWEJ ZGODY i równie fałszywej JEDNOŚCI NARODU.
Choć od 10 kwietnia Roku Pamiętnego wszyscy: zarówno MY jak i ONI doskonale wiemy, że:
To co nas podzieliło – to się już nie sklei ...
I że są:
Dwie Polski – ta o której wiedzieli prorocy
I ta którą w objęcia bierze car północy
Dwie Polski – jedna chce się podobać na świecie
I ta druga – ta którą wiozą na lawecie
a w naszą krew jak w sztandar królewski ubrana
Naszych najświętszych przodków tajemnicza rana.
...
Co zrobicie? – pytają nas teraz przodkowie
I nikt na to pytanie za nas nie odpowie
JMR
To my musimy Ojczyznę zachować i nie wolno nam jej oddać w ręce jej złodziei.
Dlatego musimy się przeciwstawić fałszywym prorokom, nawet w purpurach i fioletach.
Pozdrawiam
Panie Aleksandrze.
OdpowiedzUsuńAby nic się nie zmieniło, wielu z niewielu którzy widzą problem, wystarczy przypomnieć o dwóch rzeczach:
1) Kto jest bez winy... Skuteczniej: Chcesz nawracać biskupów, zacznij od siebie i najbliższych. Dziś trudno o świętych.
2) Księża są z ludu... Nietrudno tu wskazać winnego :-)
Taki prosty, moralny klincz, na prostego, zawsze grzesznego katolika.
Pozdrawiam
Szanowny Panie Aleksandrze, Szanowni Państwo,
OdpowiedzUsuńW dniu dzisiejszym przeglądając akty notarialne i kościelne zaabsorbował moją ciekawość "Świadectwo ślubu wydane na zasadach ksiąg metrykalnych" z 1955 roku sporządzone i skreślone ręką proboszcza śp. ks. Józef Borawski (1953-1962) Parafia pw. Znalezienia Krzyża Św. w Mały Płock w Diecezji Łomżyńskiej. Wcześniej ksiądz Józef Borawski z Lachowa był rozpracowywany przez PUBP w Kolnie, bo był jednym z tych biskupów i księży, którzy byli podejrzani o kontaktowanie się ze zbrojnym podziemiem i wrogą propagandę głoszoną z ambo.
Księża Diecezji Łomżyńskiej mieli zacnego pasterza, którym był śp. bp Stanisława Kostki Łukomskiego, któremu do kostek nie dorośli dzisiejsi belwederscy dworacy - hierarchowie.
Zarówno biskupi jak i liczni księża Diecezji Łomżyńskiej dawali świadectwo prawdzie i stali w prawdzie w czasach, gdy za swoje świadectwo i swoją postawę mogli oddać życie, a jednak stali niezłomnie w prawdzie i odmawiali bolszewikom okupantom i ich siepaczom grzebania w poświęconej ziemi.
Wydawałoby się, że stara i pożółkła kartka papieru ma do przekazania tylko fakt i potwierdzenie zawarcia ślubu kościelnego, a tymczasem gdy postanowiłem poznać losy śp. proboszcza z Małego Płocka, który skreślił własnoręcznie to świadectwo ślubu trafiłem na ciekawe opracowane historyczne o zwalczaniu przez komunistów kościoła i wyznawców od dzieci poczynając.
Dzisiejsi hierarchowie salonowi nie odważyliby się na najmniejszy gest sprzeciwu gdyby się oni znaleźli w tamtych powojennych czasach ustanawiana władzy ludowej.
Po sznurkach z tej strony :
http://www.kuria.lomza.pl/index.php?wiad=238
Trafiłem TU, gdzie zatrzymałem się na dłużej i zapewne tu trochę pobiwakuję:
http://historialomzy.pl/ziemia-lomzynska-i-jej-mieszkancy-w-latach-1944-1956-5/
Pozdrawiam serdecznie.
Obibok na własny koszt
PS
UsuńDodam. Świadectwo ślubu było sporządzone w dniu 30 lipca 1957 roku do przedłożenia w parafii gdańskiej.
Onwk.
Szanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńGdy na warszawskich Powązkach w dniu 30.05.2014 r. odbywał się państwowy pogrzeb komunistycznego satrapy i zbrodniarza z wojskową asystą i salwą honorową.
W tym samym czasie, bo w dniu 30.05.2014 r. w gdańskim budynku Solidarności przy ulicy Wały Piastowskie 24 w Sali AKWEN na godzinę 15:00 była zaplanowana akademia kombatantów, którzy rzekomo w 1989 roku pokonali i obalili komunizm w PRL, którego ścierwa ja do dnia dzisiejszego nie widziałem, tak jak i inni Polacy, którzy mają wyostrzony i bardzo dobry wzrok oraz bystry umysł.
Przybyli na tę akademię solidarnościowych etatowych akademickich kombatantów ludzie w wieku z najwyższej półki, którzy byli już tuż tuż przed spotkaniem z samym Panem Bogiem oraz ludzie w sile wieku, którzy raczej w sierpniu 1980 1982 roku byli w wieku poniżej 12 lat.
Oni podchodzili i podchodzą do tego rzekomego swojego iluzorycznego zwycięstwa naprawdę bardzo poważnie i sieriozno, bo taki przekaz ich rzekomego zwycięstwa wbił w ich głowy przepoczwarzony komunistyczny system swoją nachalną i załganą propagandą i to na każdym kroku. Oni w to wszystko święcie wierzyli i nadal wierzą.
Wierzą w to co oglądają w rzekomo pluralistycznych telewizorownia made in Tusk Vision Network.
Wierzą też w słowo drukowane różnych szmatławcach typu GW i niemieckich lokalnych Strumerów, które, a jakże do dziś prenumerują, bo widziałem u niektórych to GWno Adama Michnika i Jarosława Kurskiego.
Niektórzy z nich już wyglądali jak bożonarodzeniowe choinki lub sowiecka generalicja na Placu Czerwonym pod Kremlem w Moskwie.
Przybyli tam starzy ludzie dość gremialnie już na godzinę przed wyznaczonym czasem tej żenującej imprezki, która wzbudziła we mnie i złość, i zażenowanie, i pogardę.
Tym bardziej, że gdy się pytałem telefonicznie pracownika Zarządu Regionu Gdańskiego czy organizują wyjazd do Warszawy by zablokować pogrzeb komunistycznego zbrodniarza byli zaskoczeni i zdziwienie moim pytaniem.
Tymczasem nie pochwalili się mi, że mają zaplanowaną akademię z ministrem z PO, który ma przywieźć i poprzyczepiać kolejne bombki na kombatanckich drzewkach, którzy rzekomo pokonali komunę, która jak sami to widzimy na licznych przykładam miała i ma się coraz lepiej w przeciwieństwie do tych, którzy faktycznie i rzetelnie z tą komuną walczyli i walczą po dzień dzisiejszy.
Oni wiedzieli i widzą, że jestem przeciwnikiem tych akademii akademików, na których potrafią rezerwować miejsca dla komunistycznych notabli jak salonowiec 3miejski i prelegent „dróg do wolności” były I sekretarz KW PZPR w Gdańsku Tadeusz Fiszbach i innych komuchów oraz bezpieczniaków spod tylko zmienionego szyldu po 1989 roku.
Było to dla mnie kolejne przykre doświadczenie i upokorzenie w tym haniebnym dniu jaki powinien zapamiętać każdy uczciwy i prawy człowiek, a szczególnie załganych i zdeprawowanych ludzi, którzy zgotowali Nam Polakom tą niegodziwą hańbiącą uroczystość z państwowym i wojskowym pochowkiem komunistycznego łotra na Nasz Polaków koszt.
Żałuję, że nie mogłem zostać dłużej w budynku Solidarności by uwiecznić ten haniebny i upokarzający dla mnie i mi podobnych ludzi spektakl solidarnościowych etatowych akademików, którzy potrafili i potrafią ssać Polskę i Polaków nie zgorzej od łajdaków komunistycznych i ich mnogie potomstwo już wielopokoleniowe.
Tymczasem z innej beczki: „Górnicy u Jaruzelskiego, to tak jakby Żydzi honorowali Eichmanna”
http://naszeblogi.pl/46964-gornicy-u-jaruzelskiego-tak-jakby-zydzi-honorowali-eichm
http://pressmix.eu/wp-content/uploads/2014/05/Ludzie-trzymaj%C4%85cy-sztandar-na-pogrzebie-Jaruzelskiego.-Kim-s%C4%85-Ci-panowie.jpg
https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/t1.0-9/10390312_898775473482367_1373997840989041926_n.jpg
I to by było na tyle, bo temat jest dla mnie szczególnie bolesny i przykry.
Pozdrawiam serdecznie.
Obibok na własny koszt
Obibok na własny koszt,
UsuńSzanowny Panie,
Szczerze mówiąc - nie wiem kim byli owi "kombatanci" i jak zostali wyselekcjonowani, ale nie próbuję nawet zaprzątać tym sobie głowy.
Trudno sobie wyobrazić, by ktoś, kto nie uległ sklerozie i przez ostatnie ćwierćwiecze nie padł pod zalewem bełkotu, mógł wierzyć w "odzyskanie wolności" w roku 1989. Jeśli są tacy, którzy dobrowolnie wyznają podobną herezję, mogę im tylko współczuć.
Serdecznie pozdrawiam
Jest ktoś taki, Panie Aleksandrze!
UsuńRedaktor P. (Tak-Ale) Zaremba - 4 czerwca 1989 po raz pierwszy (!!!) "się" policzył - a nie jest, bynajmniej, pacholęciem (ur. 1963) - i po raz pierwszy wyprostował plecy. I dla niego to był sukces, a "część prawicowych komentatorów" dostaje, wg niego, cyt. "małpiego rozumu".
Pozdrawiam serdecznie
PS
OdpowiedzUsuńW okolicach pomnika Poległych Stoczniowców w Gdańsku trwają gorączkowe prace drogowo-porządkowe pod planowane uroczystości „drogi do wolności” w nowej euro komunie – znaczy trzeciej drogi w kolejny uknuty w Magdalence bolszewicki jasyr jaką była i jest III RP.
Onwk.
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńNiebezpieczeństwo jest tak wielkie, bo na nie przyzwalamy i godzimy się z postępkami hierarchów. W powszechnej świadomości panuje przekonanie, że krytyka politycznych poczynań ludzi Kościoła (a obecne nie mają nic wspólnego z wymiarem religijnym) jest jednoznaczna z atakiem na Kościół.
Ten fatalny zabobon bywa skutecznie podsycany przez samych zainteresowanych (casus abp.Michalika) oraz "nasze" media i tzw, autorytety.
Takim mędrkom zadałbym proste pytanie: jak, ich zdaniem, powinni zachować się polscy katolicy wobec biskupów - przywódców Targowicy? Czy w imię posłuszeństwa i wierności Kościołowi (Rzym z radością przyjął wkroczenie wojsk rosyjskich do Polski), powinni rozgrzeszyć tę zdradę i stanąć po stronie Rosji?
Myślę, że w obecnej sytuacji nie jest to bynajmniej pytanie z historii alternatywnej i wielu z tych, którzy oburzają się na "antyklerykalizm" autora powinno zmierzyć się z takim dylematem.
Jak już podkreślałem, nasze położenie jest dziś o tyle gorsze, że nie ma w III RP żadnego znaczącego środowiska, które byłoby zdolne przeciwstawić się zgorszeniu, jakie ma miejsce w polskim Kościele. Jeśli nawet zdarzenia związane z pochówkiem WJ (a wcześniej Smoleńsk i wojna z krzyżem) nie wywołały najmniejszej reakcji, nie bądźmy zdziwieni dalszymi i coraz śmielszymi poczynaniami gorszycieli.
Ich apogeum przypadnie na okres wyborczy, gdy większość hierarchów otwarcie opowie się za obecnym lokatorem Belwederu i będzie dążyła (co już ma miejsce) do "sakralizacji" tej prezydentury. Ostatecznie, obie strony tego sojuszu są mocno zapatrzone w Kreml i wzorce rosyjskie.
Pozdrawiam Panią
Zakładam,że wszyscy przedstawiciele hierarchii w KEP nie są ludźmi bezrozumnymi,zruszczonymi "patriotami" typu Bolonka/Hejmo.Nie wiem,jak są podejmowane "strategiczne decyzje" co do polskiego KK; jedno wiem na pewno: te decyzje są wymierzone przeciw prawdzie i nie mają nic wspólnego z realnym oporem wobec zła.To zaś prowadzi do całkowitego odejścia od zasad wiary katolickiej,dla której podstawowym wymogiem uzyskania pojednania jest uznanie kłamstwa za grzech oraz wypełnienie WSZYSTKICH warunków sakramentu spowiedzi; każda relatywizacja tego sakramentu,każde użycie sakramentu spowiedzi w sposób,jaki dokonała tego komorra w dealu z funkcjonariuszami KEP,jest fałszowaniem tego sakramentu i przynosi nieodwracalne szkody polskiemu kościołowi hierarchicznemu i powszechnemu ,a nie wierze w Boga.To oczywiste,komu na rękę osłabianie KK w rozumieniu takim,jak go rozumieli śp.ks.J.Popiełuszko i Papież-Polak i Patriota św.Jan Paweł II.Tak,obecna hierarchia jest tym samym w swoim faryzejskim zakłamaniu prawdy,czym była rozbiorowa targowica: antynarodowym związkiem łasym na profity z dealu z każdą,nawet obcą i antynarodową, władzą. Obecnie powielili model antynarodowej magdalenkowej zdrady w formie kolejnych "pojednań z diabłem","ulegli skuszeniu"-jak stwierdza przekaz biblijny; takie zaś zachowania hierarchów-faryzeuszy powinny być wykluczone z jakichkolwiek kategorii wartości,w tym wartości chrześcijańskich,w tym wartości rzymsko-katolickich.
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś miał jeszcze choćby cień wątpliwości co do tego, w jakim kraju żyjemy, po dzisiejszych DECYZJACH PROKURATURY powinien wreszcie przejrzeć na oczy.
I. Na 5 czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie wyznaczył terminy posiedzeń, podczas których ma umorzyć dwa procesy dyktatora Wojciecha Jaruzelskiego, który był oskarżony za wprowadzenie w Polsce w 1981 r. stanu wojennego oraz za masakrę robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r. Jak ustaliła PAP w źródłach sądowych, tego dnia obie sprawy - zawieszone od 2011 r. z powodu złego zdrowia Jaruzelskiego - mają zostać umorzone.
II. Warszawska prokuratura zajęła się sprawą zakłócania pogrzebu gen. Wojciecha Jaruzelskiego i prowadzi postępowanie sprawdzające. W odrębnym dochodzeniu zarzut „złośliwego przeszkadzania pogrzebowi” usłyszała jedna osoba. W sprawie będą analizowane nagrania policji. Zgodnie z Kodeksem karnym, „kto złośliwie przeszkadza pogrzebowi, uroczystościom lub obrzędom żałobnym” podlega karze do dwóch lat więzienia. Ściganie tego czynu odbywa się z urzędu.
Ciekawe jak zapatrują się na OBA ORZECZENIA polscy hierarchowie?
I czy będą protestować, kiedy zamiast Jaruzelskiego, ludowa władza
zacznie zamykać jego ofiary?
Pozdrawiam serdecznie
PS. Czy wytoczono proces komukolwiek z "zakłócających uroczystości żałobne" Prezydenta Lecha Kaczyńskiego? Wiem, pytanie retoryczne.
OT - Ostrzeżenie dla kandydatki na Mamę-Madzi sezonu Wiosna/Lato 2014!
OdpowiedzUsuńMyślę, że ktoś powinien dziewczynę ostrzec.
Od przedwyborów Marysia-Co-Tuska-Zdrajcą-Nazwała, nie schodzi z czołówek "portali obywatelskich" i innych. Aktualnie udziela wywiadu niezależnej.pl, w którym międli wraz z usłużnym redaktorem te same (od tygodni) trzy słowa: Tusk - Zdrajca - Bukiet (odrzucony). Teraz doszła czwarta: Żydzi. Tych przeprasza.
Jeżeli ktoś życzliwy Marysi czyta ten blog, (może właśnie z niezależnej.pl?), niech, proszę, przekaże, że to się robi zupełnie niestrawne. W odbiorze młodzieżowym: obciachowe. Rodzice (zwłaszcza tato) powinni, myślę, zabronić córce kontaktów z mediami.
Chyba że taki sobie wybrała sposób na "karierę"? Byłoby to naprawdę przykre.
PS. Panie Aleksandrze, bardzo proszę tego nie wyrzucać, bo jednak szkoda dziewczyny, a ja (jeszcze) wierzę, że jej intencje są czyste!
Pani Urszulo,
UsuńPani komentarz dotyczacy Marysi i odpowiedz Pana Aleksandra odebralem jako bardzo niestosowny i czyniacy krzywde temu przeciez jeszcze dziecku ,nawet jesli miala Pani na mysli tylko i wylacznie dzialania tzw.naszych mediow w tej sprawie.
Dzis z wielka ulga czytam wywiad jakiego udzielil min.Macierewicz Niezaleznej.
cyt:
'Chwała patriotom!
Ćwierć wieku od Okrągłego Stołu i po dwudziestu dwóch latach od rozpoczęcia lustracji okazuje się, że wpływowe siły polityczne, gospodarcze i opiniotwórcze kształtowane są przez dawny komunistyczny aparat, narzucający społeczeństwu swój punkt widzenia, ideologię, decyzje polityczne. Stało się tak dlatego, że tolerowaliśmy propagandę zdrady narodowej.
O tej kwestii warto dziś mówić wprost i otwarcie nie dlatego, że mija właśnie rocznica obalenia pierwszego rządu Rzeczypospolitej powołanego w wyniku wolnych wyborów, ale dlatego, że przebieg wydarzeń boleśnie pokazuje, iż brak rozwiązania podstawowych kwestii politycznych, w tym dekomunizacji, kładzie się cieniem na naszym życiu codziennym, niszczy gospodarkę i zagraża bezpieczeństwu państwa. Dlatego nie ze wstydem, ale z dumą i wdzięcznością należy pamiętać o młodej uczennicy, która miała odwagę powiedzieć w twarz premierowi, że jest zdrajcą. I trzeba podziękować tysiącom Polaków, którzy przypomnieli w ostatnich dniach pseudoelicie, że hańbą jest gloryfikacja zdrady. Bo w ostateczności o niepodległości narodu decyduje jego świadomość, a zwłaszcza stan świadomości jego elit politycznych, wojska i administracji.'
Pozdrawiam Pania serdecznie
A TERAZ AD REM:
OdpowiedzUsuńErgo:
W WIGILIJĘ ŚWIĘTA WOLNOŚCI Y NIEUSTAJĄCEY SZCZĘŚLIWOŚCI "AETATIS AUREAE" NASZEY REI PUBLICAE TERTIAE, [w który aktualnie wkraczamy, o ile już nie wkroczyliśmy - trochę się w tym gubię] - JAKO Y NA NAWIEDZENIE BEATISSIMAE PATRIAE NOSTRAE PRZEZ PRZYBYSZA ZAMORSKIEGO Z ZIEMI NOWEY!
Panie Aleksandrze!
Wczoraj na ulubionym Twitterze wyrażał Pan (ostrożną) nadzieję, że:
"Po złożeniu protestu do SN, PiS rozpocznie na forum międzynarodowym kampanię informacyjną na temat tzw. demokracji III RP. <> Niepowtarzalną okazję dla takiej kampanii stwarza przyjazd Obamy i propagandowy cyrk wokół belwederskiego "święta wolności"."
Niestety, dzisiaj ton Pańskiego twita jakże odmienny:
Koszty Jałty: w '45 USA wysyłały nam "ciocię Unrrę". W '89 stronnika Jaruzela.
Dziś przysłali lewaka, by opowiadał nam bajki o "święcie wolności".
- - - - - - - -
Domyślam się :), że w międzyczasie przeczytał Pan wypowiedź ex - V/Min.SZ PiS, W. Waszczykowskiego i "porzucił wszelką - w tej materii - nadzieję"? W końcu to chyba oficjalne stanowisko dotyczące oczekiwań "opozycji" ze strony USA i ich prezydenta?
- - - - - - - -
Przytaczam (w przypisie) tę wypowiedź.
A tu tylko moja jej ocena:
WYRZEKANIA, NARZEKANIA, PRETENSJE OBRAŻONEJ "BRZYDKIEJ PANNY", TRUIZMY, ZERO WŁASNEJ INICJATYWY, ŻADNEJ OFERTY (ZE STRONY PiS), KTÓRA MOGŁABY ZAINTERESOWAĆ AMERYKĘ.
I ZERO REFLEKSJI, ŻE "WZMACNIANIE III RP" TO WODA NA MŁYN SOWIETÓW (PO OBU STRONACH GRANICY).
A potem zdziwienie i dąsy, że popierani są Platforma i Komorowski, którzy oczekują jedynie WSPÓLNIKA potwierdzającego KOLEJNE "ZAŁOŻYCIELSKIE" KŁAMSTWO - o 25-letniej "wolności" w szczęśliwej (zwłaszcza po 10 kwietnia 2010!) - III RP!
Pozdrawiam serdecznie
Oczekujemy poważnych rozmów i decyzji jak wzmocnić zarówno stan bezpieczeństwa Polski, regionu i całej flanki natowskiej. To powinno być w interesie Amerykanów. Lepiej jest odstraszyć jakąkolwiek inwazję niż później odwojowywać agresję okupanta zajmującego ziemię - mówi portalowi niezalezna.pl Witold Waszczykowski, poseł PiS.
UsuńJutro, 3 czerwca, przybędzie do Polski prezydent USA Barack Obama. Czego możemy się spodziewać po tej wizycie?
Nie chciałbym, aby była to tylko wizyta kurtuazyjna. Chcemy, aby do świadomości świata przebijało się to, że zerwanie z komunizmem zaczęło się w Polsce, a nie przewaleniem muru w Berlinie. Nie chciałbym, aby była to tylko feta z okazji 25-lecia wyborów 4 czerwca, propagandowo wykorzystana przez władze. I będziemy oglądać to przez miesiące prezydenta USA w spocie reklamowym jako lata świetlne.
W tym czasie i naszej sytuacji chodzi o coś więcej…
Tak, ponieważ, jesteśmy w bardzo trudnym momencie. Tutaj chodzi o bezpieczeństwo regionu. Polska na długie lata będzie skazana stanowić granicę Unii Europejskiej i NATO, bo one przez długie lata nie rozszerzą się na Wschód. Jesteśmy państwem, które bezpośrednio graniczy z agresorem jakim jest Rosja i z ofiarą tej agresji - Ukrainą. Oczekujemy więc poważnych rozmów i decyzji jak wzmocnić zarówno stan bezpieczeństwa Polski, regionu i całej flanki natowskiej. To powinno być w interesie Amerykanów. Lepiej jest odstraszyć jakąkolwiek inwazję niż później odwojowywać agresję okupanta zajmującego ziemię. Mam nadzieję, że przy okazji wspominania o Kościuszce, Pułaskim, Janie Pawle II i „Solidarności” będzie czas na poważną rozmowę o bezpieczeństwie tego regionu.
Uważa pan, że prezydent USA przyjeżdża z jakąś mocną ofertą dla nas?
Chciałbym, aby tak było, że Obama ma plan powstrzymania Rosji. Mógłby wykorzystać tę okazję w Warszawie do jakiegoś apelu, propozycji dla Putina. Może nie jak Reagan krzyczący: Panie Gorbaczow, zburz pan ten mur! Jednak jakaś jego reakcja jest oczekiwana przez świat. Są jedynym państwem Zachodu, które może wyjść z konkretną propozycją. Z drugiej strony USA są odpowiedzialne za to, że wpędziły nas w taką trudną sytuację, poprzez swój związek z Rosją, iluzje, gdzie poprzez interesy powstrzymano rozszerzenie NATO na wschód w 2008 r., gdzie nastąpiło zatrzymanie budowy tarczy antyrakietowej. Oczekujemy, że Amerykanie będą mieli koncepcję jak z tego wyjść i główny przywódca NATO zaproponuje Polsce, krajom bałtyckim, Słowacji i Rumunii – państwom zagrożonym obszarem konfliktu - jak wzmocnić tę flankę NATO. Chciałbym wierzyć, że do tego dojdzie, a nie tylko do kurtuazyjnych i wzniosłych, ale patetycznych słów, które nie prowadzą do żadnych zmian w trosce o nasze bezpieczeństwo.
http://niezalezna.pl/55957-w-obliczu-zagrozenia-oczekujemy-od-obamy-nie-kurtuazji-lecz-powaznych-decyzji
I jeszcze moje pytania do PiS i pana min. Waszczykowskiego:
Usuń- co Pan (i PiS) zrobiliście, aby "nie była to tylko feta z okazji 25-lecia wyborów 4 czerwca, propagandowo wykorzystana przez władze."? Czy i komu powiedzieliście PRAWDĘ o tym, czym był w rzeczywistości 4 czerwca 1989?
- czy złożyliście KONKRETNE propozycje USA, np. wykazując w jaki sposób - po przejęciu władzy - zmodernizujecie wojsko i "bezpieczeństwo narodowe"? Czy zapewniliście, że będzie to z OBOPÓLNĄ korzyścią, zarówno dla Polski jak i dla USA? Nieważne, że po Obamie nie należy się niczego spodziewać. Jego niedługo nie będzie "na urzędzie", a inni w USA też słuchają!
- jeżeli rzeczywiście tylko takie są wasze oczekiwania jak w pkt. 3 - tzn. że to "Amerykanie mają mieć koncepcję JAK Z TEGO WYJŚĆ" [Z czego? przecież - jako opozycja - poparliście "stanowisko rządu i prezydenta III RP"] - i że propozycja ma dotyczyć nie Polski, ale... Putina - to ja już nie mam dalszych pytań.
Aleksander Ścios
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze, pełna zgoda z treścią artykułu. Hierarchowie, w imię POLITYKIERSTWA/PARTYJNIACTWA - bo przecież nie POLITYKI w znaczeniu arystotelesowskim - zaprzedają Polaków. Otaczają się ubekami, honorują zaprzańców i wrogów wiary katolickiej, by potem wylewać krokodyle łzy na "ataki", "planową ateizację" itp. Jeśli słowo "zdrada" wywoła ich oburzenie, to tym lepiej, może jest szansa na otrzeźwienie. Jeśli kościoły będą pustoszały, to czyja to będzie wina? - wiernych czy fałszywych pasterzy? Ludzie, widząc co się dzieje, mają prawo do obaw przed kim będą się spowiadać i dokąd zmierza Kościół przekształcający się w Jerozolimską Świątynię, pełną handlarzy.
Wiem, że to mocne słowa, ale kto inny ma je wypowiadać jeśli nie wierni?
Panie Aleksandrze, pytanie: wizyta Obamy w istocie uwiarygodnia reżim. Jaka jest Pańska ocena tego faktu? Czy wynika to z braku rozeznania (przecież chyba mają w Stanach jakichś analityków), czy może raczej Obama uzyskał jakieś deklaracje o "przewerbowaniu" reżimu na "naszych sukinsynów"?
Pozdrawiam serdecznie
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńNie mam zamiaru usuwać Pani komentarza, bo mnie także jest szkoda tej dziewczyny. Nie tylko dlatego, że różnej maści dewianci i ludzie o mentalności alfonsów urządzają na nią nagonkę, ale z tej przyczyny, że mimowolnie staje się kolejną "gwiazdą" tzw. naszych mediów.
A jest to rola niewdzięczna, o czym mieliśmy okazję przekonać się na przykładach "Starucha", Wiplera, "najsłynniejszego paprykarza", czy kilku innych chwilowych bohaterów. W "naszych" mediach istnieje jakaś wyjątkowa potrzeba kreowania pozytywnych przykładów i robienia bohaterów z różnych (czasem przypadkowych) postaci. Może młodzi ludzie zarządzający takimi miejscami wyobrażają sobie, że podbudują tym "morale" elektoratu PiS lub skłonią innych do naśladownictwa?
Zdecydowanie popieram Pani apel, by obecna "kandydatka na Mamę-Madzi sezonu Wiosna/Lato 2014" pogoniła przedstawicieli "naszych" mediów i nie pozwoliła robić z siebie "ikony".
Wczoraj na tt nie chciałem po raz kolejny kierować w stronę PiS "ostrza krytyki", zatem w formie bardzo łagodnej wyraziłem opinię, że wizyta najgorszego w dziejach prezydenta USA powinna zostać wykorzystana przez opozycję. Tyle mojego, bo musiałbym jeszcze wykazać dużą dawkę naiwności, by wierzyć, że PiS zechce potraktować poważnie takie złote myśli.
Wypowiedź pana Waszczykowskiego przecina jakiekolwiek spekulacje i jest dowodem, że w obszarze polityki międzynarodowej partia Kaczyńskiego zachowuje się jak ślepiec i nie ma żadnego pomysłu. Rezonowanie Tuskowi to wszystko, na co stać opozycję.
Bardzo znamienny jest ton tej wypowiedzi: chciałbym wierzyć, oczekujemy, mam nadzieję itp. miałkie zwroty retoryczne. Ja zaś chciałbym usłyszeć opozycję, która do Obamy mówi językiem, na jaki zasługuje człowiek winny paktowania z Putinem w przeddzień 10 kwietnia, fundujący światu idiotyzm "resetu" i traktujący największych terrorystów jako partnerów.
Prezydenta USA nie wolno oczywiście obrażać, ale należy mu grzecznie wytłumaczyć, że nie da się na serio walczyć z Rosją przy wsparciu polskojęzycznych stronników Putina oraz nie da się budować relacji polsko-amerykańskich na polityce przemilczeń, fałszu i wyborze "mniejszego zła".
Dla Obamy, panowie Tusk i Komorowski są z pewnością idealnymi partnerami. Nie tylko ze względu na podobne walory intelektualne. Głownie dlatego, że administracja USA posiada na temat siedmioletnich rządów reżimu wiele jawnych i tajnych informacji. Myślę, że sprawiają one, iż owi politycy nigdy nie będą mogli rozmawiać z prezydentem USA jak z równym.
Byłoby fatalnie, gdyby ta okoliczność ograniczała działania opozycji, która może (jeśli tylko zechce), kreować się na silnego partnera Ameryki. Nie dokona tego jednak, gdy będzie występować zza pleców Tuska i Komorowskiego.
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo piękna odpowiedź, dziękuję.
UsuńOczami wyobraźni ujrzałam Polaka - prawdziwego (antysystemowego) opozycjonistę, rzucającego w twarz fircykowi z USA dumne słowa o jego paktowaniu z międzynarodowym terrorystą Putinem, (także w przeddzień 10 kwietnia 2010), o fundowaniu światu śmiertelnego "resetu" z Moskwą i "partnerstwie" prezydenta wielkiego mocarstwa z kremlowskimi żulami z KGB. Jestem pod wrażeniem! :))
Pozdrawiam serdecznie
viva cristo rey,
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością, wizyta Obamy służy uwiarygodnieniu reżimu III RP. Ćwierćwiecze tego tworu, niczym dwie klamry, spinają: wizyta Busha w roku 1989 i obecny przyjazd Obamy.
Oba wydarzenia mają ten sam cel: utrwalić porządek pojałtański w Europie Wschodniej i zagwarantować "święty spokój" nad Wisłą.
Wielokrotnie zwracałem uwagę, że administracja USA oraz służby wywiadowcze tego państwa muszą posiadać realną wiedzę o osobach sprawujących dziś władzę, a także o przebiegu katastrofy z 10 kwietnia. Moim zdaniem nie jest to przypuszczenie, lecz pewnik.
Za kadencji obecnego prezydenta, ta wiedza nie zostanie wykorzystana. Choćby dlatego, że bezpośrednio obciąża ona konto polityki Obamy. Zawsze też stanowi ważny czynnik w relacjach służb specjalnych i nieoficjalnych kontaktach politycznych. Dopóki Ameryka nie ma w tym interesu, nie wykorzysta takich argumentów. W zasadzie trudno mieć o to pretensję, bo każde państwo gra na własny rachunek.
Jeśli Amerykanie widzą, że Polacy ponownie wybrali Tuska i dali prezydenturę Komorowskiemu, a polska opozycja głosi pochwały demokracji III RP - dlaczego mieliby podważać ten "demokratyczny wyrok"? Tu właśnie uwidacznia się potrzeba opozycji antysystemowej, która zagwarantuje Ameryce relacje partnerskie, odetnie się od hańby III RP i związków z Moskwą. Gdyby taka opozycja istniała i prowadziła kampanię polityczno - informacyjną na arenie międzynarodowej, Obama nie mógłby chwalić przyjaciół Putina i przedstawiać ich jako obrońców demokracji.
Pozdrawiam serdecznie
W nawiązaniu do głównego wątku:
OdpowiedzUsuńDobry, choć zdecydowanie (pod koniec) "życzeniowy" wpis na NB:
http://naszeblogi.pl/47032-trzeba-nam-bylo-czerwonych-likwidowac-w-88
I bardzo dobry dobry komentarz:
"Bez kasy mogliśmy tylko chodzić po mieszkaniach i rozdawać ulotki . Oczywiście musieliśmy przegrać z tymi, którzy mieli media w garści."
Osmielam sie zauwazyc, ze gdybysmy mieli wtedy dostep do AMBONY, zadne inne media nie bylyby potrzebne. Ludzie wtedy WIEDZIELI JESZCZE, ze TELEWIZJA KLAMIE.
A tak - Glemp z Kiszczakiem pili sobie z dziubkow, a Walesa, Kuron, Michnik i Geremek z Jaruzelem i Urbanem popijali do towarzystwa.
...
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńczy nie wydaje się Panu, że taka opozycja, jaką Pan postuluje, byłaby dla USA trudnym partnerem? Takim, który ma swoje zdanie, ciągle czegoś chce i nie ma zamiaru zgadzać się ślepo na wszystko? I czy wobec tego z ich punktu widzenia - ktokolwiek zostałby za dwa lata prezydentem - nie byłoby prościej postawić na "osoby sprawujące dziś władzę", skoro jest na nie tak dobre "trzymanie"? One przecież w podskokach zrobią wszystko, czego się tylko od nich zażąda, nawet przez chwilę nie zastanawiając się, czy Polska na tym nie ucierpi.
Chciałbym się mylić, ale może to wróżyć, że mielibyśmy wtedy przed sobą wiele, wiele lat rządów Donalda T. i Bronisława K., którzy mieliby poparcie już nie tylko na Kremlu, ale i w Białym Domu.
Pozdrawiam Pana
Wąż Wystygły,
OdpowiedzUsuńZakładam, że silna Ameryka chciałaby mieć do czynienia z silnymi partnerami. Muszę też zrobić pewne zastrzeżenie do wcześniejszej odpowiedzi udzielonej Panu viva cristo rey i wyjaśnić, że określenie "idealny partner" (w odniesieniu do reżimu III RP) nie jest precyzyjne. To może być z pewnością partner pożądany, choćby ze względu na łatwość kontaktów, uległość czy kompromisowość. Wyobrażam sobie jednak, że idealnym partnerem dla światowego mocarstwa jest państwo silne, samodzielne, z odpowiedzialnymi i przewidywalnymi przywódcami. Takie państwo nie tylko prowadziłoby wspólną z USA politykę wobec wschodniego sąsiada, ale byłoby zdolne pełnić rolę lidera w całej Europie Wschodniej i być gwarantem pewnych stałych wartości.
Jakkolwiek niemądrym człowiekiem jest Obama, nie sądzę, by mógł wierzyć, że obecny premier czy prezydent III RP są zdolni do sprawowania takiego roli i zbudowania pozycji Polski. Ci ludzie będą zawsze występowali wobec Ameryki z pozycji petenta, co - w dłuższej perspektywie - nie daje temu mocarstwu żadnej gwarancji ani korzyści.
Nawet tak zły przywódca jak Obama, musi być pragmatykiem i widzieć sprawy światowe z takiej perspektywy.
To zaś oznacza, że musi uwzględniać zagrożenia związane z rosnącą pozycją Pekinu i wspólnego frontu rosyjsko-chińskiego, musi widzieć dominację Niemiec na kontynencie europejskim czy przewidywać rozpad UE i dezintegracji NATO. W żadnym z tych potencjalnych scenariuszy nie ma miejsca na słabą, bezwolną Polskę.
Wprawdzie dziś neofici Komorowski i Tusk mogą być przydatni w planach Obamy i głośno gardłują za sojuszem z Ameryką, nikt jednak nie da gwarancji, że w chwili próby nie zwrócą się w kierunku Rosji czy Niemiec. Nie trzeba lektury przesławnych dokumentów SPBN, by mieć takie obawy. Amerykanie wiedzą, że to bardzo niepewny partner, podobny raczej do przewerbowanego agenta niż silnego sojusznika.
Warto też zwrócić uwagę, że propagandowe wygłupy Obamy mają swoją wymierną cenę.
Bajki o zbrojeniach i pomocy militarnej oznaczają tylko tyle, że Amerykanie zarobią u nas sporo pieniędzy. Wskaże na bardzo znamienny przykład.
W połowie maja prasa izraelska informowała, że oferta izraelskiego przemysłu zbrojeniowego na system obrony powietrznej David's Sling nie ma u nas szans na realizację.
Sprawa była już mocno dopięta, gdy okazało się, że Amerykanie chcą zablokować samodzielny izraelski eksport do Polski i naciskają, by nowy system przeciwlotniczy i przeciwrakietowy był dostarczony przez Stany Zjednoczone. Jest to możliwe, ponieważ prace nad systemem David's Sling były współfinansowane przez USA w ramach funduszy przeznaczonych na rozbudowę izraelskiego systemu obrony przeciwrakietowej.
Być może powinniśmy się cieszyć z takiego obrotu sprawy i zaangażowania Ameryki, gdyby nie obawa, że chodzi tu zaledwie o kasę i za to pośrednictwo Polska zapłaci znacznie większą cenę.
Pozdrawiam Pana
Żona nauczycielka dostała maila ze szkoły z apelem Komorowskiego i instrukcją co mają dzisiaj mówić dzieciom. W Biedronce przy kasach są broszury z tym samym apelem.
OdpowiedzUsuńJak to się mówi: strach lodówkę otworzyć.
25 lat Układu
25 lat częściowej wolności
25 lat kpiny, oszustwa, uwłaszczenia komuny, bez rozliczenia…
takie hasła sobie wymyślam.
Co do Obamy to ja widzę to podobnie ale trochę bardziej optymistycznie. Ręka z góry na ramię BK przy powitaniu to dla mnie dyscyplinujący cel tej wizyty. Do wczoraj nie wiedziałem, że BK ma dziś urodziny. I jestem skłonny podejrzewać Obamę o wyrafinowanie gdy o tym wspomniał. Pytanie o wąsy to przecież też kpina.
Ostatecznie dobrze, że to nie Putin przyjechał.
USA traktują BK i DT tak jak kiedyś Millera i Kwaśniewskiego, czyli uważają ich za ludzi sprzedajnych. No, ale skoro Polacy ich wybierają…
Co do naszej opozycji. Opozycja jest słaba i dla nikogo nie jest partnerem. Nie potrafi nic zorganizować, niczego dopilnować, nic mądrego wyartykułować, wszystko przegrywa.
Marcin Is
Usuń"Opozycja jest słaba i dla nikogo nie jest partnerem. Nie potrafi nic zorganizować, niczego dopilnować, nic mądrego wyartykułować, wszystko przegrywa."
Tak to niestety wygląda.
Czeka nas jesień - wybory samorządowe i rok 2015, prezydenckie i parlamentarne. Niby nie ma innej drogi niż żmudna praca na wynik wyborczy. Ale co będzie, jeśli wyniki znowu zostaną sfałszowane - szatniarka z Barei: "nie mamy Pańskiego płaszcza i co nam Pan zrobi??!!! - lub, jak w przypadku wyborów prezydenckich, przerżnięte przez opozycję? (jeśli nie nastąpi jakiś cud, to Komorowski wygra w I turze).
Mnie się zdaje, że nie ma szansy na zmianę bez jakiegoś polskiego Majdanu. Trzeba im Polskę wyrwać z paszczy razem z trzewiami, bo sami jej w żaden normalny sposób przecież nie oddadzą.
Pozdrawiam serdecznie
Co do tematu wpisu:
OdpowiedzUsuńHierarchowie nie dopuszczają rzeczowej krytyki. Dlatego, by wypełnić próżnię, funkcjonuje tylko krytyka wściekła a’la poseł na P. Taka krytyka pozwala im pozować na męczenników.
Tak samo gender. Im więcej gender, próbówek, homo-niewiadomo, tym bardziej hierarchowie się legitymizują.
Środowisko PO-SLD-itp, czyli takie które ma pogardę dla prawdy, Kościół traktuje na zasadzie „czyń klecho swoja powinność”.
Ślub córki czerwonego barona? Proszę bardzo. Audiencja przed wyborami u papieża? A jakże, ma się te dojścia i wpływy! I wisienka na torcie, pogrzeb WJ.
Od dawna widzę, że to środowisko czuje się w kościele dużo lepiej niż ludzie poszukujący prawdy.
Jeszcze z obserwacji taka kombinacja mi wychodzi: Oni mają swoich hierarchów i mają swoich księży. Lemański i Boniecki przeginają i muszą być dyscyplinowani. Gdyby pojawił się drugi Popiełuszko też zostałby zdyscyplinowany. W ten sposób Lemański i Boniecki wytrącają broń tym, którzy chcieliby naprawy Kościoła.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń4.06.2014
OdpowiedzUsuńNARRACJI "WOLNOŚCIOWEJ" - W WYKONANIU HIERARCHÓW BELWEDERSKICH, ale i (niestety), watykańskich - ciąg dalszy!
W warszawskiej archikatedrze św. Jana Chrzciciela odbyła się rano msza za wolność, odprawiana w 25. rocznicę wyborów parlamentarnych 4 czerwca. Przewodniczył jej sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin; on też wygłosił homilię.
Wśród koncelebrujących: nowy prymas Polski abp Wojciech Polak, metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz i nuncjusz apostolski w Polsce abp Celestino Migliore.
Kard. Nycz: Europa stała się wolna, a wszystko zaczęło się w Polsce
W trzech językach: po polsku, angielsku i włosku, kard. Nycz przywitał w archikatedrze władze Polski. Dziękował też za przybycie i przewodniczenie mszy watykańskiemu sekretarzowi stanu kard. Pietro Parolinowi.
Dziękował prezydentowi za uwzględnienie wymiaru religijnego w obchodach 25. rocznicy odzyskania wolności. Podkreślił, że msza będzie wspólną modlitwą i za odzyskaną wolność, i za całą Europę.
- Europa podzielona przez 45 lat stała się zjednoczona. Europa Środkowo-Wschodnia zniewolona, stała się wolna. A wszystko to zaczęło się w Polsce i swój sprawczy punkt wyjścia także miało u nas - dodał metropolita.
http://telewizjarepublika.pl/4-czerwca-1989-r-25-lecie-pierwszych-czesciowo-wolnych-wyborow,7659.html#.U48j3ygTLj8
ALEKSANDER ŚCIOS
OdpowiedzUsuńZAKOŃCZYŁY SIĘ AMERYKAŃSKIE IGRZYSKA DLA TUBYLCÓW W POLSCE.
BARACK OBAMA (W IMIENIU USA oraz NATO) OBIECAŁ POLAKOM ... PERKAL I PACIORKI, po czym udał się do Brukseli. Tam będzie zapewne rozmowa o realiach.
Parę cytatów z przemówienia przywódcy "Wolnego Świata":
"- Mamy święty obowiązek bronienia waszej integralności terytorialnej, co zrobimy. Stoimy ramię w ramię, teraz i zawsze, za wolność waszą i naszą! "
"- Polska nigdy już nie będzie samotna! "
Żeby nie sięgać w odległą przeszłość: tak jak 10 i 18 kwietnia 2010, panie Obama?
"- Zwycięstwo wyborów 1989 roku było ukoronowaniem stuleci walki Polaków! "
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Panie Aleksandrze!
Czy byliśmy świadkami JAŁTY II OGŁOSZONEJ URBI ET ORBI ze stolicy Polski?
Czy długo przyjdzie nam żyć w totalnej mistyfikacji, wszechogarniającym kłamstwie (przed którym nie chronią już mury kościołów) i zniewoleniu opiewanym jako ukoronowanie wolności?
Pozdrawiam serdecznie, choć nie jest mi wcale do śmiechu...