Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

niedziela, 27 października 2013

O MITOLOGII WOLNYCH MEDIÓW


Gdyby czytelnik prasy podziemnej znalazł w „Biuletynie Informacyjnym”, „Solidarności Walczącej” czy w „Głosie” polemikę z tekstem „Trybuny Ludu” lub komentarz do wypowiedzi czerwonego kacyka, doznałby zapewne szoku i pomyślał – po jasną cholerę psują cenny papier i tracą miejsce na powielanie bredni.  O tym, że „prasa kłamie”, a  „komuna łże” wiedziały w PRL-u nawet dzieci, zatem udowadnianie milionowego łgarstwa propagandy nie przynosiło odbiorcom dodatkowej wiedzy i było równie daremne, jak prostowanie doniesień „Żołnierza Wolności”.
Jeśli autorom z „SW” czy „Głosu” przyszłoby do głowy opierać swoje teksty na partyjnych biuletynach, analizować bełkot Toepliza czy wywody Siwaka, nie tylko straciliby prestiż i odbiorców, ale nikt przy zdrowych zmysłach i nie nazwałby tych wydawnictw wolnymi mediami.
Niezależna prasa miała informować Polaków o sprawach, które reżim ukrywał, mówić na tematy zakazane i ujawniać prawdziwe oblicze PRL-u. Niezależność oznaczała przede wszystkim uwolnienie od przekazu reżimowych gadzinówek i podejmowanie tematów, które nie pojawiły się w oficjalnym obiegu. Odbiorca chciał wiedzieć – co dzieje się w Polsce i jak wyglądają sprawy na świecie i w najmniejszym stopniu nie był zainteresowany polemiką z Urbanem czy dyskusją wokół tez VIII zjazdu i roszad w partii komunistycznej.
Ta podstawowa cecha - tworzenie własnego i wolnego od propagandy przekazu, decydowała o wartości i sile niezależnej prasy, wywoływała wściekłość komuny i była głównym powodem determinacji, z jaką tropiono podziemne drukarnie.  
Jeśli przypominam o latach 80. i fenomenie prasy podziemnej, to nie dlatego, by stawiać prosty znak równości między ówczesnymi realiami a dniem dzisiejszym. Dla pokolenia, które dziś chce tworzyć wolne media i nadaje sobie miano dziennikarzy niezależnych, takie retrospekcje nie mają większego znaczenia, a tamta rzeczywistość jawi się im jako rozdział skończony i nieporównywalny. Nie są zrozumiałem nawet dla tych, którzy w działaniach Tuska i Komorowskiego dostrzegają znamiona zamordyzmu lub definiują stan dzisiejszy jako „powrót do PRL-u”.
Pod werbalnymi deklaracjami i funkcjonalną demagogią takich stwierdzeń, tkwi zwykle wiara, że III RP nie może być państwem równie zepsutym i zniewolonym, a miłe twarze z okienek telewizyjnych i zgraje znajomych żurnalistów, nie mogą przypominać postaci komunistycznych najemników. Wiara w „odmienność” III RP, zmieszana z poczuciem „normalności” tego państwa, jest nie tylko efektem ulegania mitologii „uśmiercenia komunizmu” czy wyrazem intelektualnej niedojrzałości, ale znajduje głębsze uzasadnienie w powszechnym lęku przed odkrywaniem nazbyt wymagających prawd.
O ile łatwo mówić o „praktykach rodem z PRL”, deliberować o „metodach bezpieki” i „propagandzie rządowych mediów”, o tyle trudniej przyjąć konsekwencje tych słów i zdobyć się na adekwatne zachowania.
Cóż z tego, że Jarosław Kaczyński oznajmia - „Platforma to postkomuna”, a elektorat PiS-u zachwyca się twardymi słowami prof. Cieszewskiego, skoro próżno oczekiwać głębszej refleksji. Nadal obowiązuje dogmat o „mechanizmach demokracji”, a politycy PiS lgną do telewizyjnych gwiazdeczek i wdzięczą się do  propagandystów.
 Ten rażący dysonans w zachowaniach opozycji i „naszych” mediów, bywa zwykle niedostrzegany przez odbiorców i tylko tej przypadłości środowiska te zawdzięczają bezkarność w nadużywaniu przymiotnika „niezależny”.
Gdy w dziesiątkach miejsc przyznających sobie miano „wolnych mediów” czytam polemiki z tezami TVN-u, krytykę kłamstw „GW” lub rozważania nad głosem propagandysty- ćwierćinteligenta – pytam: co to obchodzi Polaków i jaki ma związek z budowaniem niezależnego przekazu?
Skąd u ludzi piszących te brednie bierze się przekonanie, że recenzowanie tego, co powiedzieli w rządowych przekaźnikach jest szczytem wolnej myśli i służy polskim sprawom? Jakie znaczenie mają łgarstwa rezonatorów Moskwy i po co nadawać im wartość racjonalnego przekazu? Zastanawiam się również, jak niską miarę przekładają ludzie „naszych” mediów do swoich czytelników, jeśli w ramach tak pojmowanej niezależności serwują im ekstrakt najnikczemniejszej głupoty. 
Nie wykluczam, że  młodych adeptów „wolnych mediów” fascynuje babranie w wytworach propagandy lub śledzenie partyjnych funków. Może wierzą, że na tym polega niezależność, a miarą opozycyjności jest krytyka Tuska i podglądanie „wyborczej”. Może wydaje się im, że dyskutując z Golemem dokonują czynów Prometeusza i walczą o wielką sprawę.
Nie mogą jednak oczekiwać, że narzucą te wyobrażenia innym lub stworzą nowy „model niezależności”. Jeśli nie wiedzą, jak tworzy się wolne media i mówi o rzeczach ważnych dla Polaków, niech pytają ludzi wydających w stanie wojennym zakładowe gazetki, niech słuchają autorów z „Głosu” czy „Solidarności Walczącej”, niech uczą się na tym, co miało wartość autentycznie wolnej myśli.
To co w sferze informacji proponują dziś „nasze media”, nie jest żadną nową jakością i nie prowadzi do przełamania monopolu propagandy. Przypomina raczej popłuczyny po wyrobach III RP i nie powinno być kojarzone z niezależnym dziennikarstwem. Nie zmienią tego żadne kongresy, apele i pohukiwania partyjnych działaczy.
Trzeba zacząć od rzeczy najprostszych i wyjaśnić owym „niepokornym”, że  nie buduje się własnego przekazu na lekturze „Wyborczej”, a wolność nie oznacza prawa do  promowania bełkotu funkcjonariuszy medialnych. Po to, by rzetelnie informować Polaków, budować nowe obszary zainteresowań i niezależny od władzy tok narracji, trzeba porzucić obserwowanie  Onych i zdobyć na samodzielną refleksję.
To wymaga wysiłku, pracy, aktywnych poszukiwań i odpowiedzialności. Czasem, oderwania od układów towarzyskich i zrezygnowania z przaśnego "gwiazdorstwa".  
Autonomia w sferze informacji nie rodzi się z polemiki z tezami TVN-u i zachłystywania wrzutkami propagandystów. Nie polega na bezmyślnym cytowaniu depesz PAP-u i wpatrywaniu w ekran telewizora czy tabletu w oczekiwaniu na emisję „Dziennika Telewizyjnego”.
Zamiast wspólnoty w przeżuwaniu medialnej papki, trzeba tworzyć nowe tematy, mówić o tym co dla nas ważne, eksponować rzeczy zakazane i ukrywane przez reżim. 
O niezależnych mediach będziemy mogli mówić dopiero wtedy, gdy wypracują one przekaz całkowicie wolny od produktów systemu, bez potrzeby zachłystywania się bełkotem byle frustrata ani cytowania łgarstw ćwierćinteligentów.
Jeśli ludzie zarządzający „naszymi” mediami nie potrafią przemówić własnym głosem i nie stać ich na intelektualny wysiłek rozstania z III RP, niech przynajmniej nie mamią Polaków ułomną wizją niezależności. 

80 komentarzy:

  1. @Szanowny Panie Aleksandrze,

    dobrze, że Pan o tym obszernie napisał, bo problem jest bardzo poważny, z gatunku tych najpoważniejszych. Uważam wręcz, że bez wolnych mediów będzie nam, Polakom, trudno odzyskać wolność.
    Ciagłe posiłkowanie się w "naszych" mediach tematami z mętnego nurtu i prostowanie tez propagandowych sączonych przez reżimowe przekaźniki, ma - jak sadzę - dostarczać broni i aminicji prawym czytelnikom, ale też zwalczać wrogi przekaz i poprzez ukazanie prawdy przyciągać na "naszą" stronę obojętnych i zaczadzonych.
    Ale jest też i inny czynnik owego uwikłania w narzuconą przez mainstream tematykę. Niestety: merkantylny. Większą klikalność, sprzedawalnośc, ogladalnośc zapewnia nawiązywanie do Olejnikowej, Michnika, Owsiaka, Wojewódzkiego itd. Do tego co głoszą tu i teraz reżimowe tuby propagandowe.
    W Krakowie odbywaja się targi ksiązki. Przed jakimi stolikami ustawiaja się największe kolejki do dedykacji? Przez noblistą, wybitnym poetą, pisarzem? Ależ skąd. Największy tłum zawsze tkwi przed celebrytami. Jak taka Anna Maria Wojciechowska pojawi się z wszystko jedno jakim tytułem - tłum gwarantowany. Tak samo jakaś tam Gessler, żeby poprzestac na tych dwóch nazwiskach.
    I to nam coś mówi o skali problemu.

    Z całym szacunkiem, Panie Aleksandrze: przywoływanie doświadczeń walki z komuną i dawanie za przykład prasy niezależnej z tamtych czasów do nikogo dziś nie trafi. Ludzie nie mają pojęcia, że dziesiątki zniczy tuż po katastrofie w Smoleńsku kazał na miejscu katastrofy kupić i zapalic Kraśko z ekipą, bo potrzebny byl mu materiał jak "zwykli Rosjanie" nam współczują. Ludzie nie wiedzą, co powiedzial Chris Cieszewski, ilu naukowcow zgromadziła Konferencja Smoleńska, nie zobaczą zdjęć złamanej brzozy bez kawałków samolotu itd. Sytuacja jest dramatyczna, bo wróg ma wszystko: środki, dominujący przekaz. Nie ma jednego: skrupułów.

    Mamy zatem rozdarcie: można tak jak Pan postuluje tworzyć krąg swoich własnych tematów, próbować kreować i promować swoją narrację. Tak jak to robią tamci. Tylko, że oni budują piętrowe, toksyczne kłamstwa. My powinniśmy stawiać na prostotę prawdy.
    Napisal Pan: "Zamiast wspólnoty w przeżuwaniu medialnej papki, trzeba tworzyć nowe tematy, mówić o tym co dla nas ważne, eksponować rzeczy zakazane i ukrywane przez reżim".
    To wszystko trzeba robić bardzo konsekwentnie, pilnując treści i przekazu. Nie można tak jak Wildstein jednego dnia tańczyć z Olejnik na imprezie, drugiego przemawiać jak "niepokorny" i domagać się prawdy o Smoleńsku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę Bronisław Wildstein był na imprezie z Olejnik? To dla mnie porażająca wiadomość. Bo u mnie był on na piedestale.
      Jan Przychodzeń

      Usuń
    2. http://i.iplsc.com/-/0000ZK19S2WFDN5P-C317-F3.jpg (Wildstein+Olejnik)
      Wzmiankowane na blogu Toyaha, w marcu tego roku.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. W tym temacie:
      1.http://solidarni2010.pl/14738-jak-uwolnic-sie-od-mediow-iii-rp.html
      2. http://solidarni2010.pl/16654-terroryzm-medialny-odpowiedz.html?PHPSESSID=bdb3d58bbea0b624d3e9dcffd5a36a56

      Pozd. WW

      Usuń
    5. To zdjęcie pochodzi z czasu kiedy Wildstein był szefem TV ...
      Czy sie mylę ?

      Usuń
  2. cd.
    Ten brak konsekwencji doskwiera mi dziś najbardziej. Polityk PiS idzie do radia czy TV, gdzie spotyka sie z oblędną nagonką na swoją partię. Nie potrafi nawet twardo powiedzieć: pan/pani manipuluje, proszę tego typu pytanie zadać posłowi Platformy, czy w taki sposób zapytałby pan osobę z innej partii? Brakuje "jednego głosu" polityków PiS zapraszanych do mediów, brakuje jednolitej narracji, własnych tematów, brakuje dezynwoltury, lekceważenia obcego przekazu i trwardego mówienia własnym głosem, bez wchodzenia w polemikę.

    Czy zatem wymagać tego od "naszych" mediów, jeśli politycy "dają ciała"? Oczywiście, że trzeba tego wymagać. Ja bym zaczął od rzeczy prostych. Koniec z zamieszczaniem zdjęć Donalda, tego z Belwederu i innych tamtych. Wszystkie te fotki są zrobione na ich potrzeby, mają ich "pieczęć" własności, brudzą nam przekaz, wszystkie wywołują pozytywne skojarzenia dla tych postaci poprzez kumulowanie się w pamięci setek poprzednich przywołań.
    Donald Tusk ma zbudowany przez media poprzez tysiąc powtórzeń wizerunek szeryfa, tudzież niegrożnego cwaniaczka-chłopca z sąsiedztwa. Zawsze gdy mowa o jego działalności, w TV widzimy ten sam filmik jak z zadowoloną, beztroską miną wchodzi na posiedzenie gabinetu, a ministrowie z pełnym respektem, niemal na baczność witają się i kłaniają "luzakiowi". Wizerunku namiestnika nie bedę opisywał - wiadomo, o co chodzi.
    Oglądając fotki tych dwóch (i nie tylko ich) na niezależna.pl zawsze mam wrażenie przywoływania u nieświadomych tego internautów wdrukowanego do ich świadomości z obcych, reżimowych żródeł wizerunku tych polityków.
    Możnaby długo pisać...
    Niestety mam wrażenie wielkiej niekompetencji, miejscami głupoty po "naszej" stronie w dziedzinie języka mediów.

    Pozdrawiam serdecznie

    Ps. Jeszcze jedno muszę koniecznie napisać. Donald Tusk i inni z Platformy świadomie używają nazwy "pis" (PiS) niczym epitetu, przekleństwa. Tuskowi zdarzyło się w trakcie wypowiedzi zawiesić głos, wykonać pauzę, tak jakby szukal w myślach właściwego słowa. Obrazek miał przypominać sytuację, gdy chcemy użyć wulgaryzmu, który wydaje sie adekwatny w danym momencie, ale nie wypada go wypowiedzieć, więc szukamy innego wyrażenia-zamiennika. Słowem, które odnajdywal Tusk było wypowiadane z przekąsem... "pis".
    W radiu funkcjonariusze bardzo często używaja słowa "pis" w specyficzny sposób, z przedłużonym "s", brzmiącym czasami prawie jak "z", nierzadko mówiąc takim tonem, że czuć nieomal ich obrzydzenie do wypowiadanej nazwy.
    Obowiazkowo wszyscy politycy PiS i przychylni "nasi" dziennikarze powinni wypowiadać zawsze i z odpowiednim naciskiem pełną nazwę "Prawo i Sprawiedliwość".
    (Rozpisałem sie, więc już nie bedę opisywał jak to się z używaniem nazwy partii Tuska)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ma Pan rację że nie należy bywać w reżimowych mediach gdzie zwykle jest ustawka: kilku wazeliniarzy władzy przeciwko naszem lub w najlepszym razie jeden wazeliniarz z prowadzącym przeciwko naszemu. Gdyby nasi tam nie występowali, nie oglądalibyśmy tych audycji. A tak oglądamy by sprawdzić jak nasi dali sobie radę i czy nie pozwolili się zgnoić. A nie zawsze im to wychodzi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Panie Aleksandrze,

    Do opisu sytuacji dodałbym tzw. "strażników forum" z wdrukowanym lewackim poczuciem poprawności politycznej (spotkało mnie to "szczęście" kilkukrotnie, w szczególności gdy jednoznacznie stawiałem problem poruszony w tym artykule w stosunku do ich czołowych publicystów - np. pana Wolskiego).
    Oni są wręcz alergicznie uczuleni na bardziej radykalne prawicowo treści niż ich własne.
    Tolerowanie takich zachowań świadczy jednoznacznie o odgórnym pozwoleniu, akceptacji.

    O nowo powstałych telewizjach nie mam jeszcze wyrobionej opinii, tu jednak należało by jako punkt wyjścia przytoczyć podstawowy zarzut podniesiony przez Pana w stosunku do red Wildsteina .

    Jedynym z mediów realizujących w zakresie treści przekazu Pana postulaty wydaje się być RM i TV TRWAM.
    I to pomimo stanowiska o. Rydzyka w kwestii (bezsensownej i szkodliwej) obrony kilku hierarchów, licznych przemilczeń w istotnych kwestiach społeczno-politycznych.
    Meandry wieloletniej gry toczonej z rządcami III RP, z całą pewnością wielowątkowe i dla większości mało czytelne, każą przypuszczać, że część tych zachowań jest/może być wymuszonych i stanowi element tej gry.
    Wątpliwości co do etycznej strony zagadnienia to kwestia odrębna i w części osobista, podobnie jak sprawa sumienia o. Dyrektora.
    Ewidentna gra na zwłokę w sprawie dopuszczenia do emisji w ramach multipleksu, sprawia wrażenie braku zaufania rządzących co do przyszłego zachowania stacji w warunkach napięć społecznych związanych z np. wyborami - w tym punkcie ja chciałbym mieć rację a by Pan się mylił w swych przypuszczeniach (choć życie uczy inaczej).

    Temat poprzedniego postu podpowiada, że władza przygotowuje się na każdą ewentualność, w tym ostateczną.
    Wprowadzenie stanu wyjątkowego/wojennego może być jedynym wyjściem w warunkach szykujących się wysoko przegranych wyborów, lub w sytuacji podjęcia działań mających na celu całkowite rozwiązanie "kwestii opozycji" w Polsce (o tych podejrzeniach napisałem w komentarzu do poprzedniego tekstu) .
    Przypomnę, że w takiej sytuacji wszelkie media poddane są kontroli rządzących a w razie potrzeby "internowane".

    Informacja o zakupie 90% tytułów prasy lokalnej przez niemiecki koncern medialny dodatkowo potwierdza wątpliwości i niepokój co do losu mediów w naszym kraju.
    Dla polityków opozycji powinno stanowić to czytelny sygnał, a dla "naszych mediów" temat powszechnej dyskusji co do szykowanych przez zarządców III RP przyszłych rozwiązań.

    pozdrawiam
    Zaścianek

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkowicie zgadzam się z opinia zawartą w tym artykule.
    Ja od dłuższego czasu piszę o tym samym, choć mniej elokwentnie.
    Niezwykle ciężko jest wyrwać ludzi tzw. prawicy z amoku polemizowania czy ustosunkowywania się do propagandy reżimu.
    Z przestępcami powinien rozmawiać prokurator, a nie człowiek z klasą i honorem.
    No, ale oni swoje.....
    Profesor Cieszewski potraktował z amerykańskim smakiem jednego z dziennikarzy obecnego reżimu i cały internet z prawicowymi elitami wyje z zachwytu. A on powiedział, tylko to co powinno być powiedziane odnośnie : dziennikarstwa , tego co sądzi o sprawie, oraz swojego zawodu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanowny Panie Kazefie,

    Bardzo dziękuję za to trafne uzupełnienie. Gdybym miał poszukiwać jednej z przyczyn takich zachowań ze strony "naszych" mediów, postawiłbym na czynnik, który zdefiniował Pan jako dążenie do "większej klikalności, sprzedawalności, ogladalności".
    By osiągnąć te cele, zaniża się poziom publicystyki, stawia na grę na emocjach i epatowanie odbiorcy atmosferą "walki i konfliktu". Dzieje się to za cenę pomijania tematów ważnych i ucieczki przed samodzielną refleksją.
    Proszę też zauważyć, że w tendencji kurczowego trzymania się wytworów propagandy, tkwi ogromny bagaż kompleksów. Bo jeśli w gazecie, czy na portalu internetowym znajdują się materiały oparte głównie na "polemice" z owymi wytworami, dowodzi to nie tylko uzależnienia od takiego przekazu, ale sugeruje, że jest on czymś niezwykle ważnym, bez czego nie można sobie wyobrazić funkcjonowania niezależnych mediów.
    To jest również kwestia kompletnego nieprzygotowania "naszych" mediów do starcia w obszarze informacji. Jak zaznaczyłem w tekście, tworzenie własnego przekazu, w tym serwisu informacyjnego i tematów wartych nagłośnienia, wymaga dużej wiedzy o świecie, samodzielności, odwagi intelektualnej. Znacznie łatwiej jest czerpać z obfitości ściekowiska i kreować się na bezkompromisowych "polemistów".
    Celowo pominąłem w tekście rozprawę z pokusą polemiki - tym przekleństwem ciążącym nad wszystkim "naszymi" środowiskami. Pisałem o niej wielokrotnie. I bezskutecznie. Dodam jedynie, że nie ma dla mnie ważniejszego dowodu słabości "naszych" publicystów i polityków niż ta właśnie cecha.

    Doświadczenia lat 80. i przykład prasy podziemnej przywołałem natomiast z pełną świadomością, że będzie on niezrozumiały dla dzisiejszych "pistoletów". Uważam jednak, że nie ma potrzeby kierowania się w tym zakresie czyjąś niewiedzą i ignorancją.
    Nie znamy lepszego wzorca i z pewnością nie zastąpią go bajdurzenia współczesnych "fachowców" medialnych i ich pseudonaukowe rozprawki.
    Zrobiłem to również dlatego, by uzmysłowić czytelnikowi, jak ogromna przepaść dzieli deklaracje i słowne manifestacje, od faktów i czynów.
    Mówiąc wprost: jeśli ktoś twierdzi, że istnieją zakłamane "rządowe media" , a cały przekaz medialny jest celowo manipulowany i poddany tezom propagandy, a następnie podejmuje polemikę z tymi tezami i traktuje funkcjonariuszy medialnych jako dziennikarzy, robi z gęby cholewę, a z odbiorcy idiotę. Nie mogę traktować serio publicysty, którego nie stać na elementarną logikę i konsekwencję.
    Podobnie postępuje ten, kto woła, że mamy "powrót do PRL-u", "białoruskie standardy" i "partię postkomunistyczną" u władzy, by za chwilę bredzić o "mechanizmach demokracji", biec do studia telewizyjnego i traktować członków PO jako "polskich polityków" i "mężów stanu".
    Nazwanie takich zachowań schizofrenią, jest wielce łagodną oceną.

    Zawarł Pan w swoim komentarzu bardzo ciekawe uwagi na temat zdjęć publikowanych na portalach. W pełni je podzielam i uważam, że w miejscach zwanych "naszymi" mediami w ogóle nie powinny pojawiać się facjaty prominentów reżimu. Kto chce je oglądać, niech idzie do TVN-u. Za rzecz skandaliczną uważam, że na niezalezna.pl straszą czytelników twarze Urbana,Palikota czy MO. Takie zdjęcia nie powinno być publikowane, a ich prezentacja potwierdza jedynie, że chodzi tu o prostą (by nie rzecz prostacką) grę na emocjach.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaścianek,

    Opinie o "strażnikach forum" są mi znane, bo w czasie ostatniego roku otrzymałem co najmniej kilkanaście sygnałów od czytelników, których komentarze zostały niedopuszczone na to forum. Bynajmniej nie dlatego, że zawierały wulgaryzmy lub esbeckie wrzutki o Szynukowiczu (jakich mnóstwo ukazuje się w tamtejszych komentarzach), ale z tej przyczyny, że poddawały krytyce tekst zamieszczony na forum lub zawierały wzmiankę o Ściosie oraz cytaty z mojego bloga.

    Ma Pan rację, że RM i TV Trwam jest tym miejscem, o którym można powiedzieć, że zachowuje standardy niezależnego medium. Mam na myśli szczególnie fakt, że nie jest to medium "zasłuchane" w nowinki ze ściekowiska i potrafiące samodzielnie kształtować przekaz. Na tle wielu innych "naszych" mediów, ma to ogromną wartość.
    Wspomniana przez Pana informacja o zakupie 90% tytułów prasy lokalnej przez niemiecki koncern medialny, była dla mnie szokująca. To kolejny dowód, że przegrywamy (jeśli już nie przegraliśmy z kretesem) kampanię o świadomość Polaków. Myślę, że jest też w niej i ta ponura prawda, że nasi rodacy wcale nie potrzebują polskich, niezależnych mediów. Wystarczą im polskojęzyczne rezonatory Moskwy i Berlina,
    Okazuje się, że nie trzeba było dokonywać formalnego rozbioru Polski, by nad przekazem informacji pieczę sprawowali Niemcy, a w życiu politycznym tryumfowali przyjaciele Moskwy.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  8. 7 czy może 8 lat temu w czasie publicznego spotkania z posłem Jackiem Kurskim (wówczas posłem PiS) zadałem pytanie przypominające tezy tego wątku.
    Usłyszałem od pana posła że owszem, swiadomość tego czym sa medią III RP jest oczywista, ale trzeba w tych trudnych warunkach szukać złotego środka.
    Jeśli w programie pani Olejnik tylko 2 procent ogromnej widowni zacznie się po moich słowach zastanawiać nad dominujacym przekazem - to juz było warto. Tak objaśnił to pan poseł.

    Ta argumentacja zdawała sie mieć te siedem czy osiem lat temu może i jakieś ręce i nogi.
    Ale szkoła którą nazwę teraz szkołą Jacka Kurskiego została zweryfikowana przez czas, czy precyzyjniej mówiąc przez owoce które wydała.

    Pani Olejnik, pan Lis - to wciąż jest KTOŚ.
    Jakoś nie widać choćby tych kilku procentów odbiorców tej propagandy którzy dzięki uczęszczaniu Jacka Kurskiego et consortes do czegoś co na pewno nie przypomina dziennikarstwa nabrali jakiejś refleksji.

    Za to jak na dłoni widać najgorsze skutki tej szkoły:

    Lis czy Olejnik stali się jakimś punktem odniesienia, wręcz arbitrem.

    MM (nurni)

    OdpowiedzUsuń
  9. ???

    CZEMU O TYM NIE PISZECIE, PANOWIE DZIENNIKARZE, POLITYCY, BLOGERZY???

    A. Ścios, 10 listopada 2012, DWA EPIZODY

    I - „Na pewno trzeba podzielić ten pogląd, który wyrażano jednolicie, że istnieje spokój w rozumieniu porządku publicznego i w rozumieniu rytmu pracy. Jest to, nie ulega wątpliwości, wielkie osiągnięcie, że mimo tak bardzo gwałtownego w sensie odbioru społecznego wydarzenia i wszystkich wysiłków przeciwnika, aby je rozpalić w ognisko wybuchowe. Tak się nie stało i w tym szerokim rozumieniu możemy uznać, że spokój w kraju został zachowany i postępuje jego umacnianie. Jest to bardzo ważne chyba stwierdzenie i ważna świadomość.

    Natomiast nie ulega też wątpliwości, że istnieje znacznie podniesiona temperatura, jest podniecenie w sensie społecznym, w sensie psychologicznym, co stwarza niewątpliwie pożywkę dla działań przeciwnika i co wymaga wyjątkowo umiejętnych, szczególnie wyważonych działań, aby w tym delikatnym okresie, a przecież on tak jak każdy okres ma swój i będzie miał swój czas trwania. Żeby w tym okresie nie popełnić żadnego błędu, który mógłby spowodować skutki głębsze, skutki znacznie przerastające ten bardzo dramatyczny z naszego punktu widzenia, ale mimo wszystko w skali historycznej przecież tylko incydent i epizod. W wyniku tegoż właśnie epizodu, jeśli już do tego określenia wrócę, nastąpiło bardzo poważne ożywienie działalności przeciwnika. Można powiedzieć, że najbardziej skrajne, opozycyjne siły, o jawnie kontrrewolucyjnym charakterze, prą do swego rodzaju konfrontacji. Tutaj na marginesie musimy być bardzo wyczuleni na dzień 11 listopada. Przede wszystkim wszelkiego rodzaju zaporowe działania w propagandzie, w innych formach zastosować, aby ten dzień nie był wykorzystany w sposób niebezpieczny przez siły nam wrogie.



    II - „To, gdzie widzę największy problem i największe zagrożenie budzące mój największy niepokój, to jest to, jak ogromna jest łatwość zamącenia ludziom w głowach i zbudowania negatywnej opinii publicznej w kwestiach jakości polskiego państwa, w kwestiach uczciwości polskich władz. To mną naprawdę wstrząsnęło. To mną wstrząsnęło, że tak łatwo jest przekonać ludzi do jakiejś straszliwej wizji spisku wszechogarniającego, niszczącego Polskę z udziałem polskich władz, polskiego państwa. Są tacy ludzie, którzy by chcieli te wszystkie trumny, mimo że one są tak zróżnicowane, ustawić przeciwko komuś, przeciwko konkurentowi politycznemu. To jest jakieś paskudne zjawisko, które w polskiej myśli politycznej i praktyce politycznej daje o sobie znać. Moim zadaniem jest próbowanie - pomimo wszystko - budowania tego, co może przynajmniej zmniejszyć poziom agresji. Stąd na przykład moje zaangażowanie w tej chwili w 11 listopada (...). Możemy obchodzić 11 listopada w wymiarze czysto partyjnym, możemy traktować tę tradycję jako maczugę polityczną, którą walimy w łeb konkurencję polityczną - a ja chcę odzyskać święto 11 listopada, tradycję narodowego Święta Niepodległości dla każdego przeciętnego Polaka.

    *****

    I - Wojciech Jaruzelski podczas posiedzeniu Rady Ministrów na początku listopada 1984 r (prawdopodobnie 3-4.11.). Przemówienie to zostało wygłoszone tuż po zabójstwie i pogrzebie księdza Jerzego Popiełuszki (Jaruzelski określa mord mianem „epizodu”), a przed obchodami kolejnej rocznicy odzyskania niepodległości. – źródło: Grzegorz Majchrzak, Jan Żaryn „Dwa nowotwory”. Biuletyn IPN 10/45 2004.

    II - Bronisław Komorowski – wywiad dla radia TOKFM z 8.11.2012r.


    OdpowiedzUsuń
  10. - - -

    A WRACAJĄC DO "WOLNYCH MEDIÓW" I "NIEZALEŻNYCH BLOGERÓW"?

    Te pierwsze wpasowały się doskonale w półświatek medialny, i od dawna mam wrażenie, że - poza krótkimi epizodami - boksują się z "reżimówką" oraz (dodatkowo) - ze sobą, wyłącznie o dostęp do czytelnika. Poza tym doskonale się dogadują. Poziom żenujący (po obu stronach). Jedni podglądają i obszczekują drugich, drudzy się odwzajemniają. "Walczą" nie o Polskę, tylko między sobą. Cyrk się kręci, a prowokatorzy zacierają ręce!

    Jakby wszyscy zapomnieli, że "sensem przekaźnika jest przekaz" (S. Lem, "Golem XIV") - czyli podanie - ewentualnie skomentowanie - informacji, a nie "dawanie odporu", czy "kreowanie znaczących faktów" (A. Ścios - tytuł znakomitego wpisu z marca 2010. Przeczytajcie Państwo koniecznie!!! )

    http://cogito.salon24.pl/166688,kreatorzy-znaczacych-faktow

    - - -

    Natomiast ci drudzy (blogerzy) - to w znakomitej większości: PRZEDRZEŹNIACZE, Panie Aleksandrze, zwykli przedrzeźniacze. "Spełniający się" w słownej naparzance na blogach, obgadujący nawzajem, i plotkujący jak...

    Nie różnią się pod tym względem od znakomitej większości "naszych polityków", którzy dyskutują z każdym śmieciem medialnym, choć dobrze wiedzą, skąd jego ród i jaka proweniencja.

    Powinnam się może przyzwyczaić, ale wciąż nie mogę wyjść ze zdumienia, kiedy zdawałoby się niegłupi, przyzwoici ludzie, odpowiadają służbowym, albo śmieciowym "komentatorom", zamieniając własny blog / portal w ściekowisko. Takie zapasy z... - w błocie. I TEN CIĄGŁY ZAGŁUSZAJĄCY WRZASK!!! - na który trafnie zwrócił uwagę prof. Chris Cieszewski!

    - - -

    Co do przekazu NDz i RM: istotnie, reprezentują one poziom dziennikarstwa nieosiągalny dla pozostałych. Może dlatego, że nadają z Torunia, a nie z Warszawy? I nie aspirują do elity "Nowych Polskich", która obtańcowuje funkcjonariuszkę MO, i zaprasza do swych programów komunę, postkomunę oraz ruskich buców? Gdybyż jeszcze można było do końca uwierzyć w ich.., ech lepiej nie dokończę.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. - - -

    KREATORZY ZNACZĄCYCH FAKTÓW

    Panie Aleksandrze, przypomniawszy sobie znakomity tytuł, przeczytałam po 3 latach Pańskich "Kreatorów".

    http://cogito.salon24.pl/166688,kreatorzy-znaczacych-faktow

    Cóż, mogę tylko wyrazić Panu najwyższy szacunek i podziw.

    - - -

    30 marca 2010 w zakończeniu omawianego artykułu (wtedy jeszcze, aż trudno uwierzyć! - zamawiano Pańskie prace do "Nowego Państwa"...) - napisał Pan:

    Joseph Conrad w powieści „Tajny agent” przedstawił ciekawy dialog sekretarza ambasady rosyjskiej Vladimira z prowokatorem – anarchistą Adolphem Verlocem: „Czego sobie w obecnej chwili życzymy, to zaakcentowanie niepokoju… fermentu, który niewątpliwie istnieje…” - wyznaje Rosjanin. I stwierdza: „Obecnie potrzebne jest nie pisanie, ale spowodowanie jakiegoś określonego, znaczącego faktu, powiedziałbym niemal – faktu przerażającego”.

    Granica między opisem nieistniejącej rzeczywistości, a jej wykreowaniem, jest nieprzekraczalna dla pisarza. Również dla mediów – choćby najbardziej zaangażowanych w wspieranie rządzących. Doświadczenia z przebiegu afery marszałkowej uczą jednak, że tylko ludzie służb potrafią zrealizować to, co media zaledwie antycypują w oparciu o przecieki.

    Jeśli powtarza się kłamstwa o „lochach” skrywających tajemnice i straszy Polaków „hakami z WSI” – może się okazać, że fikcja ma przybrać całkiem realny kształt.


    ==

    PO 11 DNIACH PRZEZYWALIŚMY ZAMACH SMOLEŃSKI...


    OdpowiedzUsuń
  12. Mariusz Molik,

    Dobrze, że o tym przypomniałeś.
    Teza Kurskiego jest oczywiście fałszywa i stanowi raczej kiepską wymówkę dla usprawiedliwienia słabości i medialnych ambicyjek polityków PiS.
    Mędrków, którzy twierdzą, że udział polityków opozycji w spektaklach propagandowych może wywołać pozytywną refleksję u oglądaczy TVN czy Polsatu, prosiłbym o podanie konkretnych przykładów. Konkretnych, czyli na podanych na podstawie wyników osiąganych przez partię w wyborach (gdy np. jest gwarantowany dostęp do tzw. telewizji publicznej) oraz wzrostu poparcia dla opozycji zauważalnego po występach w reżimowych mediach. Byłoby świetnie, gdyby jeszcze pokazali nam kilku tych „nawróconych” .
    Można założyć, że gdyby rzeczywiście istniała taka relacja, a udział ludzi PiS przekładał się na wzrost świadomości Polaków, mielibyśmy dziś całkowicie inną sytuację.
    Jeśli tej sytuacji nie doświadczamy, a opozycja nadal jest w opozycji, są tylko dwa wytłumaczenia: albo Polacy są kompletnymi idiotami, do których nie trafia żaden racjonalny przekaz (podawany via media reżimowe), albo teza Kurskiego i jego apologetów jest fałszywa.
    Zadziwia mnie zawsze, jak dobrym samopoczuciem i samooceną charakteryzują się posłowie opozycji. Wierzą bowiem, że w starciu z profesjonalnym aparatem kłamstwa, mogą nie tylko zaprezentować swoje poglądy, ale nawet ograć funkcjonariuszy i pokonać ich na własnym podwórku. Wiara ta nieodparcie kojarzy mi się z zapewnieniami ludzi, którzy podejmowali różne "dialogi" z bezpieką, tłumacząc to w identyczny sposób.
    Jest jeszcze w tej sprawie jedno dno. Otóż, ci, którzy uważają, że udział w spektaklach propagandy można traktować jako misję informacyjną, zapominają, kto i w jaki sposób czuwa nad całością przekazu. W przypadku telewizji czy radia, tylko owa "całość" ma decydujące znaczenie.
    Można sobie zatem wyobrazić, że gdyby polityk PiS ogłosił nagle w studiu TVN, że "Komorowski jest rosyjskim agentem", a "Tusk wyraził zgodę na likwidację polskiego prezydenta" i przedstawił mocne dowody na poparcie takich tez, chwilę potem nie tylko ogłoszony zostałby szaleńcem, ale jego słowa poddane zostałyby wielorakiej obróbce. Po opuszczeniu przezeń studia rozpocząłby się spektakl, w którym widz poznałby liczne, "niewiarygodne" i "kontrowersyjne" wypowiedzi tego polityka, dowiedział się, że ma on problemy ze zdrowiem, usłyszał o krzewieniu "mowy nienawiści" i zostałby zasypany wywodami wszelkiej maści ekspertów i "autorytetów", w których podważono by siłę dowodów.
    W ostatnim czasie poznaliśmy ten mechanizm na przykładzie "zaciemniania" II Konferencji Smoleńskiej i dezawuowania tez prof. Cieszewskiego. Kto po tym doświadczeniu nadal niczego nie pojął, głupim już pozostanie.
    Niestety, panom z partii opozycyjnej tak trudno jest zrozumieć, że nie chodzi o to, co i kto mówi, ale, kto słowa nosi i dalej przekazuje.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Pani Urszulo,

    Być może jest tak, że my zbyt wiele wymagamy od ludzi "naszych" mediów. Piszę "my", bo mam nadzieję, że Pani i wielu z Państwa podziela pogląd, że błędem jest przykładanie własnej miary i oczekiwań do innych ludzi.
    W tym wypadku, chodzi o to, że większość tu obecnych jest mocno zaangażowana w sprawy polskie i są one traktowane (choćby z uwagi na poświęcany im czas) w sposób bezwzględnie priorytetowy. Są najważniejsze, otoczone troską i myślą. Głupcy powiedzą, że to idealizm, ale nie znam innego sposobu myślenia o Polsce.
    Otóż wydaje mi się, że przykładanie tej samej miary do ludzi "naszych" mediów byłoby poważnym nadużyciem. Większość z nich "działa" w mediach III RP od kilkunastu lub więcej lat, zwiedziła różne redakcji, reprezentowała różne opinie i współpracowała z wieloma właścicielami. Dziś są w GP czy w "Sieci", jutro mogą pojawić się w nowych miejscach.
    Publicystyka czy dziennikarstwo jest ich zawodem, sposobem na zarabianie pieniędzy. Świetnie, jeśli wykonują ten zawód rzetelnie i profesjonalnie.
    Obawiam się, że zdecydowana większość czytelników "naszych" mediów zapomina o tym i chce widzieć w ich przedstawicielach kogoś w rodzaju "prawicowych herosów", ludzi ideowych, piszących z potrzeby serca i rozumu.
    Wiara, że tak traktują swoją pracę "nasi" dziennikarze, nie jest niczym nagannym. Problem zaczyna się wówczas, gdy my nadal przykładamy do nich prostą miarę, a oni muszą realizować "linię redakcyjną", zwykle wyznaczaną przez kilku panów zasiadających w zarządach spółek.

    Dziękuję, że przypomniała Pani tekst sprzed trzech lat. Żaden ze mnie profeta, choć przyznam, że czytając ponownie tamte teksty, mam wrażenie, że można było napisać więcej.
    Jeśli zaś mówimy o "kreowaniu znaczących faktów" to byłbym szczęśliwy, gdyby w najbliższych dwóch latach udało się opozycji wykreować choćby jeden taki fakt. Nie myślę o fakcie "przerażającym", ale takim, który byłby niczym mocy cios zadany w samo serce reżimu.
    Szanse na to są niewielkie, bo dotychczasowe efekty fechtunku ze strony "naszych" polityków i mediów, to ciosy zadawane w rękę, w ucho, w nogę. Najczęściej zaś w miejsce, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. "Być może jest tak, że my zbyt wiele wymagamy od ludzi "naszych" mediów. (...) Chodzi o to, że większość tu obecnych jest mocno zaangażowana w sprawy polskie i są one traktowane (choćby z uwagi na poświęcany im czas) w sposób bezwzględnie priorytetowy."

    W nawiązaniu do powyżej zacytowanych słów:

    W czasach zimnej wojny Amerykanie wymyślili slogan reklamowy "Zwiedzajcie Europę, póki jeszcze istnieje". Tysiące turystów wybrało się wówczas za Atlantyk, aby zdążyć jeszcze zobaczyć Londyn, Rzym czy Wenecję.
    Chciałoby się tzw. naszym dziennikarzom powiedzieć w tym miejscu: "piszcie prawdę, póki jeszcze istniejecie", czy lepiej "póki jeszcze możecie".
    My, czytelnicy, wam nie odpuścimy. Nie darujemy zdrady. Kłamstwa. Wiarołomstwa. Udawanej niezależności. Niepokorności na sprzedaż. Ciągłej symbiozy z przekazem reżimu. Zapominania o sprawach najważniejszych. Topienia naszych nadziei.
    Bo my, jak napisał Pan Aleksander, jesteśmy mocno zaangażowani w sprawy polskie i traktujemy je priorytetowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Kazefie,
      Proszę pozwolić, że i ja podpiszę się pod tymi słowami.
      Być może brzmią one nieco wzniośle, górnolotnie, ale w sposób uczciwy oddają stan umysłu i ducha tu obecnych.

      pozdrawiam

      Zaścianek

      Usuń
    2. Ja też się podpisuję :)

      Z podziękowaniem. I pełnym przekonaniem, o słuszności Pańskiej wypowiedzi, która, jak Pan widzi, jest zbieżna z moją pisaną niezależnie.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  15. ???

    "Zbyt wiele wymagamy"?

    O czym Pan pisze, Panie Aleksandrze?
    Ja tego nie przyjmuję do wiadomości!!!

    My mamy nie tylko prawo, ale i obowiązek: "WIELE WYMAGAĆ"!!!
    Skoro tak wiele wymagamy i dajemy od siebie. Zarówno tu, jak i w realu.
    GRATIS!

    W imię czego mamy pobłażać tym, którym za to płacimy - nabywając ich pisma, oglądając ich przekazy RTV, czytając ich portale, wspierając materialnie "wolne media", i oczekując w zamian tak niewiele: dostarczenia rzetelnych informacji z Polski i ze świata, skomentowanych przez prawdziwych ekspertów (niekoniecznie polityków!), częstych wywiadów z ludźmi rozumnymi i odważnymi, którzy przekazują prawdy niezafałszowane.

    Jak wielu ich jest - mogliśmy się przekonać choćby oglądając znakomity wywiad z prof. Kieżunem "wPolityce", obserwując obie Konferencje Smoleńskie, [dlaczego dotąd nie "wywiadowano" wszystkich uczestników???], czytając - często rewelacyjne - publikacje PRAWDZIWYCH historyków z IPN (nazwiska: na życzenie) - także tych, których w IPN już nie ma: vide Sławomir Cenckiewicz. Oczekujemy upowszechniania utalentowanych naszych literatów: np. pięknie, porywająco piszącego Tomasza Łysiaka, poetów, artystów, przedstawiania ich książek (jak to zrobił p. Darski prezentując doskonałe książki prof. Anny Pawełczyńskiej) oraz dokonań artystycznych naszych artystów i filmowców! Np. ostatnio wrócił, na szczęście, do TV Republika znakomity cykl: "Pod prąd" Jerzego Zalewskiego:

    => kto jeszcze nie widział - gorąco zachęcam! - pierwszy program to rozmowa z Piotrem Walentynowiczem: http://www.youtube.com/watch?v=p7H25Kc4sFI#t=542

    Nie chcemy powielania reżimowych depesz PAP, czy absorbowania nas kłótniami międzyredakcyjnymi!

    Ostatnią rzeczą jakiej bym od PT redaktorów wymagała, byłaby rola "prawicowych przywódców i herosów", do odegrania której wielu aż się pali: np. redaktor naczelny GP! Oni nie są od tego!!! Za to mogą bardzo przysłużyć się Polsce, wypromowując autentycznych liderów, czy to krajowych, czy lokalnych, "branżowych", etc., pokazując liczne inicjatywy i dzielnych, patriotycznych ludzi, którzy usiłują radzić sobie z przeciwnościami, a nie przedstawiać naszą stronę jako wieczną ofiarę i skrzywdzoną mniejszość! Bo przecież - w co głęboko wierzę - stanowimy większość!

    Tylko że część z nas zrażona kłamstwem OS i tym, co działo się potem, a nasiliło w ciągu ostatnich 6 lat - wycofała się w "życie dla siebie".

    A mnie - jeszcze w liceum - uczono, że "człowiek nie żyje tylko dla siebie".

    Miałam - i mam ;) <= mrugnięcie do pana, Mr Ścios :)) - szczęście do wspaniałych nauczycieli, którym jestem głęboko wdzięczna.


    Pozdrawiam serdecznie

    PS. UWIERZĘ W NASZE MEDIA, kiedy zaczną się w nich ukazywać nie tylko (coraz, niestety, rzadsze) publikacje, czy przedruki, ale przede wszystkim: WYWIADY z ALEKSANDREM ŚCIOSEM - I STAŁE KOMENTARZE POLITYCZNE TEGO AUTORA!

    OdpowiedzUsuń
  16. Panie Aleksandrze,


    Napisał Pan w odpowiedzi z 18:55:

    Jeśli zaś mówimy o "kreowaniu znaczących faktów" to byłbym szczęśliwy, gdyby w najbliższych dwóch latach udało się opozycji wykreować choćby jeden taki fakt. Nie myślę o fakcie "przerażającym", ale takim, który byłby niczym mocny cios zadany w samo serce reżimu.

    Czy mógłby Pan zdradzić, co np. uważałby Pan za taki mocny i celny cios zadany reżimowi?


    I jeszcze:

    Przyznam, że czytając ponownie tamte teksty, mam wrażenie, że można było napisać więcej.


    O czym by Pan napisał więcej - tego 30 marca 2010, a czego Pan żałuje, że nie napisał?


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  17. Aleksanndrze,

    niezależnie co sobie dziś myślimy o postaci Kurski Jacek, to pan poseł przedstawił wówczas jakieś argumenty. Czy dobre czy kompletnie chybione - dyskutować o tym nie musimy bo jesteśmy tu zgodni.

    Ja akurat rad bym usłyszeć dzisiaj od przedstawicieli opozycji jakie to racje stoją za ich obecnością w "mediach". Szkoła Jacka Kurskiego nie tylko że nie przyniosła najmniejszego powodzenia, pogłebiła prędzej dezorientacje i tak jak wspomniałem skierowała nas w pułapkę. ONI są jakimś punktem odniesienia.

    Tak bardzo konkretnie.
    Co jako opozycja zyskujemy?

    Co zyskalły gwiazdki uczeszczające do "mediów" to przecież z grubsza wiemy:
    Michał Kamiński, Paweł Poncyliusz, Marek Migalski, Joanna Kluzik Rostkowska, Jacek Kurski to bez wątpienia są osoby którym "opłaciło się" nigdy nie opuszczać żadnej okazji by w tym "mediach" być.

    Rad bym wysłuchać spokojnego wywodu przedstawicieli dzisiejszej opozycji czemu jesteśmy w mediach które naszych wyborców po prostu brzydzą. Nie rozumiem czemu wciąż ktoś zakłada (słynne badania które co i raz przywołuje się tłumacząc po kolejnej klęsce iż trzeba było złagodzić przekaz) że powinnismy (chyba) walczyć o dusze zdemoralizowanych lemingów.

    Bardzo żałuje że w ostatnim zdaniu Twego wątku nie przeczytałem:

    Tekst ukaże się w najbliższym numerze Gazety Polskiej.


    Pozdrowienia,

    MM

    OdpowiedzUsuń
  18. My tu gadu, gadu, a Pereira twittuje z Sikorskim (pierwsza wiadomość na Niezależnej). Tymczasem Rosja wygrywa gaz w Brukseli (mniej ważne od twittu Pereiry, ale także pierwsza strona), a p. Leszek Pietrzak o strasznej śmierci Popiełuszki pisze na blogu, który ma kilkaset odsłon (trzeba kilka minut poszukać w sieci, wyborcy "helem nie" nie dadzą rady tak długo, zapomną czego szukali).

    Można mieć tylko pusty, gorzki śmiech.

    Jak to się powinno robić? Ano tak, że na tle historycznego bandytyzmu Rosji pokazuje się surowy tekst Macierewicza, a dopiero na końcu dokleja twitty, inne pierdoły. Miał rację Bobkowski, miał rację Popiełuszko: zbyt długie życie na klęczkach prowadzi do trwałego zwyrodnienia kręgosłupa.

    OdpowiedzUsuń
  19. Panie Kazefie,

    Sądzę, że owi dziennikarze wcale nie stoją przed tego typu dylematem: "piszcie prawdę, póki jeszcze istniejecie,póki jeszcze możecie".
    Gdyby go zrozumieli, gdyby dotyczył ich osobiście, nie napisaliby nawet słowa.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pereira twittuje z Sikorskim (pierwsza wiadomość na Niezależnej)

    I pewnie jest niezwykle z siebie zadowolony? (Czytać nie będę!)
    Natychmiast mi się przypomina ten sam Pereira uganiający się przed pałacem namiestnika za niejakim Michnikiem. I triumfalne obwieszczenia na Niezależnej: Michnik ucieka przed Pereirą!

    A Krzyż Smoleński stał wtedy jeszcze na KP "nieprzeniesiony"!

    Ale co tam Krzyż i zgromadzeni wokół ludzie.Ważniejszy był Michnik.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urszulo.

      każdy ma dobre prawo by pamiętać dowolne obrazki z Krakowskiego Przedmieścia.

      Doskonale znam ten materiał z Michnikiem. Dodam - z chyłkime uciekającym Michnikiem.

      Znam też materiał w którym pani Ewa Stankiewicz została zaatakowana na Krakowskim Przedmieściu przez jakiegoś klienta pobliskiego baru Zakąski. Materiał dostępny w sieci.

      Natychmiast między drabem a panią Stankiewicz pojawił się ktoś kto nie jest może dużego wzrostu, ale odwagi która mi zaimponowała. Mnie tam wówczas nie było, za to cały czas zastanawiam się czy umiałbym tak szybko zareagować jak Samuel Pereira.

      Ciekawe czy ktoś jeszcze pamięta inna akcje Samuela Prereiry. Sędzia Milewski.
      Idealny wręcz przykład na to jak powinny dzialać nasze media, jak powinny forsować własny przekaz, własne wiadomości, rozmawiać o tym czego na pewno nie ma w telewizji !!!

      Wydaje mi się że tak Pani jak i ja nie popełniamy żadnych błędów wyłącznie dlatego że nic nie robimy.

      Nie udało mi się zrozumieć co takiego złego stało sie czy to w wypadku umykającego świńskim truchtem Michnika, czy przy okazji urzędnika rządu Donalda Tuska pana Radosława Sikorskiego.

      Pisząc o Samuelu : "Ale co tam Krzyż i zgromadzeni wokół ludzie.Ważniejszy był Michnik" - zdradza Pani jedynie że mieszka raczej daleko od Warszawy i najprawdopodobniej wyłacznie to determinuje Pani pogląd.

      Trudno.

      MM

      Usuń
    2. Mariusz Molik,

      Chyba przeoczyłeś sens komentarza Pani Urszuli. W ocenie takich zdarzeń i zachowań dziennikarzy, warto przede wszystkim postawić pytanie: jakie znaczenie dla tamtej (Krakowskie Przedmieście- Michnik) czy dzisiejszej (ustalenia II KS- Sikorski) sytuacji, mają "potyczki" z owymi personami? Po co je podejmować? Kimże są Michnik czy Sikorski, by w kontekście tak ważnych spraw absorbować nimi uwagę Polaków i stawiać w centrum zainteresowania? O jednym i drugim wiemy już wszystko i niech ta wiedza wystarczy na czas, gdy odzyskamy Polskę.
      Myślę, że z tego typu relacji i "dziennikarskich wprawek" nie odnosimy żadnych korzyści.

      Usuń
  21. Pani Urszulo,

    Proszę mnie zwolnić z odpowiedzi na te dwa pytania. Nie dlatego, bym się uchylał od wyjaśnienia swoich słów lub chciał uniknąć trudnego tematu, ale dlatego, że nie o wszystkich sprawach powinniśmy rozmawiać otwarcie. Chcą udzielić Pani rzetelnej odpowiedzi ( a innej nie chciałbym udzielać) musiałbym cofnąć się do początków 2010 roku i opisać wydarzenia, które nastąpiły po napisaniu tekstu "Kandydat Komorowski". Tego zaś uczynić nie mogę.

    Proszę natomiast uważać z wyznaczaniem "naszym" mediom tak trudnej normy - "ze Ściosa". Nie ma i nie będzie sytuacji, w której moje teksty i komentarze mogłyby zaistnieć w niektórych mediach.


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  22. Mariusz Molik,

    Ja też chętnie usłyszałbym takie wyjaśnienia, ale nie robię sobie nadmiernych nadziei. Tym bardziej, że każdy z ewentualnych argumentów blaknie w konfrontacji z faktami: przegrywaniem przez PiS wszystkich wyborów i dziesiątkami klęsk poniesionych w starciu z aparatem propagandy. Zamiast więc wymyślać nowe sofizmaty, niech ludzie opozycji wyciągną trafne wnioski.
    Tym zaś, którzy chcą walczyć o "dusze zdemoralizowanych lemingów" proponuję, by robili to we własnym środowisku i po osiągnięciu efektów pokazali nam choćby jednego "uzdrowionego". Byłby to widok porównywalny z jednorożcem.
    Samo określenie "leming" uważam za głęboko fałszywe i ten, kto je wymyślił winien dostać dożywotnie profity od reżimu. W III RP nie ma takiej kategorii. Są za to rzesze bękartów i apatrydów, z którymi łączy nas jedynie używanie tego samego języka.
    Nie sądzę, by taki tekst mógł ukazać się w GP. Mam w tym zakresie pouczające doświadczenia.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksandrze,

      przy okazji każdej kolejnej klęski otrzymujemy wyjaśnienie że kampania była bardzo dobra, badania wskazywały na sukces, ale nie wyszło, nie udało się, byliśmy blisko.
      A tak właściwie to odnieśliśmy sukces.


      Ja bym ten tekst jednak wysłał. Przepraszam Ciebie za dawanie rad.

      Pozdrowienia,

      MM

      Usuń
  23. Mariusz Molik,

    ani ja, ani Pani Urszula - w tym co tu czytam - nie kwestionujemy odwagi p. Pereiry. Uważamy po prostu, że nie ma sensu rozmawiać z Sikorskim. Sikorski już się opowiedział - mając wiedzę - po której chce stać stronie, a to wyczerpująco dokumentuje jego motywację i jego samego. Z tamtego miejsca nie ma już odwrotu, nie po 10.04.

    Swoją odwagę lokuje p. Pereira jałowo i ze stratą dla sprawy. Sama odwaga nie jest bowiem niezbitym dowodem mądrego działania. Otwarcie furtki "winy po stronie Rosji" pozwoli obozowi belwederskiemu natychmiast ku niej skierować kroki - za aprobatą Kremla, o ile "winy" nie będą wykraczać poza błąd ludzki - i zdobyć jeszcze solidniejszą podstawę do rosyjsko-polskiego (kolejność nieprzypadkowa) pojednania i do "zjednoczenia Polaków". Na ołtarzu pozostaną polityczne zwłoki Tuska, który "odpowiada za niewłaściwą organizację, w której zawiodły ważnie elementy". Oczywiście, Tusk zostanie złożony na ołtarzu nie z powodu "bezpośredniej winy", tylko dlatego, że jako szef "nie dopilnował".

    Ponieważ taki scenariusz jest widoczny z orbity Jowisza, trudno się oprzeć wrażeniu, iż człowiek inteligentny - a Pereira jednak daje podstawy, żeby go do tego grona zaliczyć - musi taki scenariusz widzieć.

    Więc po co taką furtkę wespół z Sikorskim otwiera? Wasz Prezydent, nasz Premier?

    OdpowiedzUsuń
  24. przemek łośko,

    Od wielu miesięcy można dostrzec bardzo interesujące zjawisko. Otóż rosyjskie media z dużym zapałem krytykują R.Sikorskiego. "Niedyplomatyczny dyplomata R. Sikorski", "Wypowiedzi Sikorskiego wywołały zdumienie w Moskwie","Patriotyzm lingwistyczny Ministra Sikorskiego" - to tylko niektóre z tytułów "Głosu Rosji" - propagandowej tuby Kremla.
    Ponieważ wiemy, że minister spraw zagranicznych jest jednak przyjacielem Rosji i jedną z kluczowych postaci zaangażowanych w sprawę Smoleńska, a jego zasługi dla Rosjan są niepodważalne - trzeba sobie zadać pytanie: skąd ta niespodziewana fala krytyki?
    W swoim komentarzu wskazał Pan na bardzo prawdopodobne i sensowne wyjaśnienie tego fenomenu.
    Pozwolę sobie przypomnieć, że scenariusz "winy po stronie Rosji" zarysowałem w tekstach z 2011 roku, powstałych w związku z publikacją tzw. raportu MAK. Jeden z tych tekstów - "Jak zdetonować smoleńską bombę" znalazł się w GP nr 3/2011.
    Nie jest bowiem wykluczone, że Rosja może zgodzić się na kontrolowane ustępstwa i w ramach dokonywanego obecnie procesu zamykania (zdławienia) śledztwa smoleńskiego, uwzględni "postulaty strony polskiej". Wystarczy uznanie, że błędem było udzielenie pozwolenia na lądowanie Tu-154 lub niezamknięcie lotniska z powodu fatalnej pogody.
    Jeśli taki "akt dobrej woli" zostanie wsparty deklaracją zwrotu wraku tupolewa ( a tego wiekopomnego dzieła może dokonać tylko lokator Belwederu), otrzymamy całkowicie nową sytuację. Nie trzeba dodawać, że sytuację niezwykle trudną dla opozycji.
    Z kilku powodów:kampania propagandowa prowadzona w bliskości wyborów parlamentarnych wykreowałaby Tuska (bądź jego następcę) na „bohatera” i tego, co się „Putinowi nie kłania”, mogłaby skutecznie dezinformować Polaków i zaważyć na wyniku wyborczym, prowadziłaby do zneutralizowania obecnej roli PiS-u, jako „strażnika” sprawy smoleńskiej.
    Mam przeświadczenie, że im mocniej atakowany będzie min.Sikorski, im częściej reżim będzie sięgał po niejasne "sugestie" o winie Rosjan, tym bardziej prawdopodobny staje się taki scenariusz.


    OdpowiedzUsuń
  25. Panie Aleksandrze, Szanowni Państwo.


    Najpierw proponuję przypomnienie sobie tekstu AŚ (styczeń, 2013) Śmiertelnie groźny mit Pawła Lisickiego.


    A teraz o tym, że kurs (także medialny) został już prawdopodobnie wyznaczony - i żadne "odchylenia" nie będą dłużej tolerowane!


    Redaktor Lisicki (klik!) jest dla mnie od dawna niezawodnym "kurkiem na dachu" - bezbłędnie wskazującym, skąd powiał wiatr i jak się w związku z tym prawidłowo ustawić. Dziennikarzom "Do Rzeczy"* gratuluję naczelnego: chcieliśta - to mata! A prywatnie wolę stu oryginalnych LISÓW (na żywo, czy w potrawce), którzy przynajmniej nie ukrywają swej "zwierzęcej zajadłości" i nie podszywają pod "konserwatystów".

    = = =

    *Tygodnik „Do Rzeczy” to wydawany przez spółkę Orle Pióro liberalno-konserwatywny tygodnik opinii, który utworzyła – pod wodzą Pawła Lisickiego – spółdzielnia dziennikarzy po głośnym odejściu z tygodnika „Uważam Rze”.Trzon redakcji stanowią od lat pracujący na swą markę publicyści: Rafał Ziemkiewicz, Bronisław Wildstein, Piotr Semka, Piotr Gabryel, Piotr Gociek, Cezary Gmyz, Marek Magierowski, Piotr Gursztyn i Andrzej Horubała. Swoje felietony publikują co tydzień Waldemar Łysiak, Paweł Kukiz, Kataryna, Eryk Mistewicz, Igor Zalewski i Tomasz Wróblewski, zaś nad miesięcznikiem „Historia Do Rzeczy” pieczę sprawuje Piotr Zychowicz.


    OTO FRAGMENT ARTYKUŁU WSTĘPNEGO PAWŁA LISICKIEGO Z NAJNOWSZEGO NUMERU TYGODNIKA: "POCZUCIE BEZSILNOŚCI"


    "[...]Trzy lata temu, w listopadzie 2010 r., w tekście opublikowanym w „Rzeczpospolitej” pisałem o niebezpieczeństwie przyjęcia przez prawicę tezy o zamachu jako jedynego wytłumaczenia katastrofy smoleńskiej. „Po pierwsze teza o zamachu jest tak radykalna, że pozwala przejść do porządku dziennego nad rażącymi zaniedbaniami polskich organizatorów lotu. Łatwo im wykazać, że nie przygotowywali morderstwa; tym samym rząd unika odpowiedzialności za nieudolność i błędy”. Dokładnie tak się stało. W czasie, kiedy debata na temat przyczyn grzęźnie we wzajemnych oskarżeniach, odpowiedzialni w istocie za śmierć 96 ofiar polscy urzędnicy i wojskowi pozostają bezkarni. Więcej – można być pewnym, że ujdą sprawiedliwości. „Po drugie – pisałem – posługując się myśleniem zamachowym, prawica traci zdolność przekonywania wyborców do swoich racji”. I znowu trudno nie zauważyć przegranej PiS w warszawskim referendum. Wprawdzie ostatnie sondaże wskazują na możliwe zwycięstwo partii Jarosława Kaczyńskiego w wyborach za dwa lata, ale czymś jeszcze bardziej prawdopodobnym jest utrzymanie rządów przez PO, tym razem z udziałem SLD.

    Przywołuję swój tekst nie po to, by pokazać, że trafnie przewidziałem rozwój sytuacji politycznej. Nie. Przywołuję go z poczucia bezsilności. Antoni Macierewicz zrobił bardzo dużo dla wyjaśnienia tragedii smoleńskiej. Popełnił wszelako jeden błąd. Zamiast ograniczyć się do podważania i kwestionowania oficjalnych ustaleń – a miał po temu dość środków i pełne prawo – zaczął głosić jako rzecz niewątpliwą teorię o wybuchach i zamachu. Nie mając w ręku dowodów – bo też skąd miałby je wziąć? – forsował ją coraz mocniej. Tym samym PiS stał się zakładnikiem tezy zamachowej jako jedynej słusznej odpowiedzi na pytanie o to, co się wydarzyło w Smoleńsku.

    Trudno mi uwierzyć, by bez zmiany tego sposobu myślenia prawicowym politykom udało się zdobyć władzę. Obawiam się raczej, że Polskę czekają wspólne rządy Donalda Tuska i Leszka Millera."

    http://dorzeczy.pl/poczucie-bezsilnosci/

    OdpowiedzUsuń
  26. Do Autora i Komentatorów

    Pan Aleksander pisze, że nie stawia „znaku równości między ówczesnymi realiami a dniem dzisiejszym” – ze względu na pokolenie, które nie do końca rozumie w jakiej rzeczywistości żyje. Jednak warto temu pokoleniu przypominać, że realia lat 80. były kontynuacją polskiej tradycji niepodległościowej, która w swej istocie jest niezmienna. Polskość to przeżywanie wolności, bo tylko w warunkach wolności może zrealizować się pełnia człowieczeństwa. Jeśli pod Monte Cassino „nasi chłopcy” (ciągle „nasi” i niezmiennie „chłopcy”, choć już po tamtej stronie, bo pamięć jest stała i przeżywana ciągle tu i teraz) ostrzegali się przed ostrzałem wroga, pisząc na tabliczkach „NIE BĄDŹ GŁUPI NIE DAJ SIĘ ZABIĆ”, to przecież słowa te odnieść można do zagrożeń teraźniejszości. Nie daj się zabić duchowo, nie bądź głupim sprzedawczykiem, bo jedyne co naprawdę masz, to dobre imię.

    Kiedy, chcąc nie chcąc, widzę kolejną reklamę kolejnej głupawej, soft pornograficznej „polskiej” komedii, albo soft historycznego łgarstwa, to mimo woli przypomina mi się inne hasło, równie odległe i równie aktualne: „TYLKO ŚWINIE SIEDZĄ W KINIE”.

    Nie wydaję złamanej złotówki na takie produkcje. Chętnie zapłacę za rzetelną informację, dobrą książkę i dobry film. Konsumenci mają ogromną moc sprawczą, byleby chcieli się zorganizować i z niej skorzystać. Uderzyć TAMTYCH po kieszeni, bo język mamony jest jedynym, który rozumieją.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  27. W dniu takim, jak dziś warto przypomnieć słowa ś.p. J.Szaniawskiego:
    Papież mówił w 1991 r., że "niewiele daje wolność mówienia, jeśli słowo
    wypowiadane nie jest wolne. Jeśli jest spętane egocentryzmem, kłamstwem,
    podstępem, może nawet nienawiścią lub pogardą dla innych". Aż 68 proc.
    respondentów dostrzega dziś nadużywanie wolności słowa. Zdaniem badanych,
    dotyczy to przede wszystkim polityków, potem dziennikarzy.
    Prezydent Komorowski oraz jego środowisko, doradcy, a nawet szeregowi działacze PO znakomicie się orientują, że wybory 4 czerwca 1989 r. nie były ani wolne, anidemokratyczne, ani uczciwe. Wykoślawione wyniki wyborów do Sejmu z 4 czerwca nie odzwierciedlały woli Narodu. Te wybory były całkowicie sprzeczne nie tylko z polską racją stanu, lecz także sprzeczne z podstawowymi standardami demokracji w Ameryce i krajach Europy Zachodniej. Wolność jest niepodzielna – albo jest, albo jej nie ma! A czerwcowe wybory do Sejmu w 1989 roku nie były wolnymi wyborami. Rząd Tadeusza Mazowieckiego i Czesława Kiszczaka, który został wyłoniony wwyniku tych wyborów, był ostatnim rządem PRL!
    http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/brak-prawdy/

    OdpowiedzUsuń
  28. Absolutny hicior! Samuel Pereira przeprowadził (w 2012 roku) wywiad z Anną Grodzką:

    http://www.gazetapolska.pl/20259-jak-bylam-mezczyzna-bylam-w-wojsku

    (tylko fragment artykułu, bo GP każe sobie płacić za całość)

    A potem tańczą Swinga na balu dla dziennikarzy z reżimowymi dziennikarzami. Mała ta Warszawa...

    Włosi krytykują telewizję Berlusconiego, że "żywi się swoimi trzewiami"...

    OdpowiedzUsuń
  29. Z prasy katolickiej:

    Temat numeru Gościa Niedzielnego: Wsparcie i modlitwa (dla abp. Michalika).
    Wstępniak red. nacz.: "Mama ks. Jerzego Popiełuszki powiedziała kiedyś, że skoro syn poszedł na księdza, to musiał wiedzieć, że może zostać męczennikiem. Żadną miarą nie chcę stawiać wspomnianych duchownych na tym samym poziomie. Zresztą arcybiskup jest zapewne ostatnią osobą, która by sobie tego życzyła. Tym niemniej zdarzenia ostatnich tygodni mają coś z męczeństwa."


    W artykule po szczegółowym opisie "nagonki" (której nie znałem bo nie zaglądam do ściekowiska w ogóle) wielkie zdziwienie: "A jeszcze trzy miesiące temu ten sam arcybiskup w tej samej telewizji był stawiany nam za wzór, gdy wraz ze zwierzchnikami Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej, Konferencji Episkopatu Rzymskokatolickiego Ukrainy oraz Kościoła Bizantyńsko-Ukraińskiego podpisywał apel o pojednanie między narodami polskim i ukraińskim."


    Wybrali hańbę, a wojnę mają i tak.

    OdpowiedzUsuń
  30. Pani Urszulo,

    Nie znałem tego tekstu, ale nie brzmi on zaskakująco. Pan Lisicki ma ogromne wyczucie prawdy etapu i tylko dzięki bezmiernej niewiedzy i naiwności czytelników może być kojarzony jako "nasz" publicysta.
    Zadziwia mnie jedynie, że takie postaci polskiej sceny medialnej są uważane za dobrych komentatorów życia politycznego. Zadziwia, ponieważ ten pan i wielu jego kolegów prezentują na tyle przewidywalny, zachowawczy i po wielokroć skompromitowany zbiór poglądów, że można je określić mianem trywialnych i nudnych.

    Pozdrawiam Panią

    OdpowiedzUsuń
  31. viva cristo rey,

    Ma Pan rację, że nieznajomość historii nie tłumaczy głupoty. Mamy w naszych dziejach wzorce z których warto również dziś korzystać. Jednym z nich, jest stosunek do Obcych, w tym do okupanta niemieckiego i sowieckiego. Po to, by się nie ześwinić, nie przestać być Polakiem.
    "Naszym" mediom, niestety z trudem przychodzi uwolnienie się od zabobonów III RP. Wśród nich, zabobonu najcięższego - pokusy polemiki z tezami propagandy i dezinformacji.
    Przypomniałem kiedyś słowa Leopolda Tyrmanda z jego "Dziennika". Pod datą 16 stycznia 1954 Tyrmand napisał: "Gigantyczne zwycięstwo komunistów, tak przesycili sobą cały tuż-obok-świat, że nawet ja uległem ich gwałtowi; najlepszym tego dowodem ten dziennik, czyli obsesja polemiki. Mnie tu prawie nie ma, jest moje ujadanie przeciw. I to jakieś zaniżone. Prometeusze, Edypy, Konrady i ci rozmaici inni, co pasowali się z Bogiem, losem, przeznaczeniem, a teraz nie przychodzą mi do głowy, jakże wzniesieni i nobilitowani przez swego Przeciwnika. Procesować się z Bogiem, cóż za piękne marzenie! Komunizm to tylko Golem, niebotyczny, to fakt, lecz glina i brud. O tyleż moja walka gorsza, mniejsza, brudniejsza."

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  32. marcinis,

    Z irytacją i wielkim niesmakiem obserwuję zmasowaną kampanię "obrony" abp.Michalika. Hierarcha, który przed rokiem jednał nas z wysłannikiem Putina, a kilka miesięcy temu zakłamywał prawdę o ludobójstwie na Wołyniu, kreuje się dziś na "prześladowanego".
    Z jakich powodów? Ano dlatego, że skomentowanego jego skandaliczne słowa o pedofilii. Słowa, które padły i których nie zmienią żadne zabiegi.
    By wykazać, jak wielce jest "prześladowany", abp. Michalik nie waha się zestawiać swojego "męczeństwa" z postaciami kard. Stefana Wyszyńskiego czy księdza Jerzego. W przypadku osoby, która bryluje na salonach Pałacu Prezydenckiego i ze wszystkich sił wspiera obecny reżim - jest to to szczególnie oburzające i naganne. Abp. Michalik wygłasza nawet specjalne homilie deklarując, że "kapłan musi być gotowy na prześladowania". Pojawiają się publikacje, w których przypomina się dzieje rodziny arcybiskupa i podkreśla fakt, że rodzice kapłana ratowali Żydów.
    I choć chciałbym poznać okoliczności tego "prześladowania", dowiedzieć się, jakich trudów i upokorzeń doznaje ów hierarcha, nie potrafię wskazać żadnego zdarzenia, które uprawniałoby do takiej refleksji.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  33. Aleksander, 2013 09:41

    Kilka tygodni temu przeczytałem książkę księdza Zaleskiego "Moje życie nielegalne"
    Książkę którą polecam wszystkim czytelnikom Twego bloga.

    Ksiądz Zaleski pisze tam ( przytaczam z pamięci): "jest pewnym mitem to że hierarchia kościelna w stanie wojennym była bastionem broniącym niepodległości".

    Przy okazji może i spektakularnych, bo na pewno głosnych, ataków na arcybiskupa Michalika, moje ręce są w kieszeni. Mam to w nosie czy ten hierarcha jakoś się uratuje, czy nie uratuje. To jest predzej problem rosyjskiej cerkwi

    http://www.solidarni2010.pl/10834-ks-isakowicz---zaleski-jak-kgb-nawrocilo-sie-na-prawoslawie.html


    Bardziej mnie ciekawi czy ojciec Jacyniak będzie mógł wygłosić kolejną homile w naszej katedrze, czy ksiądz Małkowski wróci z banicji.


    Na naszych oczach piszą się kolejne rozdziały książki księdza Zaleskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mariusz Molik,

      To jest niestety również nasz problem, bo za sprawą takich hierarchów, polski Kościół jest traktowany instrumentalnie. Najnowszym ( i najboleśniejszym) przykładem - kampania "pojednania" z putinowską Rosją, służąca interesom partii moskiewskiej. Nie należy zapominać, że architektem tej kampanii był Tomasz Turowski.
      Jest również tak, że wiele środowisk katolików świeckich ( o mediach nie wspomnę), zamiast zajmować się sprawami ważnymi dla naszego Kościoła, jest angażowanych w żenujące spektakle "obrony" abp.Michalika.

      Usuń
  34. Pamięć wielu dziennikarzy jest w III RP zbyt krótka wiec q woli przypomnienia słowa "wielkiego polaka":
    "Ku tej szkodliwej działalności kierowały ks. bp. Kaczmarka i współoskarżonych poglądy prowadzące do utożsamiania wiary ze wsteczną postawą społeczną, a dobra Kościoła z trwałością i interesem ustroju kapitalistycznego. Z tego stanowiska wynikało wiązanie się z imperialistyczną i nastawioną na wojnę polityką rządu Stanów Zjednoczonych” – pisał Mazowiecki w „WTK” 27 września 1953 roku.

    „Katolicy polscy, co dnia pogłębiając swój wielki udział w pracy całego narodu, jednocząc się we wspólnym Froncie Narodowym, będą dalej pracować nad tym, aby stwarzać perspektywę dla misji Kościoła w nowej epoce, usuwać istniejące trudności i nie dopuszczać do tragicznych konfliktów w sumieniach wierzących, jak to miało miejsce w związku z procesem ks. bp. Kaczmarka. Wierzymy bowiem najgłębiej, że nawet najbardziej bolesne i tragiczne pomyłki nie mogą zmienić faktu, że przyszłość należy do ustroju społecznego, w którym żyjemy, i że w tej przyszłości Kościół znajdzie właściwe swojej misji religijnej miejsce, a ludzie wierzący na równi z ludźmi innych światopoglądów będą tej przyszłości współtwórcami” – kontynuował Mazowiecki w „WTK”."
    http://niezalezna.pl/46266-dzis-mija-60-rocznica-skazania-bp-kaczmarka-przez-wladze-prl

    Biografia "wielkiego polaka" w skrócie poniżej:
    http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=2343#.Um_ygVOgTjE

    OdpowiedzUsuń
  35. Prymas Polski "„Odszedł człowiek szlachetny, prawdziwie zatroskany o dobro Ojczyzny, który całe swoje życie i działanie opierał na wartościach chrześcijańskich” – powiedział KAI Prymas Polski abp Józef Kowalczyk wspominając zmarłego dziś Tadeusza Mazowieckiego."

    http://www.prymaspolski.pl/pl/aktualnosci/prymas_o_sp_tadeuszu_mazowieckim_.html

    Czy w historii Polski było większe zakłamanie niż dziś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KSIĄDZ ROBAK,

      Nie spodziewałem się innych słów od tego prymasa. To haniebne słowa.

      Usuń
  36. Czytam sobie od paru dni "mistrzów ciętej riposty" na niezależnej, w szmatławcach, na twitterze i wiem, że nic nie zmieni polskiej sytuacji bez użycia siły.

    Tego kraju nie da się wygrać słowami. Ruski grzyb dawno przeżarł kręgosłup, teraz wyżera resztki mózgu. Jeśli kiedyś ruskie ścierwo marzyło zaledwie o wprowadzeniu tycieńkiego Szarego do świadomości Polaków, dziś chcą całej czaszki, duszy, tak, żeby pomieścić tam Szarego z kopytami, odchodami, cuchnącym oddechem. Słowem, pomieścić w polskiej świadomości orwellowskiego wieprza.

    W 1909 roku, kiedy Piłsudski napadał na ruskie pociągi, żeby finansować swoje marzenie o wolności, to był to ostatni wolny, zwycięski Polak w minionym stuleciu.

    My już nawet model społecznego życia mamy ruski: pełen zawiści, zależności od miernot poupychanych po urzędach, zwyczajnych gnojków, na których można splunąć na ulicy, a twarz otrą, skulą ogon i dopiero w urzędzie, wśród sobie podobnych małych gnojków, podejmą obrzydliwą, niesprawiedliwą, głupią i złośliwą decyzję. Nie dlatego, że nie można podjąć innej, tylko z dlatego, że w takiej kondycji są ci ludzie codzienni, zakażeni Szarym do szpiku kości, warci tyle co szlam.

    Sto lat przed Piłsudskim Napoleon wypowiedział słowa, których podwójne dno do dziś rozumie niewielu: "W Polsce odkryłem piąty żywioł. Błoto".

    Nie da się zmienić tego kraju inaczej niż przemocą. To, co estetyczne, wzniosłe, szlachetne i sprawiedliwe napełnia grozą Szarych. To, że boją się PiSu wynika właśnie z tego lęku, wręcz obrzydzenia do niezależnego, samostanowiącego życia. A przecież dzisiejszy PiS, w swej masie, oferuje jedynie namiastkę niezależności. I mnóstwo fobii.

    Nie wiem, czy Kaczyńskiemu wystarczy sił. O Macierewicza się nie obawiam, może tylko tego, że w końcu jakiś skrytobójca pozbawi go głosu.

    Nigdy nie ufałem Ziobrze, marnemu studentowi, karierowiczowi. Ilu takich Ziobrów jest do dziś wokół Kaczyńskiego?

    Trzeba iść za Macierewiczem i kilka kroków dalej. Trzeba wyjść na ulice, przygotować się i użyć siły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Przemoc nie jest oznaką siły, lecz słabości. Komu nie udało się zwyciężyć sercem i rozumem, usiłuje zwyciężyć przemocą. Każdy przejaw przemocy dowodzi moralnej niższości”.

      Bł. Jerzy Popiełuszko (26 XII 1982)

      Usuń
    2. To piękne słowa i na końcu świata to Jerzy będzie mieć rację. Ale ja nie wierzę w nic ponad piasek przesypywany z dłoni w wiatr. Ze zwykłej estetyki pragnę, aby zwłaszcza najulotniejsze gesty były czyste, właśnie dlatego, że czasu pozostało mi nie tak znów wiele.

      Usuń
    3. przemek łośko,

      W oczekiwaniu, iż zmiana nastąpi w drodze rozwiązań siłowych, tkwi pewna niekonsekwencja. Trafnie bowiem zdefiniował Pan nasz "ruski model społeczny". O jego powszechności decyduje fakt, że w większym stopniu jest on nabytkiem ostatnich dwóch dekad niż półwiecza sowieckiej okupacji. A jeśli trafnie, to w takim modelu nie ma miejsca na czynny sprzeciw i opór. Tym bardziej, jeśli wśród "naszych" elit nie ma woli walki ani odwagi do podjęcia radykalnych rozwiązań.
      Mimo to, jestem przeświadczony, że o sprawach polskich zdecyduje "kryterium uliczne". Jeśli wybuchnie w sposób całkowicie spontaniczny i niekontrolowany, może doprowadzić do zaskakujących i niebezpiecznych sytuacji.

      Usuń
    4. oby przyszedł taki czas. nie ma ich tak wielu.

      Usuń
  37. „Zachować godność to być sobą w każdej sytuacji życiowej. To stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować.Bo prawda wypowiadana w słowie kosztuje. Tylko za plewy się nie płaci. Za pszeniczne ziarno prawdy trzeba zapłacić”.

    Bł. Jerzy Popiełuszko (29 I 1984)

    OdpowiedzUsuń
  38. KSIĄDZ ROBAK,

    Myślę, że słów księdza Jerzego nie należy odnosić do walki o wolną Polskę. Przemoc, o której mówił wówczas ksiądz Jerzy, była narzędziem w rekach reżimu, jedyną odpowiedzią jakiej komuniści udzielili polskiemu społeczeństwu.
    O tej broni ludzi słabych przypominał nam wtedy Kapelan Solidarności.
    Gdybyśmy tych samych słów użyli przeciwko dążeniom narodu, stracą one pierwotne znaczenie i sens.
    Wolność i niepodległość, ma swoją cenę. Czasem najwyższą. Nie płaci się jej walutą negocjacji i "okrągłostołowych" ustaleń. Wymaga walki, poświęceń, krwi.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleksander Ścios
      Myślę, że słowa ks. Jerzego trzeba jednak traktować jako uniwersalne. Niezależnie od kontekstu czasów, polityki. Jeśli założymy, że słowa te są prawdziwe(a są), to są prawdziwe zawsze. Choć wypowiedziane do komunistów, to aktualne w każdej chwili.
      Myślę podobnie jak pan, że nie można ich odnosić do walki o wolną Polskę. Nie można, gdyż walka o wolną Polskę wyklucza przemoc. Wolność wyklucza przemoc. Ale jak pan słusznie pisze wymaga walki, poświęceń i krwi. Wymaga prawdy. Tej prawdy, której tak dziś Polsce najbardziej potrzeba. Właśnie ta "mitologia wolnych mediów" sprawia dziś, że jako naród jesteśmy tak bardzo zniewoleni.
      Myślę, że w prawdziwie wolnej Polsce pana blog będzie wzorem dla potomnych. Wzorem, że wolności nie zdobywa się przemocą, ale powolnym, cierpliwym, niedostrzegalnym sianiem ziarna prawdy.

      Usuń
  39. - - -

    Odpowiedź AŚ - 27 października 2013 18:55

    Publicystyka czy dziennikarstwo jest ich zawodem, sposobem na zarabianie pieniędzy. Świetnie, jeśli wykonują ten zawód rzetelnie i profesjonalnie. [...] Wiara, że tak traktują swoją pracę "nasi" dziennikarze, nie jest niczym nagannym. Problem zaczyna się wówczas, gdy my nadal przykładamy do nich prostą miarę, a oni muszą realizować "linię redakcyjną", zwykle wyznaczaną przez kilku panów zasiadających w zarządach spółek.


    Panie Aleksandrze / Szanowni Koledzy!

    Proponuję na początek wysłuchanie dzisiejszego wywiadu VD GP z Piotrem Barełkowskim, prezesem TV Republika. Opatrzonego "jakże sympatycznym" tytułem: TV Republika kontra TVN24. Czy dojdzie do meczu piłkarskiego?

    http://vod.gazetapolska.pl/5513-tv-republika-kontra-tvn24-czy-dojdzie-do-meczu-pilkarskiego

    - - -

    Następnie, bardzo proszę o zapoznanie się ze styczniowym artykułem z Newsweeka:

    http://polska.newsweek.pl/z-drugiej-strony-prawdy--nowa--prawicowa-telewizja,100169,1,1.html

    Teraz podsumujmy:

    1. "Dziecko szczęścia" z lokalnej TV kablowej w Poznaniu namawia polskiego naukowca - milionera z USA, na inwestycję w media i zakłada w 2004r niszową TV Biznes, która po 3 latach ponosi na rynku mediów totalną klapę, ale jednocześnie... zarabia ciężkie pieniądze, bo "medialny nabab" ma kaprys, aby odkupić ją z dwukrotnym przebiciem, cyt: "Spółka przez trzy lata przynosiła milionowe straty, ale od finansowej porażki uchroniła ją sprzedaż w 2007 roku Polsatowi. Zygmunt Solorz uznał, że lepiej wydać 10 mln zł i udoskonalić produkt, niż tworzyć coś od podstaw."

    - wierzymy! wierzymy! Choć były red. programowy Polsatu, aktualnie naczelny "Rzeczypospolitej" ujmuje to dosadniej, acz życzliwie:

    – To był genialny pomysł – wspomina Chrabota. – Wykreować telewizyjny byt ze sznurka, świeczki i nożyczek, wpuścić do sieci, nadmuchać wartość i sprzedać, jak się nadarzy okazja. Mam wrażenie, że Piotr będzie próbował powtórzyć ten manewr z Telewizją Republika.


    Mijają cztery lata...


    2. Jest rok 2012. Po udanym eksperymencie z "prawicowym" "niepokornym" UważamRze, pan Barełkowski ujawnia się jako zagorzały zwolennik oraz propagator szeroko pojętej ideologii "republikańskiej" (cokolwiek to obecnie znaczy) - i postanawia szerzyć treści republikańskie w nowej TV Republika. Skład redakcyjny: dziennikarze z (pierwszego) UważamRze (minus odpączkowani "w Sieci" bracia Karnowscy & wsp.) oraz... redakcja Gazety Polskiej.

    I znów komentarz red. Chraboty:

    – Piotrek nie jest idiotą, by nie wiedzieć, że ideologiczna telewizja skazana jest na finansową klęskę – uważa Chrabota i próbuje znaleźć odpowiedź, po co Barełkowski angażuje się w to przedsięwzięcie: – Skorzystają ci, którzy to organizują i będą szefami. Tak samo było przed laty z prawicową Telewizją Puls. Straciły na niej publiczne spółki, a pampersi, którzy to organizowali, całkiem nieźle na tym wyszli. I może o to w tym biznesie chodzi?


    3. Pod artykułem znalazłam kilka komentarzy. Miedzy innymi ten:

    szmal

    w sumie jak da sie zarobic na sekcie smoleńskiej to czemu nie


    - - -

    4. Czy to zbyt ponure (i nieprawdopodobne), żeby było prawdziwe, Panie Aleksandrze?


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Tak. "To zbyt ponure (i nieprawdopodobne), żeby było prawdziwe". Nie sądzę, by w takiej kwestii należało formułować wnioski na podstawie anonimowych komentarzy czy wypowiedzi Chrabota. Znam mocniejsze przesłanki.
      Natomiast poglądy pana Barełkowskiego mnie nie interesują. Nie sądzę, by miał coś ciekawego do powiedzenia.
      Jak każde przedsięwzięcie medialne, TV Republika powstała po to,by zarabiać pieniądze. Większość osób zdaje się o tym zapominać.
      Powtórzę więc raz jeszcze: problem zaczyna się wówczas, gdy my nadal przykładamy do nich prostą miarę, a oni muszą realizować "linię redakcyjną", zwykle wyznaczaną przez kilku panów zasiadających w zarządach spółek.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    2. W kontekście Pańskiej odpowiedzi wszelkie rojenia o "wolnych mediach" - w rozumieniu: "media, które nie kłamią" - należy, istotnie, przenieść do świata mitologii, a ja nieprawidłowo odczytałam tytuł Pańskiego tekstu. Przepraszam za nieporozumienie.

      Pozdrawiam

      Usuń
  40. - - -

    Dziwnym zbiegiem okoliczności przeczytałam dziś na Niezależnej następującą informację:

    Zmarł Wiktor Kubiak - tajemniczy "ojciec chrzestny" Donalda Tuska


    Przytaczam zakończenie:


    W r. 1989 Kubiak objawił się, jako ktoś zupełnie inny – biznesmen zainteresowany wspieraniem środowisk politycznych. Ofiarowywał swą pomoc np. śp. Michałowi Falzmanowi, działaczowi Solidarności i członkowi redakcji pisma „CDN – Głos Wolnego Robotnika”. Falzman wyczuł, z kim ma do czynienia, i odrzucił propozycję. Tusk, który albo tego nie wyczuł, albo mu to nie przeszkadzało, przyjął pomoc. Za objaw zawarcia kontraktu można zapewne przyjąć moment, w którym „Przegląd Polityczny”, z wydawanego metodami podziemnymi brudzącego palce biuletynu, przeobraził się w eleganckie pismo drukowane na kredowym papierze, a KLD wprowadził się do nowych biur, do których wniesiono nowiutkie czarne meble.

    Współpraca rozwijała się znakomicie – Tusk organizował spotkania KLD w zajmującym całe piętro biurze Kubiaka w Hotelu Mariott, a Kubiak w fotelu pełnomocnika ministra prywatyzacji. Firma „Batax”, której WSW używało do operacji na Zachodzie, cieszyła się pełnym zaufaniem Tuska.

    Szkopuł w tym, że WSW nie była służbą suwerenną, a tylko oddziałem GRU, czyli sowieckiego wywiadu wojskowego. Co wiedzieli agenci WSW/WSI, wiedzieli również Rosjanie. Trzymanie pieczy nad młodymi talentami politycznymi, którzy w rekordowo szybkim tempie znaleźli się w elicie władzy III RP, z pewnością było zadaniem, którego nie zlekceważyli.

    Kim był Wiktor Kubiak? Jego nazwisko i przegląd najważniejszych z jego aktywności można znaleźć w raporcie z likwidacji WSI. Firma „Batax”, której Kubiak był właścicielem, odgrywała istotną rolę w działalności komunistycznego wywiadu wojskowego (Zarząd II Sztabu Generalnego). To właśnie przy użyciu tej firmy wywiad przeprowadzał operacje finansowe, znane jako „Akredytywa” i „Portfolio”. Środki finansowe pochodziły z Central Handlu Zagranicznego. Znamy kulisy kilku takich transakcji, a to dzięki materiałom ze sprawy Żemka (Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego). Z akt wynika, że na mocy decyzji Żemka, działającego jako pełnomocnik oddziału Banku Handlowego w Luksemburgu, firma „Batax” uzyskała kredyt w wysokości 32 mln dol. Grzegorz Żemek pełnił w tej filii banku stanowisko Dyrektora Wydziału Kredytowego.



    http://niezalezna.pl/47747-zmarl-wiktor-kubiak-tajemniczy-ojciec-chrzestny-donalda-tuska

    - - -


    Przedruk artykułu Aleksandra Ściosa O MITOLOGII WOLNYCH MEDIÓW - został przez redakcję "Rodaka" opatrzony nadtytułem:

    Nie dyskutować z Golemem do jasnej cholery. Robić swoje, polskie media!

    A ja się przeraziłam, że najgorzej chyba będzie wtedy, kiedy GOLEMA zaczniemy zwalczać innym GOLEMEM...


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  41. Więcej o panu Kubiaku pisał autor w 2011 r np.

    http://bezdekretu.blogspot.com/2011/03/polityczna-agentura-wpywu-partia.html

    Co by nie mówić. W ciągu 2 dni 2 architektów.

    OdpowiedzUsuń
  42. TYMCZASEM...

    Putin wyprzedza Obamę w rankingu Forbesa "The World's Most Powerful People".

    http://www.forbes.com/powerful-people/

    Komentarz The Telegraph:

    "The controversial Russian president batted away competition from Mr Obama, Bill Gates and the Pope to claim the top spot on Forbes's annual list of the world's most powerful and influential people.

    Mr Putin's strengthening control in Russia has resulted in what Forbes described as a clear "shifting of individual power dynamics", while inaction over Syria and the recent government shutdown has seen Mr Obama lose his influence on the international stage.

    Forbes’ judges use four criteria to determine the top leaders: How many they govern; how much money they oversee; how many spheres of influence they tout; and how actively they use their powers to influence and change the world."

    http://www.telegraph.co.uk/news/worldnews/vladimir-putin/10415198/Forbes-2013-Vladimir-Putin-unseats-Barack-Obama-as-worlds-most-powerful-person.html

    = =

    A cały świat martwi się tylko tym, że imperialiści z USA ten świat podsłuchują...
    Dzisiaj do podsłuchiwanych dołączył (zdaje się) papież Franciszek.

    Kreml, naturalnie nikogo nie podsłuchuje ani nie szpieguje, o Snowdenie nikt już nie pamięta (luuudzie! przecież to było kilka miesięcy temu!), a wczorajszą informację, że JEDNAK Rosjanie szpiegowali uczestników wrześniowego szczytu G20 w Petersburgu przy użyciu "gadżetów", którymi obdarowywano "dyplomatów", jakoś się zamilcza.


    Czy ten świat wariuje do reszty?


    Podczas ostatniego szczytu G20, który odbył się we wrześniu w Petersburgu, szefowie państw i rządów dostali od Rosjan elektroniczne gadżety. Okazało się, że w rzeczywistości mogły one umożliwić gospodarzom dostęp do korespondencji mailowej i rozmów telefonicznych „obdarowanych” – pisze „Corriere della Serra”. „Prezent” taki dostał m.in. Herman van Rompuy, stały przewodniczący Rady Europejskiej.

    Odkrycie szpiegowskich urządzeń przez służby niemieckie (m.in. we wręczonych przez Rosjan urządzeniach do ładowania telefonów komórkowych) postawiło na nogi europejskie agencje wywiadowcze, które natychmiast ogłosiły alert. Jak stwierdzono – podarki od Rosjan mogły służyć do „nielegalnego zbierania informacji”.




    PONIŻEJ WZÓR PRAWIDŁOWEJ REAKCJI NA PODOBNIE BEZCZELNE PROWOKACJE:

    "Doniesienia o tym, że uczestnikom szczytu G20 wręczono w prezencie pendrive’y przeznaczone do szpiegowania, są próbą odwrócenia uwagi od realnych problemów i zwrócenia jej na problemy nieistniejące” – oświadczył sekretarz prasowy prezydenta Rosji, Dmitrij Pieskow."

    O!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,

      Nie ma w tym żadnego wariactwa. Tylko na Łubiance nie nadążają z aktualizowaniem archiwum.

      Usuń
    2. Witam Pana Aleksandra i wszystkich "tu" obecnych.

      Aż się prosi napisać: „Brawo Sowieci!!!”. Wyobraziłam sobie Putina siedzącego na tronie, w jego carskiej komnacie. Kiedy całe „ towarzycho dyplomatołów w karwatach” G19 już zjechało się do Petersburga to musiał zrobić coś takiego: klasnął w dłonie, po czym je tak zatarł i powiedział „DA! DA! DAaaaaa”.
      I jak przeczytałam tylko tekst o obdarowaniu gadżetami zachodnich „imperialistów” przez Sowietów, to jak i pan od razu moje myśli skierowały się na archiwa w Łubiance. Można się tylko domyślać, czego Sowieci nie pozyskali za jednym zamachem? Kody, piny, tajemnice rodzinne (brudy po siódme pokolenie), linie papilarne to pryszcz, DNA – również, sczytanie z ryja, ślepiów itd. I pewnie nie musieli się Sowieci specjalnie starać by „podkładać świnie” w pokoikach hotelowych, bo zapewne same dewiacje seksualne wylazły z tych zachodnich panków. A jak towarzycho wyjeżdżało to uradowane było, że im gardzieli nie podcięto lub ner nie wycięto. I potwierdzili całemu światu: "Rosja nie jest wcale taka zła, ani dzika!", A Putin... "The controversial Russian president batted away competition from Mr Obama, Bill Gates and the Pope to claim the top spot on Forbes's (...)".

      Następne G20 będzie już w pociągu jadącym trasą transsyberyjską. Pewinno być polowanie na tygrysa syberyjskiego z quadów, (komu się nie uda i przegra z tygrysem - ten duraka, strzelanie z prawdziwej broni (imitacji paintball ‘a”) itp. Różne odstesowywacze, ogłupiacze odczłowieczające, a jakie stosuje się na spotkaniach integracyjnych pośród ludzi pracujących w korporacjach. Zachód dał się nabrać na świecidełka, breloczki, gadżeciki. Jak mali chłopcy.
      A Niemcy? Cóż oni? Myślą, że "im Swieckim raju is alles zu haben..." podczas gdy Sowieci mają dla nich " aine milś szokolade mit sarin". Też nie odrobili lekcji z historii. Ribbentrop – Mołotow już był (Wykupywanie za śmieszną cenę polskich gruntów, uwalanie polskiego przemysłu, wykupywanie „polskiej” i inne tego typu), 17 września już był (łupki, gaz, wyciągnięte łapska po polska energetykę), Katyń był (Smoleńsk 2010r), ale Sowieci nie będą już celowo czekać na czerwiec 1941r.

      Można skazat sawierszenna toćna. Mnoga wiekow suszczestwujet „KGB”. Można pismo paucit at druga. Z dalniewa siewiera ili juga. Trudna by była wiesma (zapadowi) bez wiernawa druga Sowieta (Wastoka).

      I zgadzam się z Panem co do słów: „Myślę, że słów księdza Jerzego nie należy odnosić do walki o wolną Polskę. Przemoc, o której mówił wówczas ksiądz Jerzy, była narzędziem w rękach reżimu, jedyną odpowiedzią jakiej komuniści udzielili polskiemu społeczeństwu.
      O tej broni ludzi słabych przypominał nam wtedy Kapelan Solidarności.
      Gdybyśmy tych samych słów użyli przeciwko dążeniom narodu, stracą one pierwotne znaczenie i sens.
      Wolność i niepodległość, ma swoją cenę. Czasem najwyższą. Nie płaci się jej walutą negocjacji i "okrągłostołowych" ustaleń. Wymaga walki, poświęceń, krwi”.

      Trudno przecież podejrzewać, że ks. Popiełuszko był frajerem i nieukiem bo nie znał historii Polski (zwłaszcza tej, która mówi o stosunkach polsko – sowieckich). Popiełuszko wyprzedził ten demoniczny bolszewicki, produkujący homosovieticusów system. On ich właściwie zdemaskował, że im już dawno nie chodzi o ciało, lecz o duszę człowieka. I tego kaci nie mogli znieść i dlatego musieli go bić by zabić, chociaż ciało. Duszy nie byli w stanie mu zatruć!

      Dziękuję!

      Usuń
    3. Pani Halko,

      To nie Putinowi trzeba bić brawo, lecz tym wszystkim, którzy nie dostrzegają dziś grozy rosyjskiej ofensywy i wbrew faktom, wbrew elementarnej wiedzy o świecie, mamią Polaków wizją zagrożenia niemieckiego czy żydowskiego. Ponieważ są to ci sami ludzie, którym nie przejdzie przez gardło prawda o roli Rosjan w naszej historii, są oni dziś największymi sprzymierzeńcami Kremla. Jeśli nawet bezmyślnymi narzędziami.
      Tym ludziom należałoby dedykować słowa Józefa Mackiewicza:
      "Fałszujemy rzeczywistość, stawiając niekiedy znak równania pomiędzy okupacją niemiecką i sowiecką. Niemiecka robi z nas bohaterów, a sowiecka robi z nas gówno. Niemcy do nas strzelają, a sowieci biorą nas gołymi rękami. My do Niemców strzelamy, a Sowietom włazimy w dupę. To nie jest więc żadna analogia, lecz odwrotność".

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
  43. Dobry wieczór.
    Nawet jeżeli niezbyt często piszę to z zainteresowaniem sledzę.

    Może to kropla w morzu medialnej niezalezności,ale proponuję przeczytac i wysłuchac:

    http://www.rmf24.pl/news-kto-naprawde-zabil-ksiedza-popieluszke,nId,1050606
    http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wiadomosci/news-teresa-trawa-robot-kogo-sledzila-bezpieka-po-mordzie-na-ksie,nId,1050810
    http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wiadomosci/news-prawde-o-smierci-ksiedza-popieluszki-znaja-wojskowe-specsluz,nId,1050846

    jak i wcześniejsze:

    http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wiadomosci/news-lech-walesa-a-zagadka-zycia-czteroletniego-grzesia-co-nam-uj,nId,1047832

    http://www.rmf24.pl/news-walese-trawi-robak-sumienia-slawomir-cenckiewicz-o-czlowieku,nId,1047914

    http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wiadomosci/news-w-bialej-legendzie-walesy-nic-nie-jest-prawda-poza-data-urod,nId,1047948

    http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wiadomosci/news-to-nie-premier-ma-decydowac-jaka-ksiazke-napisze-historyk,nId,1047952

    Pozdrawiam Państwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Barbara Legut,

      Dziękuję za linki i również pozdrawiam.

      Usuń
    2. Tak. Jedno co jest pewne to, to, że:
      1. Ks. Popiełuszko porwano i zabito - . p. Sumliński
      2. "Prawdą jest chyba tylko data urodzenia Lecha Wałęsy, bo gdzie by się nie poskrobało, w każdym innym wątku jego życiorysu, to się po prostu nic nie zgadza. " - S. Cenckiewicz.
      O ile prawda o męczeńskiej śmierci księdza Popiełuszki może rzeczywiście polski Naród wyzwolić raz na zawsze spod jarzma sowieckiego, o tyle prawda o "nobliście" może podziałać na cały świat - i zresztą fajnie by było - jak zmutowany po trzykroć rota wirus, gdzie nie wiadomo, którą stronę "tamować" najpierw... i tak przez tydzień dzień i noc, tak srut-turut. Tak czy siak zachwyt na tym "bohaterem" raz na zawsze by się skończył.
      Dziękuję!

      Usuń
  44. Różnica jednak istnieje między PRL a III RP. W PRL nawet czytelnicy Trybuny Ludu wiedzieli, że to tylko propaganda. Dziś ogromna liczba Polaków jest z róznych opisywanych nieraz przez Pana przyczyn zmącona wpływem mediów. Dla nich trzeba od czasu zrecenzować mainstream, od czasu do czasu pokazać im, jakie to kłamstwo. Bez polemik, pokazywać fałsz. Nie autorom, tylko zmąconym i ogłupionym czytelnikom. Pokazać, że istnieje inny świat, świat prawdy. niestety, nie wszyscy widzą to sami z siebie.
    Własciwie w PRL opozycja też robiła takie opracowania, pokazywała mechanizmy propagandy, fałszywego języka. To było wtedy ważne, teraz też jest ważne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresa,

      Musielibyśmy założyli, że ów "zmącony i ogłupiony czytelnik" sięga po cokolwiek innego niż narzędzia służące ogłupianiu. To jednak oznaczałoby, że nie został zmanipulowany, a zatem nazywanie go "ogłupionym" byłoby nieuprawnione.
      Nie należy wierzyć, że oglądacz TVN lub wyznawca Michnika sięga po GP lub RM. Gdyby sięgał i traktował lekturę (czy słuchanie) serio, nie byłby oglądaczem i wyznawcą.
      Nie można być w obu tych światach jednocześnie
      Dlatego "recenzowanie mainstreamu" nie ma waloru "misji informacyjnej" ani wymiaru "walki o prawdę". To forma rozrywki "naszych" dziennikarzy i publicystów, bez której mieliby poważne problemy ze znalezieniem tematów i natchnień.
      Ponieważ nadają przy tym wartość dyskursywną czemuś, co nie zasługuje na uwagę człowieka rozumnego,oceniam tę rozrywkę bardzo negatywnie.

      Usuń
  45. W temacie (naszych) mediów a także "walki/przemocy"

    MatkaKurka nt. okładki wSieci z Lisem/Goebbelsem: "Na poziomie publicystycznym, społecznym, tak zwanym oddolnym, takie metody są jedynym środkiem do zniesienia asymetrii."

    "[...]
    Frajerów, którzy chcą chodzić ze sztucznymi szczekami i psem przewodnikiem w ogóle mi nie żal, właściwie uważam te lebiegi za wrogów publicznych, to jest kształtowanie najpodlejszych z postaw – niewolnictwa. Nie dyskutujemy z humanistami, nie rozmawiamy z filozofami, nie prowadzimy pojedynków z rycerzami, to co się dzieje powinno być nazwane adekwatnie – pacyfikacja bolszewizmu. Najmocniej przepraszam za rewolucyjne hasła, ale mnie nie chodzi o postulaty Brauna wygłoszone w „Klubie Ronina”, ja jestem realistą. Ktokolwiek będzie usiłował pluć mi w twarz dostanie w mordę, ktokolwiek nazwie mnie faszystą, zostanie wgnieciony w glebę bolszewikiem i tak dalej i tak do skutku. Jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że nie muszę żałośnie teoretyzować i żenująco prężyć klatę przez monitor komputera. Zapraszam do archiwum kontrowersje.net, tam jest praktyczny poradnik. Bimbrownik z Biłgoraja przysłał mi pozew – usłyszał spierd…aj ku..o i dotarło. Tenże Lis straszył mnie prokuratorem i policją – śmiechem został zabity i poszedł płakać nad księdzem. Bronek bez wąsów zaciągnął mnie do sądu, ale ja tam wszedłem i wyszedłem jako człowiek, który co chciał, to nawrzucał. Na koniec syn milicjanta w czerwonych dresach
    (chodzi chyba o Artymowicza - przyp. marcinis) narobił po nogawkach, bo się sprawy zaczęły pruć i grozi komuszym paragrafem 22 – tylko na to czekałem. Mierzi mnie asymetria, mierzi mnie paplanina prawiczków. Życie we własnym kraju, w którym jest się niewolnikiem starozakonnych i esbeckich kaznodziejów, to jest grubo poniżej mojej godności.[...]"
    posted by MatkaKurka on ndz., 13.10.2013 - 15:33
    http://www.kontrowersje.net/id_na_referendum_zmie_kraj_i_wykop_lisa


    wSieci zamieszcza sporo chłamu więc nie kupuję. No ale trzeba oddzielać ziarna od plew i wczoraj kupiłem dla filmu "Polacy".


    P.S. Nie cierpię drzewek komentarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. marcinis,

      Proszę na moim blogu nie cytować kogoś, kto na cytowanie nie zasługuje.

      Usuń
    2. Jeśli za kryterium przyjąć 10.04 to on gra do tej samej bramki ale na innym odcinku.
      Ale OK. zrozumiałem.

      Usuń
  46. A. Ścios,

    zupełnie poza tematem:
    wczoraj próbowałem kupić w wydawnicwtie na ul. Konopnickiej w Warszawie Pańską książkę o antykomuniźmie, ale okazało się, ze wydawca nie prowadzi bezpośredniej sprzedaży. mozna wprawdzie było szukać jakiejś księgarni na ul. Chmielnej, ale ja już musiałem ewakuować się na pociąg, więc kupię wysyłkowo. chodzi tylko o to, że jak się próbuje zamówić książkę klikając w linka na Pana blogu, ukazuje się przy chyba formach płatności info, że , że jest opcja ,,odbiór u wydawcy", czy podobnie. czyli, że ta opcja jest już nieaktualna (chyba, że ta księgarnia na Chmielnej jest traktowana w ten sposób, a nie siedziba wydawcy, tego nie wiem, ale to nie wynika jasno z dostępnych informacji).

    przepraszam za wrzucanie tu takiego drobiazgu, ale akurat bieżąca dla mnie sprawa

    pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojciech Miara,

      Niestety, nie mam żadnego wpływu na sposób sprzedaży tych książek i przykro mi, że próba zakupu wiąże się z takimi problemami. Mogę jedynie obiecać, że zwrócę na to uwagę wydawcy książki.

      Pozdrawiam Pana

      Usuń
    2. A. Ścios,

      to żaden wielki problem, tylko tak zaznaczam, że ta opcja zakupu może nie zadziałać.
      poza tym, mają fajny babiniec w tym wydawnictwie.

      pozostaję z szacunkiem

      Usuń
  47. Przyczynek do dyskusji ( przed chwila przez pomyłkę umieściłam go w niewłaściwym wątku, SORRY)

    http://kaska.salon24.pl/545100,ziemkiewicz-i-tv-republika-dobijaja-do-standardow-gw-i-tvn24

    OdpowiedzUsuń
  48. Chyba Twitter na "Niezalezna" się skończył .

    Wczoraj to zauważyłem .
    Chyba się skończyło podglądanie na "http://niezalezna.pl/" co myśli m/innymi a w szczególności Aleksander Ścios .

    Mogę się znowu mylić ...ale chyba "dla dobra Polski" zanim Ogłoszą następne "Porozumienie "...w myśli mam "Okrągły Stół" ...już chyba mają wszystko dogadane .


    Miejmy Nadzieję ...że tym razem Im się to nie uda .



    P>S>

    To zdjęcie ...u Karnowskich ...jestem pewny ...w tym przypadku - Przypadku nie było .

    OdpowiedzUsuń
  49. Aleksander Ścios @SciosBezdekretu

    "Bardzo dobra decyzja PiS-http://wpolityce.pl/wydarzenia/66509-pap-prawo-i-sprawiedliwosc-zwiera-szeregi-przed-decydujaca-walka-i-wprowadza-nowe-zasady-wystepow-politykow-w-mediach … Oby zapowiadała całkowity bojkot ośrodków propagandy- http://bezdekretu.blogspot.com/2013/10/o-m"


    Od kilku lat o tym mówię .

    Dlatego ,też kiedyś wspominałem o Kurskim ,gdy duża część "Prawicy" wierzyła Jemu podobnie jak J.Kaczyńskiemu ...zanim powstała "SOLIDARNA POLSKA "

    To jeszcze było ok, - 2 lata przed Smoleńskiem :

    http://fakty.interia.pl/polska/news-bojkot-tvn-dzieli-prawo-i-sprawiedliwosc,nId,843223

    /Czwartek, 17 lipca 2008 (09:43)


    Bojkot TVN dzieli Prawo i Sprawiedliwość
    Bojkot TVN dzieli polityków PiS. Jak ustalił serwis internetowy tvp.info, podczas posiedzenia Komitetu Politycznego partii przeciwko wymierzonej w stację akcji opowiedzieli się Jacek Kurski i Adam Bielan./

    OdpowiedzUsuń
  50. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń