Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

czwartek, 1 listopada 2012

PRZYBYWA OFIAR „SERYJNEGO SAMOBÓJCY”


26 października br. Antoni Macierewicz w wywiadzie udzielonym portalowi w.polityce stwierdził – „Do dnia dzisiejszego zewidencjonowaliśmy już 58 zeznań, relacji osób, które widziały lub słyszały – a czasami i widziały i słyszały – eksplozje. (...)Najbardziej charakterystycznym i naszym zdaniem wiarygodnym jest relacja pilota jaka, pana porucznika Artura Wosztyla oraz jego załogi.(...) Czekali na kolegów z tupolewa. To wojskowi, którzy znakomicie odróżniają eksplozję od ryku silników czy jakiegokolwiek innego dźwięku i którzy wszyscy podobnie relacjonują swoje wrażenia z momentu, kiedy nad lotnisko nadlatywał TU-154M. Mówią, że słyszeli dwie eksplozje, a następnie zamierające silnika i uderzenie w ziemię.”
Następnego dnia wieczorem, w piwnicy jednego z budynków w Piasecznie znaleziono ciało chorążego Remigiusza Musia, technika pokładowego Jaka-40, który wylądował na smoleńskim lotnisku, godzinę przed katastrofą TU 154 M. Był jednym z najważniejszych świadków w śledztwie smoleńskim, bo osobiście słyszał komendę podaną przez rosyjskich kontrolerów, w której pilotom tupolewa nakazano zejście do 50 m. Taśmy z Jaka-40, na których Muś nagrał rozmowy wieży z tupolewem zostały w dniu katastrofy zabrane przez Żandarmerię Wojskową i do tej pory nie ujawniono ich zapisu. Chorąży Muś widział również miejsce katastrofy i ciała ofiar, był też świadkiem zacierania przez Rosjan śladów i przenoszenia szczątków maszyny.
Zeznając w prokuraturze w dniu 23 czerwca 2010 roku, Muś oświadczył -  „Ja widziałem dużo nagich ciał. Leżały one pomiędzy częściami samolotu. Jedno ciało ludzkie było całe. Pozostałe, to były części ludzkich ciał, ręce, nogi. Kiedy my tam byliśmy, to nikt się nimi nie interesował, tzn. nie przykrywał ich, nie zbierał. Byliśmy tam około 15 minut. W trakcie pobytu tam zauważyłem, że do poszczególnych stanowisk, utworzonych przez służby znoszono części samolotu. Tych stanowisk było tam już wtedy kilka.
Nie ulega wątpliwości, że zeznania chorążego byłyby kluczowe dla wyjaśnienia okoliczności zbrodni smoleńskiej. W wielu miejscach podważały kłamstwa moskiewskiej i polskojęzycznej propagandy, zadawały kłam rosyjskim stenogramom, obciążały kontrolerów z „Korsarza”  i przeczyły tezie o winie pilotów.   
Śmierć tak ważnego świadka nastąpiła w szczególnym momencie - kilka dni po zakończeniu konferencji naukowej, na której przedstawiono dowody iż na pokładzie tupolewa doszło do podwójnej eksplozji; w czasie gdy służby rosyjskie rozgrywały kombinację operacyjną związaną z publikacją zdjęć ofiar tragedii oraz tuż po tym, jak szef zespołu smoleńskiego przypomniał o zeznaniach świadków, którzy słyszeli lub widzieli wybuchy.
Specyfikę sytuacji podkreśla fakt, że do rzekomego samobójstwa miało dojść w sobotę, a zatem w dniu, w którym prokuratura nie przeprowadza sekcji zwłok, zaś przybyły na miejsce zdarzenia prokurator, już po wstępnych oględzinach orzekł, że nie należy dopatrywać się działania osób trzecich.
Tę sekwencję znamy z co najmniej dwóch innych zagadkowych samobójstw – Andrzeja Leppera i Sławomira Petelickiego. Śmierć przewodniczącego SO nastąpiła w piątek, sekcję wykonano dopiero po trzech dniach. Twórca „GROM”-u miał zaś zastrzelić się w sobotę, zatem ciało zbadano w poniedziałek. Tak długa zwłoka sprawia, że stwierdzenie w organizmie obecności niektórych substancji odurzających, staje się już niemożliwe. W obu przypadkach, znajdujący się na miejscu prokuratorzy z góry wykluczyli udział osób trzecich i taką wersję zdarzeń nagłaśniały natychmiast ośrodki propagandy.
Podobną prawidłowość można było dostrzec w przypadku samobójczej śmierci oficera Służby Kontrwywiadu Wojskowego pracującego w  Centrum Wsparcia Teleinformatycznego i Dowodzenia Marynarki Wojennej w Wejherowie, które zajmuje się wojskowymi systemami łączności i informatyki. Posiadający najwyższą klauzulę dostępu do materiałów niejawnych żołnierz, został odnaleziony w niedzielę, 12 czerwca 2011 roku, zatem sekcję zwłok przeprowadzono najwcześniej następnego dnia.
Na przestrzeni ostatnich 5 lat doszło przynajmniej do kilkunastu tajemniczych samobójstw, z których żadne nie zostało rzetelnie wyjaśnione. Dotyczyły świadków w ważnych procesach, osób niewygodnych dla władzy, ludzi zaangażowanych w walkę polityczną lub w interesy gospodarcze. W każdym przypadku, osoby te - z racji swojej pracy zawodowej, działalności lub zajmowanego stanowiska-miały unikalną, tajną wiedzę. Depozyt takiej wiedzy decydował o wyjątkowej pozycji tych osób, ale niósł również zagrożenie dla ich osobistego bezpieczeństwa.
Wraz z rządami Donalda Tuska pojawił się w III RP „seryjny samobójca”, upodabniając nasz kraj do państwa, w którym „zbrodnia doskonała” stała się powszechnym narzędziem sprawowania władzy i metodą rozwiązywania konfliktów. Aranżowanie samobójstw takich osób należy bowiem do tradycji sowieckich służb i tych, którzy przez lata służyli Moskwie. Do dziś służby Putina i ich pobratymcy w państwach bloku wschodniego stosują tę formę „popełnienia naturalnej śmierci”, sięgając po nią tym chętniej, jeśli mają pewność, że organy śledcze wykażą nieudolność i niechęć w ustaleniu sprawców.
Istnieją mocne przesłanki, by nie wierzyć w samobójstwo 42 -letniego pilota oraz nie ufać działaniom prokuratury. Tej samej prokuratury, która nie była zainteresowana wyjaśnieniem szeregu okoliczności katastrofy, wynikami badań naukowych czy zeznaniami świadków, w tym informacjami przekazanymi przez pilotów Jaka. Prokuratury, która z jednej strony wykazuje niebywałą nieudolność i bierność, mając do czynienia z dowodami przeczącymi wersji rosyjskiej, z drugiej zaś -  arogancję i złą wolę wobec rodzin smoleńskich, skazując je na niepewność i przeżycia związane z ekshumacjami. Oczekiwanie, by ta prokuratura lub służby podległe Tuskowi ustaliły rzeczywiste przyczyny śmierci chorążego Musia, objęły ochroną innych świadków lub przeciwstawiły się rosyjskiemu kłamstwu - jest równie racjonalne, jak wiara w dotychczasowe ustalenia śledczych. Ci ludzie nigdy nie byli i nie będą rzecznikami prawdy.
Doświadczenia ostatnich lat powinny nas przekonywać, że w przypadku takiej liczby zagadkowych „samobójstw” mamy do czynienia ze zbrodniczą sekwencją, której wspólny mianownik dotyczy charakterystyki ofiar oraz okoliczności, w jakich rozstały się z życiem. Zbyt wiele zdarzeń tworzy logiczną i spójną całość, byśmy po latach rządów PO-PSL mieli wierzyć w nadzwyczajne zbiegi okoliczności lub pokładać ufność w ustaleniach prokuratury. Taka wiara może cechować jedynie osoby dotknięte kalectwem umysłowym lub tych, którzy z tchórzostwa lub wyrachowania rezygnują z daru samodzielnego myślenia i zadowalają się medialnym bełkotem.
Od dnia 10 kwietnia 2010 roku wciąż przybywa ofiar smoleńskiej pułapki. Śmierć na „nieludzkiej ziemi” ponieśli nie tylko pasażerowie tupolewa, ale również ci, którzy w jakikolwiek sposób zagrażali zbrodniczej zmowie milczenia. Niewykluczone, że do ofiar Smoleńska trzeba zaliczyć również Grzegorza Michniewicza, Stefana Zielonkę, Krzysztofa Knyża czy Marka Dulicza.
W tragicznej śmierci chorążego Arkadiusza Musia trzeba dostrzegać jeszcze inny wymiar. Usunięcie tak istotnego świadka, w tak szczególnym momencie i w tak specyficzny sposób - jest rodzajem ostrzeżenia wobec tych, którzy badają dziś sprawę Smoleńska i odkrywają prawdę o przyczynach katastrofy. Jest uderzeniem w świadków tego zdarzenia i osoby zaangażowane w prace zespołu parlamentarnego. Ma ich zastraszyć, zmusić do milczenia i rezygnacji. To przesłanie skierowano wobec wszystkich, którzy nie godzą się z praktykami obecnego reżimu, domagają rzetelnego śledztwa i ukarania winnych. Samozwańczy „władcy życia i śmierci” chcą, żebyśmy odczuli grozę  tej śmierci i zrozumieli, że ci, którzy zastawili pułapkę smoleńską nie cofną się przed kolejnymi zbrodniami. „Samobójstwo” kluczowego świadka, ma nas sterroryzować i obezwładnić, przestraszyć i pozbawić nadziei. 
Jednego możemy być pewni. Jeśli zdecydowano się na reakcję i w tak ostentacyjny sposób sięgnięto po sowiecki środek „naturalnej śmierci” - oznacza to, że prawda o zbrodni smoleńskiej jest w naszym zasięgu.



Artykuł opublikowany w nr 44/2012 Gazety Polskiej.

25 komentarzy:

  1. Szkoda, że nie ma Pana tekstów na s24 czy wpolityce

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy z 15:20,

    Nie odczuwam żalu z tego powodu. Kto zechce, trafi na mój blog.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednego możemy być pewni. Jeśli zdecydowano się na reakcję i w tak ostentacyjny sposób sięgnięto po sowiecki środek „naturalnej śmierci” - oznacza to, że prawda o zbrodni smoleńskiej jest w naszym zasięgu.


    Szanowny Panie Aleksandrze,

    bardzo dziekuję za tekst i tę pointę.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Panie Kazefie,

    Podziękowania za taką pointę należą się Antoniemu Macierewiczowi, Wiesławowi Biniendzie,Kazimierzowi Nowaczykowi i dziesiątkom innych, odważnych ludzi, którzy skruszyli mur smoleńskiego kłamstwa.
    Samozwańczy "władcy życia i śmierci" mogą zabić człowieka. Tyle potrafią. Wiedzą jednak, że prawdy już nie powstrzymają.

    Bardzo dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Panie Aleksandrze,

      To jest najważniejsza pointa: mogą zabić człowieka - prawdy nie powstrzymają.

      Pozdrawiam
      szperacz

      Usuń
  5. Panie Aleksandrze,
    zgadzam się ze stwierdzeniem, że kto chce to znajdzie Pana blog.
    Ja przyszedłem tu z Salonu24 za panem i zawsze czytam, tak już od lat.
    Nie odzywam się często, ale raz na rok chcę bardzo podziękowć za to co Pan robi. Nauczyłem się dzięki Panu widzieć to wszystko, wokół nas, jak należy to widzieć. Przed przeczytaniem tej notki myślałem w 100% to samo co Pan napisał. Ale zdarza się, że do końca nie wiem co o danym zdarzeniu myśleć - wtedy jest Pana blog.
    Pozdrawiam z naszego wspólnego "długiego marszu".
    Robert

    OdpowiedzUsuń
  6. Panie Robercie,

    Jeśli moje spostrzeżenia podzielają czytelnicy bloga i odnajdują w nich obraz własnych myśli - nie może być większej satysfakcji dla autora.

    Dziękuję Panu i pozdrawiam z nadzieją, że po naszym długim marszu dotrzemy jednak do prawdziwie wolnej Polski.

    OdpowiedzUsuń
  7. Panie Aleksandrze.
    DO tej listy nalezy dołaczyć Pana Dariusza Szpinetę znanego komentatora lotniczego, instruktora. Jego śmierć nastąpiła podczas urlopu i wyjazdu integracyjnego w Indiach. Pan Dariusz wypowiadał się w sprawie katastrofy smoleńskiej, na łamach "Naszego Dziennika" i 'Rzeczpospolitej".
    To on od początku informował, że lot był lotem wojskowym a nie cywilnym. To on drobiazgowo wyjaśniał zapisy planu lotu TU154M nr 101 gdzie zwracał uwagę na oznaczenie lotu M czyli military. Wskazywał braki w tym planie lotu, m.in: to że 8 kwietnia bark było numeru zgody na przelot i lądowanie. Plan lotu analizował drobiazgowo na antenie TVN24 a na YT można znaleźć filmy z jego udziałem z tego programu.
    W tym przypadku miejscem działania seryjnego samobójcy były Indie.
    Ale czy dla takiego kogoś istnieją granice państw?

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. JAdaX,

    Znam interpretację związaną z samobójstwem Dariusza Szpinety. Nie potrafię jednak ocenić tego zdarzenia. Trudno powiedzieć, jaką szczególną wiedzą mógł dysponować pan Szpineta i czy miała ona związek ze sprawą Smoleńska. Tym bardziej nie wiem, na jakiej podstawie jego śmierć można byłoby łączyć z działaniem "seryjnego samobójcy".
    Wolałbym ograniczać wnioskowanie do przypadków prawdopodobnych i z dużą ostrożnością traktować niepewne hipotezy.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Aleksander Ścios :

    "W tragicznej śmierci chorążego Arkadiusza Musia trzeba dostrzegać jeszcze inny wymiar. Usunięcie tak istotnego świadka, w tak szczególnym momencie i w tak specyficzny sposób - jest rodzajem ostrzeżenia wobec tych, którzy badają dziś sprawę Smoleńska i odkrywają prawdę o przyczynach katastrofy. Jest uderzeniem w świadków tego zdarzenia i osoby zaangażowane w prace zespołu parlamentarnego. Ma ich zastraszyć, zmusić do milczenia i rezygnacji. To przesłanie skierowano wobec wszystkich, którzy nie godzą się z praktykami obecnego reżimu, domagają rzetelnego śledztwa i ukarania winnych. Samozwańczy „władcy życia i śmierci” chcą, żebyśmy odczuli grozę tej śmierci i zrozumieli, że ci, którzy zastawili pułapkę smoleńską nie cofną się przed kolejnymi zbrodniami. „Samobójstwo” kluczowego świadka, ma nas sterroryzować i obezwładnić, przestraszyć i pozbawić nadziei. "

    Proszę Pana .

    Całkowicie zgadzam się z powyższym Pańskim stwierdzeniem .
    Tym bardziej ,że Oni już doskonale (wcześniej) wiedzieli jakie są wyniki badań ,a tym bardziej wiedzieli wcześniej ,że rp.pl szykuje Artykuł .Przecież sam Generalny Seremet przed opublikowaniem "Trotylu" bardzo prosił ,żeby artykuł Gmyza znowu odłożyć na "NIGDY" !

    "W rozmowie na vod.gazetapolska.pl Jarosław Kaczyński odniesie się także do śmierci Remigiusza Musia, który był jednym z najważniejszych świadków w śledztwie ws. katastrofy smoleńskie"

    http://vod.gazetapolska.pl/2656-rozmowa-niezalezna-jaroslaw-kaczynski

    Proszę Pana .

    W Czeczeni na oczach świata ! - Rosja pod przewodnictwem Putina - od wielu wielu lat wykonuje ludobójstwo , w trakcie którego ginęli i chyba( niestety jest zmowa milczenia mediów) jeszcze giną najwartościowszy przedstawiciele Narodu Czeczeńskiego .

    Polska ...już jest w Unii i też w NATO (tak się tylko oficjalnie mówi).

    Dlatego też, w Polsce jest aż tyle "samobójstw".

    Pamiętam też sens wielu wypowiedzi(szczególnie w niby naszych mediach )krótko po "Smoleńsku" ,gdy wciskano nam (do naszych głów),że to był lot samobójczy .

    OdpowiedzUsuń
  10. Panie Aleksandrze,

    Mała uwaga techniczna cd. fragm.: Tak długa zwłoka sprawia, że stwierdzenie w organizmie obecności niektórych substancji odurzających, staje się już niemożliwe.

    Czekistowski "samobójca" w takich przypadkach stosowałby raczej środki zwiotczające mięśnie (zatrzymanie akcji oddechowej) albo neurotoksyny. Środki odurzające to substancje psychoaktywne, stosowane, jeśli już, przy operacjach nie mających na celu uśmiercenie ofiary.

    OdpowiedzUsuń
  11. "Prawda o zbrodni smoleńskiej jest w naszym zasięgu".
    Nie chcialbym, Panie Aleksandrze, zeby byla to prawda bezzebna.

    Przypomne najwieksze osiagniecie polityczne PiSu z lat ich rzadow - likwidacje WSI. Wydawalo sie nam wszystkim wtedy, ze juz, juz schwycilismy byka za rogi i leb przygielismy do ziemi i lada chwila powalimy go na kolana... Niestety byk mial sie w tym czasie swietnie jak zawsze, no moze pobolewala go glowa, bo nie przywykl byl do tych ciaglych wezwan i przesluchan.
    Wojskowej bezpiece jest wszystko jedno kto im placi, armia, telewizja, redakcja czy jakis holding, nie potrzebuje oficjalnych funkcji i moze pozostawac w ukryciu wykonujac swoje zaprzanskie rzemioslo. Po kilku latach ta mafia odwojowala jednak swoje straty i trzeba bedzie likwidowac ją od początku, oby bardziej skutecznie.

    A kiedy wywalczymy juz prawde o zbrodni smolenskiej bedziemy musieli znalezc owego mitycznego jedynego przyzwoitego w calym kraju prokuratora by napisal akty oskarzenia. Prokuratury bedą sovieticusy bronic na smierc i zycie. Psu na buty prokurator bez oficjalnego panstwowego stanowiska.
    A kiedy zabierzemy prokurature z lap czerwonych kanalii bedziemy musieli utrzymac ją tak dlugo jak dlugo akty oskarzenia bedą zimowac w sądach. Wlasnie, sądy, tez bedą bronic sie do krwi ostatniej. Psu na buty zda sie sedzia pozbawiony sedziowskiego etatu. Po sądach spodziewam sie jeszcze mniej dobrego niz po prokuraturze. Wystarczy przypomniec jak energicznie, skutcznie i bezstronnie sądzili Jaruzelskiego i Kiszczaka.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,

    Co ja moge wiecej powiedziec ponad to, ze analiza wydaje sie byc trafna. Ciezko uznac ilosc obecnych samobojstw za nieprawidlowosc statystyczna, choc powiem, ze czasem przeraza mnie, gdy ludzie wydaja sie to sugerowac.

    Z jednej strony ma pan racje. Kto chce ten znajdzie. Ja przeciez tez znalazlem. Problem polega na tym, ze prawde trzeba siac wszedzie gdzie sie da; choc to wylacznie moje zdanie.

    Pozdrawiam i zycze bysmy dozyli prawdy

    OdpowiedzUsuń
  13. Brak mi czasu, więc internert zaczynam czytać od "Sciosa...", jeśli mogę - wchodzę na inne portale... .Czytam Pana bo to co Pan pisze jest najbliższe tego co ja gdzieś tam w głębi siebie intuicyjnie czuję. W wielu sprawach skłaniam się do Pańskich interpretacji rzeczywistośći, na wiele spraw otwiera mi Pan oczy. Myślę że takich czytelników Pańskigo bloga jest wielu. To radość ,zadowolenie ... ale i odpowiedzialność. Życzę, żeby starczyło Panu sił i umijętnośći do stworzenia twardego gruntu na który staną mądre decyzje i wybory wielu Polaków. Powodzenia.

    RR

    OdpowiedzUsuń
  14. @Paweł

    Pański komentarz wisi tu już parę godzin choć nadaje się do natychmiastowego usunięcia. Manipuluje pan i posługuje się fałszem, zarzucając wprowadzanie w błąd Gospodarzowi.
    Konstrukcja manipulacji jest prosta. Dotąd w stenogramach i tuskowo-makowej propagandzie była mowa o 100 metrach, teraz okazuje się - zgodnie z zeznaniami śp. Remigiusza Musia, że kontroler zezwolił (wydał komendę zejścia) na 50 metrów. Pan od tej prostej prawdy odchodzi, przysypuje pan sprawę podstawową toną śmieci i odciąga uwagę w stronę spraw nieistotnych.

    Jeśli magnetofon z Jaka-40 zarejestrował polecenie kontrolera zejścia załogom do 50 metrów - tak jak to zapamiętał Remigiusz Muś, będzie to jednoznaczny dowód na fałszerstwo rosyjskich stenogramów, a może nawet zapisów czarnej skrzynki z TU-154M.

    Prokuratura powinna jak najszybciej upublicznić treść zapisów magnetofonu z Jaka-40.

    Szerzej tutaj:
    http://wpolityce.pl/wydarzenia/39465-ujawniamy-co-mowil-remigiusz-mus-w-smolenskim-sledztwie-obszerne-fragmenty-zeznan-opis-miejsca-katastrofy-godzine-po-zdarzeniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, to się nazywa synchroniczność reakcji :)

      Pozdrawiam,
      Marcinus G.

      Usuń
  15. WiW,

    Nad żadnym z niewyjaśnionych zabójstw i "samobójstw" nie wolno nam przejść do porządku. Głównie dlatego, że brak reakcji lub zobojętnienie na takie akty uczyni nas podobnymi do społeczeństwa rosyjskiego, do homo sovieticus, którego chcieliby w nas stworzyć władcy Kremla.
    Ile warta jest obecność Polski w UE i NATO dowiedzieliśmy się po 10 kwietnia.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Jaszczur,

    Prawda. Dziękuję Panu za zwrócenie uwagi na ten mało precyzyjny fragment tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  17. viilo,

    Nie jestem przekonany, czy po likwidacji WSI rzeczywiście wydawało nam się, że "powalimy byka na kolana". Kto rozumiał, czym w istocie była ta formacja i jak głęboko wrosła w polską rzeczywistość, nie mógł tak sądzić.
    Likwidacja WSI to był zaledwie początek, próba przetrącenia strukturalnego kręgosłupa rosyjskich wpływów.Tym ludziom odebrano wówczas narzędzie kamuflujące ich antypolską robotę, nie rozliczono ich jednak i nie pociągnięto do odpowiedzialności. Pozostała cała sfera wpływów, głównie w gospodarce, mediach i polityce.
    Przez ostatnie 5 lat Tusk i Pawlak zrobili wszystko, by reaktywować "rosyjski peryskop" - jak celnie nazwał WSI prof. Zybertowicz. Nigdy jednak nie zdołają przywrócić tym ludziom ich głównego narzędzia wpływów.

    W pełni popieram Pański pogląd, że tylko totalna opcja zerowa - w tzw. wymiarze sprawiedliwości, służbach i w polityce (likwidacja komunistycznych bękartów) może cokolwiek zmienić w naszej rzeczywistości.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  18. RR,

    Serdecznie dziękuję za te słowa i życzenia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. kazef/Marcinus G.-

    Dziękuję Panom za reakcję. Komentator Paweł trafił tu zapewne przez pomyłkę.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. A guy,

    Napisał Pan "Problem polega na tym, ze prawde trzeba siac wszedzie gdzie sie da".
    Tak jest i powinniśmy docierać z przekazem do wielu, nawet wrogich czy niechętnych prawdzie miejsc.Pod warunkiem wszakże, że znajdziemy tam ludzi błądzących, omylnych lub zdezorientowanych.
    Takich, którzy zasługują na prawdę.

    Problem jest bowiem trochę głębszy i trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie - czy wolno nam tracić siły, czas i słowo na walkę z Golemem?
    Z czymś, co nie tylko nie ma formy i treści, ale nie daje się zdefiniować nawet w kategorii błędu.
    Rzecz dotyczy głównych ośrodków propagandy, czy takich miejsc w sieci jak Salon24 (na którym spędziłem kilka lat). One nie funkcjonują po to, by prezentować różne poglądy, by dociekać prawdy, formułować pytania lub szukać odpowiedzi.Tam zbyteczne są informacje czy analizy polskiej rzeczywistości.
    Rola tych ośrodków oraz zadanie ich twórców polega na szerzeniu najbardziej prymitywnej i ordynarnej manipulacji, na sianiu demagogii oraz tworzeniu dezinformacji. Tam nie chodzi o dyskusję bądź ścieranie poglądów. Nie o przekonywanie błądzących lub walkę na argumenty. Tam kłamie się systemowo, świadomie i z premedytacją, a każdy kto włączy się w taki mechanizm wyjdzie z niego poraniony i otumaniony.
    Proszę nie wierzyć w "prawicowych" Don Kichotów rzekomo walczących "o prawdę" na takich forach. To zaledwie słabi ludzie, którzy z pychy i wyrachowania chcą brylować w miejscach, które uważają za znane i cywilizowane. Reszta ich wywodów nie zasługuje na uwagę.
    W takich miejscach - człowiek posługujący się racjonalnym argumentem, posiadający rzetelną wiedzę i potrafiący bronić prawdy - nie ma czego szukać.
    Powinien umieć powiedzieć - zdychajcie wraz ze swoim kłamstwem, zadławcie się nim do końca. Tylko całkowita izolacja i ostracyzm wobec takich miejsc, jest reakcją mądrą i wartą uwagi.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi sie, ze rozumiem tok rozumowania, choc sie z jego wynikami wciaz sie nie zgadzam. Zeby nie byc goloslownym; gdyby nie salon24 nie znalazlbym Pana tak latwo.

      Ale nic to, moge sie przeciez mylic.

      Dodam jednak cos do tematu seryjnego samobojcy co znalazlo sie min. na salonie.

      http://www.wz-newsline.de/home/politik/ausland/absturz-der-praesidentenmaschine-laesst-polen-nicht-zur-ruhe-kommen-1.1141048

      Der 42-jährige Techniker Remigiusz Mus wurde mit Betäubungsmitteln im Blut tot aufgefunden. „Vermutlich Selbstmord“, so die Polizei. Ein Abschiedsbrief wurde nicht gefunden.

      tlum. 'zostal znaleziony martwy z narkotykami we krwi'


      Pomine na chwile czas i miejsce gdzie ta informacja sie wpierw ukazala, ale czy nie jest znamienne, ze na chwile obecna ta czesc informacji jest kompletnie pzemilczana? Dlaczego wyplywa to w Niemczech?

      Usuń
  21. /Nieścisłości, o których mówi Kaczyński, mnożą się. W weekend stracił życie ważny świadek wypadku. 42-letni technik Remigiusz Muś został odnaleziony martwy, we krwi miał środek znieczulający. „Przypuszczalnie samobójstwo” – orzekła policja. Nie znaleziono listu pożegnalnego/

    http://wpolityce.pl/wydarzenia/39744-we-krwi-musia-znaleziono-srodek-znieczulajacy-niemiecka-gazeta-donosi-o-niescislosciach-w-sledztwie-smolenskim

    OdpowiedzUsuń
  22. Mądrze napisane. Pozdrawiam.
    Niech Bóg błogosławi Polskę!

    http://doscniewoli.pl/

    OdpowiedzUsuń