Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

piątek, 7 października 2011

WYBÓR W CIENIU ROSJI

Jarosław Kaczyński żywi wręcz patologiczną nienawiść do Rosji. Równocześnie wszystkie jego oświadczenia oraz argumenty odnośnie problematyki rosyjskiej są niczym innym, jak tylko wymyślonymi pogróżkami. Warto dodać, że dobrze zdają sobie sprawę z tego inne polskie siły polityczne. Przy tym chodzi nie tylko o rządzącą „Platformę obywatelską” premiera Donalda Tuska, lecz również o „Sojusz Lewicy demokratycznej”, który także realnie ubiega się o miejsca w Sejmie.” – tej treści komentarz do polskich wyborów zamieszcza dziś „Głos Rosji” – rządowa rozgłośnia radiowa Federacji Rosyjskiej.
Autorem wypowiedzi jest przedstawiciel Instytutu Badań Międzynarodowych i Politycznych Rosyjskiej Akademii Nauk, ekspert do spraw Polski Nikołaj Bucharin. Przed dwoma dniami  „Głos Rosji” obwieścił:  
Główna intryga finałowego tygodnia kampanii wyborczej do polskiego Sejmu pozostaje bez zmian: czy wyborcy będą głosować za wyważoną polityką „Platformy obywatelskiej” czy też wybiorą jej dość agresywnych rywali – „Prawo i sprawiedliwość”. W każdym bądź razie, część politycznych elit Polski, nastawionych na konstruktywny dialog z Moskwą, prawie pewnie oczekuje, że większość w parlamencie utworzy rządząca „Platforma obywatelska”, kierowana przez premiera Donalda Tuska. Zwycięstwo najsilniejszej partii opozycyjnej „Prawo i Sprawiedliwość”, zdaniem niektórych politologów, spowoduje negatywne konsekwencje w polityce wewnętrznej i zagranicznej Polski.”
Dla uzasadnienia swojej tezy Rosjanie przywołali opinie Radosława Sikorskiego: „Można przypomnieć w związku z tym, że w tym roku minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski niejednokrotnie wyrażał przekonanie, że rozdźwięki między Moskwą i Warszawą będą jedynie się pogłębiać w przypadku zwycięskiego powrotu do Sejmu partii PiS.
            Nietrudno zauważyć, że rosyjskie komentarze są wręcz identyczne z opiniami polskojęzycznych mediów.  Dominująca w propagandowym przekazie fałszywa  antynomia: „wyważonej” polityki PO i „agresywnej” postawy PiS-u – znajduje swoje autorstwo w rosyjskiej retoryce.
Gdy Donald Tusk komentując fragment książki prezesa PiS "Polska naszych marzeń", dotyczący kanclerz Niemiec Angeli Merkel, stwierdza : "Jest różnica między mocnym, stabilnym rządem, a rządami ludzi agresywnych, którzy chcą być mocni, ale są skonfliktowani z całym światem”  i  stawia zarzut: „Jarosław Kaczyński jeszcze zanim wygrał wybory, już rozpoczyna wojny” – nie jest oryginalnym komentatorem, a zaledwie  wiernym odbiorcą  rosyjskiej narracji.
W tym samym czasie „Głos Rosji” peroruje: „U progu tegorocznego głosowania Jarosław Kaczyński przedstawił inne rozprawy i oceny, na przykład, książkę zatytułowaną „Polska naszych marzeń”. W całkowitej zgodzie z „teorią spisków” autor oskarża Rosjan o polskie problemy, a w jeszcze większej mierze oskarża Niemców i osobiście pani klanclerz Angelę Merkel. Według Jarosława Kaczyńskiego, pani kanclerz reprezentuje pokolenie niemieckich polityków, którzy chcą odbudować niemiecką potęgę imperialną, i w tym celu kształtuje oś stategiczną z Moskwą. Polska w tej sytuacji może jedynie stanowić przeszkodę. "Czyli należy zmusić nasz kraj do kapitulaci w ten bądź inny sposób", - zapowiada szef PiS.”
Nie ma wątpliwości, że kremlowscy decydenci docenili postawę Tuska i dostrzegli bliźniaczą interpretację książki prezesa PiS-u. „Głos Rosji” z satysfakcją odnotowuje:    
„Premier Donald Tusk pośpiesznie potępił podobne wypowiedzi, brzemienne w międzynarodowy skandal, i nazwał je głupimi i wywołującymi zaniepokojenie. Wysoko ocenił on aktualny stan stosunków między Polską i Niemcami -  dwoma krajami, należącymi do jednego europejskiego obozu politycznego. Podkreślił on również, że Jarosław Kaczyński ucieka się do wstrętnych, brudnych insynuacji.”
W rosyjskim chórze potępienia PiS-u nie mogło zabraknąć „polskich przyjaciół”. Rządowa rozgłośnia przytacza zatem wypowiedź Andrzeja Wierzbickiego – „uczonego z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego”,  który dzieli się z rosyjskimi słuchaczami cenną refleksją:
„Prawo i sprawiedliwość” będzie nieszczęściem dla naszego kraju nie tylko z punktu widzenia polityki wewnętrznej, lecz również z punktu widzenia polityki zagranicznej. Stosunki z naszymi sąsiadami, oczywiście, będą o wiele gorsze, zwłaszcza chodzi mi o Niemcy, nie mówiąc już w ogóle o Rosji. Większość głosujących, jak zakładam, wybierze „Platformę obywatelską”. Wierzę również w zwycięstwo „Platformy obywatelskiej”. Nawet jeśli nie potrafi ona samodzielnie utworzyć rządu, to powstanie jakaś koalicja”.
Dzięki otwartości kremlowskiej rozgłośni i szczerej postawie A. Wierzbickiego możemy już dziś poznać kształt przyszłego, idealnego rządu III RP, przed którym rysują się „atrakcyjne perspektywy” w relacjach polsko-rosyjskich:
„Nie można wykluczać prawdopodobieństwa, że do składu koalicji obok „Platformy obywatelskiej” wejdą później Sojusz Lewicy Demokratycznej i Polskie Stronnictwo Ludowe. W tym przypadku na polsko-rosyjskie stosunki także czekają dość atrakcyjne perspektywy. Jeśli partia Donalda Tuska wygra wybory do Sejmu, oczywiście, w dwustronnym dialogu polsko-rosyjskim, rzecz jasna, będą wynikać problemy, jednak, zdaniem Andrzeja Wierzbickiego, będzie to dialog, nie zaś trudne do pokonania bariery, jakie wznosi PiS.”
Niewiele osób zapewne pamięta, że już dwa miesiące po zwycięstwie wyborczym Platformy w roku 2007, ówczesny szef dyplomacji Rosji  Sergiej Jastrzembski pochwalił „polskich przyjaciół: "Ten rząd zrobił więcej dla relacji z Rosją niż poprzedni przez 2 lata". Tak cenny komplement padł w związku z wypowiedzią marszałka Niesiołowskiego, który zapewniał rosyjskiego urzędnika, że „historię należy pozostawić historykom” i deklarował: „Chcielibyśmy, aby stosunki polsko-rosyjskie ruszyły do przodu, gdyż nie ma dziś w naszych dwustronnych relacjach żadnych spraw, których nie można by rozwiązać”.
Po doświadczeniach czteroletnich rządów PO-PSL wiemy, że określenie „pozostawić historykom” znaczyło tyle, co ukryć, zafałszować i relatywizować. Do kanonu spraw pozostawionym ocenom historyków doszły zatem sowiecka agresja 1920r., napaść z września 1939r., ludobójstwo w Katyniu, zbrodnie „wyzwolicieli” z Armii Czerwonej i cała 50 – letnia historia okupacji Polski. Od 10 kwietnia 2010 roku powiększono ten zapis na tragedię smoleńską. Czy może zatem dziwić, że rządowa rozgłośnia FR komentując polskie wybory pozwoliła  sobie przed dwoma dniami na wręcz niewiarygodnie bezczelną  uwagę:
Zwolennicy unormowania stosunków rosyjsko-polskich są przekonani, że sięganie po tragedie Katyńską i Smoleńską nie może być tolerowane ani w wewnętrznych rozgrywkach politycznych, ani też na arenie międzynarodowej, chociażby ze względów natury etycznej.
Jest sprawą oczywistą, że nader imponująca część wyborców pragnie stabilności zarówno w Polsce, jak też na kierunku moskiewskim.”
Nie ma żadnych wątpliwości – kontynuuje dziś kremlowski organ -  że wzajemne stosunki między Warszawą i Moskwą w przypadku odniesienia zwycięstwa przez PiS  znów okażą się zagrożone. Osiągnięty aktualnie poziom zaufania w takich trudnych problemach w dwustronnych stosunkach, jak katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem czy „sprawa katyńska”, będzie, jak można zakładać, stracony. Jarosław Kaczyński już oświadczył, że wszyscy ci, którzy chcą dowiedzieć się prawdy o katastrofie, w której wyniku zginął prezydent Lech Kaczyński, powinni głosować na „Prawo i Sprawiedliwość”.

Wybór przed którym staniemy za trzy dni nie będzie tylko politycznym plebiscytem, zamkniętym w kręgu polskiego życia publicznego. Nie wybieramy partii i programów politycznych. Grupa rządząca – do której trzeba zaliczyć wszystkie siły stojące w opozycji wobec PiS-u -  znajduje bowiem silnego i naturalnego sojusznika w putinowskiej Rosji. W państwie postotalitarnym, rządzonym przez zbrodniczy klan funkcjonariuszy KGB, w którym ludobójstwo, mord i przemoc są jedynym narzędziem sprawowania władzy. W polskich wyborach to państwo będzie mieć swoich reprezentantów.  
„Głos Rosji” i głos przedstawicieli grupy rządzącej Polską brzmią dziś zgodnie i jednomyślnie. Taką harmonię słyszeliśmy tylko wówczas, gdy obcy, wrogi element rozgrywał polskie sprawy  przy współudziale członków „partii rosyjskiej”.
Dla Polaków ten dwugłos kończył się zawsze tragicznie.



1 komentarz:

  1. Komentarz do pana Putina & Co.: Zostawcie Polskę w spokoju i nas nie prowokujcie. Paszoł won!

    OdpowiedzUsuń