Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

piątek, 4 grudnia 2009

ZBRODNIA I PAMIĘĆ

Apeluję do pracowników IPN, aby nie nadużywali środków publicznych, bo nie będą mogli ich w przyszłości używać (...). IPN ma szansę przetrwać tylko pod warunkiem, że będzie instytucją ideologicznie i politycznie neutralną” – ostrzegał w marcu br. premier Tusk.

Ponieważ groźby okazały się nieskuteczne, a Kolegium Instytutu nie ugięło się przed szantażem - przystąpiono do definitywnego rozwiązania problemu IPN-u. O tym, że dla obecnego rządu działalność niezależnej instytucji historycznej o uprawnieniach śledczych stanowi problem, nie trzeba przekonywać nikogo, kto słyszy wypowiedzi przedstawicieli rządzącej partii i jest w stanie dokonać samodzielnej oceny faktów.

Na czym – zdaniem rządzących – miałaby polegać „neutralność polityczna” IPN –u możemy się dowiedzieć na podstawie projektu nowelizacji ustawy, datowanego na 22 czerwca br. To jeden z wielu projektów Platformy, z których każdy kolejny bywa „szlifowany” – jak nazwał te pracę poseł Arkadiusz Rybicki. Zaprezentowany dziś przez PO dokument nie odbiega znacząco od wersji z czerwca br. Partia rządząca rozszerzyła jedynie katalog medialnych epitetów, jakimi obdarza niezależnych historyków i do wcześniejszych określeń dodała miano „gończy”. Pewną nowością jest także rzeczowa opinia posła Rybickiego, który w imieniu swojej partii ujawnił podstawowy zarzut wobec instytucji historycznej. Usłyszeliśmy zatem, iż „odkąd prezesem jest Janusz Kurtyka, IPN zaczął mówić podobnym językiem jak PiS i mieć podobną polityczną wizję historii, jak PiS”.

Wobec doniosłości tego argumentu należy z pokorą przyjąć obecne pomysły rządzących i z uwagą pochylić się nad projektem nowelizacji ustawy.

Tak się złożyło, że przygotowanie tego projektu zbiegło się z udostępnieniem przez IPN nowej bazy danych, zawierającej ponad półtora miliona tzw. rekordów, na podstawie której łatwiejsza staje się m.in identyfikacja tajnych współpracowników bezpieki. Jak informował w czerwcu Janusz Kurtyka - „ Nowa baza danych, inaczej niż dotychczasowe katalogi Instytutu, pozwoli ze stuprocentową pewnością zidentyfikować konkretną osobę. Zawierać będzie bowiem takie dane osobowe, jak nazwisko, imię, datę i miejsce urodzenia, imiona rodziców i nazwisko panieńskie matki. Do tej pory w IPN zeskanowano wszystkie kartoteki wojewódzkich urzędów spraw wewnętrznych. W trakcie przenoszenia do nowej bazy jest jeszcze najważniejszy zasób – centralna Kartoteka Ogólnoinformacyjna MSW”.

Wydawać by się mogło, że ta cenna inicjatywa IPN-u przyśpieszyła jedynie prace nad nowelizacją ustawy i próba ograniczenia działań Instytutu jest prostą reakcją na groźbę ujawnienia agentury, funkcjonującej w życiu publicznym.

Gdy jednak zapoznamy się z tekstem nowelizacji, a w szczególności z zapisami, które w praktyce podporządkowują Instytut decyzjom polityków i czynią z niego rządową agencję kierowaną przez marionetkowego prezesa i ubezwłasnowolnioną Radę IPN – nietrudno zrozumieć, że intencje obecnego rządu idą dalej - w kierunku całkowitego zawłaszczenia instytucji i pozbawienia jej jakiejkolwiek roli śledczej i edukacyjnej.

Celem nowelizacji jest bez wątpienia poddanie Instytutu politycznej kontroli i zastąpienie dotychczasowych organów ludźmi wybieranymi według preferencji rządzącej ekipy.

Przepisy skonstruowano w taki sposób, by bez problemu móc odwołać szefa IPN-u zwykłą większością głosów, a jego kompetencje scedowano na rzecz Rady, formowanej pod dyktando władz największych polskich uczelni. Odtąd członkami rady IPN będą mogli być tylko osoby posiadające tytuł naukowy lub stopień naukowy w dziedzinie nauk humanistycznych lub prawnych.

Włączenie w proces wyłaniania władz Instytutu środowisk uniwersyteckich, można tłumaczyć tylko skrajną niechęcią, jaką polskie uniwersytety wykazują wobec lustracji. Nowelizacja pozwala, by zespoły uczelniane wyłaniające kandydatów do Rady IPN nie musiały poddawać się lustracji. Można zatem przyjąć, - że liczni współpracownicy policji politycznej PRL, pracujący w polskich uniwersytetach wyłonią do Rady IPN-u podobnych sobie agentów.

Już dziś, można zaproponować kilka osób na listę 9 – osobowej Rady IPN, kierując się przesłankami zawartymi w intencjach projektodawcy. Wszystkie przedstawione postaci gwarantują pełną apolityczność i dużą odporność na „chorobliwą wizję historyczną PiS-u”.

Na przewodniczącego Rady można zaproponować prof. dr hab. Włodzimierza Wiktora Borodzieja z Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, którego ojciec - podpułkownik SB Wiktor Borodziej zadbał o rozwój kariery naukowej syna.

IPN odtajnił niedawno akta osobowe Wiktora Borodzieja, jednej z „gwiazd” wywiadu SB. Stało się to zapewne na skutek interwencji jego syna Włodzimierza Borodzieja oraz „Gazety Wyborczej” (19.09.2008, „Jak IPN załatwił prof. Borodzieja”). Ciekawym aspektem działalności płk. SB , rzucającym światło na kształtowanie się „elit” w PRL są metody, jakimi Wiktor Borodziej czynnie wspierał karierę swego jedynego syna Włodzimierza. Obszernie na ten temat pisał Tadeusz Olszak w “Gazecie Polskiej” z 17.11.2009

Kolejna kandydatura to prof. Wacław Długoborski – historyk, rektor prywatnej Wyższej Szkoły Humanistycznej w Katowicach, który przez blisko 20 lat, do 1975 roku był bardzo aktywnym i niebezpiecznym tajnym współpracownikiem SB o ps. „Asystent”, (a potem „Wiktor”) i donosił m.in. na kolegów-naukowców oraz pracowników Radia Wolna Europa.

W zacnym gronie Rady IPN nie powinno również zabraknąć innego znanego historyka - prof. zw. dr hab. Andrzeja Garlickiego, - od 1953 roku tajnego współpracownika o ps. Pedagog.

Dobrymi kandydatami wydają się także: dr hab. Krzysztof Andrzej Ślusarek z Instytutu Historii UJ, od 1982 TW “4436″, który za donoszenie na kolegów od 1982 roku pobierał od esbeków wysokie wynagrodzenie finansowe, oraz dr hab. Dariusz Matelski - historyk i archiwista z Wydziału Historycznego UAM. Ten ostatni - TW "Leński", rozpoczął studia w 1982 roku w stanie wojennym. Jak możemy się dowiedzieć „jego ulubionym zajęciem było donoszenie na kolegów i wykładowców, a ulubionym obiektem wypracowań dla bezpieki był prof. Tomasz Szramm.”

W doborowym gronie Rady IPN, nie powinno zabraknąć wybitnego autorytetu moralnego wielu środowisk – czyli ks. abp prof. dr hab. Józefa Mirosława Życińskiego – TW. „Filozof”, w latach 1977-1990 zarejestrowanego pod numerem 1263 przez Wydział IV KW MO w Częstochowie.

Można być pewnym, że wybór tych szlachetnych postaci (lub im podobnych osób, „wyróżniających się wysokimi walorami moralnymi”) zapewni projektodawcom z Platformy Obywatelskiej całkowitą apolityczność prac IPN-u i przyczyni się do rzetelności badań nad najnowszą historią Polski.

Innym, korzystnym efektem nowelizacji ustawy o IPN będzie zablokowanie procesu lustracji i zamknięcie dziennikarzom i naukowcom dostęp do akt IPN-u. Temu celowi służą przepisy na podstawie których osoba, uzyskująca dostęp do własnych akt „może zastrzec, że dotyczące jej dane osobowe zebrane w sposób tajny w toku czynności operacyjno-rozpoznawczych organów bezpieczeństwa państwa nie będą udostępnianie w celach naukowych i dziennikarskich”. Takie zastrzeżenie będzie obowiązywać nawet przez 50 lat. Ponieważ większość tego rodzaju dokumentów jest wzajemnie ze sobą powiązana - czyli jeden dokument może dotyczyć wielu, różnych osób - łatwo sobie wyobrazić, że seria indywidualnych decyzji o zastrzeżeniu dostępu, bardzo szybko spowoduje zablokowanie jakichkolwiek prac historycznych lub śledztw dziennikarskich.

Są również w projekcie Platformy zapisy, których wprowadzenie wynika z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z maja 2007 roku.

Warto jednak zauważyć, że konsekwencje wprowadzenia tych regulacji mogą być niemniej istotne dla przyszłości Instytutu i stanu świadomości historycznej Polaków, niż pomysły na „odpolitycznienie”. Chodzi przede wszystkim o wykreślenie z ustawy o IPN niektórych zapisów art.5. Artykuł ten wymieniał podmioty, będące według ustawy komunistycznymi organami bezpieczeństwa państwa. Nowelizacja zmierza do wykreślenia z tego wykazu punktów 13 i 14 – czyli: Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk wraz z wojewódzkimi i miejskimi urzędami kontroli, oraz Urzędu do Spraw Wyznań i terenowych organów administracji państwowej o właściwości szczególnej do spraw wyznań stopnia wojewódzkiego. GUKPPiW to instytucja szczególnie zasłużona w niszczeniu polskiej kultury i nauki, odpowiedzialna za nadzór cenzorski nad wszystkimi wydawnictwami rozpowszechnianymi w czasach PRL. Urząd ds. Wyznań był zaś – jak wynika z wielu opracowań historyków IPN - ekspozyturą Służby Bezpieczeństwa i ściśle współpracował z SB w działaniach skierowanych przeciwko Kościołowi Katolickiemu i innym kościołom.

W maju 2007 roku Trybunał Konstytucyjny uznał jednak, że umieszczenie tych instytucji wśród organów bezpieczeństwa jest sprzeczne z konstytucją i nakazał ich wykreślenie.

W praktyce wykreślenie to oznacza, że IPN nie będzie już mógł korzystać z akt GUKPPiW i Urzędu ds. Wyznań, ani uznawać pracy w tych instytucjach za służbę w organach bezpieczeństwa PRL. Ale są też inne konsekwencje.

Akta Urzędu ds.Wyznań zawierały szereg dokumentów, których analiza była pomocna w identyfikacji agentury działającej w Kościele Katolickim – w tym szczególnie ważnych agentów, ulokowanych w Watykanie. Wydział współpracował bowiem bardzo ściśle z Departamentem I MSW (peerlowskim wywiadem), którego doświadczenia i liczną agenturę wykorzystano m.in. do przeprowadzenia zamachu na życie Jana Pawła II.

Wykreślenie urzędu z wykazu organów bezpieczeństwa oznacza zatem, że poważnie utrudniona zostanie lustracja duchownych, a niektóre śledztwa prowadzone przez Pion Śledczy IPN mogą zostać zablokowane.

Równie poważne konsekwencje może mieć wykreślenie z ustawy o IPN dyspozycji zawartej w art.5 punkt 2 – co także następuje na mocy orzeczenia TK z maja 2007r. Na podstawie tego przepisu do organów bezpieczeństwa zaliczano „organy i instytucje cywilne i wojskowe państw obcych o zadaniach podobnych do zadań organów, o których mowa w ust. 1”.

Po uchyleniu tego punktu, IPN nie będzie miał już prawa prowadzić postępowań wobec osób współpracujących ze służbami innych państw komunistycznych, ale też nie będzie mógł zwracać się do instytucji dysponujących archiwami tych państw o udzielenie informacji na temat polskich obywateli. Innymi słowy – odtąd każdy były agent Stasi, KGB,czy GRU może czuć się w Polsce całkiem bezpiecznie.

Przed trzema laty pewien prominentny polityk Platformy deklarował z trybuny sejmowej:

W proponowanym przez nas , projekcie nowelizacji ustawy w pierwszej kolejności mówimy o uchyleniu klauzul tajności wobec materiałów dotyczących osób bezpośrednio lub pośrednio wywierających wpływ na życie publiczne, w tym wszystkich funkcjonariuszy publicznych oraz osób podlegających lustracji. Uważamy, że wiedza dotycząca tych osób powinna być dostępna w każdej chwili, zaś w stosunku do osób podlegających lustracji niezwłocznie po złożeniu przez nie oświadczenia lustracyjnego. Dlatego [...] proponujemy, aby znacząco rozszerzyć grupę osób podlegających lustracji o kategorię osób mających istotny wpływ na życie społeczne. Jednocześnie proponujemy pełne otwarcie dla wszystkich zainteresowanych dostępem do materiałów zgromadzonych na temat tych osób w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej. - poseł Grzegorz Schetyna–5 kadencja, 12 posiedzenie, (09.03.2006)

To, co Platforma proponuje dziś świadczy, że ludzie tej partii cierpią na poważne problemy z pamięcią. Nie byłoby w tym nic groźnego, gdyby problemy te dotyczyły wyłącznie ich własnej pamięci i nie chcieli swoim schorzeniem obdarować polskiego społeczeństwa.

Skutkiem tej nowelizacji będzie nie tylko ubezwłasnowolnienie IPN-u, ale przede wszystkim niszczenie narodowej pamięci. Ludzie dziś rządzący powinni wiedzieć, że takiej zbrodni się nie zapomina.

Źródła:

http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/245/9442/Stanowisko_Kolegium_Instytutu_Pamieci_Narodowej_z_dnia_7_kwietnia_2009_r.html

http://www.rp.pl/artykul/9158,317885_Zdort__IPN_otwiera__kolejne_drzwi_.html

http://www.rp.pl/artykul/2,360528_Czy_Platforma_podda_IPN_politycznej_kontroli_.html

http://lustronauki.wordpress.com/2009/11/19/wlodzimierz-borodziej/

http://lustronauki.wordpress.com/2009/03/17/waclaw-dlugoborski/

http://lustronauki.wordpress.com/2008/11/06/andrzej-garlicki-historyk-tw-pedagog-znawca-pilsudskiego-i-rycerzy-okraglego-stolu/

http://lustronauki.wordpress.com/2008/11/04/krzysztof-slusarek-historyk-tw-numerowany-nie-powinien-pracowac-na-uj-ale-pracuje/

http://lustronauki.wordpress.com/2008/11/14/jozef-zycinski-filozof-kul-i-zarejestrowany-tw-filozof/

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,81048,7247937,PO__zmiany_w_ustawie_o_IPN_niezbedne.html

http://www.tvn24.pl/-1,1631840,0,1,ipn-wspieral-chorobliwa-wizje-pis_u,wiadomosc.html

http://orka2.sejm.gov.pl/Debata5.nsf/main/7997C34C

projekty nowelizacji ustawy o IPN - http://grafik.rp.pl/grafika2/368469

6 komentarzy:

  1. Panie Aleksandrze na pewno tam jest "gończy" ??
    wg słownika poprawnej polszczyzny to pies lub list.
    Poazdrawiam- smutno, bo smutna jest ta sprawa do Polaków

    Klementyna

    OdpowiedzUsuń
  2. witam P. Aleksandrze . Bedde komentowac od dzisiaj na Panskim macierzystym blogu.Mam dosc salonu24.Jak zwykle rozpowszechniam Panski tekst w srod moich znajomych i rodziny.
    Serdeczne pozdrowienia
    Kaska S

    OdpowiedzUsuń
  3. dziękuje za ten text

    OdpowiedzUsuń
  4. Klementyna - W ten, wyszukany sposób nazwał historyków IPN sam premier. Oto link do artykułu:
    http://www.tvn24.pl/12690,1631595,,,premier-chce-odebrac-ipn-gonczym,wiadomosc.html

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Kaska S. - Witam zatem Panią na moim blogu i serdecznie zapraszam do komentowania.
    Bardzo dziękuję za rozpowszechnianie moich tekstów. Mam nadzieję, że grono Pani znajomych, nie zmniejsza się z tego powodu :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. sciosany - Ja zaś, dziękuję za odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń