Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

wtorek, 13 października 2009

GRACZE – 2

W sprawie, którą przedstawiłem w poprzedniej części cyklu, istotne wydaje się zachowanie Ministerstwa Finansów wobec informacji o nieprawidłowościach w spółce Fortuna. Gdyby nawet przyjąć, że sygnały na ten temat pochodziły od konkurencji lub osób nieprzychylnych spółce, trudno wytłumaczyć bezczynność ministerialnych urzędników. Gdy reporterzy programu TVN wysłali w tej sprawie pytania do rzecznika MF – Witolda Lisickiego, uzyskali jedynie odpowiedź, że osoba uprawniona do zebrania informacji przebywa na urlopie.

W kwietniu tego roku dziennikarze zadali wreszcie rzecznikowi pytania o spółkę, jednak Lisicki nie potrafił udzielić żadnej, sensownej odpowiedzi, zasłaniając się nieznajomością sprawy. Nieprawidłowości w przepływie kapitału i zarzuty o pranie pieniędzy nie przeszkodziły Fortunie poszerzać działalności na rynku hazardowym. Nic również nie wiadomo, by prowadzone było śledztwo w sprawie ewentualnego przecieku informacji o marcowej akcji CBŚ – o której firma informowała smsami swoich operatorów na dzień przed planowaną akcją. Tymczasem, na początku sierpnia br. pojawiła się informacja, że automaty Fortuny będą instalowane w województwie łódzkim, a spółka otrzymała właśnie zgodę Dyrektora Izby Skarbowej w Łodzi na okres sześciu lat. O dobrej kondycji firmy świadczy również fakt, że 9 września 2009 r. otworzyła uroczyście w centrum stolicy nową restaurację połączoną z dyskoteką. Na inaugurację zaproszono wielu gości, w tym polityków. W otwarciu uczestniczyli m.in. poseł SLD Ryszard Kalisz i eurodeputowany tej partii Wojciech Olejniczak.

Być może, wyjaśnień tego rodzaju osobliwych zachowań ministerstwa w stosunku do niektórych graczy rynku hazardowego należy upatrywać w krętych ścieżkach karier urzędników ministerialnych. Nie prześledzimy wszystkich przypadków, ale chcę wskazać na jeden, szczególnie charakterystyczny.

W czerwcu 2006 roku, ze stanowiska dyrektora Departamentu Gier Losowych i Zakładów Wzajemnych został zwolniony Marek Oleszczuk – piastujący tę funkcję od 1995 roku. Sam departament został zlikwidowany, a jego kompetencje scedowano na Departament Służby Celnej i Departament Kontroli Celno-Akcyzowej i Kontroli Gier. „Puls Biznesu” złowieszczo (i całkiem nietrafnie) przepowiadał – „Z odejścia dyrektora od hazardu ktoś się cieszy - właściciele jednorękich bandytów”.

Decyzja ta zapadła pod wpływem raportu Najwyższej Izby Kontroli, dotyczący sprawowania nadzoru i kontroli przez MF nad dwoma państwowymi spółkami hazardowymi: Totalizatorem Sportowym i Polskim Monopolem Loteryjnym. Zarzuty NIK to m.in. niewłaściwy przepływ informacji między komórkami MF i brak współpracy resortu finansów z Ministerstwem Skarbu Państwa (mającego uprawnienia właściciela PML i TS). Kontrolerzy izby wskazali, że już w 1999 r. ministerstwa skarbu i finansów chciały połączyć PML i TS. Planów do dzisiaj nie zrealizowano. Tymczasem po 1999 r. będący trwale w kiepskiej kondycji PML ratował się od bankructwa, podpisując niekorzystne - zdaniem NIK - umowy o współpracy z tajemniczą amerykańską spółką PGS, a potem z greckim Intralotem (w którym udziały ma niewiadomego pochodzenia kapitał rosyjski). Zdaniem NIK, gdyby do połączenia PML i TS doszło, dzisiaj nie byłoby ryzyka wystąpienia z roszczeniami ze strony partnerów PML.

NIK największe zastrzeżenia miał właśnie do umowy z Intralotem. Zdaniem izby, władze PML naruszyły w ten sposób ustawę o grach, bo scedowały monopol zastrzeżony dla państwa na nieuprawnioną do tego grecką spółkę (Intralot przygotowywał nawet regulaminy poszczególnych loterii, a PML jedynie miał przedstawiać je w MF do zatwierdzenia).

Według NIK odpowiedzialność za ten stan ponosił Marek Oleszczuk, który grudniu 2002 r. wydał opinię, że umowa nie narusza ustawy o grach. Zdaniem izby, opinia ta była nierzetelna, a przed jej wydaniem Oleszczuk powinien skonsultować się z Departamentem Prawnym MF.

Wkrótce, bo już w kwietniu 2007 roku pan Oleszczuk stał się krytykiem zmian w ustawie o grach i zakładach wzajemnych, planowanych przez Zytę Gilowską. Chodziło wówczas o wprowadzenie 10% dopłat do zakładów hazardowych, dzięki czemu budżet miał zyskać ok.250 ml zł rocznie. 80% tej kwoty miało trafić na Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej, z którego miano finansować budowę Narodowego Centrum Sportu, a 20% kwoty miało być przeznaczone na Fundusz Promocji Kultury. Ten sam projekt, ściągnięty od rządu PiS chciał wprowadzić rząd Donalda Tuska.

Wówczas, w 2007 roku prasa cytowała krytyczne głosy dwóch oponentów - Marka Oleszczuka, który twierdził, że „Realizacja tego pomysłu po prostu zarżnie branżę hazardową. I w efekcie wpływy do budżetu i na cele społeczne, takie jak NCS, zamiast wzrosnąć, spadną” oraz wtórującego mu dzielnie Jana Koska - wiceprezesa Związku Pracodawców Prowadzących Gry Losowe i Zakłady Wzajemne – jednego z bohaterów afery hazardowej.

Niewykluczone, że z powodu zasług na rzecz ochrony interesów skarbu państwa, pan Marek Oleszczuk był w styczniu 2008 roku jednym z kandydatów Ministra Skarbu na członka Rady Nadzorczej spółki Totalizator Sportowy. Wraz z Oleszczukiem minister Grad zgłosił wówczas Jerzego Kubarę – kandydata do Sejmu z listy PO, właściciela firmy ABAKUK, w której pracowała asystentka sejmowa Zbigniewa Chlebowskiego.

Na portalu hazardowym E-Play, w artykule – przedruku z „Trybuny”, zatytułowanym „Desperados Skarbu Państwa” niezwykle sugestywnie opisano konkurs na prezesa i członków zarządu Totalizatora Sportowego z 2008 roku. Czytamy tam m.in.:

„Z pozoru sprawa konkursu w Totalizatorze nadaje się na żart. Wiadomo, po co jest organizowany i jakie kryteria trzeba spełnić (najlepiej być znajomym ministra Schetyny albo Leszka Balcerowicza), by zasiąść we władzach firmy i cieszyć się przyzwoitymi zarobkami.[...] Dziś resort skarbu wykazuje nadzwyczajny brak zainteresowania tym, co dzieje się w Totalizatorze. Przyznaje na piśmie, że nawet nie jest w stanie ustalić tożsamości osób zasiadających w kierownictwie spółki! I w ogóle zachowuje się jak mocno pijany nocny stróż. Czy jest to przypadek, czy też efekt świadomej strategii? Jakiś czas temu na łamach „TRYBUNY” postawiliśmy tezę, że realny wpływ na to, co dzieje się w Totalizatorze ma nie minister Aleksander Grad, a minister spraw wewnętrznych Grzegorz Schetyna. Dziś możemy powiedzieć, że to obowiązujący w środowisku ekspertów branży hazardowej pogląd”.

Ponownie pana Oleszczuka można było dostrzec, gdy 22 maja 2009 r, w Villa Foksal w Warszawie odbył się panel dyskusyjny pt. „Perspektywy polskiego hazardu”, zorganizowany przez portal E-Play. Na spotkanie zaproszeni zostali przedstawiciele urzędów, organizacji gospodarczych oraz firm reprezentujących poszczególne sektory rynku hazardowego.

O czym mówił niedawny kandydat do RN państwowego Totalizatora? „Ministerstwo Finansów ma wszelkie narzędzia do tego, aby przygotować w sposób profesjonalny model funkcjonowania tego rynku, w oparciu o badania i analizy. Tymczasem nie widać przemyślanej strategii, która obecnie wydaje się być efektem doraźnych działań fiskalnych” - dowodził Oleszczuk i zaproponował „stworzenie ogólnopolskiej platformy skupiającej organizacje branżowe, która sformułowałaby jednolite stanowisko, podejmując działania w kierunku stworzenia wyrazistego wizerunku branży”.

Można się zastanawiać – czyje interesy reprezentują tacy ludzie i w czyim imieniu Marek Oleszczuk miałby występować w RN Totalizatora Sportowego?

Myślę, że równie interesujące byłoby prześledzenie kariery Sławomira Sykuckiego, byłego wicedyrektora Departamentu Gier Losowych i Zakładów Wzajemnych w Ministerstwie Finasów, w latach 1998-2000 prezesa Totalizatora Sportowego, którego nazwisko znajdziemy na taśmach ujawnionych przez CBA - jako tego, który w maju br. usłużnie informował Ryszarda Sobiesiaka , że ustawa trafiła do uzgodnień międzyresortowych, a dopłaty wchodzą w życie od 1 stycznia 2010 r.

Gdyby ktoś dociekał co łączy te postaci – należałoby wskazać na klub Śląsk Wrocław i czasy, gdy zarządzał nim Grzegorz Schetyna. Pod konie lat 90-tych Schetyna zaprosił do rady nadzorczej klubu polityków z różnych opcji. Znaleźli się tam Jerzy Szmajdziński z SLD czy Piotr Żak, wówczas z AWS. Dzięki politykom łatwiej było pozyskać pieniądze ze spółek skarbu państwa, m.in. KGHM-u i Totalizatora Sportowego. I zdobywać je bez względu na to, czy rządziła prawica, czy lewica. Pieniądze z Totalizatora, w czasie gdy zarządzał nim Sykucki otrzymywały niemal wszystkie kluby Wrocławia.

Obecność wśród ludzi branży hazardowej byłych prominentów z ministerstwa finansów, związanych z Totalizatorem Sportowym, może wydawać się rzeczą szczególnie zaskakującą - jeśli pamięta się, że te środowiska są od lat oficjalnie największymi konkurentami, a plany Totalizatora wprowadzenia do Polski tzw. wideoloteri, mają być śmiertelnym zagrożeniem dla firm prywatnych. Na przykładzie obecnej afery warto byłoby sprawdzić, gdzie naprawdę przebiegają różnice interesów – o ile w ogóle istnieją.

Warto też zwrócić uwagę, że Izba Gospodarcza Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych – jedna z trzech organizacji zrzeszających ludzi branży hazardowej, od dawna prowadzi ożywioną działalność lobbingową. Ze sprawozdania finansowego Izby za rok 2008 wynika, że tylko na koszty usług doradczych przeznaczono niebagatelną kwotę 440.226 zł,

W październiku 2008 r. Izba dokonała zgłoszenia osób uprawnionych do reprezentowania interesów tego środowiska w pracach nad nowelizacją ustawy o służbie celnej. Prócz Stanisława Matuszewskiego - prezesa i Zenona Przybylskiego – wiceprezesa zarządu Izby, zgłoszono również Krzysztofa Budnika – adwokata z wrocławskiej kancelarii prawnej Budnik, Posnow i Partnerzy, która reprezentuje przedsiębiorców zrzeszonych w Izbie.

Krzysztof Budnik to polityk dawnej Unii Demokratycznej i Unii Wolności. W latach 1993-1997 zasiadał w Sejmie II kadencji z listy Unii Demokratycznej. Od 1997 do 1999 r był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, gdzie nadzorował pracę policji, a w latach 1999-2000 doradcą ds. prawnych ministra finansów. W roku 2004, bez powodzenia kandydował z listy UW do Parlamentu Europejskiego. Od trzech lat praktykuje jako adwokat, ale jego nazwisko – jako reprezentanta firm hazardowych znajdziemy już w roku 2000.

W opinii z dn.29 lipca 2009 r, sporządzonej dla Izby Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych, Krzysztof Budnik wymienia sukcesy pełnomocników Izby, w związku z nowelizacją ustawy o Służbie Celnej. A są to sukcesy imponujące:

Należy zauważyć, że w wyniku m.in. starań pełnomocników Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych i ich udziału w pracach legislacyjnych w komisjach sejmowych, w ramach legalnego lobbingu, udało się zmienić początkowe projekty bardzo niekorzystnych i „niebezpiecznych” rozwiązań w projekcie rządowym ustawy o Służbie Celnej. Chodzi propozycję zmiany art. 52 ustawy o grach i zakładach wzajemnych, który według projektu miał być wystarczającą podstawę do obligatoryjnego cofnięcia zezwolenia w części lub nawet w całości także w przypadku najlżejszego naruszenia przez operatora ustawy, rozporządzenia czy choćby regulaminu. Udało się wprowadzić poprawkę, według której tylko rażące przypadki będą podlegały tej sankcji, a nadto zasadą będzie to, że organ kontroli wcześniej musi wskazać dane uchybienie i wezwać operatora do jego usunięcia w odpowiednim terminie. Uwzględniono także postulat Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych korekty w projekcie rządowym ustawy o Służbie Celnej propozycji zmiany art. 52c ustawy o grach i zakładach wzajemnych, poprzez pozbawienie organów kontroli żądania od operatorów nieograniczonych niczym dokumentów i informacji (jakichkolwiek) dotyczących jakichkolwiek aspektów jego funkcjonowania. Po poprawce Izby organ kontroli będzie mógł żądać od operatorów dokumentów i informacji tylko wtedy, gdy będą one dotyczyły zakresu urządzania i prowadzenia gier losowych”.

Nietrudno dostrzec, że osiągnięcia lobbingowe Krzysztofa Budnika są zdecydowanie większe, niż działania panów Sobiesiaka i Koska. Na stronie internetowej Izby znajduje się wiele pism, kierowanych do Ministerstwa Finansów – jak np. z dn.11 września 2009 r, skierowane do Jacka Kapicy, w którym Izba domaga się zmiany lub wykreślenia z ustawy o grach hazardowych (projektu z marca br.) kilku regulacji. Na uwagę zasługują niektóre z argumentów przedstawianych przez Izbę, jak np. ten, iż „Zaproponowane przez urzędników Ministerstwa Finansów poprawki do ustawy hazardowej, mają w omawianym zakresie charakter tak absurdalny, że mogłyby znaleźć się w scenariuszu występów kabaretowych. [..] Bardzo prosimy o chwilę refleksji i zachowanie logiki w projektowaniu nowelizacji przepisów ustawy hazardowej. Nawet w okresie PRL państwowi urzędnicy zezwalali społeczeństwu na pewne formy rozrywki i zabawy, traktując je również politycznie jako wentyl dla ujścia niepokojących nastrojów społecznych w trudnych czasach...”.

Stanowisko Izby wobec projektu nowelizacji otrzymali również Michał Boni i Adam Szejnfeld.

Niestety, z przeglądu korespondencji zamieszczonej na stronie internetowej Izby nie sposób odtworzyć całego procesu lobbingowego i dociec, w jaki sposób i jakimi argumentami posługiwali się przedsiębiorcy hazardowi, by uzyskać korzystne rozstrzygnięcia w projektach nowelizacji ustawy. Można natomiast zauważyć, że wbrew opinii – stanowisku Izby z dn.15.01.2009 roku, skierowanego do Ministra Finansów Jana Rostowskiego, w którym stawia się zarzut braku konsultacji projektu z przedstawicielami Izby i naruszenia jej praw do opiniowania ustawy – postulat zawarty w tym stanowisku (zmiany art.52) został uwzględniony w projekcie nowelizacji.

Członkowie Izby podejmowali również inne działania. Spotkanie zarządu w dniu 27 lutego 2009 r. zostało zwołane, gdyż najwyraźniej obawiano się, że nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych, może być przyjęta już za miesiąc. Jak głosi komunikat - „Przyszłość branży automatów o niskich wygranych wydaje się być zagrożona gdyż mogą wkroczyć videloterie i sytuacja na rynku ulegnie zmianom”. Postanowiono zatem podjąć konkretne działania. W komunikacie czytamy: „Branża automatów o niskich wygranych podejmie działania aby zmienić wizerunek tego sektora który zapewne jest niekorzystny. Składki członkowskie dla operatorów i producentów zostaną zwiększone aż dwukrotnie. Dla jej zadań będzie należeć budowa lepszego wizerunku branży, a także działania przekonujące Polaków, iż hazard ma swoje 200-letnie tradycje. Pojawiły się także informacje o akceptacji działań charytatywnych przez firmy hazardowe”.

Wiemy też, że na spotkaniu Izby w dniu 3 września br. z zadowoleniem i nadzieją przyjęto informację o rezygnacji ministra Drzewieckiego z 10% dopłat. W sprawozdaniu z tego posiedzenia czytamy : „Pierwszym z poruszonych tematów był list ministra sportu Drzewieckiego do Szefa Służby Celnej Kapicy, w którym zrzeka się on pieniędzy, które miały do resortu trafić po wprowadzeniu 10% dopłat do gier. List ten więcej spowodował zamieszania niż skutków prawnych, niemniej przed branżę jest przyjmowany optymistycznie. W każdym razie prace nad nowelizacją ustawy o grach i zakładach jakby przystopowały”.

Jeśli ktoś poszukuje trafniejszego argumentu – czemu naprawdę służył „pomyłkowy” list Drzewieckiego - znajdzie go w reakcji przedstawicieli branży hazardowej.

Na uwagę zasługuje również pismo ministra Jacka Kapicy z 05.01.2009 r., skierowane do prezesa Izby, w którym minister w sposób zdecydowany odmawia uwzględnienia postulatów przedstawicieli Izby, zwracając m.in. uwagę na niekonsekwencje w propozycjach Izby, dotyczące przepisu regulującego lokalizacje wideoloterii i salonów gier na automatach.

Warto przypomnieć, że ze stenogramów rozmów ujawnionych przez CBA wynika, iż od marca 2009 roku Ryszard Sobiesiak i Jan Kosek planują działania zmierzające do usunięcia ze stanowiska Jacka Kapicy, m.in. poprzez rozpowszechnianie pomówień, że “ skur... bierze łapówki” i “nie chce dobrze dla państwa”.

Ten skrótowy przegląd okoliczności, towarzyszących uchwalaniu nowelizacji ustawy oraz przybliżenie niektórych postaci działających w branży hazardowej, może wskazywać, że prawdziwe kulisy tzw. afery hazardowej przekraczają ramy tego, co dowiedzieliśmy się z ujawnionych dotąd materiałów. Wokół hazardu, znajdziemy czynnych lub minionych polityków, urzędników ministerialnych, trefnych biznesmenów. Magnesem są ogromne pieniądze – te legalne, płynące do budżetu państwa i jeszcze większe – nielegalne, pochodzące z procederu omijania przepisów prawa. Partia, która zapewni sobie przychylność tego środowiska, może liczyć na wymierne wsparcie finansowe.

W opinii wielu mediów, za biznesem hazardowym stoją doskonale zorganizowane grupy przestępcze, o międzynarodowych powiązaniach. Szef Pruszkowa Andrzej K., znany jako Pershing miał podobno miesięcznie 50 dolarów od każdego jednorękiego bandyty w Polsce. Kto przejął po nim automatową schedę i czerpie zyski z hazardu? Można się zastanawiać – w jakim stopniu „ucywilizowanie” tego obszaru, przy pomocy nowelizacji ustawy z 2003 roku miało doprowadzić do legalnego przejęcia zysków Pershinga i w czyje ręce trafiają dziś te pieniądze?

Opinię o przestępczych powiązaniach hazardu zdaje się podzielać większość Polaków. Sprzeczne natomiast z tym odczuciem są reakcje organów, zobowiązanych do ścigania takich procederów. W grudniu ubiegłego roku w artykule „Las Vegas po polsku” „Newsweek” informował, że od kilku miesięcy lokalne media w wielu dużych miastach Polski zwracały uwagę na wysyp automatów do gry, a zaniepokojeni czytelnicy pisali do redakcji, sugerując, że za "bandyckim" interesem stoją zorganizowane grupy przestępcze. W odpowiedzi na te obawy przytoczono opinię Sebastiana Michalkiewicza, naczelnika stołecznego Centralnego Biura Śledczego, który skwitował sprawę w następujący sposób: „To wygląda po prostu na dobry interes. Procedura koncesyjna jest bardzo restrykcyjna, nie mamy żadnej informacji, żeby w ten biznes wchodziły grupy przestępcze. Nie mamy też żadnych informacji, żeby np. opłaty za automaty wstawiane w różne miejsca były zakamuflowanym haraczem.”

Być może ta odpowiedź - udzielona przez „stróża prawa” pozwala lepiej zrozumieć, dlaczego „afera hazardowa” będzie jeszcze długo stałym dramatem polskiej rzeczywistości.

Źródła:

Gracze – 1:

http://uwaga.onet.pl/21038,news,,kto_stoi_za_slawomirem_j,reportaz.html

http://uwaga.onet.pl/21212,news,,interesy_pana_j,reportaz.html

http://uwaga.onet.pl/21056,news,,dla_kogo_pracuja_jednorecy_bandyci,reportaz.html

http://www.rp.pl/artykul/56185,178871_Czy_hazardzisci_sfinansuja_stadiony.html

http://net-automaty.info/tagi/fortuna/

http://www.fortunagames.pl/o_firmie/zarzad_firmy

http://interwencja.interia.pl/wczoraj/news?inf=1366039

http://www.ktokogo.pl/S%B3awomir_Janowicz

http://www.e-play.pl/index.php?action=page&parent=0&view=28&letter=Z

Gracze –2:

http://uwaga.onet.pl/18980,news,,rzecznik_ministerstwa_nie_wyjasnia,reportaz.html

http://net-automaty.info/tagi/fortuna/

http://www.rp.pl/artykul/2,374593.html

http://www.ickielce.pl/index.php?option=com_docman&task=doc_view&gid=96.

http://www.turinfo.pl/p/ak_id,3300,,warszawa,stadion,narodowe_centrum_sportu,ncs,euro_2012,zyta_gilowska,ustawa.html

http://nadzor.msp.gov.pl/portal/nad/128/3479/Totalizator_Sportowy_Sp_z_oo_z_siedziba_w_Warszawie.html

http://www.e-play.pl/index.php?parent=0&view=12&id=16955

http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,87839,5804948,Krach_giganta__Wzlot_i_upadek_Slaska_Wroclaw.html

http://www.e-play.pl/index.php?action=page&view=26&id=19204&page=3

http://www.e-play.pl/index.php?action=page&parent=0&view=21&id=19512

http://izbagospodarcza.pl/wp-content/uploads/2009/07/komentarz_mecbudnika.pdf.

http://izbagospodarcza.pl/wp-content/uploads/2009/09/mf-stanowisko-izby.pdf

http://www.izbagospodarcza.pl/zalacznik/stanowisko_suba_celna.pdf

http://net-automaty.info/po-spotkaniu-izby-gospodarczej/

http://www.e-play.pl/index.php?action=page&view=21&id=19743&page=1

http://www.izbagospodarcza.pl/zalacznik/13_stycze_2009_2_pismo_kapica.pdf

http://dzisiejsze-artykuly.netbird.pl/a/24110,2

1 komentarz: