Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

sobota, 31 października 2009

AFERA STOCZNIOWA – „GRUPA TRZYMAJĄCA STOCZNIE”

W publikacjach opisujących aferę stoczniową pojawia się często określenie „grupa trzymająca stocznie” (GTS). Pod tym mianem przedstawia się urzędników Agencji Rozwoju Przemysłu, których działania – jak stwierdza raport CBA - „były prowadzone nie tylko wbrew interesom ekonomicznym państwa, ale również wbrew zdrowemu rozsądkowi” i którzy „czynili wszystko co w ich mocy, aby zapewnić zwycięstwo w przetargach wybranemu przez siebie inwestorowi Stiching Particulier Fonds Greenrights”.

Skład GTS byłby jednak niepełny, gdybyśmy nie uwzględnili uczestników ze strony spółki Bumar oraz ludzi zarządzającymi spółkami stoczniowymi. Warto bliżej przyjrzeć się niektórym z tych postaci – głównie dlatego, że osobiste powiązania wielu z nich dowodzą trafności tezy o bezpośrednim związku afery stoczniowej z interesami lobby zbrojeniowego.

Osobą szczególnie zainteresowaną w doprowadzeniu do przejęcia przez El Assira majątku stoczniowego był wiceprezes ARP – Jacek Goszczyński. Już same okoliczności powołania go na stanowisko, mogą świadczyć o celowości tej decyzji personalnej, właśnie w związku z roszczeniami Assira wobec Bumaru.

Minister Grad powołał Jacka Goszczyńskiego w październiku 2008 roku z pominięciem procedury konkursowej. Choć Donald Tusk wcześniej zapewniał, że władze państwowych spółek nie będą wybierane w zaciszu gabinetów polityków, lecz w jawnych i przejrzystych konkursach - ARP nie ogłaszała konkursu na posadę wiceprezesa. Goszczyński został powołany 10 października przez nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy. Rzecznik Ministerstwa Skarbu Maciej Wiewiór wyjaśnił enigmatycznie, że „uzupełnienie jej (ARP) zarządu związane jest z kolejnym etapem realizacji "planu prywatyzacji na lata 2008-12" i powierzeniem Agencji nowych zadań związanych z prywatyzacją”.

Jest to odpowiedź prawdziwa. O jakie jednak nowe zadania mogło chodzić w przypadku powołania Jacka Goszczyńskiego? Warto zapoznać się z przebiegiem jego zawodowej kariery.

Absolwent Politechniki Warszawskiej, wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa ze specjalnością Mechanika Stosowana (1986 r.) W latach 1989 – 2002 pracownik Instytutu Lotnictwa, od 1994 r. jako adiunkt w Zespole ds. Samolotów Specjalnych. W latach 2002-2004 pracował w Nafta Polska S.A., ostatnio jako Dyrektor Biura Zarządu. W 2002 r. ukończył kurs dla kandydatów na Członków Rad Nadzorczych spółek z udziałem SP. Od 2004 r. do 2005 r. był doradcą zarządu ds. strategii w TBM Telekom Sp. z o.o. W latach 2005-2007 dyrektor Biura Restrukturyzacji i Rozwoju w Korporacji Polskie Stocznie S.A. Od roku 2007 pełnił funkcję dyrektora Departamentu Nadzoru Właścicielskiego i Prywatyzacji w Ministerstwie Skarbu Państwa. Tyle dane oficjalne.

Wynika z nich, że Goszczyński już w roku 2005 miał do czynienia z przemysłem stoczniowym, pełniąc funkcję dyrektora w Korporacji Polskie Stocznie S.A. Ta powołana za rządów Millera spółka miała konsolidować i prywatyzować zakłady stoczniowe. Goszczyński poznał tam wiele osób, które odegrały później ważną rolę w prywatyzacji stoczni, m.in. Antoniego Poziomskiego (do niedawna prezesa Stoczni Gdynia), wiceszefową ARP Jolantę Maryewską czy Andrzeja Wróblewskiego, obecnie prezesa firmy Aranda. Poziomski, ponoć wylansowany przez Goszczyńskiego na szefa Stoczni Gdynia, na swojego zastępcę wyznaczył swego kolegę Piotra Paszkowskiego. Rola Paszkowskiego ujawniła się, gdy przetarg na stocznie wygrała firma SPF Greenrights, a Paszkowski został wiceprezesem spółki Polskie Stocznie.

Związki Goszczyńskiego z Bumarem datują się od lat 90-tych, gdy pracował w Instytucie Lotnictwa, będącym spółką holdingu Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego Polskich Zakładów Lotniczych (WSK PZL) – ten zaś wchodzi w skład Grupy Bumar.

Warto może zwrócić uwagę, że w tym samych czasie mieleckim WSK wstrząsnęła poważna afera, z wojskowymi służbami specjalnymi w tle. Sprawą zainteresował się wówczas UOP, a efektem postępowania prokuratury było 10 zatrzymań i cztery aresztowania. Tak w 1998 roku opisywała ten temat „Rzeczpospolita”:

Od blisko dwóch lat najważniejsze decyzje w zakładach w Mielcu podejmowane są przy konsultacji z firmą Grand Ltd., założoną w Kingstown na karaibskiej wyspie St. Vincent. Spółka, której właściciele są nieznani, podpisała z zakładami w Mielcu kilkanaście umów dających jej znaczne wpływy w zakładach i zarobiła kilkanaście milionów dolarów. Kierownictwo Mielca twierdzi, że dzięki współpracy z Grand Ltd. osiąga wiele korzyści i wyznaczyło nawet pełnomocników spółki jako przedstawicieli Mielca w Polskim Konsorcjum Obronnym - spółce handlującej czołgami, transporterami i samolotami.

Jedna z hipotez, jaka mogłaby wyjaśnić kulisy operacji UOP, mówi o tym, że firma Grand Ltd. była początkowo kontrolowana przez Wojskowe Służby Informacyjne, ale w pewnym momencie niektóre jej interesy wymknęły się spod kontroli.

Teorię taką zdaje się potwierdzać jeden z ministrów obecnego rządu, który nieoficjalnie przyznał "Rz", że interesy mieleckich przedsiębiorstw i spółki Grand Ltd. były monitorowane przez WSI i uznawane za prowadzone prawidłowo. Jego zdaniem zarzuty o szpiegostwie przemysłowym, jakie pojawiają się w nieoficjalnych doniesieniach, są przesadzone.

- To wygląda na walkę o wpływy między UOP a częścią WSI, i nie wiem, czy UOP nie przesadził - dodał.”

Wśród zatrzymanych byli między innymi obecni i poprzedni członkowie kierownictwa mieleckiego holdingu, a sprawa dotyczyła zagarnięcia ponad 15 milionów złotych na szkodę Mielca przez firmę Grand Ltd. UOP podejrzewał, iż w grę mogło wchodzić szpiegostwo przemysłowe. Co wówczas wydarzyło się w Mielcu?

W 1995 roku WSK PZL przekształcono w holding 26 spółek i oddłużono. Główną firmą, która powstała na miejscu dawnych zakładów, była spółka akcyjna WSK Mielec, a jej właścicielem został skarb państwa. WSK z kolei stała się właścicielem wszystkich akcji największego z mieleckich przedsiębiorstw - Zakładów Lotniczych Mielec. Spółka której powierzono wszystkie interesy państwowego holdingu - Grand Ltd. była zarejestrowana w Kingstown na St. Vincent, niewielkiej karaibskiej wyspie będącej rajem podatkowym. W Polsce Grand Ltd. miał biuro w bloku mieszkalnym w Warszawie, przy ulicy Sobieskiego 111. Na podpisywanych z WSK i ZL Mielec umowach jako pełnomocnicy spółki występują bracia Andrzej i Józef Gaj (jeden z nich popełnił wkrótce później samobójstwo) oraz Piotr Mikołajewski. Właściciele spółki pozostawali nieznani. Zarząd nad nią sprawowany był przez inną firmę z Kingstown - Lex Services Ltd. Grand Ltd. współpracował nie tylko z zakładami w Mielcu, ale również innymi dużymi polskimi firmami, głównie z branży zbrojeniowej.

Wspominam o tej sprawie głównie dlatego, że jej okoliczności – nieznana spółka z raju podatkowego, niewiadomego pochodzenia kapitał i właściciele, związki z WSI i handlem bronią – zdają się w niezwykły sposób przypominać elementy scenariusza obecnej afery stoczniowej. To skojarzenie – nie tylko ze względu na osobę Jacka Goszczyńskiego wydaje mi się nieodparte.

O roli Goszczyńskiego w sprawie obecnej afery jednoznaczną opinię wyraził Paweł Poncyliusz, mówiąc, iż „jest w tej historii schwarzcharakterem. To jest człowiek, który wcześniej pracował bardzo blisko z Bumarem i obawiam się, że dość blisko znał El Assira”

Warto zauważyć, że strategia Grupy Bumar na lata 2008-2012, opracowana przez obecne władze spółki zakłada w II etapie konsolidację kapitałową poprzez uporządkowanie udziałów w poszczególnych spółkach pomiędzy MSP, BUMAR. i ARP oraz przekształcenie Bumaru w spółkę akcyjną i dopuszczenie akcji spółki do obrotu publicznego. Przyszły narodowy koncern – spółka akcyjna Bumar – miałby docelowo łączyć nawet 34 firmy. Planowano przejąć m.in. produkujące rosomaki Wojskowe Zakłady Mechaniczne w Siemianowicach i Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne w Poznaniu oraz obronną część Huty Stalowa Wola. Do grupy dołączyłyby też stocznie wojenne, oraz nadzorowany przez Agencję Rozwoju Przemysłu gdyński Radmor, warszawski Przemysłowy Instytut Telekomunikacji, a także podlegające MON firmy łącznościowe.

Niewykluczone zatem, że zadanie Jacka Goszczyńskiego na stanowisku wiceprezesa Agencji Rozwoju Przemysłu polegało również na wzmocnieniu aktywów Grupy Bumar i doprowadzeniu jej do giełdowego debiutu. O tych planach musiał wiedzieć El Assir, który – według słów ministra Grada – liczył na objęcie części akcji Bumaru. Wydaje się, że poprzez osobę Goszczyńskiego można postrzegać integrację interesów lobby zbrojeniowego i GTS, a szczególne zainteresowanie tego urzędnika przetargami stoczniowymi, trudni wytłumaczyć wyłącznie jego obowiązkami wiceszefa ARP.

Przypomnę treść rozmowy Goszczyńskiego z prezesem ARP Wojciechem Dąbrowskim z dnia 19 czerwca 2009 r, zarejestrowaną przez CBA, w której wyraźnie pojawia się wątek udziału Bumaru. Chodzi o zaspokojenie roszczeń El-Assira wobec tej firmy, a szefowie ARP rozważają zawarcie z nim ugody przewidującej wypłatę należności w ratach, z zastosowaniem zabezpieczenia na akcjach Bumar S.A.:

JG: Słuchaj przed chwilą rozmawiałem z szefem, alternatywa dla objęcia akcji dla nich w Bumarze jest zagwarantowanie przez nas tych 20 milionów

WD: ha

JG: aaaa bagsów!

WD: no ale to jaki tytuł

JG: zabezpieczenie, znaczy tytuł, znaczy no my zabezpieczamy się oczywiście na akcjach Bumaru, znaczy, nie? (…) normalnie filozofia jest tego typu, znaczy że oni podpisują ugodę z której wynika że spłacają 20 czy 18 ganz egal przez 10 lat, nie?

WD: dobra możemy myśleć, ale Bumar musi nam dać jakieś mocne aktywa na ten, na zabezpieczenie tego poręczenia (…)”

Podobne znaczenie ma fragment rozmowy Aleksandra Grada z Wojciechem Dąbrowskim z 19 czerwca 2009 r. z której przebiegu wynika, iż El-Assir dążył do zniwelowania zagrożenia własnych interesów majątkowych, domagając się gwarancji zwrotu wadium, podczas gdy sam nie był w stanie przedstawić zapewnienia o gotowości zakupu majątku przez poważnych inwestorów :

AG: tylko mi chodzi o to, że tutaj bo tam wiadomo chodzi, żeby znowu coś nie kombinowali, że teraz mają załatwiony problem Bumaru, to też nie wiem, zaczynają nam tam coś tam kombinować, więc tutaj tylko o to zadbajcie, żeby nie było takiej sytuacji, że oni dostają Bumar załatwiony i wszystko, że tak powiem jest wymóg, a tam to jeszcze nie ma wymogu bowiem wiemy jakie brzmienie jest gwarancji itd., itd., tak

WD: tak jest, dobra no to uzależnimy wszystko

AG: (niezrozumiałe) także to tutaj z nimi rozmawiaj znaczy to nie tak żeby to był element braku zaufania tylko mówię wy się troszczcie o swoje bezpieczeństwo, w tych kategoriach z nimi rozmawiajcie, że pan Jacek biorąc to wszystko na siebie musicie mieć pełne bezpieczeństwo, dlatego to robiliście bo chcieliście już do końca, żeby tamten projekt był dopięty, muszą one być ze sobą jakoś związane, żeby nie było tak że się później nie daj Boże coś stanie, tak.”

Kilka miesięcy wcześniej, nim minister Grad powołał Goszczyńskiego na stanowisko wiceszefa ARP, doszło również do ważnych zmian we władzach Bumaru. W maju 2008 roku na stanowisko wiceprezesa Zarządu - dyrektora ds. marketingu i sprzedaży powołany został Dariusz Dębowczyk. Z noty biograficznej, zamieszonej na stronie Bumaru możemy się dowiedzieć, że pan Dębowczyk był w latach 90-tych wiceprezesem Towarzystwa Handlu Międzynarodowego Irmex Sp. z o.o, w latach 1986-2003 dyrektorem ds. obrotu specjalnego, (handlu bronią) spółki PEZETEL S.A , a następnie pracował w Agencji Mienia Wojskowego również na stanowisku dyrektora Zespołu Obrotu Specjalnego. Wieloletnim (od 1995r) prezesem spółki PEZETEL S.A, w której przez 17 lat pracował Dębowczyk, jest Andrzej Jesionek – absolwent Moskiewskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (uczelni wykorzystywanej przez KGB do werbunku), w którym studiował w latach 1976-82.

Do zarządu Bumaru Dębowczyk trafił wprost ze spółki NAT Export-Import; gdzie był zastępcą Dyrektora Generalnego. Sądzę, że w sprawie afery stoczniowej ten fakt może mieć istotne znaczenie, ponieważ firma w której pracował ostatnio wiceprezes Bumaru była powiązana ze służbami cywilnymi, ale też z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi.

O spółce NAT Export-Import , której właścicielem jest Leszek Cichocki – były podwładny Gromosława Czepińskiego z lat 80-tych, gdy ten kierował wydziałem kontrwywiadu zagranicznego Departamentu I MSW – głośno było już na początku lat 90-tych. Cichocki – „biznesmen specjalnego znaczenia”, jak nazwał go Jarosław Jakimczy z „Wprost” zrobił „złoty interes” na dostawie broni dla Departamentu Stanu USA, eliminując z gry dotychczasowych potentatów –Cenrex i Cenzim, a w 2004 roku zarabiał na dostawach sprzętu wojskowego dla irackiej armii. Jest również wiceprezesem i współzałożycielem Izby Producentów na Rzecz Obronności Kraju, zrzeszającą firmy „prowadzące działalność na rzecz obronności i bezpieczeństwa”.

W przetargu na dostawy broni do Iraku w roku 2004, szczególna pozycja Cichockiego polegała na tym, że jego firma występowała po obu stronach polsko-polskiej batalii o to zamówienie. Przypomnę, że brały w niej wówczas udział Grupa Bumar i Konsorcjum Nour.

Bumar zaproponował Cichockiemu znalezienie za granicą sprzętu, którego nie produkują polskie zakłady zbrojeniowe, a który był niezbędny do uzupełnienia oferty. Chodziło głównie o elektronikę i optoelektronikę wojskową. Gdyby Bumar pokonał Nour, Leszek Cichocki miałby też udział w zyskach Przedsiębiorstwa Handlowo-Usługowego Cenrex, w którym - przez spółkę Tomwar - ma 49 proc. udziałów (właścicielem większościowym jest PHZ Bumar). Udziały w Cenrexie Cichocki kupił pod koniec lat 90., gdy zaczęli w niej urzędować panowie z WSI., a ówczesny zarząd spółki został oskarżony o nielegalny handel bronią z rosyjską mafią i Al-Kazarem - pośrednikiem bliskowschodnich terrorystów. Krzysztof Tonderski (UOP) i Roman Baczyński (prezes Bumaru) zażądali wówczas, by pracownicy Cenrexu i zarząd spółki sprzedali swoje udziały w pracowniczej spółce Tomwar na rzecz wskazanego przez nich Leszka Cichockiego. Skład Rady Nadzorczej Cenrexu wyraźnie wskazywał kto zarządzał wówczas tą spółką. Byli w niej: Tadeusz Rusak (późniejszy szef WSI), Krzysztof Mochol (w latach 1997–2001 zastępca szefa WSI), Zbigniew Farmus (asystent wiceministra obrony w rządzie Buzka Romualda Szeremietiewa), oraz Andrzej Murawski, dyrektor gabinetu ówczesnego szefa BBN Marka Siwca.

W ten sposób państwowy "Cenrex" stał się firmą, która zasilała kieszenie prywatnego udziałowca, a ten z kolei „dawał żyć” tym, którzy mu to umożliwili. Po dokonaniu transakcji firma zaczęła podupadać i na początku 2003 r. miał już ponad 10 mln zł strat.

Zapewne z racji stanowiska zajmowanego w Bumarze, pan Dariusz Dębowczyk natychmiast po nominacji na wiceprezesa udał się z delegacją Bumaru do Kuwejtu. Komunikat z dnia 15 lipca 2008 roku głosił, iż „ W siedzibie placówki (ambasady RP w Kuwejcie) wizytę złożyła przebywająca w Kuwejcie delegacja Grupy Bumar, której przewodniczył Dariusz Dębowczyk, wiceprezes ds. handlowych firmy. Przedstawiciele Grupy Bumar poinformowali o planach działalności w Kuwejcie i w regionie firmy Bumar Gulf, której Grupa Bumar jest udziałowcem. Zgłoszono udział firmy w kuwejckich targach PROTEX 2008, wraz z grupą polskich przedsiębiorstw z sektora obronnego i bezpieczeństwa, w dn. 3- 6 listopada br. Przedyskutowano możliwości intensyfikacji polsko-kuwejckich relacji gospodarczych i dalszej promocji polskiej oferty eksportowej w regionie”.

Wkrótce potem, bo 20 listopada 2008 r. z wizytą do Kuwejtu i Kataru udał się Donald Tusk, któremu towarzyszyła grupa polskich biznesmenów – w tym prezes zarządu Bumaru Edward Nowak. Podczas spotkania z wiceministrem obrony Kuwejtu i Szefem Sztabu kuwejckiej armii przedstawiciele Bumaru rozmawiali na temat ewentualnych dostaw sprzętu produkowanego w spółkach Grupy Bumar, a prezes tej firmy spotkał się również z szefami spółki zależnej Bumar Gulf działającej m.in. w Kuwejcie.

To z tytułu kontraktów, jakie Bumar Gulf zawierał z El-Assirem powstały wielomilionowe należności polskiej firmy, o których zwrot - poprzez transakcję stoczniową Libańczyk usilnie zabiegał.

Związki z przemysłem zbrojeniowym ma również Andrzej Szortyka – członek zarządu Agencji Rozwoju Przemysłu, powołany na to stanowisko w maju 2008 roku, który po odsunięciu przez MSP Wojciecha Dąbrowskiego i Jacka Goszczyńskiego od nadzoru nad postępowaniami stoczniowymi przejął obecnie ich obowiązki.

Szortyka był przez wiele lat dyrektorem finansowym spółki PZL Mielec – wchodzącej w skład Grupy Bumar, a następnie prezesem Zarządu tej spółki. W ARP zajmował się m.in. prywatyzacją Polskich Zakładów Lotniczych Świdnik

W roku 2003 Rada Nadzorcza PZL Mielec odwołała go z funkcji prezesa zarządu zarzucając, iż jest winny złym wynikom finansowym firmy oraz niewłaściwemu przygotowaniu do offsetu. Twierdzono wówczas, że powołany przez Szortykę zespół offsetowy nie przesłał do komisji w Agencji Rozwoju Przemysłu ani jednego dokumentu, który przedstawiałby możliwości nawiązania współpracy PZL ze zwycięzcą przetargu na samolot wielozadaniowy. Zdaniem RN, te zaniedbania mogły poważnie zagrozić kontraktom, jakie PZL miał podpisać z firmami amerykańskimi.

Nie przeszkodziło to ministrowi Gradowi powierzyć Szortyce nadzoru ARP nad prywatyzacją spółek lotniczych. Jako rzecz ciekawą można odnotować fakt, że podczas międzynarodowej konferencji „Aerial Fire Fighting”, jaka odbyła się w dniach 19-21 lutego 2009 roku w Anaheim w Californii, jako sponsorów znajdziemy sąsiadujące obok siebie dwie firmy – PZL Mielec i Scorpion International Services S.A. Ta ostatnia – to zarejestrowana w Atenach i Wiedniu firma, poprzez którą jej właściciel - Abdul Rahman El Assir przeprowadza swoje transakcje handlu bronią.

Całość tekstu ukaże się w najbliższym 44 numerze tygodnika „Nasza Polska” i stanowi kontynuację cyklu „AFERA STOCZNIOWA – POWRÓT HANDLARZY BRONIĄ”.

Źródła:

http://www.wprost.pl/ar/174743/Dokumenty-CBA-potwierdzaja-istnienie-Grupy-Trzymajacej-Stocznie/

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33203,5820671,Bez_konkursu_do_zarzadu_panstwowej_spolki.html

http://mdi.com.pl/publikacje/rkasprow/?op=article&nr=137

http://archiwum.polityka.pl/art/ukryty-pilot,388309.html

http://www.tvn24.pl/12690,1623688,0,1,mucha-handel-bronia-jak-handel-pomaranczami,wiadomosc.html

http://promilitaria21.org/fresh/pub/files/File/DOC/Strategia_Grupy_Bumar1.doc.

http://www.rp.pl/artykul/5,185388_Pancerny_Bumar_maszeruje_na_gielde.html

http://www.rp.pl/artykul/132273.html

http://www.wprost.pl/ar/174769/CBA-Katarczycy-nie-istnieli/

http://www.bumar.com/aktualnosci/66

http://www.wprost.pl/ar/57326/Cichocki-Arms/

http://www.kuwejt.polemb.net/index.php?document=141

http://www.bumar.com/aktualnosci/2008/11/460

http://www.mielec.pl/artprasowy.php?id=10

http://www.bdaero.com/partners_.html

1 komentarz:

  1. Jak zwykle swietny wpis.
    Zmarł też Jan Wejchert, zatem mozna by informacyjnie podsumować ile procesow wytoczył on Macierewiczowi i ile wygrał?
    Mysle, ze warto to podsumować.

    OdpowiedzUsuń