Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

wtorek, 15 kwietnia 2008

SPIŻOWA PANI MINISTER

Gdybyśmy żyli w kraju, gdzie radosna twórczość satyryków nie jest objęta autocenzurą, pani pełnomocnik rządu ds. zwalczania nieprawidłowości w administracji publicznej ( to brzmi!) byłaby wdzięcznym tematem, nawet dla kilku kabaretów. Ponieważ w państwie powszechnej miłości i zaufania, nawet satyrycy wiedzą, że od dnia wyborów należy (dla odmiany, oczywiście) krytykować i obśmiewać wyłącznie opozycję, pani Pitera nie ma szans by stać się niekwestionowaną królową polskiego kabaretu. A szkoda, bo byłaby to życiowa rola tej pani.

Ilość kłamliwych i nonsensownych wypowiedzi oraz pospolitych idiotyzmów, jakie są udziałem pani Pitery sprawia, że staje się osobą jak najbardziej reprezentatywną dla tego rządu.

Gdy przed kilkoma dniami, wyrażała zdziwienie, że prokuratura nie chce zajmować się sprawą rzekomej współpracy Patrycji Koteckiej z CBA, w komentarzu do tej informacji popisała się swoją wiedzą prawniczą twierdząc, że - „ustawa zabrania CBA pozyskiwania dziennikarzy do współpracy".

http://wiadomosci.onet.pl/1728961,448,1,1,item.html

Tym samym twierdzeniem elektryzował media tow. Ćwiąkalski, robiąc rodakom klasyczną „wodę z mózgu". O ile uwierzę, że Pitera prócz wyuczonych formułek, nie ma żadnej wiedzy na temat funkcjonowania służb, o tyle minister sprawiedliwości wykazał się wielce ambiwalentnym stosunkiem do prawdy.

Art. 26. ust.1. ustawy o CBA, stanowi:

CBA nie może przy wykonywaniu swoich zadań korzystać z tajnej współpracy (...):

7) nadawców w rozumieniu art. 4 pkt 1 ustawy z dnia 29 grudnia 1992 r. o radiofonii i telewizji (Dz.U. z 2004 r. Nr 253, poz. 2531, z późn. zm.

8) redaktorów naczelnych, dziennikarzy lub osób prowadzących działalność wydawniczą, o których mowa w ustawie z dnia 26 stycznia 1984 r. - Prawo prasowe (Dz.U. Nr 5, poz. 24, z późn. zm. (...) a w ust. 2. -

- Szef CBA w celu realizacji zadań CBA może wydać zgodę na korzystanie z tajnej współpracy z osobami, o których mowa w ust. 1 pkt 7 i 8, jeżeli jest to uzasadnione względami bezpieczeństwa państwa, po uzyskaniu zgody Prezesa Rady Ministrów.

Jasno więc, z ustawy o wynika, że gdyby nawet istniała jakakolwiek forma tajnej współpracy Koteckiej z CBA, mogłaby odbywać się zgodnie z przepisami prawa, a pani pełnomocnik i towarzysz minister plotą nam sensacyjne brednie.

Od chwili powołania na stanowisko pani Pitera obnosi się po wszystkich mediach z tzw. raportem o CBA. Początkowo miał to być w pełni profesjonalny i merytoryczny dokument, który po dwóch miesiącach przeistoczył się w zbiór prywatnych notatek pani minister. Gdy już odetchnęliśmy z ulgą od obecności Pitery w mediach, nagle okazało się, że „Raport o CBA ma już klauzulę tajne z przyczyn właśnie takich, że dzisiaj już pracuję na materiałach tajnych" - powiedziała Pitera w programie "Puls Tygodnia" w TV Puls, a przesławny raport ponownie stał się oficjalnym i super tajnym dokumentem, z klauzulą „przed przeczytaniem spalić".

http://www.wprost.pl/ar/127686/Pitera-Dostep-do-raportu-o-CBA-tylko-za-moja-zgoda/

Można się domyślać, że cudowne wskrzeszenie raportu, ma związek z tzw. audytem, jaki agencja pana Bondaryka przeprowadziła w CBA i kilka informacji zostało udostępnionych również pani minister. Jej radość i chęć pochwalenia się, że „pracuje na materiałach tajnych" warta była bezprecedensowej akcji podżegania jednych służb, przeciwko drugim.

Natomiast dzisiejszy wyczyn Pitery, nie ma chyba sobie równych w historii naszej przaśnej demokracji. Interpelacja, złożona przez dwóch posłów PIS- u, którzy zapytali co rząd zamierza zrobić, aby ograniczyć korupcję w samorządach, posłużyła pani pełnomocnik do skierowania do prokuratury zawiadomienia o popełnieniu przez nich przestępstwa. Pitera zarzuca im, że nie zawiadomili prokuratury o domniemanym przestępstwie, co samo w sobie stanowi czyn karalny.

http://wiadomosci.onet.pl/1729959,11,item.html

W sumie, dobrze im tak. Jeśli po półrocznej działalności tego rządu, mają jeszcze czelność zadawać tak kretyńskie pytania, powinni się cieszyć, że zamiast postępowania prokuratorskiego nie czeka ich przymusowe badanie psychiatryczne.

Można by pewnie, przemilczeć litościwie działalność pani pełnomocnik i pożałować czasu, na zajmowanie się jej osobą. Zapewne, większość społeczeństwa nie traktuje tej pani w kategoriach osoby zrównoważonej i w pełni odpowiedzialnej. Poziom jej kompetencji i zasób wiedzy, czyni z niej postać żałosną, a jednocześnie najbardziej reprezentatywną dla rządu Tuska. Jednocześnie to postać niezwykle groźna, bo wyposażona w całkiem realne uprawnienia i możliwości. Przerośnięta ambicja i szczera nienawiść do CBA, powoduje, że pani Pitera traci kontakt z rzeczywistością i żyje w świecie maniakalnej pasji. Jej oficjalny „tytuł" nie ma najmniejszego znaczenia w faktycznej walce z korupcją, a jedynym sensem takiej działalności, staje się zaspokajanie obsesyjnych dążeń Platformy do „dołożenia" PIS-owi.

Wszyscy geszefciarze i cwaniacy, skorumpowani politycy i samorządowcy, już dziś powinni myśleć o spiżowym pomniku dla pani Pitery. Taka „pogromczyni korupcji", nie trafi się przez następne kilkadziesiąt lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz