Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.

czwartek, 21 listopada 2013

WÓDKA CZY KREW. O FUNDAMENCIE NIEPODLEGŁOŚCI


Szczelnej osłonie medialnej i manipulacjom ośrodków propagandy zawdzięczamy fakt, że większość Polaków wykazuje porażającą niewiedzę na temat Bronisława Komorowskiego, dostrzegając w tej postaci cechy, których obecny lokator Belwederu nigdy nie posiadał lub obdarzając go przymiotami, jakimi nigdy nie dysponował. Z tego względu, polityk Platformy jawi się jako wzorcowy przykład postaci fikcyjnej, medialnej „matrioszki” osadzonej na fundamencie fałszywych opinii i błędnych ocen.
Iluzoryczność demokracji III RP, brak wolnych mediów i odważnych dziennikarzy sprawia, że pytania dotyczące kariery tego polityka nie pojawią się w przestrzeni publicznej. Nawet czas kampanii prezydenckiej (wykorzystywany w demokracjach do wnikliwego poznania kandydata) został bezpowrotnie stracony i przeznaczony na budowanie kolejnych mitów. Jest to tym bardziej niepojęte, że postać Komorowskiego wydaje się kluczowa dla zrozumienia procesów zachodzących w ostatnich latach, a wydarzenia z udziałem tego polityka: począwszy od afery marszałkowej, poprzez tzw. prawybory, aż po skutki tragedii smoleńskiej, wykazują logiczną spójność i wytyczają kierunek, w jakim obecnie zmierza III RP.
Trudno zatem zrozumieć, dlaczego nad przeszłością człowieka,  który w 2007 roku rozpoczął służbę marszałkowską od słów „muszę zobaczyć aneks do raportu”, a trzy miesiące przed smoleńską tragedią wyraził życzenie: „chciałbym skrócić zły okres prezydentury Lecha Kaczyńskiego” – panuje trwożliwa cisza.
Do podstawowych składników mitologii tworzonej wokół Komorowskiego należy wizerunek patrioty – człowieka oddanego tradycjom niepodległościowym, konsekwentnego demokraty, który broni polskich interesów i polskiej racji stanu. Nad budowaniem takiego obrazu usilnie pracuje sam lokator Belwederu, przypominając przy każdej okazji o „rodzinnych tradycjach”, epatując pseudopatriotyczną retoryką oraz chełpiąc się swoją „kartą opozycyjną”. Od chwili objęcia stanowiska prezydenta, mitologia ta jest wzmacniana podczas rocznic i obchodów państwowych, w trakcie uroczystości religijnych oraz poprzez propagowanie specyficznych „imprez patriotycznych” i „marszów”. Te ostatnie, nie tylko służą budowaniu fałszywego wizerunku, ale spełniają ważną rolę wydarzeń alternatywnych, dzieląc Polaków na patriotów postępowych, wystrojonych w „kokardy narodowe” i podziwiających czekoladowe orły oraz na nacjonalistyczno-faszystowską „resztę”, która nie chce się cieszyć „magdalenkową” wolnością i wykorzystuje narodowe święto do celów politycznych.  
Również w tym roku Bronisław Komorowski uszczęśliwił Polaków marszem "Razem dla Niepodległej", każąc świętować go „w sposób radosny”, w poczuciu „dumy i narodowego zadowolenia”. Nie ukrywał przy tym, że organizowanie takich marszów jest elementem „batalii” o sposób obchodzenia Święta Niepodległości, a zatem ma prowadzić do skierowania tej polskiej tradycji na drogę szczególnie pojmowanej „nowoczesności”, której symbolami mogą być członkowie partii komunistycznej i oficerowie „ludowego” wojska, zaludniający dziś salony Belwederu. W kampanii propagandowej ponownie sięgnięto po hasło sugerujące konsolidacyjny charakter działań Komorowskiego. Człowiek, który budował swoją pozycję na nienawiści do PiS-u i atakach na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, już w roku 2010 mamił Polaków frazesem „bądźmy wszyscy razem”. Kilka miesięcy później, slogan „budującej zgody” osłonił walkę z krzyżem na Krakowskim Przedmieściu i znalazł wyraz podczas kampanii plugawienia pamięci ofiar tragedii smoleńskiej.
Kreowanie Komorowskiego „na patriotę” jest dziś tym łatwiejsze, że nikt nie ośmieli się przypomnieć o faktach, które przeczą tej propagandowej wizji: o wspieraniu układu postkomunistycznego w wojsku, przyjaźniach z ludźmi wojskowej bezpieki, o żarliwym zaangażowaniu w obronę Jaruzelskiego i żołnierzy byłych Wojskowych Służb Informacyjnych. Ludzie tych służb, obwiniani przez polskiego prezydenta o liczne przestępstwa, zaniedbania i rażącą nieudolność, otwarcie wspierali kandydaturę Komorowskiego, a w latach 2007-2008 uczestniczyli w kombinacji operacyjnej zwanej aferą marszałkową.
Patriotyzm lokatora Belwederu ma wymiar szczególny, bo trzeba go oceniać nie tylko w kontekście obrony interesów rosyjskich, poprzez sympatie polityczne i krąg najbliższych współpracowników, ale w świetle niezwykle groźnej koncepcji historycznej, która w dniu Święta Niepodległości po raz kolejny znalazła wyraz w wystąpieniach Komorowskiego.
Genezy tej koncepcji można szukać w początkach instalowania komunizmu w Polsce, gdy sowieccy namiestnicy próbowali odgrywać role patriotów i starali się podkreślać swoje przywiązanie do polskich tradycji. Jednym z elementów tej mistyfikacji były państwowe obchody Święta Niepodległości, hucznie obchodzone w roku 1944. Nabożeństwa, defilady wojskowe, zbiorowe śpiewanie Roty i hymnu, a także eksponowanie sztandarów i emblematów orła, miały przyciągnąć Polaków i budować złudne „poczucie wspólnoty narodowej”. W roku następnym, gdy komuniści mogli już przystąpić do siłowej rozprawy z Polakami, Święto Niepodległości zostało odrzucone i skazane na zapomnienie. Zastąpiono je bowiem tzw. Świętem Odrodzenia Polski, ustanowionym na pamiątkę moskiewskiego Manifestu PKWN.
Odtąd to 22 lipca, a nie 11 Listopada miały wyznaczać symboliczny początek polskiej niepodległości. Moskiewskiemu „świętu” nadawano ogromne znaczenie propagandowe, podkreślając przez dziesięciolecia, że w tym dniu „odrodziła się polska państwowość i narodziła demokracja socjalistyczna”.
W przemówieniu wygłoszonym podczas tegorocznego Święta Niepodległości, Bronisław Komorowski uznał, że „w XX wieku dwa razy odzyskiwaliśmy niepodległość” i datę 11 Listopada 1918 roku zestawił z datą tzw. wyborów kontraktowych 4 czerwca 1989r. Padły słowa, których kontekst jest równie groźny, jak historyczna mistyfikacja dokonana po wojnie przez komunistycznych namiestników: „Ta sama niepodległość i ta sama narodowa wolność została odzyskana dzięki wyborczemu zwycięstwu „Solidarności” 4 czerwca 1989 roku.”
Fałszywa wizja, w której wysiłek kilku pokoleń Polaków przelewających krew za Niepodległą, zrównuje się z działaniami grupki „przyjaciół” Kiszczaka przelewających z komunistami wódkę w Magdalence, pojawia się coraz częściej w wypowiedziach Komorowskiego i zwiastuje zamiar uczynienia z farsy wyborczej 1989 roku daty równorzędnej lub zastępczej wobec Święta Niepodległości. Nie po raz pierwszy od dnia tragedii smoleńskiej, w tym obszarze świadomości historycznej dokonuje się aksjologicznego szalbierstwa. Anonsowana na rok 2014 propagandowa hucpa pod hasłem - „świętowania 25 rocznicy zwycięstwa” oraz ustanowienie narodowego „Święta Wolności” posłuży umocnieniu takich tendencji i będzie milowym krokiem na drodze fałszowania polskiej historii. Ta sama intencja wydaje się towarzyszyć kreowaniu Mazowieckiego, Wałęsy czy Geremka na nowych patronów „polskiej niepodległości”. Proces ten postępuje w tak szybkim tempie, że wkrótce figury „ojców założycieli III RP” mogą zastąpić Piłsudskiego, Dmowskiego czy Paderewskiego.
Nie sposób bagatelizować ahistorycznej kampanii Belwederu. Wsparta na powadze urzędu prezydenckiego, wzmocniona presją instytucji państwa i siłą ośrodków propagandy, wpisuje się w proces zakłamywania najnowszej historii i stanowi dziś największe zagrożenie dla świadomości narodowej. Jeśli i tym razem środowiska opozycji przemilczą to nadużycie, reżim belwederski zafunduje nam nie tylko „postępowy” model patriotyzmu, ale równie „nowoczesną” namiastkę niepodległości.


Tekst opublikowany w nr 47/2013  Gazety Polskiej

79 komentarzy:

  1. Gratuluję publikacji. Mam tylko jedno pytanie. W komentarzach na niezależnej osoba o nicku Łupaszka( | 21.11.2013 [09:25].) pisze o pochodzeniu lokatora Belwederu. Czy ta wiedza ma potwierdzenie w faktach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. KSIĄDZ ROBAK,

    Ta "wiedza" nie ma żadnego potwierdzenia w faktach i wielokrotnie zwracałem uwagę, że rozpowszechnianie bredni o "Szczynukowiczu" ma cechy klasycznej prowokacji esbeckiej.
    Podobnie, jak zamieszczane w wielu miejscach sieci rzekome "cytaty" ze Ściosa (w rodzaju " "boje sie tego nieuka", "co on zrobi z państwem polskim"), w których przypisuje mi się słowa, jakich nigdy nie napisałem. Proszę zobaczyć, że takie rzeczy ukazują się niemal pod każdym internetowym testem, w którym wymienia się lokatora Belwederu.
    To część tej samej kampanii ośmieszania i fałszowania przekazu na temat B.Komorowskiego.
    Łatwiej jest bowiem obalać idiotyczne tezy o "Szczynukowiczu" lub przedstawiać Ściosa jako fanatyka rzucającego wyzwiskami pod adresem prezydenta niż dopuścić do ujawnienia rzetelnych informacji.
    Dodam jeszcze, że choć zwracałem wielokrotnie uwagę (również administratorom forum) na ten problem, niezalezna.pl przoduje w zamieszczaniu tego typu "komentarzy".

    Dziękuję Panu i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NA WRZUTY "OSIPOWE" TRZEBA KRZYCZEĆ: LUDZIEEEE!!!!

      NIE MA I NIE BYŁO ŻADNEGO SZCZYNUKOWICZA!!!
      TO ESBECKA PROWOKACJA, odwracająca uwagę.

      ZA TO BYŁ I JEST REALNY I GROŹNY BRONISŁAW KOMOROWSKI
      Z MAŁŻONKĄ, córką pary polsko - żydowskich esbeków.



      PS. UWAGA DO CZCIGODNEGO AUTORA:)

      Chyba niepotrzebnie użył Pan w tekście słowa "matrioszka",
      bo to się właśnie ludziom kojarzy z różnymi Osipami;
      czy nie lepiej byłoby napisać wydmuszka (ew. "nadymka"),
      albo - po prostu - "pupil WSI"?

      Usuń
    2. Pani Urszulo,

      Nie przypadkiem zwróciłem uwagę na portal niezalezna.pl, bo z oczywistych względów jest to miejsce, z którym chciałbym się w jakimś stopniu identyfikować. Tym większa jest moja irytacja, gdy pod tekstami zamieszczanymi na tym portalu nie mogę publikować komentarzy. Oczywiście nikt mi tego nie zabrania, jednak świadomość, że administracja forum dopuszcza dziesiątki beznadziejnie głupich, wulgarnych lub kłamliwych "komentarzy" stanowi skuteczną przeszkodę. Ich przeczytanie może czytelnika nie tylko odstraszyć od "prawicowych" portali, ale wywołać przeświadczenie o żenująco niskim poziomie wiedzy i kultury.
      Dlatego twierdzę, że niezależnie kto jest moderatorem tego miejsca, wykonuje on dla "naszego" środowiska bardzo złą robotę i należałoby jak najszybciej rozstać się z takim szkodnikiem.
      Brednie o "Szczynukowiczu" oraz wtręty z "cytatów ze Ściosa" stanowią większość wypowiedzi pod tekstami na temat Komorowskiego. Taki poziom "dyskusji" skutecznie uniemożliwia dostrzeżenie istoty zagrożeń i weksluje uwagę na rzeczy banalne. Czasem rażąco spłyca, a nawet zohydza cały przekaz. Sądzę, że taki właśnie jest cel owych komentarzy i mogę się jedynie dziwić, że ludzie zarządzający tym miejscem nie chcą tego zrozumieć.
      Określenia "matrioszka" użyłem celowo, bo doskonale oddaje ono prawdę o postaci Komorowskiego. Ta rosyjska " lalka w lalce" ma tyle form z ilu składa się figurek. Choć początkowo okazała, zmniejsza się z każdą kolejną odsłoną, by na końcu ujawnić najgłębiej ukryty i zaskakująco skarlały wymiar.

      Pozdrawiam Panią

      Usuń
    3. Dobry wieczór!

      'Matrioszka' ma głębsze znaczenie.Proponuję zapoznanie z tym wywiadem:

      http://www.rmf24.pl/fakty/news-general-jaruzelski-sowiecka-matrioszka,nId,1055840#pst67563072

      Może o taką ,matrioszkę chodzi w przypadku lokatora Belwederu.

      Pozdrawiam.


      Usuń
    4. Barbara Legut,

      Witam Panią,

      Znam oczywiście to znaczenie słowa "matrioszka", ale jestem daleki od przypisywania tej cechy Komorowskiemu.
      Stawiając podobne tezy stąpamy po gruncie grząskiej spekulacji i nie znam racjonalnych przesłanek na jej obronę.

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Krótko i nie tylko do Aleksandra.

      Komentarze tak na portalu Niezależna.pl jak i w wpolityce.pl puszczone są przez redakcje obu tych zasłużonych portali "na zywioł".
      Specyfika tych miejsc polega na tym że nie są to fora internetowe.

      Chciałbym Państwa namówić do swojej optyki: to (owe komentarze) czyta coś miedzy 2 a 3 procent czytelników. Mogę mylić się aż o 200 procent..

      Ważne gdy wartościowy tekst zyskuje dziesiątki tysięcy odsłon.
      Dociera, nawet nie zdajemy sobie sprawy jak często jest cytowany.

      Usuń
  3. Panie Aleksandrze,

    Bronisław K., nad którym już na zawsze będzie wisiało widmo ANEKSU do Raportu z Weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych, do którego zdobycia dążył za wszelka cenę - nawet ludzkiego życia, i wreszcie, po Smoleńsku, cel swój osiągnął, - ale który dobrze wie, że dawno spisano jego czyny i rozmowy - i nikt już tego spisu zniszczyć nie zdoła, ani wymazać z ludzkiej pamięci. Mimo gróźb. I mimo Smoleńska.


    50 pytań do Komorowskiego, /jeszcze dziś widniejące na pańskim blogu/ - jak dobrze je pamiętam.

    I śmieję się z samej siebie, kiedy sobie przypominam jak wielu z nas usiłowało z nimi dotrzeć do ludzi i świata. Myślę, że nie został pominięty żaden z "naszych", czy pozujących na "neutralnych" dziennikarzy, żaden z opozycyjnych polityków, doradców i innych świętych pańskich. Pamiętam, że ktoś z nas wręczył je Komorowskiemu w Londynie. Ale nikt, nawet z "wolnych mediów" nie odważył się postawić tych pytań Komorowskiemu. Nie zadał ich także nikt ze sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego, ani on sam, podczas debaty. Pewnie mu "odradzono".

    Dzisiaj to zresztą nie dziwi, kiedy się weźmie pod uwagę, że szefową sztabu wyborczego JK była Mme Kluzik-Rostkowska, od wczoraj minister edukacji /NAJWYRAŹNIEJ W III RP ZDRADA POPŁACA!/

    Za to doradzono naszemu kandydatowi, na co do dziś drętwieję z przykrości: okrągły stolik z czajem i nicianą serwetką oraz przesłanie do przyjaciół Moskali (...dziękujemy za każdą łzę, zapalony znicz, wzruszające słowo...).

    Rżenia wśród tłuszczy namiestniczej było co niemiara ("Janusz - to ty?!"), a ludzie, którzy nie przestali odczuwać żałoby po Smoleńsku, mieli - jak ja - łzy w oczach. A kiedy się próbowało o tym napisać w internecie, to natychmiast dawały odpór "silne brygady" od zakłamywania rzeczywistości, a my zostawaliśmy z piętnem szkodników, kretów i fałszywych przyjaciół.

    No to się chyba po latach okazało kto prawdziwy przyjaciel?

    Czy ten - kto bezustannie kadzi i chwali, a potem zdradza, czy może osoba plotąca od rzeczy, - przypadek Mme Staniszkis, na którą jestem specjalnie cięta**, a ponieważ parę dni temu znów ją ujrzałam w gronie "najbliższych doradców" JK, pomyślałam, że nie odpuszczę! - Czy też może przyjacielem jest ten, kto - jak Pan - myśli wyłącznie o Polsce, jej dobru, i o polskiej racji stanu?

    Dlatego bardzo się cieszę, że znów Pan jest w Gazecie Polskiej, a także - czego nie widziałam chyba nigdy!!! - niemal od świtu:) na czołówce portalu Niezależna.pl. Czyżby wreszcie komuś otworzyły się oczy na gradację ważności spraw, które powinna poruszać Gazeta nie tylko z nazwy Polska?

    Bardzo dziękuję Panu za ten artykuł, a Niezależnej.pl za utrzymywanie go "na widoku".

    Niechże się wreszcie oczy otworzą wszystkim. Bo nie jest tajemnicą, że także wielu niezorientowanych wyborców PiS nie tylko, że nie dostrzega zagrożeń związanych z prezydenturą BK, - zauważając najwyżej ocieplające wrzuty typu: fajtłapowaty Bul, nie za mądry, ale też nikomu niewadzący, [dla narodowców dodatkowo: hrabia, zez wojska, patryota i katolik w jednym] - ale wręcz jest zadowolonych z takiego niekonfliktowego swojaka-prezydenta, pozostającego "ponad podziałami".

    Ostatnie to zresztą najprawdziwsza ponura groteska!

    Pozdrawiam bardzo serdecznie,

    U.

    ______________

    Wyjaśniam, że:

    ** jestem szczególnie cięta na Jadwigę Staniszkis nie tylko za szkodnictwo w PiS, ale także za fałszywe uwiarygodnienie swej przyjaciółki 'z ludu', niejakiej "Heni Krzywonos" - tramwajarki, która, jak dziś nam zapodają z najwyższych trybun i ekranów, uratowała strajk w Stoczni w 1980, a żadnej Anny Walentynowicz i Aliny Pieńkowskiej nigdy tam nie było!!!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo, Staniszkis ostatnio tez nie popisala sie madroscia, stwierdzajac (tytuly z niektorych artykulow :
      Jadwiga Staniszkis: Jacek Rostowski to jedyny filar zaufania w rządzie Donalda Tuska

      Jadwiga Staniszkis chwali Jacka Rostowskiego: Jeden z najbardziej kompetentnych ministrów

      Zdaniem profesor Staniszkis, jest on jedną osobą kompetentną i potrzebną w naszym kraju.
      Nie wiem czy to starosc, glupota czy chec wywarcia kontrowersji. Juz od dawna uwazam ja za dywersanta i kreta, ktory kreci sie kolo Prezesa i czasem doradza...
      Pozdrawiam, PiS be with you

      Usuń
    2. Witam Pania,

      Wreczylem je na spotkaniu w POSKu,zadajac najpierw kilka z nich bezposrednio na sali.Zaraz potem byl incydent ze sztucznym penisem i to byl tzw.przekaz dnia.Bardzo wygodne.
      Pozdrawiam Pania i Gospodarza.

      Usuń
  4. Panie Aleksandrze,

    Przepraszam za powyższą dygresję zamiast komentarza, ale kiedy pomyślę, że przez nierozpoznanie? zlekceważenie? przeciwnika, przez dawanie posłuchu fałszywym przyjaciołom - jak "szefowa" Kluzik, czy trójka cyrkowców ze sztabu w strojach hipisów "ocieplająca" wizerunek Prezesa -, ILE RZECZYWIŚCIE I KTO WIE CZY NIE NA DŁUGIE LATA straciliśmy pamiętnej wiosny i potem pamiętnego lata 2010 - ogarnia mnie taka złość, że ... ech!

    Pan zresztą i tak wie, co chcę napisać! :)

    Pozdrawiam raz jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlatego trzeba ludziom otwierać oczy na to kim jest B. Komorowski... Tym bardziej, że mamy taki wysyp szlamu będącego efektem rządów PO (Nowak, afera informatyczna, dzisiejsze wejście CBA do urzędu marszałkowskiego w Małopolsce - to znaczy, że Tuska już przeznaczono na odstrzał), że za niedługo być może przypadnie mu rola rozdającego karty przy powołaniu nowego rządu... I wtedy ujawni się jego "ponadpodziałowość" bo to on będzie arbitrem na linii PO-SLD.

    OdpowiedzUsuń
  6. - - -

    Niestety, w tym samym numerze GP, red. Marcin Wolski, który się chyba nigdy do końca nie wyleczy z uwickiej perspektywy "Polskiego ZOO", napisał tekst-brednię pt: "Pokolenia gigantów, pokolenia karłów".

    Oto fragment:

    W związku z pogrzebem Tadeusza Mazowieckiego wyrwało się któremuś z liderów dziennikarskiego mainstreamu szczere westchnienie, że oto odchodzi jeden z ostatnich przedstawicieli Wielkiej Generacji, a po nim już tylko polityczna miernota. Faktycznie, stan niedobitków reprezentowanych przez Bartoszewskiego, Kutza czy Niesiołowskiego nie przedstawia się ciekawie, a narybku nie widać – Geremek czy Kuroń, przy wszystkich swoich wadach, reprezentowali jednak styl, którego próżno by szukać wśród Nowaków, Schetyn i pomniejszego politykierstwa. Także w salonie kultury nie bardzo widać, kto miałby zastąpić Miłosza, Szymborską, Lema i Mrożka. Stąd uzasadniony lament.

    WKURZYŁAM SIĘ!

    Jawnych zdrajców i ponurych stalinowców nazywać "wielką generacją"?

    Ukąszenie Unią Wolności jest jak widać nieuleczalne...

    POLECAM:

    I. Grzegorza Brauna "Biografię szczególnej troski" z ostatniego numeru Polonia Christiana - LINK.

    Biografia szczególnej troski
    "Wczesną jesienią przyszło mi zeznawać przed warszawskim sądem w sprawie o naruszenie dóbr osobistych Bronisława Geremka (1932–2008). Kamieniem obrazy okazał się fragment filmu Towarzysz generał idzie na wojnę, w którym cytowałem tajną depeszę ambasadora NRD (komunistycznych Niemiec) o sytuacji w Polsce na krótko przed wprowadzeniem stanu wojennego (1981). Nadając pilny szyfrogram do Berlina, ambasador Horst Neubauer powołuje się na Stanisława Cioska, wysoko postawionego aparatczyka i jednocześnie poufny kontakt służb PRL i NRD.

    Oto inkryminowany cytat: Właśnie miałem osobliwą rozmowę z szefem ekspertów „Solidarności” Geremkiem – donosi Ciosek – Nie wierzyłem własnym uszom. Geremek oświadczył, że dalsza pokojowa koegzystencja pomiędzy „Solidarnością” w obecnej formie a socjalizmem realnym jest już niemożliwa. Konfrontacja siłowa nieuchronna. (…) Aparat „Solidarności” musi zostać zlikwidowany przez państwowe organy władzy.

    Po siłowej konfrontacji „Solidarność” mogłaby na nowo powstać, ale jako rzeczywisty związek zawodowy bez Matki Boskiej w klapie, bez programu gdańskiego, bez politycznego oblicza i bez ambicji sięgnięcia po władzę. Być może, kontynuował Geremek, takie umiarkowane siły, jak Wałęsa mogłyby zostać zachowane.

    Pamiętajmy, że relacjonowana rozmowa odbywa się już po drugiej turze Pierwszego Zjazdu NSZZ „Solidarność”, kiedy to ostatecznie rozwiały się nadzieje komunistów na poddanie Związku kontroli – zarówno zewnętrznej, ze strony służb, wojska i aparatu partii komunistycznej, jak i wewnętrznej, poprzez agenturę oraz tych działaczy i doradców, których wcale nie cieszy dynamika patriotycznego ruchu. Notabene: plan Geremka zostanie ostatecznie zrealizowany w roku 1989, gdy powstanie neo‑Solidarność – już bez większości członków Komisji Krajowej „S” wybranych na Pierwszym Zjeździe."

    Biografia-szczegolnej-troski,37,0,1118,1,PCH,numer.html


    II. Oraz z Pomniksmolensk.pl rozmowę z prof. Cenckiewiczem - LINK - poświęconą głównie demistyfikacji Wałęsy, ale w której i pod adresem Mazowieckiego padają słowa historyka, który nigdy nie wypowiada się bez gruntownych studiów:

    Mazowiecki - funkcjonariusz stalinowski, który pisał swe obrzydliwe teksty, wygłaszła przemówienia na zjazdach FJN, akcentując swój... katolicyzm. Była to dywersja skierowana przeciwko papieżowi i episkopatowi Polski.

    http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=4362

    OdpowiedzUsuń
  7. Gorąco polecam spotkanie z Marianem Kowalskim w lubelskim Klubie Gazety Polskiej. Padło tu wiele gorzkich i PRAWDZIWYCH słów o PiS-ie.

    http://www.youtube.com/watch?v=6CM7d99gHs8#t=207

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. viva cristo rey,

      Nie bardzo wiem, co tego rodzaju krytyka, podejmowana z pozycji przeciwnika politycznego, ma wspólnego z treścią artykułu.

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze

      Myślę, że jednak, mimo wszystko, trochę wiąże się z artykułem. A to poprzez niedawne zawirowania z marszem niepodległości 11 listopada br., w tym krytykowaną min. na Pańskim blogu decyzję PiS-u o wycofaniu się do Krakowa oraz osobę „lokatora Belwederu”, który wyniósł z tej sytuacji największe korzyści.

      Owszem, można powiedzieć, że w tej chwili Marian Kowalski jest przeciwnikiem politycznym PiS-u, przy czym należy mieć świadomość skali obydwu bytów: zróżnicowanego i rachitycznego ruchu narodowego oraz PiS. To jasne, że proporcje przesądzają o tym, iż to ten drugi podmiot winien być głównym rozgrywającym. Tyle tylko, że wygląda na to, iż największa partia opozycyjna NIE CHCE, lub z jakichś przyczyn nie może/nie potrafi wypełniać takiej roli.

      W kilku miejscach oceny pana Kowalskiego są nietrafione i niesprawiedliwe. Np. gdy sprowadza rolę Lecha Kaczyńskiego do funkcji podpisywacza traktatu lizbońskiego, albo ta okrągłostołowa koncesja na prawicę dla J. Kaczyńskiego - to naprawdę przesada. Na jego usprawiedliwienie można powiedzieć, że zagrały emocje, a druga strona nie pozostaje dłużna.

      Nie sposób jednak nie przyznać mu racji, gdy opisuje choćby politykę kadrową PiS, z podręcznikowym przykładem „wdzięczności inaczej”, reprezentowanym przez ludzi pokroju Marcinkiewicza czy nową „ministrę” edukacji. Jaki byłby bilans zysków i strat, gdyby zamiast kokietować „oświecone centrum”, które niemal zawsze zdradza, przygarnąć i oswajać środowiska reprezentowane przez mówcę? Tutaj przynajmniej wiedzą co oznacza pojęcie lojalności, zaś problem ewentualnej infiltracji jest zawsze do przezwyciężenia.

      Znam trochę sytuację w Lublinie, o której opowiada mówca, jak w soczewce pokazującą modelowe błędy PiS-u, z których największym jest zamykanie się na nowe środowiska i zabetonowanie przepływu elit – casus komitetów poparcia Jarosława Kaczyńskiego. Czy wystawienie takiego kandydata na prezydenta miasta, który nie miał prawa wygrać. I tu analogia ze zbliżającymi się wyborami prezydenta RP i pojawiającymi się księżycowymi kandydaturami.

      Albo polityka informacyjna, krytykowana wielokrotnie i przez Pana. I wiele innych przykładów inercji, czy zaniedbań partii opozycyjnej, które jeśli nie zostaną naprawione, to chyba nie ma co marzyć o mierzeniu się z siłami reprezentowanymi przez B. Komorowskiego.

      Spotkanie odbyło się w lubelskim Klubie Gazety Polskiej, zaś z tego co słychać, większość obecnych na sali to zwolennicy PiS. Nie odebrałem wypowiedzi M. Kowalskiego jako ataku przeciwnika politycznego, bo to trochę nie ta skala, ale raczej jako gorzki wyrzut potencjalnego, wiernego i odrzuconego sojusznika. Nie jedynego w tłumie zdrajców i kretów.

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. Pani Urszulo,

    Bardzo dziękuję za tak celne podsumowanie. Nie chciałbym wracać do wydarzeń sprzed trzech czy pięciu lat, bo ani nikogo one dziś nie obchodzą ani nie wywołują cienia refleksji. Sprawy dotyczące Komorowskiego zaniedbano, a dziś nawet nad procesem w sprawie afery marszałkowej panuje trwożliwa cisza.
    Gdybym jeszcze miał przypomnieć, co na temat ówczesnej sytuacji i postaci politycznych wypisywali "nasi" wybitni publicyści, profesorowie i eksperci, powiększyłby tylko ( i tak niemałe) grono wrogów. Niczego tym nie zmienię.
    Rzeczą znacznie poważniejszą jest fakt, że dziś ci sami ludzie nadają ton dyskusji o sprawach polskich i brylują w roli "prawicowców".
    Poruszyła natomiast Pani bardzo ważny temat naszych relacji, naszego stosunku wobec różnych postaci życia politycznego. Ta sfera jest niezmiennie obszarem zadziwiająco zabobonnych zachowań, a dzięki wytężonej pracy wolnych mediów staje się dziś fałszywym miernikiem patriotyzmu i wierności. Tymczasem najnowsza historia PiS-u i różnych środowisk "prawicowych" obfituje w liczne przykłady błędnych decyzji personalnych, zawiedzionych nadziei, nikczemnych zachowań, pospolitej zdrady i zaprzaństwa. Można stworzyć długą listę takich postaci - od Marcinkiewicza i Giertycha, po Ziobrę czy Kowala. Ci ludzie budowali swoją pozycję po "prawej stronie" dzięki ogromnej przychylności mediów, okraszonej zwykle bezgranicznym uwielbieniem ze strony różnych ekspertów i "politycznych komentatorów". To oni w sposób niewspółmierny do potencjału takich postaci "pompowali" ich wizerunek i chronili swoich idoli przed jakąkolwiek krytyką. Wyborcom kazano bowiem wierzyć, że krytyka "naszych" jest zawsze szkodliwa dla opozycji, a nawet dowodzi złych intencji.
    Na marginesie - to m.in. dlatego nigdy nie zostanę zaliczony do grona "przyjaciół" :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Sprawy dotyczące Komorowskiego zaniedbano".

      Czas przyznaje Ci racje Aleksandrze.

      Może i nie jest jeszcze tak bardzo za późno - świadomość kim jest ";lokator Belwederu" (bardzo lubię ten termin) wolno, ale coraz wyraźniej przebija się.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Tomasz Ptak,

    O tej roli Komorowskiego (bynajmniej nie przypadkowej) piszę od co najmniej dwóch lat. Brak zainteresowania "naszych" mediów działaniami Belwederu jest mocną przesłanką za prawdziwością tezy o budowie trwałego reżimu prezydenckiego.
    Porównując to zagrożenie z "dokonaniami" Tuska i spółki, śmiem twierdzić, że dopiero wówczas doświadczymy rzeczy haniebnych i poznamy prawdziwą twarz belwederskiego "konserwatysty".
    Prócz przejęcia kontroli nad armią i służbami oraz zafundowaniem Polakom nowego katalogu "świąt narodowych", możemy dowiedzieć się, że słowa o wyjściu z NATO nie były słownym lapsusem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tak dziś o tym myślę (w kontekście kolejnych pomysłów BBN-u), to sądzę że chyba jednak nie były lapsusem... tak jak słowa o "prezydencie, który gdzieś poleci" czy skróceniu kadencji L. Kaczyńskiego... Co w sercu/ w głowie to i na języku...
      Ale też się zastanawiam czy do końca w jego interesie jest dziś odstrzelenie Tuska (co niechybnie i tak nastąpi) - na moje oko dziś to Tusk odstrzeliwuje Schetynę aferą informatyczną w MSW a przecież Komorowski mimo wszystko będzie potrzebował w następnych wyborach PO czy tego co po niej pozostanie i kogoś kto będzie nią zawiadywał - Schetyna się do tego nadaje doskonale...
      Więc obserwuje i czeka kto kogo utrąci - tak to na dziś widzę...

      Usuń
    2. Tomasz Ptak,

      Skuteczna osłona propagandowa sprawia, że afery związane z rządem Tuska działają na korzyść Komorowskiego. Nikt przecież nie kojarzy, że w Pałacu Prezydenckim urzęduje polityk PO, człowiek odpowiedzialny za patologie ostatnich sześciu lat.
      Daleki natomiast jestem od zastanawiania się nad pytaniem: kto kogo? To rzecz najmniej istotna, choć można domniemywać, że celem Komorowskiego nie może być wypromowanie Schetyny. Po co bowiem miałby kreować na stanowisko szefa PO człowieka wielokroć silniejszego od Tuska? Taki partner nie jest potrzebny lokatorowi Belwederu. Dziś raczej mają szansę ludzie pokroju prezydenckich ministrów (MON,MSW) - czyli z "klucza BMW".

      Usuń
  10. Niewiele informacji dotyczących historii rodu lokatora Belwederu można wyszukać w internecie.
    To symptomatyczne w przypadku tej postaci, która jakby jutrzenka była się wyłoniła z mroków komuny. Jednakże jest tu ciekawa informacja genealogiczna:
    http://minakowski.pl/jak-komorowscy-wyludzili-tytul-hrabiowski-i-herb-korczak/
    Wywód może jest zawiły i nie bardzo czytelny, ale wniosek prosty. Do pewnego czasu lokator Belwederu jawił się narodowi jako szlachcic z rodowodem. Z niewiadomych przyczyn informacja o tytułach i zaszczytach przodków( i oczywiście samego hrabiego), gdzieś wyparowała.
    http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/komorowski-straci-herb_143963.html
    Dziś na stornie lokatora Belwederu możemy przeczytać o "rodzinie inteligenckiej o silnych tradycjach ziemiańskich i niepodległościowych".
    Może to nieistotne ale warto wiedzieć, jak to lokator Belwederu hrabią przestał być.
    Wracając do artykułu. Lokator Belwederu był się urodził 4 czerwca. Czyż święto pół-wolności przelane sbecką okowitą, to nie wymarzony prezent urodzinowy dla byłego hrabiego?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale co tu dużo mówić:
    http://wpolityce.pl/depesze/67680-komorowski-na-lekcji-historii-w-radomiu

    OdpowiedzUsuń
  12. I dla odmiany dobra wiadomość:
    http://www.pch24.pl/wszystkie-tajemnice-cerkwi-i-cyryla,19315,i.html
    Szkoda, że zabrakło linka.

    OdpowiedzUsuń
  13. KSIĄDZ ROBAK,

    Dziękuję za publikację interesujących linków. Teksty pana Minakowskiego czytałem w roku 2010. Ponieważ mamy do czynienia z rzetelnym badaczem genealogii, można założyć, że wywód autora jest w pełni prawdziwy.
    Dostrzegł Pan ciekawą zbieżność daty urodzin Komorowskiego z datą "święta wolności". Z pewnością lokator Belwederu życzyłby sobie, by w dzień jego urodzin obchodzono to "nowoczesne" święto.

    Cieszę się, że portal PCH24.pl dostrzegł mój poprzedni tekst. Szkoda jedynie, że potraktowano go wybiórczo, bo temat Cyryla-Gundiajewa nie był najistotniejszy. Może tym należy tłumaczyć brak linku do blogu bezdekretu.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KSIĄDZ ROBAK,

      Dodam jeszcze, że wprawdzie w życiorysie Komorowskiego są rzeczy wielce intrygujące (jak np. epizod pracy w Austrii w charakterze kelnera i handlowca), ale za szczególnie ważne uważam dokonania tej postaci w okresie III RP. Można powiedzieć, że szkodliwość działań Komorowskiego rosła w miarę zdobywania kolejnych stanowisk państwowych i swoje apogeum osiągnie w czasie prezydentury.

      Usuń
  14. Szanowny Panie Aleksandrze,

    bardzo dziekuję za ten tekst. Nawiązując do komentarzy: toż to nam wszystkim larum grają i Ojczyzna w potrzebie.
    Jakie plany ma PiS wobec tej tumaniącej, obłędnej propagandy, która apogeum osiągnie 4 czerwca 2014 i ma odmienić umysły Polaków?

    Nadał Pan swojej analizie świetny tytuł. Bazujący na cytowanych tu często bełkotliwych wypowiedziach lokatora Belwederu, które jednak tuż po Smoleńsku, gdy zakładały - czy raczej nakładały na nas rzekomą "wspólnotę krwi" - brzmiały w dwójnasób kłamliwie i zadrważająco.

    4 czerwca bieżącego roku lokator "błysnął" takową "mądrością":
    "Dziś wzniesiemy toast za wolność. Tak jak wznosiliśmy go po raz pierwszy cztery lata temu - na 20. rocznicę wyborów, które zakończyły epokę komunizmu, a Polska bezkrwawo odzyskała niepodległość".

    Ileż tu fałszu! Zapomniał o ferajnie przelewającej z komunistami wódkę w Magdalence. To wtedy pierwszy raz opijano "wolność" i ustanawiano mit o rzekomym upadku komunizmu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Na temat lokatora Belwederu polecam lekturę książki Wojciecha Sumlińskiego "Z mocy bezprawia".

    Gdyby ktoś nakręcił film na kanwie tej książki (bez cenzurowania postaci prezydenta), zrobiłby bardzo wiele dla odkłamania tej postaci. Obejrzałyby go miliony widzów. Reżyser Antoni Krauze na jednej z konferencji wymienił historię dziennikarza śledczego W. Sumlińskiego jako fabułę wartą ekranizacji.

    Już w wyobraźni słyszę te dialogi: "Pamiętaj o Papale, Dębskim i o tym, kurwa, że jeżdżą ciężarówki ze żwirem" albo: "Z tego, co mam w tej szafie, wykształciłem dzieci, a teraz kształcę wnuki"...

    OdpowiedzUsuń
  16. Mariusz Molik,

    Uporządkujmy pewne sprawy. Niestety nie jest prawdą, że komentarze na niezalezna.pl są "puszczane na żywioł". W czasie ostatniego roku otrzymałem co najmniej kilkanaście sygnałów o blokowaniu tam komentarzy. Bynajmniej nie z powodu ich wulgarności lub rażącej treści. Również na moim blogu pojawiały się wypowiedzi, w których informowano o takich praktykach.
    Dlaczego właśnie tu, nietrudno się domyśleć.
    Optyka, którą proponujesz jest jak najbardziej słuszna, ale w moich uwagach nie chodziło o dominację głupich komentarzy nad tekstem lecz o fałsz zawarty w wypowiedziach dotyczących Komorowskiego i ich efekt dezinformacyjny. Moderator takiego miejsca jak niezalezna.pl powinien wiedzieć, że treść tych komentarzy jest celowo rozpowszechniana i ma wprowadzać czytelnika w błąd. Jeśli ma być to miejsce, w którym odbiorca otrzymuje wiarygodny przekaz, powinna nastąpić reakcja. Brednie o "swobodzie wypowiedzi" nie mają tu zastosowania. Tym bardziej, jeśli tej swobody nie praktykuje się w innych obszarach.
    Sądziłem, że intencja mojej wypowiedzi jest czytelna. Okazało się, że nie jest i również w tym przypadku należałoby sięgnąć po tłumaczenie "z polskiego na nasze".
    Jak może zauważyłeś, na naszychblogach.pl ukazał się tekst P.Chojeckiego, w którym autor wykorzystał treść mojego komentarza tytułując dzieło - "Aleksander Ścios o Niezależnej.pl" -
    http://naszeblogi.pl/42453-aleksander-scios-o-niezaleznejpl
    Pan Chojecki nie zechciał poinformować czytelników, czego dotyczył ten komentarz i w jakich okolicznościach powstał. Ponieważ nikt z tamtejszych komentatorów nie zadał sobie trudu przeczytania dyskusji po tym artykułem, efekt okazał się komiczny. Urządzono sobie miły sabat "antyściosowców", w którym nie omieszkał wziąć udziału nawet pan Targalski - administrator naszychblogów.pl.
    Szczerze Państwu polecam zapoznanie się z reakcjami tych osób, bo jest to bardzo pouczające doświadczenie. W ferworze zabawy - nie tylko nie zwrócono uwagi na kontekst mojej wypowiedzi, ale zapomniano, że nie miała nic wspólnego z blogami owych "prawicowców".
    Dopiero analizując takie zjawisko, można zrozumieć, że Twoje stwierdzenie: "świadomość kim jest lokator Belwederu wolno, ale coraz wyraźniej przebija się" - nie musi być prawdziwe.

    Pozdrawiam Cię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dziś Aleksandrze taki dzień w którym mój komputer, ale i komputer mojego dziecka, zachowuje się dziwnie, sieć nieustannie się zrywa, laptopy się zamrażają.
      Przepraszam za ten wstęp, to moje prywatne problemy: zmienię sieć czy komputery i na pewno wszystko się wówczas poprawi.

      W długim liście do Ciebie który się nie ukazał, na samym końcu napisałem że publicystyka dotykajaca osoby Komorowskiego to pewien wybór.

      Akurat pamiętam doskonale Twoje pytania do Komorowskiego, zadane na "forum niezależnych publicystów".

      Pan Chojecki z kolei, nie ma już chyba nic do stracenia.
      Prawie współczuje...

      Pozdrawiam serdecznie,

      nurni

      Usuń
  17. Szanowny Panie Kazefie,

    Ja również chciałbym znać odpowiedź na pytanie dotyczące planów opozycji. Nie trzeba przecież udowadniać, że propagandowa ofensywa Komorowskiego będzie służyła umocnieniu obecnego reżimu i w wielu wątkach zostanie wymierzona przeciwko opozycji.
    Nie tylko tej systemowej, jaką jest PiS, ale przede wszystkim w dążenia tych środowisk, które chcą obalenia zgniłej "republiki III RP". Jakże ją wówczas obalać, jeśli dzień kontraktowych wyborów zostanie zrównany ze Świętem Niepodległości?
    Dlatego planowaną na rok 2014 hucpę odbieram jako jedno z najpoważniejszych zagrożeń. To "magdalenkowe święto" fałszuje naszą najnowszą historię i (po raz kolejny) jest drwiną z naszych marzeń o Niepodległej.

    Bardzo Panu dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. iwona,

    Mogę jedynie przyłączyć się do Pani rekomendacji. Wojciech Sumliński doświadczył na własnej skórze dobrodziejstw wynikających z zainteresowania sprawami ówczesnego marszałka Sejmu.
    Strach i obowiązująca nadal zmowa milczenia sprawia, że afera marszałkowa (ale też wszystkie inne dokonania Komorowskiego) zostały ukryte przed opinią publiczną.
    Niewiele osób pamięta, że na zachowania dziennikarzy miały niewątpliwy wpływ słowa Komorowskiego z 1.09.2008 roku, gdy pouczył on środowisko dziennikarskie:
    „Ja bym sugerował dużą wstrzemięźliwość w okazywaniu solidarności zawodowej dziennikarskiej, no bo sprawa nie dotyczy docierania czy łamania tajemnicy państwowej przez dziennikarza śledczego, co bym rozumiał, nie akceptował, ale rozumiał, ale dotyczy podejrzenia o korupcję, po prostu o korupcję, o pomoc w korupcji. I to w takim obszarze bardzo delikatnym, wrażliwym z punktu widzenia interesów państwa, jak służby specjalne. Więc sugerowałbym ogromną wstrzemięźliwość tutaj, zostawmy to, niech prokuratura to zbada w całym trudnym kontekście...”.
    Apel został powtórzony kilka miesięcy później, gdy zapytano Komorowskiego o zwołanie specjalnego posiedzenia komisji ds. służb specjalnych, czego domagali się dziennikarze programu „Misja specjalna”. Marszałek Sejmu odpowiedział:
    „Ja uważam, że tutaj jest jakaś głęboka przesada w okazywaniu solidarności korporacyjnej przez niektórych... a może środowiskowej takiej, bo co może Komisja ds. Służb Specjalnych w kwestii tego, czy prokuratura ocenia i sąd, że należy osobę podejrzaną o korupcję izolować czy nie? No, to jest kwestia znajomości pewnej... pomysłu na śledztwo, prawda? Oraz pewnej specyfiki danej sprawy. No, jeżeli trzeba izolować, to się wsadza do aresztu.”
    Środowisko dziennikarskie, pomne przykładu Wojciecha Sumlińskiego musiało doskonale zapamiętać, że „przesada w okazywaniu solidarności korporacyjnej” może się zakończyć „wsadzaniem do aresztu”.
    Jak żywa jest to pamięć niech świadczy fakt, że żadne z "naszych" mediów nie relacjonuje dziś procesu Wojciecha Sumlińskiego, choć występują w nim czołowe postacie sceny politycznej.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak żywa jest to pamięć niech świadczy fakt, że żadne z "naszych" mediów nie relacjonuje dziś procesu Wojciecha Sumlińskiego, choć występują w nim czołowe postacie sceny politycznej.
    ===========

    Tak!
    To prawda.

    Chyba nas jakoś oswojono z myślą że Wojciech Sumliński to jakiś, nie wiem, ekstremista. Może ktoś niepoważny....

    Cenne spostrzeżenie.

    MM

    OdpowiedzUsuń
  20. Wojciech Sumliński: "Komorowski jest groźny"

    http://www.youtube.com/watch?v=uor4gJIJ8Q0

    "Pułkownik Tobiasz zmarł". Tak... zmarł tuż przed ważnym zeznaniem, którym mógł pogrążyć prezydenta. A raczej, jak mówią, "zatańczył się na śmierć". Na jego pogrzeb przyjechała delegacja rosyjskich służb specjalnych.

    Ale to nie jedyny trup w tle (więcej w książce).

    OdpowiedzUsuń
  21. Dobry wieczór!

    Polecam następny wywiad,całkiem świeży,zwłaszcza fragment dotyczący
    osoby,którą nazwał Pan'matrioszką'.
    Obserwuję ten 'grząski grunt',ponieważ takowy jest.

    http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/bogdan-zalewski/wywiady/news-prof-zybertowicz-tusk-nisko-upadl-komorowski-winny-w-sprawie,nId,1063818

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  22. !!!

    Jakie to szczęście, że są jeszcze w Europie ludzie, którzy odważają się, nawet z narażeniem zdrowia (życia?), - CZYNNIE PROTESTOWAĆ W OBRONIE NIEPODLEGŁOŚCI OJCZYZNY. Niestety, nie w Polsce, tylko na Ukrainie.

    DZIELNI UKRAIŃCY!

    Za RMF24:

    Starcia w Kijowie. Prounijni demonstranci zaatakowali budynki rządu.

    Potężny tłum Ukraińców, manifestujących w Kijowie poparcie dla integracji z Unią Europejską, przypuścił szturm na budynki rządowe. Siły policyjne użyły gazu łzawiącego i pałek.[...]

    http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-starcia-w-kijowie-prounijni-demonstranci-zaatakowali-budynki,nId,1063329

    OdpowiedzUsuń
  23. ...

    A NIE MOŻNA BYŁO TAK OD RAZU, PANIE I PANOWIE Z PiS???

    Za wPolityce:

    „Front wystraszonych zmiany w Polsce bardzo się rozszerza” - Kaczyński odpowiada na apel szefa KRRiT ws. współpracy PiS z mediami

    Janowi Dworakowi, przewodniczącemu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, bardzo nie spodobały się nowe zasady współpracy z mediami, jakie dla swoich parlamentarzystów wprowadził klub Prawa i Sprawiedliwości.

    Od niedawna planowane wystąpienia telewizyjne członków PiS mają być akceptowane przez biuro prasowe partii.

    Szef KRRiT w oświadczeniu na stronie Rady zaapelował o poszanowanie konstytucyjnej zasady wolności słowa, a także prawa obywateli do informacji.

    To konstytucyjne prawo jest podstawą demokracji, w której parlamentarzyści powinni informować wyborców o pracy i działalności organu, do którego zostali wybrani zaś wyborcy powinni móc słyszeć i oglądać swoich parlamentarzystów również w mediach.

    Dworak dodaje, że ustawa medialna daje nadawcom pełną niezależność programową, a program – w tym zapraszanie gości jest prawem dziennikarzy.

    Wpływanie na redagowanie programu poprzez ograniczanie doboru zapraszanych gości to praktyka niewłaściwa, szkodząca jakości dyskursu społecznego, prawa obywateli do informacji i jakości demokracji

    - napisał szef KRRiT.

    Jarosław Kaczyński pytany o ten apel, stwierdził, że Krajowa Rada nie tylko wykracza poza swoje kompetencje, ale też pokazuje „w sposób niezwykle wręcz jaskrawy, że jest stroną politycznego sporu”.

    Co nie jest dziwne, w końcu pan Dworak to były działacz Platformy Obywatelskiej, osoba bardzo zaangażowana w pewien model funkcjonowania telewizji. Nie tylko na tym poziomie, który odnosi się do tego, co możemy w telewizji zobaczyć. Także na innych poziomach to zaangażowanie było szczególne jak na osobę, która kiedyś była szefem telewizji, a teraz jest przewodniczącym rady.

    Apel Dworaka Kaczyński nazwał skandalicznym.

    Przecież politycy Platformy Obywatelskiej występują w telewizji dosłownie jak pruskie wojsko, powtarzają te przekazy dnia jak mantrę. Często mają one wymiar wyłącznie propagandowy, PR-owski, nic nie ma to wspólnego z faktami – jakoś to panu Dworakowi i innym członkom rady nie przeszkadza.

    Ten front wystraszonych zmiany w Polsce bardzo się rozszerza­

    - zakończył były premier.

    OdpowiedzUsuń
  24. BARBARA LEGUT
    ALEKSANDER ŚCIOS

    Przeczytałam zalinkowany przez p. Barbarę wywiad red. Bogdana Zalewskiego z prof. Andrzejem Zybertowiczem, utrzymany w tonie... dość niefrasobliwym, który bardzo mi się nie spodobał!

    Odniosłam wrażenie, że obaj panowie albo nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji, albo tak już przywykli do niefrasobliwego "szczebiotu", że nie potrafią inaczej rozmawiać.

    Z całego wywiadu najlepszy jest tytuł:

    "Czy Donald Tusk zasługuje na coś więcej niż użalenie się nad tym, jak bardzo nisko może upaść druga osoba?" - pyta profesor Andrzej Zybertowicz. Znany socjolog w rozmowie z Bogdanem Zalewskim nie zostawia też suchej nitki na prezydencie, oskarżając Bronisława Komorowskiego o konserwowanie rosyjskich agenturalnych układów w WSI.

    NIESTETY, NIE ODPOWIADA ON TREŚCI ROZMOWY!

    [...] stwierdził pan, że do uzdrowienia Polski potrzebny jest instytucjonalny wstrząs, taki - jak pan to określił - Big Bang. Co to miałoby być, skoro nawet po Smoleńsku Polacy wybrali kogoś takiego jak Donald Tusk czy Bronisław Komorowski?

    To jest fenomenalne, ale, gdybym chciał być w tej rozmowie zadziorny, to powiedziałbym tak: pomiędzy Donaldem Tuskiem i Bronisławem Komorowskim a owymi Polakami, którzy dokonali tego wyboru, jest pan, panie redaktorze czyli system medialny. Większość Polaków nigdy nie będzie miało osobistego kontaktu z premierem, z prezydentem, z ministrami. My wyborcy wyrabiamy sobie opinię na temat polityków za pomocą bardzo ważnego ogniwa: mediów. Być medium to znaczy być po środku, być pośrednikiem. Jeśli media przedstawiają nam zdeformowany, uładzony, sztucznie polakierowany, poblichtrowany a la Sławomir Nowak obraz polityków, to potem wyborcy popełniają błędy w ocenie.

    Dobrze, ja popatrzę na siebie, ale też będę zadziorny i zapytam pana jako byłego doradcę komisji weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych, jakie pytanie powinienem zadać Bronisławowi Komorowskiemu, człowiekowi, który po Smoleńsku przejął słynny tajny aneks do raportu o WSI?

    Nie trzeba do aneksu sięgać. Wystarczy, że pan sięgnie do innego dokumentu ...

    Raportu o WSI ...

    Tak jest. Jest on powszechnie dostępny.

    Sięgnąłem, przeczytałem, nawet go kupiłem.

    Można zadać takie pytanie Bronisławowi Komorowskiemu: czy jako wieloletni wiceminister obrony narodowej nie czuje się współodpowiedzialny za to, że za jego przyzwoleniem funkcjonowała w Polsce tajna służba, na czele której tasowali się oficerowie, którzy kończyli szkolenia w Związku Sowieckim?[...]

    ====


    Obaj panowie udają, że nie słyszeli ani o Aleksandrze Ściosie, ani o jego "50 PYTANIACH DO KOMOROWSKIEGO", z 16 i 17 maja 2010 - które były szeroko rozpowszechniane w internecie oraz opublikowane przez WG (GP się nie odważyła, dopiero "po wszystkim" - pozwolono o nich wspomnieć w "Nowym Państwie", pod znamiennym ACZ SPÓŹNIONYM I NAPRAWDĘ NIE NA MIEJSCU - TYTUŁEM: "50 PYTAŃ, CZYLI TCHÓRZOSTWO NAGRODZONE" - wszak dziennikarze GP nie ryby i też mogli zapytać, zamiast potem biadolić!

    Pytania były więc dostępne od połowy maja 2010 - dla każdego dziennikarza, o profesorach z Komisji Weryfikacyjnej WSI nawet nie wspominając.

    http://cogito.salon24.pl/182732,pytania-do-kandydata-komorowskiego-czesc-1
    http://cogito.salon24.pl/183215,pytania-do-kandydata-komorowskiego-czesc-2

    Lepiej więc nadal stosować ZAPIS NA ŚCIOSA, u którego tagiem "Komorowski" oznaczonych jest 98 artykułów - z których wiele, jak choćby ten pod którym komentuję, zostało opublikowanych przez Gazetę Polską! - i LABOGA, LABOGA!!! - odkrywać BK niczym nieznany ląd, a potem dziwować się, "jaka to zła kobieta była" - i RETY, RETY! WCIĄŻ ZŁA POZOSTAJE!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Urszulo,
      Ma Pani prawo do własnego osądu tego wywiadu-niewątpliwie.
      Proponuję jednak nieco ostudzic emocje.
      Nie zgadzam się z zarzutem o niefrasobliwe potraktowanie tematu
      przez autorów.To nie jest zabawa proszę Pani,lecz próba przebicia
      się przez barierę medialną,dla niewygodnych władzy tematów.
      W żaden sposób nie umniejsza to wartości tekstów Pana Aleksandra Ściosa.

      Pozdrawiam Panią




      Usuń
    2. Jeszcze dodam trzecią częśc wywiadu.
      Moze Pani dowiedziec się z niej wiele ciekawych rzeczy.
      Między innymi-kim jest Volkoff,o kórego Pani kiedyś pytała.
      Nie mogłam wtedy konynuowac Pani wątku:

      http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-prof-zybertowicz-elita-w-polsce-zachowuje-sie-jak-w-kraju-po,nId,1063853

      Pozdrawiam i życzę dobrej nocy.

      Usuń
    3. Szanowna Pani Barbaro!

      Proszę sobie ze mnie nie żartować!

      Czy redaktor Bogdan Zalewski jest nieletnim dziecięciem?
      Czyżby niczego dotąd nie wiedział o Komorowskim i milczał przez trzy lata, by właśnie dzisiaj (ciekawe z jakiego powodu?) - nagle sobie o nim przypomnieć?

      "Próba przebicia przez barierę medialną" - powiada Pani?

      W RADIU RMF24???!!!

      Tym samym, w którym Komorowski udzielał i udziela się nader chętnie, i gdzie można było usłyszeć jego "najciekawsze" wypowiedzi, jak choćby pamiętne:

      "PRZYJDĄ WYBORY PREZYDENCKIE, ALBO PREZYDENT BĘDZIE GDZIEŚ LECIAŁ... I TO SIĘ WSZYSTKO ZMIENI".

      http://www.youtube.com/watch?v=n3TTVhhofoQ

      Wydaje mi się, że także tam wypowiadał swe słynne ostrzeżenie pod adresem dziennikarzy - i teraz red. Zalewski musi się przez coś "przebijać"? Przedtem nic nie wiedział?

      Ma Pani rację, to nie jest zabawa, to najzwyklejsza obłuda i hipokryzja.

      Pozdrawiam

      PS. Uważam, że rady typu: "proszę ostudzić emocje" są co najmniej niestosowne.


      Usuń
    4. Szanowna Pani,

      Dla mnie jest Pani(?)anonimową komentatorką w przeciwieństwie do Redaktora
      Bogdana Zalewskiego,którego miałam zaszczyt poznac osobiście.
      Dogłębnie poznałam Jego poglądy,które głosił jeszcze przed Smoleńskiem 2010 roku.Może robił to w sposób niekonwencjonalny,ale-dla myślących ludzi-jasny.
      Zapewniam Panią,że nie jest On dziecięciem-jak Pani Go określiła.
      Uważam,że to człowiek o ogromnej odwadze cywilnej.Pisząc prawdę nie ukrywa się pod żadnym nickiem.To,że pracuje w rozgłośni,której pani zarzuca stronniczośc
      nie świadczy o niczym.

      Na tym kończę mój wywód.Dyskusja wszak polega na tym abyśmy nie obrażali
      bezpodstawnie siebie i innych.

      Dobranoc

      Usuń
    5. Barbara Legut,

      Szanowna Pani,

      Wielokrotnie czytałem bardzo interesujące rzeczy na blogu pana Zalewskiego i żałuję, że nie kontynuuje już tej twórczości.
      Proponuję jednak oddzielić osobiste odczucia od oceny ośrodków propagandy.
      W III RP to one odpowiadają za tworzenie fałszywego wizerunku lokatora Belwederu i na nich spoczywa obowiązek zadawania trudnych pytań. Podkreślam, że nie jest to prawo mediów lecz ich podstawowy obowiązek.
      Jeśli tego nie robią (z jakikolwiek względów), spełniają rolę wsporników władzy i służą jej interesom. Ponieważ fundamentem III RP jest kłamstwo i zbrodnia, ci, którzy uczestniczą w ukrywaniu tych cech, biorą na siebie odpowiedzialność na równi ze sprawcami.
      Moim zdaniem, każdy z pracowników ośrodków propagandy, stając się rzecznikiem reżimu lub przemilczając sprawki oficjeli ponosi taką samą odpowiedzialność jak ci, którzy doprowadzili mój kraj do obecnego poziomu.

      Odniosłem wrażenie, że z dużą rezerwą traktuje Pani słowa ludzi piszących pod pseudonimem. To dobra cecha, bo trzeba wielu lat i wielu doświadczeń, by rzetelnie ocenić takie osoby i ich publicystykę. Gorzej, gdy takie opinie pojawiają się w kontekście rozważań o odwadze i odpowiedzialności, a ich miarą staje się odpowiedź na pytanie: kto pisze, nie zaś próba oceny - co pisze.
      Rozmawiamy przecież na blogu autora, który od sześciu lat ukrywa się pod pseudonimem i zachowanie to uważa za naturalne i wręcz konieczne.
      Pogląd na ten temat wyraziłem przed laty w tekście "Ja - pseudonim".
      Proponuję jednak, by mając na uwadze ten fakt zechciała Pani przemyśleć poglądy dotyczące anonimowości. Choćby po to, by w kwestii komentowania na tym blogu postępować zgodnie z własnymi poglądami.

      Usuń
    6. Panie Aleksandrze,

      Dziękuję Panu za ten czytelny dla mnie i jasny przekaz.

      Kontekst mojej wypowiedzi był inny.Stanęłam jedynie w obronie człowieka,
      którego znam.Uznałam za stosowne zwrócic uwagę Pani Urszuli,ponieważ użyła w stosunku do konkretnej Osoby określeń 'tchórzostwo hipokryzja i obłuda'.
      W żadnym wypadku nie można stosowac zasady odpowiedzialnosci zbiorowej.
      to znaczy utożsamiac miejsca w którym ktoś pracuje,z indywidualnymi
      poglądami człowieka.

      Zdaję sobie sprawę z tego,że anonimowośc w sieci jest w niektórych przypadkach
      koniecznym wymogiem sytuacyjnym,ale niekiedy też sprzyja rażącym nadużyciom,co można obserwowac na wielu forach dyskusyjnych.
      Na Pana forum większośc komentatorów to osoby posługujące się pseudonimami.
      Z zainteresowaniem czytam ich wypowiedzi,analizuję,porównuję i te które są cenne
      cenię.
      Nie zamierzam więcej wdawac się w słowne potyczki z Panią Urszulą Domyślną.
      Również do mnie nie może i nie musi należec ostatnie słowo.
      Pozostanę niemą Pana czytelniczką:)chociaż głowy sobie uciąc nie dam:)

      Pozostaję z ogromnym szacunkiem
      Barbara

      Usuń
  25. W najnowszym nr 6/2013 dwumiesięcznika "Focus Historia Extra" otwierający pismo, kilkustronicowy tekst, który można dopisać do szeregu eventów tworzących od pewnego czasu operację "mąż-stanu-polak-patriota-katolik".
    O ojcu lokatora Belwederu Zygmuncie Leonie Komorowskim pisze Andrzej Fedorowicz. "Cztery wcielenia Zygmunta Komorowskiego" tak tytułuje ów tekst. "Ojciec prezydenta RP najpierw działał w konspiracji, następnie w partyzantce, by po wpadce trafić do armii gen. Berlinga, z której zdezerterował po tym, jak uznano go za... zabitego" - tak ten tekst zapowiada redakcja w internecie. Ani słowa o tym, jak to się stało, że dezerter zrobił karierę w PRL, mnóstwo pytań zawieszonych między laurkowym opisem. Zdjęcia Bronisława z młodą Anną... Tytuł pracy doktorskiej matki lokatora...
    Nie ulega wątpliwości, że tekst będzie cytowany we wszystkich portalach, nie oprze mu się nawet niezalezna.pl. Bo stanowi w gruncie rzeczy świąteczny prezent: dla lokatora Belwederu i dla połykaczy medialnej papki. Jako taki będzie funkcjonował w mediach i necie. Bo czy coś-ktoś nadaje się bardziej na świąteczny prezent niż tekst o bądźmy-razem-kochajmy-się?

    Udana operacja "mąż-stanu-polak-patriota-katolik" oznaczać będzie trupa Polski....

    Kim jest Andrzej Fedorowicz?
    Ze strony http://bedrift.pl/portfolio/andrzej-fedorowicz/ :

    Pracę w mediach rozpoczął w 1991 roku w „Super Expressie”. Brał udział w organizowaniu redakcji „Faktu” i przygotowaniu wejścia tej gazety na rynek. Następnie pracował przy projektach medialnych wydawnictwa „Agora”. Od 2006 roku jest właścicielem firmy, oferującej szkolenia dziennikarskie dla wydawnictw, korporacji i organizacji pozarządowych. Brał udział w projektach wspomagania rozwoju prasy lokalnej w krajach b.ZSRR, m.in. w Kirgistanie, Tadżykistanie, na Białorusi i Ukrainie. Jako dziennikarz-autor tekstów współpracuje stale z magazynami „Focus”, „Focus Historia” i „Focus Śledczy”.

    OdpowiedzUsuń
  26. BEZ KOMENTARZA

    Władimir Putin przyjechał do Watykanu spóźniony prawie 50 minut. Towarzyszył mu Ławrow.

    "50 minut spóźnienia, 30 minut rozmowy. Papież spotkał się z Władimirem Putinem, rozmowa głównie o Syrii. Zaproszenia do Rosji nie było..."

    http://wpolityce.pl/wydarzenia/68044-50-minut-spoznienia-30-minut-rozmowy-papiez-rozmawial-z-wladimirem-putinem-glownie-o-syrii-zaproszenia-do-rosji-nie-bylo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej sprawie polecam komentarz księdza Józefa Klocha, rzecznika prasowego Konferencji Episkopatu Polski w specjalnej wypowiedzi dla tuby Kremla.
      Jest tam morze łgarstw na temat Syrii ( co potwierdza znaczenie tego konfliktu) oraz wieńczące dzieło stwierdzenie: "Ostatni szczegół polega na tym, że audiencja przebiegała w serdecznej atmosferze. Władimir Putin i papież Franciszek potwierdzili, że łączą ich dobre stosunki."

      http://polish.ruvr.ru/2013_11_26/Watykan-calkowite-zrozumienie-wzajemne/


      Usuń
  27. panie Aleksandrze, wydaje mi się, że jednak myli się pan co do całościowego odbioru i wystawiania na świecznik Geremka, Wałęsy i Mazowieckiego. Proszę zauważyć.. Geremek był WIELKI dopuki żył... teraz nikt nawet z jego przyjaciół w TV o nim słowa nie wspomni, tak samo jak o Kuroniu i paru innych. Wałęsa jest kompletnie skompromitowany i tego już nic nie zmieni (co najlepsze zrobił to SAM - tak jak obalił komunizm SAM).. Postacią, która budziła u mnie jako taką sympatię był Mazowiecki (z jego wszystkimi błędami i zaniedbaniami)... Ale czy za 10 lat będzie tak wspominany jak podaczas jego pogrzebu? Piłsudski, Dmowski to charaktery, to charyzma to przekaz i myśl... A czym błysnęła ta wspomniana przed chwilą trojka?

    OdpowiedzUsuń
  28. WÓDKA CZY KREW. O FUNDAMENCIE NIEPODLEGŁOŚCI

    Panie Aleksandrze .


    W Magdalence była Wódka .

    W Smoleńsku ....była Krew .

    Natomiast .

    Fundamentem Niepodległości ...

    Jest Nadzieja .

    Ileż było osób ponad dwa tysiące lat temu ?! ,które by dawały wiarę (wtedy),że po Śmierci Syna Cieśli poczętego z "wiarołomnej" Kobiety... ,że jeszcze ponad 2 tysiące lat po Jego "śmierci" w "wolnym świecie" ...jeszcze około 100 tysięcy ludzi rocznie będzie ginęło w cierpieniach z Imieniem Jezus na ustach .?!!!

    OdpowiedzUsuń
  29. Pani Urszulo,

    Zgodnie z wyrażoną już intencją, iż nie chciałbym wracać do wydarzeń sprzed kilku lat ani oceniać ówczesnych zachowań w sprawie "pytań do Komorowskiego", nie podejmę tematu "odkrywania BK niczym nieznanego lądu". To rzecz oczywista i bardzo celnie ujęła Pani tę smutną przypadłość niektórych środowisk.
    Jeśli Bóg da, a zdrowie dopisze, już w roku 2015 dowiemy się, jak zmieniły się polskie realia i czy opozycja odważy się zadać kilka nowych intrygujących pytań.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  30. Panie Kazefie,

    W uzupełnieniu do podanej przez Pana informacji dodam, że przygnębiające wrażenie zrobiła na mnie wiadomość znaleziona dziś na stronie lokatora Belwederu.
    Pod tytułem: "Chylę głowę przed całym państwa pokoleniem" informowano tam o nadaniu przez Komorowskiego wysokich odznaczeń państwowych "osobom zasłużonym dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej."

    http://www.prezydent.pl/aktualnosci/ordery-i-odznaczenia/art,1273,chyle-glowe-przed-calym-panstwa-pokoleniem.html

    Nie zabrakło oczywiście odniesień do "dnia wolności" 4 czerwca i kilku innych zabiegów propagandowych. Nie to jednak jest najważniejsze. Czytając nazwiska odznaczonych i widząc niektóre życiorysy, zastanawiałem się: jakże od ludzi młodych możemy oczekiwać rozeznania dobra i zła, jak domagać się prawdy o postaciach publicznych, jeśli ci starcy z pokolenia doświadczonego sowiecką okupacją przyjmują ordery z rąk lokatora Belwederu?
    I nawet odpowiedź na pytanie: robią to z niewiedzy czy z wyrachowania, nie przynosi satysfakcji, bo w obu przypadkach prowadzi do przygnębiających wniosków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Panie Aleksandrze,

      chciałbym się dowiedzieć, kto takiego odznaczenia nie przyjął. Mam nadzieję, że tacy też byli. Do takich powinni docierać dziennikarze wolnych mediów.

      Zwróciły moją uwagę specyficzne słowa lokatora kierowane do odznaczanych:

      "Musi mieć miejsce wspólna refleksja między pokoleniami, o tym jak cenna jest wolność odzyskiwana tak wielkim kosztem i po tak długim okresie oczekiwania (...). Chciałbym bardzo, aby z tego 25-lecia polskiej wolności wynikało proste przesłanie, że to łańcuch polskich pokoleń od niepamiętnych czasów aż po dzień dzisiejszy jest sprawcą wszystkich zmian na lepsze i ma wspólny udział, i w dramacie klęski, i w słodyczy zwycięstwa".
      ---
      "łańcuch pokoleń"
      "wspólna refleksja między pokoleniami"

      Szkoda, że lokator nie odniósł się do osobistych doświadczeń albo do "łańcucha pokoleń" i "refleksji między pokoleniami" Anny Dziadzi...

      Nie wiem, kto mu pisze przemówienia, ale zabiegi związane z operacją na pamięci społecznej i kreowaniem mnemonicznego łańcucha skojarzeń mają pod naszą szerokością geograficzną swoją określoną tradycję. Starą komuną cuchnie na kilometr.

      Zacytuję klasyka:

      "Pamięć to bezcenny dar człowieka, stawiający go ponad wszystkim istotnym. Przechowanie pamięci to panteony nieśmiertelności rozsianej po całej Ziemi. Tylko pamięć utrwala łańcuch niezliczonych pokoleń i wypełnia tę niekończącą się nić świadomego istnienia" - powiedział Krzywicki, jeden z radzieckich pisarzy frontowego pokolenia.
      Cyt za: "Nigdy więcej wojny: materiały ze spotkań pokojowych organizowanych przez Stowarzyszenie Pax w rocznicę wybuchu II wojny światowej 1982-1986", Instytut Wydawniczy Pax, 1987, str. 118 (wystąpienie Wiktora Czałmajewa)

      Usuń
    3. Przykre jest to, że nawet jeśli Ci ludzie kiedyś przysłużyli się wolności, dziś ten cały dorobek marnują. Kiedy przyjdzie Nowe Pokolenie i odsłoni twarz lokatora Belwederu, nie będzie zrozumienia dla tych, którzy czy to z niewiedzy czy wyrachowania, brali medale z rąk tego człowieka. Jedna linia wymaże tych ludzi z polskiej historii.

      Usuń
  31. Na stronie lokatora Belwederu mamy już podstronę Święto Wolności:
    http://www.prezydent.pl/swieto-wolnosci/
    Jest apel, jest gładka i zwięzła historia, są konkursy etc. Jest również list szefa KPRP i minister edukacji narodowej, w którym czytamy (http://www.prezydent.pl/swieto-wolnosci/mlodzi-dla-wolnosci/):
    "Jesteśmy przekonani, że to właśnie w szkołach, uczniowie i nauczyciele - razem - zaplanują wydarzenia, które nie tylko podkreślą dumę z sukcesu rozpoczętej 25 lat temu naszej polskiej transformacji(...)". Biedne dzieci...
    Zainteresowała mnie również inicjatywa Razem'89. Na jednej ze strony znalazłem listę, pewnie skróconą, uczestników:
    Inicjatywa RAZEM '89 jest otwartą platformą działania dla wszystkich, którzy chcą uczcić 20-lecie przemian ’89. Inicjatorami projektu są połączone w koalicji organizacje pozarządowe, m.in.: Fundacja Batorego, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Projekt: Polska, Dom Spotkań z Historią, Fundacja FOR, Fundacja Ośrodka Karta, KIK Warszawa, Fundacja Wspomagania Wsi, Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej, Polska Akcja Humanitarna, Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości. Z każdym dniem do Inicjatywy dołączają kolejni partnerzy z całego kraju.
    http://www.for.org.pl/pl/Razem89
    A więc przygotowania poszły pełną parą, choć inicjatywa została zawiązana w 2009 r.
    Tak sobie myślę, czy lokator Belwederu nie robi sobie niedźwiedziej przysługi z tą inicjatywą. Musi przecież liczyć się z tym, że po pierwsze nakręcając tą sprawę roku 89 zainteresuje młodzież historią, co może skutkować pogłębionym zainteresowaniem tego całego bagna. Z drugiej strony równolegle pewnie pojawią się i ożywią dość liczne głosy sprzeciwu.
    Mam nadzieję, że Nowe Pokolenie zdecyduje właściwie.
    Życzyłbym sobie, lokatorowi Belwederu, jak i całemu narodowi, aby ta inicjatywa obróciła się przeciwko intencji jej twórców i spowodowała raz na zawsze upadek mitu Magdalenki, Okrągłego Stołu, pół-wolnych wyborów i w ostateczości III RP.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KSIĄDZ ROBAK,

      Znając sprawność aparatu propagandy można przypuszczać, że będzie to udana kampania. O tyle łatwiejsza, jeśli przemilczy ją opozycja i zignorują "nasze" media.

      Usuń
  32. Pierwszym patronem dnia pół-wolności powinien zostać PRL-owski i komunistyczny major Bauman. Wszak Bauman to już klasyk.
    http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/60787,maturalny-bauman.html

    OdpowiedzUsuń
  33. Kolejny krok, na na Uniwersytecie Kardynała S. Wyszyńskiego w Warszawie:

    http://wpolityce.pl/wydarzenia/68074-prezydent-znow-bedzie-jednal-sie-z-rosjanami-msz-finansuje-konferencje-z-udzialem-komorowskiego-rosyjskiego-ambasadora-i-moskiewskich-uczonych

    wspólnicy "pojednania":

    http://www.pojednanie2013.pl/?page_id=13

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomasz Terlikowski w dzisiejszej "Gazecie Polskiej" zarzeka się tytułem felietonu:

      "Dialog z lewicą? Niemożliwe!"

      Tymczasem:

      Konferencja „Przyszłość chrześcijaństwa w Europie. Rola Kościołów i narodów Polski i Rosji”
      30 listopada 2013:
      Blok V: Chrześcijaństwo we współczesnym świecie – wyzwania, pola współpracy
      WARSZTATY
      2. Rola mediów chrześcijańskich w ewangelizacji współczesnego świata
      Moderator: Marcin Przeciszewski – prezes KAI
      Siergiej Czapnin – redaktor „Dziennika Patriarchatu Moskiewskiego”, zastępca głównego redaktora Wydawnictwa Patriarchatu Moskiewskiego
      Aleksander Szczipkow – prezes Klubu dziennikarzy prawosławnych, redaktor naczelny religare.ru
      Eugeniusz Czykwin – redaktor naczelny „Przeglądu Prawosławnego”
      Andrzej Grajewski – kierownik działu zagranicznego „Gościa Niedzielnego”, b. przewodniczący Kolegium IPN
      Julia Zajcewa – Agencja Informacyjna „Blagovest Info“
      Ewa K. Czaczkowska – szefowa portalu Areopag21.pl, UKSW
      Tomasz Terlikowski – portal „FRONDA”
      Adam Hlebowicz – historyk i publicysta , dyrektor Radia Plus – Gdańsk

      Usuń
    2. Na tej konferencje będzie tez
      JERZY BAHR !!!!! I wielu innych!!!!

      Usuń
    3. A o Turowskim zapomnieli? Skandal!

      Usuń
    4. Panie Kazefie,

      To nie jest nawet "dialog z lewicą". To coś znacznie gorszego i hańbiącego.
      Gdy wysłannik Putina jednał się z hierarchami, Terlikowski napisał:
      "Wspólny apel biskupów polskich i rosyjskich, prawosławnych i katolickich – to ważny gest. Ale jego istota wcale nie jest polityczna (niezależnie od intencji Putina, Komorowskiego czy polityków Prawa i Sprawiedliwości), ale najgłębiej religijna i moralna. Patriarcha Cyryl i arcybiskup Józef Michalik czynią – podpisując ten dokument – pierwszy krok na drodze budowania wielkiej koalicji prawosławno-katolickiej i polsko-rosyjskiej w walce o dusze Europy i przypominają, że w obecnej chwili głównym przeciwnikiem chrześcijan jest cywilizacja śmierci, w walce, z którą trzeba zwierać szeregi."
      http://terlikowski.salon24.pl/441186,budowanie-koalicji-na-wojne-o-cywilizacje

      Nie muszę nic więcej wiedzieć o tej postaci, by zrozumieć z kim mam do czynienia.
      To głęboko mi obca postawa i obcy rodzaj "katolicyzmu".
      Dlatego obecność pana Terlikowskiego w gronie belwederskich przyjaciół Rosji, nie jest dla mnie zaskoczeniem. Podobnie, jak nie zaskakuje niechęć do podejmowania tego tematu przez redaktorów "naszych" mediów.

      Usuń
  34. Za wPolityce:

    Rząd Tuska realizuje carskie dekrety z okresu zaborów. Kościołowi i polskim gminom grożą ogromne odszkodowania na rzecz Cerkwi


    Komisja Regulacyjna składająca się pół na pół z przedstawicieli rządu i Kościoła prawosławnego w Polsce domaga się zwrotu nawet 300 tys. hektarów ziemi lub odszkodowań w wysokości setek milionów złotych. [...]

    W1989 r. powstało w Polsce 5 komisji ds. zagrabionego po 1945 roku przez komunistyczne państwo mienia Kościołów katolickiego, ewangelicko-augsburskiego, prawosławnego, dla gmin żydowskich oraz pozostałych wyznań i związków wyznaniowych. Miały one za zadanie oszacować i zwrócić mienie utracone w okresie PRL-u. Komisja Majątkowa ds. Kościoła katolickiego spotkała się parę lat temu z ostrą krytyką i jej działalność praktycznie wygasła po 2010 r., a w roku 2011 komisja została rozwiązana. Premier Tusk wówczas zapowiadał głośno, że pozostałe komisje też zostaną rozwiązane, ponieważ praktycznie nie mają już co robić.

    Komisja Regulacyjna ds. Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego postanowiła jednak rozszerzyć – niezgodnie z ustawą powołującą to ciało - swoją działalność i pragnie dzisiaj odzyskać majątek Cerkwi wg. stanu z… 1918 r.! I tak ostatnio wojewoda podlaski polecił wypłacić 1,5 mln odszkodowania niewielkiej parafii prawosławnej w Boćkach w diecezji drohiczyńskiej, zaś przypadków odszkodowań na rzecz Cerkwi jest i szykuje się znacznie więcej. Prawosławny arcybiskup Jeremiasz stwierdził bez ogródek, że „może to być od 150 tys. do nawet 300 tys. hektarów”. Za sam niewielki Drohiczyn (2129 mieszkańców) Cerkiew oczekuje ponad 5 mln złotych odszkodowań.[...]


    Na czym Komisja – przy pełnej akceptacji ze strony organów państwowych – opiera swoje roszczenia?

    Car rosyjski surowo karał za opór w sferze kultury i języka polskiego. Zagrabione mienie przekazywał rosyjskim strukturom związanym z caratem, także cerkiewnym. Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r., po ustaleniu nowych granic, wielu z tych właścicieli z łaski cara – uciekło z Polski lub do niej nie powróciło z zawieruchy wojennej. Także wielu prawosławnych, w tym księży, uciekło z Polski. Wtedy Sejm polski a potem i Sąd Najwyższy podjęli decyzję, że wszelkie dobra zabrane Kościołowi i osobom cywilnym w toku prześladowań carskich, wracają do właścicieli. Nie wszystkie jednak zagrabione za caratu dobra zostały przepisane na Kościół katolicki, bo nie było komu wówczas tym się zająć, po prostu było za mało księży. Dlatego przejął te majątki lub tereny przykościelne Skarb Państwa

    - tłumaczy bp drohiczyński Antoni Dydycz.

    Zatem to, czego żąda Komisja, to nic innego, jak spadek po okrutnie krzywdzonych polskich patriotach, sybirakach, powstańcach, zakonnikach, obrońcach polskiego języka i katolickiej wiary. Aktami własności są w tym wypadku rosyjskie nadania dla sługusów carskiego reżimu. Prawosławni robią np. kserokopie dawnych ksiąg metrykalnych z XIX w. i na nie się powołują, żądając „odszkodowań”.

    Dekrety cara wywłaszczające polskich patriotów i ludzi Kościoła nabierają obecnie mocy, gdyż realizuje je Komisja Regulacyjna ds. Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, instytucja mieszana kościoła prawosławnego i państwa

    - dodaje bp Dydycz. Dodajmy, że wszelkie takie „odszkodowania” pokrywane są de facto z kieszeni podatnika.

    Ponadto sprawa tych roszczeń może stać się precedensem. Skoro nasza władza akceptuje żądania Komisji Regulacyjnej, które zaczynają się nie od 1945, ale od 1918 r., to – logicznie rozumując – to pewnie za chwilę zgodzi się na rewizję zachodniej granicy do jej stanu sprzed 95 lat, z roku 1918. Na przywrócenie tamtego stanu rzeczy naciski w Niemczech są nieporównywalnie większe niż ze strony Komisji.

    http://wpolityce.pl/wydarzenia/68297-rzad-tuska-realizuje-carskie-dekrety-z-okresu-zaborow-kosciolowi-i-polskim-gminom-groza-ogromne-odszkodowania-na-rzecz-cerkwii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niech się jednają. "Pojednanie" kosztuje, całkiem wymiernie...

      Usuń
  35. AROSŁAW MAREK RYMKIEWICZ :

    'KREW

    Krew rozlepiona na afiszach
    Krew na chodnikach i na ścianach
    Krew – jak poranna wtedy cisza
    Krew – czarne plamy na ekranach

    Krew na kamiennych szarych płytach
    Na białych rękawiczkach Tuska
    Krew która o nic was nie pyta
    Krew jak złamana w sadzie brzózka

    I jak na polach polne maki
    I nad polami białe chmury
    Jak narodowi dane znaki
    Oni wznosili się do góry

    Krew na fotelach tupolewa
    Zmywana szlauchem o świtaniu
    Jeszcze wam ona pieśń zaśpiewa
    To będzie pieśń o zmartwychwstaniu/



    Czy widzisz te gruzy na szczycie?
    Tam wróg twój się kryje jak szczur.
    Musicie, musicie, musicie
    Za kark wziąć i strącić go z chmur.
    I poszli szaleni zażarci,
    I poszli zabijać i mścić,
    I poszli jak zawsze uparci,
    Jak zawsze za honor się bić.

    Czerwone maki na Monte Cassino
    Zamiast rosy piły polską krew.
    Po tych makach szedł żołnierz i ginął,
    Lecz od śmierci silniejszy był gniew.
    Przejdą lata i wieki przeminą.
    Pozostaną ślady dawnych dni
    I wszystkie maki na Monte Cassino
    Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosną krwi.

    Runęli przez ogień ,straceńcy,
    niejeden z nich dostał i padł,
    jak ci z Samosierry szaleńcy,
    Jak ci spod Racławic sprzed lat.
    Runęli impetem szalonym,
    I doszli . I udał się szturm.
    I sztandar swój biało czerwony
    Zatknęli na gruzach wśród chmur,

    Czerwone maki na Monte Cassino
    Zamiast rosy piły polską krew.
    Po tych makach szedł żołnierz i ginął,
    Lecz od śmierci silniejszy był gniew.
    Przejdą lata i wieki przeminą.
    Pozostaną ślady dawnych dni
    I wszystkie maki na Monte Cassino
    Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosną krwi.

    Czy widzisz ten rząd białych krzyży?
    Tam Polak z honorem brał ślub.
    Idź naprzód, im dalej ,im wyżej,
    Tym więcej ich znajdziesz u stóp.
    Ta ziemia do Polski należy,
    Choć Polska daleko jest stąd,
    Bo wolność krzyżami się mierzy,
    Historia ten jeden ma błąd.

    Czerwone maki na Monte Cassino
    Zamiast rosy piły polską krew.
    Po tych makach szedł żołnierz i ginął,
    Lecz od śmierci silniejszy był gniew.
    Przejdą lata i wieki przeminą.
    Pozostaną ślady dawnych dni
    I wszystkie maki na Monte Cassino
    Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosną krwi

    OdpowiedzUsuń
  36. Ta ziemia do Polski należy,
    Choć Polska daleko jest stąd,

    OdpowiedzUsuń
  37. Trochę zaległe ale nie było tutaj.
    Bardzo przykro było usłyszeć takie słowa sygnowane przez papieża:

    Cyt. z rzepy:
    Papież Franciszek o Mazowieckim

    - Był mężem stanu, który dobro ojczyzny i narodu przedkładał ponad swoje sprawy osobiste – tak o zmarłym w poniedziałek Tadeuszu Mazowieckim napisał w imieniu papieża abp Angelo Becciu, substytut Sekretariatu Stanu.
    List kondolencyjny z Watykanu dotarł w czwartek do siedziby Episkopatu Polski. Papież zapewnia w nim o modlitwie za Tadeusza Mazowieckiego i łączy się duchowo „z tymi, którzy z bólem i nadzieją dziękują Bogu za jego bogate życie, za owoce jego działalności społecznej i politycznej". Pisze także, że to Opatrzność Boża wyznaczyła Mazowieckiemu w 1989 r. trudne zadanie przewodniczenia rządowi, który „miał poprowadzić Naród ku lepszej rzeczywistości".
    - Pełnił tę misję z oddaniem i mądrością, z poszanowaniem wartości chrześcijańskich i z żywą wiarą, dając przykład szlachetnego zaangażowania na rzecz dobra wspólnego. Był mężem stanu, który dobro ojczyzny i narodu przedkładał ponad swoje sprawy osobiste – czytamy w liście.


    Nawet nie wiem jak to skomentować, ale nie da się budować „dobra wspólnego” w sojuszu ze zbrodniarzami i nie przynosi to dobrych owoców. Takie życiowe wybory nie mają też nic wspólnego z wartościami chrześcijańskimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marcin Ís,

      Myślę, że w takim opisie Mazowieckiego papież kierował się sugestiami i opiniami polskich hierarchów i doradców.
      Trzeba jedynie żałować, że ludzie ci wprowadzają Franciszka w błąd, a poprzez jego słowa utwierdzają w błędzie miliony Polaków.

      Usuń
  38. Dobry wieczór. Kiedyś było łatwiej odróżnić dobro od zła w KK-było jasne dla przeważającej części społeczeństwa kto swój-kto przeciwnik.Kiedy się zaczęło robić ciężej z tym rozróżnianiem-być może od czasu wpięcia w klapę Czarnej Madonny przez pewnego osobnika,który dorwał się do władzy i oszukał wielu i o którym książka 'Wałęsa-człowiek z teczki'( być może tu[giodo.gov.pl/data/filemanager_pl/wsp_krajowa/KEP.pdf] w kan.489 par.1 i 2 leży pośrednia odpowiedź na kłopoty Autora tej książki z uzyskaniem/potwierdzaniem informacji).Przechodząc do tematyki: dziś o wiele trudniej alarmować o zagrożeniach dot. KK,od razu otrzymuje się piętno wroga KK-a tak przecież nie jest.Jak to wszystko daleko sięga jest wprost nie do wyobrażenia.Manipulacja idzie stąd [cprdip.pl/main/index.php?id=maly-ruch-w-dobrym-kierunku---raport-z-badania-opinii-publicznej--w-strefie-malego-ruchu-granicznego] razem z [sdp.pl/aktualnosci/8835,konferencja-o-dialogu-polsko-rosyjskim,1384263349].Wczoraj pisano na portalu niezalezna.pl o prof.F.Ziejce:[niezalezna.pl/48825-lustrowany-przez-ipn-prof-ziejka-atakuje-ekspertow-macierewicza]-nic dziwnego:[lustronauki.wordpress.com/2013/11/21/agenturalna-sprawa-k-o-zebu-franciszka-ziejki-b-rektora-uj],któremu laurkę wystawił kiedyś bp.Pieronek: [web.archive.org/web/20080411111910/http://www.pat.krakow.pl/vita/25-28/vita_academica.php?id=doktorat3].Chwilę póżniej zaatakował prof.A.Zoll,człowiek "odznaczający się mrówczą pracowitością i umiejętnością pełnienia jednocześnie kilku funkcji",o związkach (o których dowiedziałem się za pośrednictwem Pana blogu) sięgających drogiej mi symboliki związanej z bł.JPII :[janpawel2.pl/centrumjp2/strukturacentrum] zawierającej m.in. takie nazwiska,jak J.Miller,J.Majchrowski,Wejchert,Kukiz (od JOWów),w tym także osób duchownych....Czyżby wrogość wobec prawdy ze styku 10.04.10 i lustracji sięgała aż tak głęboko,a ogół (tzw. tłum publiczny) był świadomie utrzymywany na smyczy fałszywego "pojednania" i kolejnych etapów ten fałsz wymuszających? Uważam także za swoistą formę godzenia (się na jednanie) dobór personalny w niektórych dyskusjach,np.:[youtube.com/watch?v=IkmdIHGkmaM]-no bo gdzie się dojdzie rozpychając z taką wspólnotą pręty dużej klatki,jak nie na manowce fałszu skrytego za sztucznością "pojednania". Szczęść Boże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wsojtek,

      Zapewne wiele osób ma problem z odróżnieniem dobra od zła. W wymiarze "pojednania" jakie fundują nam polscy hierarchowie jest to szczególnie groźny objaw. Choćby dlatego, że ten temat i ta rola hierarchów jest całkowicie przemilczana w "naszych" mediach i nie podlega żadnej refleksji.

      Usuń
  39. Szanowny Panie Aleksandrze,

    Na tak prowokacyjny tytuł zda się odpowiedzieć jedynie inną prowokacją słowną: jaki fundament, taka i wolność!

    Wiem, że mimowolnie dotknę tymi słowy nie jedną osobę szczerze i autentycznie zaangażowaną kiedyś w projekt Polski niepodległej, w to co się na ten byt pojęciowy składa.
    Ale czas najwyższy na taka refleksję.

    Jesteśmy pokoleniem z trudem przedzierającym się przez meandry swojej własnej, najświeższej historii, jednocześnie świadkami, uczestnikami a ostatnio też sędziami i podsądnymi.
    Ilu z nas "załapało się"na mit Wałęsy, mit Okrągłego Stołu, odrodzonej starej/nowej Solidarności?
    Nieświadomi gigantycznej manipulacji, często swym zachowaniem i wyborami legitymizowaliśmy przez lata tą nową "niepodległą", broniliśmy jej nawet.
    Widząc jak dziś wygląda Polska, wielu z nas zastanawiało się jak do tego doszło, czemu dopuściliśmy do stanu który tak dojmująco i boleśnie określił niedawno prof Chris Cieszewski (http://niezalezna.pl/47716-prof-cieszewski-ostro-o-polskich-szmatlawcach-i-tzw-ekspertach-laska)?

    Diagnoza tego stanu rzeczy staje się na naszych oczach coraz bardziej oczywista.

    Widząc jak niektóre z mitów założycielskich pękają i upadają - jak np. Wałęsy (http://www.blogpress.pl/node/17837) człowieka ikony, który, co już wiemy, zawsze był po drugiej stronie, dotykamy chyba sedna problemu.
    Słowa: "W establishmencie III RP jest wielu ludzi, którzy jakiś udział w zdradzie mieli. Niestety nikt nie bada tych historii. Żyjemy w kraju, w którym nie pisze się biografii naszych przywódców, premierów, prezydentów, ministrów spraw zagranicznych, przywódców partii." (http://wpolityce.pl/wydarzenia/68346-dr-hab-cenckiewicz-w-establishmencie-iii-rp-jest-wielu-ludzi-ktorzy-jakis-udzial-w-zdradzie-mieli-niestety-nikt-nie-bada-tych-historii-zobacz-wideo) są jak sadzę głęboko prawdziwe i budzą też nadzieję, że na tym nie koniec!

    Historia pokazuje, że na tym fundamencie którym raczono się w Magdalence, nie zbuduje się takiej Polski o jakiej My marzymy.
    Powstaje zatem pytanie!
    Czy potrafimy pogodzić się dziś ze świadomością jaką wymusza odpowiedź na Pańską prowokację ?

    Historia pokazuje, że co kilka pokoleń taka daninę byliśmy w stanie złożyć!

    Z wyrazami szacunku

    Zaścianek

    OdpowiedzUsuń
  40. "Konkretny wymiar "pojednania" polsko-rosyjskiego? Abp Budzik postuluje wspólny apel Kościołów o zwrot wraku tupolewa" ->>>
    http://wpolityce.pl/wydarzenia/68375-konkretny-wymiar-pojednania-polsko-rosyjskiego-abp-budzik-postuluje-wspolny-apel-kosciolow-o-zwrot-wraku-tupolewa

    Kilka wersji biegu wydarzeń:

    1) Abp Budzik to mało ważna persona, episkopat zbędzie go milczeniem i będzie dalej jednał się z rosyjską cerkwią (dla wielu pięknych, ale mało konkretnych wartości),

    2) Polska słono zapłaci za zwrot wraku Tupolewa, bo w zamian za ten gest ze strony rosyjskiej, trzeba będzie zwrócić mienie cerkwi prawosławnej (od 150 tys. do nawet 300 tys. hektarów) lub wypłacić setki milionów złotych odszkodowań. Być może dojdą jakieś inne roszczenia ze strony rosyjskiej (i nie mam tu na myśli tylko odszkodowania za spaloną budkę spod ambasady).

    3) Pod naporem tego typu roszczeń płynących ze strony episkopatu (wkurzonego dodatkowo roszczeniami komisji ds. zwrotu mienia cerkwiom kierowanym m.in. do polskiego kościoła, stawianych jako warunek "pojednania"), Cyryl przestanie nam zawracać głowę, stopnieje intensywność tego procesu. Wtedy wyjdą na jaw prawdziwe intencje tego "pojednania". Przecież walka o dusze Europy warta jest najwyższych ofiar! Co tam zwrot wraku Tupolewa!

    OdpowiedzUsuń
  41. Pani Urszulo,

    Cytowany przez Panią tekst jest dowodem, że "pojednanie" z putinowską Cerkwią ma nie tylko wymiar narodowej hańby ale materialnych roszczeń.
    Można przypuszczać, że roszczenia te są w pełni akceptowane przez polskich hierarchów, którzy rozpoczęli właśnie "nowy rozdział" w procesie owego "pojednania".
    http://www.pojednanie2013.pl/
    To w ramach konferencji wystąpił wczoraj Jarosław Skworcow z Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Zwracałem uwagę na treść tego wystąpienia i fakt, że słowa Rosjanina zostały przyjęte w milczeniu przez hierarchów. A nie powinny, bo ilością bezczelnych łgarstw można byłoby obdarzyć kilka podręczników rosyjskich do nauki historii. Kto przebrnie przez rozliczne cytaty z Michnika, itp. mądrości, zapozna się z opisem czasu zaborów dokonanym z taką propagandową maestrią, że gotów uwierzyć, iż to sami Polacy zakładali cerkwie wyrażając w ten sposób wdzięczność dla dobrego cara:

    "Pierwszy raz car Aleksander przybył do stolicy Królestwa Polskiego w październiku 1815 r. w polskim mundurze z Orderem Orła Białego, co według ówczesnych obserwatorów, pozwoliło „zapomnieć, że panował on nad innymi narodami”. Car odmówił przyjęcia kluczy do miasta, podkreślając: „Przybyłem tu nie jak zwycięzca, ale jako obrońca, jako przyjaciel życzący wam szczęścia”.
    Przed przyjazdem cara na Zamku Królewskim zbudowano cerkiew prawosławną; ikonostas z napisem „Zrozumcie i upokorzcie się, Bóg jest z nami” został przeniesiony z polowej cerkwi cara, w której się modlił podczas wojskowych kampanii w latach 1813–1814.
    Jak wiadomo, w czasach Królestwa Polskiego, było na tych ziemiach wiele cerkwi, podległych nie jak zazwyczaj władzom kościelnym, ale administracji wojskowej. Nic w tym dziwnego, przecież wojskowi stanowili więcej niż połowę prawosławnych w kraju.

    Są też mniej subtelne kłamstwa:

    - "(...) przykładem głębokich tradycji współistnienia i przenikania się dwóch kultur, narodów i religii jest stara Łódź, która, jak wiadomo, omal nie została nazwana w 1846 r. Mikołajewem (na cześć panującego w owym czasie cara Mikołaja).
    Łódź jest również przykładem tego, że migrantom z Rosji było w nowym domu tak dobrze, jak we własnej ojczyźnie, a wraz z adaptacją zachodził proces asymilacji; pierwsi przesiedleńcy, o obecności których świadczą źródła pisane jeszcze z XI w., z czasem wtopili się w miejscowe środowisko i dopiero w połowie XIX w., z nową falą migrantów z Rosji, pojawili się mieszkańcy mówiący po rosyjsku.
    W tym zakątku „rosyjskiej Polski” rozkwaterowują się rosyjskie pułki, otwierają sklepy rosyjskich kupców, zaczyna wychodzić rosyjskojęzyczna gazeta „Gazetka Łódzka”.

    - "Jak wiadomo, w czasie II wojny światowej Polska podejmowała działania, mające na celu umocnienie swojej jednolitości etnicznej i religijnej. I tak począwszy od 1944 r., przesiedlono na wschód około pół miliona Białorusinów i Ukraińców. Wśród przesiedleńców, w tym Łemków, uważanych za etniczną grupę Ukraińców; przeważającą większość stanowili prawosławni."
    - "Po kapitulacji Niemiec uciekinierzy wracali do niepodległej Polski, władza, która traktowała prawosławie jako ostatni element byłego ustroju państwowo-politycznego, nie czuła do niego specjalnej sympatii. W Polsce socjalistycznej do świątyń prawosławnych odnoszono się właściwie obojętnie."

    http://ekai.pl/biblioteka/dokumenty/x1539/prof-jaroslaw-skworcow-sprawy-trudne-dialog-i-proces-pojednania/

    Proponuję zapoznać się z tym tekstem. Choćby po to, by zrozumieć, że nie ma takich kłamstw i takich roszczeń, których przedstawiciele Putina nie mogliby prezentować w obecności polskich hierarchów.

    OdpowiedzUsuń
  42. Szanowny Panie Zaścianku,

    Bardzo dziękuję za ten wyśmienity komentarz. Również za zwrócenie uwagi na wymowę tytułu niniejszego tekstu.
    Gdybym chciał kontynuować taką intelektualną prowokację zapytałbym: czy Polacy mają jeszcze marzenia o wolnym kraju, czy jest nas dostatecznie wielu, by takie marzenia zrealizować?
    Gdy widzimy wybory dokonywane w ostatnich latach (nie tylko wybory polityczne), można się obawiać, że w dylemacie - wódka czy krew, dokonaliśmy już rozstrzygnięcia.
    Jedynie ta mądra i prawdziwa refleksja, iż "historia pokazuje, że co kilka pokoleń taka daninę byliśmy w stanie złożyć" staje się źródłem nadziei i wezwaniem do działania.

    Pozdrawiam Pana

    OdpowiedzUsuń
  43. iwona,

    Przed kilkoma godzinami skomentowałem na tt wezwanie bp. Budzika w słowach: nie wątpiłem,że hierarchowie włączą się w kremlowsko-belwederską grę pt.zwracamy BK wrak samolotu i zamykamy sprawę.
    Dlatego nie podzielam Pani przeświadczenia jakoby inicjatywa tego hierarchy miała jakiekolwiek dobre strony. Odczytuję ją raczej jako część wspólnego (z Kremlem, Cerkwią i Belwederem) planu, którego zwieńczeniem będzie zwrot wraku tupolewa w roku 2015 i wzmocnienie pozycji wyborczej Komorowskiego. Warunkiem będzie zamknięcie wszystkich śledztw w sprawie katastrofy i wyciszenie opozycji.
    O takim scenariuszu piszę od dawna, zaś apel bp. Budzika doskonale wpisuje się w koncepcję uczynienia z roku wyborczego "roku Rosji w Polsce i Polski w Rosji", jak planują Rosjanie.
    Przypomnę też, że ten hierarcha należy do zagorzałych piewców "pojednania" polsko-rosyjskiego", o czym m.in. świadczą jego słowa z 23 kwietnia 2010 roku:
    „Mam nadzieję, że wspólne przeżywanie katastrofy, jaka wydarzyła się pod Smoleńskiem będzie nowym otwarciem, kamieniem milowym na drodze porozumienia i pojednania polsko-rosyjskiego”. Bp. Budzik powiedział wówczas że hierarchowie polskiego Kościoła „zinterpretowali tragiczne wydarzenia pod Smoleńskiem jako okazję do pogłębienia dialogu polsko-rosyjskiego” oraz powołał się na słowa abp Michalika, który w homilii wygłoszonej na Placu Piłsudskiego uznał, że „życzliwość i wrażliwość rosyjskiego ludu znaliśmy od zawsze, ale w Smoleńsku we wzruszający sposób współbrzmiała z nią serdeczność i pomoc najwyższych przywódców Rosji, oni tam pierwsi pospieszyli z pomocą.”

    Spodziewam się natomiast, że apel bp.Budzika zostanie przedstawiony w "naszych" mediach jako wyraz troski Episkopatu o sprawę smoleńską i będzie entuzjastycznie przyjęty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to ja, czyli zwykła zjadaczka chleba. Mogę się mylić, zbyt naiwnie podchodzić do pewnych słów i gestów osób kształtujących nasze życie publiczne i stosunki z innymi państwami.

      Ale "nasze media" powinny być busolą dla takich jak ja. Przyznaję się, że czytałam jeszcze do niedawna "Sieci" i "Do Rzeczy". Teraz wolę czytać Pana...

      Usuń
    2. Pańskiego twittera uważam za najlepszy serwis informacyjny. Takie ŚciosNews.
      Zamiast przedzierać sie przez magmę propagandy, chłamu i tematów zastepczych otrzymujemy esencję spraw istotnych oraz analizę.
      Dziekuję.

      Busolą pozostaje 2010.04.10. Tylko w tej optyce można rozpatrywać wszelkie sprawy w Polsce.
      Nie ma wyjścia, hierarchowie nawołujący do pojednania z Rosją muszą uznać ZP i rodziny ofiar katastrofy oraz wszystkich podejrzewających zamach za przeszkodę na drodze do "pełnego pojednania".

      Usuń
  44. Bogdan Zalewski (RMF24): A ja znów z zażenowaniem słucham prezydenta Komorowskiego

    Cyt:
    Po chwili Bronisław Komorowski pokazał swoje prawdziwe oblicze. Bowiem dodał takie podłe - moim zdaniem – słowa. "Warto zwrócić uwagę dzisiaj, że te środowiska, które zawsze bardzo chętnie dokonują zmian wszystkich nazw ulic, nazw mostów i różnych innych, wyżywają się wprost tutaj, dzisiaj znajdują się same też w niezręcznej sytuacji, żeby w tym konkretnym przypadku mówić: 'Nie, nie, żadne zmiany nie wchodzą w grę'."
    [...]
    Platformiana afera z Lechem Kaczyńskim w Bydgoszczy to według rezydenta Belwederu to samo, co usunięcie - dajmy na to - Armii Radzieckiej, Gwardii Ludowej lub sowieckich i komunistycznych kacyków z naszych polskich pejzaży?!

    To niesamowite. To nie jest żaden lapsus, tego mistrza gaf. Komorowski nie puścił żadnego "bronka", jak się popularnie nazywa jego liczne "wpadki". To przemyślana wypowiedź, z głębi serca i duszy płynąca; jestem o tym przekonany.




    Przy okazji tej całej sprawy przynajmniej nie ma wątpliwości jak się kończą i do czego służą rozbijackie inicjatywy SP i jakichś sterowanych narodowców.

    http://niezalezna.pl/47703-haniebne-zachowanie-sp-partia-ziobry-nie-chce-aby-most-nosil-imie-lecha-kaczynskiego

    OdpowiedzUsuń
  45. Aleksander Ścios
    "Nie sposób bagatelizować ahistorycznej kampanii Belwederu. Wsparta na powadze urzędu prezydenckiego, wzmocniona presją instytucji państwa i siłą ośrodków propagandy, wpisuje się w proces zakłamywania najnowszej historii i stanowi dziś największe zagrożenie dla świadomości narodowej"

    Jan Karandziej :
    Najnowszą historię nadal się zafałszowuje, promując agentów i nieprzyjaciół Polski i mógłbym tak mnożyć złe przykłady.

    Poniżej zacytuję całość listu Jana Karandzieja :

    /W dniu 2.12.2013r otrzymałem pismo informujące mnie o zamiarze wystąpienia
    Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej do Prezydenta Rzeczpospolitej Polski z wnioskiem
    o Odznaczenie mnie Krzyżem Wolności i Solidarności.
    Proszę by Pan Prezes IPN od tego zamiaru odstąpił.

    Poniżej spróbuje umotywować moja decyzję.

    Najwyższym dla mnie zaszczytem jest możliwość służenia Polsce, Ojczyźnie naszej i nikt poza Bogiem Jedyny nie może mnie tego zaszczytu pozbawić.

    Nie mniej dziękuje za zauważenie mojej osoby i starań które miały się przyczynić dla wolności i dobra Polski.

    Jednym z celów naszych działań w Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża (i poza WZZ) było przywrócenie Polsce niepodległości i oddanie sprawiedliwości zdrajcom i katom naszej Ojczyzny.

    Obecnie sprawujący władzę w Polsce moim zdaniem z tymi celami się nie utożsamiają.
    Byli sługusi naszego okupanta mają się lepiej od przeciętnego Polaka i to raczej oni są beneficjantami obecnego systemu.

    Wielu z “Żołnierzy Wyklętych” do dziś nie otrzymały godnego pochówku, a ich kaci zapraszani są na uniwersytety i bankiety.

    W mediach publicznych promowani są dziennikarze służący propagandzie rządowej a nie prawdzie.

    Najnowszą historię nadal się zafałszowuje, promując agentów i nieprzyjaciół Polski i mógłbym tak mnożyć złe przykłady.

    Jestem przekonany że nie jest to dobry czas na przyjmowanie odznaczeń, poza tym część osób ostatnio odznaczonych delikatnie mówiąc źle wpływa na moje samopoczucie i w takim otoczeniu czułbym się okropnie.

    Myślę, że zdołałem przekonać Pana Prezesa do zaniechania odznaczenia mojej osoby.

    Jeszcze raz dziękuje za zauważenie moich działań.

    Z wyrazami szacunku dla Pańskiej służbie Polsce

    Jan Karandziej/

    http://wzzw.wordpress.com/2013/12/07/jan-karandziej-list-otwarty-do-prezesa-instytutu-pamieci-narodowej-w-sprawie-odznaczenia-%E2%98%9A%E2%97%99%E2%97%99%E2%97%99%E2%97%99-przeczytaj/

    OdpowiedzUsuń