Gdy przed kilkoma dniami szef MON, Tomasz Siemoniak, gorliwie zapewniał, że między jego resortem i Bronisławem Komorowskim nie ma konfliktu o priorytety inwestycji w wojsku – z pewnością mówił prawdę. To lokator Belwederu i skupione wokół niego środowisko jest dziś decydentem w sprawach bezpieczeństwa narodowego i obronności. Ta pozycja zostanie umocniona, gdy prezydencki BBN opublikuje raport tzw. Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego (SPBN). .
Zdaniem szefa BBN gen. Zdzisława Kozieja, „Raport będzie stanowił merytoryczną podstawę do podejmowania decyzji i opracowywania inicjatyw legislacyjnych. Będzie mógł go również wykorzystać Rząd RP, w ramach opracowywania nowej Strategii Bezpieczeństwa Narodowego RP oraz strategii sektorowych i innych dokumentów”. Oznacza to, że rekomendacje wypracowane pod kierunkiem Komorowskiego i jego „ekspertów”, staną się podstawą działań władz III RP w zakresie bezpieczeństwa i będą decydowały o naszych przyszłych sojuszach.
Na temat dokumentu przygotowanego w ramach SPBN pisałem już wielokrotnie, wskazując, że zapowiada on zasadniczą reorientację polityki bezpieczeństwa, w tym: ograniczenie współpracy z Ameryką na rzecz inicjatyw militarnych powstałych w UE oraz rezygnację z popierania rozszerzenia NATO. Jako priorytet wskazuje się natomiast „działania na rzecz porozumienia z Rosją w różnych sprawach”. Zdaniem „ekspertów” SPBN „trzeba zrezygnować z misyjności i życzeniowej polityki zmierzającej do skłonienia Rosji do pełnego przyjęcia zachodniego modelu ustrojowego i uznać, że jest możliwa promowana przez Kreml modernizacja Rosji bez demokratyzacji na wzór zachodni.”
Już w roku 2010 podczas szczytu NATO w Lizbonie poświęconego sprawom zbliżenia Rosja-NATO, Bronisław Komorowski nie ukrywał swojej roli rzecznika interesów Kremla. „Sojusz podkreślił chęć budowy systemu, który byłby w stanie współpracować z systemem rosyjskim. Ze strony rosyjskiej padły słowa, które świadczą o pełnym zrozumieniu dla takiego rozwiązania. Ze strony prezydenta Miedwiediewa została złożona bardzo ważna deklaracja, że Rosja zaakceptuje głębokość tej współpracy w zależności od propozycji sojuszu” – perorował wówczas Komorowski, by dojść do zaskakującej konkluzji:
„My jesteśmy krajem na krawędzi systemu natowskiego i w sposób szczególny musimy o to zabiegać” Dlatego – zdaniem lokatora Belwederu - „nie ma żadnej sprzeczności między dbałością o zwartość i sprawność sojuszu obronnego a otwarciem na zewnątrz i szukaniem partnerskich rozwiązań także z krajami spoza sojuszu.”
Warto przyjąć, że wyznanie Bronisława Komorowskiego uczynione w roku 2010, iż „w porozumieniu z premierem jest już przygotowywana strategia naszego wyjścia z NATO” – wcale nie musiało być językowym lapsusem.
Skutkiem „otwarcia na zewnątrz” jest dziś sojusz militarny z reżimem chińskich komunistów oraz zacieśnianie współpracy wojskowej z armią płk Putina. „Otwarcie” doprowadziło m.in. do podpisania umowy o współpracy wojskowej z Białorusią, w tym „planowania, prowadzenia i obserwacji ćwiczeń, a także szkolenia wojsk i dowództw oraz wykorzystanie poligonów”. Podczas wizyty sekretarza Rady Bezpieczeństwa FR Nikołaja Patruszewa, zaproszonego na obchody dwudziestolecia BBN, podpisano natomiast „Plan współpracy między Biurem Bezpieczeństwa Narodowego i Aparatem Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej na lata 2011-2012”.
To w prezydenckim BBN-ie powstały projekty reform dotyczących służb specjalnych, w których przewiduje się ograniczenie władzy premiera nad służbami i podporządkowanie poszczególnych formacji szefom resortów: obrony, MSW i MSZ. Są to pomysły zmierzające do pełnej reaktywacji układu byłych WSI oraz koncepcji, w której prezydent sprawujący zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi za pośrednictwem ministra obrony narodowej będzie faktycznym decydentem w kwestiach bezpieczeństwa narodowego.
Również najnowszy pomysł Komorowskiego, dotyczący budowy „polskiej tarczy antyrakietowej” wynika z przyjęcia prorosyjskiej strategii. Przewiduje ona ograniczanie obecności USA w Europie i rozbicie integralności sojuszu północnoatlantyckiego oraz zmierza do takiego podział wpływów i „sektorów odpowiedzialności”, by państwa postsowieckie znalazły się ponownie w orbicie rosyjskiego „parasola antyrakietowego”. W tym zakresie deklaracja Komorowskiego wychodzi naprzeciw oczekiwaniom przywódców Kremla i w miejsce strategicznego sojuszu z USA, proponuje współpracę z NATO, co w praktyce oznacza paramilitarne „partnerstwo” z Niemcami i Francją.
W ostatnich dniach pojawił się natomiast w MON projekt „modernizacji sił powietrznych”, świadczący, że priorytetem inwestycyjnym armii ma stać się system obrony powietrznej.
Jako alternatywę dla wysłużonych samolotów Su-22, armia bierze pod uwagę dwa warianty - zastąpienie ich innymi samolotami lub przejęcie części zadań przez bezzałogowe statki powietrzne. Z wypowiedzi przedstawicieli resortu wynika, że największe szanse ma pomysł zakupu samolotów bezzałogowych, tzw. dronów.
MON planuje nabyć 41 zestawów tych maszyn, a także dwa zestawy samolotów posiadających uzbrojenie zbliżone do amerykańskich dronów MQ-1 Predator wykorzystywanych m.in. do przeprowadzania operacji militarnych na terenie Pakistanu.
Projekt ten wywołał już reakcję Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która zwróciła się do ministra Siemoniaka z pytaniem: czy MON planuje wykorzystywać samoloty bezzałogowe do realizacji operacji znanych jako „targeted killings" (fizycznej likwidacji osób powiązanych z organizacjami terrorystycznymi), a jeśli tak, to jakie przepisy prawa krajowego lub międzynarodowego pozwalałyby na to, zwłaszcza w warunkach konfliktów militarnych, w jakie zaangażowane są aktualnie polskie siły zbrojne.
Drony – czyli bezzałogowe aparaty latające służą głównie do wykonywania obserwacji i rozpoznania i posiadają wyposażenie przeznaczone do takich celów.
MQ-1 Predator, o których zakupie myśli MON jest używany w misjach zwiadowczych ale może też przenosić dwa kierowane pociski rakietowe klasy powietrze-ziemia, dzięki czemu jest zdolny atakować cele naziemne.
Po wyjawieniu tego projektu, wielu ekspertów zaczęło się zastanawiać – po co armii, która planuje wycofanie wojsk z misji zagranicznych potrzebne będą samoloty bezzałogowe i jaki jest sens inwestowania ogromnych pieniędzy (kontrakt może opiewać na ponad miliard USD) w tak specjalistyczny sprzęt?
Na to pytanie łatwiej znaleźć odpowiedź, gdy dostrzeżemy, że samoloty bezzałogowe stały się w ostatnim czasie niezbędne w wyposażeniu każdej z „sojuszniczych” armii, z którymi władze III RP podjęły współpracę.
Chińska Armia Ludowa planuje uruchomienie w prowincjach położonych wzdłuż wybrzeża 11 baz dla dronów. Oficjalnie mówi się o wzmocnieniu kontroli nad chińską strefą ekonomiczną, jednak uważa się, że bezzałogowe statki posłużą do działań wywiadowczych oraz inwigilowania przeciwników reżimu.
14 lipca br. na spotkaniu z przedstawicielami rosyjskiej armii w Kraju Krasnodarskim, Władymir Putin rozkazał: „trzeba bardzo aktywnie rozwijać programy bezzałogowych samolotów. Konieczne jest, aby zaangażować najlepszych inżynierów i ośrodki badawcze, aby budować nasze zdolności badawczo-rozwojowe i zakłady produkcyjne. Znajdą się środki na te cele”. Prezydent Rosji zapowiedział, że na zakup dronów i prace badawcze rząd FR do 2020 r przeznaczy ponad 400 mld rubli.
Jeśli Helsińska Fundacja Praw Człowieka chce dowiedzieć się, dlaczego polscy przyjaciele płk Putina wyrazili tak pilne zainteresowanie statkami bezzałogowymi, powinna sięgnąć do niedawnej publikacji Iriny Borogan i Andreja Sołdatowa zamieszczonej na portalu agentura.ru.
Autorzy szczegółowo opisują, do jakich celów rosyjska armia i policja wykorzystuje drony. Wskazują na przykłady używania tych maszyn do nadzorowania manifestacji i śledzenia opozycji. Przytaczają wypowiedzi przedstawicieli armii i MSW z których wynika, że drony są konieczne, bo „służą utrzymaniu porządku publicznego podczas demonstracji i marszów i pozwalają czuwać z powietrza w celu uniknięcia incydentów.”
Aparatura instalowana na dronach pozwala na prowadzenie dokładnej obserwacji dowolnego terenu oraz wykonywanie tysięcy precyzyjnych zdjęć. Hitem rosyjskiego internetu stały się fotografie z majowych manifestacji wykonane przez drony. Ich jakość i precyzja była wręcz oszałamiająca. Autorzy zwracają uwagę, że materiały z takich obserwacji zostały już wykorzystane przez moskiewską policję po wiosennych demonstracjach opozycji i posłużyły do identyfikacji i oskarżenia setek osób. Ogromne zainteresowanie dronami wykazuje również białoruskie KGB, a produkowane przez reżim Łukaszenki statki "Busel" są użytkowane w Rosji.
Polski MON z pewnością nie zakupi rosyjskich lub białoruskich dronów. Głównym dostawcą tych aparatów do Rosji jest izraelska spółka państwowa Israel Aerospace Industries (IAI) i być może z tego samego dostawcy skorzystają polscy przyjaciele. We wrześniu ubiegłego roku Rosja i Izrael podpisały ramową umowę o współpracy wojskowej. Moskwa chce stworzyć flotę składającą się z izraelskich samolotów bezzałogowych. Takie maszyny były już wykorzystywane w Gruzji, podczas napaści Rosji na ten kraj w roku 2008. Izrael – w zamian za kody do zakupionych przez Iran rosyjskich systemów obrony przeciwlotniczej Tor M-1, przekazał wówczas Rosjanom kody do używanych przez Tbilisi samolotów bezzałogowych, co pozwoliło armii Putina na szybkie unieszkodliwienie gruzińskich maszyn.
Trudno przypuszczać, by nagłe zainteresowanie polskiego MON samolotami bezzałogowymi nie miało żadnego związku z rosyjskimi inspiracjami lub celami, do jakich przeznacza się te maszyny. Postępująca putinizacja III RP będzie wymagała również zastosowania zaawansowanych metod inwigilacji i nadzoru. Jeśli nawet zapowiedzi resortu obrony brzmią dziś nierealnie – głownie ze względu na ograniczenia finansowe – czy nie należy się spodziewać, że „modernizacja sił powietrznych” stanie się kolejnym etapem na drodze „zbliżenia” ze strategicznymi sojusznikami, a latające po polskim niebie drony zostaną wykorzystane przeciwko polskiemu społeczeństwu?
Artykuł opublikowany w nr 35/2012 Gazety Finansowej.
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńStrategia BBN-u kierowanego przez gen. Kozieja i bez Raportu (- czy nie miał on być aby opublikowany w kwietniu?) - staje się coraz wyrazistsza i nawet laikowi w tematyce "wojskowości" jawi się jako stopniowe podporządkowywanie strategicznym celom towarzyszy rosyjskich oraz dążenie do odtworzenia Układu Warszawskiego. Na dodatkową uwagę zasługuje opisany przez Pana zarysowujący się sojusz rosyjsko - polsko -chiński.
Na temat dronów i strategii w wojsku (teoretycznie - polskim) wypowiadał się ostatnio kilkakrotnie gen. Roman Polko.
Przytoczę fragmenty jego wywiadu dla Naszego Dziennika:
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/7805,strategia-od-sasa-do-lasa.html
Pozdrawiam
Jak ocenia Pan zapowiedź wiceministra obrony narodowej gen. Waldemara Skrzypczaka dotyczącą zakupu dla polskiej armii trzech eskadr samolotów bezzałogowych Dron do 2018 roku?
OdpowiedzUsuń- Słyszałem tę wypowiedź i powiem szczerze, że mnie zadziwiła. Niedawno przecież zapewniano nas, że będziemy odbudowywać Marynarkę Wojenną RP, później pan prezydent ogłosił, że będziemy budować polską tarczę antyrakietową we współdziałaniu z Bumarem, a minister Skrzypczak mówił, że powraca program pancerny. Ten ostatni pomysł przeraził mnie, bo to oznaczałoby powrót do czasów ludowego wojska polskiego, kiedy kładliśmy nacisk na broń pancerną, w momencie gdy wszystkie nowoczesne armie świata stawiają raczej na samoloty bezpilotowe i siły specjalne. Teraz usłyszeliśmy - chyba po to, żeby zadowolić opinię publiczną i tych wojskowych, którzy zdają sobie sprawę z faktu, że trzeba stawiać na drony - że być może kupimy eskadry dronów. To wszystko jest niespójne, pokazuje, że tak naprawdę nie ma żadnej strategii, żadnego pomysłu na armię, za to mamy ciągle do czynienia z jakimiś zagrywkami PR-owskimi.
Co na to wskazuje?
- Wystarczy popatrzeć na to, co się dzieje w Ministerstwie Obrony Narodowej przez czas urzędowania ministra Siemoniaka, nie mówię już o tej całej propagandzie, która jest uprawiana. Fakty są takie, że najpierw rozwiązano 36. SPLT, później był pomysł połączenia 6. Brygady Powietrzno-Desantowej z 25. Pomysł, który nie był - jak dziś słyszymy ze Sztabu Generalnego - jakąś tam koncepcją, był dopracowany w szczegółach i tylko przez to, że szybko przedostał się do opinii publicznej, upadł. Zagrożone są dziś siły specjalne, które zawsze były - przy całej mizerocie polskiej armii - perełką. W Afganistanie 60 procent akcji bojowych wykonują żołnierze sił specjalnych, mimo że jest ich niewielu, jakieś 3 proc. wojska. (...)
Zakup trzech eskadr dronów, w miejsce wyeksploatowanych Su-22, służących od lat 70. XX wieku, to dobry pomysł?
- Nie chcę tego nawet komentować, bo jak nie ma żadnego pomysłu, to dostajemy taką mrzonkę, która może się podobać, ale która, jak doskonale wiem - bo stąpam twardo po ziemi - nie doczeka się realizacji, bo nas na to po prostu nie stać. To dokładnie tak samo, jak ze wspomnianą polską tarczą. Gdy mamy zdegradowany system obrony przeciwlotniczej kraju, to nagle słyszymy, że będzie polska tarcza antyrakietowa, co się od razu kojarzy z tą amerykańską. Buduje to w nas od razu poczucie dumy, że stać nas na wszystko, a Amerykanie nie są nam tak naprawdę w ogóle potrzebni. Tymczasem jest to tylko kolejna mrzonka. (...) nie mamy żadnej prawdziwej wizji rozwoju Sił Zbrojnych, tylko poruszamy się od sasa do lasa, od płota do płota.
Dron to jednak droga technologia.
- Oczywiście, to są potężne kwoty, bo jest to nowoczesny sprzęt. Tylko że - powtarzam - system bezpieczeństwa kraju musi być systemem kompleksowym, przemyślanym. Wiem, że piloci z lotnisk z Pomorza są zaniepokojeni faktem, co będzie dalej, gdy wycofa się Su-22, bo oni myślą realnie, kategoriami, na co nas stać i co już mamy. Mamy wyszkolone kadry, lotniska, które możemy wykorzystać, a nagle skupiliśmy się na poszukiwaniu zupełnie nowych rozwiązań, które i tak są poza naszym zasięgiem. W ten sposób marnotrawimy potencjał, który posiadamy.(...)
Te wszystkie problemy tak naprawdę zapoczątkowało rozwiązanie 36. pułku, bo dopiero gdy to się stało, zaczęto zastanawiać się, co teraz. (...) To wszystko, co się dzieje, oznacza, że ministerstwo obrony tak naprawdę nie zarządza, nie kieruje tym resortem i nie przeprowadza kompleksowych analiz, tylko działa ad hoc i skupia się na tym, czy ich kolejne rewelacje uda się sprzedać PR-owsko, czy nie.
=
Dobry wieczór!
OdpowiedzUsuńPutin zapowiedział dozbrajanie armii,to i nasi wiernopoddańczy władcy
coś wymyślec musieli,aby przypodobac się Rosji.
Samoloty bezzałogowe do szpiegowania i pacyfikowania opozycji,to dośc karkołomne przedsięwzięcie i grozi wojną domową.
Bywają różne formy retoryki reżimowej.
Dziś 73 rocznica wybuchy II wojny światowej.
Jak absurdalne mogą byc wypowiedzi Komorowskiego i Tuska zauważył Krzysztof Pasierbiewicz
http://naszeblogi.pl/31847-chyba-sie-pochlastam
Nawet nie chce mi się śmiac.
Barbara L.
Dobry wieczór.
OdpowiedzUsuńTa zapowiedź wygląda na całkiem realny pomysł!
Zakup środków technicznych służących zdobywaniu i zbieraniu informacji o obywatelach?
Pomimo pukającego (ba, można powiedzieć - walącego!) w nasze drzwi kryzysu?
Czemu nie?
Propagandowy balon próbny o siłach zbrojnych pewnie ma jedynie na celu usprawiedliwienie obecności na polskim niebie tylko kilku tych technologicznych cacek.
Wątpię bowiem, czy na więcej było by nas stać!
Fakt jednak ich użyteczności zdaje się przesądzać o pilnej potrzebie ich posiadania! Przynajmniej kilku!
W połączeniu z pietyzmem jakim ta władza buduje centra zbierania, przechowywania i pewnie też obróbki danych (wczorajszy przykład porannego programu tv o Radomiu!), śmiało można mówić o budowie systemu.
Systemu opartego o elementy struktur cywilnych, służb specjalnych i obrony narodowej, ale nakierowanego na wroga wewnętrznego, na potencjalnych przeciwników władzy!
Serdecznie pozdrawiam Gospodarza, życzę wszystkim dobrej nocy!
Zaścianek
ALEKSANDER ŚCIOS
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze! Przyznaję, że wczoraj, z braku czasu, przeczytałam Pański artykuł dość pobieżnie
i zamiast go porządnie skomentować, wykręciłam się (lubianym przez siebie :) generałem Polko.
Przepraszam, bo artykuł naprawdę świetny i zupełnie nie pojmuję, dlaczego tak słabo komentowany - zwłaszcza przez panów...
Spróbuję więc po swojemu:
Po rzucie okiem na A Famous Ścios Title, który z pośpiechu odczytałam jako "Nadlatują wrony", pomyślałam najpierw, że udało się sklonować Jaruzelskiego i że to dopiero będzie armia jak... [dalej PO WOJSKOWEMU, więc ABSOLUTNIE niecenzuralnie!]
Ale nie, okazało się, że chodzi o bezzałogowe aparaty latające, (wg niezrównanego tłumaczenia polskiej WIKI :)))
Dzisiaj więc sobie o nich trochę poczytałam, pooglądałam zdjęcia w WIKI, jedno z nich prezentuję => LINK 1 - i pomyślałam, że świat chyba niewiele by stracił, gdyby ich wszystkich (tzn. współczesnych tchórzliwych wojskowych), razem z tymi ich śmiercionośnymi zabawkami, nie wysłał, wraz z producentami i paroma satrapami walczącymi o pokój i socjalizm - ciupasem na Marsa. Na którym, jak się okazuje, da się wylądować, poza tym jakoś dotąd nic tej Curiosity nie pożarło, więc chyba da się też żyć! Planeta spora, miejsca pod dostatkiem, niech się bawią!
I bynajmniej nie przemawia przeze mnie, jakaś, uchowaj Boże, pacyfistka, ale w mężczyźnie cenię odwagę i dzielność, a nie tchórzliwe "wypunktowywanie" przeciwników zza węgła, czytaj: zza konsoli komputerowej!
Kiedyś to przynajmniej "ręczna", albo półautomatyczna robota była, teraz, okazuje się, że można polować i z bunkra - kilkaset metrów pod ziemią. Tu na pewno trochę się z Panem posprzeczamy, ale mało rzeczy wywołało we mnie podobny wstręt, jak "event" sprzed roku, który ilustruje TO ZDJĘCIE! => LINK 2
Ale wróćmy do naszych baranów...
Na hasło SPBN = Koza/Zięba/Zając, dostaję nieodmiennie ataku śmiechu, więc i te przyszłe drony na papierze, potraktowałam podobnie jak pan generał Polko. Myślę jednak, że kiedy zajdzie konieczność tzw. full compatibility między odwiecznymi sprzymierzeńcami: III RP/ Sovrossiją/ oraz ChRL - (ci przynajmniej nie zmienili nazwy!) - to "trudna rada w tej mierze" - trzeba będzie brać (izraelski) kredyt i kupować!!!
I na koniec refleksja, być może naiwna. Panie Aleksandrze!
Po co to wszystko, skoro, kiedy przychodzi do walki - dostawca => jak Izrael w Gruzji, czy Rosja w Iranie, PO PROSTU SPRZEDAJE(?) PRZECIWNIKOWI KODY Z DOSTARCZONYCH PRZEZ SIEBIE DRONÓW i stają się one z powrotem tym, czym były dla moich kolegów w szkole - nieszkodliwymi samolocikami do zabawy?!
Pozdrawiam serdecznie
-
PS.
OdpowiedzUsuń"Były premier przedstawił plany legislacyjne partii na najbliższy sezon polityczny. – Żeby cokolwiek w Polsce zrobić, trzeba na nowo zorganizować finanse publiczne – podkreślił. Wśród proponowanych zmian wymienił wprowadzenie podatku obrotowego dla banków i wielkich sieci sklepów."
=========
Oh, ZYTA ???!
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńDziękuję za cytaty wywiadu z gen. Polko. To jeden z nielicznych wysokich oficerów WP, którego opinie dotyczące wojska warto brać pod uwagę.
Cieszę się, że gen Polko potwierdza ocenę intencji Komorowskiego wyrażoną przed dwoma tygodniami w moim tekście "POLSKA TARCZA – ROSYJSKI POLIGON". Napisałem tam, że pomysły lokatora Belwederu (niesłusznie wyśmiewane) mają przede wszystkim prowadzić do ograniczenia obecności USA w Europie.
Gen. Polko mówi zaś:
"Gdy mamy zdegradowany system obrony przeciwlotniczej kraju, to nagle słyszymy, że będzie polska tarcza antyrakietowa, co się od razu kojarzy z tą amerykańską. Buduje to w nas od razu poczucie dumy, że stać nas na wszystko, a Amerykanie nie są nam tak naprawdę w ogóle potrzebni. Tymczasem jest to tylko kolejna mrzonka."
Projekty forsowane przez środowisko Komorowskiego to projekty polityczne i w tych kategoriach powinny być oceniane. Nie służą bezpieczeństwu Polski, a tym bardziej nie muszą być realizowane. Dość, by spełniały funkcje propagandowe i stanowiły przeszkodę przed rozwojem współpracy z USA.
Wydaje się, że zakup dronów jest równie nierealny jak budowa "polskiej tarczy". Jestem jednak przeświadczony, że w tym przypadku pieniądze się znajdą i urządzenia zostaną zakupione.
Wygląda bowiem na to, że rozkaz wydany przez Putina w Kraju Krasnodarskim ma bardzo szeroki oddźwięk, a obecność dronów stanie się priorytetem dla armii III RP. Może chodzi nie tylko o ich wykorzystanie jako urządzeń wywiadowczych, ale o podjęcie współpracy i dostawy od "zaprzyjaźnionych" producentów?
Pozdrawiam serdecznie
Barbara L. -
OdpowiedzUsuńNie sądzę, by w wydaniu tej ekipy istniały przedsięwzięcia grożące "wojną domową".
Po 10 kwietnia nasi rodacy dzielnie znieśli wszystkie upokorzenia.
Będę zobowiązany, jeśli przed zamieszczeniem polecanego linku zastosuje Pani bardziej wymagające kryteria.
Zaścianek,
OdpowiedzUsuńGdy MON ogłosił pomysł na drony, wielu komentatorów zastanawiało się: dlaczego właśnie te urządzenia mają znaleźć się na wyposażeniu polskiej armii?
Dawno temu proponowałem, by oceniając różne projekty grupy rządzącej spojrzeć wpierw na działania Kremla i w decyzjach tamtejszych decydentów poszukać uzasadnień i inspiracji.
Ta zbieżność - podobnie jak wiele innych - nie wydaje się przypadkowa.
Dlatego zamiast dziwić się, że MON wymyśla nierealne projekty, może należałoby się zastanowić - czemu mają one służyć?
Warto pamiętać, że wkrótce dojdzie do "reformy służb", przeprowadzonej według założeń powstałych w BBN.
Wyłoni się z niej całkowicie inny model służb, z wiodącą rolą (ze względu na uprawnienia) Agencji Wywiadu osadzonej w Siłach Zbrojnych RP i dowodzonej przez zawodowych żołnierzy.
Oznacza to odejście Bondaryka oraz powołanie nowej służby, nad którą pieczę będzie sprawował ośrodek prezydencki. Być może zakup dronów jest częścią planu wzmocnienia szczególnej grupy wojsk specjalnych, która przejmie dotychczasowe uprawnienia Agencji.
O tym scenariuszu pisałem w kwietniu br.
Serdecznie pozdrawiam
Przykład z gruzińskim uzbrojeniem pokazuje jasno, że w sprawach zasadniczych możemy liczyć tylko na siebie. Nawet sojusznik, gdy interes będzie odpowiednio kuszący, może nas zdradzić. Sprawę gruzińskich samolotów bezzałogowych trzeba pokazywać tym z nas, którzy tylko w geopolityce upatrują naszej szansy na niepodległość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paweł Chojecki
Panie Aleksandrze-
OdpowiedzUsuńW godzinach przedpołudniowych próbowałam zamiescic
odpowiedź na Pańskie słowa,powyżej,skierowane do mnie.
Nie jestem pewna czy'partia miłości'ma elektorat zdobyty w sposób uczciwy.
Nalezy brac ciągle pod uwagę możliwośc sfałszowania wyborów prezydenckich,
Dopuszczono się nie tylko manipulacji na kartach wyborczych,ale i zyskano
pomoc obcych serwerów internetowych,w liczeniu głosów...
Po 10 kwietnia 2010 roku,przy współudziale służb,skutecznie zamydlono Polakom oczy,co nie znaczy,że to nie może ulec zmianie.
Czy społeczeństwo wytrzyma coraz większe obciążenia finansowe,skutek kryzysu?
Czy nie może to przyczynic się do rozruchów,i prób ich tłumienia?
(np.z wykorzystaniem dronów,o których Pan pisze)
Link,który zamiesciłam w tresci zawiera zwyczajną reakcję człowieka,który
myśli o sprawach Polski.Demaskuje fałsz wypowiedzi ludzi władzy.
W przeciwieństwie do autora,mnie jednak nie śmieszy to,kiedy człowiek mianowany
prezydentem Polski poucza o tym że,'trzeba dbać o wartość języka polskiego',
politycznie pchając nas do czasów zaborowej rusyfikacji...i powojennego komunizmu.
Człowiek którego nie rozliczono z'afery marszałkowej'i nie zaczekał na objęcie
władzy nawet z ogłoszeniem informacji o śmierci Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Drugi z polityków śmie twierdzic,że'mamy wreszcie nowoczesną armię”.Jaką armię ma na myśli?Chyba nie polską.
Fałsz goni fałsz.
W przeciwieństwie do pana Pasierbiewicza-nie pochlastam się.
Pozdrawiam serdecznie!
Barbara L.
Dla scislosci nalezy dodac, ze maszyny typu Predator to nie sa maszyny, ktorych mozna uzywac do wspomnianej wyzej kontroli protestow etc. To sa 2 zupelnie rozne rodzaje urzadzen - powiedzialbym, ze tak rozne jak rozne sa samoloty i helikoptery.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
wojtek