Podpisanie wspólnego dokumentu Cerkwi i Episkopatu poprzedziły wydarzenia, których logikę trudno uznać za przypadkową. Analiza tych wydarzeń pozwala dopatrzyć się w nich cech klasycznej kombinacji operacyjnej – rozumianej jako zbiór działań podporządkowanych jednolitej koncepcji, których celem jest doprowadzenie przeciwnika do pożądanych zachowań.
Wydaje się, że na wiele miesięcy przed podpisaniem orędzia hierarchów z Cyrylem - Gundiajewem stworzono sytuację, której sens trafnie oddawały słowa abp. Głódzia z marca br. o „postawieniu Kościoła pod ścianą” - wypowiedziane po obradach Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu.
Podstawowym motywem kombinacji stała się sprawa działalności Komisji Majątkowej, uzupełniona później tematem Funduszu Kościelnego.
W pierwszym przypadku, przy pomocy publikacji medialnych oraz kontrolowanych przecieków dążono do wywołania przeświadczenia o korupcyjnych charakterze działań Komisji. Ich nagłośnienie mogło być wykorzystane do wywierania nacisków i presji na poszczególne osoby. Gdy w grudniu 2011 roku do Sądu Okręgowego w Krakowie trafił akt oskarżenia przeciwko byłemu esbekowi Markowi P. oraz ośmiu innym osobom, wydawało się, że mamy do czynienia z ogromną aferą, której ujawnienie może poważnie zaszkodzić wizerunkowi Kościoła. Wcześnie rząd Tuska i przedstawiciele Episkopatu uzgodnili natychmiastową likwidację Komisji, bo – według słów Tuska – „Episkopat sam zrozumiał, że dalsze funkcjonowanie Komisji Majątkowej jest zabójcze z punktu widzenia opinii publicznej”. Warto odnotować, że wokół tej sprawy toczyła się też zadziwiająca gra służb specjalnych, podczas której prowadzono m.in. inwigilację biskupa płockiego Piotra Libery oraz innych duchownych, próbowano uzyskać dostęp do poczty elektronicznej Konferencji Episkopatu Polski czy kurii w Katowicach.
W styczniu 2011 roku Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego, zakładającą. likwidację komisji. Zgodnie z tą regulacją, ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller, sekretariat Komisji Episkopatu Polski i Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu miały otrzymać sprawozdanie z prac Komisji Majątkowej w latach 1989-2011.
„Fundusz Kościelny i Komisja Majątkowa to jest bęben do bicia, w który co jakiś czas się wali. Być może wali się zasłużenie, ale komisja działała ponad 20 lat i nagle są widoczne nadużycia. Pachnie mi to koniunkturalizmem” – trafnie ocenił wówczas intencje rządzących dr Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego Uniwersytetu Warszawskiego.
Nim sprawozdanie trafiło pod obrady Komisji Wspólnej, na początku 2012 roku pojawiły się medialne „przecieki”, a „Gazeta Wyborcza” poinformowała o wnioskach rządowego raportu nt. prac Komisji Majątkowej.
Sporządzili go prawnicy z działu kontroli Kancelarii Premiera, a treści raportu miało wynikać, że przeciwko członkom komisji prowadzono postępowania w sprawach o korupcję i działania na szkodę skarbu państwa. Opisywano ogromny bałagan panujący w dokumentacji oraz szereg poważnych nieprawidłowości dotyczących postępowań o zwrot majątku. Raport miał zawierać konkluzję, iż Komisja Majątkowa przyznała Kościołowi kilkaset więcej rekompensat, niż zostało złożonych wniosków. W tym samym czasie, Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że podmioty kościelne mogą ubiegać się o zwrot zabranego im mienia z tytułu ustawy o gospodarce nieruchomościami, co oznaczało, że sprawy regulacji majątkowych w stosunkach państwo-Kościół przechodzą pod orzecznictwo sądowe i nie muszą być rozpatrywane przez Komisję Majątkową.
Publikacja „GW” i temat nieprawidłowości zostały natychmiast podchwycone przez SLD i Ruch Palikota, które zapowiedziały skierowanie do Sejmu projektu nowelizacji zakładającej natychmiastową likwidację Funduszu Kościelnego, bez wprowadzania w zamian innych form finansowania Kościołów z budżetu państwa. Z Funduszu są pokrywane m.in. ubezpieczenia duchownych, działalność charytatywną, oświatowo-wychowawczą, remonty i konserwacje obiektów sakralnych oraz utrzymuje się wydziały teologiczne na wyższych uczelniach. Obie partie uznały, że nie ma podstaw do dalszego funkcjonowania Funduszu, bo Kościół otrzymał już rekompensatę za utracone dobra.
Projekty RP i SLD trzeba oceniać jako w pełni skorelowane z intencjami rządu. W przypadku „partii prezydenckiej” i partii byłych komunistów, były to propozycje zmierzające do podważenie dotychczasowego status quo w zakresie finansowania Kościoła oraz wywołania konfliktu na linii państwo-Kościół. Mogły one powstać w środowisku skupionym wokół Pałacu Prezydenckiego. Nietrudno bowiem zauważyć, że tam znajdują się zwolennicy radykalnej likwidacji Funduszu Kościelnego i pozbawienia Kościołów budżetowego wsparcia. W listopadzie 2011 roku, gdy Konferencja Episkopatu Polski (KEP) przedstawiła propozycję odpisu 1 proc. podatku na rzecz wybranego Kościoła, doradca Komorowskiego, Tomasz Nałęcz perorował – „Myślałem, że skoro Kościół odzyskuje mienie, to ten Fundusz powinien zostać zlikwidowany. Teraz słyszę, że ma zostać zastąpiony czymś znacznie obszerniejszym i pochodzącym z budżetu państwa, bo to nie jest dobrowolna ofiara, a uszczuplenie dochodów państwa.”
Wydaje się, że radykalne rozwiązania proponowane przez RP i SLD, (które rząd Tuska później łaskawie odrzucił)stanowiły rodzaj straszaka i miały uświadomić hierarchom, że sprawa finansowania zostanie definitywnie zakończona jeśli między stronami nie dojdzie do porozumienia.
Wprawdzie sejmowa komisja administracji i spraw wewnętrznych negatywnie zaopiniowała oba projekty, to okazało się, że rząd Tuska pracuje nad ustawą zakładającą likwidację Funduszu. W jego miejsce zaproponowano wprowadzenie możliwości odpisu 0,3 proc. podatku dochodowego na rzecz Kościołów i związków wyznaniowych. Co więcej – odtąd miałyby one samodzielnie płacić składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne duchownych.
Taką propozycję przedstawiono hierarchom podczas marcowych obrad Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu. Dopiero 17 marca br., w dniu, w którym rozpoczęły się obrady, projekt rządowy zakładający likwidację Funduszu został opublikowany na stronie internetowej Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji.
„Propozycja, jaką złożył nam rząd, była dla nas totalnym zaskoczeniem” – potwierdził wówczas abp. Leszek Głódź. Rząd Tuska oczekiwał również, że strona kościelna od razu dokona oceny przedstawionego projektu oraz – jak uznał „Nasz Dziennik” - wyraźnie dążył do „załatwienia” sprawy Funduszu i składek ubezpieczeniowych duchownych w trybie jednostronnych regulacji poprzedzonych jedynie konsultacjami.
To ultimatum wywołało gwałtowną reakcję hierarchów, którzy zaczęli głośno mówić o „wojnie z Kościołem” i - jak abp. Leszek Głódź o „zmasowanym ataku na Kościół, który tchnie PRL, jakimś szukaniem wroga ludu”. Strona kościelna chciała, by odpis podatkowy wynosił 1 proc. i nie godziła się na propozycję rządu dotyczące ubezpieczeń.
Warto odnotować, że jeszcze kilka miesięcy wcześniej z wypowiedzi przedstawicieli Kościoła wynikało, że współpraca z rządem układa się wręcz znakomicie, a sytuacji Kościoła w Polsce nie wolno było porównywać do metod władzy z czasów PRL-u: - „W obecnych realiach nie ma walki między Kościołem a rządem. Są różnice stanowisk, jak przy pewnych trudnych kwestiach etycznych związanych np. z in vitro, ale jest współpraca, zatroskanie, jest szczerość, jest wzajemna autonomia, co jawi się jako warunek konieczny istnienia każdego społeczeństwa opartego na zasadach demokracji” – głosił abp. Józef Życiński, metropolita lubelski.
Po marcowym ultimatum rządu, retoryka hierarchów uległa tak zasadniczej zmianie, że kard. Dziwisz nie wahał się uznać, iż „ataki na Kościół są bardziej przebiegłe, niż w czasach komunizmu”, a prymas Polski mówił o rządzących: „Jak Kościół był potrzebny, to się pchali, wchodzili do zakrystii, prosili o pomoc”. W perspektywie dwóch dekad istnienia III RP nie sposób byłoby wskazać wydarzenia, które wywołało równie ostrą reakcję hierarchów.
Komentując sytuację, dr Barbara Fedyszak-Radziejowska trafnie spostrzegła: „To działanie socjotechniczne. To przemyślana arogancja, której celem jest obniżenie pozycji Kościoła i hierarchów, bo ze słabszym przeciwnikiem można rozmawiać bardziej skutecznie”.
Kolejne miesiące upłynęły na rozmowach zespołów konkordatowych: rządowego i kościelnego. Wiemy o przynajmniej trzech spotkaniach w sprawie finansowania Kościoła. Na początku maja br. przewodniczący Rady Episkopatu ds. Ekonomicznych kard. Kazimierz Nycz poinformował, że ustalono konieczność przygotowania specjalnej umowy pomiędzy Kościołem a rządem ws. Funduszu Kościelnego. Nie porozumiano się jedynie w sprawie wysokości ewentualnego odpisu.
W czerwcu br., gdy Sejm (m.in. głosami posłów PO) odrzucił projekty radykalnych rozwiązań zgłoszonych przez RP i SLD, nastąpiło ocieplenie relacji rząd-Episkopat. Podczas obrad Sejmu Donald Tusk oświadczył, że według obecnego prawa "zmiany dotyczące finansowania Kościoła, w tym likwidacja Funduszu Kościelnego, wymagają procedury uzgadniania tych stanowisk z Episkopatem w ramach komisji rządowo-kościelnej" i wyraził przekonanie, że „spokojna praca z Episkopatem przyniesie efekt, o jaki chodzi, czyli odłączenie niezdrowej finansowej pępowiny państwa od Kościoła z korzyścią dla Kościoła, wiernych i samego państwa".
To koncyliacyjne stanowisko poprzedzone jednak zostało ostrzeżeniem, na tyle wyraźnym, że Katolicka Agencja Informacyjna opatrzyła je tytułem „Tusk grozi Kościołowi”. W tym samym dniu, podczas obrad Sejmu premier rządu oświadczył bowiem: „Jeśli strona kościelna nie zaakceptuje propozycji rządowych, to Sejm będzie musiał rozstrzygnąć dylemat, czy finansowe relacje państwo - Kościół wymagają zmiany Konstytucji, zmiany zapisów konkordatowych, czy też rząd i parlament mogą forsować pewne rozwiązania bez pełnej akceptacji ze strony kościelnej”.
Kilka dni później, po zebraniu plenarnym KEP we Wrocławiu, abp Józef Michalik uznał, że „atmosfera rozmów z rządem zmieniła się na lepszą, ale konkretów ciągle nie ma”. Wyraził jednak nadzieję, że „ dalsze rozmowy przyniosą oczekiwany efekt”.
Zmiana w relacjach rządu i KEP zbiegła się z informacją z lipca br. o umorzeniu przez prokuraturę większości śledztw prowadzonych w sprawie działalności Komisji Majątkowej. Z blisko 30 śledztw, ponad 20 umorzono z powodu „braku znamion przestępstwa lub braku dowodów na jego popełnienie.” Komentując ten fakt, Tomasz Wiścicki, publicysta miesięcznika „Więź" napisał - „Wokół Komisji Majątkowej wywołano atmosferę wielkiej afery. Doszło do sytuacji, że Kościół ograbiony z majątku za czasów komunistycznych został potraktowany jako rabujący. Umorzenie większości spraw pokazuje, że ta atmosfera była wynikiem uprzedzeń części polityków i mediów wobec rzekomo pazernego Kościoła”.
W okresie poprzedzającym podpisanie aktu „pojednania” nie słyszeliśmy już o żadnych konfliktach ani „wojnie z Kościołem”. Okoliczności, w jakich doszło do zawarcia paktu z wysłannikiem Putina, obecność Bronisława Komorowskiego, urzędników z polsko-rosyjskiej Grupy ds. Trudnych oraz polityków Platformy, zdawały się świadczyć, że spór o finanse został zażegnany, a strony porozumiały się w sprawie umowy dotyczącej Funduszu Kościelnego.
Potwierdzenia dla tej tezy można poszukiwać w komunikacie wydanym 26 sierpnia br. po spotkaniu Rady Biskupów Diecezjalnych na Jasnej Górze. Biskupi zajęli się wówczas sprawą „przesłania o pojednaniu narodów i dalszych etapów dialogu z Kościołem prawosławnym”, postanawiając, że tekst owego „przesłania” zostanie odczytany w polskich kościołach w dniu 9 września. Przypomnę, że takie życzenie już w lipcu br. wyraził Adam Rotfeld – współprzewodniczący Grupy ds. Trudnych, której członkowie mają zasadniczy wkład w zawarcie aktu „pojednania”. Rotfeld powiedział wówczas: "Gdyby tekst orędzia został odczytany we wszystkich kościołach w Polsce i wszystkich cerkwiach w Rosji, miałoby to ogromne znaczenie". Wprawdzie nic nie wiadomo, by orędzie miało zostać kiedykolwiek odczytane w Rosji, to życzenie urzędnika mianowanego przez Tuska zostało spełnione przez polskich hierarchów.
Jednocześnie biskupi przyjęli „instrukcję o zarządzaniu kościelnymi dobrami materialnymi”, będącą rodzajem kompendium, w którym przedstawiono „wskazówki dla księży, jak skutecznie zarządzać majątkiem kościelnym w oparciu o prawo kanoniczne i prawo obowiązujące w Polsce”.
W zadziwiający sposób, w tym jednym dokumencie Rady Biskupów Diecezjalnych znajdujemy fuzję dwóch różnych spraw i dwóch porządków: treści o „nowym rozdziale w relacjach między naszymi Kościołami i narodami” oraz założenia „planowanej reformy”, polegającej na „ujednoliceniu zasad finansowania we wszystkich diecezjach w Polsce, obowiązku publikowania sprawozdań rocznych przez proboszczów i biskupów oraz zwiększenia nadzoru finansowego ze strony osób świeckich.”
Można sądzić, że przyjęcie tej instrukcji było jednym z warunków porozumienia w sprawie finansowania Kościoła. Jeśli w najbliższej przyszłości dojdzie do podpisania umowy między rządem i KEP, a sprawa nieprawidłowości wokół Komisji Majątkowej zejdzie całkowicie z pola widzenia mediów i prokuratury, będzie to świadczyć, że kombinacja operacyjna „pojednanie” zakończyła się pełnym sukcesem.
Artykuł opublikowany w nr 35/2012 Gazety Polskiej.
Wcześniejsze teksty na ten temat:
PATRON „POJEDNANIA” ZRODZONEGO Z KRWI
„POJEDNANIE” Z CERKWIĄ PUTINA:
TAKTYKA KOMPROMISU-TAKTYKA ZDRADY:
PRZECIWKO "POJEDNANIU":
JAK KAMIEŃ NAGROBNY:
CZY TRZEBA BYŁO MOCNIEJSZYCH SŁÓW?
http://cogito.salon24.pl/401105,czy-trzeba-bylo-mocniejszych-slow
POJEDNANIE ZE SZCZEGÓLNYM BŁOGOSŁAWIEŃSTWEM:
DROGA DO CERKWI:
Niesamowite...
OdpowiedzUsuńWszystko jasne.Dwie sprawy w jednym dokumencie,
czyli prawdziwa kombinacja.
Nie śmiem pytac nawet skąd Pan ma te informacje.
Pana anonimowośc w sieci jest uzasadniona.
Tyle w Polsce ostatnio zagadkowych śmierci.
Wstrząsnęła mną wiadomośc o śmiertelnym wypadku
Józefa Szaniawskiego...
On również widział wiele związków przyczynowo -skutkowych w polityce.
Ku pamięci:
http://www.youtube.com/watch?v=NwIKC2reHN4&feature=player_embedded
Wieczne odpoczywanie racz mu dac Panie.
+
Barbara L.
"Pana anonimowośc w sieci jest uzasadniona.
UsuńTyle w Polsce ostatnio zagadkowych śmierci.
Wstrząsnęła mną wiadomośc o śmiertelnym wypadku
Józefa Szaniawskiego...
On również widział wiele związków przyczynowo -skutkowych w polityce"
To jakieś aluzje?
Mocny102
Żadne aluzje.Nie wiem po co zadaje Pan/Pani to pytanie.
UsuńZauważam jedynie niebezpieczeństwo,które stwarza jawnośc wypowiedzi
w obecnym systemie politycznym Polski.
Barbara L.
to był żart, Szanowna Pani....
Usuńw duchu: "jak to? to wierzy Pani w te wszystkie teorie spiskowe? jak można?"
pozdrawiam
Mocny102
Barbara L. -
OdpowiedzUsuńWszystkie informacje podane w tym tekście są całkowicie jawne i ogólnodostępne.
Co więcej - w żadnym z moich tekstów sporządzonych na przestrzeni 5 lat nie zawarłem ani jednej informacji, której nie można byłoby samodzielnie sprawdzić i zweryfikować.
Przeszkodą w poznaniu rzeczywistości nie jest tajność informacji, ale niechęć lub niezdolność do samodzielnego myślenia.
Panie Aleksandrze,
UsuńNie mam potrzeby sprawdzania wiarygodności Pańskich informacji.
Co do ich jawności i ogólnodostępności...cóż-nie będę się spierała.
Myślę samodzielnie nie od dzisiaj:)
Pozdrawiam serdecznie!
Barbara L.
Polski Kościół płaci teraz także za zachowanie agentury we własnych szeregach. Nie trzeba tłumaczyć, jak brak lustracji ułatwia procesy, które opisuje Pan A. Ścios.
OdpowiedzUsuńMocny102
Dziś można jasno powiedzieć, że hierarchowie albo śpią, albo śnią. Taktyka zaś rządu polega na stopniowej agresji i zapędzania biskupów w kąt. Kompromis zawarty lata temu pociąga kolejny kompromis i dalsze brnięcie w bagno. Wygląda również na to, że normalizacja okrągłostołowa przynosi widoczne owoce. Finansowy szantaż uwidocznia jedynie albo ogromne potrzeby finansowe, albo potrzebę sfinansowania niemałych wydatków. Można ewangelicznie zapytać komu służycie- Bogu czy Mamonie? Drugie dno tej sprawy jest jednak już mniej widoczne. Jaka jest wiara naszych hierarchów? Czyż Chrystus nie powiedział jasno- "bardziej Boga trzeba słuchać, niż ludzi"? Czyż nie lepiej byłoby powierzyć te sprawy Bogu? Czyż nie lepiej byłoby stanąć w świetle Prawdy? Widocznie nie. Ta zażyłość z komunistami, postkomunistami i liberałami przyniesie gorzki owoc nie tylko dla biskupów, ale szczególnie dla wiernych. Już dawno na polskiej ziemi nie było tyle zamętu i już dawno nie było czystego, donośnego i przywódczego głosu. Konkluzja jest brutalna, ale trzeba powiedzieć, że Kościół w Polsce przespał 23 lata i tym samym wpuścił do owczarni stado wilków. Obserwujmy więc rzeź.
OdpowiedzUsuńPawełek,
UsuńW jednym z tekstów na temat tego "pojednania" napisałem, że nie można pobłażać bestii i być zdziwionym, że zaatakowała.
Paktowanie z największymi wrogami Kościoła, pisanie do nich laurek i wychwalanie jako "mężów stanu" - musi skończyć się tragicznie.
Nie dla hierarchów lecz dla nas.
Szanowny Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńPodejmując grę o doczesne dobra, zwierzchnicy polskiego Kościoła doprowadzili do sytuacji w której na szli położono z jednej strony obok fasadowego pojednania, doczesne dobra kościelne, być może gorszy i mniej pewny byt materialny duchownych, a z drugiej, prawdę historyczną, wartości etyczne, patriotyzm, a w konsekwencji też zaufanie wiernych.
Nie odczuwam ani satysfakcji ani współczucia gdy czytam o „postawieniu Kościoła pod ścianą”.
Nie mogę też zgodzić się z ewentualną próbą tłumaczenia polskich hierarchów przy użyciu argumentu politycznej konieczności.
Paktując ze Złym, ani na moment nie można stracić z pola widzenia tego co jest dobrem nadrzędnym.
Tego czym jest istota Kościoła Powszechnego!
Kościół nie potrzebuje pustych świątyń, kurii pełnych urzędników w purpurze, gruntów i wszystkiego tego co można zamienić na mamonę.
Irlandia jest tragicznym i wystarczającym przykładem tego, do czego doprowadza polityczna rozgrywka kościoła narodowego ze świecką władzą!
Dziękuję Panu za tą kapitalną analizę. Jeżeli miałem jeszcze jakieś wątpliwości, to dzięki niej wszystko poukładało się już w logiczną całość.
Myślę, że będziemy przy nie jednej okazji do niej wracać.
Pozostaję z szacunkiem
Zaścianek
Zaścianek -
OdpowiedzUsuńTrzeba podkreślić, że wielu hierarchów świadomie podjęło tę grę i dla doczesnych, materialnych celów próbowało wykorzystać uczucia religijne Polaków.
Trzeba być człowiekiem nikczemnym, by "atakiem na Kościół" nazywać sytuację związaną z problemami dotyczącymi finansowania lub stawiać znak równości z prześladowaniami, jakich doznawali księża w latach komuny. To pokazuje nie tylko cynizm niektórych hierarchów, ale obnaża ich autentyczny system wartości.
Należałoby ich zapytać: jakież to dobro i normy chrześcijańskie zostały podeptane, że podniesiono tak wielki alarm? Jakie zło zaatakowało naszą ojczyznę, że zaczęto mówić o "tchnieniu PRL-u"?
Wówczas, nikt nie miał odwagi pytać o istotę tego "ataku na Kościół". Dziś zaś, nikt nie zapyta tych samych hierarchów - dlaczego skończyła się "wojna z Kociołem" i jaką cenę zapłacili za trwałość swoich przywilejów.
A mamy prawo pytać, bo jest to cena najwyższa, płacona naszą przyszłością i życiem kolejnych pokoleń Polaków.
Pozdrawiam Pana
Panie Aleksandrze!
UsuńDziękuję za kolejny doskonały tekst, w którym w sposób zwięzły pokazał Pan istotę tego, z czym mieliśmy ostatnio do czynienia, a co zdaje się będzie miało dalsze konsekwencje, choćby w najbliższa niedzielę w polskich kościołach.
Jest to niezwykle smutne, że polska hierarchia kościelna tak daleko zdryfowała, nie rozumie momentu dziejowego, w którym Polska i Polacy sie znaleźli. A jest to ten sam moment, co u kresu I RP: rozkład struktur państwowych, który wydaje się być celową robotą mocarstwa od zawsze nam wrogiego. Tego typu operacje nie są niczym nowym, a doskonale je opisał W. Volkoff w swojej książce: "Dezinformacja. Oręż wojny". Uważam, że każdy powinien zapoznać się z tą pozycją, gdyż wiele spraw, które z pozoru wydają się niezrozumiałe, nieczytelne, okazują się starannie zaplanowaną i realizowaną operacją.
Trudne czasy nastały, gdyż Polska cierpi obecnie nie tylko na brak mężów stanu, wybitnych polityków, ale też na brak odważnych kapłanów, którzy dzielnie i w prawdzie prowadziliby swoich wiernych.
Jednak to jest spuścizna PRL - u tak bardzo podtrzymywana i kultywowana w III RP: ludzie uwikłani w komunizm, TW i ich oficerowie byli namaszczani do najwyższych stanowisk, zarówno w kościele, jak i w instytucjach świeckich. Na efekty nie trzeba było długo czekać: rozkład państwa, infiltracja przez obcą agenturę, gesty hierarchów zaskakująco zbieżne z wolą panujących, a do tego unoszący się nad wszystkim nimb subtelnego szantażu i srebrników.
Sprawy nabierają oszałamiającego tempa i nie wiem, czy nam się uda odzyskać państwo: hierarchia umacnia "pojednanie zrodzone z krwi smoleńskiej", do tego pojawiły się informacje, że PKW przekazywała dane w czasie wyborów na rosyjskie serwery, rosyjski urzędnik, na którym ciążą zarzuty fałszerstwa szkoli nasze kadry urzędnicze, bo najwyraźniej Lenin wiecznie żywy, nie ważne kto i jak głosuje, ważne kto liczy głosy.
A do tego odchodzą tak wybitni ludzie, jak śp. prof. Szaniawski, czy zmarły dzisiaj prof. Urbanowicz, inicjator październikowej konferencji smoleńskiej ( Śp. profesor Jerzy Urbanowicz był współorganizatorem oraz członkiem Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej planowanej na 22.10 b.r.
Konferencja ta od początku trafia na różne trudności ze strony władz. Polskich władz, żeby rozwiać wątpliwości. Można przypuszczać że Konferencja od początku nie jest wolna od dywersji. Profesor walnie przyczynił się do usunięcia tematu tzw. "maskirowki" z Konferencji, który mógłby posłużyć "zaprzyjaźnionym mediom" do skompromitowania tego arcyważnego, trudnego do propagandowego przykrycia wydarzenia).
http://niezalezna.pl/32604-nie-zyje-prof-jerzy-urbanowicz
Tyle tych śmierci....
Pozdrawiam serdecznie
Zapomniałam się podpisać do wpisu z 18.35:
UsuńMartynka
--
OdpowiedzUsuńPrzytoczę dzisiejszą wypowiedź bohatera Pańskiego poprzedniego wpisu, pana Krzysztofa Wyszkowskiego, którego, jeśli tu zagląda, bardzo serdecznie pozdrawiam.
Tak jak i Pana, Panie Aleksandrze, serdecznie i nieustająco,
bo choć czasy podłe, Pan się, na szczęście, nie zmienia!
U.
____________________________________________________________
FRAGMENTY TEKSTU K. WYSZKOWSKIEGO w Niezależna.pl:
Partia mocna słabością obywateli
„PZPR silna jednością narodu!” – głosiła niegdysiejsza Platforma i choć ludzie w to nie wierzyli, to nawet jeszcze w drugiej połowie lat 80. dawali jej 50 i więcej procent poparcia. Obecna postkomunistyczna nomenklatura broni się już tylko na poziomie 30 proc., ale nadal pozostaje niezagrożona.
Tajemnica tej sklerotyczno-maniakalnej stabilizacji tkwi – jak zgodnie dowodzą politolodzy, socjolodzy, psycholodzy społeczni i komentatorzy – w bezalternatywności polskiej sceny politycznej. Polska partia władzy – tak samo jak w Rosji – nie ma wiarygodnego konkurenta.
Co takiego wydarzyło się podczas Wielkiego Strajku ’80, że Polacy uwierzyli w możliwość zmiany na lepsze?
Dzisiaj, 32 lata po Sierpniu ’80, w którym odwaga i mądrość polskiego ludu zachwyciła cały świat, najdonioślejszym zjawiskiem, jakie może zdeterminować strategiczną przyszłość Polski, jest fakt, że Polacy są społeczeństwem o najniższej samoocenie w Europie.
Czy tylko dlatego, że wówczas w życiu społecznym dominowały liczne pokolenia młodzieży, a obecnie bardzo się postarzeliśmy i będziemy starzeć się coraz bardziej?
23 lata po odzyskaniu niepodległości narodowej nasza młodzież nadal nie wierzy w swoje szanse na dobre życie w ojczyźnie i woli wyjechać za granicę. Obowiązek dbałości o bezpieczeństwo państwa przez udział w grze geopolitycznej postrzegany jest jako skazane na zatratę absurdalne ryzyko prowokowane przez „niebezpieczne mrzonki machających szabelką i podbijających bębenek narodowo-katolickich oszołomów”.
Dlatego warto przypomnieć dokument przekazany 32 lata temu Wojciechowi Jaruzelskiemu: „Informacja dot. stanu zagrożeń bezpieczeństwa wewnętrznego kraju w sierpniu 1980 r.”.
Ówczesne MSW zawarło w nim taką ocenę: „Hierarchia Kościoła rzymsko-katolickiego wobec zaistniałej sytuacji […] cały wysiłek kierowała na wyrażanie sugestii o potrzebie spokojnego i szybkiego zakończenia strajków. […] Kilku biskupów (Kaczmarek z Gdańska, Kowalski –sufragan chełmiński i Majdański ze Szczecina) wystąpiło z konkretnymi działaniami zapobiegającymi zaognieniu sytuacji i włączaniu Kościoła w popieranie akcji strajkowych. […] Na skutek działań operacyjno-politycznych wystąpienia księży w większości były politycznie wyważone i powściągliwie nawołujące do spokoju i rozsądku oraz do podjęcia pracy (z wyjątkiem wystąpień ks. Jastaka z Gdyni)”.
Zapewne również dzisiaj prezydent Bronisław Komorowski, radząc się Jaruzelskiego w sprawach bezpieczeństwa państwa, przedstawia mu dokonane przez ABW oceny stanowiska Kościoła. Czy brzmią podobnie do tych sprzed 32 lat?
==
Kilka dni przed swoją tragiczną śmiercią, 6 kwietnia 2010 r. prof. Janusz Kurtyka, wychodząc z gmachu sejmu, załamany nagonką na IPN (prace nad nową ustawą)miał powiedzieć do znajomej dziennikarki:
OdpowiedzUsuń"Demontaż państwa zakończony, teraz zaczną ginąć ludzie".
Był doskonałych historykiem i analitykiem, wszystko przewidział.
Pozdrawiam
Martynka
A W. Suworow w jakimś wywiadzie0parę lat temu powiedział coś takiego: "jak zaczną u was ginąć w dziwnych okolicznościach ludzie (dziennikarze), to znaczy, że władza tajnych moskiewskich służb rozciągnęła się już na Polskę. Wtedy będzie za późno". Też mądry gość.
UsuńMocny102
--
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze,
Zerknęłam na Twittera. Z podanych przez Pana informacji - ze strony ruskiej cerkwi prawosławnej:
http://www.patriarchia.ru/db/text/2449858.html - wynika, że NIE BĘDZIE TO POJEDNANIE "ODWZAJEMNIONE".
Ruska Cerkiew 9 września nie zamierza ani się jednać, ani też - HOSPODY, POMYŁUJ! - przepraszać
za cokolwiek "Polaczków".
ONI TEGO DNIA ŚWIĘTUJĄ 200 LECIE ZWYCIĘSTWA NAD GALAMI (!!!) = Francuzami i Wielką Armią pod Napoleonem, odniesionego rzekomo w bitwie pod Borodino.
W wyniku tej bitwy, że przypomnę: "Kutuzow wycofał wojska z pola walki, otwierając tym samym Napoleonowi drogę do Moskwy."
Tylko zawahanie się Napoleona przed użyciem Gwardii Cesarskiej (miał powiedzieć do marszałka Ney'a: "Nie pozwolę na zniszczenie mojej Gwardii. Będąc 800 mil od Francji nie zaryzykuję utraty moich najlepszych rezerw!") zapobiegło całkowitej likwidacji armii rosyjskiej!
[Swoją drogą, ciekawe, kto w porę "naszeptał" Cesarzowi tę "przestrogę" ??! ]
Dlatego w niedzielę jednać się, kajać i przepraszać będzie wyłącznie Kościół polski (na rozkaz hierarchów, poprzedzony wytycznymi TW Rotfelda) - natomiast Cerkiew będzie świętować (jak zwykle niezgodnie z prawdą historyczną) - pogrom nad Galami :)))
Sami tego chcieliście, księża hierarchowie. Myśleliście może, że - choćby dla przyzwoitości - zachowana zostanie zasada wzajemności???
OTÓŻ NIE ZOSTANIE ZACHOWANA.
DOTRZYMYWANIE POROZUMIEŃ OBOWIĄZUJE WYŁĄCZNIE POKONANYCH.
ZWIĄZKU SOWIECKIEGO - JAK TERAZ JEGO AGENDY CERKIEWNEJ - NIE OBOWIĄZYWAŁO ZRESZTĄ NIGDY W HISTORII. STOKROĆ CZĘSTSZE BYŁO ŁAMANIE UMÓW
I NIEDOTRZYMYWANIE WSZELKICH TRAKTATÓW. PATRZ: 17.IX.1939 !!!
----
PS. Panie Aleksandrze, czy nie wie Pan, co się dzieje z Wolandem?
Nie odzywa się chyba od dwóch miesięcy???
-
MARTYNKA:
OdpowiedzUsuńProfesor SZANIAWSKI
Profesor URBANOWICZ...
To rzeczywiście straszne...
..........
A "OPOZYCJA" (przepraszam za wyrażenie) - będzie reformować "podejście" do finansów
i śledzić nieobecność "ducha demokracji" w III RP - w ZP posła Szczerskiego, który niedługo
zacznie wyskakiwać z każdej lodówki.
Pan poseł Macierewicz postanowił (postanowiono za niego?)
uwierzyć Prokuraturze. Cywilnej. Od Seremeta.
Jasne! Wojskowa się skompromitowała jednak za bardzo!
:(
Pozdrawiam
-
Patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl I zaprzeczył opiniom o ścisłych związkach Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego z państwem. Równocześnie oznajmił, że Cerkiew próbuje wpływać na duchowy rozwój państwa i społeczeństwa przez głoszenie Ewangelii.
OdpowiedzUsuńZwierzchnik rosyjskiego prawosławia za nieprawdziwe uznał opinie mówiące o ścisłych związkach Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego z państwem. Przyznał, że Kościół współpracuje z państwem w sprawach wychowania młodzieży, w sferze kultury i działalności społecznej, jednak bez intencji wpływania na politykę urzędników państwowych. Cyryl I podkreślił, że wpływ Kościoła na państwo i społeczeństwo dotyczy sfery wartości moralnych, bez których polityka okazuje się bezużyteczna tak samo dla polityków, jak też i dla tych, wobec których jest stosowana. „Nieżyczliwe wobec Kościoła osoby opowiadają o nim bajki łatwo przyswajane przez odbiorców, jak każde etykietki” – stwierdził patriarcha moskiewski.
Zwierzchnik rosyjskiego prawosławia podkreślił, że Kościół pragnie wpływać na wszystkich, aby wartości, które głosi, miały swój oddźwięk w świadomości narodu. Całkowicie odrzucił oskarżenia, że w ten sposób Kościół doprowadziłby do klerykalizacji państwa. Zdaniem Cyryla I wzrastająca liczba chrztów i osób regularnie uczestniczących w liturgiach parafialnych świadczy nie o klerykalizacji, ale o wzrastającym wpływie Kościoła na duchowy stan narodu i społeczeństwa.
http://pl.radiovaticana.va/Articolo.asp?c=618872
No i widzi Pan Panie Aleksandrze
OdpowiedzUsuńMylił się Pan, Cyryl wszystkiemu zaprzeczył.
Nie czytam Ściosa...;-)
Martynka -
OdpowiedzUsuńWydarzenia, o których Pani wspomniała są ze sobą ściśle związane. Wielu odbiorców lubi wprawdzie podążać za każdym newsem i fascynować się każdą nową informacją, ale trzeba dążyć do trwałej syntezy i w wydarzeniach ostatnich miesięcy dostrzegać nieubłaganą logikę, a czasem złowrogi sens.
Dzieje się tak wówczas, gdy następuje seria zaniedbań i błędnych decyzji, gdy polską rzeczywistość postrzegamy poprzez fałszywą optykę narzucaną przez reżimowe media, ale też przez "naszych" publicystów.
Uważam, że akt "pojednania" z wysłannikiem Putina ma - w perspektywie polskich dziejów - znaczenie stokroć groźniejsze od tragedii smoleńskiej. Jeśli ona była ciosem w państwo polskie, to ten akt jest ciosem w polskość i w naród.
Mógł zaistnieć tylko dlatego, że 10 kwietnia zlikwidowano polską elita, ale nie byłby możliwy, gdybyśmy po tej dacie nie popełnili haniebnych błędów i zaniechań. Jest zatem konsekwencją tragicznej ofiary Smoleńska, ale w równym stopniu obciąża nasze sumienia.
Przyznam, że nadal nie mogę zrozumieć, dlaczego tak niewiele osób zrozumiało znaczenie daty 17 sierpnia 2012 roku.
Pozdrawiam serdecznie
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńTo nie jest i nigdy nie będzie "pojednanie odwzajemnione", bo Cyryl i jego Cerkiew nie mają nic wspólnego z wiarą w Chrystusa. Wie to każdy, kto zna realia rosyjskie.
Ten człowiek przybył do Polski wykonując misję polityczną zleconą przez kagebowca - ludobójcę, a "wymiar religijny" aktu "pojednania" stanowił jedynie rodzaj "legendowania" - osłony propagandowej. Stosuje się ją w wielu przedsięwzięciach służb specjalnych.
Osoby, których nie odstrasza cyrylica zachęcam do odwiedzin strony internetowej Patriarchatu Moskiewskiego. Można się z niej dowiedzieć, że podpisanie wspólnego orędzia z EP nie ma najmniejszego znaczenia dla rosyjskiej Cerkwi.
Nie znajdziemy tam cienia informacji lub odniesień do tego "historycznego wydarzenia" - jak nazywały je polskojęzyczne przekaźniki.
Jestem przekonany, że większość wiernych rosyjskiej Cerkwi nawet nie wie, że podpisano taki dokument.
Gdy to milczenie zestawić z panegirykami polskich hierarchów i bezmiarem idiotyzmów wypisywanych w tym czasie przez media katolickie - można zrozumieć sens relacji leżących u podłoża owego aktu "pojednania".
Ponieważ jego genezy trzeba upatrywać w dyspozycjach wydanych przez Putina podczas wizyty w 2009 roku - w tej rażącej dysproporcji nietrudno dostrzec podobieństwo do procesu powołania rządowego Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia.
Ta "przyjaźń z mocy ustawy" została nieodwzajemniona przez Rosjan - choć formalnie przyjęli na siebie taki obowiązek.
Podczas gdy rząd Tuska w ekspresowym tempie 3 miesięcy uchwalił specjalną ustawę, wysupłał kilka milionów, powołał rządowe Centrum i wspólnie z władzami archidiecezji warszawskiej dał mu siedzibę w luksusowym apartamentowcu, Rosjanie nie kiwnęli nawet palcem i nie odwzajemnili "gestów przyjaźni".
Przez wiele miesięcy w Rosji nie powstało podobne centrum, zatem Polska występowała z pozycji żałosnego petenta zabiegając o "ratyfikację polsko-rosyjskiego dialogu i porozumienia" z państwem, które ostentacyjnie okazało nam wrogość i pogardę.
Identycznie wyglądają relacje po podpisaniu wspólnego orędzia z Gundiajewem. W czasie gdy polscy katolicy będą musieli wysłuchiwać kłamstw o "pojednaniu", Cerkiew wraz z Putinem organizują religijno - narodowe święto, ogłaszając "Wielki Dzień Zwycięstwa w Wojnie Ojczyźnianej 1812 roku".
Pozdrawiam serdecznie
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńZachowanie partii opozycyjnej - świadomie bądź nie - jest częścią scenariusza rozpisanego w Pałacu Prezydenckim.
To ten ośrodek wygra na wielkiej inscenizacji zwanej aferą Amber Gold, zaś ludzie w zielonych mundurach przejmą wkrótce schedę po Bondaryku.
Pisałem o tym w kwietniu br.
"Nasze" media z radością odnotują upadek szefa ABW, a odejście Tuska ogłoszą jako wielkie zwycięstwo.
Później zapanuje spokój.
Cmentarny?
UsuńCholera!!!
Konstruktywny spokój.
UsuńPrzepraszam :)
UsuńAle kiedy widzę zadowolone z siebie oblicza naszych, nieprawdaż,
polityków, i naszych, nieprawdaż, dziennikarzy, którzy zgodnie myślą,
że robią politykę, a już zwłaszcza rozmaite blond-bufetowe - to aż mną
trzęsie ze złości. Wolałabym, żeby to był XVIIIw. Rozbiory takie same,
ale o wiele piękniejsze suknie!
-
no a ponadto Stanisław August pięknie tańczył, a Komorowski i tego nie potrafi. chyba, że Olek wróci ratować polską demokrację po upadku Donka, to zrobi się bardziej salonowo i rokokowo. Czy takiej wymiany można jednak aby być pewnym? Może Niemcy nie pozwolą jednak Moskalom tak dowolnie wymieniać premierów, w końcu jak kondominium, to kon.
UsuńMocny102
Panie Aleksandrze!
UsuńWprost idealnie jest realizowany scenariusz pałacu prezydenckiego, o którym Pan pisał wielokrotnie, i jego nowego pomysłu na służby:
http://fakty.interia.pl/polska/news/szef-abw-odejdzie-to-tylko-kwestia-czasu,1840171
A więc chodzi nie tylko o odejście Bondaryka, ale głównie o zmianę kompetencji ABW.
A to oznacza, że wszystko jest z góry zaplanowaną operacją.
Pozdrawiam serdecznie
Martynka
RUDY 102
UsuńNie zwykłam tańczyć z kurtyzanami: "staś", "donek", "olek" niech się bawią w swoim kółku:
z towarzyszkami "księżniczkami" i towarzyszkami "celebrytkami".
"Olek" ma tyle wspólnego z salonem, ile - excusez le mot - świnia z chomątem.
Pierwszy dał pokaz komunistycznego chlewu zataczając się, pijany, nad grobami polskich
oficerów w Charkowie.
Rokoko jak w pysk strzelił.
.
Mocny, nie Rudy...
Usuńwszystko ok, zgadzam się, tylko staram się wyrażać to samo trochę bardziej ironicznie, ale oczywiście taki outflow emocji ma tez dobre strony
pozdrawiam serdecznie
Mocny102
'To nie jest i nigdy nie będzie "pojednanie odwzajemnione", bo Cyryl i jego Cerkiew nie mają nic wspólnego z wiarą w Chrystusa. Wie to każdy, kto zna realia rosyjskie.'
OdpowiedzUsuńW pełni zgadzam się z Pana słowami.
Rosyjska Cerkiew realizuje polityczne i ideowe koncepcje Aleksandra Dugina.
Jeżeli ktoś nie wie o czym mowa-szczegóły:
http://haggard.w.interia.pl/dugin.html
Pozdrawiam
Barbara L.
Witam,
OdpowiedzUsuńdziękuję za proste i logiczne wyjaśnienie tych wielomiesięcznych gier na linii hierarchowie kościelni-rząd. Rozpisane role odegrali wręcz oskarowo!
Nikt się nie nudził. Ani ci, którzy mieli polskie/rosyjskie/?/? scenariusze, ani widownia. Coś przerażającego.
Spektakl jednak się kończy, kurtyna powoli opada, a widzowie chcą więcej! Więcej emocji, agresji, wyzwisk, ciosów, podłości, krwi nie tylko politycznej.
Dlatego ze smutkiem stwierdzam, że wielkie pohańbienie, jakiego doznała Polska w ostatnich latach, przejdzie niezauważone przez Naród. I to mnie najbardziej boli. Rozdziera nawet w natłoku codziennych spraw i problemów.
Jesteśmy w czarnej d.. po czarnej kawie w środku najczarniejszej nocy. Widać jedynie odległy promyk Nadziei. Coraz bledszy ale jednak jest. Na pytanie: kto idzie ze mną w stronę promyka, odpowiada tylko głucha cisza. Tak głucha, że już nawet "nie brzęczy mi w uszach".
A tu trzeba "iść wyprostowanych wśród tych co na kolanach". Trzeba biec za tym promykiem. Dobrze, że widzę jeszcze plecy biegnących: Pan Aleksandra, Panią Urszulę i peletonik "ściosowy".
Wszystkich Was serdecznie pozdrawiam i dziękuję za wiedzę, którą się dzielicie.
Ryszard Orlicki
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńNie tylko suknie piękniejsze, ale też obyczaje. Pogoń za newsem popycha niektórych publicystów do zachowań mało eleganckich, jak w przypadku artykułu panów Misiaka i Wierzchołowskiego wzorowanego na mojej publikacji "PATRON POJEDNANIA ZRODZONEGO Z KRWI". Dziś zaś niezalezna ogłosiła, że wspólny dokument Cerkwi i EP nie będzie odczytywany w Rosji i poinformowała - "jak sprawdził portal Niezalezna.pl - główne miejsce na tej stronie zajmuje jednak dziś orędzie Cyryla z okazji 200. rocznicy wojny 1812 r., w którym patriarcha pisze o odparciu przez Rosjan "hord najeźdźców". Tekst pojednania polsko-rosyjskiego znajduje się w dużo mniej eksponowanym miejscu."
To cenne ustalenie, mnie zaś bardzo cieszy, że administratorzy uważnie czytają twittera, na którym tę samą informację zamieściłem przed dwoma dniami.
Pozdrawiam Panią
Panie Aleksandrze,
UsuńWierzchołowski - jak czytam w stopce, jest redaktorem naczelnym portalu niezależna.pl
Jako anonimowy bloger-hobbysta nie powinien Pan się dziwić i czepiać podobnego PANISKA.
Przypadkowe społeczeństwo - a Pan do niego należy - nie powinno się w ogóle w t r a n c a ć ,
tylko milczeć i czytać. Ewentualnie - klaskać!
Pozdrawiam
PS. Na niezależnej.pl zapis na Pana aż w oczy bije!
Promuje się za to natrętnie postaci pokroju Kukiza
i rozmaitych pisarzy szybkopiszących.
Wierszyk Hemara misię przypomniał:
(...)
Pan-europejczyk i Pen-klubczyk,
Przechrzta co tydzień, na wyścigi
Co z wszystkich sobie wziął religii
Jedną religię: Oportunizm -
Dziś się obrzezał na komunizm.
Na razie zamiast komunizmu jeszcze jest patriotyzm.
Ale coraz bardziej... konstruktywny.
Pani Martynko,
OdpowiedzUsuńSprawa AG i odejście Bondaryka są zaledwie częścią operacji polegającej na zmianie skompromitowanej ekipy i zastąpienia jej ludźmi wyznaczonymi przez środowisko Belwederu.
Ponieważ dziennikarzy nie stać na lekturę dokumentów sporządzonych w BBN-nie, wypisują banialuki o "zemście Tuska" i usunięciu szefa ABW z powodu afery AG.
Tymczasem ten scenariusz został napisany już przed rokiem (o czym informowałem w kilku tekstach) i jest precyzyjnie realizowany.
Większość odbiorców zorientuje się dopiero wówczas, gdy na czele służb staną ludzie z nadania byłych WSI, a rząd stworzą "bezpartyjni fachowcy" przypadkowo zaprzyjaźnieni ze środowiskiem "wojskówki".
Pozdrawiam serdecznie
Barbara L. -
OdpowiedzUsuńSłusznie, choć Dugin ubiera w słowa jedynie projekty kremlowskich siłowików. To oni są głównymi "teologami" sergiańskiego prawosławia.
Pozdrawiam
Ujęłabym to jeszcze inaczej.
UsuńIdeologia Dugina nie jest jego dziełem.Powstała dużo wcześniej.
On jedynie ją udoskonalił na potrzeby nowego systemu.
Jako ciekawostka,jedna z bardzo ciekawych artystycznych interpretacji:
http://www.rmf.fm/blogi/bogdan-zalewski/zawsze-niech-bedzie-putin,1825
Pozdrawiam
Barbara L.
Ryszard Orlicki -
OdpowiedzUsuńTen "peletonik" będzie coraz krótszy, ale dzięki temu sprawniej dotrzemy do celu.
Warto odnotować, że biskupi dostrzegli już postawę wiernych w sprawie orędzia,
Abp Budzik, który należy do najgorliwszych piewców "pojednania" i opowiadał się za nim natychmiast po tragedii smoleńskiej, stwierdził dziś - "Powiem szczerze, że nie przypuszczaliśmy, że wśród wiernych czy wśród kapłanów możemy się spotkać z kontestacją tego zalecenia, by ten dokument był odczytany podczas mszy świętej."
Sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski bp Wojciech Polak powiedział zaś, że księża są zobowiązani do odczytania tego dokumentu, tak jak w przypadku każdego listu pasterskiego biskupów - "Posłuszeństwo to wypływa z natury posługi kapłańskiej i posłuszeństwa księdza wobec biskupa. Stąd też nie może być również w tym przypadku jakiejś osobistej cenzury - czy ten dokument powinien być przeczytany, czy też nie."
Przypomniał również, że kapłan, który nie odczyta paktu z Gundiajewem może zostać ukarany.
To wypowiedzi godne odnotowania, bo mamy do czynienia z pierwszym w historii polskiego Kościoła przypadkiem, gdy biskupi w ten sposób "zachęcają" kapłanów do odczytania dokumentu kościelnego, a niepokornych straszą sankcjami.
Bardzo Panu dziękuję i pozdrawiam.
POWTÓRZĘ WIELKIMI LITERAMI, BO NIE MYŚLAŁAM, ŻE KIEDYKOLWIEK
OdpowiedzUsuńW ŻYCIU PRZECZYTAM COŚ PODOBNIE... O B R Z Y D L I W E G O
Sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski bp Wojciech Polak powiedział zaś, że księża są zobowiązani do odczytania tego dokumentu, tak jak w przypadku każdego listu pasterskiego biskupów - "Posłuszeństwo to wypływa z natury posługi kapłańskiej i posłuszeństwa księdza wobec biskupa. Stąd też nie może być również w tym przypadku jakiejś osobistej cenzury - czy ten dokument powinien być przeczytany, czy też nie."
Przypomniał również, że kapłan, który nie odczyta paktu z Gundiajewem może zostać ukarany.
CERKIEW NIE CZYTA, BO NIE MA W ZWYCZAJU. POPI BEZPIECZNI, POLSCY KSIĘŻA OBERWĄ.
-
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńSłowa Hemara "w punkt". Nie tylko w odniesieniu do Kukiza i podobnych mu "opozycjonistów" zaludniających dziś prawą stronę sieci.
Prawdą jest też, że zawiść to niszczące uczucie.
Pozdrawiam Panią
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuń"Pojednanie" jest w istocie dyktatem narzuconym Polakom, polskim kapłanom, co widać doskonale na przykładzie przytoczonych wyżej przez komentatorów cytatach.
Rosjanie za to mają komfort, że wcale jednać się nie muszą, ba, nawet nie będą mieli obowiązku zapoznania się z treścią owego wiekopomnego dokumentu:
"Według informacji moskiewskiego korespondenta PAP wspólny dokument podpisany przez abp Michalika i patriarchę Cyryla I nie będzie odczytywany w rosyjskich świątyniach, bo nie ma tam takiej tradycji".
http://wpolityce.pl/artykuly/35781-wspolne-przeslanie-do-narodow-polski-i-rosji-nie-bedzie-odczytane-w-rosyjskich-swiatyniach-bo-nie-ma-tam-takiej-tradycji
Po prostu...nie ma takiej tradycji i po kłopocie.
A polskich księży straszy się sankcjami! Doczekaliśmy strasznych czasów, bo chyba nie było w dziejach takiego przykładu podporządkowania się polskiej hierarchii woli nie tylko rządzących w Warszawie, ale i rządzących na Kremlu.
I to wszystko w cieniu Smoleńska....
Pozdrawiam serdecznie
Martynka
Napisał Pan:
OdpowiedzUsuń"....Okoliczności, w jakich doszło do zawarcia paktu z wysłannikiem Putina, obecność Bronisława Komorowskiego, urzędników z polsko-rosyjskiej Grupy ds. Trudnych oraz polityków Platformy, zdawały się świadczyć, że spór o finanse został zażegnany, a strony porozumiały się w sprawie umowy dotyczącej Funduszu Kościelnego....."
...i choć nieprecyzyjnie, można być przekonanym, że "zawarciem paktu" nazywa Pan uroczystość na Zamku Królewskim, gdzie nieobecność Komorowskiego była szczególnie widoczna i pożądana.
"W Sali Wielkiej Zamku Królewskiego w Warszawie, wśród burzy oklasków, patriarcha Moskwy i Wszechrusi Cyryl I oraz przewodniczący KEP abp Józef Michalik podpisali historyczne Wspólne Przesłanie do Narodów Polski i Rosji.
Obecni byli kardynałowie: Józef Glemp, Stanisław Dziwisz i Kazimierz Nycz, nuncjusz apostolski w Polsce abp Celestino Migliore, liczni biskupi oraz przedstawiciele Świętego Synodu Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Władze państwowe reprezentowali m.in. wicepremier Waldemar Pawlak, ministrowie Michał Boni i Bogdan Zdrojewski."
Przyglądam się milcząco tej całej histerii związanej z "przesłaniem do narodów" i czekam na opadnięcie emocji. Zastanawiam się też, o co chodzi? Jakie skutki wynikają dla nas z tego wydarzenia? Kto chce, może to przesłanie zlekceważyć, nie docenić, odrzucić, czy zignorować, a kto chce spojrzeć dalej, może w tym zobaczyć zalążek dobrych zmian w odległej zapewne przyszłości. Doraźne i praktyczne polityczne konsekwencje są żadne, a skutki tego "aktu pojednania" mogą się zrealizować tylko wtedy, gdy nastrój dojrzeje, by objąć szerokie odłamy społeczeństw. Jeśli praktycznym skutkiem będzie lepsza współpraca Cerkwii i Kościoła na wszystkich szczeblach hierarchicznych i duszpasterskich, to bardziej prawdopodobne jest pozytywne oddziaływanie, niż negatywna infiltracja. I Kościół to z pewnością ocenia bardziej prawidłowo, niż my.
Bardzo mnie niepokoi (nie po raz pierwszy) Pana stosunek do Kościoła, bo jakby się nie uspokajać demonstruje Pan wyraźną niechęć, zwłaszcza do dzisiejszych hierarchów i to tak szeroko, że można powiedzieć do wszystkich (bo cały Episkopat w tajnym głosowaniu, jednomyślnie zaakceptował "akt pojednania"). Najdziwniejsze jest to, że dzisiejszy Kościół przeciwstawia Pan temu z czasów walki z komunizmem, a przecież to bardzo często ci sami ludzie.
Te 23 lata zmian, to czas wielkiego chaosu i główną chorobą jest pogłębiający się brak zaufania. Mamy po temu powody, bo po wielekroć się zawiedliśmy. Ale na miłość Boską, przecież Kościół jest jedyną prawdziwą i zorganizowaną elitą narodu, która nie po raz pierwszy reprezentuje prawdziwie polską rację stanu. Jak ma postąpić ktoś, kto czyta z zainteresowaniem Pana teksty, czasem podziwia za wielką wiedzę, ale nie wie kim Pan naprawdę jest i do czego Pan zmierza, bo, powtórzę, chaos i brak zaufania to groźny znak dzisiejszego czasu. Oczywiście zawsze stanę po stronie i w obronie Kościoła - i to jest mój wybór jako Polaka i człowieka racjonalnego.
Pozdrawiam,
Rafał Broda
Pani Martynko,
OdpowiedzUsuńZwracałem już uwagę, że istnieje rażąca dysproporcja między stosunkiem polskich hierarchów, a postawą władz Cerkwi wobec aktu "pojednania". Jeśli EP narzuca kapłanom obowiązek odczytania aktu z Gundiajewem, podczas gdy Cerkiew zasłania się "brakiem tradycji" - znajdujemy w tym odbicie rzeczywistych relacji polsko-rosyjskich.
Głownie politycznych, bo mamy przecież do czynienia z aktem dyktowanym bieżącymi potrzebami politycznymi.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego polscy hierarchowie mówią dziś o "zdumiewających próbach upolitycznienia pojednania", skoro w ich własnych słowach odnajdziemy potwierdzenie politycznego charakteru tego procesu.
Przypomnę jedynie, że gdy 7 grudnia 2010r. z wizytą do Polski przybył prezydent Rosji Miedwiediew, kardynał Kazimierz Nycz stwierdził, że „wizyta prezydenta Miedwiediewa może mieć pozytywny wpływ na relacje między Kościołem katolickim w Polsce i Cerkwią prawosławną w Rosji”. Zdaniem Nycza ta wizyta miała „wpłynąć na prace wspólnej komisji Kościoła w Polsce i Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, która opracowuje dokument o pojednaniu obydwu narodów.”
Jeśli wówczas dostrzegano ścisły związek wizyty rosyjskiego polityka z relacjami istniejącymi między Cerkwią a Kościołem - czemu dziś biskupi wypierają się tych zależności i do jednego kłamstwa dokładają kolejne?
Dodam jeszcze, że twierdzenie iż w Rosji "nie ma tradycji" odczytywania w kościołach oficjalnych dokumentów, nie zasługuje na wiarę. Jak bowiem pogodzić z tym fakt, że 8 września we wszystkich kościołach prawosławnych odbędą się uroczystości z okazji "200 rocznicy zwycięstwa Rosji w Wojnie Ojczyźnianej z 1812 roku", a na polecenie Cyryla I zostaną odprawione "akty dziękczynienia" za "wyzwolenie Kościoła i państwa rosyjskiego od najazdu Galów"?
Najwyraźniej w tej sprawie Gundiajew mógł ustanowić ogólnokościelne święto i na mocy orędzia nakazać wspólne modlitwy.
http://www.patriarchia.ru/db/text/2391859.html
http://www.patriarchia.ru/db/text/2449858.html
Pozdrawiam serdecznie
Miny mieli nietęgie przy podpisywaniu dokumentów:
Usuńklik
Na stronie patriarcha.ru zamieszczono dużo relacji z wizyty Cyryla w Polsce, widać że jest ona przedstawiana jako sukces:
klik
klik
klik
klik
Rafał Broda,
OdpowiedzUsuńPonieważ zwykłem serio traktować Pańskie komentarze, mam prawo sądzić, że równie serio Pan traktuje moje teksty i przed zamieszczeniem wypowiedzi zapoznał się z faktami przedstawionymi w artykule oraz przeczytał wszystkie moje wcześniejsze teksty na temat "pojednania".
Jeśli po tej lekturze, Pańska refleksja ogranicza się (nie po raz pierwszy) do "niepokoju" o mój stosunek do Kościoła, muszę pozostawić Pana w tej trosce, ale odmówić podjęcia rozmowy.
Nie można bowiem zestawiać dziesiątków faktów i rzeczowych argumentów zawartych w kilku obszernych artykułach z argumentacją opartą na przeświadczeniach, insynuacjach lub subiektywnych odczuciach.
Byłoby to nieuczciwe i dyskredytujące moją pracę.
Proponuję natomiast, by zamiast zastanawiać się, kim naprawdę jestem i do czego zmierzam, zechciał Pan odpowiedzieć sobie - kim byliby Polacy, którzy w czasach Targowicy zachowaliby wierność hierarchom (a zatem i Kościołowi?) i opowiedzieli się po stronie biskupów Kossakowskiego czy Massalskiego? Czy w Pana ocenie stanęliby tym samym "po stronie i w obronie Kościoła"?
Zapewniam, że taka refleksja - choć może okazać się bolesna - nie prowadzi na manowce historii alternatywnej.
Pozdrawiam
Nie zadawałbym sobie trudu komentowania, gdybym nie traktował serio Pana tekstów, natomiast Pańskie zapewnienia o traktowaniu serio moich komentarzy traktuję z przymrużeniem oka.
UsuńPo pierwsze, nie musi Pan poddawać w wątpliwość, czy czytałem Pana wcześniejsze teksty na temat "pojednania", bo pisząc, że "przyglądam się milcząco tej całej histerii" dałem temu wyraz, choć znając Pana wrażliwość uniknąłem bezpośredniego odniesienia.
Tak, czytałem, także ten Pana tekst sprzed wizyty, który zalecał Pan wysyłać do abp. Michalika i różnych kurii.
Po drugie, bo Pan nie sprostował. Czy obecność B.K. była okolicznością w jakiej zawarto "pakt z wysłannikiem Putina"?
Po trzecie, czy może Pan bardziej konkretnie wymienić insynuacje w mojej argumentacji?
I po czwarte, gdy chodzi o dość selektywne odniesienie do historii. Może, jeśli już pozostać czasowo blisko Targowicy, warto zapytać kim byli wierni Kościołowi konfederaci barscy i kim byli ci duszpasterze i hierarchowie, którzy im sprzyjali.
Ja nie mam problemu z potępianiem biskupów Kossakowskiego czy Massalskiego, ani współczesnych hierarchów, którzy na to zasługują. Ale na podstawie wielu Pana tekstów uważam, że Pan atakuje wszystkich hierarchów, jakby chciał ten dzisiejszy Kościół w Polsce skasować i budować od nowa. Nawet tu, wymieniając dwóch biskupów Targowiczan wpycha mnie Pan w uogólnienie: "Czy w Pana ocenie stanęliby tym samym "po stronie i w obronie Kościoła"?
Słusznie w poprzedniej odpowiedzi krytykuje Pan abp. Nycza. Ja się z tą krytyką zgadzam, ale dobrze pamiętam kto i z czyją krzywdą go wprowadził do stolicy. Proszę się więc nie uważać za nieomylnego.
Nie sądzę byśmy doszli do porozumienia w tej sprawie, a widzę, że wzbudzam Pana emocje, zatem pożegnam się na jakiś czas.
Oczywiście uzupełniam podpis pod komentarzem z 23:51
UsuńRafał Broda
Sprawa z POjednaniem jest prosta jak konstrukcja kija - Putin lub jego mocodawcy doszli do słusznego wniosku, że do przejęcia pełnej kontroli nad POlską POtrzebują PO ulokowaniu swojego prezydenta przejąć jeszcze kontrolę nad Episkopatem. PO reakcjach Episkopatu widać, że są na dobrej drodze. Dodatkowo uzywają POdstawowej metody rządzenia - dziel i rządź - mordując delegacje do Smoleńska POdzielili POlaków, teraz ten ruch cerkwi POdzieli katolików. PO smolenskiej zbrodni pisałem, że to zaledwie pierwszy krok w ruskim scenariuszu. Te 2 następne lata w pełni to POtwierdziły - cały czas trwająca seria nagłych zgonów a teraz to ruskie POjednanie.
OdpowiedzUsuńRafał Broda,
OdpowiedzUsuńNie wzbudza Pan moich emocji, bo nawet przez chwilę nie odczuwam niepokoju o Pański stosunek do Kościoła i kwestię tę pozostawiam Pańskiemu sumieniu.
Jeśli zachce Pan rzeczowo odnieść się do faktów i argumentów zawartych w moich tekstach, wykazać ich słabość lub napiętnować fałsz - znajdziemy pole do rozmowy.
W przeciwnym wypadku, tracimy czas.
"Jeśli zachce Pan rzeczowo odnieść się do faktów i argumentów zawartych w moich tekstach, wykazać ich słabość lub napiętnować fałsz - znajdziemy pole do rozmowy."
UsuńPan czegoś wymaga, a jednocześnie zniechęca. Przecież dwukrotnie "napiętnowałem fałsz" o obecności Komorowskiego, a Pan nie zdobył się na przyznanie pomyłki.
Proszę nie wymagać odnoszenia się do szczegółowych faktów, które przytoczył Pan w swoich licznych wypowiedziach, bo poza tymi, które dotyczą oskarżeń poszczególnych hierarchów o współpracę ze służbami, trudno większość z nich kwestionować. Tutaj chodzi o Pana sposób rozumowania, w którym swoje dość arbitralne wnioski zdaje się Pan uznawać za niekwestionowaną rzeczywistość.
W tym ostatnim tekście Pan stawia hipotezę o związku pomiędzy problemami i konfliktami finansowymi Kościół-Państwo, a "aktem pojednania", który jest rzekomo ustępstwem Kościoła w ramach własnej obrony. Chronologia zestawionych selektywnie wydarzeń ma tę hipotezę uzasadniać, choć poszukiwanie drogi do "pojednania" Cerkwii i Kościoła trwały już wiele lat, by nie powiedzieć, że takie pragnienia trwały 1000 lat. Jakby nie było stawia Pan hipotezę, która może być fałszywa, ale bez wahania rzuca wyzwanie: np. "Dziś zaś, nikt nie zapyta tych samych hierarchów - dlaczego skończyła się "wojna z Kociołem" i jaką cenę zapłacili za trwałość swoich przywilejów."
Ja to odbieram jako Pana wojnę z Kościołem, choć wierzę w Pana dobre intencje wobec Polski.
Rafał Broda
Rafał Broda
UsuńPrzecież Kościół to my - wszyscy wierni i możemy się wypowiadać w pewnych sprawach. Ja tez nie zgadzam się z postawą hierarchów, którzy zaczęli nagle, przed podpisaniem porozumienia i wizytę tego Rosjanina, wypowiadać się o katastrofie smoleńskiej w duchu zaprzestania "teorii spiskowych". A dlaczego nie wypowiedzieli się oficjalnie o jakości Śledztwa Tuskowego? No słucham?...
przeoczenie obecności Komorowskiego na Zamku to małe piwo w stosunku do braku uzasadnienia powyższej rozbieżności.
Mocny102
Rafał Broda,
OdpowiedzUsuńJednak tracimy czas. Powtórzę zatem wprost: Pańskimi ocenami, insynuacjami i analizą mojego sposobu myślenia, nie jestem zainteresowany. Odbieram je jako głęboko niesprawiedliwe i nietrafne. Na tyle, że wykluczają rzeczową rozmowę.
Dostrzegam natomiast, że nie ma Pan nic do powiedzenie o istocie owego "pojednania"; jego antychrześcijańskim wymiarze moralnym i antypolskim wymiarze historycznym - sporo za to o moim stosunku do Kościoła i hierarchów. Rozumiem też, że każdą krytykę wobec tych osób będzie Pan traktował jako zamach na Kościół. Mnie zaś nie bawi rozmowa w tak fałszywej konwencji.
W kwestii Komorowskiego, niczego Pan nie napiętnował, bo człowiek ten był jednym z głównych wsporników procesu "pojednania", a przebieg jego spotkania z Cyrylem zostanie zapisany na czarnych kartach historii stosunków polsko-rosyjskich:
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,2285,prezydent-dialog-kosciolow-to-szansa-na-pojednanie-narodow.html
O toczeniu przeze mnie "wojny z Kościołem" mógł zaś napisać tylko ktoś, komu podległość wobec hierarchów pomyliła się z nakazem wierności prawdzie i Ewangelii. Na tyle dalece, że zapominał o dziejach tego Kościoła, zgorszeniach czynionych przez jego pasterzy, bezmiarze ludzkiej grzeszności i ułomności. Takie zapomnienie jest objawem wielkiej pychy.
Proponuję, by w miejsce pustych twierdzeń o "selektywnych wydarzeniach" sporządził Pan zestawienie dowolnych wydarzeń (najlepiej z okresu ostatniego tysiąclecia) i jednoznacznie wykazał fałsz hipotezy zawartej w tekście. To dobra metoda polemiki.
29 października 2010 w S24 zamieścił Pan tekst: "Etyka, czy kamień u szyi", pod którym rozwinęła się szeroka i bardzo znamienna polemika. Brałem w niej udział, bo bardzo mnie zaniepokoił ten tekst.
OdpowiedzUsuńJeden z blogerów (profesor fizyki), lapidarnie wyraził (jeszcze przed moją wypowiedzią) także moje myśli po tym tekście:
"....Po tym wpisie będę pana pilnie czytał, by ustalić dla swoich potrzeb odpowiedzi na pytania: tak na prawdę kim pan jest? jakie zlecono panu zadanie? I jakie będą pana dalsze zadania w twórczości blogerskiej, lub ogólnie "autorskiej"?Możliwe ,że aktualny wpis jest "wypadkiem przy pracy".Zdarza się.Bo jeśli nie - to jest pan "spalony".I to będzie jedno,wielkie dobro wynikające z publikacji tego wpisu.
EINE 56117302 | 29.10.2010 21:49 "
Myślę, że ta najnowsza seria wpisów wokół "pojednania", zamyka moje "ustalenia dla własnych potrzeb" odpowiedzi na pytania Eine.
To, że nawet nie potrafi Pan przyznać się do pomyłki o "obecności BK" przy zawarciu paktu, pokazuje że istotnie te polemiki z Panem nie mają większego sensu. Ostańcie z Bogiem!
Rafał Broda
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńALEKSANDER ŚCIOS
OdpowiedzUsuńPanie Aleksandrze,
Dlaczego ludzie, ponoć uczeni i ogłaszający się podporami katolicyzmu, tak bezwstydnie kłamią? Przecież to grzech?!
Czyżby w swej (niechrześcijańskiej) pysze, przykrytej maską obłudy, zapomnieli o prawdzie ewangelicznej:
Łk 8,17 Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajemnego, co by nie było poznane i na jaw nie wyszło.
Z braku argumentów natrętnie przypisuje się Panu rzekomą "pomyłkę o obecności BK" przy zawarciu paktu.
A przecież wystarczy wejść na stronę: http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,2285,prezydent-dialog-kosciolow-to-szansa-na-pojednanie-narodow.html
Następnie popatrzeć i uważnie posłuchać: kto jest adresatem i odbiorcą przemówień?
Cyryl i Komorowski, prawda? Z polskimi hierarchami na dalekim planie.
Znamienne: po obu stronach namiestnika posadzono popów. Dla głowy polskiego kościoła przewidziano dalsze miejsce przy stole...
Gdyby oglądał to ktoś nieświadomy, powiedziałby, że jest świadkiem spotkania dwóch układających się stron: Komorowskiego i Gundiajewa, z polskimi biskupami w tle...
Gdybyż tak było istotnie...
Niestety, polskich hierarchów nie stać było na "non possumus" i odcięcie się od haniebnego i bluźnierczego (co podkreślam) aktu.
Tu wyżej jakiś esbek napisał, że Cyryl chce wbić klin między hierarchię i wiernych. I dlatego pan Ścios przedstawiając zdradę Episkopatu wspomaga jego zamiary - jest więc teraz ruskim (!!!) agentem.
Nędzo ludzka, której nie powiedziano na odprawie, czym jest naprawdę Kościół i kto go ustanowił, tu na ziemi!
I że rolą Gundiajewa jest - przed czym ostrzega Aleksander Ścios - próba przekształcenia polskiego Kościoła w ruską cerkiew - twór ludzkiej pychy. Gdzie "ruki po szwam" i całowanie Putina po rękach to najpierwsze powinności!
Co widzą, ale czemu nie przeciwstawiają się biskupi.
Przyczyna? Pamiętne 0, 3%, którymi skutecznie zaszantażowano Episkopat! Po "zgodzie" powrócił 1% i 'wyczyszczenie' sprawy Komisji Majątkowej. Ale niech tylko hierarchowie spróbują wierzgnąć przeciw ościeniowi! - znów stanie na wokandzie i 0, 3% i osławiona Komisja. Mimo podpisania cyrografu!
Nie wchodzi się bezkarnie w konszachty z szatanem, nawet przebranym w liturgiczne szaty schizmatyckiego wyznania.
Już widzimy pierwsze symptomy jego działania: groźby bp Budzika pod adresem proboszczów, którzy nie pozwolą złamać swego sumienia...
Pozdrawiam, Panie Aleksandrze, i zapewniam: jest nas tysiące i nie zezwolimy na profanację Kościoła.
A jeżeli świątynie przerobią na cerkwie, zachowamy Go i przeniesiemy w naszych sercach i sumieniach. Jak Polskę.
PS. "Przywleczenie" na świadka (w obliczu braku argumentów) niejakiego Einego, wraz z cytatem typu: "my was obserwujemy, Ścios, my się wam przypatrujemy i wyciągamy wnioski" - każe mi spekulować, że hemarowy wierszyk o "przechrztach" - użyty przeze mnie wczoraj, w innym kontekście, może mieć zastosowanie i dzisiaj...
-
Bardzo dobre,Pani Urszulo,określenie-'cyrograf'!
OdpowiedzUsuńCyrylicą pisany!
Jako wierna Kościoła Katolickiego(Rzymskokatolickiego)nie widzę możliwości
pojednania z systemem cerkiewno-putinowskim,dwugłową hydrą.
Moją Macierzą jest Polska.Obecna Rosja jest wrogim MATRIXEM.
Pozdrawiam Panią!
Barbara L.
Z dużą uwagą przeczytałem (ponownie) przywołane w wymianie zdań panów A. Ściosa i R. Brody stare posty.
OdpowiedzUsuńZwróciłem uwagę na charakterystyczny urywek, podsumowanie:
...Tymczasem ,kto dopuszcza się ataku na Episkopat Polski i duchowieństwo katolickie, ten jednocześnie atakuje pewną część narodu polskiego.
I czy jest możliwe ,by taki atak był akceptowany przez organizacje niepodległościowe i patriotyczne?" - cyt. z wypowiedzi blogera EINE w notce "Blogerski atak na Episkopat".
Pomijając, że już na wstępie został opatrzony komentarzem blogera A-TEM celnie oddającym jego zawartość, to jednocześnie w klarowny sposób definiuje stanowisko autora.
Odwołanie pana Rafała Brody do tego tekstu, zdaje się sugerować zgodność jego poglądów w tej sprawie z panem EINE.
W mojej ocenie, zasadnicza rozbieżność poglądów dotyczy rozumienia pojęcia "dobro Kościoła"!
W wizji pana Brody, prawo oceny hierarchów KK przez kogokolwiek spoza tej grupy, nie wyłączając wiernych, nie przysługuje nikomu.
W opinii naszego Gospodarza, wierni takowe prawo w pewnych sytuacjach posiadają.
Czepienie się szczegółu o obecności B.K. przy zawarciu paktu traktuję jako wyraz bezsilności.
W obu polemikach, tej z XI 2011 r. i dzisiejszej, stosowane są te same pytania/zarzuty o nieokreśloną "agenturalność", pogróżki i obelgi.
Z drugiej strony są podane fakty, cytaty, źródła i ... żelazna logika!
To ostatecznie przesądza o mojej opinii!
Z należytym szacunkiem dla obu Panów
Zaścianek
Rafał Broda,
OdpowiedzUsuńPo raz wtóry przekroczył Pan granicę, poza którą nie ma możliwości prowadzenia rozmowy. Powołał się Pan bowiem na głos osobnika o nicku Eine, autora bolszewickiego paszkwilu "Blogerski atak na Episkopat Polski", w którym tenże samozwańczy moralista napisał m.in, że moje artykuły dotyczące postaw hierarchów są "agitką partyjniaka, który Kościół Katolicki w kraju i jego zwierzchnictwo [Episkopat Polski] widzi tylko w wymiarach politycznych i jego ocenę dokonuje prawie wyłącznie ze stanowiska “zwierzęcia politycznego”. Taki wychowanek marksistowskiej nauki o religii i kościele".
Nie wiem, kim jest ów Eine, ale plotąc takie brednie dał dostateczne świadectwo swojej złej woli, tępoty i podłości.
Podobnie jak Pan, człowiek ten nie miał nic konkretnego do powiedzenia na temat zachowań biskupów, pozwalał sobie natomiast na atakowanie mnie bezczelnymi epitetami oraz na prostackie podważanie mojej wiary i ocenę wierności Kościołowi.
Podobnie jak jemu, tak i Panu odpowiadam - wara od takich ocen.
Jeśli nie stać Pana na rozeznanie dobra i zła ani nazwanie rzeczy po imieniu, proszę sobie nie uzurpować prawa do dokonywania ocen moralnych lecz wpierw uleczyć własne sumienie.
Wytłumaczono już Panu, że "zarzut" dotyczący Komorowskiego jest chybiony (wiedziałby Pan o tym, gdyby przeczytał wcześniejsze teksty), zatem powtarzając go po raz kolejny, naraża się Pan na kompromitację.
Na tym uważam rozmowę za zakończoną.
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńMiałem nadzieję, że pan Broda dostrzeże błąd swojej "argumentacji" i zrezygnuje z tej formy podważania treści zawartych w tekście.
Poświęciłem wiele czasu dywagacjom tego pana, nie chcąc uchybić zasadom gościnności.
Teraz jednak rozmowa została zakończona.
Pisałem już kiedyś, że postawy niektórych osób wynikają z przyjęcia fałszywej wizji Kościoła.
Utożsamianie takich tekstów, jak obecny, z atakiem na Kościół, ma miejsce wówczas gdy postrzega się go jako instytucję doczesną, wspartą na władzy hierarchów, a ich samych uznaje się za osoby wyjęte spod ocen etycznych, reprezentujące swoim majestatem niedostępny obszar.
To wizja bardzo ułomna, bo pozbawiająca Kościół wymiaru wspólnoty mistycznej, zamykająca go w enklawie naszych wyobrażeń, lęków, a czasem środowiskowych konotacji.
Jest w niej głęboka pycha, gdyż zdaje się zapominać, że Kościół działa poprzez ludzi grzesznych (choćby byli biskupami i kardynałami), zaś przeczenie tej prawdzie samo w sobie jest grzechem.
To również objaw braku wiary w oczyszczającą moc prawdy oraz utraty zaufania do innych członków wspólnoty.
Ci ludzie nigdy nie zrozumieją naszych racji, bo ich Kościół opiera się na ludziach, dostojeństwach i lęku, a tam, gdzie pojawia się konflikt sumienia, wybierają wygodne rozgrzeszające posłuszeństwo.
To również wizja ahistoryczna. Mamy bowiem w historii Polski przykłady najbardziej zdradzieckich i plugawych postaw hierarchów Kościoła.
Dość wspomnieć haniebną rolę prymasa Poniatowskiego, biskupów Kossakowskiego, Massalskiego, Skarszewskiego, Okęckiego i innych - wzywających Rosję do interwencji i nakłaniających posłów do podpisania traktatu rozbiorowego.
Dla tych ludzi nie było wówczas usprawiedliwienia, względu na ich godność i pozycję. Świadczą o tym szubienice wzniesione przez mieszkańców Warszawy w majową noc 1794 roku.
Jeśli komuś się wydaje, że w XXI wieku takie postawy nie są możliwe - jest politycznym i historycznym analfabetą i nie powinien zabierać głosu w sprawach publicznych.
Najbliższe dni i miesiące zweryfikują trafność mojego tekstu. Dlatego nie lękam się krytycznych ocen. Byle były sprawiedliwe i oparte na faktach.
Pozdrawiam serdecznie
Zaścianek,
OdpowiedzUsuńPrzywołanie poglądów osobnika o nicku Eine, dyskwalifikuje rozmówcę w moich oczach. Zrozumie to każdy, kto miał okazję zapoznać się z poglądami tego człowieka wyrażanymi na S24.
Dlatego dalsza rozmowa z panem Brodą stała się niemożliwa.
Mam nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek dokonywać oceny postępowań hierarchów. Szczególnie, gdy wchodzą w obszar spraw publicznych i politycznych. Mam do tego prawo jako człowiek rozumny, Polak i katolik.
Nie istnieje żadna norma, która uwalniałaby tych ludzi spod prawa moralnego, w tym spod ocen dokonywanych przez wiernych. Przeciwnie - to od pasterzy Kościoła mamy wymagać i oczekiwać więcej, bo też dano im więcej niż innym ludziom.
Nie przyjmuję poglądów, w których utożsamia się krytykę zachowań hierarchów z atakiem na Kościół. Tak mogą myśleć ci, którzy wielkość mojego Kocioła chcą mierzyć ludzką miarą lub sumą własnych słabości.
Zapominają przy tym, że u podstaw etyki chrześcijańskiej leży prawda, nie zaś posłuszeństwo. Gdy ktoś występuje przeciwko prawdzie, nie może zatem liczy na nakaz posłuszeństwa.
Pozdrawiam Pana
Rafał Broda,
OdpowiedzUsuńPański komentarz został usunięty, ponieważ zawierał kolejne insynuacje i kłamstwa.
Mam nadzieję, że poczuje się Pan na tyle "obrażony", by nie zabierać więcej głosu pod moimi tekstami.
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńJestem zdumiony zachowaniem Profesora Brody.
Wielokrotnie czytałem i komentowałem jego posty na S24 i jak do tej pory, wielokrotnie podzielałem jego poglądy. W szczególności w zakresie oświaty i szkolnictwa.
Jednak po tym co zostało powiedziane mam pewność, że postąpił Pan słusznie! Przerywając ten nierówny dyskurs, uciął Pan dalsze irracjonalne spekulacje co do swoich intencji i motywów.
Wiem jakie to trudne odnosić się do emocji i świadomie artykułowanych insynuacji nie mając szansy na racjonalną walkę argumentów!
Pozdrawiam i życzę dobrej nocy
Zaścianek
Zaścianek,
OdpowiedzUsuńSerdecznie Panu dziękuję za te słowa. Widząc jakie postawy w kwestii "pojednania" zajmuje wielu mądrych Polaków, nie jestem zaskoczony zachowaniem pana Rafała Brody.
Odczuwam natomiast smutek, szczególnie w dzień, gdy ten haniebny akt jest odczytywany w polskich świątyniach.
Pozdrawiam Pana
"Achtundachtzig Professoren: Vaterland, du bist verloren."
OdpowiedzUsuń- Otto von Bismarck, Deutsche Rundschau von 1901, Rede über das Frankfurter Parlament 1848-1849
Rozmowy w sprawie Funduszu Kościelnego.
OdpowiedzUsuńNie trzeba było długo czekać na kolejną odsłonę kombinacji operacyjnej "pojednanie".
Dziś hierarchowie nakazali czytanie umowy z Gundiajewem, a już jutro, 10 września dojdzie do "spotkania zespołów ekspertów stron kościelnej i rządowej w sprawie likwidacji Funduszu Kościelnego i zastąpienia go dobrowolnym odpisem podatkowym". Jednym z głównych tematów spotkania ścisłego grona ekspertów obu stron będzie dyskusja nad bilansem całej działalności Funduszu Kościelnego.
Informację tej treści zamieściła dziś KAI:
http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x58322/dalszy-ciag-rozmow-ws-funduszu-koscielnego/
Witam,
OdpowiedzUsuńczyli najpierw doprowadzić do samo-pohańbienia hierarchii kościelnej. Potem zlikwidować Fundusz Kościelny. Następnie zapytać Polaków: zrzucicie się "dobrowolnie" na swoich hierarchów?
Ja na ich miejscu zrobiłbym więcej: wybieraj na co dasz 1%, czy na chore dzieci, fundacje inne OPP, czy na finansowanie hierarchii kościelnej.
Ja nie będę miał żadnych wątpliwości.
I w ten sposób prawdopodobnie hierarchowie ukręcili sobie gruby powróz. Tak gruby jak ich liczne haniebne zachowania. Zawisną.
Tylko co dalej z Narodem? Nie widać drugiego ks. Popiełuszki czy Wyszyńskiego.
Pozdrawiam
Ryszard Orlicki
W czasie wczorajszej Mszy Św. nie był odczytany list KEP. Tak się zdarzyło, że akurat byłem w innym niż zazwyczaj kościele. Nie chcę uogólniać, ale jestem ciekaw, w ilu kościołach nie zostało jednak odczytane. Mielibyśmy wówczas do czynienia z małą rysą, być może zarzewiem podziału. Jestem dziś przekonany, że wspólne orędzie i pewnie następujące po nim działania, ma na celu zniszczenie jedności Kościoła w Polsce. Zauważmy, że dziś pewna cześć ludzi o wyraźnie katolickim i patriotycznym szkielecie, kontestuje działanie hierarchów. Zobaczmy jednak, jak o tym myśli ta druga strona? Czyż nie mamy do czynienia z perfidną mistyfikacją. Oto katolicy krytykują Kościół. Dziel i rządź. Ktoś, kto to wymyślił wiedział, że już najwyższa pora uderzyć w największą świętość i zniszczyć ducha poprzez podział i skłócenie.
OdpowiedzUsuńTa operacja Panie Aleksandrze jest rozpisana na wiele możliwych wariantów bez wyjścia. Pułapka na polskie dusze została zastawiona poprzez perfidne wykorzystanie chrześcijańskich wartości. Próba odnalezienia zaś wyjścia licząc na własne siły jest z góry skazana na niepowodzenie.
Dodam jeszcze na swoją własną odpowiedzialność, że wizyta Cyryla I była w istocie duchową wizytą Szatana w Polsce.
OdpowiedzUsuńPawełku,
Usuńhttp://zenobiusz.wordpress.com/2010/08/16/strona-glowna-satanizm-w-rosyjskiej-cerkwi-prawoslawnej-moskiewskiego-patriarchatu-czyli-spadla-maska-z-mordy-lucyferianskiego-duchowienstwa-czerwiec-23rd-2010po-rosyjsku-polecane/
Jestem tego samego zdania.
UsuńJan Paweł II często powtarzał,
że ludzie zbyt łatwo zapominają
o istnieniu zła osobowego...
Nie zgadzam się natomiast, że "nasze dusze" znajdują się w pułapce".
Bóg odmierza każdemu winy właściwą miarą. Proszę nie panikować.
Szanowni Państwo.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam przed chwilą artykuł zawierający słowa Cyryla I.W żywe oczy szydzi on z Polski,odziera z prawdy historię,a swoich przeciwników w Polsce z kpiną nazywa'mikroskopijną opozycją'.
My zaś nie potrzebujemy mikroskopu,aby zobaczyc
z kim i w jakim celu się jednał.
http://wpolityce.pl/wydarzenia/35897-cyryl-w-wywiadzie-teraz-moge-wyobrazic-sobie-tekst-depeszy-z-zyczeniami-z-warszawy-z-okazji-400-rocznicy-wypedzenia-polakow-z-moskwy
Pozdrawiam
Barbara L.
Zauważyłam ten sam triumfalistyczno-szyderczy wywiad z Gundiajewem.
UsuńZamieściłam go także w swoim komentarzu.
Ktoś, pod tekstem, zapytał: czy będziemy musieli wysyłać podobne depesze
z okazji mordu w Katyniu (z przebaczeniem) oraz wygranej Bitwy Warszawskiej
(ze skruchą i pokajaniem).
Pozdrawiam Panią
Nałęcz zapewne ma już przygotowany komplet takich depesz, na stosowne okazje, perfekcyjnie przetłumaczonych przez swoją rosyjską małżonkę.
Usuń-----------------------------------------
"Nie ma takiej ceny, jakiej nie warto zapłacić za dobre stosunki z Rosją".
Tomasz Nałęcz, doradca Prezydenta
-----------------------------------------
-
OdpowiedzUsuńDAY AFTER II
1. Wracamy do NAJWAŻNIEJSZEGO - czyli: EPISKOPAT SIĘ WYŻYWI!
http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x58322/dalszy-ciag-rozmow-ws-funduszu-koscielnego/
Niemniej, przewiduję, że nawet przy najwyższym podatku/odpisie (1%) może się okazać, że zgorszona owczarnia już nie taka hojna... Chyba, że wzorem "cerkiewnym" zastosuje się przymus administracyjny np. począwszy od sakramentu chrztu. Ale to wielkie ryzyko. Tak czy siak, starczy pewnie tylko dla episkopatu...
2. Kard.Dziwisz nie ryzykując rozszarpania przez "wiodące tytuły prasowe" (© MBB) oraz lobby sejmowe i inne siedliska "celebrytów" może otwarcie powiedzieć co ma na wątrobie: "Związki partnerskie jednopłciowe naruszają prawo naturalne. Nie tędy droga do budowania społeczeństwa, które będzie miało przyszłość"
Teraz już może. Stoi za nim Putin z podręcznym Cyrylem.
3. I GŁOŚNY TRIUMF SZATANA:
"Cyryl w wywiadzie: Teraz mogę wyobrazić sobie tekst depeszy z życzeniami z Warszawy z okazji 400. rocznicy wypędzenia Polaków z Moskwy"
TO JEST WŁAŚNIE POJEDNANIE "DUCHOWE" W ROZUMIENIU CERKWI!
.
Panie Aleksandrze, Szanowni Państwo,
OdpowiedzUsuńTysiąc słów, setki tytułów wspomnień z "nieludzkiej ziemi", "innego świata", "imperium szatana", kraju, gdzie I DZIŚ (!!!) zbrodniczy władca może skazać bezkarnie na śmierć w męczarniach kilkuset marynarzy 'Kurska', w którym przeprowadza się ćwiczenia terrorystyczne w Moskwie (Taganka), Dagestanie, Biesłanie (szkoła; dzieci)...
A więc tysiąc słów - nie odda lepiej zwyrodnienia tej populacji, i tego systemu, niż dzisiejszy wpis NDB2010, który przeklejam z naszychblogów.
"Pojednanie" putinowsko-arcybiskupowskie w cieniu pomnika kata.
2012-09-10 02:13
2 sierpnia 2010 roku a więc już po tragedii smoleńskiej i w trakcie trwających negocjacji nt. cerkiewno-biskupiego pojednania pojawiła się informacja, którą z uwagi na wczorajszy list, który miał być odczytany TYLKO w polskich kościołach (bo hołd jest w jedną stronę) warto przypomnieć.
"RzP" z 2 sierpnia 2010 roku
http://www.rp.pl/artykul/516964.html
"Generałowi NKWD Wasilijowi Błochinowi, głównemu katowi Józefa Stalina, wystawiono nowy pomnik na Cmentarzu Dońskim w Moskwie.
Na okazałej płycie nagrobnej z czarnego marmuru wykuto wizerunki Błochina (w generalskim mundurze) i jego żony Natalii. W prawym górnym rogu umieszczono prawosławny krzyż. U podstawy płyty widnieje napis: "Wieczna pamięć"."
Gen. W. Błochin był odpowiedzialny osobiście za śmierć wielu tysięcy polskich oficerów, jeńców wojennych zamordowanych w 1940 roku w komunistycznej Rosji. Wielu z nich zamordował osobiście. Zamordował także osobiście tysiące niewinnych Rosjan. Generał Błochin własnoręcznie zabił około 50.000 ludzi. (słownie, zabił osobiście ok. pięćdziesiąt tysięcy niewinnych ludzi)
W 2010 roku taki zbrodniarz otrzymał na pomniku krzyż prawosławny. Nie są znane żadne protesty.
Z taką cerkwią jednał się polski arcybiskup.
http://www.focus.pl/historia/artykuly/zobacz/publikacje/wasilij-blochin-...
.
Towarzysze dbają codziennie o świeże kwiaty:
Usuńfoto
Ryszard Orlicki,
OdpowiedzUsuńKomuniści oraz wyrosłe z nich twory hybrydowe (a do takich zaliczam obecną grupę rządzącą) nigdy nie mieli szacunku dla tych, którzy wybierają "kompromis". Traktowali go jako wyraz słabości i głupoty.
W jednym z tekstów poświęconych "pojednaniu" z Putinem przypomniałem fragment książki Józefa Mackiewicza "Zwycięstwo Prowokacji". Autor wskazywał, że zaostrzenie kursu wobec polskiego Kościoła nastąpiło natychmiast po podpisaniu "kompromisowej" umowy z państwem z 14 kwietnia 1950. Mackiewicz uznał, że nie było to działanie "wbrew umowie", lecz całkowicie naturalna reakcja, ponieważ komuniści uznali, że Kościół stoi na progu kapitulacji, a zatem zwiększyli naciski i prześladowania.
Polscy biskupi wykazują zatem nie tylko ślepotę polityczną, ale również historyczną, bo paktują z ludźmi, którym obce są jakiekolwiek cywilizowane reguły.
Mackiewicz przypomniał również rzecz fundamentalną, gdy napisał, że "każdy kompromis prędzej czy później musiał się zakończyć agenturą" i uzasadnił to w sposób bezbłędny - "Po prostu dlatego, że międzynarodowy komunizm nie jest zainteresowany w kompromisie istotnym, dwustronnym. Nie zna kompromisu, bo gdyby go znał - nie byłby komunizmem... Zna tylko taktykę kompromisu."
Na czym polega "taktyka kompromisu" poznamy wkrótce, gdy pakt z Gundiajewem zostanie wykorzystany nie tylko do spętania polskiego Kościoła, ale przeciwko dążeniom Polaków.
Nastąpi zwieńczenie dzieła, którego budowę rozpoczęto po zamordowaniu księdza Jerzego. Jego ostatnim niepewnym ogniwem był polski Kościół. 17 sierpnia br. ten układ został domknięty.
Pozdrawiam Pana
http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/bogdan-zalewski/blogi/news-zalewski-na-blogu-pelzajace-pojednanie,nId,634124
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Barbara L.
Pawełek,
OdpowiedzUsuńNapisał Pan rzecz wyjątkowo nieprawdziwą:
"Jestem dziś przekonany, że wspólne orędzie i pewnie następujące po nim działania, ma na celu zniszczenie jedności Kościoła w Polsce. Zauważmy, że dziś pewna cześć ludzi o wyraźnie katolickim i patriotycznym szkielecie, kontestuje działanie hierarchów. Zobaczmy jednak, jak o tym myśli ta druga strona? Czyż nie mamy do czynienia z perfidną mistyfikacją. Oto katolicy krytykują Kościół. Dziel i rządź. Ktoś, kto to wymyślił wiedział, że już najwyższa pora uderzyć w największą świętość i zniszczyć ducha poprzez podział i skłócenie"
W takim myśleniu następuje groźne pomieszanie porządków oraz relatywizacja winy.
Pan zapomina, że akt "pojednania" z Cyrylem poparli wszyscy polscy hierarchowie. Należałoby zatem sobie odpowiedzieć na pytanie: czy są oni zwolennikami "zniszczenia jedności Kościoła w Polsce"? Odpowiedź twierdząca prowadziłaby do absurdu, zatem winnych takich skutków "pojednania" trzeba szukać wśród tych, którzy zareagowali sprzeciwem. Tych, których nazywa Pan "ludźmi o wyraźnie katolickim i patriotycznym szkielecie, kontestujących działanie hierarchów".
To zaś prowadziłoby do wniosku, że nie wolno nam sprzeciwiać się woli hierarchów ani protestować przeciwko "pojednaniu", bo taka reakcja jest korzystna dla wrogów Kościoła.
Jeśli chciałby Pan rzetelnie głosić podobne poglądy, proszę wpierw wyjaśnić: kim jest ten anonimowy "ktoś, kto to wymyślił" i jakim sposobem znalazł dla swoich planów wsparcie ze strony wszystkich hierarchów?
Jest jeszcze jeden, fałszywy obszar podobnych argumentacji, a mianowicie - obawa przed podziałami, przed niszczeniem rzekomej "jedności". Nie chodzi przy tym o jedność Kościoła, bo tej nie zachwieje pakt z Gundiajewem. Tu jest obecna obawa przed "dzieleniem Polaków", sączona zawsze wtedy, gdy zło próbuje znaleźć dostęp do naszych dusz, gdy planuje zamazać kontury prawdy, wywijając przy tym sztandarem fałszywej jedności.
Zapomina się przy tym, że jedność nie jest wartością dla samej siebie i nie wówczas, gdy prowadzi do pomieszania dobra ze złem.
Gdyby była taką wartością, z Ewangelii Mateusza musiałby zniknąć fragment o wyłupaniu oka i odrzuceniu go od siebie.
Panie Aleksandrze
OdpowiedzUsuńNie chciałbym być źle zrozumiany. Myśląc o Kościele na Ziemi mam na myśli zarówno kapłanów i wiernych, zaś orędzie jak sam Pan mówi podpisali tylko jego zwierzchnicy(wszyscy bez wyjątku). Podpisali je w określonym celu w ramach PLANU czy też tzw. przez Pana- K.O "Pojednanie". Myśląc rozbijaniu jedności Kościoła myślałem(próbując wejść w głowę planisty) o dzieleniu narodu polskiego poprzez utratę zaufania do hierarchii, a co za tym idzie kontestowaniu następnie kolejnych działań- chociażby w kwestii nauczania,moralności, etc. Chcę też powiedzieć jasno - mamy moralny obowiązek sprzeciwiać się wszelkim działaniom opartych w duchu kłamstwa i paktu ze Złem na szkodę wiernych. I w przypadku orędzia taka sytuacja zaistniała. Nie znaczy to jednak, że wróg Kościoła nie wykorzysta tego dla swoich celów. Tak czy inaczej byłby to wykorzystał. Dlatego uważam, że trzeba być bardzo roztropnym, szczególnie jeśli ma się do czynienia w perfekcyjnym inżynierem.
Dlatego wg mnie bardzo ważne jest szersze patrzenie na sprawę. Planista doskonale wiedział, że pewną grupę ludzi zagarnie pierwszą siecią, dlatego cała operacja jest wymierzona w "ludzi o wyraźnie katolickim i patriotycznym szkielecie", których pseudoreligijny bełkot nie zagarnął za pierwszym razem.
Na Pana pytanie "kim jest ten anonimowy "ktoś, kto to wymyślił" i jakim sposobem znalazł dla swoich planów wsparcie ze strony wszystkich hierarchów?"
nie udzielę odpowiedzi, gdyż wiedza o tym wykracza poza temat tego artykułu oraz pochodzi ze źródeł, których i tak Pan nie przyjmuje do wiadomości na tym blogu.
Jeśli już przywołuje Pan Ewangelię św. Mateusza proszę nie zapominać:
"Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać."
PS. KEP już dwa lata temu oficjalnie wybrał, komu będzie służyć. Orędzie to tylko owoc.
Pozdrawiam
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńCokolwiek dziś powiemy o tym "pojednaniu", będzie to już refleksją spóźnioną. Nie piszę zaś tego po to, by zniechęcić do wskazywania na skutki haniebnego aktu, ale dlatego, by raz jeszcze podkreślić, że prewencja jest rzeczą stokroć cenniejszą od interwencji.
Mam dokuczliwą świadomość, że "nasze media" zmarnowały wiele miesięcy milcząc w tak ważnej sprawie, że nie podjęły na czas działań informacyjnych, nie powiedziały Polakom, co ich czeka i czym będzie akt "pojednania" z Gundiajewem. Zmarnowały, choć informowanie o tym było obowiązkiem mediów.
Nie wykluczam, że gdyby to milczenie zostało przerwane, a wiele miesięcy przed sierpniem br. wierni usłyszeli o planach Episkopatu i mieli świadomość zagrożeń - nastąpiłby mocny sprzeciw, który mógłby zablokować lub choćby opóźnić podpisanie wspólnego orędzia. Taki sprzeciw należało zorganizować.
Medialna cisza była korzystna wyłącznie dla twórców "pojednania" i pozwoliła im doprowadzić plan do końca.
Dlatego z wielką rezerwą patrzę dziś na odważnych publicystów "prawicy", którzy post factum grzmią o "pojednaniu" z Cerkwią, nie zaprzątając sobie głowy refleksją, że ich wcześniejsze milczenie czyni z nich wspólników złej sprawy.
Wygląda bowiem na to, że kolejny raz przychodzimy na pogrzeb, choć mieliśmy szansę uratować nieboszczyka.
Co więcej, w tych odważnych wystąpieniach pojawia się czasem ton niebezpieczny. Na równi z demagogicznymi wywodami hierarchów.
Mam na myśli tekst Rafała Ziemkiewicza "Nieznośny absurd "pojednania", w którym autor nie stroni wprawdzie od mocnych słów, ale w tle artykułu znajdziemy rzeczy ogromnie toksyczne. Wskaże tylko na najważniejsze.
Pisze Ziemkiewicz, że "żadne pojednanie narodów polskiego i rosyjskiego nie jest nam potrzebne", "nie jest nawet możliwe" ,a to dlatego, że "nie można się pojednać z kimś, z kim się wcale nie jest skłóconym."
cd...
cd...
OdpowiedzUsuńPrzypomina przy tym, że "w Katyniu na każdy dół z ciałami pomordowanych Polaków przypada bodaj sześć czy siedem dołów wypełnionych ciałami Rosjan [...]A po całej Rosji takich dołów, do dziś często nie uczczonych, są dziesiątki tysięcy".
To zdanie jest prawdziwe o tyle, że nader często ów "argument z ofiar" i "wspólnoty krwi" jest przywoływany przez Rosjan i przedstawicieli Cerkwi.
Nie wiem wprawdzie, co Ziemkiewicz rozumie przez "pojednanie narodów", ale z całą pewnością termin naród odnosi się do wspólnoty historycznej, a zatem obejmuje wszystkie pokolenia Polaków i pokolenia Rosjan.
Chciałbym zatem usłyszeć odpowiedź na pytanie: na czym Ziemkiewicz opiera przekonanie, że nasze narody nie są "skłócone", skoro przez stulecia Polacy doświadczali od Rosjan ogromu nienawiści z zła, a przedstawiciele narodu rosyjskiego byli najgorszymi prześladowcami Polaków?
Gdzie i kiedy w naszych dziejach powstał między narodami tak mocny związek, że nie potrzebujemy dziś pojednania?
Nie tylko nie otrzymujemy odpowiedzi na takie pytania, ale autor proponuje nam kolejną niespodziankę pisząc, że "nie z narodem rosyjskim nas chcą tą całą hucpą pojednać, nie z "braćmi Moskalami", jak się do nich jasno i prosto zwracał nasz narodowy poeta, tylko z rosyjskim państwem. I tu jest cały szkopuł - bo czy to państwo jest państwem narodu rosyjskiego? Nie, to jest nadal państwo czekistów."
Warto zadać pytanie - a któż to państwo czekistów stworzył, kto je przez dziesięciolecia budował i kto czerpał z tego korzyści? Kim byli owi mityczni "czekiści", mordujący polską ludność w roku 1920, grabiący nasze ziemie, strzelający Polakom w tył głowy i okupując nasz kraj przez 50 lat?
Czytając wywody Ziemkiewicza można byłoby sądzić, że zrobili to jacyś najeźdźcy, Mongołowie lub Chińczycy, a "naród rosyjski" przez cały XX wiek znajdował się pod obcą dominacją.
Zwracam uwagę na to zafałszowanie, bo nigdy nie wolno nam zapominać, że Polaków nie mordował żaden "system" bądź "państwo czekistów".
Na przestrzeni wielu pokoleń prześladowcami Polaków byli Rosjanie, ludzie tworzący naród rosyjski i to oni - imiennie i osobiście - odpowiadają za wszystkie zbrodnie "systemu" i "totalitarnego państwa". Próba relatywizacji tej prawdy jest dziś równie groźna, jak rozgrzeszanie Niemców za zbrodnie „nazistów”.
Pozdrawiam serdecznie
Pawełek,
OdpowiedzUsuńNie przyjmuję Pańskiej odpowiedzi, bo nie wyjaśnił Pan żadnych wątpliwości i nie odpowiedział na istotne pytania. Również co do znaczenia jedności.
Pański pogląd ma konkretne implikacje i proszę je przyjąć lub logicznie przezwyciężyć.
Dowolne szermowanie terminami "zło", "plan" czy "planiści", nie tylko niczego nie wyjaśnia, ale umiejscawia Pański pogląd na poziomie kompletnej abstrakcji.
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńMam identyczne odczucia, jeżeli chodzi o oszukańczy i odwracający uwagę od istoty rzeczy, artykuł Ziemkiewicza. Więcej: proszę sobie wyobrazić, że zawarte w nim brednie, mącące w głowach czytelników, były wczoraj szeroko reklamowane w "naszych" mediach, jako, cyt. "wyjątkowo celny tekst, punktujący absurd pojednania", i przez dwa dni nie schodziły z łamów niezależna. pl , wPolityce, i in.
A przecież wystarczyło sięgnąć po Pański rzetelny artykuł, pokazujący bez fałszerstw i "światłocienia" całą prawdę o operacji "pojednanie", opublikowany w poprzednim numerze ( 35/2012) Gazety Polskiej, pod którym właśnie wymieniamy uwagi!
Nie potrafię tego pojąć.
Czyżby "nasze" portale postanowiły reglamentować prawdę, podając ją w zafałszowanej wersji znanego publicysty, który, nie od dziś, jest mistrzem kamuflażu?
U Pana nie ma kosmitów, przepraszam, "czekistów" (komuniści najwyraźniej już nie przechodzą???), narodowości czekistowskiej, bestialsko mordujących nie tylko Polaków, ale i nieszczęsnych Rosjan, którzy nigdy nie mieli z nimi nic wspólnego. Polskę w 1920 i 1939 najeżdżali czekiści, z czekistów składała się konarmia Tuchaczewskiego, czekiści wymordowali polskich jeńców w Katyniu, potem krwawo rozprawiali się z polskim faszystowskim podziemiem, kiedy już wygrali wojnę. Na Reichstagu powiewała naturalnie flaga czekistowska, komunistyczne państwo narodu rosyjskiego nigdy nie istniało!
Czyżbyśmy obserwowali powtórkę udanej operacji stworzenia mitycznych "nazistów", którzy wywołali II WŚ i wymordowali miliony ludzi? O tym, że mieli cokolwiek wspólnego z Niemcami, odległy świat niedługo zapomni. Czy szykuje się teraz akcja "naziści - bis" = "odnarodowienie" komunistycznych Rosjan (czy Sowietów - jak się sami nazwali po przejściu na komunizm) - wg niemieckiego, wielce skutecznego wzorca?
A skoro tak, chciałabym zapytać: kim wg autora są np. Putin, Gundiajew i inni kagebiści: "czekistami" (tak by wypadało, prawda?), czy jednak Rosjanami z dziada pradziada, gnębionymi już to przez czekistów, już to przez Polaków. Przez tych ostatnich tak bardzo, że zmuszono ich właśnie do pokajania i wyznania swych okrutnych win.
Myślę, że podobnych prób rozmiękczania polskich mózgów będzie teraz więcej.
Wszystko w luzackiej manierze (typu "walcie się"), podlane krotochwilnym sosem.
DZIENNIKARZE...PRL = III RP udający, że dążą do RP czwartej, a nawet czwartej i pół.
Pozdrawiam bardzo serdecznie, Panie Aleksandrze,
PS. Miał Pan absolutną rację, kiedy pisał, że nie wierzy żadnemu dziennikarzowi.
Zaczynam mieć tak samo :)
-
Za Niezależna.pl
OdpowiedzUsuńZatrzymano węgierskiego Kiszczaka
91-letni Bela Biszku, były komunistyczny minister spraw wewnętrznych Węgier, został zatrzymany dziś na wniosek prokuratury w związku z rolą, jaką odegrał w kierowaniu represjami wobec cywilów po powstaniu węgierskim w 1956 roku.
Rząd Wiktora Orbana nie ma litości dla "ludzi honoru".
- Prokuratorzy zatrzymali i przesłuchali podejrzanego Belę Biszku, jednego z głównych architektów i ludzi odpowiedzialnych za prześladowania, jakie nastąpiły po rewolucji 1956 r. i walce o niepodległość kraju - poinformował p.o. prokuratora Budapesztu Tibor Ibolya na konferencji prasowej.
Biszku został przetransportowany do aresztu ze swojego domu w Budapeszcie. Według prokuratury sędziwy były dygnitarz komunistyczny jest w dobrym stanie fizycznym i psychicznym.
Biszku został zatrzymany w związku z podejrzeniami, że jako minister spraw wewnętrznych w komunistycznym rządzie Węgier osobiście nadzorował działania Rady Wojskowej, która wydała rozkaz strzelania do ludności cywilnej podczas protestów w Budapeszcie oraz w mieście Salgotarjan w grudniu 1956 r. Biszku nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.
Jeśli zostaną mu postawione zarzuty, Biszku będzie najwyższym rangą przedstawicielem władz komunistycznych Węgier, który stanie przed sądem za udział w działaniach wobec powstańców 1956 r. Groziłaby mu kara dożywocia.
-
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńnapisał Pan na twitterze: "Sposób prezentacji raportu "28 miesięcy po Smoleńsku" może sugerować, że "konstruktywne" ustalenia poprzedza się gaszeniem lontu."
Co Pan przez to rozumie?
-
Czy to orędzie miało być w tę Niedzielę odczytane na każdej mszy? Na mojej mszy nie odczytali.
OdpowiedzUsuńHańba hierarchów jest wielka. Bóg, Honor, Ojczyzna – Którymi z tych wartości kierowali się hierarchowie głosując za pojednaniem z „KGB”? Takie pojednanie, w oczywisty sposób polityczne, z tym partnerem i w tym momencie jest oparte na przeciwieństwach tych wartości. Szatan, Uległość, Zdrada...
I taka moja obserwacja:
Kościół stał się miejscem, w którym POwscy, PSLowscyn nawet SLDowscy zdrajcy nie muszą się obawiać, że usłyszą jakieś nieprzyjemne tony. Za to zagubieni, osamotnieni, zepchnięci na margines patrioci są upominani za ekstremizm, nazywani oszołomami i terrorystami. Ludzie dopominający się prawdy są uciszani. Oto Kościół nie stoi już po stronie POKRZYWDZONYCH. I to jest wg mnie największa zmiana jaka zaszła na przestrzeni ostatnich lat.
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńMyślę, że to nie jest tylko kwestia wiary w dziennikarzy. Nawet "naszych". Gdyby sięgnąć pamięcią wstecz i prześledzić poglądy niektórych znanych publicystów, mogłoby się okazać, że wiara w ich analizy bądź prognozy polityczne wiedzie na dalekie i niebezpieczne manowce.
Problem w tym, że niewielu czytelników zdolnych jest do takiej retrospekcji, a jeszcze mniej potrafi dostrzegać zadziwiające ewolucje niektórych publicystów lub zrozumieć wydźwięk głoszonych przezeń poglądów.
Tekst Ziemkiewicza zbudowany jest wokół prawidłowej, bo "chwytliwej" tezy: pojednanie tak, wypaczenia nie. Podziela ją wielu "naszych" polityków i dziennikarzy, którzy poza obawą narażenia się biskupom, nie chcą przecież zasłużyć na okrutny epitet rusofoba.
Ponieważ dla mnie rusofobia (cokolwiek rozumie się przez to słowo) jest wręcz naturalną postawą Polaka, wolę to miano od uwłaczającej roli tchórza bredzącego o "braciach Moskalach". Szczególnie, że cała historia ostatnich 300 lat wskazuje, że nie mamy żadnych "braci" w Moskwie ani "wspólnej judeo-chrześcijańskiej tradycji" - jak chciał tego esbek Turowski. Nie łączy nas nawet kropla "wspólnie przelanej krwi" i nigdy nas nie połączy "walka z totalitaryzmem" - nawet wówczas, gdy ofiara i kat spoczywają w sąsiednich grobach.
Zapominanie o takich prawdach to więcej niż zbrodnia.
cd...
cd...
OdpowiedzUsuńPrzed kilku laty, znienawidzony przez reżimowych historyków prof. Paweł Wieczorkiewicz udzielił wywiadu tygodnikowi "Niedziela". Przytoczę ważny fragment tej wypowiedzi, bo odnosi się do tematyki poruszonej w tekście.
Na pytanie o naród rosyjski, prof. Wieczorkiewicz odpowiedział:
"To bardzo biedny naród, który nigdy nie zaznał demokracji, ale też nie odczuwał demokratycznych potrzeb. Rosjanie ze swoim samodzierżawiem, czy obecnie neosamodzierżawiem, czują się jak ryba w wodzie i myślę, że są szczęśliwi.
– Jak Pan sądzi, czy Polacy lubią Rosjan?
– Nie. Mamy wobec Rosjan wiele resentymentów. Niechęć przestaje istnieć dopiero w pokoleniu obecnych 25-30-latków. Ale myślę, że działania takie jak w Czeczenii czy teraz w Gruzji w nich także spowodują niechęć wobec Rosjan. Jesteśmy bowiem narodem, który w genach ma zakodowany pęd do wolności i szacunek do innych ludów walczących o wolność.
– A Rosjanie lubią Polaków?
– Także nie. Nigdy ich nie lubili, ani w XIX wieku, ani w XX. Jeżeli się kogoś systematycznie krzywdzi, i to od 200 lat, do tego w przemyślny, długofalowy, brutalny sposób, to daje w efekcie kompleks kata. To z jednej strony. Z drugiej zaś – w Rosjanach pokutuje przekonanie o wyższości cywilizacyjnej i kulturalnej Polski, która jest utożsamiana z Zachodem. Ponadto Rosjanie – z ich punktu widzenia – mają z nami bardzo wysokie rachunki. W roku 1920 bowiem zagrodziliśmy im drogę do Europy. A potem, w roku 1989, przyspieszyliśmy rozbicie i upadek imperium sowieckiego.
Czy jest więc możliwe pojednanie narodu polskiego i rosyjskiego?
– Tak, ale jedynie na płaszczyźnie kulturowej.
[...]
Panie Profesorze, a czy religia może zbliżyć nasze narody? Dogmatycznie prawosławie jest przecież najbliżej katolicyzmu.
– Absolutnie nie widzę takiej możliwości.
– Dlaczego?
– Bo musiałyby chcieć tego obie strony. Tymczasem prawosławie zawsze śmiertelnie bało się katolicyzmu i uważało, że katolicyzm chce je zmusić do uległości. Dlatego wszelkie działania katolickie na terenie Rosji, włącznie z charytatywnymi, były traktowane przez Cerkiew z najwyższą podejrzliwością i niechęcią. Przecież to, że nie doszło do wizyty Jana Pawła II w Rosji, nie wynikało z niechęci Jelcyna, bo Jelcyn zaprosiłby Papieża z największą radością i satysfakcją, lecz z oporu hierarchii prawosławnej. Zbliżenie z prawosławiem jest możliwe tylko na poziomie poszczególnych wiernych, natomiast nie na poziomie hierarchii."
http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd200838&nr=9
Radziłbym się zastanowić nad ostatnim zdaniem profesora. Obecna sytuacja nie dowodzi bynajmniej, że był on w błędzie. Potwierdza natomiast, że „pojednanie” hierarchów ma wyłącznie wymiar polityczny
Pozdrawiam Panią serdecznie
Piękna odpowiedź, Panie Aleksandrze, bardzo dziękuję!
UsuńTakże za wspaniały wywiad z prof. Wieczorkiewiczem, który opanuję pamięciowo :)
bo odzwierciedla moje poglądy, których jednak nie potrafiłabym ująć tak precyzyjnie,
lapidarnie i pryncypialnie!
Pozdrawiam serdecznie
Dobry wieczór,Panie Aleksandrze!
OdpowiedzUsuńWrócę jeszcze do Dugina.
Ten wywiad,dla Frondy powinni przeczytac wszyscy myślący ludzie.
Również księża.(Na hierarchów Episkopatu nie liczę...nie znalazł się ani
jeden sprawiedliwy).Co nam wiernym pozostało?
Czy słowem możemy obronic Nasz Kościół od wrogich zasadzek szatana?
http://niniwa2.cba.pl/rosja10.htm
Pozdrawiam serdecznie!
Barbara L.
Wczytując się w ten tekst, aż trudno nie wspomnieć ks. Franciszka Blachnickiego, który już wiele lat temu użył określenia " Kreml to mistyczne ciało szatana, bo kłamstwo i przemoc charakteryzują złego ducha”
UsuńPozdrawiam
We wspólnym orędziu już niedługo okaże się jak bardzo cel uświęca środki. Niepokornych księży czeka eksmisja na parafie cmentarne, zaś odważniejszych w słowie co najmniej obuchem suspensy. Wierni kontestujący miłosierne pojednanie pewnie będą musieli się ugryźć w język i szybko wyspowiadać. Arsenał duchowy jest bardzo potężny. Podejrzewam również, że szybko się równie zaogni na linii hierarchia- "zadymieni" politycy. Główni sygnatariusze zaś zasiądą na tronach wyroczni duchowego, polsko-ruskiego mezaliansu. Dziwi mnie również, że zaprogramowani szczekacze nie wrzeszczą na mieszanie się Kościoła do polityki i to przez duże P. Raz mogą się mieszać, raz nie mogą. Ciekawe od czego to zależy? Niestety biskupi już przegrali, nawet pewnie jeszcze nie wiedzą czemu. Ślepi przewodnicy ślepych...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@Szanowni Państwo
OdpowiedzUsuńZacytuję Pana Aleksandra z komentarza pod notką:
"(...)prewencja jest rzeczą stokroć cenniejszą od interwencji.
Mam dokuczliwą świadomość, że 'nasze media' zmarnowały wiele miesięcy milcząc w tak ważnej sprawie, że nie podjęły na czas działań informacyjnych, nie powiedziały Polakom, co ich czeka i czym będzie akt z Gundiajewem. Zmarnowały, choć informowanie o tym było obowiązkiem mediów".
Niestety. Słowa te można odnieść nie tylko do sytuacji związanej z tzw. "pojednaniem". Czytamy dziś na niezalezna.pl o raporcie Prof. Urbanowicza, w którym przedstawił on mechanizm możliwej wrogiej ingerencji i manipulacji wynikami wyborów w Polsce. Wymowa tego prawdopodobnego procederu jest porażająca.
Dlaczego dopiero teraz wypływa ta wiedza? Dlaczego posłowie PiS (wtedy jeszcze z Ziobro) nie krzyczeli na alarm we wszystkich mediach przed wyborami? Dlaczego nie krzyczą dziś? Dlaczego nie wykorzystano olbrzymiego potencjału milionów ludzi po katastrofie smoleńskiej, żeby spożytkować ludzką energię np. do weryfikacji wyborów. Proszę nie mówić, że za mało osób się zgłosiło. Gdzie były reklamy zachęcające do takich działań? Gdzie wyraźnie postawiony cel: za wszelką cenę pilnujemy wyborów!
Głosów o możliwych zagrożeniach nie brakowało, zwykli ludzie bili na alarm.
Przypominam teksty Pana Aleksandra, gdzie jasno sprecyzowany został proceder i możliwy rozwój wypadków:
05.07.2011 (tutaj też wypowiedź ŚP. Prof. Urbanowicza):
http://cogito.salon24.pl/321743,bezpieczenstwo-na-sprzedaz-1
20.07.2011:
http://bezdekretu.blogspot.com/2011/07/bezpieczenstwo-na-sprzedaz-2_20.html
O ile pamiętam Pan Aleksander alarmował w tych sprawach również grubo wcześniej.
Nie wiem czy to na temat ale tak mi się skojarzyło...
OdpowiedzUsuńOsobiście wyrobiłem sobie negatywny stosunek do aktualnej hierarchii KK po pochówku w atmosferze skandalu Cz. Miłosza na Skałce.
Obecne wydarzenia utwierdzają mnie w tej opinii.
Barbara L.,
OdpowiedzUsuńMyślę, że to nie tylko obrona słowem, ale tym co ze słów wyrasta.
Dziękuję za link i pozdrawiam.
Panie Kazefie,
OdpowiedzUsuńDziękuję, że zechciał Pan zwrócić uwagę na potrzebę prewencji, w tym - na wyprzedzanie działań przeciwnika.
Jest to rzecz całkowicie obca opozycji i nieznana "naszym" publicystom.
W sprawie, o której Pan wspomniał jest jeszcze gorzej, bo jestem przekonany, że istniała szansa zablokowania planów grupy rządzącej.
W lipcu 2011 roku opublikowałem w "Gazecie Polskiej" artykuł "GRY WYBORCZE W TECHNOLOGII IT", w którym zwracałem uwagę na okoliczności wyboru firm zajmujących się obsługą wyborów (ATM.S.A i Pixel Technology).
Napisałem też, że kluczowe znaczenie dla prawidłowego wyniku wyborczego będzie miał tryb przekazywania danych za pośrednictwem sieci elektronicznych, a następnie sposób ich obliczania przez Państwową Komisję Wyborczą. Tą procedurą partia opozycyjna nie była jednak w ogóle zainteresowana.
Podobnie jak zapewnieniem wpływu na obsadę stanowisk pełnomocników ds. obsługi elektronicznej.
http://cogito.salon24.pl/326224,gry-wyborcze-w-technologii-it
Warto też przypomnieć, że tuż przed wyborami nie udało się w całej Polsce znaleźć 25 tys. wolontariuszy, którzy w ramach akcji "Uczciwe wybory.pl” mieli pilnować ich prawidłowego przebiegu.
http://cogito.salon24.pl/350195,pilnujmy-wyborow
Publikacją raportu na temat rosyjskich serwerów nie jestem zaskoczony, bo dość przyjrzeć się powiązaniom kapitałowym spółki ATM, by zrozumieć wagę zagrożenia.
Niestety, ta wiedza jest dziś dla opozycji całkowicie nieprzydatna i - poza wzbudzeniem chwilowego zainteresowania odbiorców - nie będzie miała najmniejszego znaczenia.
W najbliższym czasie można oczekiwać kolejnych ważnych decyzji, tym razem ze strony środowiska Pałacu Prezydenckiego. Od wielu miesięcy obserwuję przygotowania do kompleksowej "reformy" systemu bezpieczeństwa narodowego, która pozwoli odtworzyć w służbach układ byłych WSI i zapewni Komorowskiemu realny wpływ na politykę bezpieczeństwa.
Również w tej sprawie opozycja jest całkowicie bezradna, a przyjmując grę narzuconą przez media, bierze udział w przejęciu władzy przez zaplecze lokatora Belwederu.
Pozdrawiam Pana
TEN BEZWZGLĘDNY KOZIEJ!!!
OdpowiedzUsuńCZYLI BACK TO USSR!!!
http://www.rp.pl/artykul/653387,931930-Koordynacja--i-integracja-sluzb-jest-konieczna.html
Sama znalazłam, a teraz widzę, że Pan już wspomniał o tym na twitterze. Ale, skoro znalazłam, opowiem
i dam parę cytatów. Nie, żebym chciała straszyć, ale podczas gdy jedni bawią się w sposób urągający
własnym wyborcom, dozując urojone napięcie przy poszukiwaniu wirtualnego premiera:
Nie jest przesądzone, że 29 września PiS przedstawi kandydata na szefa ponadpartyjnego rządu. Rzecznik partii Adam Hofman powiedział, że PiS jeszcze nie zdecydowało, kiedy i w jaki sposób zaprezentuje kandydata na premiera.
inni - konkretnie zaplecze prezydenckie - BBN, Koziej i wsp. wiadomo skąd, przekształcają nasz piękny kraj w zamordystyczną satrapię, na wzór obowiązującej w Rosiji.
Z którą się właśnie pojednaliśmy, i - jak się wkurzy, Panie Aleksandrze, to - kiedy już te służby zintegrują w kułak (o prokuraturze zaraz napiszę) - będziemy sądzeni za rusofobię, kłamstwo smoleńskie (gorsze od oświęcimskiego) i co sowiecka dusza (?) zapragnie.
cdn
Prezentuję za Cezarym Gmyzem z rp.pl końcówkę wywiadu udzielonego przez gen. Kozieja:
OdpowiedzUsuń"Kiedy się pojawiły pierwsze informacje o waszych pracach, odezwały się głosy, że będzie to próba restytucji starych rozwiązań, a nawet odbudowy Wojskowych Służb Informacyjnych pod innym szyldem. Prezydent jako poseł głosował przeciw rozwiązaniu WSI.
Osobiście mam takie podejście do systemu bezpieczeństwa narodowego, że nie powinno się patrzeć w przeszłość, lecz w przyszłość. Oglądanie się do tyłu nie jest najlepszym rozwiązaniem problemów. Jednak, jeśli są jakieś złe rzeczy, to trzeba je naprawiać. A sytuacja jest taka, że dziś mamy nadmiernie rozproszone służby. Jest nadmiar instytucji, które zajmują się podobnymi sprawami i wchodzą sobie w drogę. Mógłbym podać dziesiątki takich przykładów, gdzie ta sektorowość czy też resortowość jest nadmiernie rozpowszechniona. Każdy zajmuje się często czymś, nie wiedząc, że inny resort robi to samo. Rozwiązaniem jest koordynacja i integracja.
Czy jednak taka koordynacja i integracja to nie jest kopiowanie systemu rosyjskiego, tzw. kułaka, który w jednej zaciśniętej pięści skupia całą władzę nad systemem bezpieczeństwa, często nie tylko, aby zapewnić bezpieczeństwo obywatelom, ale by ich równocześnie kontrolować?
Jak się rozejrzymy po świecie, to zobaczymy, że są różne systemy. Nie chodzi o to, aby stworzyć jedną supersłużbę...
W Rosji też jest wiele służb, ale władztwo jest skupione w tzw. kułaku.
Ja nie mówię o władztwie, tylko o koordynacji i integracji. To jest coś innego. Chodzi o dostarczanie decydentom przetworzonej analizy opracowanej na podstawie wielu źródeł. Tego teraz nie ma i to jest nasza słabość. Jeszcze raz podkreślam, że trzymamy się obowiązującej konstytucji.
Który system bezpieczeństwa mógłby być wzorem?
Takiego jeszcze na świecie nie ma. Tendencje do koordynacji i integracji występują wszędzie. Nigdzie jednak nie stworzono zintegrowanego systemu bezpieczeństwa. My to próbujemy robić, choćby przez integrowanie systemów cywilnych i wojskowych, międzynarodowych i krajowych, obronnych i kryzysowych, resortowych i transsektorowych, centralnych i lokalnych. I nie chodzi tylko o to, aby bronić się przed zagrożeniami militarnymi, ale również innymi, takimi jak cyberataki czy zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego. Jeśli uda nam się przekonać decydentów do idei integracji, i w tym kierunku reformować system, to będziemy pod względem nowoczesności i adekwatności do nowych potrzeb w czołówce światowej.
Organizacje broniące praw człowieka zwracają jednak uwagę, że być może dzięki takim działaniom zwiększa się bezpieczeństwo, ale kurczy się sfera wolności obywatelskiej.
To jest odwieczny dylemat – wolność czy bezpieczeństwo. Trzeba szukać kompromisu. Od 11 września 2001 r. rzeczywiście nastąpiło zaostrzenie polityki bezpieczeństwa kosztem wolności. Ale po zamachu na WTC było to powszechnie akceptowane. W swoich propozycjach ten dylemat uwzględniamy.
Wizja, w której urzędnicy będą mogli mieć na mój temat wszelkie możliwe informacje w imię mojego bezpieczeństwa, mnie nie przekonuje.
Również i dziś służby mają takie możliwości. Integracja zapewni, że będzie nad tym kontrola, której w tej chwili często nie ma.
Wolę, jak urzędnicy mniej o mnie wiedzą.
Zintegrowany systemy bezpieczeństwa w mojej opinii nie jest zagrożeniem dla wolności obywatelskich. Wręcz przeciwnie – zapewnia lepszą, nie tylko czysto polityczną, ale właśnie merytoryczną, fachową kontrolę konstytucyjnych organów władzy nad wyspecjalizowanymi służbami. To nadmierna autonomia służb jest z pewnością większym ryzykiem. Dlatego bardzo zachęcam również pana redaktora, jako zwolennika prymatu wolności nad bezpieczeństwem, swobody obywatelskiej nad rygorami zbiorowości, do popularyzacji idei zintegrowanego systemu bezpieczeństwa narodowego, którą propagujemy we wnioskach ze Strategicznego Przeglądu Bezpieczeństwa Narodowego."
Mój komentarz do wywiadu (w cz.3, bo się naturalnie na tym ...blogerze nie zmieściło w jednym kawałku!!!)
OdpowiedzUsuń===============================
To już wcale nie jest zabawne i myślę, że opozycja, skoro z niewiadomych powodów
nie zajmuje się tym tematem, powinna po prostu przestać się wygłupiać!!!
=
OdpowiedzUsuńEKSPRESOWA ZMIANA USTAWY O PROKURATURZE
Zwiększenie uprawnień prokuratora generalnego i likwidację Krajowej Rady Prokuratury przewidywać będzie nowelizacja ustawy o prokuraturze, którą resort sprawiedliwości chce przygotować w ciągu trzech tygodni
Jak wynika z informacji uzyskanych w resorcie sprawiedliwości, kwestię tę omawiano na wtorkowym posiedzeniu rządu.
- W ciągu trzech tygodni Ministerstwo Sprawiedliwości przygotuje projekt nowej ustawy o prokuraturze; w większości będzie on bazować na propozycjach przedstawionych w dotychczasowym projekcie nowelizacji ustawy o prokuraturze, ale pojawią się w niej nowe elementy, w tym likwidacja Krajowej Rady Prokuratury - powiedziała rzeczniczka prasowa ministra sprawiedliwości Patrycja Loose.
Loose dodała, że celem nowej ustawy i planowanej likwidacji KRP ma być m.in. zwiększenie uprawnień prokuratora generalnego.
- Obecnie w prokuraturze funkcjonują dwa autonomiczne ośrodki decyzyjne - są to prokurator generalny i Krajowa Rada Prokuratury, przy czym pełna odpowiedzialność za funkcjonowanie prokuratury spada na prokuratora generalnego, który w praktyce w wielu kwestiach ma związane ręce. Naszym zdaniem wzmocnienie kompetencji prokuratora generalnego zagwarantuje sprawne zarządzanie i skuteczne funkcjonowanie niezależnej prokuratury - powiedziała.
Zmiany mają dotyczyć także m. in. postępowań dyscyplinarnych wobec prokuratorów.
W pierwszej połowie lipca do konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych trafił projekt MS dotyczący nowelizacji Ustawy o prokuraturze, który przewidywał m.in. "wprowadzenie demokratycznej kontroli nad działalnością prokuratury". Projekt krytykowała część środowiska prawniczego i prokuratorskiego.
===
PATRYCJA LOOSE...
-
Pani Urszulo,
OdpowiedzUsuńWywiad z Koziejem zasługuje na uwagę, bo po raz pierwszy otwarcie ogłoszono plan "koordynacji i integracji służb". O tych planach Pałacu Prezydenckiego pisałem obszernie przed rokiem, gdy były one jeszcze w stanie wstępnych koncepcji.
Redaktor Gmyz zadał rozmówcy kilka ważnych pytań i choć odpowiedzi Kozieja są wysokiej klasy wodolejstwem, można z nich wydestylować kilka ciekawych stwierdzeń, jak np. tłumaczenie zaostrzenia polityki bezpieczeństwa wydarzeniami z 11 września.
To ważne, bo w identyczny sposób kremlowscy kagebiści wyjaśniają powody zaostrzenia prawa i rozpoczęcia "walki z terroryzmem".
Jak rzeczywiście wygląda troska Komorowskiego o stan bezpieczeństwa państwa mogliśmy się dowiedzieć już w roku 2001, gdy w ostatnich dniach swojego urzędowania na stanowisku ministra ON, w październiku 2001 r. wydał rozporządzenie o drastycznym obniżeniu zarobków żołnierzy jednostki GROM. Było to zaledwie miesiąc po atakach terrorystycznych na Nowy Jork i Waszyngton.
Na skutej tej decyzji, w lutym 2003 r. odeszło z GROM-u 40 doskonale wyszkolonych żołnierzy (tj. połowa składu jednostki). Koszt wyszkolenia jednego komandosa to dwa miliony złotych. Osiągnięcie zaś takiego poziomu wyszkolenia zajmuje 5 - 6 lat. Na emeryturę odeszli wówczas żołnierze w wieku 34 - 38 lat. Oznacza to, że w obliczu realnego zagrożenia, Komorowski zdemontował wówczas najważniejszą jednostkę specjalną - jedyną, która była zdolna do działań antyterrorystycznych.
Na uwagę zasługuje też odpowiedź Kozieja na stwierdzenie Cezarego Gmyza- "Wizja, w której urzędnicy będą mogli mieć na mój temat wszelkie możliwe informacje w imię mojego bezpieczeństwa, mnie nie przekonuje."
Koziej odpowiada - "Również i dziś służby mają takie możliwości. Integracja zapewni, że będzie nad tym kontrola, której w tej chwili często nie ma".
Uwaga, że już dziś służby mają możliwości sprawowania totalnej kontroli jest prawdziwa, ale druga część odpowiedzi świadczy, że marzeniem miłośników Putina jest posiadanie "bezpieczeństwa w bezpieczeństwie" - czyli kontrolowanie nawet tych, którzy nas kontrolują.
cdn
O tym, jak środowisko Komorowskiego widzi tę integracje można się dowiedzieć z publikacji Lucjana Bełzy zamieszczonej w nr 20/2011 kwartalnika BBN, z listopada 2011 roku.
OdpowiedzUsuńSą tam wszystkie pomysły związane z planowaną obecnie reformą, w tym - przeprowadzenia gruntownych zmian systemowych w zakresie kontroli nad służbami specjalnymi. Na stronie 124 dokumentu BBN widnieje zatem postulat „podporządkowania ABW ministrowi spraw wewnętrznych (przy założeniu wydzielenia spraw administracji do odrębnego resortu) z ograniczeniem jej zadań do spraw ochrony kontrwywiadowczej”, zaś pozostałe wnioski prowadzą do podporządkowania Służby Kontrwywiadu Wojskowego ministrowi obrony narodowej oraz utworzenia jednej Agencji Wywiadu powstałej z połączenia Agencji Wywiadu ze Służbą Wywiadu Wojskowego z wyodrębnionym pionem cywilnym i wojskowym.
Gdy gen. Koziej mówi dziś o "zintegrowanym systemie bezpieczeństwa", nie chodzi bynajmniej o usprawnienie działalności służb. W dokumencie powstały w BBN-nie znajduje się bowiem postulat:
„Połączenie struktur wywiadu cywilnego i wojskowego (przy założeniu istnienia pionu wojskowego w nowej strukturze i zastrzeżeniu, że stanowiska w tym pionie powinny być obsadzane przez żołnierzy zawodowych) poza ewidentnym ograniczeniem kosztów wyeliminowałoby dublowanie zadań i usprawniłoby proces koordynacyjny i decyzyjny” - co oznacza, że integracja i koordynacja odbywałaby się po kierunkiem "doświadczonych oficerów" po moskiewskich szkoleniach.
To zaledwie część planów powstałych w BBN-ie. Wkrótce np. poznamy pomysły legislacyjne Komorowskiego na stworzenie "polskiej tarczy antyrakietowej", a do końca roku zostanie ogłoszona Biała księga bezpieczeństwa narodowego. Być może dopiero wówczas politycy opozycji i "nasi" publicyści zrozumieją, nad czym od blisko dwóch lat biedzą się "eksperci" lokatora Belwederu. Zrozumieją, gdy będzie za późno na sensowną reakcję i - tak jak ma to miejsce obecnie - pozostanie lament i rozrywanie szat.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Aleksandrze,
OdpowiedzUsuńNapoleon I powiedział dwieście lat temu:
„Są tylko dwa kraje: Wschód i Zachód
i dwa ludy: Wschodu i Zachodu"
Cesarz i Polacy byli najbliżsi zniszczenia Imperium Zła.
Przegrali. Teraz, po okresie smuty, pod wymarzonym przez psychopatów pokroju Dugina,
nowym "Iwanem Groźnym", Rosija terroryzuje cały świat.
I tylko 'garstka odważnych, prawych i rozumnych', także Rosjan, nie lęka się satrapy,
i usiłuje się przeciwstawić totalitaryzmowi. W dzisiejszej Polsce jesteśmy w tak znikomej
mniejszości, że lada moment nasz kraj dołączy (dobrowolnie) do LUDÓW WSCHODU.
Uczynili to już Hierarchowie, a kropkę nad "i" postawią oficyjery po moskiewskich
szkołach, z obozu namiestnika. Dziś ex delfinek Opozycji postanowił przystąpić do obozu
(ruskiej) władzy. W Libanie zabito amerykańskiego ambasadora i spalono ambasadę.
Pokaz siły (bo tylko to mają) trwa w najlepsze, a UE marzy, o podporządkowaniu się
mocnemu człowiekowi z Kremla. Niech im ziemia lekką będzie...
Pozdrawiam serdecznie
PS. 150 lat temu Grottger namalował obraz "Pojednanie". TUTAJ. Innego nie będzie.
-
PS. Chciałam poprawić zaraz po wydrukowaniu, przeszkodził telefon :)
UsuńLIBIA nie LIBAN oczywiście!
Krajobraz "Pojednania" wygląda jakby autor malował go na Siewiernym...
UsuńNo tak...jeszcze jeden obraz...
UsuńKomorowskiemu to się wydaje,że jest równy Zygmuntowi III Wazie,
bo odebrał hołd od Cyryla I...a tak w rzeczywistości to my wiemy ,że jest
odwrotnie:
http://blogmedia24.pl/node/59448
Pozdrawiam.
Barbara L.
Dzień dobry!
OdpowiedzUsuńPani Urszulo,bardzo dobrze odczytała Pani intencje Dugina.
Wierzę jednak,że okres wielkiej smuty dopiero przed nami.
Jeden ze Znajomych(z wielkiej litery-darzony przeze mnie ogromnym szacunkiem)
napisał,'Póty Putin dzban nosi,póki mu się to nie urwie'...
Wyroków Boga nie znamy,i nic to,że w oczach Nałęcza hasło 'Obudź się Polsko'
nawiązuje do faszyzmu.
To jest znak jak opcja promoskiewska boi się.
http://wpolityce.pl/wydarzenia/36093-haslo-obudz-sie-polsko-nawiazuje-do-faszyzmu-bo-tego-hasla-uzywa-pis-a-obudz-sie-bronku-co-miala-na-mysli-matka-prezydenta-komorowskiego
Pozdrawiam serdecznie!
Barbara L.
Reżyser Hoffman uważa że nalezy się bratać bo Dzierżyński był przecież Polakiem a Cerkiew dokonała dobrze przyjęty w Polsce krok na drodze do pojednania:
OdpowiedzUsuńhttp://rus.ruvr.ru/_print/88240940.html
Moskowskij Komsomolec - Nowe bajki Hofmana
OdpowiedzUsuńhttp://www.mk.ru/print/articles/747911-novyie-skazki-gofmana.html