„Do bólu poukładany, przywiązany do szczegółu. Planuje kolejne posunięcia z matematyczną precyzją - lecz w emocjonalnej pustce. Ma problemy w kontaktach z innymi ludźmi. Brakuje mu empatii i życzliwości. Samorządowiec Wojciech Celiński wspomina, jak przed laty szukał u Pawlaka pomocy w rozkręceniu spółdzielni producentów mleka na ziemi płockiej: - W trakcie rozmowy bez słowa odwrócił się i odszedł. Dowiedziałem się, że zawsze tak reaguje, gdy nie jest zainteresowany rozmówcą” – pisał o Waldemarze Pawlaku Rafał Kalukin z „Gazety Wyborczej”.
To zachowanie, wiele tłumaczyłoby z obecnej postawy wicepremiera. Przyjmijmy zatem, że to brak zainteresowania rozmówcą sprawia, iż Pawlak nie ma zamiaru podzielić się z nami wiedzą na temat negocjacji kontraktu gazowego z Rosją i odpowiedzieć na zadane pytania. Podobnie zresztą, pan wicepremier potraktował natarczywość Rzecznika Praw Obywatelskich, który – w imieniu obywateli - ośmielił się zadać pytania na ten sam temat.
Wyjaśnienia dla tej postawy można również szukać w powiedzeniu Pawlaka - „A co mi zrobią? – którym zwykł zbywać groźby nałożenia regulaminowych kar, gdy po przegranych przez PSL wyborach 1997 roku był posłem, szczycącym się rekordem nieobecności i lekceważeniem poselskich powinności.
Jest jeszcze inne wyjaśnienie uporczywego milczenia wicepremiera, w sprawie rozmów z Moskwą. Rzecz dotyczy wszakże ogromnych pieniędzy i wieloletnich, finansowych zobowiązań – a to, temat umiarkowanie interesujący dla pana wicepremiera.
„Może zachowuję się marzycielsko, ale w polityce liczy się duch, idea, pomysł, a nie tylko kasa. Nie samą kasą żyje człowiek.” – poinformował nas przed kilkoma miesiącami, gdy decyzją urzędu skarbowego zajęto konta PSL.
Być może, wyznanie to koliduje z wiedzą, jaką mamy o tej postaci, a nawet z opinią samego premiera Tuska, bowiem w ocenie współpracowników premiera - „Donald lubi Pawlaka słuchać. Uważa, że bije od niego chłopska racjonalność”. To jednak, że pan Pawlak jest racjonalnym idealistą, wydaje się do pogodzenia w tak bogatej i złożonej naturze – jaką prezentuje nam wicepremier rządu.
Do określeń, poszerzających naszą wiedzę o Pawlaku warto jeszcze dodać uwagę Aleksandra Kwaśniewskiego, który dawno temu mianem „niemego kina” określił styl rządzenia pana wicepremiera.
Trafność tego określenia jest wyjątkowo dobrze widoczna w sprawie negocjacji kontraktu gazowego, – gdzie staliśmy się obserwatorami gry aktorskiej, nic jednak nie usłyszeliśmy z kwestii wypowiadanych przez głównych bohaterów. To, co do nas dociera - teksty oficjalnych oświadczeń i komunikatów, są niczym napisy pod niemym filmem. Odpowiadają scenariuszowi , ale nie informują o faktycznym przebiegu akcji, ani o tym, co aktorzy mówią na planie. A skoro widzimy obraz, który niekoniecznie musi odpowiadać prawdzie – pojmowanej jako zgodność rzeczywistości z intelektem – chcielibyśmy przerwać spektakl „niemego kina” i usłyszeć autentyczne „taśmy dźwiękowe”.
Tym bardziej, że sprawa bezpieczeństwa energetycznego i dostępu do źródeł energii, powinna w oczywisty sposób leżeć w kręgu zainteresowań każdego, kto korzysta z takich źródeł i jest podatnikiem III RP. Chodzi przecież o nasze pieniądze – przeznaczane na realizację tego kontraktu, ale też o pieniądze i przyszłość następnego pokolenia Polaków – którym przyjdzie płacić za ustalenia obecnego rządu.
Mamy prawo obawiać się, czy to bezpieczeństwo zostało nam zapewnione i mamy prawo pytać – w jaki sposób, wynajęci przez społeczeństwo ludzie rozdysponowali nasze pieniądze.
To bowiem, co do tej pory w negocjacjach z Rosją zaprezentował obecny rząd i osobiście - wicepremier Pawlak, przypomina stan notorycznej kapitulacji i musi rodzić obawy, czy na najbliższe 27 lat należycie zabezpieczono nasze interesy. Obawa jest tym mocniej uzasadniona, że spektakl „niemego kina” pana Pawlaka, wydaje się wynikać nie z troski o bezpieczeństwo państwowych tajemnic, a w związku z zapewnieniem sobie i swojemu ugrupowaniu medialnego alibi, na wypadek ujawnienia kulisów rosyjsko – polskich negocjacji. Jest w tym zachowaniu pewna logiczna i historyczna ciągłość – jeśli pamięta się, że ten sam Waldemar Pawlak 18 lutego 1995 r., będąc (ustępującym już) premierem Polski, zawarł z premierem Rosji Czernomyrdinem (byłym prezesem Gazpromu) porozumienie w sprawie gazociągu jamalskiego. Był to akt kontynuacji pierwszego porozumienia polsko-rosyjskiego w tej sprawie, zawartego 25 sierpnia 1993 r. Dokładnie w pół roku później, 18 sierpnia 1995 r., drugie porozumienie (to podpisane przez premiera Pawlaka) zostało zatwierdzone przez kolejnego premiera Józefa Oleksego, a jego następca - Włodzimierz Cimoszewicz, zawarł z Rosjanami 25 września 1996 r. już ostateczną umowę.
Spójrzmy zatem na fakty, związane ze „strategią” wicepremiera.
W maju 2009 roku Pawlak deklaruje:
„Kiedy na początku roku zaczynały się rozmowy, wiceminister Joanna Strzelec-Łobodzińska poprosiła naszych partnerów z Rosji, aby położyli na stół wszystkie sprawy do dyskusji. Bo w tych negocjacjach ciągle pojawiają się nowe tematy. [...] Zależy nam na tym, by nie być zakładnikiem takiej sytuacji, że jak już coś uzgodnimy, to pojawiają się nowe propozycje i oczekiwania na dalsze ustępstwa”.
2 września 2009 r. podczas pobytu w Polsce premier Rosji Putin mówi na konferencji prasowej: „W swoim czasie wybudowaliśmy system gazociągów przez Polskę i w porozumieniach międzyrządowych napisane jest, że własność tego systemu musi być podzielona między polską a rosyjską firmą 50 do 50 proc., a tu nagle się okazało, że fizyczna osoba z polskiej strony ma 4 proc., chociaż praktycznie w 100 proc. Gazprom finansował cały ten projekt. Nie chcę tutaj nikogo winić i myślę, że po prostu trzeba spojrzeć na korupcyjność tej decyzji”.
Co robi polski rząd i jego wicepremier wobec żądania gen. Putina, by rurociąg jamalski należał odtąd do Gazpromu i PGNiG, a Gas Trading zniknął z akcjonariatu EuRoPol Gazu?
26 października 2009 r. propozycję zmian w strukturze EuRoPol Gazu przedstawił w formie ulimatum wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew. Poinformował również, że dzień wcześniej odbyły się negocjacje ministra gospodarki Waldemara Pawlaka z ministrem energetyki Rosji Siergiejem Szmatko, podczas których uzgodniono, że PGNiG i Gazprom będą miały po 50 proc. akcji EuRoPol Gazu. Obie spółki otrzymały zadanie ustalenia szczegółów nowego podziału akcji – czyli pozbycia Aleksandra Gudzowatego, który w spółce Gas-Trading ma 36 proc. akcji. Na przeszkodzie szybkiego „załatwienia” problemu staje sam Gudzowaty, nie godząc się na odsprzedanie akcji.
W tej sytuacji 4 grudnia br. wicepremier Pawlak przyznaje, że „przyczyną opóźnienia porozumienia w polsko-rosyjskich negocjacjach dotyczących kontraktu gazowego jest rozszerzenie zakresu rozmów przez stronę rosyjską; w tej sytuacji także strona polska może wprowadzić do rozmów nowe propozycje”. Nigdy nie usłyszeliśmy – jakie to nowe propozycje – korzystne dla Polski przedłożył wicepremier Rosjanom. Dowiedzieliśmy się natomiast, że „Jeżeli ze strony rosyjskiej jest propozycja rozmów na temat przeszłych rozliczeń, to z naszej strony przedstawimy propozycję dotyczącą przyszłych rozliczeń, żeby w sposób zbalansowany szukać porozumienia, które byłoby korzystne dla obu stron”.
By nikt się nie domyślał – o jakie „zbalansowanie” chodzi, pan Pawlak odpalił medialną zasłonę w postaci informacji, że to najbliższe otoczenie premiera Tuska odpowiada za fiasko kontraktu gazowego i nazwania działania urzędników premiera sabotażem. „Doszło do sabotażu, odpowiedzialne za niego osoby zostały już usunięte, teraz zajmie się nimi prokurator - grzmiał Pawlak Kolejnym wybiegiem stało się twierdzenie Pawlaka, iż „wynegocjowane już międzyrządowe porozumienie w sprawie dostaw gazu z Rosji do Polski nie trafi na posiedzenie rządu, zanim nie będzie wiążących uzgodnień między firmami - PGNiG i Gazpromem”. Mistyfikacja z rozwiązywaniem spraw spornych na poziomie obu firm polega na tym, iż głównym udziałowcem spółki PGNiG jest Skarb Państwa, który od kwietnia 2009 roku posiadał 84,75% akcji spółki. To zatem, co uzgodni zarząd PGNiG zależy wyłącznie od stanowiska polskiego rządu – co oznacza, że rzekome kwestie biznesowe są przede wszystkim sprawą politycznych decyzji podejmowanych przez rząd.
Dziś już wiemy, że rzeczywistym powodem odstąpienia od podpisania kontraktu, była kwestia należności Gazpromu za tranzyt gazu przez polski odcinek rurociągu Jamał-Europa,. Od czterech lat Gazprom kwestionował wysokość taryf EuRoPol Gazu, które zatwierdzano zgodnie z polskim prawem. Rosjanie nie płacili w całości rachunków za tranzyt rosyjskiego gazu do Niemiec , a nawet doprowadzili do unieważnienia przez sądy taryf EuRoPol Gazu z kilku lat. W efekcie dług Gazpromu wobec polskiej firmy wzrósł do 410 milionów dolarów, czyli ponad 1,2 miliarda złotych. Na tę kwotę składa się 350 mln dolarów, których domagamy się od Rosjan z tytułu tranzytu w latach 2006 – 2009, oraz 60 mln dolarów z tytułu odszkodowania za gaz nie dostarczony w 2009 roku. W tej sprawie pod koniec 2008 roku zapadł w Moskwie wyrok Najwyższego Sądu Handlowego Federacji Rosyjskiej, oddalający kasację Gazpromu od wyroku sądu arbitrażowego w Moskwie. Na mocy wyroku Gazprom Eksport ma zapłacić EuRoPol Gazowi 23,3 mln dol. "podstawowego długu", 1,88 mln dol. "oprocentowania za korzystanie z cudzych pieniędzy" oraz 43,4 tys. dol. kosztów postępowania arbitrażowego.
Prezes EuRoPol Gazu Michał Kwiatkowski domagał się od Gazpromu spłaty całego długu i nie chciał słyszeć o jego umorzeniu. W piśmie, jakie w tej sprawie Kwiatkowski miał wystosować do ministra Skarbu Państwa znalazło się również ostrzeżenie, że pójście na kompromis z Gazpromem oznaczała złamanie polskiego prawa.
Drugim, faktycznym powodem przeciągania negocjacji przez Gazprom była niewykonalność (wobec sprzeciwu Gudzowatego) dyrektywy generała Putina o 50 procentowym podziale głosów w EuRoPol Gazie. Takiemu rozwiązaniu, również sprzeciwiał się Kwiatkowski.
Jak zachowuje się w tej sytuacji polski rząd?
Oto na 19 stycznia br. zwołuje się posiedzenie rady nadzorczej spółki EuRoPol Gaz, podczas którego - za sprawą głównych udziałowców – PGNiG i Gazpromu dokonuje się rewolucji kadrowej w zarządzie spółki. Na trzy miesiące zawieszono w czynnościach prezesa Michała Kwiatkowskiego i dwóch jego zastępców Jurija Kałużskiego i Jerzego Tabakę – czyli tych, którzy sprzeciwiali się umorzeniu rosyjskiego długu i przejęciu przez Gazprom rządów w EuRoPol Gazie. W miejsce odwołanych osób, rada nadzorcza oddelegowała tymczasowo do zarządu spółki: Michała Szubskiego ( szefa PGNiG ) który będzie pełnił odtąd obowiązki prezesa, Aleksandra Miedwiediewa (szefa Gazpromu), który będzie pełnił obowiązki wiceprezesa Zarządu i Mirosława Dobruta, jako członka Zarządu. Ten skład zarządu firmy gwarantuje, że będzie działać w „duchu porozumienia międzynarodowego” – czyli reprezentować w interesach rosyjski punkt widzenia.
Jednocześnie wicepremier Pawlak przedstawia własną propozycję rozwiązania sprawy zadłużenia Gazpromu. Dowiadujemy się, że „w obecnej sytuacji warto się zastanowić, czy wraz z dyskusją o zaległych kwotach nie porozmawiać o przyszłych rozliczeniach. Może, odpuszczając w jednym miejscu, moglibyśmy zyskać np. obniżkę ceny za przyszłe dostawy gazu. Nawet gdyby to była obniżka tylko o 1 proc., to przedkłada się na miliony dolarów, tym samym uzyskalibyśmy wyrównanie starych zaległości z lat 2006 – 2008.”
Mowa jest zatem o „rozłożeniu na raty” rosyjskiego długu. Biorąc pod uwagę jego realną wysokość chodzi o „raty” na okres co najmniej 27 lat. Nigdy nie usłyszeliśmy – ile, zdaniem polskiego rządu wynosi dług Gazpromu, ani w jaki sposób zamierza się go wyegzekwować?
Faktem jest natomiast, że od chwili podporządkowania Rosjanom spółki EuRoPol Gaz i fascynującej propozycji polskiego wicepremiera sprawa negocjacji kontraktu rusza z miejsca i 28 stycznia otrzymaliśmy wiadomość, iż „w wyniku negocjacji podpisano porozumienie trójstronne, gwarantujące długoterminową, korzystną dla wszystkich stron współpracę w sferze gazu
Nad treścią porozumienia zaciągnięto szczelną zasłonę tajemnicy. To jednak, co mogliśmy przeczytać w „niemym kinie” musi zdumiewać i napawać obawą. Dokument porozumienia przewiduje bowiem przedłużenie kontraktu na dostawę gazu ziemnego z Federacji Rosyjskiej do Polski do 2037 r., a także możliwość zwiększenia wolumenu dostaw gazu do Polski w myśl obowiązującego kontraktu od 2010 r. zgodnie z popytem na rynku polskim, maksymalnie do poziomu 10,2 mld m sześciennych rocznie oraz przedłużenie kontraktu na przesył gazu przez terytorium Rzeczpospolitej Polskiej gazociągiem Jamalskim do krajów Europy Zachodniej do 2045 r. na dotychczasowych warunkach.
Wolno się zatem domyślać, że „dotychczasowe warunki” oznaczają, iż Gazprom będzie płacił za tranzyt gazu przez Polskę według stawek zaniżonych i sprzecznych z polskim prawem – czyli tak jak płacił dotychczas .
Dalej czytamy, iż w porozumieniu „zostały rozwiązane problemy przesyłu gazu, należącego do ОАО Gazprom, przez terytorium Rzeczpospolitej Polskiej i działalności spółki EuRoPol Gaz S.A. Strony uważają za uregulowane rozbieżności odnośnie opłaty stawki tranzytowej za przesył gazu rosyjskiego przez terytorium Polski w latach 2006-2009.”.
Co oznacza zwrot o uznaniu za „uregulowane rozbieżności odnośnie opłaty stawki tranzytowej” i w jaki sposób Gazprom ma zapłacić Polsce ogromny, wielomilionowy dług?
Kilka godzin później dowiedzieliśmy się, że Gazprom nie spłaci tych zaległości, ale w zamian PGNiG dostanie upust w cenie gazu – czyli całość długu (bez aktualnych odsetek) będzie spłacana przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Co ciekawe – dzisiejszy dziennik "Wiedomosti" - źródło zbliżone do Gazpromu zaprzeczyło, jakoby rosyjski koncern przyznał Polsce upust cenowy przy zakupie gazu w zamian za darowanie długów wobec EuRoPol Gazu za tranzyt gazowego paliwa z Rosji przez terytorium Polski. Według rozmówcy rosyjskiej gazety, przyjęto w tej sprawie „nową formułę cenową".
Natomiast gazeta „Kommiersant”, powołując się na źródło "znające sytuację" twierdzi, że Gazprom nie będzie musiał płacić długu za lata 2006-09 na kwotę 340 mln dolarów oraz podaje także, iż Gazprom przyjął żądanie strony polskiej dotyczące opłaty za tranzyt w 2010 roku - wyniesie ona 2,1 USD. Dziennik utrzymuje, że taka kwota widnieje w podpisanym w środę porozumieniu. Cytowany przez dziennik analityk Aleksandr Nazarow ocenia, że "dług Gazpromu został umorzony w zamian za równoznaczne ustępstwa wobec Polski".
Inny przytoczony przez "Kommiersanta" analityk, Awgan Mikaeljan uznał, że "dyskontowa formuła (cenowa) na dodatkowy gaz jest udanym rozwiązaniem dla Gazpromu i dobrym sposobem motywowania, gdyż koncern jest zainteresowany zwiększeniem wolumenów zużycia".
Nie ma potrzeby powtarzania wszystkich zarzutów, jakie w związku z tym kontraktem formułowała część prasy, opozycja czy Kancelaria Prezydenta RP. Mówi się o: utrwaleniu monopolu Rosjan, ograniczeniu konkurencji, nadpodaży gazu i tworzeniu sztucznego popytu, zagrożeniu dla PGNiG, które obciążone 28 letnim kontraktem za kilka lat może wpaść w ogromne kłopoty finansowe i ogłosić upadłość spółki, a wreszcie – o oddaniu Gazpromowi kontroli nad strategiczną dla bezpieczeństwa państwa spółką EuRoPol Gaz i faktycznej rezygnacji z dochodzenia od Rosjan spłaty zadłużenia.
Przebieg zdarzeń – który starałem się przedstawić - zdaje się w pełni potwierdzać zarzuty dotyczące współudziału obecnego rządu w procesie przejęcia przez Rosjan kontroli nad strategiczną spółką oraz świadczyć, że wicepremier tego rządu zrobił wszystko, by umorzyć dług Gazpromu.
Rzeczą bezsprzeczną jest również fakt, że polskie społeczeństwo - czyli ci, którzy będą ponosić koszty negocjacji pana Pawlaka, nadal jest uczestnikiem spektaklu „niemego kina” i nie wie nic o warunkach umowy z Rosją. Większość mediów - choć przedstawia sprawę umowy gazowej jako sukces, nie potrafi przekazać żadnego konkretu, ani ocenić rzeczywistych konsekwencji kontraktu. Sprzeczne sygnały w tej sprawie wzmagają jedynie poczucie chaosu i rodzą coraz poważniejsze podejrzenia.
Skąd zatem mamy uzyskać tę wiedzę? Jeszcze w listopadzie wicepremier Pawlak deklarował:
"Jeżeli coś więcej jeszcze potrzeba - poza tym co jest publicznie znane, to bardzo chętnie to panu prezydentowi i jego urzędnikom objaśnię. Nie ma żadnych tajemnic w tym zakresie, wszystkie główne parametry są znane publicznie, nie ma żadnych dodatkowych ustaleń”.
Czy również dziś gotów jest prezydentowi i jego urzędnikom objaśnić szczegóły zawartego kontraktu?
Twierdził też wówczas, że w nowej umowie z Rosją „nie ma zmiany formuły cenowej na dostawy rosyjskiego gazu, a wielkość dostaw jest dostosowana do potrzeb naszego kraju. "Jeżeli chodzi o taryfę, to jest ona na takim poziomie, który zapewnia pozytywną rentowność netto, a więc nie ma tutaj żadnego ryzyka dla spółki PGNiG" - zapewniał.
Czy dziś potrafiłby potwierdzić te zapewnienia?
Sam wicepremier twierdzi o sobie, że jest człowiekiem odważnym. „Ja się niczego nie boję. Działania, które prowadzę, są transparentne” – powiedział przed kilkoma miesiącami, w odpowiedzi na zarzuty o nepotyzmie i stworzonym wokół siebie układzie towarzysko – biznesowym.
Czekamy zatem, by pan Pawlak zszedł z ekranu „niemego kina”, przestał stroić w nienależne mu immunitety i zechciał odpowiedzieć na szereg ważnych pytań, dotyczących negocjacji kontraktu i uzgodnionych w nim warunków, - a tym samym - by przyjął na siebie odpowiedzialność za wszystkie konsekwencje, jakie dla nas i dla następnych pokoleń będzie miała ta umowa.
Źródła:
http://wyborcza.pl/1,75480,7404832,Nie_ma_mocnych_na_Pawlaka.html
http://www.tvn24.pl/-1,1635697,0,1,wiadomosc.html
http://wyborcza.pl/1,75478,6376772,Obrona_Pawlaka.html
http://cogito.salon24.pl/148498,gazowy-gambit-czy-gra-na-krawedzi
http://cogito.salon24.pl/151862,wicepremier-pawlak-wiezien-bez-dylematu
http://gazownictwo.wnp.pl/gazprom-porozumienie-otwiera-szanse-blizszej-wspolpracy,100369_1_0_0.html
http://gazownictwo.wnp.pl/doradca-prezydenta-o-umowie-gazowej,100471_1_0_0.html
http://gazownictwo.wnp.pl/rosja-prasa-o-porozumieniu-gazpromu-z-pgnig,100456_1_0_0.html
Gdzie są nasze służby specjalne?
OdpowiedzUsuńSpytałbym podstępnie: nasze, czyli czyje? Ale się ograniczę do ironicznego stwierdzenia, że właśnie są to efekty ich działania ... pod okiem trenerów.
OdpowiedzUsuń